Nie sądziłem, że to jest takie będzie proste i łatwe? Nigdy nie sądziłem, że to mógłbym zrobić? Co mnie do tego popchnęło? Cały dzień zżerały mnie wyrzuty sumienia, chociaż Marysia nie była warta tych wyrzutów. Miałem tez wyrzuty sumienia w stosunku do koleżanki i jej byłego chłopaka? Nie powiem, ze nie miałem drobnych obaw, co mnie spotka w domu po powrocie, ale najbardziej dołującą była myśl, ze od teraz ona i ja niczym się nie różnimy, że spadłem do jej poziomu moralnego... Pod koniec dnia zamiast czuć się lekko i swobodnie, czułem się jeszcze gorzej niż w piątek.
W domu przywitała mnie pozorna obojętność. Wziąłem psa na smycz i poszliśmy na spacer, ja z nadzieją, że spotkam Kasię, czyli sąsiadkę psycholog, pies pewnie z nadzieja spotkania swojej ukochanej. Spotkaliśmy się, dostałem adres, telefon i okazało się, że mam już wyznaczona pierwszą wizytę, za dwa dni. Wróciliśmy, gdy psy się wybiegały.
W nocy obudziłem się z czując, że ktoś jest w pokoju. Otworzyłem oczy spojrzałem, a ponieważ u nas nigdy nie było całkowicie ciemno, zobaczyłem stojąca koło łózka Marysię.
- o co chodzi?
- chcę się z tobą kochać?
- a co się stało?
-????. gdzie byłeś?
- skorzystałem z twojej propozycji?. zapylałem kwiatki?.
nie widziałem jej twarzy, ale ramiona jej drżały? Znowu zacząłem mieć skrupuły, a poza tym kobiece łzy zawsze mnie rozmiękczały?
Kiedy powiedziała,że chce się przytulić, pozwoliłem jej położyć się obok mnie. Postanowiłem, że jeśli terapia pozwoli na moje lepsze funkcjonowanie, składam pozew rozwodowy.
Kilka rzeczy nałożyło się wtedy w jednym prawie czasie? W wypadku samochodowym zginął ex mąż Marysi, a z nim cała jego rodzina, żona i córka. Marysia zmieniła pracę i w nowej zaczęła ?bankietowy? tryb ?życia po pracy?. Zaczęły się późno wieczorne powroty do domu, potem wracała nad ranem, a w końcu zaczęła nie wracać przez dzień, dwa? Moje pytania, co jest grane? Kwitowała jakąś bezczelna odpowiedzią. Ja nie mogłem zaplanować sobie niczego, bo nie wiedziałem czy akurat będzie córka miła jakąkolwiek opiekę. Pewnie liczyła, że we mnie, włączy się zazdrość? Ale moja terapia zaczęła się od przekazania mi nowatorskiej metody na radzenie sobie ze stresem spowodowanym przez zdradzającego partnera Teraz to się nazywa metodą 34 kroków? Na moje szczęście to działało i chyba ona była bardziej zdezorientowana moim zachowaniem, niż ja jej.
Marysia potrafiła wyjść ?w pełnym rynsztunku? z łazienki i mi oświadczyć, ze może wróci jutro, a może za tydzień, bo jedzie na spotkanie które być może się przeciągnie? a ja zamiast rwać włosy z głowy, błagać i prosić, spokojnie mówiłem, że nie ma znaczenia ile jej nie będzie, damy sobie bez niej radę, a potem na tyle samo dni sobie pojedziemy na wycieczkę. Zdarzyło się jej kilka razy, wracać nad ranem i po wyjściu z łazienki budzić mnie i inicjować seks? bo kochanek się nie sprawdził, bo nie przewidziała i nie miała środków anty? A przecież nie może być tak, że u mężatki są wpadki?
Nie miałem na co czekać, złożyłem pozew rozwodowy, bez orzekania o winie. Zależało mi tylko na szybkim zakończeniu?. Najbardziej mi szkoda było córki, bo moje starania o to, żeby miała pełna rodzinę, tym moim posunięciem spaliły na panewce.
W ramach terapii, po pierwszej serii indywidualnej, przewidziane zostały zajęcia grupowe, polegające na pracy w zamkniętej grupie, przez dziesięć dni. Dziesięć dni, dwanaście osób przebywać miało ze sobą przez cała dobę, w czasie której były zajęcia w grupach, praca indywidualna i normalny czas wolny? Tyle, że to wszystko bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Cel: odbudowa i rekonstrukcja osobowości. Ze względu na kolizje sprawy sądowej i grupy, musiałem z pierwszego terminu zrezygnować.
W międzyczasie kupiłem mieszkanie dla siebie i ewentualnie dla córki, o ile takie będzie postanowienie sądu. Sprawa sądowa się odbyła, majątek został podzielony zgodnie z sugestią, czyli w ramach rekompensaty za moje pół, naszego mieszkania, Marysia zrezygnowała z comiesięcznych alimentów. Reszta ? standard? Ja miałem zachowane prawa rodzicielskie, ale dziecko zostało przy matce. Miałem zostać niedzielnym tatusiem z prawem do wizyt dziecka u mnie w domu, jednym miesiącem wakacji i jednymi świętami.
W ten sposób zostałem kawalerem z odzysku? Zacząłem tez odzyskiwać siebie, ale kolejny kawałek mojego serca zamienił się w pustynię.
Drugi termin terapii grupowej przypadł na moment, kiedy jeszcze mieszkałem w starym mieszkaniu, a nowe było prawie wyremontowane. Marysia była na końcówce likwidacji mieszkania exa i ciągle jej nie było, tylko w jeszcze naszym, zaczęło pojawiać się dużo rzeczy z tamtego mieszkania. W końcu zaczęło wyglądać jak magazyn i stwierdziłem, że tu na pewno nie ma dla mnie miejsca. Swoje rzeczy przewiozłem do nowego, ale wszystko musiało poczekać na mój powrót. Wspominałem wcześniej o Voytku. Przez cały czas utrzymywaliśmy kontakt. On w czasie studiów poznał dziewczynę i po skończeniu edukacji wrócił z nią do naszego miasta. Po pewnym czasie pobrali się i Kasia urodziła syna. Był moment, że dość często bywałem u nich, bo tak jak ja ich, tak oni mnie, traktowali jak przyjaciela domu. Ostatniego dnia przed grupą, byłem w swoim nowym domu i zadzwonił telefon. Dzwoniła Kasia, że chce wpaść, ale powiedziała to tak, że zrozumiałem, że wpadają oboje. Przyszła tylko Kasia i coś kręciła dlaczego jest bez Voytka. Potem usiedliśmy w kuchni przy stole i to co usłyszałem wbiło mnie w podłogę. Zaproponowała, żebyśmy zostali kochankami? nawet nie moja pamięć o moim łajdactwie, ale zwykła przyzwoitość kazała mi odmówić. Byli przecież moimi przyjaciółmi, a przyjaciołom się takich rzeczy nie robi? Miałem to nawet w swoim kodeksie zapisane, jako jeden z pierwszych zapisków. Kiedy poszła nieusatysfakcjonowana podświadomie czułem kłopoty...
Grupa była koedukacyjna. Pierwszego dnia, ja poszedłem na pierwszy ogień obróbki, więc kolejnego siedziałem i słuchałem. Wtedy dziewczyna która skończyła, wstała i usiadła przy mnie. Usiadła i się przytuliła. Byłem zaskoczony? Przez cały czas byliśmy blisko siebie, poza czasem na sen, dużo ze sobą rozmawialiśmy i bardzo się polubiliśmy. Po zakończeniu tego maratonu odwiozłem ja do domu, ale wymieniliśmy się telefonami i mieliśmy się zdzwonić następnego dnia..
Wróciłem do domu, a po jakimś czasie zadzwonił telefon. Dzwonił Voytek i poprosił o spotkanie. Zapytałem, czy sam, czy z Kasią? ale czułem, że przed kłopotami nie ucieknę. Miał być sam. Przyjechał i nawet nie chciał nic do picia. Opierdzielił mnie jak święty Michał diabła, że sądził, ze jestem ich przyjacielem, a ja zrobiłem mu potworne świństwo. Nie zaskoczyłem początkowo o co mu chodzi, ale jak wreszcie pojąłem, to wyszło mi, że Kasia przedstawiła mu sprawę w odwrotnym świetle. Cóż pozostało zrobić, kiedy żaden mój argument do niego nie docierał? Tylko stwierdziłem, że nie mam sobie nic do zarzucenia, ale skoro taka jest ich wola, nie kontaktujemy się więcej ze sobą?.
Tak przez przyzwoitość straciłem dwoje przyjaciół?. Zdrada przyjaźni, szczególnie tej przyjaźni, była dla mnie bardzo bolesna...
Znajomość z Ivą, bo tak miała na imię dziewczyna z grupy, zaczęła nabierać rozpędu. Spotykaliśmy się praktycznie codziennie robiąc wszystko razem, ale rozstając się na noc. Któregoś dnia powiedziała, że chce zostać... że tego potrzebuje? i ja też potrzebowałem?
to jeszcze nie koniec
cdn?...