Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 21 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,106 do 1,170 z 1,396 ]

1,106

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

eni.lij, niepokojące jest Twoje ogromne emocjonalne uzależnienie od swojego męża. To już nie jest radzenie sobie ze zdradą, bo zdrada boli niemal zawsze, więc emocje towarzyszące procesowi wychodzenia z tego stanu są zupełnie naturalne, ale Ty bez męża nie funkcjonujesz, nie oddychasz, Ciebie bez niego po prostu nie ma. Nie wiem czy rozumiesz co chcę powiedzieć, jednak ja widzę to wyraźnie. 

eni.lij napisał/a:

I wlasciwie to szkoda ze faceci musza sie o niektorych rzeczach przekonywac na wlasnej skorze a przy okazji skorze zony.w jego przypadku bylo tak ze nie szukal jakiegos wszystkiego tylko chodzilo o jego durny leb ktory przestal w tym czasie normalnie funkcjonowac pod wplywem manipulacji innych osob. No i zaplacil za to wysoka cene. Nie ma reguly czy jest czegos duzo czy malo w zwiazku. Czasem zdrada jest od tego zupelnie niezalezna.

Zwróć uwagę jak go wybielasz, tłumaczysz, usprawiedliwiasz, jednocześnie za wszystko winiąc wyłącznie (!) kochanki. On się biedny pogubił, został zmanipulowany, a one to szmaty. To nigdy nie jest tak, że wszystko jest czarne i białe.
A może to Ty chcesz tak to widzieć, to Ty chcesz uważać, że zapłacił za to wysoką cenę, bo dzięki temu będziesz mieć świadomość, że nauczony doświadczeniem więcej swojego błędu nie powtórzy? Powinnaś to wszystko przepracować z dobrym specjalistą i nie jest to złośliwość, a troskliwa rada.

Zobacz podobne tematy :

1,107

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:

eni.lij, niepokojące jest Twoje ogromne emocjonalne uzależnienie od swojego męża. To już nie jest radzenie sobie ze zdradą, bo zdrada boli niemal zawsze, więc emocje towarzyszące procesowi wychodzenia z tego stanu są zupełnie naturalne, ale Ty bez męża nie funkcjonujesz, nie oddychasz, Ciebie bez niego po prostu nie ma. Nie wiem czy rozumiesz co chcę powiedzieć, jednak ja widzę to wyraźnie. 

eni.lij napisał/a:

I wlasciwie to szkoda ze faceci musza sie o niektorych rzeczach przekonywac na wlasnej skorze a przy okazji skorze zony.w jego przypadku bylo tak ze nie szukal jakiegos wszystkiego tylko chodzilo o jego durny leb ktory przestal w tym czasie normalnie funkcjonowac pod wplywem manipulacji innych osob. No i zaplacil za to wysoka cene. Nie ma reguly czy jest czegos duzo czy malo w zwiazku. Czasem zdrada jest od tego zupelnie niezalezna.

Zwróć uwagę jak go wybielasz, tłumaczysz, usprawiedliwiasz, jednocześnie za wszystko winiąc wyłącznie (!) kochanki. On się biedny pogubił, został zmanipulowany, a one to szmaty. To nigdy nie jest tak, że wszystko jest czarne i białe.
A może to Ty chcesz tak to widzieć, to Ty chcesz uważać, że zapłacił za to wysoką cenę, bo dzięki temu będziesz mieć świadomość, że nauczony doświadczeniem więcej swojego błędu nie powtórzy? Powinnaś to wszystko przepracować z dobrym specjalistą i nie jest to złośliwość, a troskliwa rada.

Olinka-za chwilę zostaniesz oskarżona o to,że od razu widać,że byłaś kochanką smile

1,108

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
gojka102 napisał/a:

Olinka-za chwilę zostaniesz oskarżona o to,że od razu widać,że byłaś kochanką smile

Ale jakie oskarżona? Rozszyfrowana

1,109

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
gojka102 napisał/a:

Olinka-za chwilę zostaniesz oskarżona o to,że od razu widać,że byłaś kochanką smile

kk76 napisał/a:

Ale jakie oskarżona? Rozszyfrowana

Przykro mi, ale wtedy będę musiała drastycznie rozczarować wink. Kochanką nie byłam i mam nadzieję nie być. Na tę chwilę jestem szczęśliwą mężatką, obchodzącą w tym roku 20 rocznicę ślubu. Nie twierdzę, że to związek tylko miodem i mlekiem płynący, ale kryzysy można pokonywać - pod warunkiem, że obydwie strony równie mocno tego chcą.

1,110

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:

Przykro mi, ale wtedy będę musiała drastycznie rozczarować. Kochanką nie byłam i mam nadzieję nie być. Na tę chwilę jestem szczęśliwą mężatką, obchodzącą w tym roku 20 rocznicę ślubu.

Jak tak mogłaś, rozczarować mad

Olinka napisał/a:

Nie twierdzę, że to związek tylko miodem i mlekiem płynący, ale kryzysy można pokonywać - pod warunkiem, że obydwie strony równie mocno tego chcą.

Masz całkowitą rację. Związek to sztuka kompromisu. Niestety dla niektórych to tylko zbiór oczekiwań i powinności.

1,111 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2016-10-19 14:40:18)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:
gojka102 napisał/a:

Olinka-za chwilę zostaniesz oskarżona o to,że od razu widać,że byłaś kochanką smile

kk76 napisał/a:

Ale jakie oskarżona? Rozszyfrowana

Przykro mi, ale wtedy będę musiała drastycznie rozczarować wink. Kochanką nie byłam i mam nadzieję nie być. Na tę chwilę jestem szczęśliwą mężatką, obchodzącą w tym roku 20 rocznicę ślubu. Nie twierdzę, że to związek tylko miodem i mlekiem płynący, ale kryzysy można pokonywać - pod warunkiem, że obydwie strony równie mocno tego chcą.

Podobną dygresję rzuciłam tutaj kiedy jedna z interlokutorek napisała,że kochanka oczywiście zawsze ma czas dla wiarołomnego męża,że dla niej jego wizyta to święto,żę to godzina szczęścia-bo przecież na więcej oboje nie mają czasu,Napisałam więc czy nie można by w ciągu całej doby wygospodarować tej godziny dla męża- i dla siebie-by to było święto,godzina szczęścia.Napisano mi,że NIE smile No cóż...Jeśli jedna strona NIE CHCE to i druga nie widzi motywów by się starać...

1,112

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Witajcie,
Jako załozycielka  wątku już sie nie wypowiadałam widząć zażarte docinanie Pań będących po obu stronach barykady.
Myślę, jednak, że czas pogodzić się z myślą , że nic w życiu nie jest pewne i nie będzie.
Dobrze pisze Olinka, która widzi sprawę jasno .

W związkach bywa różnie i obie osoby powinny dbać o związek.
Nie chce już bronić swojej osoby.  sprawa zakończona.
Kochajcie swoich mężów, żony i dbajcie o związki, wtedy napewno będzie mniej zdrad. !!!!!
Bo nikt nikogo na siłe do łóżka nie zaciagnie ....i żadna kochanka nie ma takiej mocy sprawczej,Bo jak facet nie chce to nie pójdzie.
Miłego popołudnia i mniej goryczy moje drogie Panie.

1,113

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Dziękuję Ci ona80
To najtrafniejsze podsumowanie

1,114

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
gojka102 napisał/a:

Podobną dygresję rzuciłam tutaj kiedy jedna z interlokutorek napisała,że kochanka oczywiście zawsze ma czas dla wiarołomnego męża,że dla niej jego wizyta to święto,żę to godzina szczęścia-bo przecież na więcej oboje nie mają czasu,Napisałam więc czy nie można by w ciągu całej doby wygospodarować tej godziny dla męża- i dla siebie-by to było święto,godzina szczęścia.Napisano mi,że NIE smile No cóż...Jeśli jedna strona NIE CHCE to i druga nie widzi motywów by się starać...

No cóż, można i tak, każdy sam podejmuje określoną decyzję, a doświadczenie nauczyło mnie, że jest to kwestią priorytetów.
Moim zdaniem zanim dojdzie do zdrady, to jeśli się uważnie patrzy, można ją przewidzieć. To jest również ten moment, kiedy warto zastanowić się także nad sobą, nad tym czy JA nie mogę czegoś z tym zrobić.
Wszelkie kryzysy są takim punktem, który samym faktem zaistnienia powinien skłonić nas do refleksji. Warto pamiętać, że związek to są DWIE osoby, obydwie muszą chcieć i muszą się o siebie wzajemnie starać. To wciąż nie jest 100% gwarant, ale ryzyko na pewno można sprowadzić do minimum.

Mogę powiedzieć tylko tyle, że pomimo kryzysów, jakie i nas dotknęły (na dobrą sprawę nie znam chyba małżeństwa, które przez to nigdy nie przeszło), wciąż czuję się adorowana, dostaję od męża kwiaty i wciąż umawiamy się na randki - takie prawdziwe, gdy w wybrane miejsce przychodzimy osobno, dokładnie tak, jakbyśmy nie mieszkali razem wink. Mamy też taką umowę, że jeśli istnieje taka możliwość (czasem któreś z nas pracuje), to choć połowę weekendu spędzamy wspólnie, przy czym jednego tygodnia robimy to, na co ja mam ochotę, a kolejny jest inicjatywą męża - to był mój pomysł będący czymś na zasadzie kompromisu. To bardzo pomaga spojrzeć na siebie w taki "świąteczny" sposób, co z kolei przekłada się na jakość wspólnego życia w szarej codzienności.
Na co dzień oboje staramy się coś z siebie dawać, znaleźć czas, aby choć przez chwilę móc ze sobą pobyć, zrobić coś wspólnie, spokojnie porozmawiać. Czasem są to naprawdę drobne gesty, ale zmieniają wiele. A z drugiej strony nie oraniczamy się, każde ma swoje odrębne życie, towarzystwo, pasje i zajęcia, co z kolei daje tematy do rozmowy oraz pozwala za sobą... zatęsknić.

Skłamałabym jednak twierdząc, że "samo się zrobiło", bo NIC samo się nie robi. Musiałam też włożyć sporo wysiłku, aby mąż zaczął patrzeć na temat w podobny sposób. Niemniej opłaciło się wink

1,115

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
gojka102 napisał/a:

Podobną dygresję rzuciłam tutaj kiedy jedna z interlokutorek napisała,że kochanka oczywiście zawsze ma czas dla wiarołomnego męża,że dla niej jego wizyta to święto,żę to godzina szczęścia-bo przecież na więcej oboje nie mają czasu,Napisałam więc czy nie można by w ciągu całej doby wygospodarować tej godziny dla męża- i dla siebie-by to było święto,godzina szczęścia.Napisano mi,że NIE smile No cóż...Jeśli jedna strona NIE CHCE to i druga nie widzi motywów by się starać...

O czuję się wywołana do tablicy. Przytoczę moją odpowiedź z tamtym nie:
"Nie, nie dałoby się. Tylko ty i kochanki jesteście wspaniałe, cała reszta (czyli wszystkie zdradzane) to potwory!!! Stoimy z batem nad chłopem i go lejemy, i straszymy i okradamy! Seksu nie ma, obiadu nie ma, nic nie ma! Bo my Konowiczami takimi dla tych facetów jesteśmy (nie pamiętam czy dobrze napisałam nazwisko gościa). Dlatego nas zdradzają. I dlatego masz rację, trzeba nas lżyć bo  nawet godziny nam dla nich szkoda.  Zadowolona?"
To był sarkazm!!! Czy tego nie widać???

1,116

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

eni.lij
Z iloma kochankami się zetknęłaś? Ile znasz przypadków zdrad ?
Wypowiadasz się jakbyś co najmniej poznała i przeanalizowała kilkadziesiąt. Co i tak byłoby tylko błędem statystycznym.
Zrozum wreszcie że nie da się wszystkich kochanek i wszystkich przypadków zdrad, wrzucić do jednego wora i opisać w prosty sposób.
I nie myśl sobie że kogoś chciałabym wybielać. Jedynie daleka jestem od generalizowania.
Dyskusja jest po to by poznać szerzej głębie tego destruktywnego zjawiska a nie po to by przypinać etykietki i obrażać.
.

Kreujesz sie tutaj na obiektywną i nie generalizująca osobę. Szkoda tylko, że to dotyczy tylko wypowiedzi, w których kochanki sa źle oceniane. Jakos tego obiektywizmu nie widać, gdy obrażane są żony i wrzucane do jednego wora. Wtedy to juz jakoś nie padają z twojej strony słowa, żeby przystopować. Taka ta twoja sprawiedliwośc i obiektywizm.

1,117

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Araquelle-nie znam Cię na tyle i nie wiem co było sarkazmem: czy to NIE czy lanie batem męża.Dlatego,ja zachowawczo potraktowałam na serio Twoją wypowiedź.
A-i o Kononowicza Ci zapewne chodziło:)
Zatem zadam pytanie już na całkiem poważnie: dałoby się czy nie wygospodarować godzinkę z całej doby dla męża?

1,118

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Araquelle napisał/a:
kk76 napisał/a:

eni.lij
Z iloma kochankami się zetknęłaś? Ile znasz przypadków zdrad ?
Wypowiadasz się jakbyś co najmniej poznała i przeanalizowała kilkadziesiąt. Co i tak byłoby tylko błędem statystycznym.
Zrozum wreszcie że nie da się wszystkich kochanek i wszystkich przypadków zdrad, wrzucić do jednego wora i opisać w prosty sposób.
I nie myśl sobie że kogoś chciałabym wybielać. Jedynie daleka jestem od generalizowania.
Dyskusja jest po to by poznać szerzej głębie tego destruktywnego zjawiska a nie po to by przypinać etykietki i obrażać.
.

Kreujesz sie tutaj na obiektywną i nie generalizująca osobę. Szkoda tylko, że to dotyczy tylko wypowiedzi, w których kochanki sa źle oceniane. Jakos tego obiektywizmu nie widać, gdy obrażane są żony i wrzucane do jednego wora. Wtedy to juz jakoś nie padają z twojej strony słowa, żeby przystopować. Taka ta twoja sprawiedliwośc i obiektywizm.

Araquelle-w którym miejscu żony "wrzucane są do jednego wora" i gdzie obrażane zanim z ich strony nie poleciały teksty o głupocie tych piszących co mają inne zdanie.
Ja bym poprosiła o jakies cytaty.

1,119

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

A co z tymi mezami co chca spedzic godzinke, ale z inna kobieta?

1,120

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Beyondblackie napisał/a:

A co z tymi mezami co chca spedzic godzinke, ale z inna kobieta?


Mężowie po godzince wychodzą z jej kawalerki, w oknie kawalerki rozsuwają się wiranki i zapalane jest światło. Oni w tym czasie biegną szybko z aktówką w ręce do samochodu. Wsiadają, przeglądają wyciszoną komórkę, sprawdzają kto dzwonił. Odpalają swój drogi samochód, i pędzą do domu. W końcu byli cały dzień w pracy. big_smile wink

1,121

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
gojka102 napisał/a:

Araquelle-nie znam Cię na tyle i nie wiem co było sarkazmem: czy to NIE czy lanie batem męża.Dlatego,ja zachowawczo potraktowałam na serio Twoją wypowiedź.
A-i o Kononowicza Ci zapewne chodziło:)
Zatem zadam pytanie już na całkiem poważnie: dałoby się czy nie wygospodarować godzinkę z całej doby dla męża?

Powiem tak - skoro ta moja odpowiedź została potraktowana poważnie to znak, że juz mi pora zwijać się z tego wątku. Skoro ty mnie nie zrozumiałaś to może i inni nie zrozumieli. Jak można było na poważnie potraktować takie głupoty? No cóż, widocznie mnie się wydaje, że mam fajne poczucie a sarkazm to moje drugie imię a jest wprost przeciwnie.
Odpowiem więc jeszcze tylko na twoje pytanie i już się stąd zmywam.

Oczywiście, że można dla męża wygospodarować i godzinę, dwie, weekend i ile się da. I nie tylko można ale tak sie robi. Ale nie będzie to godzina - powrót do czasów poznawania sie i zakochiwania. Nasza godzina w pewnym sensie zawsze w tle będzie miała dzieci, rodzinę, przeżyte wspólne lata oraz problemy i obowiązki. Godzina z kochanka to powrót do czasu młodości, zawieszenie na kołku życia codziennego i cieszenie sie nowością, nowym dotykiem, nowym pocałunkiem, czystą kartką. Pisałam nie raz o tym, więc nie będę się powtarzać.
W ogóle myślę (ja osobiście żeby nie było) - gdyby odwrócić role i to kochanke mąż by poznał najpierw i z nią założyl rodzinę a potem dopiero obecną żonę i ona by była otwarta na flirt to też wszedłby w to jak w dym. Bo to nie ta kochanka taka cudowna a żona zła tylko proza życia jest jaka jest i mężczyźni sa jacy są.

Juz was swoimi przemyśleniami nie bedę męczyć. jak obiecałam to spadam.

1,122

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Każda sytuacja jest inna. Są podli ludzie, którzy przysłowiowo zdradzają dla sportu,
albo z nudów, czy aby coś sobie tam udowodnić, albo jacyś nadpobudliwi.
Ale tez są nieszczęśliwe związki, oziębłe. Kiedy ktoś nieszczęśliwy spotka kogoś kto daje mu radość, ciepło,
to zaczyna się romans, który prowadzi często do rozwodu i nowego związku.

1,123

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Araquelle napisał/a:

W ogóle myślę (ja osobiście żeby nie było) - gdyby odwrócić role i to kochanke mąż by poznał najpierw i z nią założyl rodzinę a potem dopiero obecną żonę i ona by była otwarta na flirt to też wszedłby w to jak w dym. Bo to nie ta kochanka taka cudowna a żona zła tylko proza życia jest jaka jest i mężczyźni sa jacy są..

Araquelle, święte słowa.
Wcześniej napisałam, że do zdrady trzeba mieć „predyspozycje”, co spotkało się z ogólnym obruszeniem, ale po tym co Ty piszesz czy Sonny, jeszcze bardziej się w tym przekonaniu utwierdzam. Ola mi zarzucała że se prezia wypatrzyłam (choć jak go ‘wypatrzyłam’ to preziem jeszcze nie był tongue ale to szczegół). No ale tak zdroworozsądkowo może sobie pozwolić na zdrady? Facet przystojny, inteligentny z pozycją.. wie doskonale, że może tj. ma „predyspozycje” ogólne + dochodzą cechy charakteru – w końcu nie każdy facet „alfa” zdradza tak jak nie tylko ci…
Jednak ten typ ma możliwości, by sobie kogoś wyhaczyć. Klucz nie jest aż tak oczywisty.. taki facet nie zadowoli się byle jaką, tylko startuje wyżej, by mieć satysfakcję ze zdobywania. A wtedy jest gotowy na wszystko. Stety bądź niestety na takiego trafiłam. Też miałam „predyspozycje”, które on wykorzystał. Byłam tuż po przeprowadzce do nowego miasta, nie miałam do czynienia wcześniej z takiego typu osobnikami, żonatymi, nie znałam tu nikogo... Byłam trochę? naiwna itd.  Potraktowałam tą znajomość jak każdą inną.. na początku. Z tymże on w tamtym czasie starał się milion razy bardziej niż każdy facet wcześniej, ale też dlatego że miał takie możliwości. To naprawdę może ogłupić i ogłuszyć. Wystarczyło, że coś powiedziałam, to było realizowane.. wręcz każda zachcianka, marzenie. Nie trudno było to pomylić z „miłością”. Na tamten czas (początek romansu) czułam się najszczęśliwszą osobą pod słońcem. A jak dalekie to było od prawdy i od ideału to wiem dopiero po czasie.
Dlatego przytyczki, że byłam wieloletnia ‘kochanką’ mnie śmieszą. Ok., jak mamy się obijać o definicje. Tylko co to daje?
Czytam wypowiedzi różnych stron i czasem.. jak po przeczytaniu eni.. tylko ręce załamać. Sama mówi, że rozstanie niby ok., ale trzeba się umieć zachować.. a sama co pokazuje? W tym przypadku mam wątpliwości po czyjej str jest wina. Szczerze z taką osobą nie chciałabym mieć kompletnie nic do czynienia.  I znów będzie, że bronię kochanki.. nie, bo jej nie znam! Ale Eni swoimi wypowiedziami (nie tyle o tamtej – bo w sumie ma prawo), ale obrażając inne anonimowe osoby na forum, których nie zna.. pokazuje jaką osobą jest.
Jakoś w wielu wątkach się udzielałam też tych zdradzonych … i widzę różnicę… Jak ktoś ma klasę to ma i ją mieć będzie nawet jak pojedzie k.wami.  Wie jednak kiedy i w stosunku do kogo. Trudno oczekiwać tego od kogoś kiedy samemu się jej nie ma.

1,124

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Araquelle napisał/a:

Ale nie będzie to godzina - powrót do czasów poznawania sie i zakochiwania. Nasza godzina w pewnym sensie zawsze w tle będzie miała dzieci, rodzinę, przeżyte wspólne lata oraz problemy i obowiązki.

Wg mnie może to być piękna godzina. Tylko zamiast robić zupę żona powinna wziąć relaksującą kąpiel. Ale z biegiem lat przyzwyczaiła się do swojego męża, poczuła bezpiecznie, bo przecież już nie musi szukać męża i myśleć, aby urodzić dzieci zanim się zestarzeje, więc po co sie starać? Jak kocha to nawet zaniedbaną?

O proszę... inna kwestia... Jak była młoda, to jak miała problemy to szła do swojego chłopaka te problemy omawiać. W małżeńśtwie jak się zmieiła? Tak, że jak ma problemy, to chodzi jak beczka prochu, jest zła, nieprzystępna, opryskliwa. Nie pomyśli nawet jak to degraduje życie rodzinne. Jak tutaj podrywać Panią, która kilka godzin wcześniej była chodzącym fochem?

Matka, żona... dzieci, mąż, ... praca... Ups! Zakochała się! I nagle wie jak się seksownie ubrać dla kolegi z pracy, nagle jej się seksu z mężem chce, nagle poczuła się atrakcyjna... i już jej nie przeszkadza że ma troszkę tłuszczyku, tutaj zmarszczkę, nie takie grube włosy jak 20 lat temu... Musiała się zakochać w kimś obcym... ktoś obcy musiał ją dostrzec...



W ogóle myślę (ja osobiście żeby nie było) - gdyby odwrócić role i to kochanke mąż by poznał najpierw i z nią założyl rodzinę a potem dopiero obecną żonę i ona by była otwarta na flirt to też wszedłby w to jak w dym. Bo to nie ta kochanka taka cudowna a żona zła tylko proza życia jest jaka jest i mężczyźni sa jacy są.

Myślę identycznie. Gdyby żona z kochanką się zamieniła miejscami to być może mąż miałby romans z tą żoną w roli kochanki.

1,125

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Ja się zastanawiam dlaczego wzbraniamy się przed tym, że zdrada i nakłanianie do zdrady jest społecznie traktowane jako zły czyn.
Jest to przez większość tak traktowane i ja się im nie dziwię. Zdrada wiąże się z poczuciem bólu, rozczarowania, oszustwa i zdrady. To są negatywne uczucia, więc wszystko to co do nich prowadzi uważane jest za złe. Ja tez bym znienawidziła kobietę, która by skłaniała mojego faceta do puszczenia mnie kantem. Bo wg mnie zabiera mi kogoś kto jest dla mnie ważny. Pal licho, że on okazał się frajerem, bo dał się złapać i pewnie żadna kobieta nie powinna po kimś takim płakać... ale to wtedy przeżywa się wybuchową mieszankę uczuć: miłości, gniewu, rozczarowania, żalu i tęsknoty.

Kochanka więc moim zdaniem jest winna jeśli namawia faceta do zdrady. Ale to nie ona przyrzekała komuś wierność, lojalność, szczerość i inne takie. Więc czy robi dobrze czy źle, to nie ona jest najbardziej zdrady winna. To On na siebie brał wszelkie zobowiązania.

1,126 Ostatnio edytowany przez kk76 (2016-10-19 21:01:19)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:

...No cóż, można i tak, każdy sam podejmuje określoną decyzję, a doświadczenie nauczyło mnie, że jest to kwestią priorytetów.
Moim zdaniem zanim dojdzie do zdrady, to jeśli się uważnie patrzy, można ją przewidzieć. To jest również ten moment, kiedy warto zastanowić się także nad sobą, nad tym czy JA nie mogę czegoś z tym zrobić.
Wszelkie kryzysy są takim punktem, który samym faktem zaistnienia powinien skłonić nas do refleksji. Warto pamiętać, że związek to są DWIE osoby, obydwie muszą chcieć i muszą się o siebie wzajemnie starać. To wciąż nie jest 100% gwarant, ale ryzyko na pewno można sprowadzić do minimum. .

Refleksja ... tak... refleksja. W słownikach wielu nie występuje takie trudne słowo.
A później żal, płacz i zgrzytanie zębów

Olinka napisał/a:

...Skłamałabym jednak twierdząc, że "samo się zrobiło", bo NIC samo się nie robi. Musiałam też włożyć sporo wysiłku, aby mąż zaczął patrzeć na temat w podobny sposób. Niemniej opłaciło się wink.

Jaki wysiłek ? przecież składał przysięgę więc niech się wysila, ja zarobiona jestem

gojka102 napisał/a:

Araquelle-w którym miejscu żony "wrzucane są do jednego wora" i gdzie obrażane zanim z ich strony nie poleciały teksty o głupocie tych piszących co mają inne zdanie.
Ja bym poprosiła o jakies cytaty.

Nie proś, daremny trud

horses napisał/a:

Każda sytuacja jest inna. Są podli ludzie, którzy przysłowiowo zdradzają dla sportu,
albo z nudów, czy aby coś sobie tam udowodnić, albo jacyś nadpobudliwi.
Ale tez są nieszczęśliwe związki, oziębłe. Kiedy ktoś nieszczęśliwy spotka kogoś kto daje mu radość, ciepło,
to zaczyna się romans, który prowadzi często do rozwodu i nowego związku.

To co piszesz jest słuszne lecz niestety w pewnych kręgach każda sytuacja jest jednoznaczna
Dla niektórych są tylko zdradzające skur..... i rozkładające nogi kur..

Ruta napisał/a:

...
Kochanka więc moim zdaniem jest winna jeśli namawia faceta do zdrady.

Ty myślisz że kochanka biega za żonatymi i kusi i namawia i knuje ?
W smoki też wierzysz?

1,127

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Wiesz Gary, teraz zrozumiałam skąd te wciąż powtarzane pod moim adresem zarzuty o niskim poczuciu własnej wartości. No mogłam przytaknąć, dla świętego spokoju ale po co kiedy tak nie czuję? Znam swoją wartość, wiem że nie jestem głupia (choć czasem naiwna), radzę sobie zawodowo, na zainteresowanie facetów nie narzekam.. Ale o ile wcześniej ot przebierałam to w końcu dostałam po d.pie. I doceniłam to co naprawdę ważne. Mój obecny facet (tak prawdę mówiąc) nie dorasta do pięt jeśli chodzi o zabieganie o mnie … w porównaniu z tym żonatym. Jednak wiem, że to jest naturalne i normalne. Ja już nie potrzebuję teatralnych gestów bez pokrycia.. Wolę jeden kwiatek niż całą kwiaciarnię. Bo wiem że to szczere. I to jest prawdziwa wartość.. też siebie.

1,128 Ostatnio edytowany przez horses (2016-10-19 21:07:42)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Gary napisał/a:
Araquelle napisał/a:

Ale nie będzie to godzina - powrót do czasów poznawania sie i zakochiwania. Nasza godzina w pewnym sensie zawsze w tle będzie miała dzieci, rodzinę, przeżyte wspólne lata oraz problemy i obowiązki.

Wg mnie może to być piękna godzina. Tylko zamiast robić zupę żona powinna wziąć relaksującą kąpiel. Ale z biegiem lat przyzwyczaiła się do swojego męża, poczuła bezpiecznie, bo przecież już nie musi szukać męża i myśleć, aby urodzić dzieci zanim się zestarzeje, więc po co sie starać? Jak kocha to nawet zaniedbaną?

O proszę... inna kwestia... Jak była młoda, to jak miała problemy to szła do swojego chłopaka te problemy omawiać. W małżeńśtwie jak się zmieiła? Tak, że jak ma problemy, to chodzi jak beczka prochu, jest zła, nieprzystępna, opryskliwa. Nie pomyśli nawet jak to degraduje życie rodzinne. Jak tutaj podrywać Panią, która kilka godzin wcześniej była chodzącym fochem?

Matka, żona... dzieci, mąż, ... praca... Ups! Zakochała się! I nagle wie jak się seksownie ubrać dla kolegi z pracy, nagle jej się seksu z mężem chce, nagle poczuła się atrakcyjna... i już jej nie przeszkadza że ma troszkę tłuszczyku, tutaj zmarszczkę, nie takie grube włosy jak 20 lat temu... Musiała się zakochać w kimś obcym... ktoś obcy musiał ją dostrzec...



W ogóle myślę (ja osobiście żeby nie było) - gdyby odwrócić role i to kochanke mąż by poznał najpierw i z nią założyl rodzinę a potem dopiero obecną żonę i ona by była otwarta na flirt to też wszedłby w to jak w dym. Bo to nie ta kochanka taka cudowna a żona zła tylko proza życia jest jaka jest i mężczyźni sa jacy są.

Myślę identycznie. Gdyby żona z kochanką się zamieniła miejscami to być może mąż miałby romans z tą żoną w roli kochanki.

Jest bardzo dużo takiej zyciowej prawdy w tym co piszesz.
Trzeba się starać, rozmawiać, wspierać i pytac się, co współmałżonka uszczęśliwia,
bo nawet najlepszy obiad jest do kitu, kiedy tak naprawdę chce się pogadać lub przytulic po ciężkim dniu w pracy.

1,129

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Gary napisał/a:

Wg mnie może to być piękna godzina. Tylko zamiast robić zupę żona powinna wziąć relaksującą kąpiel. Ale z biegiem lat przyzwyczaiła się do swojego męża, poczuła bezpiecznie, bo przecież już nie musi szukać męża i myśleć, aby urodzić dzieci zanim się zestarzeje, więc po co sie starać? Jak kocha to nawet zaniedbaną?

O proszę... inna kwestia... Jak była młoda, to jak miała problemy to szła do swojego chłopaka te problemy omawiać. W małżeńśtwie jak się zmieiła? Tak, że jak ma problemy, to chodzi jak beczka prochu, jest zła, nieprzystępna, opryskliwa. Nie pomyśli nawet jak to degraduje życie rodzinne. Jak tutaj podrywać Panią, która kilka godzin wcześniej była chodzącym fochem?
.

Stąpasz po kruchym lodzie. Uważaj wink

Roxann napisał/a:

Ja już nie potrzebuję teatralnych gestów bez pokrycia.. Wolę jeden kwiatek niż całą kwiaciarnię. Bo wiem że to szczere. I to jest prawdziwa wartość.. też siebie.

Jak tak możesz zadowalać się byle czym. On ma się starać ...ups...  nie, nie,  ty jak ja boczniara jesteś więc my musimy, my chcemy zadowalać się byle czym

1,130

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

Jak tak możesz zadowalać się byle czym. On ma się starać ...ups...  nie, nie,  ty jak ja boczniara jesteś więc my musimy, my chcemy zadowalać się byle czym

O ironio.. jako kochanka miałam "kwiaciarnię", jako normalna partnerka tylko kwiatek.. no tak kochanki zadowalają się byle czym tongue smile smile

1,131

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Ty myślisz że kochanka biega za żonatymi i kusi i namawia i knuje ?

Nie musi biegać. Wystarczy, że kusi i/lub knuje.
Ty myślisz, że nie mam znajomych, które są kochankami? Myślisz, że one takie niewinne i zmuszone są do bycia kochanką?

1,132

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

Refleksja ... tak... refleksja. W słownikach wielu nie występuje takie trudne słowo.
A później żal, płacz i zgrzytanie zębów

Jako rozwinięcie tej myśli posłużę się cytatem i naprawdę zachęcam do lektury poniższego tekstu. To tylko fragment większej całości, ale jak dla mnie całe sedno:

Mamy świadomość, że wszystko przemija i pewnie dlatego tak bardzo lubimy przenosić zadania na listę zakończonych spraw. Nawet kupując kanapę pytamy o gwarancję, bo chcemy mieć pewność, że choćby nie wiadomo co się stało, to przynajmniej ją ma się odhaczoną na liście.

Znam dużo osób, które w taki sam sposób traktują swój związek. Dbają o to, żeby być tak seksownymi, bystrymi i czarującymi osobami jak to tylko możliwe, a kiedy spotykają osobę, która im odpowiada, stwierdzają: „Zasłużyłem/am na nią/niego”. Jeśli są odpowiednio naiwni pytają nawet o gwarancję: „Czy myślisz o mnie poważnie?”. Później już zostaje tylko zrealizowanie obietnicy z bajki, zaklętej w słowach: „I żyli długo i szczęśliwie”. Kiedyś mówiło się, że po ślubie ludzie się zmieniają. Dzisiaj już tak łatwo nie bierze się ślubów, więc etap zdobywania kończy słowo „Kocham”. Od tej pory zaczyna traktować się związek jak źródło wyłącznie korzyści. Wtedy ona już nie wstaje pół godziny wcześniej, żeby się dla niego umalować, a on nie idzie po bułki na śniadanie głęboko zaciągając się powietrzem. Relacja dla nich to tylko pakiet korzyści: musisz słuchać moich problemów, musisz chodzić ze mną do przyjaciół, musisz mieć zawsze ochotę na seks, musisz być na miejscu, kiedy cię potrzebuję, musisz dbać o moje dobre samopoczucie jak cyrkowy klaun.

Większość osób wie, że to nie działa. Większość osób traktuje to jak oczywistość. A następnie większość osób zachowuje się całkowicie odwrotnie.
Jeśli jesteś w związku to pewnie też to robisz. Zakład?
Kiedy ostatni raz ubrałaś się w domu dla niego, zamiast chodzić w dresie i z kokiem na głowie?
Kiedy ostatni raz spędziliście dzień inaczej niż zawsze?
Kiedy ostatnio poszliście do łóżka nie wiedząc, jak będziecie uprawiać seks?
Kiedy ostatni raz poczułeś, że wysłuchiwanie twoich problemów to coś, za co powinieneś być wdzięczny zamiast mówić: „To moja dziewczyna. Dziewczyna MUSI mnie wspierać”?
Kiedy ostatni raz zamówiliście deser i śmialiście się ze swoich nosów ubrudzonych bitą śmietaną?

A teraz dodatkowe pytanie: Kto nie zrobił żadnej z tych rzeczy od tak dawna, że osoba, z którą jest, spojrzałaby na niego jak na idiotę, gdyby zrobił to teraz?

(źródło: serwis Volantification - "Nic nie jest na zawsze")

W tym miejscu refleksja może okazać się bardzo pożyteczna wink.

1,133 Ostatnio edytowany przez kk76 (2016-10-19 21:37:51)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Roxann napisał/a:
kk76 napisał/a:

Jak tak możesz zadowalać się byle czym. On ma się starać ...ups...  nie, nie,  ty jak ja boczniara jesteś więc my musimy, my chcemy zadowalać się byle czym

O ironio.. jako kochanka miałam "kwiaciarnię", jako normalna partnerka tylko kwiatek.. no tak kochanki zadowalają się byle czym tongue smile smile

Dosięgła cię karząca ręka sprawiedliwości ludowej.

Ruta napisał/a:

Ty myślisz, że nie mam znajomych, które są kochankami? Myślisz, że one takie niewinne i zmuszone są do bycia kochanką?

Masz takie znajome? A fuj. Jak możesz. Toż to plugastwo.
I co ty z tym namawia i zmuszone Nie wiedziałaś że można mieć wolną wolę ?

Olinka
Musiałaś tak brutalnie? Prosto między oczy?

Swoją drogą mam niejasne przeczucie na pograniczu pewności że to i tak nie dotrze do co poniektórych

1,134

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Masz takie znajome? A fuj. Jak możesz. Toż to plugastwo.
I co ty z tym namawia i zmuszone Nie wiedziałaś że można mieć wolną wolę ?

A co ma wolna wola do tego, że ktoś może nas do czegoś namawiać? Jeśli ktoś nie chce to nie musi się na nic zgadzać. Jeśli ktoś zgadza się na romans to chyba to zgoda obu stron, a raczej zainteresowana kobieta nie będzie się opierała zgodzie faceta? Ani wzbudzała w nim poczucia winy? Czy się mylę?

1,135

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
Roxann napisał/a:

O ironio.. jako kochanka miałam "kwiaciarnię", jako normalna partnerka tylko kwiatek.. no tak kochanki zadowalają się byle czym tongue smile smile

Dosięgła cię karząca ręka sprawiedliwości ludowej.

To juz wolę ten kwiatek niż szubienicę tongue wink

1,136 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-10-19 22:01:33)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:

Ja się zastanawiam dlaczego wzbraniamy się przed tym, że zdrada i nakłanianie do zdrady jest społecznie traktowane jako zły czyn.
Jest to przez większość tak traktowane i ja się im nie dziwię. Zdrada wiąże się z poczuciem bólu, rozczarowania, oszustwa i zdrady. To są negatywne uczucia, więc wszystko to co do nich prowadzi uważane jest za złe. Ja tez bym znienawidziła kobietę, która by skłaniała mojego faceta do puszczenia mnie kantem. Bo wg mnie zabiera mi kogoś kto jest dla mnie ważny. Pal licho, że on okazał się frajerem, bo dał się złapać i pewnie żadna kobieta nie powinna po kimś takim płakać... ale to wtedy przeżywa się wybuchową mieszankę uczuć: miłości, gniewu, rozczarowania, żalu i tęsknoty.

Kochanka więc moim zdaniem jest winna jeśli namawia faceta do zdrady. Ale to nie ona przyrzekała komuś wierność, lojalność, szczerość i inne takie. Więc czy robi dobrze czy źle, to nie ona jest najbardziej zdrady winna. To On na siebie brał wszelkie zobowiązania.

Kochanka jako siła napędowa i sprawcza zdrady. Proszę. Kochanka pcha się. Kochanka włazi z butami. Kochanka kusi. Kochanka namawia. Kochanka rozbija. Cała ta retoryka mocy działania kochanki jest śmiechu warta. Wygląda na to,że można uwieść dowolnie  każdego mężczyznę. Wystarczy kilka prostych działań. Raczej nie. Bo chyba czym innym jest dać się przelecieć chętnemu mężczyźnie, wierząc w coś lub mając na coś nadzieję, a czym innym naprawdę zaistnieć w jego życiu, a z jakim skutkiem, to już inna bajka.
Edit: W ostatecznym rozrachunku, to i tak mężczyzna decyduje, która to opcja.

1,137 Ostatnio edytowany przez kk76 (2016-10-19 22:01:33)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:

A co ma wolna wola do tego, że ktoś może nas do czegoś namawiać? Jeśli ktoś nie chce to nie musi się na nic zgadzać. Jeśli ktoś zgadza się na romans to chyba to zgoda obu stron, a raczej zainteresowana kobieta nie będzie się opierała zgodzie faceta? Ani wzbudzała w nim poczucia winy? Czy się mylę?

Czyli dopuszczasz sytuację że kochanka nie knuje, nie namawia i nie kusi? Myślisz że to możliwe by tak było ?

Swoją drogą zaimponowałaś mi zakładając nowy temat na forum:
Temat: Narzucanie zdania i umoralnianie

Ruta napisał/a:

Chciałabym się dowiedzieć skąd Waszym zdaniem bierze się w ludziach potrzeba (przymus?) oceniania innych i umoralniania ich..

1,138 Ostatnio edytowany przez Ruta (2016-10-19 22:01:10)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:
Ruta napisał/a:

Ja się zastanawiam dlaczego wzbraniamy się przed tym, że zdrada i nakłanianie do zdrady jest społecznie traktowane jako zły czyn.
Jest to przez większość tak traktowane i ja się im nie dziwię. Zdrada wiąże się z poczuciem bólu, rozczarowania, oszustwa i zdrady. To są negatywne uczucia, więc wszystko to co do nich prowadzi uważane jest za złe. Ja tez bym znienawidziła kobietę, która by skłaniała mojego faceta do puszczenia mnie kantem. Bo wg mnie zabiera mi kogoś kto jest dla mnie ważny. Pal licho, że on okazał się frajerem, bo dał się złapać i pewnie żadna kobieta nie powinna po kimś takim płakać... ale to wtedy przeżywa się wybuchową mieszankę uczuć: miłości, gniewu, rozczarowania, żalu i tęsknoty.

Kochanka więc moim zdaniem jest winna jeśli namawia faceta do zdrady. Ale to nie ona przyrzekała komuś wierność, lojalność, szczerość i inne takie. Więc czy robi dobrze czy źle, to nie ona jest najbardziej zdrady winna. To On na siebie brał wszelkie zobowiązania.

Kochanka jako siła napędowa i sprawcza zdrady. Proszę. Kochanka pcha się. Kochanka włazi z butami. Kochanka kusi. Kochanka namawia. Kochanka rozbija. Cała ta retoryka mocy działania kochanki jest śmiechu warta. Wygląda na to,że można uwieść dowolnie  każdego mężczyznę. Wystarczy kilka prostych działań. Raczej nie. Bo chyba czym innym jest dać się przelecieć chętnemu mężczyźnie, wierząc w coś lub mając na coś nadzieję, a czym innym naprawdę zaistnieć w jego życiu, a z jakim skutkiem, to już inna bajka.

No tak. Przecież kobieta jest bezwolna. Ona nie chce,opiera się a facet bierze ją siłą.
Kochanka też jest winna. Nie ma się co oburzać za ten FAKT.

I, że zacytuję siebie samą, żeby nie sugerować, że twierdzę iż CAŁA WINA jest po stronie kochanki:

Ruta napisał/a:

Ja się zastanawiam dlaczego wzbraniamy się przed tym, że zdrada i nakłanianie do zdrady jest społecznie traktowane jako zły czyn.
Jest to przez większość tak traktowane i ja się im nie dziwię. Zdrada wiąże się z poczuciem bólu, rozczarowania, oszustwa i zdrady. To są negatywne uczucia, więc wszystko to co do nich prowadzi uważane jest za złe. Ja tez bym znienawidziła kobietę, która by skłaniała mojego faceta do puszczenia mnie kantem. Bo wg mnie zabiera mi kogoś kto jest dla mnie ważny. Pal licho, że on okazał się frajerem, bo dał się złapać i pewnie żadna kobieta nie powinna po kimś takim płakać... ale to wtedy przeżywa się wybuchową mieszankę uczuć: miłości, gniewu, rozczarowania, żalu i tęsknoty.

Kochanka więc moim zdaniem jest winna jeśli namawia faceta do zdrady. Ale to nie ona przyrzekała komuś wierność, lojalność, szczerość i inne takie. Więc czy robi dobrze czy źle, to nie ona jest najbardziej zdrady winna. To On na siebie brał wszelkie zobowiązania.

1,139

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
Ruta napisał/a:

Ja się zastanawiam dlaczego wzbraniamy się przed tym, że zdrada i nakłanianie do zdrady jest społecznie traktowane jako zły czyn.
Jest to przez większość tak traktowane i ja się im nie dziwię. Zdrada wiąże się z poczuciem bólu, rozczarowania, oszustwa i zdrady. To są negatywne uczucia, więc wszystko to co do nich prowadzi uważane jest za złe. Ja tez bym znienawidziła kobietę, która by skłaniała mojego faceta do puszczenia mnie kantem. Bo wg mnie zabiera mi kogoś kto jest dla mnie ważny. Pal licho, że on okazał się frajerem, bo dał się złapać i pewnie żadna kobieta nie powinna po kimś takim płakać... ale to wtedy przeżywa się wybuchową mieszankę uczuć: miłości, gniewu, rozczarowania, żalu i tęsknoty.

Kochanka więc moim zdaniem jest winna jeśli namawia faceta do zdrady. Ale to nie ona przyrzekała komuś wierność, lojalność, szczerość i inne takie. Więc czy robi dobrze czy źle, to nie ona jest najbardziej zdrady winna. To On na siebie brał wszelkie zobowiązania.

Kochanka jako siła napędowa i sprawcza zdrady. Proszę. Kochanka pcha się. Kochanka włazi z butami. Kochanka kusi. Kochanka namawia. Kochanka rozbija. Cała ta retoryka mocy działania kochanki jest śmiechu warta. Wygląda na to,że można uwieść dowolnie  każdego mężczyznę. Wystarczy kilka prostych działań. Raczej nie. Bo chyba czym innym jest dać się przelecieć chętnemu mężczyźnie, wierząc w coś lub mając na coś nadzieję, a czym innym naprawdę zaistnieć w jego życiu, a z jakim skutkiem, to już inna bajka.

No tak. Przecież kobieta jest bezwolna. Ona nie chce,opiera się a facet bierze ją siłą.
Kochanka też jest winna. Nie ma się co oburzać za ten FAKT.


Winna czemu? Temu, że jakiś obcy mąż miał ją ochotę tylko przelecieć, czy odejść do niej od żony?

1,140

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:

Winna czemu? Temu, że jakiś obcy mąż miał ją ochotę tylko przelecieć, czy odejść do niej od żony?

Temu, że weszła w romans z żonatym mężczyzną. Przecież siłą jej nie brał. Jakaś chemia musiała miedzy nimi być albo inne POWODY, dla których jednak z nim się spotykała. Więc skoro zaczęli ten romans musiała z nim flirtować, więc TAK - KUSIŁA.

Chyba, że rozłożyła nogi przed nim z nudów.

1,141

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Winna czemu? Temu, że jakiś obcy mąż miał ją ochotę tylko przelecieć, czy odejść do niej od żony?

Temu, że weszła w romans z żonatym mężczyzną. Przecież siłą jej nie brał. Jakaś chemia musiała miedzy nimi być albo inne POWODY, dla których jednak z nim się spotykała. Więc skoro zaczęli ten romans musiała z nim flirtować, więc TAK - KUSIŁA.

Chyba, że rozłożyła nogi przed nim z nudów.

Wejście w romans to albo seks, albo rozpoczęcie nowego życia z inną osobą. Innych opcji nie ma. Z punktu widzenia rozpadu dotychczasowego związku z w/w powodów, winnym jest ten, kto zdradził.

1,142 Ostatnio edytowany przez kk76 (2016-10-19 22:14:09)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Winna czemu? Temu, że jakiś obcy mąż miał ją ochotę tylko przelecieć, czy odejść do niej od żony?

Temu, że weszła w romans z żonatym mężczyzną. Przecież siłą jej nie brał. Jakaś chemia musiała miedzy nimi być albo inne POWODY, dla których jednak z nim się spotykała. Więc skoro zaczęli ten romans musiała z nim flirtować, więc TAK - KUSIŁA.

Chyba, że rozłożyła nogi przed nim z nudów.

A brałaś pod uwagę że miała już dość wibratorów i zachciało się jej naturalnego i ciepłego pulsującego ku.... ?
Zrobiła sobie dobrze i "schowała do szuflady" a jak się jej znowu zachciało to sterowany smartfonem sam przybiegł by jej dogodzić.
Nawinął jej się taki darmowy mało używany. A jak się znudzi to go wyrzuci.

1,143

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:
Ruta napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Winna czemu? Temu, że jakiś obcy mąż miał ją ochotę tylko przelecieć, czy odejść do niej od żony?

Temu, że weszła w romans z żonatym mężczyzną. Przecież siłą jej nie brał. Jakaś chemia musiała miedzy nimi być albo inne POWODY, dla których jednak z nim się spotykała. Więc skoro zaczęli ten romans musiała z nim flirtować, więc TAK - KUSIŁA.

Chyba, że rozłożyła nogi przed nim z nudów.

Wejście w romans to albo seks, albo rozpoczęcie nowego życia z inną osobą. Innych opcji nie ma. Z punktu widzenia rozpadu dotychczasowego związku z w/w powodów, winnym jest ten, kto zdradził.

Inne opcje zawsze są.
Poza tym ja nie piszę o winie za rozpad związku tylko o winie w związku z rozpoczęciem romansu. Za to są winne obie strony. Więc nie tylko mąż ale i kochanka.
I jak pisałam - nie ma się co na to obrażać. To fakt.
Przecież nie oceniam charakteru, motywów czy ogólnie życia/moralności kochanki. Stwierdzam tylko zwyczajny fakt.
Do romansu trzeba dwojga.

1,144

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
Ruta napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Winna czemu? Temu, że jakiś obcy mąż miał ją ochotę tylko przelecieć, czy odejść do niej od żony?

Temu, że weszła w romans z żonatym mężczyzną. Przecież siłą jej nie brał. Jakaś chemia musiała miedzy nimi być albo inne POWODY, dla których jednak z nim się spotykała. Więc skoro zaczęli ten romans musiała z nim flirtować, więc TAK - KUSIŁA.

Chyba, że rozłożyła nogi przed nim z nudów.

A brałaś pod uwagę że miała już dość wibratorów i zachciało się jej naturalnego i ciepłego pulsującego ku.... ?
Zrobiła sobie dobrze i "schowała do szuflady" a jak się jej znowu zachciało to sterowany smartfonem sam przybiegł by jej dogodzić.

Ruta, chcesz rozmawiać z kimś takim?
Nie rób tego, nie czytaj tego nawet.
Tu już nikt normalny nie odpowiada i się nie udziela. One gadają już od jakiegoś czasu same ze sobą.

1,145

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Mam tylko nadzieję, że umieją czytać chociaż ze zrozumieniem.

1,146

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
Ruta napisał/a:

Temu, że weszła w romans z żonatym mężczyzną. Przecież siłą jej nie brał. Jakaś chemia musiała miedzy nimi być albo inne POWODY, dla których jednak z nim się spotykała. Więc skoro zaczęli ten romans musiała z nim flirtować, więc TAK - KUSIŁA.

Chyba, że rozłożyła nogi przed nim z nudów.

Wejście w romans to albo seks, albo rozpoczęcie nowego życia z inną osobą. Innych opcji nie ma. Z punktu widzenia rozpadu dotychczasowego związku z w/w powodów, winnym jest ten, kto zdradził.

Inne opcje zawsze są.
Poza tym ja nie piszę o winie za rozpad związku tylko o winie w związku z rozpoczęciem romansu. Za to są winne obie strony. Więc nie tylko mąż ale i kochanka.
I jak pisałam - nie ma się co na to obrażać. To fakt.
Przecież nie oceniam charakteru, motywów czy ogólnie życia/moralności kochanki. Stwierdzam tylko zwyczajny fakt.
Do romansu trzeba dwojga.

Ale tylko jedno względem własnego partnera jest za romans winne. To, które zdradza. Amen.

1,147 Ostatnio edytowany przez kk76 (2016-10-19 22:26:14)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Zorija napisał/a:

Ruta, chcesz rozmawiać z kimś takim?
Nie rób tego, nie czytaj tego nawet.
Tu już nikt normalny nie odpowiada i się nie udziela. One gadają już od jakiegoś czasu same ze sobą.

Tęskniłam za Tobą


Powiedz proszę czy to co pisze Olinka też uważasz za nienormalne ?

1,148

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Względem partnera może i tak, bo jak JUŻ PISAŁAM to nie kochanka obiecywała wierność i takie tam. Czy ja muszę się powtarzać, czy w końcu przeczytasz to co pisałam? Nie czytasz a potem się z kimś wykłócasz.

1,149

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:

Mam tylko nadzieję, że umieją czytać chociaż ze zrozumieniem.

Jak to było ??

Chciałabym się dowiedzieć skąd Waszym zdaniem bierze się w ludziach potrzeba (przymus?) oceniania innych i umoralniania ich..

no właśnie skąd? Dużo wody w rzece upłynie nim ktoś rozwikła tę zagadkę

1,150 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-10-19 22:28:28)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:

Względem partnera może i tak, bo jak JUŻ PISAŁAM to nie kochanka obiecywała wierność i takie tam. Czy ja muszę się powtarzać, czy w końcu przeczytasz to co pisałam? Nie czytasz a potem się z kimś wykłócasz.


Zadaj sobie trud przeczytania całego wątku. I spuść z tego belferskiego tonu. Guru wszelkiej raz wypowiedzianej mądrości hmm

1,151

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
Ruta napisał/a:

Mam tylko nadzieję, że umieją czytać chociaż ze zrozumieniem.

Jak to było ??

Chciałabym się dowiedzieć skąd Waszym zdaniem bierze się w ludziach potrzeba (przymus?) oceniania innych i umoralniania ich..

no właśnie skąd? Dużo wody w rzece upłynie nim ktoś rozwikła tę zagadkę

A co ma jedno z drugim wspólnego?
Po kilka razy pisałam już co sądzę, a nadal muszę się w kółka z tego tłumaczyć. Czy ja nie piszę po polsku? Jeśli troska o porozumienie między stronami dyskusji jest oceną bądź umoralnianiem, to nie wiem jakimi definicjami się posługujesz. I nie chcę chyba wiedzieć.

1,152

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:
Ruta napisał/a:

Względem partnera może i tak, bo jak JUŻ PISAŁAM to nie kochanka obiecywała wierność i takie tam. Czy ja muszę się powtarzać, czy w końcu przeczytasz to co pisałam? Nie czytasz a potem się z kimś wykłócasz.


Zadaj sobie trud przeczytania całego wątku. I spuść z tego belferskiego tonu. Guru wszelkiej raz wypowiedzianej mądrości hmm

A muszę? Przecież to nie ja oburzyłam się na Twoje zdanie... Ty szukasz dziury w całym i to MNIE odsyłasz do zapoznania z wątkiem? Po prostu jeśli negujesz moje zdanie to chociaż zapoznaj się dokładnie co pisałam, a nie negujesz coś z czym się w gruncie rzeczy zgadzasz. Nie wiem, negujesz tak dla zasady?

1,153

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

O wojenka big_smile To ja mam takie pytanie...

Kto był/jest kochanką/kochankiem ręka w górę?

Dziękuję.

Kot był/jest zdradzoną/zdradzonym ręka w górę?

Dziękuję.

wink

Coś mnie się wydaje, że jeden "obóz" drugiemu chce piórka z d*py powyrywać i konsensusu to tu się nie znajdzie tongue Bo moja racja jest najmojsza! wink

1,154 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-10-19 22:47:40)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Ruta napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
Ruta napisał/a:

Względem partnera może i tak, bo jak JUŻ PISAŁAM to nie kochanka obiecywała wierność i takie tam. Czy ja muszę się powtarzać, czy w końcu przeczytasz to co pisałam? Nie czytasz a potem się z kimś wykłócasz.


Zadaj sobie trud przeczytania całego wątku. I spuść z tego belferskiego tonu. Guru wszelkiej raz wypowiedzianej mądrości hmm

A muszę? Przecież to nie ja oburzyłam się na Twoje zdanie... Ty szukasz dziury w całym i to MNIE odsyłasz do zapoznania z wątkiem? Po prostu jeśli negujesz moje zdanie to chociaż zapoznaj się dokładnie co pisałam, a nie negujesz coś z czym się w gruncie rzeczy zgadzasz. Nie wiem, negujesz tak dla zasady?

Wypadałoby przeczytać cały wątek, jeżeli chcesz się ustosunkować do czyjejś opinii w temacie. Wartałoby je poznać. Oczywiście nie musisz się z nimi zgadzać. W przeciwieństwie do Ciebie, dla mnie nie jest to wyrazem szukania dziury w cały, wykłócania sie i oburzania, czy negowania dla zasady. To kwestia podejścia do odmiennego zdania.
Widzę, że Twoje podejście jest mocno subiektywne.

Harvey Wszystkie uczestniczki tej rozmowy mają już swoje łatki wink

1,155 Ostatnio edytowany przez authority (2016-10-19 23:20:58)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
eni.lij napisał/a:

kk 76 ty to jestes albo jakims obrzydliwym trollem plci meskiej ziejacym nienawiscia do zon, albo byla obrzydliwa ziejaca nienawiscia jadem i egoizmem kochanka mojego meza badz kims do niej podobnym lub pusta wycieraczka i tirowka podkladajaca sie swojemu mezowi zeby tylko nie odszedl. innej opcji nie ma. zgadlam? nawet jak zgadlam to i tak sie do tego nie przyznasz.

Ja jakoś nie zauważyłem w postach kk  76 nienawiści raczej rzeczowe argumenty będące reakcją na jad. Ty kochasz za bardzo.

1,156

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

to juz moja ostatnia wizyta w tym watku. zostaly tu juz tylko same kochanki ktore rozumieja sie jak nikt inny z innymi kochankami. wedlug nich wychodzi na to ze ani maz winny ani kochanka tylko zona ewentualnie maz ale na pewno nie ona. byc moze wy kochanki kiedys bedziecie zonami i zetkniecie sie z kochankami. wszystko przed wami. ciekawe czy ta wasza kochanka bedzie taka swieta jak wy tu o sobie piszecie. gojka po pierwsze gdyby kochanka okazala sie byc lepsza ode mnie to dzisiaj maz by ze mna nie byl. po drugie gdybys zetknela sie z taka kochanka jak ja to ciekawe czy bys wypowiadala sie o niej w samych superlatywach. kiedys tez myslalam ze mozna sie dogadac przy rozwodzie niestety bardzo szybko zmienilam zdanie przekonujac sie jakim potworem moze byc ta druga strona (moze kiedys jeszcze sie z taka zetkniesz kto wie?)twoj brat mial taka sytuacje ale kochanka mojego meza rozbila wczesniej malzenstwo z 3 dzieci po czym kopnela goscia w d...e..co do dalszych twoich postow :oczywiscie ex zona powinna sie dogadac z mezem w kwesti materialnej niestety zwykle kochanki maja w tym temacie bardzo duzo do powiedzenia wciskajac swoj nos nie tam gdzie trzeba. dla twojej wiadomosci moj status materialny bardzo sie poprawil bo mam niezla prace.roxann uwazasz ze ja zdradzona zona jestem bez klasy a ty kochanka z klasa? zastanow sie nad tym co piszesz. olinka na dzien dzisiejszy to bym powiedziala ze to moj maz jest ode mnie bardziej uzalezniony emocjonalnie niz ja o niego ale dzieki za troske. i nie zgadzam sie co do zamiany rol kochanka zona ze gdyby wczesniej poznal kochanke cos tam ble ble ble. sa kobiety ktore nigdy w zyciu nie zgodzily by sie byc kochankami bo za bardzo sie szanuja i nie umialy by krzywdzic innych.wszystko jeszcze przed wami byc moze to wy bedziecie kiedy zdradzonymi zonami. kto wie? zobaczymy co wtedy bedziecie mialy do powiedzenia. zegnam bowiem dalsza dyskusja z takimi jak wy nie najmniejszego sensu. to 2 rozne swiaty.

1,157

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Harvey napisał/a:

O wojenka big_smile To ja mam takie pytanie...
(...) Coś mnie się wydaje, że jeden "obóz" drugiemu chce piórka z d*py powyrywać i konsensusu to tu się nie znajdzie tongue Bo moja racja jest najmojsza! wink

Sama jestem ciekawa, do której grupy zostałam zakwalifikowana, bo...

eni.lij napisał/a:

zostaly tu juz tylko same kochanki ktore rozumieja sie jak nikt inny z innymi kochankami

... do tej grupy nie należę na pewno, a jednak łatkę już dostałam sad. Świat się kończy! big_smile
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, ale ogromnie nie lubię generalizowania, a chyba jeszcze bardziej nie lubię, kiedy przypina mi się łaty.

authority napisał/a:

Ty kochasz za bardzo.

Nie śledziłam całego wątku, ba, weszłam tu sobie w zupełnie przypadkowym momencie, więc być może jest nas więcej widzących to w ten sposób, ale na pewno co najmniej dwoje.

Eni.lij, życzę Ci powodzenia w budowaniu swojego poczucia własnej wartości od nowa, ale może jednak warto wziąć pod uwagę tych kilka sugestii, które tu się pojawiły. Na tę chwilę tkwisz w tym wszystkim na tyle głęboko, że nie dopuszczasz do siebie żadnych myśli, które nie są zgodne z oczekiwaniami, być może dlatego kosztuje Cię to więcej niż powinno i niestety nie wróży dobrze na przyszłość.

1,158

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:
Harvey napisał/a:

O wojenka big_smile To ja mam takie pytanie...
(...) Coś mnie się wydaje, że jeden "obóz" drugiemu chce piórka z d*py powyrywać i konsensusu to tu się nie znajdzie tongue Bo moja racja jest najmojsza! wink

Sama jestem ciekawa, do której grupy zostałam zakwalifikowana, bo...

eni.lij napisał/a:

zostaly tu juz tylko same kochanki ktore rozumieja sie jak nikt inny z innymi kochankami

... do tej grupy nie należę na pewno, a jednak łatkę już dostałam sad. Świat się kończy! big_smile
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, ale ogromnie nie lubię generalizowania, a chyba jeszcze bardziej nie lubię, kiedy przypina mi się łaty.

authority napisał/a:

Ty kochasz za bardzo.

Nie śledziłam całego wątku, ba, weszłam tu sobie w zupełnie przypadkowym momencie, więc być może jest nas więcej widzących to w ten sposób, ale na pewno co najmniej dwoje.

A nie mówiłam że zostaniesz rozszyfrowana

authority
Ciebie też rozszyfrują

1,159 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-10-19 23:51:41)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Roxann napisał/a:

Wiesz Gary, teraz zrozumiałam skąd te wciąż powtarzane pod moim adresem zarzuty o niskim poczuciu własnej wartości.

NIe wiem co czujesz, nie czytałem tych kobiecych "zwad"... smile smile Uważam, że kochanka uprawia seks z żonatym mężczyzną, bo się zakochała, zauroczyła, wpadła z nim w taką relację... bo ludzie wchodzą w relacje... tylko że on miał i kochankę i żonę, a zorganizowane życie z żoną. Nie można na tej podstawie wyciągać wniosków jaki był ten zdradzający mąż, jaka kochanka, żona. NIe ma takich reguł.

Dobra kochanka dla żonatego faceta, to taka co jest po prostu kochanką, przyjaciółką... i zostanie w tej roli i tak jej dobrze. Najlepiej jak sama ma męża, dzieci, pracę, życie.
A jak się dziewczyna wolna, młoda zakochała albo zauroczyła w żonatym, no to będą mieli romans, a romans się skończy szybko. Powinna jednak szukać kogoś wolnego, z kim ułoży sobie życie, a nie marnować lata na relacje, które szczęścia w dalekeiej perspektywie jej nie dadzą.



kk76 napisał/a:
Gary napisał/a:

Wg mnie może to być piękna godzina. Tylko zamiast robić zupę żona powinna wziąć relaksującą kąpiel. Ale z biegiem lat przyzwyczaiła się do swojego męża, poczuła bezpiecznie, bo przecież już nie musi szukać męża i myśleć, aby urodzić dzieci zanim się zestarzeje, więc po co sie starać? Jak kocha to nawet zaniedbaną?

O proszę... inna kwestia... Jak była młoda, to jak miała problemy to szła do swojego chłopaka te problemy omawiać. W małżeńśtwie jak się zmieiła? Tak, że jak ma problemy, to chodzi jak beczka prochu, jest zła, nieprzystępna, opryskliwa. Nie pomyśli nawet jak to degraduje życie rodzinne. Jak tutaj podrywać Panią, która kilka godzin wcześniej była chodzącym fochem?
.

Stąpasz po kruchym lodzie. Uważaj wink

W zasadzie to może bardziej ostro powiedziałem niż Olinka wypunktowała cytatem...

Mistrz mawiał:    "Przed ślubem on miał nadzieję, że ona się nie zmieni po ślubie, ale się zmieniła. Przed ślubem ona miała nadzieję, że on się zmieni po ślubie, ale on się nie zmienił."     

Myślę, że wystarczy sobie zadać pytanie... "Co by było gdyby mój mąż mógł w każdej chwili odejść, bez przykrych konsekwencji... tak po prostu odejść, od razu... czy <<JA>> bym się tak samo zachowywała  w takim wolnym układzie, tak samo zachowywała jak teraz?" Jeśli odpowiesz sobie na pytanie "Tak... zachowywałabym się tak jak jak teraz..." to znaczy że grasz fair. 

To samo dotyczy mężów... "Czy gdyby twoja żona mogła bez przeszkód odejść, w każdej chwili, tak po prostu bez konsekwencji, to dalej byś był takim brudasem, niedomytym, opryskliwym, leniwym, butnym, rozwalonym przed TV na sofie?"        Pewnie cwaniaczek by taki zaniedbany nie był...

Czy mogę żonie powiedzieć:    "Gdybyś taka była jak teraz to bym nie chciał z Tobą chodzić..."...
Do męża to samo -- "czy gdybym był w młodości taki jak teraz, to czy ona by mnie chciała?"

chyba offtop zrobiłem? sorki.

1,160

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Gary prawisz słusznie. Problem w tym że zraniona kobieta zachowuje się jak dzik w kartoflisku przy blasku pełni księżyca.

1,161

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Gary napisał/a:

Myślę, że wystarczy sobie zadać pytanie... "Co by było gdyby mój mąż mógł w każdej chwili odejść, bez przykrych konsekwencji... tak po prostu odejść, od razu... czy <<JA>> bym się tak samo zachowywała  w takim wolnym układzie, tak samo zachowywała jak teraz?" Jeśli odpowiesz sobie na pytanie "Tak... zachowywałabym się tak jak jak teraz..." to znaczy że grasz fair.

Kiedy mój mąż podczas dosyć ostrej sprzeczki stwierdził, że jutro się wyprowadza, to podrzuciłam mu kilka linków do co ciekawszych ofert wynajmu mieszkania. Szybko mu przeszło big_smile. Gram fair czy nie bardzo? cool
A tak poważniej - właśnie dlatego dziś uważam, że związki bez ślubu są znacznie bardziej klarowne i emocjonalnie bezpieczne. W takiej sytuacji jeśli ktoś ze mną jest, choć w każdej chwili może odejść, to mam pewność, że tego po prostu chce. Żadna inna opcja mnie zwyczajnie nie interesuje.

1,162

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

A co w sytuacji, kiedy nie ma ślubu, dzieci ani kredytów? Niby można odejść, a i tak się zdarza, że jedna ze stron "rozwiązuje" kłopoty od tyłka strony, nawet bardzo dosłownie. Ciężko więc zamknąć temat zdrad w ramkach trudnych rozwodów wink

1,163

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:

Kiedy mój mąż podczas dosyć ostrej sprzeczki stwierdził, że jutro się wyprowadza, to podrzuciłam mu kilka linków do co ciekawszych ofert wynajmu mieszkania. Szybko mu przeszło big_smile. Gram fair czy nie bardzo? cool
A tak poważniej - właśnie dlatego dziś uważam, że związki bez ślubu są znacznie bardziej klarowne i emocjonalnie bezpieczne. W takiej sytuacji jeśli ktoś ze mną jest, choć w każdej chwili może odejść, to mam pewność, że tego po prostu chce. Żadna inna opcja mnie zwyczajnie nie interesuje.

Żyjemy w czasach gdy ludzie zamiast pielęgnować związek, przekonani są o cudownej mocy zawartego kontraktu.
Celowo użyłam określenia "kontrakt" zamiast ślub.

Punch i Judy

Elektryczna pralka zmyła blask
Z królowej piękności
Wyszukaliśmy nasze gniazdko
W "Daily Express",
Stanęliśmy przed księdzem w świętej todze
Wychowaliśmy nasze dzieci w duchu Kościoła,
A teraz wegetuję przed kolorowym telewizorem
Och, to gorsze niż rozwód

Gdzie się podziały walki na poduszki,
Piątkowe wieczory, przyciasne jeansy
Igraszki namiętności, niedzielne spacery
Zakochanych w padającym deszczu?

W każdym słowie tortury
Lokówki we włosach, powiedzenia:
"Kochanie rób to szybciej.
Bo boli mnie głowa"
Strach przed starością, osobne łóżka,
"Czemu nie zakręciłeś tubki z pastą do zębów?"
"Znowu zapomniałeś spuście wodę w toalecie!"
"Nie depcz po wypastowanej podłodze!"
"Zostaw brudne skarpetki za drzwiami!"

Co się stało z porannymi uśmiechami?
Figlarnymi sztuczkami, przyzwalającymi gestami,
Błyszczącymi oczyma, szaleńczymi przejażdżkami,
Wyszukanymi komplementami

Teraz podpieram bar,
Trwonię tam ostatnie pieniądze i wiem,
Że wystarczyłoby kilka tabletek i byłbym wolny
Już nie byłoby Judy

1,164

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:

A tak poważniej - właśnie dlatego dziś uważam, że związki bez ślubu są znacznie bardziej klarowne i emocjonalnie bezpieczne. W takiej sytuacji jeśli ktoś ze mną jest, choć w każdej chwili może odejść, to mam pewność, że tego po prostu chce. Żadna inna opcja mnie zwyczajnie nie interesuje.

Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić.
Wtedy jest dużo łatwiej w razie jakiegokolwiek kryzysu po prostu odejść. Związek sformalizowany powoduje, że ludzie więcej się zastanowią zanim podejmą taką decyzję. Próbują naprawiać relację zamiast pójść na łatwiznę. Zaobserwowane wink
Oczywiście mogą być wyjątki.

Nie jestem za trwaniem w związku na siłę, ale też uważam, że zbyt łatwo ludzie się dziś poddają, właśnie - idą na łatwiznę.

1,165

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
luc napisał/a:
Olinka napisał/a:

A tak poważniej - właśnie dlatego dziś uważam, że związki bez ślubu są znacznie bardziej klarowne i emocjonalnie bezpieczne. W takiej sytuacji jeśli ktoś ze mną jest, choć w każdej chwili może odejść, to mam pewność, że tego po prostu chce. Żadna inna opcja mnie zwyczajnie nie interesuje.

Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić.
Wtedy jest dużo łatwiej w razie jakiegokolwiek kryzysu po prostu odejść. Związek sformalizowany powoduje, że ludzie więcej się zastanowią zanim podejmą taką decyzję. Próbują naprawiać relację zamiast pójść na łatwiznę. Zaobserwowane wink
Oczywiście mogą być wyjątki.

Nie jestem za trwaniem w związku na siłę, ale też uważam, że zbyt łatwo ludzie się dziś poddają, właśnie - idą na łatwiznę.

Paradoksalnie łatwość odejścia powoduje że partner zastanowi się dwa razy zanim podejmie decyzje. Powodowane jest to tym że:
   działa to w obie strony
   nie ma w ręku papierka dającego (złudną) gwarancję że druga strona coś musi

1,166 Ostatnio edytowany przez horses (2016-10-20 00:33:17)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Tylko o czym tutaj jest dyskusja?
Jesli o zdradzie w sensie seksu to winny jest ten co ten seks uprawia i zdradza.
Powód jest w tej sytuacji jeden - wzajemna fascynacja seksualna i wcale nie musi ona oznaczać, że małżonek przestał się liczyć.
Pojawia się ktoś kogo się pragnie tak mocno, ze żadne przysięgi nie są ważne.
Zdrada w sensie szerszym, czyli rozpadu zwiazku, zdrada z konsekwencjami typu odejście od wspólmałzonka może mieć wiele powodów
i nie zawsze ten, który zdradza jest jedynym winowajcą.

1,167

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

Paradoksalnie łatwość odejścia powoduje że partner zastanowi się dwa razy zanim podejmie decyzje. Powodowane jest to tym że:
   działa to w obie strony
   nie ma w ręku papierka dającego (złudną) gwarancję że druga strona coś musi

Pozwolę sobie zostać przy swoim zdaniu.
To, że "papierek" nie daje żadnej gwarancji, to oczywista oczywistość.

1,168

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
luc napisał/a:

Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić.
Wtedy jest dużo łatwiej w razie jakiegokolwiek kryzysu po prostu odejść. Związek sformalizowany powoduje, że ludzie więcej się zastanowią zanim podejmą taką decyzję. Próbują naprawiać relację zamiast pójść na łatwiznę. Zaobserwowane wink
Oczywiście mogą być wyjątki.

Nie jestem za trwaniem w związku na siłę, ale też uważam, że zbyt łatwo ludzie się dziś poddają, właśnie - idą na łatwiznę.

Wiem doskonale o czym mówisz (piszesz wink) i z kolei mi trudno się z tym nie zgodzić, ale skupiłam się wyłącznie na tej pewności, że skoro ktoś ze mną jest, to jest to jego w pełni wolna wola, nie jakikolwiek przymus. Obserwacje pokazują bowiem, że wiele związków jest martwych, nikt tam już niczego nie naprawia, a jednak ludzie żyją ze sobą, męczą się, bo trudno im zdobyć się na wysiłek, by odejść.

Nana666 napisał/a:

A co w sytuacji, kiedy nie ma ślubu, dzieci ani kredytów? Niby można odejść, a i tak się zdarza, że jedna ze stron "rozwiązuje" kłopoty od tyłka strony, nawet bardzo dosłownie. Ciężko więc zamknąć temat zdrad w ramkach trudnych rozwodów smile

Oczywiście, że tematu zdrad w ten sposób się nie rozwiązuje, ale też nie o to tu chodziło, niemniej już utrzymywanie na siłę związków, które nas nie satysfakcjonują, w jakimś stopniu na pewno.

1,169

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Olinka napisał/a:

(...) ale skupiłam się wyłącznie na tej pewności, że skoro ktoś ze mną jest, to jest to jego w pełni wolna wola, nie jakikolwiek przymus.

Z tym się mogę w pełni zgodzić.

1,170

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
luc napisał/a:
kk76 napisał/a:

Paradoksalnie łatwość odejścia powoduje że partner zastanowi się dwa razy zanim podejmie decyzje. Powodowane jest to tym że:
   działa to w obie strony
   nie ma w ręku papierka dającego (złudną) gwarancję że druga strona coś musi

Pozwolę sobie zostać przy swoim zdaniu.
To, że "papierek" nie daje żadnej gwarancji, to oczywista oczywistość.

Każdy buduje swoje zdanie na podstawie własnych obserwacji oraz doświadczeń zasłyszanych.Te bywają różne.
Pozytywne jest to że nie skaczemy sobie do gardeł

Posty [ 1,106 do 1,170 z 1,396 ]

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 21 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024