Niemandsrose, w takiej kwestii nikt ci nie doradzi, co "powinnaś" zrobić - bo to tobie ma odpowiadać decyzja. Jeśli czujesz, że nie chcesz swojego pierwszego razu z "byle kim", że potrzeba ci choćby odrobiny uczucia, to poczekaj, aż coś takiego znajdziesz. Jeśli czujesz, że kwestia dziewictwa nie jest dla ciebie tak istotna jak kwestia spróbowania seksu i zdobycia doświadczeń - próbuj, byle z głową w kwestii zdrowia i emocji wszystkich zainteresowanych. Jeśli chodzi o seks, nie ma automatycznej dychotomii - albo cudowny seks z ukochanym, albo traumatyzujący, bezemocjonalny seks z przypadkowymi facetami. Wiele zależy od podejścia konkretnej osoby, więc zastanów się przede wszystkim nad tym, czego potrzebujesz. Na poważnie i bez samosądu - "jak dłużej będę dziewicą, to wyjdę na pruderyjną cnotkę" czy też "jak nie poczekam na prawdziwą miłość, to się zbrukam".
Revenn, chyba pierwszy raz się z tobą zgadzam
Przynajmniej co do istoty sprawy. Moim zdaniem mężczyzna może być i miły, i dobry, i pewny siebie, i zdecydowany - a w związku z tym pociągający. Wcale nie jest to nieosiągalny ideał, choć czasem trzeba się trochę naszukać
. Nie mam pojęcia za to pojęcia, skąd to łączenie nieśmiały <=> miły i dobry. Przecież to nie są cechy sprzężone - jest pełno nieśmiałych frustratów, którzy wcale mili nie są (wystarczy poczytać to forum) i mnóstwo normalnych, dobrych mężczyzn, którzy zwyczajnie nie mają potrzeby rozstawiać wszystkich wokół według własnego widzimisię. Człowieka trzeba poznać - to, że nie zionie testosteronem nie znaczy, że jest ciapą; to, że jest cichy, nie znaczy, że również do rany przyłóż.
Nie rozumiem za to tego stwierdzenia:
Revenn napisał/a: Takie kobiety po przejściach wiedzą że się starzeją i zaczynają szukać tych miłych gości i to jest nie w porządku.
1. Bycie "po przejściach" =/= bycie kobietą zepsutą, gorszego sortu. Takie osoby mają pełne prawo szukania szczęścia. Faktycznie czasem tak bywa, że trzeba się sparzyć, by dostrzec, co jest w życiu wartościowe, a co jest mrzonką. Z drugiej strony nie trzeba mieć za sobą trzech przemocowych związków, czterdziestki na karku i kilkorga dzieci na utrzymaniu, by być "po przejściach". I co, wtedy można czy nie można rozglądać się za miłymi facetami?
2. Mili faceci to nie są niezbrukane przyziemnym życiem istoty wyższe. Mili faceci też mogą mieć swój bagaż doświadczeń, swoje przejścia - czasem wbrew nim, czasem z ich powodu tymi miłymi facetami są. Czy oni są jakoś odgórnie "zarezerwowani" dla "wartościowych kobiet" - czyli tych, co uparcie na takiego księcia czekały, choćby i pół wieku?
Kobiety po przejściach to nie zawsze pazerne harpie, a mili mężczyźni to nie wyłącznie naiwne niewiniątka, które łatwo wykorzystać. To jest uproszczenie, które z rzeczywistością ma niewiele wspólnego.