Porzucony? Musze pogadac ....:( - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Porzucony? Musze pogadac ....:(

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 226 ]

66

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

5 dzien jak sie nie widielismy , wymienilismy sie raz smsami , wiem ze jest tam fajnie i odpoczywa sobie (pierwsze wolne od ponad roku w pracy -nalezy jej sie!) , a ja bede na nia czekal , i licze ze jednak wroci. CHce w to wierzyc

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

Dzieki za kolejne rady , nie obrazam sie bron Boze wink Powtarzam ze zona mnie nie zdradza.

Skad ta pewnosc Danielu ze zona Cie nie zdradza,powiedziala Ci to prosto w oczy?? Prosto w oczy Ci tez mowila ze Cie nie opusci az do smierci, ze na dobre i zle,a teraz od Ciebie ucieka,chce czasu,odpoczac?? O co tu chodzi??

Jestem w bardzo podobnej sytuacji jak Ty i nie wierze juz nikomu(jej),bo slowo ktore mi dala przed oltarzem bylo tylko zwykla formulka.

Zycze Ci jak najlepiej ale, no wlasnie Ale...

68

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Wiem ze czesc osob z tego forum doswiadczyla zdrady na wlasne skorze , ale uwierzcie panowie ze zwiazki przezywaja kryzysy , nawet te dlugoletnie , i nie zawsze tu chodzi o zdrade.
Odnosze wrazenie ze ostatnio probujecie mi wmowic ze zona mnie zdradza czesto patrzac przez pryzmat swego zwiazku czy doswiadczen smile

69

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

Wiem ze czesc osob z tego forum doswiadczyla zdrady na wlasne skorze , ale uwierzcie panowie ze zwiazki przezywaja kryzysy , nawet te dlugoletnie , i nie zawsze tu chodzi o zdrade.
Odnosze wrazenie ze ostatnio probujecie mi wmowic ze zona mnie zdradza czesto patrzac przez pryzmat swego zwiazku czy doswiadczen smile

Nie znoszę jak ktoś komuś na siłę próbuje wcisnąć coś co np nie jest prawdą.
Czy wszystko musi mieć stereotypowe podłoże?

Autor chyba najlepiej zna swoją żonę i wie na co może ją stac.
Czy nie można przyjąć do wiadomości, że Kobieta szczerze i uczciwie przyznała się do swoich wątpliwości ale NIE DLATEGO, ŻE ZDRADZIŁA?
Nie wszyscy są kłamliwi, perfidni, niedojrzali.
Zdarzają się ludzie, którzy są naprawdę lojalni, szczerzy i wcale nie mają potrzeby grać.
To tez pokazuje szacunek do partnera.

70

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

To jedynie mogę życzyć Ci wytrwałości w tym co robisz .

71

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Leila01 napisał/a:
Poprostu Daniel napisał/a:

Wiem ze czesc osob z tego forum doswiadczyla zdrady na wlasne skorze , ale uwierzcie panowie ze zwiazki przezywaja kryzysy , nawet te dlugoletnie , i nie zawsze tu chodzi o zdrade.
Odnosze wrazenie ze ostatnio probujecie mi wmowic ze zona mnie zdradza czesto patrzac przez pryzmat swego zwiazku czy doswiadczen smile

Nie znoszę jak ktoś komuś na siłę próbuje wcisnąć coś co np nie jest prawdą.
Czy wszystko musi mieć stereotypowe podłoże?

Autor chyba najlepiej zna swoją żonę i wie na co może ją stac.
Czy nie można przyjąć do wiadomości, że Kobieta szczerze i uczciwie przyznała się do swoich wątpliwości ale NIE DLATEGO, ŻE ZDRADZIŁA?
Nie wszyscy są kłamliwi, perfidni, niedojrzali.
Zdarzają się ludzie, którzy są naprawdę lojalni, szczerzy i wcale nie mają potrzeby grać.
To tez pokazuje szacunek do partnera.

Dziekuje za wsparcie dokladnie opisalas to co chcialbym przekazac tylko nei mialem glowy jak to wytlumaczyc.

Ufam jej i wiem ze nie chodzi tu o zadna zdrade fizyczna czy nawet emocjonalna. wynika to z zaufania i ze szczerej rozmowy.
Czas mija a ja dochodze do kolejnych wnioskow , zona ostatni rok bardzo ciezko pracowala caly tydzien , w weekendy szkola , kursy (teraz jeszcze doszlo prawo jazdy, wczesniej kurs pilota wycieczek) od zawsze byla ambitna i duzo robila , miedzy innymi pisala mature zagraniczna. Jestem z niej dumny ale nawalilem chyba.. Jak juz wspomnialem ostatni rok byl ciezki , 1 dzien wolny od wszystkiego na miesiac to juz bylo cos , a ja jej chyba niedostatecznie wspieralem , moglem wziacwiecej na siebie , wracala zmeczona a ja na sile chcialem ja uszczesliwic , zorganizowac jakos czas gdy ona marzyla o odpoczynku.
Rozumiem ro i chce byc dla niej wiekszym oparcie , nie wymagac tylko pomagac , jak partner. Nie narzekac tylko wspierac , nie zniechecac tylko dopingowac. Tylko czy bede mial ku temu szanse.. Szanse by stac sie lepszy..

72

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Szansa zawsze jest.
Powiedz jej to co zrozumiałeś.
Tylko wszystko w swoim własnym tempie.

73

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

No narazie nie pisze nie dzwonie , wyjechala sobie za miasto , jest zielono , cieplo , jest woda, chce zeby wreszcie tak prawdziwie odpoczela , nie chce jej tego czasu zabierac. Opocz ciala niech glowa tez odpocznie od tej codziennosci.

74

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

No narazie nie pisze nie dzwonie , wyjechala sobie za miasto , jest zielono , cieplo , jest woda, chce zeby wreszcie tak prawdziwie odpoczela , nie chce jej tego czasu zabierac. Opocz ciala niech glowa tez odpocznie od tej codziennosci.

"Głowa" w tym wszystkim najważniejsza.
To teraz tylko trzeba czekać cierpliwie.

Powodzenia smile

75

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Kurcze korci mnie zeby napisac wszystko co przemyslalem , zapytac sie co u niej , zadzwonic aby uslyszec glos. Upewnic sie ze nie jest moze gorzej.. Ale chyba nie powinienem..Tak sobie mysle ze to jej czas i zeby jej teraz nie przeszkadzac.. Ale z drugiej strony czy jak nie odzywam sie wogole nie pomysli ze mi nie zalezy az tak bardzo ?

Drogie Panie jak wy to widzicie , jaki moze byc sposob myslenia kobiety w takiej sytuacji..

76

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Możesz jej napisać sms-a np. "Pamiętaj, że Cię kocham" albo coś w ten deseń wink

77

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Wolalabym dostac jakies smieszne zdjecie zamiast tych slow:)

Ona jest swiadoma Twoich uczuc! W tym sek! Idz gdzies zebys tez mogl jej cos opowiedziec, a nie ze czekales na nia ciepliwie  w domu z telefonem w reku!

78

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Dzis sie nie zdecydowalem na nic, niech ma spokoj. Moze jutro cos napisze sensownego.

79

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

No i nie wytrzymalem , po kilku dniach bez kontaktu dzis sie odezwalem. Wymiana smsow , co u Ciebie , kiedy wracasz itp , luzna rozmowa , a na koncu napisalem zeby pamietala ze ja kocham , ze wiele zrozumialem , ze na niektore rzeczy patrze teraz inaczej zeby dala znac jak sie sprawy maja , lepiej czy gorzej.... bez odpowiedzi ...

80

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

No i nie wytrzymalem , po kilku dniach bez kontaktu dzis sie odezwalem. Wymiana smsow , co u Ciebie , kiedy wracasz itp , luzna rozmowa , a na koncu napisalem zeby pamietala ze ja kocham , ze wiele zrozumialem , ze na niektore rzeczy patrze teraz inaczej zeby dala znac jak sie sprawy maja , lepiej czy gorzej.... bez odpowiedzi ...

I nie odpisała na tego sms?
Widzisz tak reagują osoby, które nas zostawiają.. Ja też na początku czasem napisałam do męża, tak na spokojnie, bez kłótni.. Napisałam że jesteśmy przecież rodziną, że nie można tego zakończyć bo on poprostu się odkochał, że ja go kocham i nie przestałam, że synek tęskni za nim i walczmy jeszcze resztkami sił... Też bez odpowiedzi. Potem mi powiedział, że to go wkurza i jeszcze bardziej się odsuwa ode mnie, bo czuje presje hmm

81

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Pisalam Ci to juz wczesniej! I pewnie tak sie stalo, ze kobieta sie ponownie zdenerwowala!

Postaw sie w sytuacji takiej gdzie masz podjac decyzje: jezeli ktos naciska, przypomina o sobie, o czyms jestes jeszcze bardziej poirytowany, inaczej jest w sytuacji kiedy cos plynie z Twojego serca czy przemyslen.WLASNYCH!!

Zajmij sie soba i schowaj telefon gdzies gleboko w szafie!

82

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

no ide wyrzucic ide schowac telefon , juz nie bede pisal, napisalem zeby wiedziala ze wyciagam jakies wnioski i przemyslenia, ale pewnie macie racje , niepotrzebnie

83

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Przecież to żaden grzech ten sms.
W końcu kochasz i Ci zależy.

84

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Leila01 napisał/a:

Przecież to żaden grzech ten sms.
W końcu kochasz i Ci zależy.

No wlasnie tez tak mysle ale z drugiej strony jak ktos chce troche spokoju to powinienem to uszanowac.

85

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

Wiem ze czesc osob z tego forum doswiadczyla zdrady na wlasne skorze , ale uwierzcie panowie ze zwiazki przezywaja kryzysy , nawet te dlugoletnie , i nie zawsze tu chodzi o zdrade.
Odnosze wrazenie ze ostatnio probujecie mi wmowic ze zona mnie zdradza czesto patrzac przez pryzmat swego zwiazku czy doswiadczen smile

Nikt nie probuje Ci wmowic na sile ze tak wlasnie jest,ale musisz tez zdawac sobie sprawe ze tak wlasnie moze byc(lepiej zeby nie). Moze o zdradzie nie byc mowy,ale powinienes sie zastanowic skad takie zachowanie Twojej zony. O co tak naprawde chodzi,skad te watpliwosci? A moze ktos sie pojawil w otoczeniu zony i teraz takie watpliwosci sie pojawily.
To wszystko to jest poprostu zwykla ucieczka przed obowiazkami,przed codziennoscia,niestety ale tak wlasnie w zyciu jest,nikt  mowil i nie obiecywal ze zawsze bedzie kolorowo,ale chyba wlasnie na tym to polega zeby razem rozwiazywac wszelkie problemy i nieporozumienia a nie uciekac. Bo najlatwiej jest sie obrocic plecami i odejsc.
Ludziom dzisiaj jest za dobrze w zyciu i sami sobie szukaja problemow. Poprostu w d.....ch sie poprzewracalo!!!

86

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Mlody83 napisał/a:

Ludziom dzisiaj jest za dobrze w zyciu i sami sobie szukaja problemow. Poprostu w d.....ch sie poprzewracalo!!!

Ot dokładnie!!

87

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

A ja nie zniosłabym takie stanu "zawieszenia" i czekała na swoją egzekucję, która być może się odbędzie, bądź nie odbędzie....
Nie możesz po prostu się z Nią spotkać i pogadać powiedzieć to wszystko, spytać się jak to właściwie jest, czego Ona tak naprawdę oczekuję, i powiedzieć , że takie czekanie zabija?
Skoro Cię kocha i szanuję powinna się zgodzić... dlaczego Ty masz czekać i cierpieć i łaskawie czekać , aż zdecyduje się na jakiś krok... Postanówcie coś razem, bo takie czekanie nic nie zmienia, wręcz przeciwnie jest pewnie coraz gorzej przynajmniej dla Ciebie

88

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Daniel...
Nikt tu na tym forum nie próbuje Ci wmówić czy też uświadomić o tym, że żona Cię zdradza na zasadzie takiej, że "słuchaj stary, widziałem ją z tym czy z tamtym w tym i tym miejscu na tylnej kanapie "malucha" i nie z koleżanką na wyjeździe - bo ktoś mi kiedyś tak doniósł i u Ciebie na bank tez tak będzie i dam sobie za to rękę uciąć a nawet dwie razem z nogami". NIE!

Sam piszesz, że miała pracę szkołę i - bez urazy - Ciebie w osobie męża jako "wypełniacza wolnego czasu".
Po pierwsze na teraz - jaką masz 100% gwarancję, że nikt się przy Niej nie kręci z Jej miejsca pracy? odeszła "tymczasowo' od Ciebie bez poważnej rozmowy w 4 oczy na ten temat. Czyż nie?
Po drugie - załóżmy że wali Jej się "życie" w pracy czy też szkoła się kończy i "kierat" w Jej życiu ulega rozsypce. Były zobowiązania z tytułu pracy, szkoły i jeszcze na dokładkę męża miała na "karku". Praca - norma codzienności, szkoła - presja na zasadzie na zasadzie 3xZ (zakuć, zdać, zapomnieć). Wali się praca, kończy się szkoła i trzeba jakoś wrócić do tej szarej codzienności i powiedzieć mężowi, że mam problema w pracy, czy przerastają Ją obowiązki małżeńskie, bo ze szkołą to był "lajcik" a tu są większe schody - Rozmawiała przed rozstaniem z Tobą otwarcie i szczerze w 4 oczy o tym?

Tak więc - bez urazy ponownie - takie Jej gadanie, że coś się wypaliło między Wami, Ty się coś zmieniłeś jest jakąś farsą, wymówką w formie ucieczki od sedna nurtującego Ją problemu w Waszym związku.
Bo gdyby faktycznie było coś "nie teges" z Tobą, o czym ona już zdążyła zauważyć - dokonujące się w Tobie zmiany, to w oparciu o słowa przysięgi już byście byli razem. Zgodzisz się chyba ze mną?
I zauważ tą sprzeczność tutaj: ślubowała Ci przysłowiowe gruszki na wierzbie przed ołtarzem a teraz zostałeś o kiju z obrączką na palcu. Pisałeś ostatnio eska do niej jak rzut kamieniem w wodę - i teraz się zastanów: problem jest faktyczne w Tobie czy coś innego jest tutaj grubymi nićmi szyte? Zostałeś z eskiem bez odpowiedzi! W przeciwnym wypadku byś dostał odpis: to super kochanie moje, już się zwijam i pędzę do Ciebie "światłowodem", bo tęsknię za Tobą!

Co do faktycznej zdrady... ja też tej myśli nie dopuszczałem w swoim małżeństwie. Na wiosce gdzie żona mieszka ludzie się znają jak łyse konie i zaraz bym dostawał raporty, że ktoś się przy niej kręci. Ale niestety w pewnym sensie zdrady żona się dopuściła względem mnie - szczegóły w moim wątku.
Oboje swoich partnerek nie widzimy, więc żadnej pewności nie mamy co do zdrady. Ale ja tą myśl dopuściłem do głosu, że prędzej czy później się wyda - lub też daj Boże nie - że "przyprawiła mi rogi".
I Tobie też radzę to zrobić. Szanse że wrócicie do siebie są 50/50, bo do dzisiaj nie znasz faktycznego problemu jaki Ją trapi i czy tak na prawdę on dotyczy w całej okazałości Ciebie. A "zawracając jej gitarę" eskami i telefonami teraz pogarszasz sytuację. "Odłącz" się telefonicznie od Niej, zostaw Ją sam na sam ze sobą a całą energię skup na pracy w samotności nad sobą w kwestii Twoich "niedociągnięć" jakie odkryłeś po rozstaniu.     

Sorry za tak długaśnego posta ale nie dało się krócej smile

89 Ostatnio edytowany przez Poprostu Daniel (2012-07-26 16:17:50)

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

bags przeczytaj sobie jeszcze raz posta Leili (dobrze odmienilem?) ..
We wszystkie zwiazki trzeba wplatac osoby trzecie ? Ktos sie kreci , zdrada , szyte grubymi nicmi ?

Ciesze sie ze macie swoje przemyslenia ale w takim razie zostawcie je dla siebie, oczekiwalem pomocy a nie wymyslaniu przyczyn problemu.

Zona wlasnie w 4 oczy mi powiedziala ze patrzac z perspektywy czasu zaczyna myslec ze nie bedziemy ze soba szczesliwi tak jak bysmy mogli. To znaczy dla mnie tyle ze nie wszystko gralo na 100% , teraz musimy dojsc co , a nie jest to oczywiste bo na problemy patrzymy z pozycji 2 roznych płci.
taka rozlaka pewnie pokaze zonie czego jej brakuje a czego jednak miala ode mnie troche za duzo i teraz odpoczywa od tego.

Ja wiem ze slepo kochac i liczyc ze zdrada jest nie mozliwa to glupota bo jednak czesto sie to zdarza ale nie wplatajcie tego wszedzie.

Jak czyjas zona mowi ze idzie kupic spodnie z kolezanka do galerii to znaczy ze zdradza ? A jak mowi ze popracy wejdzie zrobic zakupy to tez zdradza ? A jak wychodzi na babski wieczor to tez "moze przeciez zdradzic?
Jak tak wygladaly niektore zwiazki to sie nie dziwie.
Fundamentem zwiazku jest zaufanie i uczciwosc i moze sie z tym nie spotkaliscie ale uwierzcie ze cos takiego jeszcze istnieje. Poprosze moze forumowiczow ktorzy sa aktualnie w wieloletnich zwiazkach do odniesienie sie do tej sytacji .

Wedlug Was nie moge byc pewny ze zona mnie nie zdradza a nawet sugeryjecie ze raczej tak jest. To co ? Mam ja kajdankami przypiac do kaloryfera zeby byc pewnym?

Leila pomoz ! Bo nie ogarniam...

PS:

A "zawracając jej gitarę" eskami i telefonami teraz pogarszasz sytuację. "Odłącz" się telefonicznie od Niej, zostaw Ją sam na sam ze sobą a całą energię skup na pracy w samotności nad sobą w kwestii Twoich "niedociągnięć" jakie odkryłeś po rozstaniu.

Za to dzieki , to mi sie przyda.

90

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Zdrada zdrada zdrada...choroba XXI wieku /i depresja/.
Bags, Ty zdradziłeś?
Nie. Twoja połowica.
Nie wszyscy zdradzają. Nie wszyscy to wyrachowani egoiści.

Mnie też czasami znajomi bombardują pytaniami "jesteś pewna, że Ciebie nie zdradza?"/jestem daleko od swojego partnera ale juz niedługo wink/.
Tak, jestem pewna i jeżeli ktoś myśli inaczej to niech sobie myśli. Przekonywać nie mam zamiaru.

Poza tym gdybanie nie ma sensu. Tak samo tutaj, w sytuacji Daniela.
Po co te scenariusze?
Wiele okaże się i wyjaśni po rozmowie.
Nie mogła Kobieta po prostu zmęczyć się tym wszystkim?
Zbyt dużo wzięła na siebie i mogło ją to przerosnąć.
Nie pchajmy jej od razu w łapy drugiego faceta.

91

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Leila ma racje bez dwóch zdań.
OK, Nie nie mam zamiaru się wdawać w dyskusję w myśl "wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy" w temacie zdrady smile Bo nie o to tu chodzi.

Mój początek postu:

bags napisał/a:

Daniel...
Nikt tu na tym forum nie próbuje Ci wmówić czy też uświadomić o tym, że żona Cię zdradza na zasadzie takiej, że "słuchaj stary, widziałem ją z tym czy z tamtym w tym i tym miejscu na tylnej kanapie "malucha" i nie z koleżanką na wyjeździe - bo ktoś mi kiedyś tak doniósł i u Ciebie na bank tez tak będzie i dam sobie za to rękę uciąć a nawet dwie razem z nogami". NIE!

był tylko takim ziarenkiem prawdy jaki może mieć -ale wcale też nie musi - mieć miejsca.
Dowiedziałeś się o podłożu problemu bezpośrednio od żony i chwała Jej za to. Wiesz na czym stoisz i teraz pomyślałbym nad delikatnym zaproszeniem Jej - za jakiś czas - na terapię małżeńską, by wyprostować ten Wasz problem. Ludzie nie z takich opresji w związkach wychodzą po czymś takim jak terapia.

A żony niech śmigają po sklepach, butikach, galeriach, kinach, babskich wieczorkach itd. Wielu z Nas - jak też i ja swojej partnerce - to nawet złotą kartę kredytową byśmy dali, by się poczuły jak damy z pierwszych stron gazet. Nasz łeb na karku i pełne zaufanie do Nich - oczywiście w dwie strony - to główny fundament w związku zaraz po słowach przysięgi. 

Na koniec powiem Ci tylko tyle: Młody83 też był pewny siebie do granic możliwości jako żonatego faceta, że nie ma miedzy Nimi tego 3 ogniwa. A brutalna prawda i rzeczywistość o jakiej nie miał pojęcia po rozstaniu - zwaliła Go z nóg. Jego partnerka oszukiwała wszystkich.
Szczere wyrazy współczucia dla Niego, bo wiem jak on Się z tym teraz może czuć.

92

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

NO i o tym pisze , ze sugeruje cos przez pryzmat swojej sytuacji. To ze u niego wyszlo tak a nie inaczej nie jest dowodem ze u mnie tak jest. 

Jezeli zakladalbym ze zona mnie zdradza to nie byloby sensu calej tej walki bo okazaloby sie ze nie mam zaufania do neij a to podstawa.

Tak jak Leila , mimo ze nie jetsm blisko partnerki tez jestem pewien.
Zreszta jak chcecie , mozecie pisalc wlasne scenariusze , a ludzi ktorzy chca pomoc prosze o to , zapewne wiekszosc z racji tez stazu zwiazku badz wieku ma wieksze doswiadczenie ktorym sie podzieli.

Juz wiem ze mam byc cierpliwy , nie narzucac sie , nie byc nachalnym i pracowac nad soba, nad tymi niedoskonalosciami ktore moga przeszkadzac i przytlaczac. Cos jeszcze byscie doradzili ? Zona wie juz ze owe niedoskonalosci zlokalizowalem , jak jej teraz moge pokazac czynami ze to poprawiam a nie tylko gadam na pokaz ?

Uwazam ze jak ktos z gory zaklada ze partner moze go zdradzic czy w kazdym zachowaniu czy wyjsciu widzi mozliwosc zdrady nigdy nie zbuduje zdrowego zwiazku , tak sie nie da. Bez urazy.

Ale sie u mnie rozpadalo , wszystko bardziej szare sie zrobilo.

93

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

NO i o tym pisze , ze sugeruje cos przez pryzmat swojej sytuacji. To ze u niego wyszlo tak a nie inaczej nie jest dowodem ze u mnie tak jest. 

Jezeli zakladalbym ze zona mnie zdradza to nie byloby sensu calej tej walki bo okazaloby sie ze nie mam zaufania do neij a to podstawa.

Tak jak Leila , mimo ze nie jetsm blisko partnerki tez jestem pewien.
Zreszta jak chcecie , mozecie pisalc wlasne scenariusze , a ludzi ktorzy chca pomoc prosze o to , zapewne wiekszosc z racji tez stazu zwiazku badz wieku ma wieksze doswiadczenie ktorym sie podzieli.

Juz wiem ze mam byc cierpliwy , nie narzucac sie , nie byc nachalnym i pracowac nad soba, nad tymi niedoskonalosciami ktore moga przeszkadzac i przytlaczac. Cos jeszcze byscie doradzili ? Zona wie juz ze owe niedoskonalosci zlokalizowalem , jak jej teraz moge pokazac czynami ze to poprawiam a nie tylko gadam na pokaz ?

Uwazam ze jak ktos z gory zaklada ze partner moze go zdradzic czy w kazdym zachowaniu czy wyjsciu widzi mozliwosc zdrady nigdy nie zbuduje zdrowego zwiazku , tak sie nie da. Bez urazy.

Ale sie u mnie rozpadalo , wszystko bardziej szare sie zrobilo.

Chopakuja Ci z calego serca zycze zeby Ci sie ulozylo po swojej mysli,trzymam za Was kciuki!!
Ale ja juz wiem jak to boli i Tobie tego nie zycze.

A powiedz nam co Ty takiego zrobiles albo co robiles nie tak a teraz chcesz to zmienic,naprawic,czemu czujesz sie winny zaistnialej sytuacji w waszym malzenstwie?? Wtedy bedzie nam latwiej cos Ci doradzic. Bo byc moze szukasz winy w sobie,a wcale jej tam byc nie musi??

I od czego Twoja zona chciala musiala odpoczac?? Od Ciebie,od pracy,od szkoly??

94 Ostatnio edytowany przez bags (2012-07-26 22:53:43)

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Leila01 napisał/a:

Zdrada zdrada zdrada...choroba XXI wieku /i depresja/.

Raczej patologia 21 wieku

Bags, Ty zdradziłeś?
Nie. Twoja połowica.
Nie wszyscy zdradzają. Nie wszyscy to wyrachowani egoiści.

Widzisz Leila01... cały wic jest w tym, że zdrady w pełnym tego słowa znaczeniu nie było w moim związku. Problemem u mnie jest coś, co nosi nazwę toksycznego trójkąta... dla wielu dziwna sytuacja, bo jak to możliwe by w standardowym wzorcu małżeństwa były 3 osoby. I co ciekawsze nie jest to nikt z zewnątrz jak to się ma do tragicznego w skutkach przypadku Młodego83. Tą osobą jest osoba z najbliższej mi obecnie rodziny - matka żony i zarazem moja teściowa.
I przytoczone przeze mnie określenie, że u mnie doszło w pewnym sensie do zdrady dotyczy tylko jednego zagadnienia - sakramentu małżeństwa zawartego poprzez ślub kościelny, z którego kuriozalnie wynika, że żona składała przysięgę przed ołtarzem nie mi a swojej mamie. Jej wysokość - moja teściowa - ma dla żony większą wartość niż sakrament małżeństwa sam w sobie.

Poza tym gdybanie nie ma sensu. Tak samo tutaj, w sytuacji Daniela.
Po co te scenariusze?

Do przypadku Młodego83 też tak się można odnieść i też się pewnie przed tym określeniem bronił, mając - bez urazy dla wszystkich tak Jemu mówiących - za szurniętych mówiąc bardzo delikatnie.

Wiele okaże się i wyjaśni po rozmowie.
Nie mogła Kobieta po prostu zmęczyć się tym wszystkim?
Zbyt dużo wzięła na siebie i mogło ją to przerosnąć.
Nie pchajmy jej od razu w łapy drugiego faceta.

Żony Młodego też nikt nie pchał w ramiona innego gościa a finał dla Niego jest makabryczny w skutkach.

Sorry Młody83 że posłużyłem się Tobą jako przykładem, ale nie miałem w tym złych zamiarów by Ci w tym cierpieniu "dokopać".

A całość skwituję to tak... słuchamy z zaciekawieniem i zapartym tchem popieramy optymistów a na koniec uderzymy się w pierś i uwierzymy... pesymistom w to co mówią. (optymista wynalazł samolot... pesymista - spadochron. well see)

95

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

A wiec zona wrocila z tego wyjazdu , u mamy nie mogla nocowac przez 2 dni z tej przycyny ze tam akurat tak sie zlozylo ze musieli rano o 5 wstawac a zona chcial sie wysypiac do pracy bo teraz ma zmiane do 24 w pracy wiec srednio wracac o 1 do domu i budzic sie o 5. Wiec nocowala w domu , dzis tez bedzie nocowac. Przez te 2 dni bylo fajnie czyli normalnie. zasypialismy razem , zrobilem masaz stopek , smyralem po plecach , rano sniadanie, chaleczka , rogaliki , cola cao itp smile

Od jutra juz wraca do mamy, rozmawialismy o Nas , zona widzi jak sie staram , dostrzega i docenia to ze pewne rzeczy zmieniam poprawiam, widzi ze bardzo mi zalezy i wie ze ja mocno kocham .. ale dalej padaja slowa : potrzebuje czasu, nie moge nic obiecac , musze odpoczac od wszystkiego , od Nas..

Nie wiem teraz co robic, jak okazywac to ze zmieniam pewne rzeczy i poprawiam na odleglosc, jak zony na codzien nie bedzie ? Ja juz poprostu nie wiem co teraz zrobic a ona jest dla mnie wszystkim

96

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

A co CI pozostaje?
Niestety tylko czekać...

Wiem, że łatwo nam tylko tak "mówić"...

97

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

A wiec zona wrocila z tego wyjazdu , u mamy nie mogla nocowac przez 2 dni z tej przycyny ze tam akurat tak sie zlozylo ze musieli rano o 5 wstawac a zona chcial sie wysypiac do pracy bo teraz ma zmiane do 24 w pracy wiec srednio wracac o 1 do domu i budzic sie o 5. Wiec nocowala w domu , dzis tez bedzie nocowac. Przez te 2 dni bylo fajnie czyli normalnie. zasypialismy razem , zrobilem masaz stopek , smyralem po plecach , rano sniadanie, chaleczka , rogaliki , cola cao itp smile

Od jutra juz wraca do mamy, rozmawialismy o Nas , zona widzi jak sie staram , dostrzega i docenia to ze pewne rzeczy zmieniam poprawiam, widzi ze bardzo mi zalezy i wie ze ja mocno kocham .. ale dalej padaja slowa : potrzebuje czasu, nie moge nic obiecac , musze odpoczac od wszystkiego , od Nas..

Nie wiem teraz co robic, jak okazywac to ze zmieniam pewne rzeczy i poprawiam na odleglosc, jak zony na codzien nie bedzie ? Ja juz poprostu nie wiem co teraz zrobic a ona jest dla mnie wszystkim

Hej czytałam Twój wątek i jakoś dziwnie zachowuje się Twoja żona.. Z jednej strony miłe gesty, trzymanie za rękę, buzi na do widzenia, masaż stópek, a z drugiej strony mówi Ci ze nic nie może obiecać. Strasznie się chyba dziewczyna pogubiła... sad

Współczuję Tobie, bo żyjesz w takiej niewiedzy- ani odeszła, ani nie odeszła.

I pozostaje Ci tylko czekać.. Bo cóż więcej możesz zrobić. Ale jest szansa u Was na uratowanie tego małżeństwa, widac że żona darzy Ciebie jakimś uczuciem, ciężko nazwać jakim.

Mam nadzieję, że ułoży się u Ciebie, tak czytając Twoje posty wydaje mi się, że dobry chłopak z Ciebie, bardzo się starasz o walczysz o nią, inny pewnie by powiedział "albo tak albo nie, zdecyduj się", a ty czekasz..

Oj ile ja bym dała żeby mężowi tak na mnie zależało sad

3mam kciuki

98

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

A wiec zona wrocila z tego wyjazdu...

...który miał jej ułatwić podjęcie decyzji i na którym miała dużo czasu by wszystko przemyśleć. Wróciła bez odpowiedzi. Zaskakujecie Cię to? Ona wykorzystuje porzucone lokum do tego, aby móc się przespać, bo u mamusi nie ma tymczasowo warunków, a Ty jej robisz masaż stóp, śniadanko niemal do łóżka? Za co Ty ją wynagradzasz?

Popatrz na to obiektywnie jak mężczyzna. Nie słuchaj tutaj kobiet, bo one zawsze wykazują solidarność w stosunku do innych kobiet i jaka by ci się krzywda nie działa, a dzieje Ci się to ją rozgrzeszą.
Jedyne uczucie jakie widzę u Twojej żony to wyrachowanie. Przyjeżdża się przespać jak do darmowego hotelu. Jesteś podnóżkiem. Twoja męska duma poszła się paść. Nie masz w ogóle poczucia własnej wartości nie wiedzieć czemu. W końcu widać, że jesteś dobrym człowiekiem, ale nieidealnym, bo nikt nie jest idealny i nie ma idealnych małżeństw.

Weź się w garść i złóż wniosek o rozwód. Jeśli go nie nie cofnie to znaczy tylko, że nie chciała tego inicjować, bo co ludzie powiedzą i chcę zagrać ofiarę. Jednak to ci zaoszczędzi czas. Z drugiej strony możesz perfidnie już zdjąć obrączkę, bo nie wiem po co nosisz, ale na pewno nosisz. A Ona nosi obrączkę? Pamiętasz tekst przysięgi - na dobre i na złe itd. Ona Cię opuściła, zmazała przysięgę, zwróciła Ci wolność. Czuj się człowieku wolnym i odbudowuj się wypatrując nowej miłości. Czekaj aż ona złoży wniosek o rozwód. Nie zaoszczędzisz czasu, ale nie dasz jej nic nie znaczącego, ale pewnie wprawiającego ją w ulgę atuty - to on złożył wniosek o rozwód.

Testem prawdziwym jest wniosek o rozwód. Skończ się oszukiwać. Jesteś super facet, bo to widać, a robisz z siebie takiego płaczka.   

Jak kobieta odchodzi i się waha to nie kocha. Kobiety godzą się na bicie, poniżanie będąc w patologicznych małżeństwach, bo kochają. Twojej nic się specjalnego nie działo i dała dyla.

To podlizywanie się Twoje żonie jest delikatnie rzecz ujmując mało smaczne. Ona wie, że nie musi się z Tobą wcale liczyć. Może Cię wodzić na nos i robić co jej się żywnie podoba, a Ty jeszcze przyklaśniesz jak z tym wyjazdem,a jak przyjdzie to odprowadzisz, a jak zanocuje u Ciebie to wymasujesz nóżki. Po co się z kimś takim liczyć?

Sam sobie gotujesz taki los.

Weź odnajdź męska dumę, tego Ci życzę:)

99

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Hej Daniel
I jak sie sprawy maja???
Wszystko ok?? Cos dlugo milczysz.

100

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Mlody83 napisał/a:

Hej Daniel
I jak sie sprawy maja???
Wszystko ok?? Cos dlugo milczysz.

Wszystko trwa i posuwa sie po mału. Spotykamy sie co jakis czas , zjemy cos , posmiejemy sie i duzo o Nas rozmawiamy.

101

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Sytuacja dalej bez zmian choc ostatnio natrafilismy na bardzo wazna rzecz, trzeba sie bylo dokopac gleboko do poczatku kryzysu i spojrzec na to z 2 stron:

- Brak sexu przyczyna problemow
- Brak sexu skutkiem problemow.

Oboje patrzylismy na to inaczej , nakrecaja sie w zajemnie w takim bledym kole. Dlugie szczere spokojne rozmowy nam pomogly to zrozumiec i chyba zdiagnozowac, teraz trzeba to "odkrecac"

102

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Hej:) jak sie maja sprawy?

103

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Impas ;/

104

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Danielu czemu od kilku dni nie pojawiasz się na forum, napisz czy u Ciebie OK. Czekam na info od Ciebie. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko przetrąceńcu taki jak ja.

105

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Hej Daniel, co się stało, że zniknąłeś?

106 Ostatnio edytowany przez Poprostu Daniel (2012-09-15 15:21:44)

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
mark21 napisał/a:

Hej Daniel, co się stało, że zniknąłeś?

Cześć Mark

dzięki za zainteresowanie , widziałem że wczoraj o mnie pytałeś ale nie miałem jakoś ochoty nic pisać , niemniej cały czas Was czytam.
U mnie sytuacja bez zmian , to znaczy bez decyzji konkretnej ze strony żony. Ograniczyłem z nią pisanie i dzwonienie , spotykamy się też rzadziej , teraz umówiliśmy sie na czwartek czyli będzie prawie 2 tygodnie przerwy.

W 1 z smsów "wygarnąłem" żonie że to się musi kiedyś skończyć bo dłużej nie dam rady, że to za długo już trwa, powiedziałem że może po prostu czeka aż się pogodzę z odejściem i samo to się rozejdzie po kościach - zdecydowanie zaprzeczyła. Tłumaczy że to poważna decyzja , że nie chce wrócić i za jakis czas stwierdzić że jednak nie i ranić mnie od nowa.
generalnie skończyłem z jeżdżeniem pod prace , z czekoladkami , masażami , kwiatkami itp. Napisałem że czekam na decyzję.

Z tematu się usunąłem , uświadomiono mi że w kółko (nie z mojej winy sytuacja stała w miejscu) pisze to samo i to jest nudne , nie chcę zanudzać ludzi ktorzy mają swoją ciężką sytuacje swoimi "gówniarskimi" problemami. Zauważyłem że część osób wręcz irytowała moja postawa a wiem że im ciężko więc nie będę dokładał do pieca.
Niestety nie potrafie powiedzieć żonie (może nie mam jaj a może kocham za mocno) tak jak niektórzy radzili  "masz tydzień albo wracaj albo spadaj" czy jakoś tak. A co jak bo tym tygodniu powie że jednak chce być dalej ze mną ? Powiedzieć teraz to spadaj ?
Zadałem pytania ile osób potrafiło by powiedzieć partnerowi jeżeli by przyszedł i powiedział że chce wrócić - teraz to spadaj. Myśle że prawie każdy z Nas przetrąconych by się rozpłakał i przyjął z otwartymi ramionami.
Liczyłem na wsparcie bo każdy z Nas, każdego dnia przeżywa ten sam ból na nowo , zabija on on nowa. Każdy poranek i każdy wieczór jest taki sam.

Dzięki za konstruktywne rady , kroczek po kroczku staram się je realizować , nie jest łatwo i od razu się nie da ale pomału.. smile

Dzięki Mark jeszcze raz za dobre słowo , pomoc i za to że jesteś , że ktoś tam myśli jak się czuje.. może to śmieszne ale dla mnie to ważne i dużo daje. Miło się zrobiło jak napisałeś.

DZIĘKI

holubka napisał/a:

Danielu czemu od kilku dni nie pojawiasz się na forum, napisz czy u Ciebie OK. Czekam na info od Ciebie. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko przetrąceńcu taki jak ja.

Również dziękuje Holubko smile Podziwiam Cię że tak dobrze to znosisz , nie mówię że dobrze się z tym czujesz ale że sobie radzisz. Że robisz te kroczki do przodu , że potrafiłaś zdjąć męża z piedestału , czytałem że z mieszkaniem też krok zrobiony , że syna do szkoły średniej wyprawiłaś. Podziwiam że po tylu latach związku radzisz sobie - czeko nie można powiedzieć u mnie. 24 lata , 5 lat związku i świat się wali. Wegetuje a nie żyje. Każda myśl to wróci czy nie , co będzie z moim życiem , moją prawdziwą miłością.

Trzymaj się , rób dalej swoje , krok po kroku na przód. Udanego zlotu , zróbcie jakąś fotke to Was obejrzę chociaż , mi finanse nie pozwolą jecheć do hotelu. Zresztą za młody jestem , nie pasuje do Was. Dziecko ze mnie , młodzi to WY jesteście smile

Dzięki

107

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Danielu, przepraszam Cię za zbyt ostre potraktowanie i zbytnią dosadność niektórych moich wypowiedzi.
Wiem, że jest Ci trudno i zapewne chciałbyś napisać coś więcej iść do przodu, ale to poniekąd jest niezależne od Ciebie, ja zaś naskoczyłem na Ciebie i próbowałem zrobić Ci szybkie pranie mózgu.
Fajnie że powoli wdrażasz w życie rady Marka, z pewnością przyniesie to Ci pożytek.
Odnajduj w tym wszystkim siebie i z całego serducha 3mam za Ciebie kciuki smile
I jeszcze raz przyjmij proszę moje przeprosiny.

108

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

zazdroszczę twojej żonie bardzo ją kochasz mnie nikt tak nie kochał nigdy jestem juz po rozwodzie mam nadzieje że kiedyś ktoś może walcz o małżeństwo ale rozsądnie masz swoją wartość i nie obwiniaj się powodzenia

109 Ostatnio edytowany przez mark21 (2012-09-15 16:04:00)

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:
mark21 napisał/a:

Hej Daniel, co się stało, że zniknąłeś?

Cześć Mark

dzięki za zainteresowanie , widziałem że wczoraj o mnie pytałeś ale nie miałem jakoś ochoty nic pisać , niemniej cały czas Was czytam.
U mnie sytuacja bez zmian , to znaczy bez decyzji konkretnej ze strony żony. Ograniczyłem z nią pisanie i dzwonienie , spotykamy się też rzadziej , teraz umówiliśmy sie na czwartek czyli będzie prawie 2 tygodnie przerwy.

W 1 z smsów "wygarnąłem" żonie że to się musi kiedyś skończyć bo dłużej nie dam rady, że to za długo już trwa, powiedziałem że może po prostu czeka aż się pogodzę z odejściem i samo to się rozejdzie po kościach - zdecydowanie zaprzeczyła. Tłumaczy że to poważna decyzja , że nie chce wrócić i za jakis czas stwierdzić że jednak nie i ranić mnie od nowa.
generalnie skończyłem z jeżdżeniem pod prace , z czekoladkami , masażami , kwiatkami itp. Napisałem że czekam na decyzję.

Z tematu się usunąłem , uświadomiono mi że w kółko (nie z mojej winy sytuacja stała w miejscu) pisze to samo i to jest nudne , nie chcę zanudzać ludzi ktorzy mają swoją ciężką sytuacje swoimi "gówniarskimi" problemami. Zauważyłem że część osób wręcz irytowała moja postawa a wiem że im ciężko więc nie będę dokładał do pieca.
Niestety nie potrafie powiedzieć żonie (może nie mam jaj a może kocham za mocno) tak jak niektórzy radzili  "masz tydzień albo wracaj albo spadaj" czy jakoś tak. A co jak bo tym tygodniu powie że jednak chce być dalej ze mną ? Powiedzieć teraz to spadaj ?
Zadałem pytania ile osób potrafiło by powiedzieć partnerowi jeżeli by przyszedł i powiedział że chce wrócić - teraz to spadaj. Myśle że prawie każdy z Nas przetrąconych by się rozpłakał i przyjął z otwartymi ramionami.
Liczyłem na wsparcie bo każdy z Nas, każdego dnia przeżywa ten sam ból na nowo , zabija on on nowa. Każdy poranek i każdy wieczór jest taki sam.

Dzięki za konstruktywne rady , kroczek po kroczku staram się je realizować , nie jest łatwo i od razu się nie da ale pomału.. smile

Dzięki Mark jeszcze raz za dobre słowo , pomoc i za to że jesteś , że ktoś tam myśli jak się czuje.. może to śmieszne ale dla mnie to ważne i dużo daje. Miło się zrobiło jak napisałeś.

DZIĘKI

holubka napisał/a:

Danielu czemu od kilku dni nie pojawiasz się na forum, napisz czy u Ciebie OK. Czekam na info od Ciebie. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko przetrąceńcu taki jak ja.

Również dziękuje Holubko smile Podziwiam Cię że tak dobrze to znosisz , nie mówię że dobrze się z tym czujesz ale że sobie radzisz. Że robisz te kroczki do przodu , że potrafiłaś zdjąć męża z piedestału , czytałem że z mieszkaniem też krok zrobiony , że syna do szkoły średniej wyprawiłaś. Podziwiam że po tylu latach związku radzisz sobie - czeko nie można powiedzieć u mnie. 24 lata , 5 lat związku i świat się wali. Wegetuje a nie żyje. Każda myśl to wróci czy nie , co będzie z moim życiem , moją prawdziwą miłością.

Trzymaj się , rób dalej swoje , krok po kroku na przód. Udanego zlotu , zróbcie jakąś fotke to Was obejrzę chociaż , mi finanse nie pozwolą jecheć do hotelu. Zresztą za młody jestem , nie pasuje do Was. Dziecko ze mnie , młodzi to WY jesteście smile

Dzięki

Daniel, trzymam za Ciebie kciuki. Kuźwa, jak ktoś mi powie, że rozumie kobiety, to nie uwierzę!
Bo i moja i ja sam nijak nie możemy zrozumieć postępowania Twojej żony!
Moja stwierdziła, że widząc takie postępowanie jak Twoje ze łzami w oczach by do Ciebie wróciła!
Wierzę, że jednak wszystko zakończy się Happy Endem.
Wiem, że jest Tobie bardzo ciężko, ale nie odsuwaj się od nas.
Wielu miało po prostu zły dzień i stąd może te  niepotrzebne uwagi pod Twoim adresem.
Cash tutaj Ciebie za to przeprasza.
Piszesz, że nie masz jaj. Masz! W dodatku oprócz tego masz to coś bezcennego w tych pokopanych czasach- dobro i uczciwość wobec swojego życiowego partnera.

Daniel, aby Tobie było łatwiej, spróbuj jednak metody 180 stopni, o której pisał Bags i postępuj dokładnie punkt po punkcie. Skup się po prostu na sobie.
Spróbuj w nią uwierzyć, a będzie Tobie o wiele łatwiej jeżeli jednak się nie uda.
Bo to jest metoda stworzona do takich sytuacji jak Twoja.
Spróbuj wejść w kontakt z dobrym terapeutą.

Może spróbuj przypomnieć jej o pójściu na terapię, o której przecież Tobie mówiła.
Wiesz, na kiedy jest umówiona?

110

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Danielu będę czekać do czwartku do Twojego spotkania z żoną.
Trwa to już bardzo długo, myślę, że żona nigdy nie będzie pewna, czy Wam się uda, jak będziecie osobno sad Załóżmy, że wróci bo tak zdecyduje, i co jak znowu coś zacznie zgrzytać? Będzie umiała wziąć za bary ten problem i próbować go razem z Tobą rozwiązać, czy znowu się wyprowadzi ? Chodzi mi o to, że nie można być na 100% pewnym jak ona teraz usilnie Ci wmawia, że jednak jak wróci to będziecie do końca życia razem. Trzeba spróbować w realu być razem, a nie marzyć jak to będzie jak wróci. Do tej bajki którą ułoży sobie w głowie trudno będzie dopasować się w realnym świecie. Musi się liczyć, że zawsze będą lepsze i gorsze dni z którymi musicie sobie radzić. Żona coś z dala od Ciebie sobie przemyśli i nagle jak pomysłowy Dobromir, powie tak chcę będzie dobrze, bo może się zdziwić po pierwszych paru dniach.
Mam nadzieję, że będziecie razem byleby szybko, bo ta rozłąka może teraz tylko szkodzić nie pomagać. Wiem, że nic nie możesz zrobić, tylko czekać. Pozdrawiam, trzymam mocno kciuki, aby ten czwartek okazał się przełomowy i był to dzień przeprowadzki żony do domu.

111

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Mark nie jest jeszcze umówiona , powiedziała że pójdzie na pewno ale teraz jest zawalona, skończyła kurs pilota wycieczek, w weekendy zaczyna szkołe , a w tygodniu po pracy robi kurs prawa jazdy. Więc poczekam.

Maju czwartek nie będzie przełomowy , po prostu wpadnie pogadać. To nie jest tak że ona chce być pewna czy będzie dobrze - tego nie da się wiedzieć. Ona chce być pewna czy też da tyle temu związkowi co ja. Czy będzie to w stanie odwzajemnić , znów spróbować i się zaangażować.

Zrozumcie że to nie jest takie proste , przestać myśleć o osobie którą się tak kocha , nie da sie nagle przestać kontaktować itp. Ja taki nie jestem.. staram się ale to nie jest dla mnie łatwe.

To ja gdy zemdlała w tramwaju i wyładowała w szpitalu na obserwacji jeździłem każdego dnia do niej. na 10-15 szpital , 16-24 praca. Spać i rano szpital ze świeżymi bułkami itp i tak przez tydzień .

To ja gdy zdiagnozowano u niej arytmie i miała zabieg ablacji serca byłem przy niej , mimo że przed wyjściem do szpitala tak się bała że na mnie nawrzeszczała , pokazała fuck you i kazała zostawić - przytuliłem ją , odwiozłem do szpitala i byłem przy niej.

To ja gdy wracała z pracy i miała coś do zrobienia w domu a padała zmęczona , zdejmowałem jej skarpetki , przykrywałem kocem , robiłem to za nia i siadałem koło niej głaszcząc jej włosy jak spała i czekałem az się obudzi.

To ja gdy pierwszą mieliśmy pierwszą wspólną noc , nie spałem cała noc żeby pierwsze jak się obudzi zobaczyła mnie..

To ja nie uprawiam seksu kilkaset dni , mam 24 lata , zaczepiają mnie dziewczyny a od 14 lutego czekam na NIĄ , na moją ukochaną , na jej oddech i dotyk

To ja gdy kiedyś mieszkaliśmy w kamienicy to wstawałem o 6 żeby w piecu napalić żeby było ciepło w zime jak się obudzi

To ja biegnę do pracy z ciepłymi bamboszami gdy jej zimno w stopy

To ja o 1 w nocy odbieram ją po pracy żeby w nocy sama nie wracała a później na 8 sam chodziłm do pracy

To ja w drodze do pracy musiałem wracać do domu bo w pokoju był pająk ,musiałem go zabić i jechać jeszcze raz do pracy 
żona ma arachnofobie i płacze , często w nocy wstaje i krzyczy że pająk i musze ją przytulić i sprawdzić kąty czy gdzięs nie ma pająka

i wiele wiele innych , miłości może być kilka w życiu , można zakochać się ponownie ale w każdym życiu jest 1 ta najważniejsza miłość..

Nie potrafię jej powiedzieć decyduj się albo spadaj. Nie potrafię całkowicie nie pisać , chce słyszeć jej głos

Cash nie ma za co. NIe jestem zły,
macie racje , zanudzam ciągle pisząc to samo i jest to irytujące. Dam Wam znać jak zapadnie decyzja.
Trzymajcie się i bądźcie twardzi , krok po kroku do przodu , na pewno się jakoś poukłada ze starymi partnerami czy pojawi się ktoś nowy.

Mark czytałem że pobierasz się z nową miłością - szczere gratulacje smile

112

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Danielu nie zanudzasz, chyba po to jest to forum aby pisać, gdy mamy taką potrzebą. Jest to też Twój wątek. Jeśli kogoś nudzi, czy irytuje co piszesz niech nie czyta, widocznie nie był w takiej sytuacji i nie wie, nie umie sobie wyobrazić jak to jest. Pisz, wtedy łatwiej , wtedy wiemy w jakim jesteś nastroju, wtedy można Ci choć troszeczkę pomóc, wirtualnie, ale jednak. Zawsze ktoś zaglądnie, przeczyta i coś doradzi. Weekendy są ciężkie, nie tak chciałoby się je spędzać, nie tak sad

113

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Danielu wracaj do nas na forum i pisz co chcesz. Nie poddawaj się. Jestem z Tobą,buźka

114 Ostatnio edytowany przez mark21 (2012-09-15 17:31:24)

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

Mark nie jest jeszcze umówiona , powiedziała że pójdzie na pewno ale teraz jest zawalona, skończyła kurs pilota wycieczek, w weekendy zaczyna szkołe , a w tygodniu po pracy robi kurs prawa jazdy. Więc poczekam.

Maju czwartek nie będzie przełomowy , po prostu wpadnie pogadać. To nie jest tak że ona chce być pewna czy będzie dobrze - tego nie da się wiedzieć. Ona chce być pewna czy też da tyle temu związkowi co ja. Czy będzie to w stanie odwzajemnić , znów spróbować i się zaangażować.

Zrozumcie że to nie jest takie proste , przestać myśleć o osobie którą się tak kocha , nie da sie nagle przestać kontaktować itp. Ja taki nie jestem.. staram się ale to nie jest dla mnie łatwe.

To ja gdy zemdlała w tramwaju i wyładowała w szpitalu na obserwacji jeździłem każdego dnia do niej. na 10-15 szpital , 16-24 praca. Spać i rano szpital ze świeżymi bułkami itp i tak przez tydzień .

To ja gdy zdiagnozowano u niej arytmie i miała zabieg ablacji serca byłem przy niej , mimo że przed wyjściem do szpitala tak się bała że na mnie nawrzeszczała , pokazała fuck you i kazała zostawić - przytuliłem ją , odwiozłem do szpitala i byłem przy niej.

To ja gdy wracała z pracy i miała coś do zrobienia w domu a padała zmęczona , zdejmowałem jej skarpetki , przykrywałem kocem , robiłem to za nia i siadałem koło niej głaszcząc jej włosy jak spała i czekałem az się obudzi.

To ja gdy pierwszą mieliśmy pierwszą wspólną noc , nie spałem cała noc żeby pierwsze jak się obudzi zobaczyła mnie..

To ja nie uprawiam seksu kilkaset dni , mam 24 lata , zaczepiają mnie dziewczyny a od 14 lutego czekam na NIĄ , na moją ukochaną , na jej oddech i dotyk

To ja gdy kiedyś mieszkaliśmy w kamienicy to wstawałem o 6 żeby w piecu napalić żeby było ciepło w zime jak się obudzi

To ja biegnę do pracy z ciepłymi bamboszami gdy jej zimno w stopy

To ja o 1 w nocy odbieram ją po pracy żeby w nocy sama nie wracała a później na 8 sam chodziłm do pracy

To ja w drodze do pracy musiałem wracać do domu bo w pokoju był pająk ,musiałem go zabić i jechać jeszcze raz do pracy 
żona ma arachnofobie i płacze , często w nocy wstaje i krzyczy że pająk i musze ją przytulić i sprawdzić kąty czy gdzięs nie ma pająka

i wiele wiele innych , miłości może być kilka w życiu , można zakochać się ponownie ale w każdym życiu jest 1 ta najważniejsza miłość..

Nie potrafię jej powiedzieć decyduj się albo spadaj. Nie potrafię całkowicie nie pisać , chce słyszeć jej głos

Cash nie ma za co. NIe jestem zły,
macie racje , zanudzam ciągle pisząc to samo i jest to irytujące. Dam Wam znać jak zapadnie decyzja.
Trzymajcie się i bądźcie twardzi , krok po kroku do przodu , na pewno się jakoś poukłada ze starymi partnerami czy pojawi się ktoś nowy.

Mark czytałem że pobierasz się z nową miłością - szczere gratulacje smile

Ślub dopiero w przyszłym roku, w październiku, ale naprawdę dziękujemy.
Uwierz, nikogo nie zanudzasz. Nikt nie chciał też celowo Tobie "dowalić do pieca".
Każdy z piszących szukał sposobu, aby Tobie pomóc.
Daniel, ja Ciebie doskonale rozumiem. I nie mam do Ciebie żadnych pretensji.
Nie chcę też, abyś powiedział jej: nie ma decyzji, to spadaj. Podziwiam Twoją siłę w miłości.
Jesteś wspaniałym, kochającym facetem. To co napisałeś powyżej, pokazuje, że jesteś mimo młodego wieku, odpowiedzialnym za partnera człowiekiem.

Może jednak za bardzo to okazywałeś. I tu być może leży problem, bo ona to wie,a stąd biorą się jej obawy, czy będzie w stanie dać waszemu związkowi tyle co Ty.
Bo czytając wszystko to co napisałeś powyżej, zawiesiłeś poprzeczkę wysoko. Ale jednocześnie przecież pokazałeś, ile Twoja żona dla Ciebie znaczy.

Piszesz:

.......Ona chce być pewna czy też da tyle temu związkowi co ja. Czy będzie to w stanie odwzajemnić , znów spróbować i się zaangażować.

.
To chociaż do cholerki niech Tobie postara się wytłumaczyć, jak chce tę pewność osiągnąć będąc z dala od Ciebie.

Wiem, że jest Tobie ciężko wytrzymać bez kontaktu z żoną.
Powiem, to co powiedziała moja: niech spróbuje przynajmniej na tydzień, dwa wyłączyć telefon i niech nie dzwoni ani nie pisze. Niech wzbudzi w niej trochę niepokoju, obawy! Takie małe poczucie zagrożenia. Nawet niech spróbuje spotkać się z jakąś koleżanką, takie niewinne spotkanie, ale aby się o tym od kogoś dowiedziała.
Bo w tej chwili nie czuje żadnego zagrożenia ( ty to jej cały czas pokazywałeś) i jest po prostu pewna, że nie ma na horyzoncie rywalki- pocieszycielki.

115

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:
mark21 napisał/a:

Hej Daniel, co się stało, że zniknąłeś?

Cześć Mark

dzięki za zainteresowanie , widziałem że wczoraj o mnie pytałeś ale nie miałem jakoś ochoty nic pisać , niemniej cały czas Was czytam.
U mnie sytuacja bez zmian , to znaczy bez decyzji konkretnej ze strony żony. Ograniczyłem z nią pisanie i dzwonienie , spotykamy się też rzadziej , teraz umówiliśmy sie na czwartek czyli będzie prawie 2 tygodnie przerwy.

W 1 z smsów "wygarnąłem" żonie że to się musi kiedyś skończyć bo dłużej nie dam rady, że to za długo już trwa, powiedziałem że może po prostu czeka aż się pogodzę z odejściem i samo to się rozejdzie po kościach - zdecydowanie zaprzeczyła. Tłumaczy że to poważna decyzja , że nie chce wrócić i za jakis czas stwierdzić że jednak nie i ranić mnie od nowa.
generalnie skończyłem z jeżdżeniem pod prace , z czekoladkami , masażami , kwiatkami itp. Napisałem że czekam na decyzję.

Z tematu się usunąłem , uświadomiono mi że w kółko (nie z mojej winy sytuacja stała w miejscu) pisze to samo i to jest nudne , nie chcę zanudzać ludzi ktorzy mają swoją ciężką sytuacje swoimi "gówniarskimi" problemami. Zauważyłem że część osób wręcz irytowała moja postawa a wiem że im ciężko więc nie będę dokładał do pieca.
Niestety nie potrafie powiedzieć żonie (może nie mam jaj a może kocham za mocno) tak jak niektórzy radzili  "masz tydzień albo wracaj albo spadaj" czy jakoś tak. A co jak bo tym tygodniu powie że jednak chce być dalej ze mną ? Powiedzieć teraz to spadaj ?
Zadałem pytania ile osób potrafiło by powiedzieć partnerowi jeżeli by przyszedł i powiedział że chce wrócić - teraz to spadaj. Myśle że prawie każdy z Nas przetrąconych by się rozpłakał i przyjął z otwartymi ramionami.
Liczyłem na wsparcie bo każdy z Nas, każdego dnia przeżywa ten sam ból na nowo , zabija on on nowa. Każdy poranek i każdy wieczór jest taki sam.

Dzięki za konstruktywne rady , kroczek po kroczku staram się je realizować , nie jest łatwo i od razu się nie da ale pomału.. smile

Dzięki Mark jeszcze raz za dobre słowo , pomoc i za to że jesteś , że ktoś tam myśli jak się czuje.. może to śmieszne ale dla mnie to ważne i dużo daje. Miło się zrobiło jak napisałeś.

DZIĘKI

holubka napisał/a:

Danielu czemu od kilku dni nie pojawiasz się na forum, napisz czy u Ciebie OK. Czekam na info od Ciebie. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko przetrąceńcu taki jak ja.

Również dziękuje Holubko smile Podziwiam Cię że tak dobrze to znosisz , nie mówię że dobrze się z tym czujesz ale że sobie radzisz. Że robisz te kroczki do przodu , że potrafiłaś zdjąć męża z piedestału , czytałem że z mieszkaniem też krok zrobiony , że syna do szkoły średniej wyprawiłaś. Podziwiam że po tylu latach związku radzisz sobie - czeko nie można powiedzieć u mnie. 24 lata , 5 lat związku i świat się wali. Wegetuje a nie żyje. Każda myśl to wróci czy nie , co będzie z moim życiem , moją prawdziwą miłością.

Trzymaj się , rób dalej swoje , krok po kroku na przód. Udanego zlotu , zróbcie jakąś fotke to Was obejrzę chociaż , mi finanse nie pozwolą jecheć do hotelu. Zresztą za młody jestem , nie pasuje do Was. Dziecko ze mnie , młodzi to WY jesteście smile

Dzięki

Danielu, cieszę się, że się odezwałeś, marwiłam się o Ciebie, bo milczałes, wracaj do nas na forum, ja będę czekała, zawsze otrzymasz wsparcie od mnie.
Dziękuję za wsparcie i słowa, że widzisz, że jakoś sobie radzę, ja to juz tak tego nie widzę, ale staram się odzyskać kontrolę nad swoim życiem, a jest to jedno z najtrudniejszych doświadczeń w życiu jakie mnie spotkały, tylko skąd na to brać siłę?

Danielu wiele kobiet chciało by mieć tak kochajacego, oddanego i opiekuńczego faceta, jesteś wyjątkowy, jak twoja żona tego nie widzi, to mogę ją kopnąć w cztery litery, dziewczyno obudź się i zobavz jaki masz skarb !!!! Wiele bym dała aby ktoś tak mnie kochał, och marzenia mi się włączyły, trzymam kciuki, wracaj do przetrąconych, brakuje nam Ciebie.

116

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Danielu, jak tam dziś nastrój??

117

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Cash napisał/a:

Danielu, jak tam dziś nastrój??

A jak myślisz ? Na chwilę było fajnie - jak wiesz gram w piłkę - dziś wygraliśmy mecz , strzeliłem 1 z bramek - piłka to mój świat na boisku byłem szczęśliwy ale z meczu wracałem po raz pierwszy sam...

Od smswej rozmowy gdzie powiedziałem żonie że to się musi skończyć , że musi zdecydować i że obawiam się że tylko zwleka ze smutną decyzją żeby mnie nie ranić - stanowczo zapewniła że tak nie jest , że naprawdę myśli i .... i dziś 3 dzień bez żadnego kontaku. kompletna cisza z obu stron. Cisza spokój pustka smutek strach niemoc

118

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

A jak myślisz ? Na chwilę było fajnie - jak wiesz gram w piłkę - dziś wygraliśmy mecz , strzeliłem 1 z bramek - piłka to mój świat na boisku byłem szczęśliwy ale z meczu wracałem po raz pierwszy sam...

Od smswej rozmowy gdzie powiedziałem żonie że to się musi skończyć , że musi zdecydować i że obawiam się że tylko zwleka ze smutną decyzją żeby mnie nie ranić - stanowczo zapewniła że tak nie jest , że naprawdę myśli i .... i dziś 3 dzień bez żadnego kontaku. kompletna cisza z obu stron. Cisza spokój pustka smutek strach niemoc

Hejka,
żeby nasza reprezentacja miała takich napastników wink
A tak trzeba będzie oglądac mecze w TV Trwam w systemie Pray Per View...

Daniel, podziwiam Cię, za Twoją siłę, Twój upór i wiarę.
Wszyscy na forum z niedowierzaniem kręcą głowami, co ta Twoja żona wyprawia, z takim facetem jak Ty.
Życzę Ci by się wreszcie obudziła, by wreszcie zrozumiała, że może stracić naprawdę fantastycznego faceta, męża.
3maj się smile

119

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Dzięki

120

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Daniel wracaj do nas na wątek bo skaczemy wszyscy i szukamy co U ciebie. Już się nie złość na nas. Mieliśmy chyba gorsze dni i nie potrzebnie palnęło się coś głupiego  smile

121 Ostatnio edytowany przez mark21 (2012-09-17 15:29:30)

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Daniel, napisałeś:

.............. ale teraz jest zawalona, skończyła kurs pilota wycieczek, w weekendy zaczyna szkołe , a w tygodniu po pracy robi kurs prawa jazdy. ...........

Sam widzisz, że jej jest łatwiej niż Tobie. Znalazła sobie tyle zajęć, że nie ma czasu ani na przemyślenia ani na terapię.

Jest w tej chwili skoncentrowana nie na waszym małżeństwie, a na sobie.

Robi dokładnie to czego Ty nie chcesz robić, pomimo naszego nacisku.
Żyje już właściwie tak, jakby już Ciebie w jej życiu nie było.
Ma czas na wszystko, ale nie znajduje czasu dla Ciebie.

Zwróć uwagę na to, że gdy poinformuje Ciebie o swojej decyzji(czego Tobie nie życzę, bo nie zasługujesz na to), że to koniec, będzie już na innym etapie niż Ty.

Bo to ona właśnie stosuje tą metodę, o której pisał Bags.

122

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Możliwe ale robi to raczej nie świadomie , do szkoły chodzi od dawna tylko miała przerwe wakacyjną ,  pracuje od dawna, kurs pilota robiła już jak byliśmy razem i na kurs prawa jazdy też zbieralismy razem i była już wcześniej umówiona. Nic z tych rzeczy nie zaczeła celowo bo się rozstalismy.
Ale pewnie coś w tym jest , robi coś dla siebie . Dzięki smile

123

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

Możliwe ale robi to raczej nie świadomie , do szkoły chodzi od dawna tylko miała przerwe wakacyjną ,  pracuje od dawna, kurs pilota robiła już jak byliśmy razem i na kurs prawa jazdy też zbieralismy razem i była już wcześniej umówiona. Nic z tych rzeczy nie zaczeła celowo bo się rozstalismy.
Ale pewnie coś w tym jest , robi coś dla siebie . Dzięki smile

Daniel, może umów się z terapeutą, może on coś Tobie podpowie, pomoże. Bo psychicznie tego olbrzymiego ciśnienia możesz nie wytrzymać.

Na razie o ile się da, na tyle ile dasz radę, skoncentruj się na sobie i na swoich potrzebach. Masz przyjaciół- chodźcie nie tylko poharatać w gałę, ale i na imprezy. Wiem że będzie trudno, ale staraj się jak najmniej rozmyślać o losie waszego małżeństwa,. Zacznij myśleć o wszystkim, o przysłowiowej "dupie maryni", tylko nie o tym.
Uciekaj od tego tematu na ile się da. Ty już na tym etapie nie masz właściwie nic do zrobienia.

124

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
mark21 napisał/a:
Poprostu Daniel napisał/a:

Możliwe ale robi to raczej nie świadomie , do szkoły chodzi od dawna tylko miała przerwe wakacyjną ,  pracuje od dawna, kurs pilota robiła już jak byliśmy razem i na kurs prawa jazdy też zbieralismy razem i była już wcześniej umówiona. Nic z tych rzeczy nie zaczeła celowo bo się rozstalismy.
Ale pewnie coś w tym jest , robi coś dla siebie . Dzięki smile

Daniel, może umów się z terapeutą, może on coś Tobie podpowie, pomoże. Bo psychicznie tego olbrzymiego ciśnienia możesz nie wytrzymać.

Na razie o ile się da, na tyle ile dasz radę, skoncentruj się na sobie i na swoich potrzebach. Masz przyjaciół- chodźcie nie tylko poharatać w gałę, ale i na imprezy. Wiem że będzie trudno, ale staraj się jak najmniej rozmyślać o losie waszego małżeństwa,. Zacznij myśleć o wszystkim, o przysłowiowej "dupie maryni", tylko nie o tym.
Uciekaj od tego tematu na ile się da. Ty już na tym etapie nie masz właściwie nic do zrobienia.

Staram sie tak robić smile

125

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:
mark21 napisał/a:
Poprostu Daniel napisał/a:

Możliwe ale robi to raczej nie świadomie , do szkoły chodzi od dawna tylko miała przerwe wakacyjną ,  pracuje od dawna, kurs pilota robiła już jak byliśmy razem i na kurs prawa jazdy też zbieralismy razem i była już wcześniej umówiona. Nic z tych rzeczy nie zaczeła celowo bo się rozstalismy.
Ale pewnie coś w tym jest , robi coś dla siebie . Dzięki smile

Daniel, może umów się z terapeutą, może on coś Tobie podpowie, pomoże. Bo psychicznie tego olbrzymiego ciśnienia możesz nie wytrzymać.

Na razie o ile się da, na tyle ile dasz radę, skoncentruj się na sobie i na swoich potrzebach. Masz przyjaciół- chodźcie nie tylko poharatać w gałę, ale i na imprezy. Wiem że będzie trudno, ale staraj się jak najmniej rozmyślać o losie waszego małżeństwa,. Zacznij myśleć o wszystkim, o przysłowiowej "dupie maryni", tylko nie o tym.
Uciekaj od tego tematu na ile się da. Ty już na tym etapie nie masz właściwie nic do zrobienia.

Staram sie tak robić smile

No to trochę mi i mojej ulżyło, bo nie mogliśmy już patrzeć na Twoje Cierpienie.
Wpadnij do poharatanych serduszek, mamy nowy problem is name Luk1234.
Nie odcinaj się od "starych" przyjaciół.
Pisz, co Tobie ślina na język przyniesie, o ile ma to Tobie pomóc!

126

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Robie co moge Mark ale wiesz że to nie łatwo sie całkowicie wyłączyć i nie myśleć , gram w gałe , wyjdę do kumpli w sieci też mam znajomych z którymi tworzymy klan i gramy w Battlefield 3.
zaciągają mnie na wieczorne sesje , gramy po nocach po spać nie moge , gadamy , śmiejemy się  , strzelamy i jakoś ten czas leci i nie myślę . Ale zawsze jak coś kończe to w domu jest całkowita cisza , nie ma jej , a myśli wracają.

czasem wracają myśli typu jechać z kwiatkiem raz jeszcze może tym razem, a może myśli że starałem się na początku a teraz odpuściłem a przecież miałem coś zmienić ?  zmieniłem ale nie mogę tygodniami nadskakiwać. Chaos , nie życie a chaos

127

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

Robie co moge Mark ale wiesz że to nie łatwo sie całkowicie wyłączyć i nie myśleć , gram w gałe , wyjdę do kumpli w sieci też mam znajomych z którymi tworzymy klan i gramy w Battlefield 3.
zaciągają mnie na wieczorne sesje , gramy po nocach po spać nie moge , gadamy , śmiejemy się  , strzelamy i jakoś ten czas leci i nie myślę . Ale zawsze jak coś kończe to w domu jest całkowita cisza , nie ma jej , a myśli wracają.

czasem wracają myśli typu jechać z kwiatkiem raz jeszcze może tym razem, a może myśli że starałem się na początku a teraz odpuściłem a przecież miałem coś zmienić ?  zmieniłem ale nie mogę tygodniami nadskakiwać. Chaos , nie życie a chaos

Danielu, no nie daj się już dłużej prosić, chodź do nas!
Nie odpuściłeś, dobrze robisz, jak dasz jej trochę wolności może sama zatęskni.
Chaos będzie trwał tak długo aż w Twoim mniemaniu ułoży się wszystko na nowo.
Niech zrobi te kursy,one trochę trwają a Ty w tym czasie zajmiesz się sobą.

Jest już przed państwowym na pilota, czy na razie wewnętrzny. Robi pilota i rezydenta czy przewodnika??
Ciekawość zawodu się we mnie włączyła.

128

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(
Poprostu Daniel napisał/a:

Mark nie jest jeszcze umówiona , powiedziała że pójdzie na pewno ale teraz jest zawalona, skończyła kurs pilota wycieczek, w weekendy zaczyna szkołe , a w tygodniu po pracy robi kurs prawa jazdy. Więc poczekam.

Maju czwartek nie będzie przełomowy , po prostu wpadnie pogadać. To nie jest tak że ona chce być pewna czy będzie dobrze - tego nie da się wiedzieć. Ona chce być pewna czy też da tyle temu związkowi co ja. Czy będzie to w stanie odwzajemnić , znów spróbować i się zaangażować.

Zrozumcie że to nie jest takie proste , przestać myśleć o osobie którą się tak kocha , nie da sie nagle przestać kontaktować itp. Ja taki nie jestem.. staram się ale to nie jest dla mnie łatwe.

To ja gdy zemdlała w tramwaju i wyładowała w szpitalu na obserwacji jeździłem każdego dnia do niej. na 10-15 szpital , 16-24 praca. Spać i rano szpital ze świeżymi bułkami itp i tak przez tydzień .

To ja gdy zdiagnozowano u niej arytmie i miała zabieg ablacji serca byłem przy niej , mimo że przed wyjściem do szpitala tak się bała że na mnie nawrzeszczała , pokazała fuck you i kazała zostawić - przytuliłem ją , odwiozłem do szpitala i byłem przy niej.

To ja gdy wracała z pracy i miała coś do zrobienia w domu a padała zmęczona , zdejmowałem jej skarpetki , przykrywałem kocem , robiłem to za nia i siadałem koło niej głaszcząc jej włosy jak spała i czekałem az się obudzi.

To ja gdy pierwszą mieliśmy pierwszą wspólną noc , nie spałem cała noc żeby pierwsze jak się obudzi zobaczyła mnie..

To ja nie uprawiam seksu kilkaset dni , mam 24 lata , zaczepiają mnie dziewczyny a od 14 lutego czekam na NIĄ , na moją ukochaną , na jej oddech i dotyk

To ja gdy kiedyś mieszkaliśmy w kamienicy to wstawałem o 6 żeby w piecu napalić żeby było ciepło w zime jak się obudzi

To ja biegnę do pracy z ciepłymi bamboszami gdy jej zimno w stopy

To ja o 1 w nocy odbieram ją po pracy żeby w nocy sama nie wracała a później na 8 sam chodziłm do pracy

To ja w drodze do pracy musiałem wracać do domu bo w pokoju był pająk ,musiałem go zabić i jechać jeszcze raz do pracy 
żona ma arachnofobie i płacze , często w nocy wstaje i krzyczy że pająk i musze ją przytulić i sprawdzić kąty czy gdzięs nie ma pająka

i wiele wiele innych , miłości może być kilka w życiu , można zakochać się ponownie ale w każdym życiu jest 1 ta najważniejsza miłość..

Nie potrafię jej powiedzieć decyduj się albo spadaj. Nie potrafię całkowicie nie pisać , chce słyszeć jej głos

Cash nie ma za co. NIe jestem zły,
macie racje , zanudzam ciągle pisząc to samo i jest to irytujące. Dam Wam znać jak zapadnie decyzja.
Trzymajcie się i bądźcie twardzi , krok po kroku do przodu , na pewno się jakoś poukłada ze starymi partnerami czy pojawi się ktoś nowy.

Boże, popłakałam się ;((

129 Ostatnio edytowany przez Poprostu Daniel (2012-09-29 18:51:13)

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Nie płacz za mnie, to ja beczę po nocach smile Masz sama dużo na głowie, podczytuję codziennie Twój wątek sad Nic innego niż dziewczyny Ci nie doradzę, na pewno nie nazywaj tej kobiety swoją koleżanką, to zwykła szuja. A facet, jak to mówi ekipa u Nas w wątku (zapraszam serdecznie), to poteflon ..

130

Odp: Porzucony? Musze pogadac ....:(

Czesc , czytam i czytam i nadziwidz sie twojej zonie nie moge . Ja bym bardzo chetnie sie z nia zamienila albo chociaz gdyby moj maz tak sie zachowywal pewnie bym sie nie zakochala w innym ,ale do rzeczy dobrze ci radza wszyscy , zacznij cos robic dla siebie my kobiety nie lubimy byc ignorowane i wtedy staramy sie zeby osoba ktora nas ignoruje zwrocila na nas uwage . Przynajmniej ja tak mam . Ja bym spotkanie odwolala napisala smsa ze wypadlo mi inne spotkanie i.czy nasze mozna przelozyc . Ale zrobisz jak bedziesz chcial . Ja trzymam mocno kciuki za ciebie i oby twoja zona przejrzala na oczy , bo takiego faceta jak ty ze swieca szukac

Posty [ 66 do 130 z 226 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Porzucony? Musze pogadac ....:(

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024