noben napisał/a:Mam stały zawodowy kontakt z jednym z większych w PL ośrodkiem ''leczenia uzależnień''; głównie alkoholizmu.
Na co dzień spotykam osoby ''leczone'' przymusowo. Zgadnij jaki procent spośród nich przestaje być alkoholikami?
Zero.
Bo nie chcą.
Bo wyjście z alkoholizmu zależy od tego czy ktoś chce czy nie. Tylko i aż.
A oni równo o godzinie 16, gdy kończą się ich 'terapie' wychodzą do pobliskiego monopolowego. Tak samo ci 'leczący' się na życzenie żon, mężów, pracodawców itp.
Nie muszę zgadywać jak jest z tym przymusowym leczeniem i skutecznością tego masz racje nie jest to łatwa i wdzięczna grupa pacjentów motywacja do leczenia raczej jest u takich ancymonów powiedzmy sobie szczerze mocno nieoczywista
,ale chodzi o to że jest taka możliwość a Ty w swoim poście wyraźnie zasugerowałaś że taka możliwość nie istnieje przeczytaj co napisałaś wcześniej .
To co opisujesz o tym pożal się boże ośrodku terapii uzależnień ,to niestety szczyt nieprofesjonalizmu niestety, wydaje się że prawdopodobnie stąd Twoje rozgoryczenie i ponura frustracja u Ciebie - sami alkoholicy jak nie chcą się leczyć lubią widzieć tak programy leczenia, odpowiadacie zapotrzebowaniu pewnej grupy pacjentów nie zainspirowanych i nie zmotywowanych do leczenia wcale.Jakie są wasze intencje jako profesjonalistów .Ciepły ku....łek i ciepłe bezpieczne posadki ,a wyniki terapii dużo poniżej średniej chyba ,jeżeli terapeuci nie reagują na wizyty pacjentów w monopolowym ,kontrakt jest kontrakt,ale zawsze katastrofalne skutki leczenia można zwalić na brak motywacji u pacjentów po co się wysilać ,w dobrych ośrodkach z tego co mi wiadomo i co widziałem sam, za złamanie umowy wylatuje się z toku terapii czasem z banem na rok ,a takie pobłażanie też bywa karane u terapeutów wiadomo że nie są aniołami stróżami i nie będą pilnować i latać trzeźwieć za alkoholików bo to niemożliwe jest ,ale skoro wiedzą i mają w dupie to raczej coś nie tak ,koncentracja i motywacja na leczeniu przestrzeganie warunków kontraktu i egzekwowanie tegoż to podstawa i minimum ,nie jest też czymś niemożliwym do osiągnięcie.Z zarządzaniem superwizją i profesjonalizmem jest może w takim ośrodku większy problem.
Wydaje się że to jest kiepski i marny ośrodek jeżeli ma tak słabe wyniki i skuteczność ,nie chodzi mi o pacjentów przymusowych,którzy są jakby na doczepkę nawet w ośrodkach prywatnych dodawani jeżeli taki ośrodek ma umowę z NFZ.
Zdecydowana większość pacjentów na początku trafia dla żon,matek,boi się stracić pracę ,i raczej nie za bardzo motywacją jest zdrowienie dla siebie samego taka prawda,wątpliwości,wahania ,niepewność i słaba niestabilna niejasna motywacja to u nowicjuszy nie jest nic niezwykłego ,mało kto budzi się ze zdecydowaną determinacją ,zadaniem terapii jest wzmocnienie i przekonanie do motywacji ,poszerzanie wiedzy i świadomości na temat uzależnienia od alkoholu ,litość raczej jest szkodliwa i nie przynosi pożytku.dawanie narządzi jest istotne jak zdrowieć ,dawać radę pomagać sobie gdzie i jak zorganizować sobie wsparcie i jak zapobiegać nawrotom choroby a nie moralizowanie to chyba wiesz ,ważne jest też jak to się robi,brak szacunki i pokory w stosunku do pacjentów mści się właśnie na wynikach w leczeniu,normą raczej jest że na 10 osób trafiających na leczeni minimum 2 osiągają stan stabilnej trwałej abstynencji.Jeżeli żadna z tych 10 osób nie trzeźwieje to metoda system jest do niczego i o kant dupy potłuc.Pacjenci też wtedy nie szanują terapeutów w takich warunkach.terapeuci udają że leczą, pacjenci udaję że się leczą - patologia zmarnowane pieniądze podatników.Z drugiej strony masz słuszność jak ktoś nie ma motywacji to nie chce będzie dążył do odzyskania komfortu picia i łagodził konsekwencje - terapia to ciężki kawałek chleba dla terapeutów ,ale jak ktoś nie ma do tego wcale smykałki to może robić coś innego nie ma przymusu w tym też,laski nikt nie robi że leczy innych,a jak uważa że jest lepszy od pacjentów to się bardzo myli i lepiej niech idzie np do warzywniaka,będzie z tego większy pożytek niż z dennego frustrata terapeuty .
noben napisał/a:I wiesz co?.
Tak ?
noben napisał/a:Terapeuci to widzą, doskonale o tym wiedzą, a w prywatnych rozmowach w zaufanym gronie mówią o tych swoich pacjentach dokładnie to, co ja piszę tutaj.
Publicznie, przy obcych, mówią natomiast dokładnie to, co Ty..
A co ja mówię ? 
noben napisał/a:I proszę, z łaski swojej, odnoś się do tego co piszę konkretnie bez protekcjonalnego bajania i zgrywania autorytetu, bo to trochę nudne wyszukiwać pojedyncze zdania na temat wątku w potoku przechwałek i ogólnikowych mądrości.
O jejku jejku urażona duma czy co ? Sorry że nadepnąłem być może na odcisk ,nie przechwalam się i nie uważam za autorytet jednak nie wstydzę się tego czego dokonałem i przeżyłem trzeźwiejąc przez te lata samo się nie zrobiło i nie stało i nie mam zamiaru udawać że wszystko co pisze się na temat uzależnień,nawet byle co, według mojej wiedzy doświadczenia jest w porządku z resztą moje zdanie nie jest odosobnione,mój błąd bo przyjąłem Twoją konwencję odpowiadania i odnoszenia się do wypowiedzi.
noben napisał/a:Reasumując:
To alkoholik sięgając po alkohol każdorazowo podejmuje decyzję, że chce po niego sięgnąć. Nie duch święty, nie geny i nie społeczeństwo.
I to alkoholik rezygnując z picia podejmuje decyzję o tym, że chce przestać pić.
Proste. Nie łatwe, ale proste.
Na pewno nie każdorazowo nie w każdym momencie i na każdym etapie, po terapii sięganie po alkohol jest już bardziej świadome ,ale nie przed terapia w okresie gdzie kompletnie pacjent nie ma szkodliwych skutków uzależnienia w takiej sytuacji nie zmieni nic w swoim życiu podda się biernie rozwojowi choroby aż walnie o glebę wtedy kryzys jest szansą i okazją do wykorzystania i do zmiany a nie czakanie na jakieś jego cudowne spontaniczne olśnienie i śmiałą decyzję w glorii i chwale ot tak z powietrza.Początki u wielu nie są jakieś wybitnie wzniosłe i "chwalebne" są jakie są .
Z resztą się zgadzam ,motywacja i świadomość jest istotna napisałem to wcześniej nikt tego raczej nie podważył i jest to oczywistość.nie ma tu sporu miedzy nami Noben .Nikt też Ci w tym momencie niczego nie zarzuca więc nie wiem po co się bronisz i przed czym.
Spór o termin choroba widocznie jest niepotrzebny,albo po prostu trudny ,mnie się wydaje że mieszasz właśnie w problem alkoholizmu obserwacje dotyczące pijaków.