Troll - co masz na myśli mówiąc choroba? 
On się odzywa ale to nie jest to samo co kiedyś... prawda jest taka, że przed wyjazdem bywały weekendy, że wstawaliśmy i ja po tej całej gonitwie tygodniowej zagadywałam z rana ale on siedział na facebooku a potem czytał do południa o sporcie na portalach - a ja próbowałam jakieś tematy rzucać itp.
Nawet seks był ale rzadziej, bo wykończony jest po pracy i ja częściej inicjatywę wykazywałam.
Wczoraj napisałam mu, że zawiodłam się na jego zachowaniu, miał zadzwonić itp. Wygarnęłam mu wszystko - że czasem chcę dłużej pogadać, wygadać się a on tego nie rozumie - musi kończyć bo musi coś zjeść, ugotować po pracy i zasypia i znowu ja pisze a on się budzi wieczorem i wtedy dzwoni. Ja rozumiem pracę ale nie powinno tak być mimo wszystko. Nie ma jakby wyznaczonego umówionego czasu na dłuższą rozmowę jakoś częściej. Tak jakby nie szanował moich potrzeb ;( Napisałam mu nawet, że jest gorzej niż kiedyś i myślę, czy będzie o czym rozmawiać jak wrócę do niego z powrotem. Wspomniałam też, że kiedyś był bardziej kontaktowy a teraz nie wiem na karb czego to kłaść?
On zadzwonił po wyjściu znajomych i napisał wcześniej, że moje teksty to standardowa paplanina, której ma dość... napisałam aby nie dzwonił w takim razie bo rozmowa nie ma sensu... przeczytał co mu wygarnęłam i w rozmowie powiedział, że ja wiecznie narzekam i zrzędzę... wiem, że może nie należę do super optymistek ale mam dużo problemów i wyzwań, które kosztują mnie dużo stresu i czasem sobie z tym nie radzę. Chodzi o pracę, brak swojego mieszkania i podnoszenie kwalifikacji, o które walczę i myślę itd. On ma pracę, właściwie nie ma parcia na swoje mieszkanie takiego jak ja a mnie to dobija psychicznie
ma jakby większy spokój i nie przejmuje się wszystkim tak ja ja mam wrażenie.
Ja powiedziałam wprost, że myślę czy to nie jest przyzwyczajenie, jakiś wspólny cel - życie za granicą ale to za mało aby być razem... Rozumiem, że związek zmienia swoje fazy i jest praca, tempo życia, dorabianie się ale rozmowa powinna być i jakaś jego większa ikra.
Podsumowując powiedział, że mnie kocha i postara się dzwonić częściej, dłużej rozmawiać. Spytał normalnie jak mi dzień minął. Rozmowa była miła.
Nie wiem jak odbierać jego zachowanie ale mam jakieś wrażenie, że ja nie jestem dla niego tak atrakcyjna jak kiedyś...czasem mam wrażenie, że on szuka silniejszej kobiety, wesołej, lekkiej, z jajami, tak myślę, ja wiecznie o coś walczę i nie potrafię tak optymistycznie podchodzić do życia... bardzo biorę do siebie wszystko... dzieli nas różnica wieku 9 lat (on jest młodszy) i nie wiem czy to nie jest clue tego wszystkiego...
nmie wyjazd za granicę kosztował/kosztuje o wiele więcej stresów niż jego - tak to widzę. Ciężej sobie radzę z emocjami.
Bardzo proszę o radę co zrobić w takim przypadku, jak z nim rozmawiać, naprawdę siedzę i łzy mi się leją. Napisałam do niego przed chwilą tak na luzie ale jeszcze nie odczytał tego. Chciałabym być taka silna ale nie potrafię...