Cała afera jest o to, że kilku nickom z pochodniami w rękach nie udało się wmówić konieczności skandowania, że troll przez nich wskazany jest trollem, tylko, o zgrozo, pozostali nie tylko nie przeszli nad tym do porządku dziennego obojętnie, tylko się jeszcze przeciwstawili.
Na hasło troll, masz iść jak w dym, a jak nie, to spłoniesz na stosie razem z nim.
Przecież afera rozpoczęła się od WYKAZYWANIA że ktoś jest trollem. To kto zaczął na siłę wykazywać? Zaprzeczający?
I to już nawet nie chodzi o Julkę, tylko o zasadę takiego działania.