Obraziłem pewną dziewczynę, nie jesteśmy jeszcze w związku, ale wiem, że ona i ja chcielibyśmy czegoś więcej. Obraziłem ją przez jej dziwne gierki, które ze mną prowadziła, ale nie po to zakładam ten temat żeby o tym mówić. Było mi bardzo przykro, że to zrobiłem więc kilka dni później ją przeprosiłem. Ogólnie przyjęła przeprosiny chociaż mówiła do mnie półsłówkami, żebym się streszczał itd. Po przeprosinach cisza przez 2 tygodnie z mojej i jej strony nie piszemy, nie dzwonimy, nie spotykamy się. Myślałem, że sobie ją odpuszczę, ale nie potrafię.
3 dni temu usłyszałem jak rozmawia z koleżanką, że skoro jej się tak podobam to dlaczego nie podejdzie do mnie skoro ją przeprosiłem odpowiedziała, że to ja muszę podejść pierwszy. Przez 2 ostatnie tygodnie po moich przeprosinach na siłowni ćwiczyła jakoś dziwnie blisko mnie i chyba rzeczywiście chciała żebym zagadał. Miałem to zrobić dzisiaj, ale jej nie było więc napisałem do niej z pytaniem czy będzie w tym tygodniu na siłowni bo chciałbym z nią szczerze porozmawiać. Odpisała, że chyba nie mamy o czym, poprosiłem ją tylko o rozmowę twarzą w twarz, to napisała żebym dał jej spokój "delikatnie to ujmując".
Teraz już nic z tego nie rozumiem. W piątek chciała żebym do niej podszedł, a w poniedziałek mówi żebym spie*dalał. Pytałem naszej wspólnej koleżanki to wg. niej ona udaje taką twardą mówi to specjalnie i że kiedy ją spotkam to na pewno będzie chciała rozmawiać. To mam do niej podejść czy nie? Bo w sumie po tym co jej powiedziałem to trudno mi jest się zebrać w sobie, a boje się, że mnie wyśmieje itp.