Od wielu tygodni piszę i widuję się z chłopakiem i jest genialnie. Z tym, że ja mam 20 lat, a on 16. Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych i świetnie złapaliśmy kontakt. Na początku nie zakładałam innego scenariusza niż przyjaźń, ze względu na wiek, ale teraz mogę bez kłamstwa napisać, że zawrócił mi całkowicie w głowie i zakochałam się, z wzajemnością. Piszemy dniami i nocami. I nie wiem co z tym zrobić. Widzę mnóstwo minusów w tej sytuacji i prawie w ogóle plusów. Jestem pewna, że jego rodzice by mnie nienawidzili, a moi uznaliby, że jestem nienormalna.
On nie jest nawet w wieku, żeby myśleć o czymś na poważnie. Będzie w przyszłości chciał się wyszaleć itp. Zdaję sobie z wszystkiego sprawę.
Ja też nie jestem teraz zbyt chętna na szukanie przyszłego męża, planowanie rodziny itd i chętnie szalałabym razem z nim. Ale nie wiem czy pakować się w coś takiego. Czułabym się bardzo źle słysząc kąśliwe uwagi znajomych, a myślę, że takie by były.
A nie wiem co zrobić. Nie umiem wyrzucić go z głowy. Wiem, że wydawać się to może bardzo głupie, ale nic nie poradzę.
Szkoda byłoby mi tracić takiej znajomości, naprawdę świetnie spędza mi się z nim czas. Nawet często lepiej niż z kimś w moim wieku.
Czy ktoś zna podobne sytuacje? Jest na to jakaś złota rada?
2 2016-12-17 00:02:27 Ostatnio edytowany przez authority (2016-12-17 00:04:14)
Spróbować nie zaszkodzi szczególnie iż potem będzie się żałowało iż mogło coś z tego wyjść a nóż jest dojrzalsi niż jego rówieśnicy patrz an Zuckerberga w tym wieku stożył Facebooka. Staraj się od razu stawiać mu pewne granice ale nie przesadzać. Nie wchodź mu na głowę i nie daj sama sobie wejść na głowę. To z resztą uniwersalna zasada powodzenia każdego związku do której sam doszedłem zaczynając 17 lat.
Bawcie się dobrze, miło spędzajcie czas, ale nie traktujcie tego zbyt poważnie.
Dziękuję za odpowiedzi
4 lata to nie taka duza różnica przecież.
Właśnie wydawało mi się, że ludzie tutaj będą mnie odwodzić od tego pomysłu, bo mnie nie było łatwo zaakceptować myśli, że mogłabym z nim być.
Ale fajnie, że jednak nie jest to postrzegane tak źle, jak się spodziewałam Myślę, że za kilka miesięcy będę mogła już z nim podjąć jakąś decyzję o tym.
A o jakiej mysli myślisz?
Chodziło mi, że gdy zaczęło do mnie dochodzić, że też zaczynam do niego coś czuć to chciałam od tego uciekać i to wypierać. Ale tak się nie da
Trochę obawiam się też reakcji moich przyjaciółek, gdybym zaczęła z nim być za jakiś czas. Nie rozmawiałam z nimi o tym ani razu.
Byłam w identycznej sytuacji Ja 20 lat, on 16. Jedyną przeszkodą, przez którą musieliśmy się rozstać po kilku miesiącach, byli jego rodzice i to, że on im uległ.
Rodzice niby zawsze chcą dobrze ale to nasze życie.
o swoim życiu najlepiej decydować osobiście
Byłam w identycznej sytuacji
Ja 20 lat, on 16. Jedyną przeszkodą, przez którą musieliśmy się rozstać po kilku miesiącach, byli jego rodzice i to, że on im uległ.
Mnie zapewnia, że jego rodzina nie będzie miała nic przeciwko.
A tak poza tym, nie obawiałaś się, że w przyszłości będzie chciał imprezować albo uzna, że jesteś dla niego zbyt poważna?
Rozmawialiście o tym wszystkim?
Byłam w podobnej sytuacji, co Ty. Oboje byliśmy w liceum - ja w klasie maturalnej, on w pierwszej. Iskrzyło mocno! Ale nasze rozmowy, krótkie, przelotne spotkania miały miejsce tylko w szkole. Ponieważ były to czasy przed-internetowe, a nawet przed-komórkowe, musiało nam to wystarczyć. Po maturze - ja - na studia do innego miasta, on - dalej w naszym liceum. Umarło śmiercią naturalną... Ale jest ciąg dalszy: spotkaliśmy się po latach na zjeździe koleżeńskim w LO. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Tylko, że każde z nas było w związku, mieliśmy dzieci, swoje rodziny, swoje życie. Pozostaliśmy kochającymi się szczerze ... przyjaciółmi... Tylko tyle i aż tyle. Dla mnie to były najlepsze lata mojego życia. Od kilku lat nie ma Go wśród nas.
Zastanawialiśmy się wspólnie, po latach, co by było, gdyby...? Gdyby nie moje studia i wyjazd do innego miasta, mieliśmy szanse na piękny związek. Różnica wieku nie grała tu żadnej roli.
Byłam w podobnej sytuacji, co Ty. Oboje byliśmy w liceum - ja w klasie maturalnej, on w pierwszej. Iskrzyło mocno! Ale nasze rozmowy, krótkie, przelotne spotkania miały miejsce tylko w szkole. Ponieważ były to czasy przed-internetowe, a nawet przed-komórkowe, musiało nam to wystarczyć. Po maturze - ja - na studia do innego miasta, on - dalej w naszym liceum. Umarło śmiercią naturalną... Ale jest ciąg dalszy: spotkaliśmy się po latach na zjeździe koleżeńskim w LO. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Tylko, że każde z nas było w związku, mieliśmy dzieci, swoje rodziny, swoje życie. Pozostaliśmy kochającymi się szczerze ... przyjaciółmi... Tylko tyle i aż tyle. Dla mnie to były najlepsze lata mojego życia. Od kilku lat nie ma Go wśród nas.
Zastanawialiśmy się wspólnie, po latach, co by było, gdyby...? Gdyby nie moje studia i wyjazd do innego miasta, mieliśmy szanse na piękny związek. Różnica wieku nie grała tu żadnej roli.
Przepiękna historia!
Dobrze, że nie porzuciliście wtedy swoich rodzin. A takie szczere relacje przyjacielskie znaczą równie wiele, co związek
67Eve napisał/a:Byłam w identycznej sytuacji
Ja 20 lat, on 16. Jedyną przeszkodą, przez którą musieliśmy się rozstać po kilku miesiącach, byli jego rodzice i to, że on im uległ.
Mnie zapewnia, że jego rodzina nie będzie miała nic przeciwko.
A tak poza tym, nie obawiałaś się, że w przyszłości będzie chciał imprezować albo uzna, że jesteś dla niego zbyt poważna?
Rozmawialiście o tym wszystkim?
To było prawie 30 lat temu, więc może już nie wszystko pamiętam, ale chyba nie planowaliśmy przyszłości. To była krótka i intensywna znajomość, nie planowaliśmy chyba przyszłości.