Problem ze mną czy z moją żoną? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem ze mną czy z moją żoną?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: Problem ze mną czy z moją żoną?

Witam wszystkie Panie.
Nie wiem czy w dobrym dziale zamieszczam to pytanie, jeśli w złym to przepraszam.
W temacie napisałem "Problem ze mną czy z moją żoną?" Nasz problem jest dość szeroki. Ja pracuję za granicą a do domu przyjeżdżam co miesiąc na 1-2 tygodni. Od dłuższego czasu czuję się odsunięty na bok. Zarówno żona, i to głównie o nią chodzi, ale również i dzieci (14 i 18 lat) w ogóle nie słuchają moich rad, nie chodzi o to że chciałbym rządzić nimi ale chciałbym coś podpowiedzieć, zasugerować. Niestety nawet w najbardziej błachych sprawach nigdy nie posłuchają. Niestety dochodzi już do tego że jeśli nawet zaczynam coś mówić to ciągle słyszę że się "czepiam", "marudzę" itp..... Nie mogę po prostu nic powiedzieć.
Inna sprawa to zdrowie żony która ma poważne problemy z kręgosłupem, krążeniem, nadwagą i niestety depresję. Jeśli chodzi o to ostatnie to kiedyś się leczyła i było już dobrze ale odstawiła leki i teraz znów wróciło. Pracuje w sklepie i ma naprawdę ciężko, jak próbowałem na różne sposoby skłonić ją do zmiany pracy to kończyło się tylko jej złością, w końcu odpuściłem bo nie miało to sensu. Jak wiadomo przy problemach z kręgosłupem a dokładnie z rozszczepem kręgosłupa, każdy kilogram ponad normę jest zły, a ma ich za dużo około 20. Niestety ja nie potrafię jej namówić na dietę czy coś innego ba jak najdelikatniej bym próbował to pada odpowiedź "jak będziesz mi gadał to napewno nie schudnę...." jak nie "gadam" to też nic nie robi. Nie potrafię w żaden sposób do niej dotrzeć by zadbała o siebie, zastosowała zmieniła sposób odżywiania, zaczęła jakieś ćwiczenia. Oboje mamy ponad 40 lat i wiem że jeśli teraz nie zadbamy o siebie to bardzo szybko problemy się pogłębią.
Czasami sama mówi że "trzeba by pójść do dietetyka" ale niestety na tym się sprawa kończy.
Może któraś z Pań jest w stanie mi coś podpowiedzieć, może to rzeczywiście ja się "czepiam"?
Pozdrawiam wszystkie Panie i życzę Szczęśliwego Nowego Roku.
Jacek

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Problem ze mną czy z moją żoną?

Generalnie chyba dostrzega problem. Ja miałam podobnie z mężem (chodzi o nadwagę), zawsze się na gadaniu kończyło. Zamówiłam mu jako prezent bez okazji konsultację dietetyczną do domu wink może działa gdzieś w pobliżu mobilny dietetyk.
Co do dzieci to wydaje mi się, że Cię ignorują bo a) widza jaki stosunek ma do Ciebie żona b)nie ma Cię cały czas w domu

3

Odp: Problem ze mną czy z moją żoną?

to nie jest twoja wina....wina lezy w zonie....to ona nie slucha twoich dobrych rad...ja coprawda nie mam meza i dzieci....ale radze ci spokojnie z zona usiąść i pogadac...porozmawiac o waszych problemach...tym bardziej ze macie dzieci....dla nich powinniscie zawalczyc o zwiazek....pozdrawiam Marti))

4

Odp: Problem ze mną czy z moją żoną?

To jest konsekwencja pracy za granicą.
Zbyt rzadko jesteś w domu i obecnie to rodzina traktuje Cię jak intruza, który rujnuje ich spokój. Jak masz być jakimkolwiek autorytetem skoro Cię na co dzień z nimi nie ma?. Oni stworzyli sobie swój świat codzienny po swojemu w dodatku dzieci są w trudnym wieku dojrzewania , tym bardziej się buntują.
Odnośnie żony to rady typu  "schudnij "od własnego mężczyzny to działają jak płachta na byka(przynajmniej ja tak miałam) .Ona musi sama dostrzec problem, chcieć coś zmienić, znaleźć w sobie silną wolę inaczej nic się nie zmieni.

5 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-01-06 14:01:05)

Odp: Problem ze mną czy z moją żoną?

Wydaję mi się, że nieco "wypadłeś z obiegu". Chodzi mi o to, że nie ma Cię z nimi na codzień, nie dzielisz codziennych smutków i radości, nie ma Cię byś z dnia na dzień wspierał i służył radą. Wyglada to dla nich tak, że przyjeżdżasz i wszystko niby wiesz i dajesz dobre rady. Tak się dzieje, gdy kogoś nie ma przez długo czas. Rodzina uczy się radzić sobie bez niego. Ktoś taki wpada do domu raz na jakiś czas i wydaje mu się, że wszystko wie, a tak naprawdę sporo Cię omija. Oni mogą się czuć pozostawieni sami sobie z codziennymi sprawami i gdzieś w ukryciu mają o to żal.

Co do nadwagi żony, to sama nie wiem. Jak sama nie będzie chciała, to jej nie zmusisz.

PS. Siostra koleżanki miała podobną sytuację. Mąż wyjechał na pół roku, zostawił ją samą z dwójką małych dzieci. Jak wrócił, mieli kryzys, ale wyszli z tego. Chyba głównie dlatego, że przestał wyjeżdżać. Pieniądze to nie wszystko.

6

Odp: Problem ze mną czy z moją żoną?

Również przychylam się do zdania, że na co dzień Cię nie ma, więc prawdopodobnie nie ze wszystkim jesteś na bieżąco, dlatego Twoje rady niekoniecznie są trafione. Z jednej strony chcesz służyć pomocą, bo daje Ci to poczucie bycia ważną częścią rodziny, ale z drugiej to może wyglądać jak narzucanie się z nią. Nie wiem jak wyglądają Twoje reakcje, kiedy rady nie są wcielane w życie, jeśli jednak demonstracyjnie okazujesz swoje niezadowolenie, to może tylko wywoływać reakcje odwrotne od oczekiwanych przez Ciebie - tak działa ten mechanizm.

Proponuję szczerą, spokojną rozmowę, powiedz jak się z tym czujesz i dlaczego zależy Ci, aby Twój głos i Twoje opinie były brane pod uwagę. Potem koniecznie wysłuchaj drugiej strony, być może dowiesz się czegoś, czego nie dopuszczasz do świadomości albo z czego nie zdajesz sobie sprawy.

Mam znajomą, której mąż jeździł tirami, początkowo bardzo brakowało jej jego obecności, zwłaszcza, że mieli małą córkę, z czasem jednak tak przywykła do tej sytuacji, że zaczynała ją irytować sama obecność męża, który co kilka tygodni pomieszkiwał w domu przez kilka dni. Największy problem pojawiał się wówczas, gdy koniecznie chciał uczestniczyć w wychowywaniu córki albo ustalać jakieś nowe zasady, podczas gdy zupełnie "nie siedział" w temacie, bo się z życia domu po prostu wybił. Określała to nie jak pomoc, ale robienie niepotrzebnego zamieszania, co potrafię zrozumieć. Dziś niestety są już po rozwodzie.

7 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-01-07 22:07:20)

Odp: Problem ze mną czy z moją żoną?

Właśnie dlatego mój mąż zrezygnował z pracy za granicą. Wybraliśmy opcje, żyć skromniej ale być razem każdego dnia.
Tak jak piszą wyżej, nie ma Cię na co dzień, traktowany jesteś jak gość. Powiem więcej... gdy mąż wrócił do kraju na stałe (ja się też na to zgodziłam, nie była to tylko jego decyzja) to po upływie czasu na jaki przyjeżdżał, jego obecność zaczynała mnie irytować. Przyzwyczaiłam się, że go stale nie ma i mam wolność. Taką w rozumieniu, ze sama decyduję o wszystkim, nie muszę się o nic pytać, z nikim nic ustalać, z niczego tłumaczyć itp. Musieliśmy się do siebie na nowo przyzwyczajać... to nie było łatwe. To są konsekwencje pracy za granicą... ma się więcej kasy, ale się oddalamy od rodziny. Wszystko ma swoje dobre i złe strony-lajf wink .

Żona może nie ma motywacji, bo nie czuje w Tobie wsparcia, ciągle Cie nie ma. Takie rady raz na kilka tygodni daje każdy, choćby koleżanka... natomiast na bliską osobę liczymy każdego dnia. Czuje się prawdo podobnie samotna, to słomiana wdowa, czyli musi sobie ze wszystkim radzić sama.  Tak się nauczyła i inne rady są dla niej niezrozumiałe. To nie jest Twoja wina, bo chcesz dobrze i troszczysz się, ale jestem w stanie Twoją rodzinę zrozumieć.
Gdybyś był na miejscu i zaproponował, ze razem podejmiecie wyzwanie odchudzania, czy zdrowego odżywiania... to byłoby jej łatwiej i nie uznałaby, ze się czepiasz. Gdybyście razem poszli na terapię.... wiesz... ile czasu można wszystko robić samemu lub z doskoku?
Ja to zrozumiałam dopiero po kilku m-cach po wyjeździe męża. Wcześniej sądziłam, zę damy rade, ze to nic takiego... . Może dawno nie mieliście szczerej, poważnej rozmowy-co?
W dodatku miałam kiedyś depresję i wiem jak się kobieta czuje.  Nie będzie to zbyt osobiste, jeśli zapytam z jakiego powodu/ów zona popadła w depresję?

8 Ostatnio edytowany przez złosnica (2017-01-10 02:44:33)

Odp: Problem ze mną czy z moją żoną?

Ja nie jestem mężatką i nie mam dzieci ale tak jak mówią tu inni, nie ma cię w domu tyogdniami i każdy ma poukładane życie.
Każda uwaga na kobiecy kg od jej faceta działa jak płachta na byka !
To musi być to coś czego ona dokona sama w sobie, sama musi chcieć zmian.
Możesz ja zasypywać złotymi radami ,mówić i tłumaczyć ale będzie jeszcze gorzej ... ona na pewno to docenia i wie że chcesz dobrze ale psychika się buntuje. Nie wiem dlaczego tak jest ?
Ale ja mam tak samo, jak mój partner chce dla mnie dobrze, ja się buntuje ... i choć czasami nie chcę to robię po swojemu, działam po swojemu a później jest płacz i lament  bo nie wyszło.
Każdy przechodzi kryzys chyba, i nie ma par idealnych. Nawet te co wydają się nam być idealne to tylko pozory ... nie uczestniczymy w ich codziennym życiu, a na fb wszytko wygląda idealnie czy jak się wpadnie do  znajomych na mała kawę.
A czy jest możliwośc żebyś pracował na miejscu ? Dlaczego włsciwie pracujesz za granicą ? Skoro twoja żona też pracuje to nie lepiej mieć parę groszy mniej, trochę skromniej żyć i być na miejscu ?
Chyba że jesteś kierowcą, bo skoro jesteś w domu raz w miesiącu na tyodzień czy dwa, to tak mi to wygląda.
Ja ostatnio pokłóciłam się z moim partnerem o taką pracę, że nie chcę żeby podejmował pracę tirowca, on czuje się przeze mnie ograniczany, że ma możliwość zarabiać dobre pieniądze a ja go oraniczam. Nie mamy chwilowo dzieci ale i tak uważam że partnerzy powinni trzymać się razem. Małe przerwy są wskazane ale nie takie długie i tak często ... można tak rok przeproacować ale nie cały czas, a kiedy są dzieci powinno się myśleć o uczesniczeniu w ich życiu.
Postaraj się wrócić do domu i zacząć być mężem na co dzień i ojcem a odzyskasz szacunek, to moje zdanie  smile
powodzenia
Nie naciskaj żony, musi sama problem zgłębić, chcieć coś zmienić, może niech od nowa zapisze się do psychologa, wybierze leki. Może ma jakąś przyjaciółkę która by zaczęła o nią walczyć, pomagać jej ...
Mi brakuje takiej koleżanki z którą bym się motywowała na co dzień, coś robiła fajnego, wtedy łatwiej
Albo zamów żonie katering dietetyczny, lub do domu dietetyka. Powiedz że sam skorzystasz z takich porad, że skoro jej ciężko się zabrać za siebie i coś zmienić to jej pomożesz w tym, ale nie naciskaj i chwal każdy postęp, może jakiś weekend w SPA ? wizyta u kosmetyczki, może idź do najbliższego zakładu ,kup karnet na zbaiegi.
Niektórym kobietą cięzko wydać pieniązki na siebie, zrobić pierwsze kroki.
Powiedz jej że jest zmećzona, spracowana i należy się jej relaks i zrób jej niespodziankę smile

P.S chcę dodać że ja chwilowo też jestem za granicą i myślałam że dam radę wyjechać na okres 4-5 miesięcy ale to nie jest łatwe !
Bo nawet na odległość zrobi się problem, wystarczy że partner zakomunikuje jakąś decyzję, coś się nam nie spodoba i już zaczyna się problem, wymiana zdań i milczenie paru dniowe, czuję że się oddalamy, on zaczyna pisać że nasz związek nie ma senesu, ... a to tylko 2 miesiące jak się nie widzimy, zaczął sobie funkcjonować sam, ma poukładany rozkład dnia i już moje decyzje zaczynają go drażnić. Każdy mówi zostań sobie jeszcze do wiosny ale podjęłam chyba decyzję że w połowie lutego czas zjechać, martwi mnie jednak że za chwilę będąc samemu podejmie on pracę na tirze i nie będzie go w domu a wtedy ciężko mi będzie skłonić go zmiany w jego decyzji. Jednak jak będę na miejscu będę mogła podjąć rozmowę, nakłonić go na pracę na miejscu.  Samo to że byłam teraz w Pl na parę dni po nowym roku, zaledwie 4 dni i po powrocie jak mi powiedział o zmianach w jego życiu, co planuje tym bardziej odległość nas oddala i wkradają się głupie myśli do głowy.
Tak samo sobie mówiłam zbliżymy się po tych paru miesiącach ,damy radę ,przed ślubem się powinniśmy wytęsknić a tu przez te całe rozłąki wkradają się tylko dylematy
Czy nie lepiej sobie żyć tutaj, bez obowiązków, kasa jest, i wszytko nagle co do tej pory zbudowaliśmy w Polsce przestało cieszyć ... niby urządziliśmy już sobie gniazdko wspólne, zaplanowane wesele a tu milion myśli na minutę ... ale to jest myślę samotność i odległość. Czasami potrzebna ale jak się człowiek przyzwyczai do siebie, swoich zachowań to i łatwo się też może odzwyczaić i ta druga osoba staje się przeszkodą.

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem ze mną czy z moją żoną?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024