Hej...
Moja historia przedstawia się tak, spotkałam faceta, którego pokochałam już po miesiącu znajomości. Na początku myslałam, że tak nie jest ale uświadomiłam to sobie teraz po ponad roku. (burzliwym roku) Początki znajomości super, z czasem jednak zaczęłam zauważać w nim bardzo bierną postawę, zero inicjatywy, więc szybciutko po 2 miesiącach dałam sobie z nim spokój bo nigdy nie zabiegałam o facetów nawet jeżeli mi zależało. Później przypadkowe spotkanie sprawiło, że znów się zeszliśmy ale nie na długo bo nakryłam go na pisaniu w sieci na jego nieszczęście profilem fikcyjnym założonym przeze mnie. Więc sobie popisaliśmy Jego reakcja po moim ujawnieniu bezcenna. Po tamtej sytuacji odpuściłam, myślałam, że mam ten rozdział zamknięty. Jednak po 3 miesiącach ciszy i kolejnych jego dwóch miesiącach wypisywania do mnie na co nie miał żadnej odpowiedzi, ani jednej! Złamałam się , stwierdziłam, że naprawdę zrozumial. Co w sumie dało się zauważyć. Podeszłam jednak do tego z wielką rezerwą, w końcu jednak po 3 miesiącach starań odbudował moje zaufanie ( tak mi się wydawało). Jednak gdy z czasem mimo jego zapewnień wszystko zaczęło wracać do normy, tzn niedotrzymywanie słowa! Zaczęłam go w kółko o coś podejrzewać... kilka razy zrobiłam nawet z siebie idiotkę bo naprawdę wszystkie moje domysły i wnioski zostały pochopnie wyciągniete. Wiem, że jest on człowiekiem baaaardzo specyficznym, nigdy nie był typem pantoflarza, nie robi nic z przymusu więc czas. Tylko, że usłyszeć jakieś miłe słowo było jak wygrana na loterii, spotykaliśmy się wtedy kiedy on miał czas bo wiecznie zapracowany, żeby mi powiedział ,że tęsknił to cud! Sporadycznie się zdarzało, ogólnie jest typem zamkniętym w sobie a zarazem bardzo pewnym siebie i ciężko mi było czasem do niego dotrzeć. Męczyło mnie to , próbowałam rozmawiać na ten temat ale on zawsze go ucinał lub zmieniał na wygodny. Kiedy po raz któryś z rzędu nie wywiazał się z głupiego zadzwonienia do mnie wybuchłam! Napisałam, że znów dałam się nabrać... Po czym zadzwonił, nie odebrałam, napisał kolejne wytłumaczenie, które miał do każdej sytuacji, zadzwonił znów i kiedy mu powiedziałam ,że mam już tego dosyc nie odpowiedział żadnym słowem, po prostu milczał, słyszałam tylko jak oddycha, rozłączyłam się... I napisałam, że wolę być sama niż z kimś kto mi banalnie prostych rzeczy nie potrafi zaoferować.... Tym razem juz nic nie odpisał, nawet słowa... Boli jak diabli tymbardziej,że wcześniej pokazał mi iż mimo swojej wielkiej dumy potrafi ją schować do kieszeni i pokazać,że mu zalezy. A mi serce pęka bo uświadomiłam sobie,że nie był wcale taki zły tylko inny, specyficzny i czas, który mi poświęcał nie był dla niego przymusem. Chcę zadzwonić , powiedzieć,że żaluję... Ale boję się odrzucenia, tego, że on już też ma dosyć ciągłego zapewniania mnie,że jest w porządku... Nie chcę później żałować, że mogłam coś zrobić a tego nie zrobiłam..Wiem, że tym razem ja zje*ałam i czuje,że nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Doradźcie czy mam się odezwać?
2 2016-12-06 03:24:57 Ostatnio edytowany przez iskierka77 (2016-12-06 03:40:29)
A czego ty kobieto żałujesz? Takich historii jest tysiące, scenariusz nudny i przewidywalny. Wybacz że nie pocieszę cię, ale sama przeżyłam niemal identyczną historię i wiem czym to śmierdzi. Taka relacja może w bardzo łatwy sposób przeistoczyć się w toksyczny układ z sexem w roli głównej..i nic poza tym. Osoba która jest zaangażowana robi sobie tylko krzywdę, bo za każdym razem główkuje, analizuje, łudzi się, karmi się nadziejami, tworzy jakieś iluzje i nie ma spokoju, wymyśla jak i co naprawić, jak nadskakiwać aby tylko PANA zadowolić, przy tym poniża się i traci szacunek do siebie bo inwestuje w TAKIE COŚ masę czasu niepotrzebnie i tylko kumuluje w sobie coraz więcej stresu, poczucia winy i rozczarowania..i wybucha. Później znowu przeprasza za JEGO grzeszki (poczucie winy) i za to do czego ów jegomość ją doprowadził ,a tymczasem taki dupek siedzi sobie i żyje własnym życiem nic sobie z tego nie robiąc. Chcesz jeszcze bardziej stracić szacunek do siebie, upodlić się? Tak, napisz do niego i po raz kolejny go przeproś..jasne A to jego zamkniecie w sobie powiadasz, to raczej zamkniecie przed tobą, niesamowicie szybko otworzy się , gdy tylko napatoczy się kolejna zdobycz
Zastanów się dlaczego czułaś się właśnie tak źle? bo facet nie dał ci nawet minimum tego co powinien ci dać, co powinien zaoferować normalny facet kobiecie. Przeczytaj jeszcze raz to co napisałaś i wyciągnij wnioski. I zadaj sobie pytanie, czy zasługujesz na byle ochłapy czy na prawdziwe uczucie, radość na co dzień z dojrzałym, kochającym facetem? Bo tu raczej o miłości mowy nie ma i nie łudź się. Po prostu nie kontaktuj się z nim więcej, ani nie reaguj na jego zaczepki które i tak nic nie wnoszą.Nigdy nie trać czasu na dupków którzy czasu dla ciebie nie mają. ZASŁUGUJESZ NA DUŻO WIĘCEJ , UWIERZ W TO
Daj sobie spokój z nim, nie warto.
Lepiej sie do niego nie odzywaj. Wedlug mnie taki zwiazek nie ma sensu, Ty go kochasz, a on jak sie stara to rzadko, ale ogolnie widac, ze mu nie zalezy. Jak komus zalezy, to nawet jak jest zamkniety w sobie, to stara sie dla drugiej osoby.
Nie zaluj,nie ma czego.
Nie dawal Ci tego, czego oczekiwalas,Nie dawal Ci ciepla,nie ufalas mu,nie moglas na nim polegac.
Co Ci dawal ten zwiazek ?Czulas jego milosc,wsparcie, zrozumienie ?
Wez napij sie szampana, glowa do gory i do przodu.
Ja wielokrotnie powtarzam, że żeby uniknąć takich sytuacji trzeba kogoś dłużej znać. Miesiąc to za krótko żeby się angażować. Poza tym ze sposobu mówienia można często szybko ocenić jeśli się ma zdolności psychologiczne. Jeśli są takie problemy jak opisane to możesz z powodzeniem szukać dalej, gorzej nie trafisz.
Ja tu stanę po stronie faceta. Byłby głupi gdyby dawał Ci po raz kolejny szansę.
Robisz mu jazdy bo nie ma czasu i pracuje, podszywasz się pod kogoś i sprawdzasz pisząc z innego tel potem się przyznajesz do tego- gość mógł pomyśleć ,że jesteś wariatką.Na jego wiadomości nie odpisujesz, trzymasz go w niepewności, podejrzewasz o wszystko ciągle masz pretensje ,że nie jest taki jakbyś chciała żeby był.
Facet prawdopodobnie jest najnormalniejszy na świecie bo myśli głową a nie f...Ilu jest tu chłopaków na forum co gwiazdkę z nieba dają dziewczynom potem zostają wykorzystani i zdradzeni.
Nie odzywaj się do niego bo ty chcesz księcia z bajki ,który będzie się o ciebie starał, będzie mieć zawsze czas i szybko podejmuje decyzje.Nie każdy typ tak ma.Jeżeli kolejny raz dacie sobie szansę to wejdziecie w toksyke bo nic w sobie nie zmieniacie a nie potraficie się rozstać.
I tu jesteś w błędzie....
Nie podszywałam się pod nikogo.... To, ze mamy z koleżanką profil fikcyjny o którym on nie wiedział i sam tam napisał i flirtował dał mi dużo do myślenia. Bo gdybym była wariatką jak to uważasz to sama bym go z tego profilu sprawdziła co mi nawet przez myśl nie przeszło... Bo mu ufałam!
A moje nieodpisywanie było tylko i wyłącznie z tego powodu, że nie chciałam dać się po raz kolejny zranić. A on od samego początku sobie ze mną pogrywał i wiedział, że ja głupia i tak dam sobie wcisnąć jakąś ciemnotę bo wiedział, że mi zależało. Jest bardzo podstępny a zarazem bardzo inteligentny więc wiedział jak to robić. Księciem z bajki nie jest, ma swoje wady, których jest świadomy a ja mimo wszystko je akceptowałam i zawsze starałam się zrozumieć bo wiem, że ideałów nie ma. Ale on nigdy nie starał się zrozumieć mnie, nie interesował się kompletnie mną, nie pytał co lubię robić, nie pytał co jest dla mnie ważne w życiu. Chyba myślał, że jeżeli przy jednym moim naciskaniu czego on tak naprawdę ode mnie chce odpowiedział, że poważnego związku... To myślał, że już nic nie musi robić. Co do braku czasu... Miał go zawsze dla innych a dla mnie na samym końcu, kiedy wszelkie głosy na niebie i ziemi mu podpowiadały ,, może być w końcu się odezwał" to dopiero to robił. Tak to w moich oczach wyglądało.
Nie odezwałam się już po przeczytaniu kilku Waszych odpowiedzi do niego. Stwierdziłam, że nie ma sensu bo będzie w kółko to samo... Ja nie wypisywałam do niego jak wariatka, z dwa razy się może sama odezwałam... Nie zarzucałam tez focha nie podając powodu, zawsze starałam się rozmawiać o tym co mi doskwiera, żeby miał szansę to naprawić. Jeżeli wiedziałam, że ja coś źle zrobiłam potrafiłam przeprosić, za wczasu mu również powiedziałam, że czasem się złoszczę bo po prostu nie jest mi obojętny i nie chcę się w kółko upominac o jego uwagę bo to powinno wychodzić od niego. A czasem miałam wrażenie ,że odzywa się jakby z przymusu, więc mu to mówiłam, że mam takie odczucia i że nie musi się zmuszac, wystarczy się jasno określić czego chce.
Ale teraz wiem, że on po prostu dawał mi nadzieję bo mu się nikt lepszy akurat nie trafil a ja uchodzę w otoczeniu za porządną osobę i do tego niebrzydką
Lecz on chyba woli pustaki, które będa udawały , że zadowala je facet traktujący je jak zabawkę aby tylko same nie były... Ja akurat mam szacunek do siebie i wiem czego chcę od faceta. A jedyne czego chcę to poczucia bezpieczeństwa, dotrzymywania słowa i poczucia, że jestem dla niego ważna a nigdy tego nie było... Klapaki z oczu mi opadły i cieszę się z tego.
podejrzewasz o wszystko ciągle masz pretensje ,że nie jest taki jakbyś chciała żeby był.
Jeszcze co do tego...
Kiedyś sam mi mówił ,że jego byłe ciągle go podejrzewały, że on się z kimś spotyka. I po czasie zrozumiałam, co one wszystkie czuły... Ponieważ bijący od niego chłód i dystans dałby kazdemu do myślenia. A już nie wspomnę, że rzekomo bardzo nie trawił mojej kolezanki, a ona sama na początku znajomości z nim pokazała mi od niego wiadomośc na która mu nie odpowiedziała. Więc co tu dużo tłumaczyć
9 2016-12-07 22:49:38 Ostatnio edytowany przez iskierka77 (2016-12-07 22:50:28)
Jeszcze co do tego...
Kiedyś sam mi mówił ,że jego byłe ciągle go podejrzewały, że on się z kimś spotyka. I po czasie zrozumiałam, co one wszystkie czuły... Ponieważ bijący od niego chłód i dystans dałby kazdemu do myślenia.
No właśnie, sam sie zdradził.Jeśli każda kobieta podejrzewała go o zdradę, czy była niepewna jego uczuc to właśnie dlatego ze tych uczuć im nie okazywał, nie budował zwiazku opartym na poczuciu bezpieczeństwa, tej pewności że jest wszystko ok. Tylko w wyniku jego zachowań - uników, niedopowiedzeń, gierek..ogłupiał te dziewczyny i pozniej dziwił się że reagują tak jak reagują. To że kobieta reaguje czasem histerycznie, wybucha..nie znaczy ze jest wariatką, emocje spowodowane właśnie takim zachowaniem przemocowym skumulowane w końcu muszą mieć jakieś ujście, niestety w takiej a nie innej reakcji. Tak, jak mówiłam sama miałam do czynienia z takim gadem, i naprawdę do dziś czuję się jak idiotka gdy wspomnę te wszystkie chwile, momenty, to ogłupienie i skołowanie w skutek jego działań, zachowań, chamstwa. To była toksyczna wyniszczająca relacja i dobrze wiem na czym to polega. Taki typ stosuje manipulacje, przemoc, uzależnia kobiety od siebie po to aby sie dowartościować, bo sam ma zryty łeb, a później jak widzi że złapał swoja ofiarę na haczyk, to już przejmuje nad nią kontrolę i może dalej się bawić. Na koniec gardzi nią coraz bardziej, poniża swoim postępowaniem względem niej.Czuje się jak młody bóg, bo ktoś za nim płacze, wielbi go, nadskakuje mu aby mu dogodzić, aby tylko pan miał dobrze.Taki facet to osoba niedojrzała, a skoro niedojrzała to nie ma pojęcia co to jest zwiazek partnerski.
Cześć, jestem tutaj pierwszy raz i też po to żeby zająć czas zastąpić rozmowę z mężczyzną zimnym i wyrachowanym. Męczył mnie przez 3 lata. Odchodziłam i wracałam. Odchodziłam bo jemu akurat tak pasowało, bo chciał mieć wolną rękę a kiedy już znudził się swoim światem pisał nalegał na spotkanie. I tak w koło, teraz znów powtórzyła się taka sytuacja. Wiem, że muszę się uwolnić z tej relacji. Zmanipulował mnie wykorzystał moją sytuację bawił się mną, Byłam mu potrzebna żeby mnie pokazać swoim znajomym i rodzinie, ale niestety nie był w stanie być ze mną uczciwy. Trzeba uciekać z takiej relacji. Pozdrawiam
I tu jesteś w błędzie....
Nie podszywałam się pod nikogo.... To, ze mamy z koleżanką profil fikcyjny o którym on nie wiedział i sam tam napisał i flirtował dał mi dużo do myślenia. Bo gdybym była wariatką jak to uważasz to sama bym go z tego profilu sprawdziła co mi nawet przez myśl nie przeszło... Bo mu ufałam!
A moje nieodpisywanie było tylko i wyłącznie z tego powodu, że nie chciałam dać się po raz kolejny zranić. A on od samego początku sobie ze mną pogrywał i wiedział, że ja głupia i tak dam sobie wcisnąć jakąś ciemnotę bo wiedział, że mi zależało. Jest bardzo podstępny a zarazem bardzo inteligentny więc wiedział jak to robić. Księciem z bajki nie jest, ma swoje wady, których jest świadomy a ja mimo wszystko je akceptowałam i zawsze starałam się zrozumieć bo wiem, że ideałów nie ma. Ale on nigdy nie starał się zrozumieć mnie, nie interesował się kompletnie mną, nie pytał co lubię robić, nie pytał co jest dla mnie ważne w życiu. Chyba myślał, że jeżeli przy jednym moim naciskaniu czego on tak naprawdę ode mnie chce odpowiedział, że poważnego związku... To myślał, że już nic nie musi robić. Co do braku czasu... Miał go zawsze dla innych a dla mnie na samym końcu, kiedy wszelkie głosy na niebie i ziemi mu podpowiadały ,, może być w końcu się odezwał" to dopiero to robił. Tak to w moich oczach wyglądało.
Nie odezwałam się już po przeczytaniu kilku Waszych odpowiedzi do niego. Stwierdziłam, że nie ma sensu bo będzie w kółko to samo... Ja nie wypisywałam do niego jak wariatka, z dwa razy się może sama odezwałam... Nie zarzucałam tez focha nie podając powodu, zawsze starałam się rozmawiać o tym co mi doskwiera, żeby miał szansę to naprawić. Jeżeli wiedziałam, że ja coś źle zrobiłam potrafiłam przeprosić, za wczasu mu również powiedziałam, że czasem się złoszczę bo po prostu nie jest mi obojętny i nie chcę się w kółko upominac o jego uwagę bo to powinno wychodzić od niego. A czasem miałam wrażenie ,że odzywa się jakby z przymusu, więc mu to mówiłam, że mam takie odczucia i że nie musi się zmuszac, wystarczy się jasno określić czego chce.
Ale teraz wiem, że on po prostu dawał mi nadzieję bo mu się nikt lepszy akurat nie trafil a ja uchodzę w otoczeniu za porządną osobę i do tego niebrzydką
Lecz on chyba woli pustaki, które będa udawały , że zadowala je facet traktujący je jak zabawkę aby tylko same nie były... Ja akurat mam szacunek do siebie i wiem czego chcę od faceta. A jedyne czego chcę to poczucia bezpieczeństwa, dotrzymywania słowa i poczucia, że jestem dla niego ważna a nigdy tego nie było... Klapaki z oczu mi opadły i cieszę się z tego.
W pierwszym poście piszesz że zalujesz zerwania bo może nie był taki zły . Twój temat nawet o tym świadczy. To co napisałaś wyżej sugeruje że jednak nie załujesz bo wina jest jego a ty nie masz sobie nic do zarzucenia. Twoje dwie opinie są sprzeczne ze sobą. Może zastanów się czego ty sama chcesz bo chyba nie wiesz.
12 2016-12-08 19:25:12 Ostatnio edytowany przez iskierka77 (2016-12-08 19:26:15)
A ja ją rozumiem, bo jest dziewczyna ślepo zakochana, co prawda zdaje sobie sprawę z tego że ten związek nie był normalny, że tu działo się nie tak jak powinno. Związek z człowiekiem który unika szczerości, miesza mocno w głowie,doprowadza do chwiejności emocjonalnej co też często gęsto przejawia się w skrzywionym spojrzeniu na fakty.Właśnie dlatego ona próbuje go usprawiedliwić, aby tylko zagłuszyc w sobie prawdę że to nie jest odpowiedni facet dla niej, że on ją rani, więc każdym możliwym sposobem próbuje jego wybryki wytłumaczyć sobie na jego korzyść, obwinia się..to normalne, bo ofiara zawsze się obwinia.To tak jak maltretowane kobiety przez swoich mężów oprawców, pijaków psychopatów "ale on przecież w gruncie rzeczy nie jest taki zły" Więc na twoim miejscu nie stałabym tak w obronie tego jegomościa, bo historia tej dziewczyny jest tak znana wielu ludziom, brzmi banalnie..ale przewidywalna do znudzenia, ten sam schemat.Po prostu obwinianie siebie jest niepotrzebnym blokowaniem się, trzeba spojrzeć prawdzie w twarz...facet jej nie kochał i tylko narobił zamieszania. Ja miała, identyczną sytuację, i pewnie wiele z nas choć raz miało odczynienia z tego typu gadem. gDYBY ON BYŁ TAAAKI NAWET DOBRY, to by nie było tego wątku.