10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3 - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 148 ]

1

Temat: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Dzień Dobry

Nazywam się Tomasz, mam 35 lat. Od 10 lat jestem w związku z 31 letnią partnerką. Od dwóch lat jesteśmy w narzeczeństwie. I po prostu brakuje mi sił. Do rzeczy.

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy. Jest tego sporo. Mieszkamy w dużym mieście. Oboje pracujemy. Mieszkaliśmy przez 1.5 roku razem, ale potem się wyprowadziła do rodziców poprzez moje zachowanie. Było to 5 lat temu. Jak wiadomo wzloty, upadki. Jak to w związku.

Ostatnio nieżle nam idzie. Zmieniłem się dla niej. Rzuciłem nałogi, zmieniłem zachowanie, jestem na końcówce remontu mieszkania które kupiłem, z natury nie chce się kłócić więc często szedłem jej na rękę w dużych i małych kwestiach.

Do Rzeczy

Moja Matka za miesiąc ma 60 urodziny. Impreza urodzinowa, około 20 osób najbliższa rodzina. Moja narzeczona ma specyficzny stosunek do mojej mamy. Widziały się może ze 5 razy w ciągu tych wszystkich lat. Okej. Moja narzeczona jest na moją mamę uprzedzona za to że kilka lat temu doszło do scysji między nimi. Narzeczona nie przyjechała na pogrzeb mojej matki chrzestnej ( siostra mamy ) Moja matka dość mocno w wiadomości tekstowej napisała do niej co o tym sądzi. ( Narzczona nie mogła przyjechać bo była po nocce w pracy i źle się czuła ) Okej

Co do urodzin, ustaliliśmy że jedziemy, chociaż nagle parę dni temu dostałem wiadomość że ona nie chce jechać. Bo będzie po pracy po nocce ( znowu ), musi wydać kasę w błoto na fyryzjera, kosmetyczkę, ciucha. Na moje pytanie że kwestia finansowa to nie jest problem i że może wziąć dzień urlopu, odpowiedziała mi że jest to marnotrawienie urlopu i nie będzie marnować urlopu.

Wiem, że to nie z matką spędzę całego życia tylko ze swoją partnerką, ale tutaj poczułem się jakbym dostał w twarz. Jakby mi splunęła prosto w twarz. Moja Matka jest trudną osobą, ma swoje wady i zalety. Ale dla mnie takie zachowanie to jest totalny brak szacunku do mnie i do mojej rodziny. Pytam się was drogie Panie.

Jak mam rozumieć to że mi mówi że mnie kocha, skoro nie szanuje mojej rodziny. Nie szanuje mojej matki, która mnie ukształtowała. Czy naprawdę to jest taki problem żeby jeden dzień urlopu wziąć i z narzeczonym jechać na parę godzin ?

Czy ja robię problem. Może ja jestem pierdolnięty. Bo od paru dni mi się po prostu to wszystko przelewa. Stres w pracy. Mieszkam sam, widujemy się tylko w weekendy, seks raz na miesiąc jak nie rzadziej, wszystkie koszta związane z remontem na mojej głowie ( tak to moje mieszkanie, ale wszystko jest robione tak jak ona chce )

Pomóżcie błagam was.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-10-25 21:27:20)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Wiesz moze nawet dobrze ze nie pojedzie na te urodziny.  Jak maja sie nawzajem pozabijac to lepiej niech sie trzymaja od siebie z daleka. A tez jakby nie bylo koszta sa a Twoja narzeczona ma prawo nie chciec wydawac wlasnej wyplaty na przygotowania do imprezy na ktora nie chce isc no chyba ze Ty jej wszystko oplacisz

3

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy.

Mnie ten opis wystarczy. smile

4

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
New Me napisał/a:

Wiesz moze nawet dobrze ze nie pojedzie na te urodziny.  Jak maja sie nazwajem pozabijac to lepiej niech sie trzymaja od siebie z daleka. A tez jakby nie bylo koszta sa a Twoja narzeczony ma prawo nie chcial wydawac wlasnej wyplaty na przygotowania do imprezy na ktora nie chce isc no chyba ze Ty jej wszystko oplacisz

Nawet nie chodzi o to że się pozabijają. Moja matka nawet złego słowa na nią nie powie, przez wzgląd na mnie. Po prostu moja narzeczona cały czas ma tą zadrę sprzed paru lat. I cały czas on tym pamięta i ma z tym problem. Moja matka w żadnym wypadku nie nastawia mnie źle na nią. Skoro jesteś synu szczęśliwy to ja też jestem szczęśliwa. Ostatnio jak byłem w odwiedzinach u niej ( oczywiście że sam ) to stwierdziła że nie chce od nas żadnego prezentu, tylko chciała nas zobaczyć.

5

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Legat napisał/a:
Gromma napisał/a:

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy.

Mnie ten opis wystarczy. smile

Mnie w sumie tez

6

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:
New Me napisał/a:

Wiesz moze nawet dobrze ze nie pojedzie na te urodziny.  Jak maja sie nazwajem pozabijac to lepiej niech sie trzymaja od siebie z daleka. A tez jakby nie bylo koszta sa a Twoja narzeczony ma prawo nie chcial wydawac wlasnej wyplaty na przygotowania do imprezy na ktora nie chce isc no chyba ze Ty jej wszystko oplacisz

Nawet nie chodzi o to że się pozabijają. Moja matka nawet złego słowa na nią nie powie, przez wzgląd na mnie. Po prostu moja narzeczona cały czas ma tą zadrę sprzed paru lat. I cały czas on tym pamięta i ma z tym problem. Moja matka w żadnym wypadku nie nastawia mnie źle na nią. Skoro jesteś synu szczęśliwy to ja też jestem szczęśliwa. Ostatnio jak byłem w odwiedzinach u niej ( oczywiście że sam ) to stwierdziła że nie chce od nas żadnego prezentu, tylko chciała nas zobaczyć.

To po co Tobie taka wredna dziewczyna do szczescia potrzebna?

7

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Legat napisał/a:
Gromma napisał/a:

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy.

Mnie ten opis wystarczy. smile

Pojebany zestaw. Ale ja się po prostu zakochałem w niej i próbowałem ją z tego gówna wyciągać. Jestem jej pierwszym facetem i te wszystkie traumy razem z nią przerabiałem.

A teraz od jakiegoś pół roku, stres mnie wpierdala żywcem i chyba plus tego jest że zaczynam trzeźwo i neutralnie na to wszystko patrzeć. I to mi się pomału nie kalkuluje.

8

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Problemem jest w tobie.

Wziąłeś sobie psychiczną babę z kompleksami w liczbie mnogiej, a oczekujesz normalnego i dojrzałego zachowania.



To jakby kupić sobie golfa i mieć pretensje, że do transportu pralki chujowy.


Albo weź sobie normalną babkę, albo bij konia dalej latając za rozwydrzoną księżniczką. Twoje życie - twój wybór. Bo ani nie wyleczysz jej z DDA, ani nie wyleczysz jej z kompleksów.

9

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
New Me napisał/a:
Gromma napisał/a:
New Me napisał/a:

Wiesz moze nawet dobrze ze nie pojedzie na te urodziny.  Jak maja sie nazwajem pozabijac to lepiej niech sie trzymaja od siebie z daleka. A tez jakby nie bylo koszta sa a Twoja narzeczony ma prawo nie chcial wydawac wlasnej wyplaty na przygotowania do imprezy na ktora nie chce isc no chyba ze Ty jej wszystko oplacisz

Nawet nie chodzi o to że się pozabijają. Moja matka nawet złego słowa na nią nie powie, przez wzgląd na mnie. Po prostu moja narzeczona cały czas ma tą zadrę sprzed paru lat. I cały czas on tym pamięta i ma z tym problem. Moja matka w żadnym wypadku nie nastawia mnie źle na nią. Skoro jesteś synu szczęśliwy to ja też jestem szczęśliwa. Ostatnio jak byłem w odwiedzinach u niej ( oczywiście że sam ) to stwierdziła że nie chce od nas żadnego prezentu, tylko chciała nas zobaczyć.

To po co Tobie taka wredna dziewczyna do szczescia potrzebna?

Bo miała to w sobie to coś. Gdzie naprawdę byliśmy mega szczęśliwi. Czułem się naprawdę dobrze z nią i pomimo tego wszystkiego wychodziłem z założenia że wszystko uda nam się przeżyć i pokonać wszelkie trudności. A teraz wolę spędzać 12 godzin w pracy zamiast siedzieć samemu w domu i rozmyślać.

10

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:
Legat napisał/a:
Gromma napisał/a:

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy.

Mnie ten opis wystarczy. smile

Pojebany zestaw. Ale ja się po prostu zakochałem w niej i próbowałem ją z tego gówna wyciągać. Jestem jej pierwszym facetem i te wszystkie traumy razem z nią przerabiałem.

A teraz od jakiegoś pół roku, stres mnie wpierdala żywcem i chyba plus tego jest że zaczynam trzeźwo i neutralnie na to wszystko patrzeć. I to mi się pomału nie kalkuluje.

To wlasnie zle bo do tego potrzeba specjalisty zwlaszcza jak jest DDA  no i ten stres to sa tego efekty bo sam nigdy jej nie pomozesz

11

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Jack Sparrow napisał/a:

Problemem jest w tobie.

Wziąłeś sobie psychiczną babę z kompleksami w liczbie mnogiej, a oczekujesz normalnego i dojrzałego zachowania.



To jakby kupić sobie golfa i mieć pretensje, że do transportu pralki chujowy.


Albo weź sobie normalną babkę, albo bij konia dalej latając za rozwydrzoną księżniczką. Twoje życie - twój wybór. Bo ani nie wyleczysz jej z DDA, ani nie wyleczysz jej z kompleksów.

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.

12

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Problemem jest w tobie.

Wziąłeś sobie psychiczną babę z kompleksami w liczbie mnogiej, a oczekujesz normalnego i dojrzałego zachowania.



To jakby kupić sobie golfa i mieć pretensje, że do transportu pralki chujowy.


Albo weź sobie normalną babkę, albo bij konia dalej latając za rozwydrzoną księżniczką. Twoje życie - twój wybór. Bo ani nie wyleczysz jej z DDA, ani nie wyleczysz jej z kompleksów.

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.

To prawda a gdzie jest Twoje szczescie? Bo jak dla mnie chociaz jedna strona zwiazku jest nieszczesliwa to ten zwiazek jest toksyczny.  Przeciez nie mozesz jej uszczesliwiac a sam sie psychicznie wykanczac

13 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-25 21:44:01)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Problemem jest w tobie.

Wziąłeś sobie psychiczną babę z kompleksami w liczbie mnogiej, a oczekujesz normalnego i dojrzałego zachowania.



To jakby kupić sobie golfa i mieć pretensje, że do transportu pralki chujowy.


Albo weź sobie normalną babkę, albo bij konia dalej latając za rozwydrzoną księżniczką. Twoje życie - twój wybór. Bo ani nie wyleczysz jej z DDA, ani nie wyleczysz jej z kompleksów.

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.


Tej, panie metalurg - jak masz złote serce, to dupę musisz mieć ze stali. Bo będziesz w nią kopany przez całe życie.


Problem większości facetów jest w ich wychowaniu - że każdej babce należy się szczęście, ze każdej należy dać szansę, ze rolą faceta jest poświecenie się, bo to miara jego miłości.

Nie. Gówno prawda.


Poświęcając się i ustępując na każdym kroku w strachu co zakompleksiona, psychiczna i oziębła babka powie lub zrobi to droga do depresji i nerwicy. Ten związek i tak jest skazany na porażkę, bo długo tak nie pociągniesz, a im dłużej będziesz w tym gównie siedział (a chciałbym zauważyć, że jesteś w szambie po uczy i zaczynasz robić przysiady) to tym bardziej ci to przeora to psychikę i tym dłużej będziesz się po leczył, bo podobnych zachowań będziesz się dopatrywał u każdej następnej kobiety na twojej drodze.

14

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Jack Sparrow napisał/a:
Gromma napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Problemem jest w tobie.

Wziąłeś sobie psychiczną babę z kompleksami w liczbie mnogiej, a oczekujesz normalnego i dojrzałego zachowania.



To jakby kupić sobie golfa i mieć pretensje, że do transportu pralki chujowy.


Albo weź sobie normalną babkę, albo bij konia dalej latając za rozwydrzoną księżniczką. Twoje życie - twój wybór. Bo ani nie wyleczysz jej z DDA, ani nie wyleczysz jej z kompleksów.

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.


Tej, panie metalurg - jak masz złote serce, to dupę musisz mieć ze stali. Bo będziesz w nią kopany przez całe życie.


Problem większości facetów jest w ich wychowaniu - że każdej babce należy się szczęście, ze każdej należy dać szansę, ze rolą faceta jest poświecenie się, bo to miara jego miłości.

Nie. Gówno prawda.


Poświęcając się i ustępując na każdym kroku w strachu co zakompleksiona, psychiczna i oziębła babka powie lub zrobi to droga do depresji i nerwicy. Ten związek i tak jest skazany na porażkę, bo długo tak nie pociągniesz, a im dłużej będziesz w tym gównie siedział (a chciałbym zauważyć, że jesteś w szambie po uczy i zaczynasz robić przysiady) to ty bardziej ci przeora to psychikę i tym dłużej będziesz się po leczył, bo podobnych zachowań będziesz się dopatrywał u każdej następnej kobiety na twojej drodze.

Juz nie wspominajac ze moze wrocic przez ten stres do nalogow z ktorych udalo mu sie wyjsc jak napisal w temacie

15

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Moja narzeczona (...) oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy.

To teraz się poprawiło, jak 2 razy w m-cu tongue

Wygląda jakbyś utrzymywał ten związek na siłę. Po remoncie narzeczona ma zamiar do Ciebie się wprowadzić?

Stosunki z Twoją mamą niech same sobie regulują.

16

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.

Brawo. Mija 10 rok dawania jej szansy na szczęście i Twój 35 rok życia. Dodajmy najlepszy czas życia. Masz seks raz na kwartał, remontujesz wspólne gniazdko pod jej dyktando, do tego ona ma kompletnie gdzieś twoją rodzinę. Daj jej może nastepne 10 lat szansy na szczeście. Przecież jest tego warta. smile

17

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
wieka napisał/a:
Gromma napisał/a:

Moja narzeczona (...) oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy.

To teraz się poprawiło, jak 2 razy w m-cu tongue

Wygląda jakbyś utrzymywał ten związek na siłę. Po remoncie narzeczona ma zamiar do Ciebie się wprowadzić?

Stosunki z Twoją mamą niech same sobie regulują.

Taki ma zamiar.

18

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Legat napisał/a:
Gromma napisał/a:

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.

Brawo. Mija 10 rok dawania jej szansy na szczęście i Twój 35 rok życia. Dodajmy najlepszy czas życia. Masz seks raz na kwartał, remontujesz wspólne gniazdko pod jej dyktando, do tego ona ma kompletnie gdzieś twoją rodzinę. Daj jej może nastepne 10 lat szansy na szczeście. Przecież jest tego warta. smile

Az mnie sie slabo zrobilo 10 najlepszych lat zycia chyba bym sie zachlala gdyby to bylam ja

19

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Legat napisał/a:
Gromma napisał/a:

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.

Brawo. Mija 10 rok dawania jej szansy na szczęście i Twój 35 rok życia. Dodajmy najlepszy czas życia. Masz seks raz na kwartał, remontujesz wspólne gniazdko pod jej dyktando, do tego ona ma kompletnie gdzieś twoją rodzinę. Daj jej może nastepne 10 lat szansy na szczeście. Przecież jest tego warta. smile

W waszych oczach wychodzę na idiotę, sadomasochistę, człowieka pozbawionego instynktu samozachowawczego. Okej szanuje wasze zdanie. Ale to nie jest tak że te 10 lat to wyglądało jak jakaś stalingradzka bitwa. Po prostu ostatnie pół roku było jednym wielkim stresem i po prostu mi się przelewa.

20

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:
Legat napisał/a:
Gromma napisał/a:

Ja wychodzę z założenia że każda osoba zasługuje na szczęście, albo chociaz na szansę na to szczęście.

Brawo. Mija 10 rok dawania jej szansy na szczęście i Twój 35 rok życia. Dodajmy najlepszy czas życia. Masz seks raz na kwartał, remontujesz wspólne gniazdko pod jej dyktando, do tego ona ma kompletnie gdzieś twoją rodzinę. Daj jej może nastepne 10 lat szansy na szczeście. Przecież jest tego warta. smile

W waszych oczach wychodzę na idiotę, sadomasochistę, człowieka pozbawionego instynktu samozachowawczego. Okej szanuje wasze zdanie. Ale to nie jest tak że te 10 lat to wyglądało jak jakaś stalingradzka bitwa. Po prostu ostatnie pół roku było jednym wielkim stresem i po prostu mi się przelewa.

No to mam nadzieje ze sie poprawi bo jak sie przeleje to bedzie tragedia

21

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Legat napisał/a:
Gromma napisał/a:

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy.

Mnie ten opis wystarczy. smile


Dokładnie wszystko zostało tu napisane ja bym z taką kobietą nie mógłbym być

22 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-10-25 23:38:36)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Czuję się trochę wywołana do tablicy...
Ja, 30 lat, DDA, podobny staż związku, też kiedyś usłyszałam coś przykrego od teścia, mianowicie chciał żeby Misiek mnie zostawił, ponieważ nie pochodzę z bogatej rodziny

Dziś? DDA przepracowane. Nigdy by mi nie przyszło do głowy aby "traumy",czy złe doświadczenia (zdrady byłego partnera) przerzucać na Miska. Jeśli widzisz, że w mieszkaniu się popsuła pralka i przecieka, to naprawiasz, nie robisz prania by zalać mieszkanie, prawda? To samo tyczy się "przeszłości".
Do teścia mam dystans, tak jak Twoja partnerka do Twojej mamy. Niestety nie da się zapomnieć przykrych słów, które mimo wszystko wybaczyłam wiedząc, że kierował się troską o syna. Utrzymujemy poprawne relacje. Nie unikamy siebie, ponieważ wiemy, że będziemy na siebie i tak skazani, więc lepiej po prostu żyć dalej i się przy tym w miarę możliwości dobrze bawić wink

Co mogę powiedzieć o Twojej partnerce? Wydaje mi się, że nie próbuje się wysilić by pogodzić się z Twoją mamą. Być może potrzebuje przeprosin, ale uważam, że czasem nie jest to potrzebne, liczy się to, że Twoja mama stara się, nie powie złego słowa zważywszy na Ciebie. To samo mam ze strony Teścia, doceniam, że się stara, mi to wystarczy.
Wydaje mi się  że partnerkę masz niedojrzałą przede wszystkim do tego, aby przyjąć do wiadomości, do świadomości, że jest DDA i aby coś zacząć z tym robić. Wydaje mi się, że uważa, że po prostu taka jest i nie widzi potrzeby by się zmienić. Prosiłeś aby poszła na terapie tłumacząc jak to na Ciebie, na Was wpływa?

23 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-10-25 23:55:41)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

wedlug mnie to uciekaj poki nie ma slubu i dzieci bo ona sie na zone nie nadaje. choc jak 4 razy w roku to dzieci moze cierpiec nie beda, bo ich zwyczajnie nie bedzie.


+tak, ona ma wywalone na ciebie i twoja rodzine.


zastanow sie, co bedzie za 10 lat. a wtedy juz bedziecie malzenstwem, mozliwe ze dziecko, a z jej osobowoscia jak ta "rodzina" bedzie wygladac. musisz myslec teraz, a nie potem sie rozwodzic i rozbijac rodzine i niszczyc dom dzieciom. po to masz rozum, by go uzywac.

24 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-10-26 00:15:50)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Ja jestem typową intro, a wzięłabym to wolne i pojechała do Twojej mamy. Nie lubiłam jeździć do rodziców męża, ale zawsze to robiłam gdy on chciał. I siedziałam nawet bite 10 godzin na jakichś urodzinach czy świętach, będąc grzeczną i uśmiechniętą. Bo mam szacunek do męża.
Tydzień temu zmusiłam się by jechać z mężem 200 km, żebyśmy spotkali się z kolegą którego nie widział kilka lat. A okazało się że było fajnie smile
Uwierz że wewnątrz się wtedy męczę, bo nie lubię spotkań z ludźmi i lubię swój dom. Ale robię to dla niego. Takie spotkania kilka razy w roku nie sprawią, że spadnie mi korona z głowy.
Kompleksy mam, ale mój mąż chyba nawet nie jest pewien jakie, nigdy o nich nie mówię, bo po co?
Seks 4 razy w roku? Haha. To mój mąż czasami marudzi że seks mamy średnio 1-2 razy w tygodniu, a chciałby częściej. A jesteśmy ze sobą 16 lat! I tu tak samo: nawet gdy nie zawsze mam ochotę, to myślę też o nim i jego potrzebach.

Piszę to, bo chcę podkreślić, że osobowościowo pewnie jestem podoba do Twojej narzeczonej (oprócz DDA itd), a jestem dowodem że można to wszystko ogarnąć i mieć na uwadze partnera.

Słowem: ona ma Cię w dupie. Twoje potrzeby, Twoją rodzinę. Dla mnie to jest hardcore tak się zachowywać w poważnym, długoletnim związku. Ja sama generalnie jestem zwolenniczką hedonizmu, ale ona już przesadza (cytat: "hedonista to osoba, która dąży tylko do własnej przyjemności, nie biorąc pod uwagę uczuć innych ludzi ani nawet własnego dobrostanu w przyszłości.")

Masz 35 lat, powoli kończy się Twoja młodość. Przemyśl dokładnie czy na pewno chcesz być z taką osobą.

25 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-10-26 00:19:26)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Podpisuję się pod postem madoji

Mimo wielu podobieństw (poza seksem, akurat bardzo lubię), teściowi wybaczyłam i się staram, robię to dla partnera.

I też uważam, że albo jest bardzo ślepa czyli niedojrzała, albo wygodnicka, lub po prostu ma Cię gdzieś i Twoje potrzeby, Twoją rodzinę.

26 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-10-26 00:31:15)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Istotka6 napisał/a:

Podpisuję się pod postem madoji

Mimo wielu podobieństw (poza seksem, akurat bardzo lubię), teściowi wybaczyłam i się staram, robię to dla partnera.

I też uważam, że albo jest bardzo ślepa czyli niedojrzała, albo wygodnicka, lub po prostu ma Cię gdzieś i Twoje potrzeby, Twoją rodzinę.

A ja sie nie zgadzam z zadna stron partnerka autora faktycznie NIE powinna myslec tylko o sobie ale z drugiej strony takie robienie z siebie cierpietnicy by za kazdym razem zadowolic partnera tez nie jest zdrowe. Po prostu ja bym robila na miejscu jego narzeczonej ze czasami bym pojechala do jego rodzicow na wazne uroczystosci a juz np na zwykle wizyty bym nie jezdzila. A z seksem to juz wogole nigdy nie mialam kiedy mnie sie NIE chcialo ale na szczescie czesciej mnie sie chcialo niz nie chcialo. Dla mnie to brak szacunku do samej siebie miec seks kiedy sie go NIE chce miec

27

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
New Me napisał/a:
Istotka6 napisał/a:

Podpisuję się pod postem madoji

Mimo wielu podobieństw (poza seksem, akurat bardzo lubię), teściowi wybaczyłam i się staram, robię to dla partnera.

I też uważam, że albo jest bardzo ślepa czyli niedojrzała, albo wygodnicka, lub po prostu ma Cię gdzieś i Twoje potrzeby, Twoją rodzinę.

A ja sie nie zgadzam z zadna stron partnerka autora faktycznie NIE powinna myslec tylko o sobie ale z drugiej strony takie robienie z siebie cierpietnicy by za kazdym razem zadowolic partnera tez nie jest zdrowe. Po prostu ja bym robila na miejscu jego narzeczonej ze czasami bym pojechala do jego rodzicow na wazne uroczystosci a juz np na zwykle wizyty bym nie jezdzila. A z seksem to juz wogole nigdy nie mialam kiedy mnie sie NIE chcialo ale na szczescie czesciej mnie sie chcialo niz nie chcialo. Dla mnie to brak szacunku do samej siebie miec seks kiedy sie go NIE chce miec

Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku i nic wbrew sobie. Nawet jakbym nie miała ochoty na seks, to bym dała Miśkowi, żeby sobie ulżyl i wcale nie czułabym się z tego powodu źle big_smile

28

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Gdyby mnie potraktowala tak tesciowa to by mnie więcej na oczy nie widziala. Pretensje teraz możesz mieć do mamusi, powinna ją najpierw przeprosić a potem zapraszać na "uroczystości".

Jak na razie ją obsmarowales i nic Ci się w niej nie podoba. Więc ją zostaw. I nie napisałeś czym się jej kompleksy objawiają. Większość kobiet ma kompleksy.

29 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-10-26 08:15:33)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
anetas napisał/a:

Jak na razie ją obsmarowales i nic Ci się w niej nie podoba.

Nie czytasz o co Autorowi chodzi. Masz to w nosie. Ważne by walczyć o mit kobiety to fajne babki.
Wbrew jej zachowaniu, Autor jej broni, chce szukać tych dobrych chwil.

30

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Legat napisał/a:
anetas napisał/a:

Jak na razie ją obsmarowales i nic Ci się w niej nie podoba.

Nie czytasz o co Autorowi chodzi. Masz to w nosie. Ważne by walczyć o mit kobiety to fajne babki.

Jak se poczytasz moje wypowiedzi to zauważysz, że częściej stoję po stronie Panów:)

31

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Ale tu nie chodzi o stawanie po jakiejś stronie barykady. Autor tez pisze tak:

Gromma napisał/a:

to nie jest tak że te 10 lat to wyglądało jak jakaś stalingradzka bitwa. Po prostu ostatnie pół roku było jednym wielkim stresem i po prostu mi się przelewa.

32

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
anetas napisał/a:

Gdyby mnie potraktowala tak tesciowa to by mnie więcej na oczy nie widziala. Pretensje teraz możesz mieć do mamusi, powinna ją najpierw przeprosić a potem zapraszać na "uroczystości".

Jak na razie ją obsmarowales i nic Ci się w niej nie podoba. Więc ją zostaw. I nie napisałeś czym się jej kompleksy objawiają. Większość kobiet ma kompleksy.


Rozumiem że moja matka, która była w szoku po śmierci swojej siostry, ktorą się opiekowała, była w bardzo bliskich stosunkach, nie miała prawa w żałobie i goryczy napisać niefortunnych słów ?

Nie powiedziała przepraszam, ale na każdym kroku dawała mojej narzeczonej do zrozumienia że nie chce z nią żadnej kosy i chce żeby tylko jej syn był szczęśliwy, i że sytuacja sprzed kilku lat na pogrzebie wynikła z bardzo dużych emocji.

Takie stawianie wszystkich sytuacji jako zero jedynkowe dla mnie sprawa że dyskusja z Tobą jest bez sensu. Życie ma od cholery odcieni szarości.

I nie uważam że obsmarowałem ją. Chce ratować ten związek. Albo jak wiele osób tu zauważyło resztki tego związku.

33

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Nawet nie chodzi o to że się pozabijają. Moja matka nawet złego słowa na nią nie powie, przez wzgląd na mnie. Po prostu moja narzeczona cały czas ma tą zadrę sprzed paru lat.

Twoja narzeczona ma ze wszystkim problem i ze wszystkim ma zadrę. Lepiej nie rób tego mieszkania pod nią, bo zostaniesz sam na sam z nieswoją wizją tego mieszkania, gdy zerwiecie.

Jest cokolwiek co cię do niej ciągnie? Jest cokolwiek poza mieszkaniem, co ciągnie ją do ciebie?

34 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-26 09:07:28)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Istotka6 napisał/a:

Podpisuję się pod postem madoji

Mimo wielu podobieństw (poza seksem, akurat bardzo lubię), teściowi wybaczyłam i się staram, robię to dla partnera.

I też uważam, że albo jest bardzo ślepa czyli niedojrzała, albo wygodnicka, lub po prostu ma Cię gdzieś i Twoje potrzeby, Twoją rodzinę.

Albo taki charakter, są osoby zawzięte, nie potrafiące się przemóc, autor też ma za uszami, generalnie nie pasują do siebie i dawno powinni się rozstać, uczucia to tu nie widać, bardziej są ze sobą z przyzwyczajenia, związek wygląda na toksyczny.

Bo uczucie do partnera przekłada się też na stosunki z jego rodziną, dlatego nie można porównywać do siebie.

35

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:
anetas napisał/a:

Gdyby mnie potraktowala tak tesciowa to by mnie więcej na oczy nie widziala. Pretensje teraz możesz mieć do mamusi, powinna ją najpierw przeprosić a potem zapraszać na "uroczystości".

Jak na razie ją obsmarowales i nic Ci się w niej nie podoba. Więc ją zostaw. I nie napisałeś czym się jej kompleksy objawiają. Większość kobiet ma kompleksy.


Rozumiem że moja matka, która była w szoku po śmierci swojej siostry, ktorą się opiekowała, była w bardzo bliskich stosunkach, nie miała prawa w żałobie i goryczy napisać niefortunnych słów ?

Nie powiedziała przepraszam, ale na każdym kroku dawała mojej narzeczonej do zrozumienia że nie chce z nią żadnej kosy i chce żeby tylko jej syn był szczęśliwy, i że sytuacja sprzed kilku lat na pogrzebie wynikła z bardzo dużych emocji.

Takie stawianie wszystkich sytuacji jako zero jedynkowe dla mnie sprawa że dyskusja z Tobą jest bez sensu. Życie ma od cholery odcieni szarości.

I nie uważam że obsmarowałem ją. Chce ratować ten związek. Albo jak wiele osób tu zauważyło resztki tego związku.


Nie miała prawa wylewać żalu na kogoś kto nie był winny śmierci jej siostry. Nie przeprosiła a powinna (: piszesz że skończyłeś z nałogami itd czyli kolorowo z Tobą też nie było (:

36

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
anetas napisał/a:

Nie miała prawa wylewać żalu na kogoś kto nie był winny śmierci jej siostry. Nie przeprosiła a powinna

NIE POWINNA.


Nie ma za co. Każdy ma prawo do złości, smutku i żalu będąc w żałobie. A jak ktoś, będąc w wieloletnim związku miga się od obecności na pogrzebie siostry matki partnera, która jednocześnie była jego matką chrzestną to zasługuje ze wszech miar na potępienie. Rodzina nie jest od tego, że się z nią postępuje jak tobie akurat wygodnie. Rodzina jest od tego, żeby się wspierać jak jest chujowo. Argument nocnej pracy jest jest po prostu słaby. W związku obowiązuje pewna lojalność, której przykład opisała madoja.


A już trzymanie urazy wobec starszej kobiety, bo w żalu po stracie siostry powiedziała/napisała coś nieprzyjemnego to jest po prostu dziecinne. Takie rzeczy puszcza się w niepamięć i idzie przez życie dalej.

37

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Jack Sparrow napisał/a:
anetas napisał/a:

Nie miała prawa wylewać żalu na kogoś kto nie był winny śmierci jej siostry. Nie przeprosiła a powinna

NIE POWINNA.


Nie ma za co. Każdy ma prawo do złości, smutku i żalu będąc w żałobie. A jak ktoś, będąc w wieloletnim związku miga się od obecności na pogrzebie siostry matki partnera, która jednocześnie była jego matką chrzestną to zasługuje ze wszech miar na potępienie. Rodzina nie jest od tego, że się z nią postępuje jak tobie akurat wygodnie. Rodzina jest od tego, żeby się wspierać jak jest chujowo. Argument nocnej pracy jest jest po prostu słaby. W związku obowiązuje pewna lojalność, której przykład opisała madoja.


A już trzymanie urazy wobec starszej kobiety, bo w żalu po stracie siostry powiedziała/napisała coś nieprzyjemnego to jest po prostu dziecinne. Takie rzeczy puszcza się w niepamięć i idzie przez życie dalej.

Tez uwazam ze powinna byc na tym pogrzebie

38

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Tia jak mamuske widziala 5 razy na oczy to jej siostry pewnie wcale  (:

39 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-26 10:58:51)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
anetas napisał/a:

Tia jak mamuske widziala 5 razy na oczy to jej siostry pewnie wcale  (:

Tu chodzi o to, że wypadało, korona by jej z głowy nie spadła... dobrze jest oceniać, ale ważne, że autor czuje się niekomfortowo, choć też by się nic nie stało jakby jego matka pierwsza do niej wyciągnęła rękę, ale też stoi przy swoim, dlatego uważam, że one same powinny układać swoje stosunki, a nie stawiać autora między młotem a kowadłem.

Może należałoby powiedzieć mamie, żeby w tej sytuacji sama zaprosila ją na swoje urodziny.
Też by mogła zrobić to dla syna.

40

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
anetas napisał/a:

Tia jak mamuske widziala 5 razy na oczy to jej siostry pewnie wcale  (:


A co to ma do tego?

41

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Nie no, autor pisząc wątek chciał potwierdzenia że jego związek nie ma dalej sensu, nie go ratować przecież to widać (: urodziny mamuśki to teraz ekstra pretekst jest. Jak narzeczona uciekła kiedyś od niego można łatwo wywnioskować że z autorem też lekko nie było. No ale.. jakby co to jej wina bo na urodziny nie chce iść

42

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Jack Sparrow napisał/a:
anetas napisał/a:

Tia jak mamuske widziala 5 razy na oczy to jej siostry pewnie wcale  (:


A co to ma do tego?

Nie oczekiwałabym od narzeczonego że pójdzie po nocce na pogrzeb kogoś kogo nie widział nigdy na oczy dla "zasady"

43

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Strasznie dziwne te układy macie.

Różne rodzinne uroczystości mam dość często, wszyscy się raczej informują z wyprzedzeniem takim, żeby można było to zaplanować, również w związku z pracą. Ale tutaj chyba partnerka autora wiedziała o tym odpowiednio wcześniej? Tzn. zrozumiałam, że teraz jest miesiąc do imprezy, ona kilka dni temu zmieniła zdanie, więc musiała wiedzieć jeszcze wcześniej. Czy to nie było wystarczające, by złożyć jakąś prośbę do grafiku, czy ona w ogóle ma taką możliwość? Poza tym takie uroczystości zwykle nie zaczynają się z samego rana, więc chyba zdążyłaby przespać się po nocce, ogarnąć i dołączyć. Przynajmniej tak funkcjonują moi nockujący znajomi.

Z drugiej strony nie rozumiem też tego, jak wielki problem to robi. Znaczy, mnie kiedyś własna matka nie poinformowała na czas o czymś takim, nie było mnie, ale stało się to jedynie powodem do heheszków, że zrobiła to specjalnie, próbuje mnie wykluczyć itd. Nikt nie grzmiał, że mam wziąć urlop czy załatwić to w jakiś inny sposób, no bez przesady.

Z tym pogrzebem to też... No, ja bym z partnerem poszła, ale wiadomo, że są osoby w jego rodzinie, które znam i na których pogrzeb bym przyszła sama z siebie, ale i takie, z którymi nie mam żadnej relacji, nie widziałam ich wcale albo raz czy dwa. I wtedy moja obecność byłaby wyłącznie na zasadzie "osoby towarzyszącej". Znaczy, nikt rozsądny nie mógłby oczekiwać, że jest to dla mnie super istotne wydarzenie; szłabym z grzeczności i towarzyszyć partnerowi, nic więcej. Zgaduję, że tu był ten drugi przypadek, więc nie rozumiem, dlaczego partnerka została adresatką jakichś dziwnych wiadomości i - tym bardziej - dlaczego ma się zachowywać tak, jakby nic się nie stało. Bo:

Rozumiem że moja matka, która była w szoku po śmierci swojej siostry, ktorą się opiekowała, była w bardzo bliskich stosunkach, nie miała prawa w żałobie i goryczy napisać niefortunnych słów ?

nie, nie miała prawa. A jeśli już tak zrobiła, to powinna wziąć to na klatę i przeprosić.

Nie powiedziała przepraszam, ale na każdym kroku dawała mojej narzeczonej do zrozumienia że nie chce z nią żadnej kosy

Mhm, bardzo ładne zamiatanie pod dywan. Powiedziałam coś nieprzyjemnego, ale teraz chcę, żeby było miło, więc ma być miło.

Znowu - nie rozumiem tego. Też się zdarza, że np. mój partner nie pójdzie ze mną na jakieś rodzinne coś, bo się źle czuje. Moim zdaniem to nie jest powód do fochów, a gdyby ktoś takowe chciał mu przekazać w wiadomości, to na pewno nie uznałabym, że ma do tego prawo.

44

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Jack Sparrow napisał/a:
anetas napisał/a:

Tia jak mamuske widziala 5 razy na oczy to jej siostry pewnie wcale  (:


A co to ma do tego?

Dużo. To, że jej obecność na pogrzebie byłaby powodowana wyłącznie grzecznością, tym, że wypada, tym, żeby towarzyszyć partnerowi itd., a nie żalem i chęcią pożegnania zmarłej.

W drugim przypadku, gdyby miały bliską relację, można by się oburzać, że zignorowała pogrzeb, że czemu nie pożegnała itd. Ale w pierwszym? Moim zdaniem to, że złe samopoczucie okazało się ważniejsze od towarzyszenia partnerowi, to nic złego.

45

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
anetas napisał/a:

Nie no, autor pisząc wątek chciał potwierdzenia że jego związek nie ma dalej sensu, nie go ratować przecież to widać (: urodziny mamuśki to teraz ekstra pretekst jest. Jak narzeczona uciekła kiedyś od niego można łatwo wywnioskować że z autorem też lekko nie było. No ale.. jakby co to jej wina bo na urodziny nie chce iść

Nie uciekła, tylko razem taką decyzję podjęliśmy wspólnie. Nie stosowałem przemocy ani psychicznej ani fizycznej. Nałóg - papierosy ( zero dragów miękkich czy twardych zero alkoholu )

A że rozstaliśmy się na jakiś czas to wynikało z mojego stylu życia, zaniedbywania obowiązków. ( Kwestie skoków w bok nie dotyczą mnie )

I nie zgadzam się z Tobą. Chce ratować ten związek nie tylko dlatego że logistycznie dużo w niego włożyłem wysiłku, ale też mamy wspaniałe cudowne momenty.


Ale powtórzę jeszcze raz bo chyba nie rozumiesz tego i więcej razy nie będę się powtarzał, bo zero jedynkowo myślisz, a wybacz mi proszę to jest cechą ludzi która mnie po prostu wkurwia.

Te 10 lat jak każdy związek to jest mix. I były cudowne chwile i chujowe. Ostatnio jest gorzej i gorzej. Ostatnia rozmowa na temat urodzin mojej matki spowodowała że coś pękło we mnie i zaczynam na inne rzeczy patrzeć inaczej i tłumaczyc sobie zdroworozsądkowo.

Że powoli te związek jest jak studnia bez dna. Ile bym nie zasypywał żeby te wszystkie problemy, gówna i syfy nie powychodziły, to nadal wychodzi. Tylko że teraz zaczynam to wszystko dostrzegać.

I rozumieć.

46

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
SaraS napisał/a:

Strasznie dziwne te układy macie.

Różne rodzinne uroczystości mam dość często, wszyscy się raczej informują z wyprzedzeniem takim, żeby można było to zaplanować, również w związku z pracą. Ale tutaj chyba partnerka autora wiedziała o tym odpowiednio wcześniej? Tzn. zrozumiałam, że teraz jest miesiąc do imprezy, ona kilka dni temu zmieniła zdanie, więc musiała wiedzieć jeszcze wcześniej. Czy to nie było wystarczające, by złożyć jakąś prośbę do grafiku, czy ona w ogóle ma taką możliwość? Poza tym takie uroczystości zwykle nie zaczynają się z samego rana, więc chyba zdążyłaby przespać się po nocce, ogarnąć i dołączyć. Przynajmniej tak funkcjonują moi nockujący znajomi.

Z drugiej strony nie rozumiem też tego, jak wielki problem to robi. Znaczy, mnie kiedyś własna matka nie poinformowała na czas o czymś takim, nie było mnie, ale stało się to jedynie powodem do heheszków, że zrobiła to specjalnie, próbuje mnie wykluczyć itd. Nikt nie grzmiał, że mam wziąć urlop czy załatwić to w jakiś inny sposób, no bez przesady.

Z tym pogrzebem to też... No, ja bym z partnerem poszła, ale wiadomo, że są osoby w jego rodzinie, które znam i na których pogrzeb bym przyszła sama z siebie, ale i takie, z którymi nie mam żadnej relacji, nie widziałam ich wcale albo raz czy dwa. I wtedy moja obecność byłaby wyłącznie na zasadzie "osoby towarzyszącej". Znaczy, nikt rozsądny nie mógłby oczekiwać, że jest to dla mnie super istotne wydarzenie; szłabym z grzeczności i towarzyszyć partnerowi, nic więcej. Zgaduję, że tu był ten drugi przypadek, więc nie rozumiem, dlaczego partnerka została adresatką jakichś dziwnych wiadomości i - tym bardziej - dlaczego ma się zachowywać tak, jakby nic się nie stało. Bo:

Rozumiem że moja matka, która była w szoku po śmierci swojej siostry, ktorą się opiekowała, była w bardzo bliskich stosunkach, nie miała prawa w żałobie i goryczy napisać niefortunnych słów ?

nie, nie miała prawa. A jeśli już tak zrobiła, to powinna wziąć to na klatę i przeprosić.

Nie powiedziała przepraszam, ale na każdym kroku dawała mojej narzeczonej do zrozumienia że nie chce z nią żadnej kosy

Mhm, bardzo ładne zamiatanie pod dywan. Powiedziałam coś nieprzyjemnego, ale teraz chcę, żeby było miło, więc ma być miło.

Znowu - nie rozumiem tego. Też się zdarza, że np. mój partner nie pójdzie ze mną na jakieś rodzinne coś, bo się źle czuje. Moim zdaniem to nie jest powód do fochów, a gdyby ktoś takowe chciał mu przekazać w wiadomości, to na pewno nie uznałabym, że ma do tego prawo.

Narzeczona została adresatką wiadomości pod wpływem impulsu i emocji. Wiadomość ta brzmiała mniej więcej w stylu że to jest cios dla Tomka, bo był blisko że zmarłą i jej obowiązkiem jest być tutaj razem ze mną.

Tak bardzo mocno przeżyłem śmierć matki chrzestnej, która zawsze mnie wspierała na wszelkie sposoby przez wiele wiele lat i traktowała mnie jak syna, którego nigdy nie miała, tym bardziej że widziałem jak rak ją wpierdala, przez ostatnie dwa lata. ( Nie wspominam opieki jaką starałem się jej zapewnić ).

Co do imprezy urodzinowej to już miesiąc temu wiedziała że ta impreza jest.

A i jedna ważna rzecz. Narzeczona mieszka w tej samej dzielnicy co mieszkała moja matka chrzestna. Myślę że jakieś 700 metrow je dzieliło. Widziały się może że 2 razy.

47 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-26 11:45:45)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:
anetas napisał/a:

Nie no, autor pisząc wątek chciał potwierdzenia że jego związek nie ma dalej sensu, nie go ratować przecież to widać (: urodziny mamuśki to teraz ekstra pretekst jest. Jak narzeczona uciekła kiedyś od niego można łatwo wywnioskować że z autorem też lekko nie było. No ale.. jakby co to jej wina bo na urodziny nie chce iść

Nie uciekła, tylko razem taką decyzję podjęliśmy wspólnie. Nie stosowałem przemocy ani psychicznej ani fizycznej. Nałóg - papierosy ( zero dragów miękkich czy twardych zero alkoholu )

A że rozstaliśmy się na jakiś czas to wynikało z mojego stylu życia, zaniedbywania obowiązków. ( Kwestie skoków w bok nie dotyczą mnie )

I nie zgadzam się z Tobą. Chce ratować ten związek nie tylko dlatego że logistycznie dużo w niego włożyłem wysiłku, ale też mamy wspaniałe cudowne momenty.


Ale powtórzę jeszcze raz bo chyba nie rozumiesz tego i więcej razy nie będę się powtarzał, bo zero jedynkowo myślisz, a wybacz mi proszę to jest cechą ludzi która mnie po prostu wkurwia.

Te 10 lat jak każdy związek to jest mix. I były cudowne chwile i chujowe. Ostatnio jest gorzej i gorzej. Ostatnia rozmowa na temat urodzin mojej matki spowodowała że coś pękło we mnie i zaczynam na inne rzeczy patrzeć inaczej i tłumaczyc sobie zdroworozsądkowo.

Że powoli te związek jest jak studnia bez dna. Ile bym nie zasypywał żeby te wszystkie problemy, gówna i syfy nie powychodziły, to nadal wychodzi. Tylko że teraz zaczynam to wszystko dostrzegać.

I rozumieć.

Ale co tych urodzin, nie uważasz, że mama, w tej sytuacji, sama powinna ją zaprosić, a nie przez Ciebie?

Bo jakby tylko to miało zaważyć na waszym być albo nie być, to słabo, ale widać, że wasza relacja i tak wisi na włosku, więc tylko kropla przelała czarę.

Edit.
Mama w tej wiadomości pojechała po bandzie, nic tego nie tłumaczy, mogła powiedzieć Tobie, jak musiała to z siebie wyrzucić.
Niektórzy urazy trzymają długo.

48

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Ale co tych urodzin, nie uważasz, że mama, w tej sytuacji, sama powinna ją zaprosić, a nie przez Ciebie?

Bo jakby tylko to miało zaważyć na waszym być albo nie być, to słabo, ale widać, że wasza relacja i tak wisi na włosku, więc tylko kropla przelała czarę.

Edit.
Mama w tej wiadomości pojechała po bandzie, nic tego nie tłumaczy, mogła powiedzieć Tobie, jak musiała to z siebie wyrzucić.
Niektórzy urazy trzymają długo.

Mama zapraszała nas jako parę. Bez żadnych zaproszeń listownych czy coś w tym stylu. Po prostu zapraszam was.

Tak pojechała po bandzie i długo miałem o to żal do niej. Ale jestem w stanie częściowo ją zrozumieć pamiętając w jakim była stanie i w jakich emocjach.

49

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Autorze, powoli masz dość.
Czytając to wszystko, całkowicie Cię rozumiem. Dochodzisz stopniowo i coraz bliżej tej granicy wytrzymałości, głównie psychicznej, za którą istnieje tylko równie pochyła, prowadząca Cię do upadku emocjonalnego. Ta kobieta swoim zachowaniem, podejściem do Ciebie i Twojej rodziny, pokazuje wyraźnie, że tak naprawdę nie darzy Cię żadnym uczuciem ani szacunkiem, lecz tkwi w tym wyłącznie dla swoich własnych, egoistycznych pobudek. Jakim w ogóle prawem w relacji dwojga ludzi cokolwiek ma się dziać pod dyktando wyłącznie jednej osoby? To jakiś terror a nie związek! Poza tym, czy należy uznać za emocjonalnie stabilną osobę, która chowa urazę, dotyczącą jakiejś tam sprzeczki rodzinnej, przez kilka lat(!).
Strach tylko pomyśleć, jak będzie podchodzić do niektórych problematycznych sytuacji oraz rozwiązywania konfliktów w dalszej przyszłości. Obawiam się, że narzucanie innym własnego zdania to jej jedyna metoda na "porozumiewanie się", póki na siłę kogoś nie "przekona" do swoich racji. Zastanów się czy warto w to dalej brnąć.

50

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Narzeczona została adresatką wiadomości pod wpływem impulsu i emocji. Wiadomość ta brzmiała mniej więcej w stylu że to jest cios dla Tomka, bo był blisko że zmarłą i jej obowiązkiem jest być tutaj razem ze mną.

Tak bardzo mocno przeżyłem śmierć matki chrzestnej, która zawsze mnie wspierała na wszelkie sposoby przez wiele wiele lat i traktowała mnie jak syna, którego nigdy nie miała, tym bardziej że widziałem jak rak ją wpierdala, przez ostatnie dwa lata. ( Nie wspominam opieki jaką starałem się jej zapewnić ).

Co do imprezy urodzinowej to już miesiąc temu wiedziała że ta impreza jest.

A i jedna ważna rzecz. Narzeczona mieszka w tej samej dzielnicy co mieszkała moja matka chrzestna. Myślę że jakieś 700 metrow je dzieliło. Widziały się może że 2 razy.

Tak, jak napisałam, ja bym na ten pogrzeb poszła. Na taką wiadomość jednak nie zareagowałabym zbyt entuzjastycznie. Co innego, gdyby matka napisała o tym, jak sama się czuje, że ją zraniłam czy coś w tym stylu - wtedy mogłabym to wziąć na klatę, przeprosić, wyjaśnić. Ale kiedy wiadomość zostałaby napisana przez pryzmat partnera, że cios, że mój obowiązek to... No to już nie. Relacja między mną a partnerem to sprawa moja i partnera; komentarze innych = wtrącanie się.

Swoją drogą, tak się złożyło, że nie mogłam być na dwóch pogrzebach, babci i dziadka. Wszyscy przyjęli to do wiadomości, raz ojciec był może trochę rozżalony, ale też rozumiał, w każdym razie nikt mi żadnych wiadomości na temat moich obowiązków nie wysyłał.

No to przez dwa miesiące chyba byłaby w stanie zorganizować sobie wolne. Albo po prostu zrezygnować z fryzjera i kosmetyczki i pójść po nocce. Ale nie chce.

Nie mają żadnej relacji (5 spotkań przez 10 lat?), do tego Twoja partnerka ma jakiś żal/pretensje o tamtą wiadomość, więc chociaż Twoja matka jest gotowa zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, to Twoja partnerka nie chce udawać. Ty chyba też byś wolał mieć "święty spokój", znaczy, nieważne, co one tam sobie myślą, byle się zachowywały, jakby ta relacja była dużo bliższa niż jest. wink

51

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Edit.
Mama w tej wiadomości pojechała po bandzie, nic tego nie tłumaczy, mogła powiedzieć Tobie, jak musiała to z siebie wyrzucić.
Niektórzy urazy trzymają długo.



Tak pojechała po bandzie i długo miałem o to żal do niej. Ale jestem w stanie częściowo ją zrozumieć pamiętając w jakim była stanie i w jakich emocjach.

To pamiętaj jeszcze, że to jest Twoja mama, nie Twojej partnerki = to Ty masz mnóstwo powodów, by zrozumieć, wybaczyć, zapomnieć. Dla Twojej partnerki to prawie obca osoba, no, matka partnera, jasne, ale same się niemalże nie znają. Nie ma specjalnych powodów, by zapomnieć, a i przewinienie jakby większe (w tym sensie, że jakby mnie moja matka postanowiła ochrzanić za coś, to odebrałabym to zupełnie inaczej, gdyby na takie coś pozwoliła sobie niemal obca osoba).
Twoja partnerka to nie Ty, Wasze relacje nie są wspólne, to, że jesteś z kimś blisko, nie znaczy, że Twoja partnerka również. Ale i w drugą stronę - to, że ktoś jest bliski z Tobą, jak Twoja matka, nie oznacza, że jest też blisko z Twoją partnerką, że może sobie pozwalać w relacji z nią na zachowania, które przeszłyby w relacji z Tobą.

52

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Ale co tych urodzin, nie uważasz, że mama, w tej sytuacji, sama powinna ją zaprosić, a nie przez Ciebie?

Bo jakby tylko to miało zaważyć na waszym być albo nie być, to słabo, ale widać, że wasza relacja i tak wisi na włosku, więc tylko kropla przelała czarę.

Edit.
Mama w tej wiadomości pojechała po bandzie, nic tego nie tłumaczy, mogła powiedzieć Tobie, jak musiała to z siebie wyrzucić.
Niektórzy urazy trzymają długo.

Mama zapraszała nas jako parę. Bez żadnych zaproszeń listownych czy coś w tym stylu. Po prostu zapraszam was.

Tak pojechała po bandzie i długo miałem o to żal do niej. Ale jestem w stanie częściowo ją zrozumieć pamiętając w jakim była stanie i w jakich emocjach.

Takie zaproszenie byłoby ok, gdyby te kobiety miały normalne stosunki, w tej konkretnej sytuacji, mogłaby osobiście ją zaprosić, ale jej ten wasz związek też się nie podoba.

Narzeczona robi wykręty, bo widać źle się czuje w waszej rodzinie i w związku też nie za bardzo, tkwicie razem w tej relacji z braku laku.
Co tu ratować, jak nie ma uczuć.
Nie macie wobec siebie żadnych zobowiązań, więc podejmij męską decyzję.
Porozmawiaj z nią poważnie, pokaż jaja, bo widzisz do czego prowadzi ten Twój święty spokój.

53

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Mieszkaliśmy przez 1.5 roku razem, ale potem się wyprowadziła do rodziców poprzez moje zachowanie. Było to 5 lat temu.

Co dokladnie zrobiles?

54

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
JohnyBravo777 napisał/a:
Gromma napisał/a:

Mieszkaliśmy przez 1.5 roku razem, ale potem się wyprowadziła do rodziców poprzez moje zachowanie. Było to 5 lat temu.

Co dokladnie zrobiles?

W dalszych postach masz wyjasnione

55 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-10-26 13:20:42)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Wiadomość ta brzmiała mniej więcej w stylu że to jest cios dla Tomka, bo był blisko że zmarłą i jej obowiązkiem jest być tutaj razem ze mną.

No może nie powinna była tego pisać. Ale też nie napisała nic obraźliwego.
Zacznijmy od tego, że Twoja narzeczona nie poszła na pogrzeb bardzo bliskiej Ci osoby bo BYŁA PO NOCCE.
No kurwa (wybacz).... Dla mnie niepojęte.

Zgodzę się z kimś wyżej że Twoja kobieta ma nieustannie problem z czymś/kimś i wciąż w sobie jakieś zadry. To okropna cecha. Zamiast być niekonfliktową, serdeczną osobą, to uparcie pielęgnuje w sobie jakieś dawne niesnaski. Tak jakby uwielbiała nienawidzić ludzi.

I nie zgodzę się z jakaś osobą wyżej że autor nawet nie powinien oczekiwać że biedna księżniczka po nocce pójdzie na pogrzeb jego matki chrzestnej. Oczywiście że powinien oczekiwać! To był wręcz obowiązek jego narzeczonej towarzyszyć autorowi w tej ciężkiej chwili, nawet nie powinien jej prosić. Inaczej po co w ogóle związek? Dla dobrych chwil, korzyści?

56 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2024-10-26 13:30:59)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Gromma napisał/a:

Dzień Dobry

Nazywam się Tomasz, mam 35 lat. Od 10 lat jestem w związku z 31 letnią partnerką. Od dwóch lat jesteśmy w narzeczeństwie. I po prostu brakuje mi sił. Do rzeczy.

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy. Jest tego sporo. Mieszkamy w dużym mieście. Oboje pracujemy. Mieszkaliśmy przez 1.5 roku razem, ale potem się wyprowadziła do rodziców poprzez moje zachowanie. Było to 5 lat temu. Jak wiadomo wzloty, upadki. Jak to w związku.

Ostatnio nieżle nam idzie. Zmieniłem się dla niej. Rzuciłem nałogi, zmieniłem zachowanie, jestem na końcówce remontu mieszkania które kupiłem, z natury nie chce się kłócić więc często szedłem jej na rękę w dużych i małych kwestiach.

Do Rzeczy

Moja Matka za miesiąc ma 60 urodziny. Impreza urodzinowa, około 20 osób najbliższa rodzina. Moja narzeczona ma specyficzny stosunek do mojej mamy. Widziały się może ze 5 razy w ciągu tych wszystkich lat. Okej. Moja narzeczona jest na moją mamę uprzedzona za to że kilka lat temu doszło do scysji między nimi. Narzeczona nie przyjechała na pogrzeb mojej matki chrzestnej ( siostra mamy ) Moja matka dość mocno w wiadomości tekstowej napisała do niej co o tym sądzi. ( Narzczona nie mogła przyjechać bo była po nocce w pracy i źle się czuła ) Okej

Co do urodzin, ustaliliśmy że jedziemy, chociaż nagle parę dni temu dostałem wiadomość że ona nie chce jechać. Bo będzie po pracy po nocce ( znowu ), musi wydać kasę w błoto na fyryzjera, kosmetyczkę, ciucha. Na moje pytanie że kwestia finansowa to nie jest problem i że może wziąć dzień urlopu, odpowiedziała mi że jest to marnotrawienie urlopu i nie będzie marnować urlopu.

Wiem, że to nie z matką spędzę całego życia tylko ze swoją partnerką, ale tutaj poczułem się jakbym dostał w twarz. Jakby mi splunęła prosto w twarz. Moja Matka jest trudną osobą, ma swoje wady i zalety. Ale dla mnie takie zachowanie to jest totalny brak szacunku do mnie i do mojej rodziny. Pytam się was drogie Panie.

Jak mam rozumieć to że mi mówi że mnie kocha, skoro nie szanuje mojej rodziny. Nie szanuje mojej matki, która mnie ukształtowała. Czy naprawdę to jest taki problem żeby jeden dzień urlopu wziąć i z narzeczonym jechać na parę godzin ?

Czy ja robię problem. Może ja jestem pierdolnięty. Bo od paru dni mi się po prostu to wszystko przelewa. Stres w pracy. Mieszkam sam, widujemy się tylko w weekendy, seks raz na miesiąc jak nie rzadziej, wszystkie koszta związane z remontem na mojej głowie ( tak to moje mieszkanie, ale wszystko jest robione tak jak ona chce )

Pomóżcie błagam was.

Autorze, za dużo Twojej matki w relacji i w stosunku do narzeczonej. Niby wiesz z kim spędzisz życie a jednak na pierwszym planie stawiasz to jaki wpływ na waszą relację ma stosunek narzeczonej do Twojej matki i to pomimo tego, że z opisu sytuacji która spowodowała niechęć między paniami wynika, że to Twoja matka zachowała się egoistycznie wobec narzeczonej (miała przyjechać na pogrzeb, koniec kropka, nieważne jak się czuje, nieważne okoliczności).  W zachowaniu które opisujesz nie widać żadnego braku szacunku narzeczonej wobec Twojej matki a jedynie niechęć narzeczonej do kontaktów z Twoją rodziną, natomiast widać bardzo wyraźnie Twoje przewrażliwienie na punkcie własnej mamusi.

57

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
KoralinaJones napisał/a:
Gromma napisał/a:

Dzień Dobry

Nazywam się Tomasz, mam 35 lat. Od 10 lat jestem w związku z 31 letnią partnerką. Od dwóch lat jesteśmy w narzeczeństwie. I po prostu brakuje mi sił. Do rzeczy.

Moja narzeczona ma pełen zestaw problemów. DDA, kompleksy na temat wzrostu, wagi, figury, introwertyczka, oziębła seksualnie. W zeszłym roku kochaliśmy się 4 razy. Jest tego sporo. Mieszkamy w dużym mieście. Oboje pracujemy. Mieszkaliśmy przez 1.5 roku razem, ale potem się wyprowadziła do rodziców poprzez moje zachowanie. Było to 5 lat temu. Jak wiadomo wzloty, upadki. Jak to w związku.

Ostatnio nieżle nam idzie. Zmieniłem się dla niej. Rzuciłem nałogi, zmieniłem zachowanie, jestem na końcówce remontu mieszkania które kupiłem, z natury nie chce się kłócić więc często szedłem jej na rękę w dużych i małych kwestiach.

Do Rzeczy

Moja Matka za miesiąc ma 60 urodziny. Impreza urodzinowa, około 20 osób najbliższa rodzina. Moja narzeczona ma specyficzny stosunek do mojej mamy. Widziały się może ze 5 razy w ciągu tych wszystkich lat. Okej. Moja narzeczona jest na moją mamę uprzedzona za to że kilka lat temu doszło do scysji między nimi. Narzeczona nie przyjechała na pogrzeb mojej matki chrzestnej ( siostra mamy ) Moja matka dość mocno w wiadomości tekstowej napisała do niej co o tym sądzi. ( Narzczona nie mogła przyjechać bo była po nocce w pracy i źle się czuła ) Okej

Co do urodzin, ustaliliśmy że jedziemy, chociaż nagle parę dni temu dostałem wiadomość że ona nie chce jechać. Bo będzie po pracy po nocce ( znowu ), musi wydać kasę w błoto na fyryzjera, kosmetyczkę, ciucha. Na moje pytanie że kwestia finansowa to nie jest problem i że może wziąć dzień urlopu, odpowiedziała mi że jest to marnotrawienie urlopu i nie będzie marnować urlopu.

Wiem, że to nie z matką spędzę całego życia tylko ze swoją partnerką, ale tutaj poczułem się jakbym dostał w twarz. Jakby mi splunęła prosto w twarz. Moja Matka jest trudną osobą, ma swoje wady i zalety. Ale dla mnie takie zachowanie to jest totalny brak szacunku do mnie i do mojej rodziny. Pytam się was drogie Panie.

Jak mam rozumieć to że mi mówi że mnie kocha, skoro nie szanuje mojej rodziny. Nie szanuje mojej matki, która mnie ukształtowała. Czy naprawdę to jest taki problem żeby jeden dzień urlopu wziąć i z narzeczonym jechać na parę godzin ?

Czy ja robię problem. Może ja jestem pierdolnięty. Bo od paru dni mi się po prostu to wszystko przelewa. Stres w pracy. Mieszkam sam, widujemy się tylko w weekendy, seks raz na miesiąc jak nie rzadziej, wszystkie koszta związane z remontem na mojej głowie ( tak to moje mieszkanie, ale wszystko jest robione tak jak ona chce )

Pomóżcie błagam was.

Autorze, za dużo Twojej matki w relacji i w stosunku do narzeczonej. Niby wiesz z kim spędzisz życie a jednak na pierwszym planie stawiasz to jaki wpływ na waszą relację ma stosunek narzeczonej do Twojej matki i to pomimo tego, że z opisu sytuacji która spowodowała niechęć między paniami wynika, że to Twoja matka zachowała się egoistycznie wobec narzeczonej (miała przyjechać na pogrzeb, koniec kropka, nieważne jak się czuje, nieważne okoliczności).  W zachowaniu które opisujesz nie widać żadnego braku szacunku narzeczonej wobec Twojej matki a jedynie niechęć narzeczonej do kontaktów z Twoją rodziną, natomiast widać bardzo wyraźnie Twoje przewrażliwienie na punkcie własnej mamusi.

To tez prawda jakby sie tak nad tym zastanowic.

58 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-10-26 13:41:35)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

A jaka prace wykonuje Twoja partnerka autorze? Czy ma odpowiedzialna prace do ktorej musi chodzic wyspana by nie popelnic bledow? No jakby nie bylo ona pracuje na nocki wiec w dzien odsypia. Nie wyobrazam sobie nie spac 24 na dobe w tym przez pol dnia byc w stresie zwiazanych.z cala zaloba a nastepnie znow na nocke maszerowac do roboty.  No chyba ze miala mozliwosc wziasc wolne.  No sorry ja bym nie dala rady isc do roboty po 24 godzinach nie spania i po prostu wyleciala bym z roboty. A tez moim zdaniem Twoja partnerka nie musi byc na pogrzebie kazdego czlonka Twojej rodziny ktory umarl . Zawsze moze w dni wolne od pracy pojsc na cmentarz zlozyc kwiaty posprzatac grob zapalic znicz i sie pomodlic i to tez bedzie pamiec o Twoich bliskich

59

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
madoja napisał/a:
Gromma napisał/a:

Wiadomość ta brzmiała mniej więcej w stylu że to jest cios dla Tomka, bo był blisko że zmarłą i jej obowiązkiem jest być tutaj razem ze mną.

No może nie powinna była tego pisać. Ale też nie napisała nic obraźliwego.
Zacznijmy od tego, że Twoja narzeczona nie poszła na pogrzeb bardzo bliskiej Ci osoby bo BYŁA PO NOCCE.
No kurwa (wybacz).... Dla mnie niepojęte.

Zgodzę się z kimś wyżej że Twoja kobieta ma nieustannie problem z czymś/kimś i wciąż w sobie jakieś zadry. To okropna cecha. Zamiast być niekonfliktową, serdeczną osobą, to uparcie pielęgnuje w sobie jakieś dawne niesnaski. Tak jakby uwielbiała nienawidzić ludzi.

I nie zgodzę się z jakaś osobą wyżej że autor nawet nie powinien oczekiwać że biedna księżniczka po nocce pójdzie na pogrzeb jego matki chrzestnej. Oczywiście że powinien oczekiwać! To był wręcz obowiązek jego narzeczonej towarzyszyć autorowi w tej ciężkiej chwili, nawet nie powinien jej prosić. Inaczej po co w ogóle związek? Dla dobrych chwil, korzyści?

Tu chodzi też o to, że ona nie pozwala wchodzić sobie na głowę, jakby raz zbagatelizowala, to miałaby powtórki z rozrywki. A to, że jest pamiętliwa, to inna sprawa, poza tym widać, że robi tak jak chce i co czuje, nie patrząc na konwenanse.
Dlatego nie poszła na ten pogrzeb, bo nie chciała, a nie czym to tłumaczyła. Tak samo z imieninami.

60

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
SaraS napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
anetas napisał/a:

Tia jak mamuske widziala 5 razy na oczy to jej siostry pewnie wcale  (:


A co to ma do tego?

Dużo. To, że jej obecność na pogrzebie byłaby powodowana wyłącznie grzecznością, tym, że wypada, tym, żeby towarzyszyć partnerowi itd., a nie żalem i chęcią pożegnania zmarłej.

Ale co to zmienia? Motywy (powody) są pomijalne. Liczy się efekt końcowy.


W drugim przypadku, gdyby miały bliską relację, można by się oburzać, że zignorowała pogrzeb, że czemu nie pożegnała itd. Ale w pierwszym? Moim zdaniem to, że złe samopoczucie okazało się ważniejsze od towarzyszenia partnerowi, to nic złego.


Czyli co - obowiązek wobec partnera i lojalność to są cechy, które okazujemy tylko jak nam to wygodne?


Jakbyś się czuła, jakby twój partner okazywał lojalność wobec ciebie tylko wtedy, kiedy mu to akurat na rękę, bo w końcu jego samopoczucie jest ważniejsze niż powinność wobec ciebie?

61

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
madoja napisał/a:
Gromma napisał/a:

Wiadomość ta brzmiała mniej więcej w stylu że to jest cios dla Tomka, bo był blisko że zmarłą i jej obowiązkiem jest być tutaj razem ze mną.

No może nie powinna była tego pisać. Ale też nie napisała nic obraźliwego.
Zacznijmy od tego, że Twoja narzeczona nie poszła na pogrzeb bardzo bliskiej Ci osoby bo BYŁA PO NOCCE.
No kurwa (wybacz).... Dla mnie niepojęte.

Zgodzę się z kimś wyżej że Twoja kobieta ma nieustannie problem z czymś/kimś i wciąż w sobie jakieś zadry. To okropna cecha. Zamiast być niekonfliktową, serdeczną osobą, to uparcie pielęgnuje w sobie jakieś dawne niesnaski. Tak jakby uwielbiała nienawidzić ludzi.

I nie zgodzę się z jakaś osobą wyżej że autor nawet nie powinien oczekiwać że biedna księżniczka po nocce pójdzie na pogrzeb jego matki chrzestnej. Oczywiście że powinien oczekiwać! To był wręcz obowiązek jego narzeczonej towarzyszyć autorowi w tej ciężkiej chwili, nawet nie powinien jej prosić. Inaczej po co w ogóle związek? Dla dobrych chwil, korzyści?


OTÓŻ TO.


To jest życie i śmierć CZŁONKÓW NAJBLIŻSZEJ RODZINY. Nie ma ważniejszej rzeczy w życiu.

62 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-10-26 14:21:09)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

A co to ma do tego?

Dużo. To, że jej obecność na pogrzebie byłaby powodowana wyłącznie grzecznością, tym, że wypada, tym, żeby towarzyszyć partnerowi itd., a nie żalem i chęcią pożegnania zmarłej.

Ale co to zmienia? Motywy (powody) są pomijalne. Liczy się efekt końcowy.


W drugim przypadku, gdyby miały bliską relację, można by się oburzać, że zignorowała pogrzeb, że czemu nie pożegnała itd. Ale w pierwszym? Moim zdaniem to, że złe samopoczucie okazało się ważniejsze od towarzyszenia partnerowi, to nic złego.


Czyli co - obowiązek wobec partnera i lojalność to są cechy, które okazujemy tylko jak nam to wygodne?


Jakbyś się czuła, jakby twój partner okazywał lojalność wobec ciebie tylko wtedy, kiedy mu to akurat na rękę, bo w końcu jego samopoczucie jest ważniejsze niż powinność wobec ciebie?

No ja bym sie czula zle ze ktos robi cos dla mnie z przymysu bo sie np sam/sama do czegos zmusza tylko po to zeby mnie zadowolic. Przeciez robienie czegos pod przymusem nie jest miloscia ani robienie tego szczerze. Tak samo jak rodzice zmuszaja dzieci by kogos przeprosily a dzieciak wyjeknie od niechcenia przepraszam no sorry ale takie   wymuszone przeprosiny nie sa szczere.  Tak samo jest z tym jak ktos na sile sam siebie zmusza by zadowolic partnera/partnerke. Jak ktos z mina cierpietnicy jedzie do osob ktorych nie lubi i na sile stara sie byc mila osoba bo zeby partner nie poczul sie urazony albo wskakuje komus do.lozka na zasadzie "nie chcem ale muszem " to dla mnie takie zachowanie tez nie jest normalne.  Rownie dobrze co egoizm tylko skrajnosc w druga strone

63 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-26 14:35:15)

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

No ja bym sie czula zle ze ktos robi cos dla mnie z przymysu bo sie np sam/sama do czegos zmusza tylko po to zeby mnie zadowolic. Przeciez robienie czegos pod przymusem nie jest miloscia ani robienie tego szczerze.

Obowiązek (w rozumieniu poczucia zobowiązania) nie jest równy przymusowi.


Tak samo jak rodzice zmuszaja dzieci by kogos przeprosily a dzieciak wyjeknie od niechcenia przepraszam no sorry ale takie   wymuszone przeprosiny nie sa szczere.

Dzięki temu dzieciak uczy się jakie zachowania są OK, a jakie nie są OK i jak jego czyny wpływają na innych. Uczy się współistnienia w grupie, w społeczeństwie i że jego własne humorki to jego własny problem, bo nie jest pępkiem świata i będąc częścią rodziny i społeczeństwa to obowiązują nas pewne normy społecznego zachowania. Czy to się komuś podoba, czy nie. A im bardziej takiego gówniaka boli ego, że musi przeprosić, tym lepiej.


Jak ktos z mina cierpietnicy jedzie do osob ktorych nie lubi


Nie chodzi o robienie z siebie męczennika. Chodzi o to, że ma się zacisnąć poślady, przywdziać uśmiech służbowy numer 5 i załatwić co trzeba w jednej z NAJTRUDNIEJSZYCH chwil, jaka może dotknąć rodzinę.

64

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3
Jack Sparrow napisał/a:

No ja bym sie czula zle ze ktos robi cos dla mnie z przymysu bo sie np sam/sama do czegos zmusza tylko po to zeby mnie zadowolic. Przeciez robienie czegos pod przymusem nie jest miloscia ani robienie tego szczerze.

Obowiązek (w rozumieniu poczucia zobowiązania) nie jest równy przymusowi.


Tak samo jak rodzice zmuszaja dzieci by kogos przeprosily a dzieciak wyjeknie od niechcenia przepraszam no sorry ale takie   wymuszone przeprosiny nie sa szczere.

Dzięki temu dzieciak uczy się jakie zachowania są OK, a jakie nie są OK i jak jego czyny wpływają na innych. Uczy się współistnienia w grupie, w społeczeństwie i że jego własne humorki to jego własny problem, bo nie jest pępkiem świata i będąc częścią rodziny i społeczeństwa to obowiązują nas pewne normy społecznego zachowania. Czy to się komuś podoba, czy nie. A im bardziej takiego gówniaka boli ego, że musi przeprosić, tym lepiej.


Jak ktos z mina cierpietnicy jedzie do osob ktorych nie lubi


Nie chodzi o robienie z siebie męczennika. Chodzi o to, że ma się zacisnąć poślady, przywdziać uśmiech służbowy numer 5 i załatwić co trzeba w jednej z NAJTRUDNIEJSZYCH chwil, jaka może dotknąć rodzinę.

Oczywiscie ze robienie cos czego zrobic nie chcemy albo to na co nie mamy ochoty jest przymyszaniem siebie samego. Mozna to sobie owinac w sreberko i nazwac powinoscia obowiazkiem lub zeby pieknie brzmialo poswieceniem no ale nadal to pozostaje przymuszaniem siebie samego do robienia rzeczy na sile by kogos zadowolic a jezeli cos robimy na sile to nigdy nie robimy tego szczerze ani z milosci

65

Odp: 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Julka, ty nawet nie wiesz czym jest obowiązek kochanieńka.....i nie ma to żadnego związku z poświęceniem się.

Posty [ 1 do 65 z 148 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » 10 lat w związku. Powoli mam dość. Prośba o spojrzenie osoby 3

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024