Pierwszy post, bardzo ciekawy. Przeczytałem przełożenie na język Polski, które zafundował nam "un hombre". Obejrzałem również polecony film przez niego pt. "Sekret". Bardzo fajny, psychologiczny film - polecam jak najbardziej. Z tego co widzę, już tutaj chyba on się nie udziela, ale o tym niedługo się przekonam, bo póki co czytam dopiero 4 stronę, zaraz na 5 przejdę, a jest ich 30 w tym artykule.
Zdradzę teraz Wam moją krótką historię. Byłem z ex 1,5 roku. W pewnym momencie (może niecały miesiąc temu) uznała, że nie poświęcam jej wystarczająco uwagi. Dwa tygodnie później rozstaliśmy się, zacząłem ją olewać (kwestia jednego dnia) - wróciliśmy do siebie. Czy to byłą dobra decyzja? Zdecydowanie nie (chociaż wtedy byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie), ponieważ 3 dni temu znów rozstaliśmy się, tym razem uznała, że nie da rady oszukiwać siebie, a zarazem mnie, więc musimy skończyć być razem. Mówiła, że faktycznie zmieniłem się, ale ona tego już nie czuje co kiedyś, więc okej - dałem jej odejść. Wczoraj postanowiłem (po przeczytaniu pierwszego posta dwa razy) spróbować zastosować się do tych zasad, żeby skupić się na sobie, uciąć z ex kontakt. Wyrwałem się z kumplami do pubu, pograliśmy w bilarda - było super! Uświadomiłem sobie, że nie potrzebuję ex, by wieść szczęśliwe życie, bo wczoraj uśmiałem się przy tylu sytuacjach, że nie pamiętam kiedy ostatnio miałem tyle śmiechu. Powiem tak, podświadomie wiem, że to ja jestem dawcą własnego szczęścia, ale póki co ciężko jest na razie wymazać ex, nie pisać itp. itd. Jest cholernie trudno, nie ukrywam. Staram się odciągać myśli od niej, ale zostało w sumie naukowo udowodnione, że nie da się.. Człowiek ma około 60.000 (60 tysięcy) myśli dziennie, któraś z nich na pewno zejdzie na ex.
Dziś jej powiedziałem, że musimy na razie urwać kontakt bym mógł się zregenerować i powrócić do dawnego "ja" sprzed naszego związku. Ona oczywiście przystała na to, choć bardzo niechętnie i chociaż w głębi duszy chciałbym ją widywać dalej, pisać z nią całymi dniami, to wiem, że wtedy na pewno nie wrócimy do siebie.. Dlaczego? Już mówię, będzie mnie miała takiego, jak wcześniej, ale nie będziemy razem. Kobieta nie myśli logicznie, znaczy myśli, ale nie jeśli chodzi o miłość - one kierują się uczuciami. Choćbym podał w danej chwili najbardziej logiczny powód, dlaczego powinniśmy dalej być razem, ona mi odpowie - ale ja już tego nie czuję. Kiedy poczuje? O ile wcale? Jeśli ona odczuje brak mnie. Obrałem sobie na cel jeden - miesiąc spokoju, regenerowanie siebie.
Wiecie co jest najgorsze? Że ja podświadomie czuję co się święci, cały ten post przetłumaczony na język polski tak naprawdę (moim zdaniem) nie jest o odzyskaniu ex, znaczy w jakimś sensie na pewno, ale ukryty przekaz jest taki, by umieć poradzić sobie bezpośrednio po rozstaniu. Jeśli faktycznie zastosujemy się do wszystkich rad, skupimy się w 100% na sobie. Ex nie będzie decydować naszym szczęściem, to czy po tych zalecanych 3msc, 6msc, 12msc będziemy dalej ją kochać? Jeśli faktycznie będę żył z myślą, że skoro z nią się nie uda - no to co, przecież jest tyle pięknych i mądrych kobiet, którąś na pewno jest dla mnie, to czy po tym czasie będą ją kochał? Wątpię.. Jakaś więź jasne, że będzie, sentyment, wspomnienia i tak dalej, ale.. Podświadomie czuję, że po tym miesiącu faktycznie ona może mnie pokochać od nowa, ale ja też będę musiał od nową rozkochać się w niej. Więc moim osobistym zdaniem, cały post jest bardziej o tym jak właśnie sobie poradzić po rozstaniu, a nie o odzyskaniu ex. Dlaczego oryginalny autor opisał inaczej? Właśnie po to, żeby WYLECZYĆ SIĘ ze starego związku, nawet nie koniecznie tworząc nowy z tą samą osobą (tudzież powrót to ex). Jasne.. Na dzień dzisiejszy chcę zastosować Prawo Przyciągania z myślą o odzyskaniu ex.. Nie wiem czy to się uda, ale postaram się skupić tylko i wyłącznie na sobie.
Po miesiącu czasu ja odetchnę, ona odetchnie, może znów będziemy czuć się komfortowo w naszym towarzystwie, może się zakochamy od nowa, może nie. Ale moim skromnym zdaniem, skoro raz rozkochałem ją w sobie, że świata poza mną nie widziała, a chcę wrócić do tej osoby, myślę, że na nowo mnie pokocha. Pytanie, czy wtedy ja ją będę kochał? Ona na pewno nie czyta czegoś takiego, więc nie będzie regenerować się, więc łopatologicznie rzecz biorąc, ja będę dawnym "ja", a ona nadal będzie toksycznym "ja". Dlaczego napisałem toksycznym? Również zakochałem się w innej osobie, ale o tym nie będę się rozpisywał. Następnego posta planuję wrzucić na początku grudnia. Chociaż nie.. Napiszę gdzieś za dwa tygodnie, opiszę moje aktualne uczucia na dzień dzisiejszy (mowa o dniu za dwa tygodnie, umówmy się na post w sobotę 26 listopada), a potem kolejny wrzucę koło 10-11 grudnia (sobota-niedziela). Opowiem Wam wtedy dokładnie co czuję, czy miałem rację co do moich przemyśleń, a najlepiej opiszę już Wam po spotkaniu z nią, bo ustaliliśmy sobie jedno - poprosiłem o czas i napisałem, że na 100% odezwę się, by nie musiała płakać z tego powodu, że mnie straciła. Nie chcę ranić jej psychiki i znikać bez słów, temu napisałem właśnie konkretnie, że muszę się zregenerować do dawnego "ja" itp.
Także do zobaczenia za dwa tygodnie, zobaczymy co pokaże czas, czy miałem rację, czy myliłem się, czy podołałem Prawu Przyciągania, czy wykorzystałem je poprawnie, do zobaczenia.