Snake napisał/a:Monoceros napisał/a:No bo jak nie rozmawiali z Tobą jak z człowiekiem od dzieciństwa, nie pokazywali ci, nie mówili jak to dla nich ważne żebyś przestał
Dobre, dobre "synku jesteś już w drugiej klasie czemu pijesz?" Jak dostałem w pysk miałem 16 lat i był to mój pierwszy wyskok alkoholowy. Ostatni zresztą do czasu mieszkania z rodzicami. No bo dyskoteka 3 miesiące później, to już wakacje i namiot
Tak w ogóle genialne pytanie dla nastolatka czemu się napruł! Bo byłem już dużym chłopakiem i tacy sami jak ja przynieśli na szkolną imprezę bimberek. No i kochana mamo nie miałem jeszcze doświadczenia i nie wiedziałem, że bimberek tak pomiata człowiekiem
Teraz już wiem i będę uważał 
A nie byłoby to zajebiste doświadczenie dla nastolatka, gdyby rodzice, zamiast pie*rzyć głupoty, że picie to samo zło, kazać, zakazywać i krzyczeć, to siedli z takim nastolatkiem jak z człowiekiem i z nim porozmawiali? Sorry, dorośli są takimi hipokrytami, potrafią przy dzieciach spić się do nieprzytomności, ale kiedy dziecko sięga po alkohol, to wrzeszczą i leją, bo nie wolno. Tylko jakoś w ogóle nie wiedzą czemu. Więc dają w pysk. Żeby się nie musieć tłumaczyć.
Jakby moje dziecko koniecznie chciało się wykazać przed kolegami, jakim to już jest dorosłym, to bym mu pozwoliła na imprezę. Kontrolowaną. I tak to zrobi. I tak się kiedyś dowie, jak alkohol potrafi sponiewierać. Ale przynajmniej zachowałabym więź z dzieckiem i nie upokorzyłabym tego człowieka biciem.
________
To teraz podam przykład i proszę wytłumaczcie mi jak to jest
Moja siostra nie uznaje klapsów tak jak większość z Was..woli tłumaczyć do skutku..od momentu kiedy dziecko stało się "rozumne" czyli zaczęło baraszkować tłukła spokojnie do głowy, delikatnie, grzecznie(nie krzyczała bo tego też nie uznaje)że tego nie wolno bo to i tamto..dziecko jak to na przekór lubi...ona cierpliwa i tak tłumaczyła aż jej w gardle zasychało..tak postępuje do tej pory a córka ma 3 lata...histeryzuje z byle powodu, wyrzuca szklanki z barku i tłucze je o podłogę w złości, bije starszą siostrę(choć klapsów nie było w domu), krzyczy, wymusza itp...
zaznaczę, że moja siostra nie uznaje również bajek na komputerze czy telewizji w obecności dzieci...łopatologicznie nie da się jej niczego wytłumaczyć..nie słucha kompletnie, wręcz robi na przekór.
Jakaś diagnoza?gdzie popełniła błąd??bo z tego co widzę robiła wszystko to co większość z Was a jednak jej córka jest nie do opanowania
No to tłumaczę już jak to jest. Pracuję z dziećmi na koloniach, więc mam tam różne dzieci na dwa tygodnie, często takie, którym się wydaje, że mogą wszystko, takie, które histeryzują, takie, które atakują inne itd. W życiu NIE WOLNO mi podnieść ręki na dziecko, więc co, mam siąść i płakać? I wcale nie brak mi tego, że nie mogę dać klapsa, bo i tak wiem, że to nic nie daje. Znam metody, które działają.
Piszesz, że robi to co my, a jednak nie działa. No to jaki wniosek? Robi to źle. Bo nie chodzi o spokojne, grzeczne, delikatne tłumaczenie, że nie wolno, nie chodzi o ględzenie godzinami, cierpliwie, aż ci siada gardło. Toż to przecież nic nie da, tylko wkurzy i dziecko i dorosłego.
Jak czytam opis takiego dziecko, to wiem, że ono nigdy nie wiedziało, co wolno, a czego nie. Że rodzice nie byli konsekwentni co do zasad panujących w domu, że nie byli wystarczająco stanowczy, że raz pozwalali, raz nie, raz zauważali, raz udawali że nie widzą, czasem nie reagowali, bo im się nie chciało. A przy tym byli tacy "mili, delikatni i grzeczni". No nie! Polecam książkę "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały" jako krok nr 1.
Czego potrzebuje dziecko, to takiego dorosłego, co nie będzie jak flaga na wietrze, gdzie jak tylko dziecku pojawi się pierwsza łezka w oczku, to ugina się jak trzcina. Dziecko potrzebuje stabilnego dorosłego, który przeprowadzi je przez okres dziecięcy, pokaże - co można, a co nie, co jest bezpieczne, akceptowalne, co jest niebezpiecznie i jakie są tego skutki. Wtedy dziecko wie, jak może się zachowywać, i tak, nadal sprawdza, nadal testuje, no bo w końcu tak się uczy. Ale wtedy ma oparcie w dorosłym. Dziecko potrzebuje, żeby dorosły powiedział stanowcze "NIE" gdy bierze szklankę z barku. Jeśli ciche i grzeczne "nie ruszaj, bo boję się, że się stłucze" nie pomaga, to się mówi głośniej i bardziej stanowczo "NIE WOLNO tego ruszać, te szklanki są dla dorosłych, boję się, że się zniszczą", i jak nie działa po raz kolejny, to szczerze, głośno, z autentycznym wnerwem w głosie powiedzieć "o rany! Jak mnie to WKURZA, że mnie nie słuchasz, NIE ZGADZAM SIĘ, żebyś brała te szklanki". I jak nie działa, to odsunąć dziecko i nie pozwolić się zbliżyć.
Wiecie co, mam znajomą, która tak wychowuje dzieci i jej ROCZNE, dosłownie ROCZNE dziecko nie dotknęło szklanki, choć bardzo chciało, kiedy usłyszało od mamy delikatne "nie". Sztuka bycia konsekwentnym.
To kolejne ważne słowo - konsekwencja. Naturalną konsekwencją tego, że zbiła się szklanka jest to, że dziecko musi ją posprzątać. I nieważne, że łatwiej i szybciej będzie jak sama to zrobisz. Nie, ty masz pokazać dziecku, że jak się coś zniszczy, to się to sprząta, naprawia. Niech chociaż potrzyma szufelkę, a nie dotyka szkła, jeśli wolisz, ale MUSISZ przytrzymać dziecko w tej sytuacji i nauczyć, że jeśli coś się rozwali, to się to sprząta. Niech jęczy, niech stęka. Ty - dorosły - będąc niezłomnym i stanowczym, jesteś dla tego dziecka oparciem. Stabilnym dorosłym, którego zachowania są przewidywalne.
Powiedz swojej znajomej, niech nauczy się być konsekwentna oraz wyciągać konsekwencje z zachowań dziecka. Ale NATURALNE konsekwencje. Nie "zbiłeś talerz - nie ma dobranocki", bo to prosty sposób na wychowanie sobie wroga w domu. Naturalne konsekwencje to takie, o jakich mówisz dorosłym. "Nie pij, bo będzie kac", "nie jedź tak szybko, bo będzie mandat", "zbiłeś talerz, to mi go odkup/oddaj kasę", "spóźniłeś się na autobus po raz piąty? no to teraz idź na piechotę", "masz bałagan w pokoju i nie umiesz znaleźć kluczy i ich potrzebujesz? niestety, to twój problem, że się spóźnisz, mówiłam ci, że tak to może się skończyć", "uderzyłeś siostrę? no to nie dziwne, że nie chce się z tobą bawić... co możesz zrobić? może spróbuj przeprosić?".