Małżeństwo i zdrada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Małżeństwo i zdrada

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 153 ]

Temat: Małżeństwo i zdrada

Witajcie, szukam miejsca, żeby się wygadać, przeczytałam kilka wątków i widzę, że jest tu na forum pewien poziom kultury, ludzkiego podejścia i rady. Nie wiem od czego zacząć...
Mam męża, jesteśmy 14 lat po ślubie, mamy dzieci. Z zewnątrz jesteśmy wspaniałą rodzina, cudowną parą. Tak na prawdę nie jest tak idealnie. Problemem po kilku latach zaczął być nasz seks. Mój mąż nie jest typowym facetem, który tylko o tym myśli, kochaliśmy się raz na miesiąc, czasem co drugi. Przeszkadzało mi to, mówiłam mu o tym, rozmawiałam ale wg niego nie było problemu. Nie chodziło tylko o seks, ale o bliskość, o przytulanie, całowanie, branie za rękę, obejmowanie, albo drobne gesty kiedy jesteśmy obok, spojrzenie i dotyk... Mało jest czułości w naszym związku. Bardzo mi to przeszkadzało, przestałam się czuć atrakcyjna i kobieca. No i stało się. Poznałam kogoś. Faceta, któremu brakuje tego samego. Mam z nim romans od 8 miesięcy. Widujemy się raz w miesiącu bo mieszkamy daleko od siebie. Każde z nas wymyślą jakiś pretekst, albo łączymy wyjazdy służbowe i jakoś się udaje. Czas który z nim spędzam jest naprawdę wyjątkowy, czuję się przy nim zaopiekowana i kobieca. Tu chodzi o drobne gesty, słowa, czułość. Oczywiście, wiem co myślicie. Facet chce pobzykac i tyle. Owszem, nasze spotkania to namiętny seks,seks jakiego nie miałam. To coś niezwykłego, nie czułam takiej bliskości, takiej otwartości nigdy. Ale nie kocham go, to nie jest facet dla którego zostawię męża, rodzinę. Jest mi z nim cudownie ale to nie jest miłość życia, chociaż zależy mi na nim. Myślę, że oboje uwielbiamy wspólny czas, szanujemy się i po prostu lubimy. Spełniamy swoje potrzeby fizyczne i emocjonalne. I tak to się kręci, spotykamy się jak tylko jest okazja, spędzamy wspólne weekendy, codziennie rozmawiamy, piszemy do siebie wiadomości. To dziwny, wyjątkowy i zakazany związek. Nie mam wyrzutów sumienia, zero. Byłam pewna, że to mnie zje, ale ten układ mi odpada. W sumie to nie wiem dlaczego o tym pisze, chyba dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać. Wiem, że oszukiwanie swojego męża jest źle, wiem to. Wiem, że zdrada jest zła, ale czy jestem złym człowiekiem, skoro chce być po prostu szczęśliwa, czuć się spełnioną kobietą? Całe życie byłam dla innych, dla męża, dla dzieci, dla znajomych z pracy, całe życie ciągle robię coś dla innych ale nagle poczuł, że pora zrobić coś dla siebie.
Czy któraś z Was była w takim "układzie"? Czy jest szansa, że to przerwa na dłużej?.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-01-07 18:52:34)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Kiedyś to się wyda.
Masz dzieci, a możesz sobie pozwolić na spędzanie weekendu z kochankiem?
Zaniedbujesz przy okazji dzieci, bo zamiast im poświęcić czas... kiedyś dowiedzą się, że mama nie miała dla nich czasu, bo..
Nie wspominając o mężu... zadaj sobie pytanie czy też chciałabyś być oszukiwana.

Nie ma nic bez konsekwencji.

3

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

(...) W zeszłym roku moje życie wywróciło się do góry nogami, nie poznaje siebie, jestem kimś innym, ciężko mi z tym.

Witajcie, szukam miejsca, żeby się wygadać, przeczytałam kilka wątków i widzę, że jest tu na forum pewien poziom kultury, ludzkiego podejścia i rady. Nie wiem od czego zacząć...
Mam męża, jesteśmy 14 lat po ślubie, mamy dzieci. Z zewnątrz jesteśmy wspaniałą rodzina, cudowną parą. Tak na prawdę nie jest tak idealnie. Problemem po kilku latach zaczął być nasz seks. Mój mąż nie jest typowym facetem, który tylko o tym myśli, kochaliśmy się raz na miesiąc, czasem co drugi. Przeszkadzało mi to, mówiłam mu o tym, rozmawiałam ale wg niego nie było problemu. Nie chodziło tylko o seks, ale o bliskość, o przytulanie, całowanie, branie za rękę, obejmowanie, albo drobne gesty kiedy jesteśmy obok, spojrzenie i dotyk... Mało jest czułości w naszym związku. Bardzo mi to przeszkadzało, przestałam się czuć atrakcyjna i kobieca. No i stało się. Poznałam kogoś. Faceta, któremu brakuje tego samego. Mam z nim romans od 8 miesięcy. Widujemy się raz w miesiącu bo mieszkamy daleko od siebie. Każde z nas wymyślą jakiś pretekst, albo łączymy wyjazdy służbowe i jakoś się udaje. Czas który z nim spędzam jest naprawdę wyjątkowy, czuję się przy nim zaopiekowana i kobieca. Tu chodzi o drobne gesty, słowa, czułość. Oczywiście, wiem co myślicie. Facet chce pobzykac i tyle. Owszem, nasze spotkania to namiętny seks,seks jakiego nie miałam. To coś niezwykłego, nie czułam takiej bliskości, takiej otwartości nigdy. Ale nie kocham go, to nie jest facet dla którego zostawię męża, rodzinę. Jest mi z nim cudownie ale to nie jest miłość życia, chociaż zależy mi na nim. Myślę, że oboje uwielbiamy wspólny czas, szanujemy się i po prostu lubimy. Spełniamy swoje potrzeby fizyczne i emocjonalne. I tak to się kręci, spotykamy się jak tylko jest okazja, spędzamy wspólne weekendy, codziennie rozmawiamy, piszemy do siebie wiadomości. To dziwny, wyjątkowy i zakazany związek. Nie mam wyrzutów sumienia, zero. Byłam pewna, że to mnie zje, ale ten układ mi odpada. W sumie to nie wiem dlaczego o tym pisze, chyba dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać. Wiem, że oszukiwanie swojego męża jest źle, wiem to. Wiem, że zdrada jest zła, ale czy jestem złym człowiekiem, skoro chce być po prostu szczęśliwa, czuć się spełnioną kobietą? Całe życie byłam dla innych, dla męża, dla dzieci, dla znajomych z pracy, całe życie ciągle robię coś dla innych ale nagle poczuł, że pora zrobić coś dla siebie.
Czy któraś z Was była w takim "układzie"? Czy jest szansa, że to przerwa na dłużej?.

Czyżby znowu "W czasie deszczu..."


Mam dla Ciebie złą wiadomość. Życie nie wywróciło Ci się, tylko je wywróciłaś i dalej jesteś sobą.

Czy jest szansa, że Twój romans przetrwa?
Do czasu, gdy choć jedno z was nie będzie chciało zmienić formy.
Do czasu, gdy choć jednemu z was się to nie znudzi.
Do czasu, gdy będziecie umiejętnie oszukiwali.
Do czasu, gdy mąż będzie Ci wierzył.
Do czasu, gdy mężowi wygodnie będzie udawać, że o niczym nie wie.

4

Odp: Małżeństwo i zdrada

To, że raz na miesiąc wyjeżdżam na 2 dni, nie oznacza, że zaniedbuje dzieci. Jestem dla nich codziennie, a te wyjazdy... Gdyby to były wyjazdy z koleżankami do spa to też bym je zaniedbywała? Wiem, że nie jestem uczciwa wobec męża i dzieci ale dbam o moje dzieci, są najważniejsze.

5

Odp: Małżeństwo i zdrada
Wielokropek napisał/a:
NiewiernaŻona napisał/a:

(...) W zeszłym roku moje życie wywróciło się do góry nogami, nie poznaje siebie, jestem kimś innym, ciężko mi z tym.

Witajcie, szukam miejsca, żeby się wygadać, przeczytałam kilka wątków i widzę, że jest tu na forum pewien poziom kultury, ludzkiego podejścia i rady. Nie wiem od czego zacząć...
Mam męża, jesteśmy 14 lat po ślubie, mamy dzieci. Z zewnątrz jesteśmy wspaniałą rodzina, cudowną parą. Tak na prawdę nie jest tak idealnie. Problemem po kilku latach zaczął być nasz seks. Mój mąż nie jest typowym facetem, który tylko o tym myśli, kochaliśmy się raz na miesiąc, czasem co drugi. Przeszkadzało mi to, mówiłam mu o tym, rozmawiałam ale wg niego nie było problemu. Nie chodziło tylko o seks, ale o bliskość, o przytulanie, całowanie, branie za rękę, obejmowanie, albo drobne gesty kiedy jesteśmy obok, spojrzenie i dotyk... Mało jest czułości w naszym związku. Bardzo mi to przeszkadzało, przestałam się czuć atrakcyjna i kobieca. No i stało się. Poznałam kogoś. Faceta, któremu brakuje tego samego. Mam z nim romans od 8 miesięcy. Widujemy się raz w miesiącu bo mieszkamy daleko od siebie. Każde z nas wymyślą jakiś pretekst, albo łączymy wyjazdy służbowe i jakoś się udaje. Czas który z nim spędzam jest naprawdę wyjątkowy, czuję się przy nim zaopiekowana i kobieca. Tu chodzi o drobne gesty, słowa, czułość. Oczywiście, wiem co myślicie. Facet chce pobzykac i tyle. Owszem, nasze spotkania to namiętny seks,seks jakiego nie miałam. To coś niezwykłego, nie czułam takiej bliskości, takiej otwartości nigdy. Ale nie kocham go, to nie jest facet dla którego zostawię męża, rodzinę. Jest mi z nim cudownie ale to nie jest miłość życia, chociaż zależy mi na nim. Myślę, że oboje uwielbiamy wspólny czas, szanujemy się i po prostu lubimy. Spełniamy swoje potrzeby fizyczne i emocjonalne. I tak to się kręci, spotykamy się jak tylko jest okazja, spędzamy wspólne weekendy, codziennie rozmawiamy, piszemy do siebie wiadomości. To dziwny, wyjątkowy i zakazany związek. Nie mam wyrzutów sumienia, zero. Byłam pewna, że to mnie zje, ale ten układ mi odpada. W sumie to nie wiem dlaczego o tym pisze, chyba dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać. Wiem, że oszukiwanie swojego męża jest źle, wiem to. Wiem, że zdrada jest zła, ale czy jestem złym człowiekiem, skoro chce być po prostu szczęśliwa, czuć się spełnioną kobietą? Całe życie byłam dla innych, dla męża, dla dzieci, dla znajomych z pracy, całe życie ciągle robię coś dla innych ale nagle poczuł, że pora zrobić coś dla siebie.
Czy któraś z Was była w takim "układzie"? Czy jest szansa, że to przerwa na dłużej?.

Czyżby znowu "W czasie deszczu..."


Mam dla Ciebie złą wiadomość. Życie nie wywróciło Ci się, tylko je wywróciłaś i dalej jesteś sobą.

Czy jest szansa, że Twój romans przetrwa?
Do czasu, gdy choć jedno z was nie będzie chciało zmienić formy.
Do czasu, gdy choć jednemu z was się to nie znudzi.
Do czasu, gdy będziecie umiejętnie oszukiwali.
Do czasu, gdy mąż będzie Ci wierzył.
Do czasu, gdy mężowi wygodnie będzie udawać, że o niczym nie wie.


Może i ja je wywróciłam, ale sobą nie jestem, jestem już zupełnie kimś innym.
Któreś "do czasu" pewnie się w końcu spełni.
...

6

Odp: Małżeństwo i zdrada

Wywróciłaś i jesteś sobą. big_smile

A że kiedyś nie wyobrażałaś sobie, że zdradzisz i nie będziesz zdrady żałowała, to zupełnie inna sprawa.

7 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-07 21:31:14)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Wiele lat temu miałem podobny dylemat...

https://www.netkobiety.pl/t106284.html

1. Być wiernym
2. Rozwieźć się
3. Ktoś poza małżeństwem...

W punkcie 1 ja jestem nieszczęśliwy.
W punkcie drugim rodzina jest nieszczęśliwa.

Małżeństwo jest jak trawa, po najgorszej zimie na wiosnę znowu jest zielona... 
Romanse są jak róże, kwitną pięknie, ale szybko padają...
Można trawnik zaorać i posadzić nowy, ale czy będzie lepszy?

8 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-07 23:11:16)

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

To dziwny, wyjątkowy i zakazany związek. Nie mam wyrzutów sumienia, zero. Byłam pewna, że to mnie zje, ale ten układ mi odpada. W sumie to nie wiem dlaczego o tym pisze, chyba dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać. Wiem, że oszukiwanie swojego męża jest źle, wiem to. Wiem, że zdrada jest zła, ale czy jestem złym człowiekiem, skoro chce być po prostu szczęśliwa, czuć się spełnioną kobietą? Całe życie byłam dla innych, dla męża, dla dzieci, dla znajomych z pracy, całe życie ciągle robię coś dla innych ale nagle poczuł, że pora zrobić coś dla siebie.
Czy któraś z Was była w takim "układzie"? Czy jest szansa, że to przerwa na dłużej?.

Nie masz skrupułów ,czy stłumiłaś na razie euforią je ,skąd te wątpliwości i ten temat ?
Chcesz żeby to przetrwało dłużej i nie wpłynęło destruktywnie na małżeństwo ? Taki romans to bywa jeszcze cięższa sprawa ,to niby bez zobowiązań może się zmienić ,pozwalasz powodować się emocjom nie umiesz oddzielać relacji (prawie nikt nie umie)
Bardzo trudna sprawa dla Ciebie już chyba raczej wydaje się poza zasięgiem , masz wyrzuty że nie masz wyrzutów ,podwójne życie zabiera energię i czas,Już nałogowo regulujesz poczucie braku i seksu ,skupiasz uwagę na "wyzwalaczu" kochanku fagasie etc na ogół dzieci dziczeją  z braku uwago romans to ucieczka też od nich niby taki niegroźny odlot a jednak zakazany związek wiele rzeczy dzieje się "z tyłu głowy",a Ty jesteś raczej po tym co napisałaś-bardzo niewyjątkowa w działaniu, myśleniu, to schemat wzór bardzo typowy nic nadzwyczajnego poza niecodziennymi emocjami które się zmieniają podtrzymanie jednych tłumieniem innymi i na odwrót to jak nałóg trochę takie niby ćpanie niewinne ale cienki to lód, wierz mi przerobiłem to jak byłem gówniarzem
Jeżeli potrafisz nie oszukiwać i nie kłamać to może przetrwać dłużej ,ale zdradzanie,niewierność jak widzisz daje radość frajdę i jest fajne ,niczego się nie żałuje  z rozkosznych,namiętnych spotkań nawet pogardy dla stałych partnerów niechęci awersji która może wypełznąć z podświadomości ,możesz się uzależnić o d romansu i emocji wiele zmiennych ,wszystko fajne do czasu kiedy się wyda wyjdzie na jaw
a wtedy - masakra jatka Rozwiedź się nie bądź pazerna i zaborcza w stosunku do męża ,niech znajdzie kobietę, która pasuje do niego Ty już nie pasujesz,albo rób tak żeby nie oszukiwać, nie kłamać nie gardzić mężem ,szacunek do niego tracisz,mieszasz dwie niejasne ( choć tera pod wpływem euforii pewnie inaczej to widzi)relacje i oczekujesz że będzie jaśniej nie będzie  - zobaczysz za rok czy dasz radę to ciągnąć bez deprecjonowania i uruchamiania awersji coraz większej do męża karmienia tym romansu i przywiązania do tego gościa co Ci d**a tak super.

9 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-07 23:14:37)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Wyjątkowy ten wątek jakiś nie jest. Podobnych wątków było sporo. Maż gdzieś tam sobie jest. Jest częścią tego układu. Żona na swój sposób go kocha. Jakoś tam to się toczy.
Wielu facetów nawet nie zdaje sobie sprawy, że są rogaczami. smile

10

Odp: Małżeństwo i zdrada

Ja tu widzę wpis zdradzającej żony, która jest dumna ze swojej zdrady.
Nie jesteś pierwsza i nie będziesz ostatnia.

Wbrew pozorom twoje wyrzuty sumienia są, ale jeszcze je zagłuszasz.
Kiedyś może zrozumiesz co zrobiłaś.

11 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2023-01-08 09:26:24)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Zdrada, zdrada.....a czy zdradą nie jest też odmowa seksu, czułości, miłości?

I tak się zastanawiam - co lepsze - stale zła, zgorzkniała i sfrustrowana żona ....i uwikłana w codzienny kierat.
Czy okazjonalny skok w bok i powrót z uśmiechem do szarej rzeczywistości. Przecież mąż niczego nie traci, bo odmawia bliskości.
Ludzie w związkach są zwykle uwikłani w zależności rodzinne, dzieci, mieszkanie, kredyty.....często nie do rozwiązania bez długoletniej batalii. A gdy jeszcze małżonek/żona nie jest złym człowiekiem to rozwód nie wchodzi w rachubę.

Jak długo to może trwać? Latami. Jeśli w rachubę nie wchodzi głębsze uczucie z którejś strony. Znam takie przypadki z życia. Co ciekawe taki romans też ewoluuje jak małżeństwo - z gorącej fascynacji przechodzi w przyjaźń.
I czy będzie trwał czy naturalnie wygaśnie....czas pokaże smile

12

Odp: Małżeństwo i zdrada

Ona nie zdradza, ona przeżywa przygodę smile

13

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

To, że raz na miesiąc wyjeżdżam na 2 dni, nie oznacza, że zaniedbuje dzieci. Jestem dla nich codziennie, a te wyjazdy... Gdyby to były wyjazdy z koleżankami do spa to też bym je zaniedbywała? Wiem, że nie jestem uczciwa wobec męża i dzieci ale dbam o moje dzieci, są najważniejsze.

Jak łatwo sprawdzić, dokąd wyjeżdżasz. A poza tym może akurat w tym czasie coś niespodziewanego się wydarzyć.

14

Odp: Małżeństwo i zdrada
Tamiraa napisał/a:

Jak łatwo sprawdzić, dokąd wyjeżdżasz. A poza tym może akurat w tym czasie coś niespodziewanego się wydarzyć.

Trzeba też chcieć sprawdzać. smile

Taka sytuacja jest dla męża wygodna. Żona mniej od niego wymaga. Jest bardziej zadowolona z życia.

15

Odp: Małżeństwo i zdrada
zwyczajny gość napisał/a:

Zdrada, zdrada.....a czy zdradą nie jest też odmowa seksu, czułości, miłości?

I tak się zastanawiam - co lepsze - stale zła, zgorzkniała i sfrustrowana żona ....i uwikłana w codzienny kierat.
Czy okazjonalny skok w bok i powrót z uśmiechem do szarej rzeczywistości. Przecież mąż niczego nie traci, bo odmawia bliskości.
Ludzie w związkach są zwykle uwikłani w zależności rodzinne, dzieci, mieszkanie, kredyty.....często nie do rozwiązania bez długoletniej batalii. A gdy jeszcze małżonek/żona nie jest złym człowiekiem to rozwód nie wchodzi w rachubę.

Jak długo to może trwać? Latami. Jeśli w rachubę nie wchodzi głębsze uczucie z którejś strony. Znam takie przypadki z życia. Co ciekawe taki romans też ewoluuje jak małżeństwo - z gorącej fascynacji przechodzi w przyjaźń.
I czy będzie trwał czy naturalnie wygaśnie....czas pokaże smile

Nie.
Nie racjonalizujmy zdrady, ani tym bardziej nie próbujmy stosować retoryki,że z złego może wyniknąć coś dobrego.
Czy partner który odmawia regularnego współżycia jest złym partnerem?
Jest.
Czy powinien dostać pozew rozwodowy z jego winy?
Powinien.
Ale nawet ten zły partner nie ma prawa być zdradzany.
Pod żadnym pozorem,i z żadnego powodu.
Skoro mąż autorki odmawia wypełniania swoich małżeńskich obowiązków,nie reaguje na rozmowy, odrzuca potrzeby swojej zony oraz nie interesuje sie jej uczuciami, to w takim razie autorka powinna sie z nm rozwieść.
I następnie,po rozwodzie,szukać sobie partnera.

16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-08 13:23:11)

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

To, że raz na miesiąc wyjeżdżam na 2 dni, nie oznacza, że zaniedbuje dzieci. Jestem dla nich codziennie, a te wyjazdy... Gdyby to były wyjazdy z koleżankami do spa to też bym je zaniedbywała? Wiem, że nie jestem uczciwa wobec męża i dzieci ale dbam o moje dzieci, są najważniejsze.

Tere fere - Twoje nie są dla Ciebie najważniejsze, tylko tak mówisz,deklarujesz
wyjazd do spa to kompletnie co innego, nie takie emocje motywacje intencje, jak romans z gachem różnica horrendalna ,
skutek zobaczysz,prędzej czy później ale nie prędko jeszcze  to do Ciebie trafi
ja się nie czepiam nie straszę  dostaniesz od dzieciaków to czego im nie dałeś przez czas zdradzania
a jak to wszystko się wyda to najwięcej one oberwą podczas destrukcji Twojego marnego małżeństwa niby utrzymywanego dla nich
Racjonalizujesz w typowy sposób wyrzuty - okropne sprawa dla psychiki na dłuższą metę,amok i haj emocjonalny takie niby zakochanie
odlotowe wcale nie jest koniecznym na "wysokich" emocjach a granica pomiędzy przywiązaniem a zależnością bywa bardzo cieniutka.
Nie wiem czy potrafisz zrezygnować wygasić te uczucia i to "zależy mi na nim" tak w każdej chwili uruchomiłaś proces i on musi wybrzmieć
przedłużanie i powtarzanie razem z oczekiwaniami  i w emocjach w sytuacji pustki braków i nieudolności to bardzo trudna sprawa do zapanowania nad tym romansem ,Mniemam że niedługo się spotykasz z kochankiem.

17

Odp: Małżeństwo i zdrada

Gdyby autorka faktycznie (nie deklaratywnie) dobrze czuła się ze swym romansem, gdyby nie miała wątpliwości (?) czy wyrzutów sumienia, to wątek nie powstałby. Niezmiernie rzadko, jeśli w ogóle, pojawia się wątek, którego autor (bez względu na płeć) uważa swe życie, swe decyzje za udane, jest zadowolony i szczęśliwy. Tymczasem autorka założyła go, by... poszukać wsparcia od osób jej podobnych, osób, które dokonały takich samych wyborów życiowych; rzadko kiedy, jeśli w ogóle, przytomna i dojrzała osoba robi coś, co sama uważa za złe, niesłuszne, krzywdzące.


Wniosek?
Albo jest to temat z sufitu (do czego od swego pierwszego posta w wątku się skłaniam), albo autorka usiłuje usprawiedliwić swe decyzje i czeka na słowa aprobaty.

18

Odp: Małżeństwo i zdrada

Jak dla mnie Autorka napisała to po to aby poszukac słów wsparcia. Może sadziła, ze ktoś jej napisze, ze jest biedna żona, która nie dostaje tego czego chce od męża i dobre robi.
Zdrada zawsze jest zła. Nie ma na nią usprawiedliwienia. Można odejść od męża i układać sobie życie na nowo, nie raniąc tym wszystkich wokół (to stanie się za jakiś czas).
Zreszta, jeśli chodzi o zdradzających, oni zawsze znajdują winę swojej zdrady w małżonku. Niekoniecznie wszystko co jest tutaj napisane musi być zgodne z prawda.

19 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2023-01-08 14:16:09)

Odp: Małżeństwo i zdrada
Szeptuch napisał/a:
zwyczajny gość napisał/a:

Zdrada, zdrada.....a czy zdradą nie jest też odmowa seksu, czułości, miłości?

I tak się zastanawiam - co lepsze - stale zła, zgorzkniała i sfrustrowana żona ....i uwikłana w codzienny kierat.
Czy okazjonalny skok w bok i powrót z uśmiechem do szarej rzeczywistości. Przecież mąż niczego nie traci, bo odmawia bliskości.
Ludzie w związkach są zwykle uwikłani w zależności rodzinne, dzieci, mieszkanie, kredyty.....często nie do rozwiązania bez długoletniej batalii. A gdy jeszcze małżonek/żona nie jest złym człowiekiem to rozwód nie wchodzi w rachubę.

Jak długo to może trwać? Latami. Jeśli w rachubę nie wchodzi głębsze uczucie z którejś strony. Znam takie przypadki z życia. Co ciekawe taki romans też ewoluuje jak małżeństwo - z gorącej fascynacji przechodzi w przyjaźń.
I czy będzie trwał czy naturalnie wygaśnie....czas pokaże smile

Nie.
Nie racjonalizujmy zdrady, ani tym bardziej nie próbujmy stosować retoryki,że z złego może wyniknąć coś dobrego.
Czy partner który odmawia regularnego współżycia jest złym partnerem?
Jest.
Czy powinien dostać pozew rozwodowy z jego winy?
Powinien.
Ale nawet ten zły partner nie ma prawa być zdradzany.
Pod żadnym pozorem,i z żadnego powodu.
Skoro mąż autorki odmawia wypełniania swoich małżeńskich obowiązków,nie reaguje na rozmowy, odrzuca potrzeby swojej zony oraz nie interesuje sie jej uczuciami, to w takim razie autorka powinna sie z nm rozwieść.
I następnie,po rozwodzie,szukać sobie partnera.

No nie, życie nie jest takie czarno-białe.
Są siły i zobowiązania silniejsze od ślubu.....dzieci, kredyty, praca, zarobki, mieszkanie itp. Rozwalać to wszystko by raz na jakiś czas poczuć się kochanym, pożądanym, spełnionym? Bez sensu.
Czymż jest zdrada? Czy w przypadku, gdy żona nie gotuje to zjedzenie obiadu na mieście będzie zdradą?
Ot autorka dla zdrowia psychicznego ma chwileczkę zapomnienia....by wysłuchać małych słodkich kłamstw smile

[You Tube]https://youtu.be/uCGD9dT12C0[/You Tube]

Wielokropek napisał/a:

Wniosek?
Albo jest to temat z sufitu (do czego od swego pierwszego posta w wątku się skłaniam), albo autorka usiłuje usprawiedliwić swe decyzje i czeka na słowa aprobaty.

Nie sądzę, to są częste przypadki zwłaszcza w wieku 40+. Gdy osoby przepracowane, zaniedbywane potrafią odkryć, że seks może być przyjemny i ekscytujący.
Kiedyś byłem też tak kategoryczny....teraz jakby mniej. A autorka nie szuka aprobaty a raczej zrozumienia.

20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-01-08 14:40:18)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Wszystko fajnie, pod warunkiem że autorka nie jest w takim stanie umysłowym, że podzieliła sobie o jakość seksu z mężem przez 10, by jakoś usprawiedliwić ten romans.
Jak się poznaliście?
Jeśli to była Twoja świadoma decyzja i szukałaś kochanka bo brakowało Ci czegoś w tej dziedzinie, to Cię ja osobiście usprawiedliwiam i rozumiem.
Jeśli jednak ani do głowy Ci to nie przyszło wcześniej, poznałaś gościa i nagle mąż be, seks z nim be, to zwyczajna ściema Twojej głowy i sama się okłamujesz.
Stąd mimo wszystko takie tyci tyci wyrzutki sumienia  i ten post.
Zwyczajny gość, wiesz co jest tak naprawdę podle w romansach: Nie to że ktoś się za przeproszeniem...tarza w łóżku z kimś innym niż partner.
Ale to, że ktoś chce sobie przy tym zostawić aurelolę wbijając partnera w błoto.
Nie wiem jak jest u autorki. Ale ona wie.
I sorry, penisy są naprawdę  do siebie podobne big_smile
Więc jeśli czyjś mąż czy żona CHCE seksu  można mieć z nim przyjemny seks, bo zwykle drugiej stronie też na tym zależy.
Nie dorabiajmy  do tego filozofii, że przez posiadanie jednego partnera traci się coś na odkryciach w tej dziedzinie.
I nie, nie jestem kategoryczna w tej dziedzinie.
Jeśli ktoś kogoś odcina od tej sfery, to według mnie droga wolna.
Tylko ze takich przypadków w romansach jest chyba mniejszość.
Poza tym jak autorka pisze o rozmowach z mężem, to prześlizguje się przez temat, miesza sprawy seksu z trzymaniem się za rączki: zaraz zaraz: coś mi nie gra: gorąxa laska, której mało seksu w małżeńskim łóżku I rozmowy o tym jak brakuje jej okazywania czułości w jednym zagadnieniu?
Nie, takie rozmowy to prowadzą żony które racjonują seks w nocy, bo w dzień  mąz nie taki.
Więc oczywiście mogę  się mylić, ale mi coś  w temacie autorki nie gra.

21

Odp: Małżeństwo i zdrada
zwyczajny gość napisał/a:

(...) A autorka nie szuka aprobaty a raczej zrozumienia.

Gdyby była zadowoloną, to i zrozumienia innych by nie szukała, bo do niczego nie byłoby jej potrzebne. smile

Odp: Małżeństwo i zdrada
Wielokropek napisał/a:
zwyczajny gość napisał/a:

(...) A autorka nie szuka aprobaty a raczej zrozumienia.

Gdyby była zadowoloną, to i zrozumienia innych by nie szukała, bo do niczego nie byłoby jej potrzebne. smile

Przecież sama napisała co ją motywowało.

"W sumie to nie wiem dlaczego o tym pisze, chyba dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać. Wiem, że oszukiwanie swojego męża jest źle, wiem to. Wiem, że zdrada jest zła, ale czy jestem złym człowiekiem, skoro chce być po prostu szczęśliwa, czuć się spełnioną kobietą? Całe życie byłam dla innych, dla męża, dla dzieci, dla znajomych z pracy, całe życie ciągle robię coś dla innych ale nagle poczuł, że pora zrobić coś dla siebie."

23

Odp: Małżeństwo i zdrada

Przed wyrażeniem opinii ze zrozumieniem przeczytałam to, co autorka napisała. smile

24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-01-08 14:48:42)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Zwyczajny gość,  aleś Ty zwyczajnie naiwny gość wink
I jeszcze autorka pyta się z troską , czy jest szansa na trwanie takiego "ukladu"
Kolejne samooklamywanie się: układów z facetami  na sam seks to ona może znaleźć sobie wiele, jak ten się rozpadnie.
A tu jest klasyczny romans, stąd troska bo chyba zaczyna się wypalać lekko smile
I koniec będzie klasyczny.
Jak w wątkach, których ja nie pamiętam tytułów,  ale Paslawek to na pewno.

25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-08 15:10:45)

Odp: Małżeństwo i zdrada
Ela210 napisał/a:

Zwyczajny gość,  aleś Ty zwyczajnie naiwny gość wink
I jeszcze autorka pyta się z troską , czy jest szansa na trwanie takiego "ukladu"
Kolejne samooklamywanie się: układów z facetami  na sam seks to ona może znaleźć sobie wiele, jak ten się rozpadnie.
A tu jest klasyczny romans, stąd troska bo chyba zaczyna się wypalać lekko smile
I koniec będzie klasyczny.
Jak w wątkach, których ja nie pamiętam tytułów,  ale Paslawek to na pewno.

https://www.netkobiety.pl/t36017.html https://www.netkobiety.pl/t9795.html https://www.netkobiety.pl/t116845.html
https://www.netkobiety.pl/t121578.html + tysiąc innych czyli wyjątkowych takich samych smile 

tu bardziej wirtualnie platonicznie

https://www.netkobiety.pl/t1420.html

26 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-01-08 15:33:33)

Odp: Małżeństwo i zdrada
zwyczajny gość napisał/a:

No nie, życie nie jest takie czarno-białe.
Są siły i zobowiązania silniejsze od ślubu.....dzieci, kredyty, praca, zarobki, mieszkanie itp. Rozwalać to wszystko by raz na jakiś czas poczuć się kochanym, pożądanym, spełnionym? Bez sensu.
Czymż jest zdrada? Czy w przypadku, gdy żona nie gotuje to zjedzenie obiadu na mieście będzie zdradą?
Ot autorka dla zdrowia psychicznego ma chwileczkę zapomnienia....by wysłuchać małych słodkich kłamstw smile

Życie i owszem czarno -  białe nie jest.
Ale zdrada jest czarno biała, zdradą krzywdzisz/poniżasz/upadlasz/niszczysz swojego partnera.
Zdrada zawsze jest wyborem, a nie konsekwencją jak jak nieraz próbuje sie wykazać.
Owszem, za rozpad związku MOGĄ  byc odpowiedzialne dwie strony, ale za zdradę zawsze odpowiada ta strona,która ta zdradę WYBRAŁA.

To co opisujesz,to zwykłe tchórzostwo.
Ktoś chce zjeść ciastko,i to ciastko mieć.
Chce profity wynikające z małżeństwa,jednoczenie na to małżeństwo plując.
Po prostu tchórzy przed podjęciem decyzji o rozwodzie,i wszystkim co się z tym wiąże, bo przecież zdrada jest cudownym remedium.
Nic nie traci, a zyskuje wiele.
Oczywiście do czasu.

Ja jestem ateistą,ale uważam że w małżeństwie jest coś "świętego"
Czego, czymś tak ohydnym jak zdrada,nie można zbrukać.

27 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-08 17:16:36)

Odp: Małżeństwo i zdrada
zwyczajny gość napisał/a:

Zdrada, zdrada.....a czy zdradą nie jest też odmowa seksu, czułości, miłości?...- co lepsze - ... okazjonalny skok w bok i powrót z uśmiechem do szarej rzeczywistości.



zwyczajny gość napisał/a:

No nie, życie nie jest takie czarno-białe.
Są siły i zobowiązania silniejsze od ślubu........ Rozwalać to wszystko by raz na jakiś czas poczuć się ...

...
Kiedyś byłem też tak kategoryczny....teraz jakby mniej..


Panowie... dlaczego złagodziliście ton dotyczący zdrady? Życie nie jest czarno białe? Zdrada nie jest jednoznacznie zła? Nie można rozwalać wszystkiego tylko dlatego że ktoś chce coś poczuć? Nie rozwodzić się?

28 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-08 18:05:52)

Odp: Małżeństwo i zdrada
Ela210 napisał/a:

Zwyczajny gość,  aleś Ty zwyczajnie naiwny gość wink

Każdy ma swoje podejście. Ja już wcześniej pisałem, że taka zdrada może być dla męża też wygodna. Żona mniej od niego wymaga, mniej grymasi, ma dobry humor. Wielu mężom to odpowiada.

29 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-01-08 21:56:07)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Nie byłam w takim układzie, ale jak pewne każdy spotkałam się z takim czymś.
Reguły nie ma. Każdy związek jest inny i każdy rządzi się swoimi prawami.

Jedna rozwiedziona znajoma spotykała się z żonatym facetem. Było jej z nim super, w dodatku uważała, że daje mu szczęście bo rodzina tylko go wykorzystuje. Jakoś przypadkiem okazało się, że to sąsiad jej  dalekiej kuzynki. Kuzynka w szoku, że on żonę zdradza, a jak pogadała z gościem to szybko się zmył - i tyle było romansu.

Potem rozmawiałyśmy co jej ten romans dał - poza chwilową przyjemnością nic.
Nie interesowały go jej kłopoty, nie pytał jakie ma potrzeby, nie zajmował się żadną formą pomocy w codziennych sprawach jak przeciekający dach czy choroba. Miły wieczór, fajny seks i wracał do niedobrej żony i dzieci-pijawek. Ona też nie przejmowała się jego problemami, nie wypytywała co go boli, nie czuła potrzeby mu pomagać.

W innym przypadku było podobnie. Chwila zabawy i żadnych zobowiązań. Facet miło spędził czas, poszaleli w łóżku, jakiś prezent bo była w trudnej sytuacji i wracał do domu i żony.

Romans to romans.
Jest fajny dopóki nie zaczną się schody, bo przyjdzie za niego zapłacić.

30 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-08 18:43:55)

Odp: Małżeństwo i zdrada
R_ita2 napisał/a:

Oczywiście mąż musiałby się zgodzić...

No ale wtedy gdzie ta magia i smak zakazanego owocu, tajemniczości? smile Brak emocji może zabić nie jedno małżeństwo, ale też pozbawić jakości zdrady. smile

31

Odp: Małżeństwo i zdrada

Dziękuję za wszystkie komentarze. Liczyłam, że będzie sporo obrzucania błotem, liczyłam, że może to spowoduje moje wyrzuty sumienia, ale nie, nadal ich nie mam. Oczywiście niektórzy uważają, że mam smile
Ktoś zapytał czy to planowałam, tak planowałam. Bardzo chciałam mieć kochanka, szukałam go i znalazłam. Pewnie znowu mi się oberwie, że w ogóle szukałam i chciałam smile
Po tych wszystkich wypowiedziach stwierdzam, że mój układ jest jednak idealny i przy nim pozostanę. Nie wiem do końca czego szukałam, zakładając wątek ale teraz wiem, że to co robię sprawia mi satysfakcję, przyjemność i przez ostatnie kilka miesięcy nie czułam się tak kobieca jak teraz. A jak to runie, to trudno, przynajmniej będę wiedziała co to znaczy żyć naprawdę.
Dziękuję wszystkim za swoje wypowiedzi smile

32

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

[...]
Ktoś zapytał czy to planowałam, tak planowałam. Bardzo chciałam mieć kochanka, szukałam go i znalazłam. Pewnie znowu mi się oberwie, że w ogóle szukałam i chciałam smile
Po tych wszystkich wypowiedziach stwierdzam, że mój układ jest jednak idealny i przy nim pozostanę. Nie wiem do końca czego szukałam, zakładając wątek ale teraz wiem, że to co robię sprawia mi satysfakcję, przyjemność i przez ostatnie kilka miesięcy nie czułam się tak kobieca jak teraz. A jak to runie, to trudno, przynajmniej będę wiedziała co to znaczy żyć naprawdę.

smile

I to mi się podoba. Oceny, wartościowanie, etykietki ze znakiem "ZŁO!!! NIE DOTYKAĆ!!!!" są dobre dla tych, co lubią masochizm i wyrzuty sumienia.

Tak wielu wymaga bycia "uczciwym" od innych i nawet nie pytają o sens tego słowa.

A to, co robią ci wszyscy, którzy oceniają,  wypisują osądy i wyroki to jest uczciwe???????????????

Może warto uczcić męża nierozerwalnością małżeństwa, kochanka uczcić ciałem, siebie uczcić poczuciem satysfakcji. Czy to nie lepsze, niż tak powszechne poczucie krzywdy u Fe-mini-steków wiecznie niezadowolonych z kultury?

Ciało ma swoje prawa, a dotyk jest źródłem endorfin. Można tych praw nie honorować i potem łykać serotininę w tabletkach, co rozwala fizjologię i mózg lasuje.

33

Odp: Małżeństwo i zdrada

Zmieniłaś seks raz w miesiącu z mężem na seks raz w miesiącu z kimś innym. Brzmi jak świetny interes. Nie mogłaś znaleźć sobie chociaż kochanka na miejscu, żeby te twoje potrzeby zostały w pełni zaspokojone? Bo teraz nie dość, że krzywdzisz męża, to nadal chodzisz po ścianach z niedoboru bliskości fizycznej. Choć teraz piszesz, że układ jest idealny. Dlaczego raz na miesiąc z kochankiem jest ok opcją, a z mężem - dramatem?

34 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-01-08 20:36:14)

Odp: Małżeństwo i zdrada

.

35

Odp: Małżeństwo i zdrada
Animus napisał/a:
NiewiernaŻona napisał/a:

[...]
Ktoś zapytał czy to planowałam, tak planowałam. Bardzo chciałam mieć kochanka, szukałam go i znalazłam. Pewnie znowu mi się oberwie, że w ogóle szukałam i chciałam smile
Po tych wszystkich wypowiedziach stwierdzam, że mój układ jest jednak idealny i przy nim pozostanę. Nie wiem do końca czego szukałam, zakładając wątek ale teraz wiem, że to co robię sprawia mi satysfakcję, przyjemność i przez ostatnie kilka miesięcy nie czułam się tak kobieca jak teraz. A jak to runie, to trudno, przynajmniej będę wiedziała co to znaczy żyć naprawdę.

smile

I to mi się podoba. Oceny, wartościowanie, etykietki ze znakiem "ZŁO!!! NIE DOTYKAĆ!!!!" są dobre dla tych, co lubią masochizm i wyrzuty sumienia.

Tak wielu wymaga bycia "uczciwym" od innych i nawet nie pytają o sens tego słowa.

A to, co robią ci wszyscy, którzy oceniają,  wypisują osądy i wyroki to jest uczciwe???????????????

Może warto uczcić męża nierozerwalnością małżeństwa, kochanka uczcić ciałem, siebie uczcić poczuciem satysfakcji. Czy to nie lepsze, niż tak powszechne poczucie krzywdy u Fe-mini-steków wiecznie niezadowolonych z kultury?

Ciało ma swoje prawa, a dotyk jest źródłem endorfin. Można tych praw nie honorować i potem łykać serotininę w tabletkach, co rozwala fizjologię i mózg lasuje.

Czyli niech żyje relatywizm?
Jestem zszokowany że tyle ludzi tutaj usprawiedliwia zdradę i wygodnictwo oraz tchórzostwo.
Cały ten komentarz to kpina z małżeństwa,a ty piszesz cos o jego nierozerwalności?

36

Odp: Małżeństwo i zdrada
Legat napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Zwyczajny gość,  aleś Ty zwyczajnie naiwny gość wink

Każdy ma swoje podejście. Ja już wcześniej pisałem, że taka zdrada może być dla męża też wygodna. Żona mniej od niego wymaga, mniej grymasi, ma dobry humor. Wielu mężom to odpowiada.

Obrzydliwe.

37

Odp: Małżeństwo i zdrada
Stromedrogi napisał/a:

Zmieniłaś seks raz w miesiącu z mężem na seks raz w miesiącu z kimś innym. Brzmi jak świetny interes. Nie mogłaś znaleźć sobie chociaż kochanka na miejscu, żeby te twoje potrzeby zostały w pełni zaspokojone? Bo teraz nie dość, że krzywdzisz męża, to nadal chodzisz po ścianach z niedoboru bliskości fizycznej. Choć teraz piszesz, że układ jest idealny. Dlaczego raz na miesiąc z kochankiem jest ok opcją, a z mężem - dramatem?

big_smile
Bardzo trafna uwaga.
Ale może z mężem też jest seks?
Jednak coś czuję że nie..
Bo tak by było gdyby w tym układzie chodziło o seks, albo o ratowanie swojego małżeństwa.
Obawiam się jednak że nie.
O jest to klasyka, banał, i będzie trochę płaczu bo kochanek zdaje się stygnie trochę.
Pewnie autorka zauważenie tych niekonsekwencji uzna za hejt, a powinna sobie trochę uporządkować w głowie.

38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-08 21:04:57)

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

moje wyrzuty sumienia, ale nie, nadal ich nie mam. Oczywiście niektórzy uważają, że mam smile

Niektórzy kiedyś tak samo uważali że nie mają wyrzutów, romans i postawa intencje zagłusza wiele i bardzo szybko
wypieranie zaprzeczanie i takie tam sztuczki ,wszystko wychodzi prędzej czy później ,albo jak się wyda  tylko skrucha i żal po ujawnieniu zdrady bywają często nieautentyczne, nieszczere są kłamstwem  na potrzeby osoby zdradzonej ,bo romansu się nie żałuje od strony przyjemności żałuje się że się wydał,wtedy na przywoływanie wyrzutów jest za późno i już nic nie pomogą zostały przetworzone często gęsto w nienawiść i pogardę pretensje ,żale do zdradzonej osoby. 


NiewiernaŻona napisał/a:

Ktoś zapytał czy to planowałam, tak planowałam. Bardzo chciałam mieć kochanka, szukałam go i znalazłam. Pewnie znowu mi się oberwie, że w ogóle szukałam i chciałam smile

Romans ZAWSZE się planuje ZAWSZE już sama gotowość i pozwolenie to początek planu ,nic samo nie wybucha  nagle jeżeli ma się denny związek i słabą więź z partnerem partnerką ,ludzie są słabi i nieudolni moralnie w tym często i bywamy tchórzami obsranymi ze strachu przed zmianą obciachem etc a wszytko tłumione emocjami takie dopalanie się. 

NiewiernaŻona napisał/a:

Po tych wszystkich wypowiedziach stwierdzam, że mój układ jest jednak idealny i przy nim pozostanę. Nie wiem do końca czego szukałam, zakładając wątek ale teraz wiem, że to co robię sprawia mi satysfakcję, przyjemność i przez ostatnie kilka miesięcy nie czułam się tak kobieca jak teraz. A jak to runie, to trudno, przynajmniej będę wiedziała co to znaczy żyć naprawdę.

Co runie romans czy małżeństwo ?
Jak będzie to zobaczysz sama .
Jak chcesz zachować związek z mężem (nie wiem poco w sumie ? ) to nie może wyjść na jaw romans  i nie możesz rościć sobie pretensji zawłaszczać prawa pierwszeństwa  emocji od kochanka na,własność,nie możesz być zazdrosną  i zaborczą ani wobec niego ani wobec męża ,tajemnice sekrety konspiracja sprawia tez ogromną frajdę, wymyślanie powodów, przyczyn, kłamstw również a to stwarza mur, niby potrzebny kochanek do czyszczenia i sprawiania rekompensaty za całe to małżeńskie nieszczęście chłopina nie wydoli a ukrywanie się i podwójne życie męczy prędzej czy później rosną oczekiwania emocje się zmieniają jak w związku dynamicznie powstają w romansie konflikty on sam powszednieje potrzeba go też ożywiać sporo roboty przed Tobą a dzieci patrzą na matkę nie do końca przytomną zaaferowaną i niby ogarniającą ,kontrolującą otoczenie ,tylko to też jedynie wyobrażenia i złudzenia u mamusi
To wypisywanie durnot do siebie gubi wiele osób i to zachowywanie tego całego infantylnego szitu  na pamiątkę ,na telefonach czyli to nakręcanie się słowami ,pisaniem głupot,sentymenty ckliwe pierdoły niby romantyczne smile chęć kontynuacji "na zawsze" ,nie bycie tu i teraz rozmyślnie i fantazjowanie to choć przyjemne szkodzi mocno,jak mąż Cię zacznie bardziej drażnić, irytować, brzydzić, przeszkadzać i będziesz wyolbrzymiać,wyostrzać jego wady to doprowadzi to do awersji do niego nie dasz rady jak tak coś jebnąć musi zachować niby równowagę kosztuje wiele energii
,na ogół ludzie cierpią też jak dostaną kopa od kochanki i kochanka choć przedtem uważają że ich to nie ruszy.
Rusza i to bardzo.
Teraz jakby jesteś skazana na coraz gorsze,kiepskie małżeństwo, żeby mieć super romans a mieć romans po to żeby wytrzymać w coraz gorszym małżeństwie."Miłość" do kochanka nie jest wcale obowiązkowa.Urojenia obowiązkowe tak jak odświeżanie urazów.
Takie paliwo co się i tak wyczerpie nie wiadomo kiedy, prędzej podświadomie spowodujesz ujawnienie i popełnisz sama błąd żeby ktoś za Ciebie zdecydował co dalej, ale masz jeszcze czas na zabawę w kobietę smile 
Takie nieszkodliwe romanse niby dojrzałe, niegroźne,oscylujące pomiędzy niewiernością i zdradą, gdzie ludzie potrafią związki oddzielać i robić tak żeby negatywnie na siebie nie wpływały to rzadkość moim zdaniem i myślenie życzeniami pod wpływem początkowej egzaltacji,ale zawsze są niby wyjątki a kurczak ma dwa uda raz się uda a raz nie .Wszystko to konflikt pomiędzy podświadomymi oczekiwaniami, przekonaniami a tym co się wydaje ,samookłamywanie bywa bardzo skuteczne, ale to też wybór miedzy uczuciami potrzebami a chciejstwami i jakimiś stłumionymi obawami lękami urazami w związku.Możliwym też jest że Twój mąż ma Ciebie już dość i ledwo toleruje nie pożąda Ciebie bo nie pasujesz mu słabą kochanką może byłaś dla niego on dla ciebie, kto to może wiedzieć a on sam siedzi z Tobą też niby dla dzieci z przyzwyczajenia taki beznadziejny standard niby kompromis.

39

Odp: Małżeństwo i zdrada
Szeptuch napisał/a:

Czyli niech żyje relatywizm?
Jestem zszokowany że tyle ludzi tutaj usprawiedliwia zdradę i wygodnictwo oraz tchórzostwo.
Cały ten komentarz to kpina z małżeństwa,a ty piszesz cos o jego nierozerwalności?

Nadinterpretacja na całego. Jaki relatywizm? Jakie usprawiedliwianie?

Relatywizm jest wtedy, gdy się stosuje kategorię wartościowania (dokładnie to wielowartościowania, w odróżnieniu od wartościowania dychotomicznego).
I takie kategorie przeważnie stosuje się relatywnie często wobec życia i uczynków innych osób i relatywnie rzadko w stosunku do siebie.

Też jestem zszokowany, że "tyle ludzi" tu czyta o czymś, co nie zostało napisane: nigdzie o żadnym usprawiedliwianiu nie pisałem. Pisałem o czci i uczciwości. Ale rozumiem, że uczciwe czytanie jest trudniejsze od relatywizmu, ale jakże łatwo usprawiedliwione.

Z małżeństwa to większą kpinę sobie robią autorzy kodeksu rodzinnego oraz twórcy prawa kanonicznego KK (w prawie Mojżesza "zatwardziałość serc" dawała znacznie lepsze rozwiązania).

Autorka tego wątku wyraźnie zaznaczyła, że decyduje się na kontynuowanie małżeństwa ze swoim mężem (to też tak trudno uczciwie przeczytać?)

40 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-01-08 20:28:17)

Odp: Małżeństwo i zdrada
Animus napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Czyli niech żyje relatywizm?
Jestem zszokowany że tyle ludzi tutaj usprawiedliwia zdradę i wygodnictwo oraz tchórzostwo.
Cały ten komentarz to kpina z małżeństwa,a ty piszesz cos o jego nierozerwalności?

Nadinterpretacja na całego. Jaki relatywizm? Jakie usprawiedliwianie?

Relatywizm jest wtedy, gdy się stosuje kategorię wartościowania (dokładnie to wielowartościowania, w odróżnieniu od wartościowania dychotomicznego).
I takie kategorie przeważnie stosuje się relatywnie często wobec życia i uczynków innych osób i relatywnie rzadko w stosunku do siebie.

Też jestem zszokowany, że "tyle ludzi" tu czyta o czymś, co nie zostało napisane: nigdzie o żadnym usprawiedliwianiu nie pisałem. Pisałem o czci i uczciwości. Ale rozumiem, że uczciwe czytanie jest trudniejsze od relatywizmu, ale jakże łatwo usprawiedliwione.

Z małżeństwa to większą kpinę sobie robią autorzy kodeksu rodzinnego oraz twórcy prawa kanonicznego KK (w prawie Mojżesza "zatwardziałość serc" dawała znacznie lepsze rozwiązania).

Autorka tego wątku wyraźnie zaznaczyła, że decyduje się na kontynuowanie małżeństwa ze swoim mężem (to też tak trudno uczciwie przeczytać?)

Ano takie.
Czym innym, jak nie kpiną, usprawiedliwianiem i umniejszaniem jest to:

"Może warto uczcić męża nierozerwalnością małżeństwa, kochanka uczcić ciałem, siebie uczcić poczuciem satysfakcji. Czy to nie lepsze, niż tak powszechne poczucie krzywdy u Fe-mini-steków wiecznie niezadowolonych z kultury? "

Przeczytaj zanim opublikujesz swoje psoty, bo sam sobie zaprzeczasz, najpierw piszesz że : "czy to nie lepsze..." co jest porównaniem dowartościowującym, a potem się pytasz "gdzie ten relatywizm" który sam określiłeś jako wartościowanie...

Serio, co ma fakt że autorka zdecydowała sie łaskawie  na kontyn\acje małżeństwa,do tego co ja napisałem?
Uczciwie to przeczytaj to co ja napisałem.
Bo jasno określiłem takie zachowanie jako tchórzliwe.
Autorka nie robi żadnej łaski, że zostaje z mężem.
Ona tu nie jest ofiarą.
Uczciwie było by sie z mężem rozwieść, PRZED zdradą.
Ale tego nie zrobi,bo che zjeść ciastko, i mieć ciastko.

41 Ostatnio edytowany przez Animus (2023-01-08 21:06:06)

Odp: Małżeństwo i zdrada
Szeptuch napisał/a:

Ano takie.
Czym innym, jak nie kpiną, usprawiedliwianiem i umniejszaniem jest to:

"Może warto uczcić męża nierozerwalnością małżeństwa, kochanka uczcić ciałem, siebie uczcić poczuciem satysfakcji. Czy to nie lepsze, niż tak powszechne poczucie krzywdy u Fe-mini-steków wiecznie niezadowolonych z kultury? "
Przeczytaj zanim opublikujesz swoje

psoty,

bo sam sobie zaprzeczasz, najpierw piszesz że : "czy to nie lepsze..." co jest porównaniem dowartościowującym, a potem się pytasz "gdzie ten relatywizm" który sam określiłeś jako wartościowanie...

Serio, co ma fakt że autorka zdecydowała sie łaskawie  na kontyn\acje małżeństwa,do tego co ja napisałem?
Uczciwie to przeczytaj to co ja napisałem.
Bo jasno określiłem takie zachowanie jako tchórzliwe.
Autorka nie robi żadnej łaski, że zostaje z mężem.
Ona tu nie jest ofiarą.
Uczciwie było by sie z mężem rozwieść, PRZED zdradą.
Ale tego nie zrobi,bo che zjeść ciastko, i mieć ciastko.

Ano potwierdzenie stereotypów.

Oświadczam, że nie kpiłem, pisałem całkiem na poważnie (po-ważnie), nawet jak to potraktowałeś jako PSOTY. To Twoje zwyczaje mentalne są przesiąknięte nadinterpretacją i stereotypami postrzegania.

Ot, dla przykładu: pytanie traktujesz jako twierdzenie i doszukujesz się sprzeczności i "porównania dowartościowujęcego" (a fe, co za związek semantyczny). Przyzwyczajony jestem do takich dychotomicznych światopoglądów. Kolejny przykład to imputowanie, że "relatywizm określiłem jako wartościowanie", podczas gdy wyraźnie rozróżniłem dychotomię od wielowartościowości, a w dodatku to nie "sam", bo ja osobiście od wielu lat staram się nie oceniać, nie wartościować czynów ludzkich. Co nie znaczy, że nie mam znać różnych podejść i z nich nie korzystać.

Naprawdę nie widzisz związku Twojego tekstu:

Szeptuch napisał/a:

Cały ten komentarz to kpina z małżeństwa,a ty piszesz cos o jego nierozerwalności?

i decyzją o kontynuacji, czyli  nie----rozerwalnością. To może dla Ciebie rozwód jest metodą na nierozerwalność? Może zacznij stosować swoje dyrektywy i czytać swoje teksty, zanim sobie zaprzeczysz.

"Jasno" ponoć określasz i nazywasz, co nie zmienia faktu, że to tylko etykietki (stygmatyzacje) i nic nowego nie wnoszą do sprawy: ja podjęcia decyzji, nawet kontrowersyjnej, tchórzostwem nie nazwę. A dalej to jakieś "łaski" i "ofiary", jakbyś Ty robił komuś łaskę, że sobie pozwolisz na złożenie ofiary z cudzego życia. Być może w zastępstwie robienia ofiary ze swojego.

Nie zgadzam się z Twoją definicją uczciwości: dla mnie nie jest uczciwe pisania komuś, co dla Ciebie wydaje się uczciwe. Określiłem moje podejście do uczciwości: to cześć dla kogoś, a nie jakieś abstrakcyjne pojęcie etyczne, stosowane często w zastępstwie pojęcia godziwości.

Ludojadzie, nawet jeśli Kobiety mówią o Mężczyźnie, że to "ciacho", to wspólne przebywanie dla mnie zawsze będzie konsumowaniem czasu, a nie siebie nawzajem. Ale być może spotkałeś na swojej drodze Modliszkę, więc możesz napisać coś więcej niż ja.

42 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-01-08 21:18:42)

Odp: Małżeństwo i zdrada
Animus napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Ano takie.
Czym innym, jak nie kpiną, usprawiedliwianiem i umniejszaniem jest to:

"Może warto uczcić męża nierozerwalnością małżeństwa, kochanka uczcić ciałem, siebie uczcić poczuciem satysfakcji. Czy to nie lepsze, niż tak powszechne poczucie krzywdy u Fe-mini-steków wiecznie niezadowolonych z kultury? "

Przeczytaj zanim opublikujesz swoje psoty, bo sam sobie zaprzeczasz, najpierw piszesz że : "czy to nie lepsze..." co jest porównaniem dowartościowującym, a potem się pytasz "gdzie ten relatywizm" który sam określiłeś jako wartościowanie...

Serio, co ma fakt że autorka zdecydowała sie łaskawie  na kontyn\acje małżeństwa,do tego co ja napisałem?
Uczciwie to przeczytaj to co ja napisałem.
Bo jasno określiłem takie zachowanie jako tchórzliwe.
Autorka nie robi żadnej łaski, że zostaje z mężem.
Ona tu nie jest ofiarą.
Uczciwie było by sie z mężem rozwieść, PRZED zdradą.
Ale tego nie zrobi,bo che zjeść ciastko, i mieć ciastko.

Ano potwierdzenie stereotypów.

Oświadczam, że nie kpiłem, pisałem całkiem na poważnie (po-ważnie). To Twoje zwyczaje mentalne są przesiąknięte nadinterpretacją i stereotypami postrzegania.

Ot, dla przykładu: pytanie traktujesz jako twierdzenie i doszukujesz się sprzeczności i "porównania dowartościowujęcego" (a fe, co za związek semantyczny). Przyzwyczajony jestem do takich dychotomicznych światopoglądów. Kolejny przykład to imputowanie, że "relatywizm określiłem jako wartościowanie", podczas gdy wyraźnie rozróżniłem dychotomię od wielowartościowości, a w dodatku to nie "sam", bo ja osobiście od wielu lat staram się nie oceniać, nie wartościować czynów ludzkich. Co nie znaczy, że nie mam znać różnych podejść i z nich nie korzystać.

Naprawdę nie widzisz związku z Twoim tekstem:

Szeptuch napisał/a:

Cały ten komentarz to kpina z małżeństwa,a ty piszesz cos o jego nierozerwalności?

i decyzją o kontynuacji, a nierozerwalnością. To może dla Ciebie rozwód jest metodą na nierozerwalność? Może zacznij stosować swoje dyrektywy i czytać swoje teksty, zanim sobie zaprzeczysz.

Jasno określasz i nazywasz, co nie zmienia faktu, że to tylko etykietki i nic nowego nie wnoszą do sprawy: ja podjęcia decyzji, nawet kontrowersyjnej, tchórzostwem nie nazwę. A dalej to jakieś "łaski" i "ofiary", jakbyś Ty robił komuś łaskę, że sobie pozwolisz na złożenie ofiary z cudzego życia. Być może w zastępstwie robienia ofiary ze swojego.

Nie zgadzam się z Twoją definicją uczciwości: dla mnie nie jest uczciwe pisania komuś, co dla Ciebie wydaje się uczciwe. Określiłem moje podejście do uczciwości: to cześć dla kogoś, a nie jakieś abstrakcyjne pojęcie etyczne, stosowane często w zastępstwie pojęcia godziwości.

Ludojadzie, nawet jeśli Kobiety mówią o Mężczyźnie, że to "ciacho", to wspólne przebywanie dla mnie zawsze będzie konsumowaniem czasu, a nie siebie nawzajem. Ale być może spotkałeś na swojej drodze Modliszkę, więc możesz napisać coś więcej niż ja.

Ale to ty dzwonisz.
Ja nie pisałem nic o nierozerwalności małżeństwa.
Ty o tym napisałeś,zestawiając je z "uczczeniem kochanka ciałem"
Tak jak by takie małżeństwo było cokolwiek warte,gdzie jeden z partnerów "czci kochanka ciałem",tylko z tego faktu że trwa.
To że na koncu zdania stawisz sobie znak zapytania,nie sprawia że zdanie nie ma określonego ładunku, tak poglądów jak i ocen, mimo że (jak twierdzisz) "starasz sie nie oceniać".
A czym innym , jak nie ocenianiem jest zdanie(pytające) "Czy to nie lepsze, niż tak powszechne poczucie krzywdy u Fe-mini-steków wiecznie niezadowolonych z kultury? "
Nie mów proszę że tu nie ma oceny.
Toniesz w pseudo filozoficznych dywagacjach,nic więcej.
To one niczego nie wnoszą.
Bo jak zapewne wiesz,nawet piękne słowa nie walczą.
Ja nie napisałem żadnej definicji uczciwości,żebyś sie mógł z nią zgadzać czy nie zgadzać, znów bezsensownie filozofujesz.
Proste pytanie:
Czy zdrada swojego partnera to postępowanie uczciwe.
TAK albo NIE.

43

Odp: Małżeństwo i zdrada
Szeptuch napisał/a:

    Ale to ty dzwonisz.

Halo, komuś tu coś dzwoni i dzwoni. Wiadomo: dzwon uderza w pusty ton. Pewnie zaraz napiszesz, że nie pisałeś nic o tonach, ani o megatonach, tylko o dzwonieniu.

Szeptuch napisał/a:

  Ja nie pisałem nic o nierozerwalności małżeństwa.

Słusznie, taki masz zwyczaj, że zamiast pisać, to się przychrzaniasz.

Szeptuch napisał/a:

  Ty o tym napisałeś,zestawiając je z "uczczeniem kochanka ciałem"

Zestawianie i komponowanie zestawów to Waści specjalność. Ja nie zestawiałem. Ja czciłem.

Szeptuch napisał/a:

Tak jak by takie małżeństwo było cokolwiek warte,gdzie jeden z partnerów "czci kochanka ciałem",tylko z tego faktu że trwa.
.

Proponuję zajmować się swoim własnym małżeństwem i wtedy określać ile jest warte do woli i według dowolnych kryteriów.

Szeptuch napisał/a:

To że na koncu zdania stawisz sobie znak zapytania,nie sprawia że zdanie nie ma określonego ładunku, tak poglądów jak i ocen, mimo że (jak twierdzisz) "starasz sie nie oceniać".

Stawiam znaki nie tylko sobie, ale ktoś tu nie jest wprawny w odczytywaniu znaków i widzi ładunek tylko tam, gdzie mu wygodnie, co świadczy o przecenianiu swoich ocen i nie docenianiu nieoceniania. Tak, staram się nie oceniać i robię to starannie.

Szeptuch napisał/a:

A czym innym , jak nie ocenianiem jest zdanie(pytające) "Czy to nie lepsze, niż tak powszechne poczucie krzywdy u Fe-mini-steków wiecznie niezadowolonych z kultury? " .

Dziękuję wreszcie za pytanie: jest wyrażeniem wątpliwości. Pewność zostawiam takim co nie cenią umiłowania mądrości.

Szeptuch napisał/a:

Nie mów proszę że tu nie ma oceny.

Gdy piszę to rzadko mówię. A kiedy piszę, że nie mam zwyczaju oceniać, to nie oceniam, bo bym podał kryteria i skalę. O kryteria łatwiej jak o skalowanie, o czym najlepiej świadczą trudno ze standaryzacją testów w psychologii. Za to zdecydowanie lubię nazywać rzeczy po imieniu, jak tylko jest okazja i pewnie się taka wkrótce nadarzy.

Szeptuch napisał/a:

Toniesz w pseudo filozoficznych dywagacjach,nic więcej.

Wolę tonąć w towarzystwie filozofów niż pływać w kałuży insynuacji.

Szeptuch napisał/a:

To one niczego nie wnoszą.

Od starożytności wiadomo, że nie da się niczego wnieść i nalać do beczki Danaid, zwłaszcza przy pomocy sita tendencyjnych pojęć.

Szeptuch napisał/a:

Bo jak zapewne wiesz,nawet piękne słowa nie walczą.

Nie wiem. Nie walczą? To zapewne teza. A jest jakiś dowód?

Szeptuch napisał/a:

Ja nie napisałem żadnej definicji uczciwości,żebyś sie mógł z nią zgadzać czy nie zgadzać, znów bezsensownie filozofujesz.

Proszę, oto stosowny dowód z okazania:

Szeptuch napisał/a:

Uczciwie było by sie z mężem rozwieść, PRZED zdradą.

Ach, ta ułomność pamięci.

Szeptuch napisał/a:

Proste pytanie:Czy zdrada swojego partnera to postępowanie uczciwe.

Gdzie to pytanie?

Szeptuch napisał/a:

TAK albo NIE

A tu się zgadzam: TAK albo NIE.

No to teraz czas na nazwanie rzeczy po imieniu.

Zgodnie ze "Słownikiem języka polskiego" PWN Warszawa 1981, tom III, s. 993:
Zdrada to 1. "przejście na stronę nieprzyjaciela", 2. "niedochowanie wierności małżeńskiej"
Zdradzać zaś to 1. "przechodzić na stronę nieprzyjaciela, wydawać kogoś, coś wrogowi", 2. "odstępować od czegoś (od wyznawanych ideałów, od swych zapatrywań), zrywać z kimś, czymś, sprzeniewierzać się czemuś, 3. "nie dochowywać wierności małżeńskiej, wierności w uczuciach dla kogoś, 4. "czynić coś jawnym, wyjawiać, ujawniać coś, demaskować, 5. "okazywać mimo woli, objawiać, przejawiać coś".

Wiem: polski język - trudny język. Paplanie jest znacznie łatwiejsze.

Zgodnie z powyższym: zdrada wierności małżeńskiej nie ogranicza się do jedynie do cielesności, ale także jest także zerwaniem z kimś, sprzeniewierzeniem się komuś, niedochowaniem wierności w uczuciach, ujawnianie czegoś, co jest tajemnicą ze szkodą dla stron.

To pojęcie jest wypełnione treścią (albo - jeśli wolisz - ładunkiem) także w sytuacji odejścia od kogoś i rozwodu, kiedy to ujawnia się  intymne szczegóły pożycia małżeńskiego przed niekoniecznie przyjaciółmi. Często w efekcie takiego rozwodu niszczy się nie tylko relację małżeńską, ale godzi się także w relacje z dziećmi, a skutki są jakże często katastrofalne dla rozwoju uczuciowego zarówno małżonków, jak i ich potomstwa. Ilość osób poszkodowanych (albo i pokrzywdzonych) nie ogranicza się do dwóch.

Jeśli teraz porównać to z sytuacją niewierności cielesnej, to (bez usprawiedliwiania takiego procederu) nie trudno zauważyć, że szkody są ograniczone i niespełnione tak długo, jak długo nie dojdzie do ujawnienia niewierności.

Zgodnie z twierdzeniami Szanownego Szeptucha, używanie pojęcia zdrady i potępianie utrzymywania w tajemnicy faktu niewierności cielesnej stoi w jawnej sprzeczności z dokonanymi wartościowaniami oraz ocenami. Nieodmiennie stoję na stanowisku, że lepiej jest ważyć słowa, niż szastać nimi bez znajomości znaczeń beztrosko stosując osądy nieprzystające do wagi zjawisk.

Zwłaszcza, że szafuje się w Polsce pojęciem zdrady: zdrajcą nazywa się tych, co wystawiają polityczne tyłki w kierunku sąsiadów, a wystawianie tyłków przez ocean nazywa się "dobrą zmianą" i uznaje za działanie chlubne. Właśnie w tym zafałszowaniu ostrości nazywania zjawisk dopatruję się zniekształcenia obrazu relacji małżeńskich.

c.b.d.o

44

Odp: Małżeństwo i zdrada

Dziękuję jeszcze raz za wyrażenie swoich opinii. Nie chciałam, żeby ktoś się poróżnił przez mój wątek. Każdy ma prawo do swojego zdania, do swoich decyzji, błędów a potem oczywiście konsekwencji.
Postaram się jednak czerpać radość z każdej sekundy mojego życia, w obydwu światach, które stworzyłam, żeby potem nie żałować, że czegoś nie zrobiłam...

45

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

Dziękuję jeszcze raz za wyrażenie swoich opinii. Nie chciałam, żeby ktoś się poróżnił przez mój wątek. Każdy ma prawo do swojego zdania, do swoich decyzji, błędów a potem oczywiście konsekwencji.
Postaram się jednak czerpać radość z każdej sekundy mojego życia, w obydwu światach, które stworzyłam, żeby potem nie żałować, że czegoś nie zrobiłam...

Mam nadzieję, że z Szeptuchem umiemy się różnić pięknie.

Kiedyś Ci może napiszę o tych światach, w których żyjemy, a jest ich więcej niż dwa.

46

Odp: Małżeństwo i zdrada

Animus:
Tego się spodziewałem.
Dalszy dyskusja  z tobą nie ma jakiegokolwiek sensu.
Jesteś z tego typu ludzi, którzy w piękny słoneczny dzień, zagajeni że cudownie świeci słońce , będę próbowali "dowodzić" że  wcale nie świeci, wcale nie słońce, i wcale nie mamy dnia.
Nie będę już więcej odpowiadał na twoje posty

47

Odp: Małżeństwo i zdrada
Szeptuch napisał/a:

Animus:
Tego się spodziewałem.
Dalszy dyskusja  z tobą nie ma jakiegokolwiek sensu.
Jesteś z tego typu ludzi, którzy w piękny słoneczny dzień, zagajeni że cudownie świeci słońce , będę próbowali "dowodzić" że  wcale nie świeci, wcale nie słońce, i wcale nie mamy dnia.
Nie będę już więcej odpowiadał na twoje posty

Dziękuję za wszystkie cenzurki, zwłaszcza te sądy a priori o sensie zawsze mnie zachwycają.

Jestem Ci wdzięczny na motywacje do zwerbalizowania dość zawiłego zagadnienia.

W sprawie słońca masz rację... a Twoja typologia nie należy do słonecznych. Cieszę się, że osiągnęliśmy consensus.

48

Odp: Małżeństwo i zdrada

Autorko, jesteś teraz na etapie czegoś w rodzaju haju, więc odwoływanie się do Twojego rozumu albo, tym bardziej, moralności kompletnie mija się z celem.
Po latach posuchy w sprawach łóżkowych wreszcie czujesz się zaspokojona fizycznie, chociaż muszę przyznać, że pod względem częstotliwości wiele pod tym względem nie zmieniłaś, bo z mężem jest raz w miesiącu i z bocznym też raz w miesiącu.
No ale cóż, liczy się jakość, a poza tym, to czekanie i podnoszenie napięcia - w sumie nic dziwnego, że Twoja wyobraźnia seksualna rozpaliła się do czerwoności.
Z kochankiem do tej pory spotkałaś się w sumie jakieś dziesięć razy, bo znacie się osiem miesięcy i spotykacie mniej więcej raz w miesiącu.
Jest to tak krótki okres czasu, że nawet nie doszliscie do punktu kulminacyjnego, od którego to wszystko zacznie spadać na łeb i szyję i to w zawrotnym tempie.
Bo, że cos się wydarzy, to więcej niż pewne, przyjdzie jakieś przesilenie, coś się stanie.
Wszystko może gruchnac prędzej albo później, jednak gruchnie czyli dobrze na pewno się nie skończy.
Będą ofiary.
Jak długo to potrwa?
Ciężko wyrokowac, jednak tego typu romanse czasem potrafią trwać nawet lata.
To zależy.
Myślę, że musiałaś mieć naprawde poważny problem z brakiem pożycia seksualnego z mężem, aż doszłaś do takiego punktu, że zaczęłaś szukać kochanka. Znalazłaś.
Nie będę Cię oceniać ani na siłę przekonywać do tego, byś skończyła z podwójnym życiem, bo jak wspomnialam na samym początku jesteś na haju i każdy nie wiem, jak racjonalny argument i tak się od Ciebie odbije.
Jedynym powodem dla którego napisałam jest chęć ostrzeżenia Cię, że brzydko się bawisz dziewczynko, stąpasz po cienkiej linie i źle skończysz innych pociągając za sobą.
Baw się więc póki co i korzystaj, jednak usiądź czasem spokojnie przez chwilę i zastanów się czy posiadasz odpowiedni charakter do takich zabaw? Jaki jest poziom Twojej wrażliwości na krzywdę bliskich Ci ludzi i na własną krzywdę?
Jeśli nie jesteś zbyt wrażliwa osobą, średnio uczuciowa, to być może POTEM dasz radę ogarnąć się po tym wszystkim?
Są tacy ludzie, po których spływa jak po kaczce.
Są jednak i tacy, którzy nie radzą sobie z poczuciem winy, z sumieniem po prostu.
Usiądź więc spokojnie, raz na jakiś czas i zastanów się dokąd prowadzi Cię ścieżka, na którą wkroczyłas.
Tylko tyle chciałam Ci napisać.

49 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-10 16:21:13)

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

Dziękuję jeszcze raz za wyrażenie swoich opinii. Nie chciałam, żeby ktoś się poróżnił przez mój wątek. Każdy ma prawo do swojego zdania, do swoich decyzji, błędów a potem oczywiście konsekwencji.
Postaram się jednak czerpać radość z każdej sekundy mojego życia, w obydwu światach, które stworzyłam, żeby potem nie żałować, że czegoś nie zrobiłam...

Jak chcesz pofruwać to pofruwasz, przecież nikt Ciebie nie zatrzyma,za póxno na to z resztą musi się wypalić i wybrzmieć cała chemia i proces i to co nieprzewidywalne stanie się również
każdy ma prawo wypróbować ten wariant i niby rozwiązanie problemów  skokiem w bok i niby uzupełnianiem paliwa tam - iluzje słodkie ale iluzje - ja nie teoretyzuje   
za wszystko przychodzi jednak zapłacić a jak się upada to rozkoszne wspomnienia i radocha z tego żeby niczego nie żałować znika rozpacz jest straszna  percepcja się zmienia i rozpierdolkę którą się zrobiło widzi się wyostrzoną, wzmocnioną,nawet jak mąż Ciebie już nie kocha od dawna ,skorzysta żeby Ci dowalić za upokorzenie, nielojalność, brak szacunku do niego, a kochanek najprawdopodobniej wtedy zniknie  jak kamień w wodę ,będziesz go tak potrzebować wtedy że szok .Pisałaś że Ci ciężko po ośmiu miesiącach jak widzę standardowo taki dylemat się pojawia
Chcesz tylko czerpać ? Czyli nic nie masz.Dzieci szkoda następne pokolenie z rozwaloną na wstępie psychę oczywiście później to ich wina bo już dorośli i niech se radzą z tym ,a Ty byłaś przez chwile szczęśliwa to one też musiały takie być bo Tobie było wygodnie tak to widzieć i tak o tym myśleć.

50

Odp: Małżeństwo i zdrada

Nie ma to jak profetyczna niekonsekwencja, bo:

ulle napisał/a:

       Jak długo to potrwa?
Ciężko wyrokowac, .

Niby ciężko wyrokować, ale z drugiej strony to "WIĘCEJ NIŻ PEWNE" i "DOBRZE NA PEWNO SIĘ NIE SKOŃCZY", jak to możemy przeczytać wcześniej:

ulle napisał/a:

     Bo, że cos się wydarzy, to więcej niż pewne, przyjdzie jakieś przesilenie, coś się stanie.
Wszystko może gruchnac prędzej albo później, jednak gruchnie czyli dobrze na pewno się nie skończy.
Będą ofiary.

Skoro "DOBRZE NA PEWNO SIĘ NIE SKOŃCZY", to nie można wykluczyć, że dobrze to się dopiero zacznie.

Słusznie można czasami przeczytać, że jak masz wątpliwości albo jesteś czarnowidzem, to siedź spokojnie w domu i nie wychylaj się, bo cokolwiek zrobisz to i tak się DOBRZE NIE SKOŃCZY, to "WIECEJ NIŻ PEWNE".

ulle napisał/a:

Będą ofiary..

A jedynym powodem, dla którego napisałem "JEST CHĘĆ OSTRZEŻENIA", że takim myśleniem to "BRZYDKO SIĘ BAWISZ DZIEWCZYNKO".

Ale co tam: "BAW SIĘ WIĘC PÓKI CO I KORZYSTAJ", bo "WIĘCEJ NIŻ PEWNE", że "COŚ SIĘ WYDARZY".

51

Odp: Małżeństwo i zdrada
paslawek napisał/a:

uzupełnianiem paliwa tam - iluzje słodkie ale iluzje - ja nie teoretyzuje   
za wszystko przychodzi jednak zapłacić

Zwłaszcza za "paliwo" to ostatnio się bardzo słono płaci, dlatego że takie były słodkie iluzje "dobrej zmiany", a teraz trzeba za te iluzje zapłacić, jednak.

Fakt, to nie teoretyzowanie, to przykra rzeczywistość.

52

Odp: Małżeństwo i zdrada
NiewiernaŻona napisał/a:

Witajcie, szukam miejsca, żeby się wygadać, przeczytałam kilka wątków i widzę, że jest tu na forum pewien poziom kultury, ludzkiego podejścia i rady. Nie wiem od czego zacząć...
Mam męża, jesteśmy 14 lat po ślubie, mamy dzieci. Z zewnątrz jesteśmy wspaniałą rodzina, cudowną parą. Tak na prawdę nie jest tak idealnie. Problemem po kilku latach zaczął być nasz seks. Mój mąż nie jest typowym facetem, który tylko o tym myśli, kochaliśmy się raz na miesiąc, czasem co drugi. Przeszkadzało mi to, mówiłam mu o tym, rozmawiałam ale wg niego nie było problemu. Nie chodziło tylko o seks, ale o bliskość, o przytulanie, całowanie, branie za rękę, obejmowanie, albo drobne gesty kiedy jesteśmy obok, spojrzenie i dotyk... Mało jest czułości w naszym związku. Bardzo mi to przeszkadzało, przestałam się czuć atrakcyjna i kobieca. No i stało się. Poznałam kogoś. Faceta, któremu brakuje tego samego. Mam z nim romans od 8 miesięcy. Widujemy się raz w miesiącu bo mieszkamy daleko od siebie. Każde z nas wymyślą jakiś pretekst, albo łączymy wyjazdy służbowe i jakoś się udaje. Czas który z nim spędzam jest naprawdę wyjątkowy, czuję się przy nim zaopiekowana i kobieca. Tu chodzi o drobne gesty, słowa, czułość. Oczywiście, wiem co myślicie. Facet chce pobzykac i tyle. Owszem, nasze spotkania to namiętny seks,seks jakiego nie miałam. To coś niezwykłego, nie czułam takiej bliskości, takiej otwartości nigdy. Ale nie kocham go, to nie jest facet dla którego zostawię męża, rodzinę. Jest mi z nim cudownie ale to nie jest miłość życia, chociaż zależy mi na nim. Myślę, że oboje uwielbiamy wspólny czas, szanujemy się i po prostu lubimy. Spełniamy swoje potrzeby fizyczne i emocjonalne. I tak to się kręci, spotykamy się jak tylko jest okazja, spędzamy wspólne weekendy, codziennie rozmawiamy, piszemy do siebie wiadomości. To dziwny, wyjątkowy i zakazany związek. Nie mam wyrzutów sumienia, zero. Byłam pewna, że to mnie zje, ale ten układ mi odpada. W sumie to nie wiem dlaczego o tym pisze, chyba dlatego, że nie mam z kim o tym porozmawiać. Wiem, że oszukiwanie swojego męża jest źle, wiem to. Wiem, że zdrada jest zła, ale czy jestem złym człowiekiem, skoro chce być po prostu szczęśliwa, czuć się spełnioną kobietą? Całe życie byłam dla innych, dla męża, dla dzieci, dla znajomych z pracy, całe życie ciągle robię coś dla innych ale nagle poczuł, że pora zrobić coś dla siebie.
Czy któraś z Was była w takim "układzie"? Czy jest szansa, że to przerwa na dłużej?.

Wszyscy będą Cię tu pouczać, jednak ja bym nie wytrzymała w takim małżeństwie. Jeśli mąż unika seksu, bliskości, to Cię po prostu nie kocha. I prawdopodobnie to się nie zmieni, bo jest spora liczba osób, która nie jest w stanie budować głębokiej więzi i wyższych uczuć. Brak seksu to strategia dezaktywacyjna, która ma za zadanie tłumienie uczuć, odpychanie naturalnie tworzącej się więzi i zależności parterów od siebie, trzymanie Cię na dystans, aby nie było ''za blisko''. Jest to psychiczne znęcanie się nad kimś, kto po prostu chce chce być blisko i naturalnie do tego dąży. Nie dziwię Ci się, że znalazłaś sobie kochanka, aby poczuć tę bliskość i spełnienie z kimś innym. Inną sprawą jest aspekt moralny oraz to, że romans kiedyś się wyda i na to trzeba być przygotowanym wink.

53 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-01-10 17:54:20)

Odp: Małżeństwo i zdrada
Animus napisał/a:

Nie ma to jak profetyczna niekonsekwencja, bo:

ulle napisał/a:

       Jak długo to potrwa?
Ciężko wyrokowac, .

Niby ciężko wyrokować, ale z drugiej strony to "WIĘCEJ NIŻ PEWNE" i "DOBRZE NA PEWNO SIĘ NIE SKOŃCZY", jak to możemy przeczytać wcześniej:

ulle napisał/a:

     Bo, że cos się wydarzy, to więcej niż pewne, przyjdzie jakieś przesilenie, coś się stanie.
Wszystko może gruchnac prędzej albo później, jednak gruchnie czyli dobrze na pewno się nie skończy.
Będą ofiary.

Skoro "DOBRZE NA PEWNO SIĘ NIE SKOŃCZY", to nie można wykluczyć, że dobrze to się dopiero zacznie.

Słusznie można czasami przeczytać, że jak masz wątpliwości albo jesteś czarnowidzem, to siedź spokojnie w domu i nie wychylaj się, bo cokolwiek zrobisz to i tak się DOBRZE NIE SKOŃCZY, to "WIECEJ NIŻ PEWNE".

ulle napisał/a:

Będą ofiary..

A jedynym powodem, dla którego napisałem "JEST CHĘĆ OSTRZEŻENIA", że takim myśleniem to "BRZYDKO SIĘ BAWISZ DZIEWCZYNKO".

Ale co tam: "BAW SIĘ WIĘC PÓKI CO I KORZYSTAJ", bo "WIĘCEJ NIŻ PEWNE", że "COŚ SIĘ WYDARZY".

Nie widzę żadnej niekonsekwencji w tym, co napisałam.
Oczywiście, że będą ofiary i będzie ich mnogo. W te hedonistyczną zabawę zostały wyciągnięte dwie rodziny. Jakim cudem rzecz między nimi miałaby skończyć się bez żadnych ofiar?
W najlepszym przypadku ofiarą będzie tylko autorka albo boczniak. Niestety, życie pokazuje, że " bohaterowie" dramy ciągną za sobą innych.
Dwie rodziny, które prawdopodobnie rozpadną się, może rozpadnie się tylko jedna, a może żadna, jednak w każdej z tych rodzin zrobi się syfiascie, bo co to za życie będzie PO?
Dalej - naturalnie, że coś się stanie. Ja jeszcze nie słyszałam o takim przypadku, by tego rodzaju sprawy prędzej czy później nie wyszły na wierzch. To tylko kwestia czasu i splotu różnych wydarzeń, których nie sposób przewidzieć.
Może za kilka tygodni, może za kilka miesięcy albo lat?
Ale stanie się.
Nie pouczam autorki ani nie odwodze od tego, co robi, ani tym bardziej, nie zachęcam, by dalej ciągnęła te sprawę, bo i tak byłby to mój trud daremny.
Jej życie, jej wybór i jej problem

Oni są na etapie wstępnym, wszystko co najpiękniejsze w łóżku dzieje się między nimi teraz, więc z czym miałabym startować?
Z jakimiś tekstami o moralności?
Śmiech na sali.
Wiadomo, że ci ludzie będą się spotykać, miło spędzać czas oraz uprawiać magiczny  seks.

Ja tylko zachęcam autorkę, by zmierzyła siły na zamiary i w tym szalonym zwariowanym tempie życia, jakie teraz wiedzie usiadła i na spokojnie zastanowiła się czasem czy na pewno nadaje się do tego typu zabaw. Nie każdy bowiem nadaje się do prowadzenia podwójnego życia. Trzeba mieć odpowiedni charakter do czegoś takiego.
A póki co? No niech bawi się, ile wlezie. Ja przecież nie zazdroszczę jej, a w razie czego nie poniosę żadnych konsekwencji.

I nie, nie jest tak, że moje życie polegało i polega na tym, że siedzę w domu, palcem o palec nie kiwnę i głowy nie podniosę wyżej podłogi, ponieważ jestem zachowawcza, asekuracyjna albo boję się życia.
Bynajmniej.
W swoim życiu robiłam różne szalone rzeczy i nawet teraz potrafię zachować się bardzo niestandardowo i podjąć nietypowe decyzje.
Ja tylko nie pochwalam zdrady, bo uważam zdradę za wyjątkową perfidna przemoc stosowana wobec osób, które niczym nie zasłużyły sobie na taką podłość. Nie ma takiej możliwości, żeby zdrada przyniosła komuś korzyści, zawsze idą za nią ofiary.
Już kiedyś o tym pisałam, że złe, chore i parszywe drzewo nie może urodzić zdrowych, pysznych i soczystych owoców.
Chore drzewo zawsze rodzi zepsute owoce, czyli pisząc prościej zło nie może być dobrem i próżno byłoby dorabiać do tego ideologię. Łajdactwo jest łajdactwem i tyle.

Niech autorka zastanowi się czy na pewno podjęła dobrą decyzję.
Nie zlikwidowali przecież w Polsce rozwodów.

54

Odp: Małżeństwo i zdrada
twojeslowo napisał/a:

Jeśli mąż unika seksu, bliskości, to Cię po prostu nie kocha.

Wydaje mi się, że niektórzy nie dążą do seksu, a kochają. Ale może jestem w jakiejś matni, gdzie nie widzę całego pola... bo tylko ciągle seks i seks i seks przysłania oczy...

55

Odp: Małżeństwo i zdrada
Gary napisał/a:
twojeslowo napisał/a:

Jeśli mąż unika seksu, bliskości, to Cię po prostu nie kocha.

Wydaje mi się, że niektórzy nie dążą do seksu, a kochają. Ale może jestem w jakiejś matni, gdzie nie widzę całego pola... bo tylko ciągle seks i seks i seks przysłania oczy...

Być może, ale jak się kogoś kocha, to się nie rani (przynajmniej nie intencjonalnie). Unikasz seksu latami, widzisz, że żona cierpi, sorry, ale okrutne to jest. Nie wiem jak można to pomylić z miłością. Zdrowo skalibrowany system przywiązania nie pozwoli Ci na takie zachowania. Po latach seks siada, owszem, ale dalej może być wspaniały, zbliża, wzmacnia więź. Po prostu, niektórzy bez terapii nie są w stanie zbudować zdrowej relacji, która jest oparta o poczucie bezpieczeństwa i normalnie regulującą się bliskość. Nie każdy, bez pracy nad sobą, nadaje się do związku, tak samo jak nie każdy nadaje się na rodzica.

56 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-10 18:38:57)

Odp: Małżeństwo i zdrada
twojeslowo napisał/a:
Gary napisał/a:
twojeslowo napisał/a:

Jeśli mąż unika seksu, bliskości, to Cię po prostu nie kocha.

Wydaje mi się, że niektórzy nie dążą do seksu, a kochają. Ale może jestem w jakiejś matni, gdzie nie widzę całego pola... bo tylko ciągle seks i seks i seks przysłania oczy...

Być może, ale jak się kogoś kocha, to się nie rani (przynajmniej nie intencjonalnie). Unikasz seksu latami, widzisz, że żona cierpi, sorry, ale okrutne to jest. Nie wiem jak można to pomylić z miłością.

Rozważałem to właśnie w dłuuugim wątku parę lat temu:

https://www.netkobiety.pl/t106284.html

i doszedłem do wniosku, że nie mogę żony zmuszać do seksu jak ja chcę, a ona niekoniecznie. Byłby to gwałt.
A podryw erotyczny w celu osiągnięcia seksu jest nieuczciwy.
To zupełnie jak na portalach pan poznaje panią, niby do relacji, a dąży do seksu.

Dlaczego więc ktoś kto nie chce seksu musiałby go uprawiać z drugą osobą?

Nikt w sferze publicznej nie ośmieli się powiedzieć, że ktoś powinien uprawiać seks jak nie chce.
To zawsze osoba, która chce seksu musi sobie poradzić jakoś.

Dlatego doszedłem do ważnego wniosku:

    "Jeśli on nie chce z Tobą uprawiać seksu, to idź do takiego co chce".

CZy to nie jest umowa całkiem fair?


Zdrowo skalibrowany system przywiązania nie pozwoli Ci na takie zachowania. Po latach seks siada, owszem, ale dalej może być wspaniały, zbliża, wzmacnia więź.

Wiem, że to zabrzmi niefajnie... ale pizza 20 lat temu jest tak samo dobra jak pizza dzisiaj.
Smakuje tak samo, daje radości tak samo. Może nie ma tyle radości, co pierwszy raz w życiu jeść pizzę...
Ale ciągle i ciągle to taka sama radocha. smile smile
Z seksem podobnie. Jest jak pizza.

Druga cecha jest taka, że aby zepsuć pizzę to naprawdę trzeba się bardzo NIEstarać.
Seks i pizza prawie zawsze są dobre.

57

Odp: Małżeństwo i zdrada
twojeslowo napisał/a:

          Po latach seks siada, owszem, ale dalej może być wspaniały, zbliża, wzmacnia więź.

Jak seks siada to można na siedząco... Zmiana pozycji uatrakcyjnia pożycie.

58 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-01-10 19:05:11)

Odp: Małżeństwo i zdrada

@Gary - jak żona nie chce z Tobą uprawiać seksu, a kiedyś było dobrze i chciała, to coś się stało. Trzeba to naprawić. Jak było tak od początku, to po prostu nigdy nie było z jej strony pożądania, wyszła po prostu za Ciebie za mąż lub jest tak jak w przypadku męża autorki, bliskość ją przeraża, nie potrafi w związki. A co do pizzy - jest to perspektywa mężczyzny. Kobietom szybciej nudzi się seks. Aby było pożądanie, on musi się jej wciąż podobać, ona musi go podziwiać. Nie można też zmusić nikogo do seksu, to okropność, ale nie można też zmusić człowieka do powolnego umierania w środku, odmawiając mu tak naturalnej dla naszego gatunku bliskości.

59 Ostatnio edytowany przez Animus (2023-01-10 20:22:43)

Odp: Małżeństwo i zdrada
ulle napisał/a:

Nie ma takiej możliwości, żeby zdrada przyniosła komuś korzyści, zawsze idą za nią ofiary.
Już kiedyś o tym pisałam, że złe, chore i parszywe drzewo nie może urodzić zdrowych, pysznych i soczystych owoców.
Chore drzewo zawsze rodzi zepsute owoce, czyli pisząc prościej zło nie może być dobrem i próżno byłoby dorabiać do tego ideologię. Łajdactwo jest łajdactwem i tyle.

Szanowna Ulle nie docenia całej historii zbawienia rodzaju ludzkiego. To czasami prowadzi do ofiary na krzyżu, ale nie zgadzam się z pozostałymi twierdzeniami o tym co "zawsze" i dlatego poddaję pod rozwagę pewien szczególnie znany przypadek.

ulle napisał/a:

        Niech autorka zastanowi się czy na pewno podjęła dobrą decyzję.
Nie zlikwidowano w Polsce rozwodów

Decyzje, jak drzewo, poznaje się po owocach, a nie po komentarzach na forum.

Rozwód to jawna zdrada, o czym pisałem wyczerpująco w komentarzu numer 45 powyżej: to w sądzie małżonkowie zdradzają siebie publicznie w obecności osób trzecich i właśnie dlatego, że nie zlikwidowano rozwodów to tak wiele osób staje się ofiarami tych zdrad.

Zdrada to ujawnienie. Dopóki nie ujawnia się intymnych szczegółów to jest to niewierność i zawsze jest szansa, że trafi się na świętego Józefa, który nie wyda swojej Wybranki Serca na pastwę prawa i kamienowania. To wprawdzie wyjątki, ale nie wiemy o nich zbyt wiele, gdy nie dochodzi do zdrady i rozpowszechnienia informacji. Jak wynika z historii Marii i Józefa, gdy mężczyzna potrafi wychowywać nie swoje dziecko, to dla ludzkości są same korzyści.

Ludzie czasami wierzą i zupełnie nie wiedzą, w co wierzą. Ot, świadomość, a raczej brak świadomości.

60 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-10 20:30:52)

Odp: Małżeństwo i zdrada

Relatywizacje na całego
zdrada jak nieujawniona to jeszcze nie zdrada albo nie zdrada - można i tak smile nic nowego w sumie

Zdrada to ujawnienie ,ujawnienie zdrady to też zdrada czy nie zdrada ? Oj intelektualizacje zaraz się zapętlimy jak z dyskusji o prawdzie czym jest i jaka jest smile

61

Odp: Małżeństwo i zdrada
R_ita2 napisał/a:
paslawek napisał/a:

(...) jak z dyskusji o prawdzie czym jest i jaka jest smile

Masz na myśli naszą krótką wymianę opinii z Johnnym czy coś innego? Bo jak coś innego to poproszę o link, bo lubię temat smile

to ten wątek i obecna dyskusja o zdradzie mam wrażenie idzie w takim kierunku czyli bardziej rozjazdu w zapętleniu niż zrozumieniu
już się zaczyna definiowanie jedynie słuszne słów kluczy
a zdrada bywa takim słowem, mało tego to coś jak archetyp jedno z ważniejszych zjawisk w życiu ludzi mających ogromny wpływ na nie .

62

Odp: Małżeństwo i zdrada

Nie jestem na etapie zdrady, natomiast mam podobne małżeństwo. Na początku związku nie wychodziliśmy z łóżka, później wiadomo emocje opadły, ale częstotliwość była nadal satysfakcjonujaca. Później zaszłam w ciąże i mąż się odsunął. Zdradził mnie emocjonalnie z koleżanka z pracy, jakoś to przebolalam i przerobiłam w głowie. Ale on nadal nie chce bliskości ze mną, jakbym miała współlokatora a nie męża. Nie przytuli, nie dotknie, nie pocałuje, o czymś więcej nie ma mowy częściej niż raz na 2-3 miesiące. Dziecko ma 3 lata i ja już straciłam nadzieje, ze coś się zmieni, poprawi. Przestałam już prosić, rozmawiać na ten temat. Zajmuje się sobą, poszłam w sport, żeby się jakoś wyładować, wyglądam lepiej niż przez ciaza, dbam o siebie. Wydaje mi się ze mąż mnie kocha, jest miły, uprzejmy, chce ze mną spędzać czas, ale nie interesuje go jako kobieta. Nie wiem, czy on kocha kogos innego, czy o co tu chodzi. Ale trochę rozumiem autorkę. Ciężko rozwalić rodzine dziecku gdy jest Ok, tylko nie ma bliskości. Ja mam czasami takie myśli, ze przeraża mnie fakt, ze już resztę życia spędzę w takim białym małżeństwie. I ze jeśli poznałabym faceta zainteresowanego mną jako kobieta, to nie wiem czy bym nie popłynęła.

63

Odp: Małżeństwo i zdrada
paslawek napisał/a:

Relatywizacje na całego
zdrada jak nieujawniona to jeszcze nie zdrada albo nie zdrada - można i tak smile nic nowego w sumie

Zdrada to ujawnienie ,ujawnienie zdrady to też zdrada czy nie zdrada ? Oj intelektualizacje zaraz się zapętlimy jak z dyskusji o prawdzie czym jest i jaka jest smile


No co ty paslawek,nie czytałeś mojej z nim polemiki, napisał że to nie relatywizm,wiec to nie jest relatywizm, my sie nie znamy.

64

Odp: Małżeństwo i zdrada

Według mnie romans to normalna rzecz i nie ma co się obwiniać. Każdy ma swoje potrzeby. Partner do życia i wychowywania dzieci nie musi ich wszystkich spełniać.

65

Odp: Małżeństwo i zdrada

Romans będzie trwał rok, może dwa - a im dłużej będzie trwał, tym bardziej syfiato będziesz się czuć. Zakładając,że tematu nie stworzył znudzony rokiem szkolnym troll - bo oceny już wystawione i ferie niedaleko, to nie ma mowy, zeby romans nie odcisnął na tobie piętna. Zryje ci beret koncertowo, a kłamstwo - jak to kłamstwo ma strasznie krótkie nóżki i prędzej czy później się wyda.
Pogadaj z mężem - powiedz jak się czujesz z brakiem bliskości  - może mąż ma jakiś problem natury seksualnej i wizyta u seksuologa pomoże. Romans to pozorne lekarstwo na syf w małżeństwie  - bo syf po wydaniu się romansu będzie taki, że będziesz żałowała każdego dnia w nim spędzonego. Im szybciej zakończysz tę tragikomedię, tym lepiej.

Posty [ 1 do 65 z 153 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Małżeństwo i zdrada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024