Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 1,396 ]

391

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Zorija napisał/a:
kasia40 napisał/a:

Właśnie spędzam czas z synem rozmawiając, śmiejąc się. Miód na rany. To prawda pisanie na forum pomaga mi bardzo, tak jak i mówienie o moim problemie ale coraz rzadziej mam z kim...Słucham muzyki, czytam książke...robię to co lubię...Dzięki za piosenkę... Moje życie nabierze kolorów. Wkrótce. A do tego porównania zdradzonej żony do zwierzęcia....za głupia jestem nie pojmuje....

Bardzo dobrze Kasia. On musi poczuć, że dasz sobie radę.

Twoje życie jeszcze dość długo nie nabierze kolorów. Ale wkrótce przyjdzie taki moment, że zapragniesz - pomimo wszystko, tylko dla siebie - wyjść z tego, stanąć na nogi, żyć...
wtedy znajdziesz mnóstwo rzeczy wokół siebie, które zaczną przynosić Ci radość

A może mogłabyś już teraz zacząć coś robić? Ja zapisałam się na kurs tańca - tańczę do dzisiaj, już całkiem dobrze wink spędzam bardzo fajne wieczory ze znajomymi-tancerzami, a np. w czwartek wyjeżdżam na cały weekend na taneczny festiwal smile

Do tego jakaś siłownia, basen... chodziłam też na warsztaty medytacji / świadomego oddychania i relaksu, indywidualne zajęcia z buddystą-szamanem (plus masaż)... takie tam... nie tylko mi to pomogło, ale nagle okazało się, że jest tyle ciekawych rzeczy, które mogę robić a przy okazji poznawać nowych ludzi...
To w tym pierwszym, najtrudniejszym okresie... dla przetrwania... bo potem zaczęło sie dziać dużo innych, niezwykłych rzeczy smile... więc głowa do góry - dasz radę i wyjdziesz z tego silna i wolna.

...Przebiłam uszy wink, chodzę na aqua aerobik, teraz w październiku bierzmowanie syna...cieżko bez taty ale..., potem hiszpański, i byle do wakacji....Ha, ha, ha. Tylko pozbyć się tej tesknoty... zrozumieć dlaczego...?

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
adiaphora napisał/a:

Ola, ci co wchodzą w takie zwiazki myślą o sobie i nie interesuje ich inna kobieta, czyli żona bo niby z jakiego powodu ma ich obchodzić? Ktoś a dokładnie druga kobieta, ma być matką Teresą dla Twojego małżeństwa? A jaki ma w tym interes? Co Cię obchodzi moralność kochanki?

Z tego wynika chyba, że nasza moralność obejmuje tylko osoby, które są nam bliskie? Fajna, wybiórcza moralność.

393

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Fakt nawet hitlerowcy, strażnicy w obozach byli ,,dobrymi,, mężami, ojcami - film ,,Chłopiec w pasiastej koszuli,,.

394

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

A ja mam jeszcze taki postulat dla kochanek zajętych facetów w kwestii językowej.

Skoro są osoby urażone słownictwem popularnie stosowanym na określenie tego fenomenu zadawania się z żonatymi, to jakbyście chciały, dziewczynki, aby was nazywano?

Śmiało!

Macie szansę zabrać głos w swojej własnej sprawie.

395

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Ja dam pomysł, choć kochanką nie jestem:)
-kobieta życia, prawdziwa miłość, przyjaciółka:)

396 Ostatnio edytowany przez kacerz (2016-09-26 11:54:41)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Piotr74 napisał/a:

Mnie tylko zastanowily posty uztkownika Kacerz.
Bo idac tropem jego teorii, to jesli jestem glodny, to mam prawo pojsc i zabrac sobie bolke ze sklepu.
A jak mi sie zachce po tej bolce wyproznic, to spokojnie moge to zrobic u niego na srodku mieszkania, bo to taki atawizm i pozostalosc po naszych przodkach ;P.
Po co te lata ewolucji, po co kultura, po co moralnosc, jak i tak wszystko o kant, albo okraglosc kobiecej d..y rozbic? wink

Po pierwsze, gdybyś był bardzo głodny i nie miał innej możliwości, to ukradłbyś bułkę w sklepie.
Ta druga czynność jest złym przykładem, bo nawet zwierzęta domowe(koty, psy) i pewnie też inne rodzaje zwierząt uczą się same, żeby wypróżniać się poza domem(miejscem w którym mieszkają) lub do specjalnie przeznaczonego miejsca(kuweta). Nie jest to kwestia wytworzonej przez nich kultury lub rozwiniętej moralności. Jest to po prostu instynktowne zachowanie, który wynika z tego, że przebywanie w miejscu, gdzie znajdują się fekalia i rozwijają choroby jest czymś szkodliwym.
Po drugie nie wiem o jakim "prawie" mówisz. Obie czynności, które opisałeś nie są zgodne z polskim prawem. Nie są zazwyczaj zgodne z prawem moralnym. Zdrada też nie jest zazwyczaj zgodna z moralnością.
Moje stanowisko jest jednak inne. Jeżeli ktoś wybiera partnera przez pryzmat jego właściwości biologicznych, a nie moralnych, to potem nie powinien czynić mu zarzutów ze względu na jego niemoralne zachowanie. Jeżeli ktoś w taki sposób wybiera partnera, to nie powinien też czynić zarzutów, że ktoś inny(kochanka) wybiera partnera kierując się tymi samymi kryteriami. Kochanka wybierając mężczyznę, który zdradza wieloletnią partnerkę, nie kieruje się na pewno tym, że jest on osobą etyczną. Podobnie młoda kobieta(mężczyzna) w większości przypadków się tym nie kieruje. Kierują się wieloma rzeczami, ale nie tym. Nie jest to po prostu priorytet i zazwyczaj nie jest to nawet jeden z kilku najistotniejszych czynników przy wyborze partnera.

397

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kacerz napisał/a:

Po pierwsze, gdybyś był bardzo głodny i nie miał innej możliwości, to ukradłbyś bułkę w sklepie. .

zawsze jest jakieś wyjście
można nawet pogrzebać w śmieciach, ludzie wyrzucają dużo jedzenia, można poprosić kogoś na ulicy
można iść do schroniska dla bez
ale rzeczywiście - można też ukraść

398

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

ktoś tu mądrze napisał, że w całej tej prozie życia po zdradzie nie chodzi o samą zdradę, gdyż temu jest winny wyłącznie mąż, ale w dużej mierze chodzi o skutki tej zdrady a tu sprawa się komplikuje..
Jeśli maż odchodzi od żony do kochanki i ponosi wszystkie skutki swojej decyzji ( tj. zabezpiecza finansowo, przyjmuje winę na siebie itp. ) to łatwiej jest ten fakt zaakceptować niż jeśli swoje qrestwo tłumaczy tym, że żona go np. zaniedbywała
Podobnie u kochanek, jeśli taka decyduje się na związek z żonatym mężczyzną to również powinna wziąć go z całym bagażem odpowiedzialności za porzuconą rodzinę..
Potrafię zrozumieć, że ludzie przestają się kochać i nie potrafią ze sobą dłużej żyć, ale powinno się to odbyć bez pośrednictwa osób trzecich..
Niestety taki scenariusz w życiu się nie zdarza i często jak zdrada wyjdzie na jaw to jest panika i przerzucanie winy na najmniej winną osobę, czyli na żonę. Bo ta żona zołza miesza, nie pozwala "młodym" kochasiom pławić się w swojej wielkiej miłości i załatwić sprawy tak jak oni by tego chcieli, czyli zaakceptować fakt porzucenia z pokorą i pełnym zrozumieniem, że sobie na to zasłużyła..
Są jeszcze gorsze scenariusze, kiedy to kochanka po zabawieniu się misiem, rzuca go bo sam romans nie jest już taki ekscytujący, jak ujrzał światło dziennie i okazuje się, że nie jest akceptowany społecznie, wtedy też ta zła żona powinna przyjąć jelenia z powrotem do domku aby uciąć plotki i zamieść niezręczną sprawę pod dywan..
Niestety w zdradzie jest tak, że zdradzający wraz ze swoimi nowymi partnerami nie potrafią przyjąć godnie winy na siebie, tylko szukają głupich usprawiedliwień aby wybielić swoje niecne postępowanie. A że najlepiej znają swoich byłych partnerów, to skupiają się na nich i to chyba sprawia, że mamy tak wielki żal również do kochanek przed którymi nasi niewierni mężowie odarli nas z całej godności..

399

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Jak tu niektorzy piszą, o moralności kochanki, ,,co Was obchodzi jej moralność?''

To samo tyczy się żony. Co mnie obchodziła kochanka, dlaczego mam dbać o jej dobre samopoczucie i jeszcze ją tłumaczyć? Ona nie była matką Teresą dla mojego małżeństwa, ja nie byłam w porządku i honorowa wobec niej. Bo niby dlaczego?
Zemsta na kochance męża w pewnym sensie przyniosła mi ulgę. Więc zrobiłam to dla siebie. Niech ta wstrętna baba ma za swoje. Ona próbowała rozbić moje małżeństwo, naszą rodzinę, buntowała przeciwko mnie męża. I co małpie miało się upiec? Wyżyłam się na niej, bo według mnie to ona też była winna.
Ona chciała sobie podwyższyć samoocenę moim kosztem. A dlaczego ja miałam na to pozwolić?
Ja już dość przez nią miałam problemów. Nie każdy jest takim życiowym babochłopem jak ona co ją nic nie rusza.

400

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

a na mężu też się wyżyłaś?
bo nie wiem, nie czytałam wątku?
czy może w ramach wyżycia się na mężu kazałaś mu dzieci ze szkoły odbierać albo obiad ugotować? wink

401

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Charlene 38 napisał/a:

Jak tu niektorzy piszą, o moralności kochanki, ,,co Was obchodzi jej moralność?''

To samo tyczy się żony. Co mnie obchodziła kochanka, dlaczego mam dbać o jej dobre samopoczucie i jeszcze ją tłumaczyć? Ona nie była matką Teresą dla mojego małżeństwa, ja nie byłam w porządku i honorowa wobec niej. Bo niby dlaczego?
Zemsta na kochance męża w pewnym sensie przyniosła mi ulgę. Więc zrobiłam to dla siebie. Niech ta wstrętna baba ma za swoje. Ona próbowała rozbić moje małżeństwo, naszą rodzinę, buntowała przeciwko mnie męża. I co małpie miało się upiec? Wyżyłam się na niej, bo według mnie to ona też była winna.
Ona chciała sobie podwyższyć samoocenę moim kosztem. A dlaczego ja miałam na to pozwolić?
Ja już dość przez nią miałam problemów. Nie każdy jest takim życiowym babochłopem jak ona co ją nic nie rusza.

I udało ci sie jej pozbyć? Ja swojej nie moge.....a probowałam wszsytkiego wink wink smile

402 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-26 13:28:42)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kasia40 napisał/a:
Charlene 38 napisał/a:

Jak tu niektorzy piszą, o moralności kochanki, ,,co Was obchodzi jej moralność?''

To samo tyczy się żony. Co mnie obchodziła kochanka, dlaczego mam dbać o jej dobre samopoczucie i jeszcze ją tłumaczyć? Ona nie była matką Teresą dla mojego małżeństwa, ja nie byłam w porządku i honorowa wobec niej. Bo niby dlaczego?
Zemsta na kochance męża w pewnym sensie przyniosła mi ulgę. Więc zrobiłam to dla siebie. Niech ta wstrętna baba ma za swoje. Ona próbowała rozbić moje małżeństwo, naszą rodzinę, buntowała przeciwko mnie męża. I co małpie miało się upiec? Wyżyłam się na niej, bo według mnie to ona też była winna.
Ona chciała sobie podwyższyć samoocenę moim kosztem. A dlaczego ja miałam na to pozwolić?
Ja już dość przez nią miałam problemów. Nie każdy jest takim życiowym babochłopem jak ona co ją nic nie rusza.

I udało ci sie jej pozbyć? Ja swojej nie moge.....a probowałam wszsytkiego wink wink smile

Spróbuj go znienawidzić zamiast niej, zamiast pisać, że to on się pogubił, bo ona mu pozwoliła. Naprawdę przestań o niej myśleć. Koniec z ona, ona i ona. Powiedz sama do siebie, że przegrałaś z mężem bez uczuć i empatii. Bez uczuć i empatii do Ciebie. Nie dobijaj się jeszcze dodatkowo jej osobą. Chociaż spróbuj...

403

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
_v_ napisał/a:

a na mężu też się wyżyłaś?
bo nie wiem, nie czytałam wątku?
czy może w ramach wyżycia się na mężu kazałaś mu dzieci ze szkoły odbierać albo obiad ugotować? wink

Wyżyła się, wyżyła wink na mężu oczywiście smile

To, że pisze tu teraz o kochance wynika z tego, że wątek zboczył na ich temat...
Przecież wiesz o tym dobrze, po co więc znów nadinterpretujesz? Dla złośliwości... udowodnienia swojej racji? czemu?

404 Ostatnio edytowany przez Zorija (2016-09-26 13:41:51)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
takata napisał/a:

ktoś tu mądrze napisał, że w całej tej prozie życia po zdradzie nie chodzi o samą zdradę, gdyż temu jest winny wyłącznie mąż, ale w dużej mierze chodzi o skutki tej zdrady a tu sprawa się komplikuje..
Jeśli maż odchodzi od żony do kochanki i ponosi wszystkie skutki swojej decyzji ( tj. zabezpiecza finansowo, przyjmuje winę na siebie itp. ) to łatwiej jest ten fakt zaakceptować niż jeśli swoje qrestwo tłumaczy tym, że żona go np. zaniedbywała
Podobnie u kochanek, jeśli taka decyduje się na związek z żonatym mężczyzną to również powinna wziąć go z całym bagażem odpowiedzialności za porzuconą rodzinę..
Potrafię zrozumieć, że ludzie przestają się kochać i nie potrafią ze sobą dłużej żyć, ale powinno się to odbyć bez pośrednictwa osób trzecich..
Niestety taki scenariusz w życiu się nie zdarza i często jak zdrada wyjdzie na jaw to jest panika i przerzucanie winy na najmniej winną osobę, czyli na żonę. Bo ta żona zołza miesza, nie pozwala "młodym" kochasiom pławić się w swojej wielkiej miłości i załatwić sprawy tak jak oni by tego chcieli, czyli zaakceptować fakt porzucenia z pokorą i pełnym zrozumieniem, że sobie na to zasłużyła..
Są jeszcze gorsze scenariusze, kiedy to kochanka po zabawieniu się misiem, rzuca go bo sam romans nie jest już taki ekscytujący, jak ujrzał światło dziennie i okazuje się, że nie jest akceptowany społecznie, wtedy też ta zła żona powinna przyjąć jelenia z powrotem do domku aby uciąć plotki i zamieść niezręczną sprawę pod dywan..
Niestety w zdradzie jest tak, że zdradzający wraz ze swoimi nowymi partnerami nie potrafią przyjąć godnie winy na siebie, tylko szukają głupich usprawiedliwień aby wybielić swoje niecne postępowanie. A że najlepiej znają swoich byłych partnerów, to skupiają się na nich i to chyba sprawia, że mamy tak wielki żal również do kochanek przed którymi nasi niewierni mężowie odarli nas z całej godności..

Tak, to prawda.
Sama zdrada jest upokorzeniem.
Ale równie wielkim upokorzeniem jest to, że zdradzający szuka usprawiedliwienia w swoim małżeństwie, żonie...
To nie tak, że było idealnie... może i było mu tam źle... może i teraz jest mu lepiej...
Nie o to chodzi.
Chodzi o przerzucanie odpowiedzialności za swoje czyny.
Ja np. mam cały czas odczucie, że moje małżeństwo było dobre. Zresztą mój eks odchodząc sam do mnie powiedział, że nie mam się za co obwiniać. Co nie znaczy, że w sądzie, jak mu się ogień pod dupą zaczął palić, nagle nie zmienił zdania - nagle okazało się, że "ta szklanka stała nie tam gdzie trzeba i on już dłużej tego nie mógł wytrzymać" big_smile To cytat z mojej psychiatry - jej podsumowanie żali tego typu misiaczków w sądzie big_smile

Najlepsza rada - odciąć się. Niczego nie wyjaśniać, nie udowadniać. Zrobił co chciał. Ona też. Wszystko idzie na jego i jej konto. Oni poniosą konsekwencje, oni muszą z tym żyć... a przede wszystkim ze sobą... co nie zawsze jest takie różowe i piękne, jak się wydawało w fazie romansu... no cóż, życie smile A tłumaczą się tylko winni. Więc po co?
Z czasem poczucie upokorzenia znika - i nabierasz siły, bo masz podstawy. A nawet dziwisz się, że mogłas tak czuć smile I to jest piękne smile
A oni? Kłamstwo, oszustwo, brak zaufania i fałsz nie są dobrymi fundamentami.

405 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-09-26 13:48:42)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Jako zdradzona żona chciałam jeszcze wskazać prawdziwą winowajczynię tych żenujących sytuacji - a więc zdradzaną żonę, ale mnie takata uprzedziła. Właśnie doświadczam tego o czym takata pisze:

takata napisał/a:

Niestety taki scenariusz w życiu się nie zdarza i często jak zdrada wyjdzie na jaw to jest panika i przerzucanie winy na najmniej winną osobę, czyli na żonę. Bo ta żona zołza miesza, nie pozwala "młodym" kochasiom pławić się w swojej wielkiej miłości i załatwić sprawy tak jak oni by tego chcieli, czyli zaakceptować fakt porzucenia z pokorą i pełnym zrozumieniem, że sobie na to zasłużyła..


takata napisał/a:

Niestety w zdradzie jest tak, że zdradzający wraz ze swoimi nowymi partnerami nie potrafią przyjąć godnie winy na siebie, tylko szukają głupich usprawiedliwień aby wybielić swoje niecne postępowanie.


Wypisz wymaluj moja sytuacja. big_smile I jest wiele, wiele podobnych scenariuszy - trochę na tym forum już jestem, a ten dział ZDRADA, stał się moim "ulubionym" - to tak trochę gorzko piszę. wink To bardzo popularny SCHEMAT.

Tak więc TAK NAPRAWDĘ to ja jestem winna, przepraszam mojego męża i jego kochankę, że jednak nadal, kuźwa, stoję na drodze do ich ONE BIG TRUE LOVE. lol

Tylko jednego właśnie nie rozumiem, skoro kochanica mojego męża i sam mój niewierny małżonek PUBLICZNIE pisali np. na "fejsie", jak to o tą ONE BIG TRUE LOVE NALEŻY WALCZYĆ, nie chce TEGO SAMEGO powiedzieć w sądzie? lol

Bardzo się cieszę w ogóle, że kochanki się tu też wypowiadają. Taaaak ... Coraz bardziej sobie uświadamiam, jaki skarb straciłam ... lol

Dziewczyny w postach powyżej zwróciły uwagę na bardzo ważną rzecz- kochanki mogą nienawidzić żony. Krzywdzony "misio pysio" snuje takie opowieści na temat niegodziwości, jakie go spotykają ze strony żony, że to "biedne dziewczę", jeśli jest głupie, TEN WARUNEK PODKREŚLAM, łyknie to jak pelikan i będzie stać wiernie u boku "pokrzywdzonego", wspierać swą "miłością" i go "bronić".

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

Ale wiem, wiem ... Znam argument o świecie, który czarno-biały nie jest i panienkach wychowanych na bajkach o pięknej miłości. wink
Chciałam jeszcze raz zabrać głos w tej dyskusji. big_smile I już naprawdę uciekam stąd.

406 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2016-09-26 14:15:13)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

407 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-26 14:26:31)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

A to podono ja jestem agresywna i dowalam ? Ciekawe, ciekawe ...  tylko taka dygresja  smile Umieram z ciekawości, jakie będą odpowiedzi big_smile

408

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:

Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?

Nie do mnie pytanie, ale odpowiem: to oznacza, że Twój mężczyzna Cię bardzo kocha i widzi szansę na odbudowanie Waszego związku.
Pytanie, jaka Ty jesteś, i czy on zna Cię na tyle, by wiedzieć, że faktycznie żałujesz i sytuacja więcej się nie powtórzy.

Bo jeśli wie, że się powtórzy, a mimo to nie odchodzi, bo woli mieć rogi, niż być sam - to jest głupi i się nie szanuje.
Tak ja to widzę.

409

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

Twój mężczyzna wybaczył Ci zdradę pewnie dlatego, ze bardzo Cię kocha. Ale zanim wybaczył tą zdradę Tobie, to musiał wybaczyć sobie. Musiał sobie wybaczyć to, że okazał się frajerem, że jest "słaby" na tyle aby pogodzić się z upokorzeniem, które mu zafundowałaś i zaakceptować fakt, że zrobiłaś z niego jelenia przed innym samcem.
Swojemu kochankowi nagadałaś pewnie, jak to Ci źle w związku i nie powiedziałaś prawdy, ze najzwyczajniej swędzi Cię krocze i chcesz je elegancko dowartościować. Nie myślałaś wtedy co poczuje Twój mężczyzna, ale suponuje, że refleksje dotarły po fakcie.. Oby Wam się udało..

410

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Cyngli napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?

Nie do mnie pytanie, ale odpowiem: to oznacza, że Twój mężczyzna Cię bardzo kocha i widzi szansę na odbudowanie Waszego związku.
Pytanie, jaka Ty jesteś, i czy on zna Cię na tyle, by wiedzieć, że faktycznie żałujesz i sytuacja więcej się nie powtórzy.

Bo jeśli wie, że się powtórzy, a mimo to nie odchodzi, bo woli mieć rogi, niż być sam - to jest głupi i się nie szanuje.
Tak ja to widzę.

On wie, że ja szczerze żałuję zdrady i że nie miałam pojęcia, że tak bardzo dotknie go to, co zrobiłam. W swoim ograniczeniu nie sądziłam, że jemu na mnie ale także a może przede wszystkim mi na nim tak bardzo zależy. Wszystko stało się dla mnie klarowne i przejrzyste w momencie, gdy zobaczyłam jego ból i zrozumiałam jak bardzo go skrzywdziłam. I to pragnienie cofnięcia czasu żeby on tak nie cierpiał.
On wie, mam głęboką nadzieję, że on czuje, że ja nigdy nie odważę się już zdrobić niczego, co go tak bardzo zaboli. Nikt nie zasługuje, aby go zdradzać.

411

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

Po pierwsze przeczytaj uważnie mój post. Piszę, że niektóre kobiety są głupie, bo się dają nabrać na różne bajki. Tyle mojego wyjaśnienia w tej kwestii.

Skoro Twój mężczyzna wybaczył Ci zdradę, to być może BARDZO CIĘ KOCHA. Może jest z Tobą ze względu na super seks z Tobą, pieniądze, dzieci, może nie ma gdzie się podziać. Tego nie wiem. big_smile Nie znam Twojej historii.

Złośliwa bywam, to prawda. Ty nie? Przeczytaj swój post skierowany do mnie.

Roześmiałam się czytając ten post - o tym było tutaj pół dyskusji, że każdy ma prawo widzieć te same sprawy inaczej i tak robi. Pisałam już, że ważne jest podkreślenie, kto jest kim. Ty jesteś kolejną zdradzającą, więc naturalne jest, że bolą Cię moje słowa dotyczące osób zdradzających.

Wiesz co, mój mąż chciał do mnie wrócić. To nie jest tak, że odszedł nie oglądając się. Ponieważ jednak całkowicie straciłam do niego zaufanie, nie widziałam takiej możliwości.

Tak, czuję żal, ponieważ to on mnie oszukiwał przez długi czas, a teraz ponownie próbuje oszukać w sądzie w sprawach majątkowych.

I powiem Ci tak: odrzucenie boli. Każdego, bez względu na wiek i płeć. Ale nie zazdroszczę tym, którzy wrócili do siebie po zdradzie. Nie moje małżeństwo, ich sprawa, jeszcze raz podkreślam. Ja piszę tu tylko i wyłącznie swoją opinię opartą na swoim osobistym doświadczeniu. Po tym, z jakiej strony pokazał mi się mój mąż, powrotu nie przewiduję.

Twój post jest dla mnie obraźliwy. Odnoszenie się do czyjejkolwiek "małej główki" za takowe uważam.

Tak. Rzeczywiście. Jestem BEZWARTOŚCIOWA. Ty też mnie rozgryzłaś. big_smile Dlatego odszedł do innej. big_smile Dziękuję, że mi to uświadomiłaś.


To Ty napisałaś, że zatrzymałaś się na którejś tam stronie bez przebrnięcia całego wątku?

412

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

A to podono ja jestem agresywna i dowalam ? Ciekawe, ciekawe ...  tylko taka dygresja  smile Umieram z ciekawości, jakie będą odpowiedzi big_smile

SonyXperia, moźe Cię to zaskoczy ale agresja i żal to dwa odmienne pojęcia, których definicje są zupełnie różne.
Sprawdź w słowniku, zachęcam :-D

413

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

A to podono ja jestem agresywna i dowalam ? Ciekawe, ciekawe ...  tylko taka dygresja  smile Umieram z ciekawości, jakie będą odpowiedzi big_smile

Prawda, SONY? Ja też tak odebrałam post dobrej kobiety90. Zobacz, zobacz, jak pewne rzeczy rzucają się od razu w oczy. big_smile

414 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-26 14:49:00)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

A to podono ja jestem agresywna i dowalam ? Ciekawe, ciekawe ...  tylko taka dygresja  smile Umieram z ciekawości, jakie będą odpowiedzi big_smile

Prawda, SONY? Ja też tak odebrałam post dobrej kobiety90. Zobacz, zobacz, jak pewne rzeczy rzucają się od razu w oczy. big_smile

Czekam na odpowiedź na ostatnie pytanie dobrejkobiety90. Na Twoim miejscu czegoś takiego nie zostawiłabym bez echa.


Edit: PS. Nie dotrzymujesz słowa wink

415 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2016-09-26 14:52:22)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Ja w ogóle uważam, że WSZYSTKIE KOBIETY powinny się szanować i boli mnie, że NIEKTÓRE przedstawicielki mojej płci MOGĄ być takie głupie.

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

Po pierwsze przeczytaj uważnie mój post. Piszę, że niektóre kobiety są głupie, bo się dają nabrać na różne bajki. Tyle mojego wyjaśnienia w tej kwestii.

Skoro Twój mężczyzna wybaczył Ci zdradę, to być może BARDZO CIĘ KOCHA. Może jest z Tobą ze względu na super seks z Tobą, pieniądze, dzieci, może nie ma gdzie się podziać. Tego nie wiem. big_smile Nie znam Twojej historii.

Złośliwa bywam, to prawda. Ty nie? Przeczytaj swój post skierowany do mnie.

Roześmiałam się czytając ten post - o tym było tutaj pół dyskusji, że każdy ma prawo widzieć te same sprawy inaczej i tak robi. Pisałam już, że ważne jest podkreślenie, kto jest kim. Ty jesteś kolejną zdradzającą, więc naturalne jest, że bolą Cię moje słowa dotyczące osób zdradzających.

Wiesz co, mój mąż chciał do mnie wrócić. To nie jest tak, że odszedł nie oglądając się. Ponieważ jednak całkowicie straciłam do niego zaufanie, nie widziałam takiej możliwości.

Tak, czuję żal, ponieważ to on mnie oszukiwał przez długi czas, a teraz ponownie próbuje oszukać w sądzie w sprawach majątkowych.

I powiem Ci tak: odrzucenie boli. Każdego, bez względu na wiek i płeć. Ale nie zazdroszczę tym, którzy wrócili do siebie po zdradzie. Nie moje małżeństwo, ich sprawa, jeszcze raz podkreślam. Ja piszę tu tylko i wyłącznie swoją opinię opartą na swoim osobistym doświadczeniu. Po tym, z jakiej strony pokazał mi się mój mąż, powrotu nie przewiduję.

Twój post jest dla mnie obraźliwy. Odnoszenie się do czyjejkolwiek "małej główki" za takowe uważam.

Tak. Rzeczywiście. Jestem BEZWARTOŚCIOWA. Ty też mnie rozgryzłaś. big_smile Dlatego odszedł do innej. big_smile Dziękuję, że mi to uświadomiłaś.


To Ty napisałaś, że zatrzymałaś się na którejś tam stronie bez przebrnięcia całego wątku?

Przyznaję, że potraktowałam Twój post jako kontynuację poprzedniego, w którym przytakujesz i wtórujecie innej wielokrotnie porzuconej dla kochanek kobiecie _v_, według której zdrajcy się nie zmieniają a wybaczająca im kobiety tylko sobie racjonalizują sytuację. Co nie znaczy, że tak nie bywa, ale te Wasze uogólnienia dla mnie osobiście są krzywdzące.

Wracając do Ciebie i Twojej historii I_see_beyond, to mam wraźenie, że Twój mąż chciał wrócić do Ciebie z innych powodów niż taki, że dostrzegł w Tobie Ciebie oraz zobaczył, że cierpisz. Gdyby tak było to już w momencie wydania się zdrady wybrałby Ciebie. W momencie, gdy widzi się zdruzgotanie zdradzonego męża widzi się, jaką się beznadziejnie głupią krzywdę zrobiło komuś, kto jest wart tego, aby nigdy nie doświadczać cierpienia zdrady. Twój mąż nie uznał Ciebie za wartą, aby zaopiekować się Tobą w bólu, nie uznał, że jesteś kimś, kim chce się zaopiekować. W obliczu świadomego wyboru wybrał kochankę.
Kolejna sprawa, że Ty zostałaś przez niego publicznie upokorzona i przyjęcie go z powrotem byłoby kolejnym publicznym upokorzeniem. To jest jednak spora różnica. Mój mąż tez nie przyjąłby mnie z powrotem po publicznym upokorzeniu. Tak mi się wydaje, ale zapytam go.

416

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

A co z mężczyznami?
Skoro mój mężczyzna wybaczył mi zdradę, to znaczy, że jest GŁUPI i SIĘ NIE SZANUJE?
Czy w przypadku mężczyzn oznacza to umiejętność bycia ponad zdradą, zdolność do skupienia się na tym, co jest zamiast na tym, co było.

Dużo w Tobie zajadłej złośliwości i żalu I_see_beyond. Tobie w głowie się nie mieści, że ktoś może widzieć świat i ludzi inaczej niż Ty. Taka malutka ta Twoja główka, czy jednak jesteś w stanie dostrzec, że ludzie czują inaczej niż Ty, nie obrażając ich przy tym i nie przyczepiając im etykietki "głupek". Mylą się tylko inni? Jesteś kolejną z monopolem na całą prawdę świata, bo Ciebie facet rzucił i nawet na Ciebie nie spojrzał odchodząc? A może o to chodzi? Może Ty rzeczywiście zazdrościsz tym, którzy jednak nie zostali porzuceni mimo zdrady i zobaczono w nich jakiekolwiek zalety, bo w Tobie Twój partner nie zobaczył niczego wartościowego, co by go mogło przy Tobie zatrzymać?

A to podono ja jestem agresywna i dowalam ? Ciekawe, ciekawe ...  tylko taka dygresja  smile Umieram z ciekawości, jakie będą odpowiedzi big_smile

SonyXperia, moźe Cię to zaskoczy ale agresja i żal to dwa odmienne pojęcia, których definicje są zupełnie różne.
Sprawdź w słowniku, zachęcam :-D

Nie jestem teoretykiem. Tak w pracy jak i w życiu. Definicje weryfikuję na bieżąco. Polecam.

417

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

mnie nikt nie porzucił dla kochanki wink
mam ten komfort psychiczny, że to ja zdecydowałam o końcu obu związków i cieszę się, że to ja podjęłam decyzję, a nie czekałam, aż szanowny pan się zdecyduje czego chce.

i nie moi faceci nie uznali mnie za kobietę wartą zaopiekawania się w bólu, tylko JA NIE UZNAŁAM ICH ZA MĘŻCZYZN, Z KTÓRYMI WARTO BYĆ W ZWIĄZKU.

myślę, że totalną porażką dla mnie i dla mojej godności i szacunku do siebie byłoby konkurowanie z jakąkolwiek osobą o względy innej osoby.
Ja chcę, żeby mój partner był ze mną bo ON TEGO CHCE, a nie dlatego, że będę go błagać, wyciągać argumenty typu: dzieci, kredyt, wspólne lata itp. albo będę flekować kochankę, żeby pokazać jaką to ja samicą alfa jestem.
Chcę, żeby mój partner był ze mną z własnej woli. Żeby był ze mną szczery i dotrzymywał ustaleń.

Ja też nigdy nie wymagałam od moich partnerów wierności i monogamii. Zawsze to oni to proponowali dość szybko, ja się zgadzałam. I dziwnym trafem ja byłam wierna, a oni nie. Rozumiem, gdybym to ja ich zmuszała do wierności wbrew im. Ale tutaj sami tego chcieli.

418

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Widzę, że nie ważne gdzie temat jak zawsze budzi kontrowersje i można po raz n-ty wylać swoje złości na kochankach wink
Ja powiem ze swojego punktu widzenia, że nie czuję się w żaden sposób winna czy odpowiedzialna za małżeństwo zdradzającego. Nie czuję żadnego powiązania/zobowiązania wobec jego żony. Jedyne za co czuję się odpowiedzialna to za pozwolenie na to by ten człowiek stał mi się bliską osobą. Pomiędzy przyjaźnią a romansem jest bardzo cienka granica i ktoś na początku może nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, myśląc że nad wszystkim panuje. W końcu przyjemnie jest przebywać w towarzystwie osoby która jest dla nas atrakcyjna, z którą lubimy rozmawiać, możemy na niej polegać itd.. Jeśli człowiek nie wycofa się w odpowiednim momencie, nie postawi solidnych granic, to potem już jest coraz trudniej, bo zaczynają dochodzić uczucia, emocje, dylematy… Bardzo dobrze to obrazuje wątek Talerz w dziale „Rozstanie..” – tam interwencja była dość szybko, zanim romans nie rozkręcił się na dobre, dlatego łatwiej było dać 2 szansę, naprawić. Wyraźnie był jednak tam uchwycony ten moment, granica, kiedy zapaliło się czerwone światełko – mąż zaczął kasować smsmy, pomimo że żona wiedziała o tej kobiecie i wcześniej się z tym nie krył. Gdyby nie szybka reakcja to już by pewnie facet popłynął i w romans i w kłamstwa przygotowane specjalnie na potrzeby żony. Czy ją w tej chwili przestał kochać czy też szanować?
Tu się bardzo często wypiera fakt, że zdradzający i/czy kochanka mogli się w sobie zakochać, a tak przecież niejednokrotnie bywa. Jeśli już do tego dojdzie to problem staje się znacznie większy, bo uczucia wszystko komplikują. I nie mówię tu dla ścisłości, że to na pewno musi być od razu miłość życia, ale o tym dobrze nam wszystkim znanym zakochaniu, czyli okresie na początku znajomości, któremu towarzyszą motylki, człowiek przywiązuje się emocjonalnie itd. Zauroczenie może z czasem minąć, pytanie co z tym się zrobi w danym czasie? Czy zrezygnuje z niego czy podejmie ryzyko? Takie osoby często myślą, że jakoś się to wszystko ułoży, przecież to co im się przytrafiło jest piękne, więc nie może być złe itd. (tak wiem że w zdradzie nie ma nic pięknego, ale te uczucia, emocje są autentyczne). No i wtedy zaczynają się rozterki, potem wszystko się rypie i w konsekwencji każdy cierpi… bez względu na ostateczne decyzje, w tym najmniej winne dzieci.
Ale kochanka też, choć ok, można powiedzieć, że dobrze jej tak, sama się tego prosiła, to niech się teraz męczy. Tak naprawdę każdy z nas chce mieć obok bliską osobę, czuć się kochany itd. Często niespodziewanie otrzymujemy to od przypadkowo poznanej, obcej osoby. Czasem niestety zajętej. Kto jest winny, czy zdradzający, który zaczął zabiegać o uwagę i sympatię przyszłej kochanki, czy kochanka, która na to mu pozwoliła. Patrząc na to z tej strony – oboje po równo. Jedyny przypadek, kiedy większą winą obarczyłabym zdradzającego, to perfidne kłamstwa (zapewnienie o miłości), czy obiecanki. No ale poza „światem” tych dwojga, jest jeszcze inny świat – partnerka/rodzina zdradzającego. I za nią to on jest odpowiedzialny. Jeśli daje sobie przyzwolenie na romans, albo zatajając że ma żonę, albo okłamując że już, już się rozwodzi, to nie widzę w tym winy „kochanki”, bo to on decyduje, czy chce zdradzić czy nie. To tak samo jakby kochanka miała pretensje do żony, że się wcześniej pojawiła w jego życiu i zaciągnęła przed ołtarz. Można mieć pretensje na los że ktoś stanął na drodze 2 osoby, że akurat wtedy czy teraz. Jednak to kompletnie bez sensu.
Takie porównania, że miłość małżeńska jest ważniejsza, prawdziwsza niż partnerska bo przypieczętowana, do mnie (podobnie jak do Sonny) absolutnie nie przemawiają.
I nie bronię kochanek, jak i nie gloryfikuję żon bo różne osoby chodzą po tej ziemi, jednak ja osobiście nie czuję się złym człowiekiem tylko dlatego że miałam romans z żonatym. Ja go naprawdę kochałam i nikomu nie muszę nic udowadniać, czy wybielać. Został z żoną – ok, życzę im szczęścia i nie zamierzam jej o to winić, wyzywać od głupiej czy uprzykrzać życie. Gdyby zdecydował się rozwieść, zrobiłabym wszystko co w mojej mocy, by miał jak najlepszy kontakt z dziećmi i możliwie poprawny z ich matką. Mnie też bolało, sporo wypłakałam, ale nie chcę winić tylko jego, bo tak jak wyżej napisałam, ja też mu pozwoliłam na to by stał mi się bliski. O ile wtedy nie do końca wiedziałam w co się pakuję, czasu nie cofnę,  jednak potem to już była tylko i wyłącznie moja decyzja czy się z tego wycofać czy nie. Wybrałam to pierwsze.

419

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
_v_ napisał/a:

mnie nikt nie porzucił dla kochanki wink
mam ten komfort psychiczny, że to ja zdecydowałam o końcu obu związków i cieszę się, że to ja podjęłam decyzję, a nie czekałam, aż szanowny pan się zdecyduje czego chce.

i nie moi faceci nie uznali mnie za kobietę wartą zaopiekawania się w bólu, tylko JA NIE UZNAŁAM ICH ZA MĘŻCZYZN, Z KTÓRYMI WARTO BYĆ W ZWIĄZKU.

myślę, że totalną porażką dla mnie i dla mojej godności i szacunku do siebie byłoby konkurowanie z jakąkolwiek osobą o względy innej osoby.
Ja chcę, żeby mój partner był ze mną bo ON TEGO CHCE, a nie dlatego, że będę go błagać, wyciągać argumenty typu: dzieci, kredyt, wspólne lata itp. albo będę flekować kochankę, żeby pokazać jaką to ja samicą alfa jestem.
Chcę, żeby mój partner był ze mną z własnej woli. Żeby był ze mną szczery i dotrzymywał ustaleń.

Ja też nigdy nie wymagałam od moich partnerów wierności i monogamii. Zawsze to oni to proponowali dość szybko, ja się zgadzałam. I dziwnym trafem ja byłam wierna, a oni nie. Rozumiem, gdybym to ja ich zmuszała do wierności wbrew im. Ale tutaj sami tego chcieli.

_v_, słowa odnośnie tego, kto podjął decyzję o odejściu w obliczu zdrady skierowałam do I_see_beyond, o czym świadczą słowa " Wracając do Ciebie i Twojej historii I_see_beyond".
O Tobie wspomniałam w kontekście osoby, która wygłasza uogólnione sądy o braku zmiany w myśleniu, uczuciach i zachowaniach zdrajców.

420

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

"kto winny mąż czy kochanka "
Każdy przypadek jest zupełnie inny i nie da się uogólnić, ponadto jeśli w związku pojawia się trzecia osoba trzeba najpierw zadać sobie  pytanie czemu ona/on się pojawia.
Kochanka/kochanek jest tylko konsumentem tego że w związku dzieje się coś niedobrego. Upraszczając: jeśli nie dbasz o swoje i "pozostawiasz w miejscu publicznym" to nie dziw się że ktoś się zaopiekuje. Nie chce bronić w tym miejscu ani kochanków ani partnerów zdradzających ale szukanie winy trzeba zacząć od dogłębnej analizy samych siebie. Czasami trzeba w takiej analizie cofnąć się nawet o kilka lat, ważne by nie robić tego bez partnera bo wtedy trudno o obiektywizm i odpowiedni dystans.

Podsumowując:
kochanka/kochanek jest tylko egoistycznym konsumentem długotrwałego rozpadu toksycznego związku.
Trudno więc winić kogoś za to bierze to co inni odrzucają.

421

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:

Przyznaję, że potraktowałam Twój post jako kontynuację poprzedniego, w którym przytakujesz i wtórujecie innej wielokrotnie porzuconej dla kochanek kobiecie _v_, według której zdrajcy się nie zmieniają a wybaczająca im kobiety tylko sobie racjonalizują sytuację. Co nie znaczy, że tak nie bywa, ale te Wasze uogólnienia dla mnie osobiście są krzywdzące.

Wracając do Ciebie i Twojej historii I_see_beyond, to mam wraźenie, że Twój mąż chciał wrócić do Ciebie z innych powodów niż taki, że dostrzegł w Tobie Ciebie oraz zobaczył, że cierpisz. Gdyby tak było to już w momencie wydania się zdrady wybrałby Ciebie. W momencie, gdy widzi się zdruzgotanie zdradzonego męża widzi się, jaką się beznadziejnie głupią krzywdę zrobiło komuś, kto jest wart tego, aby nigdy nie doświadczać cierpienia zdrady. Twój mąż nie uznał Ciebie za wartą, aby zaopiekować się Tobą w bólu, nie uznał, że jesteś kimś, kim chce się zaopiekować. W obliczu świadomego wyboru wybrał kochankę.
Kolejna sprawa, że Ty zostałaś przez niego publicznie upokorzona i przyjęcie go z powrotem byłoby kolejnym publicznym upokorzeniem. To jest jednak spora różnica. Mój mąż tez nie przyjąłby mnie z powrotem po publicznym upokorzeniu. Tak mi się wydaje, ale zapytam go.

Zwrócę Ci uwagę na jedną rzecz. Ciebie bolą uogólnienia, mnie denerwują "wrażenia" osób, które chcą coś na temat mojej sytuacji napisać zapoznawszy się z 2 postami z 1500. A te ostatnie stanowią promil mojej historii.

Jeśli jednak czujesz potrzebę, aby mi "pomóc", choć o to nie proszę, to wyjaśnię - w tej chwili nie czuję się upokorzona. Bo czym? Czy to ja kogoś oszukuję, okłamuję, rozbijam cudzą rodzinę?

Nie. Bardzo upraszczasz sprawę. To co piszesz nie ma absolutnie odniesienia do mojego męża i naszej sytuacji, a pisanie o byciu "wartym" albo "nie wartym" powrotu jest śliskie, ale widocznie masz taki styl, tak jak z tą "małą główką". I doceniam to, roll,  że chciałaś mi w tej małej główce rozjaśnić. Dlatego "rozpracowałaś" mój problem dla mnie. Dziękuję za poświęcenie mi czasu.

Ja pod publiczkę nic nie robię, mam silny charakter i silną osobowość. W międzyczasie przestało mi zależeć na moim mężu za to wszystko. To jest człowiek, który przez swój romans bardzo się zmienił. Dlatego się rozwodzimy.

Przypominam Ci, że autorka wątku zadała pytanie - kto bardziej winny zdrady - mąż czy kochanka. Ja cały czas opiniuję ten temat, Ty próbujesz analizować moją sytuację. Nie o to na tym wątku chodzi.

422

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:

Czekam na odpowiedź na ostatnie pytanie dobrejkobiety90. Na Twoim miejscu czegoś takiego nie zostawiłabym bez echa.


Edit: PS. Nie dotrzymujesz słowa wink

Sony, dzięki za to ostatnie zdanie. Tak, miało mnie tu już od wczoraj nie być. wink Ot, zajrzałam sobie w pracy na wątek, dałam się tej "dobrej kobiecie" trochę wciągnąć w DYSKASZYN i ... przestało mi się chcieć już tu pisać. Też tak czasem macie? smile

Dobra, niech mnie tam rozgryza kto chce, cytuje kto chce, taki temat z potencjałem.

Robimy zawody na ilość nabitych stron? Już gdzieś takowe widziałam. big_smile

423 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2016-09-26 15:37:13)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

Przyznaję, że potraktowałam Twój post jako kontynuację poprzedniego, w którym przytakujesz i wtórujecie innej wielokrotnie porzuconej dla kochanek kobiecie _v_, według której zdrajcy się nie zmieniają a wybaczająca im kobiety tylko sobie racjonalizują sytuację. Co nie znaczy, że tak nie bywa, ale te Wasze uogólnienia dla mnie osobiście są krzywdzące.

Wracając do Ciebie i Twojej historii I_see_beyond, to mam wraźenie, że Twój mąż chciał wrócić do Ciebie z innych powodów niż taki, że dostrzegł w Tobie Ciebie oraz zobaczył, że cierpisz. Gdyby tak było to już w momencie wydania się zdrady wybrałby Ciebie. W momencie, gdy widzi się zdruzgotanie zdradzonego męża widzi się, jaką się beznadziejnie głupią krzywdę zrobiło komuś, kto jest wart tego, aby nigdy nie doświadczać cierpienia zdrady. Twój mąż nie uznał Ciebie za wartą, aby zaopiekować się Tobą w bólu, nie uznał, że jesteś kimś, kim chce się zaopiekować. W obliczu świadomego wyboru wybrał kochankę.
Kolejna sprawa, że Ty zostałaś przez niego publicznie upokorzona i przyjęcie go z powrotem byłoby kolejnym publicznym upokorzeniem. To jest jednak spora różnica. Mój mąż tez nie przyjąłby mnie z powrotem po publicznym upokorzeniu. Tak mi się wydaje, ale zapytam go.

Zwrócę Ci uwagę na jedną rzecz. Ciebie bolą uogólnienia, mnie denerwują "wrażenia" osób, które chcą coś na temat mojej sytuacji napisać zapoznawszy się z 2 postami z 1500. A te ostatnie stanowią promil mojej historii.

Jeśli jednak czujesz potrzebę, aby mi "pomóc", choć o to nie proszę, to wyjaśnię - w tej chwili nie czuję się upokorzona. Bo czym? Czy to ja kogoś oszukuję, okłamuję, rozbijam cudzą rodzinę?

Nie. Bardzo upraszczasz sprawę. To co piszesz nie ma absolutnie odniesienia do mojego męża i naszej sytuacji, a pisanie o byciu "wartym" albo "nie wartym" powrotu jest śliskie, ale widocznie masz taki styl, tak jak z tą "małą główką". I doceniam to, roll,  że chciałaś mi w tej małej główce rozjaśnić. Dlatego "rozpracowałaś" mój problem dla mnie. Dziękuję za poświęcenie mi czasu.

Ja pod publiczkę nic nie robię, mam silny charakter i silną osobowość. W międzyczasie przestało mi zależeć na moim mężu za to wszystko. To jest człowiek, który przez swój romans bardzo się zmienił. Dlatego się rozwodzimy.

Przypominam Ci, że autorka wątku zadała pytanie - kto bardziej winny zdrady - mąż czy kochanka. Ja cały czas opiniuję ten temat, Ty próbujesz analizować moją sytuację. Nie o to na tym wątku chodzi.

Chciałabym Tobie zwrócić uwagę na to, że strofujesz mnie za to, co sama tu robisz. Nie próbuję Ci "pomóc" ani rozjaśnić Ci w "główce", ale dzielę się swoimi wyobrażeniami i spostrezeżeniami, związanymi jednak z tematem, bo odniosłam się do wypowiedzi, które już w nim zaistniały wcześniej.
Chciałabyś się trzymać tematu głównego, to zacznij to robić od siebie.
Nigdzie nie stwierdziłam, że robisz coś pod publiczkę, ale skoro o tym wspominasz to być może coś tam nieświadomie robisz w tym kierunku. Ja tego nie wiem.
Wydaje mi się, że bardziej niż jesteś silna, chciałabyś taką być. Chciałabyś być lepsza od innych, czego dowodzi Twoja pogarda dla kochanek. Świadczą o tym także nuty, na które reagujesz i z którymi się zgadzasz. Chociażby ta wypowiedź _v_, którą podchwyciłaś a która traktuje protekcjonalnie osoby, które są w stanie wybaczyć zdradę.

424

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

No i zamiast odpowiedzi na pytanie zrobił nam się wątek wycieczek personalnych.

425

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Roxann napisał/a:

Widzę, że nie ważne gdzie temat jak zawsze budzi kontrowersje i można po raz n-ty wylać swoje złości na kochankach wink
Ja powiem ze swojego punktu widzenia, że nie czuję się w żaden sposób winna czy odpowiedzialna za małżeństwo zdradzającego. Nie czuję żadnego powiązania/zobowiązania wobec jego żony. Jedyne za co czuję się odpowiedzialna to za pozwolenie na to by ten człowiek stał mi się bliską osobą. Pomiędzy przyjaźnią a romansem jest bardzo cienka granica i ktoś na początku może nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, myśląc że nad wszystkim panuje.

Gratuluje Roxann dobrego samopoczucia i brak wyrzutów sumienia. Naprawdę wyjątkowo przydatna umiejętność w zyciu, bo można go przeżyć lekko i przyjemnie bez żadnej refleksji nad sobą, czasem bolesnej refleksji.

426

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:

Nigdzie nie stwierdziłam, że robisz coś pod publiczkę, ale skoro o tym wspominasz to być może coś tam nieświadomie robisz w tym kierunku. Ja tego nie wiem.
Wydaje mi się, że bardziej niż jesteś silna, chciałabyś taką być. Chciałabyś być lepsza od innych, czego dowodzi Twoja pogarda dla kochanek. Świadczą o tym także nuty, na które reagujesz i z którymi się zgadzasz. Chociażby ta wypowiedź _v_, którą podchwyciłaś a która traktuje protekcjonalnie osoby, które są w stanie wybaczyć zdradę.

To "pod publiczkę" odnosiło się do Twojego sformułowania o publicznym upokorzeniu. Mnie chodzi o to, że tak naprawdę publiczność nie ma nic do tego, czy ludzie się schodzą, czy nie. To jest sprawa między dwojgiem ludzi, którzy o tym decydują i tyle.

Silna jestem. To jest fakt, nie moje chciejstwo. Osłabiona byłam tuż po wykryciu zdrady. Twój mąż nie był?

Gardzę kochankami bo mam takie osobiste doświadczenie. To nie oznacza, że chcę być lepsza od innych. Nie ma logiki w tym co napisałaś.

_v_napisała bardzo dobry post. Spodobał się wielu osobom, w tym mnie. Nie jest protekcjonalny, jest obszerny. Jaką nutę w Tobie poruszył, to już sama napisałaś.

Pozwolisz, że zacytuję Ciebie samą, aby zakończyć nasze rozważania tutaj. Już nawet użytkownik powyżej martwi się o wycieczki personalne. wink


dobrakobieta90 napisał/a:

Czytałam Twoje posty XXXX i odbieram Ciebie jako bardzo agresywną, pewnie rozżaloną osobą, więc nie chcę wchodzić z Tobą w żadną dyskusję. Zostaw mnie w spokoju, nie zaczepiaj mnie.

Teraz ruch należy do Ciebie. big_smile

427

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ola_la napisał/a:
Roxann napisał/a:

Widzę, że nie ważne gdzie temat jak zawsze budzi kontrowersje i można po raz n-ty wylać swoje złości na kochankach wink
Ja powiem ze swojego punktu widzenia, że nie czuję się w żaden sposób winna czy odpowiedzialna za małżeństwo zdradzającego. Nie czuję żadnego powiązania/zobowiązania wobec jego żony. Jedyne za co czuję się odpowiedzialna to za pozwolenie na to by ten człowiek stał mi się bliską osobą. Pomiędzy przyjaźnią a romansem jest bardzo cienka granica i ktoś na początku może nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, myśląc że nad wszystkim panuje.

Gratuluje Roxann dobrego samopoczucia i brak wyrzutów sumienia. Naprawdę wyjątkowo przydatna umiejętność w zyciu, bo można go przeżyć lekko i przyjemnie bez żadnej refleksji nad sobą, czasem bolesnej refleksji.

Podpisuje się pod tym co napisała Roxann
Brak wyrzutów sumienia jest jak najbardziej uzasadniony. Co do refleksji nad sobą to polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną.

428

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

Teraz ruch należy do Ciebie. big_smile

Wybacz, nie do końca rozumiem do jakiego ruchu mnie prowokujesz.

429

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Teraz ruch należy do Ciebie. big_smile

Wybacz, nie do końca rozumiem do jakiego ruchu mnie prowokujesz.

Tego, o co sama prosisz SONY XPERIĘ w swoim poście. wink

430

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Widzę, ze nawet już dochodzimy do takich wniosków, ze winna jest osoba zdradzona.

431

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Teraz ruch należy do Ciebie. big_smile

Wybacz, nie do końca rozumiem do jakiego ruchu mnie prowokujesz.

Tego, o co sama prosisz SONY XPERIĘ w swoim poście. wink

Postaram się ;-)
Jak sama widziałaś SonyXperia miała z tym problem, więc i mnie się moźe nie udać :-D

432 Ostatnio edytowany przez Zorija (2016-09-26 16:14:26)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
_v_ napisał/a:

ten post był o tym,że przedstawiam swój punkt widzenia wink
dyskusja poruszala różne aspekty, a ja postanowiłam w jedno zebrac wszystko, co mi się nasunęło podczas czytania, kiedy nie miałam czasu odpisać wink

czy ktoś coś z tym zrobi -nie moja sprawa, nie jest moją misją zbawienie świata ani nawracanie kogokolwiek

aczkolwiek uwazam,ze gdyby kazdy solidnie zabrał sie za swoj rozwój duchowy i przestał innym zaglądać w okna czy do łóżka, to swiat bylby lepszy wink

Bardzo fajnie napisałaś o swoich doświadczeniach :-)
Miło czytać, że mimo wielokrotnego potraktowania Ciebie bez szacunku przez innych mężczyzn czujesz szacunek do siebie. To cieszy, że potrafiłaś wyciągnąć wnioski ze swoich doświadczeń i "zmądrzeć".
Szkoda tylko, że wykluczasz możliwość zrobienia życiowego bilansu, wyciągnięcia wniosków i "zmądrzenia" przez tych, co zdradzili. Bo ja jestem osobą, która zdradziła. I już więcej tego nie zrobię. Podobnie jak gagatka, która to samo pisała.
Myślisz, że jesteś lepsza i masz monopol na zmianę? Dlaczego możesz zmienić swoje myśli i zachowania Ty, ale nie ja?
Jakie masz doświadczenia własne żeby uważać, że jak się zdradziło raz, to zdradzi się, drugi i trzeci?
Skąd Twoja niewiara w "nawrócenie" zdrajcy?


Ja mam pytanie do DobrejKobiety -

Rozumiem że zmądrzałaś, zrozumiałaś swój błąd, wyciągnęłaś wnioski.
Rozumiem też, że Twój mąż wybaczył Ci dorobienie mu poroża.

Nie wiem tylko, dlaczego koniecznie musisz dostać - poza jego wybaczeniem - także aprobatę całego świata dookoła?
Nie lepiej dokonać tej zmiany i zrozumienia we własnym sumieniu, własnej głowie? I własnej rodzinie?
Potrzeba Ci, by -v- uznała Twoje nawrócenie? Czy ktokolwiek inny? By obcy ludzie pogłaskali Cie po główce? By przyznali, że chociaż zdradziłaś, to jednak jesteś w porzo?
Nie rozumiem zupełnie, dlaczego przychodzisz tu się awanturować?

Bo zdradzone kobiety gardzą kochankami?
Ich prawo.
Pogarda nie oznacza ani nienawiści, ani mściwości, ani chęci bicia tongue.
Pogarda oznacza uznanie tych osób za osoby takiej kategorii, do której nie warto się w żaden sposób zniżać. I tyle. Każda osoba, która wbrew swojej woli miała z boczniarą do czynienia (bezpośrednio czy pośrednio) ma prawo tak to czuć.
Tak samo, jak ma prawo czuć pogardę do zdradzającego męża. Nie każda musi chcieć wybaczyć, nawet gdy misio płacze, przeprasza i obiecuje. To samo dotyczy obu płci Stało się, koniec. Po zawodach.

433 Ostatnio edytowany przez lacrimosa (2016-09-26 16:28:42)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Tak jak już wcześniej napisałam - nie przeczę, że kochanki postępują niemoralnie. Sama wolałabym nie zadawać się z osobą, która ma taki system wartości. Jednak mój uśmiech budzą wszelkie umoralniające posty, gdzie w agresywny sposób zarzuca się kochankom całkowity brak empatii oraz sprowadza je się niemalże do poziomu karalucha, używając rynsztokowych określeń. Czy to jest empatyczne? Czy tak robi wrażliwa osoba? Bo niektóre panie za takie się uważają. Tymczasem dobrze byłoby odróżnić empatię od rozbuchanej emocjonalności i od przesadnego reagowania na problemy.

Chyba tylko psychopaci są całkowicie pozbawieni empatii. Kochanki nie są psychopatkami, a przynajmniej większość nie jest. Nie znam też osób, które zawsze i wszędzie są wrażliwe i empatyczne. Każda z nas kiedyś kogoś skrzywdziła, czy to słowem, czy czynem. Jeśli ktoś twierdzi, że nie, to jest bardzo zadufany w sobie i bezkrytyczny wobec siebie. Dlaczego zatem "wrażliwość" i "empatia" zdradzonych pozwala na to, by z drugiego człowieka, choćby najbardziej nieidealnego, robić ścierkę od podłogi? Taka agresja nie jest zdrowa i nie świadczy o niczym zdrowym, ani normalnym. Można być zranionym i urażonym, ale to nikomu nie daje moralnego przyzwolenia na to, żeby zachowywać się tak, jak część osób się tutaj zachowuje. Bo chyba nie uważacie, że wyzywając kochankę i traktując ją gorzej niż psa, postępujecie moralnie? Empatia to przede wszystkim umiejętność zobaczenia człowieka w drugim człowieku. Zatem przyganiał kocioł garnkowi. Między wybaczeniem komuś a traktowaniem go jak szmaty jest całe spektrum róznych uczuć i zachowań, więc dla mnie taka skrajność jest równie niemoralna i obrzydliwa jak seks z cudzym mężem. Nazwijcie mnie pozbawioną empatii, bo kiedy kobieta wypowiada się jak lump spod budki z piwem, to mojego współczucia nie budzi, choćby wyrządzono jej najgorsze świństwo. Tak naprawdę to dopiero tego typu ciosy i problemy pokazują, jakim kto jest człowiekiem i co sobą reprezentuje, bo to żadna sztuka strugać empatyczną i kochającą, gdy wszystko układa się po naszej myśli.

Tak, zdradzone kobiety mają prawo gardzić kochankami i wypowiadać się o nich używając wulgaryzmów. Jednak śmieszne jest to, że takie kobiety przy tym mają w sobie tyle poczucia moralnej wyższości, że prawie pękną. smile Hipokryzja w najczystszej postaci. Ja tam nie gloryfikuję czyjegoś cierpienia i nie uważam, że ktoś jest lepszy tylko dlatego, że został skrzywdzony.

Napisała to wierna żona, która nigdy nie była niczyją kochanką i być nie zamierza.

434

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

I Roxann też tu wpadła??

Ze swoją historyjką, jak to ona się tylko przyjaźniła z żonatym facetem...
ale w pewnym momencie majki jej SAME spadły tongue
(pewnie gumka puściła tongue)

a teraz biedactwo pokrzywdzona bardziej niż ktokolwiek inny w tej relacji: on jeden+ one dwie + dwoje dzieci - i  w której wzięła udział...

435 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-26 16:50:18)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

Wybacz, nie do końca rozumiem do jakiego ruchu mnie prowokujesz.

Tego, o co sama prosisz SONY XPERIĘ w swoim poście. wink

Postaram się ;-)
Jak sama widziałaś SonyXperia miała z tym problem, więc i mnie się moźe nie udać :-D

Zejdź ze mnie.

1. Opisałam moją historię.
2. Zdrady nie wybaczyłam.
3. Odeszłam.
4. Nie obwiniam kobiety, z którą zdradzil mnie mój partner. Nie wyzywym, nie nazywam brzydko.
5. Nie rzucił mnie dla niej. Zostawiłam go dla niej. 
6. Nie rozmawiałam z nią o mnie, o nim, o nas. Uważam takie działanie za bezcelowe. O czym miałabyśmy rozmawiać, co miałabym jej tłumaczyć i o co miałabym prosić?
7. Zlewam/zlałam ją sikiem prostym. Jest/była mi obojętna. Obojętna tzn. nie neutralna, ale zbyteczna do rozstrząsania mojej realcji z partnerem. Mojej relacji.
8. Zdradził mnie partner.
9. Partnera obarczam winą.
10. Partner jest winny.
11. Dociera do mnie, rozumiem i godzę się z tym faktem, że ktoś mnie nie chce, nie szanuje, okłamuje. Nie godzę się na takie traktowanie. Czuję normalny ból i rozczarowanie więc patrz pkt 6 , pkt 5 pkt 4 i pkt 3 smile
12. Nie lubię liczby 3.

436

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
lacrimosa napisał/a:

Tak jak już wcześniej napisałam - nie przeczę, że kochanki postępują niemoralnie. Sama wolałabym nie zadawać się z osobą, która ma taki system wartości. Jednak mój uśmiech budzą wszelkie umoralniające posty, gdzie w agresywny sposób zarzuca się kochankom całkowity brak empatii oraz sprowadza je się niemalże do poziomu karalucha, używając rynsztokowych określeń. Czy to jest empatyczne? Czy tak robi wrażliwa osoba? Bo niektóre panie za takie się uważają. Tymczasem dobrze byłoby odróżnić empatię od rozbuchanej emocjonalności i od przesadnego reagowania na problemy.

Chyba tylko psychopaci są całkowicie pozbawieni empatii. Kochanki nie są psychopatkami, a przynajmniej większość nie jest. Nie znam też osób, które zawsze i wszędzie są wrażliwe i empatyczne. Każda z nas kiedyś kogoś skrzywdziła, czy to słowem, czy czynem. Jeśli ktoś twierdzi, że nie, to jest bardzo zadufany w sobie i bezkrytyczny wobec siebie. Dlaczego zatem "wrażliwość" i "empatia" zdradzonych pozwala na to, by z drugiego człowieka, choćby najbardziej nieidealnego, robić ścierkę od podłogi? Taka agresja nie jest zdrowa i nie świadczy o niczym zdrowym, ani normalnym. Można być zranionym i urażonym, ale to nikomu nie daje moralnego przyzwolenia na to, żeby zachowywać się tak, jak część osób się tutaj zachowuje. Bo chyba nie uważacie, że wyzywając kochankę i traktując ją gorzej niż psa, postępujecie moralnie? Empatia to przede wszystkim umiejętność zobaczenia człowieka w drugim człowieku. Zatem przyganiał kocioł garnkowi. Między wybaczeniem komuś a traktowaniem go jak szmaty jest całe spektrum róznych uczuć i zachowań, więc dla mnie taka skrajność jest równie niemoralna i obrzydliwa jak seks z cudzym mężem. Nazwijcie mnie pozbawioną empatii, bo kiedy kobieta wypowiada się jak lump spod budki z piwem, to mojego współczucia nie budzi, choćby wyrządzono jej najgorsze świństwo. Tak naprawdę to dopiero tego typu ciosy i problemy pokazują, jakim kto jest człowiekiem i co sobą reprezentuje, bo to żadna sztuka strugać empatyczną i kochającą, gdy wszystko układa się po naszej myśli.

Tak, zdradzone kobiety mają prawo gardzić kochankami i wypowiadać się o nich używając wulgaryzmów. Jednak śmieszne jest to, że takie kobiety przy tym mają w sobie tyle poczucia moralnej wyższości, że prawie pękną. smile Hipokryzja w najczystszej postaci. Ja tam nie gloryfikuję czyjegoś cierpienia i nie uważam, że ktoś jest lepszy tylko dlatego, że został skrzywdzony.

Napisała to wierna żona, która nigdy nie była niczyją kochanką i być nie zamierza.

Lacrimoso, szmatami i ścierkami od podłogi (jak to ładnie sama określiłaś) ludzie robią się SAMI. Bez niczyjej pomocy.
Żadne rozjuszone żony nie są w stanie swoim świętym oburzeniem tego zrobić. Mogą sobie co najwyżej ulżyć, pisząc na forum.
Czyny doprowadzające do takiego zdegradowania są już jednak całkowicie po stronie osób tak czyniących. Nikt im w tym ani nie pomaga, ani ich nie prowokuje, ani nie zmusza.

437

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

mnie tylko dziwi jedno

oki,niech te kochanki sa tymi szmatami i zdzirami

ale kim sa ci mężowie? z tego co zauważyłam to sa nadal mezami, czesto im sie nawet nie obrywa w postaci epitetu.

dla mnie to podwójna moralność.

438

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
_v_ napisał/a:

mnie tylko dziwi jedno

oki,niech te kochanki sa tymi szmatami i zdzirami

ale kim sa ci mężowie? z tego co zauważyłam to sa nadal mezami, czesto im sie nawet nie obrywa w postaci epitetu.

dla mnie to podwójna moralność.

To są przykładni synowie, mężowie, ojcowie i głowy rodzin, którzy jak każdy człowiek czasem grzeszą (choć nie chcą), ale nie potrafią oprzec się pokusie tongue

439

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
lacrimosa napisał/a:

Tak, zdradzone kobiety mają prawo gardzić kochankami i wypowiadać się o nich używając wulgaryzmów. Jednak śmieszne jest to, że takie kobiety przy tym mają w sobie tyle poczucia moralnej wyższości, że prawie pękną. smile Hipokryzja w najczystszej postaci. Ja tam nie gloryfikuję czyjegoś cierpienia i nie uważam, że ktoś jest lepszy tylko dlatego, że został skrzywdzony.


Znów nadinterpretacja. Gdzie jest to poczucie moralnej wyższości? Ja czytałam wypowiedzi kilkunastu Dziewczyn na tym wątku, które piszą mniej więcej tak:

zdrada = oszustwo = zło

Czy nazywanie rzeczy po imieniu stało się moralną wyższością? smile To jest hipokryzja?

Można czuć się lepszym przez się zostało skrzywdzonym? A jak to się robi?


lacrimosa napisał/a:

Napisała to wierna żona, która nigdy nie była niczyją kochanką i być nie zamierza.

A ja tu z kolei dopatrzyłam się moralnej wyższości. wink I co teraz z tym fantem zrobimy? big_smile


_v_, słuszna uwaga. Mój mąż* to ***********. Chociaż wycałowałby Sony za jej definicję! wink

Kochanka vs Mąż: 1:1

*_v_, pisałam już, że tak go muszę określać, bo taka jest między nami relacja formalna. Głupio mi o nim pisać "mój ... wiesz co", jeśli czytałaś mój poprzedni wpis na ten temat.


I Zorija pięknie określiła to, co wszystkie robimy tutaj - próbujemy sobie ulżyć na forum, bo po to między innymi ono jest. Przecież nie wszyscy muszą też czytać ten wątek.

440

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

oj tak wink
i zrozumieli swój błąd i to jak bardzo kochają wink

a już bez żartów odniosę sie do dziewczyny (wybacz mi! nie pamiętam Twojego nicka, a na tel ciezko sie pisze i szuka), ktora sądzi, że ja uważam, że osoba zdradzajaca nie moze sie zmienić.

nie myślę tak, bo gdzieś tam w glebi serca jestem idealistka i chciałabym zeby swiat byl idealny. wierzę, ze niektorzy mogą sie zmienić.

większość jednak zdradzi ponownie. jak nie tą partnerkę to następna.stąd nie wierzę w przemiane męża talerza. z jednej strony życzę jej szczescia ale z drugiej... stawiam jablka do orzechów,ze jej maz w glebi serca uwaza ze mu sie upieklo i tanio sie wykpil.

441 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-09-26 17:00:48)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

Brak wyrzutów sumienia jest jak najbardziej uzasadniony. Co do refleksji nad sobą to polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną.

To by miało sens, gdyby mąż przyszedł i powiedział: ''poznałem inną, odchodzę'', a nie uprawiał seks na boku z inną, kłamiąc przy tym, i manipulując.

_v_ napisał/a:

mnie tylko dziwi jedno
oki,niech te kochanki sa tymi szmatami i zdzirami
ale kim sa ci mężowie? z tego co zauważyłam to sa nadal mezami, czesto im sie nawet nie obrywa w postaci epitetu.
dla mnie to podwójna moralność.

Już pisałam wcześniej: dziwkarzami i męskimi szmatami, kłamcami, manipulatorami i chu***.

442

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

A ja tu z kolei dopatrzyłam się moralnej wyższości. wink I co teraz z tym fantem zrobimy? big_smile

A przeczytałaś całą dyskusję? Mój podpis odnosił się wyłącznie do oskarżeń, które pojawiały się gdzieś wcześniej - że osoby wypowiadające się w tym tonie na pewno same były kochankami. Poza tym ja nie uważam się za osobę świętą, ani idealną. Mnie też ponoszą emocje, ale emocjami mogę sobie tłumaczyć agresję, która pojawia się tuż po zdradzie, a nie taką, która zostaje miesiące i lata po niej. I wcale nie czuję się lepsza od takich osób, a jedynie nie lubię hipokryzji i moralnych krucjat od osób, które same moralne nie są.

443 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-26 17:02:37)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Cyngli napisał/a:
kk76 napisał/a:

Brak wyrzutów sumienia jest jak najbardziej uzasadniony. Co do refleksji nad sobą to polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną.

To by miało sens, gdyby mąż przyszedł i powiedział: ''poznałem inną, odchodzę'', a nie uprawiał seks na boku z inną, kłamiąc przy tym, i manipulując.


Nie kupuje się kota w worku wink 

A tak całkiem poważnie. Te słowa padają przecież. Padają wtedy, kiedy Pan już poznał Panią chwilę po tym jak ją spotkał smile Taki niuansik wink

444

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:
Cyngli napisał/a:
kk76 napisał/a:

Brak wyrzutów sumienia jest jak najbardziej uzasadniony. Co do refleksji nad sobą to polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną.

To by miało sens, gdyby mąż przyszedł i powiedział: ''poznałem inną, odchodzę'', a nie uprawiał seks na boku z inną, kłamiąc przy tym, i manipulując.


Nie kupuje się kota w worku wink 

A tak całkiem poważnie. Te słowa padają przecież. Padają wtedy, kiedy Pan już poznał Panią chwilę po tym jak ją spotkał smile Taki niuansik wink

Padają być może po zdradzie. A mi chodzi o to, by padały przed. Mniej osób cierpi.

445

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

W porządku, lacrimosa.

446

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

No i zamiast odpowiedzi na pytanie zrobił nam się wątek wycieczek personalnych.

I to właśnie dokładnie pokazuje naturę kobiet. Akurat w tym wątku kochanka zadała konkretne pytanie, więc nie bardzo na kim się jest wyżywać, czy przekonywać do swojej jedynej słusznej racji, to i nagle solidarności między zdradzonymi nie ma – a bo jedna wybaczyła, inna nie, a jeszcze inna nie była w małżeństwie itd. itd.
Pewnie jak jakiś facet, który zdradza czyta te uszczypliwości jednych i drugich, to ma niezłą polewkę. W końcu to i tak oni choć sami nabroili, zwykle lądują na 4 łapy, czy to w ramionach „głupiej” żony, czy „podłej” kochanki. Taka niestety prawda.

Ola_la napisał/a:

Gratuluje Roxann dobrego samopoczucia i brak wyrzutów sumienia. Naprawdę wyjątkowo przydatna umiejętność w zyciu, bo można go przeżyć lekko i przyjemnie bez żadnej refleksji nad sobą, czasem bolesnej refleksji.

Ola znam Twoją historie dlatego nie chcę robić personalnych wycieczek, ale… to Cię nie upoważnię do tego by teraz jechać po osobie, której tak naprawdę nie znasz. Nie jestem kochanką twego ojca. Z drugiej strony zadziwia mnie jak łatwo całą winę przerzuciłaś na nią, pisząc nawet że zawróciła ojca z lotniska i przez to dzieci go nie poznały?? Przepraszam, a twój ojciec to bezwładna maskotka w tym wszystkim, bez rozumu i wolnej woli???

sugar napisał/a:

Widzę, ze nawet już dochodzimy do takich wniosków, ze winna jest osoba zdradzona.

Uważam, że w żadnym przypadku nie należy generalizować, bo też każdy jest inny. Zwykle wina, leży po środku. Raz partner w związku jest toksyczny, raz zdradzający ma problemy z wiernością, innym razem pojawia się bezwzględna kochanka, która zaczyna mącić w głowie takiego zagubionego misia i nastawiać go przeciwko żonie itd.

kk76 napisał/a:

Podpisuje się pod tym co napisała Roxann
Brak wyrzutów sumienia jest jak najbardziej uzasadniony.

Nie wiem czy uzasadniony – ja ich po prostu w tym przypadku nie mam bo nie widzę powodu. Powiedziałam za co czuję się odpowiedzialna czy winna – tzn za pozwolenie, by ta osoba stała mi się bliska. Wtedy mogłam szybciej zareagować, postawić granice itd. Ale potem? Przecież nie rozbiłam jego małżeństwa perfidnie, nie poleciałam z donosami do żony by sobie ulżyć, nie powiedziałam o niej ani do niej przykrego słowa. Nigdy nie chciałam odebrać ojca dzieciom.
To była moja pierwsza i mam nadzieję ostatnia przygoda z żonatym. Mogę sobie zarzucać krótkowzroczność, naiwność, nieumiejętność przewidzenia konsekwencji itd. Nie zamierzam się tym jednak resztę życia zadręczać. Dostałam lekcję życia i wyciągnęłam wnioski.

Zorija napisał/a:

I Roxann też tu wpadła??
Ze swoją historyjką, jak to ona się tylko przyjaźniła z żonatym facetem...
ale w pewnym momencie majki jej SAME spadły tongue
(pewnie gumka puściła tongue)
a teraz biedactwo pokrzywdzona bardziej niż ktokolwiek inny w tej relacji: on jeden+ one dwie + dwoje dzieci - i  w której wzięła udział...

Ani majtki same nie spadły, ani gumka nie puściła – gdyby pękła to byłby pewnie dalszy sezon telenoweli tongue
A oceniam po sobie… zdradzający jakoś nie płakał, trochę poszalał i się uspokoił… a żony i dzieci nie znam, nie wiem nawet czy wiedzieli o mnie. I szczerze nie interesuje mnie to bo dla mnie tamta historia jest już skończona. Ot i tyle. Naprawdę niepotrzebnie się tak podniecasz tongue

447

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Ło Matko :-O. Jak czytam wypowiedzi co poniektórych tutaj pań, to mnie nie dziwi, że faceci zwiali od Was do pierwszej lepszej bez oglądania się co za sobą zostawiają.

448

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Roxann  Twoim zdaniem wina leży po środku? A przepraszam wina za co? Wina za zdradę? Wina za rozpad małżeństwa może leżeć gdzieś pośrodku ale nie za zdrade.

449 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-26 17:43:02)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Wszystko zależy od przyczyny zdrady.

I na ten przykład odniosę się do wspomnianej gumki w majtkach. A kto wie? Może od ciśnienia w rozporku te gumki tak same strzelają? Nie wytrzymują i trach. Udziela im się parcie I droga wolna  wink Majtek nie ma, ściśnienie sie potęguje na ten widok jescze bardziej   hmm No coś tym gumkom szkodzi
Ale dobrze wiemy, że przecież jest chętny pomocnik, żeby się gumeczki same nie trudziły tongue

450 Ostatnio edytowany przez sugar (2016-09-26 17:45:21)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:

Wszystko zależy od przyczyny zdrady.

Moim zdaniem nic nie tłumaczy zdrady. Kiedy nie można się już dogadać, kiedy nie można ze sobą dłużej wytrzymać, kiedy wszystko w związku kuleje to się rozejdźmy i nie rańmy się.

451

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Cyngli napisał/a:
kk76 napisał/a:

Brak wyrzutów sumienia jest jak najbardziej uzasadniony. Co do refleksji nad sobą to polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną.

To by miało sens, gdyby mąż przyszedł i powiedział: ''poznałem inną, odchodzę'', a nie uprawiał seks na boku z inną, kłamiąc przy tym, i manipulując.

_v_ napisał/a:

mnie tylko dziwi jedno
oki,niech te kochanki sa tymi szmatami i zdzirami
ale kim sa ci mężowie? z tego co zauważyłam to sa nadal mezami, czesto im sie nawet nie obrywa w postaci epitetu.
dla mnie to podwójna moralność.

Już pisałam wcześniej: dziwkarzami i męskimi szmatami, kłamcami, manipulatorami i chu***.

Cyngli, że Ty, to wiem wink pytam innych

zwlaszcza tych, ktore mezom wybaczyly, a kochankom nie

452

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
sugar napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Wszystko zależy od przyczyny zdrady.

Moim zdaniem nic nie tłumaczy zdrady. Kiedy nie można się już dogadać, kiedy nie można ze sobą dłużej wytrzymać, kiedy wszystko w związku kuleje to się rozejdźmy i nie rańmy się.


A kiedy nie można się dogadać przez inną kobietę? Bo w tym całym wątku tu jest pies pogrzebany.

453

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
sugar napisał/a:

Roxann  Twoim zdaniem wina leży po środku? A przepraszam wina za co? Wina za zdradę? Wina za rozpad małżeństwa może leżeć gdzieś pośrodku ale nie za zdrade.

Sugar idąc Twoim tokiem myślenia, za zdradę winę w 100% ponosi zdradzający. Koniec kropka. W końcu tylko on zdradza.
Reszta to tzw okoliczności towarzyszące czy sprzyjające, motywy. Ktoś, kto nie chce zdradzić nie zdradzi. Co pchnie takiego delikwenta do zdrady? To już oni sami wiedzą, z pewnością wiele różnych czynników na to się składa. Pisałam o tym w innych watkach.
Jednak twierdzenie, że gdyby ta konkretna "wywłoka" nie stanęła na ich drodze, jest tak samo naiwne i infantylne, jak to, że jeśli zdradzający mówi kochance, że kocha czy że w jego małżeństwie jest bardzo źle i rozwód to tylko formalność - a nie oszukujmy się tak zwykle jest ;P
Dlatego takie docinanie nie ma sensu kompletnie.
Jednak to na co chciałam zwrócić uwagę swoim postem, e często to się zaczyna od powiedzmy niewinnej przyjaźni... przecież nie można nikogo zamknąć w klatce, za każdym razem jesteśmy "narażeni" na spotykanie różnych osób w naszym odczuciu bardzo atrakcyjnych, można wtedy wpaść łatwo w pułapkę "przyjaźni", która z czasem się rozwija, rozwija..aż przeradza w romans. Tu na forum wiele romansów/zdrad tak się zaczyna (zresztą u autorki wątku też) i przynajmniej na początku nikt świadomie do romansu nie dąży... ot korzysta z tej nowej znajomości, fajnie się rozmawia, dobrze się z 2 osobą czuje itd., aż pojawia się uczucie aż w końcu lądują w łóżku. Tak i u mnie było. Dlatego napisałam, że to co mogłam zrobić, to zachować dystans, granice, za bardzo się nie angażować, szczególnie że facet był dla mnie i fizycznie i intelektualnie atrakcyjny. Nie myślałam o konsekwencjach, że tak daleko to zabrnie. Ot, fajnie było mieć kogoś takiego obok.
Jednak pamiętam dokładnie co kiedyś pisał nijaki Excop (tak pamiętam Twoje wypowiedzi wink) zdrada zaczyna się dużo wcześniej niż sam sex - ona jest już w przyzwoleniu na bliższe, prywatne relacje... choć początkowo mogą wydawać się nieszkodliwe i zacząć patrzeć na 2 osobę jako atrakcją seksualnie. Kto jest temu winien? Czy żona, że nie poświęciła mu tyle uwagi, czy kochanka, że była w jego typie i miała dla niego czas czy zdradzający, który mając żonę, chciał ten czas i uwagę poświęcić innej kobiecie? No chyba wszyscy po trochu, ale nie będę się bawić w procenty wink Ani też wymądrzać w innych przypadkach, bo tamte mi nie znane "od kuchni". Jednak podobnych do mojej historii znalazłam też na forum wiele, niestety.

454

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Roxann napisał/a:
sugar napisał/a:

Roxann  Twoim zdaniem wina leży po środku? A przepraszam wina za co? Wina za zdradę? Wina za rozpad małżeństwa może leżeć gdzieś pośrodku ale nie za zdrade.

Sugar idąc Twoim tokiem myślenia, za zdradę winę w 100% ponosi zdradzający. Koniec kropka. W końcu tylko on zdradza.
Reszta to tzw okoliczności towarzyszące czy sprzyjające, motywy. Ktoś, kto nie chce zdradzić nie zdradzi. Co pchnie takiego delikwenta do zdrady? To już oni sami wiedzą, z pewnością wiele różnych czynników na to się składa. Pisałam o tym w innych watkach.
Jednak twierdzenie, że gdyby ta konkretna "wywłoka" nie stanęła na ich drodze, jest tak samo naiwne i infantylne, jak to, że jeśli zdradzający mówi kochance, że kocha czy że w jego małżeństwie jest bardzo źle i rozwód to tylko formalność - a nie oszukujmy się tak zwykle jest ;P
Dlatego takie docinanie nie ma sensu kompletnie.
Jednak to na co chciałam zwrócić uwagę swoim postem, e często to się zaczyna od powiedzmy niewinnej przyjaźni... przecież nie można nikogo zamknąć w klatce, za każdym razem jesteśmy "narażeni" na spotykanie różnych osób w naszym odczuciu bardzo atrakcyjnych, można wtedy wpaść łatwo w pułapkę "przyjaźni", która z czasem się rozwija, rozwija..aż przeradza w romans. Tu na forum wiele romansów/zdrad tak się zaczyna (zresztą u autorki wątku też) i przynajmniej na początku nikt świadomie do romansu nie dąży... ot korzysta z tej nowej znajomości, fajnie się rozmawia, dobrze się z 2 osobą czuje itd., aż pojawia się uczucie aż w końcu lądują w łóżku. Tak i u mnie było. Dlatego napisałam, że to co mogłam zrobić, to zachować dystans, granice, za bardzo się nie angażować, szczególnie że facet był dla mnie i fizycznie i intelektualnie atrakcyjny. Nie myślałam o konsekwencjach, że tak daleko to zabrnie. Ot, fajnie było mieć kogoś takiego obok.
Jednak pamiętam dokładnie co kiedyś pisał nijaki Excop (tak pamiętam Twoje wypowiedzi wink) zdrada zaczyna się dużo wcześniej niż sam sex - ona jest już w przyzwoleniu na bliższe, prywatne relacje... choć początkowo mogą wydawać się nieszkodliwe i zacząć patrzeć na 2 osobę jako atrakcją seksualnie. Kto jest temu winien? Czy żona, że nie poświęciła mu tyle uwagi, czy kochanka, że była w jego typie i miała dla niego czas czy zdradzający, który mając żonę, chciał ten czas i uwagę poświęcić innej kobiecie? No chyba wszyscy po trochu, ale nie będę się bawić w procenty wink Ani też wymądrzać w innych przypadkach, bo tamte mi nie znane "od kuchni". Jednak podobnych do mojej historii znalazłam też na forum wiele, niestety.

Czy żona Twojego kochanka o Tobie wiedziała i przeczekała jego romans, czy po prostu udał mu się skok w bok?

455

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:

Czy żona Twojego kochanka o Tobie wiedziała i przeczekała jego romans, czy po prostu udał mu się skok w bok?

Dokładnie nie wiem, bo jej nie znam, ale podejrzewam, że raczej to drugie.
Nasz romans nie trwał długo, bo go zakończyłam... przyjaźń znacznie dłużej.. po 2 latach po moim nieudanym związku znów próbował, ale też się ostatecznie wycofałam.

Posty [ 391 do 455 z 1,396 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024