Moje zdrady (Netkafejka) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Moje zdrady (Netkafejka)

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 234 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 15,189 ]

456 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-04 18:11:33)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
O'kruszynka napisał/a:

(uff Aurorko... bo się bałam, że zamilkniesz...)

Hej O' Kruszynko!

Zamilknę ...? Ależ ja się dopiero rozkręcam! ;-)))
Odkąd moja dusza zdrowieje w postępie geometrycznym, to i głos mój wyraźniejszy, pewniejszy, a przynajmniej taki od C' do C" choć jeszcze bez alteracji ;-)

Starr pracuje jeszcze nad epilogiem, zatem zaczekam cierpliwie z moimi ewentualnymi pytaniami, które noszę w sobie, bo każdy Jego nowy wpis dosypuje złotych ziaren piasku do klepsydry tej opowieści. A ponieważ zostałam spłoszona, to jeśli Starr zechce, moje impresje dotyczące Jego Osoby oraz main theme Jego życia pozwolę sobie przekazać w prywatnej przestrzeni dostępnej tylko Zainteresowanemu, unikając w ten sposób niepotrzebnych tu nikomu egzaltacji ;-)))

PS
"Nim coś powiesz - zmilcz
Nim coś powiesz - zważ
Bo mówiąc przegrałbyś
A zmilczeć możesz jak poeta."

To o Tobie? :-)

Intrygujesz mnie, O' Kruszynko. Niezmiernie. Gdy spotykam Twoje wpisy, pojawia się coś, co mnie przywołuje i zdumiewa. Czy pozwolisz mi zapytać Cię o coś?




AnnoJo,

Jeśli to, co napisałaś do Starr'a jest próbką stylu, który rozkwitnie w Twojej opowieści o Ogrodach, to najuprzejmiej proszę wpisać mnie na listę oczekujących. Już czekam z konewką w dłoni :-)

Zobacz podobne tematy :

457 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-04-04 21:26:36)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

/.../
Byłoby bardzo miło, gdyby udało się udowodnić, że coś takiego istnieje, bo świat stałby się jeszcze ciekawszy :-)

Pozwolę sobie na małą polemikę z Tobą :-)
Zastanawiałeś się kiedykolwiek nad tym, czy granice naszego poznania mogą wykraczać poza nasz rozum?
Czy na pewno konieczne jest wyraźne wyodrębnienie "przedmiotu" poznania, jego konstruktywne i całościowe ujęcie oraz wyraźenie go systemem pojęć, aby ZAISTNIAŁ on w świadomości i poprzez jego poznanie uczynił świat ciekawszym? ;-)

Przyjmijmy, że myślisz o "poznaniu naukowym".

Jeśli naukę rozumiesz jako zbiór sformalizowanych (zwerbalizowanych) i dających się zapisać teorii to takie ograniczenie w istocie się pojawia. Niestety w epoce "wyrobnictwa" w nauce, gdzie celem badacza jest zgromadzenie wystarczającego do przetrwania na uczelni dorobku znanego pod nazwą Indeks Hirsha oraz punktacji Impact Factor, ten sposób rozumienia nauki staje się coraz bardziej powszechny. W istocie nauka jest jednak czymś innym, jest "poznaniem prawdy"

Niech zilustruje to przykład - nie wszyscy fizycy, którzy umieją wyprowadzić wzór E=mc2, potrafiliby go wymyślić ;-) Podejrzewam - nie jestem wprawdzie fizykiem - że aby coś takiego wymyślić trzeba dysponować innym rodzajem poznania niż umiejętność przekształceń wzorów nabywana w podstawówce. Ten poziom ma charakter intuicyjny a tworzy się poprzez wielokrotny kontakt z obiektem poznania. Treść wzoru jest jedynie formalizacją czegoś znacznie głębszego - i "to coś głębszego" byłoby dla mnie nauką. Traktowałbym ją raczej jako zbiór intuicji badaczy realnie tworzących naukę.

Gdy udowodni się coś w badaniu empirycznym i poprawia istniejącą teorię, nie musi to oznaczać, że treść teorii w pełni odzwierciedla intuicję badacza na temat zjawiska. Tworzeniu teorii towarzyszy raczej poczucie kompromisu pomiędzy rzeczywistą intuicją a ograniczeniami wynikającymi z konieczności formalizacji tejże. Poznanie badacza może zachodzić w dowolny sposób - także pozarozumowy.

Pamiętam jakąś dyskusję fizyków dotyczącą korpuskularnej i falowej natury światła - jak masz jakiegoś fizyka pod ręką (coś pisałaś) zapytaj go czy przypadkiem ten dylemat nie ujawnia ograniczeń wynikających z samej natury narzędzi opisu otaczającej rzeczywistości, zaś intuicje na ten temat są czymś "pomiędzy" i dopuszczają widoczne w teorii sprzeczności.

Oczywiście, dla celów intersubiektywnej komunikacji, trzeba to jakoś przetwarzać na terminologię, co dla zewnętrznego obserwatora jest tożsame z "treścią nauki"

Przyszłość napisał/a:

Wiem, że to nieco obrazoburcze, ale może to nasz rozum jest ograniczony a my ograniczając się do rozumu dobrowolnie skazujemy się na przebywanie w ograniczonym świecie, który sami sobie współtworzymy.

No cóż, jeśli o mnie chodzi wierzę w to co da się udowodnić, reszta jest gdybaniem, ale chętnie sobie czasem pogdybam jak zapewne dało się zauważyć.

Tu jest jeszcze jeden element układanki - mózg przeciętnego europejczyka jest wypełniony wyspecjalizowanymi modułami tworzonymi w trakcie edukacji, realizującymi różne składowe takich procesów jak czytanie, pismo, obliczenia arytmetyczne, jazda samochodem, obsługa urządzeń, języki obce, praca zawodowa. Nie jestem pewien czy nie zmienia to w jakiś istotny sposób DOŚWIADCZENIA ŚWIATA, a zwłaszcza czy nie ogranicza zasobów świadomości. Wydaje się, że w rezultacie tych kształtujących go czynników, uruchamiając go w sposób w, którym działa jako całość - realizując mózgowe podłoże świadomości - w istocie dysponujemy mniejszym zasobem dostępnym do celów uniwersalnych. W tej sytuacji, zaśmiecanie umysłu wszelkim edukacyjnym 'shitem", czynienie z niego narzędzia do zarabiania pieniędzy powoduje, że "z natury rzeczy" bliższe jest tak ukształtowanemu umysłowi sformalizowane i sprowadzone do znaków rozumienie świata, zamiast poznania o charakterze intuicyjnym. Niestety nigdy nie byłem Aborygenem, więc nie jestem tego pewien.

Wreszcie sprawa ostatnia - mam duże wątpliwości czy mózg ewoluował po to aby zapewnić nam jakieś szczególne "doświadczenie prawdy". Podejrzewam, że ewoluował po to aby zapewnić nam przetrwanie i reprodukcję. To ma tylko TROCHĘ wspólnego z "poznaniem prawdy". Niewykluczone, że możemy jej poznać tylko tyle ile niezbędnie potrzebne.

458

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

AnnoJo,

Jeśli to, co napisałaś do Starr'a jest próbką stylu, który rozkwitnie w Twojej opowieści o Ogrodach, to najuprzejmiej proszę wpisać mnie na listę oczekujących. Już czekam z konewką w dłoni :-)

Auroro nie mogę pisać. Jestem tak przesiąknięta ty co i jak napisał Starr, że byłby to swoisty plagiat koncepcji i stylu.
Ale jak nabiorę dystansu, to kto wie?

459

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Wesołych Świąt, Kochani!

Nie będę Cię już dręczyć Starr moimi "wstawkami", bo Twoi Goście się niepokoją ;-)))

Auroro Poprosiłem Ciebie o pełnienie roli kapelmistrza na tym wątku, ale weź pod uwagę, co już napisałem wcześniej w którymś z komentarzy - chyba jeszcze bym się zastanawiał czy w ogóle cokolwiek napisać, gdyby nie nasza dyskusja u Pietkapa. Dlatego Masz pełne prawo czuć się tutaj jak gospodyni i niech nie niepokoją Ciebie goście, bo jak mniemam po prostu Tobie tej roli zazdroszczą smile   

aurora borealis napisał/a:

Dzięki za to, że swoją historią spowodowałeś zwrot w moim myśleniu i stopniowe uwalnianie się od poczucia winy za całe zło świata, którego przyczynę widziałam we mnie i w moich niedoskonałościach. Zmierzenie się z własnym mrokiem i cieniem zawsze prowadzi do rozwoju. Długo byłam tak sparaliżowana cierpieniem, że niczego już nie potrafiłam dostrzec i miałam zamrożone serce. Teraz już jest inaczej. Zostało mi tylko doprowadzić do porządku moją kondycję fizyczną i podreperować utracone przez ostatnią depresję zdrowie.

Bardzo się cieszę, że mogliśmy sobie pomóc nawzajem. Jest to i dla mnie znak, że to co zrobiłem miało sens. 

aurora borealis napisał/a:

Wiara, którą wyznaję, odrzuca pojęcie karmy i uwalnia tym samym od ciężaru, który ona ze sobą niesie. Właśnie symbolicznie w tych dniach, staje się tak, że otrzymujemy wolność, życie, nadzieję. Cała reszta zostaje pokonana na zawsze.

Nie jest to czas na polemikę, bo jutro Grób Pański okaże się pusty, A Jezus Chrystus zmartwychwstanie... Pozwolę sobie na napisanie o moich wątpliwościach, które nie zostały w żaden sposób wyjaśnione, w czasie bardziej odpowiednim, a które to wątpliwości skłoniły mnie do poszukiwania alternatywy.   

aurora borealis napisał/a:

Pytałeś mnie jaki jest sposób na fatum... To bardzo proste. Jest nim MIŁOŚĆ. Dopóki kochasz, choćby jedną osobę na świecie, dopóki zwycięża w Tobie dobro - nic Ci nie grozi, nawet wówczas, gdy kolejny raz upadniesz...
I to jest SENS.

Autorem słów ostatniej mojej muzycznej dedykacji dla Ciebie jest Karol Wojtyła. Pamiętania o takim SENSIE WSZYSTKIEGO Ci życzę szczególnie, (sobie zresztą także). Takie rozumienie jest niezależne od światopoglądu, więc nie ma większego znaczenia, iż te słowa napisał chrześcijanin.
https://youtu.be/7RFr0v9eLyU

Dziekuję! smile Wesołych Świąt Auroro

460

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
O'kruszynka napisał/a:

Dziękuję że przeczytać mogłam. Zdanie moje o Pa.. o Tobie potwierdziło się.
Dobrych świąt Dobry Człowieku.

I Tobie O'kruszynko smile Wesołych Świąt

461

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Piotr Introwertyk napisał/a:

Starr zycze ci abys odnalazł radosc zycia.  Pragniesz milosci stabilnej. Takiej chyba nie ma. Trzeba kochac i byc kochanym Teraz. I tylko mam nadzieje ze moja druga milosc powie mi ze to juz koniec sama. Przezyje to i po placzu zapragne jej znowu.

Widzisz Piotrze, pamiętam swoich dziadków, co prawda nic o nich nie wspominałem, ale tak jedni, jak i drudzy, byli ze sobą ponad pięćdziesiąt lat i w żadnym momencie nie mogę powiedzieć, że siebie nie kochali. W nich widziałem miłość stabilną, taką jaka powinna być pomiędzy partnerami po wygaśnięciu okresu motylków. Do takiej dążyłem. Dużo siły Ci życzę...

462

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Proszę bardzo mnie pytać. Jak się przestraszę to czmychnę i nie odpowiem wink

463

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Krejzolka82 napisał/a:

/.../
Jeszcze raz dziękuję Ci Starr za ten wątek (już nie będę się rozpisywać dlaczego).
Życzę Ci, żebyś wreszcie wyrzucił klucz do przeszłości a otworzył drzwi do lepszego, pełnego MIŁOŚCI  życia!:) Bo wiem, że na to zasługujesz!
A co do książki Bliźniaku Zodiakalny, mam nadzieję, że kiedyś na swojego e-malia dostanę przynajmniej konspekt, żeby potem szybciutko pobiec do najbliższej księgarni z zamiarem zakupu książki autorstwa Starr'a!:)

Szkoda, że tak została odebrana moja osoba, ale życie toczy się dalej... .
Mam nadzieję, że Osoby, którym moja skromna osoba nie spasowała, nie będą swojej niechęci pokazywać też na innych wątkach...bo ja też nie zamierzam (bo nigdy tego nie robiłam i nie będę robić).

Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM PRZEDE WSZYSTKIM MIŁOŚCI I ZROZUMIENIA!!!:))))

P.S. Starr taka mała dygresja na koniec, skończyłeś swój wątek (powieść) i teraz zaczynają się Święta Zmartwychwstania Pańskiego, więc może to jakiś znak, że i Twoje życie się na nowo wyklaruje, odrodzi! Tego Ci życzę. Wesołych Świąt:))))))

Dziękuje Krejzolko82 za życzenia, ja również Życzę Tobie zdrowych, spokojnych i w miarę Wesołych Świat.
Cieszę się, że moje litery pomogły i Tobie. Książki jednak nie napiszę, chyba że podręcznik projektowania wentylacji i klimatyzacji smile W tym wypadku mój "techniczny" język używany na co dzień bardziej by się sprawdził. Weź pod uwagę, że to moje pisanie nasączone było emocjami, jakich nie miałem możliwości przerobić na swoich terapiach. Ten wątek, to ostatni jej etap...

464

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
fenix napisał/a:

Witaj Starr zamiast pichcić świąteczne przysmaki jednym tchem przeczytałam twoją historie i jestem zachwycona , oczarowana już nie wspomnę że nawet poruszyłeś moje twarde i cyniczne serce.Masz ogromny talent dlatego powinieneś przekazać swa historie do jakiejś redakcji bo jest szansa na bestseler . Czy pragnę coś dodać sama nie wiem tyle myśli kłębi się w mojej głowie  ech jednak mam nadzieje że i dziś zawalczysz bo masz piękne wnętrze, a nawet jeśli nie  to pisząc dajesz takie odczucia  .

Witaj feniks Myślę że Harlequinów już dość jest w księgarniach. Ten niech zostanie tutaj. W tamtych pewnie wszystko się kończy dobrze, a w tym wypadku, to jeszcze nic nie wiadomo smile

465

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
annaJo napisał/a:

Starr, dziękuję Ci za Twoją historię. Dziękuję Wam wszystkim, którzy razem ze Starrem tworzycie ten wątek.

Czytam od pierwszego słowa, dzień po dniu, a dziś ponownie przeczytałam, ale tylko Twoje Zdrady.
Nie mam lekkiego pióra, w liceum moje oceny z polskiego były bardzo zróżnicowane: 3= z wypracowań i 5 za to co i jak mówiłam. Na dokładkę lata korespondencji służbowej jeszcze bardziej usztywniły to jak piszę. A tu mogę tylko pisać, więc wybaczcie uproszczony styl.

Dziękuję Ci Starr, bo
1.    Twoja historia jest piękna i pięknie napisana, chwyta za serce, a czytając śmiałam się, płakałam, złościłam?..
Zgadzam się z tymi co Cię namawiają: napisz książkę.
2.    W Twojej historii była cząstka mnie samej, moje miasto, moje uliczki i zakątki, a na końcu okazało się, że też moje czasy. To dlatego oczami wyobraźni tak dobrze widziałam Cię np. pchającego wózek po znanych mi skwerkach, czy jak się modlisz w Kościele.
3.    Twoja historia spowodowała, że zadałam sobie pytanie: co w moim życiu (gdybym miała talent do opisania tego) jest tym ?czymś? przewodnim, czy jest to jakieś uczucie, czy ciąg zdarzeń, czy może ktoś, co chciałabym w mojej historii opisać. Okazało się, że moje życie od samych początków jakie pamiętam poprzez całe dobro i zło jakie się wydarzyło, wszystko co w nim najważniejsze było, zawsze było powiązane z miejscami. Moja historia miałaby tytuł ?Moje ogrody?

Spokojnych Świąt Starr

Kiedy pierwszy raz wszedłem na forum, trafiłem od razu na tą szczególna jego część poświęconą zdradom, rozstaniom, rozwodom... Pierwszy wątek jaki otworzyłem pisał mąż, który po roku od ślubu został zdradzony przez żonę, i z żona z łajzą zaszła w ciążę. W tym co pisał było tyle rozpaczy i bólu...
A ja chciałem tylko obejrzeć film "Zdradzeni" i takie hasło wpisałem w przeglądarkę. Filmu do tej pory nie obejrzałem, ale zostałem na forum. Czytając wątek, za wątkiem dojrzewałem do decyzji i w końcu zalogowałem się po raz pierwszy. Nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie sądziłem, że sam założę wątek. Tak jak pisałem w innych komentarzach, moje pisanie to były w zasadzie opisy techniczne do projektów... Jakoś mi tu poszło... smile
A w niesamowitych historiach nie ma wątku o ogrodach... Jak zobaczysz je w swojej wyobraźni, pojawią się litery by je opisać. Tak było w moim wypadku.

Zdrowych Spokojnych i Radosnych Świąt Wielkanocnych życzę Tobie AnnoJo smile

466

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
O'kruszynka napisał/a:

Proszę bardzo mnie pytać. Jak się przestraszę to czmychnę i nie odpowiem wink

Tamte pytanie już doczekało się odpowiedzi, toteż nie zadam go ponownie, ale pewnie będą inne, tym samym rezerwuje sobie prawo do zadania go i przeczytania odpowiedzi, o ile nie czmychniesz... big_smile

467

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dobry wieczór.
Starr - dziękuję za opisanie Twojej historii.
Początkowo sądziłam, że jesteś dużo młodszy, później, że dużo starszy niż jesteś w rzeczywistości.
Życzę spokojnych Świąt i szczęścia w dalszej przyszłości.

Życzenia składam także pozostałym osobom odwiedzającym ten wątek, a specjalne życzenia Aurorze.

468

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

Dobry wieczór.
Starr - dziękuję za opisanie Twojej historii.
Początkowo sądziłam, że jesteś dużo młodszy, później, że dużo starszy niż jesteś w rzeczywistości.
Życzę spokojnych Świąt i szczęścia w dalszej przyszłości.
Życzenia składam także pozostałym osobom odwiedzającym ten wątek, a specjalne życzenia Aurorze.

Dziękuję, ja również życzę Tobie Wesołych Świat

469

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Chyba dość mocno odpłynęliśmy od tematu przewodniego wątku.
Starr, wybaczysz off-topić w swojej przestrzeni?




EXTRA_terrestrial napisał/a:

W istocie nauka jest jednak czymś innym, jest "poznaniem prawdy"

No i pięknie :-).
A już zaczęłam się obawiać, że masz bardzo zasadnicze podejście w kwestii "poznania prawdy" i jeśli tej prawdy nie "dotkniesz" to nie uwierzysz ;-)

EXTRA_terrestrial napisał/a:

Gdy udowodni się coś w badaniu empirycznym i poprawia istniejącą teorię, nie musi to oznaczać, że treść teorii w pełni odzwierciedla intuicję badacza na temat zjawiska. Tworzeniu teorii towarzyszy raczej poczucie kompromisu pomiędzy rzeczywistą intuicją a ograniczeniami wynikającymi z konieczności formalizacji tejże. Poznanie badacza może zachodzić w dowolny sposób - także pozarozumowy.

Myślę, że powyższy tekst ma dużo bardziej uniwersalny charakter niż mogło się Tobie zdawać, gdy go pisałeś. Ja np. z łatwością mogłabym go zaimplementować jako sytuację typową przy tworzeniu terminowej strategii handlowej :-)

EXTRA_terrestrial napisał/a:

Tu jest jeszcze jeden element układanki - mózg przeciętnego europejczyka jest wypełniony wyspecjalizowanymi modułami tworzonymi w trakcie edukacji, realizującymi różne składowe takich procesów jak czytanie, pismo, obliczenia arytmetyczne, jazda samochodem, obsługa urządzeń, języki obce, praca zawodowa. Nie jestem pewien czy nie zmienia to w jakiś istotny sposób DOŚWIADCZENIA ŚWIATA, a zwłaszcza czy nie ogranicza zasobów świadomości. Wydaje się, że w rezultacie tych kształtujących go czynników, uruchamiając go w sposób w, którym działa jako całość - realizując mózgowe podłoże świadomości - w istocie dysponujemy mniejszym zasobem dostępnym do celów uniwersalnych. W tej sytuacji, zaśmiecanie umysłu wszelkim edukacyjnym 'shitem", czynienie z niego narzędzia do zarabiania pieniędzy powoduje, że "z natury rzeczy" bliższe jest tak ukształtowanemu umysłowi sformalizowane i sprowadzone do znaków rozumienie świata, zamiast poznania o charakterze intuicyjnym. Niestety nigdy nie byłem Aborygenem, więc nie jestem tego pewien.

Jestem zwolenniczką wykorzystywania i używania jak najbardziej i rozumu, i pamięci. Wcale nie uważam, że zaśmiecamy umysł niepotrzebnymi informacjami, chociaż faktycznie można mieć uzasadnione obiekcje odnośnie przydatności części wiedzy przyswajanej w szkolnej ławce.
Nie to jest jednak problemem to, czego i w jaki sposób jesteśmy uczeni, ale czego NIE jesteśmy uczeni, czyli myślenia unikającego werbalizacji.
Nie potrafimy uciszyć tego hałasu, który powodują kłębiące się w naszym umyśle myśli, interpretacje, osądy. Lubujemy się w analizach i filtrowaniu otoczenia przez wygrane programy, przepuszczając szerokie pasmo docierających do nas informacji przez gęste sito naszych przekonań. Stajemy się więźniem własnego umysłu, walcząc o zachowanie wdrukowanego obrazu samego siebie, bronimy swojego intelektualnego wizerunku, przywiązani do "wyuczonej" tożsamości. A wszystko to jest tylko iluzją.

EXTRA_terrestrial napisał/a:

Wreszcie sprawa ostatnia - mam duże wątpliwości czy mózg ewoluował po to aby zapewnić nam jakieś szczególne "doświadczenie prawdy". Podejrzewam, że ewoluował po to aby zapewnić nam przetrwanie i reprodukcję. To ma tylko TROCHĘ wspólnego z "poznaniem prawdy". Niewykluczone, że możemy jej poznać tylko tyle ile niezbędnie potrzebne.

Hmmm...tutaj się rozjeżdżamy, albo i nie. Jeszcze nie wiem ;-)
Ale ciekawe jak szybko ewoluowałaby ludzkość, gdybyśmy byli szkoleni w nieustannym kierowaniu uwagi na chwilę obecną w celu zmuszenia świadomości do stanu skupienia :-)

470

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Życzę wszystkim ciepłych, rodzinnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych.

471 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-04-05 03:11:23)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Życzę ulubionym forumowiczom (wielu z nich pisze w tym wątku) aby przy stole Świątecznym nie zabrakło osób, które kochają, myślą  i dbają  o nas.

472

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Małe nawiązanie do starszych postów.

starr napisał/a:

Proszę, o to linki do najlepszych przykładów muzyki [...]
Deep Purple - "Child in Time"

Ale to mój, mój, mój utwór!!! big_smile < rzuca się na podłogę, wije się, macha rękami i wierzga. Robi się cały czerwony, a potem siny. Nawet Alcest przestał mlaskać> wink

A poważnie...Zacne utwory występowały w tym wątku.
Gdybym miał dać propozycję kawałka "na koniec" tej historii, to właśnie byłby to ten, monumentalny, wyżej wymieniony.

Nie chcę jednak wchodzić w kompetencje Szanownej Aurory Borealis ( wink ), ale czytając Twoją historię Starr, to z tyłu głowy pobrzmiewał mi jeszcze
jeden ich utwór, a mianowicie "When a Blind Man Cries" - Deep Purple
https://www.youtube.com/watch?v=9_Iq9CWuqMM


Ciężko zostałeś doświadczony w swoich życiowych związkach.
Twoją historią można by obdzielić kilka osób.
Fajnie, że odważyłeś się ją opisać i to w taki sposób.




P.S. Polonistka nic, a nic się na Tobie nie poznała. wink


P.S. 2 Spokojnych i Pięknych Świąt Wielkanocnych - przepełnionych wiosenną radością życia.


Pozdrawiam. smile

473

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Witam Starr. Witam reszte.
Po dwóch nocach i części dzisiejszego dnia zakończyłem przygodę z Twoją historią.
Trafiłem tu dzięki podpowiedzi pewnej osoby i nie żałuję.
Podziwiam sposób w jaki potrafiłeś przedstawić własną historię, a nad Twoją zdolnościa do cofania się w czasie chylę czoła. Niewielu ludzi ma taką pamięć.
Przychylam się do zdania kilku osób, które twierdzą, że powinieneś napisać książkę. Miałbym dla niej nawet tytuł, ale niestesty jest już zajęty. 
Nie uważam, abyś operował językiem technicznym. Namalowałeś świat swojej przeszłości w bardzo realistycznych barwach, które przynajmniej dla mnie pozwalały przenieść się w miejsca i czas, które opisywałeś.
Przykro mi, że los tak okrutnie się z Tobą obszedł, jednak wierzę, że to nie koniec.
Pisaliście tu o karmie, ja to nazywam przeznaczeniem. Zawsze uważałem, że coś kieruje naszymi losami, a to którą drogą pójdziemy zależy od nas samych, bo do wyboru mamy jakąś alternatywną drogę.
Życzę Ci, abyś na kolejnym rozstaju dróg wybrał tę właściwą.
A oprócz tego dla wszystkich zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt Wielkanocnych.
Pozdrawiam.
Piotr.

474 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-04-05 21:53:44)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dobry wieczór wszystkim.
Podzielam entuzjazm dla talentu Starra. Przyznam, że kiedy czytałem Twoje posty na początku mojej przygody z Forum Netkobiety.pl w lecie ubiegłego roku, łączyłem Twój nick z pewnym znanym Ringo oraz (podobnie, jak Aurora), z jednym z jasnych punktów na nocnym niebie. Jakże różnie od rzeczywistej intencji!
Twoja historia, Starr, porusza. Również stylem wypowiedzi. Mam nadzieję, że będziesz kontynuował wątek. Bo poza ciekawymi dyskusjami przyciąga innych, mądrych ludzi.
Nie będę ukrywał, że część dygresyjnych fragmentów wątku dotyka dziedzin, które są mi bliskie, co jeszcze bardziej uatrakcyjnia wątek.
Gratuluję pomysłu i życzę Tobie, Starr oraz pozostałym Państwu spokoju w te Święta.

475

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:

Chyba dość mocno odpłynęliśmy od tematu przewodniego wątku.
Starr, wybaczysz off-topić w swojej przestrzeni?/.../

Spoko... czujcie się jak u siebie na wątku. Już pisałem wcześniej, że nie przeszkadzają mi rozmowy komentatorów, pozornie nie związane z tematem. Przecież one są wynikiem tego co napisałem, więc mają powiązanie smile Ja też z nich czerpie wiedzę w tematach, o których nie mam pojęcia...

476 Ostatnio edytowany przez starr (2015-04-05 22:53:20)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Archerro napisał/a:

Małe nawiązanie do starszych postów.

starr napisał/a:

Proszę, o to linki do najlepszych przykładów muzyki [...]
Deep Purple - "Child in Time"

Ale to mój, mój, mój utwór!!! big_smile < rzuca się na podłogę, wije się, macha rękami i wierzga. Robi się cały czerwony, a potem siny. Nawet Alcest przestał mlaskać> wink

A poważnie...Zacne utwory występowały w tym wątku.
Gdybym miał dać propozycję kawałka "na koniec" tej historii, to właśnie byłby to ten, monumentalny, wyżej wymieniony.

Nie chcę jednak wchodzić w kompetencje Szanownej Aurory Borealis ( wink ), ale czytając Twoją historię Starr, to z tyłu głowy pobrzmiewał mi jeszcze
jeden ich utwór, a mianowicie "When a Blind Man Cries" - Deep Purple
https://www.youtube.com/watch?v=9_Iq9CWuqMM

Ale Przyznasz, że Aurora doskonale zilustrowała moje wpisy... Niestety nie da się zawrzeć, jako ilustrację, całej zacnej muzyki. Zabrakło by miejsca na linki... smile


Archerro napisał/a:

Ciężko zostałeś doświadczony w swoich życiowych związkach.
Twoją historią można by obdzielić kilka osób.
Fajnie, że odważyłeś się ją opisać i to w taki sposób.

Jednym z elementów mojej terapii było pisanie do siebie listów, w których miałem zawierać swoje emocje, jeśli emocje brały górę nad słowami, miałem rysować.... Tych listów nie wolno mi było czytać, tylko je palić... Nie wierzyłem, ale to bardzo pomagało... Wam bardzo wiele z tych emocji zaoszczędziłem, ale widzę po komentarzach, że i tak ich było za dużo...

Archerro napisał/a:

P.S. Polonistka nic, a nic się na Tobie nie poznała. wink

P.S. 2 Spokojnych i Pięknych Świąt Wielkanocnych - przepełnionych wiosenną radością życia.

Pozdrawiam. smile

Również Pozdrawiam i życzę Wspaniałych Świąt

477

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Piotr74 napisał/a:

Witam Starr. Witam reszte.
Po dwóch nocach i części dzisiejszego dnia zakończyłem przygodę z Twoją historią.
Trafiłem tu dzięki podpowiedzi pewnej osoby i nie żałuję.
Podziwiam sposób w jaki potrafiłeś przedstawić własną historię, a nad Twoją zdolnościa do cofania się w czasie chylę czoła. Niewielu ludzi ma taką pamięć.
Przychylam się do zdania kilku osób, które twierdzą, że powinieneś napisać książkę. Miałbym dla niej nawet tytuł, ale niestesty jest już zajęty. 
Nie uważam, abyś operował językiem technicznym. Namalowałeś świat swojej przeszłości w bardzo realistycznych barwach, które przynajmniej dla mnie pozwalały przenieść się w miejsca i czas, które opisywałeś.
Przykro mi, że los tak okrutnie się z Tobą obszedł, jednak wierzę, że to nie koniec.
Pisaliście tu o karmie, ja to nazywam przeznaczeniem. Zawsze uważałem, że coś kieruje naszymi losami, a to którą drogą pójdziemy zależy od nas samych, bo do wyboru mamy jakąś alternatywną drogę.
Życzę Ci, abyś na kolejnym rozstaju dróg wybrał tę właściwą.
A oprócz tego dla wszystkich zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt Wielkanocnych.
Pozdrawiam.
Piotr.

Dzięki pewnej osobie tu trafiłeś, wobec tego proszę byś jej podziękował w moim imieniu, za to co zrobiła. Teraz Wiesz już co miałem na myśli pisząc w Twoim wątku o przyjaźni i o szafowaniu nią...
Wiesz jakie decyzje podjąłem w swoim życiu i jak się to skończyło...   
Dziękuję za ciepłe słowa o moim pisaniu, ale książka? chyba nie jest to dobry pomysł. Harlequinów jest multum w księgarniach i zdecydowanie fajniej się kończą... podobno... nie czytuję ich. smile
Tobie i Twoim chłopakom życzę Wesołych Świat, a Twojej żonie? cóż... hmmmmm.... empatii? pewnie jej by się to przydało...

478

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Dobry wieczór wszystkim.
Podzielam entuzjazm dla talentu Starra. Przyznam, że kiedy czytałem Twoje posty na początku mojej przygody z Forum Netkobiety.pl w lecie ubiegłego roku, łączyłem Twój nick z pewnym znanym Ringo oraz (podobnie, jak Aurora), z jednym z jasnych punktów na nocnym niebie. Jakże różnie od rzeczywistej intencji!
Twoja historia, Starr, porusza. Również stylem wypowiedzi. Mam nadzieję, że będziesz kontynuował wątek. Bo poza ciekawymi dyskusjami przyciąga innych, mądrych ludzi.
Nie będę ukrywał, że część dygresyjnych fragmentów wątku dotyka dziedzin, które są mi bliskie, co jeszcze bardziej uatrakcyjnia wątek.
Gratuluję pomysłu i życzę Tobie, Starr oraz pozostałym Państwu spokoju w te Święta.

Dzięki Excop, bo to i Twoje słowa jakie czytałem w komentarzach spowodowały, że zacząłem myśleć o swoim wątku... dokończeniu terapii i by, stał się jak wątek Icemena prawie podręcznikiem... Nie dla porzuconych, ale dla zdradzonych ( tak mi teraz przyszło do głowy).
Cieszę się, że ponownie piszesz i cieszę się, że trafiłeś tutaj...
Wesołych Świąt Excop

479

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Ale Przyznasz, że Aurora doskonale zilustrowała moje wpisy...

Ależ oczywiście, że tak. wink
Czasem tylko ilustracje muzyczne sprawdzałem z lekkim opóźnieniem, ponieważ po lekturze kolejnego odcinka, chciałem pobyć samemu z myślami na temat Twojej opowieści.


starr napisał/a:

Tych listów nie wolno mi było czytać, tylko je palić... Nie wierzyłem, ale to bardzo pomagało

Czy ulga była odczuwalna od razu, czy po pewnym czasie?
Jak długo stosowałeś ową metodę?
Możesz powiedzieć coś więcej?
Dzięki.

480

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Następnego dnia, poszedłem sobie brzegiem morza na długi spacer. Pogoda była słoneczna, ale powietrze było chłodne, jak to we wrześniu? Plaża prawie pusta, tylko gdzieniegdzie na kocach siedzieli ubrani ludzie. Wszedłem do wody, nawet była ciepła. Pływałem dość długo i wyszedłem z wody. Osuszony i owinięty w ręcznik odpoczywałem aż zapadłem w drzemkę. Usłyszałem, że ktoś mnie woła a potem...
- żegnaj starr?
Ocknąłem się i rozejrzałem dookoła. Nikogo?
Po powrocie do pokoju, odebrałem telefon: wracaj! Iva miała wypadek? nie żyje?

EXTRA_terrestrial napisał/a:

Miał przyjaciela, który zakochał się nieszczęśliwie w pewnej "niewieście". Gdy zaś niewiasta olała go po raz kolejny chłopak (ok 20 letni) powiesił się. Przyszedł do mojego ojca podczas snu - jak należy "blady i wyglądający na umarłego" i powiedział tylko "Żegnaj /imię/, ja muszę już odejść" - czy jakoś tak. Ojciec obudził się mocno poruszony i w kilka godzin później dowiedział się, że jego kolegę odnaleziono.

Zwykle mój głodny - trzynastomiesięczny wówczas Syn, budził mnie kwileniem lub głośnym płaczem. Tej nocy jednak, wyrwał mnie ze snu zupełnie inny dźwięk? Pobiegłam prędko do jego pokoju wypełnionego radosnym śmiechem. Syn nawet się nie przebudził? Zanosił się śmiechem, niemal aż do braku tchu, tak, jak to mają w zwyczaju malutkie dzieci. Spojrzałam na zegar, sprawdzając czy to czas karmienia. Rano okazało się, że dokładnie o tej godzinie odszedł z tego świata mój teść? Dusza dziadka spłynęła na duszę maleńkiego wnuczka? Do dziś pamiętam to zdarzenie.

481 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 04:43:30)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Niech zilustruje to przykład - nie wszyscy fizycy, którzy umieją wyprowadzić wzór E=mc2, potrafiliby go wymyślić ;-) Podejrzewam - nie jestem wprawdzie fizykiem - że aby coś takiego wymyślić trzeba dysponować innym rodzajem poznania niż umiejętność przekształceń wzorów nabywana w podstawówce. Ten poziom ma charakter intuicyjny a tworzy się poprzez wielokrotny kontakt z obiektem poznania. Treść wzoru jest jedynie formalizacją czegoś znacznie głębszego - i "to coś głębszego" byłoby dla mnie nauką. Traktowałbym ją raczej jako zbiór intuicji badaczy realnie tworzących naukę.

EXTRA_terrestrial napisał/a:

Wreszcie sprawa ostatnia ? mam duże wątpliwości czy mózg ewoluował po to aby zapewnić nam jakieś szczególne "doświadczenie prawdy". Podejrzewam, że ewoluował po to aby zapewnić nam przetrwanie i reprodukcję. To ma tylko TROCHĘ wspólnego z "poznaniem prawdy". Niewykluczone, że możemy jej poznać tylko tyle ile niezbędnie potrzebne.

EXTRA_terrestrial napisał/a:

No cóż, jeśli o mnie chodzi wierzę w to co da się udowodnić, reszta jest gdybaniem, ale chętnie sobie czasem pogdybam jak zapewne dało się zauważyć.

Przyszłość, EXTRAśny,

? wielokrotny kontakt z obiektem poznania?
? intuicja?
? poznanie prawdy?

Nie tak dawno miałam okazję szwendać się w pobliżu bardzo ciekawych stanowisk archeologicznych zlokalizowanych w południowo-wschodniej części Hiszpanii. Zaledwie kilka lat temu jeden z naukowców odkrył tam istnienie dwu prehistorycznych grot z zachowanymi śladami kultury neandertalskiej. Było to spektakularne wydarzenie.
Jak w świetle tego, co piszesz, rozumieć potrzebę tych istot do odbywania ceremonii pochówku zmarłych, budowania im grobów (pierwsza w historii gatunku homo architektura), wytwarzania ?kosmetyków? zdobiących ich ciało z barwników, po które musieli wędrować nawet po kilka kilometrów. Do czego ludom nomadycznym były potrzebne ozdoby ciała ze staranie perforowanych przez nich muszli (pierwszych amuletów)? Bo przecież ani do przetrwania, ani do reprodukcji...? W jaki sposób posiedli tę wiedzę?

I dalej? po pojawianiu się ?sapiensów?, w jakim celu kromaniończyk jako pierwszy z ludzi artysta/pisarz pozostawiał znaki na skałach? Czemu służyła cześć oddawana żywiołom, Słońcu, Księżycowi?
Jednym słowem, czy od zarania dziejów, duchowość nie jest przypadkiem stałą dyspozycją człowieka, a jednocześnie potężnym narzędziem w poznawaniu rzeczywistości widzialnej i niewidzialnej? A jeśli nie prowadzi ona do wiedzy, do poznania prawdy, to czym jest?  i po co nam jest, jako ludziom? I czy przypadkiem owa duchowość nie wypełnia tej przestrzeni, której "ograniczony" rozum nie jest w stanie ogarnąć?

Mózg ewoluował między innymi z powodu specyfikacji zmysłów i uwolnienia dłoni po zejściu z drzewa ;-)(od tamtej chwili dłoń zaczęła zależeć od psyche). Udoskonalenie słuchu, powonienia, zdolność widzenia w ciemności, poruszania się w postawie wyprostowanej, poznawanie różnych smaków (czyli najogólniej, wszelkiego rodzaju CZUCIA) implikowała rozwój mózgu.  Czy od czucia już niedaleko do przeczucia, np. istnienia czegoś, czego nie widać, np. intuicji?

482 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 04:16:58)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
annaJo napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

AnnoJo,

Jeśli to, co napisałaś do Starr'a jest próbką stylu, który rozkwitnie w Twojej opowieści o Ogrodach, to najuprzejmiej proszę wpisać mnie na listę oczekujących. Już czekam z konewką w dłoni :-)

Auroro nie mogę pisać. Jestem tak przesiąknięta ty co i jak napisał Starr, że byłby to swoisty plagiat koncepcji i stylu.
Ale jak nabiorę dystansu, to kto wie?

AnnoJo,

Zwróć uwagę, proszę,  jak bardzo pragmatycznie, (mimo potężnej dawki emocji) podszedł do założenia tego wątku i opisania swej historii Starr, podkreślając, że jest to element autoterapii i przesłanie dla innych jakim piętnem może stać się zdrada i jakie są jej konsekwencje.

Myślę, że wartość tej opowieści wychodzi daleko poza nasze wzruszenie, jako czytelników. Szkoda by było  jedynie na wzruszeniu poprzestać i warto twórczo tę historię dla siebie przekształcić. Twój wewnętrzny głos, AnnoJo, już pokazuje Ci obrazy właściwe temu, co Tobie przydarzyło się w życiu, a co zainspirowały słowa napisane przez Starr'a...

Plagiat? Moim zdaniem każdy początkujący twórca musi oprzeć się na dziełach mistrzów ;-)
Starr po mistrzowsku przetarł Ci szlak.
Korzystaj! :-)))

Znasz może książki J.L.Wiśniewskiego? Naukowiec - Umysł ścisły - habilitowany doktor chemii, fizyki i czegoś tam jeszcze... Kreśli takie obrazy ludzkich emocji, że ciary przechodzą wzdłuż całego kręgosłupa!

Pisz o Ogrodach, a my zbudujemy Ci altankę, przekopiemy grządki? ;-)))
Odwagi!

483

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Auroro Poprosiłem Ciebie o pełnienie roli kapelmistrza na tym wątku, ale weź pod uwagę, co już napisałem wcześniej w którymś z komentarzy - chyba jeszcze bym się zastanawiał czy w ogóle cokolwiek napisać, gdyby nie nasza dyskusja u Pietkapa. Dlatego Masz pełne prawo czuć się tutaj jak gospodyni i niech nie niepokoją Ciebie goście, bo jak mniemam po prostu Tobie tej roli zazdroszczą smile

Jesteś przeuroczym dyplomatą, Starr! Jasne, że zazdroszczą! ;-)))

Zakładam więc mój krochmalony fartuch gospodyni, poprawiam jedwabną chustkę i pilnuję chlebowego pieca Twej opowieści, w wolnej chwili grając na skrzypeczkach i haftując na tamborku. ;-)

starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Wiara, którą wyznaję, odrzuca pojęcie karmy i uwalnia tym samym od ciężaru, który ona ze sobą niesie. Właśnie symbolicznie w tych dniach, staje się tak, że otrzymujemy wolność, życie, nadzieję. Cała reszta zostaje pokonana na zawsze.

Nie jest to czas na polemikę, bo jutro Grób Pański okaże się pusty, A Jezus Chrystus zmartwychwstanie... Pozwolę sobie na napisanie o moich wątpliwościach, które nie zostały w żaden sposób wyjaśnione, w czasie bardziej odpowiednim, a które to wątpliwości skłoniły mnie do poszukiwania alternatywy.

To bardzo ciekawe. Będę z zainteresowaniem wyglądać tego motywu wśród Twoich wpisów.

484

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

Dobry wieczór.
Starr - dziękuję za opisanie Twojej historii.
Początkowo sądziłam, że jesteś dużo młodszy, później, że dużo starszy niż jesteś w rzeczywistości.
Życzę spokojnych Świąt i szczęścia w dalszej przyszłości.

Życzenia składam także pozostałym osobom odwiedzającym ten wątek, a specjalne życzenia Aurorze.

Luc,

Tobie Krakusko, kłaniam się świątecznie do samej ziemi, dziękując za nasze ?emancypacyjne? nocne dialogi. Czekam na jeszcze ! ;-)

485 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 03:47:18)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Archerro,


Alcest powstrzymał się od ?fagocytacji?, Gotfryd z Kleofasem od ?fangi w nos?, a Ananiaszowi spadły z wrażenia bryle ;-) (Uwielbiam ich!)

W porównaniu z Waszą wiedzą muzyczną czuję się jak pchełka? Absolutnie nie wchodzisz w ?moje kompetencje?. Maluję Starr?owi muzyczne akwarele w odpowiedzi na to, co pisze, co chciałabym Mu przekazać. Zatem Twoje propozycje, których wysłuchałam ze wzruszeniem są także dla Starr?a  przesłaniem.
Miło mi, że akceptujesz moje muzyczne "wlepki". Dziękuję! :-)

486 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 10:24:48)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Luc i Archerro utwierdzili mnie w pewnym pomyśle...

Gdy Przyszłość napisała o dźwiękowych propozycjach Jej Męża dla kolejnych odcinków opowieści Starr'a, zrodziła się we mnie myśl, że każdy z nas ma takie utwory jak wspomniany ?Child in time?, które ukonstytuowały świat głębokich przeżyć i towarzyszyły nam w jakimś ważnym momencie naszej drogi. Skoro tak jest i skoro Autora tej opowieści można bez wątpienia zdefiniować jako ?Homo Musicus? ;-) to może warto, abyśmy dla Niego zrobili listę absolutnie niezbędnych ?kawałków? do odsłuchania, które skojarzyły się nam z Jego historią?

Co o tym sądzicie? Można byłoby alternatywnie zamieścić komentarz dlaczego właśnie taki utwór się pojawia, podobnie, jak ekspresyjnie zrobił to Archerro?

Pozwolę więc sobie otworzyć tę listę, z nadzieją, że ktoś zechce kontynuować, dopisując kolejne propozycje...

1.

Archerro napisał/a:

[...]czytając Twoją historię Starr, to z tyłu głowy pobrzmiewał mi jeszcze
jeden ich utwór, a mianowicie "When a Blind Man Cries" - Deep Purple
https://www.youtube.com/watch?v=9_Iq9CWuqMM

2.
Ze względu na tytuł Twojego wątku, Starr: https://youtu.be/P9K27HvhDxA

487

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Niech zilustruje to przykład - nie wszyscy fizycy, którzy umieją wyprowadzić wzór E=mc2, potrafiliby go wymyślić ;-) Podejrzewam - nie jestem wprawdzie fizykiem - że aby coś takiego wymyślić trzeba dysponować innym rodzajem poznania niż umiejętność przekształceń wzorów nabywana w podstawówce. Ten poziom ma charakter intuicyjny a tworzy się poprzez wielokrotny kontakt z obiektem poznania. Treść wzoru jest jedynie formalizacją czegoś znacznie głębszego - i "to coś głębszego" byłoby dla mnie nauką. Traktowałbym ją raczej jako zbiór intuicji badaczy realnie tworzących naukę.

EXTRA_terrestrial napisał/a:

Wreszcie sprawa ostatnia ? mam duże wątpliwości czy mózg ewoluował po to aby zapewnić nam jakieś szczególne "doświadczenie prawdy". Podejrzewam, że ewoluował po to aby zapewnić nam przetrwanie i reprodukcję. To ma tylko TROCHĘ wspólnego z "poznaniem prawdy". Niewykluczone, że możemy jej poznać tylko tyle ile niezbędnie potrzebne.

EXTRA_terrestrial napisał/a:

No cóż, jeśli o mnie chodzi wierzę w to co da się udowodnić, reszta jest gdybaniem, ale chętnie sobie czasem pogdybam jak zapewne dało się zauważyć.

Przyszłość, EXTRAśny,

? wielokrotny kontakt z obiektem poznania?
? intuicja?
? poznanie prawdy?

Nie tak dawno miałam okazję szwendać się w pobliżu bardzo ciekawych stanowisk archeologicznych zlokalizowanych w południowo-wschodniej części Hiszpanii. Zaledwie kilka lat temu jeden z naukowców odkrył tam istnienie dwu prehistorycznych grot z zachowanymi śladami kultury neandertalskiej. Było to spektakularne wydarzenie.
Jak w świetle tego, co piszesz, rozumieć potrzebę tych istot do odbywania ceremonii pochówku zmarłych, budowania im grobów (pierwsza w historii gatunku homo architektura), wytwarzania ?kosmetyków? zdobiących ich ciało z barwników, po które musieli wędrować nawet po kilka kilometrów. Do czego ludom nomadycznym były potrzebne ozdoby ciała ze staranie perforowanych przez nich muszli (pierwszych amuletów)? Bo przecież ani do przetrwania, ani do reprodukcji...? W jaki sposób posiedli tę wiedzę?

I dalej? po pojawianiu się ?sapiensów?, w jakim celu kromaniończyk jako pierwszy z ludzi artysta/pisarz pozostawiał znaki na skałach? Czemu służyła cześć oddawana żywiołom, Słońcu, Księżycowi?
Jednym słowem, czy od zarania dziejów, duchowość nie jest przypadkiem stałą dyspozycją człowieka, a jednocześnie potężnym narzędziem w poznawaniu rzeczywistości widzialnej i niewidzialnej? A jeśli nie prowadzi ona do wiedzy, do poznania prawdy, to czym jest?  i po co nam jest, jako ludziom? I czy przypadkiem owa duchowość nie wypełnia tej przestrzeni, której "ograniczony" rozum nie jest w stanie ogarnąć?

Mózg ewoluował między innymi z powodu specyfikacji zmysłów i uwolnienia dłoni po zejściu z drzewa ;-)(od tamtej chwili dłoń zaczęła zależeć od psyche). Udoskonalenie słuchu, powonienia, zdolność widzenia w ciemności, poruszania się w postawie wyprostowanej, poznawanie różnych smaków (czyli najogólniej, wszelkiego rodzaju CZUCIA) implikowała rozwój mózgu.  Czy od czucia już niedaleko do przeczucia, np. istnienia czegoś, czego nie widać, np. intuicji?

Zgadzam się , Auroro, z Twoją interpretacją drogi "od czucia do przeczucia". ExtraT strywializował, moim zdaniem fenomen ludzkiego mózgu, sprowadzając go do roli narzędzia do przetrwania gatunku i rywalizacji o niszę ekologiczną.
Lubimy myśleć o naszej uprzywilejowanej wyjątkowości. Przytoczone jednak przez Ciebie informacje o odkryciach śladów kultury neandertalskiej utwierdza mnie w tym, co od dawna przyjmuję za powód do większej pokory i odrzucenia tego złudnego przeświadczenia, że wszystko, co było do tej pory, stanowiło przygrywkę do objęcia Ziemi w posiadanie przez homo sapiens sapiens.
Wiele czytałem o homo sapiens neandertalensis i fakt, że jako gatunek nie przetrwał stanowi memento dla nas, że nic nie jest dane na zawsze. Jednocześnie mam pocieszającą świadomość, że neandertalczyk "nie wszystek umarł", bo "przetrwał" w części naszego genomu.
Dlatego uważam, że jednym z przyczynków tego, że wciąż jesteśmy jest właśnie  to wzbogacenie "czucia" przez intuicyjne procesy decyzyjne, które towarzyszą nam od kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset tysięcy lat. Uboczne efekty w postaci metafizycznego tłumaczenia niezrozumiałych zjawisk, których wpływ na człowieka pozostaje poza jego kontrolą, są w istocie transcedencyjną formą utrzymywania równowagi psychicznej

488

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:
aurora borealis napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Niech zilustruje to przykład - nie wszyscy fizycy, którzy umieją wyprowadzić wzór E=mc2, potrafiliby go wymyślić ;-) Podejrzewam - nie jestem wprawdzie fizykiem - że aby coś takiego wymyślić trzeba dysponować innym rodzajem poznania niż umiejętność przekształceń wzorów nabywana w podstawówce. Ten poziom ma charakter intuicyjny a tworzy się poprzez wielokrotny kontakt z obiektem poznania. Treść wzoru jest jedynie formalizacją czegoś znacznie głębszego - i "to coś głębszego" byłoby dla mnie nauką. Traktowałbym ją raczej jako zbiór intuicji badaczy realnie tworzących naukę.

EXTRA_terrestrial napisał/a:

Wreszcie sprawa ostatnia ? mam duże wątpliwości czy mózg ewoluował po to aby zapewnić nam jakieś szczególne "doświadczenie prawdy". Podejrzewam, że ewoluował po to aby zapewnić nam przetrwanie i reprodukcję. To ma tylko TROCHĘ wspólnego z "poznaniem prawdy". Niewykluczone, że możemy jej poznać tylko tyle ile niezbędnie potrzebne.

EXTRA_terrestrial napisał/a:

No cóż, jeśli o mnie chodzi wierzę w to co da się udowodnić, reszta jest gdybaniem, ale chętnie sobie czasem pogdybam jak zapewne dało się zauważyć.

Przyszłość, EXTRAśny,

? wielokrotny kontakt z obiektem poznania?
? intuicja?
? poznanie prawdy?

Nie tak dawno miałam okazję szwendać się w pobliżu bardzo ciekawych stanowisk archeologicznych zlokalizowanych w południowo-wschodniej części Hiszpanii. Zaledwie kilka lat temu jeden z naukowców odkrył tam istnienie dwu prehistorycznych grot z zachowanymi śladami kultury neandertalskiej. Było to spektakularne wydarzenie.
Jak w świetle tego, co piszesz, rozumieć potrzebę tych istot do odbywania ceremonii pochówku zmarłych, budowania im grobów (pierwsza w historii gatunku homo architektura), wytwarzania ?kosmetyków? zdobiących ich ciało z barwników, po które musieli wędrować nawet po kilka kilometrów. Do czego ludom nomadycznym były potrzebne ozdoby ciała ze staranie perforowanych przez nich muszli (pierwszych amuletów)? Bo przecież ani do przetrwania, ani do reprodukcji...? W jaki sposób posiedli tę wiedzę?

I dalej? po pojawianiu się ?sapiensów?, w jakim celu kromaniończyk jako pierwszy z ludzi artysta/pisarz pozostawiał znaki na skałach? Czemu służyła cześć oddawana żywiołom, Słońcu, Księżycowi?
Jednym słowem, czy od zarania dziejów, duchowość nie jest przypadkiem stałą dyspozycją człowieka, a jednocześnie potężnym narzędziem w poznawaniu rzeczywistości widzialnej i niewidzialnej? A jeśli nie prowadzi ona do wiedzy, do poznania prawdy, to czym jest?  i po co nam jest, jako ludziom? I czy przypadkiem owa duchowość nie wypełnia tej przestrzeni, której "ograniczony" rozum nie jest w stanie ogarnąć?

Mózg ewoluował między innymi z powodu specyfikacji zmysłów i uwolnienia dłoni po zejściu z drzewa ;-)(od tamtej chwili dłoń zaczęła zależeć od psyche). Udoskonalenie słuchu, powonienia, zdolność widzenia w ciemności, poruszania się w postawie wyprostowanej, poznawanie różnych smaków (czyli najogólniej, wszelkiego rodzaju CZUCIA) implikowała rozwój mózgu.  Czy od czucia już niedaleko do przeczucia, np. istnienia czegoś, czego nie widać, np. intuicji?

Zgadzam się , Auroro, z Twoją interpretacją drogi "od czucia do przeczucia". ExtraT strywializował, moim zdaniem fenomen ludzkiego mózgu, sprowadzając go do roli narzędzia do przetrwania gatunku i rywalizacji o niszę ekologiczną.
Lubimy myśleć o naszej uprzywilejowanej wyjątkowości. Przytoczone jednak przez Ciebie informacje o odkryciach śladów kultury neandertalskiej utwierdza mnie w tym, co od dawna przyjmuję za powód do większej pokory i odrzucenia tego złudnego przeświadczenia, że wszystko, co było do tej pory, stanowiło przygrywkę do objęcia Ziemi w posiadanie przez homo sapiens sapiens.
Wiele czytałem o homo sapiens neandertalensis i fakt, że jako gatunek nie przetrwał stanowi memento dla nas, że nic nie jest dane na zawsze. Jednocześnie mam pocieszającą świadomość, że neandertalczyk "nie wszystek umarł", bo "przetrwał" w części naszego genomu.
Dlatego uważam, że jednym z przyczynków tego, że wciąż jesteśmy jest właśnie  to wzbogacenie "czucia" przez intuicyjne procesy decyzyjne, które towarzyszą nam od kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset tysięcy lat. Uboczne efekty w postaci metafizycznego tłumaczenia niezrozumiałych zjawisk, których wpływ na człowieka pozostaje poza jego kontrolą, są w istocie transcedencyjną formą utrzymywania równowagi psychicznej

Super, że jesteście :-)
Czasami myślę, że paradoks w dążeniu do poznawania prawdy polega na tym, że każda kolejna (p)odpowiedź rodzi jeszcze więcej wątpliwości i pytań doszczegóławiających ;-)
I dlatego być może dla zachowania równowagi potrzebujemy dla przeintelektualizowanej wiedzy przeciwwagi w postaci wiary w COŚ, co trudno zweryfikować empirycznie.

489 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 11:24:08)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Zgadzam się , Auroro, z Twoją interpretacją drogi "od czucia do przeczucia". ExtraT strywializował, moim zdaniem fenomen ludzkiego mózgu, sprowadzając go do roli narzędzia do przetrwania gatunku i rywalizacji o niszę ekologiczną.
Lubimy myśleć o naszej uprzywilejowanej wyjątkowości. Przytoczone jednak przez Ciebie informacje o odkryciach śladów kultury neandertalskiej utwierdza mnie w tym, co od dawna przyjmuję za powód do większej pokory i odrzucenia tego złudnego przeświadczenia, że wszystko, co było do tej pory, stanowiło przygrywkę do objęcia Ziemi w posiadanie przez homo sapiens sapiens.
Wiele czytałem o homo sapiens neandertalensis i fakt, że jako gatunek nie przetrwał stanowi memento dla nas, że nic nie jest dane na zawsze. Jednocześnie mam pocieszającą świadomość, że neandertalczyk "nie wszystek umarł", bo "przetrwał" w części naszego genomu.
Dlatego uważam, że jednym z przyczynków tego, że wciąż jesteśmy jest właśnie  to wzbogacenie "czucia" przez intuicyjne procesy decyzyjne, które towarzyszą nam od kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset tysięcy lat. Uboczne efekty w postaci metafizycznego tłumaczenia niezrozumiałych zjawisk, których wpływ na człowieka pozostaje poza jego kontrolą, są w istocie transcedencyjną formą utrzymywania równowagi psychicznej

Excop,

Nawet nie wiedziałam, że Homo neandertalensis ma w swej nazwie wyjątkowe sapiens. Bardzo dziękuję Ci za tę  informację, jak również i za zwrócenie uwagi na owo neandertalskie memento moris. Owszem, zdumiał mnie fakt, dlaczego tak rozwinięta społeczność, potrafiąca przystosować się do zmiennych warunków życia, która opanowała umiejętności przetrwania w takim stopniu, że mogła zająć się już nie tylko walką o przetrwanie i rozmnażaniem, ale także leczeniem chorych, tworzeniem własnego języka, sztuki, rytuałami, zniknęła bezpowrotnie z powierzchni Ziemi. Nigdy nie spojrzałam tak głęboko i filozoficznie na kwestię wyginięcia tego gatunku, jak Ty. Dałeś mi wiele do myślenia, Excop. Bardzo dziękuję.

Nie wiedziałam też o genomie... Czuję teraz swoisty rodzaj dumy, że my, ludzie nosimy w sobie tę neandertalską niezwykłość...

Kłaniam się Tobie, Excop. Twoim Viceversom także ;-). Dzięki nim odkryłam w Tobie "literackiego przyjaciela" i zaczęłam czytać uważnie Twoje posty. Krystalicznie, prawdziwie "odbijasz się" w lustrze tego Forum. Bez smug. To ważne.

490

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dzień dobry ze stopniałym śniegiem i słońcem zza chmur puszczającym oko.

jeśli ja też mogę muzycznie tu się wtrącić i swojej linii melodycznej (a tylko w jednym kierunku mnie ciągnęło mimo Aurorkowej kompozycji idealnej) ciut zanucić, to proszę posłuchać... najlepiej cały album kawałek po kawałku.

https://www.youtube.com/watch?v=JqvUD0I-vmo

p.s.(Auroro proszę bardzo zapytaj-najwyżej również czmychnę jak się przestraszę)

491 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 11:41:11)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:

I dlatego być może dla zachowania równowagi potrzebujemy dla przeintelektualizowanej wiedzy przeciwwagi w postaci wiary w COŚ, co trudno zweryfikować empirycznie.

Mnie uczono, że intelekt jest darem Najwyższego Intelektu ;-)

W swoim poście nie tyle chciałam zwrócić uwagę na wiarę, ile na szeroko rozumianą duchowość i jej już przedpaleolityczne manifestacje, które obok innych najbardziej podstawowych ludzkich potrzeb są obecne OD ZAWSZE i prowadzą do POZNANIA, bo nic człowiekowi nie jest dane bez przyczyny, ani w wymiarze niższych, ani wyższych potrzeb. To, co mnie w tym wszystkim najbardziej "kręci", to to, że człowiek w swej naturze nie zmienił się od milionów lat - jeśli liczyć człowieczeństwo od pojawienia się pierwszych hominidów - bo wciąż tego samego do życia potrzebuje: chleba i igrzysk (w znaczeniu duchowych uczt ;-))

Pojęcie tak rozumianej "równowagi psychicznej", przedstawione przez Excop'a, jest według mnie bardzo oryginalną definicją, której warto się poprzyglądać z różnych stron, gdy tylko skończymy świąteczne biesiadowanie.

A teraz, może niezbyt fortunna wolta... I Ann i Iva POTRZEBOWAŁY pożegnać się ze Starr'em i COŚ Mu jeszcze przekazać...

492 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 11:37:20)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
O'kruszynka napisał/a:

p.s.(Auroro proszę bardzo zapytaj-najwyżej również czmychnę jak się przestraszę)

Tak naprawdę, mój wpis był prośbą o zgodę na to, czy mogłabym wysłać do Ciebie e-mail. Chyba ją za bardzo zawoalowałam... ;-)

Dobrego dnia!

493 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-04-06 11:40:57)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

I dlatego być może dla zachowania równowagi potrzebujemy dla przeintelektualizowanej wiedzy przeciwwagi w postaci wiary w COŚ, co trudno zweryfikować empirycznie.

Mnie uczono, że intelekt jest darem Najwyższego Intelektu ;-)

W swoim poście nie tyle chciałam zwrócić uwagę na wiarę, ile na szeroko rozumianą duchowość i jej już przedpaleolityczne manifestacje, które obok innych najbardziej podstawowych ludzkich potrzeb są obecne OD ZAWSZE i prowadzą do POZNANIA, bo nic człowiekowi nie jest dane bez przyczyny, ani w wymiarze niższych, ani wyższych potrzeb. To, co mnie w tym wszystkim najbardziej "kręci", to to, że człowiek w swej naturze nie zmienił się od milionów lat, jeśli liczyć człowieczeństwo od pojawienia się pierwszych hominidów, bo wciąż tego samego do życia potrzebuje - chleba i igrzysk (w znaczeniu duchowych uczt ;-))

Pojęcie tak rozumianej "równowagi psychicznej", przedstawione przez Excop'a, jest według mnie bardzo oryginalną definicją, której warto się poprzyglądać z różnych stron, gdy tylko skończymy świąteczne biesiadowanie.

Aurora,
A ja myślę, że próbujesz zracjonalizować WŁASNE drogi POZNAWANIA prawdy i poddajesz je kontroli intelektu.
Sorki Aurora, ja po prostu tak "działam" - rzadko zadawalam się "pierwszymi" odpowiedziami ;-))

494 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-06 12:09:13)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:
aurora borealis napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

I dlatego być może dla zachowania równowagi potrzebujemy dla przeintelektualizowanej wiedzy przeciwwagi w postaci wiary w COŚ, co trudno zweryfikować empirycznie.

Mnie uczono, że intelekt jest darem Najwyższego Intelektu ;-)

W swoim poście nie tyle chciałam zwrócić uwagę na wiarę, ile na szeroko rozumianą duchowość i jej już przedpaleolityczne manifestacje, które obok innych najbardziej podstawowych ludzkich potrzeb są obecne OD ZAWSZE i prowadzą do POZNANIA, bo nic człowiekowi nie jest dane bez przyczyny, ani w wymiarze niższych, ani wyższych potrzeb. To, co mnie w tym wszystkim najbardziej "kręci", to to, że człowiek w swej naturze nie zmienił się od milionów lat, jeśli liczyć człowieczeństwo od pojawienia się pierwszych hominidów, bo wciąż tego samego do życia potrzebuje - chleba i igrzysk (w znaczeniu duchowych uczt ;-))

Pojęcie tak rozumianej "równowagi psychicznej", przedstawione przez Excop'a, jest według mnie bardzo oryginalną definicją, której warto się poprzyglądać z różnych stron, gdy tylko skończymy świąteczne biesiadowanie.

Aurora,
A ja myślę, że próbujesz zracjonalizować WŁASNE drogi POZNAWANIA prawdy i poddajesz je kontroli intelektu.
Sorki Aurora, ja po prostu tak "działam" - rzadko zadawalam się "pierwszymi" odpowiedziami ;-))

Przyszłości Najmilsza,

Jeśli zdołam, spróbuję napisać wieczorem, bo po pierwsze czas iść w gościnę, a po drugie nie posiadając Twojego Błysku, muszę się długo nad niektórymi kwestiami zastanawiać. Wielu spraw, o których rozmawiacie z Et-kiem najzwyczajniej w świecie nie rozumiem i dopiero ćwiczę ucho do percepcji takich treści. Idzie mi opornie, bo ani nie umiem znaleźć w tym siebie i zahaczyć przedmiotu Waszych rozważań, o jakąś strukturę już w moje istnienie wkomponowaną, ani skutecznie wykorzystać (Pisałam o tym wątku Ogólna Teoria Wszystkiego). Tak więc najczęściej siedzę jak na "pendżabskim kazaniu" upajając się zaledwie formą i barwą Waszych dysput ;-))) https://youtu.be/vTIIMJ9tUc8

495

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Aurorro, przepraszam Cię że wtrącam swoje 3 grosze w Twoją muzyczną tu przestrzeń.

Wielkanoc to przecież takie radosne Święta, a mnie dziś dopadła jakaś kolosalna nostalgia.
Zanim po raz kolejny poprawię makijaż, bo mi go łzy spłukały i wyruszę do kolejnego zastawionego stołu, katuję się tym:
https://www.youtube.com/watch?v=YrLk4vdY28Q&list=PLwjD81rPeQqVgHthPpdOjWy0IcUdeTBc-

Starr, musiałam Ci tu podrzucić ten kawałek, po prostu musiałam.
https://www.youtube.com/watch?v=-qJkAosmEZM

496

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

powinnam mieć wystawionego maila na parapet wink

497

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

To i ja dorzucę coś od siebie w ramach świątecznego prezentu 

http://m.youtube.com/watch?v=mOVAze6xxrM

498 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-04-06 16:57:36)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:
Excop napisał/a:

Kłaniam się Tobie, Excop. Twoim Viceversom także ;-). Dzięki nim odkryłam w Tobie "literackiego przyjaciela" i zaczęłam czytać uważnie Twoje posty. Krystalicznie, prawdziwie "odbijasz się" w lustrze tego Forum. Bez smug. To ważne.

Zawstydziłaś mnie, Auroro i jednocześnie dałaś mi kolejny powód do tego, by zaglądać na to Forum.
Nie mam ambicji, by kreować się na kogoś, kim nie jestem, ale zawsze przyjemnie jest przeczytać o sobie, że jest się kimś, kto ma coś do powiedzenia i otrzymuje tego potwierdzenie.
Ale, że pamiętałaś o tych Viceversach!?... Dziękuję, moi są wciąż tymi Zwyczajnymi. Obym nigdy nie ujrzał tych Dzikich i tego, za nieodżałowanym Wieńczysławem Glińskim życzę Tobie, Starrowi i wszystkim, którzy cenią ten portal.????

499

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Przyszłości Najmilsza,

Jeśli zdołam, spróbuję napisać wieczorem, bo po pierwsze czas iść w gościnę, a po drugie nie posiadając Twojego Błysku, muszę się długo nad niektórymi kwestiami zastanawiać. Wielu spraw, o których rozmawiacie z Et-kiem najzwyczajniej w świecie nie rozumiem i dopiero ćwiczę ucho do percepcji takich treści. Idzie mi opornie, bo ani nie umiem znaleźć w tym siebie i zahaczyć przedmiotu Waszych rozważań, o jakąś strukturę już w moje istnienie wkomponowaną, ani skutecznie wykorzystać (Pisałam o tym wątku Ogólna Teoria Wszystkiego). Tak więc najczęściej siedzę jak na "pendżabskim kazaniu" upajając się zaledwie formą i barwą Waszych dysput ;-))) https://youtu.be/vTIIMJ9tUc8

Aurorka,
Wracaj, wracaj jak już się wygościsz, to wspólnie podoświadczamy tutaj wszelkiej maści błysków, rozbłysków i uderzeń piorunów, jakich to forum ma w zanadrzu bez liku i którymi szczodrze obdziela :-))
Zapewniam Ciebie, że ja sama tutaj zaległe lekcje odrabiam, czasami dostrzegam pewne połączenia, czasami kręcę się w miejscu kompletnie czegoś nieświadoma. Często czytam z rozdziawioną buzią to, co tutaj piszesz i Ty, i EXTRAśny, i inne "wyraziste" osoby. Składam kawałeczki w większe fragmenty i zastanawiam się, czy kiedyś powstanie z tego spójna całość ;-)
Trochę to jak never-ending story, nie sądzisz?

500

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Alcest powstrzymał się od ?fagocytacji?, Gotfryd z Kleofasem od ?fangi w nos?, a Ananiaszowi spadły z wrażenia bryle ;-) (Uwielbiam ich!)

A na to wszystko wszedł Rosół i kazał sobie spojrzeć w oczy. wink (ja też!)




aurora borealis napisał/a:

Archerro,



W porównaniu z Waszą wiedzą muzyczną czuję się jak pchełka? Absolutnie nie wchodzisz w ?moje kompetencje?. Maluję Starr?owi muzyczne akwarele w odpowiedzi na to, co pisze, co chciałabym Mu przekazać. Zatem Twoje propozycje, których wysłuchałam ze wzruszeniem są także dla Starr?a  przesłaniem.
Miło mi, że akceptujesz moje muzyczne "wlepki". Dziękuję! :-)

Powiedzieć, że je akceptuję, to zdecydowanie za mało!
Chapeau bas za dobór utworów. smile
Zadanie miałaś niełatwe i niejeden by nie podołał.
Piękne te Twoje muzyczne akwarele.
Pchełka, Pchełka...Pchełka, która swą mocą rozświetla nocne niebo Forum. wink


Dobrze zatem. Skoro mam pozwolenie głównego Dyrygenta,
pozwolę sobie jeszcze na dwa odniesienia/skojarzenia muzyczne.

- do propozycji Wandeczki, czyli  "Mad World" - Tears For Fears.
Zaproponuję smutniejszą aranżację tego utworu, czyli cover wykonany
przez Gary'ego Jules'a - "Mad World"
https://www.youtube.com/watch?v=hRVngvIHxAA

- do wymienionej przez Luc i Starra - Nirvany.
Również cover. Również w aranżacji dopasowanej do emocji tej historii...
Tori Amos - "Smells Like Teen Spirit"
https://www.youtube.com/watch?v=h2YkdnrM3aw

501

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Archerro napisał/a:

/.../
Czy ulga była odczuwalna od razu, czy po pewnym czasie?
Jak długo stosowałeś ową metodę?
Możesz powiedzieć coś więcej?
Dzięki.

Metodę podsunął mi człowiek który wtedy był praktykującym hinduistą, teraz jest mistrzem Reiki.
To wyglądało tak, że jakieś emocje związane ze wspomnieniami stawały się natrętne na tyle, że nie dawały spokoju przez jakiś dłuższy czas, wtedy rysowałem, pisałem i przelewałem je na papier. Ulga przychodziła natychmiast gdy widziałem palący się papier... Bywało, że związane z tym samym wspomnieniem odczucia wracały, ale nie były już tak "mocne". Pomiędzy nimi a mną widziałem małe oczyszczające ognisko...
i odchodziły tam skąd przyszły...
No to tak w skrócie. Czasami metodę stosuję nadal smile

502 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-04-06 22:47:33)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Kilka osób odnosiło się do moich wcześniejszych wypowiedzi - poniżej proba hurtowej odpowiedzi.

Z mojego ?punktu siedzenia? widać czasem rzeczy dziwne, niezwykłe, widać przykłady ludzkiego bohaterstwa i upodlenia, a czasem widać to, jak działa mózg postawiony na granicy biologicznego przetrwania.

Wśród rzeczy, których było mi dane doświadczyć była dziewczynka, która podczas operacji na otwartym sercu ? kiedyś wady wrodzone serca operowano późno, w jej przypadku w 7 roku życia ? zapamiętała wizję siebie podłączonej do kaniul krążenia pozaustrojowego. Opisała gwiaździsty układ srebrnych rurek zbiegających się w polu operacyjnym ? coś czego nie było dane jej nigdy widzieć, ponieważ w owych czasach nie było jeszcze Internetu, a szczegóły przebiegu operacji przed dziećmi ukrywano. Opowiedziała to zupełnie spontanicznie wtrącając mimochodem w rozmowie, że podczas operacji się nie śpi bo ona przecież widziała wszystko... Podczas takiej operacji mózg jest schłodzony i nie pracuje. EEG jest płaskie.

I była też dwudziestoletnia dziewczyna, której napad epileptyczny pobudzał związane z przeżywaniem seksualnej przyjemności jądra przegrody i jednocześnie te części płatów skroniowych które generują silne doświadczenie transcendencji dając wrażenie kopulacji z szatanem... Widziałem to.

Był też człowiek kilkunastokrotnie reanimowany, który w trakcie każdego ?odjazdu? wracał w wyobraźni do zamkniętego, podziemnego pomieszczenia, podejmując przerwane defibrylacją (i chwilowym powrotem) ?negocjacje? warunków pozostania w drugim świecie. Wobec niezbyt interesującej oferty jaką przedstawiały ?siły nadprzyrodzone? (warunki pozostania obejmowały pobyt w tejże ciemnicy) zdecydował się wrócić po 19 defibrylacji...
Mózg został uszkodzony. Zniszczone były hipokampy i okoliczna kora skroniowa. Miał całkowitą niepamięć wielu lat wstecz oraz niemożność zapamiętania niczego od tej chwili. Ale negocjacje podczas reanimacji ?pamiętał?

Może zastanówmy się na poważnie dlaczego współczesny Sokratesowi Filolaos wyróżniał aż 4 dusze? 1.rodząca-najniższa w hierarchii - poniżej żołądka - tą mają nawet ciała martwe - jest materialna, 2.roślinną umiejscowioną w jelitach - tą mamy wspólną z roślinami -odpowiada m.in. za odżywianie, 3.w sercu dusza zmysłowa wiążąca się z uczuciami - tą mamy wspólną ze zwierzętami, wreszcie 4.?źródło i hetman życia? dusza rozumna umiejscawiana w mózgu właściwa tylko człowiekowi. Nie, on nie był po prostu naiwny...

Zjawiska określane jako duchowe możemy uważać za substancjonalnie różne od tego co nazywamy ?materią?, ale można też uważać je za jeszcze jedną manifestację materii. W tym rozumieniu generować to co duchowe może każdy atom wszechświata.
Jeśli więc to co duchowe we wszechświecie istnieje i ma się dobrze ?  bo podstawą także i naszej duchowości jest materia, jeśli stanowi istotną składową tego co nas otacza, to można się zastanowić, czy ewoluujący mózg w pewnym momencie nie sięgnie po możliwości jakie ta składowa wszechświata daje. Sięgnął po dźwięk tworząc ucho i mózgowe mechanizmy odbioru wrażeń słuchowych. Sięgnął po światło tworząc oko i korę wzrokową, fizyczne właściwości materii ? tworząc dotyk itp. Jeśli coś ?duchowego? we wszechświecie jest w sposób naturalny obecne, dlaczego miałby sobie ?żałować? jeśli coś z tego ma? Dlaczego tego nie wykorzystać?

Wiemy dziś, że przeżycie transcendencji można wywołać przez drażnienie wybranych struktur płata skroniowego, napad epileptyczny z okolic skroniowych i przez podanie ketaminy. Jak już pisałem wiele narkotyków uruchamia u człowieka aktywność korową okolic słuchowych, wzrokowych i dotykowych dając wrażenia spostrzegania dzwięków, wizji, czucia rzeczy nieistniejących. Jednak? ta sama kora w warunkach naturalnych może realizować proces spostrzegania rzeczy ISTNIEJĄCYCH.
A co z doznaniem transcendencji? Czy jest wyjątkiem? Czy mózg tworząc podłoże wrażliwości dotykowej, słuchowej i czuciowej zrobił ? ewoluując wyjątek ? I NIC JEJ W ŚWIECIE RZECZYWISTYM NIE ODPOWIADA? Czy pozostaje tylko i wyłącznie omamem podczas chorób mózgu?
Ewolucja jest oszczędna i jakoś nie tworzyła dotąd bytów ponad potrzebę. Jeśli we Wszechświecie jest ?to coś? co jest źródłem/nadawcą doznań transcendentnych, możemy założyć, że proces ewolucji jakoś to  wykorzystał i zaprzągł do procesu przetrwania i reprodukcji, jeśli ten typ ?emisji? miał jakieś praktyczne znaczenie. Jeden z moich postów wskazuje, jak może to przyczyniać się do przetrwania.

Ale to nie wszystko.

Mózg homo rozwijał się ciekawie. Podstawą olbrzymiego skoku dokonanego przez 4 miliardy lat były trzy nowe obszary w korze, które w przeszłości istniały jedynie w pierwocinach. Pierwszy to pole kojarzeniowe tylne ? odpowiadające za kojarzenie ponadmodalne na styku struktur odbierających wizję, dotyk i dźwięk. Dzięki niemu możemy przetwarzać jeden kod na drugi. Np czytać litery (kod wizualny na dźwiękowy) albo czytać Braila (kod dotykowy na dźwiękowy). Jego uszkodzenie po stronie lewej daje rozpad zdolności do rozumienia relacji (Janek jest większy niż Jacek ? Który jest mniejszy?, 2 ... 3=6  co tam ma być z działanie? -i mnóstwo innych rzeczy BTW ale nie mam czasu pisać). Generalnie chodzi tu o JEDNOCZESNE zestawienie ze sobą odległych rzeczy i wnioskowanie na tej podstawie. Pole to w rozwoju osobniczym pokrywa się mieliną najwcześniej spośród wszystkich 3 - włączając się w pełni do pracy ok 6-7 roku życia. Można podejrzewać, że to było częściowo ?zrobione? już przed Homo habilis.

Za homo habilis (2.4-1.6 mln. lat) widzimy że prawdopodobny był już rozwój okolic mowy- okolica Broca widoczna jest na odciskach mózgu. Obserwujemy wykształcanie się praworęczności, proste narzędzie wykonywane jednak bez planu. Późniejszy homo erectus (1.7 do ok 400 000 lat) buduje już schronienia, obrabia termicznie żywność Znaczący postęp w budowie narzędzi sugerujący możliwość wyobrażania sobie ?szablonu? lub ?wzorca? narzędzia przed jego wykonaniem. Prawdopodobne jest używanie odzieży. Jeden z ?wariantów? tego człowieka utrzymywał ogień w jaskini w jednym miejscu tak długo, że grubość pokładu sięgnęła 100000 lat.
Pojawienie się organizacji społecznej mogło oznaczać użycie mechanizmów mowy, i potrzebowało pól semantycznych w drugiej z kolei okolic ?kluczowych? ? polu kojarzeniowym środkowym odpowiadającym za sieci semantyczne, przetwarzanie fonemów i jednostek leksykalnych.

Neandertalczyk ?najpewniej trochę spokrewniony z nami to w istocie rozwój zdolności do tworzenia sobie reprezentacji rzeczy nieistniejących ? pojęć abstrakcyjnych. Takie rzeczy umie przede wszystkim pole kojarzeniowe przednie. Pole to dojrzewa najpóźniej w rozwoju osobniczym, aksony pokrywają się tam otoczką mielinową jeszcze nawet po 25 roku życia. W płatach czołowych realizują się głównie funkcje wykonawcze ? czyli (umiejętność /abstrakcyjna/ postawienia problemu, planowanie, wyobrażanie sobie stanów przyszłych, ukierunkowanie działań na cel, samokontrola, twórczość).
Jeszcze lepszy był w tym Kromaniończyk ? który stworzył sztukę, ponadto wyjątkowo dobrze rozwinął zdolność panowania ? jego narzędzia są wielomateriałowe i wymagają wielu etapów w procesie przygotowania. Posiadał narzędzia do produkcji narzędzi.

Zdolność do tworzenia reprezentacji pojęć abstrakcyjnych to podstawa tworzenia teorii naukowych. Czy ktoś kiedyś widział ?grawitację?? Może najwyżej doświadczył jej skutków ? ale choć nie jest ona niczym KONKRETNYM, jako pojęcie teoretyczne ma się dobrze.
Teoria Boga to kolejna teoria w której wyabstrahowano to co najlepsze z człowieka i przypisano istocie robiącej rzeczy, których nie wyjaśniały inne istniejące teorie.

Umiejętność wyobrażenia sobie czegoś czego nie ma w sensie NAMACALNYM ? np. życia po śmierci ? widoczna od Neandertalczyka świadczy o zdolności do myślenia abstrakcyjnego, dzięki czemu możliwe jest tworzenie terminów na zjawiska będące czymś, czym w metodologii nauk określa się zmienne teoretyczne - odpowiadają zjawiskom inferowanym (wywnioskowywanym), których istnienie przyjmuje się po to aby wyjaśnić zjawiska obserwowane bezpośrednio. Por. np. pojęcie ?inteligencja?

Funkcje abstrakcyjne (czyli zdolność tworzenia abstrakcyjnych pojęć, dla wyjaśniania reguł wedle których funkcjonuje rzeczywistość) pojawiające się najprawdopodobniej pierwszy raz w historii Ziemi to druga składowa, dzięki której mogło zaistnieć już nie doświadczenie, ale POJĘCIE Boga.

503

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Sporo tu sie zebrało wrazliwych dusz zatem dla was kolysanka. Darmo dostalem darmo daje :  https://youtu.be/z26GQaiS6TY

504 Ostatnio edytowany przez starr (2015-04-06 23:17:50)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dzień Dobry Wieczór

Dzisiaj tylko mała wstawka muzyczna, która jest w moich klimatach. Pewnie wzbudzi to mały dysonans w porównaniu z moim wiekiem. Chłopaków uwielbiam na koncertach, i pędzę na każdy, jeśli tylko grają w promieniu 150km od Wawy.
https://www.youtube.com/watch?v=XqlVuSZpXaI

505

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Kilka osób odnosiło się do moich wcześniejszych wypowiedzi - poniżej proba hurtowej odpowiedzi.

Z mojego ?punktu siedzenia? widać czasem rzeczy dziwne, niezwykłe, widać przykłady ludzkiego bohaterstwa i upodlenia, a czasem widać to, jak działa mózg postawiony na granicy biologicznego przetrwania.

Wśród rzeczy, których było mi dane doświadczyć była dziewczynka, która podczas operacji na otwartym sercu ? kiedyś wady wrodzone serca operowano późno, w jej przypadku w 7 roku życia ? zapamiętała wizję siebie podłączonej do kaniul krążenia pozaustrojowego. Opisała gwiaździsty układ srebrnych rurek zbiegających się w polu operacyjnym ? coś czego nie było dane jej nigdy widzieć, ponieważ w owych czasach nie było jeszcze Internetu, a szczegóły przebiegu operacji przed dziećmi ukrywano. Opowiedziała to zupełnie spontanicznie wtrącając mimochodem w rozmowie, że podczas operacji się nie śpi bo ona przecież widziała wszystko... Podczas takiej operacji mózg jest schłodzony i nie pracuje. EEG jest płaskie.

I była też dwudziestoletnia dziewczyna, której napad epileptyczny pobudzał związane z przeżywaniem seksualnej przyjemności jądra przegrody i jednocześnie te części płatów skroniowych które generują silne doświadczenie transcendencji dając wrażenie kopulacji z szatanem... Widziałem to.

Był też człowiek kilkunastokrotnie reanimowany, który w trakcie każdego ?odjazdu? wracał w wyobraźni do zamkniętego, podziemnego pomieszczenia, podejmując przerwane defibrylacją (i chwilowym powrotem) ?negocjacje? warunków pozostania w drugim świecie. Wobec niezbyt interesującej oferty jaką przedstawiały ?siły nadprzyrodzone? (warunki pozostania obejmowały pobyt w tejże ciemnicy) zdecydował się wrócić po 19 defibrylacji...
Mózg został uszkodzony. Zniszczone były hipokampy i okoliczna kora skroniowa. Miał całkowitą niepamięć wielu lat wstecz oraz niemożność zapamiętania niczego od tej chwili. Ale negocjacje podczas reanimacji ?pamiętał?

Może zastanówmy się na poważnie dlaczego współczesny Sokratesowi Filolaos wyróżniał aż 4 dusze? 1.rodząca-najniższa w hierarchii - poniżej żołądka - tą mają nawet ciała martwe - jest materialna, 2.roślinną umiejscowioną w jelitach - tą mamy wspólną z roślinami -odpowiada m.in. za odżywianie, 3.w sercu dusza zmysłowa wiążąca się z uczuciami - tą mamy wspólną ze zwierzętami, wreszcie 4.?źródło i hetman życia? dusza rozumna umiejscawiana w mózgu właściwa tylko człowiekowi. Nie, on nie był po prostu naiwny...

Zjawiska określane jako duchowe możemy uważać za substancjonalnie różne od tego co nazywamy ?materią?, ale można też uważać je za jeszcze jedną manifestację materii. W tym rozumieniu generować to co duchowe może każdy atom wszechświata.
Jeśli więc to co duchowe we wszechświecie istnieje i ma się dobrze ?  bo podstawą także i naszej duchowości jest materia, jeśli stanowi istotną składową tego co nas otacza, to można się zastanowić, czy ewoluujący mózg w pewnym momencie nie sięgnie po możliwości jakie ta składowa wszechświata daje. Sięgnął po dźwięk tworząc ucho i mózgowe mechanizmy odbioru wrażeń słuchowych. Sięgnął po światło tworząc oko i korę wzrokową, fizyczne właściwości materii ? tworząc dotyk itp. Jeśli coś ?duchowego? we wszechświecie jest w sposób naturalny obecne, dlaczego miałby sobie ?żałować? jeśli coś z tego ma? Dlaczego tego nie wykorzystać?

Wiemy dziś, że przeżycie transcendencji można wywołać przez drażnienie wybranych struktur płata skroniowego, napad epileptyczny z okolic skroniowych i przez podanie ketaminy. Jak już pisałem wiele narkotyków uruchamia u człowieka aktywność korową okolic słuchowych, wzrokowych i dotykowych dając wrażenia spostrzegania dzwięków, wizji, czucia rzeczy nieistniejących. Jednak? ta sama kora w warunkach naturalnych może realizować proces spostrzegania rzeczy ISTNIEJĄCYCH.
A co z doznaniem transcendencji? Czy jest wyjątkiem? Czy mózg tworząc podłoże wrażliwości dotykowej, słuchowej i czuciowej zrobił ? ewoluując wyjątek ? I NIC JEJ W ŚWIECIE RZECZYWISTYM NIE ODPOWIADA? Czy pozostaje tylko i wyłącznie omamem podczas chorób mózgu?
Ewolucja jest oszczędna i jakoś nie tworzyła dotąd bytów ponad potrzebę. Jeśli we Wszechświecie jest ?to coś? co jest źródłem/nadawcą doznań transcendentnych, możemy założyć, że proces ewolucji jakoś to  wykorzystał i zaprzągł do procesu przetrwania i reprodukcji, jeśli ten typ ?emisji? miał jakieś praktyczne znaczenie. Jeden z moich postów wskazuje, jak może to przyczyniać się do przetrwania.

Ale to nie wszystko.

Mózg homo rozwijał się ciekawie. Podstawą olbrzymiego skoku dokonanego przez 4 miliardy lat były trzy nowe obszary w korze, które w przeszłości istniały jedynie w pierwocinach. Pierwszy to pole kojarzeniowe tylne ? odpowiadające za kojarzenie ponadmodalne na styku struktur odbierających wizję, dotyk i dźwięk. Dzięki niemu możemy przetwarzać jeden kod na drugi. Np czytać litery (kod wizualny na dźwiękowy) albo czytać Braila (kod dotykowy na dźwiękowy). Jego uszkodzenie po stronie lewej daje rozpad zdolności do rozumienia relacji (Janek jest większy niż Jacek ? Który jest mniejszy?, 2 ... 3=6  co tam ma być z działanie? -i mnóstwo innych rzeczy BTW ale nie mam czasu pisać). Generalnie chodzi tu o JEDNOCZESNE zestawienie ze sobą odległych rzeczy i wnioskowanie na tej podstawie. Pole to w rozwoju osobniczym pokrywa się mieliną najwcześniej spośród wszystkich 3 - włączając się w pełni do pracy ok 6-7 roku życia. Można podejrzewać, że to było częściowo ?zrobione? już przed Homo habilis.

Za homo habilis (2.4-1.6 mln. lat) widzimy że prawdopodobny był już rozwój okolic mowy- okolica Broca widoczna jest na odciskach mózgu. Obserwujemy wykształcanie się praworęczności, proste narzędzie wykonywane jednak bez planu. Późniejszy homo erectus (1.7 do ok 400 000 lat) buduje już schronienia, obrabia termicznie żywność Znaczący postęp w budowie narzędzi sugerujący możliwość wyobrażania sobie ?szablonu? lub ?wzorca? narzędzia przed jego wykonaniem. Prawdopodobne jest używanie odzieży. Jeden z ?wariantów? tego człowieka utrzymywał ogień w jaskini w jednym miejscu tak długo, że grubość pokładu sięgnęła 100000 lat.
Pojawienie się organizacji społecznej mogło oznaczać użycie mechanizmów mowy, i potrzebowało pól semantycznych w drugiej z kolei okolic ?kluczowych? ? polu kojarzeniowym środkowym odpowiadającym za sieci semantyczne, przetwarzanie fonemów i jednostek leksykalnych.

Neandertalczyk ?najpewniej trochę spokrewniony z nami to w istocie rozwój zdolności do tworzenia sobie reprezentacji rzeczy nieistniejących ? pojęć abstrakcyjnych. Takie rzeczy umie przede wszystkim pole kojarzeniowe przednie. Pole to dojrzewa najpóźniej w rozwoju osobniczym, aksony pokrywają się tam otoczką mielinową jeszcze nawet po 25 roku życia. W płatach czołowych realizują się głównie funkcje wykonawcze ? czyli (umiejętność /abstrakcyjna/ postawienia problemu, planowanie, wyobrażanie sobie stanów przyszłych, ukierunkowanie działań na cel, samokontrola, twórczość).
Jeszcze lepszy był w tym Kromaniończyk ? który stworzył sztukę, ponadto wyjątkowo dobrze rozwinął zdolność panowania ? jego narzędzia są wielomateriałowe i wymagają wielu etapów w procesie przygotowania. Posiadał narzędzia do produkcji narzędzi.

Zdolność do tworzenia reprezentacji pojęć abstrakcyjnych to podstawa tworzenia teorii naukowych. Czy ktoś kiedyś widział ?grawitację?? Może najwyżej doświadczył jej skutków ? ale choć nie jest ona niczym KONKRETNYM, jako pojęcie teoretyczne ma się dobrze.
Teoria Boga to kolejna teoria w której wyabstrahowano to co najlepsze z człowieka i przypisano istocie robiącej rzeczy, których nie wyjaśniały inne istniejące teorie.

Umiejętność wyobrażenia sobie czegoś czego nie ma w sensie NAMACALNYM ? np. życia po śmierci ? widoczna od Neandertalczyka świadczy o zdolności do myślenia abstrakcyjnego, dzięki czemu możliwe jest tworzenie terminów na zjawiska będące czymś, czym w metodologii nauk określa się zmienne teoretyczne - odpowiadają zjawiskom inferowanym (wywnioskowywanym), których istnienie przyjmuje się po to aby wyjaśnić zjawiska obserwowane bezpośrednio. Por. np. pojęcie ?inteligencja?

Funkcje abstrakcyjne (czyli zdolność tworzenia abstrakcyjnych pojęć, dla wyjaśniania reguł wedle których funkcjonuje rzeczywistość) pojawiające się najprawdopodobniej pierwszy raz w historii Ziemi to druga składowa, dzięki której mogło zaistnieć już nie doświadczenie, ale POJĘCIE Boga.

Nie podejmuje się polemiki w obszarze, w którym jesteś specjalistą i jak wnioskuję, relacje o doznaniach pozazmysłowych ludzi, o których piszesz masz z pierwszej ręki.
To, co piszesz o ewolucji człowieka, w tym rozwoju możliwości mózgu ludzkiego jest na ogół zgodne z moim poglądem na tę kwestię. Również i to, że fizjologiczne czynności tego najbardziej energochłonnego narządu człowieka są zaledwie ułamkiem tego, co jest on nam w stanie sobą zaprezentować w zależności  od sytuacji, w której dane jest się znaleźć człowiekowi. Zwłaszcza w stanach zagrożenia lub stymulacji chemicznej. Nie mówiąc o transie hipnotycznym.
Biorąc to pod uwagę, nietrudno jest zrozumieć, że zaistnienie w ludzkiej świadomości istoty wyższej było tylko kwestią czasu.
Mnie jednak bardziej interesuje, czy  świadomość, że neandertalczyk nie był troglodytą, jak do niedawna uważano, a konkurował w pewnym okresie z człowiekiem współczesnym w zakresie zdolności poznawczych i wykorzystania myśli abstrakcyjnej jest na tyle ważna dla naszej przyszłości, jako gatunku. W końcu homo sapiens neandertalensis wymarł, zapewne nieświadom swojego końca, jako gatunku. Czy wyciągniemy z tego naukę dla nas. Obawiam się, że mimo wszystko nie zdajemy egzaminu na razie.
A wracając do Starra i głównego nurtu wątku interesuje mnie pewne zjawisko, również na naszym Forum (chyba mogę się tak wyrazić). Otóż zauważyłem przygnębiającą tendencję do odbierania zdradzonym mężczyznom prawa do wybaczania wiarołomnym partnerkom. Nie chodzi mi o bezkrytyczne "wybaczam", bo ono świadczy najwyżej o braku miłości obojga partnerów i merkantylnym podejściu do związku.
Mam na myśli próby prawdziwego wybaczenia opartego nie na powielanym "prawidłowym" i jedynie właściwym wzorcu przedstawianym przez niektórych  doświadczonych forumowiczów lecz na własnej drodze, może naiwnej i nieuzasadnionej przez "poczynania" zdradzającej partnerki.
Mam tu na myśli przede wszystkim Piotra74, gdzie niemal wbrew niemu "wyrzuca się" z domu jego żonę wracającą "na łono", bo i tak ma go w dupie.
Mam też na myśli siebie, bo wybaczyłem bez "batożenia" i poniewierania wiarołomną. Ja nie żałowałem nigdy i żona nie dała mi żadnych podstaw do kwestionowania jej późniejszej wierności. To, czy Piotr będzie żałował to wyłącznie jego sprawa. Bo głupi nie jest i wie, że w jego wypadku będzie trudniej zaufać niż w moim. Ale to jego wybór, a że pisze o tym na Forum? Cóż, sam sobie winien...

506 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-07 01:03:26)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dobry poświąteczny wieczór Państwu,

Po przeczytaniu dzisiejszych wpisów, chciałoby się rzec: szafa gra! I to jak!

Ponieważ liczba zjedzonych przeze mnie kawałków sernika jest wprost proporcjonalna do poziomu wielkanocnej niemocy mentalno-psycho-fizycznej (wybaczcie Przyszłość i ET), jestem dziś w stanie jedynie podziwiać Waszą twórczość i zatopić się w dźwiękach zaproponowanej muzyki.

Mam takie przekonanie, że podzielenie się tym, czego się słucha i pożyczenie sobie książek, są bardzo ważnym etapem w nawiązywaniu przyjaźni. Taką "bramą wjazdową" do poznania drugiego człowieka. Potem trzeba zabrać tego kogoś w podróż i już wiadomo, czy da się z tego "wystrugać" jakąś sensowną znajomość, czy nie... ;-)))

AnnoJo,

Piękne jest to Twoje "Hallelujah".
Piszesz o nostalgii... Zwróć uwagę na słowa tej piosenki. Pamiętasz kim był jej bohater, Dawid? Namaszczonym przez Boga wyjątkowym skubańcem. Miał stado kobiet, ale mało mu było i swej nieokiełznanej chuci, zapragnął żony innego mężczyzny... Uwiódł ją i uknuł intrygę jak skutecznie w trybie cito przenieść na łono Abrahama jej męża. Jak mu tam było temu mężowi?...A! Uriasz. Ten Dawid, toby dopiero zbierał cięgi, gdyby się pojawił w dziale "Zdrada, rozstanie, flirt, rozwód"! ;-)))

Popatrz! Był takim łobuzem, a tyle mu darowano... Smutek zamieniono w radość i z tej uciechy stworzył ponad połowę ze 150 Psalmów ;-)))

I did my best, it wasn't much
I couldn't feel, so I tried to touch
I've told the truth, I didn't come to fool you
And even though it all went wrong
I'll stand before the Lord of Song
With nothing on my tongue but Hallelujah

Wniosek? Nie ma takiego paskudztwa w życiu, którego nie dałoby się przerobić na coś pozytywnego!

Nie smuć się, AnnoJo i nie płacz, bo łzy nie zmywają makijażu wodoodpornego, więc na wacikach i płynie micelarnym nie zaoszczędzisz! ;-)

O' Kruszynko,

Zaraz gołąb do Ciebie na ten parapet przyleci ;-)


Excop,

Oczywiście, że pamiętam! Przecież konkurs rozpisałeś na te Viceversy! ;-)))

Dziękuję Ci za życzenia. Będę unikać "Dzikich" jak ognia.
Bardzo fajnie, że "zaparkowałeś" w tym wątku. Myślę, że niejedną uwagę moglibyście ze Starr'em wymienić...


Archerro napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Alcest powstrzymał się od ?fagocytacji?, Gotfryd z Kleofasem od ?fangi w nos?, a Ananiaszowi spadły z wrażenia bryle ;-) (Uwielbiam ich!)

A na to wszystko wszedł Rosół i kazał sobie spojrzeć w oczy. wink (ja też!)

Archerro,

Jeden z fragmentów, z powodu którego konam i duszę się ze śmiechu, to ten o nowym panu od wuefu:
"? Nazywam się Hektor Duval, a wy?
? My nie.
"

PS Archerro, jeśli Starr się zgodzi, otrzymasz angaż na Pierwsze Skrzypce, chcesz? Mam przeczucie, że muzycznie "wymiatasz", czyż nie? ;-)

507

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Metodę podsunął mi człowiek który wtedy był praktykującym hinduistą, teraz jest mistrzem Reiki.
To wyglądało tak, że jakieś emocje związane ze wspomnieniami stawały się natrętne na tyle, że nie dawały spokoju przez jakiś dłuższy czas, wtedy rysowałem, pisałem i przelewałem je na papier. Ulga przychodziła natychmiast gdy widziałem palący się papier... Bywało, że związane z tym samym wspomnieniem odczucia wracały, ale nie były już tak "mocne". Pomiędzy nimi a mną widziałem małe oczyszczające ognisko...
i odchodziły tam skąd przyszły...
No to tak w skrócie. Czasami metodę stosuję nadal smile

Starr, dzięki za odpowiedź.

508 Ostatnio edytowany przez Archerro (2015-04-07 03:26:29)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Archerro,

Jeden z fragmentów, z powodu którego konam i duszę się ze śmiechu, to ten o nowym panu od wuefu:
"? Nazywam się Hektor Duval, a wy?
? My nie."

PS Archerro, jeśli Starr się zgodzi, otrzymasz angaż na Pierwsze Skrzypce, chcesz? Mam przeczucie, że muzycznie "wymiatasz", czyż nie? ;-)

Auroro Borealis,

To też jeden z moich ulubionych tekstów.:-)

O, nie, nie, nie! Umowa była pomiędzy Tobą i Starrem i Ty tu jesteś Dyrektorem Muzycznym. Ja tylko czasem nieśmiało coś podrzucę z siedemnastego rzędu. Czy wymiatam, nie wiem. Nie mi to oceniać. Prawdą jest jednak to,
że muzyka w moim życiu jest ważna i podobnie jak Starr, mam zamiłowanie do różnych gatunków muzycznych.
Muzyka ma oddawać nastrój danej chwili.
A czy zagrana na gitarach elektrycznych, czy na nomen omen skrzypcach, to już nie jest ważne.
No bo co w końcu, kurczę blade! ;-)



aurora borealis napisał/a:

Luc i Archerro utwierdzili mnie w pewnym pomyśle...

Gdy Przyszłość napisała o dźwiękowych propozycjach Jej Męża dla kolejnych odcinków opowieści Starr'a, zrodziła się we mnie myśl, że każdy z nas ma takie utwory jak wspomniany ?Child in time?, które ukonstytuowały świat głębokich przeżyć i towarzyszyły nam w jakimś ważnym momencie naszej drogi. Skoro tak jest i skoro Autora tej opowieści można bez wątpienia zdefiniować jako ?Homo Musicus? ;-) to może warto, abyśmy dla Niego zrobili listę absolutnie niezbędnych ?kawałków? do odsłuchania, które skojarzyły się nam z Jego historią?

Co o tym sądzicie? Można byłoby alternatywnie zamieścić komentarz dlaczego właśnie taki utwór się pojawia, podobnie, jak ekspresyjnie zrobił to Archerro?

Pozwolę więc sobie otworzyć tę listę, z nadzieją, że ktoś zechce kontynuować, dopisując kolejne propozycje...

1.

Archerro napisał/a:

[...]czytając Twoją historię Starr, to z tyłu głowy pobrzmiewał mi jeszcze
jeden ich utwór, a mianowicie "When a Blind Man Cries" - Deep Purple
https://www.youtube.com/watch?v=9_Iq9CWuqMM

2.
Ze względu na tytuł Twojego wątku, Starr: https://youtu.be/P9K27HvhDxA

3. Bardzo ciekawa propozycja. :-)
Pozwolę sobie na jeszcze jedną wklejkę, już ostatnią.
Tym razem pójdę krok dalej i wybiegnę również muzycznie w przyszłość tej historii.
Dlatego, że Starr nas ujął i wszyscy mu dobrze życzymy.
Taki krótki film, utkany z obrazów historii Starra.

Cała opowieść Starra zawiera się od 0:06 do 3:32 trwania utworu.
W 3:33 - w sercu Starra topnieją lodowe skały, pękają i wpadają z trzaskiem w otchłań przebaczenia.
Na czarnej, wypalonej pustyni, wyrasta zielona oaza zaufania.
Zdrętwiałe serce Starra otwiera się ponownie.
4:11 - interpretacja dowolna...;)

Aha. Tytuł utworu, to zupełny przypadek.
Two Steps From Hell - "Blackheart"



Ekhm...To teges...Pójdę już...Chyba za bardzo popłynąłem.

Dobranoc. smile

509 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-04-07 03:57:51)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

/.../
Mnie jednak bardziej interesuje, czy  świadomość, że neandertalczyk nie był troglodytą, jak do niedawna uważano, a konkurował w pewnym okresie z człowiekiem współczesnym w zakresie zdolności poznawczych i wykorzystania myśli abstrakcyjnej jest na tyle ważna dla naszej przyszłości, jako gatunku. W końcu homo sapiens neandertalensis wymarł, zapewne nieświadom swojego końca, jako gatunku. Czy wyciągniemy z tego naukę dla nas. Obawiam się, że mimo wszystko nie zdajemy egzaminu na razie.
A wracając do Starra i głównego nurtu wątku interesuje mnie pewne zjawisko, również na naszym Forum (chyba mogę się tak wyrazić). Otóż zauważyłem przygnębiającą tendencję do odbierania zdradzonym mężczyznom prawa do wybaczania wiarołomnym partnerkom. Nie chodzi mi o bezkrytyczne "wybaczam", bo ono świadczy najwyżej o braku miłości obojga partnerów i merkantylnym podejściu do związku.
Mam na myśli próby prawdziwego wybaczenia opartego nie na powielanym "prawidłowym" i jedynie właściwym wzorcu przedstawianym przez niektórych  doświadczonych forumowiczów lecz na własnej drodze, może naiwnej i nieuzasadnionej przez "poczynania" zdradzającej partnerki.
Mam tu na myśli przede wszystkim Piotra74, gdzie niemal wbrew niemu "wyrzuca się" z domu jego żonę wracającą "na łono", bo i tak ma go w dupie.
Mam też na myśli siebie, bo wybaczyłem bez "batożenia" i poniewierania wiarołomną. Ja nie żałowałem nigdy i żona nie dała mi żadnych podstaw do kwestionowania jej późniejszej wierności. To, czy Piotr będzie żałował to wyłącznie jego sprawa. Bo głupi nie jest i wie, że w jego wypadku będzie trudniej zaufać niż w moim. Ale to jego wybór, a że pisze o tym na Forum? Cóż, sam sobie winien...

Jeśli wybaczyłeś zdradę a byłeś w pozycji osoby "czystej" czyli niezdradzającej, to w istocie podjąłeś duży wysiłek emocjonalny, bo taka sytuacja ukazuje zupełnie inne podejście do związku każdej ze stron. Jeśli wybaczyłeś i uzyskałeś w efekcie wiele lat miłości i wierności ze strony żony, oznacza to, że postąpiłęś właściwie - przecież nic innego niż czas nie weryfikuje takich decyzji. Czy to co uzyskałeś od niej daje ci szczęście i satysfakcję? Czy wybaczenie nic cię już nie kosztuje emocjonalnie? Wydaje mi się że to jest dobre pragmatyczne kryteria sensowności takiej decyzji.
Ale zauważ - wiedziałeś komu wybaczasz, znałeś osobę bardzo dobrze. Może Twoja żona objawiła zachowania, które sprzyjały wybaczeniu?

Próbuje wyobrazić sobie co ja bym zrobił - trudno powiedzieć. Gdybym był zdradzony przez użytkowniczkę NieZnamSiebie bardzo MOŻE zastanawiałbym się nad wybaczeniem, gdybym był zdradzony przez Krotkę nie zostawiłbym kamienia na kamieniu. ;-) Niezależnie od wszystkiego intuicyjną granicą byłaby jednak zdrada fizyczna lub miłość do innej osoby, podejrzewam, że czegoś takiego bym nie "przełknął". Nawet jeśli byłoby to irracjonalne. Może jest jakaś terapia, która leczy z takiego podejścia, jakiś sposób oglądu świata który musiałbym nabyć abym był w stanie to zrobić. Nie wiem. Ale ja przecież też nie znam siebie w pełni :-)

Co do piotra74 - właściwiej byłoby dyskutować w jego wątku, więc może krótko powiem co myślę o sytuacji Piotra na forum. W tej chwili wydaje mi się, że zarówno Piotr jak i jego żona właściwie nie wiedzą i nie rozumieją co się stało i dlaczego. Opis - z konieczności jednostronny sugerował, że jest w związku z osobą o niskiej empatii i wglądzie, osobą mającej patologiczne doświadczenia z dzieciństwa, najprawdopodobniej nie kochającą go tak jak sobie wyobraża - jeśli w ogóle. Sprawa zdrady zakończona powrotem żony wobec zupełnego braku przepracowania tej sytuacji zmierza do zamiecenia sprawy pod dywan. A nie do usunięcia przyczyn zdrady. Jednostronność forumowiczów wynika chyba z faktu, że niewiele wskazuje na to, że żona kiedykolwiek go kochała i/lub kocha nadal. W przeciwieństwie do Ciebie nie widzę tu chęci powielania jednego wzorca przez forumowiczów - widzę raczej JEDNOZNACZNOŚĆ OCENY osoby zdradzającej w TYM KONKRETNYM przypadku. Z tego powodu istnieje domniemanie, które podzielam, że wobec braku podstaw - czyli miłości żony do Piotra, nie ma tu zbyt wielu opcji i dopóki nie okaże się że jest inaczej, narzucający się większości piszących scenariusz jest w perspektywie czasu mało zachęcający.

Czy dzieje się to na tle jakies ogólnej tendencji polegającej na tym, że wybaczający mąż nie znajduje na forum większego wsparcia, zaś wybaczająca kobieta znajduje je łątwiej? Nie dziwiłbym się temu. Wydaje się, że np. zdrada fizyczna, podobna w sensie seksualnego zaangażowania jakoś tak "statystycznie" wiąże się u kobiet z większym ładunkiem uczuciowym w stronę obiektu zdrady, niż analogicznego stopnia zdrada fizyczna u mężczyzny. Pewnie z tego powodu rady dla mężczyzn idą częściej w stronę zakończenia związku a rady dla kobiet łatwiej zawierają sugestię wybaczenia.
Oczywiście, można to dodatkowo uzasadnić teorią z zakresu psychologii ewolucyjnej - ale gdzieś - chyba w wątku Piotra o tym pisałem.

Dzięki że zwróciłeś uwagę na mój wpis - co do mnie chętnie czytam niektóre teksty Twojego autorstwa, zwłaszcza te w których ujawnia się Twoje bogate doświadczenie praktyczne.
Pozdrawiam
ET

510

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Witam poświątecznie. smile

Upsssss........przez moment myślałam, że znalazłam się w wątku Elle88,;)...... ale nie, bo po chwili 'dokopałam się' do historii Starra.

Zatem kontynuując:

starr napisał/a:
żyworódka napisał/a:

/.../
Starr, czy znasz takie określenie CZARNA WDOWA?(...)

(...)Myślisz, że to karma........może, albo czyjeś złorzeczenie........

W moim przypadku, byłby to "czarny wdowiec". Miałem takie myśli, że wisi nade mną takie fatum i kobiety, które kochałem "za bardzo" umierają...

Dokładnie......TO właśnie miałam na myśli, pisząc ci o CZARNEJ WDOWIE.

aurora borealis napisała napisał/a:

(...)Pytałeś mnie jaki jest sposób na fatum... To bardzo proste. Jest nim MIŁOŚĆ. Dopóki kochasz, choćby jedną osobę na świecie, dopóki zwycięża w Tobie dobro - nic Ci nie grozi, nawet wówczas, gdy kolejny raz upadniesz...
I to jest SENS.

Jemu nie, bo jak widać podnosi się z kolejnych upadków, nie powstają tylko osoby, te przez niego kochane. On kocha, ale ta MIŁOŚĆ ochrania tylko jego życie, nie przechodzi na osoby drugie, raczej na ich zgubę. Pewnie, że jest to przez Starra niezamierzone i to jest właśnie BEZSENS ? bo okazuje się, że nie zawsze miłość buduje.
Starr, należy ci przyznać, że wykazujesz się silną osobowością, jesteś z tych, o których się mówi, że: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.
Takie są moje przemyślenia w temacie.......

starr napisał/a:
żyworódka napisał/a:

(...)Masz 59 lat, wiec jeszcze kawał życia przed tobą, zatem życzę ci, żeby karta twojego życia odwróciła się na tą dobrą stronę.(...)

Nie taki kawał. Za kilka miesięcy kopa, a po kopie, to po chłopie... Czas się sprężać big_smile

A sprawdzałeś długość linii swojego życia, każdy ma ją widoczną na wewnętrznej stronie dłoni, bo może pisana ci jest ?druga kopa.? big_smile

511 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2015-04-07 10:31:14)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Nie będę Cię już dręczyć Starr moimi "wstawkami", bo Twoi Goście się niepokoją ;-)))

aurora borealis napisał/a:
starr napisał/a:

Auroro Poprosiłem Ciebie o pełnienie roli kapelmistrza na tym wątku,...(...)
(...)Dlatego Masz pełne prawo czuć się tutaj jak gospodyni i niech nie niepokoją Ciebie goście, bo jak mniemam po prostu Tobie tej roli zazdroszczą smile

Jesteś przeuroczym dyplomatą, Starr! Jasne, że zazdroszczą! ;-)))

Dyplomatą????????????
Czyżby to określenie miało jakieś podwójne znaczenie, odnoszące się do zachowań?

Auroro, powinnaś wiedzieć, że to forum zostało stworzone dla NET-KOBIET, zatem "Gość? nie ma do nich odniesienia.
Starr, a ty właśnie powyższym wpisem strzeliłeś sobie "w kolano?, bo na forum GOŚĆ to właśnie TY ? facet i nie ma znaczenia fakt, że jesteś autorem wątku.
Twój wątek, jak zresztą każdy na tym forum, jest "otwartym? do czytania i wypowiedzi, i każdy może tu wchodzić i wychodzić kiedy zechce - ma ku temu PEŁNE PRAWO mówiąc twoimi słowami.

Pewne niepisane 'ograniczenia' są udziałem net-kafejek.......gdzie forumowicze zazwyczaj chcą prowadzić dyskusje "w swoim gronie?.
Uważam, że ten wątek właśnie przerodził się w net-kafejkę ? jeszcze w nieformalną. Jeśli to nastąpi formalnie, to wtedy można mówić o "gościach?, ?........tych pożądanych i tych..........nawet wypraszanych. yikes Póki co, to znajduje się w dziale "Niesamowitych historii?.

Oboje zabawni jesteście z tym zarzucaniem rozmówcom "zazdrości?, ale skoro podnosi to wasze EGO......Niby dorośli ludzie, a myślą jak dzieci, że się dybie na ich "zabawki?......heheee...:lol:

Ja z ochotą słucham prezentowanych tutaj wstawek muzycznych, są ładne, często poruszające, niektóre utwory znam. smile
A moja uwaga z postu nr 428 Auroro była skierowana w kontekście twojej wypowiedzi do jednej z userek (przecież zacytowałam ją), którą ciągle posądzałaś o złe intencje, pomimo jej wielokrotnych tłumaczeń, że tak nie jest.

512 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-04-07 11:29:18)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
żyworódka napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Nie będę Cię już dręczyć Starr moimi "wstawkami", bo Twoi Goście się niepokoją ;-)))

aurora borealis napisał/a:
starr napisał/a:

Auroro Poprosiłem Ciebie o pełnienie roli kapelmistrza na tym wątku,...(...)
(...)Dlatego Masz pełne prawo czuć się tutaj jak gospodyni i niech nie niepokoją Ciebie goście, bo jak mniemam po prostu Tobie tej roli zazdroszczą smile

Jesteś przeuroczym dyplomatą, Starr! Jasne, że zazdroszczą! ;-)))

Dyplomatą????????????
Czyżby to określenie miało jakieś podwójne znaczenie, odnoszące się do zachowań?

Auroro, powinnaś wiedzieć, że to forum zostało stworzone dla NET-KOBIET, zatem "Gość? nie ma do nich odniesienia.
Starr, a ty właśnie powyższym wpisem strzeliłeś sobie "w kolano?, bo na forum GOŚĆ to właśnie TY ? facet i nie ma znaczenia fakt, że jesteś autorem wątku.
Twój wątek, jak zresztą każdy na tym forum, jest "otwartym? do czytania i wypowiedzi, i każdy może tu wchodzić i wychodzić kiedy zechce - ma ku temu PEŁNE PRAWO mówiąc twoimi słowami.

Pewne niepisane 'ograniczenia' są udziałem net-kafejek.......gdzie forumowicze zazwyczaj chcą prowadzić dyskusje "w swoim gronie?.
Uważam, że ten wątek właśnie przerodził się w net-kafejkę ? jeszcze w nieformalną. Jeśli to nastąpi formalnie, to wtedy można mówić o "gościach?, ?........tych pożądanych i tych..........nawet wypraszanych. yikes Póki co, to znajduje się w dziale "Niesamowitych historii?.

Oboje zabawni jesteście z tym zarzucaniem rozmówcom "zazdrości?, ale skoro podnosi to wasze EGO......Niby dorośli ludzie, a myślą jak dzieci, że się dybie na ich "zabawki?......heheee...:lol:

Ja z ochotą słucham prezentowanych tutaj wstawek muzycznych, są ładne, często poruszające, niektóre utwory znam. smile
A moja uwaga z postu nr 428 Auroro była skierowana w kontekście twojej wypowiedzi do jednej z userek (przecież zacytowałam ją), którą ciągle posądzałaś o złe intencje, pomimo jej wielokrotnych tłumaczeń, że tak nie jest.

Nie bierzesz tych przekomarzań Starra i Aurory zbyt dosłownie, Żyworódko? Fakt, że "szarogęszą" się w tym wątku świadczy według mnie o tym, że chcą nadać wątkowi rumieńców, bez ukrytych podtekstów i zamiaru rozmyślnego urażania kogokolwiek zarzucaniem niskich pobudek (m. in. zazdrości). Nie podzielam też podejrzenia  "bezprawnego zawłaszczenia" forum kobiecego przez przedstawiciela męskiej części forumowiczów. Spychanie mężczyzn do swoistego getta "gościnności" niczemu nie służy.
Nieco więcej dystansu do zapisów regulaminowych Forum a uchroni to przed zniechęceniem do udziału w tym wartościowym portalu  interesujących ludzi,  niezależnie od płci.

513

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Biorąc pod uwagę doświadczenia z wątku z Elle w tytule, poprosiłem Szanowną Admiralicję o przekształcenie go w kawiarenkę.

514

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Zjawiska określane jako duchowe możemy uważać za substancjonalnie różne od tego co nazywamy ?materią?, ale można też uważać je za jeszcze jedną manifestację materii. W tym rozumieniu generować to co duchowe może każdy atom wszechświata.

ET
Kilkukrotnie uważnie przeczytałam Twój cały post, nie ograniczając się jedynie do zacytowanego powyżej fragmentu.

Myślę, że dostąpiłeś wglądu i jako specjalista w swojej dziedzinie intuicyjnie osiągnąłeś pewne zrozumienie, które następnie empirycznie pogłębiałeś, może wciąż pogłębiasz i weryfikujesz.
Chyba lepiej zaczynam rozumieć Twoją obecność na forum ;-)
Empiryczny kontekst Twojej wypowiedzi jest dla mnie przejrzysty i zrozumiały, ale z przyjętym przez Ciebie sposobem racjonalizacji (przy czym zdaję sobię sprawę, że wcale nie zamknąłeś się w "jedynej prawdziwej" wersji rzeczywistości) póki co nie utożsamiam się, ale uznaję za baaardzo interesujący "punkt siedzenia".
Dziękuję :-))

515 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2015-04-07 15:52:14)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

(...)Nie bierzesz tych przekomarzań Starra i Aurory zbyt dosłownie, Żyworódko? Fakt, że "szarogęszą" się w tym wątku świadczy według mnie o tym, że chcą nadać wątkowi rumieńców, bez ukrytych podtekstów i zamiaru rozmyślnego urażania kogokolwiek zarzucaniem niskich pobudek (m. in. zazdrości).

Skoro Aurora przyjęła moją wypowiedź "zbyt d o s ł o w n i e", to zmuszona byłam iść jej śladem.
Nie będę już cytowała jej wypowiedzi z postu nr 444, ale faktem jest, że wypisała mi całą epistołę.
A rumienić to się powinni oboje.

Excop napisał/a:

(...)Nie podzielam też podejrzenia  "bezprawnego zawłaszczenia" forum kobiecego przez przedstawiciela męskiej części forumowiczów. Spychanie mężczyzn do swoistego getta "gościnności" niczemu nie służy.
Nieco więcej dystansu do zapisów regulaminowych Forum a uchroni to przed zniechęceniem do udziału w tym wartościowym portalu  interesujących ludzi,  niezależnie od płci.

Ja bym to ujęła tak: "Nieco więcej empatii w stosunku do adwersarzy, a uchroni to przed zniechęceniem do udziału w tym wartościowym portalu  interesujących ludzi,  niezależnie od płci."
Excop, jest faktem, że net-faceci są gośćmi na tym forum.
A zauważ, że to mnie nazwano "gościem" i to przez kobietę, przy aplauzie mężczyzny.
Ja nawet nie jestem oburzona, dla mnie jest to nawet groteskowe. lol
Dobra, tyle ode mnie w temacie.

516

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:

/.../
Chyba lepiej zaczynam rozumieć Twoją obecność na forum ;-)

Rozumiem co rozumiesz ;-)

Przyszłość napisał/a:

/.../z przyjętym przez Ciebie sposobem racjonalizacji (przy czym zdaję sobię sprawę, że wcale nie zamknąłeś się w "jedynej prawdziwej" wersji rzeczywistości)póki co nie utożsamiam się, /.../

Może kiedyś napisz w jakich jesteś 'klimatach" - tu albo na "Teorii Wszystkiego"

517

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

AnnoJo,

Piękne jest to Twoje "Hallelujah".
Piszesz o nostalgii... Zwróć uwagę na słowa tej piosenki. Pamiętasz kim był jej bohater, Dawid? Namaszczonym przez Boga wyjątkowym skubańcem. Miał stado kobiet, ale mało mu było i swej nieokiełznanej chuci, zapragnął żony innego mężczyzny... Uwiódł ją i uknuł intrygę jak skutecznie w trybie cito przenieść na łono Abrahama jej męża. Jak mu tam było temu mężowi?...A! Uriasz. Ten Dawid, toby dopiero zbierał cięgi, gdyby się pojawił w dziale "Zdrada, rozstanie, flirt, rozwód"! ;-)))

Popatrz! Był takim łobuzem, a tyle mu darowano... Smutek zamieniono w radość i z tej uciechy stworzył ponad połowę ze 150 Psalmów ;-)))

I did my best, it wasn't much
I couldn't feel, so I tried to touch
I've told the truth, I didn't come to fool you
And even though it all went wrong
I'll stand before the Lord of Song
With nothing on my tongue but Hallelujah

Wniosek? Nie ma takiego paskudztwa w życiu, którego nie dałoby się przerobić na coś pozytywnego!

Nie smuć się, AnnoJo i nie płacz, bo łzy nie zmywają makijażu wodoodpornego, więc na wacikach i płynie micelarnym nie zaoszczędzisz! ;-)

Auroro, gdyby na Dworze Starra'a był wolny wakat, zajęłabym miejsce nadwornej płaczki. I wcale nie dlatego, że życie jest taaakie smutne, bo nie jest, ale że uczucia jak smutek czy szczęście są bardzo wyraziste przełożone na papier lub wyśpiewane. Może dlatego, że są wtedy w pigułce?

Taka jestem, silna, śmiejąca się (także z siebie) na codzień i płacząca nad książką, w kinie czy na Edith Piaf Show.
No właśnie niedawno przepłakałam pół Edith Piaf Show, wkoło setki klaskaczy, a ja chlip, chlip w chusteczkę. W październiku znów będą w Polsce i też pójdę...popłakać z zachwytu.
I wiem już, że "Les feuilles mortes" będzie zaśpiewana lepiej niż w oryginale.
https://www.youtube.com/watch?v=IbWRya0vgw4

No widzisz, a dziś miałam nie chlipać, a znów mnie to dopadło smile

518

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
EXTRA_terrestrial napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

/.../z przyjętym przez Ciebie sposobem racjonalizacji (przy czym zdaję sobię sprawę, że wcale nie zamknąłeś się w "jedynej prawdziwej" wersji rzeczywistości)póki co nie utożsamiam się, /.../

Może kiedyś napisz w jakich jesteś 'klimatach" - tu albo na "Teorii Wszystkiego"

Może ;-)
Ale raczej byłoby to wskazanie gdzie mi bliżej.

519

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

/.../

Przyszłość napisał/a:

Zastanawiam się dlaczego o swoim najdłuższym związku napisałeś najmniej. W ogóle z mojej perspektywy to wygląda tak, że im dłuższy był Twój związek, tym mniej poświęciłeś mu uwagi i opisu w swojej historii. Mam na ten temat swoją teorię, ale nie chciałabym wychodzić przed szereg, więc, czy mógłbyś napisać dlaczego najkrótszy związek z Ann zdominował Twoją historię a trwające kilkanaście lat małżeństwo potraktowałeś hm...epizodycznie ?

Tytuł jest "Moje zdrady" i na tym tylko się skupiłem. Nie miałem zamiaru opisywać całego swojego życia, bo chyba nie skończył bym do dziś. Przecież przyszło mi żyć w nader ciekawych czasach. Poza tym, że zostałem zdradzony emocjonalnie, to wtedy dla mnie było wielkim przeżyciem... bo jednak Iva też potrafiła...
Szybko jednak mi przeszło. Miałem zamiar, pomimo rozwodu być z nią nadal... potrzebny był mi tylko odpoczynek... czas na przemyślenie wszystkiego, poukładanie... Stało się inaczej. 

Spotkałem jedną osobę i znajomość trwa nadal, ale moje serce nie może się odblokować, pomimo, że rozum mówi - warto!!! powiedziałem jej o tym na samym początku znajomości...

Przyszłość napisał/a:

Bo to rozum jest na usługach serca, nie na odwrót smile
Jak uważasz, czy gdybyś zaczął słuchać tylko rozumu, bez zaangażowania serca to postąpiłbyś podobnie, jak te okazujące tylko powierzchownie TOBIE uwagę kobiety, które spotkałeś w ostatnich kilku latach?.

Po prostu boje się powtórki ze związku z Marysią. To było w zasadzie małżeństwo z rozsądku. Moja motylarnia została szybko powstrzymana na początku, potem już tylko był związek jakby podtrzymywany "starą" miłością, tylko bez tej miłości. Był taki okres, że zaczęła się odradzać motylarnia, ale ponownie została powstrzymana... Dla Marysi byłem tylko plastrem po jej ex...
Nie potrafię traktować przedmiotowo innego człowieka, nie potrafię tak traktować zwierzaka, nawet rośliny... To wszystko co mnie spotkało uwrażliwiło mnie w stopniu, który nawet samemu czasami trudno mi zaakceptować. 

Teraz moje wybory są bardziej świadome, ale:
- po pierwsze, nie mam osiemnastu lat, widzę jak wyglądam codziennie w lustrze  Co by nie mówić - stara foka  dlatego, wygląd zewnętrzny nie jest moim podstawowym kryterium.

Przyszłość napisał/a:

Nie wiem w jaki target celujesz, ale nie podejrzewam Ciebie o zainteresowanie kimś, kto koncentruje się na fizyczności. Fakt, to jest dość istotny aspekt, ale raczej górujacy w pierwszym kontakcie.
Nie sądzę, że do szczęścia konieczna i niezbędna jest druga osoba (BTW: sama jestem w takim momencie życia, że świetnie czuję się w swoim towarzystwie), ale co byłoby dla Ciebie najistotniejsze w dzisiejszej relacji?

Jak napisałem, wygląd nie jest najważniejszym czynnikiem. Teraz trzeba tez napisać o wieku... był czas, że nie miało to znaczenia, ale rozsadek cały czas mi podpowiadał, że nie jestem celebrytą, znanym aktorem, ani nie mam siedmiocyfrowego konta w banku i na kogoś w wieku córek nie mam co celować smile A na poważnie, to plus  pięć, sześć lat i na minus nie więcej jak siedem... Na pewno kobieta mająca doświadczenie w byciu w związku i nie mająca oporów w mówieniu o przeszłości. Jeśli mam okazję, słucham co dana osoba ma do powiedzenia, czy koncentruje wie wyłącznie na sobie, na ile ważna jest dla niej rodzina, jakie ma zainteresowania. Oceniam jej stopień wrażliwości na ludzi i zwierzęta. No i ważne jest, czy potrafi samodzielnie podejmować ważne dla siebie decyzje, czy przed podjęciem konsultuje je i z kim.

- po drugie, jeżeli kogoś poznaję, to delikatnie badam przeszłość. Nie chciałbym wiązać się z kimś, kto ma tendencje do nielojalności. Proces poznawania trochę trwa, a ja za wiele czasu już chyba nie mam...

Przyszłość napisał/a:

Czasu na co nie masz? Nie żartuj big_smile
A tak serio, to raczej trudno delikatnie i dyskretnie sprawdzić czyjąś lojalność. Cóż, czasami znasz kogoś prawie całę życie i potrafi on/ona zupełnie zaskoczyć.

Ano Masz rację... można z kimś zjeść przysłowiowa beczkę soli, a potem sromotnie się zawieść... Ale warto próbować smile

520

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
EXTRA_terrestrial napisał/a:

A wspominałeś, że napiszesz jakąś krótką charakterystykę dziewczyn - już poza tematem i na końcu. Jakby co uwzględnij fakt, czy osoby te miały możliwość obserwacji szczęśliwego i długoletniego związku rodziców i co o relacjach w tych rodzinach wiesz na dziś.

Marysia
Marysia była piątym, ostatnim dzieckiem swoich rodziców. Ojciec jej zmarł, kiedy miała około dwóch lat. Matka nie dawała sobie rady z wychowywaniem malucha i z gospodarstwem. W sukurs przyszła najstarsza, już wtedy dorosła i zamężna najstarsza siostra. Ale ona też urodziła dzieci i Marysia przeszła pod opiekę najstarszego brata, który jakiś czas wcześniej ożenił się. Potem była przez cały okres szkoły podstawowej pod opieka kogoś ze starszego rodzeństwa. Szkoła średnia to było liceum z internatem, a z rodzina miała kontakt tylko w czasie ferii i wakacji. Silna osobowość o cechach narcystycznych. Wszystkie sukcesy przypisywała wyłącznie sobie, pomimo pracy zespołowej. Porażki były z przyczyn nie zawinionych przez nią, tylko wynikiem błędu innych. Całkowicie bezkrytycznie podchodziła do siebie i swoich pomysłów. Przez cały czas jaki byliśmy razem, ani razu nie dała poznać po sobie, że ma jakieś kompleksy. Bardzo pewna siebie. Wszystkich znajomych i rodzinę traktowała z wyższością. Typ ekstrawertyka.

Iva
Trzecia, najmłodsza córka swoich rodziców. Ojciec, gdy miała dwanaście lat uległ zawałowi i wylewowi, przez co był inwalidą z lewą stroną ciała sparaliżowaną. Wymagał stałej opieki. Matka przejęła wszystkie obowiązki i rządziła w domu żelazną ręką. Ale Iva traktowana była ulgowo, co miały za złe jej starsze siostry. Podejmowanie decyzji przychodziło jej z dużym trudem, potrafiła nie podjąć żadnej decyzji, nawet w ważnej dla siebie sprawie. Bardzo serdeczna dla wszystkich i niezwykle wrażliwa na krzywdę. Bardzo zakompleksiona, pomimo, że nie miała do tego żadnych podstaw. Bez problemu przyjęła moją dominującą rolę w sprawach rodzinnych. Typ introwertyka.

No to by było tak po krótce...

/.../

Posty [ 456 do 520 z 15,189 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 234 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Moje zdrady (Netkafejka)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024