Pobił mnie chłopak... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Pobił mnie chłopak...

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 116 z 116 ]

66

Odp: Pobił mnie chłopak...
Dunkis napisał/a:

Wiem, że klaps potrafi wywołać łzy, których potem się żałuję, ale na dłuższą metę nie jest to skuteczne. Czy powinienem się zadowolić doraźnym efektem, czy lepiej pracować - wychowywać sposobami, mogącymi mieć efekt długofalowy?

Dunkis, zawsze warto pracować - ale Ty to dobrze wiesz big_smile
Raz w życiu uderzyłam swoją córkę i nigdy nie zapomnę tego strachu w jej oczach. NASZE DZIECI NIE MAJĄ SIĘ NAS BAĆ!!
Mamy im wskazywać drogę, dawać przykład, uczyć ponoszenia konsekwencji.
Jestem dumna z tego, że moje dziecko rozumie, że przemoc jest ZŁA i każdy, kto ją stosuje ma problem ze sobą.
Klaps (jak już wcześniej pisałam) - to przeważnie rozładowanie złych emocji rodzica, któremu brakuje argumentów.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez atinasarz (2011-01-13 13:15:18)

Odp: Pobił mnie chłopak...

niekochana72 - najpierw co do psychologa (ona nie twierdzi ani ja że to jedyna metoda-klaps ale jej nie wyklucza calkowicie) jest znana nawet z telewizji a oprucz tego pracuje z trudną młodzieżą która jąkocha i szanuje więc daruj sobie sądów o ludziach tylko po tym że wyznają inne przekonania niż twoje - co do tresury to też wybacz ale jak mój pies narozrabia to sadzam go w koszu i zakazuje wychodzenia z niego i on siedzi bez sprzeciwu i patrzy blagalnym wzrokiem - więc raczej ja tak syna bym nie potraktowała - ale cóż jak widzisz każdy ma własny sposób na wychowanie dziecka i dla ciebie klaps to teresura a dla mnie zamknięcie i kazanie sterczeć 1,5 letniemu dziecku na progu to metoda którą wytresowalam psa.

68

Odp: Pobił mnie chłopak...

atnasarz,
ale nie chcesz mi powiedzieć, że Twoja mama, bijąc Was, zdobywała w ten sposób szacunek? Zakładam, że był to jeden z elementów wychowawczych. Gdyby nie stosowała klapsów, nie mogłaby osiągnąć podobnego efektu, mmrożącego spojrzenia? Bo napisałaś to tak, jakby właśnie klapsy determinowały osiągnięcie takiego stanu.
Tak na marginesie, analizując to co napisałaś, wynika, że w Twojej rodzinie, co drugie pokolenie bije swoje potomstwo

Anhedonia,
widzę, że masz podobne odczucia do moich, gdy czytamy anasarz

69 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-01-13 13:25:36)

Odp: Pobił mnie chłopak...
atinasarz napisał/a:

a dla mnie zamknięcie i kazanie sterczeć 1,5 letniemu dziecku na progu to metoda którą wytresowalam psa.

Znów nie czytasz uważnie - napisałam wyraźnie, że drzwi były otwarte. smile Poza tym - moje dziecko w ten sposób (podobnie jak Twój pies) nauczyło się przestrzegać zasad, a nie nauczyło się że silniejszy ma rację.
Heh.. czyli, Twoim zdaniem że pies ma większe prawa niż dziecko - SUPER!
Rozśmieszyłaś mnie tym argumentem "jest znana nawet z telewizji " - jeśli to dla Ciebie jest wyznacznik czyichś kompetencji, to raczej nie znajdziemy wspólnej płaszczyzny do dyskusji.

70

Odp: Pobił mnie chłopak...
niekochana72 napisał/a:

I nie opowiadaj bzdur, że małe dziecko nie rozumie - potrzeba tylko konsekwencji rodziców. Moja 1,5 roczna córka potrafiła zrozumieć, że karą jest zakaz wychodzenia z pokoju. I sterczała na progu, pomimo iż drzwi były otwarte. Ale wymagało to naszej konsekwencji - przez pół godziny odprowadzałam ją z powrotem z każdym razem, gdy wyszła z pokoju.

przeciez to tez tresura

71

Odp: Pobił mnie chłopak...

No wreszcie Dunkis - zrozumiałeś o co mi chodzi (choć w małym stopniu) że klaps to tylko sporadyczny, czasem jedyny w danej indywidualnej sytuacji sposób aby w konkretnym kontekście pokazać dziecku że to jest złe a nie metoda wychowawcza. Dlatego ja jestem zwyczajnym czlowiekiem i popełniam błedy dlatego nigdy nie dyskryminuję innych którzy mają własny sposób na życie i wychowanie dzieci ani tym bardziej nie twierdze że moje metody są jedyne i nie omylne bo o tym jakie były dowiem się gdy moje dziecko będzie dorosłe i po tym jakim będzie czlowiekiem - i dlatego nie mówie moje najlepsze a twoje najgorsze inne po prostu a efekt dopiero po latach.

72

Odp: Pobił mnie chłopak...

Wiesz niekochana72 - telewizja nie ale pewne programy poruszające bardzo ważne problemy jeśli zapraszają ją jako eksperta to widocznie uważają (po jej dokonaniach wśród młodzieży i nie tylko i po tym jak ją inni oceniają) jest to osoba która ma prawo wyrażać swoje zdanie ze względu na dpokonania i doświadczenie.
"Twoim zdaniem że pies ma większe prawa niż dziecko - SUPER!
" szczerze nie rozumiem co chciałaś przez to powiedzieć

73

Odp: Pobił mnie chłopak...
Koliber napisał/a:
niekochana72 napisał/a:

I nie opowiadaj bzdur, że małe dziecko nie rozumie - potrzeba tylko konsekwencji rodziców. Moja 1,5 roczna córka potrafiła zrozumieć, że karą jest zakaz wychodzenia z pokoju. I sterczała na progu, pomimo iż drzwi były otwarte. Ale wymagało to naszej konsekwencji - przez pół godziny odprowadzałam ją z powrotem z każdym razem, gdy wyszła z pokoju.

przeciez to tez tresura

Koliber, sorki, ale nie masz pojęcia o wychowywaniu dzieci.
Kara dostosowana do wieku i poziomu świadomości dziecka. Dziecko ma poczuć, że jeśli zachowuje się źle, to nie jest to akceptowane. I nie zwalnia to z rozmowy przed i po karze.

74

Odp: Pobił mnie chłopak...
atinasarz napisał/a:

Wiesz niekochana72 - telewizja nie ale pewne programy poruszające bardzo ważne problemy jeśli zapraszają ją jako eksperta to widocznie uważają (po jej dokonaniach wśród młodzieży i nie tylko i po tym jak ją inni oceniają) jest to osoba która ma prawo wyrażać swoje zdanie ze względu na dpokonania i doświadczenie.
"Twoim zdaniem że pies ma większe prawa niż dziecko - SUPER!
" szczerze nie rozumiem co chciałaś przez to powiedzieć

Telewizja serwuje nam też BB, p. Pospieszalskiego, i "Moment prawdy" - w każdym z tych programów wypowiadają się lub współpracują psychologowie, a o jakości tych programów zmilczę.
Odnośnie psa - bo rozumiem, że bicia psa nie pochwalasz, jeśli stosujesz tresurę big_smile
Hmm... tak czytam i czytam i nie mam pojęcia, gdzie Ty zauważyłaś, że Dunkis "zrozumiałeś o co mi chodzi (choć w małym stopniu)" - poczekam aż On się wypowie, bo może jednak ślepa jestem wink

75

Odp: Pobił mnie chłopak...

Oj droga koleżanko jednak nie jest nam po drodze w zrozumieniu wzajemnych poglądów (może to kwestia slowa pisanego a nie kontaktu wprost)ale do rzeczy co do bicia psa i dzieci to jak byś nie doczytała ja nigdy syna nie biłam czemu bo nie bylo takiej skrajnej sytuacji gdy byl mały żebym musiała wogóle go karać ale jak widzisz mimo to nie wykluczam tego jako jednego z ostatecznych środków wychowawczych i nie potępiam ludzi którym zdarzy się dać klapsa dziecku bo nie byłam w tej konkretnej sytuacji i nie można kogoś oceniać po jednym slowie czy czynie trzeba rozpatrywać wszystko przed, wtrakcie i po. A co do telewizji to są programy i programy. Ja nie opieram się w ocenie jej na podstawie programów ale widziałam ją w "akcji" gdy pracuje z dzieciakami z różnymi problemami.

76 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-01-13 14:34:48)

Odp: Pobił mnie chłopak...

Atinasarz, a możesz sobie przypomnieć, co czułaś i myślałaś, kiedy mama Was biła?

I sorki, ale to Ty użyłaś argumentu o TV - gdyby nie miał znaczenia - pewnie nie zostałby użyty wink

77

Odp: Pobił mnie chłopak...

Powiem tak ciężko mówić po tylu latach co czułam bo :
a/zdarzało się to bardzo żadko
b/do dziś pamiętam jak kończyły się moje "kłótnie" z bratem (mimo że kochamy się z bratem do dziś)po których dostawaliśmy po równo bez względu na to które zaczęło.
Ale wiem jedno nie było to takie straszne żebym miała żal , czy pretensje do mamy - to raczej ona miała z nami armagedon i podziwiam ją za to wszystko co dla nas robiła mimo tych klapsów.I do dziś oboje z bratem kochamy rodziców i szanujemy. I nie jest to spowodowane strachem tylko tym żę klaps był mało istotny w porównaniu z tym wszystkim co zawdzięczamy rodzicom.

78 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-01-13 17:09:27)

Odp: Pobił mnie chłopak...

Ok. Spłycam. A propos różnych sytuacji, które mogą zdarzyć się w życiu: Jeżeli twoje dziecko dostanie w twarz w szkole to będziesz je bronić? Będziesz protestować przeciwko użyciu siły wobec niego czy po argumencie, że się pokłócili (jakiego autorka użyła) powiesz mu - zasłużyłeś sobie! Dzieciom trudniej nad sobą panować - od dorosłych można tego już oczekiwać! A z dzieci, którym nie zabraniano użycia siły wyrastają dorośli, którzy ją stosują (wyjątki zawsze się zdarzają). Skąd tyle tłumaczeń w sądzie dla różnych oskarżonych - miał trudne dzieciństwo - bili go... Dlatego ja nie usprawiedliwiam żadnej przemocy i nie mówię autorce miałaś prawo go uderzyć - mówię dostałaś to co dałaś

79

Odp: Pobił mnie chłopak...
atinasarz napisał/a:

Anhedonia - BARDZO SPŁYCASZ TO CO PISAŁAM WCZEŚNIEJ I TERAZ - NIE WOGÓLE NIE NALEŻY JAK TO PISZESZ"LAĆ SIĘ PO PYSKAĆ" I najlepiej bybylo nie stwarzać wogóle sytuacji konfliktowych, ale życie jest tylko życiem a ludzie tylko ludźmi i nie da się uniknąć błędów i nic nie jest czarno-białe tylko ma odcienie szarości i powiem tylko tyle że łatwo jest pisać jak powinno być, czytać kodeks karny a inaczej to wygląda gdy dochodzi na żywo do danej sytuacji wtedy czasem nawet ci wyznający prawdy ogólne błądzą.

I tu się pozwolę nie zgodzić smile
Problem z błądzeniem generalnie mają Ci, którzy nie mają wewnętrznego przekonania o tym, jak powinni postępować, jakich zasad przestrzegać. 
Jeśli wiesz, co jest złe a co dobre; co wolno, a czego nie; co naganne a co godne pochwalenia - nie musisz się ciągle zastanawiać. I albo robisz to, co słuszne albo nie. Ale gdy zbłądzisz - wiesz, że zrobiłaś źle - i nie szukasz usprawiedliwień.

80 Ostatnio edytowany przez singiel34 (2011-01-13 18:15:56)

Odp: Pobił mnie chłopak...

" kobiety nie wolno uderzyć nawet kwiatem ". ...

81

Odp: Pobił mnie chłopak...
singiel34 napisał/a:

" kobiety nie wolno uderzyć nawet kwiatem ". ...

Tak mawiał mój pan od fizyki w podstawówce big_smile ale Nie, nie o to chodziło. ŻADNEJ ŻYWEJ ISTOTY NIE WOLNO KRZYWDZIĆ (BIĆ TEŻ!!!)

82

Odp: Pobił mnie chłopak...

Wiecie w czym jest problem?
Część pisze w swoich postach o kobietach i mężczyznach oraz o dzieciach i dorosłych - i oni interpretują sytuację tak, jak im wygodnie, albo jak ich wychowano. Pełna dowolność i dyskryminacja. Kobieta - nie bij, dziecko - bij.
A niektórzy piszą ludzie, człowiek - i dla nich nie ma niedomówień i niejasności. Bo wszyscy jesteśmy ludźmi (lub jak mówił pewien lemur "człowiekami") i wszystkich nas tak samo krzywdzi stosowana przemoc.

83 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-01-19 00:05:40)

Odp: Pobił mnie chłopak...

Dziewczyno zapomnij o nim, nie ważne co bylo dobrego, widocznie go nie znalaś, ważne jest to,że Cie pobił i zachowal się jak psychopata.Powiedz komus bliskiemu co zrobil, bo skoro on nie "odpuszcza" i go ponosi,może na zerwanie zareagować agresywnie i znowu "nie odpuscic".Zerwij kontakt!!
Tu nie mają znaczenia jakies paragrafy tylko to,że  ten typ może byc dla Ciebie niebezpieczny i nieobliczalny, uciekaj od niego jak najdalej!!

Przykro mi ,że niektore komentarze są takie jekie sa, ale czasami musi byc" trup" by ludzie coś zrozumieli.

Napisz co u Ciebie, jak zawsze jestem za ratowaniem związku w tym wypadku radzę RZUĆ GO!!

84

Odp: Pobił mnie chłopak...

atinasarz
(...) klaps to tylko sporadyczny, czasem jedyny w danej indywidualnej sytuacji sposób aby w konkretnym kontekście pokazać dziecku że to jest złe a nie metoda wychowawcza (...)
- dla mnie to pokazanie - ja tu rządzę, ja mam siłę, ja zadaje ból, skończyła mi się cierpliwość, nie mam żadnych argumentów

Dlatego ja jestem zwyczajnym czlowiekiem i popełniam błedy dlatego (...)
- dziecko też popełnia błędy i też jest zwyczajnym człowiekiem, Ty dostajesz klapsy, gdy popełnisz błąd
- wyobrażam sobie taką sytuację, pracownik popełnie błąd, przychodzi szef - nie mam sił juz Ci tłumaczyć i sruuu

nigdy nie dyskryminuję innych, którzy mają własny sposób na życie
- to bardzo dobrze, a może warto też z nich czasem wziąć przykład

nie twierdze że moje metody są jedyne i nie omylne
- jesteś zapewne dobrą mamą, starającą się ze wszech miar o to, by dać potomstwu szczęście bezpieczeńśtwo, wychować jak najlepiej, niektórzy robią to inaczej, są inne metody, cięzko mi jednak pogodzić się z tym, że mimo wszystko dopuszczasz taką formę oddziaływania jak klaps, w tym cały problem

bo o tym jakie były dowiem się gdy moje dziecko będzie dorosłe i po tym jakim będzie czlowiekiem
- to nie będzie odrobinę za późno?

i dlatego nie mówie moje najlepsze a twoje najgorsze inne po prostu a efekt dopiero po latach.
- ja to odczytuje jako eksperymentowanie, choć wiem, że miałaś na mysli zupełnie co innego.


Maja84
równie dobrze to samo mogłabyś napisać i jemu - facetowi autorki. Zostaw ją, bo nie panuje nad sobą, jak kiedys jej zabraknie argumentów, to uzyje siły, skoro raz to zrobiła, to na pewno zrobi to drugi raz, a skoro podniosła raz rękę, drugi raz będzie jej łatwiej. W konsekwencji będziesz musiał patrzeć, jak przy uzyciu siły będzie wychowywała dzieci, bo nie mając cierpliwości będzie je tłukła.
Nie wiem, czy jest to trup, ale wytoczone argumenty, chyba nie są najlepsze. Określenie pyschopata, tez jest przesadne. Ogólnie, przemoc nie jest materiałem do budowania pozytywnych relacji. Za to wyjaśnienie sobie tego, że skoro wogóle doszło do takiej sytuacji, nie rokuje najlepiej, nawet tępy umysł przyjmnie i zrozumie, jeśli nastąpi rozstanie. Ale nie ma co demonizować.
Zgodnie z tym co Maja napisała, zdecydowanie zrewanie znajomości jest logiczne i wydaje się naturalną koleją rzeczy, w tym względzie nie ma się co oszukiwać.

85

Odp: Pobił mnie chłopak...

Dunkis - bo o tym jakie były dowiem się gdy moje dziecko będzie dorosłe i po tym jakim będzie czlowiekiem
- to nie będzie odrobinę za późno?

i dlatego nie mówie moje najlepsze a twoje najgorsze inne po prostu a efekt dopiero po latach.
- ja to odczytuje jako eksperymentowanie, choć wiem, że miałaś na mysli zupełnie co innego.
Co do odpowiedzi na pytanie czy dobrze wychowywało się dziecko???????? to według mnie dowiemy się dopiero gdy ono dorośnie , bo ile razy słyszy się z ust mam " to było takie dobre dziecko" a w dorosłym życiu biło, piło, zabijało - dlatego uważam że efekt naszego wychowania będzie widoczny po latach , owszem już u nastolatków widać pierwsze efakty wychowania ale zawsze to może być bunt młodości (znam wiele takich przykładów) a w doroasłym życiu jako ludzie, pracownicy, małżonkowie okazywali się ludźmi na poziomie i odpowiednim kręgoslupie moralnym. Więc dlatego tak napisałam a poza tym ich stosunek do rodziców po latach pokaże czy w wychowaniu odnieśliśmy sukces czy porażkę.
Co do uczenia się od innych to owszem nie jestem egocentryczką która uważa się za nieomylną i tylko moje jest najlepsze ale mam też własny sposób na życie jak też wychowanie syna jak również zasady i owszem liczę się ze zdaniem innych ale to nie znaczy że zawsze i we wszystkim. Nie lubię być chorągiewką - nawet jeśli inni uważają że  nie mam racji to staram się dochować wiary swoim zasadom. I jak do tej pory nie wyszłam na tym źle.

86

Odp: Pobił mnie chłopak...

no i nic nam nie pisze autorka wątku..  jak się sprawy mają? ..

87

Odp: Pobił mnie chłopak...

Dla mnie taki facet, to najgorsze scierwo, tchorz i prostak nie warty nawet splunienia na niego...Nie nawidze takich.
Pewnie jak by mial stanac w Twojej obronie, to by sie odwrocil i uciekl...Szkoda, ze mnie tam nie bylo...

Na mnie taki plaskacz podzialalby zupelnie odwrotnie...pewnie skonczyloby sie w sypialni...

Zostaw jak najszybciej drania.

88 Ostatnio edytowany przez Kilroy666 (2011-03-04 13:21:23)

Odp: Pobił mnie chłopak...

dostał publicznie przy wszystkich w twarz jeśli uderzył by ją przy wszystkich poniżył by się jeszcze bardziej dlatego zrobił to na ulicy

ja jestem oazą spokoju w takiej sytuacji albo pobił bym losowo spotkaną osobe na ulicy która by się krzywo popatrzyła narobił sobie kłopotów albo wyżył bym się na treningu co nie zmienia faktu że obrażanie drugiej osoby do niczego dobrego prowadzi.


Anhedonia napisał/a:
singiel34 napisał/a:

" kobiety nie wolno uderzyć nawet kwiatem ". ...

Tak mawiał mój pan od fizyki w podstawówce big_smile ale Nie, nie o to chodziło. ŻADNEJ ŻYWEJ ISTOTY NIE WOLNO KRZYWDZIĆ (BIĆ TEŻ!!!)

szkoda że nie byłaś moim przełożonym na szkoleniu wojskowym... wink on był innego zdania

89

Odp: Pobił mnie chłopak...

witam pierwszy raz jestem na tym forum . Jestem z chłopakiem 6 lat  mieszkamy razem , a raczej ja mieszkam u niego kilka razy jak mieliśmy sprzeczkę poszarpaliśmy się i wyganiał mnie z domu ,nie wyprowadziłam się ,bo mnie przeprosił i jakoś to było do następnej kłótni. Jak nam się nazbiera to jest strasznie! ciągnie mnie za włosy kilka razy mnie dusił nie wiem co mam robić jestem dalej z nim ale boje się ze następnym razem mnie pobije, albo coś gorszego.Kocham go strasznie i wiem ze on mnie tez ,ale to się chyba robi chora sytuacja ciężko mi jest , bo nie wiem co mam robić. nikomu o tym nie mówiłam, bo trochę wstyd mówić o takich sprawach komukolwiek.

90

Odp: Pobił mnie chłopak...
milena2020 napisał/a:

witam pierwszy raz jestem na tym forum . Jestem z chłopakiem 6 lat  mieszkamy razem , a raczej ja mieszkam u niego kilka razy jak mieliśmy sprzeczkę poszarpaliśmy się i wyganiał mnie z domu ,nie wyprowadziłam się ,bo mnie przeprosił i jakoś to było do następnej kłótni. Jak nam się nazbiera to jest strasznie! ciągnie mnie za włosy kilka razy mnie dusił nie wiem co mam robić jestem dalej z nim ale boje się ze następnym razem mnie pobije, albo coś gorszego.Kocham go strasznie i wiem ze on mnie tez ,ale to się chyba robi chora sytuacja ciężko mi jest , bo nie wiem co mam robić. nikomu o tym nie mówiłam, bo trochę wstyd mówić o takich sprawach komukolwiek.

Milenko, nie pozwól się tak traktować. Jak najszybciej zakończ ten związek, bo jego agresja będzie się nasilać, wiem, co mówię!!! To klasyczny przypadek znęcania. To nie jest miłość, ludzie kiedy się szanują i kochają nie biją się. Ty go kochasz?? Poczekaj, aż złamie ci nos albo kończyny, to szybko przestaniesz. Nie bądź ofiarą! Uciekaj, gdzie pieprz rośnie.

91

Odp: Pobił mnie chłopak...
maja 84 napisał/a:

Dziewczyno zapomnij o nim, nie ważne co bylo dobrego, widocznie go nie znalaś, ważne jest to,że Cie pobił i zachowal się jak psychopata.Powiedz komus bliskiemu co zrobil, bo skoro on nie "odpuszcza" i go ponosi,może na zerwanie zareagować agresywnie i znowu "nie odpuscic".Zerwij kontakt!!
Tu nie mają znaczenia jakies paragrafy tylko to,że  ten typ może byc dla Ciebie niebezpieczny i nieobliczalny, uciekaj od niego jak najdalej!!

Przykro mi ,że niektore komentarze są takie jekie sa, ale czasami musi byc" trup" by ludzie coś zrozumieli.

Napisz co u Ciebie, jak zawsze jestem za ratowaniem związku w tym wypadku radzę RZUĆ GO!!

Dokładnie tak. Podpisuje się pod tym postem wszystkimi kończynami! Szukałam w całej tej dyskusji takiego własnie głosu. Można godzinami dyskutować o tym czyja to wina, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, ale to w tej sytuacji nie ma znaczenia, bo własnie ten facet objawił się, obnażył swoje prawdziwe, ukrywane wcześniej JA. A skoro raz je ukazał to już nie będzie się z nim maskował, bo już nie ma potrzeby. Ja bym totalnie zerwała kontakt i opowiedziała kilku znajomym osobom o sytuacji, żeby mieć ochronę. To jest teraz najważniejsze.

92

Odp: Pobił mnie chłopak...

Witam,
wiem, że wątek jest przestarzały, ale trafiłam na niego, bo jestem w podobnej sytuacji...więc postanowiłam się wypowiedzieć.  Co prawda był to policzek za policzek, ale moje pytanie brzmi... JAKA JEST RÓŻNICA między znęcaniem się fizycznym a psychicznym w związku? Co jeżeli mężczyzna nieustannie poniża mnie SŁOWNIE ? Nawet w najmniejszej, pierdołowatej kłótni OBRAŻA MNIE SŁOWNIE, WYZYWA od najgorszych ? Co jeżeli mój cios w stronę jego policzka jest spowodowany takimi własnie słowami ? Co kobieta ma zrobić, kiedy stara się być spokojna (choć dla niej, porywczej, też jest to nie lada wyzwanie), chce jakoś załagodzić sytuacje, dojść do porozumienia, a mimo tego nieustannie słyszy w kłótni wyzwiska ? że jest tępa, nienormalna, jeb***ta, po***ana, pier***nieta, pop***dolona, że ma zamknąć mordę, itd, niezależnie od tego jak poważny lub nie, jest dany problem? Bo facet wpada w SZAŁ SŁOWNY i nie jest w stanie zapanować w ŻADNEJ SYTUACJI. Nawet jeżeli kobieta stara się nad sobą panować, to po takich tekstach w końcu kobiecie porywczej nerwy puszczą. To jest BEZRADNOŚĆ, chęć ZATRZYMANIA POTOKU SŁÓW, którego kochająca osoba nie jest w stanie ZNIEŚĆ ! Co taka kobieta powinna zrobić w takiej sytuacji ? krzyknąć "wynoś się" albo trzasnąć za nim drzwi? ileż można? CHCE żeby było dobrze, ale co do cholery ma zrobić w takiej sytuacji ?! KOCHA GO, ale nie może znieść wiecznego znęcania się psychicznego ! - no i czym to się różni od wymierzonego w policzek liścia?

Pozdrawiam

93

Odp: Pobił mnie chłopak...

Znęcanie się jest znęcaniem, przemoc jest przemocą. Przemoc fizyczna od psychicznej różni się tylko metodą jej stosowania.

Co powinna kobieta zrobić? Nic. Nic nie powinna. Może. Może pozostać u boku przemocowca, może od niego odejść.
Odpowiedz sobie sama, dlaczego pozostajesz w tym związku? Dlaczego zgadzasz się na stosowanie przemocy wobec siebie (pozostawanie w związku mimo takiego zachowania TŻ jest przyzwoleniem). Przy szukaniu odpowiedzi, pomiń standardowe "bo kocham go".

94

Odp: Pobił mnie chłopak...

A jeżeli pominiemy samą kwestię rozstania - bo to jest już zupełnie inna bajka - w takiej sytuacji po czyjej stronie leży wina? po czyjej stronie leży większa wina? kto zaczął? kto sprowokował? kto w takiej sytuacji jest bardziej odpowiedzialny za to co się stało? czy może odpowiedzialność leży idealnie, po równo po obu stronach?

95 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-04-02 14:45:15)

Odp: Pobił mnie chłopak...

rose24, dla mnie jesteś, wybacz, patologią. Podobnie jak autorka tematu. To są opisy zachowań typowo patologicznych: on ją wyzywa że poj*bana, ona go tłucze, potem on ją tłucze, a potem ona ryczy że jednak kocha swojego misiaczka.

Jaka zdrowa psychicznie osoba bije kogoś kogo kocha?
Jak facet tak Cię obraża, to się od niego odchodzi. Ty wolisz użyć siły fizycznej a potem się z misiaczkiem godzić.
Zasługujesz właśnie na faceta który Ci oddaje.

96

Odp: Pobił mnie chłopak...

Przedstawiłaś niewielki wycinek swej rzeczywistości i oczekujesz ogłoszenia werdyktu - rozstrzygnięcia kto winien. Nie zrobię tego.

97

Odp: Pobił mnie chłopak...

Dziękuję za szczere wypowiedzi.

Jesteście zdania (zaznaczam, że nie ma tu żadnej zaczepki), że żadna kobieta pod żadnym pozorem nie powinna spoliczkować mężczyzny, który zachowuje się w taki sposób ? Są różne charaktery. Jedna kobieta, spokojna i opanowana, odwróci się na pięcie i przemilczy taką sytuację, poczeka na reakcję mężczyzny, bądź odejdzie. Inna - porywcza i impulsywna - zareaguje agresywnie, czyli tym czym została sprowokowana. Albo słownie, wrzaskiem, albo fizycznie - spoliczkuje (i nie mówię tu o pobiciu, skopaniu, czy przywaleniu z całej siły patelnią). To jest oznaka choroby psychicznej? Cóż osoba nerwowa może zrobić w takiej sytuacji, skoro spokojnie zareagować nie potrafi? Szczególnie jeżeli druga strona ma taki sam charakter. Żadna ze stron nie potrafi powiedzieć "DOŚĆ", tylko ma miejsce obustronne nakręcanie się. Ja nie czuję się dobrze z tym, że tak to wygląda i że tak to się potoczyło. Ale to jest, jak już ktoś wcześniej trafnie stwierdził, zwykła bezradność. Zanim doszło do przysłowiowego "liścia", próbowałam być spokojna, opanować się - wiem, że mam z tym problem, dlatego ogromnie staram się nad tym panować. Mimo tego czułam się niejednokrotnie sprowokowana. No, ale co z tego ? Nie potrafię powiedzieć "dość". Jednocześnie mam wrażenie, że czegokolwiek nie zrobię i jakkolwiek się nie zachowam - jest nie tak jak powinno być.

Kwestia rozstania nie jest taka prosta, przynajmniej dla nas. Miało to miejsce już 3 razy (wiem, bez sensu i żałosne). Wiele złego działo się już między nami. Ale za każdym razem kończyło się to powrotem. Żadne z nas nie potrafi sobie z tym poradzić. Ze sobą czy bez siebie - i tak źle, i tak niedobrze. Bardzo proszę o nieocenianie pochopne takiego stanu rzeczy, gdyż jest to dla mnie naprawdę trudne. Zaczyna do mnie docierać, że to zwykłe przyzwyczajenie... Albo co gorsza uzależnienie. Ale obustronne? To musiałoby być wyjątkowe nieszczęście...

98

Odp: Pobił mnie chłopak...

Jestem zdania, że niektóre osoby decydują się żyć w toksycznym związku ze wszelkimi konsekwencjami z tego wynikającymi.


Przeczytaj zdania z mej sygnatury i pomyśl, którym z nich kierujesz się w życiu.

99

Odp: Pobił mnie chłopak...
rose24 napisał/a:

Cóż osoba nerwowa może zrobić w takiej sytuacji, skoro spokojnie zareagować nie potrafi? ... Żadna ze stron nie potrafi powiedzieć "DOŚĆ", tylko ma miejsce obustronne nakręcanie się...  Wiele złego działo się już między nami.

Wszystko co piszesz potwierdza, że to patologia.
Proszę, nie rozmnażajcie się. Wasze dzieci będą pewnie też przez Was bite i będą wciąż świadkiem wrzasków, wulgaryzmów i awantur, gdzie raz to tatuś bije mamusię, a innym razem mamusia tatusia.
Mówię to naprawdę z dobrego serca (wobec Waszych ewentualnych dzieci), a nie żeby Cie obrazić. Chcecie to siedźcie sobie w Waszym piekiełku, ale nie sprowadzajcie do niego dzieci. Choć pod tym jednym względem bądź odpowiedzialna.

100

Odp: Pobił mnie chłopak...
rose24 napisał/a:

Dziękuję za szczere wypowiedzi.

Jesteście zdania (zaznaczam, że nie ma tu żadnej zaczepki), że żadna kobieta pod żadnym pozorem nie powinna spoliczkować mężczyzny, który zachowuje się w taki sposób ? Są różne charaktery. Jedna kobieta, spokojna i opanowana, odwróci się na pięcie i przemilczy taką sytuację, poczeka na reakcję mężczyzny, bądź odejdzie. Inna - porywcza i impulsywna - zareaguje agresywnie, czyli tym czym została sprowokowana. Albo słownie, wrzaskiem, albo fizycznie - spoliczkuje (i nie mówię tu o pobiciu, skopaniu, czy przywaleniu z całej siły patelnią). To jest oznaka choroby psychicznej? Cóż osoba nerwowa może zrobić w takiej sytuacji, skoro spokojnie zareagować nie potrafi?

Stosując tą logikę musisz również dać przyzwolenie partnerowi na przywalenie Ci.
W końcu - co osoba nerwowa może zrobić w takiej sytuacji, skoro spokojnie zareagować nie potrafi smile

101

Odp: Pobił mnie chłopak...

Jestem świadoma tego, że jeżeli pojawiłyby się dzieci, byłoby to totalną katastrofą dla nich. Na szczęście to nie jest jeszcze ten etap, a nawet gdyby był to nie podjęłabym się tego, bez uporządkowania tego, co dzieje się obecnie.

"co osoba nerwowa może zrobić w takiej sytuacji, skoro spokojnie zareagować nie potrafi" - nie napisałam tego, żeby się usprawiedliwiać, tylko, żeby uzyskać jakąś radę na temat tego co w takiej sytuacji robić. I nie piszcie proszę o rozstaniu, bo taka sytuacja może się pojawić z każdym kolejnym partnerem. Moje pytanie brzmi - jak nad tym zapanować ? Nie mogę znieść ani tego, że ja tak robię, ani tego, że facet tak robi. To jest czasem zwyczajnie nie do opanowania, gdy obie osoby się wzajemnie nakręcają.

"Stosując tą logikę musisz również dać przyzwolenie partnerowi na przywalenie Ci." - życie nie zawsze jest oparte na logice, nie jesteśmy w sądzie. Powtarzam - ja siebie nie próbuję usprawiedliwić. Po prostu oboje jesteśmy impulsywni, i za cholerę nie wiem jak opanować całą sytuację, kiedy już się pojawi.

102

Odp: Pobił mnie chłopak...
rose24 napisał/a:

życie nie zawsze jest oparte na logice, nie jesteśmy w sądzie

Ależ jest. Logiczne jest wszystko, od emocji po ich konsekwencje. smile
To że dajecie sobie nawzajem w papę jest właśnie, khem, logiczną konsekwencją waszych charakterów i braków hamulców w pewnych zachowaniach.

Więc albo dajesz przyzwolenie - sobie i innym - na takie zachowania, albo pracujesz nad hamulcami.
Są szkolenia na powstrzymywanie gniewu (anger management), może powinnaś spróbować czegoś takiego?

103

Odp: Pobił mnie chłopak...

To, że jesteś impulsywna/nerwowa nie jest żadnym wytłumaczeniem stosowania przez Ciebie przemocy.



Pytasz o radę.
Zmień swe myślenie o sobie.
Znajdź odpowiedź na pytanie 'Jakim prawem stosujesz przemoc'.
Sposobem na uniknięcie agresywnych zachowań jest... zmiana miejsca pobytu, tzn. jeśli czujesz, że Twoja złość rośnie, wyjdź do innego pomieszczenia i ochłoń, pozwól, by rozum wrócił na miejsce. Podobnie zachowaj się, gdy to TŻ zaczyna być agresywny; daj mu szansę na ochłonięcie.

104

Odp: Pobił mnie chłopak...

Ok, próbowałam wychodzenia z pomieszczenia - owszem, sam mi mówił, że kiedy jest zdenerwowany potrzebuje spokoju, potrzebuje ochłonąć. Próbowałam go zostawiać samego, ale on potrafi obrażać się o każdą najmniejszą głupotę nawet na kilka dni, i mimo że sam tego chciał - nic szczególnego to nie daje. Kiedy zaczęłam go zostawiać samego, dla niego to nadal było za mało - musiał zakończyć spotkanie i wrócić do siebie. Potrafi się nie odzywać wtedy parę dni. Od jakiegoś niedługiego czasu jest tak, że jego szał zaczyna się już podczas najbardziej błahych problemów, albo raczej "problemów", bo problemami bym tego nie nazwała. Tzn. zaczyna wrzeszczeć, dogadywać mi, zatyka uszy jak małe dziecko, zaciska pięści itd itd, wtedy, gdy ja się zupełnie tego nie spodziewam, bo powiedziałam coś, co mu się nie spodobało. Nie daje dojść mi do słowa, wytłumaczyć, że źle coś zrozumiał itp. Zwyczajnie wpada w furię i nic do niego nie dociera. Ok - wyjdzie albo zostawię go samego. Ale następnym razem jest dokładnie tak samo. Nie ma między nami rozmowy, spokojnej wymiany zdań - jest awantura. Staram się być spokojna, mówić spokojnie, mówić mniej a konkretnie, ale to nic nie daje. To chyba normalne, że ja też oczekuję z jego strony jakiegoś ugięcia, odpuszczenia, zapanowania na emocjami. Ja też kiedyś awanturowałam się o wszystko, co tylko się pojawiło. Ale staram się nad tym panować, bo wiadomo jak to się kończy...
Podsumowując tego posta - czy myślicie, że jeżeli ja zmienię swoje postępowanie w 100 % na takie, jak to sugerujecie, cokolwiek to zmieni? Bez starań drugiej strony chyba nic to nie da...prawda?

Jeżeli chodzi o odpowiedź na pytanie "jakim prawem stosuję przemoc?"... Pierwsza odpowiedź jaka mi się nasuwa to "bo czuję, że on stosuje wobec mnie przemoc psychiczną i szantaż emocjonalny i w ten sposób mój organizm się broni". To jest odruch, jak rzucanie okropnych słów w nerwach, którymi ja do aż takiego stopnia jak on, zranić nie potrafię. Chciałabym też zaznaczyć, że zdarza się tak, że w tym jego szale nie ma w ogóle opcji żebym ja go normalnie dotknęła. Wystarczy, że chwycę go za rękę z nadzieją, że on się uspokoi, a w odpowiedzi zostaję odepchnięta, albo uderzona w rękę.

PS. Nie powiedziałabym, że emocje i uczucia są logiczne.. Gdyby były to w ogóle nie czytalibyście teraz moich postów. smile Dziękuję za radę, poszukam takich szkoleń.

105

Odp: Pobił mnie chłopak...

Oboje uznajecie, że jesteście bezkarni.
Oboje uznajecie, z różnych pewnie powodów, że wolno wam w opisany sposób się zachowywać.
Twierdzisz, że starasz się opanować. Nie raz, nie dwa, napisałam na forum o tym, że też się starałam wyprasować rzeczy. Tyle tylko, ze nie brałam żelazka do ręki. Owe 'staram się' jest tylko kolejnym usprawiedliwieniem. Poza tym, jeśli jesteś wściekła, to żadne 'staranie się' nie pomoże w ukryciu przeżywanych uczuć, one przebijają choćby z tonu głosu, tempa mówienia, gestów, it.p. I druga osoba odpowiada na te właśnie komunikaty.

Jeszcze jedno. Gdy ktoś jest tak wzburzony, że nie panuje nad sobą, używanie logicznych argumentów i rozmawianie z pozycji 'rozumu' na nic się nie zda, a często powoduje wzrost agresji, podobnie jest z kontaktem fizycznym, w emocjach każde dotknięcie jest traktowane jako przekroczenie granicy (bo jest nią) i wzmaga agresję.

Sądząc z Twych opisów, sporo jest w was obojgu złości, macie jej w sobie tak dużo, że każdy pretekst uznajecie za dobrym, by choć trochę jej się pozbyć. A gdyby tak pozbyć się jej w tzw. społecznie akceptowany sposób? A gdyby tak zrezygnować z pouczania, upokarzania, moralizowania, rozkazywania, innymi słowy zacząć szanować TŻ?

106

Odp: Pobił mnie chłopak...

"tzw. społecznie akceptowany sposób" - tzn. jak?

Też oczekuję szacunku. Problem w tym, że chyba każdy człowiek zupełnie inaczej postrzega okazywanie szacunku... Myślę, że nawet gdybym zachowywała się w tej kwestii idealnie (choć to też jest pojęcie względne), to i tak byłoby to z niewiadomych dla mnie przyczyn niewystarczające.

107 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-04-03 09:00:20)

Odp: Pobił mnie chłopak...

Smutne te tłumaczenia.
Masz bezpośredni wpływ tylko/aż na swoje zachowanie. To Ty decydujesz o tym, czy jesteś agresywna, czy nie. To Ty decydujesz o tym, czy panujesz nad emocjami, czy nie. To Ty decydujesz o tym, czy stosujesz przemoc, czy nie. Nie wspominam o tym, by wbić Cię w poczucie winy, tylko po to, byś uwierzyła, że jesteś osobą decyzyjną. I nawet, gdy jakichś działań nie podejmujesz, to też jest to Twoja decyzja.

Jaki to jest tzw. społecznie akceptowany sposób pozbywania się złości? Taki, który nie krzywdzi. Nie krzywdzi nikogo, ani osoby tę złość przeżywającą, ani nikogo innego. Jeden ze sposobów opisałam wyżej, to przeczekanie w miejscu, w którym nie ma nikogo, pozwolenie na to, by złość ulotniła się. Tak, to trudne, to bycie w złości i czekanie. To przyglądanie się sobie, to pozwolenie na to, by myśli swobodnie płynęły, bez ich zatrzymywania i bez ich podkręcania, bez - jak to w którymś momencie nazwałaś - podkręcania się. Po pewnym czasie złość rozpuszcza się, znika.

Innym sposobem jest wywalenie jej na zewnątrz. Złość, ze wszelkimi jej odmianami, ma mnóstwo energii, te sposoby pozwalają spożytkować ją. To proste czynności: bieg, szybki spacer, trening na siłowni (pomocnym jest worek do boksowania, ale nie tylko), pływanie, szorowanie podłogi, rąbanie drewna, it.p.. To wszystko robi się do utraty sił i okazuje się wtedy, że po złości nie ma śladu. Ulotniła się.


Wiele jednak osób karmi swą złość, podkręca ją, nie pozwala, by przebrzmiała. Po co? Bo mają z tego korzyści. Jakie? Bo można nią usprawiedliwić, w ich mniemaniu, każde wyrządzone i wyrządzane świństwo, każdą przemoc.


Edycja:
Zapomniałam o najważniejszym, o profilaktyce. smile
Warto 'załatwiać' sprawy na bieżąco, dzięki temu nie gromadzimy złości. Są jednak dwa sposoby 'załatwiania' spraw. Jeden, inwazyjny, polegający na wrzucaniu kamyków do ogródka drugiej osoby (to te wszystkie pouczania, narzekania, wbijania w poczucie winy, moralizowania), drugi, w którym mówimy o tym, co przeżywamy (jakie uczucia pojawiły się) na skutek zachowania drugiej osoby. Niby drobna różnica. Niby.

Podstawą jest jednak zawsze przekonanie o tym, że nie mamy żadnego prawa do krzywdzenia innych.

108 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2016-04-03 09:11:04)

Odp: Pobił mnie chłopak...

To nie złość, to histeria.
Twój partner wpada w taką histerię (jak trzylatek) za każdym razem, kiedy jest chociaż cień szansy, że okaże się że coś zrobił źle, albo kiedy coś idzie nie po jego myśli?
Oboje się nadajecie na terapię i to w trybie natychmiastowym. On, z powodu ze ma patologiczne wzorce reagowania emocjonalnego na rzeczywistość i nie panuje nad sobą (ani nie widzi potrzeby panować nad sobą, to otoczenie ma się dostosować i go nie wkurzać, z nim jest wszystko w porządku, prawda?), a Ty dlatego, że pomimo takich akcji wciąż bierzesz go pod uwagę jako partnera. Gdzie jest twoja elementarna godność? Pomiędzy Wami nie tyle jest miłość, ile uzależniająca GRA. Silne emocje, nawet negatywne, potrafią uzależniać. Nawet jeśli odejdziesz, to przy normalnym facecie będziesz się prawdopodobnie nudzić, więc w końcu znajdziesz sobie jakiegoś patola, albo wrócisz do tego. Terapia.
Zastanawiając się co TY masz zmienić, żeby ON inaczej sie zachowywał, bierzesz na siebie odpowiedzialność za jego reakcje. Błąd. To ON odpowiada za swoje reakcje, wyłącznie on. A jego nie zmienisz, nie naprawisz, ani to nie Twoje zadanie, ani nie umiesz, bo nie jesteś psychologiem (zresztą nawet psycholog potrzebuje do czegoś takiego określonych warunków, a jednym z jednym z najważniejszych warunków jest NIE bycie w związku z pacjentem). Możesz zmienić tylko siebie.

109

Odp: Pobił mnie chłopak...
Czarna Kotka napisał/a:

Nawet jeśli odejdziesz, to przy normalnym facecie będziesz się prawdopodobnie nudzić, więc w końcu znajdziesz sobie jakiegoś patola, albo wrócisz do tego.

Napisała że nie jest pewna czy kolejnego też nie będzie bić, gdy ją wkurzy.
Więc tu chyba nie do końca chodzi o jej uzależnienie od patologicznego partnera.

Dla mnie to jakiś kosmos. W życiu bym nie uderzyła kogoś kogo kocham. Miałam krótkotrwały związek, gdzie facet mnie wyzywał i był patolą. NIGDY nie podniosłam na niego ręki. Nawet mi takie wyjście do głowy nie przyszło. Co się dzieje w Twojej głowie że walnięcie komuś w twarz w ogóle rozpatrujesz jako wyjście?

Piszesz że teraz to są tylko "liście" z obu stron, żadne tam większe formy przemocy. A ja jestem pewna że jeśli zostaniecie ze sobą - dojdzie nawet do walnięcia w łeb patelnią o której wspomniałaś.
Bo przecież "emocje, złość, nerwy, a patelnia była pod ręką, więc jak można było nie zareagować inaczej?"

Mimo wszystkich rad które otrzymałaś, jestem przekonana, że niczego z tym nie zrobisz. Dalej ze sobą będziecie, pewnie kiedyś się chajtniecie. Myslę że nadal, w głębi ducha, uważasz ze wina leży po stronie partnera, bo Cię denerwuje, a przecież wie, że jesteś nerwowa.
Znałam jedną parę gdzie się oboje tłukli i uważali że mają takie temperamenty, uważali swój związek za wyjątkowy, bo był jak ogień - ogniste kłótnie, ogniste bijatyki, potem ogniste godzenie się. Od czasu do czasu rozstania, potem powroty, co umacniało ich w idiotycznym przekonaniu że są dla siebie stworzeni i inaczej być nie może.

110

Odp: Pobił mnie chłopak...

madoja, nie robię tak od samego początku i nie robię tak przy każdej sytuacji, kiedy on mnie byle jak wkurzy. To jest już ostateczność, kiedy słyszę potok słów i wyzwisk, wrzasków i widzę przez dłuższy czas szał w jego oczach. Kiedy go dotknę, żeby się odwrócił, a on mnie uderza w rękę albo ramię. A i tak nie zawsze, bo przeważnie nad tym jakoś panuję. Zdarza się to w zupełnej ostateczności, kiedy czuję się już całkowicie bezradna i bezsilna. To nie jest dla mnie przyjemność.

"uważasz ze wina leży po stronie partnera, bo Cię denerwuje, a przecież wie, że jesteś nerwowa." - mylisz się. Ja doskonale wiem, że wina nie leży tylko po jego stronie. Ale co ja mogę zrobić skoro to z jego strony ciągle słyszę: "Ja Tobie nic złego nie zrobiłem. Nie mam Cię za co przepraszać, to jest Twoje zdanie i Twoje odczucia, to je sobie miej". Jak już wspomniałam wcześniej - ja też kiedyś reagowałam na wszystko w sposób wybuchowy OD RAZU. Ja też nie raz użyłam wyzwisk. Oduczyłam się tego, dążę do normalnej, spokojnej rozmowy, ale ON tego nie chce. On nie chce rozmawiać, bo rozmowa wiąże się dla niego ze zmianą zdania w jakimś stopniu, z dojściem do kompromisu, z przyznaniem się do błędu. A on ma SWOJE ZDANIE, i NIKT ani NIC nie jest w stanie go do niczego przekonać, ani niczego mu uświadomić. Pisałam też, że próbowałam wielu form rozmowy, załatwienia problemu, jego rozwiązania. Ale mam wrażenie, że czegokolwiek nie zrobię - i tak będzie to z mojej strony nie takie, jakie powinno być.

Terapia. Właśnie. Już dawno chciałam się tego podjąć, ale pewnie domyślacie się, że ON NIE. On jest najmądrzejszy, jemu "nikt obcy nie będzie mówił, co ma robić".
Mogę pójść sama, oczywiście, pomoże mi to poradzić sobie z własną osobą. Problem w tym, że finansowo zwyczajnie mnie na to nie stać.
Chodziłam kiedyś do psychologa z nieco innego powodu, miałam zacząć terapię grupową, ale to znowu jest kwestia kilku miesięcy. Czyli w grę wchodzą finanse. Po 1. musiałabym przerwać studia, po 2. nie miałabym się z czego utrzymać w tym czasie nie pracując.

PS. Dziękuję Wam za odpowiedzi, naprawdę bardzo mi pomaga to, co piszecie.

111 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-04-03 16:37:28)

Odp: Pobił mnie chłopak...
rose24 napisał/a:

mylisz się. Ja doskonale wiem, że wina nie leży tylko po jego stronie. Ale co ja mogę zrobić skoro (...)

Niestety znów udowadniasz że sądzisz, iż to jego wina.
Rozkładasz bezradnie ręce i mówisz "ale co ja innego bidulka mogę zrobić w takiej sytuacji? pozostaje mi tylko walnąć go w ryj sad to takie smutne, ale nie mam wyjścia "
Nie przychodzą Ci do głowy takie rozwiązania jak "może by go nie bić?", albo "może by zakończyć ten chory związek?".

rose24 napisał/a:

pewnie domyślacie się, że ON NIE. On jest najmądrzejszy, jemu "nikt obcy nie będzie mówił, co ma robić".

I znowu. Cały czas piszesz o tym jaki on jest zły. Nie widzisz tego?
Mam wrażenie że chcesz, abyśmy zrozumieli dlaczego go tłuczesz i Cię rozgrzeszyli.
Ale my tylko widzimy patologiczne zachowania. I to w Tobie.  Bo z Tobą rozmawiamy.

rose24 napisał/a:

Mogę pójść sama, oczywiście, pomoże mi to poradzić sobie z własną osobą. Problem w tym, że finansowo zwyczajnie mnie na to nie stać.

To nie jest żadna przeszkoda. Psycholog przyjmuje także na NFZ, tylko dłużej się czeka. Jeśli teraz się zapiszesz, nie pójdziesz np. za 2 dni, ale 2 miesiące.
Ty chyba jednak nie chcesz, prawda?

Przypomniał mi się ten wątek na kafe:
http://f.kafeteria.pl/temat/f4/pobilam- … -p_4299625

112

Odp: Pobił mnie chłopak...

Zwykły psycholog z NFZ nie prowadzi terapii dla par, a przynajmniej mnie o takim nic nie wiadomo. Przecież napisałam, że chodziłam swego czasu do psychologa indywidualnie, tyle że z innego powodu.

Tak myślałam, że taka będzie reakcja. Owszem, rozmawiacie ze mną, dostrzegacie moje zachowania i wady. Ale właśnie z tego powodu, że rozmawiacie TYLKO ze mną, próbuję też nakreślić jak wygląda jego zachowanie. To nie oznacza, że nie widzę nic złego w sobie. Jak inaczej mam to zrobić? Jaki sens miałoby pisanie tylko o mnie, skoro problem nie leży TYLKO po mojej stronie ? Po to żebyście mogli stwierdzić: "Tak, masz rację, POTWIERDZAMY, coś jest z Tobą nie tak, lecz się" - ja nie potrzebuję takiego stwierdzenia, bo WIEM, że problem też leży po mojej stronie. Napisałam tutaj po to, żeby poznać opinie innych, obcych ludzi, jak się odnaleźć w takim związku i jak sobie poradzić z takimi ciężkimi sytuacjami, jak dotrzeć do człowieka, do którego nic nie dociera.

Gdyby takie proste było zakończenie tego związku to również nie pisałabym tutaj żadnych postów. Uwierzcie, ludzie z jakimś problemem w związku nie piszą tutaj po to, żeby przeczytać radę-cud pt. "Zostaw to". Każda taka osoba wie, że to jest jedyne wyjście, które rozwiązałoby cały istniejący problem. I gdyby to było takie proste, to większość z nich nie pisałaby tu. Problem jednak pojawia się, gdy okazuje się, że się tego nie chce. Szczególnie wtedy, gdy problem nie leży tylko po JEGO stronie, ale też po mojej.

Pozdrawiam.

113

Odp: Pobił mnie chłopak...

Co możesz zrobić oprócz tego co wcześniej napisałam? Nie prowokować, nie reagować agresją na jego agresję.

Jak się odnaleźć w takim związku, w którym przemoc jest na porządku dziennym? Nie wiem. Nie wiem jak i po co.

Chcesz dotrzeć do niego? On jest na tyle nierozumnym, by nie wiedzieć, że stosuje przemoc? Póki co on nie widzi żadnego powodu do zmiany swego zachowania: niezależnie od jego zachowania wobec Ciebie jesteś z nim i będziesz - on o tym wie.

114 Ostatnio edytowany przez rose24 (2016-04-03 19:15:08)

Odp: Pobił mnie chłopak...

On swoje wszelkie swoje złe działania zawsze usprawiedliwia moimi. Czymkolwiek by to nie było.

Czyli jakakolwiek zmiana jego zachowania jest możliwa, ale nie przy mnie. Jest możliwa zmiana jego zachowania, ale okaże to nie mnie, a komuś innemu.

115

Odp: Pobił mnie chłopak...

Jakakolwiek zmiana jego zachowania jest możliwa tylko wtedy, gdy on podejmie taką decyzję.

116

Odp: Pobił mnie chłopak...

W takim razie nie wiem, co musiałoby się stać, żeby uznał, że czas najwyższy.

Posty [ 66 do 116 z 116 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Pobił mnie chłopak...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024