Bardzo prosta sprawa.
On nie chce się zmienić ale zależy mu na związku. Z musu poszedł do urzędu, zapytał co u ciebie. Na takiej samej zasadzie jak robi lekcje, czy sprząta jak mu się każe. To są gesty "no jeśli muszę". Ale to nie pociąga za sobą żadnej refleksji.
Nie wie co zrobić, poszedł an ognisko przewietrzyć mózg, wali mu się świat i poleciał do znajomych, bo to zna, tam się uspokoi/wyszaleje. Nie chce ani ciebie stracić ani nic zmienić, więc jest impas, frustracja.
W takim stanie on teraz może zrobić bardzo dużo. Przekopać pół Chin, nauczyć się języka w dwa dni z różą w zębach. Motywacją będzie "zrobię to i znowu będzie dobrze".