Od razu mówię że to będzie dość długi wpis i jesli ktoś nie chce sie zamęczyć czytaniem go to można już go wyłączyć.. Ogólnie mój problem tkwi w związku, postaram sie zawrzeć tylko najważniejsze informacje. Z moim facetem jestem prawie 4 lata. Pierwszy rok był w miarę udany, choć już na początku jak teraz na to patrze zaczynał sie dosyć źle, w młodym wieku duzo imprezowalismy, opuszczalismy zajęcia na uczelni ale no jakoś to bylo. Z kolejnymi latami było tylko gorzej, on wciąż bez pracy, nie aspirujący do niczego w zyciu, ja studiująca chociaż też nie prymuska, z wielkimi marzeniami. To właściwie wstęp i jak mogą postrzegać nas ludzie, jak jest na prawde, o wiele gorzej: on zapożyczony w banku, u ludzi, u mnie. W złości już do tego doszło że potrafiliśmy sie pobić, dokładniej on mnie odepchnąc żebym w coś uderzyła, nabiła sobie siniaków i byla obolała na następny dzień, ja podrapać go po ciele, też popychać. Niejednokronie "zwyzywaliśmy" sie tak że nawet nie chce używać tych słów. Pełno rozstań, zwlaszcza wlasciwie tylko z mojej strony, jego błaganie że sie wszystko zmieni, grożenie że mnie zniszczy, a zaraz płakanie i błaganie że przecież wiem że tak nie jest, chodzil za mną, pisal do znajomych i cóż, jestem slaba, zawsze sie łamałam. Co dalej, mieszkał jakiś czas u mnie, postanowiliśmy ze tym razem oboje sie zmienimy, bedzie inaczej, ze znajdzie prace, nic z tego, żył znów w moim portfelu, kiedy powiedzialam ze mam dosc i zeby sie wynosil, powiedzial ze nie i juz, siedzial przed komputeram jak to zawsze on, w pewnym momencie klotnie doszly juz do tego momentu ze w koncu sie wyniósł. Teraz juz nawet malo kiedy sie dotykamy czy wgl przytulamy. Mam wrazenie ze nasz związek doszedl do tego ze to bardziej wyścig kto sobie zrobi wiekszą przykrość, krzywde i na złość. Było wiele wiele sytuacji ale nie chce was już zanudzać, w każdym raazie zmierzam do tego. Jestem z nim dalej, nie wiem czy to wszystko bardziej moja wina czy jego, nie chce sie usprawiedliwiac i pisac wielkie hasla ze chlopak mnie nie szanuje, pomocy. Tak nie jest, sama jestem okropna i wiem o tym ze tak sie ludzi nie traktuje, nie pamiętam nawet jak to sie wszystko zaczęło i przez kogo, ten brak szacunku. czasem nie moge na siebie patrzec, moja samoocena spadla do niskiego poziomu, mam dosc zycia w tym związku ale najgorsze jest to ze zawsze sie łamię, boję sie być sama. Aha dodam jeszcze jedną rzecz, mój chłopak jest zazdrosny o każdego kolegę, przez te lata bycia razem stracilam wiele mi bliskich ludzi, po prostu ich zaniedbalam i odeszli, bo do tego doprowadziłam ze wzgędu na to ze najwazniejszy był chłopak a teraz nie mam gdzie uciec. Ciągle przy nim tkwie. Wiem że to moze dziecinne że to tu piszę, i w internecie szukam pomocy, ale juz nie wiem gdzie jej poszukać, co nie robie to się łamię i do niego wracam, bo jakby nie umiem inaczej już żyć. Jak wiecie ktoś ma zły dzień i źle sie czuje pisze same złe rzeczy, nie moge powiedziec że nie bylo dobrych, zawsze był moim najlepszym przyjacielem ale to sie zmieniło od ostatniego czasu diametralnie po tych wszystkich zdarzeniach. Mogliśmy być szczęsliwi i chcialam zapytac co o tym sądzicie i prosze nie piszcie że jesteśmy oboje nienormalni i siebie warci, ja na prawde chce to zmienic ale nie wiem czy to nie zaszlo wszystko za daleko. Dziękuję za przeczytanie tego wpisu i przepraszam że aż tak długi
Powiem ci jedno, skup się koniecznie na sobie, na swoim rozwoju.Mówisz ze masz marzenia, dlaczego ich nie realizujesz? Zadbaj o swój komfort psychiczny, zacznij pytać siebie kim dla siebie jestes, w swoim odczuciu, wymien swoje wady i zalety, czy jestes w stanie zaakceptowac swoje wlasne wady? co ci przeszkadza w dążeniu do realizacji marzeń? Czego się boisz i dlaczego? Mówisz że boisz sie samotności, więc nie potrafisz zaakceptowac swojego wlasnego towarzystwa.Dlaczego wiec siebie nie akceptujesz? Pokochaj siebie, troszcz się o siebie, stopniowo zaczniesz zauwazac zmiany w sobie, twoje poczucie wlasnej wartosci i swiadomosc tego ze jestes wartosciowa wzrosnie. Zeby wyjsc z tego chorego zwiazku musisz sobie te rzeczy uswiadomic, zaakceptowac siebie, wzmocnic siebie, pokochac.Wtedy gwarantuję ci ze kopniesz w zad tego goscia.W przeciwnym razie albo bedziesz w tym tkwiła i wyniszczała siebie samą, dopoki on cie nie zostawi dla innej, albo bedziesz za kazdym razem wybierala nieodpowiednich facetow przy ktorych bedziesz cierpiala.To nie oni są wyznacznikiem twojego szczescia i milosci , tylko ty sama. Jaki facet bedzie chcial byc i kochac kobiete neiszczesliwą niespełnioną ? żaden. Najpierw zacznij pracowac nad sobą i dojdz do rownowagi psychicznej, tak abys pozniej po zaakceptowaniu siebie z rozwagą i na spokojnie gdy bedziesz gotowa, mogla wybrac odpowiedniego faceta dla siebie i z dojrzałością budowac zwiażek oparty na milosci , zaufaniu i szacunku, zwiazek ktory bedzie dawal ci satysfakcje i spełnienie , a nie łzy i rozpacz.
Jeżeli nie dostałaś uczuć od rodziców to będziesz chciała to powtórzyć w relacji z chłopakiem. To znaczy być z nim w nieskończoność mając nadzieję że te uczucia dostaniesz.
Zostaw go z dnia na dzień wykreśl numer telefonu nie szukaj kontaktu będzie żle będzie bolało ale to minie. Praca praca praca uciekaj w nadgodziny, dodatkową robote żeby nie siedzieć w domu. Wyn ajmij swoje mieszkanko nawet mała klitka . Nie szukaj nastepnego faceta, a wszelki kontakt z tym odetnij nawet na ulicy żadnych rozmów. zacznij nowe zycie bez kamienia na szyi.
Ja Ci napiszę to samo co kiedyś w pewnym wątku , w którym chłopak pisał ,że wspólnie z dziewczyną się biją i szarpią. Obydwoje jesteście nienormalni tylko nie wiem czemu nie chcesz tego wyczytać z naszych postów?może jednak liczysz ,że wina jest całkowicie jego?
Po co z nim jesteś?skoro on nie ma aspiracji, inne patrzenie na przyszłość. Nie lepiej realizować swoje marzenia nie oglądając się na nikogo?
Absolutnie nie pochwalam wręcz gardzę facetami przemocowymi, leniami bez aspiracji tylko ,że problem polega na tym iż ty byłaś taka sama jak on jak się poznaliście. Chodziłaś na wagary ,nie miałaś tych aspiracji i wtedy nie było między wami problemu. Ty się zmieniłaś bo człowiek dojrzewa a on został taki jaki był. Jak chcesz mu zmienić sposób myślenia?zrobić z niego dojrzałego człowieka jak on tego nie czuje?
Ja widzę jedną drogę:rozstanie.
Mam jeszcze tylko pytanie czy z natury jesteś agresywną osobą czy tylko w stosunku do niego?bo jak tylko do niego to odpowiedź jest oczywista należy zlikwidować przeszkodę , która tą agresje wywołuje w tym wypadku chłopaka
To jest klasyczny przykład rozbieżnych oczekiwań do życia. Aspiracje i marzenia kontra lenistwo i nieodpowiedzialność życiowa. To nie rokuje dobrze. Jak ktoś chce pracować to będzie pracował. Skoro on taki jest to się nie zmieni. Sama sobie odpowiedz czy masz chęć żyć z kimś takim, kto np. w przyszłości będzie Ci zastawiał rzeczy z mieszkania u lichwiarza czy wyprzedawał różne rzeczy, żeby mieć pieniądze na swoje zachcianki. Jak dla mnie beznadziejny przypadek.
Jeżeli aktualna sytuacja się nie zmieni to nie ma to sensu