Co za chore i zepsute czasy... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Co za chore i zepsute czasy...

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 309 ]

1 Ostatnio edytowany przez SK1987 (2016-03-06 16:22:34)

Temat: Co za chore i zepsute czasy...

Ostatnimi czasy tak myślę w co za chorych i zepsutych czasach przyszło żyć a wszystko rozbija się głównie o zdrady.
Z obserwacji i z tego co słyszę wśród znajomych to nie jest to nic złego a wręcz normalna sprawa.
Jak jest okazja to czemu nie skorzystać.Byłem w życiu może na 8-10 wieczorach kawalerskich i połowa z nich kończyła się zdradą i to nie tylko 'pan młody' sobie korzystał ale również niektórzy zajęci uczestnicy.Mowa o wieczorach kawalerskich w mniejszym kilkuosobowym gronie co by się nie rozeszło.
Na jednym z nich to nawet podśmiewywano się,że 'pan młody' nie chce dziwki żeby mu zatańczyła.Namawiano go,żeby wyluzował bo jego przyszła żona o niczym się nie dowie.Masakra.

Szczerze to jak widzę i słyszę takie rzeczy to mi się nóż w kieszeni otwiera.Ten jest pizd** bo nie chce a tamten na dyskotece miał okazję i ile to nie wyrwał panienek i podnieta gościem.

Co Wy myślicie o tym wszystkim i jakie są wasze spostrzeżenia?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Fajny temat. Tez ostatnio mialam takie mysli. Widze, ze nie jestem sama. Niestety takie czasy, ludzie nie doceniaja prawdziwych wartosci. Zdrady to nie wszystko bym powiedziala. Zostawianie partnera z powodu choroby, finansow itp aby zaspokoic tylko swoje zachcianki. Przedmiotowe traktowanie czlowieka. Czy ktos jeszcze wie co to jest lojalnosc, wiernosc? Mi juz nawet nie chce sie z nikim umawiac, chyba sie poddalam. Kasa, napompowane ego itp mi nie imponuje. Chetnie bym poznala kogos skromnego, biednego, z depresja. Pewnie dziwnie to brzmi, ale wydaje mi sie, ze wlasnie w depresje wpadaja ludzie, ktorzy maja ludzkie uczucia i dlatego wpadaja w depresje.

3

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Dokładnie.
Moralna degrengolada.
No ale,to chyba zrozumiałe,skoro taki nacisk kładzie się na konsumpcjonizm,hedonizm.Zaczyna brakować prawdziwej wiedzy i autorytetów.Wszystko okraszone jest wyścigiem szczurów,samotnością,zaburzeniami emocjonalnymi,relatywizmem zasad moralnych.Mam wrażenie,że jako społeczeństwo zwyczajnie głupiejemy.

4

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Przyszło nam żyć w bardzo trudnych czasach. Dookoła wszystko kojarzy się z sexem, w Internecie, filmach, serialach, reklamach.. wszędzie. Ludzie zapomnieli co w życiu jest ważne, gonią za króliczkiem. Nie docenia się prawdziwych wartości, a wręcz często są wyśmiewane. Jak zauważyłeś, jak ktoś ma kręgosłup moralny to jeszcze może za to zostać wyśmiany. Trudno trafić na ludzi z zasadami. Mnie bardzo martwi to co się dzieje, ludzie tracą szacunek sami do siebie. Mam koleżanki co nie mają problemu żeby pójść z przypadkowym facetem do łóżka, dla mnie nie do pomyślenia. Ja często jestem wyśmiewana, za to, że nie pije alkoholu (uprawiam sport). Ważne jest aby znaleźć sobie dobrych przyjaciół, którzy mają głęboko zakorzenione wartości, takich, którzy nie zamówią Ci striptizera na wieczór panieński. Później się wszyscy dziwią, że tyle rozwodów, że dzieci cierpią. Ludziom się wydaje, że to jest normalne, oglądają ślepo telewizję (która KREUJE rzeczywistość, a nie odzwierciedla). Ja do tej pory jestem ze swoim pierwszym facetem i znajome zamiast się cieszyć to wmawiają, że nie będziemy razem do końca życia bo on się znudzi i pytają ciągle czy nie mam potrzeby spróbować z kimś innym... Niektórym trudno jest zrozumieć w to, że w tym złym świecie zdarzają się porządni ludzie. Trzeba być uważnym i dokładnie sprawdzić zanim się zaufa.

5

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Ostatnimi czasy tak myślę w co za chorych i zepsutych czasach przyszło żyć a wszystko rozbija się głównie o zdrady.
Z obserwacji i z tego co słyszę wśród znajomych to nie jest to nic złego a wręcz normalna sprawa.
Jak jest okazja to czemu nie skorzystać.Byłem w życiu może na 8-10 wieczorach kawalerskich i połowa z nich kończyła się zdradą i to nie tylko 'pan młody' sobie korzystał ale również niektórzy zajęci uczestnicy.Mowa o wieczorach kawalerskich w mniejszym kilkuosobowym gronie co by się nie rozeszło.
Na jednym z nich to nawet podśmiewywano się,że 'pan młody' nie chce dziwki żeby mu zatańczyła.Namawiano go,żeby wyluzował bo jego przyszła żona o niczym się nie dowie.Masakra.

Szczerze to jak widzę i słyszę takie rzeczy to mi się nóż w kieszeni otwiera.Ten jest pizd** bo nie chce a tamten na dyskotece miał okazję i ile to nie wyrwał panienek i podnieta gościem.

Co Wy myślicie o tym wszystkim i jakie są wasze spostrzeżenia?


Drogi SK1987 ja też o tym myślę od jakiegoś czasu. Mieszkam w dużym mieście i często obracam się w towarzystwie inteligentnych mężczyzn. Z tych wypowiedzi dociera do mnie informacja, że seks przypadkowy i zdrada to nic takiego. Ja nie komentuję tego, bo po co, wolę przynajmniej wiedzieć, chociaż mnie to po prostu razi. Mój chłopak też mi niedawno powiedział, że często mężczyźni zdradzają w małżeństwie itd. Mówił to na luzie, a ja po prostu słucham, obserwuje i myślę, co się z tym światem stało? Czy mężczyźni są od niedawna tacy? Co na to wpływa? Dla mnie seks to coś ważnego, zawsze chciałam aby był z kimś wyjątkowym dla mnie. Jednak żyjemy w takich czasach, że publiczne przyznanie się do tego byłoby po prostu wstydem! Już nie mówiąc o docenieniu tego. Boję się tych czasów. Chciałabym urodzić dzieci, być dobrą żoną, ale w tych czasach jest to takie ryzykowne. Jedyne rozwiązanie to zawsze patrzeć na siebie, na swoje sumienie. Przechodząc ulicą widzę mężczyzn idących ze swoimi kobietami i wyobrażam sobie, że pewnie je zdradzają. Tak bardzo chciałabym aby było więcej takich osób jak Ty SK1987! może dałoby się jeszcze nawrócić ten świat wink

6

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

A kiedy niby było lepiej pod tym względem?

7

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Nie uważam, że w dzisiejszych czasach jest jakoś więcej zdrad niż dawniej. Po prostu dawniej ludzie lepiej to ukrywali i nie rozstawali się, bo np. rozwód był bardziej potępiany niż dzisiaj.
Natura ludzka nie zmienia się od tysięcy lat, przynajmniej tak można wywnioskować na podstawie książek.

Ale ludzie mają teraz w ciągu życia więcej partnerów niż kiedyś. Więcej rzeczy wypada. Wiek ustatkowania się przesunął się o jakieś 5-10 lat. Ludzie nie czują presji, że wypada być w związku/małżeństwie.
Mamy Internet, możemy się komunikować z ludźmi z całego świata, więc niby mamy większy wybór partnerów, przez co nie możemy się zdecydować, wydaje nam się, że "oferta" jest za duża, że trafi się coś lepszego. Niektórzy zmieniają partnerów jak rękawiczki.

Idziemy w ilość nie w jakość związku. Ludzie przestali potrafić ze sobą rozmawiać na żywo przez to, że pojawiły się fejsbugi, gg i inne. To trochę nienormalne, kiedy dochodzi do sytuacji, że zamiast mówić sobie ważne rzeczy podczas spotkania/randki, ludzie czekają aż wrócą do domu i piszą to na fejsie big_smile

8

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Iceni napisał/a:

A kiedy niby było lepiej pod tym względem?

Mam wrażenie, że nasi rodzice/dziadkowie kierowali się nieco innymi zasadami w życiu. Ilość rozwodów była zdecydowanie mniejsza (nie wiem czy ilość zdrad również...). Na pewno ze względu na nowe technologie o wiele łatwiej o takie zachowanie, było również mniej pokus. Teraz media wmawiają nam, że zdrada, niewierność to coś normalnego, nie piętnuje się takiego zachowania.

9

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Ostatnio czytałam badania Brytyjskich naukowców,którzy dowiedli,że zdrada wynika głównie z faktu,jaką ludzie zajmują pozycję.Wydaje mi się też,że stwierdzenie,iż to mężczyźni zdradzają częściej,bardziej...jest mocno naciągane i stereotypowe.

10

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

1. Dawniej po prostu ludzie nie chwalili się tym tak bardzo. Obecnie mamy internet, mamy media, które lubią żywić się kontrowersyjnymi i często wymyślonymi tematami... Dawniej wcale nie musiało być lepiej od tej strony. Zwyczajnie mogło to zostawać w obrębie grona kilku osób, a nie wychodzić na skalę krajową, czy światową, jako coś podwyższającego statystykę.
2. Ludzie obecnie idą w kierunku laickości. Nie będę tutaj rozprawiał się na temat tego, czy to dobrze, czy źle, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że ludzie dawniej bali się robić takie rzeczy. To było wagowo coś dużego. Obecnie trendy zachodnie sprawiają, że raczej to jest coś powszechnego. Nie sądzę, by było uważane za normalne, ale poniekąd idzie to w tym kierunku. Zmieni się tylko tyle, że uważniej trzeba będzie wybierać partnera i lepiej wychowywać dzieci.
3. To nie jest tak, że dawniej ludzie byli świętoszkami. Po prostu były większe ograniczenia społeczne, czy religijne, mniej opcji. Np. w starożytnym Rzymie coś takiego było na porządku dziennym. Potem XIV-XVI wiek też nie był zbyt "czysty" w określonych miejscach na globie.

Może to taki pewnego rodzaju bunt ludzkości. Przez setki lat byli "ograniczani" przez zasady religijne i moralne, a teraz się im wmawia, że te nie mają sensu i powinny być zmienione. Granica przesunięta. Mam na myśli oczywiście tych ludzi, którzy uważają, że to coś normalnego.
Człowiek tak naprawdę sam siebie nie zna aż do momentu w którym trafi na coś nowego. Ludzie, których byśmy o to nigdy nie podejrzewali, zdradzają, bo mogą mieć urazy z pierwszych związków i nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Nic nie jest takie pewne i jednostronne.

Ogólnie mogło być gorzej.

11

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
jogga napisał/a:
Iceni napisał/a:

A kiedy niby było lepiej pod tym względem?

Mam wrażenie, że nasi rodzice/dziadkowie kierowali się nieco innymi zasadami w życiu. Ilość rozwodów była zdecydowanie mniejsza (nie wiem czy ilość zdrad również...). Na pewno ze względu na nowe technologie o wiele łatwiej o takie zachowanie, było również mniej pokus. Teraz media wmawiają nam, że zdrada, niewierność to coś normalnego, nie piętnuje się takiego zachowania.


Zauważ, że wszystko jest sprzedawane przy pomocy ciała. Obejrzyj trzy pierwsze z brzegu reklamy, z całą pewnością przynajmniej jedna z nich będzie ociekała seksem. Nowe modele samochodów są prezentowane przy pomocy półnagich lasek. A spróbuj sobie wyobrazić nieatrakcyjną seksualnie gwiazdę pop.
Czasy się zmieniły, zgadzam się.

12

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
emde napisał/a:
jogga napisał/a:
Iceni napisał/a:

A kiedy niby było lepiej pod tym względem?

Mam wrażenie, że nasi rodzice/dziadkowie kierowali się nieco innymi zasadami w życiu. Ilość rozwodów była zdecydowanie mniejsza (nie wiem czy ilość zdrad również...). Na pewno ze względu na nowe technologie o wiele łatwiej o takie zachowanie, było również mniej pokus. Teraz media wmawiają nam, że zdrada, niewierność to coś normalnego, nie piętnuje się takiego zachowania.


Zauważ, że wszystko jest sprzedawane przy pomocy ciała. Obejrzyj trzy pierwsze z brzegu reklamy, z całą pewnością przynajmniej jedna z nich będzie ociekała seksem. Nowe modele samochodów są prezentowane przy pomocy półnagich lasek. A spróbuj sobie wyobrazić nieatrakcyjną seksualnie gwiazdę pop.
Czasy się zmieniły, zgadzam się.

Mi tego nie musisz mówić, jako sp. od reklamy doskonale wiem co i w jaki sposób się sprzedaje. Niestety będzie jeszcze gorzej.

13

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Zgadzam się z Tobą BantrothThane. Ludzie się raczej nie zmienili, to okoliczności się zmieniły i wychodzi wiele rzeczy na wierzch tongue

14

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
jogga napisał/a:
Iceni napisał/a:

A kiedy niby było lepiej pod tym względem?

Mam wrażenie, że nasi rodzice/dziadkowie kierowali się nieco innymi zasadami w życiu. Ilość rozwodów była zdecydowanie mniejsza (nie wiem czy ilość zdrad również...). Na pewno ze względu na nowe technologie o wiele łatwiej o takie zachowanie, było również mniej pokus. Teraz media wmawiają nam, że zdrada, niewierność to coś normalnego, nie piętnuje się takiego zachowania.


A jak ma się piętnować zdradę? Zostawiając dzieci ze zdrady w przytułkach dla sierot jak to bywało dawniej? Albo wynosząc do lasu? Poczytaj sobie pod tym kontem różne dzieła historyczne - zdrada była, jest i będzie.

Ja nie zauwazyłam, żeby zdrada była jakoś lansowana w mediach. Kiedyś rozwody były piętnowane, ludzie się nie rozstawali nie dlatego, że byli wierni, tylko dlatego, że kobiety nie miały wyjścia - nie miały DOKĄD odejść. Naprawdę chcesz powrotu takich czasów? Bez alimentów, pomocy socjalnej, bez rozwodów?

Jakim cudem kiedyś było lepiej, skoro to prostytucję nazywa się NAJSTARSZYM ZAWODEM ŚWIATA?


Odrobinę realizmu poproszę...

15

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Ostatnimi czasy tak myślę w co za chorych i zepsutych czasach przyszło żyć a wszystko rozbija się głównie o zdrady.
Z obserwacji i z tego co słyszę wśród znajomych to nie jest to nic złego a wręcz normalna sprawa.
Jak jest okazja to czemu nie skorzystać.Byłem w życiu może na 8-10 wieczorach kawalerskich i połowa z nich kończyła się zdradą i to nie tylko 'pan młody' sobie korzystał ale również niektórzy zajęci uczestnicy.Mowa o wieczorach kawalerskich w mniejszym kilkuosobowym gronie co by się nie rozeszło.
Na jednym z nich to nawet podśmiewywano się,że 'pan młody' nie chce dziwki żeby mu zatańczyła.Namawiano go,żeby wyluzował bo jego przyszła żona o niczym się nie dowie.Masakra.

Szczerze to jak widzę i słyszę takie rzeczy to mi się nóż w kieszeni otwiera.Ten jest pizd** bo nie chce a tamten na dyskotece miał okazję i ile to nie wyrwał panienek i podnieta gościem.

Co Wy myślicie o tym wszystkim i jakie są wasze spostrzeżenia?

Eeee tam, zależy w jakim towarzystwie się obracasz wink. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia smile. Zmień otoczenie.

16 Ostatnio edytowany przez SK1987 (2016-03-06 18:09:47)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Iceni właśnie może dlatego,że skoro to nic takiego to właśnie ludzie o tym mogą swobodniej rozmawiać i jest to wręcz powód do dumy,że ktoś wyrwał jakąś panienkę albo skorzystał bo koleżanka z pracy była chętna i jest fajna to przecież okazji nie można przepuścić.

Tego typu dyskusje drażnią mnie i to bardzo.Ja w swoim 1 wątku napisałem,że nie potrafię zapomnieć o kobiecie z którą nie widziałem się 10 miesięcy a łączył mnie z nią tylko rozmowy.Dlaczego o tym piszę?
Bo sporo osób mnie pyta dlaczego nie poszukam sobie jakiejś kobiety i ciągle to samo czy ze strony rodziny czy w pracy czy od znajomych.Jakbym powiedział,że myślę ciągle o jakiejś kobiecie to pewnie zostałoby to potraktowane jako żart.
Nie mogę już słuchać tekstów 'ta jest fajna' czemu jej nie poderwiesz,jest sama przecież.Jak mówię,że może i fajna ale na siłę nie chcę niczego robić to patrzą jakbym był jakiś bezjajeczny.Ludzie mający takie myślenie a jest ich całkiem sporo wiążą się chyba z pierwszą lepszą czy pierwszym lepszym a potem wychodzi tak jak to kumpel mi kiedyś powiedział 'nie mądrz się bo jak będziesz z kobietą 6 lat po ślubie to sam będzie kombinował na boku'.Ręce opadają normalnie.

17 Ostatnio edytowany przez SK1987 (2016-03-06 18:11:43)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Garance_30 napisał/a:

Eeee tam, zależy w jakim towarzystwie się obracasz wink. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia smile. Zmień otoczenie.

W mojej poprzedniej pracy już za dużo się naoglądałem.Wcześniej myślałem,że tylko faceci są zdolni do zdrad na prawo i lewo.To nie kwestia otoczenia.

18

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

SK1987, a co Cie obchodzi co inni mysla czy robia? Istotne to dla Twojego zycia? Ktos Ci zabrania byc wiernym i porzadnym?

19 Ostatnio edytowany przez Petita (2016-03-06 18:16:23)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

SK1987 a myślisz, że kiedyś to sami cnotliwi rycerze i księżniczki po tym świecie łaziły? tongue

Takich idealistów jak Ty (czy ja) było zawsze mało na tym ziemskim padole.

20

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Ja uwazam ze ludzie sie nie zmienili, zawsze tacy byli, tylko mniej mieli mozliwosci zdradzenia. Z drugiej strony jak juz zdradzili to kiedys latwiej to bylo ukryc, nie bylo komorek, internetu.
Niestety czlowiek nie jest z natury monogamiczny. To kultura narzuca czlowiekowi monogamicznosc do konca zycia. Ponadto obecnie czlowiek jest duzo bardziej swiadomy swoich potrzeb seksualnych i to zarowno mezczyzni jak i kobiety.
O zwiazek trzeba dbac, to jest praca kazdego dnia, nad tym aby dwie strony byly szczesliwe i usatysfakcjonowane.
Zdrada to pojscie na latwizne, ale to jest praca obydwu stron aby do tego nie doszlo.

21

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

W mojej poprzedniej pracy już za dużo się naoglądałem.Wcześniej myślałem,że tylko faceci są zdolni do zdrad na prawo i lewo.To nie kwestia otoczenia.

A czego? Chyba osób z jakimi się zadajesz i ich systemu wartości. Myślisz, że wszyscy i wszędzie w takiej intensywności "zdradzieckiej" żyją? smile. Nie sądzę. Co nie zmienia faktu, że zdrady były i będą. Fakt, jest łatwiej, ale co z tego. Ważne to co robisz, kim jesteś i z kim się zadajesz smile.

22

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Iceni właśnie może dlatego,że skoro to nic takiego to właśnie ludzie o tym mogą swobodniej rozmawiać i jest to wręcz powód do dumy,że ktoś wyrwał jakąś panienkę albo skorzystał bo koleżanka z pracy była chętna i jest fajna to przecież okazji nie można przepuścić.

Tego typu dyskusje drażnią mnie i to bardzo.Ja w swoim 1 wątku napisałem,że nie potrafię zapomnieć o kobiecie z którą nie widziałem się 10 miesięcy a łączył mnie z nią tylko rozmowy.Dlaczego o tym piszę?
Bo sporo osób mnie pyta dlaczego nie poszukam sobie jakiejś kobiety i ciągle to samo czy ze strony rodziny czy w pracy czy od znajomych.Jakbym powiedział,że myślę ciągle o jakiejś kobiecie to pewnie zostałoby to potraktowane jako żart.
Nie mogę już słuchać tekstów 'ta jest fajna' czemu jej nie poderwiesz,jest sama przecież.Jak mówię,że może i fajna ale na siłę nie chcę niczego robić to patrzą jakbym był jakiś bezjajeczny.Ludzie mający takie myślenie a jest ich całkiem sporo wiążą się chyba z pierwszą lepszą czy pierwszym lepszym a potem wychodzi tak jak to kumpel mi kiedyś powiedział 'nie mądrz się bo jak będziesz z kobietą 6 lat po ślubie to sam będzie kombinował na boku'.Ręce opadają normalnie.

To dla ciebie "poderwać kogoś" jest równoznaczne z puszczaniem się? To, że nie potrafisz zapomnieć o kimś przez ileś tam miesięcy nie czyni cię bardziej wiernym, zwłaszcza jeżeli to był związek nieskonsumowany seksualnie. Zyjesz marzeniami, iluzją jakiejś kobiety i jej obrazem wykreowanym w swoim umyśle - to nie jest wierność. To jest tęsknota za nieosiągalnym. I owszem, kolega ma rację, być wiernym komuś, z kim łączą rozmowy jest o wiele ŁATWIEJ niż zonie po wielu latach. Taka wierność wymaga walki z samym sobą za każdym razem kiedy przychodzi kryzys.

23

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Beyondblackie napisał/a:

SK1987, a co Cie obchodzi co inni mysla czy robia? Istotne to dla Twojego zycia? Ktos Ci zabrania byc wiernym i porzadnym?

Nikt nie zabrania ale po prostu chciałem poruszyć taką kwestię i zapytać jakie spostrzeżenia mają inni ludzie.

Czy Ciebie nie wkurzałoby gdyby ciągle ktoś Cię pytał dlaczego w wieku 29 lat jesteś sama?Mi się wydaje,że tutaj może być problem.Jest nacisk i ludzie wiążą się chyba na siłę,bo przecież już czas.

24 Ostatnio edytowany przez jogga (2016-03-06 18:20:06)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

...

25

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Iceni napisał/a:
jogga napisał/a:
Iceni napisał/a:

A kiedy niby było lepiej pod tym względem?

Mam wrażenie, że nasi rodzice/dziadkowie kierowali się nieco innymi zasadami w życiu. Ilość rozwodów była zdecydowanie mniejsza (nie wiem czy ilość zdrad również...). Na pewno ze względu na nowe technologie o wiele łatwiej o takie zachowanie, było również mniej pokus. Teraz media wmawiają nam, że zdrada, niewierność to coś normalnego, nie piętnuje się takiego zachowania.


A jak ma się piętnować zdradę? Zostawiając dzieci ze zdrady w przytułkach dla sierot jak to bywało dawniej? Albo wynosząc do lasu? Poczytaj sobie pod tym kontem różne dzieła historyczne - zdrada była, jest i będzie.

Ja nie zauwazyłam, żeby zdrada była jakoś lansowana w mediach. Kiedyś rozwody były piętnowane, ludzie się nie rozstawali nie dlatego, że byli wierni, tylko dlatego, że kobiety nie miały wyjścia - nie miały DOKĄD odejść. Naprawdę chcesz powrotu takich czasów? Bez alimentów, pomocy socjalnej, bez rozwodów?

Jakim cudem kiedyś było lepiej, skoro to prostytucję nazywa się NAJSTARSZYM ZAWODEM ŚWIATA?
Odrobinę realizmu poproszę...

Oczywiście, że zdrada nie jest wymysłem naszych czasów. Ja ten lans zdrady zauważyłam, bardziej w zachodnich mediach, chociaż my zachód dość szybko gonimy. Może nie zdradę dosłownie, ale uciechy cielesne, powierzchowność, a sama zdrada jest pokazywana jako coś naturalnego (w sensie biedny, nieszczęśliwy mąż szuka pociechy u kochanki bo żona taka niedobra). Sama zajmowałam się tym tematem jako pracownik dydaktyczny na uczelni.
Oczywiście temat jest bardzo trudny, różnie to wygląda w innych kulturach (poligamia/monogamia), różne rzeczy traktuje się jako "zdradę". Przecież jest mnóstwo ludzi, którzy zapraszają innych do łóżka, a są i ludzi, którzy masturbację uważają za zdradę.
Nie jestem antropologiem, nie będę się wymądrzać (przeczytanie paru książek w jakiejś dziedzinie nie czyni znawcą).
Myślę, że każdy powinien kierować się swoim własnym sumieniem i dobierać sobie ludzi o podobnych "zasadach" i w podobnym duchu wychowywać dzieci.
Uważam, że tuż za rogiem czekają większe okropieństwa i być może niedługo zaczniemy dostrzegać jak bardzo są ważne dla nas nasze "tradycyjne" wartości (jak inna "kultura" zacznie nam narzucać coś innego).

26 Ostatnio edytowany przez SK1987 (2016-03-06 18:24:16)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Iceni napisał/a:

To dla ciebie "poderwać kogoś" jest równoznaczne z puszczaniem się? To, że nie potrafisz zapomnieć o kimś przez ileś tam miesięcy nie czyni cię bardziej wiernym, zwłaszcza jeżeli to był związek nieskonsumowany seksualnie. Zyjesz marzeniami, iluzją jakiejś kobiety i jej obrazem wykreowanym w swoim umyśle - to nie jest wierność. To jest tęsknota za nieosiągalnym. I owszem, kolega ma rację, być wiernym komuś, z kim łączą rozmowy jest o wiele ŁATWIEJ niż zonie po wielu latach. Taka wierność wymaga walki z samym sobą za każdym razem kiedy przychodzi kryzys.

No jechać na dyskotekę w celu poderwania jakiejś laski a w domu żona i 4 letnie dziecko.Poderwania w sensie jak by była okazja to bzykanie.

Ja mu się nie zwierzałem i nie chodzi o to że jestem wierny komuś tylko myśląc o niej cały czas nie chcę wchodzić w nowe związki i szukać 'plasterka'.No bo po co?Żeby być z kimś a myśleć o innej kobiecie?

27

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Czy Ciebie nie wkurzałoby gdyby ciągle ktoś Cię pytał dlaczego w wieku 29 lat jesteś sama?Mi się wydaje,że tutaj może być problem.Jest nacisk i ludzie wiążą się chyba na siłę,bo przecież już czas.

Ja też zewsząd słyszę takie pytania, ale staram się otaczać znajomymi, którzy myślą tak jak ja, czyli nie dążą do związku z pierwszym lepszym, żeby nie być samemu. Szukaj ludzi, którzy wyznają podobne wartości w życiu.

Ja tam patrzę pobłażliwie, z litością na ludzi, którzy mi sugerują, że powinnam sobie kogoś znaleźć i jeszcze chcą mi kogoś podesłać, bo w tym wieku to nie wypada i trzeba już mieć rodzinę.
Może dla nich dobranie sobie partnera jest jak splunięcie. Jeśli dla kogoś chęć stabilizacji z kimkolwiek jest najważniejsza w życiu, to spoko, ale ja mam inne wartości i według nich żyję. Czekam na wyjątkową osobę. Nie ma sensu brać takich tekstów do siebie.

28

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Ja już nawet nie mam ochoty uczestniczyć w imprezach rodzinnych bo ciągle te same pytania.Rzygać się chce idąc na jakieś urodziny i mieć w głowie w którym momencie ktoś zapyta o dziewczynę.

29

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Ja już nawet nie mam ochoty uczestniczyć w imprezach rodzinnych bo ciągle te same pytania.Rzygać się chce idąc na jakieś urodziny i mieć w głowie w którym momencie ktoś zapyta o dziewczynę.

Kolejny narzekający.... smile. A może warto nie uzależniać własnego samopoczucia od tego, co co tam raz na jakiś czas rodzinka powie przy stole? smile.

30

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Ja już nawet nie mam ochoty uczestniczyć w imprezach rodzinnych bo ciągle te same pytania.

No ja np. już w ogóle nie chodzę na takie imprezy rodzinne, gdzie wiem, że na pewno się do mnie doczepią. Nie jestem masochistką.

31

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Ja już nawet nie mam ochoty uczestniczyć w imprezach rodzinnych bo ciągle te same pytania.Rzygać się chce idąc na jakieś urodziny i mieć w głowie w którym momencie ktoś zapyta o dziewczynę.

Tak, to potrafi być wkurzające.
Odpowiadaj: "mogłem mieć taką jak twoja ale przecież to nie ma żadnego sensu"
Odczepią się błyskawicznie. big_smile

32 Ostatnio edytowany przez SK1987 (2016-03-06 18:34:44)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Garance_30 napisał/a:
SK1987 napisał/a:

Ja już nawet nie mam ochoty uczestniczyć w imprezach rodzinnych bo ciągle te same pytania.Rzygać się chce idąc na jakieś urodziny i mieć w głowie w którym momencie ktoś zapyta o dziewczynę.

Kolejny narzekający.... smile. A może warto nie uzależniać własnego samopoczucia od tego, co co tam raz na jakiś czas rodzinka powie przy stole? smile.

No garance gdybyś takie pytanie słyszała co chwilę to ciekawe jakbyś reagowała.

Od teścia mojego wujka to już usłyszałem nawet,że może wolę chłopców.Ile można znosić takie pytania i być obojętnym?
No i pytania czy nie mam potrzeb?Ludziom nie wytłumaczysz i nie ma sensu nawet wdawać się w dyskusję.

33

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Od teścia mojego wujka to już usłyszałem nawet,że może wolę chłopców.Ile można znosić takie pytania i być obojętnym?
No i pytania czy nie mam potrzeb?Ludziom nie wytłumaczysz i nie ma sensu nawet wdawać się w dyskusję.

No ludzi nie zmienisz. Rozumu ich nie nauczysz w pewnym wieku.

Masz dwie opcje:
1. Nauczyć się odpowiadać tak, żebym im w pięty poszło lub po prostu asertywnie, żeby im się odechciało o tym rozmawiać.
2. Zerwać z nimi kontakt i nie zawracać sobie nimi d**py. Osobiście wolę tę opcję. Rodzina jest po to, żeby wspierać, jak nie spełnia tej funkcji a tylko dobija, to po kij utrzymywać takie kontakty?

34

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Oj jest nacisk i gadanie otoczenia, a u mnie nawet swatanie na sile. Jak by nie mozna bylo zrozumiec, ze po kilkuletnim zwiazku nie chce sie z nikim spotykac, ze potrzebowalam czasu zeby dojsc do siebie, zamknac przeszlosc. A teksty typu, ze na stara milosc najlepsze jest nowa, to juz rece opadaja. Inne typu tego kwiatu to pol swiatu. No czlowiek juz nie ma wartosci. Sex stracil tez wartosc sypiajac z wieloma partnerami. Badania pokazuja tez, ze osoby o sporej liczbie partnerow sexualnych nie potrafia stworzyc udanego stalego zwiazku.

35

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

?Ludziom nie wytłumaczysz i nie ma sensu nawet wdawać się w dyskusję.

Dokładnie. Bez odbioru wink.

36

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Ludzie wszystko biora co zobacza w telewizji. Sami nie potrafia myslec. Telewizja to jedna wielka manipulacja. Sex, pornografia, masturbacja przed komputerem. A potem placz, ile mlodych ludzi boryka sie z impotencja przez to. Szczescie takie maja tylko, ze to odwracalne.

37

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Garance_30 napisał/a:
SK1987 napisał/a:

?Ludziom nie wytłumaczysz i nie ma sensu nawet wdawać się w dyskusję.

Dokładnie. Bez odbioru wink.

Nie miałem na myśli ludzi z forum.

38

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Mnie wydaje się dokładnie tak samo że pewne wartości straciły na znaczeniu takie jak : wierność ,uczciwość ,honor. Obserwuje gonitwę za pieniądzem ,oraz przedmiotowym traktowaniem drugiego człowieka. Brak moralnych zasad i hamulców.

39

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

SK1987, Twoim problemem teraz nie są opinie ludzi, ale poradzenie sobie z myślami o tamtej kobiecie. Czasy są jakie są, ale da się mimo wszystko spotkać jakąś bratnią duszę raz na jakiś czas.

Myślę, że takich osób, co do których poczujemy bliższą więź i będą nam pasować niemal w 100% możemy spotkać kilka w naszym życiu. Nie jest tak, że jest na świecie jedna osoba, która nam idealnie podpasuje i nikogo więcej równie interesującego już nie spotkamy. Sama się o tym przekonałam, chociaż myślałam kiedyś, że już drugi raz się tak nie zakocham jak z pewną osobą.

Grunt to trafić w końcu tak, by okoliczności sprawiły, byśmy mogli stworzyć z taką osobą związek.

Tamta dziewczyna była w Twoim życiu, może spełniła jakąś ważną rolę, ale nie możesz już więcej zrobić, skoro kogoś ma. Możliwe, że teraz tamta dziewczyna wydaje Ci się jeszcze bardziej interesująca, bo jest niedostępna i to uczucie pozostaje niespełnione. Urośnie niedługo do rangi miłości życia tongue Ale nie czepiaj się na siłę jakiegoś przypadku beznadziejnego, bo to autodestrukcyjne.

Jeśli nie będziesz zamykał się na poznawanie nowych osób, nie będziesz się katował myślą "co by było gdyby", zobaczysz, że z czasem pojawią się osoby, które wydadzą Ci się równie wartościowe i w końcu zrobi  się miejsce w Twoim umyśle i w życiu na kogoś innego. Bycie teraz na siłę w jakimś związku "na pocieszenie" byłoby rzeczywiście nieodpowiedzialne, bo można kogoś skrzywdzić.

40 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-03-06 20:13:51)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Z pierwszym postem ale z diagnozą majki już nie. Bo kwestia moralności to zbyt trywialne. Zależy co ktoś rozumie przez słowo moralność raczej to  hipokryzja, często ci co podkreślają tak moralność robią to po to by przykryć własnie brak swojej moralności. Moralna degrengolada co to za potworek słowny masło maślane. degrengolada to upadek moralny. Który najbardziej jest teraz widoczny w mojej pięknej ukochanej Francji. Gdzie próbuje wygrać populistka stronniczka Putina kobieta której mentor dawniej nawiązywał do nazizmu. Francja stolica nowoczesności indywidualizmu a jednocześnie tolerancji oraz egalitaryzmu  zmienia się w stolicę zaścianka upadku egoizmu.

41

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

To zapewne miejsce najmniej odpowiednie do wypowiadania sie przez taka osobe jak ja - zone ktora zdradzala. Ale to dzieki temu forum, na ktorym szukalam i chyba nadal szukam pomocy, zrozumialam jak schematyczne sa moje mysli i dzialania, jak wiele osob szarpie sie z zyciem.
Wg mnie, przede wszystkim jest to kwestia otoczenia. Wsrod moich bliskich znajomych zdrada jest niedopuszczalna. Oczywiscie nikt nikomu w lozko nie zaglada, ktos moze to robic po cichu - jak nota bene ja - nikt by sie nawet nie domyslil ze moglabym, ale byloby to ogolnie potepiane. Ale poznalam grupe znajomych, przyjaciol mojego ....coz, nazywajmy rzeczy po imieniu, kochanka, gdzie kazdy facet w towarzystwie zdradza swoje wieloletnie partnerki, kryja sie nawzajem, jest to dla nich cos oczywistego, kobietom sie nie odmawia jak uslyszalam kiedys. To co robia,  nawet mnie sama przeraza, poziom zepsucia wsrod 22-26 latkow porazajacy, bo przed swoimi dziewczynami kreuja sie na idealnych, kazda odcielaby sobie lape za swojego, a robia je rowno - czemu sie nie rozejda nie wiem, bo ani nie mieszkaja razem, nie wiaze ich slub, dzieci, zadnych zobowiazan - wolna droga by szalec z czysta karta. Dla nich najwazniejszy jest sex, imprezy, alkohol i dragi, kasa, dobry wyglad.
Co jest pocieszajace?
Ze z pogubienia w tym wszystkim mozna wyjsc, nigdy nie jest za pozno.
Wierze ze moge nad soba pracowac, zbudowac stabilnosc, moralnosc, spokoj wewnetrzny. Zaczelam terapie, czytam Was, walcze o swoja normalnosc.
Jesli moje malzenstwo nie przetrwa mjego popieprzenia nie wyobrazam sobie szukania nowej osoby - wiedzac co robia mezczyzni, co sama bylam w stanie robic, majac swiadomosc jak trudno znalezc kogos dobrego i na tyle silnego, by sie oprzec swoim slabosciom. Bo jak ufac komus skoro sobie samemu sie nie ufa

42

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
bombolinka napisał/a:

Wg mnie, przede wszystkim jest to kwestia otoczenia. Wsrod moich bliskich znajomych zdrada jest niedopuszczalna. Oczywiscie nikt nikomu w lozko nie zaglada, ktos moze to robic po cichu - jak nota bene ja - nikt by sie nawet nie domyslil ze moglabym, ale byloby to ogolnie potepiane. Ale poznalam grupe znajomych, przyjaciol mojego ....coz, nazywajmy rzeczy po imieniu, kochanka, gdzie kazdy facet w towarzystwie zdradza swoje wieloletnie partnerki, kryja sie nawzajem, jest to dla nich cos oczywistego, kobietom sie nie odmawia jak uslyszalam kiedys. To co robia,  nawet mnie sama przeraza, poziom zepsucia wsrod 22-26 latkow porazajacy, bo przed swoimi dziewczynami kreuja sie na idealnych, kazda odcielaby sobie lape za swojego, a robia je rowno - czemu sie nie rozejda nie wiem, bo ani nie mieszkaja razem, nie wiaze ich slub, dzieci, zadnych zobowiazan - wolna droga by szalec z czysta karta. Dla nich najwazniejszy jest sex, imprezy, alkohol i dragi, kasa, dobry wyglad.

Moim zdaniem, jak już wcześniej podkreślałam, zasadniczą kwestią jest otoczenie, które przyzwala jawnie lub nie na zdradę. Jak wszyscy jedzą każdego dnia lody truskawkowe, to trudno żebyś i ty nie spróbował smile. Także tego..., zmień otoczenie smile.

bombolinka napisał/a:

Jesli moje malzenstwo nie przetrwa mjego popieprzenia nie wyobrazam sobie szukania nowej osoby - wiedzac co robia mezczyzni, co sama bylam w stanie robic, majac swiadomosc jak trudno znalezc kogos dobrego i na tyle silnego, by sie oprzec swoim slabosciom. Bo jak ufac komus skoro sobie samemu sie nie ufa

Smutne, że popadasz w taką skrajność, nie akceptując siebie. Bo co to znaczy, że nie ufa się samemu sobie? Serio? Każdego dnia życie zmusza nas do różnych decyzji, stawia w różnych sytuacjach, lepszych, gorszych. I każdego dnia podejmujemy decyzje jak postąpimy. Tak się właśnie rozwijamy/poznajemy to, kim jesteśmy, szczególnie dobrze wychodzi to w związku, w relacji z drugim człowiekiem. Znamy się na tyle, na ile się sprawdziliśmy smile. Jeśli dopuściłaś się zdrady, to po prostu zadośćuczyń osobie, którą wciąż kochasz, ale na litość boską, po co te pokutne myśli do końca życia - bo tak to brzmi smile. Wstajesz, otrzepujesz się, i żyjesz z tym dalej. Może na początku nie jest smacznie, pewnie trawi to człowieka bardzo, ale dla dobra siebie i partnera, lepiej jakbyś zbudowała w sobie siłę, wolę życia i rozwoju (stawania się lepszą wersją siebie), zaufanie do siebie, bo wtedy masz realne szanse na budowę nowego, po zdradzie, zdrowego związku. Na poczuciu winy z twojej strony (nie wiem jak traktuje cię pokrzywdzony) daleko nie zajedziesz. Ludzie popełniają błędy. Ty jak miliony. Nie zmarnuj sobie życia obierając taką postawę smile.

43

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

A ja się pytam jakim prawem zakazywać drugiemu człowiekowi i mówić z kim ma się spotykać/całować/uprawiać seks? Czy żyjemy w celibacie/więzieniu?
Sam tkwię w wolnym związku i nie wyobrażam sobie aby mi dziewczyna mówiła że mam się nie kochać/nie spotykać z tamtą bo jej się tak widzi.

Każdy odpowiada za siebie, a wzajemne kontrolowanie popędu seksualnego to tak jak pilnowanie psa biegającego po podwórku który ma sikać maksymalnie metr od swojej budy. Bez sensu, jak dla mnie związki małżeńskie to przeżytek.
Wszyscy się męczymy, udajemy że jest fajnie, a w głębi serca cierpimy i kochamy się z tymi z którymi mamy ochotę.

44

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Owszem można się z  klegami napić na kawalerskim, zaszaleć , ale żeby wynamować dziwki albo co gorsza zdradzać to dla mnie chory pomysł... Albo się kocha tą jedną z ktorą chce się ożenić i to z nią szaleć sexualnie albo nie ...

45

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Pamiętam jak mój były partner opowiadał mi jak facet naszej dobrej znajomej ciągle ją zdradzał za plecami. Oczywiście krył go i kazał siedzieć cicho... Było mi z tą wiedzą bardzo źle, ponieważ często widzieliśmy się z nimi w cztery osoby, a świadomość tego całego syfu mnie obrzydzała i wywoływała wyrzuty sumienia. Gdy się rozstawaliśmy nie wytrzymałam i powiedziałam jej. Oczywiście poskutkowało to tym, że faceci się na mnie obrazili i zwyzywali, że coś ze mną nie tak i nie powinnam się przejmować czyimiś sprawami. Dzisiaj nie żałuję, że tak zrobiłam - nie miałam tak na prawdę wiele do stracenia. Znajoma kopnęła go w cztery litery i ułożyła sobie życie z kimś innym. Ma tylko do mnie żal, że tak późno jej o tym powiedziałam.

46 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-03-07 11:27:49)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Czytam wątek i myślę sobie: o co w nim, ale - tak naprawdę, chodzi?
O ocenę, czy teraz jest inaczej, niż drzewiej bywało? I w związku z tym, obecne czasy to degrengolada, muł i porosty?
Moim zdaniem, pokusa zdrady istniała zawsze. Realizacji jej również, choć trzeba przyznać, że kiedyś łatwiej było ją w ukryć. A i trudniej było też zdobyć na to dowody.
Ludzie rozleniwiliali się z czasem, otaczani możliwościami co raz to nowych form komunikacji na odległość. Dlatego też łatwiej zdobyć dowody zdrady dziś, właśnie przez to rozleniwienie.
Kiedyś, przed Internetem i w "zamierzchłych" czasach, gdy (w naszym kraju przynajmniej), więzi międzyludzkie były pielęgnowanie bezpośrednio przede wszystkim. Podejrzenie, że jest się rogaczem wynikało wtedy wyłącznie z rozmów z zatroskanymi prawdziwymi przyjaciółmi mającymi wiedzę o tym, ale też z obłudnych donosów  "życzliwych" i następujących po nich własnych obserwacji zainteresowanego/ej, o ile wcześniej nie zwracano uwagi na subtelne różnice w zachowaniu partnera.
Jedynym, co różni "stare" i "nowe" czasy, to zmieniająca się rola kobiety. Już nie wyłącznie kury domowej, a świadomego swych praw i możliwości ich dochodzenia,  człowieka.
Moralna ocena zdrad nie zmieniła się, moim zdaniem.
Zmieniło się jedynie, dyktowane wszelkimi modami to, że mniej waży się obecnie jej skutki. I niekiedy wyśmiewa zasady, którymi kieruje się ktoś pozostający w związku.
Dopóki oczywiście, skutki te nie dotkną każdego osobiście.
W każdym z ludzi siedzi bowiem jakaś cząstka pani Dulskiej.
W  osobie zdradzanej także,  ale przede wszystkim, zdradzającej.

47

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Ostatnimi czasy tak myślę w co za chorych i zepsutych czasach przyszło żyć a wszystko rozbija się głównie o zdrady.

Bzdura. Tak było zawsze. Ludzie się zawsze zdradzali i zawsze było na to ciche przyzwolenie.

48

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
madoja napisał/a:
SK1987 napisał/a:

Ostatnimi czasy tak myślę w co za chorych i zepsutych czasach przyszło żyć a wszystko rozbija się głównie o zdrady.

Bzdura. Tak było zawsze. Ludzie się zawsze zdradzali i zawsze było na to ciche przyzwolenie.

Myślę, Madoja, że to jednak Ty piszesz bzdury, upraszczając w ten sposób problem przedstawiony przez SK.
Nie było przyzwolenia na zdrady. Nawet tego "cichego".
Że zdradzano się, nie wątpię. Natomiast rozumiane przez Ciebie "ciche przyzwolenie" było faktycznie zrezygnowanym godzeniem się zdradzanej kobiety (bo sądzę, że o jej "cichą zgodę" Ci chodziło?) z rzeczywistością. Czyli przede wszystkim, zależnością ekonomiczną od "pana domu" i jego rodziny.
Bo w drugą stronę patrząc, zdrada kobiety niegdyś, to plama na honorze mężczyzny była. Nawet ta "cicha".
Czy to odkryta w zaciszu domowym, czy też w publicznym  "obrocie". Zwłaszcza w tym drugim była nie do przyjęcia.
Jak już wspomniałem, Dulscy zawsze żywi. Witaj, Madojo, w ich świecie. smile

49

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

"zdrada" jest wpisana w ludzki genotyp. Tylko obowiązujące na danym obszarze normy i regulacje nadają jej mniej lub bardziej godny potępienia wymiar.

50 Ostatnio edytowany przez Sagi (2016-03-07 14:49:09)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Zawsze mnie śmieszy jak ktoś gada jakie to mamy złe czasy, bo zdrada, bo brak honoru i inne gówna. Tak było zawsze, a wręcz teraz jest lepiej, bo ludzie chociaż się wyszaleją za młodu i mniejsze szanse że po ustatkowaniu się będzie ich kusić do zdrady. Kiedyś się brało ślub za trzy krowy i tonę zboża, teraz można z miłości.

51

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Kobiety też zdradzały chętnie i namiętnie. Wystarczy popatrzeć na dzieje znanych kobiet w historii, mimo że mężatki, miały kochanków z którymi często zachodziły w ciążę (nawet królowe, księżne itd).

Ja uważam że właśnie kiedyś bardziej przymykano na to oko, rozwód z powodu zdrady był wręcz niewyobrażalny.
A teraz ludzie szaleją, rozwodzą się, przypisano zdradzie ogromną wartość.
Trzeba też dodać że postrzeganie zdrady zależy od miejsca w którym się urodziliśmy. W niektórych obszarach świata nie traktuje się tego negatywnie. Zdrada nie jest czymś odgórnie złym, jest zła tylko gdy ustali tak człowiek.

Zgadzam się z Il Condottiero - zdrada leży w ludzkim charakterze, nie jesteśmy monogamiczni.

52 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-03-07 14:59:39)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Sagi napisał/a:

Zawsze mnie śmieszy jak ktoś gada jakie to mamy złe czasy

Mnie też to śmieszy smile
I nie tylko gdy chodzi o zdradę, ale o przestępczość.
Tacy ludzie chyba nie znają historii. Kiedyś można było być zabitym po prostu na powitanie lub za odmienny pogląd, a prawo niespecjalnie przejmowało się mordercą.
Żyjemy w najlepszych czasach jakie były do tej pory.

53

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Il Condottiero napisał/a:

"zdrada" jest wpisana w ludzki genotyp. Tylko obowiązujące na danym obszarze normy i regulacje nadają jej mniej lub bardziej godny potępienia wymiar.

Otóż to. Tym się różnimy od innych zwierząt, że w danej grupie społeczno-religijnej, ludzie określili  zachowania związane między innymi,  ze sferą psychoseksualną,  których naruszenie stanowi wykroczenie przeciwko nim. Które są bardziej słuszne od innych? Nie wiem.
Obce wzorce są mi jednak obce.
Może właśnie dlatego jednak, że różnimy się znacznie pod względem kulturowym, to jako ludzie, jestemy (na razie przynajmniej), "panami świata"?
Jeśli jednak dyskutujemy o euroatlantyckim modelu postrzegania zdrady, genotyp i związane jakoby z tym niezależne od rozumu zachowania, to tylko wymówka.
Czyżby dlatego tak łatwo przychodząca, bo mamy świadomość, że jesteśmy tylko... zwierzętami?

54 Ostatnio edytowany przez Madman88 (2016-03-07 15:13:27)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
madoja napisał/a:

Zdrada nie jest czymś odgórnie złym, jest zła tylko gdy ustali tak człowiek.

No a dla Ciebie czym jest zdrada? Jest z reguły czymś złym czy jako człowiek ustaliłaś, że jednak nie jest to nic złego?

55

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Excop napisał/a:

Jeśli jednak dyskutujemy o euroatlantyckim modelu postrzegania zdrady, genotyp i związane jakoby z tym niezależne od rozumu zachowania, to tylko wymówka.
Czyżby dlatego tak łatwo przychodząca, bo mamy świadomość, że jesteśmy tylko... zwierzętami?

Nie ma czegoś takiego jak euroatlantycki model. Ten model występuje na każdej szerokości geograficznej przez wszystkie stulecia i cywilizacje. Tak było w kulturach mezoamerykańskich, starożytnych królestwach państwa środka, Indiach, Persji na Rzymie kończąc. I tak też jest dzisiaj. To środki masowego przekazu oraz banalny i niemal bezproblemowy dostęp do nich a w zasadzie "ich" do nas powoduje wrażenie, że teraz k#rwimy się częściej niż nasi przodkowie a to nie prawda. Tylko teraz łatwiej to dostrzec. Z ludzkiego wymiaru patrząc to trochę jak różnica między dziwką i k#rwą, ta pierwsza to "samo zatrudniona", druga to charakter. Na charakter geografia nie wpływa.

56

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
madoja napisał/a:
Sagi napisał/a:

Zawsze mnie śmieszy jak ktoś gada jakie to mamy złe czasy

Mnie też to śmieszy smile
I nie tylko gdy chodzi o zdradę, ale o przestępczość.
Tacy ludzie chyba nie znają historii. Kiedyś można było być zabitym po prostu na powitanie lub za odmienny pogląd, a prawo niespecjalnie przejmowało się mordercą.
Żyjemy w najlepszych czasach jakie były do tej pory.

Demagogią aż bije z tego, Madoja.
Jak myślisz, gdyby chłop pańszczyźniany zabił swojego pana za to, że krzywo się na niego spojrzał, ówczesne prawo naprawdę przeszłoby nad tym do porządku dziennego?
Rozumiem, że chodziło Tobie zapewne o odwrotną sytuację, ale najpierw należy przyjrzeć się własnemu poziomowi wiedzy historycznej, zanim zarzuci się jej niedobór  komu innemu.

57

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Il Condottiero napisał/a:
Excop napisał/a:

Jeśli jednak dyskutujemy o euroatlantyckim modelu postrzegania zdrady, genotyp i związane jakoby z tym niezależne od rozumu zachowania, to tylko wymówka.
Czyżby dlatego tak łatwo przychodząca, bo mamy świadomość, że jesteśmy tylko... zwierzętami?

Nie ma czegoś takiego jak euroatlantycki model. Ten model występuje na każdej szerokości geograficznej przez wszystkie stulecia i cywilizacje. Tak było w kulturach mezoamerykańskich, starożytnych królestwach państwa środka, Indiach, Persji na Rzymie kończąc. I tak też jest dzisiaj. To środki masowego przekazu oraz banalny i niemal bezproblemowy dostęp do nich a w zasadzie "ich" do nas powoduje wrażenie, że teraz k#rwimy się częściej niż nasi przodkowie a to nie prawda. Tylko teraz łatwiej to dostrzec. Z ludzkiego wymiaru patrząc to trochę jak różnica między dziwką i k#rwą, ta pierwsza to "samo zatrudniona", druga to charakter. Na charakter geografia nie wpływa.

Geografia rzeczywiście, nie ma nic wspólnego z określeniem zasad zachowań w społeczeństwie. Mówiąc o "euroatlantyckim modelu" miałem na myśli wspólne, chrześcijańskiego pochodzenia, współczesne spojrzenie na postrzeganie zdrady w obszarze tzw. cywilizacji zachodniej.
Mam podobne zdanie, że zdrady były zawsze. Pisałem o tym nieco powyżej.
Teraz tylko łatwiej ich dokonać lub udowodnić.

58

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

https://www.youtube.com/watch?v=U21HvuuhwCA

59

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Ja tylko nawiążę do kwestii "środowiska". Dziwi mnie szczerze mówiąc takie podejście, bo osobiście w towarzystwach bywałam i bywam różnych, od zwykłych "szaraków", przez artystów po drobnych gangsterków. W każdym z tych środowisk znajdują się osoby zdradzające i to nieważne, kto ile zarabia, jakie ma wykształcenie, czy woli ze łzami w oczach malować kwiatka, czy plując spocony na ziemię naprawiać motocykl. Zbyt wiele razy słyszałam jak jakiś kolega rozpływa się nad swoją żoną i dzieckiem, a 2 godziny później widziałam jak się obściskuje z inną kobietą - gdybym tego nie zobaczyła, to bym w życiu nie uwierzyła, że ten poukładany, normalny człowiek może pchać łapy pod sukienkę innej kobiecie. Do czego zmierzam: nigdy nie można być nikogo pewnym. I właśnie to mnie załamuje w tym wszystkim i zniechęca przed kolejnym związkiem, że trafię na inteligentnego, wrażliwego człowieka, który mimo gadek o wyznawanych wartościach i tak pójdzie w tango.
Kiedyś moja ciotka powiedziała, że ona woli nie wiedzieć, jeśli jej mąż ją kiedykolwiek zdradził, skoro i tak wracał do niej. Wtedy - będąc nastolatką z romantycznym łbem pełnym ideałów - uznałam to za głupotę, ale z biegiem lat już trochę inaczej o tym myślę.

60

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

Pawełło..poczytaj o synonimach.
Może i masło maślane...ale i tak lepiej brzmi niż "prezydęt" big_smile

61

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

krotko mowiac, Sodomia i Gomoria tongue

62 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-03-08 16:21:40)

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Byla_Narzeczona napisał/a:

Kiedyś moja ciotka powiedziała, że ona woli nie wiedzieć, jeśli jej mąż ją kiedykolwiek zdradził, skoro i tak wracał do niej. Wtedy - będąc nastolatką z romantycznym łbem pełnym ideałów - uznałam to za głupotę, ale z biegiem lat już trochę inaczej o tym myślę.

Mam tak samo jak Ty.
Dlatego jestem przeciwna temu gdy ktoś chce DONIEŚĆ że czyjś mąż/żona zdradza, ponieważ osoba zdradzająca wcale może nie chcieć wiedzieć. Nie każdy chce, a inni powinni to uszanować.

63

Odp: Co za chore i zepsute czasy...

To nie jest tak że są gorsze czasy.
Po prostu kiedyś o pewnych rzeczach się nie mówiło,  albo mówiło szeptem.
A teraz mamy internet.
Wierność od zawsze była towarem deficytowym.

64

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
SK1987 napisał/a:

Ostatnimi czasy tak myślę w co za chorych i zepsutych czasach przyszło żyć a wszystko rozbija się głównie o zdrady.
Z obserwacji i z tego co słyszę wśród znajomych to nie jest to nic złego a wręcz normalna sprawa.
Jak jest okazja to czemu nie skorzystać.Byłem w życiu może na 8-10 wieczorach kawalerskich i połowa z nich kończyła się zdradą i to nie tylko 'pan młody' sobie korzystał ale również niektórzy zajęci uczestnicy.Mowa o wieczorach kawalerskich w mniejszym kilkuosobowym gronie co by się nie rozeszło.
Na jednym z nich to nawet podśmiewywano się,że 'pan młody' nie chce dziwki żeby mu zatańczyła.Namawiano go,żeby wyluzował bo jego przyszła żona o niczym się nie dowie.Masakra.

Szczerze to jak widzę i słyszę takie rzeczy to mi się nóż w kieszeni otwiera.Ten jest pizd** bo nie chce a tamten na dyskotece miał okazję i ile to nie wyrwał panienek i podnieta gościem.

Co Wy myślicie o tym wszystkim i jakie są wasze spostrzeżenia?

Zgadzam się z Tobą w 100%. Niektórzy twierdzą, że ludzie od zawsze się zdradzali i to prawda, ale teraz jak sam napisałeś stało się to czymś widowiskowym, czymś czym można wręcz zaimponować!
I wiesz co?
Guzik mnie to obchodzi - niech się zdradzają ile chcą. Ja nie mam zamiaru - choćbym została ostatnią uczciwą osobą na tej planecie.
Jestem teraz sama z dzieciakiem i kto wie - może już do końca swoich dni, bo tak rozczarowana związkami nie byłam jeszcze NIGDY.
Jednak lepiej być samemu niż tworzyć jakiś pseudo udany związek.
Poza tym ja naprawdę rozumiem, że można zbłądzić i faktycznie zdradzić, i w dodatku ponieść tego konsekwencje.
Obecnie jednak zdrada traktowana jest jak chleb powszedni, a to związane jest tylko i wyłącznie z upadłością ludzkich sumień.
Wolę być odludkiem i być osobą staroświecką, ale mieć swoje zasady. Szacunek dla autora - powiedziałeś coś, co ja zauważyłam już dawno temu. Trzymaj tak dalej.

65

Odp: Co za chore i zepsute czasy...
Tulinka80 napisał/a:

Niestety czlowiek nie jest z natury monogamiczny. To kultura narzuca czlowiekowi monogamicznosc do konca zycia.

 

Ratunku! Nie jestem człowiekiem!
Ja monogamistka!

Zawsze chciałam kochać ze wzajemnością jednego mężczyznę.
Początkowo był problem, ponieważ podobali mi się niegrzeczni i niedostępni chłopcy, a ja podobałam się takim, którzy nie mieli u mnie szans. Do czasu gdy poznałam mojego męża, to była miłość od pierwszego wejrzenia i trwa do dziś wciąż ta sama. Nigdy nie chciałam innego mężczyzny, bo po prostu kocham męża i nie wobrażam sobie żeby jakieś obce ręce mnie dotykały.
I kto powiedział, że z mężem nie można spełniać swoich fantazji w łóżku. Fantazje męża też można. Podwójna przyjemność.

Posty [ 1 do 65 z 309 ]

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Co za chore i zepsute czasy...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024