Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...
A tu taka muza na wątki damsko-męskie w związkach i poza...
No niezła, niezła.
Ale posłuchaj tego, ja do tego kręcę tyłeczkiem na zumbie i bardzo to lubię. Dziewczyn polecam wam zumbę, jest szalenie kobieca. A ja zawsze wracam po zajęciach z uśmiechem. W ogóle od kilku dni mam wspaniały humor. I tylko nie wiem czy to wpływ codziennej porcji ruchu czy forum.
Witam ekipę. Coś tu się dzieje. I do posłuchania jest i do podglądania. Snake do którego zdjęcia Ci bliżej?
Piegowata pomykasz jeszcze na rowerze? Ja Ciebie tak sobie właśnie na rowerze wyobrazam. Piękna pogoda jak na ten sprzęt.
Lilka dołączam do Ciebie. Od kliku dni odstawiłam słodycze, jem 5x bez podjadanie pomiędzy. Tylko jeszcze wychodzi mi i tak za dużo kcal (średnio 400kcal x 5=2000 kcal) powinnam zjeść około 1650 by chudnąć. Jakie masz dwa lżejsze posiłki?
Ha, ha Marlonowi trzeba by przekleić takie wąsy jak na dole, bo nie jestem taki stary jak pan od motocykli. No i jestem szczuplejszy na gębie niż Marlon na zdjęciu. Czy jestem taki przystojny jak Marlon na zdjęciu, to już rzecz subiektywna
Nino, na rower nie mam teraz kompletnie czasu, bo przy przeprowadzce mam mnóstwo pracy, a i zdrowie odmawia posłuszeństwa. Biorę teraz steryd (prawidłowo: steroid) i jeszcze inne paskudztwa, które ból nogi złagodziły (całkiem nie zlikwidowały, ale da się żyć i przesypiać noce), ale za to niemiłosiernie haraczą żołądek (siemię lniane pomaga znosić te kłopoty, ale też nie zawsze, właśnie mnie boli). Niełatwo nie poddać się zniżce i zwątpieniu, ale składam gorsze nastroje na karb przeprowadzkowego stresu. No i co tu mówić, z ulgą myślę o przyjeździe "kolegi", który mi trochę w tych zmaganiach obiecuje pomóc. Pocieszam się marzeniami: w piecu napalone, w chałupie posprzątane, a ja na kanapie w towarzystwie porządnej książki i mruczących kotów... i może kolegi? Muszę przyznać, że choroba wspiera moje dbanie o linię, bo jak strajkują ślinianki, to nie da się ot tak sięgnąć po ciasteczko - to już cała celebracja, moi drodzy - każdy kęs jakiegokolwiek jedzenia trzeba popić, więc do ciastka musi być kawka lub herbatka. Chociaż jeden pożytek z obrzydłego Sjogrena
Alika, gdzie Ty nam się zapodziałaś? Tak długo balujesz w stolicy?
Ja dzisiaj miałam czas na rower, a w czasie Faktów poćwiczę jeszcze na orbitku. Coraz lepiej mi idzie i coraz bardziej mi się chce. Najciężej to zacząć, a potem to już chyba endorfiny dodają ochoty. Ninko, świetnie, że dołączyłaś. Ja mam posiłki nieregularne, obecnie nie zmieści mi się w ciągu dnia więcej jak 3, ale ostatni jest o 18 lub 19.
Piegusko, bardzo przyjemne te Twoje marzenia. Powiem Ci, że ja przez jakiś czas też zażywałam sterydy i to było fatalne w skutkach dla mojego nastroju. Dopiero jakieś pół roku po odstawieniu tych leków wróciłam do równowagi. A czy Ty zauważyłaś u siebie podobną zależność?
Snake napisał/a:
Ostatnio kibicuję takiej jednej rudej i nie jest to dobrze widziane
To nigdy nie jest dobrze widziane. Rude mają w sobie diablice. Ale ja swoją trzymam na uwięzi.
Zajmijmy się teraz niejakim Marlonem. Powiem krótko jestem bardzo na tak. Kogo my tu mamy: mężczyzna postawny, silne ramiona, bez problemu może kobietę nosić na rękach , twarz proporcjonalna, obstawiam że brązowe oczy, spojrzenie nieco tajemnicze, głębokie, no i łysy ( tak na marginesie skinheadzi podobają mi się już od szkoły średniej).
Za to pan na drugim zdjęciu - zdecydowanie nie.
No i te wąsy - trudno zgadnąć czy pasują Marlonowi. Musiałabym zobaczyć.
Edit: Spojrzałam na foto jeszcze raz i dorzucam Marlonowi zaj...ste usta.
Ech... Marlon On ma właśnie taką nieokreślona niezborność, a ja regularność. Zawsze zazdrościłem ojcu złamanego nosa, bo psuł tą regularność. Ta okropna regularność powoduje efekt Pirxa, nie tego naszego Ale oczy mam piwne, ładne gęste brwi, długie rzęsy i beznadziejnie kobiece usta.
Ja w zasadzie jestem zwolenniczką gładkiego lica, ale to co napisałeś zabrzmiało intrygująco.
Robisz kolaż z tych dwóch zdjęć i voilà… Śmiem twierdzić, że panny patrzą jakoś tak dziwnie z ukosa
Lilka787 napisał/a:
A ja odnowiłam sobie rudy kolor. Jakoś tak pasuje do mnie.
Ostatnio kibicuję takiej jednej rudej i nie jest to dobrze widziane
: Która to, owa ruda, ta "niesłuszna" Natomiast: Zdjęcia dwóch mężczyzn. Ten poniżej, "Easy Rider" za młodszym Fonda'ą i św.p., panem Dennis'em Hopper'em, można powiedzieć. Marlon z "Czasu Apokalipsy", to jednak, KTOŚ!
Lillko, właśnie niedawno konsultowałam się w facebookowej grupie wsparcia chorych na zespół Sjogrena. większość twierdzi że metypred nie powodował u nich zaburzeń nastroju, Niektórzy jednak skłonni są to negatywne działanie przyznać. rzeczywiście nie najlepiej ostatnio z moich nastrojem. Myślę że to efekt skumulowanie kilku stresujących spraw. Oprócz starych problemów nabawiłem się też nowych, bardzo bolesnych kłopotów ze zdrowiem o których jednak nie chcę tu pisać. Wracając z pracy płakałam z bólu. I weź, się w takiej sytuacji przeprowadzaj - pakuj manatki, rozpakowuj, ustawiaj, układaj. do tego gotuj obiady, pilnuj odrabianie lekcji syna i załatwiaj 100 tysięcy spraw w urzędach. Czuję się bardzo zmęczona i zniechęcona. Moja przyjaciółka, której beczałam w słuchawkę niczym jakoś nienormalna, też stwierdziła że to pewnie po sterydach, bo i ona miała z nimi do czynienia.
Ja w zasadzie jestem zwolenniczką gładkiego lica, ale to co napisałeś zabrzmiało intrygująco.
Robisz kolaż z tych dwóch zdjęć i voilà… Śmiem twierdzić, że panny patrzą jakoś tak dziwnie z ukosa
Lilka787 napisał/a:
A ja odnowiłam sobie rudy kolor. Jakoś tak pasuje do mnie.
Ostatnio kibicuję takiej jednej rudej i nie jest to dobrze widziane
: Która to, owa ruda, ta "niesłuszna" Natomiast: Zdjęcia dwóch mężczyzn. Ten poniżej, "Easy Rider" za młodszym Fonda'ą i św.p., panem Dennis'em Hopper'em, można powiedzieć. Marlon z "Czasu Apokalipsy", to jednak, KTOŚ!
Easy Rider, właśnie znów obejrzałem niedawno. Marlon jest jeden ale Kurtz jest mi dość bliski. Kobiety jednak nie rozumieją facetów ok idę oglądać dinozaury...
Witaj Excopie! Co za niespodzianka. Miło nam Ciebie gościć.
Piegowata, ja właśnie brałam Metypred. Ja zachorowałam nagle, więc u mnie można było zauważyć, że to ewidentnie od leków te zmiany nastojów. No i po odstawieniu, tak jak pisałam po kilku miesiącach te objawy ustąpiły. Nie mogłam sobie poradzić ze sobą, byłam depresyjno-agresywna. Ja sama zdecydowałam, że dłużej nie będę tego brać. Zmieniłam lekarza i leki. Niestety te następne były bardzo toksyczne i nie można było przy ich zażywaniu zachodzić w ciążę. Współczuję Ci Piegusku tych dolegliwości. Na pewno jest Ci bardzo ciężko. W takich chwilach potrzebne jest bezpośrednie wsparcie od drugiego człowieka. Dobrze byłoby, żeby okazał Ci je ten kolega. Nie wszystko w życiu musi być za coś. A czy nie jest tak, że to co robimy bezinteresownie w jakiś dziwny sposób sprawia, że obie strony czują się lepiej? Przytulam serdecznie.
Snake napisał/a:
Easy Rider, właśnie znów obejrzałem niedawno. Marlon jest jeden ale Kurtz jest mi dość bliski. Kobiety jednak nie rozumieją facetów ok idę oglądać dinozaury...
Czasami nie rozumieją, a czasami tylko udają że nie rozumieją.
Kochani, jakie macie plany na ten wyjątkowy bądź co bądź weekendowy czas?
Dobra kawa, nigdy nie jest zła. Nawet ta moja parzącha, po tym naszym raczej, ale "po turecku" jednak.
Lilka787 napisał/a:
Witaj Excopie! Co za niespodzianka. Miło nam Ciebie gościć. Przymierzałem się już wcześniej, bo z Astral Shadow znamy się dość długo już. Zleciało jakoś, ale miło mi, że udało mi się dołączyć w fajnej atmosferze, Lilko. Z kolei ja, bez wiedzy Adiaphory!, zapraszam Cię i pozostałych, do zabawy jej pomysłu. Tuż obok.
Snake napisał/a:
Easy Rider, właśnie znów obejrzałem niedawno. Marlon jest jeden ale Kurtz jest mi dość bliski. Kobiety jednak nie rozumieją facetów ok idę oglądać dinozaury...
Czasami nie rozumieją, a czasami tylko udają że nie rozumieją.
Tu przyznaję rację. Częściej udają, że nie rozumieją.
Lilka787 napisał/a:
Kochani, jakie macie plany na ten wyjątkowy bądź co bądź weekendowy czas?
Wybieramy się z moją panią na leśną wędrówkę. Dziś wieczorem, zostawiam samochód w zaprzyjaźnionej jednostce jednostce policji w rejonie granicy Dolnośląskiego i Lubuskiego i będziemy wałęsać się i podziwiać zdumiewający fakt, że natura szybko zaciera ingerencję człowieka, o ile ten nie przesadza w swoim władztwie nad resztą form życia.
Witajcie w tym wyjątkowym dniu. W końcu drugi raz nam się nie zdarzy świętować 100-lecie odzyskania niepodległości. Ja to nawet miałabym ochotę pójść na marsz niepodległości, taki lokalny, gdzie idą zwyczajni ludzie z biało-czerwonymi flagami, rodziny z dziećmi. Niestety takiego marszu u mnie nie ma. Ale śpiewaliśmy hymn. Ja się zawsze wzruszam w takich podniosłych chwilach. Jestem przywiązana do tej naszej ziemi.
A to moja ulubiona pieśń patriotyczna.
Excop napisał/a:
Dobra kawa, nigdy nie jest zła. Nawet ta moja parzącha, po tym naszym raczej, ale "po turecku" jednak.
Ja taką lubię najbardziej. Kupuję kawę w ziarnach świeżo paloną w lokalnej palarni. Mielę małą porcję w młynku i zaparzam w małej filiżance. Przykrywam spodeczkiem na parę minutek i piję bardzo gorącą, aromatyczną i z delikatną pianką. Mam też tygielek do parzenia po turecku, ale ta kawa jest bardzo mocna, dlatego taką piję z gorącym mlekiem.
Excop napisał/a:
Przymierzałem się już wcześniej, bo z Astral Shadow znamy się dość długo już. Zleciało jakoś, ale miło mi, że udało mi się dołączyć w fajnej atmosferze, Lilko. Z kolei ja, bez wiedzy Adiaphory!, zapraszam Cię i pozostałych, do zabawy jej pomysłu. Tuż obok.
Rzeczywiście, sporo czasu minęło odkąd Astral założył ten zakątek. Pozdrawiamy Astral. Przywiązałam się do tego miejsca i ludzi. Tu czuję się najlepiej. Czasami atmosfera psuje się, ale takie jest życie. Nie da się, żeby było zawsze różowo. Mam taki wniosek: forum daje - forum odbiera. Poświęciłam wiele dla tego miejsca, ale też gdyby nie ono nie miałabym okazji rozwinąć się na wielu płaszczyznach. Mimo, że czasami było ciężko, to jednak mam poczucie dobrze wykorzystanego czasu. Myślę, że mając już takie doświadczenie, uda mi się unikać kłopotów. A przynajmniej będę się starać. Dziękuję za zaproszenie do filmowej kafejki. Adiafora miała bardzo dobry pomysł. Jednak trzeba mieć dużą wiedzę o filmach, żeby odgadnąć zagadki. Ja nie zapamiętuję tytułów, za to pamiętam fragmenty, które mnie mocno poruszyły, niekiedy łącznie z dialogami. Czasem tam zaglądam, i do Starra, i do Stokrotek i na Parapetówkę. Podoba mi się, że są takie kafejki. Każda ma swój niepowtarzalny klimat. Ludzie tworzą więzi, a ja myślę, że te wirtualne są równie cenne jak realne.
Excop napisał/a:
Wybieramy się z moją panią na leśną wędrówkę. Dziś wieczorem, zostawiam samochód w zaprzyjaźnionej jednostce jednostce policji w rejonie granicy Dolnośląskiego i Lubuskiego i będziemy wałęsać się i podziwiać zdumiewający fakt, że natura szybko zaciera ingerencję człowieka, o ile ten nie przesadza w swoim władztwie nad resztą form życia.
Wspaniały pomysł. Jest taka piękna jesień. Koniecznie podziel się wrażeniami z nami.
alika40+ napisał/a:
Lili , juz wróciłam , będę się lenić na maxa w ten weekend. Dziś tylko wieczorową porą skoczę sobie do kina na drugą cześć ,, Planeta singli ''
Wzięłam przykład z Ciebie Aliko i wczoraj po południu zamiast sprzątać to położyłam się i porządnie wyspałam. Ten weekend będzie pod znakiem odpoczynku i kulinariów. Wczoraj zrobiliśmy z mężem studzienię, dziś gęsinę, a w planach jeszcze ciasto i sałatka śledziowa. Dobry ten pomysł na kino, może w poniedziałek wieczorem wybierzemy się z mężem. Podobała mi się pierwsza część "Planety singli".
Ech... Marlon On ma właśnie taką nieokreślona niezborność, a ja regularność. Zawsze zazdrościłem ojcu złamanego nosa, bo psuł tą regularność. Ta okropna regularność powoduje efekt Pirxa, nie tego naszego Ale oczy mam piwne, ładne gęste brwi, długie rzęsy i beznadziejnie kobiece usta.
Snake, dlaczego od razu beznadziejne. A w tym klipie jest facet, który pasuje do tego opisu.
Moja córka i ja jesteśmy fankami Sia.
No nie wiem co też Prixowi przyszło do głowy, i Dżodżo i innym. Ja to mam taki pomysł, żeby zarejestrowali się pod podobnym nikiem np. PrixII. W końcu forum jest dla ludzi, a nie dla regulaminów.
Pieguska randkuje pewnie na całego. Aliko jak Ci się podobała "Planeta singli II"? My jednak nie byliśmy na tym filmie. Ninko jak u postępy w diecie? U mnie w tym tygodniu słabo. Tylko pół kilograma.
Oglądacie skoki naszej drużyny? Wczoraj było super, dziś gorzej, ale ja im kibicuję, bo to fajne chłopaki są.
A do naszych piłkarzy już dawno straciłam serce. Na Mundialu to była jakaś męczarnia. Jak wychodzili pierwszy raz na boisko to już po ich twarzach widać było, że nie wierzą w siebie. Za to mecze półfinałowe i finał Mundialu to było świetne przeżycie. Wspaniałe widowisko, coś niebywałego jak ci piłkarze dawali z siebie wszystko, do ostatniej sekundy. I wtedy nawet jak drużyna przegrywa to nie jest wstyd, bo walka była imponująca. Normalnie pokochałam ten sport. Tak mi się udzieliło, że potem jeszcze zaliczyłam MŚ w piłce siatkowej, również wspaniałe zawody. Podobają mi się takie sportowe rywalizacje. A to mój piłkarski ulubieniec.
Witajcie serdecznie. Tak, Lilko, spotykam się z Panem Pomocnikiem i póki co, nie narzekam na niego Coś w tym jest, co wielokrotnie przeczytałam na forum: jak się spotka odpowiednią osobę, to jakieś wielkie filozofie i teorie stają się zbędne - po prostu człowiek dobrze się czuje w relacji. Nie przyspieszam niczego ani nie spowalniam, jesteśmy sobie... Jak o nim myślę, to się uśmiecham, a to już coś. Choć nie powiem, że nie odzywają mi się pewne psychiczne "jazdy", ale świadoma ich staram się rozbrajać te "miny" na bieżąco, a on to bardzo fajnie, normalnie przyjmuje. I tak jest między nami właśnie normalnie - komfort psychiczny Bardzo podziwiam jego zyciową zaradność - ja wiem, że w razie potrzeby ze wszystkim sobie poradzę albo znajdę pomoc, ale o ileż łatwiej pokonywać codzienność z takim człowiekiem. No, więc randkuję sobie, a co będzie dalej - to się zobaczy. Nawet jeśli "nie wypali" to warto było.
P.S. Mało teraz piszę, bo w mieszkaniu nie mam jeszcze internetu, a w pracy - groźne RODO.
Ha! Właśnie się dowiedziałam, że Pan Pomocnik to bardzo nieciekawy typek. Ach jak się cieszę, że nie dałam się omamić pomimo sympatii. Zadzwoniła do mnie do pracy... żona. Szykuję się do walnej rozprawy i kończę z nim natychmiast.
Piegowata, to dopiero historia! Zwrot jak w filmie. Jednak Twoje trzeźwe podejście do relacji z płcią przeciwną tu zaprocentowało. Kto by pomyślał. A dobrze Ci ktoś tam ze znajomych mówił, że to podejrzane że na weekend nie wyrobił z czasem. Jednak czasem dobrze dla obu stron że żona czuwa.
Hello! Oj Piegusku, lepiej późno niż później, żona aktualna to nieprzyjemna sprawa, dosyć masz własnych problemów. A ja tej jesieni mam jakieś zezowate szczęście, trzeci facetów z przeszłości w różnych odległościach czasowych odezwało się do mnie, w tym miałam jedną propozycję związku, drugi chciał, żebym za nim ganiała, a ostatni to nie wiem, ale też chyba związek miał na myśli, bo mi napisał, że pewnie już jestem z kimś, ale żebym się odezwała, bo on czeka. Zastrzelił mnie tekstem, że nie odzywał się dwa lata, bo zachorował, pomyślałam, że chyba na raka, bo nie wiem, co by to miała być za długotrwała inna choroba, która każe bez słowa zerwać kontakt i próbować go odnawiać po dwóch latach ciszy. Tym bardziej doceniam moje spokojne życie. Zastanawiam się nad nową fryzurą, najbardziej cieszyłabym się z burzy drobnych afroloczków, ale to raczej nie jest możliwe, chyba, że codziennie będę kładła się w wałkach spać, takich cieniutkich jak kość, kiedyś takie moja mama miała, teraz nie widzę w sklepach. Dziś poniedziałek, to u mnie tradycyjnie pomidorowa na obiad, oczywiście z wczorajszego rosołku.
Przeciez po wojnach wszelakich to normalne jest ze dostepny mezczyzna obdarza uczuciem a i pomoca wg mozliwosci kilka kobiet a teraz to jakies wielkie halo :-) .
A gdyby Twoja kobieta, Piotrze, dzieliła wdzięki i pomoc między kilku mężczyzn? Na marginesie, czytałam Twoją wypowiedź na "Błędzie", tę pod wpływem%%. Sama miałam takie myśli, teraz po prostu przestałam zastanawiać się na te temat. Ale wnioski te same: to nie to, że ja czy on byliśmy źli, po prostu nie nauczyliśmy się rozumieć wzajemnie, nikt o tym nie mówił w szkole, ani w domu. Mnie psycholog na terapii małżeńskiej powiedział o barierach komunikacyjnych, do tego dwa różne charaktery, jego wygasłe pożądanie, skierowanie emocji w innym kierunku - i przepis na koniec związku gotowy. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, dziś w sumie cieszę się z takiego obrotu spraw.
Dała mi ta znajomość z Panem Pomocnikiem kilka refleksji i spostrzeżeń. Jakoś tam wzbogaciła, więc nie żałuję. Jestem sobie bardzo wdzięczna, że choć spróbowałam, nie oślepłam i nie zgłupiałam. Mam tylko lekkie rozterki, bo wpakowałam się niestety w te pomocowe zależności, mianowicie obiecał on remont właścicielce "mojego" poprzedniego mieszkania. Odbyłam z nim wczoraj rozmowę, obiecał, że słowa dotrzyma, ale ze względu na to dyplomatycznie powstrzymałam się od "spieprzaj dziadu". Jednak sprawę postawiłam otwarcie: wie, że miałam ten telefon od żony - ponoć byłej, ja sama już nie pamiętam, z powodu emocji, jak mi się przedstawiła, ale on od początku utrzymywał, że jest rozwiedziony. Tak czy siak - ta kobieta przedstawiła mi go w mocno ciemnych barwach, a i ja sama co nieco zdążyłam już zaobserwować. Symbi, ja wiem jedno: jestem już na tym etapie, że będąc singlem czuję spokój, a znajomości ten spokój burzą - pół biedy, jeśli pozytywnie. Przeszłam i ja przez żałobę po związku, choć kiepskim, przez poczucie osamotnienia, które dziś, po wielu przemyśleniach nazwałabym raczej "zespołem odstawienia", ale teraz, choć chętnie doświadczyłabym jeszcze dobrej miłości, nie tak mi spieszno mącić "wodę wielką i czystą".
P.S. Ja dziś mam na obiad pomidorową z lanym ciastem. W moim domu rodzinnym ciasto lane występowało tylko w zupie mlecznej, a tymczasem czytam tu i ówdzie, że to wspaniały dodatek do całkiem "poważnych" dań. A jak się łatwo i bez wysiłku przyrządza! No i jeszcze śnieg spadł. Uwiebiam śnieg.
Przeszłam i ja przez żałobę po związku, choć kiepskim, przez poczucie osamotnienia, które dziś, po wielu przemyśleniach nazwałabym raczej "zespołem odstawienia", ale teraz, choć chętnie doświadczyłabym jeszcze dobrej miłości, nie tak mi spieszno mącić "wodę wielką i czystą".
A wiesz, to ciekawe. Mam zupełnie te same spostrzeżenia. Także na własny użytek nazwałam to zespołem odstawienia, jak po ciągu alkoholowym czy narkotykach. Cierpienia psychiki, które powodują fizyczne dolegliwości. I niespieszno mi wypracowany spokój zaburzać, spokój na który składa się wiele czynników. Szczerze mówiąc, mnie się już po prostu nie chce, znajduję sobie inne satysfakcjonujące mnie rozrywki, nie jestem bardzo stara, ale związki mnie przestały interesować. Nie potrafię i nie chcę się zaangażować. Gdybym dzieci nie miała, kilku związków za sobą, to może byłoby mi czegoś brak w życiu. A tak.... Schematy rządzące związkami znam na pamięć. Ale, jakiś czas temu, wzięłam parę dni urlopu. Dzieci chodzą do szkoły, toteż ja siedziałam w domu i z nudów założyłam konto na pewnym portalu randkowym. Spostrzeżenia moje jak Agi z "Błędu". Dużo twarzy tych samych, nawet zdjęcia nie pozmieniane latami, odkąd się rozwodziłam. Jeden jegomość po niepodtrzymaniu przeze mnie rozmowy (miałam z nim doczynienia ileś lat wstecz), napisał mi jak przed laty "Sp$#@!alaj", czego się zresztą spodziewałam. Znalazłam mojego jednego byłego z okresu porozwodowego, nic a nic się nie zmienił i nie wiem, czy mnie poznał po rozmowie, bo nie dałam zdjęcia. Zresztą, mając na uwadze swój spokój psychiczny, zamieniłam z nim tylko dwa zdania. Wreszcie wymieniłam kilka myśli z intrygującym inteligentnym panem, ale ten wprost szukał dyskretnej namiętnej kochanki, bo sam był zdradzany przez żonę, zresztą drugą, dla której rozwiódł się z pierwszą żoną. Tym układem z kolei ja nie byłam zainteresowana. Miałam też próbę podrywu "na chatę". No i po tygodniu przestałam zaglądać na konto.
Hejka przy mruczącej i przyprószonej śniegiem kawie
Excop miałeś wpadać na kawę, więc choć bo wystygnie.
Symbi fajnie to napisałaś o tych adoratorach. Mówcie co chcecie, ale ja tam czuję energię przez ten szklany ekran. I moim zdaniem mimo, że każdy z Was trojga tzn. Symbi, Piegowata i Piotr obrał nieco inną drogę, to jednak jest ona właściwa dla każdego. Symbi widzę jako spokojną, spełnioną kobietę, która mając już pewną wiedzę nie da sobie głowy zaplątać byle bajerem, ale nie zamyka się też na ciekawą znajomość i nie wyklucza zakochania. Piegowata również żyje sobie tak jak lubi, jest bardzo otwarta na ludzi, jeśli jest szansa to próbuje zachowując zdrowy rozsądek, na pewno nie przegapi okazji dzięki temu. I jest już bogatsza, o kilka doświadczeń. Piotr też realizuje się na różnych płaszczyznach, nie stoi w miejscu tylko się rozwija, pragnie mieć kobietę i do tego dąży. Stwarza sobie liczne możliwości i jednocześnie uczy się na doświadczeniach z kobietami, co wcześniej czy później przyniesie efekt. A ja trzymam za Was wszystkich.
Symbi mnie się podobają loki i fale u kobiet. Sama często robię sobie takie romantyczne skręty na końcówkach, bo w tej chwili mam włosy do pasa. Powiem Wam, że bardzo się ta fryzura podoba. Daj znać jak się wypróbujesz afro-loki Teraz są takie fajne gąbczaste papiloty, w których można spać.
A fryzura Moi Drodzy ma znaczenie w podbojach miłosnych.
Pomidorową bardzo lubię, w ogóle lubię zupy. Też ją robię najczęściej z kluskami lanymi, są o wiele bardziej wartościowe niż kupiony makaron. Na 2 osoby wystarczy z jednego jajka zrobić.
A co do typu żon, to ja obstawiam, że Piotrek żartował, a Snake to jednak na poważnie napisał. Jeśli o mnie chodzi to mam całkiem inne kryteria dla strasznej żony/męża.
Też potraktowałam post Piotra z przymrużeniem oka. Przyznam jednak, że mimo iż niezależność jest ważna, poczucie oparcia, takiego "z urzędu", daje wielki komfort i ulgę. Bywa to jednak ulga złudna, co widać na przykładzie mojego Pana Pomocnika. Trochę się obawiam, że łagodnie to ja się z tej znajomości nie wymiksuję. Wierzę jednak, że dam radę. Zresztą on znowu wyjeżdża (dostał wczoraj jakieś ważne wezwanie) i może rozejdzie się po kościach. Moja "gospodyni" nie zdecydowała się na proponowany przez niego remont. Jest chora i nie będzie w stanie go dopilnować. Z jednej strony dobrze, bo już mu nie ufam, z drugiej - niestety, właścicielka policzy mi za ten fragment listopada, kiedy jeszcze definitywnie nie opuściłam mieszkania. A ja czekałam na P. P. z tą nieszczęsną tapetą No, trudno Piotrze, czytałam kiedyś wspomnienia kobiety z zesłania na Syberię w czasie II wojny światowej. Autorka z wielkim szacunkiem i podziwem wyrażała się o dzielnych radzieckich żonach mężczyzn wysłanych na front. Kobiety na traktorach obrosły propagandową sławą, a przecież ktoś musiał...
Dasz sobie radę Piegusku. Spójrz tylko ile już zrobione w związku z przeprowadzką. Martwiłaś się o parę spraw, a jak to się wszystko poskładało później.
Lilko, lane ciasto zawsze wylewałam na mleko mieszając i powstawało coś w rodzaju budyniu dla synka. On to bardzo do dziś lubi. Wreszcie poczytałam, że aby powstały kluski, wystarczy rzecz prosta: niemieszanie Zastosowałam się do wytycznej i wyszło coś delikatnego i pysznego. Już mi ślinka cieknie (metaforycznie, bo w Sjogrenie cieknąć nie ma prawa ) na myśl o obiedzie.
Ja zawsze robię takie grubsze kluski i tylko delikatnie rozgarniam je łyżką. W zasadzie u mnie są tylko do pomidorowej i rosołu. Do rosołu robię też bardzo podobne grysikowe kładzione. Zamiast mąki daję grysik, masa jest trochę gęstsza i kładę łyżką wprost do rosołu (jeśli jemy od razu), albo gotuję w wodzie jeśli mam dużo rosołu i będzie jeszcze na następny dzień. Tych klusek lepiej nie przetrzymywać w zupie bo robią się niesmaczne.
14,594Odpowiedź przez Symbi2018-11-20 16:59:47Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-11-20 17:20:25)
Wiem, że Piotr żartował, ale każdy żart ma swoje drugie dno. Lilko, miło czytać, jak mnie widzisz, a z tym zakochaniem w moim przypadku to już teraz musiałby być strzał jak piorunem w drzewo. A mam swoje wymagania, jestem w nich jak Hanna Bakuła. Zresztą, nie jest to takie proste, bo jedno dziecko nie ma nic przeciwko temu, żebym poznała jakiegoś mężczyznę, a drugie natomiast - już z założenia tego mężczyzny nie cierpi. Miałam kiedyś taki króciuteńki epizod z kimś, nawet na chwilę mieszkaliśmy razem i dziecko pokazało palcem drzwi facetowi. Ani dla dziecka, ani dla tego kogoś, ani dla mnie rozdartej między nimi nie było przyjemnie. Zresztą, zauważyłam, że drugie związki zwykle trwają dłużej wtedy, gdy drugiemu partnerowi kobieta rodzi dziecko, a ja już nowych dzieci nie chcę, wystarczy, że te z małżeństwa wychowują się bez ojca na codzień.
Moje drugie dno jest proste- siedze okrakiem na jednej stronie hustawki i nie wiem dokladnie gdzie jest srodek dlatego przechodze myslowo zupelnie na drugi skraj zeby w efekcie wyczuc srodek i moc wyladowac gdzies w stanie rownowagi. Edit H7 nocą? Przecuez z 1 sztuka tez mozna jechac...no chyba ze tylko jedna juz sie mialo
Piotrze, ostatnio spaliły mi się obie naraz, wtedy też dowiedziałam się, że znacznie wzrosła cena tych żarówek w stosunku do moich ostatnich zakupów. Poczucie humoru to Ty jednak masz : ), ta równowaga to jak u mnie, tyle że ja chyba raczej zupełnie na środku siedzę, dlatego czasem mi się tylko jeden z półdupków obniży, a głowa wciąż równo... A zatem, jedne kobiety na traktory, inne do wymiany żarówek nocą.
A co do typu żon, to ja obstawiam, że Piotrek żartował, a Snake to jednak na poważnie napisał. Jeśli o mnie chodzi to mam całkiem inne kryteria dla strasznej żony/męża.
Oj tam, tak trochę poważnie, bo żona, która dzwoni do klientek męża trąci jednak desperacją i to w żałosną nutę. Jeśli jest to była żona, to obstawiam nie chęć ratowania kolejnego damskiego serduszka ale raczej płytką chęć zemsty i dokuczania byłemu na każdym kroku. Co ponoć nie jest rzadkie u byłych. Swoją drogą ciekawe była czy aktualna skąd miała numer telefonu i to z miejsca pracy?
Snake, moje miejsce pracy nie jest żadną tajemnicą. Po pierwsze nie ukrywam tego po drugie jest to instytucja publiczna. Podobno ta kobieta widziała nasze rozmowy na Messengerze w jego telefonie. Wiecie, pomimo całego dystansu diabelnie się zestresowałam. Ona może nie być uczciwa i rzeczywiście kierować się bardzo prymitywnymi motywami, ale i o nim wiem że święty nie był.
14,599Odpowiedź przez Symbi2018-11-20 20:53:50Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-11-20 21:19:58)
A ja Piegowata uważam, że dobrze się stało z tym telefonem. Once bitten, twice shy. Kto się na gorącym sparzył, ten na zimne dmucha, a Snake nie ma doświadczeń rozwodowych jednak, a na ostatnią randkę (nie obrażając SNake'a) z obcą kobietą umawiał się Bóg wie kiedy. Chyba, że nie pisze o tym na forum. Nie byłaś tylko klientką PP, ale zaczynało coś się dziać między wami.
Mam w domu taką śmieszną książeczkę z lat 90 o podrywaniu. I tam są dwa identyczne rysunki mężczyzn, pod pierwszym jest napisane "przyzwoity facet wygląda tak", pod drugim "tymczasem podstępny drań wygląda tak".
Kto się na gorącym sparzył, ten na zimne dmucha, a Snake nie ma doświadczeń rozwodowych jednak, a na ostatnią randkę (nie obrażając SNake'a) z obcą kobietą umawiał się Bóg wie kiedy. Chyba, że nie pisze o tym na forum.
Co tam piszę, to piszę. Nie umawiam się oprócz innych ha, ha powodów właśnie dlatego, że na randkach trzeba ściemniać, a ja teraz całkiem niezły w tym jestem. No ale uważam, że szkoda zachodu Najgorzej, że jak nic nie ściemniam tylko jestem zwyczajnie, po ludzku miły i potrafię rozmawiać z kobietą o różnych sprawach, to zaczyna sobie tam w małej główce roić jakieś dziwne myśli. To siedzę i do nikogo się nie odzywam...
Jak ja rozmawiam normalnie z kobieta to w myślach już umieram na jej rękach (wiecie średnia statystyczna życia facetów …) i myslę co też ona dalej pocznie beze mnie . I myślałem że tylko ja tak wybiegam przed szereg
No to ja jak rozmawiam z kobietą normalnie jak z człowiekiem oznacza tylko, że normalnie z nią rozmawiam jak z innym przedstawicielem gatunku homo sapiens. Może dla kobiet jest to tak niespotykane, że traktują takie normalne traktowanie jak wyrafinowaną gadkę szmatkę świadczącą niewątpliwie o zainteresowaniu emocjonalno - erotycznym? Swoją drogą jak sobie przypomnę te wszystkie żenujące gadki na które przez lata kobiety robiły się miętkie, chętne i rozradowane, to ha ha ha...
A ja Piegowata uważam, że dobrze się stało z tym telefonem. Once bitten, twice shy. Kto się na gorącym sparzył, ten na zimne dmucha
Symbi, nigdy nie tropiłam faceta, nie wietrzyłam zdrady nawet gdy "wypożyczałam" męża moim koleżankom na kolejowe podróże (miał zniżki i prawo do darmowego przejazdu dla "opiekuna", więc koleżanki bardzo były do opieki ochotne). Zawsze wychodziłam z założenia, że jak być razem, to z własnej nieprzymuszonej woli. Daję zwykle pewien kredyt zaufania. Ale teraz, po tym telefonie i paru pozbieranych informacjach zrobiłam się podejrzliwa, skłonna podważać każde jego słowo. A to już zupełnie bez sensu. Jeszcze korzystam z jego "usług" (centralne się popsuło ), ale okazuję dystans, nie ukrywam wątpliwości i przygotowuję się na decydującą rozmowę. Najwyżej mu zapłacę, trudno.
Hejka, jak miło w chwili relaksu poczytać luźne rozmowy koleżanek i kolegów.
Piegusku, cała ta sprawa wydaje mi się bardzo niejasna, bo jednak jest różnica między żoną a byłą żoną. Ja myślałam, że żona zaniepokojona częstymi wyjazdami męża na odległość kilkaset kilometrów, zainteresowała się tematem i postanowiła zapytać u źródła o co chodzi. Jak dla mnie to same korzyści z takiego telefonu. Po pierwsze Ty nie straciłaś czasu np. roku czy dwóch lat, nerwów i zdrowia, a żona ma informację zwrotną, że jednak coś nie tak jest w małżeństwie, a lepiej wcześniej o tym wiedzieć, kiedy sprawy nie zaszły jeszcze za daleko. Mniejsze straty dla wszystkich jak dla mnie. No i dla mnie jednak facet który oszukuje i zdradza dwie kobiety prowadząc podwójne życie to on jest właśnie tym strasznym współmałżonkiem. Tu jednak nie wiadomo o co dokładnie chodzi. Pytanie jest: dlaczego była żona interesuje się sprawami tego Pana Pomocnika? I druga równie ważna sprawa to alkohol. Jeśli są sygnały z kilku źródeł, że facet ma problem, to moje zdanie jest takie, że nie nadaje się do związku. Na kolegę tak, na przyjaciela tak, ale nie na partnera, z którym rozpoczyna się związek. Ostatnia sprawa, to zastanowienie się, czy facet który oszukuje wart jest uwagi.
A co do rozliczenia finansowego z nim, to przypomnij sobie Piegowata jak dokładnie Ty się z nim umawiałaś.
To tylko moje luźne uwagi. Ty Piegusko jesteś najlepiej poinformowana i uważam, że dobrze sobie poradzisz z rozwiązaniem.
Ha, ha czego my tu nie dowiadujemy się o naszych kolegach. Ale czyż nie miło tak sobie pogadać.
Cześć Lilka, ano trzeba czasem poplotkować Piegowata- czytałam, ale czy to jest żona, czy była żona, bo to zmienia postać rzeczy. Ale sytuacja niefajna, czasem się tak zdarza. Widać to jeszcze niw TO
H7 nocą? Przecuez z 1 sztuka tez mozna jechac...no chyba ze tylko jedna juz sie mialo
Gwarantuję, że w jednym z moich poprzednich samochodów żaróweczki H7 nie wymieniłaby żadna pani nawet w dzień, stojąc wygodnie na poboczu z fotelem i drinkiem Ja poddałem się przy trzeciej żarówce i więcej nie próbowałem, a żarówki paliły się na zmianę co pół roku. Mechanicy pocieszali mnie, że w tym samochodzie, to i tak kwestia tylko właściwej wiedzy i narzędzi, a nie trzeba demontować nadkola. Na szczęście potem miałem suv-a robionego wg starej dobrej technologii, takiej do końca lat 90-tych i tam wymiana żarówki była banalna i zajmowała 5 minut. Obecny wózek stanowi dla mnie jeszcze zagadkę, a przynajmniej jeśli chodzi o przednie oświetlenie. Minęły prawie 3 lata, a przednie żarówki trzymają się dobrze więc jeszcze nie wiem z czym się je je. Martwi mnie co prawda, że są tam ledy. Z tyłu reflektor rozkręcałem i wymieniałem żarówkę od kierunkowskazu i w sumie jest to banalne, no ale tył ma przeważnie lepszy dostęp.
rossanka napisał/a:
Symbi napisał/a:
Snake, wiesz jak to jest, rozmawiasz normalnie z kobietą, a ona w myślach rodzi wasze pierwsze dziecko...
Ha ha skąd ja to znam. Na szczęście z wiekiem zaczyna przechodzić.
Z wiekiem, to wszystko przechodzi Ja też stałem się wobec kobiet bardziej tolerancyjny. Za młodu byłem bezkompromisowy i ostry w osądach. Po latach przyjąłem do wiadomości, że tak po prostu jest, że kobiety lubią być okłamywane, jak im się nawija makaron na uszy i trudno, jak trzeba kłamać, to trzeba Zresztą całe życie dorosłe oduczało mnie starannie tego co mi mama wbijała pasem w dupę na temat kłamstwa więc w pewnym momencie stało się to naturalne i odruchowe. Choć oczywiście jeśli mogę, to wolę mówić prawdę lub milczeć. Jedynie w domu nie kłamię więc cicho tak...
H7 nocą? Przecuez z 1 sztuka tez mozna jechac...no chyba ze tylko jedna juz sie mialo
Gwarantuję, że w jednym z moich poprzednich samochodów żaróweczki H7 nie wymieniłaby żadna pani nawet w dzień, stojąc wygodnie na poboczu z fotelem i drinkiem Ja poddałem się przy trzeciej żarówce i więcej nie próbowałem, a żarówki paliły się na zmianę co pół roku. Mechanicy pocieszali mnie, że w tym samochodzie, to i tak kwestia tylko właściwej wiedzy i narzędzi, a nie trzeba demontować nadkola.
Jak to był ford mondeo, to faktycznie tam wystarczy tylko kliknąć w takie cuś i wymienia się bez problemu. Ale dopiero czwarty kolega mi o tym powiedział, pierwszych trzech oświadczyło po paru próbach, że nigdy w życiu nie zaoferują się wymienić komuś żarówki w mondejce...
Nie, to był Japończyk i miał po prostu tradycyjny, gumowy kołnierz od środka. Ściągało się go i żarówki były pod ręką. Obecnie niektóre samochody do wymiany żarówki wymagają demontażu elementów nadkola czego nie zrobi się inaczej jak w warsztacie i to jest moim zdaniem po prostu draństwo. Stąd marki takie ja unikam szerokim łukiem. Ach przypomniały mi się czasy dużego fiata....
Ha, ha czego my tu nie dowiadujemy się o naszych kolegach. Ale czyż nie miło tak sobie pogadać.
Cześć Lilka, ano trzeba czasem poplotkować (...)
Aha Lubię to nasze forum. Lubię pogadać sobie, pożartować, pośmiać się, czasem włącza mi się tryb filozofia lub polityka. I muzykę lubię. Lubię poczytać co tam u kogo słychać. Czasem pojawi się jakiś fajny temat to przejrzę. Twój wątek Rossanko, też kiedyś czytałam, dlatego czuję jakbyśmy się już znały. Uważam, że forum może być rozwijające. Dla mnie to równiez źródło wiedzy o ludziach. Tylko o jednym trzeba pamiętać, żeby nie dać się wciągnąć.
Gwarantuję, że w jednym z moich poprzednich samochodów żaróweczki H7 nie wymieniłaby żadna pani nawet w dzień, stojąc wygodnie na poboczu z fotelem i drinkiem
Ha, ha czego my tu nie dowiadujemy się o naszych kolegach. Ale czyż nie miło tak sobie pogadać.
Cześć Lilka, ano trzeba czasem poplotkować (...)
Aha Lubię to nasze forum. Lubię pogadać sobie, pożartować, pośmiać się, czasem włącza mi się tryb filozofia lub polityka. I muzykę lubię. Lubię poczytać co tam u kogo słychać. Czasem pojawi się jakiś fajny temat to przejrzę. Twój wątek Rossanko, też kiedyś czytałam, dlatego czuję jakbyśmy się już znały. Uważam, że forum może być rozwijające. Dla mnie to równiez źródło wiedzy o ludziach. Tylko o jednym trzeba pamiętać, żeby nie dać się wciągnąć.
Oj tak, trzeba się nie wciągać tak całkowicie. Ale nadeszły długie zimowe (prawie) wieczory, to się czasem skrobnie to i owo. Ach te moje wątki, sporo czasu jestem już w tym miejscu
Gwarantuję, że w jednym z moich poprzednich samochodów żaróweczki H7 nie wymieniłaby żadna pani nawet w dzień, stojąc wygodnie na poboczu z fotelem i drinkiem
No nie wiem, może skarbówka dałaby radę.
Och, czego oni by nie dali rady? Ja w tamtym aucie byłem zdyskwalifikowany z marszu. Mam małą dłoń i krótkie paluszki z tego powodu mam właśnie problem z zakupem nowych, skórzanych rękawiczek. Wkurzam się w sklepach, bo co mierzę męskie M-ki, to za długie mają palce. Sam już nie wiem, który rok donoszę stare rękawiczki zabrane lata temu mojej... mamie Tak, krótkie paluszki, to może być problem Co prawda ci mechanicy zapewne mieli dłuższe i też posiłkowali się wspomaganiem narzędziami. Ten zestaw do wymiany żarówki nawet nie był specjalnie wyrafinowany i mogłem sobie taki sprawić ale jakoś tak w końcu nabrałem obrzydzenia do samej idei takiego rozwiązania problemu wymiany żarówki. U mnie za to panowie fachofcy już prawie finiszują. Niestety spadł śnieg i zaczęli kręcić nosem, że w takich warunkach nie da się pracować. Małżonkę szlag trafia, bo chciała jeszcze w tym roku zrobić porządek na działce, a tu niestety koparka wyrówna teren dopiero na wiosnę. A potem wybieranie kamieni, seans glebogryzarki, wyrównywanie, sianie trawy. No ale taras już zasadniczo jest więc trzeba myśleć o jakimś komplecie wypoczynkowym do opalania. Koniecznie topless...
Helloł O samochodach i żarówkach to ja się nie wypowiadam, bom nie w temacie Przeprowadziłam wczoraj dyskretny wywiad na temat PP, bo tak się składa, że mamy wspólnych znajomych. Poskładałam sobie to i owo w całość i zdecydowałam się przeprowadzić z PP poważną rozmowę pt. wycofuję się. Rozmowa odbyła się wczoraj. Przymilał się, ale większych problemów nie robił. Zresztą odzywa się nadal, nawet przed chwilą dzwonił i ja nic przeciwko luźnemu koleżeństwu ne mam. Żona podobno jest była. Powiedziałam mu, że najchętniej zobaczyłabym akt rozwodowy, a on mi na to, że nie ma sprawy.
Helloł Właśnie wróciliśmy z zakupów. Kupiłam taką zajefajną sukienkę. Kiedy taką zakładam każdy facet je mi z ręki. I niech sobie tam mówią co chcą, ale ja wiem jedno to my kobiety rządzimy. Moja córka wybrała cudne glany Martensy z haftem, może nawet kiedyś sobie pożyczę jak będzie okazja na imprezę.
rossanka napisał/a:
Oj tak, trzeba się nie wciągać tak całkowicie. Ale nadeszły długie zimowe (prawie) wieczory, to się czasem skrobnie to i owo. Ach te moje wątki, sporo czasu jestem już w tym miejscu
Rossanko, jeśli o mnie chodzi to nastał dla mnie trudny zawodowy czas. Mam naprawdę za dużo pracy, czasami myślę, że już nie dam rady. Mam bardzo ograniczony czas na forum, ale jest mi to potrzebne. Rossanko, pamiętam niektóre poruszane przez Ciebie kwestie. Myślę, że żyjesz bardzo świadomie. I że dobrze sobie radzisz na poziomie emocjonalnym. Ja pamiętam czasy kiedy byłam zupełnie sama, bo mój mąż pracował z dala od domu. W niedługim czasie zaczęłam mieć zachowania depresyjne. Kiedy patrzę na siebie w młodości to widzę że moja konstrukcja psychiczna wymagała posiadania drugiej połówki. Nie wiem co by się ze mną stało, gdybym nie miała nikogo do kochania. Ja rozumiem że nic tego nie zastąpi.
Powiem Ci, że kiedyś zupełnie nie zwracałam uwagi na facetów, ale teraz radzę sobie nieźle w kontaktach damsko-męskich. Parę rzeczy mogłabym Ci podpowiedzieć, ale się waham bo Panowie czytają.
Jedno jednak mogę napisać. Kiedyś dawno zapytałam mojego mentora, jak on to robi, że ludzie go uwielbiają i tak bardzo są za nim. Jego odpowiedź: pokochaj ludzi a oni pokochają ciebie. I wiesz co ja aż do teraz tego nie doświadczyłam. A dziś parafrazując mogę powiedzieć: jeśli polubisz facetów, oni polubią ciebie. To jednak musi być autentyczne, wypływać z wnętrza.
Piegowata'76 napisał/a:
Helloł O samochodach i żarówkach to ja się nie wypowiadam, bom nie w temacie (...)
Ja też nie mam pojęcia.
A co do Pana Pomocnego, to zobaczymy jak się sprawa rozwinie. Co by nie było jestem o Ciebie spokojna.
Snake napisał/a:
(...) Tak, krótkie paluszki, to może być problem (...) Niestety spadł śnieg i zaczęli kręcić nosem, że w takich warunkach nie da się pracować. Małżonkę szlag trafia, bo chciała jeszcze w tym roku zrobić porządek na działce, a tu niestety koparka wyrówna teren dopiero na wiosnę. A potem wybieranie kamieni, seans glebogryzarki, wyrównywanie, sianie trawy. No ale taras już zasadniczo jest więc trzeba myśleć o jakimś komplecie wypoczynkowym do opalania. Koniecznie topless...
Nie pasują mi do Ciebie Snake te krótkie palce. Mój mąż ma średnie dłonie, masywne, miękkie w dotyku, a jego lewa ręka jest na wagę złota. Zresztą co tam ręce i palce, są w mężczyznach cenniejsze organy.
Wspaniale jest mieć własny dom i ogród. Teraz zimną odpoczniecie sobie, a na wiosnę z werwą ruszycie do prac na działce. Ma się rozumieć że topless. Życie jest pełne dobrych rzeczy.
Kochani, jakby co, to proszę nie traktować śmiertelnie poważnie mojej gadaniny.
Na zimę muszę się zaopatrzyć w jakąś lekturę ogrodniczą. Co prawda mam kogo pytać kto się tym nawet profesjonalnie zajmuje ale zawsze lepiej wiedzieć o co się pytać Trzeba się będzie też rozejrzeć za lepszym sprzętem do koszenia. Do tej pory chwasty tworzące zieleń wokół domu ogarniałem spalinową kosą ale jak już będzie równo i posiane trawą, to lepsza będzie zwykła kosiarka. Będę teraz dumał czy spalinowa, czy elektryczna. W sprawie topless kandydatki mile poszukiwane Obiecuję, że postaram się obsadzić granice czymś ograniczającym publiczne zgorszenie Mam za to z ostatniego tygodnia ciekawe spostrzeżenia zawodowe. Od pewnego czasu wykonywałem kilka zleceń dla pewnej korporacji i byłem tym już mocno zmęczony. Wszyscy tam chodzą nad bossem jak nad jajkiem, a ja nie. Stąd co jakiś czas były zgrzyty i porady od niższego szczebla, że tak z bossem nie można rozmawiać i takie tam. Nie wiem czy świadomie, czy podświadomie ale dążyłem do jakiejś konfrontacji i chyba się doigrałem No i teraz ten niższy szczebel lata za mną żebym skończył robotę, bo co oni zrobią, a mnie się tak nie chce. W zupełnie innej sprawie i zleceniu jeden znajomy dostał robotę dzięki mojemu i moich znajomych poleceniu. Po czym jak tą robotę dostał nic innego nie robił tylko obrzydzał nam życie przy tym zleceniu W sumie tolerowaliśmy to, bo zdarza się, ludzie różnymi ścieżkami chadzają, mają jakieś swoje problemy. No ale właśnie w próbie kolejnego dogryzienia nam tak ewidentnie wystąpił przeciw interesom swojego obecnego chlebodawcy, że prawdopodobnie na dniach straci tą pracę. Oczywiście zapewne zwali winę na nas, że na niego naskarżyliśmy albo coś takiego, a nic takiego nie zrobiliśmy. No i tak się miało przez lata znajomego i pewnie już się nie będzie miało...
Jak tam u Was andrzejki? My nieoczekiwanie wybraliśmy się ze znajomymi na imprezę. Było super, choć wcale się tego nie spodziewałam.
Snake, z kosiarek to może bardziej ekologiczną wybierz. Spalinowa źle mi się kojarzy, ale nie żebym się znała.
Co do topless, to nie będę za wiele się wypowiadać, bo jak się rozkręcę to wiesz... Ale tak mi się marzy, żeby sobie tak czasem paradować po jakiejś plaży i kusić...
Ta historia ze znajomymi i pracą, to dosyć częsty przykład. Ja unikam tego jak ognia. Mam tylko jeden pozytywny przykład z tego tematu. Kiedyś dostałam dobrą propozycję zmiany pracy, jednak miejsce było trochę za daleko. Dałam ten kontakt koleżance, a ona zrobiła z niego doskonały użytek. Bardzo jest zadowolona z tej pracy, odmieniła na lepsze jej niełatwe życie.
Piękny widok, piękny opis, Piegowata. Tak bym chciała otulić się ciepłym kocykiem, zasiąść w wygodnym fortelu i przyglądać się zimie. Niestety u mnie ani zimy, ani tym bardziej czasu na relaks. Jestem już tak bardzo zmęczona.
Snake, z kosiarek to może bardziej ekologiczną wybierz. Spalinowa źle mi się kojarzy, ale nie żebym się znała.
Jedyna ekologiczna jaką znam nazywa się kosa Czyli taka pradawna, ręczna jaką jeszcze mój ojciec i teść potrafili się posługiwać. Jest świetna do sianokosów ale do utrzymania przydomowego ogródka to raczej tak średnio. Kosiarka elektryczna bierze prąd, który powstaje ze spalania węgla więc jaka ona ekologiczna.
Lilka787 napisał/a:
Co do topless, to nie będę za wiele się wypowiadać, bo jak się rozkręcę to wiesz... Ale tak mi się marzy, żeby sobie tak czasem paradować po jakiejś plaży i kusić... ]
Jakby co mam gruby zeszyt żeby wszystkie chętne pomieścić
Snake, z kosiarek to może bardziej ekologiczną wybierz. Spalinowa źle mi się kojarzy, ale nie żebym się znała.
Jedyna ekologiczna jaką znam nazywa się kosa Czyli taka pradawna, ręczna jaką jeszcze mój ojciec i teść potrafili się posługiwać. Jest świetna do sianokosów ale do utrzymania przydomowego ogródka to raczej tak średnio. Kosiarka elektryczna bierze prąd, który powstaje ze spalania węgla więc jaka ona ekologiczna.
O tych rodzajach kosiarek to tak dokładnie myślałam. A jednak spalinowa wydaje mi się gorsza, bo bezpośrednio wdychane są produkty spalania.
Snake napisał/a:
Lilka787 napisał/a:
Co do topless, to nie będę za wiele się wypowiadać, bo jak się rozkręcę to wiesz... Ale tak mi się marzy, żeby sobie tak czasem paradować po jakiejś plaży i kusić... ]
Jakby co mam gruby zeszyt żeby wszystkie chętne pomieścić
No i już mi lepiej.
Plaża i topless to mógłby być fajny pomysł na randkę w ciemno dla singli.
Jako typowy facet lubię jak coś warczy i wypuszcza spaliny A tak na poważnie, to minusem elektrycznej kosiarki jest konieczność ciągania za sobą kabla. Niby nie mam znów takiej dużej działki ale zawsze to jakaś upierdliwość. Z drugiej strony do spalinowej trzeba kupować paliwo, rozrabiać mieszankę. Wstajesz rano, myślisz sobie - pokoszę. Do garażu, a tam pusty kanister... Trzeba wciągać koszulkę i jechać do miasta, a tu przecież miał być topless