Witam. Jestem tu nowa. Piszę ponieważ jestem na skraju załamania nerwowego. Za miesiąc rodzę dziecko i mam ogromny problem egzystencjalny. Pomyślałam sobie że może ktoś wesprze mnie dobrym słowem ?
Naturalnie tyczy się to ,,porywczego” męża i chorobliwie zazdrosnej teściowej.
Jesteśmy ze sobą 3 lata. Ja mam 26, on 34 lata. Mąż jest rozwodnikiem ( ma 10letnie dziecko z poprzedniego małżeństwa ). Dziecko nasze było planowane świadomie. Bardzo tego chcieliśmy. Razem prowadzimy biznes rodzinny stworzony od początku przez nas. Niestety od jakiegoś roku zaczęło się psuć. Mąż zaczął coraz więcej pić. Nie może wytrzymać bez czteropaku Lecha codziennie wieczorem, rzadko się zdarza że piwa nie wypije. W weekend wiadomo – zawsze alkohol, whisky + dochodzą do tego inne używki ( czyt. Biały proszek ) . Czasem bywało że jego samotny melanż trwał 3 dni w domu. Zdarzało się tak, że budziłam się w środku nocy a jego nie było, telefony powyłączane a ja nie wiem co się z nim dzieje. Po powrocie oczywiście mi mówił że dobrze wiem że nie był na żadnych brzydko mówiąc dziwkach .. Po każdym melanżu męża była awantura , po awanturze oczywiście mnie przepraszał, że to ostatni raz, że tylko mnie ma, że mnie kocha nad życie i stawał się ,,normalny” . Jego normalność zazwyczaj trwa 2-3 dni. Po tym czasie już zapomina o swoich obietnicach. Nie koniecznie zaczyna wpadać w cug, ale zaczyna się awanturować. Jest agresywny, arogancki, przeklina, wyzywa mnie od kurew, szmat itp. Itd. Czepia się cały czas mojej mamy, że żyje rzekomo z mamusią że nie odcięłam pępowiny ( Z mama widuje się raz w tyg. ), że rozmawiam cały czas z nia przez telefon, że jest to chore. Z moja mama jestem w super relacjach jak z przyjaciółką. On twierdzi że mama daje mi rady a ja się ich słucham. To nie jest prawda bo zawsze robię tak jak ja zadecyduje. On jak jest ,,normalny” to też mówi że moja mama jest super itp. Itd. Przychodzi jednak ta druga twarz i znowu się czepia. Wyzywa moją rodzinę. Że mama jest grubaską, tata to prostak i cwel itp. Itd. Ja na początku płakałam, później z tej niemocy zaczęłam sama jego wyzywać jak on to robił. Oczywiście teraz mąż odwraca kota ogonem i przez to że dawałam mu się prowokować mówi że to ja go wyzywam i obrażam i upokarzam…
Jego mamusia natomiast wydzwania do niego 3 razy dziennie. Telefon zaczyna się od 7:30 rano , jak nie odbierze to dzwoni do skutku. Raz na jeden telefon, raz na drugi. Od samego początku mnie nie lubiła, ja myślałam że jest inaczej. Mąż mnie przed nią ,,chronił”, nie chciał żebyśmy się spoufalały , mówił że jest przebiegła i lepiej będzie jak będziemy zdystansowane. Ja byłam dla niej bardzo miła. Przekonałam się o racji męża po roku.. kiedy teściowa oskarżyła mnie o kradzież kieszonkowych córki męża ( co jest nieprawdą). Z córką męża mamy super relacje. Bardzo się lubimy. Ona nie lubi swojej babci. Teściowa przez ostatni rok dwa razy kazała mi się wyprowadzić z mieszkania w którym mieszkamy ( na papierze to jej mieszkanie ). Oczywiście tego że wyremontowaliśmy je za swoje pieniądze nie pamięta . Ostatnio w święta wyzwała mnie od brudasek i intrygantek. Teść na drugi dzień powiedział mi , że mam się wyprowadzić z mieszkania bo prowokuje w nim awantury i chce tym osiągnąć to żeby mężowi założyli niebieską kartę a ja przejmę ich mieszkanie…
Ręce już mi opadają, bo nie jestem materialistką. Nie potrzebuje od nich niczego.
Nie wiem już co mam robić. Mam agresywnego męża który jest cholerykiem, wpada w furie i do tego nie potrafi zrezygnować ze swoich używek.
Dziecko w drodze..Nie chce żeby moja córeczka wychowywała się bez ojca, ale też nie chce żeby żyła w patologii, kocham mojego męża, wiem że on też mnie kocha, ale jest dwubiegunowy. To tak jakby mieszkać z osobą chorą na schizofrenie. Raz tak a raz tak. Jestem wykończona psychicznie. Wyprowadziłam się do swoich rodziców bo uznałam że nie ma innego wyjścia z sytuacji, myślałam że może nim wstrząsnę. Nie widzieliśmy się od 5 dni, wczoraj mąż rozpaczał że mnie nie ma, że musi od siebie zacząć zmianę, że nas kocha że to że tamto. A dziś że moja mama to gruba krowa która mi mówi co mam robić. Mam tego dość. Jak nim wstrząsnąć ????
Będę wdzięczna za każdy komentarz i słowo wsparcia
Bardzo dobrze zrobiłaś, że się od męża wyprowadziłaś. Powiedz mu, że musi podjąć terapię uzależnienia od alkoholu i narkotyków i dopiero wówczas rozwazysz powrót do niego. Drugi warunek - ograniczenie kontaktów z teściami, od razu widać, że jest z nimi coś nie tak.
Zacznij, a właściwie zacznijcie od tego, że Twój facet powinien iść na terapię. Koniecznie.
Przerażająca wypowiedź
Najgorsze w tym wszystkim jest to ,że po urodzeniu córeczki może być jeszcze gorzej. "Normalne" pary mają spięcia ,są niewyspane i zdenerwowane gdy pojawi się niemowlę ,a u Was... może być bardzo źle
Nie potrafię Cię pocieszyć - póki on nie zerwie z nałogami nie będzie lepiej.
]Bardzo dobrze zrobiłaś, że się od męża wyprowadziłaś. Powiedz mu, że musi podjąć terapię uzależnienia od alkoholu i narkotyków i dopiero wówczas rozwazysz powrót do niego. Drugi warunek - ograniczenie kontaktów z teściami, od razu widać, że jest z nimi coś nie tak.
Ona jak na razie to nie wyprowadziła się od niego tylko poszła pomieszkać u rodziców i liczy że to nim wstrząśnie. Nie wstrząśnie tak jak nie wstrząsnął nim rozwód z poprzednią żoną, tam też było dziecko i ono dla niego nie wiele nie znaczyło. Ważniejsze dla niego jest picie i narkotyki niż dziecko. Nie potrafił z nich zrezygnować dla tamtego dziecka, nie potrafi i dla jej. On nawet nie chce.
Nie wiem już co mam robić. Mam agresywnego męża który jest cholerykiem, wpada w furie i do tego nie potrafi zrezygnować ze swoich używek
Masz dopiero 26 lat, życie dla ciebie powinno być jeszcze piękne, a nie jest. Zastanawiasz się co robić to ci napiszę, uciekaj. Zostaniesz z nim to już zawsze będziesz miała agresywnego męża w dodatku ćpuna, będzie co raz gorzej. Twoje dziecko będzie na to patrzeć i też będzie to przeżywać jak ty i tez będzie wykończona psychicznie jak ty. Kiedyś do ciebie będzie miała żal, że zgotowałaś jej ten los. Masz matkę super więc poproś ją o pomoc i wyprowadź się raz na zawsze.
A jeszcze chciałabym ci napisać, przebywając z nim narażasz się na niebezpieczeństwo, wystarczy że on przestanie regulować swoje należności za narkotyki, to którejś nocy możesz obudzić się z nożem przystawionym do gardła, a może nawet ten nóż wyląduje na szyi dziecka. Handlarze nie maja litości, zaryzykujesz?
uciekaj
Podpiszę się pod tym. Dziewczyno, dziecko na ręce i wiej, ile sił w nogach!
Była żona odeszła od niego do innego faceta. Z tego co wiem rok o nią walczył. Nie wróciła do niego. Mąż mi.obiecywał. nie raz ze skończy z nałogiem, że pójdzie gdzieś na leczenie ale kończyło się to na zwykłych gadkach, później mówił że sam sobie poradzi a po 2,3 dniach było dalej to samo. Powoduje to kłótnie bo ja widzę kiedy on bierze a on się wypiera.. Obietnice bez pokrycia są najgorsze ...
9 2017-01-11 12:41:32 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-01-11 12:42:19)
Była żona odeszła od niego do innego faceta. Z tego co wiem rok o nią walczył. Nie wróciła do niego. Mąż mi.obiecywał. nie raz ze skończy z nałogiem, że pójdzie gdzieś na leczenie ale kończyło się to na zwykłych gadkach, później mówił że sam sobie poradzi a po 2,3 dniach było dalej to samo. Powoduje to kłótnie bo ja widzę kiedy on bierze a on się wypiera.. Obietnice bez pokrycia są najgorsze ...
wiesz co jest najgorsze??
wiara w obietnice bez pokrycia, bo to nie tylko świadczy o "obiecującym", świadczy również o "wierzącym w te obietnice"
wierzący z racji "uzależnienia", oraz pewnych mechanizmów przy okazji, może być nawet nie świadomym swego działania, nie usprawiedliwiam
natomiast czym jest kierowana osoba, nie uzależniona
cóż jej zaślepia zdrowy rozsądek
współczuje Ci, ale to co piszesz to już w deseń obrony partnera idzie
jeśli on o nią walczył, po roku się poddał, najwidoczniej była żona wiedziała co robi
to samo "szkolenie" dzieje się dokładnie u Ciebie
gościa na terapię uzależnień, inaczej nawet sobie nie zakładaj dalszej egzystencji z tym panem
pójdziesz za nim na dno!!!
Uciekaj! Jak córeczka sie urodzi poprosisz rodziców o pomoc, znajdziesz pózniej prace.
Jak będzie groził, ze zabierze Ci dziecko nie wierz w to- jego alkoholizm i narkomania dyskwalifikują go w sadzie. Wnieś o rozwód i najlepiej zapisz sie do psychologa/psychoterapeuty
Macie w 100% rację. Jeśli mąż nie pójdzie się leczyć nie ma możliwości powrotu. Tylko pytanie: gdzie ja mam wracać skoro niejednokrotnie zostałam wyrzucona przez jego matkę.. ??
12 2017-01-11 13:57:16 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-01-11 13:59:54)
Macie w 100% rację. Jeśli mąż nie pójdzie się leczyć nie ma możliwości powrotu. Tylko pytanie: gdzie ja mam wracać skoro niejednokrotnie zostałam wyrzucona przez jego matkę.. ??
krok po kroku się najlepiej działa
wielokrotnie tutaj jako osoba uzależniona doradzałem wypośrodkowanie, tego "uciekaj"
mogę powiedzieć tyle, z tego co piszesz wyciągając wnioski
Ty musisz zadbać o siebie, On musi o siebie
nie zależnie od tego czy pójdzie czy nie się leczyć, czy efekt osiągnie, i czy będzie w stanie długotrwale go utrzymywać
Ty musisz myśleć o sobie, dziecku, o spokoju dla siebie, bo to ma wpływ na dziecko
Jeśli Twój partner nie jest w stanie udowodnić Ci że zasługuje na życie razem
nawet bym zbytnio nie myślał, o powrotach, mieszkaniach,
lepiej się zajmiesz sama dzieckiem, niż raz po raz będąc w nerwach,
wpędzając się w poczucie chorej kontroli,
Współczuje doświadczeń koleżankom, ale dziś nie jest czas na przygotowywanie się do wojny!!!
i tak ją wygrasz, gdy nastąpi
najważniejsze bezpieczeństwo, emocjonalno-psychiczne
i nie dawać się wkręcać w bajki, jak to cudownie nie będzie
ważnym jest z mojej perspektywy, aby to co robisz, zamierzasz robić, było przestawione w spokojny kulturalny sposób,
niech wie, że w tym uczestniczy, a wybór czy chce zależy od niego, i na to nie masz wpływu!!!
także warto pogadać na spokojnie, o tym jego uzależnieniu, o tym ze Cię to rani, niszczy, że nie możesz tak żyć, i nie zamierzasz
jeśli jednak chce, to powinien udać się na terapię, i ją ukończyć
w przeciwnym przypadku "uciekaj" już dziś, bo nie jesteś tego w stanie zmienić, ani Twoje modlitwy, ani krzyki, ani prośby
wiem co mówię
Nie wracaj tam absolutnie. Mężowi zapowiedz, że albo idzie na leczenie i kończy z nałogami, albo do widzenia.
14 2017-01-11 18:49:39 Ostatnio edytowany przez Zrozpaczona_żona (2017-01-11 18:50:13)
Do póki maż nie zrozumie że to z nim jest problem ( na razie jest na etapie : że mam go przeprosić i się go słuchać..) i nie zrobi czegoś ze sobą ja nie wrócę. Skoro już zrobiłam ten krok to szkoda zaprzepascic szansy na uratowanie rodziny. Jak mu na nas zależy i nas kocha to coś z tym.zrobi..
Dobrze mówię prawda ?
Moim zdaniem tak, masz rację.
On musi po pierwsze dostrzec problem, po drugie chcieć coś z tym zrobić.
Ty zadbaj w pierwszej kolejności o siebie i dziecko. Tyle możesz.
I za co ty masz go przeprosić?..
Nałogowiec powinien nie mieć wsparcia u nikogo, uderzyć tyłkiem o dno i wtedy następuje przebudzenie. Jeśli się znajdzie chociaż jedna osoba, która mu udzieli jakiegokolwiek wsparcia, finansowego czy innego, to on będzie przekonany, że postępuje słusznie.
Nie daj się zmanipulować i przekabacić.
17 2017-01-11 19:55:54 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-01-11 20:03:09)
Cyngli, nie do końca
Największym problemem dla nalogowca jest to, że nawet jak upadnie, nawet jak się podnosi, jest izolowany, alienowany, nie mówię o momentach gdy pijane myślenie działa jeszcze
Czasem trzeba podać rękę, komuś kto upadł
I to jest podstawa zdrowej "resocjalizacji"
Z czego kolwiek
Trzeba po prostu uważać, żeby z podanego "palca" nie stracić "ręki"
A partner autorki, jeszcze etap, że "leżąc" patrzy jeszcze na wszystkich z góry, to jest upadanie
Amethis, rękę można wyciągnąć, ale do trzeźwego człowieka, który decyduje zrobić coś ze swoim życiem.
Dyskusja z alkoholikiem pijącym nie ma żadnego sensu. I pomaganie takiej osobie też nie ma.
Co innego, jak wytrzeźwieje i zadeklaruje chęć zmiany- wtedy chętnie pomogę.
19 2017-01-11 20:06:11 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-01-11 20:11:12)
Amethis, rękę można wyciągnąć, ale do trzeźwego człowieka, który decyduje zrobić coś ze swoim życiem.
Dyskusja z alkoholikiem pijącym nie ma żadnego sensu. I pomaganie takiej osobie też nie ma.Co innego, jak wytrzeźwieje i zadeklaruje chęć zmiany- wtedy chętnie pomogę.
Tu jeszcze upadanie jest, wersja ja to nazywam, egodupek
Teraz właśnie trzeba mu pozwolic, pierdzielnac w dno, samotnie
Co do "przebudzenia" o którym piszesz, podczas upadku, jest tylko wielki ból, a to tylko oczy otwiera oczy,
do budzenia, przebudzenia, to ohoho
Nie którzy lubią jeszcze drzemkę trzasnac, w jakimś ciepłym bezpiecznym.miejscu
Albo się otrząsnie albo nie. Nie wiemy
Może będzie cpal do końca życia (co może być całkiem nie długo przy takim skladzie).
Co nie zmienia faktu, że powrót do niego to samobójstwo i wielka krzywda dla dziecka.
Możesz poświęcić swoje życie jeśli ci się tak podoba, ale jeśli ci zależy na dobru dziecka to nie wracaj do cpuna. On nie tylko się nie kontroluje ale zaraz przestanie wiedzieć co sam robi. Jego mózg nie pracuje normalnie I niewiele się mylisz jak mówisz ze jest jak schizorenik.
Skąd wiesz że nie udusi dziecka w szale? Albo nie zadźga?
Przed nim długa droga nawet jak rzuci (w co wątpię -bo go na razie nic nie zmotywowalo - jedno dziecko które już ma też nie, więc dlaczego jakiekolwiek kolejne by miało? (BTW. Nie dało ci to do myślenia - że ma dziecko a cpa? )).
Na początku nie zdawałam sobie z tego wszystkiego sprawy. Dopiero od roku zauważyłam że jest duży problem i zaczęłam,,walczyc" .. niestety przerodziło się to w patologiczne awantury. Za co mam go przeprosić? Rzekomo za to że mam z nim jak pączek w maśle i tego nie doceniam ......
Pomyśl sobie, że masz dorosłą córkę i ona Ci pisze to, co Ty nam tutaj napisałaś. Co każesz jej robić?
Bo ja bym ją błagała, aby uciekła od tego typa i jego "rodzinki" byle dalej.
To ćpun, alkoholik i socjopata, powrotów być nie może.
Droga autorko...wiele dobrych rad dostałaś od życzliwych ludzi tutaj. Ucieczka to jedyna szansa abyś mogła zagwarantować swojemu dziecku spokojne dzieciństwo i życie... Nie pozwól aby toksyczny tatuś i babcia zrujnowały Wam życie. Ty i dziecko jesteście najważniejsze.Wasz spokój i szczęście.... A to będzie możliwe tylko i wyłącznie bez niego... Z tego co zrozumiałam z związałas się niezłym narcyzem i ta jego Mamuśka.... Aż mnie ciary przechodzą jak czytam o takich babach...uśmiechnij się do siebie.... Jesteś młoda, zdrowa, masz dzieciątko, mamę która wspiera.... Jesteś Panią sytuacji!!!!
Za co mam go przeprosić? Rzekomo za to że mam z nim jak pączek w maśle i tego nie doceniam ......
No właśnie. Takiej odpowiedzi się spodziewałam. Dla mnie ten gość to zwykły niedowartościowany psychol.
Przeczytaj sobie, proszę, swoje posty o jego zachowaniu oraz jego toksycznej matce. Rzeczywiście, jest co doceniać...
Zrobisz, co uważasz. Wydaje mi się, że wiesz w czym tkwisz. Jednak ... czy znajdziesz w sobie na tyle siły i odwagi, aby od niego odejść, kiedy za chwilę urodzi się dziecko? Czy gotowa jesteś na tak dramatyczną zmianę w swoim życiu? Czy będziesz jednak karmić się iluzją, że coś się zmieni?
Nie wydaje mi się, żeby ten dom był bezpieczny dla ciebie i dziecka. Takie jest moje zdanie.
25 2017-01-12 11:50:33 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-01-12 11:52:07)
Zrozpaczona_żona napisał/a:Za co mam go przeprosić? Rzekomo za to że mam z nim jak pączek w maśle i tego nie doceniam ......
No właśnie. Takiej odpowiedzi się spodziewałam. Dla mnie ten gość to zwykły niedowartościowany psychol.
Przeczytaj sobie, proszę, swoje posty o jego zachowaniu oraz jego toksycznej matce. Rzeczywiście, jest co doceniać...
Zrobisz, co uważasz. Wydaje mi się, że wiesz w czym tkwisz. Jednak ... czy znajdziesz w sobie na tyle siły i odwagi, aby od niego odejść, kiedy za chwilę urodzi się dziecko? Czy gotowa jesteś na tak dramatyczną zmianę w swoim życiu? Czy będziesz jednak karmić się iluzją, że coś się zmieni?
Nie wydaje mi się, żeby ten dom był bezpieczny dla ciebie i dziecka. Takie jest moje zdanie.
"zostaw GPS w domu. Z wielką odwagą to jedyna nawigacja, której potrzebujesz" M. Shriver
i to nie jest dramatyczna zmiana, bardziej spektakularna by pasowało, nie ma co się dramatem zarażać
to jest kierunek zdrowe, odpowiedzialne, świadome, życie
. Za co mam go przeprosić? Rzekomo za to że mam z nim jak pączek w maśle i tego nie doceniam ......
Ja tez mam za to przepraszac to jest chyba ten sam typ psychola.
27 2018-07-08 17:53:56 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2018-07-08 17:54:25)
Autorko, nie wracaj do tego chorego człowieka. Bo będzie niszczył Cię psychicznie do końca życia. To nie są dobre warunki do życia ani dla Ciebie ani dla Twojego dziecka. Lepiej, żeby mała dorastała bez ojca niż żeby miała tak okropnego ojca. Wierzę, że jesteś w stanie ułożyć sobie życie bez niego. Nie uginaj się, nie słuchaj jego ewentualnych bajek o poprawie, on się nigdy nie zmieni. Jeszcze zrobi krzywdę Tobie albo dziecku.
Lucinda napisał/a:]Bardzo dobrze zrobiłaś, że się od męża wyprowadziłaś. Powiedz mu, że musi podjąć terapię uzależnienia od alkoholu i narkotyków i dopiero wówczas rozwazysz powrót do niego. Drugi warunek - ograniczenie kontaktów z teściami, od razu widać, że jest z nimi coś nie tak.
Ona jak na razie to nie wyprowadziła się od niego tylko poszła pomieszkać u rodziców i liczy że to nim wstrząśnie. Nie wstrząśnie tak jak nie wstrząsnął nim rozwód z poprzednią żoną, tam też było dziecko i ono dla niego nie wiele nie znaczyło. Ważniejsze dla niego jest picie i narkotyki niż dziecko. Nie potrafił z nich zrezygnować dla tamtego dziecka, nie potrafi i dla jej. On nawet nie chce.
Zrozpaczona_żona napisał/a:Nie wiem już co mam robić. Mam agresywnego męża który jest cholerykiem, wpada w furie i do tego nie potrafi zrezygnować ze swoich używek
Masz dopiero 26 lat, życie dla ciebie powinno być jeszcze piękne, a nie jest. Zastanawiasz się co robić to ci napiszę, uciekaj. Zostaniesz z nim to już zawsze będziesz miała agresywnego męża w dodatku ćpuna, będzie co raz gorzej. Twoje dziecko będzie na to patrzeć i też będzie to przeżywać jak ty i tez będzie wykończona psychicznie jak ty. Kiedyś do ciebie będzie miała żal, że zgotowałaś jej ten los. Masz matkę super więc poproś ją o pomoc i wyprowadź się raz na zawsze.
A jeszcze chciałabym ci napisać, przebywając z nim narażasz się na niebezpieczeństwo, wystarczy że on przestanie regulować swoje należności za narkotyki, to którejś nocy możesz obudzić się z nożem przystawionym do gardła, a może nawet ten nóż wyląduje na szyi dziecka. Handlarze nie maja litości, zaryzykujesz?
Zupełnie podpinam się pod post!
Autorka powinna uciekać i to jak najszybciej!!! Póki można... Dziecko będzie wychowywało się z agresywnym ojcem, co niewątpliwie wpłynie na jego życie. Masz mamę, która na pewno Ci pomoże. Nie wyobrażam sobie życia z dzieckiem u boku takiego faceta. Ale jeśli go kochasz, tak naprawdę, to niech on pójdzie na terapie i pokaże, że faktycznie mu na Was zależy. Jak na razie to chyba za szybko mu wybaczasz i tak jak piszesz, dobrze jest przez 2-3 dni...