Cześć dziewczyny
Tym razem nie piszę o żadną konkretną poradę związkową.
Zauważyłam ostatnio pewną prawidłowość. Częściowo Wy mi zwróciłyście na to uwagę, częściowo to ja na to wpadłam.
Otóż... kręcą mnie zimne dranie.
Relacja, którą opisywałam tutaj jakieś 2 m-ce temu, tak jak dodałam na zakończenie tamtego wątku, dobiegła końca dosyć nagle i jednostronnie. Facet, z którym sypiałam (co mi wówczas odpowiadało, sama nie chciałam się wiązać, to był świadomy układ), mimo że deklarował chęć kontynuowania znajomości po moim wyjeździe za granicę, jakiś czas później wykasował mnie bez słowa z FB. Od zawsze był zimnym draniem, ale okazało się też, że zwyczajnie mnie nie szanował. Wtedy zwróciłyście mi uwagę, że może podświadomie wybieram taki typ mężczyzny, że może spowodowane to jest niedostępnością emocjonalną mojego ojca.
Zgadnijcie co.
Pokazałam w pracy faceta... Dotychczas nie mieliśmy za bardzo ze sobą styczności, ponieważ on się prawie do mnie nie odzywał i mało kiedy pracowaliśmy na tą samą zmianę. Siedzi przy biurku obok, jest na takim samym stanowisku jak ja. Znam tylko jego imię. Od jakiegoś czasu jednak widzimy się prawie codziennie. Na oko trudno powiedzieć ile ma lat, wydaje się być młodszy. Ale nie o to w ogóle chodzi.
On jest kolejnym klasycznym przypadkiem zimnego drania. I co?... No i mnie pociąga.
Ma wiecznie taką samą minę, nie uśmiecha się prawie, ma taki lekko monotonny głos. Czuć w nim wysokie mniemanie o sobie, poczucie własnej wartości. Zazwyczaj mówi monosylabami. Nie wiem nawet za bardzo jak Wam to wytłumaczyć. Nie jest jakimś strasznym mrukiem, po prostu jest... zimny.
Od kilku dni pracowaliśmy razem nad projektem. Coś mnie rusza, kiedy do mnie mówi... A jeszcze bardziej kiedy mówi o mnie. Po prostu mnie do niego ciągnie. Mam wrażenie, że kiedy pracujemy, czasem na mnie zerka. Albo to sobie wyobrażam, albo po prostu patrzy bo jestem biała
A moje pytanie brzmi następująco.
Co zrobić żeby się zmienić? Jak zacząć się interesować facetami, którzy będą mi w stanie cokolwiek zaoferować. Kiedy gość jest dla mnie miły i mu na mnie zależy, ja od razu tracę zainteresowanie. Pociągają mnie tylko Ci, którzy są niedostępni, którzy mi imponują taką władczością, zimnem i poczuciem własnej wartości.
Wiem, że to strasznie głupie i infantylne... Nie wiem jednak zupełnie jak mam wpłynąć na własne uczucia. Pewnie przydałaby się jakaś terapia, ale dopóki nie skończy mi się kontrakt, a to jeszcze trochę potrwa, to nie mam takiej możliwości
Wolałabym się nie pakować w kolejną relację, która na koniec przyniesie tylko rozczarowanie. Po tym jak zakończyła się poprzednia znajomość nie mam już ochoty na żadne układy. Po prostu nie ufam w to, że ktoś potraktuje mnie fair, według ustalonych zasad. Wolałabym może znaleźć w końcu trochę ciepła. Ale w ogóle nie potrafię zauroczyć się kimś, kto mógłby mi to zaoferować...
Edit: Jest w pracy jeszcze jeden facet. Starszy ode mnie, wyżej postawiony. Ewidentnie mną zainteresowany. Ciągle zagaduje mnie, jest dla mnie miły, nauczyłam go nawet parę słów po polsku. Super facet. I co? No właśnie, nic... zupełnie mnie nie pociąga