Ja najbadziej lubię na pieska i wszystkie wersje od tyłu, mało wtedy widzę partnera, ale lubię czasem patrzeć w lustrze, jak jest akurat lustro, podnieca mnie bardzo widok nas razem.
Ja lubię eksperymentować z rożnymi pozycjami i większość sprawi ami przyjemność.
Czasem się zdarza, ze na początku są opory, ale potem jest cudownie.
Ja lubię od tyłu najbardziej.
Ale lubię tez pozycję kiedy mogę leżeć w objęciach z partnerem, wtedy najfajniejsza jest ta bliskość
Ostatnio bardzo lubię na pieska od tyłu, trzymam żonę jedną reką za pierś drugą z włosy, czasem dając klaps a w pośladek co żonka bardzo lubi
Najczęściej kochamy się na pieska i w pozycji klasycznej, ale baaaardzo lubimy też na stojąco i na jeźdźca (przodem i odwróconego) Jeśli chodzi o seks oralny, to oczywiście 69, ale też - ja na plecach a on nad moją twarzą i - oboje siedzimy, a ja nachylam się nad nim
A moja ostatnio najczęściej uprawiana pozycja to plecami do siebie a między nami jeszcze nasz młodszy syn którego żona bierze do naszego małżeńskiego łóżka aby nic głupiego nie przychodziło mi do głowy bo ona jest zmęczona i nie ma ochoty. To najlepsza metoda antykoncepcji ;-) Super. polecam.
Jeśli idzie o mnie, to wraz z mężem obeszliśmy chyba wszystkie możliwe pozycje seksualne. Najbardziej lubię "na siedząco", tj. gdy on siedzi na fotelu, a ja na nim. W drugiej kolejności podoba mi się "na pieska" i tak się najczęściej kochamy. Lubię też na jeźdźca, ale od czasu, gdy mąż uszkodził sobie penisa podczas takiego aktu, nie ma niestety na to ochoty tak często, jak kiedyś. Nie lubię natomiast pozycji klasycznej - jakoś niewygodnie mi tak leżeć, a poza tym to ja wolę na kimś/ siedzieć leżeć, niż ktoś na mnie.
Łatwiej napisać jaka nie Chyba wszystkie poza pozycją na pieska, bo wtedy czuję wielki ucisk na pęcherz i mimo iż mogę mieć pusty bak, to mam wrażenie, że zaraz się zesikam
Chodząc do szkoły średniej było popularne, takie wulgarne określenie, podam delikatniej - złapać za włosy i zerżnąć od tyłu. Cóż, niewiele to czasem się zmienia.
Wzbudzić podniecenie w kobiecie, pożądanie ogromne, czuć dominację i poddawanie się kobiety fali emocji, kierować szyją, układać ją zgodnie z tym co czuje, słyszeć bicie serca, drżenie ciała, zapach jej kobiecości, widzieć oczy przesłonięte mgiełką, oddech, który jest odbiciem gorąca w kobiecie, poddanie się ale i próby dostarczenia rozkoszy owemu mężczyźnie... Praktycznie każda pozycja jest świetna, wszystko zależy od tego jakie podniecenie.
ja jestem typowym leniem sexualnym :] nie lubię na jeźdźca bo nie mogę się skupić i zastanawiam się czy dobrze w tej pozycji wyglądam
głupota wiem, ale tak mam, dlatego jej unikam, wszystkie inne są spoko, wszyscy mówią,że w tej pozycji najszybciej się dochodzi, ja tam nie dochodzę od dłuższego czasu,ale to moja psycha i nic więcej, a najbardziej lubie misjonarską, ale to ze względu na moje lenistwo, mało robię a jest mi dobrze :]
Ja to samo Moze nie tyle, ze sie zastanwiam jak wygladam, ale wszystko mnie rozprasza. Balagan, rzeczy na biurku, widok za oknem.. chyba ze jest calkowicie ciemno. Wtedy chyba nie mam sie na czym skupic, wiec jestem 100% skoncentrowana na akcie
To zależy od danej chwili. Ostatnio wypróbowaliśmy odwróconego jeźdźca- bardzo fajna pozycja, mimo że nie ma się kontaktu wzrokowego z ukochanym, co akurat bardzo lubię. Bo lubię patrzeć, jak zmienia się Jego twarz w trakcie. Poza tym lubię wszystkie pozycje oprócz pieska.
No i w czasie seksu raczej skupiam się na seksie, uwielbiam, gdy razem dochodzimy .
nie ma takiej ktorej nie lubie
jaka jest wasza ulubiona pozycja bo moja 69
po prysznicu, czy przed?
Ja lubię na plecach z nogami zarzuconymi na ramiona partnera i lekko unoszę biodra a moje nogi powinny dotykać mojj klatki piersiowej, ahhhhhhhhhhh uwielbiam. Nie lubię być na górze to okropne ale ja nic nie czuję zwyczajnie w swiecie w tej pozycji nie czuję członka O.o nie ma znaczenia wielkość.
Lubię wiele pozycji zależy od nastroju. Szczególnie podoba mi się pozycja odwrotna - klasyk tylko że ja jestem na górze. Może ta pozycja oddaje moją skłonność do lekkiej dominacji, ale lubię ją z innego powodu - nic mnie nie przygniata, patrzę mu w oczy, a on może popieścić moją pupę.
Uwielbiam na jeźdźca -wadą jest to, że się szybko męczę, ale czuję się cholernie seksownie. Wielką zaletą jest to, że gdy mój chłopak przejmuje inicjatywe w tej pozycji dochodzę praktycznie natychmiast
Nie lubię na jeźdźca odwróconej, bo brakuje mi patrzenia w jego twarz. Jedyna pozycja, gdy jej nie widzę i którą akceptuję to na pieska.
Ja lubię najbardziej na pieska , a ja i żona bardzo lubimy na boku od tyłu.Jeszcze lubię na jeźdźca , ale luba długo w ten sposób nie. Czasami powracam do podstaw-czyli klasycznie z całowaniem ( a jest co całować )..
1. klasyczna + poducha pod pupą, żeby głębiej czuć - w miłosnych objęciach i powolnych ruchach, jak i szybsze tempo gdy partner opiera dłonie na łóżku, lub łapie mnie za kolana uniesione w górze i wtedy na ostro
2. oczywiście od tyłu, ale wtedy to już tak porządnie...
a co drogie Panie z pozycja na lyzeczke? Ciekaw jestem Waszych opinii.
na łyżeczkę bezpieczna w ciąży i fajna na śpiocha hehehe
moja ulubiona pozycja to od tylu na pieska, albo na jakimś meblu, stole leżąc z nogami na jego ramionach lubię głęboko jak wchodzi bez żadnych ograniczeń
:X
Uwielbiam na jezdzca...od tylu.,,tylko tak dojde...uwiekbiam go czuc gleboko....niedawno wyprobowalismy 69....ohhhh uwielbiam..
zalmonika, dochodzisz już czy jeszcze parę postów...?
Oj daj dziewczynie się wykazać bo się zatnie i nici z zabawy;)
to był szybki numerek, 6 postów i finisz
to był szybki numerek, 6 postów i finisz
Przynajmniej nikt nie powie, że nie dokochana;)
raczej dopiepSZona
Sex przerywany;)
Moja żona chyba nigdy nie lubiła sexu. Od zawsze jak nie bolała ją głowa, to była zmęczona, była po nocy /jest pielęgniarką/ , była przed nocą, była nieświeża, itp,itd...
A jeśli już do czegoś doszło to...ta pozycja mnie upokarza, w tej czuję się niekomfortowo, ta mnie poniża, w tej odgłosy są nie takie....a w ogóle to jest /jej cytat/-''fuj ohyda porzygać się można''.
Jesteśmy 38 lat po ślubie. Byłem z nią tylko dla dzieci...Dziś wiem że przegrałem swoje życie. Chyba za bardzo ją kochałem i byłem bardzo, ale to bardzo głupi...
Co o tym sądzicie?....
O czym sądzimy?
Co sądzimy o żonie? Co sądzimy o Tobie? Czy co sądzimy o Twoich obecnych odczuciach?
Zresztą po co Ci te sądy?
Może co sądzicie o mnie i całej tej sytuacji...
Ale co Ci po tych sądach?
Przez ostatnie 38 lat dokonywałeś wyborów takich, a nie innych i jesteś obecnie w tym punkcie. Nikt Cię przecież do niczego nie zmuszał. Wybierałeś.
Tak wybierałem i...chyba wybierałem źle.
Dziś widzę że nie była warta tego uczucia...
Ale nic to...wypijmy za błędy.
Perspektywa czasem przychodzi dopiero z czasem. Stukam się kieliszkiem i też wznoszę ten toast.