Od początku mieszkanie z Marysią nie było łatwe. Ona też miała swoje DDD i docieraliśmy się z iskrzeniem i ciągłymi zgrzytami. Ale widać było po niej, że stara się bardzo i ja też się zaangażowałem w budowanie związku. Przez rok moje uczucie do niej rodziło się motylek, po motylku, ale systematycznie. W zasadzie, nie wiem, czy się odradzało tamte, czy to było nowe, ale nie myślałem o tamtej zdradzie, czy niezdradzie jak chciała Marysia. Patrzyłem w przyszłość i zawsze przy powrotach złych wspomnień, karciłem siebie, że kierowca musi patrzeć do przodu, bo samym patrzeniem we wsteczne lusterka, daleko nie zajedzie.
W tym samym czasie Fil i Ann zaczęli spotykać się ponownie. Początkowo nasze kontakty praktycznie przestały istnieć z powodu tego, że Ann wstydziła się swojego wyglądu, bo musiała cały czas chodzić w szczelnie opinającej głowę chustce. Skórę głowy miała poparzoną przez naświetlania w sposób uniemożliwiający jej noszenie peruki, a ponadto Marysia była o nią potwornie zazdrosna. Nawet kiedy podczas odwiedzin samego Fila coś o niej wspominał, Marysi usta robiły się cienkie i napięte? Po pierwszej ich wspólnej u nas wizycie, Marysia zrobiła mi po raz pierwszy awanturę i to taka z rzucaniem sprzętami. Najgorsze w tym, że ja nie wiedziałem na dobrą sprawę, o co? Nic nie powiedziałem, ani nie zrobiłem takiego, co by mogło ja sprowokować. Może to był znak, ze należy uciekać z tego związku? Niestety, zignorowałem ten znak. Potem codzienność powróciła, ale ociupkę, po ociupce coś się zmieniało. Marysia zaczęła mieć humory? Najgorzej było przed okresem. Bardzo ciężko przechodziła PMS i w tym czasie stawała się nie do zniesienia - niemalże dom wariatów. Jedyne co ratowało nas wtedy, to było przemeblowywanie mieszkania. Ale nie było to jakoś bardzo przeszkadzające jeszcze, a na pewno nie w stopniu zagrażającym naszemu związkowi. Jako prawiekobietakochajacazabardzo (fajnie mi wyszło
) szybko doszedłem do wniosku, że to dlatego, że nie mamy zalegalizowanego naszego związku ? mieszkamy ze sobą rok.
Wysupłałem zaskórniaka ze skarpety, użyłem podstępu by zmierzyć jej palec i kupiłem przyzwoity pierścionek zaręczynowy. W Sylwestra oświadczyłem się i moje oświadczyny zostały przyjęte. Stwierdziliśmy, że nie będziemy długo czekać na ślub i zaczęliśmy przygotowania w styczniu. W kwietniu mieliśmy już obrączki na palcach po uroczystości w Pałacu Ślubów. Jakoś w połowie lipca, po powrocie do domu i zjedzeniu obiadu siedzę z Marysią na ławce przed domem i rozmawiamy. Jak zwykle wyciągam papierosa i chcę zapalić?
- nie pal proszę?.
- dlaczego? zawsze palę...
- my nie znosimy dymu, bo nam szkodzi 
- ???????. nie! ??.Naprawdę!!!
- tak
??.trzeci tydzień
- dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?
- dzisiaj byłam u lekarza
potwierdził
Biegam, skaczę, śpiewam, tańczę, z radości. Znowu jestem szczęśliwy!
Podczas ciąży Marysia trochę się zmienia. Przede wszystkim zmieniło się radykalnie jej podejście do seksu. O ile przez rok wspólnego mieszkania nie było jakiś problemów, ale w tygodniu wolała aby to było ?na szybko?, a ja preferowałem spokojniejsze, ale dłuższe zabawy? ?Ale przecież rano trzeba wstać do pracy? - to było jej stałe tłumaczenie. W ciąży, Marysia jakby nigdy nie miała dość. Sama inicjowała codziennie, ledwie jej syn zniknął w swoim pokoju? Około października wrócił z pracy za granicą Marysi ex mąż. Zaczął przyjeżdżać w odwiedziny do syna. Nie przeszkadzało mi to, ale zauważyłem taka prawidłowość, że jak był, a przeważnie przyjeżdżał w ciągu dnia i bawił się z synem, po jego powrocie ze szkoły, to Marysia jakby miała mniejsze zapotrzebowanie na seks. Poukładałem sobie tą układankę w logiczny sposób i wniosek był jeden. Mam rosnące rogi.
Tej samej nocy, przeprowadziłem rozmowę z żoną? Oczywiście zaprzeczyła wszystkiemu, stwierdziła, że sobie coś ubzdurałem, a on ma prawo odwiedzać syna. No to zaproponowałem jej, że skoro nie ma określonych godzin odwiedzin, to niech bierze syna do siebie ze szkoły, wieczorem odwozi do domu. A skoro ma określone dni, to niech się ich trzyma, ale wolę żeby tu nie bywał w czasie mojej nieobecności. Obiecała z nim porozmawiać i tak ustalić.
Tak zostałem zdradzony po raz trzeci. Potwierdziła mi to sama, kilka lat później.
Eksio po dwóch tygodniach ponownie wyjechał do pracy za granicą. Ja zostałem z Marysią i brakiem pomysłu, co mam w takiej sytuacji zrobić. Żona przyprawia mi rogi ze swoim eksem, jest ze mną w ciąży, którą zaakceptowałem i czekam na narodziny dziecka chyba bardziej niż ona. Najgorsze jest to, że nie mam z kim porozmawiać i kogo się poradzić? Żona w swoim postępowaniu nie widzi nic złego, a na dodatek, kategorycznie zaprzecza. Nie mam żadnych dowodów, poza poszlakami. Zaczynam mieć jazdy emocjonalne? skaczące ciśnienie, natrętne myśli? Mam bezsenne noce, a jak zasypiam, to mam koszmarne sny. Nie mam zupełnie ochoty na żadną bliskość z nią?
Wiem, że to dla żadnego dziecka nie jest dobre, ale atmosfera w domu przypominała raczej ciszę przed burzą w rodzinnym grobowcu. U pasierba w pokoju stoi gościnne łóżko. Pytam się jej, kto będzie tam spał, ja czy ona? Nie ma odpowiedzi, więc ja decyduje się na tą przeprowadzkę?
Jedną noc spędziłem ?na emigracji? w czasie drugiej przyszła do mnie i poprosiła o powrót oraz poważną rozmowę. Robię to bardziej dla dobra jeszcze nienarodzonego dziecka, ale z seksem już nie jest dobrze. Mam brzyda do Marysi? I stan taki utrzymuje się do marca, czyli do końca ciąży.
Motylarnia zdechła? Znowu wracam do ?I Cing? - dostaję w odpowiedzi: ?Zawsze po zimie przychodzi wiosna? Trwam w tej już karykaturze małżeństwa w oczekiwaniu na wiosnę?.
Odwiozłem ja do szpitala w wyznaczonym czasie, ale żadnych oznak porodu jeszcze nie ma. Lekarz każe jeszcze ze dwa dni poczekać... Wywoływanie farmakologiczne nie daje efektów. Decydujemy się na cesarkę. Z końcem marca przychodzi na świat prześliczna, przekochana przeze mnie, córka.
Tylko z tego powodu jestem szczęśliwy, reszta mnie doprowadza do ?parteru??
Cdn...