Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 1,396 ]

586

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:

Roxann jest kobietą, z którą zgadzam się w 100% w poruszanych tutaj kwestiach. Bo po prostu pisze "JAK JEST" wyciągając obiektywne wnioski z relacji damsko - męskich, w których się znalazła. Poświęciłem trochę czasu i przebrnąłem przez całą jej historię opisaną w innym wątku zwracając szczególną uwagę na jej podejście do mężczyzn i sposoby radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych i jestem pod ogromnym wrażeniem. Powiem krótko  - najlepszemu koledze życzyłbym takiej partnerki.

To chyba jedna z najmilszych rzeczy, jakie w życiu 'usłyszałam' smile
Dzięki Mariusz!

Zobacz podobne tematy :

587

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Roxann gdybym była facetem też życzyłabym sobie taką mieć partnerkę

588

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:

Zorija, kiedy do ciebie dotrze, że twoje teksty plujące jadem nie uczynią cię ani odrobinę szczęśliwszą? Nikt nie neguje tego, że zdradzający jest najbardziej winny zdrady. Ale nie dokonał on swojego czynu będąc w próżni. Sam akt zdrady jest jedynie finałem tego, co powstawało długo wcześniej i było wypadkową wielu czynników, także bezpośrednio związanych z osobą zdradzaną, o czym usilnie nie chcesz pamiętać.
Roxann jest kobietą, z którą zgadzam się w 100% w poruszanych tutaj kwestiach. Bo po prostu pisze "JAK JEST" wyciągając obiektywne wnioski z relacji damsko - męskich, w których się znalazła. Poświęciłem trochę czasu i przebrnąłem przez całą jej historię opisaną w innym wątku zwracając szczególną uwagę na jej podejście do mężczyzn i sposoby radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych i jestem pod ogromnym wrażeniem. Powiem krótko  - najlepszemu koledze życzyłbym takiej partnerki.

Mariusz_, właśnie mamy przykład ataku personalnego na zoriję. Co ty Jej próbujesz uświadomić? lol

I znowu mylisz pojęcia, pomijasz fakt, iż wejście w relację z osobą trzecią jest świadomym wyborem okłamywania i oszukiwania drugiego człowieka.

Jak ci źle w związku, to najpierw próbujesz to naprawić, jak się nie da, odchodzisz i tyle. I potem sobie układasz życie z taką Roxan, oną80 czy inną. KUMASZ? I to jest OK. NIE KŁAMIESZ WTEDY, NIE OSZUKUJESZ - stawiasz sprawę jasno.

I nie wyskakuj mi tutaj proszę, że może ja mam jakiś problem z tym, że mój małżonek zaliczył skok w bok. Że seksu nie było, pończoch, fatałaszków, rozmów i zachwytu nad CUDEM, jaki mi się trafił.

Ja też jako żona mogłam mieć o te same rzeczy pretensje i SZUKAĆ okazji bądź skorzystać z takowej, jeśli się pojawi. Ale tego nie zrobiłam, BO NIE CHCIAŁAM. Rozumiesz, mariusz_?



Tak, ja też czytałam wątek Roxan. big_smile TAK, ROXAN JEST OBIEKTEM MARZEŃ WIELU MĘŻCZYZN.

OCZYWIŚCIE, to nas zdradzone żony boli i bardzo jej zazdrościmy. big_smile lol roll



Dobrze, uprzedzę też wszelkie OCENY mojej wypowiedzi - boli ją, zazdrości boczniarom powodzenia, pluje jadem itp Wstawcie sobie co chcecie. wink

589

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Pamiętam jak miałam 30 parę lat. Też miałam takie przekonania :-). Wg nich mój mężczyzna choćby wszedł do pokoju pięknych i nagich kobiet miał nawet na nie nie spojrzeć. On miał mnie tak kochać, że choćby laski same się przewracały i nadziewały miał je siłą spychać bo tak mnie kocha. I wtedy też pisywałam czasem na forum w obronie kochanek ;-). Ale ich broniłam, dziś mi się śmiać z tego chce.
Dziś 10 lat później juz mam trochę inne zdanie. Oczywiście nie zwalam winy na inne babki ale już rozumiem to zmęczenie życiem codziennym i pewną łatwość wpadnięcia w wir świeżych emocji bez balastu rodzinnego. I nie chodzi mi o to, że one winne i perfidne. Raczej oczekiwałabym zrozumienia sytuacji od innej kobiety, tak po ludzku. Że w tym biegu codziennym i tym, jak on mnie i moje ciało zna nie dam mu nowości i świeżości. Że fakt mogę porozdawać dzieci, zwierzęta, zamknąć dom, wyłączyć telefon i pojechać na romantyczny wypad ale na pewno nie tak często jak kochanka. I nie cofnę czasu do chwili gdy mieliśmy 20 lat a kochanka właśnie to potrafi.

Ja osobiście żeby było jasne w kwestii wybaczania mam podobne zdanie jak chyba -V-. Nie chce mnie to droga wolna, nie będę się prosić bo nie ma o co. Miłość minęła to droga wolna. A w tym kontekście dla mnie "wina" kochanki to ten okropny brak empatii dla drugiej kobiety. Ten brak spojrzenia szerzej, w kontekście obowiązków od których zona nie może uciec, tego braku nowości i świeżości, którego ona już nie ma właśnie.
Bo romans też ma swój początek, nie wpada ona jak śliwka w kompot i pozamiatane. I na tym etapie od innej kobiety  oczekiwałabym (idealizm wiem) tego szerszego kontekstu. Że ten piękniś i bajerant ma żonę i ona teraz może nie jest wredną suką ale siedzi w domu z chorym dzieckiem, więc nie odstawi striptisu. A kochanka to i owszem, i będzie ten striptis o niebo lepszy bo tajemniczy i nieznany jeszcze. I dla mnie kobieta zwykła, wiedząca jakie jest życie i mająca minimum empatii dla innych powinna okazać, że nie jest zainteresowana. Tyle.
Gdy to zainteresowanie wykazuje, wchodzi jak w dym i zaczyna pluc na żonę małpę dla mnie staje się osobą gorszego sortu. I tyle. A co do miśka - dla mnie on już na straconej pozycji. Nie chodzi o to by go wyszarpać z tych ramion miłości. Nie będe stac na drodze jego szczęścia. Ale o niej zdania nie zmieniam.

590

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

Ciekawa jestem ile z was pokusiło się by szczerze porozmawiać o związkach, o tym jak je pielęgnować i jak przetrwać i kogo za co obwiniać, porozmawiać z kimś kto patrzy dziś na życie z większym dystansem. Mam na myśli wasze matki, ojców, dziadków, kogoś z grona starszego pokolenia. Mogą to być osoby niespowinowacone.

Nie znam tak bliżej najzupełniej żadnej pary/małżeństwa z pokolenia (albo i większej ilości pokoleń) wcześniej, które pielęgnowałyby swoje związki choć w połowie tak, jak robi to część moich rówieśników czy nawet ja. Jakoś nie mam ochoty się uczyć od ludzi, których razem już po kilku latach trzymały razem jedynie finanse, dzieci czy wygoda wink Jak małżeństwo mojej babci - niby "po bożemu" trwające aż do śmierci dziadka, ale ze 30 lat mieli oddzielne sypialnie, prawie nigdy nie rozmawiali inaczej niż "dzisiaj na obiad to" czy "pojedźmy dzisiaj do sklepu", w miarę często pojawiały się nieprzyjemne kłótnie, a jakiś czuły gest był totalnie świętem lasu. Podziękuję, wolę swoją szczerość, komunikowanie swoich uczuć, kłopotów, radości czy potrzeb na bieżąco i to, że do dziś potrafię w sobie uchwycić to uczucie zakochania względem partnera.

591

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Araquelle napisał/a:

Czytam ten wątek i mam takie spostrzeżenia. Panie kochanki z uporem udowadniają, że żony po ślubie zamieniają się w nie dające tyłka, nie rozmawiające głupie gbury, które tylko czekają na kasę. No i w tym miejscu złaknione dobroci  serca chłopiny szukają miłości i znajdują je, te mądre, dobre, piękne i gotowe na wszystko kochanki  –  wyolbrzymienie ale naświetlające problem.
Oczywiście, że po ślubie żony się zmieniają.  Po np. 10 latach małżeństw motyle aż tak nie latają już po brzuchu. W miłość i życie wkracza tzw szara rzeczywistość. Są dzieci i trzeba przeżywać ich ząbkowania, kupki, zupki, choroby, problemy, szkoły itp. itd. Dochodzą własne choroby, rodziców i teściów. Wszelkie sprawy związane z pracą, domem, remontami, autem, wyjazdami, tragediami rodzinnymi.  Ponadto trywialny fakt, że żona ma wciąż te same cycki i ten sam tyłek, niestety. Część mężczyzn (natura) potrzebuje nowych bodźców i choć żona odstawiać będzie przebieranki, peruczki, zwisy z żyrandola to ma wciąż to samo ciało.
I na tym etapie może pojawić się ten zaczątek, ta myśl. Fajnie byłoby ten cały balast odrzucić i przeżyć nową miłość bez obciążeń, bez problemów. Żeby przyszła nowa kobieta, spojrzała w oczy z tym zachwytem nastolatki, poczuć  chemię jak na pierwszej randce. Żeby przy kolacji było tylko iskrzenie a nie nagle wpada dziecko z info, że boli ząb i trzeba szukać na gwałt dentysty albo dzwoni matka, ze ojciec złamał nogę albo kran pieprznął i ratunku.
Dlatego kochanka ma tu coś do zaoferowania czego żona nie ma. Posmak nowości i czystej kartki. No i inne ciało, inny kształt cycka czy tyłka.  Ona jest tylko dla niego, cały czas w gotowości, z uwagą na 100%, taki powrót do czasów beztroski i rodzących się uczuć. Z nią można pożalić się na rodzinę, ona zrozumie, ze przecież matka z zawałem nie powinna go obarczać swoją choroba tylko sama się ogarnąć. Żona mędzi, że trzeba może chatę pomalować bo 10lat to już się pobrudziło, a kochanka oburzy się  - co za małpa! Powinna mężusia na wczasy wysłać, nie kłopotać  takimi sprawami i sama odmalować w ogóle o kasie nie wspominając.
Nie da się drogie kochanki  w małżeństwie całe życie być jak kochanka, nie da się. No chyba, że nigdy nie będziecie miały dzieci, nie będziecie się starzeć ani wy ani wasi rodzice i cały czas wasza uwaga na 100% będzie skierowania tylko na niego. Przy okazji nigdy nie będziecie chorować, nigdy nic nie chcieć i zawsze patrzeć tylko z uwielbieniem i zakochaniem jak w momencie początkowych motyli. Jak tak potraficie chylę czoła.

big_smile big_smile big_smile Jeszcze jakby tyłek i cycek zmieniał się co jakiś czas, żeby była dla niego ta różnorodność... hahahah!

592

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

Jak ci źle w związku, to najpierw próbujesz to naprawić, jak się nie da, odchodzisz i tyle. I potem sobie układasz życie z taką Roxan, oną80 czy inną. KUMASZ? I to jest OK. NIE KŁAMIESZ WTEDY, NIE OSZUKUJESZ - stawiasz sprawę jasno.

  Związek to nie kino z którego po prostu wychodzisz gdy fabuła filmu zawiodła Twoje oczekiwania.

Nana666 napisał/a:

Nie znam tak bliżej najzupełniej żadnej pary/małżeństwa z pokolenia (albo i większej ilości pokoleń) wcześniej, które pielęgnowałyby swoje związki choć w połowie tak, jak robi to część moich rówieśników czy nawet ja.

Nie znasz a może warto byłoby poznać. Chyba że jesteś przekonana o tym że Ty i Twoi rówieśnicy robią to lepiej.

Nana666 napisał/a:

Jakoś nie mam ochoty się uczyć od ludzi, których razem już po kilku latach trzymały razem jedynie finanse, dzieci czy wygoda wink .

Cóż jeśli jesteś zamknięta to może i nie warto się uczyć, życie zrobi to lepiej. A może jednak bliższe poznanie tego co zawoalowane pozwoliłoby uniknąć tych samych błędów.
Nauka na cudzych błędach mniej boli niż na własnych.

Nana666 napisał/a:

Podziękuję, wolę swoją szczerość, komunikowanie swoich uczuć, kłopotów, radości czy potrzeb na bieżąco i to, że do dziś potrafię w sobie uchwycić to uczucie zakochania względem partnera.

Czy Twój partner podpisze się pod tym, czy tylko Ty tak uważasz że on się z tym zgadza?

593

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:

. Drugi cios jest taki, że żadna zdradzona kobieta nie ma wpływu na to, że zostaje boczniarą we własnym małżeństwie/związku sad

A to interesujący punkt widzenia. Możesz to jakoś rozwinąć, proszę?

Albo ktoś inny? Jak niby ja, zdradzona żona, miałabym zostać "boczniarą" we własnym małżeństwie?




I jeszcze mam pytanie do kk76 - mogłabyś wskazać, które to posty mają argumenty merytoryczne, a które nie?

Wskazałaś na posty Roxan, która sypia z żonatymi, wcześniej Ona80 przyklasnęła którejś boczniarze, sama sypiasz z zajętymi mężczyznami, więc rozumiem, że merytorycznie, to kochanki się wypowiadają?

Które argumenty z przeciwnej strony uznajesz za przekonujące, bo merytoryczne?

594

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:

Roxann jest kobietą, z którą zgadzam się w 100% w poruszanych tutaj kwestiach. Bo po prostu pisze "JAK JEST" wyciągając obiektywne wnioski z relacji damsko - męskich, w których się znalazła. Poświęciłem trochę czasu i przebrnąłem przez całą jej historię opisaną w innym wątku zwracając szczególną uwagę na jej podejście do mężczyzn i sposoby radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych i jestem pod ogromnym wrażeniem. Powiem krótko  - najlepszemu koledze życzyłbym takiej partnerki.

Niestety, aktualnie zajęta sad
Z tymże, może jej to wcale nie przeszkadzać smile

595

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Jak ci źle w związku, to najpierw próbujesz to naprawić, jak się nie da, odchodzisz i tyle. I potem sobie układasz życie z taką Roxan, oną80 czy inną. KUMASZ? I to jest OK. NIE KŁAMIESZ WTEDY, NIE OSZUKUJESZ - stawiasz sprawę jasno.

  Związek to nie kino z którego po prostu wychodzisz gdy fabuła filmu zawiodła Twoje oczekiwania.

Czym zatem jest związek? Kajdany i przykucie, z których można się wyzwolić tylko zdradą? Związek na pewno kinem nie jest, ale każdy ma prawo opuścić związek, jeśli podejmie taką decyzję.

kk76 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

Podziękuję, wolę swoją szczerość, komunikowanie swoich uczuć, kłopotów, radości czy potrzeb na bieżąco i to, że do dziś potrafię w sobie uchwycić to uczucie zakochania względem partnera.

Czy Twój partner podpisze się pod tym, czy tylko Ty tak uważasz że on się z tym zgadza?

Oj grubo się zapędziłaś. Nana przedstawia w tym zdaniu swoje własne odczucia. Zauważ na formę pojedynczą "ja". Dlaczego uważasz, że jej odczucia są prawdziwe tylko jeśli jej partner przypieczętuje to swoim podpisem?

596

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

I jeszcze mam pytanie do kk76 - mogłabyś wskazać, które to posty mają argumenty merytoryczne, a które nie?

Wskazałaś na posty Roxan, która sypia z żonatymi, wcześniej Ona80 przyklasnęła którejś boczniarze, sama sypiasz z zajętymi mężczyznami, więc rozumiem, że merytorycznie, to kochanki się wypowiadają?

Które argumenty z przeciwnej strony uznajesz za przekonujące, bo merytoryczne?

merytoryczne nie jest tożsame z przekonujące
Mam nadzieję że dzięki poniższej ściągawce sama już rozpoznasz

Synonimy do słowa „merytoryczny”

Poniżej znajduje się zbiorcza lista wszystkich synonimów do słowa merytoryczny.

    konkretny, logiczny, mądry, odpowiedzialny, przemyślany, racjonalistyczny, racjonalny, realistyczny, roztropny, rzeczowy, solidny, świadomy, wiarygodny, zdroworozsądkowy, zdrowy, precyzyjny, istotny, niebagatelny, poważny, przełomowy, szczególny, znaczący, przedmiotowy, nie byle jaki, celny, dotyczący sedna sprawy, tematyczny,

Synonimy do słowa „przekonujący”

Poniżej znajduje się zbiorcza lista wszystkich synonimów do słowa przekonujący.

    czytelny, definitywny, dobitny, dosadny, eksplicytny, jasny, jednoznaczny, kategoryczny, klarowny, konkretny, namacalny, naoczny, niedwuznaczny, nieskrywany, niewątpliwy, oczywisty, pewny, przejrzysty, stanowczy, wymowny, wyrazisty, wyraźny, zdecydowany, zrozumiały, bezdyskusyjny, bezsporny, bezsprzeczny, ewidentny, jaskrawy, niekwestionowany, niepodważalny, niezaprzeczalny, niezaprzeczony, niezbity, pozadyskusyjny, prawdziwy, przekonywający, sugestywny, wiarygodny, widoczny, widomy, mocny, niesporny, rzetelny, święty, żelazny, nienaruszalny, nieodparty, niepodlegający dyskusji, rzeczywisty, nieukrywany, zdeklarowany, barwny, obrazowy, plastyczny, rzucający się w oczy, bezapelacyjny, stuprocentowy, apolityczny, autentyczny, bezstronny, fair, neutralny, obiektywny, realistyczny, rzeczowy, solenny, sprawiedliwy, szczery, wyważony, ekspresyjny, ekspresywny, kontrastowy, nieodwołalny, uchwytny, nośny, pełen wyrazu, pełnokrwisty, pełnowymiarowy, rasowy, soczysty, żywy, faktyczny, kompetentny, miarodajny, odpowiedzialny, uczciwy, znaczący, nie budzący wątpliwości, przystępny, przemawiający,

597

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Jak ci źle w związku, to najpierw próbujesz to naprawić, jak się nie da, odchodzisz i tyle. I potem sobie układasz życie z taką Roxan, oną80 czy inną. KUMASZ? I to jest OK. NIE KŁAMIESZ WTEDY, NIE OSZUKUJESZ - stawiasz sprawę jasno.

  Związek to nie kino z którego po prostu wychodzisz gdy fabuła filmu zawiodła Twoje oczekiwania.

Zaiste, spektakularne porównanie i błędne założenie jednocześnie.

Po to ktoś dawno temu wymyślił ROZWODY, żeby móc wyjść z układu między dwojgiem ludzi, jeśli np. z czasem ich oczekiwania względem małżeństwa czy innego związku przestają odpowiadać, zrobili wszystko, żeby to naprawić, ALE NIE WYSZŁO, bo i tak się zdarza.

Prawo przewiduje takie rozwiązanie, kk76. Jeśli za rozpadem małżeństwa nie stoi zdrada, przemoc fizyczna czy alkoholizm, jest opcja rozwodu bez orzekania o winie.

kk76, nie czytasz ze zrozumieniem. Nie prosiłam o wyjaśnienie mi, co znaczy słowo "merytoryczny". big_smile Prosiłam o wskazanie postów, które twoim zdaniem są merytoryczne. Rozumiesz różnicę?

598

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Widzisz, relacje damsko-męskie są bardziej skomplikowane niż śniło się to starożytnym filozofom, a życie więcej ma rozwiązań niż pozycji Kamasutra. Nikt z nas nie kwestionuje, że zdrada jest czymś złym. Różnica polega tylko na tym, że jedni (jak np. ja, Roxann, kk76) uważają, że zdrada nie ma jednej przyczyny, ale jest raczej wynikiem wielu złożonych czynników, które zaczęły wchodzić w korelacje ze sobą doprowadzając ostatecznie do fatalnego końca. Inni, tacy jak ty, I_see_beyond, wolą stwierdzić, że wyłączną przyczyną zdrady była nieodpowiedzialność mężczyzny i temat uznać za zamknięty.
Jeśli cię to ucieszy to ja też kiedyś zostałem zdradzony. Też dochodziłem do siebie miesiącami. Też miałem na zdradę dokładnie taki punkt widzenia jak ty. Tylko, że od tamtej pory minęło trochę czasu i jak emocje opadły spojrzałem na całą sytuację z nieco szerszej perspektywy. I wówczas zdałem sobie sprawę jak mało wiem o życiu.

599

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Wiecie, zastanawiam się nad tym stwierdzeniem, że "jak raz zdradził, to zrobi to ponownie".
To chyba nie o to chodzi, że ma takie czy inne skłonności, zdolność do oszukiwania itd.

Tu chodzi chyba o to, że jak taki facio raz uwolnił się z "nudnego związku", obowiązków, konieczności spędzania czasu, dni i nocy - z tą samą osobą... bo te rzeczy przestały być dla niego wartością...
jak raz zaznał "przyjemności" rzucenia się w świeże ramiona... że znalazła się taka, co go w ogóle chciała...
to będzie zawsze już za tym tęsknił.
Może nie powie tego wprost... może będzie nawet sam siebie oszukiwał... ale gdzieś tam, z tyłu głowy taka myśl może pojawić się bardzo szybko.
Niestety, związki mają to do siebie, że stają się "nudne", trzeba znosić partnera "w zdrowiu i chorobie", radosnego i przygnębionego, wypoczętego ale też zmęczonego, padniętego, wkurzonego, spłakanego...

Dlatego np. ja wiem, że już nigdy nie wejdę w żaden związek "na poważnie". Nie chcę. Miałam, zaznałam, dziękuję smile Jestem szczera i sama ze sobą i ze swoimi "przyjaciółmi", których teraz poznaję.

Tylko naiwna kochanka, licząca na "miłość", "ślub" i co tam jeszcze - w zamian za to, że daje zawsze, bo ją to "nigdy głowa nie boli tak jak żonę" - może tak myśleć.

Dlatego, tak w głębi duszy - pomimo, że nie mam do nich szacunku - ja im współczuję. Współczuję tej "swojej". Znam swojego eksa... znam go baaardzo dobrze smile nie wiem, czy ktoś zna go lepiej smile byłam z nim 20 lat... i wiem, co to za "skarb". Ona tego prawdopodobnie jeszcze nie wie.

I nie to, że jej (i jemu wróżę) rozstanie, klapę, koniec... czy, że życzę im tego... nie, bo są mi już na tyle obojętni, że nie mam względem nich żadnych takich odczuć. Chodzi o to, co dzieje się tak w głębi... w głębi serca... w głębi duszy... w głębi głowy....... chodzi o to, co dzieje się na tym najwyższym poziomie szczerości, poświęcenia dla drugiej osoby, ukochania jej, oddania jej całego siebie... otwarcia przed nią duszy...
Ja bym bez czegoś takiego nie potrafiła się obejść będąc z kimś w tzw "związku miłosnym". I współczuję tym, którzy muszą się z takimi brakami pogodzić.

600

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

Po to ktoś dawno temu wymyślił ROZWODY, żeby móc wyjść z układu między dwojgiem ludzi,

Cóż jeśli małżeństwo jest tylko układem to z takim podejściem nie mogę dyskutować

I_see_beyond napisał/a:

kk76, nie czytasz ze zrozumieniem. Nie prosiłam o wyjaśnienie mi, co znaczy słowo "merytoryczny". big_smile Prosiłam o wskazanie postów, które twoim zdaniem są merytoryczne. Rozumiesz różnicę?

Być może mam problem ze zrozumieniem pewnych treści, czasami trudno zrozumieć innych lecz nie zamykam się na celne uwagi.
Jeśli chodzi o wskazanie postów to trochę syzyfowa praca gdyż wiele tu mądrych i ciekawych słów padło, myślę że jak wiele z nas możesz subiektywnie sama ocenić

601

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:

Widzisz, relacje damsko-męskie są bardziej skomplikowane niż śniło się to starożytnym filozofom, a życie więcej ma rozwiązań niż pozycji Kamasutra. Nikt z nas nie kwestionuje, że zdrada jest czymś złym. Różnica polega tylko na tym, że jedni (jak np. ja, Roxann, kk76) uważają, że zdrada nie ma jednej przyczyny, ale jest raczej wynikiem wielu złożonych czynników, które zaczęły wchodzić w korelacje ze sobą doprowadzając ostatecznie do fatalnego końca. Inni, tacy jak ty, I_see_beyond, wolą stwierdzić, że wyłączną przyczyną zdrady była nieodpowiedzialność mężczyzny i temat uznać za zamknięty.
Jeśli cię to ucieszy to ja też kiedyś zostałem zdradzony. Też dochodziłem do siebie miesiącami. Też miałem na zdradę dokładnie taki punkt widzenia jak ty. Tylko, że od tamtej pory minęło trochę czasu i jak emocje opadły spojrzałem na całą sytuację z nieco szerszej perspektywy. I wówczas zdałem sobie sprawę jak mało wiem o życiu.

Mariusz_, to dobrze, że ustaliliśmy, iż zdrada jest zła. OK. Mamy więc punkt wspólny.

To, na co wskazują Roxan i kk76, to są problemy, jakie pojawiają się w związkach. One MOGĄ stać się okolicznością do skoku w bok LUB NIE.

Ja wiem, jakie czynniki wpłynęły na skok w bok mojego męża. NIE MUSIAŁY mieć fatalnego końca.

Nie rób proszę z mojego męża bezmózgiej rozwielitki, która nie może podjąć ŚWIADOMEGO WYBORU, o tym, aby mnie oszukać i zdradzić, proszę cię. No co ty, suwaki w rozporkach same wam się rozpinają czy jak? Nawet jak ten suwak rozepnie taka "ona", to też możesz powiedzieć NIE.

Rozumiesz?

602

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

Po to ktoś dawno temu wymyślił ROZWODY, żeby móc wyjść z układu między dwojgiem ludzi, jeśli np. z czasem ich oczekiwania względem małżeństwa czy innego związku przestają odpowiadać, zrobili wszystko, żeby to naprawić, ALE NIE WYSZŁO, bo i tak się zdarza.

A co w sytuacji, gdy mąż kocha i zdradza? Nie roztrząsając nad moralnym aspektem takiego zachowania, dopuszczasz w ogóle, że taka sytuacja może zaistnieć? Uwierzysz mi, gdy ci powiem, że przeważająca większość zdradzających mężczyzn tak robi?

603

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Po to ktoś dawno temu wymyślił ROZWODY, żeby móc wyjść z układu między dwojgiem ludzi,

Cóż jeśli małżeństwo jest tylko układem to z takim podejściem nie mogę dyskutować

Wytłumacz mi proszę, bo nie ogarniam. Czy Twój komentarz świadczy o tym, że uważasz małżeństwo za coś więcej niż układ pomiędzy dwojgiem ludzi? A jeśli tak, to w jaki sposób wpływa to na postrzeganie przez Ciebie tematu zdrady? Jak wpływa na postrzeganie kwestii rozwodu?

604 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-09-28 15:10:30)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Po to ktoś dawno temu wymyślił ROZWODY, żeby móc wyjść z układu między dwojgiem ludzi,

Cóż jeśli małżeństwo jest tylko układem to z takim podejściem nie mogę dyskutować

Słowo "układ" użyte przeze mnie ma charakter NEUTRALNY. Mogę je zastąpić innym synonimem, będzie chodziło o to samo, np. relacja, związek. Rozumiem, że tobie "układ" źle się po prostu kojarzy. Gra na słówka i rozkminianie konotacji jakie dane słowo w tobie wywołuje nie ma sensu w tej chwili.

Ja ponawiam prośbę użytkowniczki Mamidełko powyżej o przedstawienie twojej definicji "związku", który jest układem między dwojgiem ludzi, czy ci się to słowo dobrze kojarzy czy nie.

I_see_beyond napisał/a:

kk76, nie czytasz ze zrozumieniem. Nie prosiłam o wyjaśnienie mi, co znaczy słowo "merytoryczny". big_smile Prosiłam o wskazanie postów, które twoim zdaniem są merytoryczne. Rozumiesz różnicę?

kk76 napisał/a:

Być może mam problem ze zrozumieniem pewnych treści, czasami trudno zrozumieć innych lecz nie zamykam się na celne uwagi.
Jeśli chodzi o wskazanie postów to trochę syzyfowa praca gdyż wiele tu mądrych i ciekawych słów padło, myślę że jak wiele z nas możesz subiektywnie sama ocenić

Byłam ciekawa twojego zdania.

605 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-09-28 15:05:01)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Po to ktoś dawno temu wymyślił ROZWODY, żeby móc wyjść z układu między dwojgiem ludzi, jeśli np. z czasem ich oczekiwania względem małżeństwa czy innego związku przestają odpowiadać, zrobili wszystko, żeby to naprawić, ALE NIE WYSZŁO, bo i tak się zdarza.

A co w sytuacji, gdy mąż kocha i zdradza? Nie roztrząsając nad moralnym aspektem takiego zachowania, dopuszczasz w ogóle, że taka sytuacja może zaistnieć? Uwierzysz mi, gdy ci powiem, że przeważająca większość zdradzających mężczyzn tak robi?


Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka.

Słuchaj, tu jest taki wątek w dziale zdrada, założony przez kasię_kicię. Odsyłam cię tam, poczytaj http://www.netkobiety.pl/t98550.html. W przeciwnym razie zrobi się DUBLOWANIE TEMATU. My tu na prośbę autorki oceniamy winę zdradzających i kochanek.

606

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Odrobinę znudziłam się dyskusją...

... a może by tak uznać że:
1-kochanka jest: boczniarą suką, dziwką itp itd cokolwiek zechcecie i winna jest w 50%
2-mąż jest:świnią, głupim fiutem, palantem itp itd cokolwiek zechcecie i winien jest w 50%
3- żona jest ofiarą i jest absolutnie  w 100% niewinna i w 100% poszkodowana

607

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

"polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną."
kk76

To trafne stwierdzenie kk76 to obowiązkowy punkt rozmyślań dla kobiety po zdradzie. Jeśli zamiast tego będzie zerojedynkowe "Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka." to taka kobieta sama pokaże, że była warta swojego faceta.

608

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
mariusz_ napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Po to ktoś dawno temu wymyślił ROZWODY, żeby móc wyjść z układu między dwojgiem ludzi, jeśli np. z czasem ich oczekiwania względem małżeństwa czy innego związku przestają odpowiadać, zrobili wszystko, żeby to naprawić, ALE NIE WYSZŁO, bo i tak się zdarza.

A co w sytuacji, gdy mąż kocha i zdradza? Nie roztrząsając nad moralnym aspektem takiego zachowania, dopuszczasz w ogóle, że taka sytuacja może zaistnieć? Uwierzysz mi, gdy ci powiem, że przeważająca większość zdradzających mężczyzn tak robi?


Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka.

I ja tak uważam, ludzie, którzy kochają nie krzywdzą się z premedytacją.

609 Ostatnio edytowany przez mariusz_ (2016-09-28 15:19:02)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Dziewczyny (kk76, Roxann) dyskusja w tym temacie robi się jałowa, bo druga strona jest niepodatna na jakiekolwiek argumenty. Życie (po raz kolejny) ich nauczy. Trzeba tylko trochę czasu.

610

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:

"polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną."
kk76

To trafne stwierdzenie kk76 to obowiązkowy punkt rozmyślań dla kobiety po zdradzie. Jeśli zamiast tego będzie zerojedynkowe "Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka." to taka kobieta sama pokaże, że była warta swojego faceta.

Mariusz, to jest oczywista oczywistość, że się kobieta zastanawia dlaczego wolał inną! To w ogóle nie jest tematem tej dyskusji. Rozmyślanie nad tymi powodami nie dotyczy zdrady jako takiej, ale tego dlaczego rozpadła się relacja pomiędzy dwojgiem ludzi. Zdrada jest tu jakąś wypadkową stanów emocjonalnych i zachowań zdradzającego, a nie zdradzonego. Zdrada to nie jest wybór pomiędzy dwiema osobami, zdrada to jest oszustwo w stosunku do obecnego partnera.

611 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-09-28 15:18:13)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:

"polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną."
kk76

To trafne stwierdzenie kk76 to obowiązkowy punkt rozmyślań dla kobiety po zdradzie. Jeśli zamiast tego będzie zerojedynkowe "Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka." to taka kobieta sama pokaże, że była warta swojego faceta.

To jest bzdura.
Za problemy w małżeństwie odpowiadają mąż i żona.
Ale za zdradę odpowiedzialna jest zawsze strona,  która zdradę popełni, ponieważ to jej indywidualna decyzja, a nie ostateczność i jedyne wyjście. Wyjść jest wiele, nie trzeba iść na łatwiznę, naprawdę.

I również uważam - zdrada wyklucza jakąkolwiek miłość, jak się kogoś kocha,  to się go nie rani w ten sposób.

612

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

taka mała anegdota:

... ale ja była ślepa i głupia gdy za niego wychodziłam

- no popatrz on też tego nie zauważył...

613

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
mariusz_ napisał/a:

"polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną."
kk76

To trafne stwierdzenie kk76 to obowiązkowy punkt rozmyślań dla kobiety po zdradzie. Jeśli zamiast tego będzie zerojedynkowe "Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka." to taka kobieta sama pokaże, że była warta swojego faceta.

Nie Mariusz, nikomu tego nie polecam - wręcz przeciwnie - polecam, by mysleć o sobie WYŁĄCZNIE  w kategoriach: jestem silna, mądra, piękna... big_smile

Myśleć o tym co szwankuje, ewentualnie o zmianie można było przed zdradą. I tylko i wyłącznie wtedy.

Wolał inną? Ja też być może wolałam innych. I co z tego? Nie zdradziłam, bo nigdy bym mu tego nie zrobiła. Owszem, może kiedyś bym odeszła. Ale nigdy nie zachowałabym się tak skrajnie nielojalnie wobec osoby, z którą kiedyś połączyło mnie tak wiele.

A poza tym - znów daję się wciągać w te rozważania... a ja tego już nie chcę, ani nie potrzebuję. Było, minęło. Ocena została, emocje nie. Cenię swoje obecne życie i wszystkie uroki, które ze sobą niesie.

614

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

. Drugi cios jest taki, że żadna zdradzona kobieta nie ma wpływu na to, że zostaje boczniarą we własnym małżeństwie/związku sad

A to interesujący punkt widzenia. Możesz to jakoś rozwinąć, proszę?

Albo ktoś inny? Jak niby ja, zdradzona żona, miałabym zostać "boczniarą" we własnym małżeństwie?

Jak? Poprzez nieświadomy udział w trójkącie za sprawą własnego partnera/męża, który zwiększył liczbę osób biorących udział w związku czy też małżeństwie, stawiając na piedestale nową kobietę kosztem innej, w ten sposób sprowadzając partnerką/żonę do roli jednej z dwóch. Bo nie sposób zaprzeczyć, że kochanka bierze udzial w małżeństwie, mniej lub bardziej pośrednio, wpływając na jego losy.
Paradoksalnie, przedstawienie siebie w sądzie jako 'boczniary' mogłoby Ci pomóc. Zwróć uwagę na to, do jak podrzędnej roli sprowadza jeden partner drugiego partnera. W imię czego? Chwili słabości? Chwili przyjemności? Odskoczni? Wszystko jednak zależy od tego, co Tobie zarzuci były mąż. Bo mam takie wrażenie, że nie jesteście 1:0 dla Ciebie.

Rozumiem, że wykpienie całej sytuacji i zadawanie infantylnych pytań, czy to nieświadomie, czy też może świadomie i szyderczo, w jakiś sposób przed rozprawą rozwodową Ci pomaga. To OK.

615

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

Nie znam tak bliżej najzupełniej żadnej pary/małżeństwa z pokolenia (albo i większej ilości pokoleń) wcześniej, które pielęgnowałyby swoje związki choć w połowie tak, jak robi to część moich rówieśników czy nawet ja.

Nie znasz a może warto byłoby poznać. Chyba że jesteś przekonana o tym że Ty i Twoi rówieśnicy robią to lepiej.

Nana666 napisał/a:

Jakoś nie mam ochoty się uczyć od ludzi, których razem już po kilku latach trzymały razem jedynie finanse, dzieci czy wygoda wink .

Cóż jeśli jesteś zamknięta to może i nie warto się uczyć, życie zrobi to lepiej. A może jednak bliższe poznanie tego co zawoalowane pozwoliłoby uniknąć tych samych błędów.
Nauka na cudzych błędach mniej boli niż na własnych.

Nana666 napisał/a:

Podziękuję, wolę swoją szczerość, komunikowanie swoich uczuć, kłopotów, radości czy potrzeb na bieżąco i to, że do dziś potrafię w sobie uchwycić to uczucie zakochania względem partnera.

Czy Twój partner podpisze się pod tym, czy tylko Ty tak uważasz że on się z tym zgadza?

Primo: tak, jestem przekonana - w każdym razie wśród tych ludzi, których całkiem dobrze znam ja wink Secundo: widziałam już w tym wątku, jak dla Ciebie otwarte są przeważnie kochanice. Jest to więc niemal komplement, kiedy sugerujesz mi bycie zamkniętą (a więc inną od osób, do których nigdy nie chciałabym się upodobnić), ale niestety nie. Z cudzych błędów już po prostu się uczyłam i wiem, że nie popełniłam tych samych z jednym wyjątkiem. Są nim "błędy" mojej matki, głównie to, co dostałam po niej drogą genetyki. Cóż, na pewno zazdroszczę tym, którym łatwo tę genetykę przeskoczyć. Tertio: Mamidełko słusznie zauważyła; to coś mojego, to, jak to widzę i ile chcę/umiem z siebie dać. Jeśli jednak ta informacja jest Ci niezbędna do pojęcia, że kobieta może oferować tę szczerą, ciągłą komunikację i dalej może do zdrady dojść: tak, rozmawialiśmy o tym, tak po prostu u mnie jest wink W życiu nie musiał zgadywać, co jest dobrze/źle, nie doświadczył z mojej strony tzw. "babskiego focha", nie musiał rozmawiać z kotem zamiast ze mną.

616

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

SonyExperia znów zabłysła... hehehe... no, logiką i trafnością big_smile

617

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Rzadko piszę cokolwiek poza moim tematem, w którym odezwu zbytniego nie ma wink
Wczoraj przeczytałam ten i mimo zamknięcia tego działu w moim życiu dodam coś od siebie.

Nie byłam winna:
- gdy Twój mąż do mnie podszedł mając już swój chory plan w głowie
- gdy zaprosił mnie na kawę, a ja odmówiłam
- gdy nie dałam mu swojego telefonu ani nie podałam nazwiska, a mimo to wypytał o mnie znajomych i znalazł mnie na portalu społecznościowym
- gdy poszłam na tą pierwszą kawę bez żadnych złych myśli i traktowałam go jak każdą inną osobę na świecie
- gdy mi wmówił, że z jego strony nie ma żadnych złych zamiarów, że po prostu lubi poznawać nowych ludzi
- gdy na następnej kawie mu powiedziałam, że to ostatnia i się nie odzywałam
- gdy mówiłam mu, że zdrada zawsze wyjdzie na jaw i aby myślał o konsekwencjach, bo życie po już nie jest takie same
- gdy chciał, aby zachorowało Wasze dziecko, aby się ze mną spotkać, a ja kosztem Waszego dziecka nie chciałam
- gdy źle o Tobie mówił, a ja go stopowałam
- gdy pytałam, czemu sobie nie da ze mną spokoju
- gdy prosiłam go, abyśmy zostali przyjaciółmi
- gdy z wielkim bólem serca naprawdę się cieszyłam, że może Wam się poukłada
- gdy mu tłumaczyłam, że taki romans to skutek a nie przyczyna rozpadu małżeństwa i że powinien próbować ratować Wasze małżeństwo do końca, aby do siebie potem nie miał pretensji
- gdy napisałam mu, że jest wolny i niech o mnie zapomni, bo tak będzie lepiej
- gdy mu mówiłam, że nigdy jego kochanką nie będę i nie wskoczyłam mu do łóżka

Być może powinnam się czuć winna:
- gdy płaciłam za siebie lub stawiałam następnym razem, aby nie spotykał się ze mną za pieniądze które się Wam należą
- gdy pierwszy raz powiedział mi, że kocha
- gdy cieszył się jak dziecko, gdy mnie widział
- gdy zwalniał się dla mnie z pracy
- gdy poznał mnie z Waszym dzieckiem
- gdy mówił do mnie "żono" i układał plany na przyszłość
- gdy opowiadał o mnie Waszym znajomym
- gdy w wersji dla mnie był przekonany, ze jestem właśnie tą na którą czekał i żałował, że jest Twoim mężem
- gdy mu opowiadałam o sobie wszystko, nawet najgorsze rzeczy, aby wiedział, że nie jestem taka idealna za jaką mnie ma
- gdy przynosił prezenty mojemu dziecku i mnie
- gdy ciągle pisał, dzwonił i przyjeżdżał
- gdy się wściekał, że ciągle go pilnujesz i za nim chodzisz

Byłam winna:
- gdy sama się okłamywałam, że to nic takiego, że to tylko kolega
- gdy oceniłam go swoją miarą
- gdy z jego opowieści i Twojego zachowania wynikało, że nigdy go nie kochałaś i go nie kochasz i tak tez odbierali Cię inni
- gdy mu uwierzyłam
- gdy sama zrozumiałam jak bardzo samotna jestem
- gdy tego nie zatrzymałam
- gdy odwzajemniłam pierwszy pocałunek i każdy następny
- gdy mu wtedy nie strzeliłam w pysk
- gdy się szczerze zakochałam, pokochałam
- gdy pisałam i mówiłam, że kocham
- gdy z chęcią się z nim spotykałam
- gdy odbierałam telefony
- gdy odsunęłam całkowicie mojego męża dla Twojego
- gdy odsunęłam ważne decyzje życiowe, bo chciałam wreszcie być z kimś kogo kocham, bo do swojego męża nie czułam nigdy 1/100 tego co do niego
- gdy egoistycznie zdałam sobie pewnego dnia sprawę, że gdy go nie będzie to tak jakby nie było części mnie i że za jego radą może po raz pierwszy nie poświęcę się altruistycznie dla wszystkich, tylko zawalczę o własne szczęście
- gdy kazałam mu podjąć decyzję i wyznaczyłam termin, bo sobie nie dawałam rady z podwójnym życiem

Jednak jego zdrady nie jestem winna. Już wiem jak  to boli i Ci współczuję, że takiego wyboru w życiu dokonałaś, ale to on świadomie z premedytacją skrzywdził wszystkich. Chciał Cię zdradzić. Chciał mieć i zjeść ciastko, a nawet więcej. Chciał całą cukiernie. Nie byłam jego pierwszą, jedyną i na pewno nie ostatnią kochanką, ale przepraszam, że to byłam właśnie też ja.
I mimo całej nienawiści do mnie, dopisywania mi cech, których nie posiadam nie masz prawa nazywać mnie dziwką. Nie spałam z Twoim mężem. Nigdy bym tego nie zrobiła, dopóki by nim był i dopóki ja bym byłam żoną mojego męża. Ale byłam boczniarą i chciałam go mieć dla siebie i jest mi dzisiaj za to wstyd. Tak i dopiero zrozumiałam po tym jak mi nie wyszło, jak się okazałam jedną z wielu. Zbyt głupia byłam by to wiedzieć i widzieć wcześniej. Pewnie gdyby historia się inaczej potoczyła, inaczej bym pisała.

Takie odbiegnięcie od aktualnej rozmowy, ale napisałam, bo chciałam. Bo nigdy Jej tego okazji nie miałam powiedzieć i nigdy mieć nie będę.

Puenta:
Za zdradę odpowiada tylko zdradzający. Nigdy kochanek/kochanka.  Byłabym bezczelna, gdybym w momencie kiedy opowiadałam o swojej zdradzie mężowi zwalała winę na kochanka lub na męża. To ja zdradziłam, ja podjęłam świadomą decyzję, wiedziałam co robię. I mimo, że trafiłam na mistrza w sztuce uwodzenia mężatek to mnie nie tłumaczy. I tak tylko Wasz mąż/zona są winni. Poszli, bo chcieli. Tak jak i ja. Świadomie i egoistycznie.

A dlaczego się najpierw nie rozstałam z mężem? Bo dobrego życia ot tak się nie zostawia. Małżeństwo, dom, dzieci to poważna sprawa. Samemu nie wie się co czuje i czego się chce. Ledwo co kogoś poznajesz już porzucasz wszystko? Głupota. Inną sprawa jest to, że tego nie powinno się nigdy robić. Takich sytuacji należy unikać.

618

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Suez napisał/a:

Rzadko piszę cokolwiek poza moim tematem, w którym odezwu zbytniego nie ma wink
Wczoraj przeczytałam ten i mimo zamknięcia tego działu w moim życiu dodam coś od siebie.

Nie byłam winna:
- gdy Twój mąż do mnie podszedł mając już swój chory plan w głowie
- gdy zaprosił mnie na kawę, a ja odmówiłam
- gdy nie dałam mu swojego telefonu ani nie podałam nazwiska, a mimo to wypytał o mnie znajomych i znalazł mnie na portalu społecznościowym
- gdy poszłam na tą pierwszą kawę bez żadnych złych myśli i traktowałam go jak każdą inną osobę na świecie
- gdy mi wmówił, że z jego strony nie ma żadnych złych zamiarów, że po prostu lubi poznawać nowych ludzi
- gdy na następnej kawie mu powiedziałam, że to ostatnia i się nie odzywałam
- gdy mówiłam mu, że zdrada zawsze wyjdzie na jaw i aby myślał o konsekwencjach, bo życie po już nie jest takie same
- gdy chciał, aby zachorowało Wasze dziecko, aby się ze mną spotkać, a ja kosztem Waszego dziecka nie chciałam
- gdy źle o Tobie mówił, a ja go stopowałam
- gdy pytałam, czemu sobie nie da ze mną spokoju
- gdy prosiłam go, abyśmy zostali przyjaciółmi
- gdy z wielkim bólem serca naprawdę się cieszyłam, że może Wam się poukłada
- gdy mu tłumaczyłam, że taki romans to skutek a nie przyczyna rozpadu małżeństwa i że powinien próbować ratować Wasze małżeństwo do końca, aby do siebie potem nie miał pretensji
- gdy napisałam mu, że jest wolny i niech o mnie zapomni, bo tak będzie lepiej
- gdy mu mówiłam, że nigdy jego kochanką nie będę i nie wskoczyłam mu do łóżka

Być może powinnam się czuć winna:
- gdy płaciłam za siebie lub stawiałam następnym razem, aby nie spotykał się ze mną za pieniądze które się Wam należą
- gdy pierwszy raz powiedział mi, że kocha
- gdy cieszył się jak dziecko, gdy mnie widział
- gdy zwalniał się dla mnie z pracy
- gdy poznał mnie z Waszym dzieckiem
- gdy mówił do mnie "żono" i układał plany na przyszłość
- gdy opowiadał o mnie Waszym znajomym
- gdy w wersji dla mnie był przekonany, ze jestem właśnie tą na którą czekał i żałował, że jest Twoim mężem
- gdy mu opowiadałam o sobie wszystko, nawet najgorsze rzeczy, aby wiedział, że nie jestem taka idealna za jaką mnie ma
- gdy przynosił prezenty mojemu dziecku i mnie
- gdy ciągle pisał, dzwonił i przyjeżdżał
- gdy się wściekał, że ciągle go pilnujesz i za nim chodzisz

Byłam winna:
- gdy sama się okłamywałam, że to nic takiego, że to tylko kolega
- gdy oceniłam go swoją miarą
- gdy z jego opowieści i Twojego zachowania wynikało, że nigdy go nie kochałaś i go nie kochasz i tak tez odbierali Cię inni
- gdy mu uwierzyłam
- gdy sama zrozumiałam jak bardzo samotna jestem
- gdy tego nie zatrzymałam
- gdy odwzajemniłam pierwszy pocałunek i każdy następny
- gdy mu wtedy nie strzeliłam w pysk
- gdy się szczerze zakochałam, pokochałam
- gdy pisałam i mówiłam, że kocham
- gdy z chęcią się z nim spotykałam
- gdy odbierałam telefony
- gdy odsunęłam całkowicie mojego męża dla Twojego
- gdy odsunęłam ważne decyzje życiowe, bo chciałam wreszcie być z kimś kogo kocham, bo do swojego męża nie czułam nigdy 1/100 tego co do niego
- gdy egoistycznie zdałam sobie pewnego dnia sprawę, że gdy go nie będzie to tak jakby nie było części mnie i że za jego radą może po raz pierwszy nie poświęcę się altruistycznie dla wszystkich, tylko zawalczę o własne szczęście
- gdy kazałam mu podjąć decyzję i wyznaczyłam termin, bo sobie nie dawałam rady z podwójnym życiem

Jednak jego zdrady nie jestem winna. Już wiem jak  to boli i Ci współczuję, że takiego wyboru w życiu dokonałaś, ale to on świadomie z premedytacją skrzywdził wszystkich. Chciał Cię zdradzić. Chciał mieć i zjeść ciastko, a nawet więcej. Chciał całą cukiernie. Nie byłam jego pierwszą, jedyną i na pewno nie ostatnią kochanką, ale przepraszam, że to byłam właśnie też ja.
I mimo całej nienawiści do mnie, dopisywania mi cech, których nie posiadam nie masz prawa nazywać mnie dziwką. Nie spałam z Twoim mężem. Nigdy bym tego nie zrobiła, dopóki by nim był i dopóki ja bym byłam żoną mojego męża. Ale byłam boczniarą i chciałam go mieć dla siebie i jest mi dzisiaj za to wstyd. Tak i dopiero zrozumiałam po tym jak mi nie wyszło, jak się okazałam jedną z wielu. Zbyt głupia byłam by to wiedzieć i widzieć wcześniej. Pewnie gdyby historia się inaczej potoczyła, inaczej bym pisała.

Takie odbiegnięcie od aktualnej rozmowy, ale napisałam, bo chciałam. Bo nigdy Jej tego okazji nie miałam powiedzieć i nigdy mieć nie będę.

Puenta:
Za zdradę odpowiada tylko zdradzający. Nigdy kochanek/kochanka.  Byłabym bezczelna, gdybym w momencie kiedy opowiadałam o swojej zdradzie mężowi zwalała winę na kochanka lub na męża. To ja zdradziłam, ja podjęłam świadomą decyzję, wiedziałam co robię. I mimo, że trafiłam na mistrza w sztuce uwodzenia mężatek to mnie nie tłumaczy. I tak tylko Wasz mąż/zona są winni. Poszli, bo chcieli. Tak jak i ja. Świadomie i egoistycznie.

A dlaczego się najpierw nie rozstałam z mężem? Bo dobrego życia ot tak się nie zostawia. Małżeństwo, dom, dzieci to poważna sprawa. Samemu nie wie się co czuje i czego się chce. Ledwo co kogoś poznajesz już porzucasz wszystko? Głupota. Inną sprawa jest to, że tego nie powinno się nigdy robić. Takich sytuacji należy unikać.

A wystarczyło zablokować go na telefonie/fejsie i nie zgadzać się na spotkania. I tego całego bólu by się uniknęło.

619

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Za wszystko się płaci, za głupotę też smile Ot życie.

620

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Suez ładnie napisałaś, chwyta za serce, przynajmniej mnie. Ale tak troszkę nie oszukiwałaś sama siebie? Żonaty facet zaprasza na kawę tylko ciebie bo lubi poznawać nowych ludzi? Że tak zapytam z polsko-angielska: ryli? I nie zapaliła się czerwona lampka? Nie z grupą na piwo ale tylko ciebie. Nie spotkałam takiej bezinteresowności wśród mężczyzn a nawet wprost przeciwnie. Bez podtekstów to ewentualnie ci drzwi delikwent może potrzymać.

621

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Suez, opisałaś to w szczegółach co i ja starałam się przekazać – zdrada to świadome działanie zdradzającego, to nie sam seks, ale już sama decyzja że chce się zainteresować a potem zdobyć inną osobę. Schemat podobny – ot niby kawa, coraz częstsze rozmowy, smsy, nawiązywanie bliższych relacji itd. Zwykle, tak jak u Ciebie, na początku jest wręcz całkowite wyparcie, że może chodzić o coś więcej, co usypia czujność.  Jeśli jednak jest ogólna sympatia – fajnie ze sobą rozmawia, lubi spędzać czas itd. to trudno z tego zrezygnować (w końcu to tylko kolega/koleżanka)…potem jednak ludzie stają się sobie coraz bliżsi i bliżsi… pojawia zauroczenie.. a tu już krótka droga do romansu, bo feromony zaczynają szaleć itd. Nie myśli się już wtedy o konsekwencjach, za bardzo jest się zaślepionym.. i póki nie postawi się sprawy na ostrzu noża, czy psychicznego wykończenia.. to można w tym tkwić latami. Potem dopiero pojawia się „przebudzenie” i kalkulacja.
Cyngi dobrze pisze a wystarczyło… tak ale kiedy? Przy pierwszej kawie? Jakieś totalne przewrażliwienie. Przy drugiej? Przecież było jasno powiedziane że to tylko koleżeńskie spotkanie i takie było. Inaczej gdyby wtedy już coś facet próbował. A tak? Spotykasz się raz, drugi trzeci, wszystko niby ok., masz fajnego już prawie przyjaciela… nadal granice są zachowywane więc teoretycznie nie masz powodu do niepokoju, z tymże coraz bardziej wsiąkasz w tą znajomość i nie obejrzawszy się dochodzisz do wniosku, że chyba zakochałaś się w tej osobie. No i co robić? Urwać kontakt nie bardzo chcesz, bo daje Ci wiele pozytywnej energii, jest sympatia, nadajecie na tych samych falach, więc musiałabyś się przyznać do uczucia a przecież ta znajomość wciąż ma charakter koleżeński… trochę głupio, więc myślisz, a dam radę – zachowam tylko większy dystans, a może tylko mi się wydaje, że się zakochałam…  Az w pewnym momencie słyszysz z jego ust „kocham Cie!”… no i wtedy już pozamiatane…
I kto jest tu winny? Czy zdradzający, który zabiegał o spotkania i kontakt zapewniając, że to czysto koleżeńskie, czy „kochanka”, że zgodziła się na tą „kawę” i pozwoliła by ew uczucie się pojawiło? A może „siła wyższa” – feromony? W końcu gdyby nie zaiskrzyło, nie byłoby romansu.
Dlatego odpowiadając na pytanie zadane przez autorkę wątku napisałam, że tak czuje się winna, odpowiedzialna ale wyłącznie za to, że pozwoliłam, by dany facet stał mi się bliski, by pojawiło się zauroczenie. Ja się odkochiwałam prawie 4 lata… więc to odchorowałam z nawiązką.. a wyglądało to tak niewinnie na początku. 
Można też zwalić na hormony.. fenyloetyloaminę itd.  w końcu to one sprawiają, że zakochana osoba jest jak na haju –  w końcu to działa jak naturalny  narkotyk. Chyba większość z tu piszących to przeżyła, choć może dawno temu i już nie pamięta.. To jest coś co działa głównie na nasz mózg, nie inną część ciała tongue Patrząc z boku, na zimno wiadomo , że to wygląda groteskowo, ale niestety tak to działa. Tak zakochać się można kilka razy w życiu…  pytanie czy główny problem czy do tego dopuścimy? Przecież nie jest rozwiązaniem zamknięcie się na ludzi. Tylko o wyczucie momentu i postawienie granicy. Jednym się to udaje, innym nie, często z powodu braku wyobraźni czy przewidzenia konsekwencji – w końcu nie w każdej osobie z która ci się fajnie spędza czas, rozmawia, się zakochujesz.
I rozumiem osoby które pisały, że no mi tez ktoś się podobał, nawet się zauroczyłam ale pozwoliłam by to umarło śmiercią naturalną. Super. Tylko co dyb y ta osoba wykazała większe zainteresowanie i postępowała w sposób jak wyżej opisałam? Też tak łatwo byłoby zgasić to w zarodku? Śmiem wątpić.
Kiedy nie ma uczuć, łatwiej na chłodno do tego podejść, tez z boku oceniać ale nie sprawisz by osoba zakochana odkochała się z dnia na dzień, to jest proces który trwa kilka miesięcy. Można to przeczekać.. obrzydzenie 2 osoby pomaga, dlatego rozumiem nagłą zmianę frontu w takich relacjach. Też na wszelkie sposoby próbowałam sobie obrzydzić pana żonatego.  I w końcu po kilku miesiącach wałkowania w te i wewte się udało. Dlatego też uważam, że czasem warto wybaczyć zdradzającemu. Szczególnie, kiedy było dobrze w małżeństwie a drugie ‘popłynęło’, bo jeśli wyciągnie wnioski to już nie dopuści do takiej sytuacji.  Częściej jednak dotyczy to kobiet. Faceci jednak są mniej emocjonalni i rzadziej się zakochują. Z innych powodów zdradzają.
Oczywiście są też przypadki, że jedno czy drugie traktuje to jako sport, ale to już inna bajka.. i w nią nie chcę się zgłębiać.

622

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

No dobrze, mariusz_. Jeszcze raz sobie tu wejdę na ten temat, ponieważ akurat odniosłeś się do moich wypowiedzi.

mariusz_ napisał/a:

"polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną."
kk76

To trafne stwierdzenie kk76 to obowiązkowy punkt rozmyślań dla kobiety po zdradzie. Jeśli zamiast tego będzie zerojedynkowe "Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka." to taka kobieta sama pokaże, że była warta swojego faceta.

Bzdury mariusz_.

Po pierwsze, Dziewczyny już ci wyjaśniły mój punkt widzenia, że jak się kogoś kocha, to się kogoś z premedytacją nie rani - ja powtórzę tobie tylko innymi słowami, żeby się utrwaliło i dotarło.

Po drugie, co to w ogóle za ciąg myślowy? Podaję swoją definicję miłości "Mężczyzna, który kocha kobietę, nie zdradza jej i nie zadaje bólu", a ty mi piszesz, że w konsekwencji ja jestem go niewarta... 

Widzisz tu w ogóle absurd swojej wypowiedzi? ...

I w kwestii bycia "wartym" kogokolwiek. Mój mąż i jego kochanka są warci siebie. Mój mąż nie jest wart mnie.*

Jest mnóstwo przyczyn, dla których facet może zdradzić kobietę. Tu jest mnóstwo wątków, na których również wypowiadają się sami faceci. Oprócz tego "niezaspakajania potrzeb", do którego nieustannie się tu odnosi, jest jeszcze na przykład zwykła ciekawość, chęć spróbowania "inności" chociażby, chęć sprawdzenia się z inną kobietą. Wiesz co mi mój mąż powiedział, kiedy mnie zdradził? Że tu nie chodziło nawet o mnie, czy o to, że związał się z tą akurat kobietą, że to mogła być każda inna, tylko ta akurat okazała się chętna, to skorzystał. Więc ja już wiem, że nie chodziło o MNIE, on chciał zrobić to coś i to zrobił. Rozumiesz, mariusz_?
,

mariusz_ napisał/a:

Dziewczyny (kk76, Roxann) dyskusja w tym temacie robi się jałowa, bo druga strona jest niepodatna na jakiekolwiek argumenty. Życie (po raz kolejny) ich nauczy. Trzeba tylko trochę czasu.

Czego nas po raz kolejny nauczy? A może życie postawi na mojej drodze Mężczyznę, który będzie mnie szanował, kochał i nie zdradzał? No wiesz co, mariusz_, tak na publicznym forum komuś źle życzyć ... big_smile

I mają być to argumenty na co? Na przyzwolenie doopczenia na boku? Że niby co, takiej pikanterii to doopczenie na boku ma dać mojemu związkowi?

SonyXperia napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Jak niby ja, zdradzona żona, miałabym zostać "boczniarą" we własnym małżeństwie?

Paradoksalnie, przedstawienie siebie w sądzie jako 'boczniary' mogłoby Ci pomóc. Zwróć uwagę na to, do jak podrzędnej roli sprowadza jeden partner drugiego partnera. W imię czego? Chwili słabości? Chwili przyjemności? Odskoczni? Wszystko jednak zależy od tego, co Tobie zarzuci były mąż. Bo mam takie wrażenie, że nie jesteście 1:0 dla Ciebie.

Rozumiem, że wykpienie całej sytuacji i zadawanie infantylnych pytań, czy to nieświadomie, czy też może świadomie i szyderczo, w jakiś sposób przed rozprawą rozwodową Ci pomaga. To OK.

SONY, wyjaśnię może terminologię stosowaną na tym forum. Boczniara to innymi słowy czyjaś kochanka, kobieta, z którą zdradza żonę / dziewczynę / partnerkę zajęty mężczyzna.

Jak, idąc twoim tokiem myślenia, przedstawienie mnie w sądzie jako czyjejś kochanki ma mi pomóc, skoro nigdy niczyją kochanką nie byłam?! A w sądzie to ja zarzucam zdradę mojemu mężowi, bo to on zaliczył skok w bok, nie ja.

Tak, to prawda. Nie jesteśmy 1:0 dla mnie. Jesteśmy 0:1 dla mnie. Dowody o tym świadczą.

Które z moich pytań są infantylne? Prośba o doprecyzowanie punktu w dyskusji na publicznym forum? SONY, ja cię nie znam osobiście, na forum pojawia się nick "Sony Xperia" i jakaś opinia pod nim. Nie traktuj każdego pytania skierowanego na tym forum do siebie osobiście. Rzeczywiście, zorija ma rację. Ciężko się rozmawia z tobą. Mnie ktoś zadaje pytanie, ja odpowiadam. Ty musisz dodać jeszcze OCENĘ. Nie jestem zainteresowana nią ani tym bardziej radami od ciebie, ustalmy to. I jeszcze raz przypomnę - ona80 poddała publicznej ocenie winę KOCHANKI I ZDRADZAJĄCEGO MĘŻA, co staramy się tu robić. Sonuś, nie rób off-topu kochankom poprzez odniesienia się do mnie.

A tak, ten wątek bardzo mi pomaga przed rozprawą. Odprężam się dyskutując tutaj. smile Dziękuję. smile



* Tu specjalnie prowokuję i ... czekam na analizy mojego problemu, posty takie jak mariusza_ i myślących podobnie do niego. big_smile To mi pomaga przed rozprawą. wink

623

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Suez napisał/a:

Rzadko piszę cokolwiek poza moim tematem, w którym odezwu zbytniego nie ma wink
Wczoraj przeczytałam ten i mimo zamknięcia tego działu w moim życiu dodam coś od siebie.
.................................................................................................................................................
Takie odbiegnięcie od aktualnej rozmowy, ale napisałam, bo chciałam. Bo nigdy Jej tego okazji nie miałam powiedzieć i nigdy mieć nie będę.

Puenta:
Za zdradę odpowiada tylko zdradzający. Nigdy kochanek/kochanka.  Byłabym bezczelna, gdybym w momencie kiedy opowiadałam o swojej zdradzie mężowi zwalała winę na kochanka lub na męża. To ja zdradziłam, ja podjęłam świadomą decyzję, wiedziałam co robię. I mimo, że trafiłam na mistrza w sztuce uwodzenia mężatek to mnie nie tłumaczy. I tak tylko Wasz mąż/zona są winni. Poszli, bo chcieli. Tak jak i ja. Świadomie i egoistycznie.

A dlaczego się najpierw nie rozstałam z mężem? Bo dobrego życia ot tak się nie zostawia. Małżeństwo, dom, dzieci to poważna sprawa. Samemu nie wie się co czuje i czego się chce. Ledwo co kogoś poznajesz już porzucasz wszystko? Głupota. Inną sprawa jest to, że tego nie powinno się nigdy robić. Takich sytuacji należy unikać.

Niewiele osób potrafi tak otwarcie ...
... i niewiele osób podejdzie do tego rzeczowo-bez emocji

Cyngli napisał/a:

A wystarczyło zablokować go na telefonie/fejsie i nie zgadzać się na spotkania. I tego całego bólu by się uniknęło.

cóż przecież  wszystko jest takie proste i oczywiste. ech...

624

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

suez, to bardzo interesujące, co napisałaś. Wiesz co, Ty masz akurat refleksję nad własnym życiem.

Widzę, że to była gorzka lekcja dla Ciebie. Jestem zdradzoną żoną, jedną z wielu na tym świecie. To paskudne, bolesne doświadczenie, nie życzę najgorszemu wrogowi przeżywania tego wszystkiego. Nie chodzi mi o to, aby czyjkolwiek zdradzający mąż czy kochanka padali na kolana i błagali o wybaczenie, posypywali głowę popiołem i zakładali wory pokutne, bo ja się wtedy poczuję "lepsza", "szlachetniejsza", bo sprawiedliwości stało się zadość, bo winni się ukorzyli. NIE.  Ale chodzi o tę odrobinę refleksji, że się kogoś skrzywdziło, że się świadomie weszło w zakazaną relację, a nie uparte prymitywne szukanie winy w zdradzonej osobie, bo o to na tym wątku w wielu wypowiedziach zdradzających chodzi.

Powiem Ci, że ja nie wrzucam do jednego worka wszystkich kobiet, które były / są czyimiś kochankami. Choć zawsze będę powtarzać, że zdrada to zło. Ale są takie kochanki, które zachowują jakąś klasę jako kobiety i takie, które są jej całkowicie pozbawione.

625

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
Suez napisał/a:

Rzadko piszę cokolwiek poza moim tematem, w którym odezwu zbytniego nie ma wink
Wczoraj przeczytałam ten i mimo zamknięcia tego działu w moim życiu dodam coś od siebie.
.................................................................................................................................................
Takie odbiegnięcie od aktualnej rozmowy, ale napisałam, bo chciałam. Bo nigdy Jej tego okazji nie miałam powiedzieć i nigdy mieć nie będę.

Puenta:
Za zdradę odpowiada tylko zdradzający. Nigdy kochanek/kochanka.  Byłabym bezczelna, gdybym w momencie kiedy opowiadałam o swojej zdradzie mężowi zwalała winę na kochanka lub na męża. To ja zdradziłam, ja podjęłam świadomą decyzję, wiedziałam co robię. I mimo, że trafiłam na mistrza w sztuce uwodzenia mężatek to mnie nie tłumaczy. I tak tylko Wasz mąż/zona są winni. Poszli, bo chcieli. Tak jak i ja. Świadomie i egoistycznie.

A dlaczego się najpierw nie rozstałam z mężem? Bo dobrego życia ot tak się nie zostawia. Małżeństwo, dom, dzieci to poważna sprawa. Samemu nie wie się co czuje i czego się chce. Ledwo co kogoś poznajesz już porzucasz wszystko? Głupota. Inną sprawa jest to, że tego nie powinno się nigdy robić. Takich sytuacji należy unikać.

Niewiele osób potrafi tak otwarcie ...
... i niewiele osób podejdzie do tego rzeczowo-bez emocji

Cyngli napisał/a:

A wystarczyło zablokować go na telefonie/fejsie i nie zgadzać się na spotkania. I tego całego bólu by się uniknęło.

cóż przecież  wszystko jest takie proste i oczywiste. ech...

Bardzo mi przykro, ale to akurat jest. Wystarczy odmówić.

626

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

Boczniara to innymi słowy czyjaś kochanka, kobieta, z którą zdradza żonę / dziewczynę / partnerkę zajęty mężczyzna.

tylko która w danym momencie jest partnerką ?
żona? czy kochanka ? jakie przyjąc kryteria definicji ?

Cyngli napisał/a:
kk76 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

A wystarczyło zablokować go na telefonie/fejsie i nie zgadzać się na spotkania. I tego całego bólu by się uniknęło.

cóż przecież  wszystko jest takie proste i oczywiste. ech...

Bardzo mi przykro, ale to akurat jest. Wystarczy odmówić.

Jestem pełna podziwu dla chłodu z jakim potrafisz do tego podejść.Ja nie potrafie tak zupełnie na zimno bez emocji

627

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Boczniara to innymi słowy czyjaś kochanka, kobieta, z którą zdradza żonę / dziewczynę / partnerkę zajęty mężczyzna.

tylko która w danym momencie jest partnerką ?
żona? czy kochanka ? jakie przyjąc kryteria definicji ?

Cyngli napisał/a:
kk76 napisał/a:

cóż przecież  wszystko jest takie proste i oczywiste. ech...

Bardzo mi przykro, ale to akurat jest. Wystarczy odmówić.

Jestem pełna podziwu dla chłodu z jakim potrafisz do tego podejść.Ja nie potrafie tak zupełnie na zimno bez emocji

Człowiek to nie tylko emocje, ale również zdrowy rozsądek.

Zadurzyłam się kiedyś w żonatym facecie, mogło do czegoś dojść, ale nie doszło. Nie mogłabym potem spojrzeć na siebie w lustrze. To by mnie zniszczyło. Cierpiałam przez jakiś czas, wydawało mi się, że już nigdy nie będę szczęśliwa. Oczywiście myliłam się. Zagoiło się i przeszło.

628 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-09-28 20:29:02)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Boczniara to innymi słowy czyjaś kochanka, kobieta, z którą zdradza żonę / dziewczynę / partnerkę zajęty mężczyzna.

tylko która w danym momencie jest partnerką ?
żona? czy kochanka ? jakie przyjąc kryteria definicji ?

kk76, najczęściej bywa, że obydwie są partnerkami.

Żona jako partnerka życiowa i łóżkowa zarazem też.

Kochanka jako partnerka w ukryciu i łóżkowa.

I tak na zmianę. Np. w nocy żona, po pracy w hotelu kochanka. Obiad u żony, kawa z kochanką itp. itd. To wymaga logistyki ze strony zdradzacza.

O jakie inne kryteria Ci chodzi?

Dziewczyny, wy naprawdę nie rozróżniacie pojęć żona vs boczniara?

629

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Cyngli napisał/a:

Człowiek to nie tylko emocje, ale również zdrowy rozsądek.

Zadurzyłam się kiedyś w żonatym facecie, mogło do czegoś dojść, ale nie doszło. Nie mogłabym potem spojrzeć na siebie w lustrze. To by mnie zniszczyło. Cierpiałam przez jakiś czas, wydawało mi się, że już nigdy nie będę szczęśliwa. Oczywiście myliłam się. Zagoiło się i przeszło.

Jeśli zawsze u ciebie zwycięża zdrowy rozsądek to tylko podziwiać, Ja niestety miewam problem z balansowaniem pomiędzy emocjami i rozsądkiem

630

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

Jeśli zawsze u ciebie zwycięża zdrowy rozsądek to tylko podziwiać, Ja niestety miewam problem z balansowaniem pomiędzy emocjami i rozsądkiem

To jest problem większości zdradzających.

631

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
kk76 napisał/a:

Jeśli zawsze u ciebie zwycięża zdrowy rozsądek to tylko podziwiać, Ja niestety miewam problem z balansowaniem pomiędzy emocjami i rozsądkiem

To jest problem większości zdradzających.

Podobno człowiek ułomnym jest ale na szczęście są ludzie perfekcyjni np tacy jak ...

632

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:

Podobno człowiek ułomnym jest ale na szczęście są ludzie perfekcyjni np tacy jak ...

Przestań. To zwykła zaczepka. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, i ty i ja.

Różnią nas podejmowane życiowe wybory. Tyle.

633

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

Przestań. To zwykła zaczepka. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, i ty i ja.

Różnią nas podejmowane życiowe wybory. Tyle.

Właśnie dotknęłaś sedna tematu. Wybory często podejmowane pod wpływem różnych czynników, emocji itp
Często jeden błąd jak kamyk, porusza całą lawinę.
Co oznacza nic więcej jak tylko to że nic nie jest oczywiste i nic nie jest czarno-białe.

634

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:
kk76 napisał/a:

Jeśli zawsze u ciebie zwycięża zdrowy rozsądek to tylko podziwiać, Ja niestety miewam problem z balansowaniem pomiędzy emocjami i rozsądkiem

To jest problem większości zdradzających.

Podobno człowiek ułomnym jest ale na szczęście są ludzie perfekcyjni np tacy jak ...

Nie trzeba być perfekcyjnym. Zaczynam już rozumieć, skąd te delikatne ataki, dogryzki i pełna zgoda z innymi kochankami - zdajesz się po prostu nie wierzyć w to, że można inaczej. Polecałaś samorozwój w postaci rozmów z bardziej doświadczonymi osobami, aby lepiej rozumieć swój związek. To ja napiszę, że niektórzy po prostu poświęcają czas i energię w pracy nad sobą też w innych dziedzinach - budują swoją moralność, pielęgnują rozsądek, rozwijają opanowanie. To nie przychodzi tak o (w każdym razie większości, bo znając życie, i tu się wyjątki znajdą), to coś, co człowiek tworzy sam i sam o to dba. Nie wiem więc, jak u innych, ale dla mnie to istotna kwestia, składająca się na moją pogardę dla kochanek i kochanków - w moich oczach to ludzie bez kręgosłupa moralnego, którzy nawet nie chcą go posiadać i podchodzą do życia bezrefleksyjnie. Nie traktuję też wszystkich przypadków tak samo - inna jest wina tej, która na dzień dobry się wypina znając od razu sytuację, inna zaś tej, która długo pozostawała w nieświadomości i była perfidnie omotywana przez zdradzacza. Jednak na każdym etapie można jeszcze coś zmienić, zrobić coś inaczej. Jeśli się tego chce.
Pewnie jak miałam te 16 lat, to sama bym dała się łatwo wplątać - i kochliwa byłam, i mniej refleksji we mnie było. Ale lata minęły, a wraz z nimi nadeszły i te refleksje, zasady, ideały.

635

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Przestań. To zwykła zaczepka. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, i ty i ja.

Różnią nas podejmowane życiowe wybory. Tyle.

Właśnie dotknęłaś sedna tematu. Wybory często podejmowane pod wpływem różnych czynników, emocji itp
Często jeden błąd jak kamyk, porusza całą lawinę.

Tu się zgodzę z tobą w 100%.

kk76 napisał/a:

Co oznacza nic więcej jak tylko to że nic nie jest oczywiste i nic nie jest czarno-białe.

To oznacza nie mniej nie więcej tylko komplikacje w życiu wielu osób.

Przyczyna - skutek. Bez dorabiania ideologii i teorii.

636

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Człowiek to nie tylko emocje, ale również zdrowy rozsądek.

Zadurzyłam się kiedyś w żonatym facecie, mogło do czegoś dojść, ale nie doszło. Nie mogłabym potem spojrzeć na siebie w lustrze. To by mnie zniszczyło. Cierpiałam przez jakiś czas, wydawało mi się, że już nigdy nie będę szczęśliwa. Oczywiście myliłam się. Zagoiło się i przeszło.

Jeśli zawsze u ciebie zwycięża zdrowy rozsądek to tylko podziwiać, Ja niestety miewam problem z balansowaniem pomiędzy emocjami i rozsądkiem

Nie zawsze. Tylko tam, gdzie konsekwencją mojej źle podjętej decyzji może być cierpienie innych.

637

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Nana666 napisał/a:

. Polecałaś samorozwój w postaci rozmów z bardziej doświadczonymi osobami, aby lepiej rozumieć swój związek. .

Ja polecałam samorozwój?  To nadinterpretacja. Polecałam jedynie zapoznanie się z tym co mogą powiedzieć a to co zrobisz z tym co usłyszysz to już tylko Twój wybór.

Nana666 napisał/a:

To ja napiszę, że niektórzy po prostu poświęcają czas i energię w pracy nad sobą też w innych dziedzinach - budują swoją moralność, pielęgnują rozsądek, rozwijają opanowanie. To nie przychodzi tak o (w każdym razie większości, bo znając życie, i tu się wyjątki znajdą), to coś, co człowiek tworzy sam i sam o to dba. Nie wiem więc, jak u innych, ale dla mnie to istotna kwestia, składająca się na moją pogardę dla kochanek i kochanków - w moich oczach to ludzie bez kręgosłupa moralnego, którzy nawet nie chcą go posiadać i podchodzą do życia bezrefleksyjnie.

Godny podziwu hart ducha w dążeniu do perfekcji. Gratuluje osiągnięcia stanu w którym jako doskonała istota masz prawo gardzić tak niskimi ludźmi jak ja. Zaiste perfekcyjna moralność

Nana666 napisał/a:

. Nie traktuję też wszystkich przypadków tak samo - inna jest wina tej, która na dzień dobry się wypina znając od razu sytuację, inna zaś tej, która długo pozostawała w nieświadomości i była perfidnie omotywana przez zdradzacza. Jednak na każdym etapie można jeszcze coś zmienić, zrobić coś inaczej. Jeśli się tego chce.

zapewne błędnie doszukuje się tu niekonsekwencji

638

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:
kk76 napisał/a:

Co oznacza nic więcej jak tylko to że nic nie jest oczywiste i nic nie jest czarno-białe.

To oznacza nie mniej nie więcej tylko komplikacje w życiu wielu osób.

Przyczyna - skutek. Bez dorabiania ideologii i teorii.

Naprawdę szczerze chylę głowę

Cyngli napisał/a:

Nie zawsze. Tylko tam, gdzie konsekwencją mojej źle podjętej decyzji może być cierpienie innych.

w tym przypadku także chylę.
Gdyby każdy tak potrafił nie byłoby tylu ludzi skrzywdzonych i krzywdzących

639

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

. Polecałaś samorozwój w postaci rozmów z bardziej doświadczonymi osobami, aby lepiej rozumieć swój związek. .

Ja polecałam samorozwój?  To nadinterpretacja. Polecałam jedynie zapoznanie się z tym co mogą powiedzieć a to co zrobisz z tym co usłyszysz to już tylko Twój wybór.

Nana666 napisał/a:

To ja napiszę, że niektórzy po prostu poświęcają czas i energię w pracy nad sobą też w innych dziedzinach - budują swoją moralność, pielęgnują rozsądek, rozwijają opanowanie. To nie przychodzi tak o (w każdym razie większości, bo znając życie, i tu się wyjątki znajdą), to coś, co człowiek tworzy sam i sam o to dba. Nie wiem więc, jak u innych, ale dla mnie to istotna kwestia, składająca się na moją pogardę dla kochanek i kochanków - w moich oczach to ludzie bez kręgosłupa moralnego, którzy nawet nie chcą go posiadać i podchodzą do życia bezrefleksyjnie.

Godny podziwu hart ducha w dążeniu do perfekcji. Gratuluje osiągnięcia stanu w którym jako doskonała istota masz prawo gardzić tak niskimi ludźmi jak ja. Zaiste perfekcyjna moralność

Nana666 napisał/a:

. Nie traktuję też wszystkich przypadków tak samo - inna jest wina tej, która na dzień dobry się wypina znając od razu sytuację, inna zaś tej, która długo pozostawała w nieświadomości i była perfidnie omotywana przez zdradzacza. Jednak na każdym etapie można jeszcze coś zmienić, zrobić coś inaczej. Jeśli się tego chce.

zapewne błędnie doszukuje się tu niekonsekwencji

Zbędny sarkazm wink Uważasz się za osobę otwartą czy nie? Jeśli tak, to polecam doszukać się w tym pozytywów, nie negatywów. Nie sądzę, aby dało się dojść do perfekcji, ale można zrobić wiele.
Sama zarzucasz mi w tej moralności brak, kiedy sprawa jest prosta: zauroczenie i pożądanie to uczucia, pogarda też. Tutaj mamy sytuację, w której kochanka pragnie zajętego mężczyzny i bezrefleksyjnie poddaje się temu. Ja nią gardzę, bo to właśnie czuję, ale nie chcę być kimś złym, mścić krzywd krzywdami; podejmuję decyzję, że nie będę tego robić, więc nie wyzywam, nie rzucam się nań, nie staram się jej zaszkodzić. Teraz widzisz różnicę?
Co do rzekomej niekonsekwencji: wyrozumiałość wobec ludzi też jest dla mnie czymś ważnym, więc STARAM SIĘ ją rozwijać i mieć. Nie chcę jednak rozgrzeszać krzywdzenia innych z premedytacją, bo to jak wyrażanie zgody na to.

640

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

No właśnie, dobrze jest mieć w życiu jakieś cele zarówno fizyczne jak i duchowe i dążyć do nich. Nikt nie jest perfekcyjny, ale każdy może pracować nad sobą i dążyć do swojego ideału.

641

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Nana666 napisał/a:

Zbędny sarkazm wink Uważasz się za osobę otwartą czy nie? Jeśli tak, to polecam doszukać się w tym pozytywów, nie negatywów. Nie sądzę, aby dało się dojść do perfekcji, ale można zrobić wiele.
Sama zarzucasz mi w tej moralności brak, kiedy sprawa jest prosta: zauroczenie i pożądanie to uczucia, pogarda też. Tutaj mamy sytuację, w której kochanka pragnie zajętego mężczyzny i bezrefleksyjnie poddaje się temu. Ja nią gardzę, bo to właśnie czuję, ale nie chcę być kimś złym, mścić krzywd krzywdami; podejmuję decyzję, że nie będę tego robić, więc nie wyzywam, nie rzucam się nań, nie staram się jej zaszkodzić. Teraz widzisz różnicę?
Co do rzekomej niekonsekwencji: wyrozumiałość wobec ludzi też jest dla mnie czymś ważnym, więc STARAM SIĘ ją rozwijać i mieć. Nie chcę jednak rozgrzeszać krzywdzenia innych z premedytacją, bo to jak wyrażanie zgody na to.

Muszę to przemyśleć

642

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Araquelle napisał/a:

Suez ładnie napisałaś, chwyta za serce, przynajmniej mnie. Ale tak troszkę nie oszukiwałaś sama siebie? Żonaty facet zaprasza na kawę tylko ciebie bo lubi poznawać nowych ludzi? Że tak zapytam z polsko-angielska: ryli? I nie zapaliła się czerwona lampka? Nie z grupą na piwo ale tylko ciebie. Nie spotkałam takiej bezinteresowności wśród mężczyzn a nawet wprost przeciwnie. Bez podtekstów to ewentualnie ci drzwi delikwent może potrzymać.

Oczywiście, że oszukiwałam. Oczywiście, że zapały mi się miliony światełek. NY bym oświetliła smile A widzisz mimo to...  Nie ma wytłumaczenia na bycie infantylną idiotką. Na głupotę, niewiedzę, egoizm, brak moralności.
Chwyta za serce? Widzisz Araquelle nie bardzo. Ja już mam do tego dystans. Nazywam rzeczy po imieniu. To był mój czysty egoizm podany w wyrafinowanej formie. Że taka dobra byłam, bo mówiłam to czy tamto? Gdybym najpóźniej zakończyła na tej drugiej kawie to owszem. Ale nie zakończyłam. Pominę milczeniem kwestię zmanipulowania mnie i wykorzystania wink

Zacytuję siebie:

Suez napisał/a:

- gdy mówiłam mu, że zdrada zawsze wyjdzie na jaw i aby myślał o konsekwencjach, bo życie po już nie jest takie same
- gdy pytałam, czemu sobie nie da ze mną spokoju
- gdy prosiłam go, abyśmy zostali przyjaciółmi
- gdy mu tłumaczyłam, że taki romans to skutek a nie przyczyna rozpadu małżeństwa i że powinien próbować ratować Wasze małżeństwo do końca, aby do siebie potem nie miał pretensji
- gdy napisałam mu, że jest wolny i niech o mnie zapomni, bo tak będzie lepiej
- gdy mu mówiłam, że nigdy jego kochanką nie będę i nie wskoczyłam mu do łóżka

Czysty egoizm. Mówiłam tak, bo mój umysł musiał się przed samą sobą usprawiedliwić. Oh jaka ja wspaniałomyślna jestem prawda? Chciałam aby przemyślał i naprawdę szedł ratować małżeństwo? Nie. Chciałam, aby mnie wciąż zapewniał. Chciałam jego miłości. Chciałam jej być pewna w 100%.

Roxann świetne ujęcie schematu smile Wyparcie, oszukiwanie się, usprawiedliwianie to nasza specjalność wink

I_see_beyond napisał/a:

suez, to bardzo interesujące, co napisałaś. Wiesz co, Ty masz akurat refleksję nad własnym życiem.

Widzę, że to była gorzka lekcja dla Ciebie. Jestem zdradzoną żoną, jedną z wielu na tym świecie. To paskudne, bolesne doświadczenie, nie życzę najgorszemu wrogowi przeżywania tego wszystkiego. Nie chodzi mi o to, aby czyjkolwiek zdradzający mąż czy kochanka padali na kolana i błagali o wybaczenie, posypywali głowę popiołem i zakładali wory pokutne, bo ja się wtedy poczuję "lepsza", "szlachetniejsza", bo sprawiedliwości stało się zadość, bo winni się ukorzyli. NIE.  Ale chodzi o tę odrobinę refleksji, że się kogoś skrzywdziło, że się świadomie weszło w zakazaną relację, a nie uparte prymitywne szukanie winy w zdradzonej osobie, bo o to na tym wątku w wielu wypowiedziach zdradzających chodzi.

Powiem Ci, że ja nie wrzucam do jednego worka wszystkich kobiet, które były / są czyimiś kochankami. Choć zawsze będę powtarzać, że zdrada to zło. Ale są takie kochanki, które zachowują jakąś klasę jako kobiety i takie, które są jej całkowicie pozbawione.

Bardzo Ci współczuję i życzę uwolnienia się od tych wszystkich emocji. Koszmarna droga za i przed Tobą.

Wiesz dlaczego mam refleksję nad swoim życiem? Bo to właśnie była gorzka lekcja dla mnie. Tylko dlatego.
Już nie myślę o sobie, że jestem lepsza od innej kochanki/innego zdrajcy. Wszystkich nas można wrzucić do worka pt. "egoizm".
Miałam "jakąś" tam świadomość, że krzywdzę, ale odsuwałam to od siebie jak najdalej mogłam. Tak naprawdę rodzina jego i moja to w tamtym momencie był kłopot. Najlepiej byłoby gdybyście zniknęli. Nigdy nie istnieli. Miałabym czyste sumienie i mogłabym być z kim chcę.  Nie ma w tym żadnej klasy, jest tylko egoizm i różny poziom oczekiwań i wyrafinowania. Nie widziałam Cię, nie znałam Cię, nie chciałam widzieć i poczuć Twojego bólu.

Co do szukania winy w zdradzonej osobie. Tak działa nasz umysł. Muszę umniejszać tego, co zdradzam, aby w moich oczach był on winny, nie ja. Czuję się po części rozgrzeszona, prawda? Mechanizm.

Cyngli napisał/a:

Człowiek to nie tylko emocje, ale również zdrowy rozsądek.

Zadurzyłam się kiedyś w żonatym facecie, mogło do czegoś dojść, ale nie doszło. Nie mogłabym potem spojrzeć na siebie w lustrze. To by mnie zniszczyło. Cierpiałam przez jakiś czas, wydawało mi się, że już nigdy nie będę szczęśliwa. Oczywiście myliłam się. Zagoiło się i przeszło.

Mądra decyzja. Szkoda, że byłam trzy razy mądra, a za czwartym zdrowego rozsądku mi zabrakło.

643

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
kk76 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Boczniara to innymi słowy czyjaś kochanka, kobieta, z którą zdradza żonę / dziewczynę / partnerkę zajęty mężczyzna.

tylko która w danym momencie jest partnerką ?
żona? czy kochanka ? jakie przyjąc kryteria definicji ?

Cyngli napisał/a:
kk76 napisał/a:

cóż przecież  wszystko jest takie proste i oczywiste. ech...

Bardzo mi przykro, ale to akurat jest. Wystarczy odmówić.

Jestem pełna podziwu dla chłodu z jakim potrafisz do tego podejść.Ja nie potrafie tak zupełnie na zimno bez emocji

Hm...
Partnerką jest żona lub nie-żona=partnerka, która tworzyła związek z facetem zdradzającym.
Nie potrafisz bez emocji - czego zrobić ? Odmówić spotkania i zablokować numeru telefonu czy chodzi o coś innego ?

644 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-29 05:27:36)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
I_see_beyond napisał/a:

No dobrze, mariusz_. Jeszcze raz sobie tu wejdę na ten temat, ponieważ akurat odniosłeś się do moich wypowiedzi.

mariusz_ napisał/a:

"polecam na początek kobietom które są zdradzane, zacząć trzeba od siebie, od zadania sobie pytania czemu wolał inną."
kk76

To trafne stwierdzenie kk76 to obowiązkowy punkt rozmyślań dla kobiety po zdradzie. Jeśli zamiast tego będzie zerojedynkowe "Dla mnie: zdradza, tzn. nie kocha. Koniec kropka." to taka kobieta sama pokaże, że była warta swojego faceta.

Bzdury mariusz_.

Po pierwsze, Dziewczyny już ci wyjaśniły mój punkt widzenia, że jak się kogoś kocha, to się kogoś z premedytacją nie rani - ja powtórzę tobie tylko innymi słowami, żeby się utrwaliło i dotarło.

Po drugie, co to w ogóle za ciąg myślowy? Podaję swoją definicję miłości "Mężczyzna, który kocha kobietę, nie zdradza jej i nie zadaje bólu", a ty mi piszesz, że w konsekwencji ja jestem go niewarta... 

Widzisz tu w ogóle absurd swojej wypowiedzi? ...

I w kwestii bycia "wartym" kogokolwiek. Mój mąż i jego kochanka są warci siebie. Mój mąż nie jest wart mnie.*

Jest mnóstwo przyczyn, dla których facet może zdradzić kobietę. Tu jest mnóstwo wątków, na których również wypowiadają się sami faceci. Oprócz tego "niezaspakajania potrzeb", do którego nieustannie się tu odnosi, jest jeszcze na przykład zwykła ciekawość, chęć spróbowania "inności" chociażby, chęć sprawdzenia się z inną kobietą. Wiesz co mi mój mąż powiedział, kiedy mnie zdradził? Że tu nie chodziło nawet o mnie, czy o to, że związał się z tą akurat kobietą, że to mogła być każda inna, tylko ta akurat okazała się chętna, to skorzystał. Więc ja już wiem, że nie chodziło o MNIE, on chciał zrobić to coś i to zrobił. Rozumiesz, mariusz_?
,

mariusz_ napisał/a:

Dziewczyny (kk76, Roxann) dyskusja w tym temacie robi się jałowa, bo druga strona jest niepodatna na jakiekolwiek argumenty. Życie (po raz kolejny) ich nauczy. Trzeba tylko trochę czasu.

Czego nas po raz kolejny nauczy? A może życie postawi na mojej drodze Mężczyznę, który będzie mnie szanował, kochał i nie zdradzał? No wiesz co, mariusz_, tak na publicznym forum komuś źle życzyć ... big_smile

I mają być to argumenty na co? Na przyzwolenie doopczenia na boku? Że niby co, takiej pikanterii to doopczenie na boku ma dać mojemu związkowi?

SonyXperia napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Jak niby ja, zdradzona żona, miałabym zostać "boczniarą" we własnym małżeństwie?

Paradoksalnie, przedstawienie siebie w sądzie jako 'boczniary' mogłoby Ci pomóc. Zwróć uwagę na to, do jak podrzędnej roli sprowadza jeden partner drugiego partnera. W imię czego? Chwili słabości? Chwili przyjemności? Odskoczni? Wszystko jednak zależy od tego, co Tobie zarzuci były mąż. Bo mam takie wrażenie, że nie jesteście 1:0 dla Ciebie.

Rozumiem, że wykpienie całej sytuacji i zadawanie infantylnych pytań, czy to nieświadomie, czy też może świadomie i szyderczo, w jakiś sposób przed rozprawą rozwodową Ci pomaga. To OK.

SONY, wyjaśnię może terminologię stosowaną na tym forum. Boczniara to innymi słowy czyjaś kochanka, kobieta, z którą zdradza żonę / dziewczynę / partnerkę zajęty mężczyzna.

Jak, idąc twoim tokiem myślenia, przedstawienie mnie w sądzie jako czyjejś kochanki ma mi pomóc, skoro nigdy niczyją kochanką nie byłam?! A w sądzie to ja zarzucam zdradę mojemu mężowi, bo to on zaliczył skok w bok, nie ja.

Tak, to prawda. Nie jesteśmy 1:0 dla mnie. Jesteśmy 0:1 dla mnie. Dowody o tym świadczą.

Które z moich pytań są infantylne? Prośba o doprecyzowanie punktu w dyskusji na publicznym forum? SONY, ja cię nie znam osobiście, na forum pojawia się nick "Sony Xperia" i jakaś opinia pod nim. Nie traktuj każdego pytania skierowanego na tym forum do siebie osobiście. Rzeczywiście, zorija ma rację. Ciężko się rozmawia z tobą. Mnie ktoś zadaje pytanie, ja odpowiadam. Ty musisz dodać jeszcze OCENĘ. Nie jestem zainteresowana nią ani tym bardziej radami od ciebie, ustalmy to. I jeszcze raz przypomnę - ona80 poddała publicznej ocenie winę KOCHANKI I ZDRADZAJĄCEGO MĘŻA, co staramy się tu robić. Sonuś, nie rób off-topu kochankom poprzez odniesienia się do mnie


Ależ to właśnie  między innymi jest temat o kochankach i słuszności nazywania ich dziwkami, k****mi i innymi wulgarnymi epitetami. Może byś tak w końcu doczytała jaki problem poruszyła autorka pod jego tytułem?

Pojęcie 'boczniary' (jako epitetu, który ma słuszyc wyłącznie pejoratywnemu określeniu kochanki) w szerszym kontekście zdrady można interpretować dwojako. Zależy od punktu odniesienia. Zależy, która z Pań jest dla zdradzającego Pana ważniejsza. Naprawdę nie wiesz o co chodzi, czy tylko tak konsekwentnie udajesz, obstając przy doniosłej, dla męża, roli żony w małżeństwie? Dlatego to pojęcie nie jest adekwatne. Pozostałe są społecznie krzywdzące.


To może jeszcze stwierdzimy, że winą kochanki jest to, że mąż innej kobiety spotkał ją w swoim życiu,  że w ogóle na nią popatrzył, że mu się spodobała itd. Wszystko jej wina. Nawet to, że się kobieta urodziła... hmm

Umiejętność spojrzenia na problem ponad własnymi emocjami z nim związanymi.

645 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-09-29 07:51:57)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Suez napisał/a:
Araquelle napisał/a:

Suez ładnie napisałaś, chwyta za serce, przynajmniej mnie. Ale tak troszkę nie oszukiwałaś sama siebie? Żonaty facet zaprasza na kawę tylko ciebie bo lubi poznawać nowych ludzi? Że tak zapytam z polsko-angielska: ryli? I nie zapaliła się czerwona lampka? Nie z grupą na piwo ale tylko ciebie. Nie spotkałam takiej bezinteresowności wśród mężczyzn a nawet wprost przeciwnie. Bez podtekstów to ewentualnie ci drzwi delikwent może potrzymać.

Oczywiście, że oszukiwałam. Oczywiście, że zapały mi się miliony światełek. NY bym oświetliła smile A widzisz mimo to...  Nie ma wytłumaczenia na bycie infantylną idiotką. Na głupotę, niewiedzę, egoizm, brak moralności.
Chwyta za serce? Widzisz Araquelle nie bardzo. Ja już mam do tego dystans. Nazywam rzeczy po imieniu. To był mój czysty egoizm podany w wyrafinowanej formie. Że taka dobra byłam, bo mówiłam to czy tamto? Gdybym najpóźniej zakończyła na tej drugiej kawie to owszem. Ale nie zakończyłam. Pominę milczeniem kwestię zmanipulowania mnie i wykorzystania wink

Zacytuję siebie:

Suez napisał/a:

- gdy mówiłam mu, że zdrada zawsze wyjdzie na jaw i aby myślał o konsekwencjach, bo życie po już nie jest takie same
- gdy pytałam, czemu sobie nie da ze mną spokoju
- gdy prosiłam go, abyśmy zostali przyjaciółmi
- gdy mu tłumaczyłam, że taki romans to skutek a nie przyczyna rozpadu małżeństwa i że powinien próbować ratować Wasze małżeństwo do końca, aby do siebie potem nie miał pretensji
- gdy napisałam mu, że jest wolny i niech o mnie zapomni, bo tak będzie lepiej
- gdy mu mówiłam, że nigdy jego kochanką nie będę i nie wskoczyłam mu do łóżka

Czysty egoizm. Mówiłam tak, bo mój umysł musiał się przed samą sobą usprawiedliwić. Oh jaka ja wspaniałomyślna jestem prawda? Chciałam aby przemyślał i naprawdę szedł ratować małżeństwo? Nie. Chciałam, aby mnie wciąż zapewniał. Chciałam jego miłości. Chciałam jej być pewna w 100%.

Roxann świetne ujęcie schematu smile Wyparcie, oszukiwanie się, usprawiedliwianie to nasza specjalność wink

I_see_beyond napisał/a:

suez, to bardzo interesujące, co napisałaś. Wiesz co, Ty masz akurat refleksję nad własnym życiem.

Widzę, że to była gorzka lekcja dla Ciebie. Jestem zdradzoną żoną, jedną z wielu na tym świecie. To paskudne, bolesne doświadczenie, nie życzę najgorszemu wrogowi przeżywania tego wszystkiego. Nie chodzi mi o to, aby czyjkolwiek zdradzający mąż czy kochanka padali na kolana i błagali o wybaczenie, posypywali głowę popiołem i zakładali wory pokutne, bo ja się wtedy poczuję "lepsza", "szlachetniejsza", bo sprawiedliwości stało się zadość, bo winni się ukorzyli. NIE.  Ale chodzi o tę odrobinę refleksji, że się kogoś skrzywdziło, że się świadomie weszło w zakazaną relację, a nie uparte prymitywne szukanie winy w zdradzonej osobie, bo o to na tym wątku w wielu wypowiedziach zdradzających chodzi.

Powiem Ci, że ja nie wrzucam do jednego worka wszystkich kobiet, które były / są czyimiś kochankami. Choć zawsze będę powtarzać, że zdrada to zło. Ale są takie kochanki, które zachowują jakąś klasę jako kobiety i takie, które są jej całkowicie pozbawione.

Bardzo Ci współczuję i życzę uwolnienia się od tych wszystkich emocji. Koszmarna droga za i przed Tobą.

Wiesz dlaczego mam refleksję nad swoim życiem? Bo to właśnie była gorzka lekcja dla mnie. Tylko dlatego.
Już nie myślę o sobie, że jestem lepsza od innej kochanki/innego zdrajcy. Wszystkich nas można wrzucić do worka pt. "egoizm".
Miałam "jakąś" tam świadomość, że krzywdzę, ale odsuwałam to od siebie jak najdalej mogłam. Tak naprawdę rodzina jego i moja to w tamtym momencie był kłopot. Najlepiej byłoby gdybyście zniknęli. Nigdy nie istnieli. Miałabym czyste sumienie i mogłabym być z kim chcę.  Nie ma w tym żadnej klasy, jest tylko egoizm i różny poziom oczekiwań i wyrafinowania. Nie widziałam Cię, nie znałam Cię, nie chciałam widzieć i poczuć Twojego bólu.

Co do szukania winy w zdradzonej osobie. Tak działa nasz umysł. Muszę umniejszać tego, co zdradzam, aby w moich oczach był on winny, nie ja. Czuję się po części rozgrzeszona, prawda? Mechanizm.

Cyngli napisał/a:

Człowiek to nie tylko emocje, ale również zdrowy rozsądek.

Zadurzyłam się kiedyś w żonatym facecie, mogło do czegoś dojść, ale nie doszło. Nie mogłabym potem spojrzeć na siebie w lustrze. To by mnie zniszczyło. Cierpiałam przez jakiś czas, wydawało mi się, że już nigdy nie będę szczęśliwa. Oczywiście myliłam się. Zagoiło się i przeszło.

Mądra decyzja. Szkoda, że byłam trzy razy mądra, a za czwartym zdrowego rozsądku mi zab9rakło.

Jest ok, bo wiesz, że drugi raz tego nie zrobisz. Nauczyłaś się na własnym błędzie, ja na cudzym.

Sony, nie dramatyzuj. Jedyną winą kochanki jest to, że wiedząc o żonie, zgodziła się egoistycznie na romans, biorąc udział w krzywdzie. Tyle.

646 Ostatnio edytowany przez dobrakobieta90 (2016-09-29 09:20:01)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
Cyngli napisał/a:

Sony, nie dramatyzuj. Jedyną winą kochanki jest to, że wiedząc o żonie, zgodziła się egoistycznie na romans, biorąc udział w krzywdzie. Tyle.

Ja bym jednak do winy kochanka oprócz egoizmu dodała mamienie, udowadnianie, że jest się lepszym niż stały partner, bo jest się bardziej opiekuńczym i troskliwym i posiada więcej czasu, uwagi i troski niż osoba, z którą jest ona na stałe związana.
Zrozumcie, że kochanki i kochankowie często na siłę brną w romans, prowokują niby przypadkowe spotkania, z różnych źródeł odnajdują informacje o tym, kim są zainteresowani i udają, że są idealnym partnerem po to, aby osiągnąć swój cel.
To nie są bezwolne, niewinne istoty, ale perfidnie wykorzystujące osłabienie więzi i kryzys w związku osoby, aby sobie coś udowodnić. Stały partner nie jest człowiekiem, którego się dostrzega, ale przeszkodą na drodze do celu. Tylko te cele są różne.

647 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-29 09:28:18)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Sony, nie dramatyzuj. Jedyną winą kochanki jest to, że wiedząc o żonie, zgodziła się egoistycznie na romans, biorąc udział w krzywdzie. Tyle.

Ja bym jednak do winy kochanka oprócz egoizmu dodała mamienie, udowadnianie, że jest się lepszym niż stały partner, bo jest się bardziej opiekuńczym i troskliwym i posiada więcej czasu, uwagi i troski niż osoba, z którą jest ona na stałe związana.
Zrozumcie, że kochanki i kochankowie często na siłę brną w romans, prowokują niby przypadkowe spotkania, z różnych źródeł odnajdują informacje o tym, kim są zainteresowani i udają, że są idealnym partnerem po to, aby osiągnąć swój cel.
To nie są bezwolne, niewinne istoty, ale perfidnie wykorzystujące osłabienie więzi i kryzys w związku osoby, aby sobie coś udowodnić. Stały partner nie jest człowiekiem, którego się dostrzega, ale przeszkodą na drodze do celu. Tylko te cele są różne.

Spisek z elementami marketingu big_smile

648

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
SonyXperia napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Sony, nie dramatyzuj. Jedyną winą kochanki jest to, że wiedząc o żonie, zgodziła się egoistycznie na romans, biorąc udział w krzywdzie. Tyle.

Ja bym jednak do winy kochanka oprócz egoizmu dodała mamienie, udowadnianie, że jest się lepszym niż stały partner, bo jest się bardziej opiekuńczym i troskliwym i posiada więcej czasu, uwagi i troski niż osoba, z którą jest ona na stałe związana.
Zrozumcie, że kochanki i kochankowie często na siłę brną w romans, prowokują niby przypadkowe spotkania, z różnych źródeł odnajdują informacje o tym, kim są zainteresowani i udają, że są idealnym partnerem po to, aby osiągnąć swój cel.
To nie są bezwolne, niewinne istoty, ale perfidnie wykorzystujące osłabienie więzi i kryzys w związku osoby, aby sobie coś udowodnić. Stały partner nie jest człowiekiem, którego się dostrzega, ale przeszkodą na drodze do celu. Tylko te cele są różne.

Spisek z elementami marketingu big_smile

Nie, po prostu doświadczenie.

Wychodzi SonyXperia Twój brak otwartości na inne niż Twoje postrzeganie i doświadczenia.
Tu wszystko, co Tobie zarzucało wiele osób jest prawdą. Jesteś jak beton.

649 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-09-29 09:33:21)

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
dobrakobieta90 napisał/a:

Ja bym jednak do winy kochanka oprócz egoizmu dodała mamienie, udowadnianie, że jest się lepszym niż stały partner, bo jest się bardziej opiekuńczym i troskliwym i posiada więcej czasu, uwagi i troski niż osoba, z którą jest ona na stałe związana.
Zrozumcie, że kochanki i kochankowie często na siłę brną w romans, prowokują niby przypadkowe spotkania, z różnych źródeł odnajdują informacje o tym, kim są zainteresowani i udają, że są idealnym partnerem po to, aby osiągnąć swój cel.
To nie są bezwolne, niewinne istoty, ale perfidnie wykorzystujące osłabienie więzi i kryzys w związku osoby, aby sobie coś udowodnić. Stały partner nie jest człowiekiem, którego się dostrzega, ale przeszkodą na drodze do celu. Tylko te cele są różne.

Spisek z elementami marketingu big_smile

Nie, po prostu doświadczenie.

Wychodzi SonyXperia Twój brak otwartości na inne niż Twoje postrzeganie i doświadczenia.
Tu wszystko, co Tobie zarzucało wiele osób jest prawdą. Jesteś jak beton.

Takie masz doświadczenia jak wyżej opisane?  Zbierałaś informacje? Wyskakiwałaś zza węgła? Reklamowałaś się jako lepszy 'towar'?

650

Odp: Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż
dobrakobieta90 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Sony, nie dramatyzuj. Jedyną winą kochanki jest to, że wiedząc o żonie, zgodziła się egoistycznie na romans, biorąc udział w krzywdzie. Tyle.

Ja bym jednak do winy kochanka oprócz egoizmu dodała mamienie, udowadnianie, że jest się lepszym niż stały partner, bo jest się bardziej opiekuńczym i troskliwym i posiada więcej czasu, uwagi i troski niż osoba, z którą jest związana.
Zrozumcie, że kochanki i kochankowie często na siłę brną w romans, prowokują niby przypadkowe spotkania, z różnych źródeł odnajdują informacje o tym, kim są zainteresowani i udają, że są idealnym partnerem po to, aby osiągnąć swój cel.
To nie są bezwolne, niewinne istoty, ale perfidnie wykorzystujące osłabienie więzi i kryzys w związku osoby, aby sobie coś udowodnić. Stały partner nie jest człowiekiem, którego się dostrzega, ale przeszkodą na drodze do celu. Tylko te cele są różne.

Dobrakobieto, nie każda kochanka czy kochanek to są ludzie z zaburzeniami osobowości idącymi tak daleko jak to opisujesz. Jeśli na taką osobę trafiło Twoje małżeństwo, bardzo Ci współczuję. Spotkanie takiej osoby (w dowolnej sferze życia) jest bardzo trudnym przeżyciem. Opis, który przytaczasz "dodała mamienie, udowadnianie,", "prowokują niby przypadkowe spotkania", "odnajdują informacje", "sobie coś udowodnić", "partner nie jest człowiekiem, którego się dostrzega, ale przeszkodą na drodze do celu" świadczą moim zdaniem o sporych problemach z psychiką. To jest skrajne zachowanie, nawet w grupie kochanków i kochanek.

Posty [ 586 do 650 z 1,396 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kto bardziej winny kochanka czy zdradzający mąż

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024