Witam!
Czuje się niezręcznie, że zaglądam na kobiece forum.
Jednak już nie wiem co robić, nie mam z kim o tym szczerze porozmawiać.
Mój największy problem: mam mieszane uczucia co do żony i małżeństwa.
Do rzeczy:
Małżeństwem jesteśmy bardzo długo, mamy 2 dorosłych dzieci.
To od początku był burzliwy związek. Rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie.
Zaliczyliśmy wpadkę, żona nawet nie chciała słyszeć o dziecku, chciała usunąć
Na wszelkie sposoby przekonywałem ją żeby tego nie robiła.
Zapewniłem jej wszystko, opiekunkę do dzieci, żeby mogła studiować/pracować/mieć czas dla siebie. O pieniądze nie musiała się nigdy martwić.
Będąc szczery to jej pensja prawie cała idzie na jej potrzeby.
Strasznie mnie to boli, że jej koronnym argumentem od lat jest to, że zmarnowała sobie życie, że ja ją zmusiłem żeby miała dzieci, że ona chciała mieć inne życie, bez rodziny i dzieci, bycie niezależna. Jak ona może to mówić wciąż po tylu latach.
Bardzo mnie te słowa ranią. Nie mogę sobie poradzić z tym, że tak mówi.
Paradoksalnie, jest dobrą matką. Do dzieci zawsze odnosi się dobrze. Do mnie też zazwyczaj dobrze. Ale jak się się o coś zdenerwuje potrafi wpaść w szał, histerię, wrzeszczeć, piszczeć, a nawet uderzyć. Na takie zachowanie mojej zgody nie ma.
Jakiś czas temu byliśmy w separacji. Moja wina też w tym była.
Nie mogliśmy się dogadać, separacja była naszą wspólną decyzją.
W tym czasie poznałem Annę, po rozwodzie, doświadczona przez życie.
Świetnie się rozumieliśmy, miło spędzaliśmy razem czas, zaczęło mi na niej naprawdę zależeć.
Traktowałem te znajomość bardzo poważnie.
Ale ona miała duże problemy rodzinne, ze swoimi dziećmi, z mieszkaniem. Ogólnie to nie był dobry czas na związek. Spotkaliśmy się w złym momencie w życiu. To by się nie udało za dużo przeciwności losu. Jakoś rozeszło się wszystko.
Potem zadzwonili ze szpitala, że moja żona jest w ciężkim stanie.
Okazało się, że ten wypadek to z jej winy, powiedziała mi, że jej się nie chce żyć, widać było, że jest załamana. Dzień i noc z nią byłem. Po rozmowie z lekarzem, wiem, że przeszła załamanie nerwowe. Była na lekach antydepresyjnych. Potem okazało się, że ona teraz nie może mieszkać sama. Więc wróciła do domu. Powiem szczerze, że ten wypadek uświadomił mi, że bardzo kocham żonę.
Ona bardzo chciała żebyśmy znów spróbowali. Miałem nadzieje, że się zmieniła. Ona sama o tym zapewniała.
Wiedziałem, że prędzej czy później się dowie, więc jej sam opowiedziałem o Annie.
Byliśmy wtedy w separacji. A zanim do siebie wróciliśmy tamten związek został zakończony.
Żona niby to rozumie. Ale jest zazdrosna i mi to wypomina.
Czasem próbuje sprawdzać, kontrolować telefon, e mail.
Wieczorami często pracuję, muszę wysłać służbowe e maile, przejrzeć papiery.
Żona tego nie rozumie, i marudzi dotąd aż się równo z nią położę.
Ostatnio się o coś posprzeczaliśmy, tradycyjnie zamknęła się na długie godziny sama w sypialni i płakała. Nienawidzę jak tak robi. Czuje się wtedy bezradny.
Ostatnio dodatkowo był problem stary jak świat, żona nie akceptowała dziewczyny syna
szczerze mnie też się nie podobał ten związek. Ale to w końcu dorośli ludzie.
Próbowałem to żonie tłumaczyć, co kończyło się jej ogromną frustracją.
Na szczęście ten związek się rozpadł, nie pasowali do siebie.
Żona teraz wypomina synowi, że przez niego jest chora, że on ją zawiódł.
Jak jej próbuje coś przetłumaczyć, każe mi odejść, bo ona mnie siła nie trzyma.
No dlaczego ona tak jest?
Widać, że ostatnio była przemęczana.
Sam ja namawiałem żeby wyjechała na długi urlop,
Ja ją bardzo kocham ale czasem, mam dość.
Dzwoni cały czas pyta kiedy do niej przyjadę.
Szczerze mówiąc średnio mam ochotę. W pewnej sprawie czeka nas poważna rozmowa.
I ona wie o co chodzi. Ale za wszelka cenę, będzie robić uniki.
Już teraz mi opowiadała co będziemy razem robić, jakie ma niespodzianki.
Kocham ją, ale jej niektóre zachowania są dla mnie męczące. Nie radze sobie. Nie wiem jak do niej dotrzeć.
Czasem łapie się na tym, że zastanawiam się jakby wyglądało moje życie gdybyśmy do siebie nie wrócili. Nie powinienem tak myśleć bo to w końcu moja żona.
Czuje się wrakiem człowiek, co ja mam robić?