Miłość z rozsądku? Czy mu zależy? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

1 Ostatnio edytowany przez temis (2016-12-16 14:59:27)

Temat: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Witajcie. Mam nadzieję, że przebrniecie przez moje wypociny i uda nam się stworzyć konstruktywną dyskusję w oparciu o stan faktyczny zaczerpnięty z mojego życia smile chciałabym również, aby mądrzejsi i bardziej doświadczeni naprowadzili mnie na właściwą ścieżkę, bo obecnie nie wiem, co myśleć o swoim związku i nie mam pojęcia, jak powinnam postąpić dalej. smile

Jakie są wg was symptomy tego, że komuś na nas zależy? Jakie zachowania powinny się pojawić, kiedy ktoś jest zakochany? Jakie zachowania świadczą o tym, że ktoś ewidentnie nas nie kocha? Czy czuliście kiedykolwiek, że ktoś jest z Wami jedynie z rozsądku, a nie z miłości? Opiszę moją historię:

Mamy po 25 lat. Spotykamy się od lipca, z kolei we wrześniu zaczęło się coś między nami „klarować“ – tak to nazwijmy smile wtedy to pojawiły się pierwsze pocałunki, objęcia, chwytanie za ręce. Trudno mi wskazać jednoznacznie moment, od kiedy jesteśmy razem, bo wszystko, co jest między nami, rodziło się raczej tak, jak powinno – etapami, stopniowo, step by step, bez zbędnych rozbuchanych emocji, czy wielkiej love, która często po pewnym czasie przekształca się w równie wielkie rozczarowanie wink Za początek związku przyjęłabym jednak połowę września. Już na pierwszej randce zauważyliśmy, że mamy podobne spojrzenie na świat, że sprawiają nam radość i denerwują te same rzeczy, te same zachowania ludzkie. Zaimponował mi swoim dojrzałym podejściem do życia; wiem, że ja zrobiłam na nim podobne wrażenie. Już następnego dnia po pierwszej randce napisał do mnie i zaprosił na kolejną. W ten oto sposób spotykaliśmy się regularnie, niemal dzień w dzień, zawsze to on wychodził z inicjatywą. Jak wspomniałam, zbliżać się do siebie zaczęliśmy we wrześniu i po ok. dwóch miesiącach intensywnych spotkań po raz pierwszy mnie pocałował. Jesteśmy już razem 3 miesiące, znamy się niemal pół roku.
Od pewnego czasu, zaczęłam się zastanawiać, czy mu na mnie zależy. Nigdy nie usłyszałam od niego niczego, co mogłoby świadczyć o tym, że żywi w stosunku do mnie jakiekolwiek uczucia. Z uwagi na pracę bywa, że przebywamy w innych miejscowościach. Kiedy nie jesteśmy razem, mamy z sobą nieustanny kontakt telefoniczny; przestajemy z sobą pisać dopiero, kiedy któreś z nas zaśnie z telefonem w dłoni. Nigdy jednak nie powiedział mi czegoś z gatunku, że za mną tęskni, że nie może się doczekać, kiedy mnie wreszcie zobaczy, nie wspominając już o słowach, które świadczyłyby o zakochaniu, miłości, zauroczeniu (przy czym zaznaczę, że mam świadomość, iż może być za wcześnie, aby mówić o miłości – chyba?). Jedynie raz zapytał się mnie, czy wiem, że jestem dla niego ważna oraz powiedział, że cieszy się ze mnie ma. Poznał moich rodziców, których polubił z wzajemnością. Przedstawił mnie swoim wszystkim znajomym, tak jak i ja przedstawiłam go moim. Obecnie cieszymy się na wspólne święta. Spędzamy razem niemal każdą wolną chwilę, opiekuje się mną, kiedy jestem chora, a kiedy się gorzej czuje, zajmuje się wszystkim. Często zdarza mi się zostawać u niego na noc; wtedy śpimy w jednym łóżku, jest miło, jednak nie dopuszczam do tego, żeby doszło do czegoś więcej. Obiecałam sobie, że dojdzie do tego wtedy, kiedy będę pewna jego uczuć – taką mam zasadę i już. smile Nigdy nie zapytał się mnie o moją przeszłość. Nie wie, czy miałam jakichś mężczyzn, czy udało mi się zbudować jakiś związek. Ja również nigdy nie zadałam mu podobnego pytania, mimo, że próbowałam delikatnie wchodzić na ten temat, ale podświadomie wyczułam jakąś niechęć. W domu mnie przytula, całuje, gładzi włosy. Ujmuje mnie w swoich planach na najbliższy czas, np. gdy rozmawiamy o przyszłych wakacjach, bądź o tym, co zaplanujemy na wiosnę. Ostatnio zauważyłam jednak, że nie trzyma mnie za rękę, np. kiedy jesteśmy na zakupach w centrum handlowym, czy kiedy gdzieś idziemy. Nie okazuje mi wtedy w ogóle czułości. Nie wyczuwam też, aby był zazdrosny o jakiegokolwiek mężczyznę z mojego otoczenia. Zwróciłam też uwagę, że generalnie podobają mu się kobiety o nieco innym wyglądzie. Przykład, który teraz podam (z przymrużeniem oka), jest wyjątkowo infantylny, ale takie mamy realia… - mianowicie nawet na facebooku nadal widnieje jako „wolny”:)
Od dłuższego czasu zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem kobietą na przeczekanie, zapchajdziurą, którą odrzuci, gdy pojawi się, w jego mniemaniu, „lepszy model”. Wszyscy jego koledzy mają dziewczyny. Jemu życie ułożyło się tak, że jest człowiekiem bardzo samotnym (nie ma bliskiej rodziny) i wydaje mi się, że po prostu służę temu, aby wypełnić mu czas.
Ostatnio przeczytałam zdanie, ze jeżeli mężczyźnie zależy na kobiecie, to kobieta czuje to całą sobą. Wychodzi na to, że ja takie czegoś nie czuję, skoro pojawiają się w mojej głowie wątpliwości. Wniosek? Najwidoczniej nie zależy mu na mnie tak, jak powinno. Zaczęłam rozmyślać, czy on nie jest ze mną o prostu z… rozsądku. Jestem poukładana, niezależna, mam dobre wykształcenie, dość dobrą pracę i ciekawą perspektywę rozwoju. Jestem szczupła i dość atrakcyjna, choć jak wiadomo, de gustibus non est disputandum. Oczywiście mam też całą masę wad, zarówno jeśli chodzi o wygląd jak i charakter - niemal jak każdy smile Cenię sobie takie wartości jak rodzina, czy rozwój osobisty, lubię stawiać przed sobą cele i konsekwentnie do nich dążyć. Wiem, że docenia takie kobiety i bardzo nie chciałby mieć kobiety uzależnionej od siebie, która tylko czeka, aż mąż da kartę i będzie mogła pobiegać po centrum handlowym z koleżankami. Wydaje mi się, że z perspektywy mężczyzny, który w dzisiejszych czasach ceni sobie coś ponad wystawianie pupy na portach społecznościowych i robienie selfie z dzióbkiem, jestem po prostu dobrym materiałem na żonę i rozsądnym wyborem.
Dlaczego szukam porady na forum i nie potrafię go zapytać wprost? Przyznam się, że nie jestem zbyt doświadczona, jeśli chodzi o związki. W życiu potrafię radzić sobie z problemami, jestem samodzielna, ale jeśli chodzi o sferę uczuć, to tragedia… Nie potrafię rozmawiać o uczuciach, jestem w tym beznadziejna. Wynika to z faktu, że miałam dość trudne dzieciństwo. W moim domu było mnóstwo problemów, z którymi musiałam borykać się sama, przez co byłam zawsze zamkniętym dzieckiem (syndrom DDA). Mam świadomość swoich braków, jestem po odpowiedniej terapii, która bardzo zmieniła moje nastawienie nie tylko do życia, ale przede wszystkim do siebie. Umiem rozpoznawać swoje emocje i uczucia, nazwać je, mam poczucie własnej wartości i wiem, czego oczekuje od życia oraz od relacji z innym człowiekiem.  Mimo wszystko pozostał brak w postaci nieumiejętności otwartego rozmawiania o uczuciach, dopóki ktoś nie otworzy się pierwszy. Gdy przychodzi co do czego, nie potrafię usiąść przed kimś i zapytać „czujesz coś do mnie?”, bo po prostu boję się odrzucenia; jestem osobą bardzo wrażliwą. Zdarzyło mi się raz w życiu zadać takie pytanie i… nigdy więcej, bo nie wspominam tego dobrze. Przyznam się, że nigdy nie udało mi się stworzyć związku. Trudne studia dzienne i jednoczesna praca wypełniały cały mój czas, wręcz wypalały. W trakcie studiów mało wychodziłam, rzadko spotykałam się z ludźmi. Jeśli chodzi o mężczyzn, to mam takie doświadczenia, że zawsze, gdy zaczynało mi zależeć, oni się wycofywali. Na koncie mam same zawody miłosne. Niekiedy zdarzyło się, że na horyzoncie pojawiła się inna kobieta i jakiś facet wybierał ją, nie mnie. Nigdy nie biegałam za nikim zdesperowana, nie jawiłam się też jako osoba z nastawieniem „spadaj!”, aczkolwiek zdecydowanie bliżej mi do tej drugiej opcji wink W zasadzie nigdy nie usłyszałam słowa „kocham Cię” i ten zwrot wydaje się być dla mnie totalną abstrakcją. Stąd może tak bardzo chciałabym to od niego usłyszeć i mieć tę pewność, że mu na mnie naprawdę zależy. Nie daje mi spokoju jednak moja intuicja i podświadomie przeczuwam, że tak nie jest. Nie chcę pozwolić sobie na to, aby być z kimś, komu na mnie prawdziwie nie zależy. Każdy przecież chce czuć się kochany. Jak wspomniałam, nie wyobrażam sobie usiąść przed nim i zapytać „jesteś we mnie zakochany, a jeśli nie to istnieje szansa, że się zakochasz?”. Wiem też, że tego rodzaju pytanie może być „wymuszaczem” i spowodować, że na odczepnego powie mi, że się we mnie zakochał, bo mówiąc kolokwialnie, nie będzie miał jaj powiedzieć, że jednak jest inaczej. Zastanawiam się, czy po świętach nie powiedzieć mu szczerze, ze nie wiem, co tak naprawdę jest między nami i nie do końca rozumiem, dokąd miałoby to zmierzać. Myślę nad tym, aby zaproponować mu kilkudniową przerwę na przemyślenia i poprosić, aby odezwał się dopiero wtedy, kiedy będzie miał co do nas pewność; a jeśli nie rodzi się w nim żadne uczucie, to trzeba to zakończyć - im wcześniej, tym lepiej. Zamierzam mu powiedzieć, iż mam pewne podejrzenia, że mogę być dla niego jedynie zapchajdziurą i wypełniaczem samotności, choć mam pewne obawy, że te szczere słowa mogłyby mu sprawić przykrość.
Co myślicie o tej sytuacji? Macie podobne doświadczenia? Co byście mi poradzili? Zwracam również uwagę na pytania, które zadałam na początku posta smile

Pozdrawiam i z góry dziękuję za każdą odpowiedź

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Jeśli brak jakichkolwiek deklaracji uczuć z jego strony tak Ci doskwiera to powinnaś zapytać. Tylko delikatnie i z wyczuciem, żeby chłopak nie poczuł presji i nie wziął nóg za pas. Przy czym od siebie dodam, że raczej wątpię by ktoś przez pół roku ciągnął znajomość z taką intensywnością jak piszesz traktując ją jako przeczekanie.

3

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

dziękuję Pawel za odpowiedź. A jak to jest wg Ciebie "delikatnie i z wyczuciem"? smile

4

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Tak, żeby nie poczuł się postawiony pod ścianą, żeby nie miał takiego poczucia że masz wobec niego jakieś oczekiwania, których być może on jeszcze nie jest w stanie spełnić. Czyli za spokojnie, na luzie, bez naciskania i z dużą wyrozumiałością.

5

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

A nie wydaje Ci się, że tak się nie da? Że każde pytanie, obojętnie jak sformułowane, wywrze swojego rodzaju presję i będzie zdradzało pewnie oczekiwania, a każda odpowiedź odbiegająca od oczekiwań, spowoduje rozczarowanie? Trudna sprawa smile

6

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Moim zdaniem to zamiast pytać jego powinnaś zapytać siebie: czy mi zależy, czy jestem z nim z rozsądku, czy go pokocham.

2,5 miesiąca "związku" to niewiele. Ciężko nawet to poważnym związkiem nazwać tongue i nie oczekiwałbym wielkich wyznań miłosnych po tym czasie - zwłaszcza, że jak sama napisałaś to nie była miłość od pierwszego spojrzenia tylko powolne wydreptywanie sobie jakieś relacji.

7 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2016-12-16 16:27:44)

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Tak jak napisał Harvey, zadaj sobie samej te pytania.
Wydaje mi się, że sama podchodzisz do tej relacji z rozsądku niż z jakiś uczuć. Oczekujesz od niego wyznań i deklaracji a sama tego unikasz z obawy przed odrzuceniem.
Trzymasz go na dystans i on to czuje, więc nie dziwi mnie, że on nie mówi co czuje.
Takie osoby jak Ty, niepewne i dość ostrożne w zawieraniu głębszych znajomości, w pewien sposób wysyłają sygnały, o swoich lękach. Może on po prostu nie mówi Tobie o uczuciach z obawy przed Twoją ucieczką?
Co Ty czujesz do niego? Może małymi krokami zacznij sama się przed nim otwierać i mówić co czujesz? Co Ci się w nim podoba?

8

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?
Harvey napisał/a:

Moim zdaniem to zamiast pytać jego powinnaś zapytać siebie: czy mi zależy, czy jestem z nim z rozsądku, czy go pokocham.

2,5 miesiąca "związku" to niewiele. Ciężko nawet to poważnym związkiem nazwać tongue i nie oczekiwałbym wielkich wyznań miłosnych po tym czasie - zwłaszcza, że jak sama napisałaś to nie była miłość od pierwszego spojrzenia tylko powolne wydreptywanie sobie jakieś relacji.

Tak przeczuwałam, że padnie tego rodzaju odpowiedź smile chodzi o to, że ja jestem pewna, że mi na nim zależy. Bez obaw można powiedzieć, że jestem w nim zakochana. Tęsknie za nim, kiedy jesteśmy osobno; martwię się, kiedy jedzie w dalszą podróż autem; myślę, czy będzie miał co zjeść na obiad - takie przyziemne przykłady świadczące o zakochaniu można mnożyć.
Zdaję sobie sprawę, że 3 miesiące to niewiele. Ale jakiś motyw człowiekiem musi kierować, kiedy się z kimś wiąże - bez względu na to, czy związek trwa 2 miesiące, 6 miesięcy czy 2 lata...

9

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Tak jak napisał Harvey, zadaj sobie samej te pytania.
Wydaje mi się, że sama podchodzisz do tej relacji z rozsądku niż z jakiś uczuć. Oczekujesz od niego wyznań i deklaracji a sama tego unikasz z obawy przed odrzuceniem.
Trzymasz go na dystans i on to czuje, więc nie dziwi mnie, że on nie mówi co czuje.
Takie osoby jak Ty, niepewne i dość ostrożne w zawieraniu głębszych znajomości, w pewien sposób wysyłają sygnały, o swoich lękach. Może on po prostu nie mówi Tobie o uczuciach z obawy przed Twoją ucieczką?
Co Ty czujesz do niego? Może małymi krokami zacznij sama się przed nim otwierać i mówić co czujesz? Co Ci się w nim podoba?

Myślę Pokręcona Owieczko, że możesz mieć rację i całkiem możliwe, że Twoja "diagnoza" jest słuszna. Zastanawiałam się nad tym, czy on nie wyczuwa mojego lęku, ale z drugiej strony nie zauważyłam w nim zachowań, które próbowałyby jakoś ten lęk przełamać. W dalszym ciągu łatwiej jest mi uwierzyć w to, że mu na mnie prawdziwie nie zależy, aniżeli w to, że ma jakiekolwiek obawy przed powiedzeniem mi o swoich uczuciach... Intuicja nieustannie wysyła mi jakieś sygnały... Nawet zaczęłam się zastanawiać, czy nie jest tak, że był bardzo mocno zakochany w jakiejś innej kobiecie, a ja jestem jedynie lekiem? Właśnie przed nim spotykałam się z chłopakiem i okazało się, że nic z tego nie wyszło, bo on cały czas przeżywał swoją byłą. Dziś się z tego śmieję, ale zostawiło to we mnie jakiś ślad. Nasze lęki najczęściej wynikają z naszych doświadczeń.
Jak napisałam w poprzednim poście, jestem w nim zakochana. Nie przyznam się jednak do tego, dopóki nie będę czuła tego samego z jego strony.

10 Ostatnio edytowany przez Harvey (2016-12-16 20:14:55)

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?
temis napisał/a:

Tak przeczuwałam, że padnie tego rodzaju odpowiedź smile chodzi o to, że ja jestem pewna, że mi na nim zależy. Bez obaw można powiedzieć, że jestem w nim zakochana. Tęsknie za nim, kiedy jesteśmy osobno; martwię się, kiedy jedzie w dalszą podróż autem; myślę, czy będzie miał co zjeść na obiad - takie przyziemne przykłady świadczące o zakochaniu można mnożyć.
Zdaję sobie sprawę, że 3 miesiące to niewiele. Ale jakiś motyw człowiekiem musi kierować, kiedy się z kimś wiąże - bez względu na to, czy związek trwa 2 miesiące, 6 miesięcy czy 2 lata...


A widzisz, tego nie napisałaś wcześniej wink

Więc... pchnij lekko tą relację do przodu. Z całego morza liter twojego postu miałem już różne teorie, które mogłyby być hmmm ... no różne tongue

Powiedz mu dokładnie to (no może nie wszystko na raz wink ) co teraz napisałaś. To powinno dodać mu "skrzydeł". Powiedz mu, że tęsknisz, zapytaj czy coś już jadł, czy bezpiecznie dojechał - w różny sposób można dać znać komuś, że się o niego troszczysz/martwisz/boisz... kochasz wink

Samo słowo "kocham" jest miłe, owszem... ale moim zdaniem zbyt często nadużywane traci sens. Więc mam dla Ciebie propozycje. Skoro święta będziecie spędzać wspólnie to zakładam (chyba, że się mylę tongue ) sylwestra też. O północy go pocałuj i powiedz "kocham cie" (tak, wiem... romantyczne jak moda na sukces tongue) Żyj chwilą. Daj się ponieść emocjom. Wyduś to z siebie. On czeka, Ty czekasz. Ktoś musi coś z tym zrobić smile

I na litość boską... idźcie w końcu się poseksić wink

11

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

A gdybyś tak uważnie przeczytała swój pierwszy post? Przecież w nim odpowiedzi na Twe wątpliwości jest mnóstwo.



Co musi się stać, co musisz usłyszeć, byś uwierzyła w to, ze on jest w Tobie zakochany?

12

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Zależy mu, zależy  smile
Zobacz kochanie, że nikt tutaj nie napisał "ojeju ale ciul nie stara się, nie mówi, na bank nie kocha" tylko zwrócono uwagę na Ciebie, twoje doświadczenie i Twoje lęki smile Jakby on "nie rokował" od razu byśmy Ci "powiedzieli" wink
Nie martw się na zapas, wasza relacja się pięknie rozwija smile

13

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?
temis napisał/a:
Harvey napisał/a:

Moim zdaniem to zamiast pytać jego powinnaś zapytać siebie: czy mi zależy, czy jestem z nim z rozsądku, czy go pokocham.

2,5 miesiąca "związku" to niewiele. Ciężko nawet to poważnym związkiem nazwać tongue i nie oczekiwałbym wielkich wyznań miłosnych po tym czasie - zwłaszcza, że jak sama napisałaś to nie była miłość od pierwszego spojrzenia tylko powolne wydreptywanie sobie jakieś relacji.

Tak przeczuwałam, że padnie tego rodzaju odpowiedź smile chodzi o to, że ja jestem pewna, że mi na nim zależy. Bez obaw można powiedzieć, że jestem w nim zakochana. Tęsknie za nim, kiedy jesteśmy osobno; martwię się, kiedy jedzie w dalszą podróż autem; myślę, czy będzie miał co zjeść na obiad - takie przyziemne przykłady świadczące o zakochaniu można mnożyć.
Zdaję sobie sprawę, że 3 miesiące to niewiele. Ale jakiś motyw człowiekiem musi kierować, kiedy się z kimś wiąże - bez względu na to, czy związek trwa 2 miesiące, 6 miesięcy czy 2 lata...

A czy on o tym wie ?  Pytanie co Ty zrobiłaś dla tego związku ?

14

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?
Harvey napisał/a:
temis napisał/a:

Tak przeczuwałam, że padnie tego rodzaju odpowiedź smile chodzi o to, że ja jestem pewna, że mi na nim zależy. Bez obaw można powiedzieć, że jestem w nim zakochana. Tęsknie za nim, kiedy jesteśmy osobno; martwię się, kiedy jedzie w dalszą podróż autem; myślę, czy będzie miał co zjeść na obiad - takie przyziemne przykłady świadczące o zakochaniu można mnożyć.
Zdaję sobie sprawę, że 3 miesiące to niewiele. Ale jakiś motyw człowiekiem musi kierować, kiedy się z kimś wiąże - bez względu na to, czy związek trwa 2 miesiące, 6 miesięcy czy 2 lata...


A widzisz, tego nie napisałaś wcześniej wink

Więc... pchnij lekko tą relację do przodu. Z całego morza liter twojego postu miałem już różne teorie, które mogłyby być hmmm ... no różne tongue

Powiedz mu dokładnie to (no może nie wszystko na raz wink ) co teraz napisałaś. To powinno dodać mu "skrzydeł". Powiedz mu, że tęsknisz, zapytaj czy coś już jadł, czy bezpiecznie dojechał - w różny sposób można dać znać komuś, że się o niego troszczysz/martwisz/boisz... kochasz wink

Samo słowo "kocham" jest miłe, owszem... ale moim zdaniem zbyt często nadużywane traci sens. Więc mam dla Ciebie propozycje. Skoro święta będziecie spędzać wspólnie to zakładam (chyba, że się mylę tongue ) sylwestra też. O północy go pocałuj i powiedz "kocham cie" (tak, wiem... romantyczne jak moda na sukces tongue) Żyj chwilą. Daj się ponieść emocjom. Wyduś to z siebie. On czeka, Ty czekasz. Ktoś musi coś z tym zrobić smile

I na litość boską... idźcie w końcu się poseksić wink

Daję mu do zrozumienia cały czas, że się o niego martwię, że o niego dbam. Co do tego nie może mieć żadnych wątpliwości smile
Ciekawa opcja z tą modą na sukces, Harvey :-) na pewno do rozważenia, chociaż nie wiem, czy zdobędę się na odwagę smile na szczęście do sylwestra jest jeszcze trochę czasu tongue

DiMatteo napisał/a:
temis napisał/a:
Harvey napisał/a:

Moim zdaniem to zamiast pytać jego powinnaś zapytać siebie: czy mi zależy, czy jestem z nim z rozsądku, czy go pokocham.

2,5 miesiąca "związku" to niewiele. Ciężko nawet to poważnym związkiem nazwać tongue i nie oczekiwałbym wielkich wyznań miłosnych po tym czasie - zwłaszcza, że jak sama napisałaś to nie była miłość od pierwszego spojrzenia tylko powolne wydreptywanie sobie jakieś relacji.

Tak przeczuwałam, że padnie tego rodzaju odpowiedź smile chodzi o to, że ja jestem pewna, że mi na nim zależy. Bez obaw można powiedzieć, że jestem w nim zakochana. Tęsknie za nim, kiedy jesteśmy osobno; martwię się, kiedy jedzie w dalszą podróż autem; myślę, czy będzie miał co zjeść na obiad - takie przyziemne przykłady świadczące o zakochaniu można mnożyć.
Zdaję sobie sprawę, że 3 miesiące to niewiele. Ale jakiś motyw człowiekiem musi kierować, kiedy się z kimś wiąże - bez względu na to, czy związek trwa 2 miesiące, 6 miesięcy czy 2 lata...

A czy on o tym wie ?  Pytanie co Ty zrobiłaś dla tego związku ?


Zależy, o co pytasz. Wie, że się o niego martwię, często zwracam mu uwagę, że ma jechać ostrożnie, pytam, co będzie jadł na obiad, dopowiadając, że chcę dla niego jak najlepiej itp. Takie przyziemne sprawy... Nie wie z kolei, że jestem w nim zakochana. On milczy, ja też milczę.
Co ja zrobiłam da tego związku? Myślę, że jeśli chodzi o zaangażowanie w tę relację i w jej rozwój, to oboje staramy się równie mocno. Na początku to on o mnie zabiegał, a teraz obydwoje jesteśmy równo zaangażowani.

Wielokropek napisał/a:

A gdybyś tak uważnie przeczytała swój pierwszy post? Przecież w nim odpowiedzi na Twe wątpliwości jest mnóstwo.



Co musi się stać, co musisz usłyszeć, byś uwierzyła w to, ze on jest w Tobie zakochany?

Moja odpowiedź będzie dość banalna.. ale ja chyba potrzebuję po prostu jasnej deklaracji, słów. Czyny świadczące o uczuciu wydaje mi się, że są, ale troszczyć i martwić się można również o osobę, którą się bardzo lubi, a nie kocha...

McMiodek napisał/a:

Zależy mu, zależy  smile
Zobacz kochanie, że nikt tutaj nie napisał "ojeju ale ciul nie stara się, nie mówi, na bank nie kocha" tylko zwrócono uwagę na Ciebie, twoje doświadczenie i Twoje lęki smile Jakby on "nie rokował" od razu byśmy Ci "powiedzieli" wink
Nie martw się na zapas, wasza relacja się pięknie rozwija smile

Dziękuję McMiodek smile to bardzo budujące, co napisałaś i wzięłam sobie to do serducha smile

15

Odp: Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Temis piszesz: "ja chyba potrzebuję po prostu jasnej deklaracji, słów.".

Temis, badz cierpliwa i patrz na to, co istotne. Jak ktos tutaj na  forum zgrabnie pisal" Jesli mowi, ze kocha, to znaczy, ze mowi, a nie ze kocha". Tak ze slowo "kocham" nie bedzie gwarancja, ze to milosc. Nie pytaj, czy on Cie kocha, sama tez nie szafuj tym slowem. Ale jesli kochasz, to pokaz mu to, nie tylko troska, ale i odwaga na bycie z nim "bez jasnej deklaracji".

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Miłość z rozsądku? Czy mu zależy?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024