Cześć, mam problem z moim mężem. Nie mogę o tym z nikim porozmawiać. Jest mi zwyczajnie za niego wstyd. We wrześniu wyjechał do sanatorium, ma problem z kręgosłupem. Przed pandemia był pierwszym raz, ten wyjazd o którym teraz będzie mowa był drugi. Od pierwszych dni pobytu słyszałam jak jest nudno, nie ma z kim pogadać, sami starsi ludzie, za pierwszym razem było trochę lepiej. Aż tu nagle po powrocie zaczęły sie wielogodzinne rozmowy. Słowem nie wspomniał przez cały pobyt o tym, że poznał tam jakieś kobiety. Mąż twierdzi, że to tylko koleżanki, ale nie wiem czy koleżankom wysyła się komentarze typu,, zostań moja Walentynką " czy pływające serduszka. Z dwoma paniami dał sobie spokój notabene obie są mezatkami i mają " popieprzonych mężów ", a jedna jest wdową. I to z nią do dzisiaj prowadzi nocne rozmowy. Dodam że ja pracuje w systemie cztero brygad owym. Powiedziałam mu dosadnie, że dla mnie to jest zdrada i albo zerwie ten kontakt z tą lafirynda ( tak ja nazwały nasze dzieci) albo może się do niej wyprowadzić.
Jak się zorientowałam co się dzieje zaczęłam go nagrywać. Głównym tematem rozmów są plany spotkania, dzieli ich jakieś 220 km. Mąż nie ma prawa jazdy, gdyby miał ta znajomość na pewno miałaby inny charakter. Pociągiem nie pojedzie bo się nie nadaje do takiej podróży. Kolejny temat, i to mnie najbardziej boli to nasze życie intymne. Kiedy się kochamy, jak się kochamy, jak ja śpię, czy w piżamie czy bez. I jeszcze jeden jak to ja do tej pory się bawiłam, a teraz może on. Ja przez całe nasze małżeństwo, bagatela 29 lat, cały czas poświęciłam dzieciom, pracy zawodowej i w domu, a teraz jeszcze opieka nad wnuczką i ,, chorym mężem ". Nigdy nie chodziłam na żadne imprezy, nie czułam takiej potrzeby. A za to mój mąż był dusza towarzystwa. Ciągle gdzieś z kolegami, po knajpach. Jest alkoholikiem. Ale to dla niego też nie jest problem. Nie wiem jaki ma cel w tym żeby mnie tak oczerniać.
Moim zdaniem kochana jedyny powód dla którego on Cię oczernia to jest to , że tak na prawdę w waszym związku wszystko jest prawdopodobnie ok ale wymyślił sobie że jest źle po to żeby nie mieć wyrzutów sumienia , albo chce za wszelką cenę udowodnić tamtej pindzie że jest lepsza od Ciebie choć tak na serio z tego co piszesz to nie ma powodów by tak robic . Jest alkoholikiem - czy w takim razie jego nowa koleżanka o tym wie ? Nie ma to jak obsmarować drugą osobę wiedząc że samemu ma się wady no ale o swoich nigdy się nie mówi , to zawsze druga osoba jest ta zła prawda ? Nie wiem po co się nad tym zastanawiasz , krótka piłka albo niech to kończy albo dowidzenia . Ty będziesz codziennie prosić błagać a on będzie robił swoje . Zresztą jeśli widzisz że jest zdolny do takich rzeczy i pomimo Twoich ostrzeżeń dalej to robi to spójrz na to trzeźwym okiem czy wszystko jest tak jak powinno być ?
Nie wiem jaki ma cel w tym żeby mnie tak oczerniać.
Jak to jaki ma cel?
Przecież przyszła czy tam obecna kochanka musi wiedzieć, jaką jesteś złą kobietą. Ona musi wiedzieć jaki z niego biedny miś maltretowany niechcianym małżeństwem. Ona musi wiedzieć, że on potrzebuje współczucia, ochrony, opieki itp., żeby nie miała żadnych oporów przed kontynuowaniem relacji z żonatym facetem.
Ja postawiłam sprawę jasno. Nie zatrzymuje go. Jak tam mu będzie lepiej niech idzie. Kocham go, ale nie chce być z kimś kto mnie nie kocha i nie szanuje
Kocham go, ale nie chce być z kimś kto mnie nie kocha i nie szanuje
Poważnie? Przecież on Ciebie nie kocha i nie szanuje a z nim jesteś. Przez zasiedzenie?
6 2022-07-07 15:29:17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-07-07 15:48:45)
Ja postawiłam sprawę jasno. Nie zatrzymuje go. Jak tam mu będzie lepiej niech idzie. Kocham go, ale nie chce być z kimś kto mnie nie kocha i nie szanuje
Dość zrozumiałe jest to co czujesz i przeżywasz współczuje.
Jak Twój "stary" jest alkoholikiem, co jest bardzo możliwe, to dziewczyno z ogromnym prawdopodobieństwem
nie jest pierwsza jego taka akcja,oczernianie żony do kochanki, to niemal standard jest dość powszechny
Wcześniej nie chciałaś tego widzieć zbyt niewygodne to było zobaczyć widocznie co on robi za plecami.
Przystosowałaś się do toksycznego związku niemal perfekcyjnie, jeżeli dopiero teraz dochodzi do Ciebie rzeczywistość,po co byłaś w tak chorym układzie, dla jakich pokręconych zysków i korzyści ?
Na moje oko to i teraz nie masz jeszcze dość,bo czyim życiem będziesz żyć i kim się zajmować,opiekować,dla kogo się poświęcać,kogo krzywdzić
wyjść z roli ofiary cierpiętnicy po 29 latach to dosyć ciężka sprawa, co będziesz robić jak przestaniesz koncertować się na mężu i użalaniu nad sobą.
Jaki masz plan działania konkretny Beato, co zrobisz ?
Wiesz o tym, że nie jest łatwo pozbyć się męża z domu,a nawet jak pójdzie do kochanki (co mało prawdopodobne ) to wróci urobi Cię klasycznie na Twoją prośbą życzenie i zgodę.
Ty się poużalasz,po obwiniasz lafiryndę, nawrzucasz jej od złodziejek mężów,po urągasz na męża odkrywając Amerykę, że jest draniem, spuścisz parę,udowodnisz, że jesteś ofiarą,a jak on wróci to go przyjmiesz z powrotem, ponieważ jesteś idealną żona dla niego, Ty żyć bez niego nie możesz
uzależnienie emocjonalne wzorcowe, książkowe.
Nawet jak on odejdzie to będziesz długo cierpieć, wszelkie objawy, syndromy współuzależnienia dotkną Ciebie z impetem, po okresie
niby ulgi,możesz sama nie dać z tym rady,a to nie sprawa dzieci.
Dla kogo chcesz żyć,bo przecież nie dla siebie,nie wypada, nie wolno, nie należy, być za życia szczęśliwym,życie dla kogoś to taki chwalebny szczytny cel ,tyle że nagrody nikt Ci nie da .
Zastanów się precyzyjnie czego chcesz jeszcze w życiu i z kim, po co Ci ten już bardzo chory układ wyczerpany, zużyty, nie do naprawy.
Czy masz siłę stawić temu czoła i pobyć sama ze sobą bez niego a będzie bolało złość gniew zmaleją poczucie krzywdy też co wtedy i co dalej?
Problem w tym że dom jest mój, ja nie mam dokąd się wyprowadzić. Gdyby była inna sytuacja dawno bym odeszła od niego
8 2022-07-07 16:08:17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-07-07 18:50:04)
Problem w tym że dom jest mój, ja nie mam dokąd się wyprowadzić. Gdyby była inna sytuacja dawno bym odeszła od niego
Gdyby,gdyby,gdyby....
Jakie widzisz wyjście ?
On nigdzie się nie wyprowadzi,a zejdzie z "kochanką" do podziemia,możliwe że jemu starczy życie mrzonkami i masturbacją, za pomocą pisania z nią i fantazjowania,zmyślania i tworzenia fikcji,jak nie jest wypity to coś musi robić uciec w niby romans,bajki, mitomanię to mu sprawia radochę i frajdę zastępczo i dostarcza emocji
Niestety spaliłaś źródło dowodów pewnie , tą poważną propozycją pójścia do potencjalnej "kochanki"
Teraz "ostrzeżony" to on się za chiny nie ruszy nigdzie, na złość Tobie ,przez przekorę i ze strachu, że zostanie na lodzie,a przeczuwa że jego ściemnianie szybko wyjdą na jaw,chyba że trafił swój na swego jedno głupsze od drugiego.
U Ciebie ma jak u Pana Boga za piecem,łatwo nie odpuści i nie zrezygnuje z pełnego korytka podanego na czas i czystych gaci.Ma w domu full servis a tam nie wiadomo.
Niekoniecznie tamta będzie taka chętna do przyjęcia Twojego męża pod swój dach "na zawsze",możliwe że wystarcza jej atencja, rola spowiedniczki,klakiera, arbitra, doradczyni i krytyka,przytakiwacza i czuje się lepsza przez to mądrzejsza,sama w to chce wierzyć podoba jej się to niby okazywane jej "zaufania","szczerości" w wymysłach/zwierzeniach od Twojego ancymona, ,ona jest wtedy ważna i zachwycona sobą i jego adorowaniem jej ,a do związku na takich fundamentach to jeszcze droga daleka niektórym wystarczy samo myślenie i selektywnie dobierane emocje,albo ma radochę z durnia i zabawę podpuszczając starego idiotę dla rozrywki płochej .
Radykalne życiowe rewolucje ,zmiany wcale nie muszą ich dwojga interesować,ale szaleństwa też mają miejsce.
Dziewczyno idź na terapię. Jak można siebie tak traktowac? Jak możesz od niego wymagać szacunku skoro siebie sama tak traktujesz?
Tak się zastanowiłem co jeszcze dodać i wpadłem na pomysł abyś mu powiedziała że z uwagi na chory kręgosłup jeżeli dojdzie do wygibasów w łóżku to czy się nie boi że szczeli mu kręgosłup i do konca życia będzie jak kłoda leżał na twardym łóżku np. w domu opieki. A tak naprawdę powinnaś z nim porozmawiać na temat rozstania ale poważnie to może mu trochę da do myślenia że wyskoki to jak się jest młodym i wolnym a nie już nad grobem.
Na temat sexu to on potrafi dużo mówić. Ta jego Basia twierdzi, że chciałaby faceta ale tylko dochodzącego. Po co kobiecie facet dochodzący? Chyba nie do naprawienia kranu czy skoszenia trawnika. Mam kilku kolegów z którymi mogę pogadać o wielu rzeczach ale nawet przez mydło mi nie przeszło żeby opowiadać co robię w łóżku z mężem
Na temat sexu to on potrafi dużo mówić. Ta jego Basia twierdzi, że chciałaby faceta ale tylko dochodzącego. Po co kobiecie facet dochodzący? Chyba nie do naprawienia kranu czy skoszenia trawnika. Mam kilku kolegów z którymi mogę pogadać o wielu rzeczach ale nawet przez mydło mi nie przeszło żeby opowiadać co robię w łóżku z mężem
Serio uważasz, że: po co kobiecie facet dochodzący? Jest teraz najwazniejsze
Może siebie zapytaj po co ci facet, który po nocach pisze z obcymi babami
To było pytanie retoryczne.
14 2022-07-08 10:20:08 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-08 10:22:16)
Nie analizuj tego, jaka kobieta jest tamta i jak ona tak może, bo to bez znaczenia dla Twojej sytuacji i nie jest to Twoim problemem.
Tamta jest po prostu taka, jaka jest i jeśli nie trafiłaby na Twojego męża, to trafiłaby na innego i z tym innym robiłaby dokładnie to samo. Nie masz żadnej mocy sprawczej, by zmienić te kobietę. Przyjmij do wiadomości, że po prostu są takie kobiety.
Zamiast więc zajmować się nią lepiej zastanów się czy naprawdę pasuje Ci taki mąż. Nie dość że jest alkoholikiem, to na dodatek ciąga się z innymi babami.
Co takiego pociąga Cię w nim, że mimo wszystko dalej chcesz trzymać go pod swoim dachem będąc kobieta samodzielna i niezależną.
Jeśli wyjdzie Ci, że jest on dla Ciebie aż tak ważny, to pogódź się z tym, że od czasu do czasu on zachlystnie się jakaś nowa baba.
Ciebie przecież i tak nie opuści, bo ma u Ciebie dach nad głową, wikt i opierunek i któż lepiej go zna, niż Ty ( mam na myśli jego alkoholizm)?
Musisz po prostu pojąć, że z tym facetem będziesz miała właśnie takie życie, bo nie da się zrobić wilka z zająca.
Jeśli wyjdzie Ci, że jednak nie chcesz tak żyć, to rozstań się z mężem i daj sobie szansę na życie w świętym spokoju.
Problem w tym że dom jest mój, ja nie mam dokąd się wyprowadzić. Gdyby była inna sytuacja dawno bym odeszła od niego
Tym lepiej :-)
Skoro już jesteś złą kobietą, to zostań w konwencji i wywal dziada z domu. Niech leci do tamtej ;-)
Ja na Twoim miejscu złożyłabym pozew rozwodowy i poinformowała o tym męża. Serio, nie ma co się łudzić że on się poprawi czy zrozumie co wyprawia. Wasze małżeństwo już od dawna nie istnieje; uwolnij się i zajmij sobą. Zbieraj dowody na jego romans do sądu. Musisz spojrzeć prawdzie w oczy - szkoda życia. Lepiej już być w pojedynkę niż w czymś takim...
Żadna poukładana w głowie kobieta nie żyje z aktywnie uzależnionym partnerem.
Przed Tobą terapia.
Źle się traktujesz i dajesz zły przyklad dzieciom.
18 2022-07-09 00:11:45 Ostatnio edytowany przez Beata466 (2022-07-09 00:12:29)
Właśnie w tym problemem xe on nie chce się wyprowadzić. Nie mam podstaw prawnych żeby go wyrzucić. A on jest jak świnia "pluj mu w oczy a on powie, że deszcz pada"
Właśnie w tym problemem xe on nie chce się wyprowadzić. Nie mam podstaw prawnych żeby go wyrzucić. A on jest jak świnia "pluj mu w oczy a on powie, że deszcz pada"
Wszystko po kolei
- wizyta u adwokata
- wnieść o rozwód
- wnieść o eksmisję
adwokat poprowadzi.
Samo nic się nie zrobi i nie zmieni.
20 2022-07-09 07:53:34 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-09 07:55:47)
Właśnie w tym problemem xe on nie chce się wyprowadzić. Nie mam podstaw prawnych żeby go wyrzucić. A on jest jak świnia "pluj mu w oczy a on powie, że deszcz pada"
Dla chcącego nie ma nic trudnego.
Dom jest Twój, a Ty rzekomo nie chcesz ciągnąć tego małżeństwa, czyli chcesz, żeby poszedł do oblubienicy, gdyż pod Twoim dachem nikt nie będzie się lajdaczyl.
Idziesz więc do sądu i składasz pozew rozwodowy. Znajdujesz prawnika, który pokieruje Tobą odpowiednio, a przy okazji zaczynasz terapię, ponieważ jesteś współuzależniona żona alkoholika i robisz wszystko, co w Twojej mocy, by uwolnić się od chwasta.
Tak jak ktoś wyżej napisał - żadna normalnie myśląca kobieta, która ma poukładane w głowie nie zgodzi się na życie z aktywnym alkoholikiem.
Ty się na coś takiego zgadzasz. Wobec tego masz nie po kolei w głowie. To chyba oczywiste.
Jaki matka też jesteś do niczego, bo dzieci wychowuje się poprzez dawanie im właściwego przykładu. Ty wychowujesz przyszłych alkoholików albo żony przyszłych alkoholików. Nie wiem ile masz dzieci i jakiej płci.
Zamiast więc rozmyślać o jego kolejnej kochance zacznij myśleć o przyszłości dla siebie i swoich dzieci.
Chłop da sobie radę. Nie matkuj mu.
Jako dziecko alkoholika i matki, która ratowała swojego męża za wszelką cenę, już jako dorosła kobieta i matka współczuję Twoim dzieciom. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego zony alkoholików wolą żyć w takim bagnie i gotować piekło dla swoich dzieci, zamiast wziąć życie w swoje ręce i je chronić od patologii. To jest tylko i wyłącznie Twój wybór z kim jesteś. Twoje dzieci już takiego szczęścia nie mają. Później czeka je ciężka droga, jeśli będą chciały zawalczyć o swoje szczęście, albo skończą jak Twój mąż. Po co im to robisz? Ratuj dzieci, a nie męża.
Żadna poukładana w głowie kobieta nie żyje z aktywnie uzależnionym partnerem.
Nie ma to jak trzymanie się rzeczywistości.