Rok po ślubie i pojawiła się Ona - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Strony Poprzednia 1 13 14 15 16 17 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 911 do 975 z 1,397 ]

911

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Madmann Ty tez jestes na kobiecym forum ...
Jak Spens.
To nie wstyd mieć problemy.

Zobacz podobne tematy :

912

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kasajka napisał/a:

Madmann Ty tez jestes na kobiecym forum ...
Jak Spens.
To nie wstyd mieć problemy.

Problem w tym, że on sobie je sam stwarza swoim podejściem.

913 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-03 12:05:01)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Roxann napisał/a:

Ja bardzo chętnie wdałabym się ze Spensem w dyskusję.

edziak napisał/a:
Spens napisał/a:

Roxann jak chcesz o coś zapytać czy pogadać to zapraszam.

Widzisz Spens, Ty zamiast, jak tu deklarujesz będziesz robił wszystko by żonę odzyskać i skupić się na żonie, jesteś gotów rozmawiać o kochance z Roxann, how nice.
Dla żony 2 zdania, dla kochanki całe peany. 


To też był żart?

Dlaczego Spens masz ochotę na pogawędki z kochankami o dupie Maryni, dlaczego to interesują Cię przeżycia onej, Roxann i Bóg wie kogo jeszcze?
Przecież jak sama Roxann zauważyła, ona jest tylko kochanką i nic o odczuciach Twej żony nie wie. Za to dużo wie o byciu kochanką.
No chyba, że chcesz rozmyślać z Nią o swej onej na baje pt. "Jak emocje zwyciężają moralność".

Dlaczego Spens?

Bo Twoja własna żona Cię nie obchodzi.
Nie obchodzi Cię co ona czuje, co ją fascynuje, czego ona pragnie, co ją podnieca, co myśli o czymkolwiek.
A dlaczego, bo jej nie kochasz.
A dlaczego, bo Spens nie umie kochać.

Nie potrafi nawet dostrzec skarbu jaki miał w rękach.
Wielu ludzi marzy o tym, by być tak kochanym jak Ty jesteś przez swoją żonę.
A Ty co zrobiłeś? Zdeptałeś to uczucie. Zdradziłeś żonę. I do dziś nie wiesz co znaczy być lojalnym.
Zapytaj może żonę czy nie ma nic przeciwko Twoim pogawędkom?

A najlepsze jest to, że Ty niczego nie zrozumiałeś. Nie wyciągnąłeś żadnych wniosków.
I choćby Ci tu Apologises pisał poemat za poematem o tym co znaczy kochać, to i tak nie zrozumiesz.
Choćby Ci tu ludzie w prostych słowach pisali jak oni kochają i są kochani, to na nic.
Bo Ty nie chcesz wiedzieć. Bo nie widzisz nic poza końcem własnego ..., no właśnie wszyscy wiemy czego.

Współczuję Twojej żonie, bo jak sam powiedziałeś "spieprzyłeś Jej życie".
Nawet przyznać się do żony nie potrafisz.
Nie zaprzeczyłeś, że Jestem Fajna to Twoja żona.
Twoje milczenie to potwierdziło.
Bawisz się Jej kosztem i pogrywasz z Nią, bo jesteś górą. Znasz jej wątek, a Ona Twojego nie.
Tak bardzo kochasz żonę, że aż Ją ubezwłasnowolniłeś.
Kiedy zamierzasz powiedzieć jej o forum? Nigdy prawda? Taki bohater z Ciebie.

Buduj dalej swój dom na fałszu, na pewno Ci się uda.

914

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

lilka787, czy aby nie przesadzasz?
Może i nie wiem co dokładnie czuje jego żona, ale zapewniam Cię, że Ty też nie (możesz jedynie powiedzieć, jak Ty byś się czuła, ale też nie do końca, bo nigdy nie byłaś w takiej sytuacji i życzę Ci byś się nigdy nie znalazła).
Jakbyś jednak nie zauważyła nie jestem ‘oną’, romans też dawno mam za sobą. Tylko w przeciwieństwie do wielu osób tutaj, jestem w stanie przyznać się, że nie jestem chodzącym ideałem i zdarza mi się popełniać błędy, ale też na nich uczyć i wyciągać wnioski.
Spens chyba wie co ma robić i niech postępuje tak jak sam uważa, zgodnie ze sobą, własnym sumieniem, priorytetami. Jak tu się mu zacznie mówić, radzić: zrób to i tamto, tu teraz, tak… to żona od razu wyczuje fałsz, bo on będzie w tym autentyczny (bo tylko będzie robił/odtwarzał co mu się każe). Uwolnił się emocjonalnie od ‘onej’, stara się o rodzinę… nie poddaje się… ma już jakiś plan, pomysły, więc niech je w spokoju realizuje.
Rozumiem, że wiele osób tu jest bardzo emocjonalnych, czy wręcz przewrażliwionych, ale niektóre reakcje, wmawianie jakichś wręcz absurdów, czy czepianie się każdego słówka jest „chore”.

915 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-03 12:03:45)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Roxann
Nie o Ciebie chodzi w tym wątku.


I może uczciwie było by uprzedzić Jestem Fajną i inne zdradzone kobiety, że doradzasz Im z pozycji kochanki.

916

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Nie wracać do przeszłości. Żyj w chwili obecnej. Nie poddawaj się smile

917

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
lilka787 napisał/a:

Roxann
Nie o Ciebie chodzi w tym wątku.


I może uczciwie było by uprzedzić Jestem Fajną i inne zdradzone kobiety, że doradzasz Im z pozycji kochanki.

Ani też o Ciebie. wink
I jeszcze jedno, nigdzie nie doradzam zdradzonym kobietom z pozycji kochanki... także wyluzuj.

918

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

To nie ja tu rozprawiam o swoich dylematach tylko Ty.

Moje stanowisko w Twojej sprawie znasz, nie będę się powtarzać.

Wspierałam Cię tak samo jak Spensa, tylko do Ciebie co nieco dotarło, a do Niego nic.

919

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Lilka mysle ze powinnas wyluzowac z ferowaniem wyrokow i przyczepianiem etykiet ludziom na forum na zasadzie "kochanka" "zdradzana zona" bo to nie jest forum dla zdradzanych zon tylko dla wszystkich ktorzy mają cos do dodania w danym temacie. Roxann opowiedziala swoja historie i wiadomo ze doswadczenie bycia tą druga ma za soba. Nie znaczy to wcale ze wiele innych osob ktore sie tutaj wypowiadaja nie znalazlo sie w podobnej roli. O Tobie tez wiadomo tyle co sama napisalas a napisac mozna wszystko. wink Dlaczego wiec dajesz sobie moralne prawo do deprecjonowania opinii innych? Chyba za moco wsiaknelas w ten watek i zaczyna byc to  troche komiczne ze przezywasz problem Spensa mocniej niz on sam wink  Dla mnie on moze robic co chce, dostał rady a co z nimi zrobi to jego broszka i nie przezywam tego bo mam swoje zycie i ono mnie interesuje.Ty natomiast podniecasz sie tym niezdrowo i prowadzisz przy okazji jakas personalna krucjate przeciwko Roxann. Spens moze i nie umie kochac i obudzi sie kiedys z palcem w nocniku ze stracil skarb ale serio to jego problem.

920

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Feniks nie prowadzę krucjaty przeciw Roxann, chyba nie dokładnie czytasz co piszę do Niej w Jej wątku i w tym wątku.
Dla mnie Roxann jest ofiarą, która długo nie potrafiła się uwolnić by być w końcu szczęśliwą.
Myślę, że w końcu Jej się to uda, może nawet dzięki dyskusjom na forum. Ja Jej tego życzę.

A może i dzięki dyskusji w tym wątku Spens kiedyś przejrzy na oczy.

Nie deprecjonuję opinii innych, uważam tylko że to nieuczciwe nie pisać z jakiej pozycji się pisze.

I masz rację to problem Spensa, no i Jego żony i dziecka.

921

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Lilka też uważam ze trochę  pojechałaś po SPensie.

922 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-03 13:20:43)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

OK już wrzucam na luz, co by się Spens nie popłakał.

Nie martwcie się już nie będę go nękać.

Po prostu chciałam wyrazić swoje zdanie jak każdy, po tym jak zobaczyłam w końcu Jego prawdziwe oblicze.

No i uważam, że nadal wyrządza cholerną krzywdę swojej żonie. Nadal Ją OSZUKUJE.

923

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens dobrze ze zniknales, rady ktore tu dostawales byly zenujace.
Zona ewidentnie nie chce niczego naprawiac, odpusc ja sobie. Moze potrzebuje czasu, a moze juz nie ma powrotu.
Dla mnie nie do przyjecia jest zeby plaszczyc sie przed kims kto ma nas ewidentnie w d...
Jesli bedziesz sie plaszczyl przed nia ona jeszze bardziej bedzie miala cie za nic.

924

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
lilka787 napisał/a:

Feniks nie prowadzę krucjaty przeciw Roxann, chyba nie dokładnie czytasz co piszę do Niej w Jej wątku i w tym wątku.
Dla mnie Roxann jest ofiarą, która długo nie potrafiła się uwolnić by być w końcu szczęśliwą.
Myślę, że w końcu Jej się to uda, może nawet dzięki dyskusjom na forum. Ja Jej tego życzę.

A może i dzięki dyskusji w tym wątku Spens kiedyś przejrzy na oczy.

Nie deprecjonuję opinii innych, uważam tylko że to nieuczciwe nie pisać z jakiej pozycji się pisze.

I masz rację to problem Spensa, no i Jego żony i dziecka.

ofiarą? dobre
kobieta wzdycha do zonatego, zony by sie pozbyla a taka niewinna
tak samo niewinna jak ta Ona Spensa

bardzo dobry pomysl ze Spens porzuca ten watek
nic dobrego on nie wniesie juz dla niego

925

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Ola_la

Ja tak uważam, bo kochanek Roxann nie powiedział Jej na początku, że jest żonaty.
Nie przekreślam Jej bo dała radę zakończyć ten związek i jak się wydaje nie dała się wciągną w to drugi raz choć było bardzo blisko.
Ale nadal musi uważać, przepis na sukces zna, a jest to zero kontaktu.

Natomiast owa Spensa, to dla mnie zimna i wyrachowana suka, a wszystkie argumenty na to już podałam wcześniej.

Jeśli jestem w błędzie to mnie z niego wyprowadź.

Ponieważ sama nie kłamię, nie zakładam że ktoś inny kłamie, no i jak widać często mam przez to mylny obraz.

926

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Tulinka80 napisał/a:

Spens dobrze ze zniknales, rady ktore tu dostawales byly zenujace.
Zona ewidentnie nie chce niczego naprawiac, odpusc ja sobie. Moze potrzebuje czasu, a moze juz nie ma powrotu.
Dla mnie nie do przyjecia jest zeby plaszczyc sie przed kims kto ma nas ewidentnie w d...
Jesli bedziesz sie plaszczyl przed nia ona jeszze bardziej bedzie miala cie za nic.

"Żenujące", czyżby?
Swoją radę zapewne uważasz za budującą?
w/g Ciebie zdradzona żona powinna całować Spensa po rękach, że ten sobie o niej przypomniał?
Pewnie, co ma się płaszczyć, jak nie to nie, następna już czeka w kolejce.

927

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
josz napisał/a:
Tulinka80 napisał/a:

Spens dobrze ze zniknales, rady ktore tu dostawales byly zenujace.
Zona ewidentnie nie chce niczego naprawiac, odpusc ja sobie. Moze potrzebuje czasu, a moze juz nie ma powrotu.
Dla mnie nie do przyjecia jest zeby plaszczyc sie przed kims kto ma nas ewidentnie w d...
Jesli bedziesz sie plaszczyl przed nia ona jeszze bardziej bedzie miala cie za nic.

"Żenujące", czyżby?
Swoją radę zapewne uważasz za budującą?
w/g Ciebie zdradzona żona powinna całować Spensa po rękach, że ten sobie o niej przypomniał?
Pewnie, co ma się płaszczyć, jak nie to nie, następna już czeka w kolejce.

Przeciez Spens przepraszal, wielokrotnie chcial rozmawiac, zmienil swoje zachowanie. Rozumiem ze towim zdaniem powinien zamienic sie w skamlajacego pieska, tak na pewno zona chce miec takiego pieska.
Taki skamlajacy facet jest smieszny poprostu i moze wzbudzic co najwyzej litosc.

928

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Żeby zrozumieć co czuje zdradzona osoba trzeba to przeżyć.

Ale, kto nie przeżył, a ma na tyle empatii, żeby postawić się na miejscu zdradzonej osoby, ten wie jak bardzo ona cierpi i że to nie takie proste machnąć ręką na to że mąż czy żona przestali kochać. Ludzie przezywają zdradę latami, mają złamane życie, ich samoocena spada do zera, gdyby nie dzieci wielu targnęłoby się na swoje życie. Świat po zdradzie już nie jest taki sam.
Ten kto zniszczył miłość, powinien się starać, chyba ze nie chce. Trzeba bowiem sprawę postawić jasno i nie kroić partnera kawałek po kawałku serwując mu coraz to nowe kłamstwa, by na końcu stwierdzić że to i tak nie ma sensu.

929

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens może i jest dobrym człowiekiem, ale wykazuje jakąś niedojrzałość emocjonalną. Przez to wdał się w kontakty z oną i jak do tej pory niewiele w kierunku tej dojrzałości zrobił. Tu nie chodzi o skamlenie przed żoną, a o świadomość własnych uczuć i defektów. Ta nieszczęsna kawa właśnie pokazuje tą bezrefleksyjność. Może facet nie miał niczego głupiego na myśli, ale najpierw działa, potem myśli i jakoś ciężko mu samemu osiągnąć wnioski i dokonać zmian.

930

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Może... Apologises, oby, ale ja już nie wierzę.

Zajrzyj kiedyś, jeśli uznasz za stosowne, do "Kobiet na zakręcie".
Twój trzeźwy osąd mógłby się tam przydać od czasu do czasu.

931

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
apologises napisał/a:

Spens może i jest dobrym człowiekiem, ale wykazuje jakąś niedojrzałość emocjonalną. Przez to wdał się w kontakty z oną i jak do tej pory niewiele w kierunku tej dojrzałości zrobił. Tu nie chodzi o skamlenie przed żoną, a o świadomość własnych uczuć i defektów. Ta nieszczęsna kawa właśnie pokazuje tą bezrefleksyjność. Może facet nie miał niczego głupiego na myśli, ale najpierw działa, potem myśli i jakoś ciężko mu samemu osiągnąć wnioski i dokonać zmian.

O rany, przeciez on z ta kawa zartowal. I dobrze ze w tej calej sytuacji potrafi sie troche sam z siebie smiac a nie traktuje sie smiertelnie powaznie.
Zona zachowuje sie jakby jej w ogole noe zalezalo, jedynie co moze ja ruszyc to jesli Spens powie jej, ze on chce z nia byc i ze ja kocha, ale jesli ona nie chce to ok, on nie bedzie jej do niczego zmuszac. I tak postapilby prawdziwy facet. Jesli zona go kocha to ja to ruszy jesli nie to i tak jest pozamiatane.
Ja niezaleznie od wszystkiego uwazam ze zona go nie kocha i w sumie na reke jej ta cala sytuacja.

932 Ostatnio edytowany przez kasajka (2016-03-03 18:38:06)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

A ja uwazam ze Spens sie wykazał dojrzałością bo zerwał z oną.
A nie złożył papiery rozwodowe jakby wiekszość facetów by zrobiła, oczywiście po uprzednim bzyknięciu Onej.
smile

933

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Załapał się chłop na zasadę niedostępności. Najpierw do onej, gdy jego uczucia zaczęły fixować z trudem odpuścił. Teraz jest akcja z żoną . Stała się niedostępna znów uczucia zaczęły fixować (nagle kocha żonę). Ma problem z określeniem uczuć, które pierwsze nim rządzą. Dopiero potem pojawiają się rozterki. I takie zachowanie nie ma nic wspólnego z tym, że może być dobrym człowiekiem. Nie chce skrzywdzić nikogo, ale za każdym razem on sam dostaje po dupie. W oczach onej będzie teraz kimś, kto wykorzystał, bo nie postawił sprawy jasno na samym początku. Koniec tej znajomości też efektowny nie był. Dla żony jest kimś, kto zawiódł jej zaufanie. Nie dlatego, że poszedł bądź nie poszedł z oną do łóżka. Dlatego, że pozwolił żonie kochać siebie i dał ułudę, że sam kocha. Zachłyśnięcie się oną ,starą miłością o tym świadczy. Jest to tylko moje wrażenie, nie dążył do romansu na boku, nie pchał się do łóżka, dał się ponieść swoim emocjom.

934 Ostatnio edytowany przez Madman88 (2016-03-03 19:14:26)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Po kilku dzisiejszych postach to w sumie nie dziwię się, że autor zakończył dyskusję w nim. Rozpętała się burza o jakiś żart z kawą i co lepsze przez ten żarcik niektóre osoby przyznały, że jednak się pomyliły co do niego smile

Apologises, po raz kolejny trafiłeś w punkt. Chłop po prostu nie radzi sobie ze swoimi emocjami.

935

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Tulinka80 napisał/a:

O rany, przeciez on z ta kawa zartowal. I dobrze ze w tej calej sytuacji potrafi sie troche sam z siebie smiac a nie traktuje sie smiertelnie powaznie.

Też tak uważam, choć wydaje mi się, że Spens tą wypowiedzią pokazał nie tylko dystans do siebie, ale i pewną irytację wmawianiem czy zarzuceniem mu pewnych absurdalnych rzeczy łapiąc za słówka.
Co ma teraz siedzieć, płakać i bić się w pierś do końca życia, bo poszedł kilka razy na kawę z 'oną'? Przecież wie, że popełnił błąd, chce go naprawić, a że żona zareagowała, jak zareagowała? No cóż, najwyraźniej w ich przypadku potrzeba czasu...

kasajka napisał/a:

A nie złożył papiery rozwodowe jakby wiekszość facetów by zrobiła, oczywiście po uprzednim bzyknięciu Onej.
smile

Większość facetów nie składa papierów rozwodowych, bo woli z rożnych powodów grać na 2 fronty. Przecież wyraźnie badania wskazują, że co najmniej 50% osób w stałych związkach zdradza (zwykle te liczby są nawet większe i wcale wśród facetów ten wskaźnik jest dużo wyższy niż u kobiet). Także statystycznie w każdym małżeństwie jeśli nie żona zdradzi to mąż. Podkreślam, statystycznie, bo zaraz znów pojawią się komentarze, że coś wmawiam, że każde małżeństwo to prędzej czy później spotka.
Oczywiście statystyki nie usprawiedliwiają zdrady, ja tym bardziej, jednak myślenie, że takie jednostki to margines społeczny, do którego należałoby notabene doliczyć jeszcze te osoby, które zdradziły "tylko" emocjonalnie (w końcu to też zdrada), to pewnie co najmniej 3/4 społeczeństwa na tym marginesie by się znalazła. Pytam zatem skąd tu tyle "świętych" i bezwzględnie oceniających czy krytykujących? Ludzką rzeczą jest popełniać błędy. Jednak wielu się na nich uczy. Spens dostał nauczkę, choć trochę nieadekwatna do przewinienia (o ile ta cała historia co tu opisał jest prawdziwa). Wiele osób nie ponosi żadnych konsekwencji swoich zdrad, ba.. nawet nie ma wyrzutów sumienia.
Ja tam Spensowi dobrze życzę i wierzę, że małymi kroczkami uda mu się uratować małżeństwo.O ile oczywiście małżonka też będzie w końcu tego chciała. A jeśli nie, to też wyciągnie wnioski na przyszłość i w razie czego 10 razy się zastanowi zanim coś zrobi.

936

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

apologises, Madman88 - dobrze napisane!
podpisuję się obiema rękoma wink

937

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Pewnie że mu się uda bo kocha żonę i zona to zobaczy.
Zdrada emocjonalna?
Dużo osób zdradza emocjonalnie własnie jak napisałaś Roxann. Zdradza bo są jakieś deficyty, z winy nas samych albo naszych połówek.

Piszecie o niedojrzałości emocjonalnej...
To nie ma z tym nic wspólnego.

To że raz uległ nie znaczy ze jest niedojrzały. Bo wyszedł z tego obronną ręką i przestał kontynuować.

I wiecie co?
Co do żony Spensa...
Powinna go zrozumieć... ludzką naturę, że jest ona pokrętna i łatwo zbłądzić.
A Spens się w porę opanował.
Jak na faceta co ma fajną laske na wyciagnięcie ręki to i tak dużo:)

Żona nie musi mu wybaczyć. I pewnie by wybaczyła gdyby sie od niego wszystkiego dowiedziała.

938

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Kocha swoją żonę? Ale mnie rozbawiłyście.. Zdrady nic nie usprawiedliwia. Jestem bardziej w stanie zrozumieć zdradę po 20 latach małżeństwa, ale po 1 roku?!?! Spens nie dorósł do ślubu emocjonalnie..

939

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Śliczna008 napisał/a:

Kocha swoją żonę? Ale mnie rozbawiłyście.. Zdrady nic nie usprawiedliwia. Jestem bardziej w stanie zrozumieć zdradę po 20 latach małżeństwa, ale po 1 roku?!?! Spens nie dorósł do ślubu emocjonalnie..

Zrobił błąd-opanowal sie w PORĘ.

940

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

No nie no czym się różni zdrada po 20 latach od tej po 15 czy 10? Dodając że z jakąś nowo poznaną? U Spensa jeśli już mówić o zdradzie to emocjonalnej. I to z dawną sympatią.
No nie wiem, może rzeczywiście ja już jestem bardzo skrzywiona i „tylko na margines społeczny się nadaję” wink, ale każdy człowiek ma uczucia, emocje, jakieś związki, zauroczenia za sobą zanim zwiąże się z kimś na stałe. Wiadomo, że każdy, kto kocha chciałby być tą jedyną najważniejsza osobą dla 2 polówki. Jednak mam wrażenie, że dla wielu (nie mówię, że dla wszystkich) małżeństwo to konieczność..i wygodna?. A potem pojawiają się takie „kwiatki”.
Możecie teraz po mnie pojechać, ale  tak na chłopski rozum, jak np. w wieku powiedzmy 20 lat można komuś ślubować miłość do śmierci? Może szacunek, troskę, ale nie miłość! Wiadomo, są pary co przeżyły ze sobą lata, trudne chwile i na starość są razem, ale nie oszukujmy się – to są wyjątki!. I często bo nie miały innej alternatywy. Też każdemu i sobie bym życzyła takiej miłości do grobowej deski. Może nie jest to aż tak nieprawdopodobne jak wygrana w totolotka, ale jednak dość rzadkie. Bo powiedzmy sobie szczerze gro osób (tych wybranych) z długim stażem wcale szczęśliwa nie jest, jest razem bo jest. Bo tak trzeba. Bo rodzina, dzieci.. które często jak wydorośleją to i tak idą swoją drogą.
Warto? Pytanie retoryczne…

941 Ostatnio edytowany przez Śliczna008 (2016-03-03 22:54:30)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Różnica jest ogromna! Po roku małżeństwa ludzie jeszcze za sobą szaleją , świata poza sobą nie widzą! I nic, ani nikt nie jest w stanie zburzyć ich miłości. Po 20 latach ludzie już nie są tymi samymi osobami, ich miłość jest już na innym stadium. Jeżeli Spens zdradził po roku, to raczej dobrze nie można rokować temu małżeństwu:)

942 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-04 10:15:00)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kasajka napisał/a:

Jak na faceta co ma fajną laske na wyciagnięcie ręki to i tak dużo:)

Dobre, naprawdę dobre.

Ale o żonie mówisz?

943

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Roxann

Te Twoje teksty, że każdy zdradza, a prawdziwa miłość nie istnieje są naprawdę mocne.
Ale co dla Roxann znaczy miłość?

Pytanie retoryczne jakby co.

944

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Śliczna008 napisał/a:

Różnica jest ogromna! Po roku małżeństwa ludzie jeszcze za sobą szaleją , świata poza sobą nie widzą! I nic, ani nikt nie jest w stanie zburzyć ich miłości. Po 20 latach ludzie już nie są tymi samymi osobami, ich miłość jest już na innym stadium. Jeżeli Spens zdradził po roku, to raczej dobrze nie można rokować temu małżeństwu:)

Lepiej tego ująć nie można.
A po 20 latach miłość jest wciąż tak samo mocna, bo jest miłością, tylko na innym stadium jak piszesz, na wyższym.

945

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Znam wiele par, które pomimo wielu problemów ( jak to w życiu, także wielu problemów związkowych ) nadal kochają się po 20-stu latach i twierdzą, że nie żałują, że są razem. Trochę więcej optymizmu smile Kontakty z panami, którzy zdradzają swoje żony i nie widzą w tym problemu mogą wywołać takie pesymistyczne podejście do miłości w małżeństwie, ale na szczęście na takich panach i paniach świat się nie kończy.

Roxann napisał/a:

No nie no czym się różni zdrada po 20 latach od tej po 15 czy 10? Dodając że z jakąś nowo poznaną? U Spensa jeśli już mówić o zdradzie to emocjonalnej. I to z dawną sympatią.
No nie wiem, może rzeczywiście ja już jestem bardzo skrzywiona i „tylko na margines społeczny się nadaję” wink, ale każdy człowiek ma uczucia, emocje, jakieś związki, zauroczenia za sobą zanim zwiąże się z kimś na stałe. Wiadomo, że każdy, kto kocha chciałby być tą jedyną najważniejsza osobą dla 2 polówki. Jednak mam wrażenie, że dla wielu (nie mówię, że dla wszystkich) małżeństwo to konieczność..i wygodna?. A potem pojawiają się takie „kwiatki”.
Możecie teraz po mnie pojechać, ale  tak na chłopski rozum, jak np. w wieku powiedzmy 20 lat można komuś ślubować miłość do śmierci? Może szacunek, troskę, ale nie miłość! Wiadomo, są pary co przeżyły ze sobą lata, trudne chwile i na starość są razem, ale nie oszukujmy się – to są wyjątki!. I często bo nie miały innej alternatywy. Też każdemu i sobie bym życzyła takiej miłości do grobowej deski. Może nie jest to aż tak nieprawdopodobne jak wygrana w totolotka, ale jednak dość rzadkie. Bo powiedzmy sobie szczerze gro osób (tych wybranych) z długim stażem wcale szczęśliwa nie jest, jest razem bo jest. Bo tak trzeba. Bo rodzina, dzieci.. które często jak wydorośleją to i tak idą swoją drogą.
Warto? Pytanie retoryczne…

946 Ostatnio edytowany przez Śliczna008 (2016-03-04 11:47:52)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Zawsze mi się wydawało , że bardzo młode małżeństwo ( roczne) powinno się kochać nad życie! Znam wiele takich małżeństw i to jest miłość na śmierć i życie.Po latach emocje opadają,ludzie się zmieniają.  Dlatego jestem w stanie bardziej zrozumieć zdradę po 30 latach małżeństwa, niż osoby z takim krótkim stażem małżeńskim!  Po co Spens w ogóle ślub brał ? niepojęte..

947

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Przez 30 sci lat różne sprawy mogą mieć miejsce w życiu. Przy takim stażu są i gorsze momenty.
A w gorszych momentach łatwiej o zdradę, kiedy pojawi się pocieszyciel lub pocieszycielka.
Zdrada nadal nie jest standardem, ale mając kontakt z zdradzaczami łatwo uwierzyć, że nim jest.
Rzeczywiście pierwszy okres małżeństwa to miłośc na zabój, ale też i okres docierania się..... a to nie jest takie proste.

948

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
horses napisał/a:

Znam wiele par, które pomimo wielu problemów ( jak to w życiu, także wielu problemów związkowych ) nadal kochają się po 20-stu latach i twierdzą, że nie żałują, że są razem. Trochę więcej optymizmu smile Kontakty z panami, którzy zdradzają swoje żony i nie widzą w tym problemu mogą wywołać takie pesymistyczne podejście do miłości w małżeństwie, ale na szczęście na takich panach i paniach świat się nie kończy.

Też znam takie pary, ale to są wyjątki. Wiadomo teraz jestem na nie, raz tamten romans, potem niby fajnie rokujący związek a i tak się skoczył po ponad 2 latach. Może rzeczywiście chodzi o środowisko, a mieszkam w dużym mieście i mam wrażenie, że co rusz słyszę - tamci wzięli rozwód, tamten zdradził, tamta zdradziła itd. A i jeszcze niby tłumaczenie, że taki jest świat biznesu. hmm
A już naprawdę się załamałam, jak się okazało, że (jak dla mnie) idealna, wzorowa para, od właściwie liceum razem, dzieci... zawsze patrzyłam na nich jako przykład. Na zewnątrz pięknie ładnie, a w szczerej rozmowie 2 dni temu, okazało się że od dłuższego czasu się nie dogadują, on sypia w aucie w garażu itd. i gdyby nie dzieci to by się rozwiedli. Może stąd moje te wczorajsze wpisy.

949

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Roxanne
to że oni się kłóca, on spi w garażu, to nie oznacza ze się nie kochają. Czasami jak sie razem mieszka to się chce nawzajem powybijać:D

Muszę to napisać:)
Co do tego że rozpadł Ci się drugi związek...
No rozpadł się bo Ci się facet nie podobał...i chciałaś żeby był taki i taki, a on nie chciał taki być.
I to był problem:)

Co do tego że On miał problem. To to jest problem jak każdy inny Roxanne... Każdy inny który może się przytrafić komuś, np. nie wiem... hemoroidy:d Ale wszystko jest do wyleczenia.

A wiesz co Roxanne?
Jak będziesz już żoną i mąż dostanie brzucha i stanie się impotentem bo przestraszy go jeżozwierz na drodze i tak mu zostanie...
To co wtedy zrobisz?
Będziesz miała problem.
A wiesz... ja nie oceniam kogoś jak ktoś lubi seks. Niech sobie lubi. To zdrowe.
Ale co kiedy seksu nie ma bo nie może go być?
Zastanów się nad tym....
Co wtedy...

950

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Roxan po prostu nie przyjmuję takich słów do siebie jak w "zdrowiu i w chorobie" Seks nie jest najważniejszy, tylko wzajemna i codzienna troska. Niektórzy tego nie rozumieją i dla nich liczy się tylko fizyczność,seks jak maszyny.

951

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Śliczna008 napisał/a:

Roxan po prostu nie przyjmuję takich słów do siebie jak w "zdrowiu i w chorobie" Seks nie jest najważniejszy, tylko wzajemna i codzienna troska. Niektórzy tego nie rozumieją i dla nich liczy się tylko fizyczność,seks jak maszyny.

Dziewczyny, przesadzacie z tą interpretacją. W zdrowiu i chorobie, owszem, ale nikt nie wiąże się świadomie z impotentem!  To jest wręcz nawet przeciwwskazanie do ślubu kościelnego!  Więc o czym Wy w ogóle gadacie. Roxann wspaniałomyślnie miała się z tym facetem związać i swoją miłością cudownie go uleczyć? Dajcie spokój. Facet nie chciał się leczyć. Dobrze zrobiła, że odeszła. Seks jest ważną częścią związku i już.

952

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Tu niue chodzi o to zęby sie z nim wiązała...
Tu chodzi o to że seks w związku nie powinien być najważniejszy-bo jak on jest głównym spoiwem ludzi, to co bedzie kiedy mąż sie stanie impotentem?

953 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-03-05 13:05:55)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Kasajko
Wtedy kochający mąż podejmie leczenie,  a tymczasem będzie zaspokajał seksualne potrzeby żony w inny nie mniej ekscytujący sposób  :-P
A kochająca żona będzie go wspierać. 
U Roxann nie było ani męża,  ani żony,  ani chęci leczenie u chłopaka, ale było wsparcie ze strony Roxann. Odeszła kiedy  wykorzystała wszystkie możliwości. I dobrze zrobiła, bo to oczywiste że sex nie jest najważniejszy, ale jest ważny, bo jest jednym z piękniejszych sposobów okazywania sobie miłości. No i jak bez sexu mieć dzieci. Życie bez sexu na dłużą metę staje się udręką, bo człowiek czuje się nie kochany. Poczytajcie wątki osób które wiele lat żyją z aseksualnym partnerem. Ich życie to gehenna,  a partner tego nawet nie dostrzega, bo jemu jest tak dobrze więc nie rozumie w czym problem. Są też takie problemy w życiu,  że ludzie tracą ochotę na sex, ale to nie znaczy że się nie kochają.
Ja życzę Roxann żeby dowiedziała się kiedyś co znaczy kochać. Dopóki ktoś tego nie przeżyje to nie zrozumie,  to tak jakby opisywać kolory niewidomemu od urodzenia. I Spensowi tego życzę,  każdemu z Was.
Kasajko dobra z Ciebie dziewczyna,  romantyczka.

954 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-03-31 19:40:18)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Witam ponownie. Wyjaśniła się jedna rzecz przynajmniej.

Namieszała koleżanka koleżanki, której ona się coś żaliła czy rozmawiały ze sobą. Kobiety to jest jednak niesamowicie plotkawy naród i tak to doszło do mojej żony - po kilku latach wróciła kobieta za którą latałem i teraz poleciałem do niej jak na skrzydłach i często się spotykaliśmy. Ona się coś żaliła tamtej, że chciałaby ale nie potrafi tego przerwać, bo to ją przerasta a myślała o mnie często jak jej nie było. Jak kobieta się takich rzeczy nasłucha to nie ma siły, by jej coś wytłumaczyć.

Jak zacząłem to tłumaczyć, że faktycznie tak było, ale było to chwilowe tylko i po prostu wspomnienia odżyły to żona zapytała czemu wtedy nie odżyły wspomnienia jak się poznaliśmy i dlaczego wspomnienia do tamtej były silniejsze. Już sobie to wytłumaczyła po swojemu i jeszcze mi zaczęła wypominać, że jak się spotykaliśmy to ja byłem czasem jakiś taki dziwny, nieobecny. Gdyby nie ciąża to pewnie już bym ją dawno zostawił i trwałem przy niej bo trwałem. Powiedziała, że gdybym ją szczerze kochał to żadne wspomnienia by do tamtej nie odżyły i nie spotykałbym się z nią tyle czasu. Nie da się jej wytłumaczyć nic, jest uparta i nieugięta. Nigdy mi już nie będzie potrafiła zaufać, bo skoro teraz się oddaliłem to nie jest żadna miłość tylko udawana miłość.

Także powoli trzeba się już oswajać z nowym życiem.

A i ona też się odezwała posłała życzenia na święta. Jak jej nie odesłałem to napisała, że muszę mieć do niej straszny żal, że nawet życzeń nie wysłałem i bardzo ją to boli, że takie jest moje nastawienie do niej. Chce ode mnie tylko tego żebym nie miał jej za wroga, bo ja jestem dla niej kimś szczególnym.

955

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, a czego innego się spodziewałeś? Reakcja twojej żony normalna jak na taką sytuację. Sama zareagowałabym tak samo.  Też bym nie zaufała. Ten cichy głosik, który szepce w głowie twojej żonie: "on cie nie kocha, kocha inną" nie wyłączy się ot tak. Sam widzisz, że pewne sprawy układają jej się w całość. Niektórzy latami odbudowują zaufanie, a i tak nie dają rady do końca zaufać.

Spens napisał/a:

Powiedziała, że gdybym ją szczerze kochał to żadne wspomnienia by do tamtej nie odżyły i nie spotykałbym się z nią tyle czasu.

I ma rację. Jest też upokorzona, zawiedziona i zdradzona emocjonalnie.

Spens napisał/a:

A i ona też się odezwała posłała życzenia na święta. Jak jej nie odesłałem to napisała, że muszę mieć do niej straszny żal, że nawet życzeń nie wysłałem i bardzo ją to boli, że takie jest moje nastawienie do niej. Chce ode mnie tylko tego żebym nie miał jej za wroga, bo ja jestem dla niej kimś szczególnym.

Larwa jest nieugięta. Wie, że nie jesteś z żoną to będzie próbowała wejść w twoje łaski. Chce cię pocieszyć i przytulić do swej piersi. Że takie babska ziemia nosi.

Spens napisał/a:

Także powoli trzeba się już oswajać z nowym życiem.

Możesz dać się przytulić. Próbowałeś, ale żona uparta, a ty wiecznie sam nie będziesz.

956

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

A i ona też się odezwała posłała życzenia na święta. Jak jej nie odesłałem to napisała, że muszę mieć do niej straszny żal, że nawet życzeń nie wysłałem i bardzo ją to boli, że takie jest moje nastawienie do niej. Chce ode mnie tylko tego żebym nie miał jej za wroga, bo ja jestem dla niej kimś szczególnym.

Taaa... znów potwierdza swoja wartościowość i wspaniałość...
Spens dałeś ciała koncertowo.

957 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-03-31 22:57:51)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Aniaa34 napisał/a:

I ma rację. Jest też upokorzona, zawiedziona i zdradzona emocjonalnie.

To też usłyszałem. Czuje się upokorzona i rozbita.

Nie wiem co zrobić by odzyskać jej zaufanie, nie mam już żadnych pomysłów. Powiedziała, że czas tutaj nic nie pomoże ale teraz sobie tak myślę, że może za kilka tygodni czy miesięcy gdy będzie widzieć, że się staram o nią to da szansę.

958 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-03-31 23:03:44)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
edziak napisał/a:
Spens napisał/a:

A i ona też się odezwała posłała życzenia na święta. Jak jej nie odesłałem to napisała, że muszę mieć do niej straszny żal, że nawet życzeń nie wysłałem i bardzo ją to boli, że takie jest moje nastawienie do niej. Chce ode mnie tylko tego żebym nie miał jej za wroga, bo ja jestem dla niej kimś szczególnym.

Taaa... znów potwierdza swoja wartościowość i wspaniałość...
Spens dałeś ciała koncertowo.

Ważne, że nie kontaktuję się już z nią. Jak długo mam jeszcze płacić za tamten czas? Gdybym nie kochał żony to bym poleciał do 'Onej' i miał wszystko wiadomo gdzie.

959

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Witam ponownie. Wyjaśniła się jedna rzecz przynajmniej.

Namieszała koleżanka koleżanki, której ona się coś żaliła czy rozmawiały ze sobą. ...

....A i ona też się odezwała posłała życzenia na święta. Jak jej nie odesłałem to napisała, że muszę mieć do niej straszny żal, że nawet życzeń nie wysłałem i bardzo ją to boli, że takie jest moje nastawienie do niej. Chce ode mnie tylko tego żebym nie miał jej za wroga, bo ja jestem dla niej kimś szczególnym.

Kto wie, czy zagranie z koleżanką nie było celowe...i udało się, żona odeszła, a tymczasem tamta znowu o sobie przypomina.
Spens, myślę, że w tej sytuacji powinieneś pokusić się o jedną, jedyną konkretną odpowiedź onej i bez zbędnej uprzejmości dać jej do zrozumienia, żeby przestała nagabywać Ciebie i Twoją rodzinę (poprzez koleżanki), niczego między Wami nie było i nie będzie i nie życzysz sobie więcej żadnego z nią kontaktu!
Nie masz nic do stracenia...no chyba, że poddałeś się już - "Także powoli trzeba się już oswajać z nowym życiem." i gdzieś tam w głębi duszy doszedłeś do wniosku, że jeśli nie żona, to tamta czeka w odwodzie. Może własnie dlatego, tak bardzo litujesz się nad tamtą (też ma uczucia) i boisz się podjąć konkretne kroki i postawić sprawę jasno, zawsze pozostanie uchylona furtka.
Dotychczasowe Twoje działania wobec tamtej są mało skuteczne i jak widać nie dotarło.
Walczysz o rodzinę i choć trudno dziwić się Twojej żonie, to jednak dziwię się Tobie, że już próbujesz rezygnować. W końcu niewiele czasu minęło, odkąd sprawy się pogmatwały.
Wiesz, kropla drąży skałę, tyle, że z Ciebie słaby zawodnik i odnoszę wrażenie, że mimo wszystko niezdecydowany.
Wycofujesz się już?

960 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-04-01 01:19:10)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Ważne, że nie kontaktuję się już z nią. Jak długo mam jeszcze płacić za tamten czas? Gdybym nie kochał żony to bym poleciał do 'Onej' i miał wszystko wiadomo gdzie.

Tak sobie myślę, czy to nie jest już czas, kiedy tak zwyczajnie i po ludzku powinieneś to zrobić.

Bo to byłoby - wbrew pozorom - najbardziej szczere, co mógłbyś zrobić w swoim życiu.

Twoja żona nie wierzy Ci, jest chłodna, zimna. Tak na dobrą sprawę może wyglądać reszta Twojego życia.
Miłość Twojego życia (tylko błagam, bez tej fasady jak to "wybrałeś żonę" - sam kilkakrotnie podkreślałeś że żona nie działała nigdy na Ciebie w taki sposób) jest wolna i chętna.

Wiesz, nigdy i nikomu nie polecałem zdrady ale czy w tej sytuacji nie powinieneś wreszcie postawić na szczerość?

Pewnie odpiszesz mi, że Twoja niedoszła kochanka nic dla Ciebie nie znaczy, że kochasz żonę, że żałujesz... tylko czemu w ogóle w to nie wierzę?

Wygląda mi to na desperacką próbę przekonania siebie samego, po części z powodu presji społecznej, po części z powodu bólu sumienia, że to właśnie żona była, jest i będzie Twoim pierwszym i jedynym wyborem.

To kłamstwo.

Drogi Spensie... zastanów się na poważnie, bo to już nie tylko kwestia uczciwości, ale także Twojej przyszłości.
Czy chcesz w ramach trwania przy swoim ersatzu poświęcać się resztę życia z kimś, kto nie tylko Ci już nigdy nie zaufa, ale może równie dobrze Cię już nigdy nie kochać?

Powoli wstępujesz ze ścieżki zdrady na ścieżkę martyrologii. Chcesz żyć wzniosłą i piękną miłoscią małżeńską, która umarła zanim się narodziła?

Być może to moment, kiedy wreszcie szczerze powinieneś pomyśleć o sobie, a nie o ideałach. Tak po ludzku.

961

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
josz napisał/a:

Wiesz, kropla drąży skałę, tyle, że z Ciebie słaby zawodnik i odnoszę wrażenie, że mimo wszystko niezdecydowany.
Wycofujesz się już?

Wycofuje się dlatego, że "uczucie" do jego zony jest papierowe, był z nią tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku, jakiś społecznych oczekiwań. Autor zaklina rzeczywistość, choć podświadomie wie, że żona to nie to, kręci go tamta. Nie wiem jak daliście rady naprodukować się na 26 stron, przecież od samego początku facet nie wydaje się być szczery i uczciwy wobec siebie, żony, w sumie wobec każdego tutaj z was. Żona nie zawzięła się od tak, bo zdrada, ona po prostu w końcu przyjęła do wiadomości fakt, że on jej nigdy nie kochał. Tutaj nawet nie ma woli naprawy czegokolwiek. Wiadomość o tamtej to tylko pretekst, aby finalnie zakończyć to udawanie. Na forum od czasu do czasu pojawiają się takie osoby, które niby deklarują, że kochają, chcą naprawy związku/małżeństwa, a tak naprawdę marzą o tym, żeby się rozstać, pójść w tango z innym/inną, tyle tylko, że odwagi do tego nie mają.

962

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
josz napisał/a:

Kto wie, czy zagranie z koleżanką nie było celowe...i udało się, żona odeszła, a tymczasem tamta znowu o sobie przypomina.

Nie josz. Jaki by to miało mieć dla niej sens? Po prostu którejś się pożaliła, tamta to opowiedziała następnej i tak to doszło do mojej żony. Kobiety mają taką naturę, lubią sensację i ploty, nie potrafią utrzymać języka za zębami. Wiem coś na ten temat, bo z kobietami pracuję.


josz napisał/a:

Dotychczasowe Twoje działania wobec tamtej są mało skuteczne i jak widać nie dotarło.
Walczysz o rodzinę i choć trudno dziwić się Twojej żonie, to jednak dziwię się Tobie, że już próbujesz rezygnować. W końcu niewiele czasu minęło, odkąd sprawy się pogmatwały.
Wiesz, kropla drąży skałę, tyle, że z Ciebie słaby zawodnik i odnoszę wrażenie, że mimo wszystko niezdecydowany.
Wycofujesz się już?

A co mam pojechać i nią potrząsnąć? Przecież jasno powiedziałem gdy ostatni raz się spotkaliśmy i ani razu się nie odezwałem do niej od tamtego czasu. Moja wina, bo jej w głowie namąciłem, gdybym wtedy nie dawał jej sygnałów to by tej całej sytuacji nie było.

963

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Garance_30 napisał/a:
josz napisał/a:

Wiesz, kropla drąży skałę, tyle, że z Ciebie słaby zawodnik i odnoszę wrażenie, że mimo wszystko niezdecydowany.
Wycofujesz się już?

Wycofuje się dlatego, że "uczucie" do jego zony jest papierowe, był z nią tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku, jakiś społecznych oczekiwań. Autor zaklina rzeczywistość, choć podświadomie wie, że żona to nie to, kręci go tamta. Nie wiem jak daliście rady naprodukować się na 26 stron, przecież od samego początku facet nie wydaje się być szczery i uczciwy wobec siebie, żony, w sumie wobec każdego tutaj z was. Żona nie zawzięła się od tak, bo zdrada, ona po prostu w końcu przyjęła do wiadomości fakt, że on jej nigdy nie kochał. Tutaj nawet nie ma woli naprawy czegokolwiek. Wiadomość o tamtej to tylko pretekst, aby finalnie zakończyć to udawanie. Na forum od czasu do czasu pojawiają się takie osoby, które niby deklarują, że kochają, chcą naprawy związku/małżeństwa, a tak naprawdę marzą o tym, żeby się rozstać, pójść w tango z innym/inną, tyle tylko, że odwagi do tego nie mają.

Bzdury piszesz kobieto. Gdyby tak było to bym już po tym jak wyprowadziłem się z mieszkania szukał kontaktu z 'oną'.

964

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Daj spokój dzieciaku. Musisz dorosnąć i odkryć kim ty naprawdę jesteś i czego naprawdę chcesz. Teraz to jeszcze błądzenie we mgle, jeszcze nie ty. Świadomych wyborów za jakiś czas życzę.

965

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
josz napisał/a:

Kto wie, czy zagranie z koleżanką nie było celowe...i udało się, żona odeszła, a tymczasem tamta znowu o sobie przypomina.

Nie josz. Jaki by to miało mieć dla niej sens? Po prostu którejś się pożaliła, tamta to opowiedziała następnej i tak to doszło do mojej żony. Kobiety mają taką naturę, lubią sensację i ploty, nie potrafią utrzymać języka za zębami. Wiem coś na ten temat, bo z kobietami pracuję.

Bronisz jej znowu, nie chcesz dopuścić do siebie myśli, że namieszała Ci w życiu, z Twoim zresztą niemałym udziałem.

Spens napisał/a:
josz napisał/a:

Dotychczasowe Twoje działania wobec tamtej są mało skuteczne i jak widać nie dotarło.
Walczysz o rodzinę i choć trudno dziwić się Twojej żonie, to jednak dziwię się Tobie, że już próbujesz rezygnować. W końcu niewiele czasu minęło, odkąd sprawy się pogmatwały.
Wiesz, kropla drąży skałę, tyle, że z Ciebie słaby zawodnik i odnoszę wrażenie, że mimo wszystko niezdecydowany.
Wycofujesz się już?

A co mam pojechać i nią potrząsnąć? Przecież jasno powiedziałem gdy ostatni raz się spotkaliśmy i ani razu się nie odezwałem do niej od tamtego czasu. Moja wina, bo jej w głowie namąciłem, gdybym wtedy nie dawał jej sygnałów to by tej całej sytuacji nie było.

Dokładnie potrząsnąć, najwyższy czas, żeby uświadomić jej, żeby się wreszcie od Ciebie odczepiła (dosłownie), wystarczy jeden sms, ale Ty nie chcesz tego zrobić, bo Ci jej żal, no i może coś jeszcze. Żałuj jej  więc dalej, a ona w końcu osiągnie swój cel, już połowiczny sukces ma.
Trzymałam za Ciebie kciuki, ale jak widać moi przedmówcy chyba mają rację.

966

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
josz napisał/a:

Kto wie, czy zagranie z koleżanką nie było celowe...i udało się, żona odeszła, a tymczasem tamta znowu o sobie przypomina.

Nie josz. Jaki by to miało mieć dla niej sens? Po prostu którejś się pożaliła, tamta to opowiedziała następnej i tak to doszło do mojej żony. Kobiety mają taką naturę, lubią sensację i ploty, nie potrafią utrzymać języka za zębami. Wiem coś na ten temat, bo z kobietami pracuję.

Żałosne

Od początku dziewczyny przewidują każdy krok onej ze 100% dokładnością, a Ty taki ślepy jesteś że aż żal.

967

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
WaltonSimons napisał/a:
Spens napisał/a:

Ważne, że nie kontaktuję się już z nią. Jak długo mam jeszcze płacić za tamten czas? Gdybym nie kochał żony to bym poleciał do 'Onej' i miał wszystko wiadomo gdzie.

Tak sobie myślę, czy to nie jest już czas, kiedy tak zwyczajnie i po ludzku powinieneś to zrobić.

Bo to byłoby - wbrew pozorom - najbardziej szczere, co mógłbyś zrobić w swoim życiu.

Twoja żona nie wierzy Ci, jest chłodna, zimna. Tak na dobrą sprawę może wyglądać reszta Twojego życia.
Miłość Twojego życia (tylko błagam, bez tej fasady jak to "wybrałeś żonę" - sam kilkakrotnie podkreślałeś że żona nie działała nigdy na Ciebie w taki sposób) jest wolna i chętna.

Wiesz, nigdy i nikomu nie polecałem zdrady ale czy w tej sytuacji nie powinieneś wreszcie postawić na szczerość?

Pewnie odpiszesz mi, że Twoja niedoszła kochanka nic dla Ciebie nie znaczy, że kochasz żonę, że żałujesz... tylko czemu w ogóle w to nie wierzę?

Wygląda mi to na desperacką próbę przekonania siebie samego, po części z powodu presji społecznej, po części z powodu bólu sumienia, że to właśnie żona była, jest i będzie Twoim pierwszym i jedynym wyborem.

To kłamstwo.

Drogi Spensie... zastanów się na poważnie, bo to już nie tylko kwestia uczciwości, ale także Twojej przyszłości.
Czy chcesz w ramach trwania przy swoim ersatzu poświęcać się resztę życia z kimś, kto nie tylko Ci już nigdy nie zaufa, ale może równie dobrze Cię już nigdy nie kochać?

Powoli wstępujesz ze ścieżki zdrady na ścieżkę martyrologii. Chcesz żyć wzniosłą i piękną miłoscią małżeńską, która umarła zanim się narodziła?

Być może to moment, kiedy wreszcie szczerze powinieneś pomyśleć o sobie, a nie o ideałach. Tak po ludzku.


Przeoczyłeś tylko jeden fakt.

Spens dla onej zawsze był tylko wyjściem awaryjnym.

Ale co tam, jak się owa puści z innym będąc "w związku" ze Spensem, to może wtedy On zrozumie co to znaczy być zdradzonym.

968

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
josz napisał/a:

Kto wie, czy zagranie z koleżanką nie było celowe...i udało się, żona odeszła, a tymczasem tamta znowu o sobie przypomina.

Nie josz. Jaki by to miało mieć dla niej sens? Po prostu którejś się pożaliła, tamta to opowiedziała następnej i tak to doszło do mojej żony. Kobiety mają taką naturę, lubią sensację i ploty, nie potrafią utrzymać języka za zębami. Wiem coś na ten temat, bo z kobietami pracuję.

Gwarantuje Ci Spens, że dobrze wiedziała której koleżance się wyżalić żeby doszło do Twojej Żony.
Ty nadal jesteś w ciemnej d.... z postrzeganiem rzeczywistości, niestety.

969

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, chcesz być z żoną? To po prostu z nią bądź. Przez rok, dwa lub nawet dłużej wytrzymuj jej ataki, żale , płacze , pytania, zarzuty. Może nie będą częste, ale będą. Z czasem coraz rzadsze, mniej intensywne. Tylko z nią bądź. Ale nie obok tylko z nią. Nie wiem co potraficie robić razem, co was oboje interesuje, kino, teatr, wypady za miasto, spacery. Cokolwiek co was razem cieszy i co lubicie robić razem. Niech to nawet będzie kopanie ogródka u teściowej. Cokolwiek gdzie możecie rozmawiać ze sobą na tematy neutralne.  No i niestety z Oną brak kontaktu. Całkowity. Bo z twoich wypowiedzi wynika, może to mylne wrażenie, że bardziej tęsknisz za Oną niż za żoną.A żona to wyczuwa, wierz mi lub nie ale wiem coś o tym.

970

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
edziak napisał/a:
Spens napisał/a:
josz napisał/a:

Kto wie, czy zagranie z koleżanką nie było celowe...i udało się, żona odeszła, a tymczasem tamta znowu o sobie przypomina.

Nie josz. Jaki by to miało mieć dla niej sens? Po prostu którejś się pożaliła, tamta to opowiedziała następnej i tak to doszło do mojej żony. Kobiety mają taką naturę, lubią sensację i ploty, nie potrafią utrzymać języka za zębami. Wiem coś na ten temat, bo z kobietami pracuję.

Gwarantuje Ci Spens, że dobrze wiedziała której koleżance się wyżalić żeby doszło do Twojej Żony.
Ty nadal jesteś w ciemnej d.... z postrzeganiem rzeczywistości, niestety.

Edziak działania tej wrednej małpy są tak przewidywalne jak w telenoweli. Jasne, że wiedziała, której puścić farbę, żeby doszło do żony. A dzięki temu nie ma rąk splamionych i wciąż robi za ideał u Spensa. Nawet smsy mu śle, że chce być jego przyjaciółką. Takie to przewidywalne z jej strony, że być może ona sama robi za scenarzystkę w jakiejś telenoweli? 
A ty Spens faktycznie zastanów się nad swoim życiem czy chcesz to ratować, bo widać musiała żona wcześniej wyczuwać, że nie jesteś z nią w 100%.
Nawet ja w twych postach wyczuwam taki wymuszony żal. Myślisz, że jak powiesz parę słów, dasz kwiatka i obiecasz "już nigdy więcej" to dalej będzie już tylko dobrze?
Szukasz usprawiedliwienia? Chcesz móc przed sobą powiedzieć: zrobiłem wszystko by uratować małżeństwo, nie udało się, mogę lecieć do tej $%^&*.

Mam takie nerwy na te babsko, że bym ją kudły wytargała.

971

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Aniaa34 napisał/a:

Mam takie nerwy na te babsko, że bym ją kudły wytargała.

Spens by Ci  nie pozwolił.

972 Ostatnio edytowany przez edziak (2016-04-01 15:02:48)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
josz napisał/a:
Aniaa34 napisał/a:

Mam takie nerwy na te babsko, że bym ją kudły wytargała.

Spens by Ci  nie pozwolił.

I to sedno problemu..


Tak w ogóle to tak mniej więcej wyobrażam sobie to całe "staranie" Spensa o żonę:
Spens przychodzi, bawi się z dzieckiem ze spuszczoną głową, żeby żony nie drażnić oczywiście,
bąknie co jakiś czas że to nic nie znaczyło, daj mi szansę, pewnie wychodząc w drzwiach ze smutną zbolałą miną..
a to tylko dziewczynę utwierdza tylko w tym że Spens nie jest szczery, robi to na siłę...

Spens bez urazy wink  ale tak mi się malujesz w głowie jak czytam co tu piszesz, a zakładam, że jako anonimowy jesteś szczery..

Musisz chłopie zrozumieć, że kobiety bardziej boli to że biegałeś do laski jak na skrzydłach niż gdybyś zwyczajnie po pijaku ją przeleciał.
Mówiłam Ci już, poczytaj sobie historie dziewczyn tutaj, niektóre są lata po zdradzie, jest opis jak to przeżywały, co się działo.
Wysil się trochę jeśli Ci naprawdę zależy oczywiście.

973

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Także powoli trzeba się już oswajać z nowym życiem.

Gdyby powyższe napisał facet, który czuje, że rozpierdziela mu się życie, że traci rodzinę, żonę, którą kocha, coś dla niego najważniejszego - jego wydźwięk byłby zupełnie inny.
W Twoim przypadku brzmi to niemalże jak westchnienie ulgi..

Mam wrażenie, że sam przed sobą odstawiasz teatrzyk pt." walczę o rodzinę, o żonę", by móc w przyszłości zagłuszyć ewentualne wyrzuty sumienia, usprawidliwić się przed sobą samym.
W tym co piszesz nie ma choćby krztyny tej emocji, tej energii zrozpaczonego faceta, ktory jest w stanie zrobić wszystko, by uratować swoją rodzinę.
Jest bierność i pogodzenie się z sytuacją. Jest ulga? Bo wielkiego smutku też nie widzę - bardziej podejście 'wyszło, jak wyszło'..
Jest totalna pobłażliwość i ślepota względem poczynań Onej - kiedy dotrze do Ciebie, że między innymi jej wyrachowaniu zawdzięczasz rozpad rodziny? Jak juz inni pisali - dobrze wiedziała komu szepnąć to i owo, by dotarło do celu -> Twojej żony.

Czytałam Twój wątek i w pewnym momencie ja również dałam się przekonać, że wiesz czego chcesz i że faktycznie ta historia może być tym wyjątkiem z happy endem.
Jak wygladała Twoja wielka walka Spens?
Na jak długo wystarczyło Ci sił?
Dlaczego tak łatwo się poddałeś?

974

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Bazyliada, samo sedno sprawy.

975

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Przeczytałam cały Twój wątek. Tak sobie myślę, że może zbyt wcześnie wszedłeś w relację po tym, jak "ona"  Cię wtedy rzuciła. Może tak naprawdę nie kochałes swojej żony, ale chciałeś już się z kimś związać? To dlatego nie byłeś odporny na pokusę, kiedy "ona" znowu pojawiła się na horyzoncie. Może powinieneś pobyć trochę sam. Reakcjom Twojej żony się nie dziwię, zawiodłes jej zaufanie. Mówi się, że zaufanie jest jak zapałka, drugi raz się nie zapali. Może kiedyś ona Ci wybaczy, ale pamiętać będzie pewnie zawsze i w gorszych chwilach będzie Ci wypominac. Będziecie się tak razem męczyć, a dziecko będzie obserwować... Powrót do "onej" to też nie jest dobry pomysł. Nie jesteś jej priorytetem, tylko opcją. Już raz to pokazała. Teraz być może włączył się jej syndrom walki o Ciebie, to normalne, wszak lubimy gonić to, co ucieka. Nie tylko mężczyźni, kobiety też. Zdaje mi się, że żadna z tych kobiet nie jest Ci pisana. Pobądź trochę sam, zastanów się nad wyborami w swoim życiu. Co prawda jest dziecko, ale nawet po rozwodzie możesz uczestniczyć w jego życiu. To kwestia dogadania się z żoną. Oby wykazała się dojrzałościa i nie chciała Cię karać grając dzieckiem.

Posty [ 911 do 975 z 1,397 ]

Strony Poprzednia 1 13 14 15 16 17 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024