Zastanawiam się czy nad moim miastem nie wisi magiczna aura która ze zdumiewającą skutecznością przyczynia się do osiągania porażek w relacjach z dziewczynami.
Wszystko drodzy forumowicze rozchodzi się o wzrost spotykanych dziewczyn.
Musicie wiedzieć, że moim atutem z pewnością nie jest postura, mierzę ledwie 166 cm.
Nie ukrywam że interesują mnie wyłącznie pannice niższe. Najchętniej widziałbym siebie z dzierlatką około 155 cm wzrostu. Sęk w tym, że takich nie spotykam.
Niemal 100% mijanych dziewczyn ma ponad 170 cm wzrostu. Rzadko spotykam dziewuchy, które miałyby około 160 cm, nie mówiąc o tych 150. Dziwne wydaję się mi też to, że często widuję panie 180. Odnoszę przy tym wrażenie, że duże dziewczyny wcale nie mają kompleksów, a wręcz przeciwnie uważają swój wzrost za normalny. Z moim skromnym 166 czuję się nieatrakcyjny. Bez względu na to w jaką stronę miasta się udam otaczają mnie wyższe dziewczyny.
Czy to normalne że nie widuję niskich szczebiotek, a jedynie takie koło 170 i wyższe?
Mówi się że w naszym kraju jest pełno filigranowych dziewczyn, a jednak nie spotykam takich o wzroście 150-paru. Za to damy liczące 180 cm jak najbardziej.
Turbuje mnie to czy to normalne i jak to jest w waszych miastach.