Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?

Witam serdecznie Drogie Forumowiczki i Forumowiczów. Od pewnego czasu śledzę kilka wątków użytkowników, którzy znaleźli się w sytuacji podobnej do mojej. Widząc przyjazny ton prowadzonej konwersacji, Wasze zaangażowanie, chęć niesienia pomocy innym jestem pełen nadziei, że i ja znajdę tu wsparcie.

Ale do rzeczy: mam 30 lat, nie mam jakichś strasznych kompleksów na punkcie swojego wyglądu zewnętrznego, nie choruje, moja sytuacja finansowa jest - powiedzmy przyzwoita (pracuje, oszczędzam, stać mnie na realizację tych marzeń które wymagają funduszy) więc wydawać by się mogło, że szczęśliwy ze mnie gość. Tak niestety nie jest. Mój problem z którym nie umiem sobie poradzić to brak przyjaciół, a co gorsza - brak mojej drugiej połówki.
Niby mam znajomych, ale tak na dobrą sprawę to tylko ludzie z którymi pracuję. Poza pracą nie mam z nimi żadnego kontaktu. Część z nich tak na prawdę to mnie nie lubi bo osiągnąłem trochę więcej od nich, inni traktują mnie jak powietrze i przypominają sobie o mnie tylko gdy czegoś chcą, a jeszcze inni są na tyle inteligentni, że zorientowali się, że ze mną jest coś nie tak i patrzą na mnie jak na dziwaka.

Mam też znajomą, która bardzo mi się spodobała odkąd tylko się poznaliśmy. Niestety nigdy nie miałem dość odwagi i śmiałości, ażeby coś w tym temacie podziałać  .... do czasu. Pewnego dnia, sygnały z jej strony mówiące o tym, że też jest mną zainteresowana stały się na tyle wyraźne, że tylko idiota by się nie zorientował. Widząc że los się do mnie uśmiechnął, w końcu się przełamałem, zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu, gadaliśmy, pisaliśmy bez przerwy, często się spotykaliśmy, wspólne wypady, krótkie wakacje razem, itp. To były jak dotąd najwspanialsze chwile w moim życiu, do czasu, aż powiedziała mi że nic z tego nie będzie, że to koniec, że nie zaiskrzyło, że traktuję ją aseksualnie. Choć nigdy nie powiedziała mi tego wprost, to teraz już się domyślam, że przyczyna naszego "niepowodzenia" leży po mojej stronie. Ona po prostu zorientowała się, że ze mną jest coś nie tak i dla swojego dobra wycofała się, pomimo tego, że może coś tam jeszcze do mnie czuje.

Wiele razy oboje inicjowaliśmy sytuacje w których mogło dojść do czegoś więcej, ale w najlepszym wypadku kończyło się na pocałunku bo nie umiałem się zdobyć na następny krok. Kocham ją, pragnę jej fizycznie, ale moje nieobycie w relacjach damsko-męskich "zablokowało" mnie. W efekcie tego koło nosa przeszła mi kobieta mojego życia, kobieta którą kocham nad życie, kobieta którą w pełni akceptuję ze wszystkimi jej dobrymi i złymi stronami... najbliższa mi osoba, której szczęście jest dla mnie priorytetem, nawet teraz gdy odwróciła się ode mnie.

Cała ta sytuacja stała się przyczyną mojej narastającej frustracji, czuję że stanąłem u progu ciężkiej depresji, bo 24 punkty w teście Becka to już nieciekawie.... Nie mam wsparcia w rodzinie, nie mam nikogo z kim mógłbym podzielić się moim problemem. Zaczynam nabierać przekonania, że jestem skazany na samotność, że nigdy nikt mnie nie pokocha. Boję się przyszłości w samotności, bo co mnie tam czeka? Depresja? Myśli samobójcze? Psychotropy? Kto chciałby się wiązać z takim człowiekiem?

Czy jest dla mnie nadzieja?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?

Mylisz skutek z przyczyną, Autorze. I to jest pierwszy krok, który musisz wykonać - realnie spojrzeć na sytuację i zidentyfikować jej prawdziwe przyczyny.

Nie jesteś skazany na samotność i możesz być atrakcyjny - ta relacja, którą opisujesz, jest tego dowodem. Dziewczyna Twoje zainteresowanie odwzajemniła, weszła z tobą w relację. Problemy zaczęły się dopiero później, gdy trzeba było się zbliżyć, również fizycznie. Tu się zaczęły Twoje opory. I pytanie brzmi - skąd się te opory biorą? Co cię powstrzymuje przed fizyczną relacją?

3

Odp: Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?
ruda102 napisał/a:

Mylisz skutek z przyczyną, Autorze. I to jest pierwszy krok, który musisz wykonać - realnie spojrzeć na sytuację i zidentyfikować jej prawdziwe przyczyny.

Nie bardzo rozumiem co masz na myśli mówiąc, że mylę skutek z przyczyną

ruda102 napisał/a:

Dziewczyna Twoje zainteresowanie odwzajemniła, weszła z tobą w relację. Problemy zaczęły się dopiero później, gdy trzeba było się zbliżyć, również fizycznie. Tu się zaczęły Twoje opory. I pytanie brzmi - skąd się te opory biorą? Co cię powstrzymuje przed fizyczną relacją?

W zasadzie to ja odwzajemniłem jej zainteresowanie. Sam pewnie nigdy bym się nie odważył na pierwszy krok.
Źródłem "oporów" jest moja nieśmiałość w stosunku do kobiet które mi się podobają. Ta płynie pewnie z niskiej samooceny czy przesadnej skromności. To z kolei wynika z mojej psychiki która przez 30 lat ukształtowała się tak a nie inaczej. Idąc głębiej tym torem pewnie okaże się że przyczyną są zaburzenia psychiczne o ile nie choroba psychiczna xD
Co mnie "powstrzymało" przed fizyczną relacją? Ano chyba to, że mam już 30 lat, a ta sfera relacji damsko-męskich jest dla mnie równie odległa jak lot na Marsa ;P
A mówiąc wprost, to był to strach przed kompromitacją, wynikający z mojego niedoświadczenia na tym polu i zadaniowego podejścia do tematu.
Cóż może zaoferować taki laik jak ja? Zwłaszcza tak temperamentnej kobiecie.... Ta myśl skutecznie mnie "paraliżowała" ;(

4

Odp: Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?
krfilip napisał/a:

(...) Czy jest dla mnie nadzieja?

Rozważyłabym wszystkie za i przeciw i... skontaktowałabym się z seksuologiem, psychoterapeutą.

5

Odp: Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?

Albo zaszło nieporozumienie wynikające z tego że ona nie zna dokładnie Twoich problemów, albo po prostu Cię nie kocha....

6

Odp: Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?

Nie wiem czy kocha czy nie kocha. Powiedziała mi że nie chce ze mną zrywać kontaktu bo bardzo mnie lubi, bo ją rozumie, akceptuje, bo jestem dla niej oparciem, bo może na mnie liczyć w trudnych chwilach, ale nie chce wiązać się z kimś tak nieogarniętym jak ja. Prawda jest taka, że im więcej się dowiadywała o moich problemach tym bardziej się wycofywała a wręcz odwracała ode mnie. Ale nie w tym tkwi problem, jakoś sobie poradzę z tym, że mnie zostawiła. Cóż z tego że bylibyśmy razem skoro byłaby nieszczęśliwa. Nie chce tak, bo widząc, że czegoś jej brakuje - sam byłbym nieszczęśliwy.

Mnie bardziej zastanawia czy ktoś taki jak ja ma w ogóle szanse na szczęśliwy związek. Czy może lepiej, żeby ludzie z takimi problemami jak ja pozostawali sami i nie próbowali się z nikim wiązać, żeby nie zmarnować komuś życia.

7

Odp: Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?

A Ty chcesz użalać się nad sobą, czy coś zrobić?

Jeśli zrobiłeś test Becka, podliczyłeś punkty, to pewnie też przeczytałeś uwagę o konsultacji psychiatrycznej. Byłeś, czy poprzestałeś na stwierdzeniu, że to już nieciekawie?
Masz problemy? Nie Ty jeden. Możesz, ale nie musisz, je zmniejszyć. Drogę wskazałam w poprzednim poście.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Czy jest jeszcze nadzieja na wyjście z samotności?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024