Przedmałżeńskie ustalenia finansowe - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 163 z 163 ]

131

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

A u rodziców mogłabyś mieszkać nie robiąc tego wszystkiego i nie dokładając się do rachunków i zakupów?
Jeśli tak, to zrób to, wróć do rodziców
Ale wątpię, bo sama napisałaś że wspieralas jeszcze rodzinę..
Widzisz, tak mi się życie potoczyło, że układam je sobie drugi raz, partner ma wielki dom.
Nie wyobrażam sobie by oczekiwać od niego by mnie dopisał do KW.
Nawet za organizowanie życia jemu i kotu wink i pewien wklad w ten dom.
Bo to będzie też moje miejsce życia a sama nie zrobię takiej inwestycji.
Po prostu kwestia proporcji, wkładu.
Dopiero gdyby był znaczący, pojawiłby się temat. A już proponowanie połowy ceny jego zakupu lata temu  big_smile

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

A u rodziców mogłabyś mieszkać nie robiąc tego wszystkiego i nie dokładając się do rachunków i zakupów?
Jeśli tak, to zrób to, wróć do rodziców
Ale wątpię, bo sama napisałaś że wspieralas jeszcze rodzinę..
Widzisz, tak mi się życie potoczyło, że układam je sobie drugi raz, partner ma wielki dom.
Nie wyobrażam sobie by oczekiwać od niego by mnie dopisał do KW.
Nawet za organizowanie życia jemu i kotu wink i pewien wklad w ten dom.
Bo to będzie też moje miejsce życia a sama nie zrobię takiej inwestycji.
Po prostu kwestia proporcji, wkładu.
Dopiero gdyby był znaczący, pojawiłby się temat. A już proponowanie połowy ceny jego zakupu lata temu  big_smile

Rodzice po odchowaniu dzieci to chca miec czas dla siebie i swoje wydatki .

133

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
nim2 napisał/a:

Salomonko, bronisz jej, super, że chce się dziewczyna zabezpieczyć, ale zauważ, że ona nie ma tego, co Ty posiadasz i co pozwoliło Ci osiągnąć sukces finansowy w życiu. Pracowitość. Sprytne obie jesteście. Ona aż za bardzo, bo zauważ, że nic nie pisze na temat swojej pracy, swoich finansów i z czego będzie żyć po ślubie, utrzymując 50/50 dzieci i spłacając swój kredyt. Czy w ogóle ma szanse na kredyt? O tym nic, co ona w ogóle wniesie do tego małżeństwa, jaki posag? Wiem, że to nie te czasy, ble ble, ale to jest ważne, z czym ona wchodzi na nową drogę życia? Kiedy ja brałam ślub, miałam kawalerkę, którą sprzedałam, żeby kupić większe mieszkanie, wykończyliśmy je jako wspólnota i mi nie przychodzi teraz do głowy, żeby upominać się o należną mi część od męża. Czemu? Bo jak ja byłam na macierzyńskim, to dostałam 60% pensji po pół roku i to mój mąż nas głównie utrzymywał. Chyba na tym to polega? A jak on zachoruje, nie będzie mógł zarabiać tych pieniędzy, co do tej pory?
Napiszę przykład. Mam znajomych, którzy kupili mieszkanie prawie za 1 mln zł, finansowany kredytem, który po przeliczeniu wszystkich kosztów wyniósł 2 mln (i to przed pandemią, wysokimi stopami), tak sobie żyli z kredytem, który on głównie spłacał, az w końcu u niego wyszła choroba serca i nagła potrzeba operacji. Nie wiem teraz co u nich, bo nie mamy kontaktu, ja się wyprowadziłam z inne miejsce i jakoś tak wyszło. Podejrzewam, że została sama z kredytem, małym dzieckiem i chorym mężem.

Z każdym komentarzem tutaj utwierdzam się w tym co napisałam wcześniej - żeby tak kobieta kobiecie...Po co ten jad?
Znasz moją sytuację jedynie z kilkunastu linijek tekstu, które tu napisałam, a oceniasz mnie z perspektywy jednego wątku - mieszkania - jako niepracowitą. A jest wręcz przeciwnie.

Mam przeprosić, że nie wnoszę od siebie kawalerki do tego związku? Może kogoś zaskoczę, ale nie wszyscy mają taką możliwość. Nawet mimo, że pracują od 18 roku życia, ale wszystkie środki przez pierwsze lata szły na pomoc rodzinie.
Ale ocenić łatwo, wiem. Łatwiej puścić w świat jad i złośliwość pomieszaną z oceną. Ten wątek utwierdził mnie jedynie, że daleko nam kobietom jeszcze do wspierania się.

Agnes76 napisał/a:

Przecież to co robi autorka to zwykłą manipulacja. Chce mieć własne mieszkanie za pieniądze narzeczonego.
Czy on jej każe płacić za mieszkanie, na które ją nie stać?  Nie.
Za to ona chce mieć mieszkanie na które ją nie stać.

Teraz są narzeczeństwem, będą małżeństwem, mieszka teraz i może mieszkać w przyszłości bez wykładania kasy. Problem w tym, że ona by chciała mieć to mieszkanie gdyby już nie była jego narzeczoną czy żoną. Czyli tak naprawdę chciałaby mieć jego mieszkanie bez niego.
Mieszkanie w prezencie to raczej  kosztowny prezent dla osoby, z którą nic nie łączy.

Kto powiedział, że mieszkam bez wykładania kasy? Nie ma w życiu nic za darmo.
Od kiedy tu mieszkam to ja sprzątam, gotuje, robię pranie, listę zakupów (które oczywiście dzielimy 50/50, a czasami w proporcji 60/40 na mnie, bo jak kupuje coś nie na wspólnych zakupach, to nie rozliczam tego) i inne domowe sprawy.
Płacę oczywiście czynsz i rachunki. Do tego pracuje na pełen etat (z nadgodzinami nawet 1.5 etatu) i jakieś drobne działania poboczne. Od momentu kiedy się znam z moim Narzeczonym pracuję więcej niż on, biorąc pod uwagę aspekt ilości godzin. Niestety wybrałam słaby zawód, który usiłuję zmienić od jakiegoś czasu.

I to nazywamy mieszkaniem za darmo? Organizowanie mojemu Narzeczonemu życia, na które inaczej nie miałby czasu. Dzięki temu on może spokojnie pracować, jeździ na wyjazdy i zarabia dobre pieniądze. Pieniądze, które są TYLKO dla niego i spłaca za nie SWÓJ kredyt.
Będąc wyrachowanym, to bardziej opłacałoby mi się mieszkać u rodziców jeszcze przez 2 lata, odłożyć pieniądze i kupić swoje mieszkanie, kompletnie wszystko zlewając. Naprawdę jakbym chciała sobie po taniej zorganizować życie to mam na to sposoby i możliwości.

Mam nadzieję, że mężowie i partnerzy wszystkich kobiet, które tak zjadliwie piszą mi, że jestem "żerująca" na kimś, są aktywnymi uczestnikami obowiązków domowych. Albo chociaż, że dzielicie się kosztami zlecania tego. Skoro tak wszystko u was 50/50 i każdy wniósł piękny dobytek do małżeństwa.
Może w końcu kończy się to myślenie, że obowiązki domowe to nie praca, tylko ja jeszcze o tym nie wiem.

Tym postem tylko potwierdziłaś moje przypuszczenia. Zazdrościsz całemu światu, że mamy lepiej niż Ty, nawet swojemu narzeczonemu sytuacji materialno-rodzinnej. Możesz się ciskać na niesprawiedliwość albo zakasać rękawy i zmienić swoją sytuację. Wybór należy do Ciebie. U mnie nie ma 50/50 i zrozum, że nigdy tak nie będzie, nawet jeśli z excelem będziecie wszystko podliczać. Na tym polega wspólne życie. Przykro mi, że masz nieciekawe doświadczenia, ale może zamiast w nieruchomości zainwestuj we własny rozwój może jakąś terapię, która pomoże Ci uporać się z bolesną przeszłością. Jesteś ambitna i to się ceni, ale ambicje często przeradzają się w chorobę. Przemyśl to.

Bycie nauczycielem czy urzędnikiem nie czyni z Ciebie człowieka gorszej kategorii. Masz mentalność biednej osoby, która za wszelką cenę chce światu udowodnić, że Cię na coś stać. Zastaw się a postaw się. Ja bym powiedziała narzeczonemu, nie stać mnie na taki standard życia, więc albo bierzesz mnie taką jaką jestem albo nie mamy o czym gadać. A Ty próbujesz go jakoś podchodzić, jakoś kombinować i w sumie to nie wiadomo o co Ci biega.
W dalszym ciągu unikasz odpowiedzi na pytania o konkrety, czemu? Jak zamierzasz sfinansować zakup swojego własnego mieszkania?

134 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-09 11:22:55)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Autorko, narzeczony może Cię wziąć i w "jednej  koszuli", ale zrozum, ze nie możesz tego wymagać od niego, to musi być jego inickatywa.
Te prace domowe w domu 2 dorosłych osób to pikuś w porównaniu do organizacji domu gdy są dzieci,
Moze jeśli nie masz możliwości i ochoty spłacać jego wkładu teraz, a chcesz by mieszkanie było 50/50 to zaproponuj, że zostaniesz współwłaścicielką mieszkania w momencie gdy urodzi się dziecko?
To można zawrzeć w umowie majątkowej małżeńskiej chyba nawet.
Ale naprawdę rozdzielność Ci się nie opłaca , więc nie naciskalabym na nią.
Nie wiem ile masz lat, ale jeśli przed 30 rozważyłabym jednak odłożenie tego ślubu w czasie i skupienie się na pracy, jeśli jesteś taka ambitna.
Komfort pracy bez zajmowania się dziećmi jest nieporównywalny do pracy matki , zwłaszcza małych dzieci.
Wiem to z autopsji,  jak dzieci wyprowadziły się z domu, w 3 lata przekroczyłam zarobki ex męża, które były wyzsze niż średnia.
Myślałam nawet,  że gdybym miała możliwość cofnąć czas, opoznilabym założenie rodziny i postawiła na siebie. Bo widzisz..Ta praca w domu w polskim społeczeństwie i nie tylko nie jest doceniana przez nikogo..
Widzę że bardzo nie chcesz być jak Babcia, byc może Mama. I dobrze.
Poradzę Ci coś: Jak kobieta kobiecie smile
Nie organizuj mu życia, nie pomagaj mu w karierze,
Mój ex mąż potrafił mi na publicznym forum dziękować za wsparcie i dostawałam oklaski.
Ale to było na pokaz..
Postaw na siebie. Odłóż kwestię dzieci, nie trać czasu na dorabianie, zdobądź nowy zawód, naucz się dodatkowego języka.
Jak Cię stać teraz, to wpłać mu połowę tego wkłady własnego w mieszkanie,  opłaci Ci się nawet jak nie będzie dzieci.
Jeśli nie , propozycję rozwiązania Ci podałam.
PS.
Czas nie jest z gumy.
Jeśli poświęcasz czas np na gotowanie w domu i sprzątanie,  zakupy itd, to On musiałby zapłacić zatrudnionej Pani ok 100 zł dziennie.
Za to wynajmiesz kawalerkę.
Ale jeśli angażujesz się w bycie jego asystentką,  to zabierasz sobie czas na zarabianie pieniędzy, podnoszenie swoich kwalifikacji. Pomyśl o tym.
I nie spodziewaj się,  że jeśli go tak przyzwyczaiłaś,  szybko z tęgo zrezygnuje..
Nie wiem czy bym poruszała ten temat otwarcie, czy powoli rezygnowała z tych zachowań..
Faktycznie jeśli umówiliście się na taką rozmowę, to niech się odbędzie ona gdy będziesz miała wszystko przemyślane.
Teraz to chyba powiedzialabym mu: odłóżmy to, muszę  to jeszcze przemyśleć.

135

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Dziwne.

Te wielkie "prace" i jej "obowiązki" co wykonuje Pani mieszkając za darmo u swojego przyszłego męża są wręcz dziwne smile

Ja rozumiem że jakby robiła obiad tylkko dla niego a sama nic nie jadła tam ani nie przebywala w tym  domu.

Pranie ? Rozumiem że tylko faceta ubrania ? Swoje zanosi do domu i tam pierze ?

Mieszkam sam w domu 130m2. Sam go czyszczę, sam piorę, sam gotuje.
Naprawdę nie zajmuje to dużo czasu i moja przyszła kobieta nie musiała tergo robić bo sam to potrafię.
Oczywiście fajnie aby pomogła, ale no właśnie ale ..

Jeśli partnera prawie nie ma w domu i wraca wieczorami to zapewne je poza mieszkaniem. Jak ktoś prawie nie przebywa w domu to go prawie nie brudzi, wiec sprzątania mało.
Poza tym mieszkanie łatwiej wyczyścić niż dom.

Mnie o tak przeraża te wyrachowanie. Traktowanie partnera czy przyszłego męża jak cytrynę którą należy wyciśnąc aby na małżeństwie zarobić.
Szok.

Osobiście nie wiem czy bym chciał mieć taką kobietę czy żonę która jedynie co ją interesuje to zawartośc mojego portfela i ile na tym "zarobi".

A co z uczuciami ? Co z miłością ?

Ludzie zakochani naprawdę mogą żyć w małej klitce i niczego nie mieć.
To znaczy maja siebie i im to starcza.

Jeśli naprawdę tak wyglądają nowe "związki" czyli są "inwestycją" i interesem który musi sie opłacić i nawet dać lepszy zysk niż lokata to może faktycznie być samemu.

Wtedy wydamy kasę tylko na siebie i swoje potrzeby.

136 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-09 12:02:53)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Kaszpir, idąc Twoim tokiem myślenia on i tak tam mieszka i musiałby to wszystko robić sam big_smile więc..

Sama widzisz autorko, że nikt tego nie doceni, to sa "niewielkie obowiazki"
A jak przyjdą dzieci, Pan domu który od czasu do czasu się nimi zajmie, też uzna że  On pracuje ciężko, a Ty niewiele.
Powiem Ci tyle: praca nad najtrudniejszymi  kontraktami, za które dostaję naprawdę duże pieniądze to pikuś w porównaniu z chorymi dziećmi czy organizowaniem przyjęć dla znajomych męża.
Może są jeszcze gdzieś tradycyjne modele związku, takie jak moich rodziców, gdzie Mama nie pracowała zawodowi, a Ojcu nigdy by nie przyszło do głowy by uważać ją za nieużyteczną i czegokolwiek skąpić..
Są udanym małżeństwem 55 lat.
Ale teraz wielu mężczyzn z takim myśleniem nie znajdziesz.
Więc przemyśl sobie
Kaszpir, Ty zostałeś z waszym rodzinnym majątkiem w domu,  a żona wyszła z walizką?

137 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2024-11-09 12:20:41)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

Kaszpir, idąc Twoim tokiem myślenia on i tak tam mieszka i musiałby to wszystko robić sam big_smile więc..

Sama widzisz autorko, że nikt tego nie doceni, to sa "niewielkie obowiazki"
A jak przyjdą dzieci, Pan domu który od czasu do czasu się nimi zajmie, też uzna że  On pracuje ciężko, a Ty niewiele.
Powiem Ci tyle: praca nad najtrudniejszymi  kontraktami, za które dostaję naprawdę duże pieniądze to pikuś w porównaniu z chorymi dziećmi czy organizowaniem przyjęć dla znajomych męża.
Może są jeszcze gdzieś tradycyjne modele związku, takie jak moich rodziców, gdzie Mama nie pracowała zawodowi, a Ojcu nigdy by nie przyszło do głowy by uważać ją za nieużyteczną i czegokolwiek skąpić..
Są udanym małżeństwem 55 lat.
Ale teraz wielu mężczyzn z takim myśleniem nie znajdziesz.
Więc przemyśl sobie
Kaszpir, Ty zostałeś z waszym rodzinnym majątkiem w domu,  a żona wyszła z walizką?


Ela każdy kto wynajmuje albo ma mieszkanie/dom musi zajac sie ogranięcie  tego domu/mieszkania.

Ja właśnie obecnie robię pranie. Obecnie już pranie wylądowało w suszarce i za jakiś czas będzie już w szafie.
Tak samo ja dziś zajmę się czyszczniem (kurze,odkurzanie,mycie podłóg).
Obiad też dziś zrobię.
Dziś będzie pizza w stylu włoskim smile

Naprawdę nie jest to jakiś wielki problem i sam nie potrzebowałbym sprzątaczki czy kucharki.
Oczywiście pomoc sie by przydała i raczej bym się nie obraził, ale to nie znaczy że sam nie dam rady.

Tak samo jak jedzeniem, no chyba że ktoś zamawia na dowóz tylko.

To są normalne obowiązki które każdy wykonuje.

Zapewne ten facet też sam to robił jak jej nie było. Jak go nie ma w domu to zapewne obiady je poza domem a samo mieszkanie mało się brudzi.
Wątpie aby potrzebna by mu była sprzątaczka i kucharka bo on to sam sobie ogarnia i myślę że jakby mu wyskoczyła aby mu płacił 100zł za "usługi" to by ją wyśmiał.

Jak się coś użytkuje to sie też tym zajmuje.
I to normalne.

Co do mojej ex. Powiedzmy że na małżeństwie bardzo bardzo dobrze wyszła finansowo.
Nie miała żadnego majatku a długi jak wchodziła do związku a wyszła z majatkiem i to nie małym smile

138

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Czytając ten wątek, nie dziwię się czemu tak mało małżeństw jest zawieranych. Tzw znak czasów. Za dużo kazdy ma do stracenia.

139 Ostatnio edytowany przez GrazynkaPL (2024-11-09 12:30:20)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Legat napisał/a:

Czytając ten wątek, nie dziwię się czemu tak mało małżeństw jest zawieranych. Tzw znak czasów. Za dużo kazdy ma do stracenia.

140

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Fajny taki ślub, który z założenia ma być tylko wstępem do korzystnego majątkowo rozwodu:)

141 Ostatnio edytowany przez R_ita2 (2024-11-09 12:43:16)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Legat napisał/a:

Czytając ten wątek, nie dziwię się czemu tak mało małżeństw jest zawieranych. Tzw znak czasów. Za dużo kazdy ma do stracenia.

Legacie to jedno, że związek często przypomina układ biznesowy, gdzie każdy zabezpiecza siebie, a nie myśli o wspólnocie, nie mnie oceniać czy to słuszne czy nie. Ilu ludzi nie rozwodzi się i żyje jak pies z kotem bo nie są w stanie podzielić majątku, np. Gospodarstwa rolne, wspólnicy spółek....

Akurat mój rozwód to myślę że to bardzo odległa przyszłość, nie wyobrażam sobie tego jeszcze, ale biorąc pod uwagę fakt, że nie mieliśmy intercyzy, mąż przepisał mi połowę domu, ze swojego dyrektorowania i członkowstwa w zarzadzie miał bardzo ładne pieniądze to coś tam bym mogła wyszarpać (o ile przy orzekaniu o winie coś by mi się należało, NIE WIEM, NIE ZNAM SIE) ale szczerze nie wyobrażam sobie szarpać się przed sądem o majątek. On to zdobył, dom wybudował on, pieniądze zarabiał on i wyciąganie teraz łapy po cokolwiek, mimo że miałam swój wkład w małżeństwo przecież i swoje poświęcenia, np. Rezygnacja z pracy na rzecz rodziny, uważam za wysoce niemoralne [tak, ja tak uważam, wow]. Nie wniosłam materialnie nic, więc wychodzę z niczym. Zostaje z tym co miałam. Tak jest uczciwie w mojej opinii. Już wystarczająco odarłam go z godności i wiary w ludzi, to chociaż pieniądze zostawię.

142 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-09 14:23:08)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

A jednak to nie robi się samo smile to do Kaszpira.
Bo to zajmuje czas.
Może Ty już masz taką stabilizację zawodową że nie musisz liczyć każdej godziny poświęconej na pracę.
Ale czy podczas waszego małżeństwa  musiałeś wracać do domu by gotować, czy do chorych dzieci?
I pewnie robiła to żona. A Ty zarabiałeś.
Więc ona dobrze na tym wyszła, a autorka może wyjść z niczym.
Teraz to jest luz I odcinanie kuponów.
Ale jak planuje się dzieci i wspólne wieloletnie życie, to dziewczyny 20, 30 lat widzą, że nie mają cj liczyć na mężczyznę do końca życia,
Bo już często ojcowie zostawili matki na lodzie.
A nie każda 50 latka jest w stanie sie po tym pozbierać.

143 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2024-11-09 15:59:04)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

A jednak to nie robi się samo smile to do Kaszpira.
Bo to zajmuje czas.
Może Ty już masz taką stabilizację zawodową że nie musisz liczyć każdej godziny poświęconej na pracę.
Ale czy podczas waszego małżeństwa  musiałeś wracać do domu by gotować, czy do chorych dzieci?
I pewnie robiła to żona. A Ty zarabiałeś.
Więc ona dobrze na tym wyszła, a autorka może wyjść z niczym.
Teraz to jest luz I odcinanie kuponów.
Ale jak planuje się dzieci i wspólne wieloletnie życie, to dziewczyny 20, 30 lat widzą, że nie mają cj liczyć na mężczyznę do końca życia,
Bo już często ojcowie zostawili matki na lodzie.
A nie każda 50 latka jest w stanie sie po tym pozbierać.

Nie Ela.

Każdy z nas pracował w tych samych godzinach i zarabiał podobnie.
Podział obowiazków był.

Moja Ex była tak naprawdę podobna do tej pani. Kalkulowała ile może wyciągnąć i czy jest to opłacalne.
Tyle że u mnie sądzę że "mamusia" kontrolowała aby ten zysk dla córeczki był jak największy smile

144

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Kaszpir007 napisał/a:

Moja Ex była tak naprawdę podobna do tej pani. Kalkulowała ile może wyciągnąć i czy jest to opłacalne.
Tyle że u mnie sądzę że "mamusia" kontrolowała aby ten zysk dla córeczki był jak największy smile


Dlaczego obrażasz nową użytkowniczkę forum? Może zachowaj trochę kultury?

"wyciągnąć"

Gdzie tu jest coś o wyciąganiu?
Masz na myśli odrzucenie propozycji kupna losowego mieszkania po cenie rynkowej?

Autorka chce brać ślub i rodzić dzieci, a nie planować rozwód, może zacznij czytać, a nie opowiadać o swoich niepowodzeniach miłosnych.

Dlaczego napisałeś o tym, co robisz w swoim domu? Autorka wyraźnie napisała, że w ich domu to ONA zajmuje się obowiązkami. Jak rozumiem, chciałeś dokonać manipulacji?

145

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Tak sobie myślę, że Autorka założyła ten wątek wyłącznie po to, aby uspokoić własne sumienie. Ponadto zapewne pomyślała, że to jest doskonały sposób na to, aby zdobyć pewność, że Jej działania są w pełni moralne jak i etyczne. Gdyby Jej chodziło o konkrety to skorzystałaby z porady profesjonalnego prawnika. Tu jednak zadziałał inny mechanizm. To klasyczne zachowanie oparte na samoobronie własnych przekonań. Co więcej, to również poszukanie potwierdzenia słuszności swojej racji stanu w postaci opinii innych osób.

146 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-11-09 22:18:16)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Kaszpir007 napisał/a:

Każdy z nas pracował w tych samych godzinach i zarabiał podobnie.
Podział obowiazków był.

Moja Ex była tak naprawdę podobna do tej pani. Kalkulowała ile może wyciągnąć i czy jest to opłacalne.
)

V.s.


Kaszpir007 napisał/a:

Co do mojej ex. Powiedzmy że na małżeństwie bardzo bardzo dobrze wyszła finansowo.
Nie miała żadnego majatku a długi jak wchodziła do związku a wyszła z majatkiem i to nie małym smile

Koń by się uśmiał, gdyby potrafił.

147

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Życie jest życiem i nigdy nie wiadomo co nas spotka.
Załóż konto takie tylko dla siebie i odkładaj ile możesz i nikt o tym nie  powinien wiedzieć.
Jeżeli chcesz kupić mieszkanie i stać cie na to kup.
Dodatkowa ochrona nad głową przyda sie w razie czarnego scenariusza. Zawsze możesz wynająć i kasę przelewać na swoje prywatne konto.
To jego mieszkanie i prawnie nie należy fo ciebie chyba że po ślubie zostanie wciągnięte jako wspólny majątek.
I masz rację nie zgadzając się na wspólne spłacanie kredytu.

148

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Reni48 napisał/a:

Załóż konto takie tylko dla siebie i odkładaj ile możesz i nikt o tym nie  powinien wiedzieć.

Ciekawe czy facetowi tez polecałabyś takie coś w związku. smile

149

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Ja facetowi pokecilabym dokładnie to samo smile
Niepotrzebnie tak często doszukujesz się antymęskiego zachowania u kobiet, nie znając ich

150 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-11-10 13:19:28)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

A gdzie tu antymęskość? Dopytuję o równość płciową.
Rozumiem, że wg ciebie facet też może ile sie da, ukrywać przed swoja partnerką swoich dochodów.
Ja to odbieram jako nieuczciwość, a zdaje się, jest ślubowana uczciwość małżeńska.

151

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Legat napisał/a:

A gdzie tu antymęskość? Dopytuję o równość płciową.

Jak jest nierówność, to właśnie z powodu antymęskowci i antykobiecosci

152

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Rozumiem, że mamy inne podejście do uczciwosci związkowej. smile

153

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Nie wiem jakie Ty masz, ale to co piszę na forum  nie jest inne dla kobiet i mężczyzn.

154

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Elu ok rozumiem. Zalecasz w związkach czy to kobiecie, czy mezczyźnie ukrywanie ile sie da kasy przed swoim partnerem i przeznaczanie jej na własne potrzeby.
Dla mnie to jest nieuczciwe bez wzgledu na płeć.

155 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-10 15:09:57)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Legat napisał/a:

Elu ok rozumiem. Zalecasz w związkach czy to kobiecie, czy mezczyźnie ukrywanie ile sie da kasy przed swoim partnerem i przeznaczanie jej na własne potrzeby.
Dla mnie to jest nieuczciwe bez wzgledu na płeć.

Chyba mnie z kimś  pomyliłeś  smile
Gdzie ja pisalam coś o ukrywaniu kasy?
Widzę że pisała to Reni48 ale nie ja
Może się nie zrozumieliśmy, ale ja pisalam o poradach Reni, tylko o moich wpisach w tym temacie

156

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Legat napisał/a:
Reni48 napisał/a:

Załóż konto takie tylko dla siebie i odkładaj ile możesz i nikt o tym nie  powinien wiedzieć.

Ciekawe czy facetowi tez polecałabyś takie coś w związku. smile

Ela210 napisał/a:

Ja facetowi pokecilabym dokładnie to samo smile

157 Ostatnio edytowany przez noben (2024-11-10 19:45:37)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

To bardzo ciekawe, że nikt nawet nie mrugnął okiem wobec planu Autorki, aby wydatki dzielić po równo kwotowo, natomiast wpłaty na wspólne konto też po 'równo'  ale jako % od dochodów....

Pytanie - czy matematyka aż tak szwankuje, czy hipokryzja aż tak szybuje?
Znając to forum już czas jakiś, naprawdę trudno mi się zdecydować....

158

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

W swojej wypowiedzi odniosłam się do Twojej, nie cytowałam Reni., a właściwie odniosłam się do częstej Twojej tezy, że kobiety mają jakieś fory.

159

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
NowaDroga napisał/a:

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Z tego co czytam to zdania na temat mojej sytuacji są mocno podzielone, co wcale mnie nie dziwi.
Mocno mnie smuci jednak podejście niektórych osób, które nazywają mnie "żerującą" lub "kombinującą, żeby dostać, a się nie narobić". A najbardziej jest to przygnębiające, bo widzę, że są to kobiety.

Drogie Panie, gdybyśmy wspierały się nawzajem na takim poziomie, jak robią to mężczyźni, to na świecie występowałby wtedy ułamek damskich tragedii finansowych w stosunku do ilości, która odbywa się teraz.
Sama w mojej rodzinie obserwowałam jak dziadek doprowadził swoimi "pomysłami" na interesy moją babcię do upadłości konsumenckiej, sam pływając z uśmiechem po powierzchni.
Różnica była taka, że on jako "biznesmen" miał możliwość porad, jak z tego wybrnąć, a ona jako jedynie "podpisująca" bez żadnych praw - nie.
Przykro się patrzy, jak przez takie sprawy rozsypują się całe rodziny. Nikomu nie życzę tego oglądać, a tym bardziej w tym uczestniczyć.

Prosiłam w moim poście o poradę, jak zabezpieczyć w mojej sytuacji SIEBIE.
Nie życząc nikomu źle, nie zazdroszcząc, ani nie żerując.
Układ, który mieliśmy do tej pory ustaliliśmy wspólnie z Narzeczonym i pasował nam obojgu.
Nasza sytuacja się zmienia, więc układ też potrzebuje weryfikacji, ale nie rozumiem czemu w związku z tym ja miałabym rezygnować ze swoich celów.
Sytuacja jest skomplikowana, owszem, ale na pewno nie bez wyjścia.

Co do mieszkania, to naprawdę nie rozumiem głosów, że mam płacić jego obecną wartość.
Nie dostałam takiej propozycji od Narzeczonego np. 3 lata temu, gdy ceny nie szybowały tak jeszcze w górę. A wtedy spokojnie mogłabym sobie pozwolić na wspólne spłacanie, nawet po ówczesnej wartości.
Uważam, że sytuacja z mieszkaniem Narzeczonego z perspektywy, że miałabym zostać dopisana jako współwłaściciel i spłacać kredyt po obecnej wartości mieszkania, stawia mnie w niekorzystnym położeniu, a z każdym dniem tak naprawdę coraz gorszym. Bo ceny nie maleją.

Niektóre osoby piszą też o obniżaniu standardu życia naszej rodziny przeze mnie, gdy wezmę dodatkowy kredyt na własne mieszkanie tylko na siebie.
No, ale jeżeli "odkupię" udziały 50/50 obecnego mieszkania Narzeczonego i tym samym wezmę kredyt na siebie, to też mnie nie będzie stać na życie na wysokim poziomie. A już na pewno nie na poziomie zarobków Narzeczonego.
Ponadto, gdybyśmy w powyższej sytuacji wybrali wspólność majątkową, to i tak spłacamy ten kredyt ze wspólnych pieniędzy. Nie widzę tu sensu.

Sytuacja, w której ja dołączam do współwłasności mieszkania, ale po jego obecnej cenie rynkowej powoduje, tylko i wyłącznie, że oprócz konieczności spłacania kredytu, który został w banku, będę musiała zapłacić drugie $ tyle do kieszeni mojego Narzeczonego.
No i fajnie, będzie miał tę kasę. Jeżeli zrobimy tą "transakcję" przed ślubem lub gdy wybierzemy intercyzę, to zyska ładną sumkę na swoim koncie. I co z nią zrobi? Pojedzie sam na wakacje na Malediwy, bo mnie nie stać, bo spłacam kredyt? A może kupi sobie wioskę we Włoszech albo samolot. Nie wiem.
Ale ja myślę jako team. I gdybym została dopisana do mieszkania na współwłasność 50/50 po cenie zakupie nieruchomości, to wiem (bo znam kwotę jaka została do spłacenia), że za max. 10 lat wspólnie byśmy go spłacili. A jeżeli uda mi się zdobyć lepszą pracę, to nawet wcześniej. To uwalnia od kredytu i otwiera nowe możliwości, chociażby inwestycji. I tutaj zastanawiam się czemu tylko ja to widzę jako naszą szansę?

Mój Narzeczony miał o tyle szczęścia, że urodził się w rodzinie, która mu pomogła w zakupie mieszkania w dobrym czasie. Oprócz tego, mieszkając wtedy u rodziców mógł odłożyć sporo pieniędzy, nawet zarabiając przeciętnie, bo żył na koszt rodziców.
Po śmierci rodziców jest jedynym spadkobiercom innych nieruchomości. Ja nie mówię, że to obliguje go do czegokolwiek. Później najprawdopodobniej dostaną to nasze dzieci, z czego się cieszę, bo ja nigdy nie miałam takiej szansy, a chcę jej dla moich dzieci.
Piszę to tylko dlatego, że gdyby sytuacja była odwrotna, to ja zachowałabym się zupełnie inaczej. W końcu wybrałam tego człowieka na towarzysza mojego życia, to czemu mam mu ( i tym samym nam) robić pod górkę?

Spadkobiercom xd no Grażynka, nieźle se to kalkulujesz

Łatwo oceniać i krytykować innych.
Ale widzę po Twoich postach, że tylko po to jesteś na tym forum. Ciekawe co sobie tym rekompensujesz smile


No tak, kazdy komus nie podoba sie co piszesz albo ci zazdrosci albo cos sobie rekompensuje. Pytanie tylko czego ludzie mieliby zazdroscic, bo naprawde twoje sytuacja jest mocno nieciekawa. Watek nieco smierdzi trollem, i to takim co tutaj sie juz obracal ale zalozmy na chwile, ze nie jest.

Ja cie akurat jakos za bardzo nie skrytykowalam w porownaniu do innych ale jak juz do mnie szczekasz, to odszczekne. Wez sie odpierdol od kobiet. To, ze natura dala nam pochwy, to nie znaczy, ze mamy z tego powodu wobcec siebie jakiekolwiek obowiazki czy powinnosci "wspierania" sie. Szcegolnie jesli cos nam sie nie podoba w zachowaniu innych kobiet. Faceci krytykuja sie tutaj bardziej imo a jakos do nich sie nie dowalasz i nie starasz sie w nich wywolac poczucia winy za jakies swoje wyimaginowane krzywdy przez to, co maja miedzy nogami. Jakies wspieranie sie przez facetow jest chyba tylko w twojej makowce. Ale jesli jestes tym trollem o ktorym mysle, to z kobieta i tak masz niewiele wspolnego.

Jak chcesz porad ktore tobie pasuja i wyjasnia ci jak kalkulowac najlepiej zeby sie na tym slubie jak najwiecej nachapac, to idz do doradcy finansoego albo prawnika. Tam placisz i wymagasz co maja ci mowic i w jaki sposob ale tu jest forum dyskusyjne i ludzie, szczegolnie kobiety, bo to nasze forum, nie maja obowiazku ci slodzic ani doradzac. Ale ty przeciez oczekujesz, ze narzeczony "sprzeda" ci mieszkanie po cenie sprzed 7 lat, wiec o jakim placeniu ja tu pisze...

Ludzie nazywaja cie kombinujaca, bo kombinujesz ale starasz sie wmawiac, ze nie.

Musisz byc bardzo niedouczona jesli chodzi o finanse albo bardzo roszczeniowa zeby zaproponowac komus splate 50% udzialow i placenie kredytu po kosztach sprzed 7 lat. A to, ze narzeczony od razu ci cos takiego zaproponowal i nie chce sie zgodzic zeby ci pojsc na reke, to mysle, ze po prostu wynik tego jak na codzien macie w zwiazku. Czyli kazdy sobie, wyliczanie itd. Zero wspolnoty. On wie, ze ty kalkulujesz, bo sama go tego nauczylas albo juz taki byl i on tez kalkuluje. Po prostu nie jest ciebie pewny ani tego, ze w razie rozwodu go nie zrobisz w wala. Nie dziwie mu sie, ja tez bym tak myslala. A 3 lata temu pewnie byl ciebie pewnien jeszcze mniej zeby ci cokolwiek proponowac w sprawie udzialow w mieszkaniu.

Sprzedanie ci mieszkania po starej cenie jemu sie zwyczajnie nie oplaca, bo on gdyby chcial je sprzedac w razie czego wzialby cene rynkowa, a tak odda 50% tobie za dwa razy mniej. Plus potencjalnie bedzie sie musial szarpac z toba przy sprzedazy. Przy czym ty tez bys nie sprzedawala swojej czesci za cene sprzed 7 lat, tylko dzisiejsza. Wiec za free dostajesz czesc dzisiejszej wartosci mieszkania. I ty twierdzisz, ze nie kombinujesz?
Jesli faktycznie mialabys czyste intencje, to nie roscilabys sobie praw do czegos na co cie nie stac, czyli 50% udzialow z gory za cene dwa razy mniejsza niz to ile sa one warte, plus splacanie kredytu od tej ceny - co jest ogolnie absurdalne. Tylko bys poszla rozmowic sie doradca jak to robic zeby faktycznie bylo sprawiedliwe. Na przyklad splacac kredyt w takim stopniu na jaki cie stac i nabywac udzialy w mieszkaniu w proporcjonalnej czesci do kwoty splat.

Kalkulujesz juz pieniadze ktore bys mu zaplacila za polowe mieszkania i to co on by z nimi zrobil, nie przyszlo ci do glowy, szlachetna nie-zerujaca uczciwa kobieto, ze moglby sobie splacic swoja czesc kredytu?

Widac, ze nie mozesz przebolec, ze narzeczony dostal na starcie wiecej i pomimo, ze zaprzeczasz swojej roszczeniowowsci, to wylazi ci ona uszami. Sabotujesz ten zwiazek starajac sie udowodnic na ile cie stac, pomimo, ze nie jest to prawda do tego stopnia, ze chcesz dostac czesc mieszkania za polowe ceny.  To jakie szanse mialyby twoje dzieci to jest imo wymowka dla wlasnej chciwosci i tego, ze uwazasz, ze narzeczony jest ci cos winien. To jest twoja prawdziwa natura, bo podobne podejscie  masz do kobiet tutaj. Uwazasz, ze jestesmy ci cos winne, bo mamy ta sama plec. Plus zarzucanie innym zazdrosci to chyba mechanizm obronny projekcji na kogs twgo co sama czujesz w stosunku do ludzi ktorzy maja wiecej od ciebie. A twoje teoretyczne dzieci z nim i tak by po nim dziedziczyly, wiec to nie o to chodzi. Chodzi o to, zeby jego kosztem podniesc sobie standard zycia. Az dziwne, ze nie zlecieli sie jeszcze hipergamisci zeby wyglosci swoje teorie.

Tutaj znowu mysle, ze jestes albo trollem albo jakas totalna bieda karyna bez szkoly, ze strasznie boli cie dupsko, ze on ma wiecej i mogl sobie odlozyc kiedy mieszkal u rodzicow i jakbys chciala, to tez bys mogla - to co u niego jeszcze robisz? To jest strasznie kiepskie, ze jeda polowka w zwiazku tak zazdrosci i jest roszczeniowa zamiast zakasac rekawy i odkladac sobie pieniadze, skoro i tak nie dokladasz sie do jego mieszkania i nie placisz za wynajem. Przez ten czas kiedy toczy cie jad moglabys pojsc do szkoly i podniesc kwalifikacje zeby zarabiac wiecej, ale po co, to wymaga wysilku, lepiej dalej byc gola i wesola i marzyc o gruszkach na wierzbie na ktore cie nie stac.

Ogolnie chcesz wywrzec tutaj wrazenie takiej madrej i wyszczekanej ale zachowyjesz sie jak idiotka. Sama siebie postawilas w roli sprzataczki i "ogarniaczki zycia", on bez mrugniecia okiem to wykorzystal i dalej korzysta ze swojej lepszej pozycji. Ma hajs, ma mieszkanie i spadek a ty tyrasz na 1.5 etatu, plus zajwaniasz na szmacie po godzinasz. Kobieto, strasznie frajerzysz. Moglabys ten czas powiecic na polepszenie swojej sytuacji zawodowej. A ten chlop gdyby mial na uwadze twoje dobro i twoj rozwoj to by ci sam powiedzial zebys o to zadbala i by dzielil z toba obowiazki. Szczegolnie, ze wg ciebie on pracuje mniej. Oboje jestescie chyba siebie warci. On tez niezly, ugotowane ma, posprzatane, ogarniete wszystko i oczywiscie za darmo, a ty sama sie w to zapedzilas a teraz sie frustrujesz, ze nikt tego nie docenia. Nie nie docenia, takie sa realia, ze najbezpieszniej to zakasac rekawy i inwestowac w swoj rozwoj a nie dwoic sie i troic zeby koniecznie udowodnic wszystkim cos co niejest prawda a po cichu zdychac z frustracji. A ty fndujesz jemu to, ze on moge dalej zajmowac sie wlasna kariera twoim kosztem, na co ciebie totalnie nie stac. Tak samo jak nie stac cie na czesc jego mieszkania. Takim zachowaniem masz szanse powtorzyc los swojej babki i skonczyc z dlugami i bez majatku.

160 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-11 09:21:38)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

starałam się to napisać, tylko grzeczniej.
mogę jeszcze podpowiedzieć, że notariusz i doradcy bankowi od kredytów udzielą darmowej porady, bo dobrego radcę prawnego wcale nie jest znależć tak łatwo- tzn radcę, a nie wykładowcę  teoretyka.
nie sądzę, że autorka jest trollem, niestety system nauki jest jak za krótka kołdra, ludzie są niedorobieni albo z nauk biologcznych, albo humanistycznych, albo ekonomicznych właśnie.
Wydaje mi się, ze autorka chce mieć tradycyjny dom, ale też samodzielność i niezależność.
W dawnych czasach hylo latwiej, rolę były bardziej okreslone
Np mój ojciec był bogaty z domu, mama nie smile i nigdy nie pracowała zawodowo, ani słów nie słyszałam pretensji na tem temat.
Organizowała mu życie i urodziła 4 dzieci..
Nie było mowy o podziale obowiązków.
Zresztą praca ojca wykluczyłaby to - wojskowy często poza domem.
I mają do tej pory udane malzeństwo.
Teraz ten model jest praktycznie nie do powtórzenia,  chyba że ludzie pochodzą z takich środowisk oboje.
A wobec szerokiej tolerancji faktu,  ze można kogoś zostawić z niczym że swoimi dziećmi i nadal pozostawać szanowaną w środowisku osobą nic dziwnego, że kobiety  nie chcą tych dzieci mieć, albo mają je bardzo późno.
Czy świat by się zawalił gdyby dostała w prezencie ślubnym tą połówkę mieszkania?
NIE.
Ale przyjęty między nimi model zakłada rozliczenie się co do grosza.
Czy są tradycyjni mężczyźni,  którzy by to zrobili? Pewnie tak, ale nie będzie ich wielu i to nie ten.
Nie wiem, jakie autorka ma atuty.
Praca kiepska, ale jest pyskata, może piękna? Moze jednak inny kandydat na męża?
Ktoś kto jak Szeptuch przepisuje na żonę połowę domu i nie widzi w tym problemu?
Z tym że wtedy spostrzega to jako gest dobrowolny i dowód zaufania

161 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-11-11 12:27:15)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Przykład Szeptucha to wg mnie wyjątek od reguły. Szlachetny, dobrowolny i incydentalny. To "biały kruk" pośród setek różnych ludzkich zachowań we współczesnym świecie.
Jeśli chodzi o kwestie finansowe dotyczące związku / małżeństwa to temat jest o wiele bardziej złożony. Podzieliłbym podejście do tego rodzaju spraw na starą i nową szkołę. Stara szkoła to przykład jaki podała Ela dotyczący Jej rodziców. Dziś to już niestety rzadkość. Zaś nowa szkoła opiera się bardziej na racjonalnym, zdroworozsądkowym podejściu do tematu. Zdrowy egoizm także gra tu pierwsze skrzypce.
Dwoje ludzi żyjących razem może usłyszeć ogromną ilość różnego rodzaju porad, wykładów, opinii na ten temat. Jednakże to oni muszą wybrać własny optymalny model finansowy. To musi być wspólna decyzja, a nie narzucona przez jedną ze stron. Optyka widziana z zewnątrz i z wewnątrz całej sytuacji jest diametralnie różna. Każda płaszczyzna będzie pokazywać zupełnie inne historie, inne parametry, inne uwarunkowania.

162

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

starałam się to napisać, tylko grzeczniej.
mogę jeszcze podpowiedzieć, że notariusz i doradcy bankowi od kredytów udzielą darmowej porady, bo dobrego radcę prawnego wcale nie jest znależć tak łatwo- tzn radcę, a nie wykładowcę  teoretyka.
nie sądzę, że autorka jest trollem, niestety system nauki jest jak za krótka kołdra, ludzie są niedorobieni albo z nauk biologcznych, albo humanistycznych, albo ekonomicznych właśnie.
Wydaje mi się, ze autorka chce mieć tradycyjny dom, ale też samodzielność i niezależność.
W dawnych czasach hylo latwiej, rolę były bardziej okreslone
Np mój ojciec był bogaty z domu, mama nie smile i nigdy nie pracowała zawodowo, ani słów nie słyszałam pretensji na tem temat.
Organizowała mu życie i urodziła 4 dzieci..
Nie było mowy o podziale obowiązków.
Zresztą praca ojca wykluczyłaby to - wojskowy często poza domem.
I mają do tej pory udane malzeństwo.
Teraz ten model jest praktycznie nie do powtórzenia,  chyba że ludzie pochodzą z takich środowisk oboje.
A wobec szerokiej tolerancji faktu,  ze można kogoś zostawić z niczym że swoimi dziećmi i nadal pozostawać szanowaną w środowisku osobą nic dziwnego, że kobiety  nie chcą tych dzieci mieć, albo mają je bardzo późno.
Czy świat by się zawalił gdyby dostała w prezencie ślubnym tą połówkę mieszkania?
NIE.
Ale przyjęty między nimi model zakłada rozliczenie się co do grosza.
Czy są tradycyjni mężczyźni,  którzy by to zrobili? Pewnie tak, ale nie będzie ich wielu i to nie ten.
Nie wiem, jakie autorka ma atuty.
Praca kiepska, ale jest pyskata, może piękna? Moze jednak inny kandydat na męża?
Ktoś kto jak Szeptuch przepisuje na żonę połowę domu i nie widzi w tym problemu?
Z tym że wtedy spostrzega to jako gest dobrowolny i dowód zaufania


mój ojciec był bogaty z domu, mama nie smile i nigdy nie pracowała zawodowo, ani słów nie słyszałam pretensji na tem temat.
Organizowała mu życie i urodziła 4 dzieci..
Nie było mowy o podziale obowiązków.
Zresztą praca ojca wykluczyłaby to - wojskowy często poza domem.

Nie każda kobieta ma bogatego męża i może sobie pozwolić na prowadzenie domu.
Reszta kobieta ciężko zarabia a dom i tak muszą ogarnąć a bardzo czesto nie dostają zadnego uznania że strony mężczyzny.
Wszystko zależy na kogo trafimy.
Wiele kobiet zostaje z niczym jak sypie sie związek.
Nie wszystko jest takie proste

163 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-12 10:13:49)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Chodziło mi o to, że temat tego co się wniosło do małżeństwa nigdy nie istniał w domu. Nie pamiętam też,  by mama musiała robić jakieś listy zakupów do rozliczenia, nie dlatego że kasy hylo na tyle że mogła kupować co chce, ale nie było rozliczania, wypominania.
Wg dzisiejszych standardów wielu osób pewnie nie mogła sobie na to pozwolić, bo teraz trzeba mieć drogi apartament i luksusowe auto, kosztem  dzieci którymi nie ma się kto zająć.
Wtedy też były takie postawy, i to nie z konieczności,  ale z innych priorytetów .
Czy mężczyzna zarabiajqvy 10 tys miesięcznie, z kredytem 2 tys i żoną z 2 małych dzieci może sobie pozwolić na jej zajmowanie się tylko domem przez np 6 lat?
Może, razem z zasiłkami starczy  na życie bez luksusów, a dzieci będą miały spokojny dom.
Ale większość ludzi tak nie chce, kobiety rodzą dzieci partnerom których nie są pewne i którzy są tak słabymi mężczyznami, że nie są w stanie udźwignąć na barkach bycia jedynym żywicielem rodziny przez parę lat.
I zniesienia tego, że sąsiad ma lepsze auto

Posty [ 131 do 163 z 163 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024