Komitet Obrony Demokracji - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 23 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 1,482 ]

456 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 12:56:06)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Tarantella napisał/a:

Tak dla ścisłości. Inko, ty wiesz, że właśnie hejtem się zajmujesz, prawda? Jak nie manipulacyjne fotki z demonstracji, to memy. Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek inny zamieszczał tu taki zeroargumentowy i zeromerytoryczny materiał. A w sieci znalazłoby się tego sporo, żeby wejść z tobą w dialog na memy (i to dużo bardziej błyskotliwe, niż te zaproponowane przez ciebie).
Nikt się tu do tego nie zniża, bo każdy ma na tyle kultury, żeby nie wtórować twojemu hobby, które nie służy dialogowi. Jednych tym obrażasz, innych szczujesz. Jakieś to takie niekobiece mi się wydaje.
Mam dla ciebie propozycję. Do rozważenia. Niekoniecznie na dziś. Daj sobie czas. Skorzystasz – dobrze. Nie skorzystasz – nie obrażę się.
Nie bądź szczujnią. Bądź kobietą.

Dzień dobry Tarantello, dawno ciebie na forum nie było. Jak zwykle widzę mój nick wyciągnął ciebie z niebytu wink

Tak dla ścisłości, każdy interpretuje sobie jak potrafi, jak umie, jak chce.
Lubisz oceniać innych - prawda? Szkoda, że innym tego prawa do oceny nie dajesz. Takie jednotorowe to u ciebie. Ja Tarantella ...

Mam dla ciebie propozycje. Do rozważenia. Niekoniecznie na dziś. Daj sobie czas. Rób to, co uważasz za słuszne i zostaw innych, w tym mnie w swoich wyborach.
Cały swój post poświęciłaś tylko ocenie mojej osoby, nic w temacie. Widocznie tak musiałaś. Widocznie taka twoja Tarantello kultura.
I nie próbuj manipulacji ze mną - nie działa. Jestem odporna.

Jeżeli drażni ciebie ten temat, możesz go zwyczajnie pomijać. Jeżeli drażnię ciebie ja, możesz nie dostrzegać mojego nicku. Życzę miłego dnia Tarantello.

Wracając do tematu. Nic nie zmieni prawdy nt Wałęsy. To wszystko już się wydarzyło. Można udawać - nic się nie stało. Można o tym rozmawiać. Bo czas najwyższy. I należy się to wszystkim tym, którzy ucierpieli z powodu zakłamywania wydarzeń z tamtych lat.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Komitet Obrony Demokracji

I wzajemnie, Inko. Miłego.
Mój z pewnością taki będzie. You made my day big_smile

458 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 13:17:45)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
_miszmasz napisał/a:

Nie, będziemy go wychwalać. Czego się nigdy nie dowiemy? Że był kapustą i podstawionym człowiekiem przez czerwonych? (...)

Wałęsa współpracował z SB to fakt. Próbował sobie jakoś z tym poradzić i usuwał dowody, jak potrafił. Niestety, ci z którymi się dogadywał nie byli mniej cwani od niego. To był UKŁAD, taka nasza historia.

459 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 17:58:35)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Tarantella napisał/a:

Tak dla ścisłości. Inko, ty wiesz, że właśnie hejtem się zajmujesz, prawda? Jak nie manipulacyjne fotki z demonstracji, to memy. Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek inny zamieszczał tu taki zeroargumentowy i zeromerytoryczny materiał. A w sieci znalazłoby się tego sporo, żeby wejść z tobą w dialog na memy (i to dużo bardziej błyskotliwe, niż te zaproponowane przez ciebie).

Nikt się tu do tego nie zniża, bo każdy ma na tyle kultury, żeby nie wtórować twojemu hobby, które nie służy dialogowi. Jednych tym obrażasz, innych szczujesz. Jakieś to takie niekobiece mi się wydaje.

Mam dla ciebie propozycję. Do rozważenia. Niekoniecznie na dziś. Daj sobie czas. Skorzystasz – dobrze. Nie skorzystasz – nie obrażę się.

Nie bądź szczujnią. Bądź kobietą.

Wreszcie głos rozsądku. Gimbazja czasem ma ponad 40 lat. W końcu gimbusy albo uczą sie od mamuśki albo nadopiekuńcza mamuśka uczy się od gimbusów big_smile
Inko lepiej o Kryże któwy w marcu 1980 jako sędzia Sądu Rejonowego w Warszawie skazał na karę aresztu zasadniczego Andrzeja Czumę, Wojciecha Ziembińskiego i Bronisława Komorowskiego za publiczne stwierdzenie, że PRL nie jest państwem niepodległym i zorganizowanie w Warszawie 11 listopada 1979 obchodów Święta Niepodległości. Wykonane wyroki zostały skasowane przez Sąd Najwyższy.

W czerwcu 2007 Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu na wniosek Zbigniewa Nowaka wszczęła postępowanie sprawdzające w sprawie, czy podczas wyrokowania nie złamano prawa. W jego efekcie 12 listopada 2007 podjął decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie (in rem):

przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez skład orzekający Sądu Rejonowego dla Miasta Stołecznego Warszawy poprzez bezprawne skazanie wyrokiem z dnia 22 stycznia 1980 w sprawie o sygn. VIII Kws 18/80 Andrzeja C., Bronisława K., Wojciecha Z. i Józefa J. na karę aresztu zasadniczego co skutkowało bezprawnym pozbawieniem wolności ww. osób, tj. o przestępstwo z art. 189 § 2 kk w zb. z art. 231 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk w zw. z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz.U. z 1998 r. Nr 155, poz. 1016);

pobicia w dniu 11 listopada 1979 w Warszawie zatrzymanego Andrzeja C. przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa tj. o przestępstwo z art. 158 § 1 kk w zb. z art. 231 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk w zw. z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu;

pobicia w dniu 21 sierpnia 1979 w Warszawie zatrzymanego Wojciecha Z. przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa tj. o czyn z art. 158 § 1 kk w zb. z art. 231 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk w zw. z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/18/6173 … _r.html%20

Dalej Stanisław Piotrowicz działał jako TK NIL
Autorzy programu "Po Prostu" ujawnili, że poseł PiS Stanisław Piotrowicz działał w PZPR i będąc prokuratorem oskarżał działacza Solidarności z Jasła.
W rodzinnych stronach parlamentarzysty w kontekście jego życiorysu mówi się jednak o czymś jeszcze – o kontrowersyjnej postawie w jednej ze spraw prowadzonych już po upadku komuny. W 2001 roku to właśnie Piotrowicz, wówczas szef Prokuratury Rejonowej w Krośnie, oczyścił z zarzutów księdza pedofila z Tylawy. Stwierdził, że ksiądz dotykał dotykał dziewczynki, bo miał "zdolności bioenergoterapeutyczne"… Trzeba było przeniesienia sprawy do innej prokuratury, by do sądu trafił w końcu akt oskarżenia.

Temat przeszłości Piotrowicza pojawił się po emisji ostatniego programu Tomasza Sekielskiego, w którym odkryto to, czego najbardziej wstydzi poseł PiS z Krosna. Choć wielokrotnie zapewniał, że będąc prokuratorem w latach 80. odmawiał prowadzenia politycznych śledztw, dziennikarz przypomniał mu historię Antoniego Pikula, działacza "Solidarności" z Jasła. W 1982 roku został on zatrzymany za kolportowanie ulotek i nielegalnych czasopism, a w jego sprawie akt oskarżenia przygotowywał nie kto inny, a właśnie prokurator Piotrowicz. Co więcej, śledczy pracował wtedy tak skutecznie, że w 1984 roku został odznaczony przez PRL-owskie władze brązowym krzyżem zasługi.
Później oskarżał Stępnia obecnie sędziego TK.
Dalej
W Krośnie, gdzie Piotrowicz pracował od początku lat 80. do 2005 roku, kiedy z list PiS trafił do Senatu, PZPR-owska przeszłość parlamentarzysty nie jest powszechnie znana. Jeden z lokalnych polityków, którego poprosiłem o komentarz do faktów z programu "Po Prostu", wskazał za to inną ciekawą historię, którą, jak twierdzi, Piotrowiczowi przypomina się częściej. Chodzi o jego rolę w głośnej aferze księdza Michała M., proboszcza z parafii w Tylawie, który przez lata molestował małe dziewczynki. Otóż w 2001 roku Piotrowicz zdecydował o umorzeniu tego, pierwszego tak głośnego, śledztwa w sprawie księdza oskarżanego o pedofilię.

"Tekst postanowienia o umorzeniu śledztwa, wydanego 31 października 2001 r. przez krośnieńską prokuraturę rejonową, śmiało mógłby się znaleźć w podręcznikach historii prawa jako przykład upadku wymiaru sprawiedliwości w III RP" – pisał wówczas "Tygodnik Powszechny".

ak relacjonował "TP", choć proboszcz z Tylawy przyznał podczas śledztwa, że niejednokrotnie nocował dziewczynki, kąpał je i "masował brzuszki", Piotrowicz dopatrzył się w tym rzekomych "zdolności bioenergoterapeutycznych księdza" oraz chęci "porządnego umycia" małych parafianek. "Ksiądz traktował to w ten sposób, że dzieci przychodząc do niego na plebanię to tak jakby szły nocować np. do wujka czy kogoś bliskiego. Dzieci się bardzo z tego cieszyły" – tłumaczył prokurator.

– Pamiętam, że to była kwestia oceny wiarygodności zeznań. Prokurator posiłkował się opinią psychologa, który nie ocenił tej wiarygodności pozytywnie. Na końcu prokurator dał po prostu wiarę księdzu – wspomina w rozmowie z naTemat Janusz Ohar, rzecznik krośnieńskiej Prokuratury Okręgowej. Dodaje, że Piotrowicz argumentował, iż ksiądz Michał M. nie molestował dzieci, a jedynie brał je na kolana i całował.

Jedną z pierwszych instytucji, która po kontrowersyjnym umorzeniu Piotrowicza podniosła raban, był Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka w Rzeszowie. Jak mówi mi Marzanna Knap, założycielka komitetu, nie było wątpliwości co do tego, że decyzja prokuratura była skandaliczna. – Sprawa nabrała rozgłosu, więc śledztwo przeniesiono do prokuratury w Jaśle. Dopiero tam sporządzono akt oskarżenia – zaznacza. Orzeczenie prokuratury z Krosna zmiażdżył też Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Mowa była o "przedwczesnym i niepoprzedzonym pełnym wyjaśnieniem okoliczności" umorzeniu.

Zagadkowo brzmi w tym kontekście kolejne zdanie z relacji "Tygodnika Powszechnego". Pisał on bowiem, że wszystko wskazuje na to, że prokuratura okręgowa w Krośnie przeniosła wznowione dochodzenie do Jasła "dla uniknięcia zakulisowych powiązań" i podkreślał, że Jasło jest poza terenem archidiecezji przemyskiej, której władze broniły księdza z Tylawy.

Jak sprawa potoczyła się dalej? W czerwcu 2004 roku sąd w Krośnie skazał 65-letniego księdza M. na dwa lata więzienia z zawieszeniem na pięć lat. Według sądu (i jasielskiej prokuratury) duchowny "brał dziewczynki na kolana, wkładał ręce pod bluzkę, dotykał piersi, wkładał rękę do majtek i dotykał krocza, całował w usta z penetracją językiem jamy ustnej, wkładał palec do pochwy, dotykał nóg powyżej kolan".

Rok i kilka miesięcy później senator Piotrowicz zasiadał już w parlamencie.

W wywiadzie dla portalu niezalezna.pl odniósł się jedynie do kwestii działalności w PRL-u. Jak stwierdził, "sąmomenty, których się wstydzi". Między innymi tego, że należał do PZPR-u i "nie zachował się w tamtym czasie heroicznie". Piotrowicz podkreśla w wywiadzie, że Tomasz Sekielski go "oszukał" i z początku poseł chciał wyjść ze spotkania z nim, ale jednak został. Rozmawiali około godzinę, z której "najważniejsze wypowiedzi się nie pojawiły", twierdzi Piotrowicz. "Gdy skrytykowałem jego rzetelność w trakcie rozmowy, najpierw dalej ją kontynuował, a następnie w sztuczny sposób, teatralnie się oburzył do kamery"
"Nieprawdą jednak jest stwierdzenie, że„udzielałem się wpartii”. Jako prokurator nigdy nikogo nie skrzywdziłem. W1978r. poskończeniu przeze mnie aplikacji przyjechał prokurator wojewódzki zTarnowa Stanisław Bieszkiewicz iprzeczołgał mnie zato, żejeszcze nie należę dopartii. Kazał się zapisać" - wyjaśnia Piotrowicz. Tak tak ....

460 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 18:12:21)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Paweło, czy to wszystko w twoim poście świadczy o tym, że Lech Wałęsa nie współpracował z SB? Nie donosił i nie brał za to pieniędzy?
Bo wiesz ciebie jak zwykle trudno zrozumieć (tylko potok słów) wink
To co ty chłopcze chciałeś opowiedzieć ?

461 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 18:23:09)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Jak już napisałem mam gdzieś czy współpracować czy nie pokazuję iż są ważniejsze tematy. Temat Wałęsy to temat zastępczy a z 5 obietnic jedna spełniona w 30% big_smile
PIS ma w swoich szeregach ludzi którzy skazywali członków KORu. I jeszcze raz powtarzam prawdy o Wałęsie nigdy się nie dowiemy ponieważ fałszywych teczek było podobno masę. Są one autentyczne ale nie znaczy to iż zawierają prawdziwe informacje.
Nie będzie obniżonego wieku emerytalnego już zapowiedział to minister finansów. Będzie podatek od sprzedaży drewna którym PIS tak straszył iz PO morduje Polskie lasy. Po wiec chciało by PIS i inne partie poparły zmianę konstytucji w postaci zapisu w którym byłby zakaz prywatyzacji lasów PIS powiedziało ni bo nie. Teraz okazuje się iż podatek jednak zostaje więc jak to jest big_smile

462 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 18:30:31)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

(...) I jeszcze raz powtarzam prawdy o Wałęsie nigdy się nie dowiemy ponieważ fałszywych teczek było podobno masę. (...)

No kto nie chce się dowiedzieć, to się nie dowie lol

463 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 19:18:31)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Jak dowiesz jak pismo można podrobić lol
Szczególnie jeśli będzie to tylko podpis ...
Mnie interesuje czyje jeszcze są tam teczki i czy przypadkiem nie dowiemy się o kolejnych zaginięciach teczek...
Nawet z książki tego smarkacza wynika iż w późniejszym okresie wałęsa odmawiał współprac. Ciekawe gdzie pracujesz MON ci faktycznie współpracują z policją. Bolek to igrzyska PSI obiecał  iż w czasie kampanii iż nie będzie rozliczeń merytoryczne działania. Jak an razie kłamią jak mogą. Nie zdziwiłbym się jakby dogadali się z Kiszczakiem i razem z nim zrobili tą teczkę... Po nich wszystkiego można się spodziewać.

464 Ostatnio edytowany przez _miszmasz (2016-02-21 19:24:00)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

I jeszcze raz powtarzam prawdy o Wałęsie nigdy się nie dowiemy ponieważ fałszywych teczek było podobno masę.

Jesteś naiwny jak dziecko.

Jeszcze jedno.Pomyślcie sobie jak mogli wpływać na bolka gdy ten był prezydentem mając takie kwity na niego.

465

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Wywiad z Kiszczekiem z 2009 roku:

Kiszczak: Agentów do dziś oglądam w telewizji

Kamila Wronowska, Michał Majewski: Czy pan osobiście niszczył teczki współpracowników SB?
CZESŁAW KISZCZAK : Zanim odpowiem, chcę powiedzieć, że służby specjalne w każdym państwie są jednym z filarów władzy. Im ten filar silniejszy, tym państwo mocniejsze. Praca z agenturą z moralnego punktu widzenia może nie zasługiwać na pochwałę, ale bez niej żadne państwo funkcjonować sprawnie nie może. Oficerowie służb, pozyskując współpracowników, gwarantują im utrzymanie tego faktu w tajemnicy. I oficerowie służb specjalnych PRL tej zasady przestrzegają. Dziś Polska ma o wiele szerzej rozbudowane służby, oparte głównie na pracy z tajnymi współpracownikami. To, co się dzieje wokół tych służb przez 20 lat, Polsce nie służy. W 1989 roku przychodzili do mnie, jako do szefa MSW, działacze opozycji, którzy byli tajnymi współpracownikami SB, wywiadu i kontrwywiadu. Naciskałem na guzik. Odbierał szef biura, w skład którego wchodziły archiwa. Prosiłem o przyniesienie teczki. Następnie dawałem ją mojemu gościowi. A on na zapleczu gabinetu wrzucał dokumenty do niszczarki.

Oryginały?
Oryginały.

I duplikaty nie zostawały?
Jeśli ten współpracownik wymieniał w meldunku 10 osób, to papier odbijano w 10 kopiach i trafiał on do 10 różnych teczek.

Ilu osobom zrobił pan taką przysługę?
Nikomu nie odmawiałem.

Kim były te osoby?
Porządni ludzie - działacze, politycy. Niektórych do dziś oglądam w telewizji.

Tadeusz Mazowiecki w czerwcu tego roku dał do zrozumienia, że pan go oszukiwał 20 lat temu w sprawie niszczenia akt SB. Premier słyszał od pana, że to, co się dzieje, jest "rutynowym paleniem duplikatów".
Na posiedzeniu prezydium rządu, które w oparciu o meldunek Jana Rokity zostało zwołane w tej sprawie, tłumaczyłem, że jest to robione w trosce o polityków solidarnościowych. Premier zapewniał mnie, że archiwa będą przez kilkadziesiąt lat chronione, a potem udostępnione wąskiej grupie historyków. Zameldowałem mu, że po powrocie do MSW opracuję depeszę zabraniającą brakowania dokumentów. Tak też zrobiłem. Z tą chwilą zaprzestano brakowania dokumentów tajnych i poufnych. Po posiedzeniu premier na boku spytał, co należałoby zrobić z tymi archiwami. Powiedziałem, żeby dał sto tysięcy dolarów, a kupimy kilka cystern paliwa lotniczego i puścimy archiwa z dymem. Niedługo potem premier powołał trzyosobową komisję, w której byli historycy: Andrzej Ajnenkiel, Jerzy Holzer i Adam Michnik. Po tygodniu ta trójka przybyła do MSW, mieli nieograniczony dostęp do teczek. Dostawali wszystko, o co prosili, i doszli do wniosku, że są to dokumenty, których nie warto pokazywać.

Bo?
Bo zacznie się publiczne urywanie sobie głów. Co zameldowali premierowi, tego nie wiem.

****

Jak pan spędza czas?
Wstaję o 9. Śniadanie. 400 metrów spacerku na bazar po zakupy. Jak jest pogoda i czuję się nieźle, to potem idę na dłuższy spacer. Niecała godzina marszu stałą trasą .

Działka?
800 metrów kwadratowych na Mazurach z dostępem do jeziora i drewnianym domkiem. Skromnie. Dostałem w czasach, w których mogłem sobie przyznać kilka kilometrów kwadratowych. Miejsce zostało wybrane z myślą o moim hobby, myślistwie.

Poluje pan?
W wyniku udaru mózgu prawie straciłem słuch w lewym uchu. Na prawe słyszę słabo. Nie mogę sobie pozwolić na strzelanie, bo ogłuchłbym zupełnie. Ale strzelałem dobrze, najlepiej z tzw. podrzutu, czyli z wolnej ręki, bez opierania broni.

A kto strzelał najlepiej?
Ojciec generała Petelickiego i szef BOR Olgierd Darżynkiewicz. Pierwszy był głównym łowczym w MON, drugi reprezentował Polskę na igrzyskach w strzelectwie.

Wojciech Jaruzelski polował?
Nieczęsto. Nie miał charakteru do polowania. To mól książkowy i gazetowy. Uważa, że takie przyjemności, jak polowanie, gra w brydża czy zbieranie znaczków, to strata czasu. Jest przecież tyle ciekawych książek do przeczytania.

Jaruzelski to pana przyjaciel?
Tak. Nawet kilka dni temu dzwonił. Długa rozmowa.

Pan jest z Jaruzelskim na ty?
On mi mówi na ty, ja do niego nadal "panie generale" albo "obywatelu generale".

Zdarza się "towarzyszu generale"?
Nie. Proponował mi bruderszaft, wciąż ma pretensje o mówienie "panie generale". Nie sztuka być przyjacielem ministra obrony, premiera czy szefa PZPR. Trzeba mieć szacunek do człowieka. Ja takim szacunkiem darzę generała.

Odwiedza pana?
Czasem. Do niedawna co roku urządzaliśmy z żoną hucznie moje urodziny, 50 - 60 gości. Ale Jaruzelski na takie przyjęcia z wódką się nie nadaje. Każdy pił, ile mógł. Generał nie pije i nie znosi, kiedy piją wokół niego. Dawniej, kiedy zbliżały się jego urodziny, koledzy mnie delegowali, żebym dzwonił i zapowiedział, że chcemy przyjść z życzeniami. Sami faceci, bez kobiet. Mruczał, ale się zgadzał. Kiedyś się ośmieliłem i powiedziałem, że mógłby dobrą wódkę postawić. Obruszył się. Gdy przyszliśmy, wyciągnął z kredensu nalewkę, wlał do naparstków i schował butelkę. Chyba po to, żebyśmy się nie urżnęli.

Kto jest jeszcze pana przyjacielem?
Generałowie: Siwicki, Michał Janiszewski, który leży sparaliżowany, Henryk Dankowski. Także Hipolit Starszak. Wielu ludzi starego chowu. Rzadko widuję się z Jerzym Urbanem, którego zawsze wysoko ceniłem. Z Adamem Michnikiem od czasu do czasu się spotykam i z innymi działaczami dawnej opozycji. Porządni ludzie. Wpada czasem generał Władysław Ciastoń, który zaskakuje mnie cytowaniem wierszy mojej żony. Ja jestem noga do wierszy.

Pan, były oficer służb? Pan ma fenomenalną pamięć.
W zeszłym roku było lepiej.

Emeryturę panu obcięli?
Jeszcze nie. Czekam na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego.

Do rozmowy włącza się żona generała
MARIA TERESA KISZCZAK: Nie byłoby zmartwienia, gdybyś zrobił jak twoi znajomi, którzy poszli w latach 90. do zarządów i rad nadzorczych spółek.

CZESŁAW KISZCZAK :Nie chciałem. Premier Mazowiecki proponował mi wysoko płatną synekurę. Odmówiłem, uważałem, że dla Polski zrobiłem, co mogłem. A pieniędzy za darmo brać nie chciałem. Renta inwalidzka mi wystarcza.

****

Zmienił pan zdanie o Lechu Wałęsie. Ostatnio powiedział pan, że należy mu się pomnik. W 1982 roku na posiedzeniu biura politycznego KC PZPR mówił pan, że to żulik, mały człowiek i chytry lis.
Podtrzymuję, co mówiłem, ale nie mówiłem tego publicznie. Wtedy ważyły się losy Wałęsy. Większość najwyższego forum opowiadała się za zmianą internowania w aresztowanie i osądzenie go. Ja postulowałem uwolnienie. Poparł mnie generał Jaruzelski i następnego dnia Wałęsa wrócił w domu. Zawsze mówiłem, że Wałęsa jest na cokole i nie ma siły, która by go stamtąd zdjęła. Pamiętajcie, że opozycja na ludziach władzy też wieszała psy. Urok walki politycznej. Popatrzcie, co się dzieje obecnie.

Dlaczego pan mówił "żulik"? Żulik to nawalony facet spod budki z piwem. W tym jest niesłychana pogarda.
Może to było zbyt mocne słowo.

Jest wiele pana wypowiedzi z lat 80., które są w podobnym tonie. "Zdegenerowany margines na utrzymaniu obcych służb" - to łagodność. Pół roku po wprowadzeniu stanu wojennego mówił pan, że "jeśli za mało było dotychczasowych lekcji, prowokatorzy odbiorą następne".
Normalne słownictwo w ustach każdego polityka. To były lata walki. Ale nie oceniajcie polityków na podstawie tego, co mówią, ale co robią. Wałęsa też nie zostawiał na nas suchej nitki. Byliśmy "zgniłkami" i "zaprzańcami".

Trudno się dziwić, skoro MSW urządzało prowokacje, jak zmanipulowanie jego rozmowy z bratem w ośrodku internowania.
Rozmowa jest autentyczna. Bracia sobie wypili po kielichu i dzielili majątek, który Wałęsa zdobył. To się nagrało na magnetofonie brata i na naszym służbowym. Jeśli dobrze pamiętam, to Wałęsa bardzo brzydko mówił o episkopacie.

To było zmontowane, zmanipulowane.
W 100 procentach autentyczne. Nikt tego nie zakwestionował. To była normalna walka polityczna - Wałęsa wieszał psy na nas, my na Wałęsie.

I na całej podziemnej opozycji, że żyje za pieniądze zagranicznych służb.
Uważamy się za pępek i sumienie świata. A Polska jest potrzebna mocarstwom do prowadzenia gier. Amerykanie i Zachód w latach 80. kupowali Polskę za drobne, a ja te drobne, czyli setki tysięcy dolarów, przepuszczałem przez ręce.

O czym pan mówi?
Przez związki zawodowe szły do Polski pieniądze. Kanały były opanowane przez polski wywiad. Podwładni mnie namawiali, żeby te pieniądze zbierać na Skarb Państwa. Ale po co? Wiedzieliśmy, ile pieniędzy przychodzi, do kogo idą, na co są rozdzielane.

Dobrze, że te pieniądze szły. Pomogły w rozmontowaniu komunizmu.
No tak, ale to były grosze. Ludzie na dole wydawali po 10, 20 dolarów. To były wtedy duże pieniądze. A część z tej pomocy, jak mi meldowali podwładni, szła do kieszeni. Z tego tytułu podobno niektórzy mają dziś duże majątki.

Kto? To insynuacja.
Nie będę się po latach i bez wglądu w dokumenty narażał na procesy.

Pan uważa, że PRL nie był represyjnym państwem? Na przykład konfiskowanie ludziom aut za to, że w bagażniku milicja znalazła kilka ulotek?
PRL było najmniej represyjnym państwem w obozie socjalistycznym. Zapominacie o tym, że od września 1986 roku nie było w Polsce więźniów politycznych. Na mój wniosek "amnestionowano" ich bez żadnych następstw prawnych. Od tego dnia nikogo za działalność opozycyjną nie aresztowano. Mówienie o konspiracji po tej dacie to bujda na resorach. Mówienie, że konfiskowano samochody, to przesada. Nie pamiętam takich faktów. Dziś też zabiera się samochody pijanym kierowcom.

To jednak coś innego. W PRL strzelano do ludzi.
Kiedy?

Na przykład w Gdyni w grudniu 1970 roku.
To było ponad 10 lat przed objęciem przeze mnie stanowiska szefa MSW. Tam doszło do tragicznego splotu wydarzeń. Takie sytuacje są potworne, ale zdarzały się na całym świecie.

Byłem wtedy zastępcą szefa kontrwywiadu. Po tragedii na Wybrzeżu groziło nam rozlanie się walk na cały kraj. Mogły być tysiące ofiar. Konieczne okazało się odsunięcie kluczowych postaci od władzy. Byłem pierwszym oficerem, który te zmiany proponował i przygotował. Działania polityczne okazały się skuteczne, ówczesne kierownictwo odeszło od władzy. Niedługo potem generał Jaruzelski zaprosił mnie, mało znanego pułkownika, wraz z rodziną na urlop w Zakopanem. Tam powiedział: "Czesławie, gdyby to się nam nie powiodło, to stracilibyśmy nie tylko epolety, ale i głowy".

Gdzie w ostatnich 40 latach w cywilizowanym świecie zdarzało się, że wojsko strzelało do cywili?
A Irak? Tam strzela się do niewinnych ludzi, straty liczone są w dziesiątkach tysięcy ludzi. A broni masowego rażenia nie znaleziono. A to był pretekst do wojny.

Pan się czuje odpowiedzialny za śmierć górników w Wujku?
Tak, to zrobili moi podwładni. Choć nie wydawałem rozkazu, a o tragedii dowiedziałem się po fakcie. Jest rzeczą potwierdzoną sądownie, że nikomu nie dałem zgody na użycie broni w rejonie Wujka. Poleciłem przerwać akcję i wycofać milicję oraz wojsko poza obręb kopalni. Broń została użyta w obronie własnej w oparciu o przepisy z 1955 roku.

Ostatnio Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że nie ma dowodów, że między górnikami i milicjantami doszło do walki wręcz.
Bzdury. To jak doszło do rozbrojenia trzech milicjantów? Film Kutza o kopalni Wujek jest w miarę obiektywny. Lali się kamieniami, kilofami.

To był dobry pomysł, żeby milicjanci i wojskowi szli do kopalni z ostrą amunicją?
Powtórzę. Mimo nalegań komendanta wojewódzkiego nie wydałem zgody na użycie broni.

Ale śmiertelne strzały były. Nie wykonano pana rozkazu?
Pierwotnie miałem takie zdanie. Ale po przeczytaniu dokumentów, po zapoznaniu się z opinią prokuratury, po decyzji sądu zmieniłem ocenę. Milicjanci uznali, że ich życie jest zagrożone. Na całym świecie w takiej sytuacji milicjanci, policjanci, wojskowi mają prawo użyć broni.

****

Dlaczego pan przywiązywał taką wagę do walki z Kościołem?
Całkowicie nieuprawniona teza. Lata, w których szefowałem MSW, to najjaśniejszy okres w stosunkach państwo - Kościół. Za moich czasów żaden ksiądz nie został aresztowany, zatrzymany lub rewidowany z wyjątkiem ks. Zycha zamieszanego w zabójstwo sierżanta Karosa. Zobaczcie, ilu księży aresztowano w ostatnim 20-leciu.

W SB, która panu podlegała, działał cały departament, który zajmował się walką z Kościołem.
Nie ja go utworzyłem, ja go zlikwidowałem. Przez całe lata 80. prowadziłem dialog z hierarchami. To są fakty, które potwierdzają historycy i strona kościelna. Opisuje to Peter Raina i ks. bp Alojzy Orszulik. Rozmowy rozpocząłem 14 lub 15 grudnia 1981 roku z kardynałem Franciszkiem Macharskim. Wszystkie postulaty Kościoła załatwiłem pozytywnie. Zaproponowałem przywrócenie stosunków Polska - Watykan, państwo - Kościół, a później dopuszczenie opozycji do współrządzenia krajem.

Generał Władysław Pożoga, pański zastępca w MSW, wspomina, że był pan w kontaktach z Kościołem cyniczny. Z jednej strony pan rozmawiał, z drugiej kazał inwigilować i zwalczać księży. Pożoga, kiedy pana zastępował, dostawał sterty materiałów z inwigilacji ludzi Kościoła.
Do Pożogi radzę podchodzić ostrożnie. Moi przeciwnicy w oparciu o te wypowiedzi wezwali go na świadka do sądu. Wszystko odwołał. Oskarżył autora książek o manipulację i miał go pozwać. Działania, o których wspomniał Pożoga, nie były wielkie, ale były. Mieliśmy problemy z własną opozycją, która naciskała, by atakować Kościół. Jaruzelski mnie bronił. Mieliśmy obok siebie NRD, Związek Radziecki i inne kraje, z których płynęły podszepty, aby tłamsić Kościół. Wymawiano nam, że mamy kapelanów w armii.

Ale po co w tę walkę angażowano tyle sił? Pożoga opowiada, że latach 80. popłynął z MSW rozkaz, żeby jednej niedzieli nagrać i przesłuchać 15 tys. kazań. Zrobiono to i wyszło, że raptem 3 proc. zawierało treści, które mogły mieć wymiar polityczny.
Ja kazałem nagrywać i analizować. Ktoś mi podpowiedział, że polityczne kazania to margines. Tak było. Dane z tych nasłuchów pozwalały mi rozładowywać antykościelne nastroje w partii.

Pracownicy pana resortu mieli zakaz chodzenia do Kościoła. Dlaczego, skoro stosunki państwo - Kościół układały się tak znakomicie?
W MSW pracowali ludzie niewierzący. Sami deklarowali niewiarę. Ale byli też wierzący.

I nie mogli chodzić do kościoła?
Nie wydałem zakazu. Było zalecenie jeszcze z lat 40. albo 50., ale patrzyłem na to przez palce. Partia to też swoista religia.

Przez palce? Pan jest oskarżony o wyrzucenie z resortu porucznika, który chodził do kościoła.
Nie tylko. Sierżanta też podobno za to zwolniłem. Ten oficer nie został zwolniony za chodzenie do kościoła, ale za okłamywanie przełożonych. W służbach specjalnych można okłamywać np. mamę, tatę, ale nie przełożonego. Takie są reguły.

Pan i generał Jaruzelski lansujecie tezę, że za zabójstwem księdza Jerzego Popiełuszki stał twardogłowy i wysoko notowany w Moskwie sekretarz KC PZPR Mirosław Milewski. Jakie macie dowody?
Nie ma bezpośrednich dowodów. Są poszlaki. Kilkanaście dni temu dziennikarze z Krakowa pokazali mi notatkę związaną z zatrzymaniem ks. Popiełuszki w 1983 roku. Nie znałem jej. Jej autorem jest ówczesny zastępca prokuratora generalnego Józef Żyto. Pisze on, że zatelefonował do Milewskiego, aby powiadomić go o wynikach rewizji w mieszkaniu kapłana. Rozmowa, jak wynika z notatki, dotyczy również zatrzymania. Milewski mówi, że musi to z kimś skonsultować, i prosi Żytę o telefon za chwilę. W kolejnej rozmowie przekazuje Życie, że zatrzymanie jest zasadne. Zamknięcie księdza za moimi plecami spowodowało napięcie w relacjach z Kościołem. Byłem umówiony z arcybiskupem Bronisławem Dąbrowskim, że żaden duchowny nie zostanie zatrzymany i zrewidowany bez mojej wiedzy. Ponadto uzgodniłem, że o każdym zatrzymaniu on będzie informowany. Kiedy zatrzymano księdza, arcybiskup zadzwonił z pretensjami. W zażegnywanie tego incydentu musiał się włączyć sam Jaruzelski. Miałem ostrą rozmowę z prokuratorem, Popiełuszkę zwolniono. Przeprosiłem Kościół. Wtedy nie czułem się na siłach, żeby sprawę wyjaśnić do końca. Wystarczyło mi utarcie nosa prokuraturze, Milewskiemu i warszawskiej organizacji partyjnej.

To wydarzenia na długo sprzed porwania. Pożoga oceniał, że Milewski nie stał za tą zbrodnią. Pana zastępca uważał, że Piotrowski ze swoją ekipą chciał Popiełuszkę zastraszyć i zwerbować.
To nie trzyma się kupy. Przed porwaniem Piotrowski rzucił kamieniem w pędzące auto, w którym jechał ksiądz. Omal nie spowodował śmierci Popiełuszki. Trzymał w gabinecie kamienie, które posłużyły do obciążenia ciała. Od początku bił księdza pałką po głowie, aż ten tracił przytomność. Tak się nie werbuje współpracowników. Może tak w latach młodości werbował Władysław Pożoga. To było zabójstwo z premedytacją.

Skoro chcieli zabić, to dlaczego łatwo wypuścili z rąk świadka Waldemara Chrostowskiego? Wystarczyło zawrócić auto, żeby go złapać.
Nie wiem. Z tego, co pamiętam, to Chrostowski był wysportowany, uciekał przez pola. Cała ta zbrodnia była prowokacją, która miała doprowadzić do usunięcia mnie ze stanowiska. Nowy szef MSW sprawców prawdopodobnie by nie ścigał.

W 1983 roku SB zorganizowała tzw. prowokację przy Chłodnej. W mieszkaniu księdza Popiełuszki znaleziono broń i amunicję. Na jednym z dokumentów jest pańska adnotacja: "Dusza mi się śmieje, ale pielgrzymka papieża".
To robiła warszawska prokuratura za wiedzą i zgodą generalnego prokuratora i Milewskiego. W 1983 roku pod nieobecność generałów Ciastonia i Płatka ówczesny pułkownik Adam Pietruszka prosił mnie kilka razy ustnie, żebym zgodził się na rewizję u Popiełuszki, bo tam jest nielegalna literatura i pieniądze opozycji. Nie mówił o broni, amunicji. Odmawiałem. W końcu poprosił pisemnie o zgodę. Znowu odmówiłem. A te słowa? Wielu się powołuje na moją rezolucję i ją cytuje. Ale nikt dokumentu z taką rezolucją nie ujawnił. Podejrzewam, że to kolejny pretekst do pokazywania mojej "dwulicowości w relacjach z Kościołem".

****

Pan, człowiek stojący na czele służb wojskowych, miał pod nosem oficera, który przez lata pracował dla CIA. Sprawa Kuklińskiego to pańska porażka zawodowa?
Odnoszę wrażenie, że w kasie pancernej szefa wywiadu wojskowego armii ZSRR leży gwiazda Bohatera Związku Radzieckiego dla Kuklińskiego.

Mówi pan tak, bo pana ograł.
Był moim przyjacielem, razem przechodziliśmy kurs na akademii w Związku Radzieckim. Kiedy byłem szefem wywiadu wojskowego, często przyjeżdżał z teczką przypiętą łańcuchem do ręki. Otwierał mi dokument na odpowiedniej stronie, ja podpisywałem. Mówiłem mu: "Rysiu, jesteś z kierowcą, z ochroną. Kielicha możesz wypić". Nigdy nie chciał się ze mną napić, pogadać dłużej. O agenturze bym mu nie powiedział, ale nawet zwykłe plotki byłyby dla Amerykanów ciekawe. Potem zostałem szefem kontrwywiadu. Znów do mnie przyjeżdżał z teczką. Znowu nie chciał ze mną gadać.

Do czego pan zmierza?
Moim zdaniem wywiad radziecki zabronił przekazywać do USA dane polskiego wywiadu i kontrwywiadu. A Kukliński mógł przekazywać to, co dotyczyło Sztabu Generalnego, bo to były sprawy ćwiczebne, lipne, nieprawdziwe. Faktyczne dokumenty III wojny były w Moskwie. Dostęp miało do nich kilka osób. I dopiero dokumenty moskiewskie decydowałyby o sposobie użycia wojsk polskich w czasie III wojny. Poza tym nie wierzę, że sam sfotografował 40 tys. dokumentów.

Wiadomo, jak wojsko miało być użyte. Miało iść na Hamburg, a potem na Kopenhagę.
Tego, jak miało być naprawdę, szybko państwo się nie dowiecie. To jest głęboko ukryte w Moskwie albo już zniszczone. Kolejny argument. Na początku lat 80. radzieckim attache wojskowym w Warszawie był Jurij Ryliew. Przed stanem wojennym został z Polski odwołany. I ten Ryliew w latach 90. udzielił moskiewskiej gazecie wywiadu, w którym stwierdził, że ostatnią jego czynnością w Polsce było wyekspediowanie agenta GRU płk. Kuklińskiego do Berlina. Podał, że Kukliński został zwerbowany przez Amerykanów w Wietnamie. GRU wyłapała tę sytuację i zwerbowała go pod groźbą ujawnienia informacji polskiemu kontrwywiadowi.

To są scenariusze filmów szpiegowskich. Można to potraktować jako czarny PR, który radzieccy robili Kuklińskiemu, bo ten robił w trąbę nie tylko was, ale również ich.
Niczego nie wykluczam, ale jest zbyt wiele przesłanek, które świadczą na korzyść tezy, którą przedstawiam.

Po co Rosjanie mieliby robić tę zawiłą kombinację?
Chodziło o przekonanie Amerykanów, że z powodu Polski nie wybuchnie III wojna światowa. A Kukliński to było w miarę pewne źródło. Miał kontakty z marszałkiem Kulikowem, Jaruzelskim, w Układzie Warszawskim, w Sztabie Generalnym. Na temat Kuklińskiego udzieliłem informacji Markowi Barańskiemu. On poszedł dalej i napisał książkę "Nogi Pana Boga", która ukaże się w grudniu. Jeden ze znajomych mówił mi, że będzie bomba wydawnicza.

Jak pan wytłumaczy, że zginęli synowie Kuklińskiego?
Opowiadano mi, że żona Kuklińskiego była prywatnie w Polsce. Obsiadły ją koleżanki. Współczuły, że straciła dzieci. Odparła: "Przestańcie, żyją".

Komu mówiła?
Powiedziałem. Koleżankom.

****

Kiedy pan był w ZSRR po raz pierwszy?
Prywatnie w 1964 roku i nie popisałem się błyskotliwością. Piastowałem stanowisko szefa kontrwywiadu Marynarki Wojennej. Pojechałem z żoną do sanatorium imienia Dzierżyńskiego w Soczi. Miesiąc odpoczywania w znakomitych warunkach, na zaproszenie szefa kontrwywiadu armii radzieckiej. Opiekował się nami jego pierwszy zastępca, generał lejtnant Ceniow, bohater wojny i przyjaciel Leonida Breżniewa. Prowadził ze mną dziwne rozmowy. Przekaz był taki, że w ZSRR jest źle. Myślałem, że to prowokacja. Nie domyślałem się, że on między słowami mówi, że zaraz będzie przesilenie i odwołają Nikitę Chruszczowa, który odpoczywał obok w Picundzie. Ceniow go zresztą pilnował i osobiście wiózł potem do Moskwy, gdzie Chruszczowa zdjęto ze stanowiska. Był też drugi sygnał, który przeszedł mi koło ucha. W sanatorium poznałem szefa ochrony Kremla. Zaproponował, że pokaże mi Kreml, jakiego nie oglądają delegacje. Po urlopie pojechaliśmy z żoną do Moskwy. Na koniec wycieczki po Kremlu przewodnicy pokazali mi cmentarz, na którym leżą przywódcy ZSRR. Nad każdym grobem cokół z wyrzeźbioną głową. Rzeźby brakowało tylko przy nagrobku Stalina. Uznałem, że to objaw niechęci ekipy Chruszczowa do Józefa Wissarionowicza. Na zakończenie pobytu przyjęcie. Szef kontrwywiadu wypytuje o wrażenia. Mówię, że świetne. Ale on naciska, żebym powiedział, co mi się nie podobało. Wypaliłem w końcu, że wszyscy na cmentarzu są uczczeni, a Stalin rzeźby nie ma. Cisza. W końcu generał rzucił: "Czesławie Janowiczu, nie denerwuj się. W ciągu tygodnia będzie!". Znów nie zrozumiałem. Wróciłem do kraju. Ledwie usiadłem za biurkiem i przyszła wiadomość, że Chruszczow zdjęty, a na jego miejsce przychodzi Breżniew, który przychylniej patrzył na Stalina.

Poznał pan Breżniewa?
Osobiście nie, ale w połowie lat 70. już nie dało się z nim rozmawiać. To był już poważnie chory człowiek. Gwałtownie się starzał i nie potrafił powiedzieć paru zdań z pamięci. Powinien być odsunięty, ale taki stan rzeczy odpowiadał faktycznie rządzącemu triumwiratowi, w którym byli szef dyplomacji Gromyko, marszałek Ustinow i stojący na czele KGB Andropow.

Jurija Andropowa, który został następcą Breżniewa, znał pan chyba dobrze?
Twardy, ale inteligentny człowiek. Wyrocznia radzieckich służb. Kiedy był pierwszym sekretarzem, wielokrotnie mnie zapraszał na Kreml. Nie pojechałem. Uważałem, że kontakty z głową państwa radzieckiego to sprawa Jaruzelskiego. Mnie w latach 80. podszczypywał najbliższy współpracownik Andropowa Władimir Kriuczkow, mózg późniejszego puczu przeciw Gorbaczowowi w 1991 roku. Przepytywał, kogo widzielibyśmy na stanowisku, gdyby zabrakło Jaruzelskiego. Kiedy wymienił wspominanego już Milewskiego, parsknąłem śmiechem. On mnie zaczął przekonywać, że kiedyś z Andropowem już wyciągnęli mało znanego działacza i to był świetny ruch. Chodziło mu o Węgry w 1956 roku. "Skompromitowane kierownictwo musiało odejść i znaleźliśmy prowincjonalnego sekretarza Janosza Kadara. Zobacz, Czesławie Janowiczu, co z niego wyrosło. Prawdziwy mąż stanu!" - opowiadał.

Andropow rządził krótko, trochę ponad rok. Na co umarł?
Miał chore nerki, był na dializie. Byłem u niego na spotkaniu w 1981 roku. Zrobił przerwę i zaprowadził mnie na zaplecze. Wyciągnął butelkę francuskiego koniaku i jeden kieliszek. Powiedziałem, że sam nie pijam. Wziął mnie do następnego pokoju. A tam wielki stół zastawiony lekarstwami. Mówi, że każdego dnia to przyjmuje. Z generałem Jaruzelskim pojechaliśmy na jego pogrzeb w 1984 roku. Po uroczystości delegacje składały kondolencje i wyrazy uszanowania nowemu przywódcy Konstantinowi Czernience. Kiedy przyszła moja kolej, złapał moją dłoń i nie chciał puścić. W końcu wydusił: "Spasiba". Odeszliśmy i mówię do Jaruzelskiego: "Niedługo na drugi pogrzeb, przylecimy". Generał poprosił, żebym nic już nie mówił.

Jak radzieckie służby przyjęły wyniesienie do władzy Gorbaczowa?
To, co zaczął mówić półgębkiem, gdy został sekretarzem generalnym KPZR, budziło niepokój, nawet przerażenie w kremlowskich kręgach władzy. Byłem w Moskwie niedługo po jego wyborze, na przyjęciu wydanym przez szefa KGB gościło całe kierownictwo resortu. Kiedy pojawił się toast na cześć generała Jaruzelskiego, poczułem się zobowiązany wygłosić podobny pod adresem Gorbaczowa. Mówię, jaki młody, zdolny i że proponuję wypić za jego pomyślność. Nikt nie wstał, zero oklasków. To nie była niechęć. To była wrogość.

Jaki był wpływ towarzyszy radzieckich na wydarzenia w Polsce w końcówce lat 80.? Na ile byli informowani przez was, na ile zbierali wiadomości samodzielnie?
Radzieccy, wśród których się obracałem, mieli pełen przegląd sytuacji z różnych źródeł. Uważali, że to, co się dzieje, jest zagrożeniem dla spójności bloku socjalistycznego, i namawiali nas do zlikwidowania opozycji.

Gorbaczow też?
Mówię o ludziach z resortów siłowych. Gdyby ta ekipa zrobiła pucz przeciw Gorbaczowowi wcześniej, na przykład w 1989 roku, to wzięliby władzę. Spóźnili się. W 1991 roku zmiany zaszły już za daleko. W trakcie polskich przemian Rosjan bardzo interesował Okrągły Stół i rozmowy władzy z Kościołem. Do tego stopnia, że mój znajomy szef GRU zainstalował agenta w moim otoczeniu, gdy byłem szefem MSW. Chodzi o majora Marka Z., który został zatrzymany przez UOP w 1993 roku. Z. wchodził w skład grupy, która przygotowywała tajne dokumenty, na przykład na temat rozmów z Wałęsą w 1988 i 1989 roku.

I nie domyślił się pan?
Podejrzewałem. Zrobiłem nawet pewien trik, który mnie w tym upewnił. Wezwałem współpracowników i powiedziałem: "Spotykam się z Wałęsą, będę omawiał takie i takie sprawy, chodzi mi o osiągnięcie takich i takich celów". Poprosiłem o przygotowanie wystąpienia, bo zawsze chodziłem na spotkania z tekstem. Po cichu napisałem zupełnie inne. Szybciutko umówiłem się z rezydentem radzieckich służb w Warszawie. I wyłapałem znajome melodie z tych kartek, z których nie zamierzałem korzystać.

I co pan zrobił?
Wiedziałem, że to Z. lub druga osoba z otoczenia. Trzecią: pułkownika dyplomowanego Ryszarda Iwanciowa, wykluczyłem. Był członkiem AK i krewnym pierwszego dowódcy AK gen. Karaszewicza-Tokarzewskiego. Był moim zastępcą w wywiadzie wojskowym. Miałem przez niego wiele kłopotów, ale zawsze go broniłem. Nie mogłem wszystkich wyrzucać. Ważne, że wiedziałem, kto donosi.

****

Skoro jesteśmy przy służbach bloku sowieckiego. Pan znał długoletniego nadzorcę Stasi Ericha Mielkego?
Ponad 40 lat na stanowisku, miał słabość do archiwów. Przedziwną przygodę z nim przeżyłem. Poprosił mnie w 1982 roku, żeby jego ludzie mogli wejść do naszych archiwów. Mówił, że chodzi o dokumenty, które pomogłyby osądzić zbrodniarzy hitlerowskich. Zgodziłem się. Obfotografowali, co chcieli. Moja rewizyta w NRD. Przyjęcie w willi Wannsee, w której 40 lat wcześniej zapadła decyzja o eksterminacji Żydów. Mielke wygłasza toast po rosyjsku i robi delikatne wycieczki pod moim adresem za brak współpracy w kwestii dokumentów. Mówię, że jego ludzie dostali dostęp do archiwów. A on, że nie pozwolono im wziąć oryginałów. Potem wyszło, że Mielke wszedł w układ z instytutem w Hamburgu, któremu za duże pieniądze sprzedawał oryginały. Papiery jechały do miejsc, w których już nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Nie wiem, czy on to robił dla dobra NRD-owskich służb, czy dla własnej korzyści. Ja otrzymywałem od Mielkego tylko kopie.

Jakie?
Na przykład na temat wiedzy gestapo o Armii Krajowej. Intrygowała mnie, do dziś intryguje sprawa aresztowania komendanta głównego AK generała Stefana Grota-Roweckiego. Wielka postać. O tym mogę rozmawiać godzinami. Tajemnicza historia z kilkorgiem znanych agentów gestapo w tle. Chciałem nawet w latach 80., będąc szefem MSW, napisać pracę na ten temat. W końcu najciekawsze dokumenty przekazałem historykowi Andrzejowi Kunertowi. Wykonywałem na przykład eksperymenty, żeby dokładnie sprawdzić, jak długo jedzie się z siedziby gestapo w alei Szucha do budynku przy Spiskiej, gdzie aresztowano Grota.

Jeździł pan i mierzył czas na stoperze?
Podwładni jeździli.

Skoro jesteśmy przy autach, jakim samochodem pana wożono do pracy?
Z zasady nikt mnie nie woził do MSW. Jeździłem sam, małym peugeotem 204. Dieslem, żeby było taniej.

Żartuje pan?
Miałem kierowcę, ale rzadko korzystałem. Lubiłem tego peugeota. Napisałem nawet do premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, żeby mi go sprzedano po cenie rynkowej. Szef gabinetu Bieleckiego odpisał, żebym stanął do przetargu. Machnąłem ręką. Napisałem książkę i kupiłem nowe auto.

Pan był z generałem Jaruzelskim w latach 80. w Korei Północnej u Kim Ir Sena.
To jedno z najdziwniejszych doświadczeń. Zaczęło się już na lotnisku w Phenianie. Czekał na nas nieprzebrany, wiwatujący tłum. Po drodze to samo, dziesiątki tysięcy ludzi karnie wyprowadzonych na ulice. Na trybunach stadionu tysiące ludzi układało obrazy z plansz.

.w tym wizerunek Jaruzelskiego.
Tak. W tym wszystkim najnormalniej zachowywał się Kim. Klepał po plecach, uśmiechał się, mówił do rzeczy. Ale na oficjalnym przyjęciu też była dziwna sytuacja. Zauważyłem, że rusza się obrus. Zajrzałem pod spód, a tam siedział oficer, który masował stopy Kima. Gdy nas przyjmował, nie był już okazem zdrowia. Miał na szyi dużą narośl. Zdjęcia robiono mu tylko z jednej strony, żeby się to nie wydało. Przekonywał nas do medycyny naturalnej. Dobrze mu szło. Namówił nawet generała Jaruzelskiego na kieliszek żeńszeniówki.

****

Pan uważa, że został niesprawiedliwie oceniony przez wolną Polskę?
Powinno się ze mną obchodzić inaczej. Zwyczajnie, po ludzku, bez przesady w jedną lub drugą stronę.

Dlaczego?
Nie zasłużyłem na afronty. Na przykład było 20-lecie rządu Mazowieckiego i na tę uroczystość do Sejmu mnie nie zaproszono. Zaproszono mnie jedynie na uroczysty koncert.

To nie było pana święto, pan w 1989 roku reprezentował reżim.
Wystarczy minuta refleksji, aby zdać sobie sprawę, że dzisiejsza Polska jest również moją zasługą. Wybory dzięki mnie odbyły się bez "cudów nad urną". Uszanowaliśmy wynik głosowania. Oddaliśmy władzę w pokojowy sposób. Jestem jednym z twórców Okrągłego Stołu, 31 sierpnia 1988 zaproponowałem Wałęsie i biskupowi Dąbrowskiemu 161 miejsc w Sejmie, wolne wybory do Senatu, wybór prezydenta, reformy polityczne i gospodarcze, w tym wolny rynek i udział "Solidarności" w budowaniu koalicji. Wszystko to obiecałem "Solidarności", która w latach 1988 - 1989 była bardzo słaba. Proszę przeczytać wspomnienia Bronisława Geremka, Zbigniewa Bujaka, Jarosława Kaczyńskiego.

Mówi pan "pokojowo". Dlaczego miało być inaczej? ZSRR był zajęty swoimi sprawami. Kto miał strzelać? W wojsku, w MSW i partii nie było nastroju do strzelania, raczej rezygnacja.
Nikt nie chciał strzelać. Ale wystarczyła jedna kompania ZOMO, żeby dać sobie radę. Wielu ludzi ówczesnej opozycji przyznaje, że to by wystarczyło.

Poznał pan braci Kaczyńskich?
Najpierw Lecha. Brał udział w negocjacjach w Magdalence, które poprzedziły Okrągły Stół. (podkr. red. Rp) Zabierał głos rzadko, ale konkretnie. Mówił prawniczym i wypranym z emocji językiem. Już w trakcie obrad Okrągłego Stołu obecny prezydent przedstawił mi brata. Muszę powiedzieć, że zaimponował mi bystrym umysłem. Wyskoczył do mnie z żartobliwymi pretensjami: "Panie generale, pan internował brata, a mnie nie. Teraz brat chodzi z nożyczkami i obcina kupony, robi wielką politykę, a ja nie mam czym się pochwalić". Powiedziałem, że nic straconego, bo jestem szefem MSW, kodeks karny obowiązuje, mogę to nadrobić. Spodobał mi się jako człowiek, który w trudnej sytuacji potrafi zachować się dowcipnie.

Dlaczego pan pozwalał na inwigilację kluczowych uczestników obrad Okrągłego Stołu?
Sporadyczne działania, bez ładu, prowadzone siłą rozpędu. Trudno było kilkadziesiąt tysięcy pracowników SB w ciągu jednego dnia pozbawić pracy. To wymagało czasu. Mnie podlegało wówczas 200 tysięcy podwładnych, wśród których niewielu było zwolenników Okrągłego Stołu.

Ale to chyba nie działało tylko siłą rozpędu. Pan czerpał w ten sposób istotne informacje wykorzystywane w negocjacjach?
To było bez znaczenia i w niczym nie pomagało.

****

Pan poznał Jana Pawła II?
Nie, ale mimo to miałem z nim kilka przeżyć. Mogłem dzięki Karolowi Wojtyle zrobić dużą karierę, ale się nie popisałem.

Jak to?
Po śmierci Jana Pawła I przyjechał do Warszawy mój teść. Należał do rady parafii, z której wywodzi się kardynał Franiszek Macharski. I kardynał w czasie spotkania rady prawdopodobnie opowiadał, że na poprzednim konklawe, po śmierci Pawła VI, Wojtyła omal nie został papieżem. Zapytałem teścia: "Ciekawe, kogo wybiorą?". On odparł: "Jak to kogo? Wojtyłę!". Zlekceważyłem to. W październiku 1978 roku poleciałem do Budapesztu na spotkanie szefów wywiadów armii Układu Warszawskiego. Po polowaniu nad Balatonem budzimy się i szef wywiadu radzieckiej armii mówi: "Pozdrawliaju!". "Z czym?" - pytam. "Ty znajesz" - odpowiada i klepie po plecach. Za chwilę to samo robi Bułgar, Węgier, Niemiec. W końcu zaczęli pytać, kto to jest Wojtyła. Zrozumiałem. Żałowałem, że nie zapytałem teścia o szczegóły. Wystarczyło napisać informację i ją rozesłać. Byłbym prorokiem. W następnym roku przed pierwszą pielgrzymką wezwał mnie i kilku innych oficerów minister obrony generał Jaruzelski. Powiedział, żebyśmy pomyśleli o prezencie od wojska dla Jana Pawła II. Przypomniałem sobie, że ojciec papieża służył w Wadowicach w batalionie 12. Pułku Piechoty jako porucznik. Dałem swoim zadanie, żeby przeszukali archiwa. Znaleźli grubą teczkę jego akt personalnych z mnóstwem odręcznych dokumentów. Przepiękna polszczyzna. Widać, że gruntownie odebrane lekcje kaligrafii. I zabraliśmy z tej teczki oryginały. Ściągnęliśmy z RFN piękną skórę cielęcą, a nasi introligatorzy w wywiadzie zrobili album z imieniem i nazwiskiem ojca papieża. Każdy rękopis został zalany celofanem z jednej i drugiej strony. Wyszło cudo. Papieżowi bardzo się to spodobało.

Dlaczego pan się nie spotkał z papieżem? W trakcie jego pielgrzymek w 1983 i 1987 roku był pan osobą numer 2 w PRL.
Nie dostałem formalnego zaproszenia.

Kościół nie chciał?
W żadnym wypadku. Nasza strona.

Jaka wasza strona? Wasza strona to był pan.
Komitet Centralny. Nie zapraszali, mam taki zwyczaj, że jak mnie nie zapraszają, to nie chodzę. Nawet do córki nie idę, jak nie zadzwoni i nie powie: "Tata, wpadaj". Ale papież spotkał się z moimi ludźmi w 1983 roku. Bardzo mu zależało, żeby przejść się po górach. I poszedł. Na trasie odpadali kardynałowie, potem biskupi i księża. W końcu zostało przy nim tylko dwóch młodych oficerów Biura Ochrony Rządu. Po wycieczce szef BOR generał Darżynkiewicz zaproponował papieżowi śniadanie. Jan Paweł II pyta: "A co macie?" Kiełbasę. "Eee" - mówi. Szynkę. "Eee". Darżynkiewicz był zrozpaczony. Powiedział, że są jeszcze pstrągi górskie. "Świeże? Będą zaraz?" - spytał papież. Zarządził, żeby BOR-owcy z nim zjedli. "Chyba generał Kiszczak nie zabrania śniadania z papieżem?" - rzucił. I jeszcze po kielichu czystej zaordynował do pstrąga. Tak papież zjadł śniadanie z bezpieką. Mnie już w III RP jeden z biskupów indagował, czy przypadkiem nie wybieram się do Włoch, bo chce mnie przyjąć papież. Jednak nie pojechałem.

***

Spotyka się pan z objawami niechęci na ulicy?
Nie. Natomiast masowo mnie ludzie rozpoznają. Wielu podchodzi, zagaduje. Patrzą na mnie jak na wariata, kiedy zaczynam chwalić ostatnie rządy.

Za co pan chwali?
Jest lepiej. Gdy jako szef MSW i podobno drugi człowiek w państwie jeździłem na działkę, to musiałem wozić w bagażniku kanister z paliwem. Po to, żebym miał jak wrócić. A teraz stacje mam co kilometr. W każdym sklepie mogę kupić wszystko.

O co ludzie pana pytają?
Najczęściej, kiedy będzie w Polsce porządek.

466 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 19:43:46)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
_miszmasz napisał/a:
Paweło napisał/a:

I jeszcze raz powtarzam prawdy o Wałęsie nigdy się nie dowiemy ponieważ fałszywych teczek było podobno masę.

Jesteś naiwny jak dziecko.

Jeszcze jedno.Pomyślcie sobie jak mogli wpływać na bolka gdy ten był prezydentem mając takie kwity na niego.

Te kwity jak miał Kiszczak to mieli i Kiszczaka przełożeni. Kiszczak nie był "samodzielny".
Lektura PLW na wykopie.pl - powalająca. Jak może namieszać "zagubiona" wdowa, kto by pomyślał wink

467 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 19:58:11)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Ufasz Kiszczakowi,niezły jest twój autorytet obok Putina lol
Jak dałem komentarz na filmie z magdalenki nie jakiej DziuniaGangster to wyłączyli możliwość komentowania widać zatkać gębę tym co mają inne zdanie....
Nadal nie odnieśliście się do tych ubeków będących ważnymi osobistościami w obecnym rządzie !!
Igrzyska trwają a obietnice jak zwykle niespełnione lol

468

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

Ufasz Kiszczakowi,niezły jest twój autorytet obok Putina lol
Jak dałem komentarz na filmie z magdalenki nie jakiej DziuniaGangster to wyłączyli możliwość komentowania widać zatkać gębę tym co mają inne zdanie....
Nadal nie odnieśliście się do tych ubeków będących ważnymi osobistościami w obecnym rządzie !!
Igrzyska trwają a obietnice jak zwykle niespełnione lol

Znowu biedny Paweło, wyrzucili, zblokowali, zatkali ...
Dobrze, że tutaj nadal jesteś wolny lol

469 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 20:03:34)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

https://www.youtube.com/watch?v=_SRtVyPsLfc
Nie ironizuj zamieszczanie komentarzy zostało wyłączone. jak zwykle omijasz wygodne ci pytania jak rasowy polityk.

470 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 20:07:53)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

https://www.youtube.com/watch?v=_SRtVyPsLfc
Nie ironizuj zamieszczanie komentarzy zostało wyłączone. jak zwykle omijasz wygodne ci pytania jak rasowy polityk.

No dobrze, że link podałeś, przyda się, nie trzeba samemu szukać.
A komentarza zblokowane dla wszystkich. Nie przypisuj sobie Paweło nie swoich zasług, no masz coś wspólnego z PLW, dostrzegasz wink

471 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 20:17:56)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Wczoraj o godz 1:50 pisałem komentarz
Jeszcze raz powtórzę czy to wam się podoba czy nie jedynie obrońca pedofilii JP II  oraz Wałęsa są jedynymi znanymi i cenionymi Polakami na świecie. Podkopując Wałęsę niszczycie opinie o Polsce. Mi to zwisa ponieważ niedługo z żoną opuścimy ten burdel przy okazji promujemy akcję nie ródź dzieci bo się nie opłaca. Udowodnimy iż tylko 5 % Polaków zyska na tym ochłapie. Mówię ci inka gdybyś poznała mą zonę to byś się zdziwiła big_smile Przy jej temperamencie to jestem aniołkiem smile
Moja zona zauważyła iż jesteś osobą o niskim poczuciu wartości wiec musisz wyładowywać się na ludziach i nie wierzysz do końca w to co próbujesz innym wmówić. Albo masz w tym interes, płacą ci albo ktoś z bliskich popiera PIS. Dowód złośliwości (od ciebie nauczyłem się loli) oraz promowanie tego co popiera większość. A większość jak wiadomo do rozumnych się nie zalicza co ludzie o większych horyzontach indywidualiści widzą. No i problemy osobiste. Ja z tym jestem ostrożny ale podaję ci opinię mojej żony.

472 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 20:23:02)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

Wczoraj o godz 1:50 pisałem komentarz
Jeszcze raz powtórzę czy to wam się podoba czy nie jedynie obrońca pedofilii JP II  oraz Wałęsa są jedynymi znanymi i cenionymi Polakami na świecie. Podkopując Wałęsę niszczycie opinie o Polsce. Mi to zwisa ponieważ niedługo z żoną opuścimy ten burdel przy okazji promujemy akcję nie ródź dzieci bo się nie opłaca. Udowodnimy iż tylko 5 % Polaków zyska na tym ochłapie. Mówię ci inka gdybyś poznała mą zonę to byś się zdziwiła big_smile Przy jej temperamencie to jestem aniołkiem smile

Paweło, nie zauważasz, że PLW podkopał się sam.
To już się wydarzyło.

Paweło odkąd pamiętam, a jestem już trochę na tym forum, to ty ciągle opuszczasz ten "burdel" i opuścić nie możesz wink
Jakaś obstrukcja czy co lol
I nie strasz żoną, ty mi wystarczysz w zupełności - ubaw po pachy smile

473 Ostatnio edytowany przez _miszmasz (2016-02-21 20:21:47)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

przy okazji promujemy akcję nie ródź dzieci bo się nie opłaca. Udowodnimy iż tylko 5 % Polaków zyska na tym ochłapie.

To pokazuje jakimi musicie być zakompleksionymi ludźmi. Wyrazy współczucia.

474

Odp: Komitet Obrony Demokracji
_miszmasz napisał/a:
Paweło napisał/a:

przy okazji promujemy akcję nie ródź dzieci bo się nie opłaca. Udowodnimy iż tylko 5 % Polaków zyska na tym ochłapie.

To pokazuje jakimi musicie być zakompleksionymi ludźmi. Wyrazy współczucia.

Ale Paweło gdzieś napisał, że ma jedno dziecko, tak?
To dla korzyści (jakich) jednak żona urodziła wink

475

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Paweło...

No to się teraz uśmiałam,a myślałam,że nic już zabawnego dzisiaj mnie nie spotka.
Ale muszę się z Tobą zgodzić,z tymi dziećmi i płodzeniem.
Mam nadzieję,że Ty/Wy też wpisujesz/cie się w tę promocję big_smile

476 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 21:25:12)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

My wyjeżdżamy  z tego kraju a posiadanie drugiego dziecka nigdy. Chodzi o sprzeciw wobec programu 2+
Większość polaków ma jedno dziecko i tak według nas powinno zostać. To jedyna zbiorowa mądrość. Jak będziemy tyle zarabiali co kraje starej UE to zmienię zdanie.

477

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Dobra Paweło wyjeżdżajcie, ale może jeszcze zdążysz razem z innymi lol

https://pbs.twimg.com/media/CbvL3_tWIAcEgdq.jpg

478 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 21:33:31)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Ładna stalinowska a gdzie Piotrowicz a gdzie Kryże i Macierewicz
http://i65.tinypic.com/k1pi7r.jpg
http://www.docinek.com/upload/images/medium/2015/12/wspolpraca.jpg
http://9.s.dziennik.pl/pliki/7083000/7083370-mem-397-231.jpg
http://memytutaj.pl/uploads/2015/08/12/55cb8fc21fc79.jpg

479 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 21:38:34)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Tyż nie lubię Piotrowicza.
Cenię Marszałka K. Morawieckiego  smile

480

Odp: Komitet Obrony Demokracji

A Kaczyński go lubi smile

481 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 21:41:43)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

A Kaczyński go lubi smile

Kaczyńskiego sprawa ...

Paweło napisał/a:

(...) Większość polaków ma jedno dziecko i tak według nas powinno zostać. To jedyna zbiorowa mądrość. (...)

To głupia ta mądrość lol

482 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 22:00:41)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Z twoich postów wynika że wszystko co większość robi ty lubisz a tu niespodzianka wink
Dla przypomnienia pisałaś o tym w temacie kobieta chce dwóch partnerów w rozmowie z Vian.
Mądra ponieważ nie stać ich na więcej dzieci. 500 zł tego nie załatwi. Bezrobocie nie spadnie. Obecnie brakuje w wielu zawodach rąk do pracy więc ludzie będą negocjować. Przecież sam prezydęt Dyda o tym mówił big_smile
Więcej dzieci = większe bezrobocie = większa bieda
Kaczyński i inni przy nim wymiękają big_smile
http://www.poznajmemy.pl/wp-content/uploads/2015/10/marian2.jpg

483

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

Z twoich postów wynika że wszystko co większość robi ty lubisz a tu niespodzianka wink
Dla przypomnienia pisałaś o tym w temacie kobieta chce dwóch partnerów w rozmowie z Vian.
Mądra ponieważ nie stać ich na więcej dzieci. 500 zł tego nie załatwi. Bezrobocie nie spadnie. Obecnie brakuje w wielu zawodach rąk do pracy więc ludzie będą negocjować. Przecież sam prezydęt Dyda o tym mówił big_smile
Więcej dzieci = większe bezrobocie = większa bieda

Co tam Paweło, co ?
Konkretnie poproszę, coś przypominasz, ale co? No czytać w twoich myślach to jeszcze nie potrafię wink
Więcej dzieci niż teraz to SZANSA Paweło.

484

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Prezydęt Dyda?

A kto to?

485 Ostatnio edytowany przez _miszmasz (2016-02-21 22:12:26)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

Z twoich postów wynika że wszystko co większość robi ty lubisz a tu niespodzianka wink
Dla przypomnienia pisałaś o tym w temacie kobieta chce dwóch partnerów w rozmowie z Vian.
Mądra ponieważ nie stać ich na więcej dzieci. 500 zł tego nie załatwi. Bezrobocie nie spadnie. Obecnie brakuje w wielu zawodach rąk do pracy więc ludzie będą negocjować. Przecież sam prezydęt Dyda o tym mówił big_smile
Więcej dzieci = większe bezrobocie = większa bieda
Kaczyński i inni przy nim wymiękają big_smile
http://www.poznajmemy.pl/wp-content/uploads/2015/10/marian2.jpg

Tych 'słów' Kowalski nigdy nie wypowiedział także nie manipuluj jak twój guru Szechter z wyborczej.

Ostatnio pisałeś, że nie odnosimy się z szacunkiem do polityków.

486

Odp: Komitet Obrony Demokracji
_miszmasz napisał/a:

Tych 'słów' Kowalski nigdy nie wypowiedział także nie manipuluj jak twój guru Szechter z wyborczej.

Ostatnio pisałeś, że nie odnosimy się z szacunkiem do polityków.

A przecież Paweło cały czas tutaj manipuluje, to co dziwota wink

487 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 22:50:24)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Uderz w stół  trafiłem w czuły punkt przynajmniej wiem z kim mam do czynienia. Neofaszyści. Dostaliście się poprzez Kukiza bo nikt o zdrowych zmysłach by was nie wybrał. 0,4% poparcia lol
http://www.docinek.com/upload/images/medium/2015/10/marian-ty-pilnuj-janusza_56129300.jpg

488 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 22:56:00)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

Uderz w stół  trafiłem w czuły punkt przynajmniej wiem z kim mam do czynienia. Neofaszyści. Dostaliście się poprzez Kukiza bo nikt o zdrowych zmysłach by was nie wybrał. 0,4% poparcia lol

Gdzie ja się dostałam poprzez Kukiza ? Bo nie wiem, co panu Pawłowi zawdzięczam wink
I kto, do czego mnie wybrał lol
Oj Paweło z tobą to jest wesoło ...

489 Ostatnio edytowany przez _miszmasz (2016-02-21 23:07:43)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

Uderz w stół  trafiłem w czuły punkt przynajmniej wiem z kim mam do czynienia. Neofaszyści. Dostaliście się poprzez Kukiza bo nikt o zdrowych zmysłach by was nie wybrał. 0,4% poparcia lol

No widzisz, a lewacy i czerwoni się nie dostali. Minęło kilka miesięcy od wyborów a ty ciągle nie możesz się z tym pogodzić neokomunisto.

490 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 23:14:44)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

A mi to już wisi głupoty nie sieją. Jeszcze ludzie wyjdą na ulicę.

491 Ostatnio edytowany przez _miszmasz (2016-02-21 23:10:25)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

A mi to już wisi głupoty nie sieją. Jeszcze ludzie wyjdą na ulicę.

Ta, i zrobio majdan big_smile

492 Ostatnio edytowany przez emde (2016-02-21 23:14:50)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

Uderz w stół  trafiłem w czuły punkt przynajmniej wiem z kim mam do czynienia. Neofaszyści

No geniusz, normalnie. James Bond się przy tobie chowa.

493 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-21 23:15:22)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Nigdy nie należałem do żadnej partii to ze najbliżej mi do zjednoczonej lewicy to inna sprawa. W ochlokracji lewica nie ma miejsca bytu. Brak świeżej krwi równa się degeneracja narodu a naród jak wiadomo psuje się od głowy. Teraz jeszcze można zatrzymać stadium rozkładu.

494 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-21 23:17:23)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

A mi to już wisi głupoty nie sieją. Jeszcze ludzie wyjdą na ulicę.

Albo masz "gdzieś" albo ci "wisi", no i "wyjeżdżasz", a produkujesz się na potęgę, w swojej radosnej twórczości, jakby ci zależało.
Jak zwykle Paweło bez ładu i składu u ciebie. wink

emde napisał/a:

(...)No geniusz, normalnie. James Bond się przy tobie chowa.

emde, a teraz dopiero dostrzegłeś AGENTA w Paweło lol

495 Ostatnio edytowany przez vinnga (2016-02-21 23:40:04)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Mnie to wisi ale wielu ludziom nie. Mam rodzinę dobry zawód prace za granicą mam na wyciągnięcie ręki. Nie jestem typem co lubi używać siły fizycznej, robię to tylko gdy widzę zagrożenie dla siebie rodziny bądź kogoś kto jest atakowany. Wy nie widzicie narastającego wulgaryzm, wasza sprawa.

496

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

W ochlokracji lewica nie ma miejsca bytu.

Lewica nie ma prawa bytu ponieważ ludzie przy wyborach tak zadecydowali, słusznie zresztą.

497

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Takie wątki zawsze wywołują emocje i nie mamy szans uszczęśliwić każdego (bo kazdy uważa, że powinno się pobanować tych o odmiennych poglądach big_smile ) Proszę jednak, aby w tej dyskusji zachować chociaż minimum merytoryki i kultury wypowiedzi... Część ostatnich wycieczek osobistych usunęłam.

498 Ostatnio edytowany przez _miszmasz (2016-02-21 23:56:42)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Vinnga, a któż to o bany dla ludzi o odmiennych poglądach prosi wink


W Szczecinie powstał komitet obrony Lecha Wałęsy

''O obronę byłego prezydenta Lecha Wałęsy wystąpili członkowie Stowarzyszenia Czas-Przestrzeń -Tożsamość. - Lech Wałęsa to symbol ważny dla Polaków - twierdzi Andrzej Łazowski. - Będziemy bronić naszej historii, którą próbują zniszczyć pracownicy IPN za pieniądze polskiego rządu. Stowarzyszenie zapowiada wspieranie przywódcy Solidarności. Chce zaangażować w to autorytety Szczecina i wszystkich tych, dzięki którym Polska jest wolnym krajem. Proponuje zawiązywanie komitetów wspierania byłego prezydenta. Czas-Przestrzeń-Tożsamość wystąpiło w grudniu ub. roku do Rady Miasta o nadanie Lechowi Wałęsie tytuł Honorowego Obywatela Szczecina.''


To jakaś zorganizowana akcja? Kto jest pierwszym sekretarzem tego komitetu?

499

Odp: Komitet Obrony Demokracji
_miszmasz napisał/a:

Vinnga, a któż to o bany dla ludzi o odmiennych poglądach prosi wink


W Szczecinie powstał komitet obrony Lecha Wałęsy

''O obronę byłego prezydenta Lecha Wałęsy wystąpili członkowie Stowarzyszenia Czas-Przestrzeń -Tożsamość. - Lech Wałęsa to symbol ważny dla Polaków - twierdzi Andrzej Łazowski. - Będziemy bronić naszej historii, którą próbują zniszczyć pracownicy IPN za pieniądze polskiego rządu. Stowarzyszenie zapowiada wspieranie przywódcy Solidarności. Chce zaangażować w to autorytety Szczecina i wszystkich tych, dzięki którym Polska jest wolnym krajem. Proponuje zawiązywanie komitetów wspierania byłego prezydenta. Czas-Przestrzeń-Tożsamość wystąpiło w grudniu ub. roku do Rady Miasta o nadanie Lechowi Wałęsie tytuł Honorowego Obywatela Szczecina.''


To jakaś zorganizowana akcja? Kto jest pierwszym sekretarzem tego komitetu?

ale mają odlot

500

Odp: Komitet Obrony Demokracji

No, mają. Ale jeszcze większy odlot mają Ci, którzy niby deklarują się jako przeciwnicy czerwonych a  słowa i notatki Sbków traktują bezrefleksyjnie jako jedyne wiarygodne źródło dowodów, je cytują i na nich opierają wiedzę o prawdzie historycznej.

501

Odp: Komitet Obrony Demokracji
złata napisał/a:

No, mają. Ale jeszcze większy odlot mają Ci, którzy niby deklarują się jako przeciwnicy czerwonych a  słowa i notatki Sbków traktują bezrefleksyjnie jako jedyne wiarygodne źródło dowodów, je cytują i na nich opierają wiedzę o prawdzie historycznej.

Zapomniałaś o zeznaniach opozycjonistów.

Za niedługo pewnie pełną parą ruszą marsze w obronie zdrajcy, he he.

502 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 14:24:50)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
złata napisał/a:

No, mają. Ale jeszcze większy odlot mają Ci, którzy niby deklarują się jako przeciwnicy czerwonych a  słowa i notatki Sbków traktują bezrefleksyjnie jako jedyne wiarygodne źródło dowodów, je cytują i na nich opierają wiedzę o prawdzie historycznej.

Jeżeli ktoś wątpi, że PLW był agentem SB, donosił na swoich kolegów, brał za to pieniądze, układał się z komuchami przy okrągłym stole, to rzeczywiście współczuję. I niech będzie to świadectwem na to jak dobrze działały służby komunistyczne, które z kłamstw potrafiły uformować prawdę historyczną. Można w takim przeświadczeniu przecież pozostać pomimo dokumentów, relacji świadków tamtych czasów oraz słów samego LW.

https://pbs.twimg.com/media/Cb0PmaCWEAA7gfm.jpg

I tylko zagubiona, a może zwyczajnie pazerna wdowa przyśpieszyła przekazanie "puszki pandory" do IPN, a tym samym publicznej wiadomości. Kiszczak, w swoim pojmowaniu "przyzwoitości" i "honoru" chciał chronić LW, aż do śmierci. Kto by pomyślał, że właśnie tak to się zakończy.

503

Odp: Komitet Obrony Demokracji

W zupełnie nieodległej historii naszego kraju też byli ludzie, którzy współczuli tym, którzy wątpili w zaplutych karłów reakcji, zdrajców narodu, nie godzili się na społeczny ostracyzm i wyrokowanie bez sprawiedliwej oceny. I byli ludzie, którzy innym w majtki zaglądali, epatowali się odkrywaniem kułackiej przeszłości, pochodzenia, i co? I to powinno być świadectwem na to, że ile by kłamstw nie było, ile zwykłej małej ludzkiej mściwości i podłości, to prawda historyczna obroni się sama. A oceny danej osoby w aspekcie historycznym dokonuje się nie poprzez analizę jego drzewa genealogicznego, wynajdowania ułomności ale poprzez ocenę wagi tego co stanowiło istotę jego działań. U nas tylko śmierć nobilituje.
Wałęsa kryształowy nie jest i wbrew temu co uważacie nie ma osoby, która go za takiego uważa, która kwestionuje to, co się działo w latach 70 - tych, przy okrągłym stole, za czasów jego prezydentury, czy teraz. Zupełnie nie o to chodzi. Inka, Miszmasz nie podyskutujemy sobie, bo stosujecie podwójne standardy w zależności od osoby i nie stawiacie pytań tylko dopasowujecie "dowody" do postawionej z góry tezy, unikając odpowiedzi na niewygodne pytania. Do tego z satysfakcją obwieszczacie światu o znalezieniu haka w celu zniszczenia czy wykpienia niewygodnej dla danej opcji politycznej osoby. Nie zależy Wam na rzetelnym zbadaniu historii, na dialogu, na prawdzie, na sprawiedliwości Wy po prostu już wiecie, nie macie żadnych wątpliwości.  Nie moje klimaty. 
A co do opozycjonistów to warto posłuchać tych, którzy od brudnej polityki trzymali się z daleka, bo nie o to walczyli.
I kto, by pomyślał, że Kiszczak stanie się bohaterem narodowym... Teraz jego żona może spać spokojnie, pokazała, że mimo wszystko był honorowym i przyzwoitym człowiekiem, o tym w różnych wywiadach mówiła, nie mogąc pogodzić się z negatywną oceną jego działań. Nie ma to jak pośmiertna rehabilitacja. Czerwoni widać nie tacy źli skoro nam lidera Solidarności wykreowali, do strajków i przewrotu doprowadzili. Widać jaki kraj tacy bohaterowie. Z uwagą się przyjrzę, gdzie w takim razie znajdzie się miejsce dla tych, którzy z komuną walczyli i jak oni sobie poradzą z "prawdą", że to ich cierpienie, walka, internowanie było na niby i zupełnie zbędne.

504 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 15:22:03)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
złata napisał/a:

(...)
Wałęsa kryształowy nie jest i wbrew temu co uważacie nie ma osoby, która go za takiego uważa, która kwestionuje to, co się działo w latach 70 - tych, przy okrągłym stole, za czasów jego prezydentury, czy teraz. (...)

No to już jest coś złota. Nie jest nie tylko kryształowy ale jest zwykłym kapusiem, donosicielem, sprzedawczykiem. Mówi się też o takich dosadniej - zdrajca.
Tak nazywa się rzeczy po imieniu. Donosił na innych za co pobierał wynagrodzenie. Wykonywał rozkazy SB.

złata napisał/a:

(...) Widać jaki kraj tacy bohaterowie.(...)

Smutne dość.
Może dodałabym jeszcze - żyjący bohaterowie. Bo wielu tych prawdziwy, zwyczajnie w walce o ten kraj zginęło.Próbowano usunąć z naszej historii pamięć o nich. Do dzisiaj nie znamy wszystkich ich grobów. Wszystkich nazwisk.

I mam prośbę, nie zwracaj się do mnie "wy". Ja już wielokrotnie pisałam jestem pojedyncza. Reprezentuję siebie. Wyrażam własne zdanie czy przedstawiam swoje poglądy. Nie oczekuję przytakiwania czy zgadzania się z moim osądem rzeczywistości. Dostrzegam różnorodność świata wink

505 Ostatnio edytowany przez _miszmasz (2016-02-22 15:15:51)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
złata napisał/a:

Wałęsa kryształowy nie jest i wbrew temu co uważacie nie ma osoby, która go za takiego uważa, która kwestionuje to, co się działo w latach 70 - tych, przy okrągłym stole, za czasów jego prezydentury, czy teraz. Zupełnie nie o to chodzi. Inka, Miszmasz nie podyskutujemy sobie, bo stosujecie podwójne standardy w zależności od osoby i nie stawiacie pytań tylko dopasowujecie "dowody" do postawionej z góry tezy, unikając odpowiedzi na niewygodne pytania. Do tego z satysfakcją obwieszczacie światu o znalezieniu haka w celu zniszczenia czy wykpienia niewygodnej dla danej opcji politycznej osoby. Nie zależy Wam na rzetelnym zbadaniu historii, na dialogu, na prawdzie, na sprawiedliwości Wy po prostu już wiecie, nie macie żadnych wątpliwości.  Nie moje klimaty. 
A co do opozycjonistów to warto posłuchać tych, którzy od brudnej polityki trzymali się z daleka, bo nie o to walczyli.
I kto, by pomyślał, że Kiszczak stanie się bohaterem narodowym... Teraz jego żona może spać spokojnie, pokazała, że mimo wszystko był honorowym i przyzwoitym człowiekiem, o tym w różnych wywiadach mówiła, nie mogąc pogodzić się z negatywną oceną jego działań. Nie ma to jak pośmiertna rehabilitacja. Czerwoni widać nie tacy źli skoro nam lidera Solidarności wykreowali, do strajków i przewrotu doprowadzili. Widać jaki kraj tacy bohaterowie. Z uwagą się przyjrzę, gdzie w takim razie znajdzie się miejsce dla tych, którzy z komuną walczyli i jak oni sobie poradzą z "prawdą", że to ich cierpienie, walka, internowanie było na niby i zupełnie zbędne.

Fakty są takie, że był agentem i zdrajcą a nie żadnym bohaterem tak jak wmawiano przez lata. O czym chcesz dyskutować?

A co do tego, że czerwoni wykreowali sobie człowieka, żeby doprowadzić do przewrotu to tak właśnie było, a wszystko po to by mieć swoich ludzi na najwyższych stołkach gdy już do przewrotu i zmiany ustroju dojdzie.

506

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Właśnie podali w TV,że największy "bohater" kapował i domagał się za to pieniędzy.

507

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Wczoraj dwie stacje telewizyjne podały informację o jakimś balu polonijnym w Ameryce , w którym uczestniczył Wałęsa (tvn w "Faktach" i tvp w "Wiadomościach", o innych nie wiem) Oglądaliście? Nietrudno było zauważyć rażące różnice w interpretacji tego samego wydarzenia.... Zastanawiałam się czy aby na pewno chodzi o tą sama osobę...
Ach ta Polska.... co temat, to podział, rozłam.

A tak na rozluźnienie tej ciężkiej patriotycznej debaty - nie macie wrażenia, że LW łyknął co nieco na tym balu wink ?

Ja pamiętam Lecha z czasów mojej wczesnej młodości, nastoletniości wręcz. Tego Lecha od wódki z Jelcynem, debaty z Kwachem (ani be , ani me , ani kukuryku wink  ), symbiozy z Radiem Maryja i Matki Boskiej na klapie.
Jak dla mnie to on jest takim przaśnym cholerykiem z przerośniętym ego i ograniczoną możliwością kontrolowania  gestykulacji. Cała jego postać, artykulacja i ekspresja jest w moich oczach zabawna. Pewnie żadna ze mnie patriotka , ale nie umiem go zlokalizować ani w okolicach legendy/bohatera ani zdrajcy. Nie potrafię też powstrzymać śmiechu ilekroć go widzę.

508 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 16:08:58)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
MamaMamusia napisał/a:

Wczoraj dwie stacje telewizyjne podały informację o jakimś balu polonijnym w Ameryce , w którym uczestniczył Wałęsa (tvn w "Faktach" i tvp w "Wiadomościach", o innych nie wiem) Oglądaliście? Nietrudno było zauważyć rażące różnice w interpretacji tego samego wydarzenia.... Zastanawiałam się czy aby na pewno chodzi o tą sama osobę...
Ach ta Polska.... co temat, to podział, rozłam.(...)

Internet pełen jest materiałów i informacji, nie trzeba Telewizji - żadnej.
Portale społecznościowe, prasa (z różnej strony), różne serwery. Twitter - obszerna baza, relacje na  żywo. Sam PLW komentujący na wykopie.pl. Aż w głowie może się zakręcić wink
Kto chce wiedzieć - znajdzie.

509

Odp: Komitet Obrony Demokracji
in_ka napisał/a:

. Sam PLW komentujący na wykopie.pl..

To na pewno jest źródło samo w sobie smile
Nie widziałam, wystarczy mi wypowiedź w stylu - coś podpisałem, nie wiem co....błąd popełniłem, ale nie mogę powiedzieć jaki  .... wink
Tak jak mówiłam - wole sie pośmiać smile Mam dystans  do Lecha w każdej postaci smile

510 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 16:31:46)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
MamaMamusia napisał/a:
in_ka napisał/a:

. Sam PLW komentujący na wykopie.pl..

To na pewno jest źródło samo w sobie smile
Nie widziałam, wystarczy mi wypowiedź w stylu - coś podpisałem, nie wiem co....błąd popełniłem, ale nie mogę powiedzieć jaki  .... wink
Tak jak mówiłam - wole sie pośmiać smile Mam dystans  do Lecha w każdej postaci smile

Powiedział również - "zdradziliście mnie nie ja was", to prawda, nie puścił tyle lat "pary z gęby" wink
Był lojalny wobec układu z SB do końca, dbał też o nich.
W 93 r Wałęsa zawetował sejmową ustawę, równającą w dół UB-eckie emerytury. Nawet tym mordercom z lat 50-tych nie pozwolił ograniczyć kasy
Ciekawi mnie czy odnajdzie w sobie resztki honoru i powie prawdę.
Przeprosi tych na których donosił (są nazwiska), przeprosi tych, których oszukał. Stać go będzie na to. Stać będzie Człowieka Przywódcę Solidarności. Ma swoją szansę w historii, kolejny raz.

511

Odp: Komitet Obrony Demokracji
in_ka napisał/a:

. Ciekawi mnie czy odnajdzie w sobie resztki honoru i powie prawdę.

no co ty...Prędzej zwieje do którejś z Ameryk (chyba nawet już to zrobił) i będzie dalej głosił swoja opowieść o wolności smile
Wyobrażasz sobie napuszonego, furczącego jak lokomotywa Wałesę, który wykazuje skruchę i przeprasza ????? Ja nie..

512 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 16:52:18)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
MamaMamusia napisał/a:
in_ka napisał/a:

. Ciekawi mnie czy odnajdzie w sobie resztki honoru i powie prawdę.

no co ty...Prędzej zwieje do którejś z Ameryk (chyba nawet już to zrobił) i będzie dalej głosił swoja opowieść o wolności smile
Wyobrażasz sobie napuszonego, furczącego jak lokomotywa Wałesę, który wykazuje skruchę i przeprasza ????? Ja nie..

Jemu nawet nie pozwolą wink A on zawsze był tylko marionetką.
Chociaż istnieje jedna szansa na milion, bo Wałęsa jest nieprzewidywalny do końca (co znajduje się również w jego teczce - profil psychologiczny), że coś może odwalić wbrew.

Kino w internecie, jakieś włamy, blokady niewygodnych stron. Po co? Materiały już są w sieci. Tego się nie zatrzyma. Dlatego pewno tak upublicznili, nagłośnili temat. Pozamiatane.

A tak to się zaczęło ...
https://pbs.twimg.com/media/Cb0HFwTW4AQHV39.jpg

513 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-22 17:02:00)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Już Lichocka była dziennikarka napisała by nie wierzyć we wszystkie teczki big_smile
Są już przecieki iż jest teczka Rajmunda Kaczyńskiego...
Już w internecie krąży zakład czy teczki inne niż bolka znikną wink

514 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 18:36:08)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
majkaszpilka napisał/a:

Właśnie podali w TV,że największy "bohater" kapował i domagał się za to pieniędzy.

https://pbs.twimg.com/media/Cb0L8XDWEAEC0qW.jpg
Płacono mu systematycznie.
No i oczywiście systematycznie wygrywał w totka, o czym jakiś czas temu w swojej książce napisała p. Danuta nieroztropnie wink

https://pbs.twimg.com/media/Cb03Kz5WIAAqKKE.jpg

515 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-22 17:05:31)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Teraz nasi lustrują ruch narodowy z anonnymous a to dopiero początek . Przedsmakiem tego był wyciek rozmów Holochera  jednego z były szef ONRu oraz były członek władz ruchu narodowego. Hakerzy przejęli pełen profil facebooka Rozmawiał tam min. o ONRocu gwałcicielu Krystianie Palickim i jego następcy j Romana "cipa" Jakubowicza (taka ksywa). Przekrętach finansowych Artura Zawiszy oraz organizacji zespołów neonazistowskich. Materiał można ściągnąć stąd https://file.wikileaks.org/file/fb_onr.7z
W tym roku dojdzie więcej o Mariana Kowalskiego, Roberta Winnickiego oraz Adama Gmurczyka.

516

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Rozumiem, że teraz ci wszyscy wielcy działacze Solidarności, którzy byli tak znani w społeczeństwie polskim A.D. 1989, że aby wejść do kontraktowego parlamentu musieli robić sobie fotki z Wałęsą teraz posypią głowy popiołem? Na czele z Jarosławem Kaczyńskim, który też musiał sobie rzeczoną fotkę pstryknąć aby ciemny lud w ogóle skojarzył, że on opozycjonista smile
Nie bardzo rozumiem o co jest to halo, bo że Wałęsa jakieś kwity podpisywał było wiadomo od dawna. Natomiast najbardziej zabawny jest zarzut zdrady smile Nigdy nie przestanę się dziwić, że jestem członkiem narodu, który czci Józefa Piłsudskiego, bez wątpienia agenta wywiadu niemieckiego od którego brał pieniądze (zapewne Niemcy płacili mu za działalność na rzecz Wielkiej Polski), wodza, który sprowokował wojnę, która omal nie skończyła krótki żywot II RP. Dyktatora, który nie umiał zaakceptować decyzji wolnych Polaków więc im tą wolność zabrał, bo za głupi byli aby sami decydować. Narodu, który czci pułkownika Kuklińskiego, który złamał przysięgę wojskową daną krajowi i armii, w której służyły miliony takich jak on polskich mężczyzn. Tak, to jest właśnie przezabawne, Kukliński - bohater, Wałęsa - zdrajca...

517 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 17:09:12)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Snake napisał/a:

(...) Nie bardzo rozumiem o co jest to halo, bo że Wałęsa jakieś kwity podpisywał było wiadomo od dawna. (...)

No jednak Snake z tego co się dzieje (nawet tu na forum) wynika, że nie było wiadomo. I o to jest szum, że teraz te wszystkie nazwijmy "domysły" zostały podane na tacy.
Oczywiście, że duża część opozycji wiedziała, że Wałęsa jest kablem. Przecież to sam Michnik chciał go wsypać. Szantażowali się nawzajem.

518 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-22 17:51:03)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

Przecież było wiadomo ze jest teczka i to nie tylko na Bolka nikt temu nie zaprzeczał. Tylko pytanie czy fałszywka. Kaczyński miał podobno fałszywkę, wszyscy w internecie się z tego śmieją big_smile
Teczkę Jarosława Kaczyńskiego mogliśmy poznać 2 czerwca 2006 r., kiedy to on sam przedstawił ją dziennikarzom. Zanim do tego doszło, przez kilka miesięcy toczył się dziwny spór. Otóż najpierw Kaczyński obiecał, że swoją teczkę ujawni, a potem zaczął z tym zwlekać. Przypierany do muru przez media tłumaczył, że nie może teczki upublicznić, bo „są w niej ślady ingerencji płk. Lesiaka”. Jan Lesiak stał na czele zespołu, który działał w UOP i który był oskarżony o prowadzenie „inwigilacji prawicy”. W tej sprawie Lesiak stawał przed sądem, ale ostatecznie nie został skazany, gdyż zarzuty uległy przedawnieniu.
W każdym razie Kaczyński z upublicznieniem swojej teczki zwlekał, w końcu w całą sprawę zaangażował się Zbigniew Ziobro, który był wówczas ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym i który ogłosił, że teczka Kaczyńskiego była fałszowana. Czym oczywiście wywołał jeszcze większe zainteresowanie. W ogólnym ferworze nikt nawet nie zapytał, dlaczego właśnie Ziobro tak wiele wie o teczce, która nie jest upubliczniona.
Jak napięcie rosło, tak po 2 czerwca gwałtownie spadło. Bo materiały udostępnione mediom przez Jarosława Kaczyńskiego okazały się po prostu nudne. Jego teczka liczyła 200 stron, w większości były to mało ważne kserokopie, typu świadectwo ukończenia studiów czy świadectwo pracy. Teczka dotyczy lat 1976-1982. Pierwsze meldunki pokazują Kaczyńskiego jako osobę współpracującą z KOR. Ostatni – to rok 1982 i informacja, że Jarosław Kaczyński nie prowadzi szkodliwej działalności, więc wnioskuje się o przekazanie teczki do archiwum. Co było dziwne, bo w rzeczywistości działał on w podziemnej „Solidarności”, blisko jej najwyższych władz.
Owym fałszerstwem okazała się natomiast lojalka Jarosława Kaczyńskiego, którą miał podpisać zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, a która została najprawdopodobniej sporządzona na początku lat 90. Jakim cudem trafiła więc do materiałów o dekadę starszych, z poprzedniej epoki? A także notatka ppłk. Kijowskiego z jego rzekomej rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim 17 grudnia 1981 r., podczas której miało dojść do podpisania lojalki.
To były te dokumenty, które Kaczyński niechętnie ujawniał, podkreślając, że są fałszywe. I że te fałszywki podrzucone zostały do jego teczki w latach 90.
Jeżeli owe wyjaśnienia przyjmiemy za dobrą monetę, a stoi za nimi również autorytet sądu, musimy też przyjąć, że teczka Jarosława Kaczyńskiego wcale nie jest teczką. Jest tylko zbiorem dokumentów.
Jak mówili to Gontarczyk i Cenckiewicz, archiwa SB były prowadzone z zachowaniem wszelkiej staranności. Teczki, personalne i obiektowe, miały spis treści. Wiadomo więc było, jakie dokumenty zawierają, i nie można było czegoś do nich podrzucić bądź wyjąć. Co więcej, znajdujące się w nich materiały były numerowane, tak jak w książce, z tym że ta numeracja była od tyłu. Na samym spodzie były strony wcześniejsze, na górze – późniejsze. To jest logiczne, do teczki materiały się wkłada. Poza tym gdy teczka szła do archiwum, była przeszywana, żeby więc wyjąć z niej jakiś dokument i zastąpić go innym, trzeba było złamać pieczęć.
To niejedyne utrudnienie – teczki miały też rubrykę, w której wpisać się musiał każdy, kto do niej zaglądał. Biorąc do ręki teczkę, archiwista już wiedział, kto ją czytał i kiedy.
Tego wszystkiego teczka Jarosława Kaczyńskiego nie posiadała. Jest to zatem raczej nieuporządkowany, nieopisany zbiór dokumentów. I tu nasuwa się pytanie: czy wszystkich?
Jeżeli do takiej teczki można było dokładać materiały, takie jak owa lojalka, to można było z niej wyjmować. I to w różnym czasie, nie tylko w okresie PRL. Kto miał „teczkę” Kaczyńskiego, miał możliwość dowolnego preparowania jego życiorysu. W jedną albo w drugą stronę.
To oczywiście otwiera pole do różnych domysłów i teorii. Każda będzie inna, w zależności od historyka i jego poglądów.
I jest przestrogą dla innych: czy tylko teczka Jarosława Kaczyńskiego mogła być „sfałszowana”? Jedyna w Polsce?

Dziwna rozmowa

Ale jest w materiałach udostępnionych przez Jarosława Kaczyńskiego dokument, którego autentyczności nikt nie zaprzecza, a który interpretować można w sposób bardziej ścisły. Mianowicie zapis jego rozmowy z esbekiem 15 grudnia 1981 r., po wprowadzeniu stanu wojennego. To jest notatka kapitana SB, który prowadził rozmowę z Kaczyńskim, najprawdopodobniej kpt. Śpitalnika.
Gontarczyk i Cenckiewicz z wielkim obrzydzeniem traktują Lecha Wałęsę i jego rozmowy z SB, które miały miejsce na początku lat 70. Owszem, przyznają, że nie ma jego zobowiązania do współpracy, nie ma jego podpisu, ale już sam fakt, że Wałęsa rozmawiał z SB i być może przekazywał tej służbie jakieś informacje, jest dla byłego prezydenta kompromitujący.
Są więc w tej mierze ogromnie pryncypialni.
Bardzo ciekawe, jak potraktowaliby rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z SB?
Porównajmy zresztą te dwie sytuacje.
W roku 1970 Lech Wałęsa, młody, 27-letni robotnik z żoną i dzieckiem, był sam, na łasce i niełasce esbeków, nie miał zielonego pojęcia, jakie prawa mu przysługują, ale chyba słusznie wyczuwał, że żadne.
W roku 1981 Jarosław Kaczyński był działaczem „Solidarności”, współpracownikiem KOR, doktorem prawa, mężczyzną dojrzałym, 32-letnim, człowiekiem, który wie, jak się zachować w kontaktach z SB. Warto pamiętać, że od roku 1977 opozycja demokratyczna kolportuje poradnik „Obywatel a Służba Bezpieczeństwa”, z którego każdy zaczynający jakąś działalność może dowiedzieć się, jak ma się zachować w kontaktach z SB. To z tej broszury każdy działacz mógł się dowiedzieć, że w kontaktach z SB nie musi niczego podpisywać. Że powinien milczeć i nie dać się wciągnąć w pogawędki.
Tymczasem, jak wynika z notatki funkcjonariusza SB, Jarosław Kaczyński, którego doprowadzono rano do SB, zaczyna nagle dyskutować.
W notatce czytamy, że Kaczyński zaczął opowiadać, że wykładał w Białymstoku teorię państwa i prawa. I, jak zanotował esbek, miał „dość pochlebnie” mówić o swoich studentach – pracownikach MSW.
Kaczyński mówił też o swojej pracy w Ośrodku Badań Społecznych „S”. Ale odmówił odpowiedzi na pytanie, kto go tam rekomendował. Za to, jak czytamy w notatce, nawet chętnie podjął dyskusję o polityce, choć był „przygnębiony” porażką „Solidarności”. W notatce więc czytamy, że Kaczyński „uważał, że Związek ze względów geopolitycznych nie dążył do przejęcia władzy i że w tej kwestii władza jest przewrażliwiona i niepotrzebnie podjęła tak ostre środki. Uważa też, że władza (…) nie wywiązała się z zawartych porozumień społecznych i podejmowała szereg prowokacyjnych prób wciągnięcia Związku w konfrontację”.
Kapitan SB w tej notatce tak opisuje Jarosława Kaczyńskiego: „sprawiał wrażenie osoby mocno niepewnej o swój los. Jego wygląd jest niedbały. Twierdził, że nie interesują go sprawy materialne, kobiety, np. nie zależy mu w przyszłości na posiadaniu rodziny. Ma flegmatyczne usposobienie, wygląd książkowego mola. Pozuje na myśliciela Solidarności. Mimo pewnej demonstracyjnej rezygnacji z życia, kariery, stwierdzam, że jest osobą raczej ambitną”. I dodaje: „obruszył się, gdy stwierdziłem, że pozycja jego brata Lecha jest w Solidarności znacznie wyższa od tej, którą on reprezentuje. Nie przypadły mu do gustu uwagi typu, że na taką pozycję i rolę w środowiskach inteligenckich, jaką mają np. Michnik, Macierewicz czy Geremek, to trzeba zapracować, zasłużyć”.
Ta charakterystyka człowieka, który ma o sobie wysokie mniemanie i czuje się wyprzedzany przez gorszych – w jego mniemaniu – od siebie, jest jak zaproszenie do werbunku. Służby specjalne takich ludzi pozyskują, dając im ułudę rewanżu, pokazania swojej mocy. Więc i kapitan SB najpewniej w tym kierunku rozmowę poprowadził. A jak zareagował Kaczyński?
Esbek o tym napisał: „Jakkolwiek ponownie siedzieć nie chce, często odmawiał udzielenia odpowiedzi na pytanie. Stanowiska w tym względzie zmienić nie chciał, godząc się na internowanie. Dodał przy tym, że nie zgodzi się też na żadną współpracę i raczej wybrałby samobójstwo jako alternatywę”.
Czyli mamy Kaczyńskiego twardziela?
Może tak, może nie. Niechętny mu historyk uwypukliłby inne fragmenty notatki. Bo w innej części esbek pisze, że Kaczyński „dwukrotnie zaznaczył wyraźnie, że o niektórych sprawach może ze mną rozmawiać, ale w innych warunkach i po zakończeniu stanu wojennego”. I że, co prawda, „kategorycznie odmówił podpisania deklaracji lojalności, uważając, że jest ona bezprawna”, ale, z drugiej strony, miał się ustnie zobowiązać do przestrzegania przepisów stanu wojennego. Esbek nie pisze, czy przysięgał przy tym, jak podobno robił to Wałęsa w roku 1970, na medalik (z rechotem powtarza to prawicowa prasa)… Ale wnioski wysnuwa z tej rozmowy dla dzisiejszego Kaczyńskiego niebezpieczne. Bo stwierdza w notatce, że nie traktuje Kaczyńskiego jako „I kategorii ekstremisty Solidarności” i w związku z tym go nie internuje, ale będzie kontrolował operacyjnie.
Jak zinterpretować tę notatkę? Prezes PiS twierdzi, że „zawiera ona wiele pominięć i przeinaczeń”. Na pewno tak jest. Ale na pewno jest też tak, że Kaczyński musiał swoim zachowaniem przekonać esbeka, że jest mało groźny dla ustroju, że nie ma potrzeby go zamykać. Jakąś deklarację potulności musiał więc złożyć. To jest oczywiste. Wstępem do niej było rozmawianie z SB – choć wiedział, po lekturze broszury „Obywatel a Służba Bezpieczeństwa”, że z SB się nie rozmawia – chwalenie studentów – pracowników MSW, obietnice rozmowy z SB „w innych czasach”.
To wszystko można wielorako interpretować. Tę gadatliwość, chęć przypodobania się funkcjonariuszowi. Choć jedno jest raczej pewne – do odważnych Jarosława Kaczyńskiego w tamtym czasie zaliczyć nie można. Ani do odważnych, ani do ważnych.

Mały pikuś

To brzmi jak fragment scenariusza filmu sensacyjnego, bo to płk Lesiak założył Jarosławowi Kaczyńskiemu teczkę. „W Służbie Bezpieczeństwa to ja pierwszy go odkryłem”, mówił Lesiak dwa lata temu w rozmowie z „Przeglądem”. „Pojawił się u Kuronia, jakiś taki człowiek, akurat była obserwacja, w związku z tym poszli za nim i ustalili, kto to jest i gdzie mieszka. Sprawdziliśmy, nie był zabezpieczony. Więc ja go zabezpieczyłem”.
Z materiałów ujawnionych przez Kaczyńskiego wynika, że był on podrzędnym działaczem „Solidarności”, z dalekiego szeregu. Od liderów dzieliły go lata świetlne.
To zresztą widać w prezentowanych przez prezesa PiS materiałach – bezpieka zajmowała się nim pobieżnie i raczej przypadkowo.
A w roku 1982 przestali się nim zajmować – jego teczka kończy się na sierpniu 1982 r., adnotacją, że Jarosław Kaczyński nie prowadzi szkodliwej działalności, i wnioskiem o przekazanie teczki do archiwum.
Tymczasem działał on w podziemnej „Solidarności”, coraz bliżej jej najwyższych władz. Choć proces owego zbliżania był rozłożony na lata.
Ale warto w tym miejscu zastanowić się nad jednym elementem – dlaczego bezpieka lekceważyła Jarosława Kaczyńskiego? Odpowiedź na to pytanie może być dwojaka. Wszystko zależy od tego, jak oceniamy SB, czy była wszechpotężna i silna, czy też swą niewiedzę nadrabiała pewnością siebie i jej materiały i oceny w wielkim stopniu mijały się z rzeczywistością.
Jeżeli bowiem Jarosław Kaczyński był ważną postacią w „Solidarności” i szkodził PRL, i jeżeli bezpieka tego nie zauważyła, to znaczy, że była nieudolna, miała słabe rozpoznanie i myliła się. W związku z tym trzeba odpowiednio krytycznie patrzeć na tworzone przez funkcjonariuszy SB dokumenty.
Z kolei wrogowie Wałęsy, apologeci IV RP, utrzymują, że bezpieka była wszechpotężna, to ona skonstruowała Okrągły Stół i patronowała, poprzez swoich agentów, przejściu z PRL do III RP. I że jej wewnętrzne dokumenty to prawda i tylko prawda.
Jeżeli tak, to w tym świetle Jarosław Kaczyński jawi się jako mały pikuś, funkcjonujący gdzieś na obrzeżach opozycji demokratycznej, jej odłamu związanego z Antonim Macierewiczem.
Kim więc był Jarosław Kaczyński w czasie, gdy Lech Wałęsa był wrogiem PRL numer 1, był internowany i inwigilowany?

Raport Nowaka

Najprostszą odpowiedzią na to pytanie byłoby stwierdzenie, iż rzeczywiście w tamtym czasie był postacią dalekiego planu, że zacznie piąć się do góry dopiero za kilka lat. Ale czy PiS-owcy z czymś takim są w stanie się pogodzić?
Historia podpowiada, że nie, i pokazuje wiele przykładów świadczących o tym, że rozmaici przywódcy po latach dorabiali sobie legendy do życiorysu. W ten sposób w czasach ZSRR bitwa o Małą Ziemię, w której brał udział Leonid Breżniew, była opisywana jako jedna z najważniejszych bitew II wojny światowej. Podobny mechanizm można zauważyć i w przypadku Jarosława Kaczyńskiego – gdy pojawiają się tezy, że był opozycjonistą tak przebiegłym, że po prostu bezpieka go nie przejrzała.
Ale szerokie pole do interpretacji pozwala na tworzenie różnych wersji.
Jedną z nich rozpowszechnia na swojej stronie internetowej raportnowaka.pl były poseł Samoobrony Zbigniew Nowak. Fakt, że należał on do grupy niekonwencjonalnych posłów, każe na jego rewelacje patrzeć z dużą ostrożnością. Ale popatrzmy.
Otóż Nowak stawia tezę, chyba zupełnie logiczną, że teczka Kaczyńskiego nie zawiera wszystkich dokumentów i że SB nie powinna odpuścić sobie nawet tej rangi działacza.
W związku z tym inaczej patrzy na materiały z jego teczki, które, zdaniem Kaczyńskiego (i zdaniem sądu), były sfałszowane.
Idzie mniej więcej tą samą drogą, którą poszli Cenckiewicz i Gontarczyk, kwestionujący wyrok sądu lustracyjnego w sprawie Lecha Wałęsy.
I zatrzymuje się nad notatką ppłk. Kijowskiego z 17 grudnia 1981 r. Tę notatkę sąd uznał za nieprawdziwą, wytworzoną później. Kijowski zmarł w roku 1990, nie mógł więc potwierdzić ani zaprzeczyć, natomiast zaprzeczył jej autentyczności były jego zwierzchnik z SB, płk Wacław Król.
Załóżmy jednak, że nie wierzymy byłym esbekom, za to przemawiają do nas byle esbeckie dokumenty. Możemy więc mniemać, że Jarosław Kaczyński w SB pojawił się dwa dni po swoim pierwszym przesłuchaniu. To akurat potwierdza inny dokument, który prezes PiS uważa za autentyczny – jego noszące datę 17 grudnia oświadczenie, w którym odmawia podpisania lojalki. „Jednocześnie stwierdzam, że nie istnieją podstawy prawne zobowiązujące obywateli PRL do składania tego rodzaju deklaracji”, napisał Kaczyński.
Kijowski w swej notatce (tej uznanej za nieprawdziwą) to wydarzenie przedstawia tak, że miał zaproponować Kaczyńskiemu napisanie dwóch oświadczeń. Pierwszego, że odmawia podpisania lojalki, drugiego – że będzie przestrzegał przepisów stanu wojennego. I że to pierwsze będzie włączone do akt, a to drugie zostanie u Kijowskiego i będzie „podstawą do zwolnienia”, na co Kaczyński miał przystać.
W dalszej części Kijowski pisze, że Kaczyński zgodził się na propozycję, by raz w miesiącu spotykać się i dyskutować na tematy polityczne: „W moim odczuciu dokonałem wstępnej fazy pozyskania; dalsze rozmowy określą jego przydatność jako osobowego źródła informacji”.
Jest jeszcze inna notatka Kijowskiego (też uznana za fałszywą), że 17 grudnia „figurant Jar” miał się załamać i zgodził się na kontynuowanie rozmów na neutralnym gruncie. Kijowski miał też proponować, by w celu zakonspirowania Jara jako ewentualnego TW nie rejestrować go w Biurze C (czyli w archiwum SB).
Tak oto mamy dokument, który historyka o temperamencie Cenckiewicza czy Gontarczyka powinien rzucić na kolana. A przynajmniej zachęcić do przekopywania archiwów.
Na początek zaczęli go badać prokuratorzy – bo Jarosław Kaczyński złożył doniesienie do prokuratury, że jego teczka była fałszowana. Na razie jednak prokuratura nie zakończyła prac, nic nie wiadomo o badaniach notatek Kijowskiego, sprawdzaniu, kiedy rzeczywiście zostały wytworzone.
Sprawa jest niejasna. Na poparcie tezy, że te dwie notatki (a przynajmniej druga z nich) to fałszywki, wystarczy logiczny wywód – jeżeli Kaczyński miał być tak głęboko zakonspirowanym współpracownikiem, że nawet informacja o tym nie miała prawa iść do archiwum, to skąd tam się wzięła?
Ale jest i kontrargument – przytacza go Nowak: „Kaczyński twierdzi, że Lesiak lub inny esbek sfałszował mu lojalki, przy czym nie zauważa, że w jego teczce obydwa te dokumenty umieszczone są również w postaci mikrofilmów. Te pochodzą z okresu do 1985 i co najważniejsze, w opublikowanych przez Kaczyńskiego dokumentach jest mowa o tym, że prowadzący całą rozmowę nagrał na kasetę oraz załącza ją do notatki”.
I znów stajemy przed kolejnymi pytaniami: czy rzeczywiście te dokumenty zostały zmikrofilmowane? A jeżeli tak, to kiedy? Czy można mikrofilmy sfałszować? Czy, poza tym, zachowała się kaseta z rozmowy Kaczyński-Kijowski?
W ten sposób wchodzimy w kolejny etap dywagacji. W gruncie rzeczy zupełnie niepotrzebny, bo przecież to, czy Kaczyński rozmawiał z esbekami, czy nie, jest zupełnie bez znaczenia, oceniamy go przecież przez pryzmat ostatnich lat działalności, a nie jakichś mniej lub bardziej wiarygodnych zapisków.
Tylko że ludzie PiS uważają, że jest zupełnie inaczej. Dla nich to narzędzie do niszczenia przeciwników.
To polityczne i stricte użytkowe podejście do sprawy więcej przeszkadza, niż pomaga. 2 czerwca 2006 r. Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej, mówiąc o rzekomej lojalce i notatkach Kijowskiego, mówił pompatycznie, że to efekt tego, iż służby specjalne uważały go na początku lat 90. za najniebezpieczniejszego przeciwnika. Tak jak SB Wałęsę w roku 1981 i latach późniejszych. „W początkach lat 90. byłem traktowany jako osoba szczególnie niebezpieczna, którą trzeba zniszczyć i której dawna służba bezpieczeństwa nienawidzi. Skądinąd to dla mnie wielka pochwała”, mówił. W związku z tym – dodawał – fałszowano jego teczkę (zupełnie jak Wałęsie w latach 80.).
Argument Kaczyńskiego jest jednak o tyle chybiony, że zapomina on o jednym – teczkę Wałęsy fałszowano po to, żeby podrzucić ją innym działaczom „Solidarności” i Komitetowi Noblowskiemu. A nie ma śladu, by notatki Kijowskiego ktoś komuś chciał podrzucać…

Fałszowali czy mylili się?

Jak się okazuje, teczka Jarosława Kaczyńskiego była sfałszowana, natomiast teczka Lecha Kaczyńskiego była pełna pomyłek. O tych pomyłkach mówił sam prezydent, jeszcze w roku 2005, podczas kampanii wyborczej.
Lech Kaczyński przedstawił ją na początku lipca 2005 r., na konferencji prasowej w Centrum Foksal w Warszawie. Dokumenty dotyczące Lecha Kaczyńskiego zebrane były w siedmiu tomach i liczyły 440 stron. Pochodziły głównie z lat 1980-1982, były więc bardzo niekompletne, był to w zasadzie wycinek z bogatej i długiej działalności opozycyjnej obecnego prezydenta. Dodajmy jeszcze, że te dokumenty były oryginalnie zszyte przez IPN.
Te resztki materiałów (bo oryginalna teczka osobowa Lecha Kaczyńskiego nie zachowała się, były to zatem tylko materiały zebrane z tzw. teczek obiektowych, dotyczących instytucji, w których pracował, ale np. nie zachowały się żadne materiały dotyczące jego współpracy z Lechem Wałęsą) obecny prezydent oceniał bardzo krytycznie.
„To wszystko jest ubecka, nieprawdziwa wizja świata”, mówił. I dodawał, że bezpieka była bardzo źle zorientowana w tym, co się działo wewnątrz „Solidarności”: „Jeden z działaczy w raporcie został nazwany „inteligentnym”, znam go dobrze, jeśli on jest inteligentny, to ja jestem wysoki”.
„Ujawniam teczkę, bo takie jest zapotrzebowanie społeczne”, mówił trzy lata temu Lech Kaczyński.
W gruncie rzeczy nie był to dla Polaków komplement.
Na koniec pytanie czemu słowo wkurwieni (odpowiednik słowa wkurzeni) zostało uznane za wulgaryzm.

519 Ostatnio edytowany przez in_ka (2016-02-22 18:10:54)

Odp: Komitet Obrony Demokracji
Paweło napisał/a:

(...) że bezpieka była wszechpotężna, to ona skonstruowała Okrągły Stół i patronowała, poprzez swoich agentów, przejściu z PRL do III RP.(...)

I taka smutna prawda jest.
Przydałoby się jeszcze upublicznić teczki TW Litwin, TW Wolski, TW Alek, TW Profesor, itd.

520 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-02-22 18:37:26)

Odp: Komitet Obrony Demokracji

A ejdnak ciebie prawda zabolała big_smile Na Kwaśniewskiego i innych nic nie mają bo gdyby mieli już by dawno opublikowali. Dlatego próbowali narobić smrodu z fundacją Kwaśniewskiej oraz pseudo afera Rywina która okazała się pisaną na wodzie. Koniec już off topy będę zgłaszał. Zgłaszał wszystko niezgodne z tematem KODu.
Zbieramy podpisy obywatelskim projektem ustawy o trybunale konstytucyjnym.

Proponujemy powrót do ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z czerwca
2015 roku, z drobnymi zmianami uwzględniającymi wnioski z ostatniej
debaty publicznej. Oto najważniejsze zmiany:
1 Wybór sędziów Trybunału będzie dokonywany większością 2/3
głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Zwiększy się krąg podmiotów, które mogą zgłaszać kandydatów:
Prezydent Rzeczypospolitej, Krajowa Rada Sądownictwa, Zgromadzenie
Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego.
1 Powierzamy dalsze sprawowanie obowiązków sędziemu Trybunału,
którego kadencja upłynęła, aby uniknąć paraliżu Trybunału
w przypadku, gdy Sejm nie jest w stanie podjąć decyzji o wyborze
jego następcy.
1 Wprowadzamy kadencyjność prezesa i wiceprezesa Trybunału (6 lat).
1 Sędzia będzie składał ślubowanie przed Marszałkiem Sejmu na tym
samym posiedzeniu, na którym sędzia został wybrany.
1 Przywracamy składy orzekające i zwykłą większość głosów w orzekaniu:
pełny skład (15 sędziów, przy kworum 9 sędziów), skład pięcioosobowy
(dla większości spraw) i skład trzyosobowy.
1 Zgromadzenie Ogólne Sędziów będzie podejmowało decyzje bezwzględną
większością głosów w obecności co najmniej 10 sędziów
TK (decyzje dotyczące wewnętrznych spraw Trybunału).
1 Usuwamy utrudnienia proceduralne wprowadzone przez ostatnie
ustawy nowelizujące: projekt znosi terminy 3 i 6 miesięcy od zawiadomienia
o rozprawie, w których nie można przeprowadzić
rozprawy i znosi konieczność wyznaczania rozpraw w kolejności
wpływu wniosków.
Nasz projekt nie paraliżuje Trybunału i nie stoi w sprzeczności
z Konstytucją RP
http://komitetobronydemokracji.pl/wp-co … y-o-tk.pdf

27 lutego 2016 o godz.13.00 spotykamy się na Błoniach Stadionu Narodowego

KOD to tysięcy ludzi w całej Polsce i na świecie. Pokażmy, ile nas KODerek i KODerów jest naprawdę!

Niech wszyscy zobaczą, że KOD „się nie kończy”, że to nie tylko „garstka”, jak o nas piszą nam nieprzychylni.Spotkajmy się wszyscy w jednym miejscu i pokażmy jaką jesteśmy siłą.

Będziemy zbierać podpisy pod naszym, KODowskim, projektem ustawy o Trybunale.Musimy zebrać minimum sto tysięcy podpisów. Pokażmy, że tyle zbierzemy w jeden dzień. Na zbieranie podpisów mamy trzy miesiące.

Zbierzmy tyle, ile się da! Jak najwięcej!!

Pokażmy, że damy radę – My Naród!

Posty [ 456 do 520 z 1,482 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 23 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024