SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Twoje wątpliwości dla mnie sa zrozumiałe. W końcu są jakieś powody dla których tyle małżeństw kończy się rozwodem i dlaczgo niektóre małżeństwa żyją jak pies z kotem po X latach. A wszystkim na poczatku sie wydaje że to ta jedyna/ten jedyny i ze z nimi bedzie inaczej niz ze wszystkimi. Osobiście nie spotkałam panien młodych, które w okresie szykowania się do ślubu, zamist być podjarane planowaniem wesela i zapraszeniem gości, wolą sobie dowcipkować jakby ich życie się potoczyło gdyby pozbyć się partnera z horyzontu. Strasznie to dziwne.
Dziękuje Ci za Twój glos.
A odpowiadając na Twoje pytania: ślub miał być dopiero w przyszłym roku planowany. Oglądaliśmy już sale weselne w okolicy, były jakieś wstępne przymiarki sukni ślubnych.
Wszystko to robiliśmy dla czystej orientacji przed odpowiednią chwilą.
Nie wpłaciliśmy nigdzie żadnych zadatków.Co do kwestii materialnych - mieszkamy w mieszkaniu, którego jestem właścicielem. Mam dobrą i stałą pracę, wynagrodzenie z którego jestem zadowolony a dysproporcja materialna miedzy nami jest spora.
Narzeczona jest osobą pracowitą, ma również stabilną i stałą pracę.Nigdy wcześniej nie podejrzewałbym jej o jakieś ukryte zamiary, ale te teksty zburzyły mój spokój.
I to nie jest tak jak napisała mi bodajże Miri, że nareszcie „przestane srać tęczą”…
Znam i wiem jak mało kto, jak wyglada prawdziwe życie.
Stawiam twarde kroki po tym padole i nie ulegam emocjom czy różowym motylkom.
Staram się podejmować racjonalne decyzje, ale jak wszyscy popełniam też błędy.
Nie chce podejmować żadnych pochopnych decyzji, ale … jeśli już takowe zapadną - chce mieć sam przekonanie, że nie uległem chwili a sama decyzja nie była ani pochopna ani nie była wynikiem stanu wzburzenia.Natomiast to co teraz widzę - ten postępujący konflikt, który rzutuje na inne płaszczyzny naszego życia - daje mi pogląd, jak reaguje i w jaki sposób odreagowuje emocje moja Partnerka.
Dobrze, że rozmawiacie że sobą starając się wyjaśnić tę sytuację. Gorzej byłoby, gdybyś dusił coś takiego w sobie, robił miny, a na koniec nie wytrzymawszy napięcia wybuchnął zostawiając dziewczynę kompletnie skołowana.
A tak, w razie czego ona będzie wiedziała o co chodzi i teraz ma też czas na godzenie się z najgorszym.
Bo to najgorsze chyba nastąpi, gdyż straciłeś do niej zaufanie oraz szacunek, a bez tego nie ma związku.
W dalszym ciągu uważam, że przesadzasz, ale zdaje sobie sprawę z tego, że nie znam kontekstu sytuacji, w której padały takie słowa i nie znam też tej kobiety osobiście.
Chociaż z drugiej strony opisałeś ja jako rodzinna, ciepła i fajna kobietę, najlepsza ze wszystkich kobiet, jakie do tej pory miałeś.
Czas pokaże, na co się zdecydujecie.
Ze swojej strony życzę podjęcia takiej decyzji, by obie strony pozostały w zgodzie z samym sobą, żeby nie było niedomówień itd.
A Jonnym się nie przejmuj.