Po co się przejmować na zapas i tak przyjedzie kiedyś walec i wyrówna
Excop napisał/a:Ty wciąż wprost odnosisz zachowania ludzkie do reguł rządzących światem zwierząt.
Skoro jesteśmy zwierzętami w Twoim rozumieniu, każdemu z oświadczyn winno towarzyszyć mordobicie związane z próbą przejęcia z rąk starającego się, przez bliżej nie określonego konkurenta, prawa do przyszłej narzeczonej. A nuż się uda?Ale przecież tak jest,człowiek w połowie jest zwierzęciem,ma w sobie pierwiastek zwierzęcy i boski,pytanie czy dopuści do głosu rozsądek,czy instynkt,u każdego te proporcje wyglądają inaczej...
Rywalizacja o najlepszego partnera/partnerke trwa bez przerwy,czasami jest to mordobicie,czasami subtelniejsze sposoby,jak pokazanie atrakcyjnych cech,przebicie konkurencji.Faceci odchodzą do młodszej,kobiety do bogatszych,czysta biologia.
Kochanek,kochanka-to jest właśnie próba odbicia partnera/ki,chyba nie masz wątpliwości?Wygra ten,kto ma więcej asów w rękawie.
A skąd wziął się nagle ów "boski pierwiastek", Theonlyone?
Czyżbyś powoli przechodził na "ciemną stronę mocy" i nie wierzył, że zdarzają się wybryki Natury, takie jak człowiek na przykład?
Niektórzy sądzą, że jesteśmy (w skali kosmicznej) mikrobami, które powoli, ale konsekwentnie niszczą porządek przyrody. Najpierw tu, na Ziemi, a z czasem na innych planetach lub księżycach. Najpierw w Układzie Słonecznym, a później, kto wie, gdzie?
Excop napisał/a:Skąd się to cholerstwo, człowiek, wzięło w końcu?
To jest pytanie,które sobie ludzkość zadaje od zawsze i moim zdaniem odpowiedzi się nigdy nie dowiemy.
To było pytanie retoryczne jednak.
Tobie, jako zagorzałemu czcicielowi wszechmocnego instynktu zwierzęcego rządzącemu także ludzkimi zachowaniami, odpowiedź mimo wszystko, nie powinna była sprawić trudności.
A sprawiła, niestety.
Excop napisał/a:Rywalizacja o najlepszego partnera/partnerke trwa bez przerwy,czasami jest to mordobicie,czasami subtelniejsze sposoby,jak pokazanie atrakcyjnych cech,przebicie konkurencji.Faceci odchodzą do młodszej,kobiety do bogatszych,czysta biologia.
Excop napisał/a:.
Jak w takim razie wytłumaczyć fakt, że mężczyźni odchodzą tez do starszych kobiet, grubszych, brzydszych, mniej wykształconych, biednych, słabszych i głupszych od swoich partnerek.
Nie brakuje takich przykładów. Tylko pytam.
A skąd wziął się nagle ów "boski pierwiastek", Theonlyone?
Czyżbyś powoli przechodził na "ciemną stronę mocy" i nie wierzył, że zdarzają się wybryki Natury, takie jak człowiek na przykład?
Niektórzy sądzą, że jesteśmy (w skali kosmicznej) mikrobami, które powoli, ale konsekwentnie niszczą porządek przyrody. Najpierw tu, na Ziemi, a z czasem na innych planetach lub księżycach. Najpierw w Układzie Słonecznym, a później, kto wie, gdzie?
Ależ ja nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania,nikt nie zna.Cytując mojego kolege : "Prawda jest jedna,lecz nikt jej nie zna"
Tak,myśle,że człowiek i świat jest zbyt skomplikowany,żeby powstał przypadkiem,pytanie tylko w jakim celu ?
Z drugiej strony ciężko sobie wyobrazić pozaziemskiego wszechmocnego ponadczasowego stwórcę tego wszystkiego,obie teorie wydają się być abstrakcyjne.
To było pytanie retoryczne jednak.
Tobie, jako zagorzałemu czcicielowi wszechmocnego instynktu zwierzęcego rządzącemu także ludzkimi zachowaniami, odpowiedź mimo wszystko, nie powinna była sprawić trudności.
A sprawiła, niestety.
Oj tam,nie jestem żadnym czcicielem to tylko mój punkt widzenia na podstawie obserwacji ludzi i otoczenia,
staram się być przy tym obiektywny,chociaż wiadomo,że obiektywizm nie istnieje
lilka787 trudno powiedzieć,jak już pisałem nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania,może to po prostu wyjątki,
a czy te partnerki były brzydkie,stare,grube,tego nie wiadomo,może dla tych facetów jednak takie nie były
Ok poczucie piękna może być subiektywne, ale już bycie starszą o 10 lat, czy posiadanie sporej nadwagi, albo brak grosza przy duszy czy też wykształcenia są obiektywne. A zdarza się, że mężczyźni i kobiety zdradzają i odchodzą do takich partnerów.
Mnie się wydaje, że to jakim się jest nie ma wpływu na to czy partner Cię zdradzi.
Myślę, że zdrada to oznaka słabości zdradzającego.
Ktoś zaczyna grę zwaną flirtem, która przeradza się w zdradę.
Wydaje mi się, że pewne rzeczy wynosimy z domu i otoczenia, w którym przebywamy plus nasze własne poczucie moralności. Zdrad może nie jest więcej niż kiedyś, ale muszę przyznać, że pewnie większe przyzwolenie społeczeństwa jest. Jest to bardziej akceptowane i powszechne (?). Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, którą przedstawiłeś o wieczorze kawalerskim. Przerażające.
Fajnie ze SK zalozyla taki temat...ja tylko od siebie dodam ze to dziala tez w druga strone... Jestem 2 lata po rozwodzie no i jako czlowiek wrazliwy i zle znoszacy samotnosc szukam drugiej polowki. Normalna rzecza jest, ze wtedy zakladam np konta na portalach, spotykam sie z wieloma kobietami...po prostu szukam. A oczywiscie cala masa hipokrytow nazwala mnie babiarzem oraz bawidamkiem... Teraz kiedy wydaje mi sie ze znalazlem to czego szukalem, utre tym obludnikom nosa :-D
Myślę, że zdrada to oznaka słabości zdradzającego.
Ktoś zaczyna grę zwaną flirtem, która przeradza się w zdradę.
Jak już to słabość do płci przeciwnej.Czasem zdarza się tak,że poznamy kogoś tak wspaniałego,że niestety ale żadna siła nas nie jest w stanie zatrzymać przy obecnym partnerze.
Ja to przeżyłem,więc wiem o czym piszę.Zaczęło się od niewinnego flirtu a skończyło na wiadomo czym.
lilka787 napisał/a:Myślę, że zdrada to oznaka słabości zdradzającego.
Ktoś zaczyna grę zwaną flirtem, która przeradza się w zdradę.Jak już to słabość do płci przeciwnej.Czasem zdarza się tak,że poznamy kogoś tak wspaniałego,że niestety ale żadna siła nas nie jest w stanie zatrzymać przy obecnym partnerze.
Ja to przeżyłem,więc wiem o czym piszę.Zaczęło się od niewinnego flirtu a skończyło na wiadomo czym.
To jest właśnie kierowanie sie instynktem,które ma doprowadzić do kopulacji i rozmnożenia,bo co z tego,że wiesz,że źle robisz,skoro to jest silniejsze?
Zastanawiam się,na ile człowiek posiada tzw wolna wolę,o której pieją różne religie.Jak sądzicie?
Zastanawiam się,na ile człowiek posiada tzw wolna wolę,o której pieją różne religie.Jak sądzicie?
''Radość wolności jest takim darem Boga,który człowiek gubi wtedy,gdy go źle używa'' G.Borsar
Ja myślę, że istnieje wolna wola, ale nie u każdego i nie na zawsze.
Bo kiedy jest tak, że wiem, że postępuję źle, nie chcę tego, a jednak to robię, ponieważ nie potrafię inaczej, jestem np. zniewolony przez emocje, narkotyki czy inne czynniki, to wtedy nie ma wolnej woli. To jest słabość.
Ja np. jak każdy nie zawsze postępuję dobrze, ale kiedy źle robię to przyznaję to otwarcie i dodaję, że nie potrafię inaczej, choć bym chciała. Nigdy jednak się nie poddaję w walce o siebie ze swoimi słabościami. Dlatego twierdzę, że nie ma takiego bagna z którego nie można wyjść. To tylko kwestia czasu, cierpliwości i wtrwałej pracy, no i trzeba chcieć.
Po tym poznaję, że źle robię, kiedy sprawiam, że inni lub sama ja cierpię.
Nie wazne czy dzis czy 30 lat temu, zespsucie bylo takie samo, inaczej sie tylko o nim mowilo. Oczywiscie jest pociagajace, gwarantuje swietna zabawe i niegasnace podniecenie.... Tylko nikt nie mowi glosno, ze z moralnoscia jest jak z edukacja - owocuje dopiero z czasem! Co po dobrej zabawie, adrenalienie ktorej poziom nighdy nie spada, tysicu partnerach czy partnerek jak ostatecznie czlowiek konczy samotnie, bez nikogo na czyja pomoc mozna by liczyc w krytycznych sytuacjach i na dokladke z gromadka dzieci, przy czym kazde ma innego ojca czy matke i zwichrowane zycie. I w ten oto sposob prokrecja zamiast spelniac swoja powinnos tylko przyczynia sie do pomnazania zepsutego spoleczenstwa.
Zastanawiam się,na ile człowiek posiada tzw wolna wolę,o której pieją różne religie.Jak sądzicie?
Wolna wola to bzdura.
Daję ci wolną wolę, ale to ja decyduję co jest dobre a co złe. Jeśli nie uszanujesz moich zasad - pożałujesz.
Gdzie tu wolna wola?
144 2016-03-12 12:57:15 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-12 12:59:31)
Ja myślę że wolna wola to jest to że masz wybór. Możesz być dobry, opiekuńczy, odpowiedzialny, niosący pokój i radość, możesz kochać. Ale możesz też kraść, gwałcić, zabijać, zdradzać, znęcać się, oszukiwać, nienawidzić.
MRD jeśli Twoje pytanie dotyczyło Boga, który odnoszę wrażenie jest na forum tematem tabu, to pomyśl czy wybierając całe życie zło sprawiedliwym było by otrzymać taką samą zapłatę jak Ci co nie szli na łatwiznę, tylko zważali na to by nie niszczyć innych?
Odrzucając Boga całe życie i służąc Złemu idziesz po swoją nagrodę do swego Pana.
Ale masz wybór, bo Bóg nie zmusza Cię byś mu służył. Nie musisz po prostu. Masz wolną wolę. A mógłby przecież stworzyć Cię kochającym Go, tylko taka miłości nie byłaby nic warta, bo nie wypływałaby z wolnej woli.
Co po dobrej zabawie, adrenalienie ktorej poziom nighdy nie spada, tysicu partnerach czy partnerek jak ostatecznie czlowiek konczy samotnie.
Dobrze piszesz Aga.
Należy pamiętać że za wszystko w życiu wcześniej czy później trzeba zapłacić.
Każde działanie wywołuje określony skutek. A człowiek od tego ma rozum żeby przewidywać skutki swoich czynów.
146 2016-03-12 13:35:06 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-12 13:40:48)
Lilka - o wolnej woli może mówić tylko ktoś, kto sam definiuje dobro i zło.
A do tego potrzebuje empatii, a nie religii.
Człowiek wierzący żyje w strachu przed swoim Bogiem, w uzależnieniu od niego i tylko się łudzi że ma wolną wolę.
Podejdź do alkoholika leżącego na ławce w parku i daj mu wybór - dobre śniadanie czy butelka wódki.
Co wybierze?
Przecież niby ma wolną wolę.
Tyle że nie myśli trzeźwo - tak samo jak człowiek religijny.
Albo inaczej - czy człowiek mający wolną wolę zabije innego człowieka tylko dlatego że tak mu każe Bóg?
Swoją drogą jest masa ludzi niewierzących, którzy - paradoksalnie - żyją w zgodzie z Dekalogiem dużo bardziej niż ci biegający co niedzielę do kościoła.
147 2016-03-12 13:44:29 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-12 15:41:13)
Alkoholik nie ma już wolnej woli co do picia ponieważ, sam się jej pozbawił przekraczają granicę i nadużywając alkoholu. Gdy był jeszcze wolny miał wybór, mógł pić lub nie, wiedział jakie są skutki picia i wybrał. Nadal ma jednak wybór czy walczyć ze swoją słabością, czy się poddać bez walki. Jest możliwe przecież przestać pić nawet po wielu latach, ale trzeba chcieć, łatwiej tym którzy mają ducha wojownika w sobie.
Każdy ma wolną wolę, wierzący czy niewierzący, to bez znaczenia. Wolno Ci wierzyć lub nie, właśnie dlatego że masz wolną wolę. Możesz badać, czytać, analizować, obserwować jeśli chcesz się dowiedzieć. Ale nie musisz, masz wybór.
Mrd
Przeprowadźmy chłodną kalkulację, jeśli ja się mylę i Boga nie ma, cóż stracę żyjąc według zasad miłości, Nic, uniknę za to pułapek życia, a i w chwili śmierci nie obejmie mnie trwoga, a jeśli ktoś żyje jakby Boga nie było, a po drugiej stronie okaże się jednak że jest. Wieczność staje się wtedy przerażająca.
149 2016-03-12 14:20:55 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-12 14:40:31)
Jeśli wierzący ma wolną wolę, to dlaczego wybiera coś co według niego jest złe, ale dobre według Boga?
Wolna wola byłaby wtedy gdyby Bóg pozwolił człowiekowi samemu ustalać co jest dobre a co złe.
Daję Ci wolną wolę, i znikam z Twojego życia.
Sam ustal zasady.
Tymczasem Bóg narzuca człowiekowi swoje zasady, i tym samym pozbawia go wolnej woli. Człowiek żyje w strachu przed konsekwencjami łamania boskich zasad i nie myśli trzeźwo.
Niewolnik też ma wybór - słuchać pana albo się zbuntować i zawisnąć.
Czy ten wybór to wolna wola?
Według Twojej kalkulacji - jeśli Bóg istnieje i jest dobry, to gdy trafię przed jego oblicze oceni mnie według tego jak żyłem i jaki byłem dla innych ludzi, a nie według tego czy w niego wierzyłem.
A jeśli Boga nie ma, to co?
Wyjdzie że całe życie się ograniczałem, odmawiałem sobie przyjemności i radości z życia w imię jakichś zabobonów.
Żyj tak by inni przez Ciebie nie płakali.
A jeśli już, to łzami szczęścia.
I żaden Bóg nie będzie Ci do niczego potrzebny.
150 2016-03-12 14:22:12 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-03-12 14:24:08)
lilka787 napisał/a:Myślę, że zdrada to oznaka słabości zdradzającego.
Ktoś zaczyna grę zwaną flirtem, która przeradza się w zdradę.Jak już to słabość do płci przeciwnej.Czasem zdarza się tak,że poznamy kogoś tak wspaniałego,że niestety ale żadna siła nas nie jest w stanie zatrzymać przy obecnym partnerze.
Ja to przeżyłem,więc wiem o czym piszę.Zaczęło się od niewinnego flirtu a skończyło na wiadomo czym.
Niewinny flirt? Śmiechu warte.
Czym on był w końcu, skoro mógł zamienić się, w wiadomo co. Co skończyło się, wiadomo czym?
Owe "niewinne flirty" są w istocie, badaniem gruntu dla ustalenia, dokąd można się posunąć. Nawzajem zresztą.
Reszta, to już legenda dorabiana indywidualnie. Na przykład, o "przyjaźni, która zamieniła się w wielkie halo. I to wbrew początkowym intencjom".
Po co ściemniać o "niewinności" tego flirtu, Gebels?
151 2016-03-12 14:27:27 Ostatnio edytowany przez Gebels (2016-03-12 14:30:11)
Bo na samym początku był niewinny i nic głębszego nie znaczył.Z każdym dniem i każdą rozmową to zaczęło przeradzać się w coś więcej aż w końcu zakończyło się tym,że wylądowaliśmy w łóżku.
To nie było żadne badanie gruntu Excop.
152 2016-03-12 15:28:34 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-12 15:37:54)
Mrd wierzący postępuje źle bo jest słaby, jest jak każdy inny człowiek, mogę i tysiąc razy wybrać dobro, ale zdarzy się że czasem wybiorę zło, nawet świadomie i dobrowolnie.
Nie jest możliwe żeby człowiek całe życie potrafił postępować zgodnie ze swoimi zasadami. Nie ma takich ludzi.
Ja myślę że istnieją niekwestionowane zasady moralne dla wszystkich, nieważne czy wierzących i w kogo wierzących. Ogólnie przyjęte normy współżycia międzyludzkiego.
Pomyśl jaki chaos panowałby gdyby każda jednostka ustalała własne zasady. Byłoby miliardy zasad, kogo one miałby obowiązywać. Ludzie nie znaliby nawet zasad innych, nie możliwe byłoby by przestrzeganie ich, a jedne naruszałyby prawa innych.
Dobro i zło nie jest relatywne.
Mógłbyś nic nie wiedzieć o Bogu, ale zawsze masz świadomość że to co boli Ciebie zaboli też innych.
Weźmy zdradę na przykład. Posłużmy się historią Dziewana. Najpierw zdradził on, zabijając w ten sposób uczucia w Jego Asi. Stała się bezwzględną, on nawet nie dokońca rozumiał jaki ból jej zadał, ale przekonał się co to znaczy być zdradzonym. Każdy kto czytał Jego wątek wie jak bardzo cierpiał. Zdrada jest zła, nigdy nie powiemy że jest dobra ponieważ niszczy człowieka i zadaje niewyobrażalne cierpienie.
Ja myślę że to dobrze że istnieje Ostateczna Sprawiedliwość jedna dla Wszystkich.
Jest jednak jeszcze coś potężniejszego od Sprawiedliwości to Miłość.
Czy gdyby Twoje dziecko zrobiło coś bardzo, bardzo złego, ale jednak prosiło Cię o wybaczenie, to Ty byś go odrzucił. Nie ma takiej opcji, ponieważ je kochasz.
My jesteśmy dziełem Boga. Tak jak artysta swoje dzieła nazywa swoimi dziećmi, tak my jesteśmy dziećmi Boga.
Nie ma takiej możliwości żeby Bóg odrzucił człowieka, wystarczy że Go zapragniesz i uwierzysz że Jego Miłość do swego dzieła jest silniejsza niż Sprawiedliwość.
153 2016-03-12 16:22:14 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-12 16:34:52)
Ja myślę że istnieją niekwestionowane zasady moralne dla wszystkich, nieważne czy wierzących i w kogo wierzących. Ogólnie przyjęte normy współżycia międzyludzkiego.
Dokładnie.
Istnieją takowe.
Na podstawie empatii.
A nie boskich zasad.
Jeśli Bóg istnieje, to dlaczego pozwala cierpieć niewinnym?
Ja mogąc obronić kogoś przed krzywdą zrobiłbym to.
Bóg nie.
Gdzie był Bóg, podobno miłosierny i sprawiedliwy, gdy jego wyznawcy z jego imieniem na ustach wyrzynali i palili tysiące niewinnych?
I gdzie jest jego wielka miłość do swojego dzieła, gdy to dzieło, małe i bezbronne, gwałcone jest przez inne dzieło, większe i silniejsze?
Skoro stworzył świat, mógł stworzyć na nim tylko dobro.
Po co stworzył zło?
Patrząc ile zła jest na świecie wśród ludzi, wręcz niegrzecznością wobec Boga jest posądzać go o istnienie.
Bez Bogów i religii nie byłoby chaosu.
Byłaby większa zgoda między ludźmi.
Religie i Bogowie dzielą ludzi, zamiast łączyć.
Religia, podobnie jak Bogowie , to wymysł ludzi stworzony jako narzędzie władzy.
Bardzo skuteczne narzędzie, bo pozwalające sterować umysłami.
Ale tylko narzędzie.
Nic więcej.
Myślisz, że ja nie zadaję sobie pytania, gdzie wtedy był Bóg? Ja to pytanie zadaję cały czas Jemu.
Ja uważam, że to nie Bóg stworzył Zło, tylko jego stworzenia mając właśnie wolną wolę mogą wybierać zło.
Na początku świadomie, wiedzą przecież co dobre a co złe, a potem po prostu stają się tak źli, zniewolenia przez zło, że nawet nie wiedzą co czynią.
Ludzie są źli niezależnie od tego czy wierzą w Boga. Popatrz na dzisiejsze czasy ilu tak naprawdę wierzy, przecież ludzie żyją bez Boga, i jedni są dobrzy a drudzy źli. Nie wszystkie też wojny były i są ze względu na Boga. W samym Kościele jest też niewiele osób, które naprawdę wierzą, ale jakie ma to dla mnie znaczenia. Żadne.
Wiem jedno, gdyby po tamtej stronie nie było życia, to po co to wszystko, po co nawet najpiękniejsze życie tutaj skoro kiedyś się skończy?
155 2016-03-12 17:51:21 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-12 17:52:47)
Wolna wola byłaby wtedy gdyby Bóg pozwolił człowiekowi samemu ustalać co jest dobre a co złe.
Daję Ci wolną wolę, i znikam z Twojego życia.
Sam ustal zasady.Żyj tak by inni przez Ciebie nie płakali.
A jeśli już, to łzami szczęścia.
.
Ja myślę że ludzie właśnie żyją wg swoich zasad i dlatego nie jest dobrze na świecie.
A wystarczło by żeby żyli według tej jednej o której wspomniałeś i świat byłby piękny. Bo jest to zasada miłości, najważniejsza przed Bogiem i z niej będziemy sądzeni. Czy to co czynisz wypływa z miłości.
156 2016-03-12 20:12:09 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-12 20:14:09)
To że jesteś dobra wychodzi od Ciebie.
Dobro masz w sobie.
Ty chcesz być dobra.
Tak samo jest, niestety, ze złymi ludźmi.
Oni chcą być źli.
Dlatego nie wierzę w żadną miłość Boga do człowieka.
Co kochający rodzic da dziecku do zabawy - klocki i piłkę czy klocki i nóż?
Mógłby przecież dać klocki i nóż, i powiedzieć - ma wolną wolę, jego wina jak się potnie.
A jednak kochający rodzic da klocki i piłkę, a nóż schowa w niedostępnym dla dziecka miejscu.
Dlaczego Bóg nie schował zła?
Bo go nie ma.
Na tym etapie rozmowy 80 procent katolików wyzywa mnie od heretyków, Żydów, masonów, komunistów, lewaków i pedałów.
Ty dalej grzecznie rozmawiasz.
A wszyscy wierzycie w tego samego Boga.
O czym to świadczy?
O tym że żaden Bóg nie uczyni dobrym człowieka, jeśli człowiek sam tego nie chce.
Czyli Bóg jest niepotrzebny, aby być dobrym.
Więc po co w ogóle Bóg?
Przecież Ty byłabyś dobra i bez niego.
157 2016-03-12 20:22:54 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-03-12 20:31:28)
Bo na samym początku był niewinny i nic głębszego nie znaczył.Z każdym dniem i każdą rozmową to zaczęło przeradzać się w coś więcej aż w końcu zakończyło się tym,że wylądowaliśmy w łóżku.
To nie było żadne badanie gruntu Excop.
Niestety, według mnie jednak, to tylko dorabianie legendy, Gebels.
Przypomnę tylko, że chodziło mi wyłącznie o określenie "niewinny flirt".
Granice zachowań zamykających się w tym określeniu, to już indywidualna interpretacja. Której próbkę jednej z nich mieliśmy w zamkniętym wątku trolla Alvaro, alias Boski i Pożądany.
Nie wiem, czy w w Twoim przypadku było lub jest na użytek własnego sumienia, czy też przyjęcia przez sąd dowodu z zeznań pozwanego.
Ewentualnie powoda, gdy "flirt" do końca nie wyjdzie na jaw.
Bo Twojej historii jednak nie znam.
Zastanawia mnie jedno, po co wplątujecie w watek 'boga'? Pierwszy post autora nic nie wspominał o - jak to jest wyżej napisane - 'czynieniu wszystkiego z miłością, bo z tego będzie się sądzonym'. Błagam, zostawcie takie dywagacje dla siebie :x
Ciekawe gdzie jest ten Wasz 'bog', kiedy małym dzieciom dzieje się krzywda.
Gebels napisał/a:Bo na samym początku był niewinny i nic głębszego nie znaczył.Z każdym dniem i każdą rozmową to zaczęło przeradzać się w coś więcej aż w końcu zakończyło się tym,że wylądowaliśmy w łóżku.
To nie było żadne badanie gruntu Excop.Niestety, według mnie jednak, to tylko dorabianie legendy, Gebels.
Przypomnę tylko, że chodziło mi wyłącznie o określenie "niewinny flirt".
Granice zachowań zamykających się w tym określeniu, to już indywidualna interpretacja. Której próbkę jednej z nich mieliśmy w zamkniętym wątku trolla Alvaro, alias Boski i Pożądany.
Nie wiem, czy w w Twoim przypadku było lub jest na użytek własnego sumienia, czy też przyjęcia przez sąd dowodu z zeznań pozwanego.
Ewentualnie powoda, gdy "flirt" do końca nie wyjdzie na jaw.
Bo Twojej historii jednak nie znam.
Excop, może nie bardzo w temacie, ale uwierz, czasem zauroczenie zaczyna się od naprawdę niewinnej znajomości, po wymienionych paru zdaniach, jakiejś uprzejmości. A mam wrażenie, że każdemu flirtowi od początku przypisuje się świadome i perfidne działanie. No nie jest tak. Przecież na co dzień spotykamy, poznajemy wiele osób płci przeciwnej, jesteśmy mili, życzliwi, nawet jakieś słowa flirtu nic nie znaczące się pojawią... i nagle trafiasz na osobę, że Ci nagle "odbija", tą jedną na Wiele.. zaczynasz czuć coś więcej i nie jesteś w stanie ot tak nad tym zapanować, szczególnie że tamta osoba też tak ma. To nie jest zwykła "chuć' o której się zwykło tu tak mówić, tylko rzeczywiście zauroczenie, fascynacja - chemia.
160 2016-03-12 22:24:39 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-03-12 22:47:32)
Excop napisał/a:Gebels napisał/a:Bo na samym początku był niewinny i nic głębszego nie znaczył.Z każdym dniem i każdą rozmową to zaczęło przeradzać się w coś więcej aż w końcu zakończyło się tym,że wylądowaliśmy w łóżku.
To nie było żadne badanie gruntu Excop.Niestety, według mnie jednak, to tylko dorabianie legendy, Gebels.
Przypomnę tylko, że chodziło mi wyłącznie o określenie "niewinny flirt".
Granice zachowań zamykających się w tym określeniu, to już indywidualna interpretacja. Której próbkę jednej z nich mieliśmy w zamkniętym wątku trolla Alvaro, alias Boski i Pożądany.
Nie wiem, czy w w Twoim przypadku było lub jest na użytek własnego sumienia, czy też przyjęcia przez sąd dowodu z zeznań pozwanego.
Ewentualnie powoda, gdy "flirt" do końca nie wyjdzie na jaw.
Bo Twojej historii jednak nie znam.Excop, może nie bardzo w temacie, ale uwierz, czasem zauroczenie zaczyna się od naprawdę niewinnej znajomości, po wymienionych paru zdaniach, jakiejś uprzejmości. A mam wrażenie, że każdemu flirtowi od początku przypisuje się świadome i perfidne działanie. No nie jest tak. Przecież na co dzień spotykamy, poznajemy wiele osób płci przeciwnej, jesteśmy mili, życzliwi, nawet jakieś słowa flirtu nic nie znaczące się pojawią... i nagle trafiasz na osobę, że Ci nagle "odbija", tą jedną na Wiele.. zaczynasz czuć coś więcej i nie jesteś w stanie ot tak nad tym zapanować, szczególnie że tamta osoba też tak ma. To nie jest zwykła "chuć' o której się zwykło tu tak mówić, tylko rzeczywiście zauroczenie, fascynacja - chemia.
Czyż nie napisałem, Roxann, że określenie flirtu, dla każdego oznacza co innego?
W interpretacji Gebelsa, był to ponoć flirt niewinny "z początku".
Nie chodzi mi akurat o łóżko, jako cel ostateczny po wsiąknięciu w tę znajomość, bo to zwykłym uproszczeniem by było.
Chodzi mi o te granice, o których wspomniałem powyżej.
"Niewinny flirt", którego skutkiem jest to, o czym pisze Gebels, taki niewinny jednak nie był. Już u podstaw.
Bo kiedy ta "niewinność" ustąpiła pola rozmyślnemu wchodzeniu w tę relację, Gebels jednak już nie napisał. Bo w dzianie się czegoś takiego poza rozumem i tak nie uwierzę.
Ogólnikowe "z każdą rozmową" itp., to właśnie owa legenda.
Jeśli się nie chce (a raczej nie powinno się chcieć będąc w związku), nie kontynuuje się pewnych rzeczy. Gdzie tu więc ta niewinność?
I o tę rzekomą"niewinność" i dorabianie legendy mi chodzi.
I o nic więcej.
Zastanawia mnie jedno, po co wplątujecie w watek 'boga'? Pierwszy post autora nic nie wspominał o - jak to jest wyżej napisane - 'czynieniu wszystkiego z miłością, bo z tego będzie się sądzonym'. Błagam, zostawcie takie dywagacje dla siebie :x
Ciekawe gdzie jest ten Wasz 'bog', kiedy małym dzieciom dzieje się krzywda.
Jak to gdzie?
Nigdzie.
Nie ma go.
Ale masz rację - nie ten dział, nie ten wątek.
Przepraszam za zamieszanie.
Lilka - jeśli chcesz możemy podyskutować dalej, ale w jakimś innym wątku żeby tu nie przeszkadzać.
Mr D
Ja też myślę, że ludzie są dobrzy lub źli niezależnie od wiary w Boga.
Ale zauważ, że nikt nie rodzi się zły, tylko się nim staje. Ja myślę, że słabi ludzie stają się źli, albo też okrutnie skrzywdzeni, a bywa że i bezgraniczna dobroć rodziców demoralizuje.
Nie wiem gdzie możemy pogadać?
Niektórzy rodzą się z deficytem przeżywania uczuć wyższych - taka konstrukcja mózgu.
Jednak większość nabywa cechy oceniane jako "złe" w trakcie życia.
Zasady "moralne" to podstawowe zasady współżycia społecznego, które wykształca każda stabilna społeczność, po to właśnie, żeby mogła stabilnie funkcjonować. Te zasady są podobne bez względu na wyznawaną religię, bo nie z religii one pochodzą. Przez religię mogą być co najwyżej legitymizowane i wzmacniane.
O Zakładzie Pascala dyskutowano już w dziale Religia. Osobiście uważam go za tchórzliwy i niemoralny. Uwierzyć na wszelki wypadek, żeby potencjalnie nic nie stracić w oczach istoty, która jest tak doskonała, a jednak uwielbienie samej siebie stawia jako istotny warunek wiecznej nagrody. Hm... nie.
Razi mnie też zawsze (choć nie dziwi) to podejście, że za dobre rzeczy dziękuje się Bogu, a za złe obwinia ludzi lub okoliczności, byle tylko nie Boga, z którego woli podobno wszystko się dzieje. Jeśli uda się wyleczyć raka, zanoszone są modlitwy dziękczynne do Boga, zamiast (konsekwentnie) wyrzutów, że tego raka zesłał. Skoro relacja z Bogiem powinna być szczera, dlaczego złość na Boga i obwinianie Boga są na cenzurowanym? Bo może mu się to nie spodobać i w konsekwencji wieczność takiego czepialskiego będzie pachnieć siarką?
To że jesteś dobra wychodzi od Ciebie.
Dobro masz w sobie.
Ty chcesz być dobra.Tak samo jest, niestety, ze złymi ludźmi.
Oni chcą być źli.Dlatego nie wierzę w żadną miłość Boga do człowieka.
Co kochający rodzic da dziecku do zabawy - klocki i piłkę czy klocki i nóż?
Mógłby przecież dać klocki i nóż, i powiedzieć - ma wolną wolę, jego wina jak się potnie.
A jednak kochający rodzic da klocki i piłkę, a nóż schowa w niedostępnym dla dziecka miejscu.
Dlaczego Bóg nie schował zła?
Bo go nie ma.Na tym etapie rozmowy 80 procent katolików wyzywa mnie od heretyków, Żydów, masonów, komunistów, lewaków i pedałów.
Ty dalej grzecznie rozmawiasz.
A wszyscy wierzycie w tego samego Boga.
O czym to świadczy?
O tym że żaden Bóg nie uczyni dobrym człowieka, jeśli człowiek sam tego nie chce.
Czyli Bóg jest niepotrzebny, aby być dobrym.
Więc po co w ogóle Bóg?
Przecież Ty byłabyś dobra i bez niego.
Mrd swietnie to napisales. Podoba mi sie szczegolnie to porownanie z klockami i nozem.
Wracajac jednak do tematu zdrady. Nie uwazam ze niektorzy sa dobrzy a niektorzy zli. Kazdemu moga sie zdarzyc zle zachowania, jestesmy tylko slabymi ludzmi. Uwazam ze malo jest ludzi swiadomie i z pelna premedytacja niszczacy innych. Oczywiscie powinni pomyslec najpierw o konsekwencjach dla bliskich, o tym jak ich zrania etc, jednak tego nie robia, albo odsuwaja ta mysl.
A kto powiedział, że nie można kłócić się z Bogiem? Sama wielokrotnie robię Mu wyrzuty, Panie dlaczego pozwalasz na takie bestialstwo, albo Panie wszystko Ci się udało z wyjątkiem człowieka.
Przez sam ten fakt sprzeciwu uznaje się Jego istnienie.
Ale z drugiej strony myślę, że co to byłby za Bóg, gdyby sterował nami jak marionetkami. Jaką wartość miałyby wtedy nasze wybory?
Nie znam się na takich filozofiach o których piszesz Czarna Kotko.
Mam rozum i to jego używam do rozpoznawania dobra i zła.
Jeśli zechcę np. zdradzić jaka w tym wina Boga?
Bóg istnieje niezależnie od tego czy w to wierzymy czy nie i czy tego chcemy czy nie. Ja mam takie przekonanie wewnętrzne. Każdy kto poszukuje odpowiedzi znajdzie ją.
W mojej głowie nie mieści się np. fakt że byt raz powołany do życia może przestać istnieć. Dla mnie to niemożliwe jest żeby przestać istnieć.
Powinniśmy zmienić miejsce do dyskusji.
166 2016-03-13 15:56:23 Ostatnio edytowany przez Sagi (2016-03-13 16:02:26)
Mrd
Przeprowadźmy chłodną kalkulację, jeśli ja się mylę i Boga nie ma, cóż stracę żyjąc według zasad miłości, Nic, uniknę za to pułapek życia, a i w chwili śmierci nie obejmie mnie trwoga, a jeśli ktoś żyje jakby Boga nie było, a po drugiej stronie okaże się jednak że jest. Wieczność staje się wtedy przerażająca.
Jak w ciągu >SKOŃCZONEGO< czasu jakim jest życie, można zasłużyć na >NIESKOŃCZONĄ< karę, jaką jest piekło? Nawet Hitler w końcu powinien pójść do nieba.
Skoro stworzył świat, mógł stworzyć na nim tylko dobro.
Po co stworzył zło?
.
Stworzył wybór, nie zło.
nawet jakieś słowa flirtu nic nie znaczące się pojawią... i nagle trafiasz na osobę, że Ci nagle "odbija", tą jedną na Wiele.. zaczynasz czuć coś więcej i nie jesteś w stanie ot tak nad tym zapanować, szczególnie że tamta osoba też tak ma. To nie jest zwykła "chuć' o której się zwykło tu tak mówić, tylko rzeczywiście zauroczenie, fascynacja - chemia.
Zaczęło się od niewinnego flirtu a skończyło na wiadomo czym.
To tak sobie ludzie zdradzający tłumaczą swoje działania... niewinny flirt? Jak się flirtuje z każdym na około to wiadomo, że w końcu z kimś zrobi się coś więcej. W normalnym, szczęśliwym związku nawet nie myśli się o flirtowaniu
167 2016-03-13 17:12:47 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-13 17:35:11)
lilka787 napisał/a:Mrd
Przeprowadźmy chłodną kalkulację, jeśli ja się mylę i Boga nie ma, cóż stracę żyjąc według zasad miłości, Nic, uniknę za to pułapek życia, a i w chwili śmierci nie obejmie mnie trwoga, a jeśli ktoś żyje jakby Boga nie było, a po drugiej stronie okaże się jednak że jest. Wieczność staje się wtedy przerażająca.Jak w ciągu >SKOŃCZONEGO< czasu jakim jest życie, można zasłużyć na >NIESKOŃCZONĄ< karę, jaką jest piekło? Nawet Hitler w końcu powinien pójść do nieba.
mrd napisał/a:Skoro stworzył świat, mógł stworzyć na nim tylko dobro.
Po co stworzył zło?
.Stworzył wybór, nie zło.
Roxann napisał/a:nawet jakieś słowa flirtu nic nie znaczące się pojawią... i nagle trafiasz na osobę, że Ci nagle "odbija", tą jedną na Wiele.. zaczynasz czuć coś więcej i nie jesteś w stanie ot tak nad tym zapanować, szczególnie że tamta osoba też tak ma. To nie jest zwykła "chuć' o której się zwykło tu tak mówić, tylko rzeczywiście zauroczenie, fascynacja - chemia.
Gebels napisał/a:Zaczęło się od niewinnego flirtu a skończyło na wiadomo czym.
To tak sobie ludzie zdradzający tłumaczą swoje działania... niewinny flirt? Jak się flirtuje z każdym na około to wiadomo, że w końcu z kimś zrobi się coś więcej. W normalnym, szczęśliwym związku nawet nie myśli się o flirtowaniu
Sagi
Też mam takie zdanie nt. flirtu, ale nie piszę, bo do zdradzaczy i tak to nie dotrze. Sami się przekonają jak ich kochanek czy kochanka tak samo potraktuje.
Co do zasłużenia na niebo lub piekło, to ja tak tego nie postrzegam. Moje postępowanie nie wynika z tego, że chcę na coś zasłużyć. Po prostu od dziecka uważam, że np. skoro ja nie chcę być krzywdzona to i mnie tego robić nie wolno. Nie żeby mnie ktoś tego uczył, wprost przeciwnie.
Bóg nigdy nie potępia człowieka, to człowiek stając przed Nim w prawdzie o sobie, widząc całe zło które uczynił innym, sam siebie potępia. Gdyby jednak znał Boga, jego największy przymiot czyli miłosierdzie to zwrócił by się do Niego w tej ostatecznej chwili i uzyskałby przebaczenie, a po odpokutowaniu trafiłby do nieba.
168 2016-03-13 18:33:53 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-13 18:39:32)
Sagi - to daj dziecku do zabawy klocki i nóż, a jak się potnie to mu powiedz że to jego wina - miało wybór, mogło bawić się tylko klockami.
Lilka - dłużej jesteś na forum, lepiej je znasz - załóż wątek w odpowiednim dziale i daj znać gdzie, chętnie tam z Tobą podyskutuję.
Tu już nie zaśmiecajmy ludziom tematu.
Mr D
Raczej nie założę wątku, ponieważ czuję, że muszę ograniczyć forum w moim życiu. Uzależniłam się, a jak wiesz jedynym lekiem na to jest brak kontaktu. Nie czytałam już nowych wątków. Planuję pozostać jedynie u "Kobiet na zakręcie ".
Cieszę się, że mogłam z Tobą pogadać, większość ludzi nie obchodzi czy Bóg istnieje.
Masz słuszność w tym, że rządzący wykorzystują religię do manipulacji ludźmi i że nikt nie walczy z pedofilią, bo władza sama w tym siedzi.
Możemy jeszcze trochę pogadać w wątku u Darka, nie sądzę aby miał coś przeciwko. Potem znikam. Poruszyłeś tam tam kwestię kary śmierci.
170 2016-03-13 19:39:39 Ostatnio edytowany przez Roxann (2016-03-13 19:43:13)
Roxann napisał/a:nawet jakieś słowa flirtu nic nie znaczące się pojawią... i nagle trafiasz na osobę, że Ci nagle "odbija", tą jedną na Wiele.. zaczynasz czuć coś więcej i nie jesteś w stanie ot tak nad tym zapanować, szczególnie że tamta osoba też tak ma. To nie jest zwykła "chuć' o której się zwykło tu tak mówić, tylko rzeczywiście zauroczenie, fascynacja - chemia.
To tak sobie ludzie zdradzający tłumaczą swoje działania... niewinny flirt? Jak się flirtuje z każdym na około to wiadomo, że w końcu z kimś zrobi się coś więcej. W normalnym, szczęśliwym związku nawet nie myśli się o flirtowaniu
Nie chcę mieszać religii, ale co jeśli będąc w małżeńskim związku, który nie jest udany, zawarty .. już nie ważne pod jakim wpływem, pierwszej fascynacji, ciąży, że już czas.. i nagle poznaje się osobę, która zawadnia dusza i ciałem.. rozkochując się do szaleństwa i co wtedy? Masz z tym walczyć? I jeśli już mowa o Bogu - podstawił tą osobę specjalnie? Tylko po co? By być szczęśliwym gdzieś kiedyś rezygnując z tego czy się spalić w piekle ulegając pokusie i dążąc za swoim szczęściem?
171 2016-03-14 01:54:45 Ostatnio edytowany przez Gebels (2016-03-14 01:56:41)
Niektórzy rodzą się z deficytem przeżywania uczuć wyższych - taka konstrukcja mózgu.
Jednak większość nabywa cechy oceniane jako "złe" w trakcie życia.
Zasady "moralne" to podstawowe zasady współżycia społecznego, które wykształca każda stabilna społeczność, po to właśnie, żeby mogła stabilnie funkcjonować. Te zasady są podobne bez względu na wyznawaną religię, bo nie z religii one pochodzą. Przez religię mogą być co najwyżej legitymizowane i wzmacniane.
O Zakładzie Pascala dyskutowano już w dziale Religia. Osobiście uważam go za tchórzliwy i niemoralny. Uwierzyć na wszelki wypadek, żeby potencjalnie nic nie stracić w oczach istoty, która jest tak doskonała, a jednak uwielbienie samej siebie stawia jako istotny warunek wiecznej nagrody. Hm... nie.
Razi mnie też zawsze (choć nie dziwi) to podejście, że za dobre rzeczy dziękuje się Bogu, a za złe obwinia ludzi lub okoliczności, byle tylko nie Boga, z którego woli podobno wszystko się dzieje. Jeśli uda się wyleczyć raka, zanoszone są modlitwy dziękczynne do Boga, zamiast (konsekwentnie) wyrzutów, że tego raka zesłał. Skoro relacja z Bogiem powinna być szczera, dlaczego złość na Boga i obwinianie Boga są na cenzurowanym? Bo może mu się to nie spodobać i w konsekwencji wieczność takiego czepialskiego będzie pachnieć siarką?
Podstaw tego co Bóg przekazał nie pojmujesz,a za dyskusję o nim się zabierasz.Razi mnie takie podejście.
172 2016-03-14 02:08:43 Ostatnio edytowany przez Gebels (2016-03-14 02:15:45)
Dlaczego Bóg nie schował zła?
Bo go nie ma.Na tym etapie rozmowy 80 procent katolików wyzywa mnie od heretyków, Żydów, masonów, komunistów, lewaków i pedałów.
Ty dalej grzecznie rozmawiasz.
A wszyscy wierzycie w tego samego Boga.
O czym to świadczy?
O tym że żaden Bóg nie uczyni dobrym człowieka, jeśli człowiek sam tego nie chce.
Czyli Bóg jest niepotrzebny, aby być dobrym.
Więc po co w ogóle Bóg?
Przecież Ty byłabyś dobra i bez niego.
Po pierwsze samo bycie katolikiem i chodzenie do kościoła nie oznacza,że ktoś żyje z Bogiem.Znam jednak ludzi,którzy z Bogiem żyją i baardzo odstają od tych co chodzą do kościoła albo od tych co nie wierzą.
Tak odstają,że często są przez tych co chodzą do kościoła wyśmiewani,nazywani sekciarzami.A ich 'sekciarstwo' polega na tym,że czytają i żyją według tego co mówi Pismo Święte.Co zauważyłem ci ludzie nie wstydzą się głośno mówić o Bogu,nie wstydzą się tego Boga przed innymi wychwalać i co ważne niczego nie robią na pokaz.Z jednym pracowałem i muszę przyznać,że ciężko było się przyzwyczaić,bo w dzisiejszym świecie ogólnie ciężko spotkać takich ludzi.
Nie wiem ile takich przypadków jest,ale ktoś z jego rodziny zachorował i lekarze nie dawali mu szans na przeżycie.Powiedzieli,że z medycznego punktu widzenia nie ma szans by przeżył więcej niż miesiąc.Zabrali go ze szpitala do domu i zaczęli się modlić,gość żyje do dziś i jest zdrowy.Lekarze podobno przecierali oczy ze zdumienia.On mi tłumaczył,że modlili się ludzie,którzy są jakby bardziej wtajemniczeni,tzn.od lat mocno i szczerze wierzą.
Sam w to nie wierzyłem,ale drążyłem temat i wypytałem któregoś z jego sąsiadów.Facet to potwierdził.
Od razu widać,że Lilka jest podobną osobą.Czuć tę jej dobroć tu na forum
Po pierwsze samo bycie katolikiem i chodzenie do kościoła nie oznacza,że ktoś żyje z Bogiem.Znam jednak ludzi,którzy z Bogiem żyją i baardzo odstają od tych co chodzą do kościoła albo od tych co nie wierzą.
Tak odstają,że często są przez tych co chodzą do kościoła wyśmiewani,nazywani sekciarzami.A ich 'sekciarstwo' polega na tym,że czytają i żyją według tego co mówi Pismo Święte.Co zauważyłem ci ludzie nie wstydzą się głośno mówić o Bogu,nie wstydzą się tego Boga przed innymi wychwalać i co ważne niczego nie robią na pokaz.Z jednym pracowałem i muszę przyznać,że ciężko było się przyzwyczaić,bo w dzisiejszym świecie ogólnie ciężko spotkać takich ludzi.
Nie wiem ile takich przypadków jest,ale ktoś z jego rodziny zachorował i lekarze nie dawali mu szans na przeżycie.Powiedzieli,że z medycznego punktu widzenia nie ma szans by przeżył więcej niż miesiąc.Zabrali go ze szpitala do domu i zaczęli się modlić,gość żyje do dziś i jest zdrowy.Lekarze podobno przecierali oczy ze zdumienia.On mi tłumaczył,że modlili się ludzie,którzy są jakby bardziej wtajemniczeni,tzn.od lat mocno i szczerze wierzą.
Sam w to nie wierzyłem,ale drążyłem temat i wypytałem któregoś z jego sąsiadów.Facet to potwierdził.Od razu widać,że Lilka jest podobną osobą.Czuć tę jej dobroć tu na forum
Ale co to za Bog ktory jednych modlitw wysluchuje a na drugie jest gluchy. Dlaczego moja kolezanka walczy z rakiem syna juz 4 lata? Ona jest bardzo wierzaca, ale prawdopodobnie jej modlitwy nie beda wysluchane bo z jej synkiem jest bardzo zle.
Jesli Bog jest, to jest on bardzo okrutny, bardzo.
174 2016-03-14 08:49:46 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-14 09:01:37)
Lilka - szkoda, bo Cię polubiłem.
Ale jeśli masz się uzależnić - faktycznie lepiej odpuścić.
Gebels - Bzdura.
Katolicy nie czytają Biblii.
Gdyby czytali, przestali by być katolikami.
Katolicyzm jest sektą.
Niewiele ma wspólnego z chrześcijaństwem.
Z samą Biblią również - żadna inna religia nie odeszła od zasad swojej Świętej Księgi tak bardzo jak katolicyzm.
Począwszy od przekłamania pierwotnego tekstu, poprzez wymazywanie faktów i postaci, dopisywanie swoich, wyssanych z palca, a skończywszy na jawnym łamaniu biblijnych zasad.
Inna sprawa - kto twierdzi że Bóg istnieje niech to udowodni.
Wszak to na stawiającym tezę ciąży obowiązek jej udowodnienia.
A jakoś nikomu się to nie udało.
Mniejsza z tym.
Kończę tu dyskusję, nie o tym temat.
175 2016-03-14 09:50:28 Ostatnio edytowany przez Gebels (2016-03-14 09:52:42)
Lilka - szkoda, bo Cię polubiłem.
Ale jeśli masz się uzależnić - faktycznie lepiej odpuścić.Gebels - Bzdura.
Katolicy nie czytają Biblii.
Gdyby czytali, przestali by być katolikami.
Katolicyzm jest sektą.
Niewiele ma wspólnego z chrześcijaństwem.
Z samą Biblią również - żadna inna religia nie odeszła od zasad swojej Świętej Księgi tak bardzo jak katolicyzm.
Począwszy od przekłamania pierwotnego tekstu, poprzez wymazywanie faktów i postaci, dopisywanie swoich, wyssanych z palca, a skończywszy na jawnym łamaniu biblijnych zasad.Inna sprawa - kto twierdzi że Bóg istnieje niech to udowodni.
Wszak to na stawiającym tezę ciąży obowiązek jej udowodnienia.
A jakoś nikomu się to nie udało.Mniejsza z tym.
Kończę tu dyskusję, nie o tym temat.
Ja napisałem o ludziach,którzy do kościoła nie chodzą a opierają się tylko i wyłącznie na Biblii.Są przez chodzących do kościoła nazywani sekciarzami.Może zacznij czytać ze zrozumieniem zanim napiszesz po raz kolejny,że bzdura.
A wierzący nie muszą niczego udowadniać komuś.
Tulinka80,ten kolega powiedział,że jest wiele przykładów na to,że ludzie wierzący zostali wysłuchani.I sporo przykładów na to jak ludzie pod wpływem Boga się zmienili.
Już pisałem,że samo chodzenie co niedzielę do kościoła nie świadczy o tym,że ktoś jest mocno wierzący.
https://www.youtube.com/watch?v=NBMA-PzKKC4 polecam do obejrzenia.
Gebels - Biblia to też bzdura.
W starciu z nauką - leży i kwiczy.
Jak dla mnie każda religia,to mniejsza,lub większa sekta.
A może po prostu Bóg tylko nas stworzył i los jednostki jest mu obojętny?Tak tez może być.
Cały czas piszecie o dobru i złu,ale przecież to jest pojęcie względne,na jakiej podstawie chcecie stwierdzić,że coś jest dobre,a coś jest złe ?No chyba,że bazujemy na chrześcijańskich wartościach,to wtedy już jest jakiś punkt odniesienia,jednak co z ludźmi,którzy o chrześcijaństwie nie słyszeli ?
178 2016-03-14 12:17:48 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-14 12:19:18)
Ale co to za Bog ktory jednych modlitw wysluchuje a na drugie jest gluchy. Dlaczego moja kolezanka walczy z rakiem syna juz 4 lata? Ona jest bardzo wierzaca, ale prawdopodobnie jej modlitwy nie beda wysluchane bo z jej synkiem jest bardzo zle.
Jesli Bog jest, to jest on bardzo okrutny, bardzo.
Tulinko, Bóg zabiera człowieka w momencie dla niego najbardziej korzystnym. Nie wiemy jak potoczy się czyjeś życie, kim kto się stanie.
Ja wiem, że łatwiej się o kimś mówi. Wiem też, że gdyby to było moje dziecko, to jego odejście by mnie złamało.
Zrobiłbym jednak wszystko, żeby być z nim po tamtej stronie.
Tulinko, Bóg zabiera człowieka w momencie dla niego najbardziej korzystnym. Nie wiemy jak potoczy się czyjeś życie, kim kto się stanie.
Ja wiem, że łatwiej się o kimś mówi. Wiem też, że gdyby to było moje dziecko, to jego odejście by mnie złamało.
Zrobiłbym jednak wszystko, żeby być z nim po tamtej stronie.
Lilka, to do mnie nie przemawia, to dziecko cierpi, jego matka i cala rodzina tez i tak jest od lat. Jak sie patrzy na to cierpnienie to czlowiek watpi we wszystko.
Jesli Bog nawet zdecydowal ze zabiera to dziecko to dlaczego robi to w ten sposob, dlaczego? Jest to tak okrutne ze az nie do wyobrazenia. Po co doswiadczac tak ludzi? Nie rozumiem tego, jedynym wytlumaczeniem jest to ze Boga nie ma, a jesli jest to nie obchodzi go czlowiek wcale.
Zazdroszcze ci wiary w Boga, moim zdaniem latwiej sie zyje jak sie wierzy.
180 2016-03-14 12:55:54 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-14 13:33:20)
Skoro jednak tak sobie tu nadal rozmawiamy w coraz szerszym gronie , to może nie będzie to wielkim nadużyciem wobec autora jak napiszemy jeszcze kilka postów.
Dowody za istnieniem Boga.
Wielcy naukowcy tego świata twierdzą, że nie jest możliwe aby tak skomplikowany, precyzyjny i uporządkowany wszechświat powstał z przypadku lub chaosu.
"Ten jakże piękny układ Słońca, planet i komety mógł powstać tylko z zamiaru i władzy rozumnej i potężnej Istoty".
I. Newton
"Moja religijność polega na pokornym podziwie Ducha nieskończenie nas przewyższającego, który objawia się w najmniejszych szczegółach jakie jesteśmy w stanie zrozumieć naszą kruchą i słabą inteligencją. Fundamentem mojej wiary w Boga jest głębokie i wzruszające przekonanie o obecności najwyższej racjonalnej Mocy, który objawia się we Wszechświecie ".
A. Einstein
"Prawdopodobieństwo, że struktury organiczne i bardzo precyzyjnie zharmonizowane reakcje typowe dla organizmów żywych zostały wygenerowane przez przypadek, wynosi zero."belgijski chemik Ilia Prigogrine, laureat Nagrody Nobla
"Mam poważne dowody, że coś za tym wszystkim stoi.[...] Wygląda to tak jakby ktoś skalibrował liczby w naturze, by stworzyć Wszechświat.[...] Wrażenie świadomego projektu jest przytłaczające "P.Davis brytyjski fizyk
"Wiara ateistów w to, że nie ma Boga, jest tak absurdalna i nielogiczna jak przekonanie, że po przejściu trąby powietrznej przez składowisko złomu powstanie w pełni złożony, gotowy do lotu boeing 747“ prof.F. Hoyle, "Hoyle on evolution, "Naturę", vol. 294, No. 5837, November 12, 1981, s. 105,
lilka787 napisał/a:Tulinko, Bóg zabiera człowieka w momencie dla niego najbardziej korzystnym. Nie wiemy jak potoczy się czyjeś życie, kim kto się stanie.
Ja wiem, że łatwiej się o kimś mówi. Wiem też, że gdyby to było moje dziecko, to jego odejście by mnie złamało.
Zrobiłbym jednak wszystko, żeby być z nim po tamtej stronie.Lilka, to do mnie nie przemawia, to dziecko cierpi, jego matka i cala rodzina tez i tak jest od lat. Jak sie patrzy na to cierpnienie to czlowiek watpi we wszystko.
Jesli Bog nawet zdecydowal ze zabiera to dziecko to dlaczego robi to w ten sposob, dlaczego? Jest to tak okrutne ze az nie do wyobrazenia. Po co doswiadczac tak ludzi? Nie rozumiem tego, jedynym wytlumaczeniem jest to ze Boga nie ma, a jesli jest to nie obchodzi go czlowiek wcale.Zazdroszcze ci wiary w Boga, moim zdaniem latwiej sie zyje jak sie wierzy.
Tulinko nie wiem dlaczego niewinne dzieci tak cierpią, ale wierząc masz tą nadzieję, że po drugiej stronie znów będziesz z tymi których kochasz.
Jeśli zwrócisz się do Boga z zapytaniem: Panie czy istniejesz?, On Ci odpowie.
Szukając Go, znajdziesz.
Czasem myślę sobie, że lepiej by było gdyby ten świat przestał już istnieć, bo to jedyny sposób żeby zakończyć cierpienie niewinnych i bestialstwo, które wszędzie się panoszy.
Tulinka,
Okazuje się, że sadyzm jest przejawem dobroci i najwyższą formą ojcowskiej miłości..
Inaczej tego odebrać nie można...
Lilka,
Pytałaś w wątku Darka skąd się biorą tacy ludzie?
Może dlatego, że przykład idzie z góry..
Nawet księża mają z tym poważny kłopot, a co mamy powiedzieć my, maluczcy?
183 2016-03-14 13:41:04 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-14 14:41:22)
After
Ksiądz nie jest z automatu lepszy od innych, ani profesor, ani lekarz idt.
Ty myślisz, że do seminarium to z powołania idą. Zdecydowana większość tylko po kasę. Znam takiego jednego chłopaka, co poszedł z wiarą, ale jak zobaczył co się tam dzieje to wrócił i dobrze bo by się zmarnował, a fajny gość, taki życiowy, nie żaden filozof.
Ja odpowiadam tylko za siebie i za wychowanie dziecka, nie za to co robi ksiądz, a jak wiemy piekło wybrukowane jest sutannami, bo osoby duchowne powinny dawać przykład, a nie zgorszenie.
A książkę o której pisał Apologises dziś mąż zamówił mi przez neta, leżę chora w łóżku, więc poczytam i jeszcze trochę popiszę.
Lilka, to życzę owocnej lektury.
No i szybkiego powrotu do zdrowia.
Oczywiście doskonale wiem, jak to wygląda z księżmi..
Dokładnie tak jest
Każdy niech odpowiada za siebie Lilka...
Wystarczy po prostu być przyzwoitym człowiekiem..
To tutaj już pisałem parę razy..
Można żyć tak jak chcemy, ale jednocześnie tak, aby nikt przez nas nie płakał..
Wystarczy rozumieć trudne słowo EMPATIA..
Dekalog to taki uniwersalny kanon. Pomijając aspekt wiary
W jednym miejscu jest tylko jakoś dziwnie ujęte..
Napisano:
Nie pożądaj żony bliźniego swego..
Ale nie pożądaj męża to już nie
Czyżby już wtedy żyły feministki?
Czy żeby być zbawionym trzeba się modlić do Boga i żyć wg. pisma?
Dzięki After
A co do pożądania żon,
to myślę że w tamtych czasach u Żydów, kobiety nie miały takiej możliwości żeby zrealizować swoje pożądanie wobec cudzego męża, a jak już to wtedy tylko je kamienowano, mężczyzn z nimi przyłapanych już nie.
W kulturze Żydów kobiety stoją niżej w hierarchii niż mężczyźni.
Tak myślę, ale badacze tamtej kultury musieli by się wypowiedzieć.
W katolicyzmie bardzo długo kobieta była również traktowana jako istota gorsza. Wystarczy poczytać chociażby ojców kościoła jak św. Tomasz z Akwinu, czy św. Augustyn nie mieli najlepszego zdania o kobietach. Podejście kościoła do kobiet zmieniło się całkiem niedawno.
Czy żeby być zbawionym trzeba się modlić do Boga i żyć wg. pisma?
Jakbyś to potrafił to poszedłbyś w butach do nieba.
Ale dlaczego pytasz Martainn?
Bo mam wrażenie, że tak dla jaj.
Nie. Z bardzo poważnego powodu. Bo niektórzy twierdzą, że trzeba chodzić do kościoła, modlić się itd. A jak tego nie robisz to nie ma szans na zbawienie. A ja wtedy pytam. A co z ludźmi którzy nawet nie wiedzą, że taki Bóg istnieje? Co z milionami tubylców, którzy nigdy nie poznali tego Boga bo żyli setki lat temu, czy nawet żyją obecnie w innych kręgach kulturowych. Nie udało mi się jeszcze uzyskać poważnej odpowiedzi. Dlatego często to pytanie zadaję? Bo nie wierzę, że gdyby Bóg był dobry to by uzależniał możliwość zbawienia od tego gdzie się ktoś urodził.
A pomyślcie jak Muzułmanie traktują kobiety. A Murzyni, Hindusi.
Na pewno wiecie o obrzezaniu dziewczynek. Ale nie tylko to.
Obrzezanie dziewczynek nie ma nic wspólnego z religią i jest to "tradycja" z czasów przed.
192 2016-03-14 15:11:20 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-14 15:34:22)
Nie wiem z czego to wynika, ale to jest straszne.
Bóg będzie sądził wg poznania Twego.
Ponieważ masz rozum i mieszkasz w cywilizowanym kraju, masz dostęp do dzieł naukowych i masz możliwość dowiedzieć się.
Ci co żyją w buszu nie mają takiej możliwości więc nie mogą za to odpowiadać.
Mają jednak rozum i sumienie żeby odróżnić dobro od zła.
193 2016-03-14 15:32:44 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-14 15:43:48)
Martainn
Jeśli uznajesz pisma, to tam jest napisane "To czyńcie na moją pamiątkę", a więc sprawujcie najświętszą ofiarę.
194 2016-03-14 18:19:00 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-14 18:25:47)
Nie wiem z czego to wynika, ale to jest straszne.
Bóg będzie sądził wg poznania Twego.
Ponieważ masz rozum i mieszkasz w cywilizowanym kraju, masz dostęp do dzieł naukowych i masz możliwość dowiedzieć się.
Ci co żyją w buszu nie mają takiej możliwości więc nie mogą za to odpowiadać.
Mają jednak rozum i sumienie żeby odróżnić dobro od zła.
Jeszcze kilka wieków temu nie wszyscy mieli - czy to znaczy że zostali potępieni?
Czy zostaną potępieni wyznawcy innych religii?
Na świecie czci się wielu Bogów - który to ten właściwy?
Zauważ, że starotestamentowy Bóg to wyjątkowo krwawy i wredny tyran.
Dlaczego ludzie mieliby kochać i zaufać Bogu, który tak okrutnie postępował ?
Jaką mamy gwarancję że znowu mu się nie odmieni?
Inna sprawa - chrześcijaństwo jest stosunkowo młodą religią, narzuconą w wielu rejonach przemocą, mordem i zbrodnią.
Niby dlaczego to chrześcijański Bóg ma być tym prawdziwym?
Dodatkowo sama Biblia pełna jest sprzeczności, a wiele jej motywów jest żywcem zerżniętych z religii pogańskich.
No i najważniejsze - chrześcijanie twierdzą że ich Bóg jest wszechmogący - to dlaczego nie naprawi świata, skoro już stwarzając go spartolił robotę?
Mógł przecież stworzyć człowieka idealnego, bez złych uczuć.
Byłby raj na ziemi i nikt by nie cierpiał.
A tak wyszło że Bóg to partacz.
A teraz i leń, bo nie naprawia.
Nie może? Znaczy nie jest wszechmogący.
Nie chce? Znaczy nie kocha ludzi.
I, jak już pisałem - chrześcijańska Biblia w świetle nauki to bzdura.
Nie. Z bardzo poważnego powodu. Bo niektórzy twierdzą, że trzeba chodzić do kościoła, modlić się itd. A jak tego nie robisz to nie ma szans na zbawienie. A ja wtedy pytam. A co z ludźmi którzy nawet nie wiedzą, że taki Bóg istnieje? Co z milionami tubylców, którzy nigdy nie poznali tego Boga bo żyli setki lat temu, czy nawet żyją obecnie w innych kręgach kulturowych. Nie udało mi się jeszcze uzyskać poważnej odpowiedzi. Dlatego często to pytanie zadaję? Bo nie wierzę, że gdyby Bóg był dobry to by uzależniał możliwość zbawienia od tego gdzie się ktoś urodził.
To się często tłumaczy tak, że ludzie, którzy nie wiedzą o istnieniu Boga i jego zasad zostaną zbawieni na Sądzie Ostatecznym, o ile ich uczynki były dobre (czyli zbliżone do nauk chrześcijańskich), bo w końcu ich postępowanie wynika z niewiedzy. Gorzej z ludami, które zostały "uświadomione", ale postanowiły mieć to gdzieś Dlatego śmieję się czasami, że misjonarze zasilają szeregi piekieł
Misjonarz - Bóg, 10 przykazań, bla bla bla, bo inaczej pójdziesz na wieczne męki do piekła.
Obcy - A jeśli bym nie wiedział o tym, ale byłbym dobrym człowiekiem?
M. - Wtedy zostałbyś zbawiony.
O. - W takim razie po co mi o tym opowiedziałeś?!
(Mniej więcej taka historyjka kiedyś krążyła)