W swoim życiu przeszłam dwa poważne związki. Poważne - bo podczas obydwóch myślałam o partnerze na całe życie. Pierwszy dwuletni związek, zakończyłam ja. Byłam wykończona psychicznym i prawie fizycznym znęcaniem się nade mną ze strony partnera przez praktycznie dwa lata nie licząc dwóch pierwszych miesięcy. Odeszłam ze spokojem, zabolało, przykro było, lecz w końcu odetchnęłam z ulgą. Dwa lata niesamowicie cierpiałam z samotności. Nie potrafię być szczęśliwa sama ze sobą, nienawidzę budzić się w pustym pokoju, wchodzić do pokoju gdzie nie ma tej osoby.. Nie dostawać wiadomości od tej osoby, nie odliczać do spotkania kiedy z tą osoba w końcu się zobaczę. NIE NAWIDZĘ BYĆ SAMA.
Po głębokiej depresji z powodu rodziców alkoholików, zero możliwości polegania na matce, świadomości że nie ma kogoś kto mnie może pokochać oraz po roku czasu mieszkania samej w obcym kraju, poznałam idealnego człowieka dla mnie. W styczniu tego roku mój świat wywrócił się do góry nogami. Poznałam anglika, który przez 9 miesięcy pokazywał na każdym kroku jak bardzo mnie kocha, dbał o mnie jak nikt inny, poznał moją rodzinę która go uwielbiała, poznałam jego całą rodzine które mnie uwielbiała, poznałam jego przyjaciół, rodzina zarezerwowała dla mnie również wakacje w przyszłym roku, podróżowaliśmy bardzo dużo, nie mieszkaliśmy razem ale spędzaliśmy czas w każdy weekend i dwa dni w tygodniu więc dużo czasu. We wrzesniu pojechaliśmy na nasze ostatnie wakacje przed rozpoczęciem studiów, on zaczął je w wieku 24 lat, ja w wieku prawie 21. Zapewniał mnie że mnie kocha i nic się nie zmieni, pokazywał możliwości kontaktu, będziemy przyjezdzac do siebie co drugi tydzien, bo między nami byłaby godzina różnicy. Tak mocno mnie przekonywał, tak mocno pokazywał jak kocha, opowiadał ze jego marzeniem jest mieć rodzine, wracać do domu do mnie, do dzieci... Myślałam że to całe cierpienie które otrzymałam od rodziców alkoholików, byłego chłopaka który się nade mną wręcz znęcał psychicznie, cały inny ból, - w końcu Bóg mi wynagrodził.
Dwa pierwsze tygodnie studiów, moja idealna miłość życia, oświadczyła, że nie jest pewna co do mnie czuje. Ale nadal się chce ze mną spotykać. Świat mi się zaczął powoli zawalać.. zaczęłam świrować, bo przy znajomych i mnie opowiadał o koleżance ze studiów którą poznał, która jest identyczna pod względem zainteresowań jak on, taaaaka inteligentna.. ale są przyjaciółmi. Tydzień później, jak zawsze pisał od rana do nocy, tak przez cały tydzien napisał dwie wiadomości końcem dnia. W koncu zaytałam co się dzieje... zaczął pisać że chyba nie wie czy chce to ciągnąć dalej.. kazałam mu przyjechać do siebie, porozmawialiśmy, powiedział że poznał tamtą dziewczynę, ale nie chce być z nią w związku, zapewniał ze nie chce mnie stracić, że dalej go obchodzę, pojechałam do niego na weekend jako że powiedziałam że nie może mnie zostawić samą po tym. Stwierdził na weekendzie że chce sprobować to naprawić, wahał się niesamowicie. Wrociłam do siebie w niedziele, we wtorek nie odpisywał cały dzien. Wysłałam mu konkretną wiadomosć bo nerwy mi już puściły i.. kazałam mu zadzwonic do siebie w koncu po czym.. powiedział "przykro mi.."
Jak.. jak to możliwe, że człowiek przez 9 miesięcy, dzień w dzien pokazywał że kocha, czynami nie słowami tylko, starał się, pomagał, dbał, planował i jeden tydzień.. przestał kochać.. Jak ? Mija prawie miesiąc. Już nie płacze od rana do nocy. Dalej nie mogę spać, wspomnienia tak mocno się do mnie dobijają bo mieliśmy tak piękny czas, nie kłóciliśmy sie, wszystko zawsze było prawie idealnie.. On był moim ideałem.. Teraz, mnóstwo ludzi chce się ze mną spotkać, ale ja w nich szukam ciągle jego. Widzę zachowania innych chłopaków, porównuje że tamten tak nie robił, był lepszy..
Jak ja się mogę tego pozbyć? Tak bardzo bym chciała spać w nocy bez snów o nim, budzić się bez tego bólu, spędzać dzień bez mysli o nim.. Przestać tęsknić, wypełnić tą pustke czymś.. to cierpienie.. Wypełniam czas jak mogę, studia, praca, ludzie.. ale zawsze jest taki nóż który mi się wbija prosto w serce na każdym kroku. Wspomnienia.. on nawet dodał zdjęcia z tą dziewczyną online, trzy tygodnie po zerwaniu.. Jak.....