Smutne te tłumaczenia.
Masz bezpośredni wpływ tylko/aż na swoje zachowanie. To Ty decydujesz o tym, czy jesteś agresywna, czy nie. To Ty decydujesz o tym, czy panujesz nad emocjami, czy nie. To Ty decydujesz o tym, czy stosujesz przemoc, czy nie. Nie wspominam o tym, by wbić Cię w poczucie winy, tylko po to, byś uwierzyła, że jesteś osobą decyzyjną. I nawet, gdy jakichś działań nie podejmujesz, to też jest to Twoja decyzja.
Jaki to jest tzw. społecznie akceptowany sposób pozbywania się złości? Taki, który nie krzywdzi. Nie krzywdzi nikogo, ani osoby tę złość przeżywającą, ani nikogo innego. Jeden ze sposobów opisałam wyżej, to przeczekanie w miejscu, w którym nie ma nikogo, pozwolenie na to, by złość ulotniła się. Tak, to trudne, to bycie w złości i czekanie. To przyglądanie się sobie, to pozwolenie na to, by myśli swobodnie płynęły, bez ich zatrzymywania i bez ich podkręcania, bez - jak to w którymś momencie nazwałaś - podkręcania się. Po pewnym czasie złość rozpuszcza się, znika.
Innym sposobem jest wywalenie jej na zewnątrz. Złość, ze wszelkimi jej odmianami, ma mnóstwo energii, te sposoby pozwalają spożytkować ją. To proste czynności: bieg, szybki spacer, trening na siłowni (pomocnym jest worek do boksowania, ale nie tylko), pływanie, szorowanie podłogi, rąbanie drewna, it.p.. To wszystko robi się do utraty sił i okazuje się wtedy, że po złości nie ma śladu. Ulotniła się.
Wiele jednak osób karmi swą złość, podkręca ją, nie pozwala, by przebrzmiała. Po co? Bo mają z tego korzyści. Jakie? Bo można nią usprawiedliwić, w ich mniemaniu, każde wyrządzone i wyrządzane świństwo, każdą przemoc.
Edycja:
Zapomniałam o najważniejszym, o profilaktyce.
Warto 'załatwiać' sprawy na bieżąco, dzięki temu nie gromadzimy złości. Są jednak dwa sposoby 'załatwiania' spraw. Jeden, inwazyjny, polegający na wrzucaniu kamyków do ogródka drugiej osoby (to te wszystkie pouczania, narzekania, wbijania w poczucie winy, moralizowania), drugi, w którym mówimy o tym, co przeżywamy (jakie uczucia pojawiły się) na skutek zachowania drugiej osoby. Niby drobna różnica. Niby.
Podstawą jest jednak zawsze przekonanie o tym, że nie mamy żadnego prawa do krzywdzenia innych.