Przedmałżeńskie ustalenia finansowe - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 163 ]

Temat: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Jestem w związku od 5 lat. Od miesiąca jesteśmy zaręczeni. Przed nami ważna rozmowa na temat finansów w związku, do której chciałabym się przygotować. Przyglądając się różnym przypadkom związków i sytuacji w moim otoczeniu wiem, że moim obowiązkiem jest zadbać sama o siebie w tej kwestii.

Mój narzeczony zarabia około 2x więcej niż ja. Od kiedy się poznaliśmy zawsze zarabiał więcej, ale ja naciskałam na to, żebyśmy dzielili się wydatkami 50/50. Prowadzimy zapiski wspólnych wydatków na jedzenie, które rozliczamy po pół, a nasza obecna sytuacja mieszkaniowa wygląda tak, że mieszkamy w jego mieszkaniu, na które ma kredyt i który sam spłaca. Wprowadzając się do niego nie zgodziłam się na to, żeby dorzucać się do raty kredytu - uważam, że jest to jego zobowiązanie, które zaciągnął zanim się poznaliśmy, a ja proponowałam inne opcje wspólnego mieszkania (np. wynajem), na które się nie chciał zgodzić. Ustaliliśmy taki układ, w którym ratę kredytu on spłaca sam, a rachunki płacimy 50/50. Jeżeli chodzi o wyposażenie domu, to ja dokładam się do zakupu rzeczy "ruchomych" (kwiatki, poduszki itp.) oraz tych codziennego użytku (garnki, sztućce itp.), ale wszelkie wyposażenie meblowe jest po jego stronie, jako to jego mieszkanie, które jest jego inwestycją.

Tak to wyglądało do tej pory, jednak w związku z sytuacją przyszedł czas na zmiany. Moim osobistym celem jest zakup własnego mieszkania - nie wspólnie z narzeczonym/wkrótce mężem. Zastanawiam się jak do tego podejść w kwestii finansów po ślubie? Wiadomo, że najprostszym sposobem byłaby intercyza, ale nie jestem do niej przekonana.  Jak dojdą dzieci, to kwestie wydatków i ich podziałów jeszcze bardziej się wtedy skomplikują. Jednak z drugiej strony uważam, że skoro decydujemy się na wspólne życie, to powinniśmy mieć jakieś wspólne pieniądze. Moją wizją na to są 3 konta - każdy swoje i jedno wspólne z pieniędzmi przelewanymi % względem zarobków. To pokrywałoby wydatki na jedzenie, wakacje i generalnie wydatki, które do tej pory ponosiliśmy pół na pół. Rachunki i czynsz nadal płacilibyśmy 50/50, czyli ja co miesiąc wysyłam mu swoją część.

Nie ma mowy o dopisaniu mnie do własności mieszkania i wspólnym spłacaniu dalszej części kredytu. Już ten temat poruszaliśmy i nie możemy w tym miejscu znaleźć porozumienia. Chociaż szkoda, bo uważam, że znacząco by nam to ułatwiło rozwój naszego wspólnego życia.

Zastanawiam się jak to sobie ułożyć i jak podejść do tej rozmowy o finansach w małżeństwie. Niestety jestem w gorszej sytuacji finansowej i to raczej szybko się nie zmieni. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, nie mam możliwości wsparcia rodziców, podczas gdy mój narzeczony otrzymał w kwestii nieruchomości tego wsparcia ogrom (wkład własny na kredyt, mieszkanie i dom w przyszłości w spadku po rodzicach). Czuję tę dysproporcję, ale nie chcę, żeby ona przeszkadzała w kształtowaniu wspólnego życia. Ale równocześnie nie chcę również poczucia niesprawiedliwości w naszych finansach.

Z kim porozmawiać, co ustalić. Czy jest sens się doszkalać w takich sprawach u prawnika? Doradźcie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Ty juz praktycznie wszystko ustalilas. Po co wam dwa mieszkania?
Jeslli mieszkanie ci sie podoba (narzeczonego) to zostancie tam, chyba, ze jest za male na przyszlosc, kiedy beda dzieci.

Jak juz myslisz o zakupie drugiego mieszkania, to kupcie je wspolnie, a terazniejsze mieszkanie wynajmujcie.

Co do zakupow rzeczy do mieszkania narzeczonego, ja bym sie dokladala do wszystkiego, mebli itd.

Jedna z moich corek rozlicza sie w ten sposob, ze (on zarabia wiecej niz ona) oplaty za mieszkanie on placi 70 procent, ona 30, bo on o tyle wiecej zarabia.
Druga corka znow inaczej sie rozlicza, kto chce to kupuje, rachunki placa po polowie.
My znow z partnerem placimy wszystko po polowie, ( zarabiamy podobnie) gdzie ja place troche wiecej za czynsz, bo moja corka mieszka z nami.

To jest kwestia dogadania sie.

Uwazam, ze troche komplikujesz sprawe.

3

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:

Jestem w związku od 5 lat. Od miesiąca jesteśmy zaręczeni. Przed nami ważna rozmowa na temat finansów w związku, do której chciałabym się przygotować. Przyglądając się różnym przypadkom związków i sytuacji w moim otoczeniu wiem, że moim obowiązkiem jest zadbać sama o siebie w tej kwestii.

Mój narzeczony zarabia około 2x więcej niż ja. Od kiedy się poznaliśmy zawsze zarabiał więcej, ale ja naciskałam na to, żebyśmy dzielili się wydatkami 50/50. Prowadzimy zapiski wspólnych wydatków na jedzenie, które rozliczamy po pół, a nasza obecna sytuacja mieszkaniowa wygląda tak, że mieszkamy w jego mieszkaniu, na które ma kredyt i który sam spłaca. Wprowadzając się do niego nie zgodziłam się na to, żeby dorzucać się do raty kredytu - uważam, że jest to jego zobowiązanie, które zaciągnął zanim się poznaliśmy, a ja proponowałam inne opcje wspólnego mieszkania (np. wynajem), na które się nie chciał zgodzić. Ustaliliśmy taki układ, w którym ratę kredytu on spłaca sam, a rachunki płacimy 50/50. Jeżeli chodzi o wyposażenie domu, to ja dokładam się do zakupu rzeczy "ruchomych" (kwiatki, poduszki itp.) oraz tych codziennego użytku (garnki, sztućce itp.), ale wszelkie wyposażenie meblowe jest po jego stronie, jako to jego mieszkanie, które jest jego inwestycją.

Tak to wyglądało do tej pory, jednak w związku z sytuacją przyszedł czas na zmiany. Moim osobistym celem jest zakup własnego mieszkania - nie wspólnie z narzeczonym/wkrótce mężem. Zastanawiam się jak do tego podejść w kwestii finansów po ślubie? Wiadomo, że najprostszym sposobem byłaby intercyza, ale nie jestem do niej przekonana.  Jak dojdą dzieci, to kwestie wydatków i ich podziałów jeszcze bardziej się wtedy skomplikują. Jednak z drugiej strony uważam, że skoro decydujemy się na wspólne życie, to powinniśmy mieć jakieś wspólne pieniądze. Moją wizją na to są 3 konta - każdy swoje i jedno wspólne z pieniędzmi przelewanymi % względem zarobków. To pokrywałoby wydatki na jedzenie, wakacje i generalnie wydatki, które do tej pory ponosiliśmy pół na pół. Rachunki i czynsz nadal płacilibyśmy 50/50, czyli ja co miesiąc wysyłam mu swoją część.

Nie ma mowy o dopisaniu mnie do własności mieszkania i wspólnym spłacaniu dalszej części kredytu. Już ten temat poruszaliśmy i nie możemy w tym miejscu znaleźć porozumienia. Chociaż szkoda, bo uważam, że znacząco by nam to ułatwiło rozwój naszego wspólnego życia.

Zastanawiam się jak to sobie ułożyć i jak podejść do tej rozmowy o finansach w małżeństwie. Niestety jestem w gorszej sytuacji finansowej i to raczej szybko się nie zmieni. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, nie mam możliwości wsparcia rodziców, podczas gdy mój narzeczony otrzymał w kwestii nieruchomości tego wsparcia ogrom (wkład własny na kredyt, mieszkanie i dom w przyszłości w spadku po rodzicach). Czuję tę dysproporcję, ale nie chcę, żeby ona przeszkadzała w kształtowaniu wspólnego życia. Ale równocześnie nie chcę również poczucia niesprawiedliwości w naszych finansach.

Z kim porozmawiać, co ustalić. Czy jest sens się doszkalać w takich sprawach u prawnika? Doradźcie.

Odnoszę wrażenie że za wszelką cenę chcesz facetowi dorównać albo wręcz z nim konkurować.
Powiem tak... moim zdaniem w związku nigdy nie będzie równowagi, zawsze ktoś będzie lepiej zarabiał, ktoś będzie lepiej gotował albo lepiej potrafił zadbać o ogródek. Po co ta rywalizacja? Przy czym jeżeli on finansowo wkłada więcej to chyba on powinien myśleć o intercyzie a nie Ty. Jestem facetem który ma mieszkanie w kredycie, gdyby moja dziewczyna miała się do mnie wprowadzić, nie miała mieszkania i chciała intercyzy no to bym się mocno zdziwił: o co jej chodzi? Piszesz jakbyś się chciała zabezpieczyć no ale przed czym konkretnie? Po co chcesz mieć to własne mieszkanie?
Według mnie na dalszym etapie związku powinniście myśleć o większym mieszkaniu i wtedy kupić na pół, a tamto np wynająć.
A tak na marginesie mieszkanie w którym mieszkasz nie należy uważać za inwestycję, no chyba że w trakcie zamieszkania robisz remont w celu podniesienia wartości i planujesz w jakimś sensownym horyzoncie je sprzedać z zyskiem lub wynająć.

4

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Najpierw to Twoj narzeczony musialby swoj kredyt splacic za swoje mieszkanie poza tym nie uwazasz ze skoro on juz ma swoje mieszkanie to nie za bardzo bedzie mu sie oplacalo isc do Twojego mieszkac

5

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Przypomina mi się wypowiedź Agnes.
Więc ją, może nie w pni zacytuję.

A jaki on ma pożytek i jaką korzyść że ty mieszkasz u niego za darmo?
Inaczej musiałabyś wynajmować za gruby hajs, wątpię że w tedy było by cię stać na odłożenie na wkład własny, do domu rodzinnego, jak sama pisałaś wielodzietnego, to raczej też ci się nie uśmiechało by wracać.

To żałosne, że nawet do zakupu pralki się nie dołożyłaś, mimo że na bieżąco z tego wszystkiego korzystasz.

6

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:

Jestem w związku od 5 lat. Od miesiąca jesteśmy zaręczeni. Przed nami ważna rozmowa na temat finansów w związku, do której chciałabym się przygotować. Przyglądając się różnym przypadkom związków i sytuacji w moim otoczeniu wiem, że moim obowiązkiem jest zadbać sama o siebie w tej kwestii.

Mój narzeczony zarabia około 2x więcej niż ja. Od kiedy się poznaliśmy zawsze zarabiał więcej, ale ja naciskałam na to, żebyśmy dzielili się wydatkami 50/50. Prowadzimy zapiski wspólnych wydatków na jedzenie, które rozliczamy po pół, a nasza obecna sytuacja mieszkaniowa wygląda tak, że mieszkamy w jego mieszkaniu, na które ma kredyt i który sam spłaca. Wprowadzając się do niego nie zgodziłam się na to, żeby dorzucać się do raty kredytu - uważam, że jest to jego zobowiązanie, które zaciągnął zanim się poznaliśmy, a ja proponowałam inne opcje wspólnego mieszkania (np. wynajem), na które się nie chciał zgodzić. Ustaliliśmy taki układ, w którym ratę kredytu on spłaca sam, a rachunki płacimy 50/50. Jeżeli chodzi o wyposażenie domu, to ja dokładam się do zakupu rzeczy "ruchomych" (kwiatki, poduszki itp.) oraz tych codziennego użytku (garnki, sztućce itp.), ale wszelkie wyposażenie meblowe jest po jego stronie, jako to jego mieszkanie, które jest jego inwestycją.

Tak to wyglądało do tej pory, jednak w związku z sytuacją przyszedł czas na zmiany. Moim osobistym celem jest zakup własnego mieszkania - nie wspólnie z narzeczonym/wkrótce mężem. Zastanawiam się jak do tego podejść w kwestii finansów po ślubie? Wiadomo, że najprostszym sposobem byłaby intercyza, ale nie jestem do niej przekonana.  Jak dojdą dzieci, to kwestie wydatków i ich podziałów jeszcze bardziej się wtedy skomplikują. Jednak z drugiej strony uważam, że skoro decydujemy się na wspólne życie, to powinniśmy mieć jakieś wspólne pieniądze. Moją wizją na to są 3 konta - każdy swoje i jedno wspólne z pieniędzmi przelewanymi % względem zarobków. To pokrywałoby wydatki na jedzenie, wakacje i generalnie wydatki, które do tej pory ponosiliśmy pół na pół. Rachunki i czynsz nadal płacilibyśmy 50/50, czyli ja co miesiąc wysyłam mu swoją część.

Nie ma mowy o dopisaniu mnie do własności mieszkania i wspólnym spłacaniu dalszej części kredytu. Już ten temat poruszaliśmy i nie możemy w tym miejscu znaleźć porozumienia. Chociaż szkoda, bo uważam, że znacząco by nam to ułatwiło rozwój naszego wspólnego życia.

Zastanawiam się jak to sobie ułożyć i jak podejść do tej rozmowy o finansach w małżeństwie. Niestety jestem w gorszej sytuacji finansowej i to raczej szybko się nie zmieni. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, nie mam możliwości wsparcia rodziców, podczas gdy mój narzeczony otrzymał w kwestii nieruchomości tego wsparcia ogrom (wkład własny na kredyt, mieszkanie i dom w przyszłości w spadku po rodzicach). Czuję tę dysproporcję, ale nie chcę, żeby ona przeszkadzała w kształtowaniu wspólnego życia. Ale równocześnie nie chcę również poczucia niesprawiedliwości w naszych finansach.

Z kim porozmawiać, co ustalić. Czy jest sens się doszkalać w takich sprawach u prawnika? Doradźcie.

Jak do tej pory wg mnie masz dobre podziały wydatków jak i wizję, ale w małżeństwie tak do końca się nie da. Nie wyobrażam sobie życia z ołówkiem w ręku i oddawania kasy za coś. Może jeszcze ważyć kto więcej zjadł itp.
Lepiej ustalić kto jakie pokrywa wydatki i czym się zajmuje w domu, żeby mniej więcej nikomu nie działa się krzywda.
Trzecie konto jest dobre, ale to też do końca nie rozwiązuje sprawy.

Dlatego, w tym przypadku najlepszym wyjściem będzie intercyza, która może być różnie zapisana, skoro chcecie czuć się bezpiecznie i komfortowo, co nie oznacza rozliczanie się co do złotówki.

7

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Po co ślub ludziom którzy sobie nie ufają?
On nie chce Cię dopisać do wspólnego mieszkania, bys razem z nim spłacała kredyt, Tobie się w takim układzie w ogóle nie opłaca mieć z nim dzieci,  bo to 25lat conajmjiej twojego cofania się w budowaniu własnych zabezpieczeń finansowych.i wiem co mówię bo jest to różnica,  robić karierę jako singielka, a jako matka,  mam porównanie teraz.
Więc gdzie Ty widzisz sens?
Zależy Ci na swojej samodzielności finansowej? Nie masz wsparcia w rodzinie,  masz średnio płatną pracę, chyba że On zarabia 50 tys to Twoja połowa coś tam znaczy.
Więc popatrz realnie.
Nie wychodź za niego, bo po co teraz?

8

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Ciesz się, że mieszkasz tam ze darmo i możesz oszczędzać. Ja bym cię za czynsz liczyła.

9

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Gosiawie napisał/a:

Ty juz praktycznie wszystko ustalilas. Po co wam dwa mieszkania?
Jeslli mieszkanie ci sie podoba (narzeczonego) to zostancie tam, chyba, ze jest za male na przyszlosc, kiedy beda dzieci.

Jak juz myslisz o zakupie drugiego mieszkania, to kupcie je wspolnie, a terazniejsze mieszkanie wynajmujcie.

Ceny mieszkań teraz są jakie są i może być ciężko z drugim dużym kredytem dla mojego Narzeczonego.
A myślę o zakupie mieszkania dla siebie na przyszłość, w razie "W". Chcę mieć swoją nieruchomość, bo zawsze można zostać na lodzie niestety.

Gosiawie napisał/a:

Co do zakupow rzeczy do mieszkania narzeczonego, ja bym sie dokladala do wszystkiego, mebli itd.

Nie rozumiem dlaczego? To jest jego własność, do tego lubi wysoki standard i wszystkie meble są na zamówienie.
W razie wynajmowania mieszkania lub jego sprzedaży pieniądze formalnie są jego, więc czemu ja mam dokładać się do wyposażenia i dzięki temu podwyższenia standardu?

10

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
SubaruBRZ napisał/a:

Piszesz jakbyś się chciała zabezpieczyć no ale przed czym konkretnie? Po co chcesz mieć to własne mieszkanie?
Według mnie na dalszym etapie związku powinniście myśleć o większym mieszkaniu i wtedy kupić na pół, a tamto np wynająć.
A tak na marginesie mieszkanie w którym mieszkasz nie należy uważać za inwestycję, no chyba że w trakcie zamieszkania robisz remont w celu podniesienia wartości i planujesz w jakimś sensownym horyzoncie je sprzedać z zyskiem lub wynająć.

Uważam, że mieszkanie zawsze jest inwestycją, a w razie jego wynajmowania lub sprzedaży dzięki dobremu/ładnemu wyposażeniu można podnieść cenę.
Zresztą to mieszkanie już jest warte ponad 2x więcej niż przy zakupie. To dla mnie brzmi jak dobra inwestycja.

Rozważaliśmy różne opcje, w tym też większe mieszkanie, ale biorąc pod uwagę sytuację nieruchomościową mojego Narzeczonego (obecne mieszkanie i kredyt) plus fakt, że od rodziców dostanie dom jakoś nie bardzo skłania go do wzięcia kolejnego, wspólnego kredytu na większe mieszkanie, gdy ma takie opcje. Czemu się wcale nie dziwię.
W poprzednim zdaniu jest też odpowiedź na pytanie "po co chce mieć własne mieszkanie" - po prostu, nie uśmiecha mi się całe życie mieszkać "u kogoś".

11

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Szeptuch napisał/a:

Przypomina mi się wypowiedź Agnes.
Więc ją, może nie w pni zacytuję.

A jaki on ma pożytek i jaką korzyść że ty mieszkasz u niego za darmo?
Inaczej musiałabyś wynajmować za gruby hajs, wątpię że w tedy było by cię stać na odłożenie na wkład własny, do domu rodzinnego, jak sama pisałaś wielodzietnego, to raczej też ci się nie uśmiechało by wracać.

To żałosne, że nawet do zakupu pralki się nie dołożyłaś, mimo że na bieżąco z tego wszystkiego korzystasz.

Do pralki się nie dołożyłam, to prawda. Ale kupiłam suszarkę do ubrań. I wiele innych rzeczy UŻYTKU CODZIENNEGO. Tak jak zresztą napisałam w pierwszym poście.
Ale nie widzę powodu dla którego miałabym się dokładać do trwałych elementów, jak meble, które są wykonywane w podwyższonym od "przeciętnego" standardzie ze względu na taką decyzję Narzeczonego.
Moim zdaniem, to powoduje podwyższenie wartości mieszkania, do którego ja nie mam żadnych praw w razie sprzedaży lub najmu. A wiadomo, że w takiej sytuacji nikt nie będzie nikogo rozliczał o każdą dołożoną złotówkę, więc mój wkład w to mieszkanie dla mnie przepada.

12

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

Po co ślub ludziom którzy sobie nie ufają?
chyba że On zarabia 50 tys to Twoja połowa coś tam znaczy.

Chyba nie rozumiem, proszę o doprecyzowanie.

13

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Halina3.1 napisał/a:

Ciesz się, że mieszkasz tam ze darmo i możesz oszczędzać. Ja bym cię za czynsz liczyła.

No i cóż można odpisać na taki komentarz.
Cieszę się smile

14 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-06 18:27:12)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Byłam precyzyjna przecież.
Pytałam po co Ci małżeństwo i czy bierzesz pod uwagę że możesz zostać samotną matką bez swojego mieszkania?
Gość Ci się oświadczył, ale jest na nie jeśli chodzi o waszą wspólnotę.
Nie dziwię się,  że nie chcesz inwestować w samo mieszkanie, bez praw własności.
Pytam ci Ci ten ślub daje, dziewczyno?

15 Ostatnio edytowany przez NowaDroga (2024-11-06 18:27:26)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

Byłam precyzyjna przecież.
Pytałam po co Ci małżeństwo i czy bierzesz pod uwagę że możesz zostać samotną matką bez swojego mieszkania?

Tak, biorę pod uwagę, tak jak i inne scenariusze.
Dlatego zastanawiam się, którą drogą pójść i jak to załatwić formalnie i prawnie, żeby czuć się bezpiecznie.
Nie uważam, że zrezygnowanie od razu ze związku i małżeństwa jest wyjściem. Jakoś nie uśmiecha mi się kończyć ten 5letni udany związek i związać się z kimś innym tylko dlatego, że też chce wziąć kredyt...
Jednak uważam, że na relacje dwóch ludzi nie składa się tylko kasa i kredyt.

Ela210 napisał/a:

chyba że On zarabia 50 tys to Twoja połowa coś tam znaczy.

Chodziło mi o tą część.

16 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-06 18:33:45)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Ale ta kasa jest barometrem układu.
Jednak małżeństwo to nie spółka prawa handlowego, jak się niektórym wydaje.
Proponuję poczytać razem teksty przysiąg małżeńskich.
Wg mnie z nim nie będziesz czuć się bezpiecznie, nigdy.
A co do tego powyżej, chodziło mi o to, że pewne dylematy można olać w 2 przypadkach:
Zarobki Twoje są bardzo wysokie, za parę lat możesz kupić nieruchomosc bez kredytu, masz zabezpieczenie.
Moim zdaniem jest to kwota bliżej 30 tys miesięcznie niż 10 np.
2 przypadek: na pewno nie będzie dzieci z jakichś powodów: wtedy jazdy żyję na swój koszt, a rozstanie nie jest tak skomplikowane.
W wszelkich innych wypadkach nie opłaca się wiązać z kimś o takim podejściu jak Twój facet.

17

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Nie znam się na prawie, ale coś mi się wydaje, ze mieszkanie zakupione po ślubie w razie rozwodu jest dzielone po równo.

18

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Nie rozumiem. Zarabiasz niewiele. Nie możesz liczyć na wsparcie finansowe swojej rodziny. To jakim cudem myślisz o zakupie własnego mieszkania??? Poza tym po co Ci one? Jeśli masz jakieś oszczędności to trzymaj je i pomnażaj. Jeśli nic nie wyjdzie z Waszych wspólnych planów to zawsze będziesz miała swoje zabezpieczenie finansowe. W Twojej sytuacji odradzałbym skorzystanie z porady profesjonalnego prawnika, bowiem sporo zapłacisz, a nic nie zyskasz poza teoretyczną wiedzą, a właściwie jej fragmentami. Tematy majątkowe z prawnego punktu widzenia są bardzo złożoną i skomplikowaną materią. Co więcej, czy ewentualnie w przyszłości będziesz miała ochotę ciągać się po sądach latami chcąc dochodzić swoich praw? Sprawy sądowe wyglądają w rzeczywistości zupełnie inaczej niż programy typu "Sędzia Anna Maria Wesołowska".
Dlatego uważam, że powinnaś pomyśleć o sobie, o swoim bezpieczeństwie, w tym także finansowym.

19 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-06 18:53:31)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Nieruchomosci są najlepszym zabezpieczeniem, jeśli wie się gdzie inwestować.  Drugą sprawa, że trzeba mieć ma to środki.
Zastanawiam się, ci ludzie chcą uzyskać jiorac ślub jako taki układ jak przedstawia tu Autorka.
Ślub dla kobiety w współczesnych czasach niczego nie gwarantuje.
Jemu też nie.
Ślub ma sens, jeśli ludzie chcą mieć całkowitą wspólnotę, jest miłość między nimi i szacunek, jest potencjał na rozwój relacji, chcą mieć rodzinę.
Jak łażą po domu z kalkulatorem niech dadzą sobie spokój.
Oczywiście że sprawy sądowe tęgi typu ciągną się latami, opłaca się zatrudniać dobrych prawników tylko gdy w grze są miliony, złych nie opłaca się  zatrudniać w ogóle.
Z podejściem autorki raczej skupiłabym się na karierze i zarobieniu na to swoje mieszkanie najpierw .

20

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:

Uważam, że mieszkanie zawsze jest inwestycją, a w razie jego wynajmowania lub sprzedaży dzięki dobremu/ładnemu wyposażeniu można podnieść cenę.
Zresztą to mieszkanie już jest warte ponad 2x więcej niż przy zakupie. To dla mnie brzmi jak dobra inwestycja.

Zgaduję że to coś co urosło to cena nominalna, tak samo jak urosła cena mieszkania na klatce obok bez żadnych istotnych nakładów finansowych, oraz ogólniej wszystkich mieszkań w Polsce. Albo tak samo jak urosła cena np. chleba. To się nazywa inflacja a nie wzrost wartości smile

NowaDroga napisał/a:


W poprzednim zdaniu jest też odpowiedź na pytanie "po co chce mieć własne mieszkanie" - po prostu, nie uśmiecha mi się całe życie mieszkać "u kogoś".

Na serio gdyby tak napisała mieszkająca ze mną dziewczyna, poważnie bym się zastanowił czy ona mnie w ogóle kocha i czy chcę tego związku. Albo czy ja jej daję wystarczające poczucie bezpieczeństwa skoro musi sobie coś na boku wyskrobać.
Ja tu widzę taką chłodną kalkulację że aż boli... nawet mieszkanie ze swoim mężem nazywasz mieszkaniem 'u kogoś' - WTF???

21

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

NowaDroga

Poduszek co chwilę się nie kupuje, tak samo jak kwiatów i garnków. Mało wkładasz od siebie do tego domowego budżetu, a chyba chciałabyś wkładać jeszcze mniej. Chcesz, to kupuj mieszkanie. Czy chciałabyś, aby on zwolnił cię z płacenia rachunków, czy może wolisz, by on sponsorował tobie ratę kredytu? Bo tak nie wiadomo za bardzo, o co tobie chodzi.

22

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
SubaruBRZ napisał/a:

Na serio gdyby tak napisała mieszkająca ze mną dziewczyna, poważnie bym się zastanowił czy ona mnie w ogóle kocha i czy chcę tego związku. Albo czy ja jej daję wystarczające poczucie bezpieczeństwa skoro musi sobie coś na boku wyskrobać.
Ja tu widzę taką chłodną kalkulację że aż boli... nawet mieszkanie ze swoim mężem nazywasz mieszkaniem 'u kogoś' - WTF???

Za przeproszeniem, ale Twoja wypowiedź brzmi jak typowe myślenie mężczyzny. Jeżeli facet sobie "coś na boku sobie wyskrobie" to jest w porządku, ale jak już kobieta chce mieć jakieś swoje zabezpieczenie, to nagle wielkie oburzenie i podważanie "miłości".
Bardzo niesprawiedliwe jest takie myślenie, bo widziałam już w swoim życiu wielkie miłości, które kończyły się słabo tylko i wyłącznie dla kobiety. Wszystko jest dobrze dopóki jest dobrze.
Naprawdę nie rozumiem dlaczego każda myśl ze strony kobiety o swoim zabezpieczeniu wtedy, gdy jest między partnerami dobrze jest traktowana jako kwestionowanie uczucia....

23 Ostatnio edytowany przez NowaDroga (2024-11-06 19:15:43)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Samba napisał/a:

NowaDroga

Poduszek co chwilę się nie kupuje, tak samo jak kwiatów i garnków. Mało wkładasz od siebie do tego domowego budżetu, a chyba chciałabyś wkładać jeszcze mniej. Chcesz, to kupuj mieszkanie. Czy chciałabyś, aby on zwolnił cię z płacenia rachunków, czy może wolisz, by on sponsorował tobie ratę kredytu? Bo tak nie wiadomo za bardzo, o co tobie chodzi.

Nie pozostaje mi nic innego, jak interpretacja tych złośliwości w wypowiedzi jako pokłosie ukłucia zazdrości. Bo nie jest to zdecydowanie żadna wartościowa odpowiedź na temat mojego posta.

Co jest złego w tym jeżeli facet płaci rachunki i kredyt? Wiele małżeństw tak działa, a już zwłaszcza gdy ma lepsze możliwości zarabiania i gdy pojawiają się dzieci i kwestia poświęcania czasu i swojej kariery na ich wychowanie.
Takie rzeczy też biorę pod uwagę, bo tak jak ktoś tutaj już napisał - ciężej jest robić karierę i zarabiać dobre pieniądze, będąc równocześnie matką, a już zwłaszcza, gdy na rynku pracy panują przekonania jakie panują.

24 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-11-06 19:18:49)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
Samba napisał/a:

NowaDroga

Poduszek co chwilę się nie kupuje, tak samo jak kwiatów i garnków. Mało wkładasz od siebie do tego domowego budżetu, a chyba chciałabyś wkładać jeszcze mniej. Chcesz, to kupuj mieszkanie. Czy chciałabyś, aby on zwolnił cię z płacenia rachunków, czy może wolisz, by on sponsorował tobie ratę kredytu? Bo tak nie wiadomo za bardzo, o co tobie chodzi.

Nie pozostaje mi nic innego, jak interpretacja tych złośliwości w wypowiedzi jako pokłosie ukłucia zazdrości. Bo nie jest to zdecydowanie żadna wartościowa odpowiedź na temat mojego posta.

A o czym jest twój post?
Człowieku, czego mam ci zazdrościć? Braku własnego mieszkania czy planowania życia na kredycie?

Edit. Jak będą dzieci to być może co innego. W ogóle jak długo się znacie?

25

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Samba napisał/a:
NowaDroga napisał/a:
Samba napisał/a:

NowaDroga

Poduszek co chwilę się nie kupuje, tak samo jak kwiatów i garnków. Mało wkładasz od siebie do tego domowego budżetu, a chyba chciałabyś wkładać jeszcze mniej. Chcesz, to kupuj mieszkanie. Czy chciałabyś, aby on zwolnił cię z płacenia rachunków, czy może wolisz, by on sponsorował tobie ratę kredytu? Bo tak nie wiadomo za bardzo, o co tobie chodzi.

Nie pozostaje mi nic innego, jak interpretacja tych złośliwości w wypowiedzi jako pokłosie ukłucia zazdrości. Bo nie jest to zdecydowanie żadna wartościowa odpowiedź na temat mojego posta.

A o czym jest twój post?
Człowieku, czego mam ci zazdrościć? Braku własnego mieszkania czy planowania życia na kredycie?

Edit. Jak będą dzieci to być może co innego. W ogóle jak długo się znacie?

Chyba rzeczywiście nie czytałaś (-eś?) mojego posta, skoro to ostatnie pytanie smile

Wzięcie ślubu wiąże się z decyzją o poszerzeniu rodziny. Mamy to przegadane i oboje wiemy, że tego chcemy.
To moja decyzja o tym, żeby być matką i wiem, że wiąże się ona z "przestojem" w karierze na jakiś czas.
Uważam, że wówczas mężczyzna powinien wziąć na siebie większość kosztów, bo on z powodu poszerzania rodziny nie ma praktycznie żadnych "strat" finansowych. To niesprawiedliwość naszego systemu i nie powinna za niego płacić tylko kobieta.

26

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Dobrze, że myślisz o przyszłości, masz takie same prawo do zabezpieczenia się na zaś.
Z tym, że lepiej jak dokonasz zakupu tego mieszkania przed ślubem, niezależnie od dalszych uzgodnień.

27

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
Samba napisał/a:

NowaDroga

Poduszek co chwilę się nie kupuje, tak samo jak kwiatów i garnków. Mało wkładasz od siebie do tego domowego budżetu, a chyba chciałabyś wkładać jeszcze mniej. Chcesz, to kupuj mieszkanie. Czy chciałabyś, aby on zwolnił cię z płacenia rachunków, czy może wolisz, by on sponsorował tobie ratę kredytu? Bo tak nie wiadomo za bardzo, o co tobie chodzi.

Nie pozostaje mi nic innego, jak interpretacja tych złośliwości w wypowiedzi jako pokłosie ukłucia zazdrości. Bo nie jest to zdecydowanie żadna wartościowa odpowiedź na temat mojego posta.

Co jest złego w tym jeżeli facet płaci rachunki i kredyt? Wiele małżeństw tak działa, a już zwłaszcza gdy ma lepsze możliwości zarabiania i gdy pojawiają się dzieci i kwestia poświęcania czasu i swojej kariery na ich wychowanie.
Takie rzeczy też biorę pod uwagę, bo tak jak ktoś tutaj już napisał - ciężej jest robić karierę i zarabiać dobre pieniądze, będąc równocześnie matką, a już zwłaszcza, gdy na rynku pracy panują przekonania jakie panują.

Oczywiscie ze wiele malzenstw tak dziala. Zazdroszcza te ktore same musza placic rachunki big_smile. Jezeli oboje sie dogadaliscie ze to partner splaca swoj kredyt plus placi za inne rzeczy to jest to miedzy wami.  Przeciez to nie jest tak ze Ty mu bron przylozylas do skroni tylko to tez byla jego decyzja ze sie na to zgadza

28

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

NowaDroga

Jestem zdania, że najlepiej byłoby, bo on przepisał tobie połowę tego mieszkania. Jeśli ma zabezpieczeni w postaci domu i innego mieszkania po rodzicach, a ty nie masz nic, to tak byłoby najsprawiedliwiej. Tzn. ja bym tak zrobiła. W końcu poważnie o sobie myślicie.  Jednak jeśli on nie chce, to pozostaje tobie - jak pisałaś - kupić własne nowe mieszkanie. Tak jak Wieka pisze, najlepiej zrobić to przed ślubem, i traktować to jako majątek osobisty w przypadku wspólnoty majątkowej, tak będzie chyba najbezpieczniej.

29 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-06 19:50:47)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Ja nie kwestionuję Twojego uczucia do niego, tylko jego uczucia do Ciebie.
On nie chce wspólnoty, Ty chciałaś, nie zgodził się.
Nic dziwnego ze taki Ci się trafił mężczyzna, skoro od poczatku z kalkulatorem biegasz.
Jeśli tego chcesz, takiego układu, to ok, ale nie zachodz z nim w ciążę, bo nie stać Cię na samotne macierzyństwo, a w takim małżeństwie  będzie dobrze jak rachunki będą się zgadzać.
Jeśli nie, wylądujesz w zupełnie innym miejscu niż chciałaś.

30

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Tam gdzie jest wszystko przeliczane na kase tam nie ma milosci

31

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
New Me napisał/a:

Tam gdzie jest wszystko przeliczane na kase tam nie ma milosci

Dokładnie!

32

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Z tym, że dopisanie do mieszkania, powinno polegać na tym, że spłacasz połowę jego wartości z chwilą wejścia w jego współposiadanie.
To byłoby sprawiedliwe, a nie, że on najpierw Cię dopisze, a kredyt będziecie spłacać 50/50, bo to tylko deklaracja, więc się nie dziw, że on się na to nie pisze.

33

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
wieka napisał/a:

Z tym, że dopisanie do mieszkania, powinno polegać na tym, że spłacasz połowę jego wartości z chwilą wejścia w jego współposiadanie.
To byłoby sprawiedliwe, a nie, że on najpierw Cię dopisze, a kredyt będziecie spłacać 50/50, bo to tylko deklaracja, więc się nie dziw, że on się na to nie pisze.

Nie ma problemu, by wpisać udziały nierówne w hipotece.
Np 70 do 30, zgodnie z aktualnym jego wkladem

34

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
Samba napisał/a:

NowaDroga

Poduszek co chwilę się nie kupuje, tak samo jak kwiatów i garnków. Mało wkładasz od siebie do tego domowego budżetu, a chyba chciałabyś wkładać jeszcze mniej. Chcesz, to kupuj mieszkanie. Czy chciałabyś, aby on zwolnił cię z płacenia rachunków, czy może wolisz, by on sponsorował tobie ratę kredytu? Bo tak nie wiadomo za bardzo, o co tobie chodzi.

Nie pozostaje mi nic innego, jak interpretacja tych złośliwości w wypowiedzi jako pokłosie ukłucia zazdrości. Bo nie jest to zdecydowanie żadna wartościowa odpowiedź na temat mojego posta.

Co jest złego w tym jeżeli facet płaci rachunki i kredyt? Wiele małżeństw tak działa, a już zwłaszcza gdy ma lepsze możliwości zarabiania i gdy pojawiają się dzieci i kwestia poświęcania czasu i swojej kariery na ich wychowanie.
Takie rzeczy też biorę pod uwagę, bo tak jak ktoś tutaj już napisał - ciężej jest robić karierę i zarabiać dobre pieniądze, będąc równocześnie matką, a już zwłaszcza, gdy na rynku pracy panują przekonania jakie panują.

Na bank ci każdy zazdrości życia w związku z kalkulatorem i arkuszami excela czy aby napewno jest po równo. Wpakowałaś się na własne życzenie w sytuacje w której od początku jesteś na przegranej pozycji a teraz trudno ci to będzie odkręcić. Wzięłaś sobie chłopa księgowego zamiast jakiegoś co zależy mu na budowaniu wspólnoty. Wątpię, że go zmienisz. Tak to jest jak za wszelką cenę chce się pokazać, że ciebie też stać kiedy cię nie stać. Ty masz bieda mentalność żeby za wszelką cenę coś udowodnić.
On to mentalny skąpiec, byle tylko mu nie skapnęło na twoją korzyść. Ja mam rozdzielność ale czegoś takiego jak opisujesz nie jestem w stanie sobie wyobrazić.

35

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:
wieka napisał/a:

Z tym, że dopisanie do mieszkania, powinno polegać na tym, że spłacasz połowę jego wartości z chwilą wejścia w jego współposiadanie.
To byłoby sprawiedliwe, a nie, że on najpierw Cię dopisze, a kredyt będziecie spłacać 50/50, bo to tylko deklaracja, więc się nie dziw, że on się na to nie pisze.

Nie ma problemu, by wpisać udziały nierówne w hipotece.
Np 70 do 30, zgodnie z aktualnym jego wkladem

Tak, ale autorka pewnie by chciała 50/50, chociaż głównie chodzi o to, żeby to było notarialnie i równocześnie, nie w deklaracjach.

36

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
wieka napisał/a:
Ela210 napisał/a:
wieka napisał/a:

Z tym, że dopisanie do mieszkania, powinno polegać na tym, że spłacasz połowę jego wartości z chwilą wejścia w jego współposiadanie.
To byłoby sprawiedliwe, a nie, że on najpierw Cię dopisze, a kredyt będziecie spłacać 50/50, bo to tylko deklaracja, więc się nie dziw, że on się na to nie pisze.

Nie ma problemu, by wpisać udziały nierówne w hipotece.
Np 70 do 30, zgodnie z aktualnym jego wkladem

Tak, ale autorka pewnie by chciała 50/50, chociaż głównie chodzi o to, żeby to było notarialnie i równocześnie, nie w deklaracjach.

No po rowno 50/50 skoro beda malzenstwem niech jest po rowno

37

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:

Jestem w związku od 5 lat. Od miesiąca jesteśmy zaręczeni. Przed nami ważna rozmowa na temat finansów w związku, do której chciałabym się przygotować. Przyglądając się różnym przypadkom związków i sytuacji w moim otoczeniu wiem, że moim obowiązkiem jest zadbać sama o siebie w tej kwestii.

Mój narzeczony zarabia około 2x więcej niż ja. Od kiedy się poznaliśmy zawsze zarabiał więcej, ale ja naciskałam na to, żebyśmy dzielili się wydatkami 50/50. Prowadzimy zapiski wspólnych wydatków na jedzenie, które rozliczamy po pół, a nasza obecna sytuacja mieszkaniowa wygląda tak, że mieszkamy w jego mieszkaniu, na które ma kredyt i który sam spłaca. Wprowadzając się do niego nie zgodziłam się na to, żeby dorzucać się do raty kredytu - uważam, że jest to jego zobowiązanie, które zaciągnął zanim się poznaliśmy, a ja proponowałam inne opcje wspólnego mieszkania (np. wynajem), na które się nie chciał zgodzić. Ustaliliśmy taki układ, w którym ratę kredytu on spłaca sam, a rachunki płacimy 50/50. Jeżeli chodzi o wyposażenie domu, to ja dokładam się do zakupu rzeczy "ruchomych" (kwiatki, poduszki itp.) oraz tych codziennego użytku (garnki, sztućce itp.), ale wszelkie wyposażenie meblowe jest po jego stronie, jako to jego mieszkanie, które jest jego inwestycją.

Tak to wyglądało do tej pory, jednak w związku z sytuacją przyszedł czas na zmiany. Moim osobistym celem jest zakup własnego mieszkania - nie wspólnie z narzeczonym/wkrótce mężem. Zastanawiam się jak do tego podejść w kwestii finansów po ślubie? Wiadomo, że najprostszym sposobem byłaby intercyza, ale nie jestem do niej przekonana.  Jak dojdą dzieci, to kwestie wydatków i ich podziałów jeszcze bardziej się wtedy skomplikują. Jednak z drugiej strony uważam, że skoro decydujemy się na wspólne życie, to powinniśmy mieć jakieś wspólne pieniądze. Moją wizją na to są 3 konta - każdy swoje i jedno wspólne z pieniędzmi przelewanymi % względem zarobków. To pokrywałoby wydatki na jedzenie, wakacje i generalnie wydatki, które do tej pory ponosiliśmy pół na pół. Rachunki i czynsz nadal płacilibyśmy 50/50, czyli ja co miesiąc wysyłam mu swoją część.

Nie ma mowy o dopisaniu mnie do własności mieszkania i wspólnym spłacaniu dalszej części kredytu. Już ten temat poruszaliśmy i nie możemy w tym miejscu znaleźć porozumienia. Chociaż szkoda, bo uważam, że znacząco by nam to ułatwiło rozwój naszego wspólnego życia.

Zastanawiam się jak to sobie ułożyć i jak podejść do tej rozmowy o finansach w małżeństwie. Niestety jestem w gorszej sytuacji finansowej i to raczej szybko się nie zmieni. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, nie mam możliwości wsparcia rodziców, podczas gdy mój narzeczony otrzymał w kwestii nieruchomości tego wsparcia ogrom (wkład własny na kredyt, mieszkanie i dom w przyszłości w spadku po rodzicach). Czuję tę dysproporcję, ale nie chcę, żeby ona przeszkadzała w kształtowaniu wspólnego życia. Ale równocześnie nie chcę również poczucia niesprawiedliwości w naszych finansach.

Z kim porozmawiać, co ustalić. Czy jest sens się doszkalać w takich sprawach u prawnika? Doradźcie.

Jakie warunki dopisania Cię do własności mieszkania proponowałaś? Że on da Ci udział 50/50, a Ty go spłacisz? Dlaczego nie mogliście się dogadać?

To trochę podbramkowa sytuacja. Na razie jesteście 5 lat razem, ale jak pojawią się dzieci, a wysokocenne ruchomości będą się zużywać to jak widzisz kwestię wymiany/naprawy? Twój narzeczony będzie te koszty pokrywać, skoro to jego mieszkanie? Na dłuższą metę mało sprawiedliwy układ.

Jeśli chodzi o perspektywę twoich zarobków. Nie musisz płacić raty kredytu, ponosisz mniejsze koszty, niż ktoś kto wynajmuje mieszkanie, czy tej nadwyżki nie jesteś skłonna przeznaczyć na podniesienie kwalifikacji, żeby móc zarabiać lepiej?

Co twój partner na to, że będziecie mieli w związku kolejny kredyt? Bo jak weźmiesz go na swoje mieszkanie to wpłynie to znacząco na wasze możliwości finansowe jako rodziny.

Wspólne konto na wydatki przy zachowaniu osobnych kont - spoko, ale to przy intercyzie. Zresztą ze wspólnego konta możecie opłacać wydatki związane z dziećmi, nie sądzę żeby dzieci przy intercyzie cokolwiek komplikowały.

Poza tym twoja sytuacja finansowa nie musi się wcale tak bardzo pogorszyć przez posiadanie dzieci. Możecie się z partnerem umówić, że podzielicie się urlopem rodzicielskim i wtedy będziesz mogła wrócić szybciej do pracy i dostawać 100% wynagrodzenia. Rozważaliscie taką opcję?

38

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

Ja nie kwestionuję Twojego uczucia do niego, tylko jego uczucia do Ciebie.
On nie chce wspólnoty, Ty chciałaś, nie zgodził się.
Nic dziwnego ze taki Ci się trafił mężczyzna, skoro od poczatku z kalkulatorem biegasz.

Hm, gdzie napisałam, że ja chciałam wspólnoty, a on nie?
Jest wręcz przeciwnie. Ja myślę o intercyzie, a on mówi, że lepiej mieć wspólność majątkową.

39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-06 20:45:00)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Nie miałam na myśli tzw ustroju małżeńskiego:)
Chodzi mi o to, że chciałaś by mieszkanie było wspólne, a On nie.
Jeśli prowadzi działalność gospodarczą to wspólnota Ci się nie opłaca i w ogóle jest dla Waszej rodziny niebezpieczna.
A jeśli macie mieć wspólnotę, on nie ma działalności, ale dobrą pracę, Ti zobacz cj się będzie dzialo:
Macie wspólnotę,  a on z waszych "wspólnych" pieniędzy,  będzie inwestował w swój osobisty majątek.
Będziesz miała coś do powiedzenia w sprawie? Nie.
Jego zabezpieczenie będzie rosło, a Twoje malało, bo chcesz dzieci.
Co On Ci właściwie oferuje?
Po co jemu to małżeństwo? Zaklepać Ciebie byś nie szukała innego.
A najlepiej robiąc sobie z Tobą dzieci, którymi Ty się będziesz głównie zajmować.

40

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Z posta na post autorki widzę że. ten temat to coraz bardziej marne prowo.
Zbyt dużo infantylności w tych postach i zbyt dużo postawy roszczeniowej.

To bredzenie o dzieciach których jeszcze na horyzoncie nie widać....za to żyć za darmo i nawet do rzeczy z których sie na bieżąco korzysta nie dokładać od 5 lat jak widać jest, i nie przeszkadza byc jeszcze bardziej rozszerzeniowym i jeszcze bardziej bezczelnym/.

Ja sam po ślubie przepisałem polowe domu na żonę, widocznie twój facet wychodzi z założenia ze nie można ci do końca ufać.
Jezeli te temat nie jest trollingiem, to nie dziwie mu sie po tym co i jak piszesz.
w takich przypadkach sprawdza sie maksyma
" kochajmy sie jak bracia,liczmy sie jak żydzi"

41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-06 20:54:17)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Nie wiem czy zauważyłeś,  ale On stwierdził sam, że nic na nią nie przepisze.
Ona stara się mu udowodnić,  że jest samodzielna, że jie będzie na nim wisieć.
Tak to spostrzegam.
Gdyby to Ona była lepiej sytuowana, a tak robiła, powiedziałabym że nie powinien jej ufać, ale to jie ten przypadek.
Raczej Autorka stara się udowodnić że na księcia Pana zasługuje..
A będzie od niego zalezna, jeśli będą wspólne dzieci.
Źle wybrała kandydata i tyle.
Dobry związek to nie taki w którym nie ma większych tarć, tylko w którym ludzie sobie ufają i nie mają takich dylematów..
Tu się starałeś tę równość uzyskać coś od siebie dając
Narzeczony autorki tego nie robi, pokazuje że wspólnoty nie będzie, więc się pytam, z czym do ludzi.

42

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ja nie kwestionuję Twojego uczucia do niego, tylko jego uczucia do Ciebie.
On nie chce wspólnoty, Ty chciałaś, nie zgodził się.
Nic dziwnego ze taki Ci się trafił mężczyzna, skoro od poczatku z kalkulatorem biegasz.

Hm, gdzie napisałam, że ja chciałam wspólnoty, a on nie?
Jest wręcz przeciwnie. Ja myślę o intercyzie, a on mówi, że lepiej mieć wspólność majątkową.

Z tym, że nie mówimy tu tylko o wspólności po ślubie, a współwłasności mieszkania, na które on się nie zgadza.
Może władnie dlatego, że proponowałaś tylko wspólne spłacanie kredytu, a to by było niesprawiedliwe, jeśli chcesz mieć 50/50.

43

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
wieka napisał/a:

Z tym, że nie mówimy tu tylko o wspólności po ślubie, a współwłasności mieszkania, na które on się nie zgadza.
Może władnie dlatego, że proponowałaś tylko wspólne spłacanie kredytu, a to by było niesprawiedliwe, jeśli chcesz mieć 50/50.

Ja chciałam kupić wspólnie nowe mieszkanie, w którym będziemy właścicielami 50/50. Wówczas mój Narzeczony zaproponował, że może po prostu jego obecne mieszkanie mieć jako wspólne, czyt. dopisać mnie do kredytu. Jednak spłacać miałabym od obecnej wartości rynkowej mieszkania, co jest niekorzystne dla mnie. Tak jak pisałam to mieszkanie ma już 7 lat, a teraz jest warte na rynku ponad 2x więcej niż pierwotnie. Za połowę tego mieszkania musiałabym zapłacić teraz tyle, co nowe mieszkanie w podobnym metrażu w mniejszej miejscowości.

Nie mogę się na takie coś zgodzić.

44

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Dobra, na spokojnie, to ustalcie co będzie z ratą tego twojego kredytu, gdy już będziecie mieć dziecko., czyli wtedy, gdy nie będziesz mogła opłacać go samodzielnie.  Czy on opłaci za Ciebie do czasu, aż nie zaczniesz pracować, czy jak to inaczej rozegrać. Jeśli jednak on miałby dokładać się do twojego mieszkania, to oczywiście powinien także widnieć w papierach jako współwłaściciel.

Kto z was nie chciał przepisania obecnego mieszkania na ciebie? Bo sugerujesz, że on, jednak tylko sugerujesz.

45

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

Macie wspólnotę,  a on z waszych "wspólnych" pieniędzy,  będzie inwestował w swój osobisty majątek.
Będziesz miała coś do powiedzenia w sprawie? Nie.

Z punktu widzenia prawa, w razie ewentualnego rozwodu, mam prawo do części kapitału, którym spłacany był kredyt, a który po zawarciu małżeństwa był już majątkiem wspólnym.
Innymi słowy: jeżeli mamy wspólność majątkową, to pieniądze są nasze wspólne, a z nich mąż spłaca też swój kredyt na majątek osobisty, więc w razie rozwodu do tej części kapitału żona ma prawo.

Myślę, że w naszej sytuacji najlepsza jednak będzie intercyza. Do momentu, aż mi uda się kupić własną nieruchomość.
Później zawsze można to zmienić smile

46

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Samba napisał/a:

Jeśli jednak on miałby dokładać się do twojego mieszkania, to oczywiście powinien także widnieć w papierach jako współwłaściciel.

Dokładnie. I tak samo działa to w drugą stronę. Jeżeli ja spłacam kredyt, to powinnam być jako współwłaściciel.
A na spłacanie obecnego jego kredytu wspólnie mnie stać.

Samba napisał/a:

Kto z was nie chciał przepisania obecnego mieszkania na ciebie? Bo sugerujesz, że on, jednak tylko sugerujesz.

Początkowo ja nie chciałam, bo wolałam wystartować z czystą kartą, z nowym mieszkaniem.
Nie chciałam też, żeby ktoś oskarżał mnie o rzeczy, o które niestety jestem tutaj już oskarżana - roszczeniowość i żerowanie. Ale cóż, ile osób tyle opinii.
Mój Narzeczony proponował taki układ, ale po naszych rozmowach okazało się, że musiałabym spłacać mieszkanie od jego obecnej wartości rynkowej, a nie od wartości na którą brał kredyt. Co dla mnie jest zupełnie bez sensu i się nie kalkuluje.

47

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Shoggies napisał/a:

Poza tym twoja sytuacja finansowa nie musi się wcale tak bardzo pogorszyć przez posiadanie dzieci. Możecie się z partnerem umówić, że podzielicie się urlopem rodzicielskim i wtedy będziesz mogła wrócić szybciej do pracy i dostawać 100% wynagrodzenia. Rozważaliscie taką opcję?

Nie rozważaliśmy, ale ciekawa opcja do przegadania. Dziękuje za podpowiedź smile

48

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
wieka napisał/a:

Z tym, że nie mówimy tu tylko o wspólności po ślubie, a współwłasności mieszkania, na które on się nie zgadza.
Może władnie dlatego, że proponowałaś tylko wspólne spłacanie kredytu, a to by było niesprawiedliwe, jeśli chcesz mieć 50/50.

Ja chciałam kupić wspólnie nowe mieszkanie, w którym będziemy właścicielami 50/50. Wówczas mój Narzeczony zaproponował, że może po prostu jego obecne mieszkanie mieć jako wspólne, czyt. dopisać mnie do kredytu. Jednak spłacać miałabym od obecnej wartości rynkowej mieszkania, co jest niekorzystne dla mnie. Tak jak pisałam to mieszkanie ma już 7 lat, a teraz jest warte na rynku ponad 2x więcej niż pierwotnie. Za połowę tego mieszkania musiałabym zapłacić teraz tyle, co nowe mieszkanie w podobnym metrażu w mniejszej miejscowości.

Nie mogę się na takie coś zgodzić.

Korzystne, jeśli chodzi o wspólne życie i sprawiedliwe. Bo jak więcej włożysz, to i więcej wyjmiesz. Nic na tym nie tracisz.

49 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-06 21:51:55)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

No to dostałaś uczciwą propozycję.
Raczej Twoja była dziwna, bo dawna wartość mieszkania nie ma tu nic do rzeczy.
Gdybyś teraz kupowała mieszkanie nie możesz żądać ceny sprzed 5 lat.
Natomiast nie musicie być współwłaścicielami w tych samych proporcjach..
Idź się skonsultuj z notariuszem
Czyli nie musisz wykładać gotówki,  możesz wylozyc jakby udziały.
To jest do policzenia

50

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Szeptuch napisał/a:

Przypomina mi się wypowiedź Agnes.
Więc ją, może nie w pni zacytuję.

A jaki on ma pożytek i jaką korzyść że ty mieszkasz u niego za darmo?
Inaczej musiałabyś wynajmować za gruby hajs, wątpię że w tedy było by cię stać na odłożenie na wkład własny, do domu rodzinnego, jak sama pisałaś wielodzietnego, to raczej też ci się nie uśmiechało by wracać.

To żałosne, że nawet do zakupu pralki się nie dołożyłaś, mimo że na bieżąco z tego wszystkiego korzysthyba cośasz.

ehehe wink Chyba coś poknociłeś ehehehe


A tak poważnie - no fajnie mieć własne mieszkanie, każdy by je chciał mieć, wcale Ci się nie dziwię, problem w tym,  że Cię na to mieszkanie nie stać. Taka jest prawda.
Po ślubie finanse są wspólne. Jak sobie kupisz bez intercyzy to i tak prawnie mieszkanie będzie wspólne, zwłaszcza, że zarabiasz mniej.

Nie bardzo rozumiem jak sobie wyobrażasz takie dzielenie kasy, żebyś Ty mogła kupić samodzielnie mieszkanie. Jeśli będziecie ponosić koszty życia po połowie, to chcąc mocno oszczędzać, niejako chcesz wymusić na mężu niską stopę życiową. Czy on się zgodzi ? A co gdy będą dzieci? Bo przecież tego mieszkania szybko nie kupisz? Czy on ma na te dzieci wkładać więcej czy znowu obniżać poziom życia? Bo trudno sobie wyobrazić sytuację, że dla Ciebie będzie tańsza kiełbasa w lodówce i gorszy papier toaletowy w łazience.
Dopisanie Ciebie do obecnego mieszkania to dobry pomysł. Nawet jak będziesz dawać mężowi obecną wartość połowy mieszkania to i tak kasa finalnie będzie wspólna.

51 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2024-11-06 22:23:37)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Agnes jutro wieczorem będę miał czas aby znaleźć tą twoją wypowiedź, ale jestem pewien że nic nie pomyliłem.

Pamiętam dokładnie że wprost pytałaś jaką korzyść odnosi ten, u kogo druga osoba zamieszkuje z owego faktu zamieszkania.

W skrócie nie ma darmowych obiadów

52 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-06 23:25:36)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Szeptuch napisał/a:

Agnes jutro wieczorem będę miał czas aby znaleźć tą twoją wypowiedź, ale jestem pewien że nic nie pomyliłem.

Pamiętam dokładnie że wprost pytałaś jaką korzyść odnosi ten, u kogo druga osoba zamieszkuje z owego faktu zamieszkania.

W skrócie nie ma darmowych obiadów

Oczywiscie nic nie ma za darmo... poza tym pojawia sie problem kontroli

53

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

A co zrobisz jeśli będziesz miała dziecko i przez 3 lata nie będziesz mogła pracować? A potem może i drugie... To o czym piszesz to życie bardziej ze współlokatorem a nie mężem...

54

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
calineczka58 napisał/a:

A co zrobisz jeśli będziesz miała dziecko i przez 3 lata nie będziesz mogła pracować? A potem może i drugie... To o czym piszesz to życie bardziej ze współlokatorem a nie mężem...

No dokladnie

55

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
calineczka58 napisał/a:

A co zrobisz jeśli będziesz miała dziecko i przez 3 lata nie będziesz mogła pracować? A potem może i drugie... To o czym piszesz to życie bardziej ze współlokatorem a nie mężem...

W takim razie ciekawa jestem co sprawiłoby, że będzie to bardziej małżeńskie życie niż jak współlokatorzy. Proszę o pomysły.

56

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Strasznie to komplikujecie i podchodzicie do małżeństwa jakby chłopka wychodziła za jakiegoś hrabie gdzie różnice na stracie i w potencjalnych zarobkach są jak 1000/1. Jeśli tak pragmatycznie wygląda wasza miłość na starcie i liczycie się jak jakieś centusie to najlepszym rozwiązaniem dla was będzie rozdzielność majątkowa i wspólne konto gdzie będziecie wkładać po równo i na bieżąco regulować z niego należności wspólne (opłaty, czynsze, jedzenie potencjalne rzeczy dla dzieci, etc...). Ubrania kupujcie sobie za swoje prywatne, ty miej swoją nieruchomość i za swoje ja utrzymuj (remonty, opłaty, raty), on swoją. Tam gdzie mieszkacie z konta wspólnego oplacajcie rachunki i rzeczy wspólne (np. meble, telewizor, pralka, lodówka) bo przecież używacie ich wspólnie i nie są to jakieś wielkie kwoty jeśli potencjalnie się rozejdziecie i będzie można na to machnąć ręka dla świętego spokoju. Trochę życie jak współlokatorzy, ale jeśli wam pasuje to ok.

Ze swoje strony dodam, że byłem takim facetem z mieszkaniem (kończyłem wykańczanie) zanim poznałem moja ex żonę...
Jak się wprowadziła dołożyła się kupując pralkę i meble w kuchni.

Po 2 latach ślub, po niecałych dwóch rozwód.

Finanse rozwiązaliśmy następująco:
- oszczędności podliczone (gotowka/obligacje/akcje) do podziału 50/50 (zaczynaliśmy od 0 bo wszystko poszło na zakup i urządzanie, ale przez okres małżeństwa trochę się uzbierało bo chcieliśmy kupić większe mieszkanie)
- drugi samochód kupiony w 90% za kasę od jej rodziców dałem jej w calosci (jakoś wrzucili nam trochę kilka miesięcy przed dniem W, bo sprzedali nieruchomość i sprawili prezent), choć mogłem się stawiać bo przecież jak dali to połowa powinna być moja
- za okres małżeństwa  zostały policzone raty kredytu i oddałem jej połowę rat (pomimo, że się nie dorzucała)
- oddałem za pralkę i meble do kuchni

Czy wyszedłem na tym gorzej, nie wiem. Mieszkanie zyskało na wartości a inflacja wtedy przez te kilka lat była stabilna na poziomie 2-5%.

Przy małżeństwach z dłuższym stażem z wspólnota majątkową, z dużymi oszczędnościami i przyzwoitym zarobkami dzielić trzeba nawet takie pozycje jak środki na subkoncie w ZUS. Środki na PPK/PPE, kasę na OFE, kasę na IKE/IKZE/OIPE.
Trochę tego jest i często to nie są małe kwoty, plus jeszcze trzeba ustalić wartość startowa tych pozycji przed wejściem we wspólnotę majątkowa aby dzielić tylko cześć odłożona "wspólnie". Także dzielenie finansów po rozwodzie nie jest takim hop siup, no chyba że się jest gołym i wesołym... smile Albo fajnie jest wejść w małżeństwo nie posiadając nic na starcie i cały dorobek budować wspólnie, wtedy nie ma takich rozterek.

57

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
wieka napisał/a:
NowaDroga napisał/a:

Jestem w związku od 5 lat. Od miesiąca jesteśmy zaręczeni. Przed nami ważna rozmowa na temat finansów w związku, do której chciałabym się przygotować. Przyglądając się różnym przypadkom związków i sytuacji w moim otoczeniu wiem, że moim obowiązkiem jest zadbać sama o siebie w tej kwestii.

Mój narzeczony zarabia około 2x więcej niż ja. Od kiedy się poznaliśmy zawsze zarabiał więcej, ale ja naciskałam na to, żebyśmy dzielili się wydatkami 50/50. Prowadzimy zapiski wspólnych wydatków na jedzenie, które rozliczamy po pół, a nasza obecna sytuacja mieszkaniowa wygląda tak, że mieszkamy w jego mieszkaniu, na które ma kredyt i który sam spłaca. Wprowadzając się do niego nie zgodziłam się na to, żeby dorzucać się do raty kredytu - uważam, że jest to jego zobowiązanie, które zaciągnął zanim się poznaliśmy, a ja proponowałam inne opcje wspólnego mieszkania (np. wynajem), na które się nie chciał zgodzić. Ustaliliśmy taki układ, w którym ratę kredytu on spłaca sam, a rachunki płacimy 50/50. Jeżeli chodzi o wyposażenie domu, to ja dokładam się do zakupu rzeczy "ruchomych" (kwiatki, poduszki itp.) oraz tych codziennego użytku (garnki, sztućce itp.), ale wszelkie wyposażenie meblowe jest po jego stronie, jako to jego mieszkanie, które jest jego inwestycją.

Tak to wyglądało do tej pory, jednak w związku z sytuacją przyszedł czas na zmiany. Moim osobistym celem jest zakup własnego mieszkania - nie wspólnie z narzeczonym/wkrótce mężem. Zastanawiam się jak do tego podejść w kwestii finansów po ślubie? Wiadomo, że najprostszym sposobem byłaby intercyza, ale nie jestem do niej przekonana.  Jak dojdą dzieci, to kwestie wydatków i ich podziałów jeszcze bardziej się wtedy skomplikują. Jednak z drugiej strony uważam, że skoro decydujemy się na wspólne życie, to powinniśmy mieć jakieś wspólne pieniądze. Moją wizją na to są 3 konta - każdy swoje i jedno wspólne z pieniędzmi przelewanymi % względem zarobków. To pokrywałoby wydatki na jedzenie, wakacje i generalnie wydatki, które do tej pory ponosiliśmy pół na pół. Rachunki i czynsz nadal płacilibyśmy 50/50, czyli ja co miesiąc wysyłam mu swoją część.

Nie ma mowy o dopisaniu mnie do własności mieszkania i wspólnym spłacaniu dalszej części kredytu. Już ten temat poruszaliśmy i nie możemy w tym miejscu znaleźć porozumienia. Chociaż szkoda, bo uważam, że znacząco by nam to ułatwiło rozwój naszego wspólnego życia.

Zastanawiam się jak to sobie ułożyć i jak podejść do tej rozmowy o finansach w małżeństwie. Niestety jestem w gorszej sytuacji finansowej i to raczej szybko się nie zmieni. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, nie mam możliwości wsparcia rodziców, podczas gdy mój narzeczony otrzymał w kwestii nieruchomości tego wsparcia ogrom (wkład własny na kredyt, mieszkanie i dom w przyszłości w spadku po rodzicach). Czuję tę dysproporcję, ale nie chcę, żeby ona przeszkadzała w kształtowaniu wspólnego życia. Ale równocześnie nie chcę również poczucia niesprawiedliwości w naszych finansach.

Z kim porozmawiać, co ustalić. Czy jest sens się doszkalać w takich sprawach u prawnika? Doradźcie.

Jak do tej pory wg mnie masz dobre podziały wydatków jak i wizję, ale w małżeństwie tak do końca się nie da. Nie wyobrażam sobie życia z ołówkiem w ręku i oddawania kasy za coś. Może jeszcze ważyć kto więcej zjadł itp.
Lepiej ustalić kto jakie pokrywa wydatki i czym się zajmuje w domu, żeby mniej więcej nikomu nie działa się krzywda.
Trzecie konto jest dobre, ale to też do końca nie rozwiązuje sprawy.

Dlatego, w tym przypadku najlepszym wyjściem będzie intercyza, która może być różnie zapisana, skoro chcecie czuć się bezpiecznie i komfortowo, co nie oznacza rozliczanie się co do złotówki.

My mamy 3 konta, moj partner swoje, ja swoje i wspolne - tam wplacamy pieniadze na wspolne wydatki. Nie mam pojecia jak w dzisiejszych czasach "to sie robi" po slubie.
Kiedys mielismy z exmezem jedno wspolne konto.

58

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Ty juz praktycznie wszystko ustalilas. Po co wam dwa mieszkania?
Jeslli mieszkanie ci sie podoba (narzeczonego) to zostancie tam, chyba, ze jest za male na przyszlosc, kiedy beda dzieci.

Jak juz myslisz o zakupie drugiego mieszkania, to kupcie je wspolnie, a terazniejsze mieszkanie wynajmujcie.

Ceny mieszkań teraz są jakie są i może być ciężko z drugim dużym kredytem dla mojego Narzeczonego.
A myślę o zakupie mieszkania dla siebie na przyszłość, w razie "W". Chcę mieć swoją nieruchomość, bo zawsze można zostać na lodzie niestety.

Gosiawie napisał/a:

Co do zakupow rzeczy do mieszkania narzeczonego, ja bym sie dokladala do wszystkiego, mebli itd.

Nie rozumiem dlaczego? To jest jego własność, do tego lubi wysoki standard i wszystkie meble są na zamówienie.
W razie wynajmowania mieszkania lub jego sprzedaży pieniądze formalnie są jego, więc czemu ja mam dokładać się do wyposażenia i dzięki temu podwyższenia standardu?

Dziwnie sie na to zapatrujecie.
Do mnie wprowadzil sie moj partner, wzial ze soba tv, lozko sypialniane i sofe oraz jedna szafke, ja mialam wszytko inne oprocz kuchni, kuchnie urzadzilismy wspolnie - meble, lodowka, microwelle, okap itd. (gary i talerze tez juz mialam, szklanki, sztucce itp.)

Teraz jak cos, kupujemy to wspolnie niekiedy ktos cos spontanicznie od siebie.

59

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Gosiawie napisał/a:
NowaDroga napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Ty juz praktycznie wszystko ustalilas. Po co wam dwa mieszkania?
Jeslli mieszkanie ci sie podoba (narzeczonego) to zostancie tam, chyba, ze jest za male na przyszlosc, kiedy beda dzieci.

Jak juz myslisz o zakupie drugiego mieszkania, to kupcie je wspolnie, a terazniejsze mieszkanie wynajmujcie.

Ceny mieszkań teraz są jakie są i może być ciężko z drugim dużym kredytem dla mojego Narzeczonego.
A myślę o zakupie mieszkania dla siebie na przyszłość, w razie "W". Chcę mieć swoją nieruchomość, bo zawsze można zostać na lodzie niestety.

Gosiawie napisał/a:

Co do zakupow rzeczy do mieszkania narzeczonego, ja bym sie dokladala do wszystkiego, mebli itd.

Nie rozumiem dlaczego? To jest jego własność, do tego lubi wysoki standard i wszystkie meble są na zamówienie.
W razie wynajmowania mieszkania lub jego sprzedaży pieniądze formalnie są jego, więc czemu ja mam dokładać się do wyposażenia i dzięki temu podwyższenia standardu?

Dziwnie sie na to zapatrujecie.
Do mnie wprowadzil sie moj partner, wzial ze soba tv, lozko sypialniane i sofe oraz jedna szafke, ja mialam wszytko inne oprocz kuchni, kuchnie urzadzilismy wspolnie - meble, lodowka, microwelle, okap itd. (gary i talerze tez juz mialam, szklanki, sztucce itp.)

Teraz jak cos, kupujemy to wspolnie niekiedy ktos cos spontanicznie od siebie.

No tak jest najlepiej a nie jakies podzialy na kase

60 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2024-11-07 12:08:29)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

To jakaś masakra smile

Może pytanie dodatkowe które może rozwiąże pewne wątpliwości smile

Jesteście po rozwodach ? Macie jakąs bolesną przeszłość?

Bo taka "ochrona" majątku i inne zabezpieczenia to raczej częste jest w nowych związkach po przejściach gdy każdy ma własny majątek wspólny.

Ale jak nikt z Was nie ma przeszlości i własnego majątku (bo że twój facet ma mieszkanie a raczej bank ma to nie jest żadnen jego majątek tylko banku. Jego to będzie jak ten kredyt spłaci).

Normlani ludzie którzy się żenią mają wspólnotę majątkową i nie ma czegoś takiego "moje" "twoje".

Nie wiem po co ci ten ślub ?
Bo ślub to wspólnota majątkowa a nie rozdzielność.

Kiedyś sam miałem własne mieszkanie. Moja Ex miała co najwyżej kredyt studencki. Nic nie miała. Zarabiałem więcej.
Mieszkaliśmy w moim mieszkaniu.
Po latach kupiliśmy wspólnie dom i sprzedałem tamte mieszkanie (mój błąd wink

Ale konto mieliśmy wspólne, mimo różnic w zarobkach.

Nie obraź się ale patrząc z boku to widzię pijawkę, która oszczędza na wynajmnie mieszkania i chce na boku kosztem partnera jeszcze sobie kredyt wziąć i kupić własne mieszkanie.
Bo jakbyś wynajęła mieszkanie i płaciła tam opłaty to sądzę że 2000-3000zł minimum za jakąs klitkę miesięcznie byś płaciła.
Zapewne tam gdzie mieszkasz to sporo większy metraż i lepiej urządzone niż każde mieszkanie na wynajem smile

Ja nie widzę tu żadnej miłości. Raczej wyrachowanie i interes.

Jak dla mnie jak nie ma zaufania to nie ma związku. A tutaj nie widze żadnego zaufania.

Może po prostu mieszkajcie na 2 mieszkania a co najwyżej w weekendy na sex się spotykajcie.
To obecnie bardzo modne wink
I każdy będzie miał swoje pieniądze i mógł robić co chce.
A zamiast dzieci to każdy po piesku i będzie ok wink

Patrząc na partnera jak 5 lat czekał na oświadczyny to też widzę że z jego strony uczucia są co najwyżej "letnie" wink

Ja mojej ex po kilku miesiącach wspólnego mieszkania się oświadczyłem i rok później był ślub a potem pojawiły sie dzieci.

Myślę że jakby twój partner przeczytał to co piszesz to raczej jego stosunek byłby jeszcze chlodniejszy.

61

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Kaszpir007 napisał/a:

To jakaś masakra smile

Może pytanie dodatkowe które może rozwiąże pewne wątpliwości smile

Jesteście po rozwodach ? Macie jakąs bolesną przeszłość?

Bo taka "ochrona" majątku i inne zabezpieczenia to raczej częste jest w nowych związkach po przejściach gdy każdy ma własny majątek wspólny.

Ale jak nikt z Was nie ma przeszlości i własnego majątku (bo że twój facet ma mieszkanie a raczej bank ma to nie jest żadnen jego majątek tylko banku. Jego to będzie jak ten kredyt spłaci).

Normlani ludzie którzy się żenią mają wspólnotę majątkową i nie ma czegoś takiego "moje" "twoje".

Nie wiem po co ci ten ślub ?
Bo ślub to wspólnota majątkowa a nie rozdzielność.

Kiedyś sam miałem własne mieszkanie. Moja Ex miała co najwyżej kredyt studencki. Nic nie miała. Zarabiałem więcej.
Mieszkaliśmy w moim mieszkaniu.
Po latach kupiliśmy wspólnie dom i sprzedałem tamte mieszkanie (mój błąd wink

Ale konto mieliśmy wspólne, mimo różnic w zarobkach.

Nie obraź się ale patrząc z boku to widzię pijawkę, która oszczędza na wynajmnie mieszkania i chce na boku kosztem partnera jeszcze sobie kredyt wziąć i kupić własne mieszkanie.
Bo jakbyś wynajęła mieszkanie i płaciła tam opłaty to sądzę że 2000-3000zł minimum za jakąs klitkę miesięcznie byś płaciła.
Zapewne tam gdzie mieszkasz to sporo większy metraż i lepiej urządzone niż każde mieszkanie na wynajem smile

Ja nie widzę tu żadnej miłości. Raczej wyrachowanie i interes.

Jak dla mnie jak nie ma zaufania to nie ma związku. A tutaj nie widze żadnego zaufania.

Może po prostu mieszkajcie na 2 mieszkania a co najwyżej w weekendy na sex się spotykajcie.
To obecnie bardzo modne wink
I każdy będzie miał swoje pieniądze i mógł robić co chce.
A zamiast dzieci to każdy po piesku i będzie ok wink

Patrząc na partnera jak 5 lat czekał na oświadczyny to też widzę że z jego strony uczucia są co najwyżej "letnie" wink

Ja mojej ex po kilku miesiącach wspólnego mieszkania się oświadczyłem i rok później był ślub a potem pojawiły sie dzieci.

Myślę że jakby twój partner przeczytał to co piszesz to raczej jego stosunek byłby jeszcze chlodniejszy.

I wyszedłeś na tym, jak Zablocki na mydle big_smile
Teraz młodzi ludzie bardziej myślą o tym, żeby nie zostać na lodzie, choć uważam, że autorka przegina, za bardzo kalkuluje, co się opłaca.
Zaufanie też potrafi pęknąć jak bańka mydlana, więc lepiej jak nie jest bezgranicznie.

Nie jedno małżeństwo szarpie się o wydatki, nic tylko współczuć, dlatego dobrze jest się dobrać też pod tym względem.

62

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

No to dostałaś uczciwą propozycję.
Raczej Twoja była dziwna, bo dawna wartość mieszkania nie ma tu nic do rzeczy.
Gdybyś teraz kupowała mieszkanie nie możesz żądać ceny sprzed 5 lat.
Natomiast nie musicie być współwłaścicielami w tych samych proporcjach..
Idź się skonsultuj z notariuszem
Czyli nie musisz wykładać gotówki,  możesz wylozyc jakby udziały.
To jest do policzenia

Ja mysle, ze jednak cena zakupu powinna byc brana pod uwage. Toz on kredyt ma taki sam, a chcialby tak czy siak na tym "zarobic".

63

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
NowaDroga napisał/a:

Nie ma mowy o dopisaniu mnie do własności mieszkania i wspólnym spłacaniu dalszej części kredytu. Już ten temat poruszaliśmy i nie możemy w tym miejscu znaleźć porozumienia. Chociaż szkoda, bo uważam, że znacząco by nam to ułatwiło rozwój naszego wspólnego życia.

Zastanawiam się jak to sobie ułożyć i jak podejść do tej rozmowy o finansach w małżeństwie. Niestety jestem w gorszej sytuacji finansowej i to raczej szybko się nie zmieni. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, nie mam możliwości wsparcia rodziców, podczas gdy mój narzeczony otrzymał w kwestii nieruchomości tego wsparcia ogrom (wkład własny na kredyt, mieszkanie i dom w przyszłości w spadku po rodzicach). Czuję tę dysproporcję, ale nie chcę, żeby ona przeszkadzała w kształtowaniu wspólnego życia. Ale równocześnie nie chcę również poczucia niesprawiedliwości w naszych finansach.

Jak najbardziej rozmowa z prawnikiem i to przed podjęciem jakichkolwiek kroków finansowych, de facto przed ślubem także.

Ja jednak ze swej strony doradzam ci nie poddawać się jakiejkolwiek presji w stylu "jesteś wyrachowana" itd, itp. Dobrze wiesz, że nie możesz na nikogo w życiu liczyć, i gdy coś niespodziewanego się stanie, to zostaniesz na lodzie jak wiele kobiet przed tobą. Ufaj, ale o swoje dbaj, takie sobie postaw motto w życiu.

Twój partner kupił swoje mieszkanie przed ślubem i zawsze pozostanie ono jego majątkiem odrębnym nawet jeśli jest na kredycie i zostanie tak jeszcze ze 30 lat. Gdybyście chcieli się kiedyś rozwieść, to najwyżej możesz wnieść do sądu sprawę cywilną o zwrot poniesionych kosztów w to mieszkanie, ale to sprawa naprawdę trudna, nieraz ciągnąca się latami i czasem możesz więcej wydać na prawników niż uzyskasz spłaty, jeśli w ogole uda ci się coś odzyskać.

Nie będzieswz na utrzymaniu męża bo pracujesz i zarabiasz, dokładasz się do wspólnego życia, więc z pewnością to się nie zmieni, chyba że przyjdą dzieci...Właśnie. Wtedy kobieta zawsze dostaje "w plecy" i choćbyś nie wiem jak chciała, to nie nadążysz za innymi, którzy są wolni jak ptaki i dziećmi nie obciążeni.

Moja rada jest taka: Kup to mieszkanie jak planowałaś, jeszcze przed ślubem. Wynajmij je, a pieniądze z wynajmu przeznacz częsciowo na spłatę swojego kredytu, a częsciowo na życie i pomoc mężowi w spłacie jego kredytu, skoro tam będziecie mieszkać. To co będziesz miała na własność  to zawsze będzie twoje i w razie "W" będziesz jako tako zabezpieczona na przyszłość. Z resztą jak te pieniądze podzielisz to tylko twoja sprawa i ty zdecydujesz. Jeśli mąż nie ma zamiaru wpisać ciebie do księgi wieczystej swojego mieszkania, to ty też nie miej obiekcji. Szczęście małżeńskie na pstrym koniu jeździ i dziś jest sielanka a za 10 lat nie wiadomo co będzie, obyś nie została z ręką w nocniku, bez dachu nad głową i z dziećmi. W sumie każde z was wejdzie w związek malżeński ze swoim mieszkaniem jako majątkiem odrębnym i od dnia ślubu będziecie się już dorabiać wspólnie. Ja przynajmniej tak bym zrobiła, ale jak napisałam wcześniej - porada prawnika nie zaszkodzi.

64 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-07 13:43:41)

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Chyba sobie Gosiawie, żartujesz?
A może Ty sprzedasz swoje mieszkanie za cenę sprzed 5 lat? smile)
Taka propozycja wobec niego była co najmniej nieodpowiednią.

65

Odp: Przedmałżeńskie ustalenia finansowe
Ela210 napisał/a:

Chyba sobie Gosiawie, żartujesz?
A może Ty sprzedasz swoje mieszkanie za cenę sprzed 5 lat? smile)
Taka propozycja wobec niego była co najmniej nieodpowiednią.

Nie sprzedam obcemu. Mam na mysli narzeczona- autorke, by splacala kredyt za mieszkanie przyszlego meza w cenie jego zakupu.

Posty [ 1 do 65 z 163 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przedmałżeńskie ustalenia finansowe

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024