samotność z rozsądku? 26 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » samotność z rozsądku? 26 lat

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 35 ]

Temat: samotność z rozsądku? 26 lat

Witam. Za chwilę będę miał 26 lat. Mój problem polega na istniejącej trudności w poznaniu kobiety i nawiązaniu znajomości, nie mówiąc już o stworzeniu związku. Z racji tego, iż nie jestem przystojny i nie mam pięknej twarzy w oczach wielu dziewczyn jestem zdyskwalifikowany co szczególnie mnie nie dziwi. Idąc np ulicą i nawiązując kontakt wzrokowy przez ułamek sekundy z kobietami w swoim wieku dostrzegłem, bardzo często pojawiający się na ich twarzy grymas typu <o kurde patrzy na mnie, jeszcze podejdzie i zagada> <proszę tylko nie podchodź> i szybkie odwrócenie głowy.  Pomyślałem więc, że szanse większe będę miał w internecie. Niestety po roku poszukiwań, zagadywania, pisania e-maili, wiadomości na gg, fb, sporadycznych spotkań w rzeczywistości dochodzę do wniosku, że i w internecie szanse na poznanie kogokolwiek są skromne. Kobiety w moim wieku mają już duże wymagania dotyczące majątku i zarobków mężczyzn. Wymagania są czymś naturalnym i zrozumiałym do momentu gdy spełnienie ich staje się wręcz niemożliwe do zrealizowania. Bo trudno mówić o racjonalnych wymaganiach gdy zawieszone są na wysokości: własne 3 pokojowe mieszkanie, samochód a nie zabytek, wycieczki zagraniczne i spełnianie innych drobniejszych wymagań finansowych. Pozostają oczywiście kobiety o niskich wymaganiach, które same niestety niewiele mają do zaoferowania - otyłość, trudny charakter, słaby materiał na matkę bądź wogole odrzucające macierzyństwo w przyszłości. Byłem już na takim etapie,  że pisałem do każdej, nawet do tej dziewczyny co już po kilku zdaniach wiedziałem, że to nie ma sensu ale starałem się znaleźć jakieś jej zalety. Jednak zdałem sobie sprawę, że to tylko może się skończyć zranieniem dziewczyny i stratą czasu. Nie mam wysokich wymagań bo sam wiele zaproponować nie mogę. Zwracam uwagę na charakter bo podstawa do wzajemne rozumienie się i dogadywanie. Niestety zatrważa mnie lekkomyślność w wydawaniu pieniędzy przez kobiety. Książki (czyt. durnowate romanse), wycieczki, koncerty, kosztowne zainteresowania. O oszczędzaniu już nie wspomnę. Wiem, wypadnę na sknerę i ciułacza ale wydaje mi się, że są pewne granice rozsądku.

Bardzo zależy mi na spostrzeżeniach forumowiczów, którzy w podobny sposób walczą z samotnością.

Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-12-25 23:47:35)

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Czarles napisał/a:

zatrważa mnie lekkomyślność w wydawaniu pieniędzy przez kobiety. Książki (czyt. durnowate romanse), wycieczki, koncerty, kosztowne zainteresowania.

Uważam, że jesteś trollem, a jeśli jakimś cudem nie, to super, że kobiety nie zwracają na Ciebie uwagi. Znaczy, że mądre.

3

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Być może trochę przesadziłem odnośnie książek ale to było takie uogólnienie. Nie sprecyzowałem go więc dostało mi się jako troll. Otóż bardziej chodzi mi o zainteresowania kobiet. Nie wymagam aby interesowały się motoryzacją bo sam się nią nie interesuje ale czasami brak zainteresowań powoduje, że nie jestem w stanie nawiązać rozmowy. Ponadto, osobiście nie uważam, żeby zaciąganie kredytu studenckiego na podróż z uzasadnieniem, że po studiach się spłaci gdy się studiuje aby studiować bez żadnego pomysłu na przyszłość było megarozważnym przedsięwzięciem.

4

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Moim zdaniem nie potrzebnie tworzysz problemy. Po jakiego grzyba ci jakaś lafirynda która będzie od ciebie tylko wymagać a nic nie będzie dawać od siebie? Według kobiet to Ty powinien się starać a one będą ci tylko rzucać kłody pod nogi i patrzeć kiedy się wyłożysz. Wczoraj w filmie widziałem pewną scenę która chyba idealnie oddaje mentalność wielu kobiet. W hotelu spotkają się kobieta z klasą, o ile dobrze pamiętam to chyba modelka i bogaty gość. Kiedy są razem w pokoju zaczynają się całować i pewnym momencie ona przestaje i się go pyta ile jest w stanie jej zapłacić za noc? On zaczyna wymieniać pewne kwoty po kilkaset dolarów (nie wiem czy to dużo bo akcja się dzieje w stanach w latach 60-tych) a ona śmieje mu się w twarz i rzuca w niego kartami czekając aż poda większą kwotę. Sam widzisz jakie jest podejście: niech mnie zerżnie i jeszcze niech mi zapłaci.
A Ty się przejmujesz że się jeszcze nie dorobiłeś, albo że nie jesteś przystojny, jakby to miało jakieś znaczenie. Dla nich się liczy tylko to żeby dobrze się czuły w Twoim towarzystwie i żeby były spełnione wszystkie ich potrzeby, a Twoje są całkowicie nieważne. Więc nie stresuj się tylko rób swoje, a przede wszystkim skupiaj się na swoich potrzebach. Na dodatek w większości przypadków im się wydaje że taka naturalna jest kolej rzeczy, o równouprawnieniu mówią tylko wtedy jak się czegoś domagają.
Nie twierdzę że wszystkie takie są, ale znalezienie jednej normalnej graniczy z cudem. Na dodatek znalezienie normalne i ogarniętej życiowo to prawie nierealne, większość z nich nie potrafi telefonu odebrać, a żeby oddzwonić to nawet im nie przyjdzie do głowy. Poza tym ludzie z natury są egoistyczni, słyszałeś to powiedzenie co trzeba mieć twardego jak się ma miękkie serce? Ale na szczęście są kluby ze streptizem wink Nawet tutaj napisałeś post i dostałeś odpowiedź pełną empatii, jak widzisz one niczym się nie przejmują, działają podobnie jak korporacje wycisnąć ile się da, zmieszać z błotem i wyrzucić. Znam taki przypadek jak pewna biznes woman po 50-tce przez kilka miesiecy nasyłała kryminalistów na gościa prawie o połowę od jej młodszego który nie chciał jej zerżnąć bo jej duma została urażona bo jej odmówił. Zobaczysz zaraz jak mnie  tutaj zlinczują. Niech tylko Klio to przeczyta to sypnie taką wiązankę że mi się komputer zawiesi wink

5

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Man707 napisał/a:

Zobaczysz zaraz jak mnie  tutaj zlinczują.

Bo pierdzielisz od rzeczy. Sam mam nienajlepsze zdanie o kobietach (i gatunku ludzkim w ogóle), ale też bym ci wiązanką sypnął.
Ale nie zrobie tego, bo jestem kulturalnym człowiekiem :*

6

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
underdog napisał/a:
Man707 napisał/a:

Zobaczysz zaraz jak mnie  tutaj zlinczują.

Bo pierdzielisz od rzeczy. Sam mam nienajlepsze zdanie o kobietach (i gatunku ludzkim w ogóle), ale też bym ci wiązanką sypnął.
Ale nie zrobie tego, bo jestem kulturalnym człowiekiem :*

A ty w którym miejscu napisałeś coś na temat bo nie mogę się nigdzie dopatrzeć?

7

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Czarles napisał/a:

Niestety zatrważa mnie lekkomyślność w wydawaniu pieniędzy przez kobiety. Książki (czyt. durnowate romanse), wycieczki, koncerty, kosztowne zainteresowania. O oszczędzaniu już nie wspomnę. Wiem, wypadnę na sknerę i ciułacza ale wydaje mi się, że są pewne granice rozsądku.

A jakie zainteresowania są według Ciebie rozsądne? Książki złe, koncerty złe (???), wycieczki złe(???)...
Kosztowne zainteresowania... jak wydaje na nie swoją kasę to nie jest to Twój problem.

To co T chcesz z dziewczyną robić jak już ją poznasz? Siedzieć przed TV i oglądać Trudne sprawy?

8

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Wiesz autorze, byłem w Twoim wieku jak poszedłem do prostytutki z którą miałem pierwszy raz.... Choć moja historia była trochę inna od Twojej.

9

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Również zastanawiałem się nad wizytą u prostytutki ale nie mógłbym uprawiać seksu bo kieruję się w życiu ogromnym szacunkiem do kobiet. Poza tym raczej chodzi o bliskość, przebywanie ze sobą a nie rozładowanie napięcia seksualnego. I raczej jedna wizyta mogłaby narobić więcej szkód. Choć myślałem żeby może spróbować pójść do prostytutki nie po seks ale po to żeby móc spędzić chwilę z kobietą, nawiązać kontakt fizyczny, którego nie miałem okazji doznać w swoim życiu. Płacąc za usługę i jednocześnie nie krzywdząc kogoś i siebie. Przyjmując nawet, że kiedyś spotkam kobietę z którą nawiążę znajomość to nie stworzę związku z racji braku doświadczenia w relacjach męsko-damskich co w wieku 26-28 lat skazuje mężczyznę na porażkę.

Najgorsza jest świadomość tego, że problem wg mnie leży po stronie kobiet, które swoimi wymaganiami pozbawiają mężczyzn nadzieji na spotkanie bliskiej osoby i nawiązanie relacji. Z doświadczenie nabytego w ramach kontaktów internetowych zauważyłem, że wymagania są kierowane jedynie wobec mężczyzn, natomiast kobiety same od siebie bardzo rzadko wymagają czegolwiek. Przykładem niech będzie budowa ciała. Kobiety wymagają wysportowanego pięknego ciała od mężczyzn co oczywiście nie jest niczym dziwnym ale jeżeli wymagania stawia kobieta mająca 20-30 kg nadwagi, która nie widzi problemu w tym, a wręcz twierdzi że jest wszystko w jak najlepszym porządku to chyba nie jest to zdrowa sytuacja. Jeżeli materiałem na przyszłego ojca nie może być chudy mężczyzna to czemu otyła kobieta uważa się za idealny materiał na matkę? Nie skreślałem odrazu takich kobiet ale po kilku rozmowach dochodziłem do wniosku, że nie widzi w tym problemu i nie zamierza się zmieniać. Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że nie chodzi mi problem otyłości w kontekście wyglądu i prezencji a w kontekście zdrowia i potencjalnej roli partnerki w przyszłości jako matki. Co gorsza takie kobiety nie nadrabiają charakterem, nie starają się w żaden sposób przedstawić siebie w dobrym świetle, a nawet gorzej mają potencjał do przerzucania odpowiedzialności na innych za swoje niedoskonałości.

Jestem trochę przerażony tym, że większość kobiet wartych nawiązania znajomości z okolic mojego wieku jest już zajęta. Pozostały już chyba osoby tylko po przejściach, ciężkich doświadczeniach, z trudnymi charakterami albo wymagające od innych bardzo wiele a od siebie nic.

10

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Czarles napisał/a:

Witam. Za chwilę będę miał 26 lat. Mój problem polega na istniejącej trudności w poznaniu kobiety i nawiązaniu znajomości, nie mówiąc już o stworzeniu związku. Z racji tego, iż nie jestem przystojny i nie mam pięknej twarzy w oczach wielu dziewczyn jestem zdyskwalifikowany co szczególnie mnie nie dziwi. Idąc np ulicą i nawiązując kontakt wzrokowy przez ułamek sekundy z kobietami w swoim wieku dostrzegłem, bardzo często pojawiający się na ich twarzy grymas typu <o kurde patrzy na mnie, jeszcze podejdzie i zagada> <proszę tylko nie podchodź> i szybkie odwrócenie głowy.

Mężczyzna ładniejszy od małpy w znacznej mierze będzie miał powodzenie u kobiet. Ale taki mężczyzna musi być zadbany - a tu już wielu ma problem.

Czarles napisał/a:

Bo trudno mówić o racjonalnych wymaganiach gdy zawieszone są na wysokości: własne 3 pokojowe mieszkanie, samochód a nie zabytek, wycieczki zagraniczne i spełnianie innych drobniejszych wymagań finansowych.

Może to są marzenia ich, a nie wymagania. Poza tym, kobieta oczekuje od mężczyzny pewngo rodzaju zaradności życiowej przede wszystkim. Nawet jeśli sama jest niezależna finansowo i pod każdym innym względem, to chce poczucia bezpieczeństwa. W znacznej mierze poczucie to = pieniądze. Ale to nie wynika z wymagań. Oczywiście, są takie co wymagają, niewiele dają od siebie itp., ale o takich tutaj nie mówię.

Czarles napisał/a:

Pozostają oczywiście kobiety o niskich wymaganiach, które same niestety niewiele mają do zaoferowania - otyłość, trudny charakter, słaby materiał na matkę bądź wogole odrzucające macierzyństwo w przyszłości.

Popadasz w skrajności.

Czarles napisał/a:

Niestety zatrważa mnie lekkomyślność w wydawaniu pieniędzy przez kobiety. Książki (czyt. durnowate romanse), wycieczki, koncerty, kosztowne zainteresowania. O oszczędzaniu już nie wspomnę. Wiem, wypadnę na sknerę i ciułacza ale wydaje mi się, że są pewne granice rozsądku.

A na co Twoim zdaniem warto wydawać pieniądze? I dlaczego tak wiele o nich mówisz w przypadku kobiet, związków, a tak mało o miłości? Poza tym - pieniądze mają przypływać i odpływać - pieniądz lubi ruch, wszystko kosztuje i najlepiej jest po prostu nie zastanawiać się nad tym, a skupić się na zarabianiu. Rozsądne i mało lekkomyślne jest wydawanie na coś, co jest dla kogoś czymś miłym, potrzebnym itp. Nie znajduję wytłumaczenia dla którego miałabym nie wydać pieniędzy na wycieczkę, na koncert... Nie widzę w tym nic złego. Mam siedzieć na kasie i wpakować sobie ją do trumny i nie mieć żadnej przyjemności z życia?

11

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Oj co do kwestii wyglądu to np przywiązywanie wagi do koloru oczu, koloru włosów, wzrostu od 180 cm w górę, no i oczywiście koloru oczu, a także koloru oczu, dodatkowo kolor oczu, ponadto kolor oczu no i wspomnieć trzeba o kolorze oczu. smile

Piszesz poczucie bezpieczeństwa=pieniądze. Ok. Zgadzam się. Ale jak utrzymać poczucie bezpieczeństwa gdy kobieta wyznaje konsumpcjonizm. Co więcej trudno uznać, że dla kobiet liczy się poczucie bezpieczeństwa gdy oszczędzanie na ,,czarną godzinę,, jest niemodne a każda kieruje się mottem: Carpe diem!

Niestety nie popadam w skrajność gdyż jak już podkreśliłem zdecydowana większość kobiet w przedziale 23-27 lat jest już zajęta. Te co nadal są wolne z jakiegoś powodu są wolne. I nie chodzi o sam wygląd fizyczny. Bo przecież każdemu mężczyźnie podoba się inny typ urody i na inne zwraca cechy wyglądu.  Problemem pozostaje ukształtowany, niezmienialny, niereformowalny charakter ukształtowany także przez samotność.  Zero kompromisu i niechęć do podejmowania rozmów na trudne tematy.

12

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Autorze, piszesz o roku poszukiwań. Wiesz nawet nie chcę Ci tutaj pisać ile ja już szukam, ale wierz mi trochę dłużej:) W necie serio można kogoś znaleźć, sam jestem tego żywym przykładem trzeba tylko próbować i nie zniechęcać się, czasami zdarza się, że mam już dosyć i rozkładam ręce, ale za parę minut/godzin/dni, przechodzi mi i szukam dalej i dalej. Dostałem kosza nie raz i nie dwa i nie rusza mnie to, bo wiem, że nie każdej się podobam, ba nawet zdarzało się, że dziewczyna chciała się ze mną dalej spotykać, ale ja rezygnowałem, bo czułem, że to nie to.
Człowieku głowa do góry 26 lat, masz całe życie przed sobą, nie myśl tyle tylko coś rób.
A co do zainteresowań dziewczyn to zauważyłem, że One wszystkie lubią tańczyć i czytać książki, nawet jak kupisz jej książkę raz na miesiąc to tak dużo dla Ciebie?:) A wycieczka tak samo, możesz zabrać pannę na rower, wiele kasy nie wydasz:)

13

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Oj dobrze wiemy, że nie o takie wycieczki chodzi. W ramach przejażdżki i dla ruchu to jak najbardziej. Ale realizowanie motta Carpe diem na rowerze? Słaba relacja na Fb by była, mało lajków i politowanie koleżanek machających z Mauritiusa.

Oczywiście, że niczym nadzwyczajnym nie powinno być zakończenie znajomości przez mężczyznę w sytuacji chęci kontynuowania jej przez kobietę gdy czuje się, że to nie ma perspektyw a dawanie nadziei drugiej stronie skończy się jej zranieniem.

Często dostrzec można, że ktoś pisze - masz xx lat, życie przed Tobą, kiedyś się uda. No chyba do końca tak nie jest. W tej grze liczy się szybkość. Tak jak pisałem 25-27 letnie wolne kobiety najczęściej albo są po przejściach, po nieudanych związkach albo dysponują cechami które destrukcyjnie wpływają na pozostawanie w relacjach czego nie ukrywają naszczęście.

14 Ostatnio edytowany przez troublemaker (2017-01-15 16:11:12)

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Autorze mam pytanie. Podążając Twoim tokiem rozumowania można by wysnuć teorię, iż z Tobą  jest coś nie tak,  skoro w tym wieku nie masz partnerki.  Zatem, co z Tobą jest nie tak?

I nie zasłaniaj się brakiem urody. Jak już tu ktoś zauważył gusta są różne.

15

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
troublemaker napisał/a:

Autorze mam pytanie. Podążając Twoim tokiem rozumowania można by wysnuć teorię, iż z Tobą  jest coś nie tak,  skoro w tym wieku nie masz partnerki.  Zatem, co z Tobą jest nie tak?

I nie zasłaniaj się brakiem urody. Jak już tu ktoś zauważył gusta są różne.

Dokładnie o tym samym pomyślałem.
Autorze nie przyjmujesz do wiadomości, że ktoś po prostu mógł mieć pecha i nie trafić nikogo z kim chciałby zostać dłużej?

16

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

A ja odpowiem pytanie na pytanie - może jednak coś jest nie tak z kobietami?
Według mnie trudno jest siebie obwiniać gdy czytam po raz setny: poszukiwany niebieskooki blondyn, 190 cm, przystojny, czarujący, romantyczny, zaradny, samodzielny, pewny siebie, optymista, przedsiębiorczy, inteligentny, troskliwy, ambitny itd... a w następnie czytam ,,który zaakceptuje taką jaka jestem''.

A gdy pada pytanie - no to jaka jesteś w takim razie? To rozmowa zostaje zakończona lub dostaję takie ogólniki bądź wór pełen okropnych cech i roszczeniowej postawy - nie cierpię dzieci, nie umiem gotować, jestem egoistką, jestem wredna itd.

17 Ostatnio edytowany przez AloneWolf90 (2017-01-15 18:27:57)

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
hugo258 napisał/a:
troublemaker napisał/a:

Autorze mam pytanie. Podążając Twoim tokiem rozumowania można by wysnuć teorię, iż z Tobą  jest coś nie tak,  skoro w tym wieku nie masz partnerki.  Zatem, co z Tobą jest nie tak?

I nie zasłaniaj się brakiem urody. Jak już tu ktoś zauważył gusta są różne.

Dokładnie o tym samym pomyślałem.
Autorze nie przyjmujesz do wiadomości, że ktoś po prostu mógł mieć pecha i nie trafić nikogo z kim chciałby zostać dłużej?

Miałem napisać to samo co wy. big_smile Potem dziwić się, że kobiety piszą, jak przez tyle lat był sam tzn. że coś z Nim nie tak big_smile A autor ma takie sam stosunek do nich i jedna i druga strona są same big_smile. Wg autora dla Mnie nie ma już nadziei skoro w tym roku skończę 27 lat i nigdy nie byłem w związku, jeśli część Pań skreśli nie pytając nawet dlaczego przez tyle czasu byłem sam, to nic nie stracę, bo takie osoby są puste, skoro nie chcą  nawet zadać prostego pytania "Dlaczego?"

I pomyśleć, że gdy rejestrowałem się na forum miałem 24 lat i (wg autora) jeszcze miałem szansę... Cóż idę położyć się do trumny i czekać na śmierć. big_smile

18 Ostatnio edytowany przez Alberto Salazar (2017-01-15 19:18:10)

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Czarles napisał/a:

Mój problem polega na istniejącej trudności w poznaniu kobiety i nawiązaniu znajomości, nie mówiąc już o stworzeniu związku.

Moim zdaniem patrząc na ton i język prezentowanej przez Ciebie retoryki to możesz mieć ogólnie problem z poznawaniem ludzi i wychodzeniem z inicjatywą.

Czarles napisał/a:

Z racji tego, iż nie jestem przystojny i nie mam pięknej twarzy w oczach wielu dziewczyn jestem zdyskwalifikowany co szczególnie mnie nie dziwi.

Ja jak patrzę w lustro wydaje się sobie brzydki jak noc, mam tylko 175 cm wzrostu co nie przeszkadza mi poznawać mnóstwa ludzi ( w tym dziewczyn) i spotykać się z uroczą 20-letnią studentką trenująca boks... a mam 30 lat na karku.
Tak więc smuci mnie niezmiernie że sprzedajesz sobie tego typu szajs... bo o ile wygląd odgrywa pewną istotną rolę to nie jest czynnikiem stricte decydującym.


 

Czarles napisał/a:

Idąc np ulicą i nawiązując kontakt wzrokowy przez ułamek sekundy z kobietami w swoim wieku dostrzegłem, bardzo często pojawiający się na ich twarzy grymas typu <o kurde patrzy na mnie, jeszcze podejdzie i zagada> <proszę tylko nie podchodź> i szybkie odwrócenie głowy.

Jeśli równocześnie z tym kontaktem wzrokowym nie uśmiechnąłeś się to ja się wcale nie dziwię. Wielu ludzi peszy kontakt wzrokowy. Dodatkowo żyjemy niestety w dość zamkniętym społeczeństwie ( moim zdaniem) gdzie większość ludzi zawsze węszy jakiś podstęp w choćby najdrobniejszych gestach.

   

Czarles napisał/a:

Pomyślałem więc, że szanse większe będę miał w internecie. Niestety po roku poszukiwań, zagadywania, pisania e-maili, wiadomości na gg, fb, sporadycznych spotkań w rzeczywistości dochodzę do wniosku, że i w internecie szanse na poznanie kogokolwiek są skromne.

Moim zdaniem o wiele łatwiej paradoksalnie jest poznać fajnych ludzi ( w tym kobiety) gdziekolwiek tylko nie w sieci. Niezależnie czy kulturalnie zagadasz kogoś w parku, na siłce, w klubie czy na ulicy... jest to kontakt bezpośredni. Trzeba się zazwyczaj przełamać i wyjść troszkę ze swojej strefy komfortu, widzisz swojego rozmówcę i jego reakcje, słyszysz co mówi i jak mówi. W takiej sytuacji normalny człowiek wiele nie ugra... chyba że jest zręcznym manipulantem.
W sieci tę samą "nawijkę" można wysłać 20 osobom w minutę, retuszować zdjęcia... kreować się na kogoś kim się nie jest.
Pytanie czy wolisz iść na łatwiznę czy naprawdę poznać kogoś fajnego?


   

Czarles napisał/a:

Kobiety w moim wieku mają już duże wymagania dotyczące majątku i zarobków mężczyzn.

Istnieje poważna różnica między "rozsądnymi" wymaganiami a "dużymi" wymaganiami albo wręcz "zawyżonymi".  W dodatku Twoja wypowiedz pachnie mi stereotypami. Przerażająca większość kobiet ma dosyć rozsądne wymagania w zakresie majątku i zarobków... chociaż chodzi bardziej o zaradność i umiejętność radzenia sobie... czyt. samodzielność. Raczej żadna normalna kobieta nie chce za partnera lebra, którego trzeba będzie utrzymywać i mu usługiwać.

Czarles napisał/a:

Wymagania są czymś naturalnym i zrozumiałym do momentu gdy spełnienie ich staje się wręcz niemożliwe do zrealizowania. Bo trudno mówić o racjonalnych wymaganiach gdy zawieszone są na wysokości: własne 3 pokojowe mieszkanie, samochód a nie zabytek, wycieczki zagraniczne i spełnianie innych drobniejszych wymagań finansowych.

Każdy ma jakieś swoje preferencje, jeśli kobieta dobrze sobie radzi w życiu - czytaj dobra praca i kwalifikacje to prawo wymagać od swojego faceta tego czego wymaga od siebie, bo tego rodzaju wymagania są zasadne skoro ona je spełnia. Ja np dobrze się odżywiam, lubię sport i sporo ćwiczę na siłowni skutkiem czego mam dość atletyczną sylwetkę... dlatego również chciałbym aby moja partnerka była szczupła i lubiła sport... no i w sumie do takich kobiet mnie ciągnie.
Jak już wyżej wspominałem, większość dojrzałych mentalnie kobiet ma dość rozsądne wymagania w kwestiach finansowych... bo tu generalnie nie o pieniądze chodzi.
Ludziom wymagającym od innych zwykłem zadawać pytanie: Czy od siebie wymagają tyle samo co od od innych?


 

Czarles napisał/a:

Pozostają oczywiście kobiety o niskich wymaganiach, które same niestety niewiele mają do zaoferowania - otyłość, trudny charakter, słaby materiał na matkę bądź wogole odrzucające macierzyństwo w przyszłości.

Pozwolę sobie zauważyć że ciało o wiele łatwiej się kształtuje, rzekłbym modeluje niż charakter

Czarles napisał/a:

Nie mam wysokich wymagań bo sam wiele zaproponować nie mogę.

A cóż takiego np możesz zaoferować? Zamiast na tym co na "nie" proponuję skupić się na tym co na "tak".


Czarles napisał/a:

Zwracam uwagę na charakter bo podstawa do wzajemne rozumienie się i dogadywanie.

Charakter na pierwszy rzut oka bywa słabo widoczny.


Czarles napisał/a:

Niestety zatrważa mnie lekkomyślność w wydawaniu pieniędzy przez kobiety.

A mnie niedojrzałość i lekkomyślność wielu chłopaków w przedziale wiekowym 18-35. Tak celowo nie piszę mężczyzn bo wiek w żaden sposób nie decyduje czy ktoś zasługuje na miano mężczyzny tylko to w jaki sposób postępuje i jak rozumuje. Można mieć i 50 lat a zachowywać się jak niedojrzały, nieodpowiedzialny gówniarz (pardon).

Czarles napisał/a:

Książki (czyt. durnowate romanse), wycieczki, koncerty, kosztowne zainteresowania. O oszczędzaniu już nie wspomnę. Wiem, wypadnę na sknerę i ciułacza ale wydaje mi się, że są pewne granice rozsądku.

Jest biegunowa różnica pomiędzy wydawaniem rozsądnej ilości pieniędzy na swoje zainteresowania i rozwijaniem siebie a rozrzutnością.  Wycieczki, koncerty, muzea, kino sport i parę innych uważam za świetne sposoby spędzania wolnego czasu, naturalnie każdy powinien panować nad swoim budżetem i robić tak by z jednej strony rozwijać swoje zainteresowania a z drugiej nie miał problemów finansowych albo jeśli ma taką wolę - oszczędzał z myślą o przyszłości.

Czarles napisał/a:

Być może trochę przesadziłem odnośnie książek ale to było takie uogólnienie. Nie sprecyzowałem go więc dostało mi się jako troll.

Osobiście uważam, że łatwiej jest krytykować niż merytorycznie się wypowiedzieć w temacie...

Czarles napisał/a:

ale czasami brak zainteresowań powoduje, że nie jestem w stanie nawiązać rozmowy.

Nawiązać rozmowę można na tyle sposobów, że to aż głowa boli i niekoniecznie musicie mieć jakieś bardzo wspólne zainteresowania...

CatLady napisał/a:

To co T chcesz z dziewczyną robić jak już ją poznasz? Siedzieć przed TV i oglądać Trudne sprawy?

Bardzo dobre pytanie...


Czarles napisał/a:

Najgorsza jest świadomość tego, że problem wg mnie leży po stronie kobiet, które swoimi wymaganiami pozbawiają mężczyzn nadzieji na spotkanie bliskiej osoby i nawiązanie relacji.

Zgodzę się z Tobą, że istnieje pewna spora grupa kobiet ( z resztą nie tylko kobiet bo masa facetów tez ma ten problem), która posiada przerysowane wymagania i niezdrowe podejście do relacji jakichkolwiek oraz poznawania nowych ludzi
Wina jest zazwyczaj po dwóch stronach, mało kiedy tylko po jednej.
Ale to moje zdanie.

Czarles napisał/a:

Z doświadczenie nabytego w ramach kontaktów internetowych zauważyłem, że wymagania są kierowane jedynie wobec mężczyzn, natomiast kobiety same od siebie bardzo rzadko wymagają czegokolwiek.

Patrz wyżej, obie strony są tutaj tak samo winne i myślą czasem że zasługują na kogoś lepszego. Moim zdaniem.

interlokutorka napisał/a:

Mężczyzna ładniejszy od małpy w znacznej mierze będzie miał powodzenie u kobiet. Ale taki mężczyzna musi być zadbany - a tu już wielu ma problem.

Zgadzam się wielu ma problem. Z moich obserwacji najczęściej higiena i schludny,czysty ubiór w pierwszym rzucie.
Co do pierwszej części sparafrazowałbym - u mądrych i dojrzałych emocjonalnie kobiet.

interlokutorka napisał/a:

Może to są marzenia ich, a nie wymagania.

Świetne porównanie. Dlatego właśnie często akcentuje że ważna jest komunikacja. Można mówić o swoich marzeniach i robić to w taki sposób że druga osoba pomyśli że od niej tego wręcz wymagamy a nie mówimy luzno...

Czarles napisał/a:

Niestety nie popadam w skrajność gdyż jak już podkreśliłem zdecydowana większość kobiet w przedziale 23-27 lat jest już zajęta.

Yhym, naturalnie...

Czarles napisał/a:

Ale jak utrzymać poczucie bezpieczeństwa gdy kobieta wyznaje konsumpcjonizm.

Na początek rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Paradoksalnie dobrze kiedy w związku jeden z partnerów jest nieco bardziej oszczędny a drugi wie jak wydawać pieniądze. Bo z jednej strony mają dzięki zaradności pieniądze a z drugiej wiedzą jak je ewentualnie zagospodarować. Z pustego to i Salomon nie naleje.. idąc dalej nie wszystko można kupić.

Czarles napisał/a:

Zero kompromisu i niechęć do podejmowania rozmów na trudne tematy.

Jeden z czynników odróżniający mentalne dziecko od dorosłego człowieka, bez względu na płeć.

Czarles napisał/a:

że dla kobiet liczy się poczucie bezpieczeństwa gdy oszczędzanie na ,,czarną godzinę,, jest niemodne a każda kieruje się mottem: Carpe diem!

Nie generalizujmy ok? Równie dobrze ktoś mógłby powiedzieć, że dzisiejsi faceci to takie siusiaki, które nie potrafią nawet zrobić sobie kanapek, że o jakimś sensownym podrywie nie wspomnę...


Moim zdaniem masz problem z pewnością siebie i samoakceptacją -  o czym świadczą Twoje poglądy trącające o stereotypy w kontekście rzekomego materializmu kobiet i przesadnego patrzenia na wygląd.
Zgodzę się, że te czynniki są istotne ale nie decydujące.
Wychodz z inicjatywą i nie bierz porażek tak do siebie - co nie znaczy, nie wyciagaj wniosków. smile

19

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Dzięki wszystkim za porady. Nie ze wszystkim się zgadzam, a raczej z niewielką częścią tego co napisaliście się zgadzam ale w związku z internetową skutecznością nawiązywania znajomości spróbuję swoich sił w rzeczywistości. Marne szanse mam na osiągnięcie sukcesu gdyż nie potrafię swojej osoby sprzedać (czyt. okłamywać, oszukiwać, przemilczać napotkane osoby) gdyż kieruję się szczerością w życiu. Widocznie kobiety uwielbiają być okłamywane ups... tzn. oczarowywane, czego konsekwencją są liczne fora na których wylewane są różnego typu żale, rozczarowania.

Wola oszczędzania - nie chciałem tego komentować ale prawie spadłem z krzesła. Mógłbym cały wywód przeprowadzić o tym, jak brak takiej woli oszczędzania robi i do czego prowadzi polskie społeczeństwo ale komu się będzie chciało to czytać; tylko by truł i zanudzał swoimi wywodami Carpe Diem!

20

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Wiesz jaki jest Twój problem?
Ty nie lubisz kobiet.

Wszystkie są złe, podłe, agresywne, chamskie, niedobre, niemiłe, fałszywe, obrzydliwe, (...) no, może nie wszystkie, ale reszta to te zajęte...

21

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Czarles napisał/a:

A ja odpowiem pytanie na pytanie - może jednak coś jest nie tak z kobietami?
Według mnie trudno jest siebie obwiniać gdy czytam po raz setny: poszukiwany niebieskooki blondyn, 190 cm, przystojny, czarujący, romantyczny, zaradny, samodzielny, pewny siebie, optymista, przedsiębiorczy, inteligentny, troskliwy, ambitny itd... a w następnie czytam ,,który zaakceptuje taką jaka jestem''.

A gdy pada pytanie - no to jaka jesteś w takim razie? To rozmowa zostaje zakończona lub dostaję takie ogólniki bądź wór pełen okropnych cech i roszczeniowej postawy - nie cierpię dzieci, nie umiem gotować, jestem egoistką, jestem wredna itd.

No tak. Tego się spodziewalam.  Winą obarczasz kobiety.

Swoją drogą albo masz kiepsko dobraną grupę docelową albo nas za idiotów.  Nie myślisz chyba, iż uwierzymy,  że wszystkie wolne  kobiety w wieku od 25 do 27 szukają postawnego, przystojnego i bogatego blondyna, który od nich nie wymagałby niczego (nawet w kwestii wyglądu)  sam oferując wszystko.  Że o okropnym charakterze tych wszystkich kobiet nie wspomnę.

Powtarzam pytanie. Co jest z Tobą nie tak, skoro żadna Ciebie nie chce?

22

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Czarles napisał/a:

Marne szanse mam na osiągnięcie sukcesu gdyż nie potrafię swojej osoby sprzedać (czyt. okłamywać, oszukiwać, przemilczać napotkane osoby) gdyż kieruję się szczerością w życiu.

Hmm to naprawdę ciekawe, że dla Ciebie normalny niezobowiązujący small talk jest od razu równoznaczny ze sprzedawaniem swojej osoby. Powiem więcej, to naprawdę zabawne że zamiast spontaniczności i jakiegoś pozytywnego myślenia mówisz o okłamywaniu i  oszukiwaniu. Coś mi się widzi, że niektóre kwestie błędnie pojmujesz ale masz do tego prawo. Twoje poglądy Twoja sprawa.

Czarles napisał/a:

Widocznie kobiety uwielbiają być okłamywane ups... tzn. oczarowywane, czego konsekwencją są liczne fora na których wylewane są różnego typu żale, rozczarowania.

Ależ Ty się kierujesz stereotypami. Zgodzę się, że niektóre kobiety przykładają zbyt dużą wagą do pierwszego wrażenia ale to nie powód aby mówić że uwielbiają być okłamywane.
Chociaż muszę przyznać, że istnieje pewna grupa kobiet, która woli być delikatnie i subtelnie okłamywana niż  słyszeć prawdę powiedzianą w analogiczny kulturalny sposób... z resztą jest to tożsame z tym że zazwyczaj same w ten sposób również kłamią (aczkolwiek nie zawsze ie nie jest to żadną regułą)

Czarles napisał/a:

Wola oszczędzania - nie chciałem tego komentować ale prawie spadłem z krzesła. Mógłbym cały wywód przeprowadzić o tym, jak brak takiej woli oszczędzania robi i do czego prowadzi polskie społeczeństwo


To nie przeprowadzaj wywodów tylko się wez za siebie, będzie z tego więcej pożytku. To czy ktoś oszczędza czy nie to jego sprawa. Ja osobiście wydaje pieniądze na swoje zainteresowania i jednocześnie co miesiąc odkładam możliwie jak najwięcej. Wszystko rozbija się o chęci i o to czy ma się jaja żeby wprowadzić je w życie.

Masz bardzo negatywne nastawienie i z takim podejściem raczej żadna kobieta Cie nie zechce, skoro z góry zakładasz że ze strony prawie każdej potencjalnie spotkanej kobiety mogą Cie spotkać tylko przykrości...

troublemaker napisał/a:

Powtarzam pytanie. Co jest z Tobą nie tak, skoro żadna Ciebie nie chce?

Myślę, że się chłopaczyna nie do myśli co masz na myśli.:)

23

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego żadna mnie nie chce. Mogę się jedynie domyślać. Tak jak wyżej pisałem napewno ma wpływ to, że staram się być szczery. Jestem także oszczędny. Daję się złapać w pułapkę polegającą na okazywaniu zbyt wielkiego szacunku wobec kobiet. Także chciałbym nawiązać relację na zasadach partnerstwa i wspólnym podejmowaniu decyzji ale kobiety w Polsce nadal chyba wolą zdecydowaną inicjatywę ze strony mężczyzn. Uważam, że to nie płeć a inteligencja i doświadczenie życiowe decydują o tym kto ma rację w krytycznym momencie w relacji kobieta-mężczyzna. Kobiety jednak wolą zrzucić odpowiedzialność na mężczyzn nawet w sytuacji całkowitego braku racji po stronie mężczyzny. Może trochę zbyt poważnie biorę wiele spraw ale wydaje mi się, że już czas najwyższy na takie traktowanie życia.

Jednak nadal pozostanę przy tym, iż wygląd (wady których nie jestem w stanie usunąć) tak bardzo dyskwalifikuje mężczyznę w kontaktach, że ciężko w rzeczywistości rozpocząć rozmowę zaczepiając kobietę na ulicy, w klubie, w restauracji itp. Ciężko jest przekonać do siebie kobietę gdy patrzy na szpętną twarz (wady wyglądu przedkładają się na postrzeganie całokształtu osoby), a żeby zainteresować ją konieczna jest rozmowa, nadrobienie rozmową, wnętrzem swoich fizycznych niedoskonałości. Chyba nieprzypadkowe jest zjawisko uciekania do internetu, gdzie mężczyźni mają możliwość ukryć swój wizerunek, oczarować rozmową kobietę, co zwiększa szanse na to, że nie ucieknie w trakcie pierwszego spotkania.

24 Ostatnio edytowany przez troublemaker (2017-01-15 23:18:35)

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Jeśli chodzi o wygląd to bardzo się mylisz. Dla sporej grupy kobiet to nie wygląd jest najważniejszy. I owszem, pierwsze wrażenie odgrywa ogromną rolę,  ale w jego kreowaniu to nie fizyczność gra pierwsze skrzypce. Jeśli mężczyzna jest zadbany, dobrze ubrany (nie koniecznie w markowe ciuchy)  i pewny swojej wartości, jeśli potrafi być dowcipny ( nie mylić z chamski)  oraz jego poziom inteligencji jest na wymaganym przez kobietę poziomie to na prawdę nie ma znaczenia czy ma nos jak Brad Pitt a podbródek jak George Clooney. 
Kobietę trzeba umieć oczarować - Ty tego nie potrafisz,  o czym świadczy Twoje przekonanie,  że aby to zrobić trzeba  kłamać.
Dodatkowo ogranicza Ciebie stereotypowe myślenie.  Trafiłeś na egoistkę stawiającą same wymagania - miałeś pecha, co nie znaczy, że każda wolna kobieta taka jest.
Jeśli ciągle na takie trafisz - widocznie szukasz w złych miejscach lub też Twoje wymagania są nieadekwatne, wygórowane. 
Piszesz o szacunku do kobiet, ja tego w Twoich postach nie widzę, może potencjalne kandydatki też nie?  I nie mówię tu, że Ty kobiet nie szanujesz, mówię że nie potrafisz tego okazać lub robisz to źle.
A Twoje przeświadczenie, jakoby wolne kobiety w pewnym wieku były wybrakowane to już szczyt hipokryzji - wszak Ty też jesteś sam.
Miałam kiedyś takiego kolegę jak Ty. Też miał problem aby znaleźć dziewczynę.  Też na początku zasłaniał się wyglądem - choć do tej pory nie wiem o co mu chodziło. 
Kiedy już upatrzył sobie kandydatkę uważał, iż sam fakt jego wyboru powinien wystarczyć aby ona również zechciała jego. Jak otwarcie mówiła, że nie jest w jej typie, wyzywał ją od dzi#@k, jak była miła ale nic więcej nie mogła zaoferować = dzi#@a,  chciała się tylko przyjaźnic =dziw#a, kazała mu spadać =dziw#a. Przy czym on kompletnie nie umiał z tymi kobietami rozmawiać. Z biegiem lat wysnuł teorię, że wszystkie kobiety są głupie. 
Minęło 10 lat, ona nadal jest sam, kobiety nadal są głupie - tylko jakimś cudem wszyscy w jego otoczeniu żyją w związkach z tymi głupimi kobietami, tylko on jeden sam, mądry.  Tylko czemu im tak zazdrości tych głupich kobiet?  Ani przez moment nie zastanowił się nad sobą,  że może to on powinien coś zmienić. A, i on też mówił, że kobiety szanuje.

25

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Mam znajomego, który ma nerwicę, trzesie sie z byle powodu co powoduje u niego pewne reakcje fizyczne organizmu ( wydzielanie potu i zaden antyperspirant nie pomaga ), twarz niezadbaną i miał dokładnie takie same poglądy jak Ty.
Miał, bo aktualnie jest szczęśliwy, spotykając się z kobietą już pod ponad pół roku..
Jeśli chcesz być samotny - są ludzie samotni i szczęśliwi. Jeśli nie chcesz być samotny - koniecznie musisz dostosować się do rad, które Ci tu dają. Nie będę tu powtarzać ale musisz jeśli chcesz coś zmienić to przestań upierać się przy swoim, bo efekt będzie taki, że jako smutny człowiek dożyjesz życie, a nie je przeżyjesz .
Ruszyła mnie Twoja historia, bo kiedyś myślałem tak samo. Jak są faceci , którzy patrzą na wygląd i są faceci, którzy patrzą na charakter, tak są kobiety takie i takie. Być może miałeś pecha nie trafić na typ, który Cie interesuje, ale pytanie : dlaczego? Patrząc na to co piszesz, musisz zmienić przekonania, bo nawet najlepsze okazje przejdą Ci koło nosa.
Pozdrawiam

26

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Widzisz, bycie szczery a bycie taktowym, to jest różnica. Może powinieneś na to zwrócić uwagę. W końcu od razu nie musisz pokazywać całego siebie, nie chodzi tutaj o kreowanie fałszywego obrazu własnej osoby, ale przecież od razu nie musisz być "naturalny". To odkrywa się stopniowo. Wydaje mi się, że u Ciebie też wiele rzeczy jest albo czarnych albo białych. Fakt jest taki, że pomiędzy skrajnościami też coś jest. Rozumiem, że czasami jest tak łatwiej żyć, ale łatwiej, nie zawsze oznacza - lepiej. A nie możesz tak czasami iść po prąd? Tak odrzucić te swoje wszystkie przekonania, które w gruncie rzeczy Cię bardzo ograniczają? Może wtedy zacznie się prawdziwa przygoda. Może kobieta, która z pozoru żyła według Ciebie na zasadzie "carpe diem", akurat w tym momencie życia, w którym ją poznałeś taka jest? Może nie jest taka zawsze, a może coś ją do tego skłoniło? Nie oceniaj, dopóki nie poznasz historii człowieka. Ja rozumiem, że chcemy czy nie, musimy w pewien sposób "kategoryzować" ludzi, ale może zbyt szybko do jednego wora wrzucasz każdego, kto ma jakieś pewne oznaki, które mogą o czymś świadczyć, za czym Ty nie przepadasz. Czasami warto ponieść się chwili, uczuciom, emocjom. Bardzo szanuję Twoją dojrzałość i chęć bycia odpowiedzialnym, ale... życie naprawdę jest zbyt poważne, na tyle, że sami nie musimy tej powagi sobie dokładać. I kolejna sprawa - to brutalne, w pewnym sensie, traktowanie wszystkich kobiet, które napotykasz na swojej drodze, jest krzywdzące. Ja nie chciałabym, żeby mężczyzna aż tak mnie "skanował" przy pierwszych naszych wspólnych chwilach. Czasami coś nie jest takie, jakie się wydaje nam. Daj szansę, co stracisz? Trochę czasu? Na inne rzeczy też tracisz, a z miłością, jakimikolwiek uczuciami nigdy nie wiesz...

A przepraszam bardzo, o jakich wadach mówimy w Twoim przypadku, które mają tak Cię definitywnie stawiać na niskim poziomie w kwestii wyglądu?

27 Ostatnio edytowany przez AloneWolf90 (2017-01-16 00:02:41)

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
troublemaker napisał/a:

Jeśli chodzi o wygląd to bardzo się mylisz. Dla sporej grupy kobiet to nie wygląd jest najważniejszy. I owszem, pierwsze wrażenie odgrywa ogromną rolę,  ale w jego kreowaniu to nie fizyczność gra pierwsze skrzypce. Jeśli mężczyzna jest zadbany, dobrze ubrany (nie koniecznie w markowe ciuchy)  i pewny swojej wartości, jeśli potrafi być dowcipny ( nie mylić z chamski)  oraz jego poziom inteligencji jest na wymaganym przez kobietę poziomie to na prawdę nie ma znaczenia czy ma nos jak Brad Pitt a podbródek jak George Clooney. 
Kobietę trzeba umieć oczarować - Ty tego nie potrafisz,  o czym świadczy Twoje przekonanie,  że aby to zrobić trzeba  kłamać.
Dodatkowo ogranicza Ciebie stereotypowe myślenie.  Trafiłeś na egoistkę stawiającą same wymagania - miałeś pecha, co nie znaczy, że każda wolna kobieta taka jest.
Jeśli ciągle na takie trafisz - widocznie szukasz w złych miejscach lub też Twoje wymagania są nieadekwatne, wygórowane. 
Piszesz o szacunku do kobiet, ja tego w Twoich postach nie widzę, może potencjalne kandydatki też nie?  I nie mówię tu, że Ty kobiet nie szanujesz, mówię że nie potrafisz tego okazać lub robisz to źle.
A Twoje przeświadczenie, jakoby wolne kobiety w pewnym wieku były wybrakowane to już szczyt hipokryzji - wszak Ty też jesteś sam.
Miałam kiedyś takiego kolegę jak Ty. Też miał problem aby znaleźć dziewczynę.  Też na początku zasłaniał się wyglądem - choć do tej pory nie wiem o co mu chodziło. 
Kiedy już upatrzył sobie kandydatkę uważał, iż sam fakt jego wyboru powinien wystarczyć aby ona również zechciała jego. Jak otwarcie mówiła, że nie jest w jej typie, wyzywał ją od dzi#@k, jak była miła ale nic więcej nie mogła zaoferować = dzi#@a,  chciała się tylko przyjaźnic =dziw#a, kazała mu spadać =dziw#a. Przy czym on kompletnie nie umiał z tymi kobietami rozmawiać. Z biegiem lat wysnuł teorię, że wszystkie kobiety są głupie. 
Minęło 10 lat, ona nadal jest sam, kobiety nadal są głupie - tylko jakimś cudem wszyscy w jego otoczeniu żyją w związkach z tymi głupimi kobietami, tylko on jeden sam, mądry.  Tylko czemu im tak zazdrości tych głupich kobiet?  Ani przez moment nie zastanowił się nad sobą,  że może to on powinien coś zmienić. A, i on też mówił, że kobiety szanuje.

To z tym wyglądem pojechałaś, rozumiem, że forum służy do pocieszania, ale każdy człowiek ma jakieś minimalne wymagania odnośnie wyglądu, więc nie ściemniaj, w którymś z tematów już tu Panie się wygadały, że "wygląd się nie liczy". Nienawidzę ułudy i robienia zbędnych nadziei, "bo tak wypada". Są kobiety i mężczyźni, którzy z powodu wyglądu nigdy nie znajdą partnera/partnerki i reszta rzeczy nie ma nic do tego, to smutne, brutalne, ale prawdziwe jak życie i nawet szlachetne serce  i wspaniały charakter tego nie zmienią jeśli druga strona będzie zdegustowana wyglądem drugiej. Oczywiście część defektów jeśli o nich nie mówimy to inni zwykle nie zauważają, co nie znaczy, że nie istnieje taka grupa jak napisałem wyżej.

Co do oczarowania, sam nie wiem o co Ci chodzi, czasem wystarczy być po prostu sobą i okazać zainteresowanie , żeby zainteresować drugą stronę, nawet jeśli dostosujemy nasze zachowanie pod oczarowanie drugiej strony, to po pewnym czasie i tak wyjdzie, że to był pic na wodę fotomontaż i oczarowana odejdzie.

Co do pieniędzy Czarles twój problem polega na tym, że myślisz prawdopodobnie jak ja dawniej (tak naprawdę myślałem tak do sierpnia zeszłego roku big_smile), żeby mieć dziewczynę/kobietę/żonę musisz mieć auto nie muzeum, mieszkanie i zabierać ją na drogie zagraniczne podróże i kupować torebki i buty za 10 000 zł. Owszem spełniając te wszystkie wymagania z pewnością znajdziesz kobietę, tyle, że ona będzie kochać twoje pieniądze, a nie Ciebie, czy naprawdę chciałbyś taką kobietę? Setki razy widziałem facetów (często gorzej wyglądających ode mnie lub na tym samym poziomie) w autach jak to określiłeś muzeum i w prawie każdym z nich była obok piękna kobieta. Może podświadomie szukasz kobiety utrzymanki? Ja dopiero niedawno to zrozumiałem i troszkę życia zmarnowałem na takie myślenie. Wyniki moich badań zdają się potwierdzać, że to co mówisz to "bujda na resorach". Spokojnie można znaleźć kobietę, która nie szuka sponsora, a partnera, z którym chcę się wszystkiego sama dorobić, która szuka wsparcia i która będzie wsparciem dla swojego partnera.

Nie możesz też przesadnie oszczędzać, część z odłożonej kasy powinieneś wydawać na swoje zainteresowania i hobby, to naprawdę dobrze działa na samopoczucie, oczywiście nie należy wydawać 100% wypłaty, ale zawsze coś należy odłożyć, nie można jednak żyć w takiej patologii (jak przyznaję się czasem żyję), że plan finansowy jest najważniejszy i skoro mam oszczędzić tyle i tyle to przytnę np wydatki na jedzenie big_smile.

Szczerze mówiąc po twoich postach widać złość i desperację, która działa na drugą stronę "uciekaj, gdzie pieprz rośnie". Jest taka zasada, skoro ty nie widzisz w sobie problemów i wad, to inni ich także nie widzą.

28

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
AloneWolf90 napisał/a:

To z tym wyglądem pojechałaś, rozumiem, że forum służy do pocieszania, ale każdy człowiek ma jakieś minimalne wymagania odnośnie wyglądu, więc nie ściemniaj, w którymś z tematów już tu Panie się wygadały, że "wygląd się nie liczy". Nienawidzę ułudy i robienia zbędnych nadziei, "bo tak wypada". Są kobiety i mężczyźni, którzy z powodu wyglądu nigdy nie znajdą partnera/partnerki i reszta rzeczy nie ma nic do tego, to smutne, brutalne, ale prawdziwe jak życie i nawet szlachetne serce  i wspaniały charakter tego nie zmienią jeśli druga strona będzie zdegustowana wyglądem drugiej. Oczywiście część defektów jeśli o nich nie mówimy to inni zwykle nie zauważają, co nie znaczy, że nie istnieje taka grupa jak napisałem wyżej.

Co do oczarowania, sam nie wiem o co Ci chodzi, czasem wystarczy być po prostu sobą i okazać zainteresowanie , żeby zainteresować drugą stronę, nawet jeśli dostosujemy nasze zachowanie pod oczarowanie drugiej strony, to po pewnym czasie i tak wyjdzie, że to był pic na wodę fotomontaż i oczarowana odejdzie.

Co do pieniędzy Czarles twój problem polega na tym, że myślisz prawdopodobnie jak ja dawniej (tak naprawdę myślałem tak do sierpnia zeszłego roku big_smile), żeby mieć dziewczynę/kobietę/żonę musisz mieć auto nie muzeum, mieszkanie i zabierać ją na drogie zagraniczne podróże i kupować torebki i buty za 10 000 zł. Owszem spełniając te wszystkie wymagania z pewnością znajdziesz kobietę, tyle, że ona będzie kochać twoje pieniądze, a nie Ciebie, czy naprawdę chciałbyś taką kobietę? Setki razy widziałem facetów (często gorzej wyglądających ode mnie lub na tym samym poziomie) w autach jak to określiłeś muzeum i w prawie każdym z nich była obok piękna kobieta. Może podświadomie szukasz kobiety utrzymanki? Ja dopiero niedawno to zrozumiałem i troszkę życia zmarnowałem na takie myślenie. Wyniki moich badań zdają się potwierdzać, że to co mówisz to "bujda na resorach". Spokojnie można znaleźć kobietę, która nie szuka sponsora, a partnera, z którym chcę się wszystkiego sama dorobić, która szuka wsparcia i która będzie wsparciem dla swojego partnera.

Nie możesz też przesadnie oszczędzać, część z odłożonej kasy powinieneś wydawać na swoje zainteresowania i hobby, to naprawdę dobrze działa na samopoczucie, oczywiście nie należy wydawać 100% wypłaty, ale zawsze coś należy odłożyć, nie można jednak żyć w takiej patologii (jak przyznaję się czasem żyję), że plan finansowy jest najważniejszy i skoro mam oszczędzić tyle i tyle to przytnę np wydatki na jedzenie big_smile.

Szczerze mówiąc po twoich postach widać złość i desperację, która działa na drugą stronę "uciekaj, gdzie pieprz rośnie". Jest taka zasada, skoro ty nie widzisz w sobie problemów i wad, to inni ich także nie widzą.


Nie wiem czy uważnie czytałeś ale napisałam, iż dla sporej grupy kobiet a nie ze dla wszystkich. Jasne więc powinni być, że znajdą się i takie dla których jest ważny. Gdybyś pokazał mi zdjęcie mojego partnera, zanim poznałam go osobiście,  powiedziałabym Ci, że absolutnie nie ma szans na związek bo on w ogóle nie jest w moim typie. A jednak jestem już z nim szmat czasu, mamy dziecko, kochamy się.
Moja pierwsza młodzieńcza miłość to chłopak nie tyle przeciętny co na prawdę mało urodziwy. Był jednak pewny siebie, inteligentny, dowcipny, potrafił się zachować i miał w sobie to coś, co sprawiało, iż na prawdę nie miały dla mnie znaczenia jego mankamenty urody.
Wypraszam sobie zatem zarzucanie obłudy.  Ja wiem, że wielu osobom najłatwiej przyjąć wersję,  że chodzi o wygląd - nie trzeba się wówczas zastanawiać nad sobą,  wszak na fizyczność ma się ograniczony wpływ.

Zgodzę się jednak z ostatnim akapitem Twojej wypowiedzi. A przynajmniej z jego pierwszą częścią

29

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
troublemaker napisał/a:
AloneWolf90 napisał/a:

To z tym wyglądem pojechałaś, rozumiem, że forum służy do pocieszania, ale każdy człowiek ma jakieś minimalne wymagania odnośnie wyglądu, więc nie ściemniaj, w którymś z tematów już tu Panie się wygadały, że "wygląd się nie liczy". Nienawidzę ułudy i robienia zbędnych nadziei, "bo tak wypada". Są kobiety i mężczyźni, którzy z powodu wyglądu nigdy nie znajdą partnera/partnerki i reszta rzeczy nie ma nic do tego, to smutne, brutalne, ale prawdziwe jak życie i nawet szlachetne serce  i wspaniały charakter tego nie zmienią jeśli druga strona będzie zdegustowana wyglądem drugiej. Oczywiście część defektów jeśli o nich nie mówimy to inni zwykle nie zauważają, co nie znaczy, że nie istnieje taka grupa jak napisałem wyżej.

Co do oczarowania, sam nie wiem o co Ci chodzi, czasem wystarczy być po prostu sobą i okazać zainteresowanie , żeby zainteresować drugą stronę, nawet jeśli dostosujemy nasze zachowanie pod oczarowanie drugiej strony, to po pewnym czasie i tak wyjdzie, że to był pic na wodę fotomontaż i oczarowana odejdzie.

Co do pieniędzy Czarles twój problem polega na tym, że myślisz prawdopodobnie jak ja dawniej (tak naprawdę myślałem tak do sierpnia zeszłego roku big_smile), żeby mieć dziewczynę/kobietę/żonę musisz mieć auto nie muzeum, mieszkanie i zabierać ją na drogie zagraniczne podróże i kupować torebki i buty za 10 000 zł. Owszem spełniając te wszystkie wymagania z pewnością znajdziesz kobietę, tyle, że ona będzie kochać twoje pieniądze, a nie Ciebie, czy naprawdę chciałbyś taką kobietę? Setki razy widziałem facetów (często gorzej wyglądających ode mnie lub na tym samym poziomie) w autach jak to określiłeś muzeum i w prawie każdym z nich była obok piękna kobieta. Może podświadomie szukasz kobiety utrzymanki? Ja dopiero niedawno to zrozumiałem i troszkę życia zmarnowałem na takie myślenie. Wyniki moich badań zdają się potwierdzać, że to co mówisz to "bujda na resorach". Spokojnie można znaleźć kobietę, która nie szuka sponsora, a partnera, z którym chcę się wszystkiego sama dorobić, która szuka wsparcia i która będzie wsparciem dla swojego partnera.

Nie możesz też przesadnie oszczędzać, część z odłożonej kasy powinieneś wydawać na swoje zainteresowania i hobby, to naprawdę dobrze działa na samopoczucie, oczywiście nie należy wydawać 100% wypłaty, ale zawsze coś należy odłożyć, nie można jednak żyć w takiej patologii (jak przyznaję się czasem żyję), że plan finansowy jest najważniejszy i skoro mam oszczędzić tyle i tyle to przytnę np wydatki na jedzenie big_smile.

Szczerze mówiąc po twoich postach widać złość i desperację, która działa na drugą stronę "uciekaj, gdzie pieprz rośnie". Jest taka zasada, skoro ty nie widzisz w sobie problemów i wad, to inni ich także nie widzą.


Nie wiem czy uważnie czytałeś ale napisałam, iż dla sporej grupy kobiet a nie ze dla wszystkich. Jasne więc powinni być, że znajdą się i takie dla których jest ważny. Gdybyś pokazał mi zdjęcie mojego partnera, zanim poznałam go osobiście,  powiedziałabym Ci, że absolutnie nie ma szans na związek bo on w ogóle nie jest w moim typie. A jednak jestem już z nim szmat czasu, mamy dziecko, kochamy się.
Moja pierwsza młodzieńcza miłość to chłopak nie tyle przeciętny co na prawdę mało urodziwy. Był jednak pewny siebie, inteligentny, dowcipny, potrafił się zachować i miał w sobie to coś, co sprawiało, iż na prawdę nie miały dla mnie znaczenia jego mankamenty urody.
Wypraszam sobie zatem zarzucanie obłudy.  Ja wiem, że wielu osobom najłatwiej przyjąć wersję,  że chodzi o wygląd - nie trzeba się wówczas zastanawiać nad sobą,  wszak na fizyczność ma się ograniczony wpływ.

Zgodzę się jednak z ostatnim akapitem Twojej wypowiedzi. A przynajmniej z jego pierwszą częścią

Tak tylko mi chodzi, że ludzie nie dzielą się na brzydkich i pięknych, jest mnóstwo ludzi pośrednich, a mnie chodzi o tych naprawdę brzydkich i z tego co obserwuję to praktycznie w 90% są oni samotni. Twoi partnerzy nie podobali się tobie nie znaczy, że byli brzydcy, jest różnica między mało urodziwym, a brzydkim. Świat nie jest czarno-biały, ale ma mnóstwo odcieni szarości. Twoi partnerzy na 100% byli szarością, a nie czernią i bielą. Przez brzydkich mam na myśli takich ludzi, których nie mijasz obojętnie, ale odwracasz wzrok i myślisz sobie jak ten człowiek ma przerąbane.

30

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Źle mnie zrozumiałeś.  Moi partnerzy jak najbardziej mi się podobali. Ale na to "podobanie" składało /a się mnóstwo czynników, nie tylko wygląd zewnętrzny.

Ludzie o jakich piszesz, czyli ci brzydcy to w dużej mierze ludzie zaniedbani, nie pewni siebie. Oceniający swoją wartość na podstawie odbicia w lustrze - czy to nie Ty napisałeś iż jeśli ktoś nie widzi w sobie wad, to inni ich też nie widzą?  Idąc tym tropem można rozwiązać zagadkę samotności "brzydkich" ludzi - skoro sami siebie nie kochają jak ma ich pokochać ktoś inny? 
Zresztą nie chcesz mi chyba powiedzieć że Ci wszyscy samotni ludzie są jednej płci?

31

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
troublemaker napisał/a:

Źle mnie zrozumiałeś.  Moi partnerzy jak najbardziej mi się podobali. Ale na to "podobanie" składało /a się mnóstwo czynników, nie tylko wygląd zewnętrzny.

Ludzie o jakich piszesz, czyli ci brzydcy to w dużej mierze ludzie zaniedbani, nie pewni siebie. Oceniający swoją wartość na podstawie odbicia w lustrze - czy to nie Ty napisałeś iż jeśli ktoś nie widzi w sobie wad, to inni ich też nie widzą?  Idąc tym tropem można rozwiązać zagadkę samotności "brzydkich" ludzi - skoro sami siebie nie kochają jak ma ich pokochać ktoś inny? 
Zresztą nie chcesz mi chyba powiedzieć że Ci wszyscy samotni ludzie są jednej płci?

Absolutnie nie, partnerzy nadrobili u Ciebie innymi cechami charakteru, są takie defekty (często spowodowane chorobami), które nie wynikają z zaniedbania i sprawiają, że ludzie wyglądają naprawdę okropnie, ale weźmy choćby głupie blizny, czy oparzenia, one potrafią szpecić niesamowicie albo na oblane kwasem twarze kobiet, bądź z odciętym nosem. Nie wszyscy brzydcy ludzie są brzydcy, bo zaniedbani, wtedy byłoby zbyt pięknie...

Poza tym twoi partnerzy mogli Cię nie oczarować wyglądem, ale może było też "tragedii też nie ma" big_smile Chodzi mi, że jest pewne minimum (dolna granica) kanonu piękna, poniżej zarówno kobiety jak i mężczyźni nie zejdą przy wyborze partnera/partnerki, twoje słowa temu nie zaprzeczają, oczywiście twoi partnerzy nie byli z "górnej granicy", jednak mieścili się w "twoich widełkach kanonu piękna". Zresztą twoje wpisy to potwierdzają nie napisałaś, że był po prostu brzydki, ale poniżej przeciętnej i raczej nie wynikało to z grzeczności twojej wypowiedzi na forum.

Tak napisałem takie zdanie, ale napisałem też, że nie wszystkie defekty da się tak przezwyciężyć. Patrz wyżej.

Co do płci napisałem, że są zarówno tacy mężczyźni  jak i kobiety.

32

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Tak czytam i boli mnie jedno. Tylu jest niedoświadczonych chłopaków a tak mało kobiet........ Dlaczego tak rzadko trafiają się dziewczyny czy kobiety które nigdy nikogo nie miały sad Czy to chodzi o to że im jest łatwiej kogoś znaleździ czy ukrywają to. Gdzie mi szukać białogłowy, racz mi powiedzieć Panie.

33

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Zgodzę się, iż ludzie zdeformowani w wyniku choroby czy czynników zewnętrznych to całkiem inny problem,  często nie do przeskoczenia - choć nie zawsze.
Mówiąc o niedbałości ludzi brzydkich nie miałam tej grupy na myśli.
Co by nie robić zbędnego off topa zapytajmy autora co ma na myśli pisząc o brakach w urodzie.  Czy są to rzeczy faktycznie nie do przejścia czy po prostu wygodna wymówka. Więc jak to jest autorze?

34

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat
Czarles napisał/a:

Także chciałbym nawiązać relację na zasadach partnerstwa i wspólnym podejmowaniu decyzji ale kobiety w Polsce nadal chyba wolą zdecydowaną inicjatywę ze strony mężczyzn.

Z jednej strony wolą inicjatywę, z drugiej istnieje  duża grupa kobiet, która na rzeczone wyjście z inicjatywą reagować właściwie nie potrafi. Ale to moje zdanie.

Czarles napisał/a:

Uważam, że to nie płeć a inteligencja i doświadczenie życiowe decydują o tym kto ma rację w krytycznym momencie w relacji kobieta-mężczyzna.

Tylko emocjonalny dzieciak stosuje odniesienie do płci jako argument/kartę przetargową w jakimkolwiek sporze. To tak samo jakbym powiedział, że facet nie jest w stanie w jakikolwiek sposób zrozumieć/wyobrazić sobie jakie zło można wyrządzić kobiecie gwałtem albo jakim obciążeniem fizycznym i psychicznym jest dla niej ciąża i opieka nad dzieckiem... a znam całą masę facetów, którzy sobie to potrafią wyobrazić i doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Tak więc kiedy słyszę coś na zasadzie że "facet  tego nie zrozumie" albo "nie zrozumiesz tego bo jesteś facetem" to ogarnia mnie pusty śmiech. Chłopiec pewnie nie zrozumie w przeciwieństwie do mężczyzny z krwi i kości.

Czarles napisał/a:

Jednak nadal pozostanę przy tym, iż wygląd (wady których nie jestem w stanie usunąć) tak bardzo dyskwalifikuje mężczyznę w kontaktach, że ciężko w rzeczywistości rozpocząć rozmowę zaczepiając kobietę na ulicy, w klubie, w restauracji itp.

Powiedz szczerze, ile razy próbowałeś?

Czarles napisał/a:

Ciężko jest przekonać do siebie kobietę gdy patrzy na szpętną twarz (wady wyglądu przedkładają się na postrzeganie całokształtu osoby),

Na początek powiedz co to za wady, ok?

Czarles napisał/a:

a żeby zainteresować ją konieczna jest rozmowa, nadrobienie rozmową, wnętrzem swoich fizycznych niedoskonałości.

To wychodz z inicjatywą, próbuj rozmawiać i poznawać ludzi... a nie tylko nastawiać się na znalezienie kobiety i umówienie się.
Co miał na ten przykład powiedzieć Nick Vujicic?

Czarles napisał/a:

Chyba nieprzypadkowe jest zjawisko uciekania do internetu,

Jasne, że nie - to jest prostsze. Wszak lepiej uciekać niż stawiać czoło swoim słabościom... iśćna łatwiznę...

Czarles napisał/a:

gdzie mężczyźni mają możliwość ukryć swój wizerunek,

Ukrywa swój wizerunek tylko ten kto ma ku temu podstawy... wstydzi się siebie i nie potrafi się zaakceptować lub zmienić...
Bez względu na płeć. Ale to moje zdanie.

Czarles napisał/a:

oczarować rozmową kobietę, co zwiększa szanse na to, że nie ucieknie w trakcie pierwszego spotkania.

Jeśli trafisz na dziewczynkę, która nie wie czego chce od życia albo taką która nie ma poukładane w głowie to i tak ucieknie...
Właśnie dlatego nie ma czegoś takiego jak idealnie dobre miejsce do poznawania ludzi, idealny sposób rozpoczęcia rozmowy, czy idealny styl ubioru.
Nawet gdybyś spełnił te wszystkie czynniki to nic nie da jeśli trafisz na niedojrzałego człowieka, który w żaden sposób tego nie doceni.

35

Odp: samotność z rozsądku? 26 lat

Przeczytałam cały temat i mam wrażenie, że autor jest typem człowieka, który sam ma wiele kompleksów i "szuka dziury w całym". Jeszcze wierzy w ideały i jakby nie wiedział, że każdy ma wady ale też zalety. Ta gruba, ta czyta książki, ta nie gotuje, ta nie oszczędza. Wszystkie złe, żadnych zalet nie mają. Cóż łatwiej człowieka skreślić niż zadać sobie trud, żeby go poznać smile
Co do wyglądu, to zgodzę się, że pierwsze wrażenie jest ważne i że wolimy ludzi ładnych od brzydkich ale tu wraca to co wyżej, czy skreślamy po takim pierwszym wrażeniu czy jednak chcemy poznać tego drugiego człowieka. Przykładem może być mój ex, poznaliśmy się na forum, bo mieliśmy wspólną pasję. Jak się spotkaliśmy na żywo to okazało się, że on nie był brzydki, on był koszmarnie paskudny i taka też była pierwsza moja myśl jak się poznaliśmy, wręcz modliłam się, żeby nas nikt razem nie zobaczył i nie miałam zamiaru się z nim więcej spotykać, jednak jego charakter, podejście do mnie i do życia wygrały z tym jak wyglądał. Trzeba najpierw akceptować i lubić samego siebie wink

Posty [ 35 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » samotność z rozsądku? 26 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024