dlatego Roxann, ze się rozpaczliwie wypierasz
zamiast przyznać ze bylas ta kochanką
bo niby dlaczego nie powiesz obecnemu partnerowi o nim
to taki wstyd?
nie przyczyniam sie do poglabiania czyis malzenskich kryzysow i cierpienia zony i dzieci
Mniej-więcej to próbowałam i ja wytłumaczyć, choć bór zielony raczy wiedzieć, na ile owocnie. To, że ktoś jest mi obcy i "nie mam wobec niego zobowiązań" nie oznacza, że miałabym mieć jakiś udział w powodowaniu cierpienia tej obcej osoby, jeśli tylko mam na to jakikolwiek wpływ.
Aby wytłumaczyć to prosto - człowiek istotą mściwą jest, mnie również to uczucie nie jest obce. Obstawiam, że kochanicy mojego mogłabym nieco życie zatruć i tym samym zrobiłabym to, co ona wobec mnie - zaspokoiłabym swoją niską, egoistyczną potrzebę kosztem jej komfortu psychicznego. Nie robię tego i nie zrobię, ale nawet nie przez to, że to głupie czy żałosne, a przez to, że nie chcę być na jej miejscu. Nie chcę być tym, kto krzywdzi innego człowieka - bo moja opinia moją opinią (a jak można się domyślić - na jej temat nie mam korzystnej), ale to i tak drugi człowiek. A wiadomo - jak chcemy lepszego "świata", to zaczynamy od siebie. Szkoda tylko, że wielu osób taka refleksja nie nachodzi.
913 2016-10-17 14:31:23 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2016-10-17 14:40:01)
Beyondblackie, dobrakobieta90, jakbyście nie zauważyły, to nie mój wątek i nie proszę tu o porady czy definicje.
Wiem, że wiecie wszystko lepiej ode mnie co, gdzie, kiedy i komu… no i że regularnie
Może jeszcze się czegoś ciekawego dowiem – teraz to ja chyba se popcorn zrobię![]()
Co z Wami kobiety?? Wcześniej Lilka, potem Ola...
A jaka jest Twoim zdaniem prawidłowa nazwa kobiety, która świadomie wchodzi w seksualny układ z facetem, który ma oficjalną partnerkę? Z mojej wiedzy wynika, że taką kobietę nazywa się kochanką. W Wikipedii są jeszcze określenia metresa, faworyta. Jakoś tak myślisz o sobie?
Zorija napisał/a:Dobra, ja już kończę
Napisałam wszystko co miałam do napisania
Na zakończenie moich wywodów tutaj, podzielę się tylko jeszcze z Wami pewną własną refleksją. Osobistą.
Otóż - wbrew temu, co chciałyby usłyszeć tutejsze kochanki, ja wcale nie życzę rozpadu kolejnego związku mojemu eks. Wręcz przeciwnie!! Wiecie dlaczego?
Bo widzę, jak się chłopina udupił. Jak wpadł po uszy. I jak się teraz miota (ten ostatni wyskok z alkoholem to jeden z objawów).
Bo on wcale nic pragnął kolejnego związku, w którym zostałby tak zawłaszczony. On chciał wolności. Poskakać sobie troszkę teraz z kwiatka na kwiatek. Poszaleć. Przelecieć tą czy ową chętną (czytaj zauroczoną i nieświadomą).
A ona go zwyczajnie dopadła. Pilnuje go i trzyma krótko. Ze mną, po tych 20 latach miał całkowitą swobodę. Tym bardziej, że ja mu naprawdę ufałam. Ona nie ufa - trudno jej się dziwić. Poza tym jest tak szaleńczo w nim zakochana. Widziała jak próbowała go pocałować publicznie - a on się uchylił. Serio, żal mi jej było.Tego czego chcę dla nich obu, a dla niego w szczególności - to żeby to trwało jak najdłużej. Żeby nie miał odwagi się z tego wykręcić, hihihi. Żeby musiał tworzyć pozory
Żeby się tam kisił.
Źle by było, gdyby się za szybko wywinął... za pół roku już by się otrząsnął.
Moja "zemsta" - jeśli już ktoś chciałby wiedzieć na czym miałaby polegać - to właśnie na tymNa obserwacji ich "związku"
![]()
![]()
Obym jeszcze dłuuuugo mogła mieć taką satysfakcję, jak mam teraz, gdy ich (lub tylko jego) widzę.
Wiesz Zorija, statystycznie to cały ten nowy związek na w miarę niezłym dopalaczu ma szansę prztrwać 2-3 lata, potem NAGLE okazuje się, że każda baba jest taka sama
. Nie wiem, ile to już trwa u twojego Exa, ale lądowanie będzie miał bolesne
Summerka, w listopadzie będą 2 lata od początku romansu Ja wiem od 1.5 roku... nie sądziłam, że tak szybko się doczekam aż takiej satysfakcji
Cóż... życie...
Roxann, wkurza mnie jak ktos usprawiedliwia swoje niemoralne, wredne zachowanie pomroczeniem jasnym i "miloscia". Jestes/bylas kochanka, to przynajmniej miej odwage powiedziec, ze przez jakis okres czasu jestes/ bylas egoistyczna badz szukalas dowartosciowania. Nikt Cie nie zaczarowal. Sama podjelas wlasne decyzje.
[Ojojoj jaki biedny miś, Pani może jeszcze misia przytuli haha
No gdyby nie ta ..... kochanka to on by zupełnie dobrym misiem był..
spoko pani jest chetna do przytulania
to i dla tego pana jakas się znajdzie
a może nawet i ,,darmowa,,:)
917 2016-10-17 14:34:37 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-17 14:34:56)
summerka88 napisał/a:Zorija napisał/a:Dobra, ja już kończę
Napisałam wszystko co miałam do napisania
Na zakończenie moich wywodów tutaj, podzielę się tylko jeszcze z Wami pewną własną refleksją. Osobistą.
Otóż - wbrew temu, co chciałyby usłyszeć tutejsze kochanki, ja wcale nie życzę rozpadu kolejnego związku mojemu eks. Wręcz przeciwnie!! Wiecie dlaczego?
Bo widzę, jak się chłopina udupił. Jak wpadł po uszy. I jak się teraz miota (ten ostatni wyskok z alkoholem to jeden z objawów).
Bo on wcale nic pragnął kolejnego związku, w którym zostałby tak zawłaszczony. On chciał wolności. Poskakać sobie troszkę teraz z kwiatka na kwiatek. Poszaleć. Przelecieć tą czy ową chętną (czytaj zauroczoną i nieświadomą).
A ona go zwyczajnie dopadła. Pilnuje go i trzyma krótko. Ze mną, po tych 20 latach miał całkowitą swobodę. Tym bardziej, że ja mu naprawdę ufałam. Ona nie ufa - trudno jej się dziwić. Poza tym jest tak szaleńczo w nim zakochana. Widziała jak próbowała go pocałować publicznie - a on się uchylił. Serio, żal mi jej było.Tego czego chcę dla nich obu, a dla niego w szczególności - to żeby to trwało jak najdłużej. Żeby nie miał odwagi się z tego wykręcić, hihihi. Żeby musiał tworzyć pozory
Żeby się tam kisił.
Źle by było, gdyby się za szybko wywinął... za pół roku już by się otrząsnął.
Moja "zemsta" - jeśli już ktoś chciałby wiedzieć na czym miałaby polegać - to właśnie na tymNa obserwacji ich "związku"
![]()
![]()
Obym jeszcze dłuuuugo mogła mieć taką satysfakcję, jak mam teraz, gdy ich (lub tylko jego) widzę.
Wiesz Zorija, statystycznie to cały ten nowy związek na w miarę niezłym dopalaczu ma szansę prztrwać 2-3 lata, potem NAGLE okazuje się, że każda baba jest taka sama
. Nie wiem, ile to już trwa u twojego Exa, ale lądowanie będzie miał bolesne
Summerka, w listopadzie będą 2 lata od początku romansu
Ja wiem od 1.5 roku... nie sądziłam, że tak szybko się doczekam aż takiej satysfakcji
Cóż... życie...
Jest szansa, że spocznie przy nowej na dobre, bo jak każda baba jest taka sama a ktoś musi przecież mu prać gacie i skarpetki, to.... Ale, że sielanki przy tej drugiej ni ma chłopina to już wiesz
dlatego Roxann, ze się rozpaczliwie wypierasz
zamiast przyznać ze bylas ta kochanką
bo niby dlaczego nie powiesz obecnemu partnerowi o nim
to taki wstyd?
Ola_la
opowiadałaś o swoich wcześniejszych partnerach obecnemu ? bo zakładam że nie jest Twoją pierwszą miłością
mówiłaś mu czemu nie jesteś z tamtymi?i nie mów mi że to było jak byłaś nastolatką bo wtedy zapewne też czułaś "motylki w brzuchu" czy może spotykałaś sie na zimno bez uczucia?
Beyondblackie, mnie też wiele rzeczy wkurza.. nie będę jednak czegoś robiła dla satysfakcji kogokolwiek, tym bardziej twojej czy Oli...
Przecież każdy może mieć swoje zdanie - ja waszego nie neguję. Możecie jak chcecie dopisać jeszcze kilka ciekawych czy pikantnych wątków do mojej historii i w każdym poście ubarwiać (jak to skutecznie robi Ola). Jeśli to ma w jakiś sposób wam pomóc, ok. To przecież forum.
Ja nie zamierzam się wdawać z wami w polemikę na mój temat, bo to nie ma sensu. Skoro Wy i tak wiecie więcej i lepiej o mnie niż ja sama o sobie
kk76 napisał/a:[Ojojoj jaki biedny miś, Pani może jeszcze misia przytuli haha
No gdyby nie ta ..... kochanka to on by zupełnie dobrym misiem był..spoko pani jest chetna do przytulania
to i dla tego pana jakas się znajdzie
a może nawet i ,,darmowa,,:)
jak zgrabnie zmieniasz kontekst. Pozwól że może jednak odniesie się do tego Zorija
mój tekst dotyczył jej wypowiedzi a nie moich "przytulańczych" preferencji jak to sobie dopowiedziałaś
Zorija napisał/a:summerka88 napisał/a:Wiesz Zorija, statystycznie to cały ten nowy związek na w miarę niezłym dopalaczu ma szansę prztrwać 2-3 lata, potem NAGLE okazuje się, że każda baba jest taka sama
. Nie wiem, ile to już trwa u twojego Exa, ale lądowanie będzie miał bolesne
Summerka, w listopadzie będą 2 lata od początku romansu
Ja wiem od 1.5 roku... nie sądziłam, że tak szybko się doczekam aż takiej satysfakcji
Cóż... życie...
![]()
![]()
Jest szansa, że spocznie przy nowej na dobre, bo jak każda baba jest taka sama a ktoś musi przecież mu prać gacie i skarpetki, to.... Ale, że sielanki przy tej drugiej ni ma chłopina to już wiesz
Dobra, to jeszcze chwilkę pociągnę...
To co mnie bardzo dotykało, to fakt, że jak już był z nią, to zaczął ją przyprowadzać w miejsca, gdzie wcześniej bywaliśmy razem. Że nie miał żadnych oporów (choćby moralnych, choćby odrobiny empatii dla mnie) żeby się z nią przede mną prezentować.
To było dla mnie bardzo ciężkie.
Ale i to obróciło się przeciwko niemu
Bo teraz ja go widzę Widzę jego szarpanie. A on przecież MUSI przede mną odstawiać tą swoją grę
Może dawno by już ją rzucił... ale nie może, bo zrobił by z siebie ogromnego kretyna
zero do kwadratu
A ja sobie patrzę.... hehehehe
Ja widzicie "dziewczęta" niemoralność i qurestwo (damskie i męskie) nie popłaca. Niestety. Lepiej być uczciwym, uwierzcie. Choć, prawda, że to o wiele trudniejsze.
Araquelle napisał/a:kk76 napisał/a:co znaczy: "odbiłabyś" czy ja poluje na żonatego aby odbić czy to żonaci szukają kochanek?
pewnie dla wielu to żadna różnicaTo ja tak poznawczo pytam, zgłebiam temat po prostu. Hipotetycznie: twoja siostra ma fajnego faceta. Cos się pożarli ostatnio i jakoś tak przypadkowo tego jej męża spotkałas na mieście. i on ci proponuje mały numerek, bo juz od dawna iskrzy międy wami i takie tam. bez rozwalania rodziny, bez miłości, dla przyjemności. Korzystasz?
Przyznam że wyobraźnie masz nie lada. Znasz taki przypadek z autopsji? Zapewne masz już gotową odpowiedź i cokolwiek bym nie napisała i tak już być może wiesz swoje.
mam nadzieję że się mylę.
Ja tylko chciałabym usłyszeć tak albo nie. Nie znam odpowiedzi z góry a przyznam bardzo jestem jej ciekawa. Czemu nie chcesz w tą grę zagrać i odpowiedzieć?
923 2016-10-17 14:50:54 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-17 14:51:49)
summerka88 napisał/a:Zorija napisał/a:Summerka, w listopadzie będą 2 lata od początku romansu
Ja wiem od 1.5 roku... nie sądziłam, że tak szybko się doczekam aż takiej satysfakcji
Cóż... życie...
![]()
![]()
Jest szansa, że spocznie przy nowej na dobre, bo jak każda baba jest taka sama a ktoś musi przecież mu prać gacie i skarpetki, to.... Ale, że sielanki przy tej drugiej ni ma chłopina to już wieszDobra, to jeszcze chwilkę pociągnę...
To co mnie bardzo dotykało, to fakt, że jak już był z nią, to zaczął ją przyprowadzać w miejsca, gdzie wcześniej bywaliśmy razem. Że nie miał żadnych oporów (choćby moralnych, choćby odrobiny empatii dla mnie) żeby się z nią przede mną prezentować.
To było dla mnie bardzo ciężkie.Ale i to obróciło się przeciwko niemu
Bo teraz ja go widzęWidzę jego szarpanie. A on przecież MUSI przede mną odstawiać tą swoją grę
Może dawno by już ją rzucił... ale nie może, bo zrobił by z siebie ogromnego kretyna
zero do kwadratu
A ja sobie patrzę.... hehehehe
Ja widzicie "dziewczęta" niemoralność i qurestwo (damskie i męskie) nie popłaca. Niestety. Lepiej być uczciwym, uwierzcie. Choć, prawda, że to o wiele trudniejsze.
Nie wiem Zorija, jakie miałaś "przejścia" w dzieciństwie, ale na podstawie tego, co przeczytałam w twoich postach, to obstawiam, że wiele, bo i wiele byłaś w stanie "poświęcić dla dobra rodziny". Szkoda, że trafiłaś na faceta, który to bezlitośnie i bez szacunku dla ciebie wykorzystał
Ale kop mu na drogę. Niech tej nowej lafiryndzie życie zatruwa. Pamiętaj, że on to już "przechodzony" gość.
Za to ty jawisz mi się tutaj jako fajna kobitka, która przez spory kawałek swojego życia musiała dostosowywać się nieco do innych a teraz rozpościera skrzydła. I dobrze Tak trzymaj.
summerka88 napisał/a:Zorija napisał/a:Summerka, w listopadzie będą 2 lata od początku romansu
Ja wiem od 1.5 roku... nie sądziłam, że tak szybko się doczekam aż takiej satysfakcji
Cóż... życie...
![]()
![]()
Jest szansa, że spocznie przy nowej na dobre, bo jak każda baba jest taka sama a ktoś musi przecież mu prać gacie i skarpetki, to.... Ale, że sielanki przy tej drugiej ni ma chłopina to już wieszDobra, to jeszcze chwilkę pociągnę...
To co mnie bardzo dotykało, to fakt, że jak już był z nią, to zaczął ją przyprowadzać w miejsca, gdzie wcześniej bywaliśmy razem. Że nie miał żadnych oporów (choćby moralnych, choćby odrobiny empatii dla mnie) żeby się z nią przede mną prezentować.
To było dla mnie bardzo ciężkie.Ale i to obróciło się przeciwko niemu
Bo teraz ja go widzęWidzę jego szarpanie. A on przecież MUSI przede mną odstawiać tą swoją grę
Może dawno by już ją rzucił... ale nie może, bo zrobił by z siebie ogromnego kretyna
zero do kwadratu
A ja sobie patrzę.... hehehehe
Ja widzicie "dziewczęta" niemoralność i qurestwo (damskie i męskie) nie popłaca. Niestety. Lepiej być uczciwym, uwierzcie. Choć, prawda, że to o wiele trudniejsze.
Wśród moich znajomych przyjaciółka przyjaciółce "odbiła" męża, czy też facet związał się z przyjaciółką swojej żony - zwał jak zwał. Byli po pierwszej sprawie rozwodowej, i nadal formalnie pozostawali małżeństwem, kiedy wszyscy troje spotkali sie na ślubie i weselu wspólnych przyjaciół. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi, nikt nikomu nie wchodził w drogę. Jedynie to znajomi zwrócili uwagę na to żeby ich przypadkiem obok siebie nie posadzić. I to był jedyny kłopot, ale państwa młodych, bo im tak jakoś niezręcznie było. Poza tym obyło się bez trupów.
Zorija, naprawdę nie szkoda Ci energii na "zauważanie" obecnego życia Twojego byłego?
A jaka jest Twoim zdaniem prawidłowa nazwa kobiety, która świadomie wchodzi w seksualny układ z facetem, który ma oficjalną partnerkę? Z mojej wiedzy wynika, że taką kobietę nazywa się kochanką.
Kochana, ale ja w dalszym ciągu jestem kochanką!!!! Mało tego, byłam, jestem i mam nadzieję, że jeszcze długo będę KOCHANKĄ.... z tymże dla swojego faceta.
Ulżyło?
A, Olu specjalnie dla Ciebie, byś mogła kopiować mój cytat bez 2 członu... i dorabiać ideologię... no wiesz, ułatwiam Ci zadanie
:):)
Zorija napisał/a:summerka88 napisał/a:
![]()
![]()
Jest szansa, że spocznie przy nowej na dobre, bo jak każda baba jest taka sama a ktoś musi przecież mu prać gacie i skarpetki, to.... Ale, że sielanki przy tej drugiej ni ma chłopina to już wieszDobra, to jeszcze chwilkę pociągnę...
To co mnie bardzo dotykało, to fakt, że jak już był z nią, to zaczął ją przyprowadzać w miejsca, gdzie wcześniej bywaliśmy razem. Że nie miał żadnych oporów (choćby moralnych, choćby odrobiny empatii dla mnie) żeby się z nią przede mną prezentować.
To było dla mnie bardzo ciężkie.Ale i to obróciło się przeciwko niemu
Bo teraz ja go widzęWidzę jego szarpanie. A on przecież MUSI przede mną odstawiać tą swoją grę
Może dawno by już ją rzucił... ale nie może, bo zrobił by z siebie ogromnego kretyna
zero do kwadratu
A ja sobie patrzę.... hehehehe
Ja widzicie "dziewczęta" niemoralność i qurestwo (damskie i męskie) nie popłaca. Niestety. Lepiej być uczciwym, uwierzcie. Choć, prawda, że to o wiele trudniejsze.
Wśród moich znajomych przyjaciółka przyjaciółce "odbiła" męża, czy też facet związał się z przyjaciółką swojej żony - zwał jak zwał. Byli po pierwszej sprawie rozwodowej, i nadal formalnie pozostawali małżeństwem, kiedy wszyscy troje spotkali sie na ślubie i weselu wspólnych przyjaciół. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi, nikt nikomu nie wchodził w drogę. Jedynie to znajomi zwrócili uwagę na to żeby ich przypadkiem obok siebie nie posadzić. I to był jedyny kłopot, ale państwa młodych, bo im tak jakoś niezręcznie było. Poza tym obyło się bez trupów.
Zorija, naprawdę nie szkoda Ci energii na "zauważanie" obecnego życia Twojego byłego?
A tobie SonyXperia naprawdę nie szkoda tracić energii na dosrywanie komuś, kto i tak nieźle już dostał w d...ę?
dobrakobieta90 napisał/a:A jaka jest Twoim zdaniem prawidłowa nazwa kobiety, która świadomie wchodzi w seksualny układ z facetem, który ma oficjalną partnerkę? Z mojej wiedzy wynika, że taką kobietę nazywa się kochanką.
Kochana, ale ja w dalszym ciągu jestem kochanką!!!! Mało tego, byłam, jestem i mam nadzieję, że jeszcze długo będę KOCHANKĄ.... z tymże dla swojego faceta.
![]()
Ulżyło?![]()
![]()
![]()
Teraz przynajmniej nie musisz się "ukrywać" i dawć po kryjomu.
Dobrze, że skończyłaś z tamtym słabym złamasem. Z doświadczenia Ci powiem, że kochanki są tylko do podbudowania ego, nie myśli się o nich jak o potencjalnych partnerach, ale jak o czasoumilaczach.
928 2016-10-17 14:58:10 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-10-17 14:59:46)
SonyXperia napisał/a:Zorija napisał/a:Dobra, to jeszcze chwilkę pociągnę...
To co mnie bardzo dotykało, to fakt, że jak już był z nią, to zaczął ją przyprowadzać w miejsca, gdzie wcześniej bywaliśmy razem. Że nie miał żadnych oporów (choćby moralnych, choćby odrobiny empatii dla mnie) żeby się z nią przede mną prezentować.
To było dla mnie bardzo ciężkie.Ale i to obróciło się przeciwko niemu
Bo teraz ja go widzęWidzę jego szarpanie. A on przecież MUSI przede mną odstawiać tą swoją grę
Może dawno by już ją rzucił... ale nie może, bo zrobił by z siebie ogromnego kretyna
zero do kwadratu
A ja sobie patrzę.... hehehehe
Ja widzicie "dziewczęta" niemoralność i qurestwo (damskie i męskie) nie popłaca. Niestety. Lepiej być uczciwym, uwierzcie. Choć, prawda, że to o wiele trudniejsze.
Wśród moich znajomych przyjaciółka przyjaciółce "odbiła" męża, czy też facet związał się z przyjaciółką swojej żony - zwał jak zwał. Byli po pierwszej sprawie rozwodowej, i nadal formalnie pozostawali małżeństwem, kiedy wszyscy troje spotkali sie na ślubie i weselu wspólnych przyjaciół. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi, nikt nikomu nie wchodził w drogę. Jedynie to znajomi zwrócili uwagę na to żeby ich przypadkiem obok siebie nie posadzić. I to był jedyny kłopot, ale państwa młodych, bo im tak jakoś niezręcznie było. Poza tym obyło się bez trupów.
Zorija, naprawdę nie szkoda Ci energii na "zauważanie" obecnego życia Twojego byłego?A tobie SonyXperia naprawdę nie szkoda tracić energii na dosrywanie komuś, kto i tak nieźle już dostał w d...ę?
Wiesz o tym, że uporczywe nękanie jest zagrożone karą bezwzględnego pozbawienia wolności? Za dosrywanie byłej kochance Twojego ex zawiasów nie dostaniesz, więc nie podjudzaj innych do złego, bo masz wyjątkowo zły wpływ na nią z Tą swoją chorą postawą.
929 2016-10-17 15:01:59 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-17 15:06:51)
summerka88 napisał/a:SonyXperia napisał/a:Zorija, naprawdę nie szkoda Ci energii na "zauważanie" obecnego życia Twojego byłego?
A tobie SonyXperia naprawdę nie szkoda tracić energii na dosrywanie komuś, kto i tak nieźle już dostał w d...ę?
Wiesz o tym, że uporczywe nękanie jest zagrożone karą bezwzględnego pozbawienia wolności? Za dosrywanie byłej kochance Twojego ex zawiasów nie dostaniesz, więc nie podjudzaj innych do złego, bo masz wyjątkowo zły wpływ na nią z Tą swoją chorą postawą.
Jeśli to do mnie, a zakładam, że tak, bo nadpisałaś się nad moim postem, to problem w tym, że nie mam żadnej byłej ani obecnej kochanki ani obecnego ani exa. Hm, niech to zatem będzie dla mnie rada na przyszłość . Dzięki.
930 2016-10-17 15:09:36 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-10-17 15:16:01)
kk76 nie musialam o niczym mówić bo maz jest moim pierwszym chlopakiem, jesteśmy razem 14 lat
a on tak mowil o pierwszej dziewczynie
to chyba normalne ze sie jest szczerym w związku?
Piękną kloakę tutaj urządziłyście.
Aż się niedobrze robi.
Każda każdej próbuje dosrać jak najdotkliwiej. Tylko po co? Lepiej Wam po tym będzie?
Znam po trochu Wasze historie, Zorija została skrzywdzona i radzi sobie, jak tylko może. Roxann dawała tyłka żonatemu, a teraz uparcie twierdzi, że nie była kochanką; Sony została porzucona dla innej i też było jej ciężko; Ivy poznała faceta, który okazał się żonaty - KAŻDA z Was ma za sobą bolesne przejścia.
Przestańcie sobie dosrywać i zauważcie fakt - KAŻDA z Was została SKRZYWDZONA, na inny sposób, ale skrzywdzona. Po co to wywlekać? To nic nie da.
Cyngi, ja wcale nie zaprzeczam ze mialam z tym człowiekiem romans. Nie będę jednak po raz setny przytaczac szczegolow bo o tym było w moim wątku, zresztą nie raz przeinaczone.
Napisalam tylko, ze nigdy nie zgodzilambym się na świadome bycie ta trzecią. Dlatego to zakończyłam.
A ze komuś nie pasują pewne szczegóły czy je woli interperowac po swojemu. To jego sprawa.
Przeciez chyba wiem jak to się zaczęło i co do niego czułam... To że ktoś mi 100 raz powie ze nie mogło być tu uczucia to nie znaczy ze to nagle zacznie obowiązywać. Tzn mowie o sobie... Inaczej 4 lata bym się nie odkochiwala. I nie poświęciła temu 50 str mojego wątku. ..
933 2016-10-17 15:51:47 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-17 15:54:23)
Roxann, ale ja nie wnikam, czy między Wami była miłość. Nie interesuje mnie to wcale. Kobieta utrzymująca stosunki natury erotycznej z żonatym facetem to kochanka, z definicji.
Nie chcesz spojrzeć prawdzie w oczy, to Twoja sprawa, mnie Twoje przyznanie się do niczego nie jest potrzebne. Podałam Twoją historię dla przykładu, że każda z Was ma za sobą trudne chwile, każda sobie poradziła w inny sposób i lepiej się na tym skupić, a nie na wzajemnym licytowaniu się.
Ale jakiej prawdziwe??
Tak to jest definicja, która też mnie nie interesuje.
Przeciez nie chodzi o nazywanie czy przezywanie. Mi to lotto tak naprawdę.
Skoro mowie ze nie zgodzilambym się i nie zgodziłam się na bycie ta trzecią. . A i tak jak mantre mi się powtarza ze bylam czy kochanka... bo co?? No mialam romans z facetem który okazał się zonaty... Majac ta wiedze wycofalam się... pomimo że bardzo go kochalam. Dlatego ja JA nie czuje się kochanka - ta trzecia. Pisze o swoich odczuciach a jak to jest definiowanie czy interpterowane czy koloryzowane. .. to juz nie moja sprawa.
Ja nie muszę się tu przed nikim tłumaczyć czy też niczego udawadniac bo i tak inni wiedzą lepiej. I interpretuja pod siebie.
A ja zwyczajnie wyrażam swoje zdanie...Tyle.
Ale jakiej prawdziwe??
Tak to jest definicja, która też mnie nie interesuje.
Przeciez nie chodzi o nazywanie czy przezywanie. Mi to lotto tak naprawdę.
Skoro mowie ze nie zgodzilambym się i nie zgodziłam się na bycie ta trzecią. . A i tak jak mantre mi się powtarza ze bylam czy kochanka... bo co?? No mialam romans z facetem który okazał się zonaty... Majac ta wiedze wycofalam się... pomimo że bardzo go kochalam. Dlatego ja JA nie czuje się kochanka - ta trzecia. Pisze o swoich odczuciach a jak to jest definiowanie czy interpterowane czy koloryzowane. .. to juz nie moja sprawa.
Ja nie muszę się tu przed nikim tłumaczyć czy też niczego udawadniac bo i tak inni wiedzą lepiej. I interpretuja pod siebie.
A ja zwyczajnie wyrażam swoje zdanie...Tyle.
No to się nie czuj.
Mi to naprawdę zwisa, czy się czujesz kochanką, czy nie.
P.S Kochanka - kobieta utrzymująca stosunki seksualne z żonatym mężczyzną; utrzymanka, faworyta, metresa, miłośnica, kochanica.
Roxann, on nie "okazal sie zonaty", ale wiedzialas, ze byl zonaty. Nie mydlil Ci oczu, ze jest wolny. Wiec nie oszukujmy sie, ze bylas biedna ofiara naciagacza. Wiem, ze tak latwiej, ale to nie jest PRAWDA.
Przeciez nie chodzi o nazywanie czy przezywanie. Mi to lotto tak naprawdę.
Skoro mowie ze nie zgodzilambym się i nie zgodziłam się na bycie ta trzecią. . A i tak jak mantre mi się powtarza ze bylam czy kochanka... bo co?? No mialam romans z facetem który okazał się zonaty... Majac ta wiedze wycofalam się... pomimo że bardzo go kochalam. Dlatego ja JA nie czuje się kochanka - ta trzecia.
Oj, oj, wycofałaś się Roxann ale "wróciliście" do flirtowania i nawet do łóżka poszliście na koniec, z całą Twoją wiedza o żonie i dzieciach. To już się trochę kłóci z tym co właśnie napisałaś. Byłaś kochanką, podobnie jak i ja, jak inne kobiety. Do pewnego czasu czułyśmy się jedyne, a potem nie chciałyśmy być tymi trzecimi. Mnie na przykład jest z tego powodu straszliwie wstyd, ja tamtą jego żonę przeprosiłam i obiecałam że nic mnie z nim już nie łączy. I tak za długo to ciągnęłam, powinnam urwać to wszystko na samym początku. Dlatego jest mi teraz wstyd. I mam do niego żal, że mnie okłamywał. A jeżeli ja mam żal to jak musi się czuć jego własna żona!
Różnie sobie z tym radzimy, ja nazwałam sprawę po imieniu, byłam kochanką pomimo że się nią nie czułam. Świadomość często przychodzi dopiero wtedy gdy opada wojenny pył.
Odpowiadając na pytanie z tematu i opierając się na własnym życiowym doświadczeniu - winny jest ten kto zdradza. Zawsze. Jeśli mnie zdradził mąż to tylko do niego mogę mieć pretensje, że to zrobił, wcale nie istotne jest z kim, nie interesuje mnie ta osoba. Jeśli ja zdradzam to też, tylko ja mogę się czuć winna, bo pozwoliłam sobie na to. To, czy tamta osoba wiedziała że mam męża, czy nie, też nie jest istotne, bo to ja oszukuję, ich obu. Ale jeśli jestem osobą samotną, dlaczego mam się czuć winna? Ja nikogo nie zdradzam, a jeśli on ma żonę to oszukuje również mnie. No i po co to ściemnianie? Zdradzanie żony z kochanką i kochanki z żoną? Jak się kocha to się nie zdradza. Proste.
Cyngli, ale mnie też zwisają takie komentarze czy „definicje”. Nawet nie irytują… Bo przecież wiadomo, że nie chodzi o użyte sformułowanie, tylko by mi dopiec.
Wyobraź jednak sobie taką teoretyczną, zaznaczam teoretyczną sytuację: ktoś, kogo poznałaś i wzbudzał twoje zaufanie, okłamał Cię w dość istotnej sprawie. Ty nieświadoma tego ogłosiłaś to na forum (nie tym internetowym). Szybko jednak ta informacja została zweryfikowana i jednogłośnie zostałaś definiowana jako „kłamczucha”. Nie ważne co byś zrobiła, tłumaczyła, że nie miałaś złych intencji, pobudek. Jesteś kłamczuchą i tyle bo zgodnie z definicją ktoś kto świadczy nieprawdę jest kłamcą. No mogłaś to zweryfikować, ale już za późno… mogłaś próbować to wytłumaczyć, ale i tak wszyscy jednogłośnie ci mówią , że kłamca to kłamca i nie ma co się wybielać.
Czy jak setna osoba powie Ci cytując definicję, że jesteś kłamczuchą, to nagle sama zaczniesz tak o sobie myśleć, czy jednak w pewnym momencie machniesz ręką, bo wiesz że to jak walka z wiatrakami. W końcu przyznasz że ok., powiedziałam nieprawdę, ale nie czuję się kłamczuchą, bo po pierwsze nigdy wcześniej nie okłamałam nikogo i wiem że nie byłabym zdolna do kłamstwa i gdybym na początku wiedziała, że mam do przekazania nieprawdziwą informację, to bym tego nie zrobiła. Mam jednak nauczkę. I tyle.
No właśnie, ja mniej więcej tak się czuję. Dlatego nie poruszają mnie te szufladkowania i personalne podjazdy.
Roxann napisał/a:Przeciez nie chodzi o nazywanie czy przezywanie. Mi to lotto tak naprawdę.
Skoro mowie ze nie zgodzilambym się i nie zgodziłam się na bycie ta trzecią. . A i tak jak mantre mi się powtarza ze bylam czy kochanka... bo co?? No mialam romans z facetem który okazał się zonaty... Majac ta wiedze wycofalam się... pomimo że bardzo go kochalam. Dlatego ja JA nie czuje się kochanka - ta trzecia.Oj, oj, wycofałaś się Roxann ale "wróciliście" do flirtowania i nawet do łóżka poszliście na koniec, z całą Twoją wiedza o żonie i dzieciach. To już się trochę kłóci z tym co właśnie napisałaś. Byłaś kochanką, podobnie jak i ja, jak inne kobiety. Do pewnego czasu czułyśmy się jedyne, a potem nie chciałyśmy być tymi trzecimi. Mnie na przykład jest z tego powodu straszliwie wstyd, ja tamtą jego żonę przeprosiłam i obiecałam że nic mnie z nim już nie łączy. I tak za długo to ciągnęłam, powinnam urwać to wszystko na samym początku. Dlatego jest mi teraz wstyd. I mam do niego żal, że mnie okłamywał. A jeżeli ja mam żal to jak musi się czuć jego własna żona!
Różnie sobie z tym radzimy, ja nazwałam sprawę po imieniu, byłam kochanką pomimo że się nią nie czułam. Świadomość często przychodzi dopiero wtedy gdy opada wojenny pył.
Ale ja nie wypieram się romansu. Kiedy "wrócił", myślałam że na dobre... W końcu tak pięknie mówił o miłości do mnie
Owszem, kiepsko sobie radziłam z wybijaniem go sobie z głowy.
Tylko ile można czytać pod swoim adresem złośliwości, czy podawania mnie za klasyczny przykład kochanki (osoby, która godzi się być tą trzecią). Nie godziłam się i nigdy nie zgodzę.
Owszem byłam głupia, naiwna, beznadziejnie zakochana. itd. ale dostałam po d.pie. I mam nauczkę do końca życia.
A jego żony nie znałam. Dalej nie znam. Tobie ten twój powiedział, że jest w separacji. Ten 'mój' dopiero przyparty do muru się przyznał. wcześniej nie pisnął o niej żadnego słowa. Dlatego ja (niezależnie od opinii tutaj) czuję się w pewnym stopniu oszukana, choć wiem, że mogłam wcześniej zareagować i nie doprowadzić do sytuacji, w której się zakochałam... Oszczędziłoby mi to 4 lat...a przynajmniej tych całych jazd jakie miałam na początku tego roku. Ale człowiek mądry po szkodzie....
940 2016-10-17 16:56:37 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-10-17 16:57:06)
Roxann, im wiecej Ciebie czytam, tym bardziej mysle, ze zyjesz w ciaglym zaprzeczeniu. Wiesz, ze wyrzadzilas krzywde, wiesz, ze sie zeszmacilas i teraz starasz sie udawac, ze to nie bylo takie zle. Strasznie to smutne w sumie
Ech Roxann, najważniejsze to wyciągnąć wnioski i nie oglądać się za siebie.
Byłaś kochanką to byłaś, stało się, nie odstaniesz tego. Teraz zajmuj się sobą i pielęgnuj w sobie uczucia które się być może rodzą. A tamtym facetem się nie przejmuj i nie zastanawiaj nad nim, bo nie warto. Zupełny ignor najlepiej działa, jak się okazuje.
Beyondblackie, trochę za daleko się posuwasz, uważam. Czy Ty wiesz co znaczy "zeszmacić"?? I komu wyrządziła krzywdę? Chyba sobie, bo nie uważam żeby tamten pan czuł się pokrzywdzony. A jak jego małżonka została skrzywdzona to przez swojego pożal się boże męża.
Roxann, im wiecej Ciebie czytam, tym bardziej mysle, ze zyjesz w ciaglym zaprzeczeniu. Wiesz, ze wyrzadzilas krzywde, wiesz, ze sie zeszmacilas i teraz starasz sie udawac, ze to nie bylo takie zle. Strasznie to smutne w sumie
Gdzie ja napisałam, że to nie było złe? Wiem jednak (zapewniam, że bardziej niż wy i to z pierwszej ręki ), jaka była sytuacja, wiem jakie uczucia, emocje mi towarzyszyły itd. Wiem, że popełniłam błąd. Dostałam nauczkę.
Że co, fakt że mnie nie ruszają tego typu komentarze? No ileż można..
Ja wiem, że tu każdy jest z jakiegoś powodu, niektórzy by się ot powyzywać dla własnej satysfakcji. Mnie naprawdę ani nie bawią, ani nie irytują takie komentarze… widocznie ktoś ma taką potrzebę… a że dla chyba pikanterii przeinacza fakty … no cóż.. ‘papier” wszystko zniesie.
Ale tak wiem, definicja, to definicja.
Dla zamknięcia personalnych podjazdów i uspokojenia tych co uważają że zaprzeczam sama sobie – tak byłam kochanką zgodnie z definicją
Już lepiej?
943 2016-10-17 17:16:35 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-17 17:29:55)
Roxann napisał/a:Przeciez nie chodzi o nazywanie czy przezywanie. Mi to lotto tak naprawdę.
Skoro mowie ze nie zgodzilambym się i nie zgodziłam się na bycie ta trzecią. . A i tak jak mantre mi się powtarza ze bylam czy kochanka... bo co?? No mialam romans z facetem który okazał się zonaty... Majac ta wiedze wycofalam się... pomimo że bardzo go kochalam. Dlatego ja JA nie czuje się kochanka - ta trzecia.Oj, oj, wycofałaś się Roxann ale "wróciliście" do flirtowania i nawet do łóżka poszliście na koniec, z całą Twoją wiedza o żonie i dzieciach. To już się trochę kłóci z tym co właśnie napisałaś. Byłaś kochanką, podobnie jak i ja, jak inne kobiety. Do pewnego czasu czułyśmy się jedyne, a potem nie chciałyśmy być tymi trzecimi. Mnie na przykład jest z tego powodu straszliwie wstyd, ja tamtą jego żonę przeprosiłam i obiecałam że nic mnie z nim już nie łączy. I tak za długo to ciągnęłam, powinnam urwać to wszystko na samym początku. Dlatego jest mi teraz wstyd. I mam do niego żal, że mnie okłamywał. A jeżeli ja mam żal to jak musi się czuć jego własna żona!
Różnie sobie z tym radzimy, ja nazwałam sprawę po imieniu, byłam kochanką pomimo że się nią nie czułam. Świadomość często przychodzi dopiero wtedy gdy opada wojenny pył.
Lepiej Ivy, jest nawet lepiej.
Roxann w swoim wątku próbowała wmówić uczestnikom dyskusji, że jest niczemu niewinną ofiarą uwiedzenia przez żonatego, po czym w poście #1317 aurora borealis przytoczyła wcześniejszy post Roxann (#155), w którym Roxann napisała:
„Moja sytuacja jest zupełnie inna, bo on mi niczego nie obiecywał, wiedziałam, że jest żonaty. Nakręciłam się najpierw jaki to on przystojny, fajny, atrakcyjny, ale na zasadzie - oj, czemu tacy faceci są zajęci? No a kiedy on tez zwrócił na mnie uwagę, a potem zdarzyła się sytuacja, że byliśmy sami i on mnie boją i pocałował, to kompletnie straciłam głowę. Nie myślałam wtedy wcale, nie mówiąc o konsekwencjach, jego żonie itd.
Ja nie wiem jaka jest u niego sytuacja. Przeszło mi przez myśl, by poruszyć ten temat, tylko po co?”
Roxann sama już się gubi, co jest prawdą a co wytworem jej wyobraźni. Od tamtego momentu uważam, że ta dziewczyna ma z sobą niezłe problemy.
Lepiej Ivy, jest nawet lepiej.
Roxann w swoim wątku próbowała wmówić uczestnikom dyskusji, że jest niczemu niewinną ofiarą uwiedzenia przez żonatego, po czym w poście #1317 aurora borealis przytoczyła wcześniejszy post Roxann (#155), w którym Roxann napisała:„Moja sytuacja jest zupełnie inna, bo on mi niczego nie obiecywał, wiedziałam, że jest żonaty. Nakręciłam się najpierw jaki to on przystojny, fajny, atrakcyjny, ale na zasadzie - oj, czemu tacy faceci są zajęci? No a kiedy on tez zwrócił na mnie uwagę, a potem zdarzyła się sytuacja, że byliśmy sami i on mnie boją i pocałował, to kompletnie straciłam głowę. Nie myślałam wtedy wcale, nie mówiąc o konsekwencjach, jego żonie itd.
Ja nie wiem jaka jest u niego sytuacja. Przeszło mi przez myśl, by poruszyć ten temat, tylko po co?”Roxann sama już się gubi, co jest prawdą a co wytworem jej wyobraźni. Od tamtego momentu uważam, że ta dziewczyna ma z sobą niezłe problemy.
summerka88, ja tą kwestię wyjaśniłam już w swoim wątku i nie wiem po co znów mam się tłumaczyć.. Ale jak widać trudno zrozumieć, że coś się dzieje w czasoprzestrzeni…
pisałam to po ponad 3 latach, kiedy to, że jest żonaty był faktem a nie domysłem. Kiedy go poznawałam nie było mowy o żadnej żonie, nie nosił obrączki. Poznawaliśmy się, zakochiwałam się w nim. Pojawiły się jednak pierwsze sygnały, że może być żonaty… wolałam jednak to wypierać – no, nie … to nie może być prawda. Tak żonaty facet się nie zachowuje. Tym bardziej w sytuacji przyparcia do ściany Nie chciałam (a może się bałam) poruszać tej rozmowy, bo w tamtym czasie, podkreślam w tamtym a nie teraz czy jak pisałam ten post, to nie było oczywiste. Może nie chciałam by bajka się skończyła czy zrobić faux pas. A nie obiecywał, bo niby kiedy? To były początki. Dopiero jak w papierach jakie złożył u nas w związku z projektem, czarno na białym było „żonaty”. Wtedy już nie miałam wątpliwości i poruszyłam tę rozmowę. Nie zaprzeczył i wtedy był koniec.
Interpretować to możecie różnie, wiadomo sensacja jest ciekawsza.. a zdanie wyjęte z kontekstu po 3 latach… Wiem, że patrząc z boku czy oceniając na zimno powinnam była szybciej zareagować, jak tylko zapaliła się „czerwona lampka”. Nie zrobiłam tego. Mea culpa. I to ostatnie moje słowo w tym temacie.
945 2016-10-17 17:49:13 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-17 17:52:02)
Roxann, to nie twój wątek, więc już żeby nie kontynuować twojej żałosno-żenujacej historii, zakończmy tym, że słowa, którymi opisałaś swój "brak myślenia o konsekwencjach i żonie kochanka" w seksualnych sytuacjach z kochankiem chyba najtrafniej pokazują, że właściwie w romansach chodzi o takie zwierzęce instynkty, czyste emocje bez myślenia.
Dla mnie to lekcja poglądowa, bo w sumie w życiu chodzi głównie o to, żeby czuć
summerka88, sama pijesz do mnie...
Słusznie jednak zauważyłaś, tak to nie mój wątek.. i zapewne zaraz znów będziesz swoje mądrości jak mantrę powtarzać, że szukam tu uwagi.
Zauważ, że nie kontynuuję swego.. ale jak widać nie mi tylko Tobie tego brakuje, że wątki czy dyskusje wałkowane w moim przerzucasz na inny... czy też mnie prowokujesz, jednocześnie zarzucając mi problemy ze sobą.
Spokojnie, ja takowych nie mam. Choć chyba jak widać nie jesteś tym usatysfakcjonowana.. Takie "mięsko", a tu nici... no ale poczekajmy na Olę - to mistrzyni w przeinaczaniu i szukaniu sensacji Według mnie nawet zdeklasowała Lilkę.
Cyngli, ale mnie też zwisają takie komentarze czy „definicje”. Nawet nie irytują… Bo przecież wiadomo, że nie chodzi o użyte sformułowanie, tylko by mi dopiec.
Wyobraź jednak sobie taką teoretyczną, zaznaczam teoretyczną sytuację: ktoś, kogo poznałaś i wzbudzał twoje zaufanie, okłamał Cię w dość istotnej sprawie. Ty nieświadoma tego ogłosiłaś to na forum (nie tym internetowym). Szybko jednak ta informacja została zweryfikowana i jednogłośnie zostałaś definiowana jako „kłamczucha”. Nie ważne co byś zrobiła, tłumaczyła, że nie miałaś złych intencji, pobudek. Jesteś kłamczuchą i tyle bo zgodnie z definicją ktoś kto świadczy nieprawdę jest kłamcą. No mogłaś to zweryfikować, ale już za późno… mogłaś próbować to wytłumaczyć, ale i tak wszyscy jednogłośnie ci mówią , że kłamca to kłamca i nie ma co się wybielać.
Czy jak setna osoba powie Ci cytując definicję, że jesteś kłamczuchą, to nagle sama zaczniesz tak o sobie myśleć, czy jednak w pewnym momencie machniesz ręką, bo wiesz że to jak walka z wiatrakami. W końcu przyznasz że ok., powiedziałam nieprawdę, ale nie czuję się kłamczuchą, bo po pierwsze nigdy wcześniej nie okłamałam nikogo i wiem że nie byłabym zdolna do kłamstwa i gdybym na początku wiedziała, że mam do przekazania nieprawdziwą informację, to bym tego nie zrobiła. Mam jednak nauczkę. I tyle.
No właśnie, ja mniej więcej tak się czuję. Dlatego nie poruszają mnie te szufladkowania i personalne podjazdy.
Opisałaś zupełnie inną sytuację. Poszłaś z nim do łóżka, gdy już wiedziałaś, że jest żonaty. Zrobiłaś to świadomie.
A w opisanej przez Ciebie sytuacji ja nie kłamałam świadomie.
Łapiesz różnicę?
I błagam, skończmy ten temat, bo jest nudny jak flaki z olejem. Nikogo nie obchodzi, z kim sypiasz i na jakich warunkach. Podałam Twoją historię jako przykład, nie musisz się tłumaczyć i rozwijać tego w nieskończoność.
Roxan ale ja już nie musze nic pisać, sama napisałaś dość i wystarczy.
Alez ciekawa ta wasza dyskusja. Nie moge sie skupic przez was na moich testach z prawa jazdy. Tak mi sie przypomnialo i postanowilam siegnac po moje stare notatki z psychologi ze szkoly.. Szkole policealna skonczylam 3 lata temu dopiero jak odchowalam syna wiec jeszcze o nich pamietalam.moze wiekszosc z was slyszala i o tym juz zapomniala badz wcale nie slyszala ze w kazdej milosci w kazdym zwiazku istnieja tzw.etapy i kazdy zwiazek czy z zona czy z kochanka bedzie te etapy przechodzil czy sie tego chce czy nie.. Dla niewiedzacych przytaczam:
Faza1:fascynacja i zakochanie
Faza2:romantyczne poczatki
Faza3:milosc kompletna
Faza4:milosc przyjacielska
CO DALEJ?
Dalsze fazy i to czy nadal bedzie trwal nasz zwiazek zalezy od nas samych. Sa 2 rozgalezienia:
Pierwsze:brak intymnosci,brak zaangazowania nastepuje wtedy zwiazek pusty i rozpad
Drugie:podtrzymanie intymnosci,zaangazowanie nastepuje wtedy akceptacja no i wspolna piekna reszta zycia ze soba.
Wiekszosc zwiazkow rozpada sie po fazie 4. Mam wrazenie ze nasi mezowie nie zdaja sobie sprawy z tego ze te etapy sa w kazdym zwiazku obojetnie czy z zona czy z kochanka.mysla ze pierwszy etap z kochanka bedzie trwal wiecznie i ciagle beda im latac motyle po brzuchu az tu nagle przykra niespodzianka. Wszystko zaczyna byc takie jak z zona. I zostaje mu reszta zycia w kolejnych etapach tylko juz nie z rodzina nie z zona i swoimi dziecmi tylko nagle zdaje sobie sprawe ze bedzie przechodzil to z obca baba i o zgrozo czasem tez jej dziecmi. Czasem zdarza sie odwrotnie ze to kobieta sie na cos takiego da nabrac jak chocby zona naszego Piotra z forum. Chyba Cie pocieszylam Zorija co?.mam wrazenie ze Twoj maz wlasnie wszedl w kolejny etap zwiazku i nagle zdal sobie sprawe ze wszystko kiedys bedzie wygladalo tak samo.co do winy kochanki czy meza to uwazam ze obydwoje sa winni .nie zaczyna sie zwiazku bedac w zwiazku.
Opisałaś zupełnie inną sytuację. Poszłaś z nim do łóżka, gdy już wiedziałaś, że jest żonaty. Zrobiłaś to świadomie.
A w opisanej przez Ciebie sytuacji ja nie kłamałam świadomie.
Łapiesz różnicę?
I błagam, skończmy ten temat, bo jest nudny jak flaki z olejem. Nikogo nie obchodzi, z kim sypiasz i na jakich warunkach. Podałam Twoją historię jako przykład, nie musisz się tłumaczyć i rozwijać tego w nieskończoność.
Ciekawe, że lepiej wiesz kiedy i z jaką świadomością poszłam do łózka...może jeszcze podasz kąt rozwarcia nóg i częstotliwość?
Tak te twoje wypociny są już nudne jak flaki z olejem..
Jak nie wiesz, czy nadinterpretujesz to nie podawaj mnie za "przykład" z łaski swojej.
Ja wiem, że trudno przyjąć do wiadomości, że coś mogło być inaczej niż w zakodowanym schemacie.
Ale... podając mnie jako "przykład" swoich wyobrażeń, kłamiesz... tak czy inaczej.
możesz mi nie wierzyć, masz takie prawo, ale jeśli już coś piszesz odwołując się do mnie to pisz zgodnie z prawdą, a nie jak ci pasuje.
Łapiesz różnicę??
Ot taka uwaga.
PS. Mi to lotto co piszesz, ale podając "fakty" nie zgodne z prawdą dalej, okłamujesz tak naprawdę innych..
No chyba ja wiem lepiej jak było.. jeśli już coś chcesz pisać o swoich przemyśleniach, to je pisz bezosobowo.. albo w oparciu o swoje doświadczenia.. no chyba że chcesz pretendować do poziomu Oli.. sensacja!!!! Nie ważne, że naginam fakty ale.. tak ciekawiej.
Roxan ale ja już nie musze nic pisać, sama napisałaś dość i wystarczy.
Uff
a ja tak liczyłam na Ciebie
mój boże dziewczyno ogarnij się
przynajmniej widać dlaczego nie umiesz być z kims na dłużej, ja sama nie wytrzymałabym dłużej z kims takim jak ty w związku
z wielu powodów
953 2016-10-17 18:38:31 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-17 18:46:51)
Cyngli napisał/a:Opisałaś zupełnie inną sytuację. Poszłaś z nim do łóżka, gdy już wiedziałaś, że jest żonaty. Zrobiłaś to świadomie.
A w opisanej przez Ciebie sytuacji ja nie kłamałam świadomie.
Łapiesz różnicę?
I błagam, skończmy ten temat, bo jest nudny jak flaki z olejem. Nikogo nie obchodzi, z kim sypiasz i na jakich warunkach. Podałam Twoją historię jako przykład, nie musisz się tłumaczyć i rozwijać tego w nieskończoność.
Ciekawe, że lepiej wiesz kiedy i z jaką świadomością poszłam do łózka...może jeszcze podasz kąt rozwarcia nóg i częstotliwość?
Tak te twoje wypociny są już nudne jak flaki z olejem..
Jak nie wiesz, czy nadinterpretujesz to nie podawaj mnie za "przykład" z łaski swojej.
Ja wiem, że trudno przyjąć do wiadomości, że coś mogło być inaczej niż w zakodowanym schemacie.
Ale... podając mnie jako "przykład" swoich wyobrażeń, kłamiesz... tak czy inaczej.
możesz mi nie wierzyć, masz takie prawo, ale jeśli już coś piszesz odwołując się do mnie to pisz zgodnie z prawdą, a nie jak ci pasuje.
Łapiesz różnicę??
Ot taka uwaga.PS. Mi to lotto co piszesz, ale podając "fakty" nie zgodne z prawdą dalej, okłamujesz tak naprawdę innych..
No chyba ja wiem lepiej jak było.. jeśli już coś chcesz pisać o swoich przemyśleniach, to je pisz bezosobowo.. albo w oparciu o swoje doświadczenia.. no chyba że chcesz pretendować do poziomu Oli.. sensacja!!!! Nie ważne, że naginam fakty ale.. tak ciekawiej.
Jakby Ci było ''lotto'', to już dawno byś zniknęła z tego wątku.
Ale dalej tu jesteś - pomijam, dlaczego.
Już Ci napisałam, że mnie nie interesuje, z kim sypiasz i na jakich warunkach.
Co do tego fragmentu, że okłamuję innych - Twój wątek jest dostępny dla wszystkich. Jak się komuś chce przeczołgać przez tyle strony, to proszę poczytać i sobie wyrobić zdanie.
Jakby Ci było ''lotto'', to już dawno byś zniknęła z tego wątku.
Ale dalej tu jesteś - pomijam, dlaczego.Już Ci napisałam, że mnie nie interesuje, z kim sypiasz i na jakich warunkach.
Co do tego fragmentu, że okłamuję innych - Twój wątek jest dostępny dla wszystkich. Jak się komuś chce przeczołgać przez tyle strony, to proszę poczytać i sobie wyrobić zdanie.
Cyngi, bo nie rozumiem, mam nie pisać bo Ci nie pasuje??
Tak, to samo pytanie można postawić do Ciebie. Jesteś w tym wątku, ba dziale o zdradach i wypowiadasz jako wręcz wyrocznia.. a podobno masz takie szczęśliwe małżeństwo. Dlaczego? Można się tylko domyślać.. ale nie będę wyręczać Oli w nadinterpretacjach
mój boże dziewczyno ogarnij się
przynajmniej widać dlaczego nie umiesz być z kims na dłużej, ja sama nie wytrzymałabym dłużej z kims takim jak ty w związku
z wielu powodów
Czyżby zabrakło argumentów?
jak widać nie zawsze jestem potulna.. i ze stoickim spokojem przyjmuję to co się o mnie i do mnie mówi (choć to forum), więc nie traktuje tego personalnie...
Jakbyś nie zauważyła, odpowiadałam słowami które były skierowane do mnie... i nagle takie obruszenie??
Jednak wybacz, ale przeceniasz mnie, nie potrafiłabym tak sama z siebie.. ale mam dobre przykłady!
Dla mnie jesteś fenomenem, podobnie jak lilka swojego czasu.
Mi zarzucano bujna wyobraźnie w moim wątku.. ale do pięt Wam nie dorastam. Ja tylko o sobie i o sobie.. a Wy.. jak pięknie potraficie dorabiać ideologie w które same wierzycie i to powielać... nie ważne, że ktoś powiedział że 2+2 to 4. W końcu nie może tak być.. bo gdzieś słyszałam o 3 i 10 a nawet o nieskończoności.. na pewno i w tym przypadku to znajduje rację bytu a nawet to pewne. A podam dalej.
955 2016-10-17 19:32:16 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-10-17 19:34:59)
Cyngli napisał/a:Jakby Ci było ''lotto'', to już dawno byś zniknęła z tego wątku.
Ale dalej tu jesteś - pomijam, dlaczego.Już Ci napisałam, że mnie nie interesuje, z kim sypiasz i na jakich warunkach.
Co do tego fragmentu, że okłamuję innych - Twój wątek jest dostępny dla wszystkich. Jak się komuś chce przeczołgać przez tyle strony, to proszę poczytać i sobie wyrobić zdanie.
Cyngi, bo nie rozumiem, mam nie pisać bo Ci nie pasuje??
Tak, to samo pytanie można postawić do Ciebie. Jesteś w tym wątku, ba dziale o zdradach i wypowiadasz jako wręcz wyrocznia.. a podobno masz takie szczęśliwe małżeństwo. Dlaczego? Można się tylko domyślać.. ale nie będę wyręczać Oli w nadinterpretacjach
A pisz sobie, skoro lubisz...
Dlaczego jestem w tym wątku? Bo mi się wyświetlił w ''aktywnych''.
I tylko dlatego.
Owszem, moje małżeństwo jest szczęśliwe, ale to nie Twoja sprawa. Resztę pomijam milczeniem.
Tak na wieczór kawałek muzyki z żonami i kochankami w tle ku rozładowaniu atmosfery
A pisz sobie, skoro lubisz...
Dlaczego jestem w tym wątku? Bo mi się wyświetlił w ''aktywnych''.
I tylko dlatego.A małżeństwo mam, zaiste, szczęśliwe.
Niech Cię główka o to nie boli.
Uff.. dziękuję za pozwolenie
Napisałam wcześniej, że gratuluję Ci udanego związku i to podtrzymuję. I tak dla mnie takie związki są perełką. Choć bardziej po kilkudziesięciu latach ale i takie przypadki znam, choć niestety niewiele.
Jednak zanim coś/kogoś osądzisz i podasz dalej, to jednak spróbuj się trzymać faktów a nie schematów czy definicji.. tzn nie mówię już o mnie... bo inne osoby więcej pokazały Ale jeśli tu jesteś by naprawdę pomagać/wspierać czy wyrażać swoją opinię, to jednak zrób krok do przodu i postaraj się zrozumieć, że inne przypadki od tych utartych w schematach też się zdarzają.
I nie mówię tu stricte o mnie. Bo mi to już lotto. Mówię o tym jak o doświadczeniu a nie o tym co mnie teraz dręczy..
Ja jednak żyłam w takim idealnym świecie co Ty do 4 l temu. Niestety musiałam przez własną naiwność (glupotę?) się z niego obudzić. Uwierz, to co zobaczyłam po 2 stronie nie jest fajne. Wolałam tamte życie zdecydowanie. I naprawdę szczerzę Ci życzę byś tego nigdy nie doświadczyła.
Tak na wieczór kawałek muzyki z żonami i kochankami w tle ku rozładowaniu atmosfery
To i ja coś dodam:
https://www.youtube.com/watch?v=N5zzFopcYPI
Cyngli napisał/a:A pisz sobie, skoro lubisz...
Dlaczego jestem w tym wątku? Bo mi się wyświetlił w ''aktywnych''.
I tylko dlatego.A małżeństwo mam, zaiste, szczęśliwe.
Niech Cię główka o to nie boli.Uff.. dziękuję za pozwolenie
Napisałam wcześniej, że gratuluję Ci udanego związku i to podtrzymuję. I tak dla mnie takie związki są perełką. Choć bardziej po kilkudziesięciu latach ale i takie przypadki znam, choć niestety niewiele.Jednak zanim coś/kogoś osądzisz i podasz dalej, to jednak spróbuj się trzymać faktów a nie schematów czy definicji.. tzn nie mówię już o mnie... bo inne osoby więcej pokazały
Ale jeśli tu jesteś by naprawdę pomagać/wspierać czy wyrażać swoją opinię, to jednak zrób krok do przodu i postaraj się zrozumieć, że inne przypadki od tych utartych w schematach też się zdarzają.
I nie mówię tu stricte o mnie. Bo mi to już lotto. Mówię o tym jak o doświadczeniu a nie o tym co mnie teraz dręczy..
Ja jednak żyłam w takim idealnym świecie co Ty do 4 l temu. Niestety musiałam przez własną naiwność (glupotę?) się z niego obudzić. Uwierz, to co zobaczyłam po 2 stronie nie jest fajne. Wolałam tamte życie zdecydowanie. I naprawdę szczerzę Ci życzę byś tego nigdy nie doświadczyła.
Mój świat nie jest idealny, Roxann.
Pochodzę z rodziny patologicznej, zmagam się z własną chorobą, a do tego mam niepełnosprawne dziecko.
W tym wszystkim trafił mi się dobry mąż, który mnie na razie nie zdradził i mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobi. Ufam mu.
Nie będę się z Tobą licytować, która z nas przeżyła więcej. Po prostu zakończę rozmowę z Tobą i tak będzie najlepiej.
Tak na wieczór kawałek muzyki z żonami i kochankami w tle ku rozładowaniu atmosfery
Ale się wstrzeliłaś z tym kawałkiem Super, choć smutne...
Mój świat nie jest idealny, Roxann.
Pochodzę z rodziny patologicznej, zmagam się z własną chorobą, a do tego mam niepełnosprawne dziecko.
W tym wszystkim trafił mi się dobry mąż, który mnie na razie nie zdradził i mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobi. Ufam mu.Nie będę się z Tobą licytować, która z nas przeżyła więcej. Po prostu zakończę rozmowę z Tobą i tak będzie najlepiej.
Cyngi, bardzo mi przykro.
Przecież tu nie chodzi o licytację, tylko o zbyt pochopne, czy też nie do końca uzasadnione oceny 2 osoby.
Zapewne czytałaś moje wypowiedzi (bo też się udzielałaś), nigdy nikogo nie obraziłam bo ot mam taki humor..
Ok, zakończmy rozmowę..
Kibicuję Ci i podziwiam (choć pewnie z ust "kochanki" niewiele to znaczy...
ale naprawdę mi przykro....
Tak na wieczór kawałek muzyki z żonami i kochankami w tle ku rozładowaniu atmosfery
Fajny numer. Jeszcze jeden "smutas" ode mnie
Ja polecam coś dłuższego, ale warto
http://www.cda.pl/video/5134387b
Ja polecam coś dłuższego, ale warto
![]()
http://www.cda.pl/video/5134387b
Z tego dłuższego.. i ogólnie wyłapującego schemat zakochania, zdrady, rozpadu związku itd.
http://www.filmweb.pl/film/Love-2015-738517
965 2016-10-17 21:30:49 Ostatnio edytowany przez kk76 (2016-10-17 21:37:14)
Dlaczego mężczyźni zdradzają? Bo początki są najbardziej fascynujące, bo kochanka to przyjemność, a stała partnerka to obowiązki, odpowiedzialność, codzienność, bo żona nie chce się kochać zbyt często albo zawsze tak samo, bo była to chwila pod wpływem alkoholu, bo leczy w ten sposób kompleksy, bo testosteron tak zdecydował, bo... potem już było za późno.
Jak wykazała ankieta przeprowadzona w serwisie Kobieta, przyczyną zdrady jest najczęściej rutyna (25 proc.). A zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek. Tylko w nielicznych przykładach romans partnera daje kobiecie do myślenia i mobilizuje ją do zmian.
Różnice między żoną a kochanką
K-kochanka
Ż-żona
K: Kochanie, było cudownie.
Ż: O, tylko tyle?
K: Och, jest taki wielki!
Ż: Schowaj to i nie rozśmieszaj mnie.
K: Weź mnie! Teraz!
Ż: Wynieś śmieci! Już!
K: Dochodzę!
Ż: Odchodzę.
DAJCIE swoim mężom to czego oczekują i w TAKI sposób jak chca a NIE będziecie zdradzane!!
Ale Wy wolicie skupić się na tym że facet musi i ok on tak a Wy to już nie
daje kobiecie do myslenia i mobilizuje ja do zmian?przepraszam ale nie rozumiem jakich zmian? ma porzucic obowiazki,odpowiedzialnosc,codziennosc i uprawiac z nim seks 3 razy dziennie wlazic mezowi w dupe bo jak nie to ja bedzie zdradzac? o czym ty wogole piszesz.?a moze to facet moglby cos dac od siebie i wziasc troche tych obowiazkow codziennosci i odpowiedzialnosci zeby kobiecie bylo lzej przy wychowywaniu przykladowo trojki dzieci.zadna normalna kobieta nie zaniedba swoich dzieci zeby wlazic mezowi do dupy i byc jego sluzaca. jak maz jest normalny to razem z nia dzieli obowiazki jak nie to znaczy ze dupek. piszesz tu o kobietach jak o jakis sluzacych i podwladnych.a co powiesz o mezczyznach ktorych zdradziky kobiety? bo czego nie dali kobietom? jezeli jest rutyna to jest wina obydwu stron ale zdradzajacy jest tylko jeden. strasznie wielka to krzywda widze dla ciebie te obowiazki i odpowiedzialnosc.
967 2016-10-17 22:28:44 Ostatnio edytowany przez memo331 (2016-10-17 22:29:49)
Dlaczego mężczyźni zdradzają? Bo początki są najbardziej fascynujące, bo kochanka to przyjemność, a stała partnerka to obowiązki, odpowiedzialność, codzienność, bo żona nie chce się kochać zbyt często albo zawsze tak samo, bo była to chwila pod wpływem alkoholu, bo leczy w ten sposób kompleksy, bo testosteron tak zdecydował, bo... potem już było za późno.
Jak wykazała ankieta przeprowadzona w serwisie Kobieta, przyczyną zdrady jest najczęściej rutyna (25 proc.). A zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek. Tylko w nielicznych przykładach romans partnera daje kobiecie do myślenia i mobilizuje ją do zmian.
Różnice między żoną a kochanką
K-kochanka
Ż-żonaK: Kochanie, było cudownie.
Ż: O, tylko tyle?K: Och, jest taki wielki!
Ż: Schowaj to i nie rozśmieszaj mnie.K: Weź mnie! Teraz!
Ż: Wynieś śmieci! Już!K: Dochodzę!
Ż: Odchodzę.DAJCIE swoim mężom to czego oczekują i w TAKI sposób jak chca a NIE będziecie zdradzane!!
Ale Wy wolicie skupić się na tym że facet musi i ok on tak a Wy to już nie
uwielbiam Twoją wypowiedź, chociaż mnie zajebiście rozbawiła
To my tu dywagujemy od kilku dni, a recepta na udany związek jest na wyciągnięcie ręki
968 2016-10-17 22:37:10 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-10-17 22:48:47)
Kk76, twoja wypowiedź jest tak wielkim powieleniem stereotypowego, prostego, zero-jedynkowego myślenia, że aż przykro, gdy tego typu wypowiedzi pojawiają się w wydaniu dorosłej kobiety.
Nie wspominając już o tym, że takim pojmowaniem zdrady zwyczajnie krzywdzisz zwykle kobiety, które na codzień wychowują dzieci, pracują zawodowo, dbają o męża, dbają o siebie i swój rozwój, dbają o dom i ich winą jest to, że nie skupiają się wyłącznie na mężu, za co zgodnie z twoim sterotypowym myśleniem zasłużyły sobie na zdradę.
Czasami warto się zastanowić zanim napisze się takie banialuki.
EDIT: Mimo wszystko życzę ci żebyś w swoim życiu spotkała mężczyznę, dla którego także twoje (nie tylko jego) potrzeby będą ważne i który będzie kochał ciebie i akceptował taką, jaką jesteś. Żebyś nie musiała się ciągle starać i bać, że pojawi się koleżanka starająca się bardziej.
Szczeka mi opadla
Dziwne to jakies, bo przez cale lata zwiazku nie przyszlo mi do glowy podkladac sie mojemu facetowi jak wycieraczka czy tirowka codziennie, a jakos mnie nie zdradzil. Niesamowite, nie? Takie niespotykane, ze mezczyzna szanuje swoja druga polowke, kocha, rozumie i traktuje jak czlowieka.
Kk76, Ty masz problemy pod kopula.
kk76 napisał/a:Dlaczego mężczyźni zdradzają? Bo początki są najbardziej fascynujące, bo kochanka to przyjemność, a stała partnerka to obowiązki, odpowiedzialność, codzienność, bo żona nie chce się kochać zbyt często albo zawsze tak samo, bo była to chwila pod wpływem alkoholu, bo leczy w ten sposób kompleksy, bo testosteron tak zdecydował, bo... potem już było za późno.
Jak wykazała ankieta przeprowadzona w serwisie Kobieta, przyczyną zdrady jest najczęściej rutyna (25 proc.). A zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek. Tylko w nielicznych przykładach romans partnera daje kobiecie do myślenia i mobilizuje ją do zmian.
Różnice między żoną a kochanką
K-kochanka
Ż-żonaK: Kochanie, było cudownie.
Ż: O, tylko tyle?K: Och, jest taki wielki!
Ż: Schowaj to i nie rozśmieszaj mnie.K: Weź mnie! Teraz!
Ż: Wynieś śmieci! Już!K: Dochodzę!
Ż: Odchodzę.DAJCIE swoim mężom to czego oczekują i w TAKI sposób jak chca a NIE będziecie zdradzane!!
Ale Wy wolicie skupić się na tym że facet musi i ok on tak a Wy to już nie
uwielbiam Twoją wypowiedź, chociaż mnie zajebiście rozbawiła
To my tu dywagujemy od kilku dni, a recepta na udany związek jest na wyciągnięcie ręki
Tak! Spełniajmy każdą zachciankę naszych mężów, od bycia podnóżkiem do bycia workiem treningowym - wtedy NA PEWNO nie będą nas zdradzać, ani nie odejdą...
Uwierz mi, kk (SWOJĄ DROGĄ NIE WIERZĘ, ŻE JESTEŚ KOBIETĄ), że są faceci, którzy mają WSZYSTKO, a i tak zdradzają.
memo331 napisał/a:kk76 napisał/a:Dlaczego mężczyźni zdradzają? Bo początki są najbardziej fascynujące, bo kochanka to przyjemność, a stała partnerka to obowiązki, odpowiedzialność, codzienność, bo żona nie chce się kochać zbyt często albo zawsze tak samo, bo była to chwila pod wpływem alkoholu, bo leczy w ten sposób kompleksy, bo testosteron tak zdecydował, bo... potem już było za późno.
Jak wykazała ankieta przeprowadzona w serwisie Kobieta, przyczyną zdrady jest najczęściej rutyna (25 proc.). A zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek. Tylko w nielicznych przykładach romans partnera daje kobiecie do myślenia i mobilizuje ją do zmian.
Różnice między żoną a kochanką
K-kochanka
Ż-żonaK: Kochanie, było cudownie.
Ż: O, tylko tyle?K: Och, jest taki wielki!
Ż: Schowaj to i nie rozśmieszaj mnie.K: Weź mnie! Teraz!
Ż: Wynieś śmieci! Już!K: Dochodzę!
Ż: Odchodzę.DAJCIE swoim mężom to czego oczekują i w TAKI sposób jak chca a NIE będziecie zdradzane!!
Ale Wy wolicie skupić się na tym że facet musi i ok on tak a Wy to już nie
uwielbiam Twoją wypowiedź, chociaż mnie zajebiście rozbawiła
To my tu dywagujemy od kilku dni, a recepta na udany związek jest na wyciągnięcie ręki
Tak! Spełniajmy każdą zachciankę naszych mężów, od bycia podnóżkiem do bycia workiem treningowym - wtedy NA PEWNO nie będą nas zdradzać, ani nie odejdą...
Uwierz mi, kk (SWOJĄ DROGĄ NIE WIERZĘ, ŻE JESTEŚ KOBIETĄ), że są faceci, którzy mają WSZYSTKO, a i tak zdradzają.
o ile z pierwsza częścią wypowiedzi się zgodzę, to z drugą już nie.
skoro szukają czegoś innego, tzn. że nie mają WSZYSTKIEGO
pytanie jest: czy jedna osoba jest w stanie zaspokoić WSZYSTKIE potrzeby drugiej osoby.
bo.moim zdaniem nie (choć nie usprawiedliwia to zdrady oczywiście).
Cyngli napisał/a:memo331 napisał/a:
uwielbiam Twoją wypowiedź, chociaż mnie zajebiście rozbawiła
To my tu dywagujemy od kilku dni, a recepta na udany związek jest na wyciągnięcie ręki
Tak! Spełniajmy każdą zachciankę naszych mężów, od bycia podnóżkiem do bycia workiem treningowym - wtedy NA PEWNO nie będą nas zdradzać, ani nie odejdą...
Uwierz mi, kk (SWOJĄ DROGĄ NIE WIERZĘ, ŻE JESTEŚ KOBIETĄ), że są faceci, którzy mają WSZYSTKO, a i tak zdradzają.
o ile z pierwsza częścią wypowiedzi się zgodzę, to z drugą już nie.
skoro szukają czegoś innego, tzn. że nie mają WSZYSTKIEGO
pytanie jest: czy jedna osoba jest w stanie zaspokoić WSZYSTKIE potrzeby drugiej osoby.
bo.moim zdaniem nie (choć nie usprawiedliwia to zdrady oczywiście).
Jasne, że nie jest.
Zresztą, apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Dlaczego mężczyźni zdradzają? Bo początki są najbardziej fascynujące, bo kochanka to przyjemność, a stała partnerka to obowiązki, odpowiedzialność, codzienność, bo żona nie chce się kochać zbyt często albo zawsze tak samo, bo była to chwila pod wpływem alkoholu, bo leczy w ten sposób kompleksy, bo testosteron tak zdecydował, bo... potem już było za późno.
Jak wykazała ankieta przeprowadzona w serwisie Kobieta, przyczyną zdrady jest najczęściej rutyna (25 proc.). A zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek. Tylko w nielicznych przykładach romans partnera daje kobiecie do myślenia i mobilizuje ją do zmian.
Różnice między żoną a kochanką
K-kochanka
Ż-żonaK: Kochanie, było cudownie.
Ż: O, tylko tyle?K: Och, jest taki wielki!
Ż: Schowaj to i nie rozśmieszaj mnie.K: Weź mnie! Teraz!
Ż: Wynieś śmieci! Już!K: Dochodzę!
Ż: Odchodzę.DAJCIE swoim mężom to czego oczekują i w TAKI sposób jak chca a NIE będziecie zdradzane!!
Ale Wy wolicie skupić się na tym że facet musi i ok on tak a Wy to już nie
Dopisz jeszcze jeden punkt. Po 20 latach małżeństwa należy zawinąć się w kokon i po 3 dniach wykluć jako świeża, jędrna 19-ka z dużym cycem. Kufel piwa w dłoni też dobrze widziany ;-)
Dlaczego mężczyźni zdradzają? Bo początki są najbardziej fascynujące, bo kochanka to przyjemność, a stała partnerka to obowiązki, odpowiedzialność, codzienność, bo żona nie chce się kochać zbyt często albo zawsze tak samo, bo była to chwila pod wpływem alkoholu, bo leczy w ten sposób kompleksy, bo testosteron tak zdecydował, bo... potem już było za późno.
Jak wykazała ankieta przeprowadzona w serwisie Kobieta, przyczyną zdrady jest najczęściej rutyna (25 proc.). A zdrada najszybciej i najskuteczniej zabija związek. Tylko w nielicznych przykładach romans partnera daje kobiecie do myślenia i mobilizuje ją do zmian.
Różnice między żoną a kochanką
K-kochanka
Ż-żonaK: Kochanie, było cudownie.
Ż: O, tylko tyle?K: Och, jest taki wielki!
Ż: Schowaj to i nie rozśmieszaj mnie.K: Weź mnie! Teraz!
Ż: Wynieś śmieci! Już!K: Dochodzę!
Ż: Odchodzę.DAJCIE swoim mężom to czego oczekują i w TAKI sposób jak chca a NIE będziecie zdradzane!!
Ale Wy wolicie skupić się na tym że facet musi i ok on tak a Wy to już nie
ok, idąc dalej ścieżką ankiet i statystyki
skoro tak pięknie z kochanką po jaką cholerę mój już były maż jak i 90% zdradzających dupków, chcą wracać do tych despotycznych żon?
Czyżby okazało się qrwy nie mają w poprzek?
_V_ jezeli facet ktory ma wszystko ale w dupie mu sie przewraca i chcialby jeszcze wiecej przeszkadzaja mu obowiazki codziennosc odpowiedzialnosc i rutyna i musi miec odskocznie na boku to po cholere wlazi w jakikolwiek zwiazek i rani druga osobe?skoro jedna osoba to dla niego malo to niech nie zaklada wcale rodziny albo zalozy rodzine z ta jakas swingerka czy jak jej tam a zwykla kobiete niech zostawi w spokoju.szanujaca sie kobieta nie bedzie trzesaca sie galareta siedzaca w dupie wlasnego meza bo a noz ja zdradzi poniewaz uzna ze nie dala mu wszystkiego.Az zal ze wogole gdzies takie sa.