Witam wszystkich forumowiczów,
Pisze bo juz sama ze sobą nie daje rady. Byłam w związku 2 lata bylo jak z bajki myślałam, że to nie możliwe aby móc być tak szczęśliwym. Szczęście nie trwało długo do momentu aż jego 12 letnia ex nie dawała o sobie znać z coraz większą częstotliwością od momentu zaręczyn coś ja trafiło. Nie będę się rozpisywać co do tej kwestii bo jest to temat rzeka...jedyne co napisze to pan R nie miał jak bądź nie chciał lub nie potrafił powiedzieć jej grzecznie spie. ..co zawazalo na mojej psychice braku poczucia bezpieczeństwa itp jej ciągle odwiedziny w zakładzie pracy (jest mechanikiem) smsy i telefony spowodowały we mnie frustrację i schize na jej punkcie....rozstan było wiele z powodu ciągłych jego kontaktów i niemożność konsekwentnie zakończenia tej realcji. Jak to twierdzi jak by chciał to by z nią byl ale prawda jest taka, że nie zależało mu na spokoju zł związku od samego początku a ona in bardziej wiedziała że sieb denrwuje ponieważ mój jak sie okazało niedojzaly wybranek o wszyskim jej mówił dodam że ma faceta który również nie rozumie tej relacji....
Po ostatnim razie miałam już serdecznie dosyć jej i jego zapewnień ze juz nie będzie pisać po raz kolejny wpadłam w furie i powiedziałam dosyć. ...
Jak się okazało byłam już w ciazy a reakcja przyszłego tatusia była dla mnie szokująca z czym sobie z dnia na dzień nie radze. Zawsze podejzewalam go o mami synka i ze rodzice są najwazniejsi a ja byłam zawsze ta druga jest nauczony ze wszystko robią za niego i zawsze klepie go po ramieniu. Nagle pierwszy raz usłyszałam z jego ust ze nic do mnie xl nie czuej, że czego ja się spodziewam ze nagle piwie abym się wprowadziła, że ciąża nic nie zmiana między nami i wiele innych...przeroslo go to wystraszyl się bardzo...a ja nie radzę sobie z dnia na dzień z bycia samotna matka...proszę o radę, wsparcie