Powiem Ci Deep, że czas najwyższy się zdiagnozować dziewczyno nie wiem ile masz lat, ale może jeszcze nie jest za późno
Dziwne jest Twoje podejście, ale co ja mogę zrobić?
Dlatego z jednej strony żałuję, że takiego nie zrobiłem, bo nie przypiąłby Ci nikt łatki wariatki, a z drugiej strony nie żałuję, bo wtedy bym nie poznał jakiejś części Twojej historii z mężem Turkiem w tle
Oj, Ogór, Ogór... Niegroźna złośliwość. Co mam niby z tym zrobić? Jak czopek sobie w dvpę wsadzić?
Może i niegroźna złośliwość, ale bardzo niesmaczna. Nie masz wyczucia, wybacz
Niemniej jednak zrobiłaś mi wieczór Deep pewnie ogrywałbym teraz GOW'a: Ragnarok, a tak dowiedziałem się chociaż czegoś miłego od Ciebie o sobie
Mi również było miło Rita wszedłem tu jako chłop, a wychodzę jako baba ;D
Taki niby pojazd po poczuciu winy? Hehehe
![]()
Dobra agentka, ale (zieeeewaaa)... mam trochę doświadczenia z takimi zagrywkami
Pobyt w najprawdziwszym wariatkowie to jest przeżycie,nie ma to tamto
mnie po 3 dniach się podobało i czułem się jak ryba w wodzie
ale to pewnie dlatego że trochę taki kameleon ze nie i chłopak z sąsiedztwa cwaniak co dużo potrafi załatwić
Ciężko mi powiedzieć, nie zastanawiałem się nigdy nad tym, po prostu żyłem i żyję swoim życiem, bez patrzenia na to, co było, czy co jest.
Tak, nie piję alkoholu bo religia (choć tak jak pisałem, to nie jestem zafiksowany na tym punkcie), ale też wiem jakie są skutki picia wódki mama jest Polką, znam jej rodzinę doskonale i różne akcje z alkoholem w tle się działy. Tak jak Ci już prędzej napisałem, to wierzę, że kiedyś napiję się wina, na wszystko przyjdzie pora
Może i niegroźna złośliwość, ale bardzo niesmaczna. Nie masz wyczucia, wybacz
Pisałam o Twojej złośliwości niegroźnej, wybacz, że nie zrozumiałeś
dowiedziałem się chociaż czegoś miłego od Ciebie o sobie
Do usług
Myślę, że z nawet jakiejkolwiek najmniejszej Twojej uslugi Deep nie chcialbym skorzystać
W sumie piszę, że poznałam Turka a nawet nie zapytałam kim się bardziej czujesz, Polakiem czy Turkiem? Większość życia jednak spędziłeś w Polsce ale jak rozumiem wiarą i pewne zasady zostały? (Dlatego nie pijesz alkoholu, bo religia?)
PS paslawku, ty byłeś w szpitalu?
Trzy razy
pierwszy raz po zapaści przedawkowaniu, gdyby nie sąsiedzi to kto wie
drugi raz jakieś trzy lata później trafiłem z pogotowia po wypadku, na skutek utraty przytomności, też sporo szczęścia że ktoś się poznał co mi jest
trzeci raz na odwyku 6 tygodni
dwa pierwsze pobyty no to wiadomo detoks,ale potem pobyt na oddziale obserwacyjno diagnostycznym,
gdzie są jakby wszyscy bez "etykietek" choć niektórzy nie pierwszy już raz ,pobyty po parę tygodni
fascynująca sprawa autentycznie
Też tak uważam jakoś nawet nie ciägnie mnie do picia, fajnie jest być jedynym trzeźwym w towarzystwie pijanych ludzi
Okej, zostawiam Was tu samych, trzymajcie się i dobranoc. Wpadnę się pożegnać Rita, póki co, to güle güle
Myślę, że z nawet jakiejkolwiek najmniejszej Twojej uslugi Deep nie chcialbym skorzystać
No to uff, boś opacznie zrozumiał moją pomocność Ale wychodzi na jedno
Właśnie wszedłem na forum zobaczyć co słychać, bo znudziło mi się ogrywanie GOW'a Ragnaroka
Jak Ci minął dzień Rita? Właściwie to sam mógłbym sobie odpowiedzieć, bo przecież ja, to Ty, a Ty to ja
Powiem Ci, że w życiu bym się tego nie spodziewał, że zostanę tu obdarty z godności i dowiem się, że jestem głupi, ale cóż...
Kostkę skręciłem już jakiś czas temu, a zwolnienie mam do końca miesiąca, pewnie z możliwością przedłużenia, ale pewnie sobie daruję, bo zaczyna mi się nudzić, a z ortezą mogę chodzić, czy nawet but założyć. Pracy nie mam fizycznej, to nie będę ściemniał, bo po co
Ale mnie ciągniesz za język Jakbym musiał obstawić, to powiedziałbym, że czuję się Turkiem, bo urodziłem się tam, dorastałem i kultura turecka nie jest mi aż tak obca. W Polsce mieszkamy dlatego, bo musieliśmy tu przyjechać (nie powiem dlaczego, za dużo prywaty), gdyby nie to, to mieszkalibyśmy nadal w Turcji i nie pisałbym tu teraz z Tobą.
Zobacz, taki przykład... Gdy jest sobie rodzinka w Polsce (mama Polka, tata Chińczyk) mają dziecko, to dziecko rodzi się i dorasta w Polsce - jest Polakiem, ale wyprowadza się cała rodzina do Chin i tam mieszka 20 lat. Myślisz, że to dziecko czułoby się Chińczykiem? Myślę, że nie do końca, może w dziwny sposób to wytłumaczyłem, ale mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi.
Nazar Boncuğu noszę, bo wierzę w jego moc działania, choć bywało, że ktoś tam łapał się za głowę jak mówiłem mu co to za amulet i jakie jest jego działanie. Twój mąż nie nosi?
Czy kultura/religia bardziej ofensywna, to nie wiem, bo tak jak Ci pisałem, to zafiksowany nie jestem, ale swoje przekonania mam i tyle.
Nie przepraszaj. Wiem, że wy kobiety już takie po prostu jesteście, ciekawskie i lubiące ploteczki, zgadza się?
Co masz na myśli mówiąc o wpływie męża na córkę? Chodzi Ci o to, że będzie jej wbijał do głowy religię/kulturę turecką?
Z tym zwiedzaniem Turcji, to chyba nie jakiś problem myślę, bo wakacje tam, nie są jakieś bardzo drogie, a biura podróży mają sporo ofert w tamte strony.
Tak, ten amulet chroni dokładnie przed tym, co napisałaś. Jak pęknie, to znaczy, że zadziałał, że ktoś Ci życzył źle - mówiąc w skrócie.
Teraz ludzie luźniej do tego podchodzą, choć myślę, że przyjaźnie damsko-męskie, to nadal coś nieoczywistego i raczej rzadko się to zdadza. Kiedyś było tak, że chłopak nie witał się nawet z dziewczyną, aby nie było to odebrane jako okazywanie zainteresowania. Matki wybierały swoim córkom przyszłych mężów itp. itd. Teraz pary mieszkają ze sobą nawet przed ślubem, a jak nie wyjdzie, to biorą rozwód i żyją dalej. Dużo rzeczy się jakby ucywilizowało, bo kobieta już nie jest własnością męża.
Jeśli chodzi o mnie, to ja nie wierzę ani trochę w przyjaźń między kobietą, a mężczyzną. Myślę, że każdy z nas przerabiał takie "przyjaźnie", a później wiadomo jak to się kończyło. Nie wiem jakie warunki musiałyby być spełnione do tego, aby dwoje atrakcyjnych dla siebie ludzi, którzy się przyjaźnią, nie chcieli z czasem czegoś więcej od siebie. Wiem, że dużo osób wierzy w takie przyjaźnie, ale ja na pewno nie i zdania nie zmienię nigdy, a Ty wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Jeśli mogę zapytać, to gdzie wczoraj przepadłaś? prąd Ci wyłączyli, telefon się rozładował, czy mąż Cię wyciągnął ze świata wirtualnego?
Trudno przewidzieć jaką drogą pójdzie córka, przekonacie się jeszcze trochę.
Co do urlopu... macie w planach, czyli jest możliwość wyjazdu do Turcji, a kierunek ten naprawdę nie jest drogi. Nie zostaje Ci nic innego, jak tylko postawić męża przed faktem dokonanym - kochanie! Lecimy do Turcji!
Nie dziwi mnie to, że Twój mąż nie uznaje takiej przyjaźni, szczgólnie gdy jesteś atrakcyjna, o czym sama wspominałaś.
Dziewczyny z którymi ja byłem w związku też nie miały przyjaciół mężczyzn, bo to ja byłem ich partnerem i przyjacielem i więcej męskich przyjaciół im nie trzeba.
Przyjaciel, ale od dziecka, hm... masz pewność, że on nigdy nie patrzył na Ciebie w taki sposób, że możesz zostać jego dziewczyną? Nie było takiego momentu w waszym życiu, że on mógł chcieć czegoś więcej, ale Ty po prostu nie widziałaś w nim materiału na partnera, a on się wycofał i po prostu dalej zostaliście przyjaciółmi?
Powiem Ci szczerze, że ja nie wyobrażam sobie przyjaźni z atrakcyjną dla mnie kobietą, bo jeśli jest ktoś dla nas ludzi, czy dla mnie atrakcyjny, to czujemy jakiś popęd seksualny do tej osoby i ja nie umiałbym utrzymać takiej relalcji przyjacielskiej, bo znam siebie i wiem do czego bym dążył.
Kto to widział chodzić spać o takiej wczesnej porze? I to w sobotę!
Może i jesteśmy po jednych pieniądzach, ale ja tak to widzę. Co mógłby dać kobiecie inny przyjaciel (mężczyzna), czego ja mógłbym jej nie dać? Jestem pewny, że ode mnie może dostać najwięcej )
W temacie atrakcyjności zgadzam się z Tobą całkowicie.
Właśnie, nie masz pewności. Nawet jak rozmawialiście wtedy wstawieni, to nie wiesz co on sobie myślal, albo z czym się kiedyś zmagał. Być może wtedy już mu byłaś obojętna i byłaś tylko przyjaciółką, a kiedyś byłaś dla niego całym światem i albo tego nie dostrzegałaś, albo jakoś podświadomie dawałaś mu znaki, że między wami nic nie będzie.
Piszesz, że byłaś wstawiona, czyli rozumiem, że pijesz alkohol... Mogłabyś całkowicie zrezygnować z picia alkoholu dla mężczyzny? Nie myśl sobie, że robię z Ciebie jakąś alkoholiczkę, ale dla mnie widok pijanej kobiety jest bardzo żałosny i moja przyszła partnerka życiowa/żona na pewno nie może palić papierosów i pić alkoholu. Wiem, że to może jakieś absurdalne wymagania, ale z drugiej są jak najbardziej osiągalne, bo byłem już z takimi kobietami. O ile jeszcze jakieś wypicie BARDZO małej ilości alkohoku byłbym w stanie zaakceptować, bo wiadomo, że czasem są jakieś toasty, albo ktoś ma ochotę napić się szampana/wina, to za nic w świecie nie związałbym się z kobietą, która pali papierosy, dramat.
Samoświadomość jest bardzo ważna w życiu, bo wiemy na ile możemy sobie pozwalać, czego się wystrzegać itp.
Ja nie mówię, że dziewczyna nie może mieć kolegów w pracy, na uczelni, czy nawet kolegów, których poznała w ciägu swojego całego życia, ale są to koledzy, którym mówi "cześć" zamieni dwa słowa i idą w swoją stronę - takie coś akceptuję. Nie akceptuję czegoś takiego jak, np. umawianie się na przysłowiową kawę z przyjacielem, wychodzenie z nim na miasto/spacer, kontakt telefoniczny, czy na komunikatorach - nie ma takiej możliwości.
Mam nadzieję, że jest to dla Ciebie zrozumiałe
Wracając do palaczy... Nie uważam, że tacy ludzie są gorsi, czy coś podobnego, po prostu nie rozumiem tego śmiercionośnego i śmierdzącego nałogu. Też nie wyobrażam sobie pocałunku z taką dziewczyną, no po prostu nie.
Cieszę się, że jesteście trzeźwi z mężem, oby jak najdłużej, a najlepiej już zawsze!
W ogóle to w jakim jesteście wieku i Twój mąż?
Haha też o tym słyszałem, że to niby dla relaksu dla relaksu robi się inne rzeczy, a nie pali papierosy, takie jest moje zdanie
Tak pytam z ciekawości, żeby wiedzieć z kim mam do czynienia
Haha chodzi Ci o cechy charakteru, czy wygląd zewnętrzny?
Że niby tak publicznie o tym pisać?
Anonimowy i w dodatku nie istnieję przecież
Jeśli chodzi o cechy charakteru, to lubię spokojne dziewczyny, takie, które nie są typem imprezowiczki. Lubię jak dużo mówią, ale też potrafią mnie wysłuchać, bo sam mam zawsze wiele do powiedzenia. Oczywiście musi być wierna, zaradna i inteligentna, bo jak tu ktoś zauważył, ja jestem głupi, więc jakoś się musimy uzupełniać
Co do wyglądu... Sam jestem dość wysoki, bo mam 188cm, ale lubię niskie dziewczyny, takie maksymalnie do 170cm, oczywiście nie uważam, że nie są piękne te, które mają 175, 180, czy więcej. Ja jednak lubię najbardziej takie do 170cm, może to głupio zabrzmi, ale takie są bardziej poręczne Włosy, lubię dużo włosów, ale tylko na głowie, nigdzie indziej kobieta ich nie powinna mieć
Na co jeszcze zwracam uwagę (chyba każdy mężczyzna), to ładny zdrowy uśmiech i zadbane dłonie - to mój fetysz
chyba wszystko, jeśli chodzi o takie grzeczne rzeczy, o których mogę tu pisać
160cm to tak jakby idealnie
Z włosami i depilacją wśród kobiet to prawda. Co do mężczyzn to myślę, że w jakimś stopniu też, bo tam co kawalek są barberzy, którzy nie dość, że golą, czy strzygą, to jeszcze masują twarze i plecy, serio
Ja sam chodzę do barbera, bo lubię mieć ladnie obcięte wlosy i przystrzyżoną brodę, jednak nie golę klaty, rąk, czy nóg - a wiem, że tak panowie robią
O niegrzecznych nie będę pisał, bo mnie zbanują i nawet się nie porzegnamy
Bardzo Ci to przeszkadza, czy przeszkadzało, że zawsze byłaś najniższa w towarzystwie? Te 5cm i tak za wiele by nie zmieniło
Mam podobne przemyślenia co do tego, że owłosienie tylko dodaje mężczyźnie tego czegoś, ale wiem, że jednym się to podoba, a innym nie.
Nie ma tu moderacji? A kto nad tym panuje?
Lepiej dla wszystkich, żebym może jednak nie pisał tu o niegrzecznych rzeczach
Jeśli jesteś proporcjonalna, to najważniejsze. Do mnie osobiście nie przemawiają kobiety o figurze super modelki, tzn. wychudzone, dlugie nogi, brak tyłeczka, brak piersi, szczupła twarz.
Zdecydowanie wolę niskie o szerszych biodrach i krągłej pupie. Krägłości są czymś bardzo seksi u kobiet.
Czyli w kwestii kobiet byśmy się dogadali
Tak, ale ja nie mogę Ci powiedzieć tego samego w odniesieniu do mężczyzn, co ty jako kobieta napisałaś odnośnie kobiet, rozumiesz?
Rozumiesz doskonale
Jeśli turecka, to tylko jakiś rap, nic więcej. Bliżej mi do polskiej na pewno.
Jak tak sobie teraz pomyślę, to tureckiego rapu słüchałem dawno temu, teraz słucham przeważnie tego co leci w radiu, albo w ogóle czegoś innego, nie mam jakiegoś sprecyzowanego gustu muzycznego tak naprawdę.
Ja aż tak nie jestem zakochany w muzyce. Z tego co piszesz, to u Ciebie wręcz odwrotnie. Najbardziej mnie ciekawi ta muzyka rosyjska XD czego się słucha w języku rosyjskim?
Nie moje klimaty.
Dobranoc
Dlaczego Ty myślisz o mnie w środku nocy?
Było tak jak piszesz. Szok był z wiadomych względów, ale byłem przygotowany na to jako dziecko, bo nie przyjechaliśmy do Polski z dnia na dzień. Najgorsze było to, że tam już miałem kolegów, nagle ich zostawiam i muszę się odnaleźć w zupełnie nowym, obcym środowisku. Dużo dało mi to, że znałem język, bo matka rozmawiała ze mną po polsku od dziecka. Bez tego czuję, że byłoby naprawdę ciężko.
Szybko jednak się zaklimatyzowałem, ale pytanie jednej z dziewczynek pamiętam do dziś zapytała mnie - dlaczego mama maluje ci oczy? Pamiętam, że stałem wtedy jak wryty, bo skąd jej się to wzięło? Dlaczego niby mama mi małemu chlopcu miałaby malować oczy?! Odpowiedziałem stanowczo, że nie i zapytałem dlaczego tak uważa, a ona powiedziała, że są ciemne dookoła
a ja mam po prostu taką ciemniejszą oprawę oczu, a przy niebieskich oczach może to faktycznie wyglądać jak pomalowane, ale co zrobić?
W Polsce byłem wtedy tylko raz u dziadków jako małe dziecko i to tyle, kolejna wizyta w Polsce, to już pobyt na stałe.
Bo aż prosiło się zapytać i co racja, to racja! Winny się tłumaczy ;P
Znajmość języka, to już bardzo dobry start. Wiele na pewno mi to ułatwiło, bariera językowa jeszcze w takim kraju jak Polska, to dość ciężka sprawa, na szczęście mama mówiła ze mną w j. polskim od dziecka.
Ja Cię niczym nie kuszę, nawet mi to przez myśl nie przeszło, opowiedziałem Ci tylko taką anegdotę z dzieciństwa )
Spotkały mnie nieprzyjemności, ale już raczej jako dorosłego człowieka. Zawsze ci pod wpływem alkoholu mieli sporo do powiedzenia... brudas, kebab, ciapaty, kolorowy i inne takie mało przyjemne określenia. Jako dziecko tego nie odczułem nigdy, nikt mi nie dokuczał i raczej byłem lubiany w kręgach, w których się obracałem.
Chodziło mi o to, że język polski jest bardzo trudny i te kilkanaście lat temu nie szło się tu zbytnio dogadać w innym języku. Teraz nie ma z tym problemu, bo dużo ludzi mówi po angielsku i jest o wiele łatwiej.
Ciekawe co to za sprawa... Specjalnie tak napisałaś, żebym powiedział coś w stylu - pytaj, bo i tak jestem anonimowy i nie istnieję, zgadza się?
Po roku czasu byłabyś w stanie określić się, czy to ten człowiek? Ja tak nie czułem, ale to nie to było powodem naszego rozstania. Zachciało jej się zmiany otoczenia, cokolwiek to znaczy. Nie wiem co było powodem, bo mieszkam w jednym z największych miast w Polsce, więc niby niczego nie mogło jej tu brakować, bo wszystko jest, praca też. Ja tu pracuję, mam mieszkanie, rodzinę, przyjaciół i znajomych i nie chciałem tego zostawiać.
Byliśmy ze sobą te 3 lata, w tym lekko ponad 2 lata mieszkaliśmy razem. Najbardziej co mi w niej przeszkadzało, to jej chorobliwa zazdrość. Wiedziała o moich różnych przygodach, które mi wypominała wiele razy i to był pewnie błąd, że jej o tym w ogóle powiedziałem, ale chciałem być szczery, jak widać nie popłaciło. Nigdy nie dałem jej choć najmniejszego powodu do zazdrości, ale jak gdzieś szliśmy, to potrafiła po 20 razy mi mówić rzeczy w stylu "widziałeś jak na ciebie patrzyła?" "fajna, bzyknąłbyś ją pewnie co?", nie było tak zawsze, ale bardzo często, wkurzała mnie tym, o czym jej mówiłem wielokrotnie, ale to nic nie dawało. Byłem sprawdzany, kontrolowany i jak gdzieś wychodziliśmy tylko w męskim gronie, to telefon robił się gorący, bo dzwoniła z pytaniami typu "gdzie jest mleko w lodówce"
Czasem się zastanawiam, czy w ogóle się nadaję do związku, bo może jestem po prostu kiepskim partnerem, choć wydaje mi się, że zawsze się staräłem i robiłem wiele, żeby kobiecie było dobrze, miała jakieś poczucie stabilności, czy bezpieczeństwa.
To była laska, która była pewna siebie - ja tak ją zawsze odbierałem. Nie wiem co było powodem tej zazdrości. Każdy człowiek jest zawsze zazdrosny o swojego partnera, ale jeśli ta zazdrość jest "zdrowa", to spoko, gorzej się robi, jeśli ktoś jest zazdrosny w sposób jaki ona była.
Chciałem być szczery, bo rozmawialiśmy o swojej przeszłości, to powiedziałem. Źle zrobiłem? Powinienenem był ją okłamać, że byłem grzecznym chłopcem? Jak Ty to widzisz?
Z perspektywy czasu wiem, że dobrze się stało, bo by mnie tym wykończyła. Ja biorę takie rzeczy do siebie i się nimi zadręczam, choć wiem, że nie mam grama winy, bo nic nie robię złego, co mogę za to, że ktoś na mnie spojrzy, czy coś zagada? Nic.
Tak jak pisałem, to uważam, że ona byla pewna siebie, do tego była naprawdę ładną dziewczyną, podobała mi się i na pewno niczego mi w niej nie brakowało, w łóżku też super sobie przypasowaliśmy. Nie mam pojęcia skąd taka zazdrość. Tłumaczę sobie to tak, że po prostu tak to się musiało skończyć.
Poczucie gorszości, ale w jakim sensie? Gorszości z charakteru, wyglądu, czy mówimy o całokształcie? Jeśli chodzi o wygląd, to nie wiem jakie ona mogłaby mieć kompleksy. Mógłbym to użyć tej młodzieżowej skali, bo ona była dla mnie 10/10. Charakteru niby złego też nie miała. Jedynie ta zazdrość i wmawianie mi różnych dziwnych rzeczy, gdzie tak jak pisałem, nie dawałem jej choć najmniejszego powodu do tego, nie wiem skąd jej się to brało. Nie ma co się już teraz zastanawiać chyba nad tym.
Mam podobne zdanie co do przeszłości, bo przeszłość, to jednak my. Więc dlaczego nie mielibysmy mówić prawdy.
Co to znaczy, że Twój mąż przesadzał? O czym on Ci opowiadał? Oczywiście nie musisz udzielać odpowiedzi, ale to ciekawe, jeśli o tym o czym myślę, to ja aż w takie szczegóły nie wnikałem
Było to praktycznie dwa late temu. Od tamtej pory jestem praktycznie sam, choć różne epizody miały miejsce przez ten czas.
Niby masz racje, bo nie wiem jak ona się postrzegała, choć nigdy na nic nie narzekała, czasem rzuciła coś w stylu "cycki mogłabym mieć trochę większe" tyle.
Czyli w zasadzie, to nie mówił Ci nic złego zawsze ktoś jest starszy, czy młodszy. Jak starsze, to jest ryzyko, że rozwódka lub dzieciata, albo dzieciata rozwódka
myślałem, że gorsze, bardziej prywatne rzeczy Ci opowiadał.
Te ryzykowne zachowania seksualne w klubach brzmią ciekawie, ale nie będę dopytywał, bo to nic przyjemnego na pewno dla Ciebie.
Długo, niedługo. Jak to ładnie określiłaś, to na początku płynąłem dość mocno, z czasem mniej, bo chciałem czegoś stałego, ale jak widać napisałem tu kilka dni temu post, czyli nie udało się do tej pory
Na forum też się nie udało. Zapoznawanie się poprzez pisanie też nie wypaliła
Trudno. Jeszcze chwila i wracam do żywych
Nie wiem, nic nie myślę, nie mam doświadczenia w ryzykownych akcjach klubowych, bo ja tak nie lubię. Powiedzmy, że musi być klimat
Dziękuję za miłe słowa
Nie mam przemyśleń, do tej pory to wychodziło naturalnie, tak o po prostu.
Uczestniczę w świętach, ale bez większych emocji, czy czegoś tam. A jak to wygląda z Twoim mężem?
Dużo nie ma, ale jeszcze chwila jest może nawet zatęsknię ;P
Nie od razu świece, ale nie wyobrażam sobie szybkich akcji gdzieś po krzakach, czy w łazience. W większości jeszcze z pijanymi dziewczynami. Odpada coś takiego.
Bardzo fajne podejście macie. Mąż rozmawia z nią po turecku? Czy tylko po polsku z nią rozmawiacie? Wierzę, że jednak będzie dwujęzyczna lepiej dla niej.
Może nawet zatęsknię za forum, a nie Ritą! Nie mogę tęsknić za ŻONĄ TURKA )))))))
Jeśli będę miał dziecko to tak. Zamierzam tylko po turecku z nim rozmawiać, a matka dziecka po polsku. Nie wyobrażam sobie tego inaczej. Musi być dwujęzyczne, a dziecko nie powie, że nie chce się uczyć, tylko samo się nauczy poprzez rozmowę. Jak będzie starsze, a będziemy między rodziną, czy samą matką dziecka, to wiadomo, że będziemy mówili po polsku, żeby ona, czy inni nas rozumieli, ale jak będziemy sami, to tylko i wylączenie po turecku takie mam postanowienie.
Nie mogę chyba tego napisać. Nie mogę Ci też pokazać jak wyglądam, wiesz z jakiego powodu. Nie chcę gdybać co by było gdyby, ale możliwe, że napilibyśmy się kawy w Starbucks'ie
Ja też nie wiem jak wyglądasz, a taka gadka powoduje, że chciałoby się chyba wiedzieć z kim się rozmawia. Jednak wydaje się, że zakończyliśmy ten temat
Angielski swoją drogą.
Źle mnie zrozumiałaś. Nigdy w życiu nie poszlibyśmy na kawę, czy nawet się spotkali w czasie gdy masz męża. Chodziło mi o to, gdybyś była wolna, tak jak ja teraz. W żadnym innym wypadku. Wybacz jeśli źle się wyraziłem
Hahah dopiero teraz doczytałem to "umrę w niewiedzy" dobre przecież jak stąd pójdę, to na następny dzień nie będziesz pamiętała o jakimś Özgurze z netkobiet
Tak będzie. Zobaczysz
Ja też, a to źle wróży.
A ja jeszcze posiedzę sobie, bo mogę
Mówi się, kiedyś cały czas się tak mówiło i myślę, że nic się nie zmieniło.
Nie myśl o mnie za wiele, bo znowu w środku nocy weźmie Cię na rozkminy
Żarcik taki dobranoc
Pfff, nic sobie nie dodaję
Zatem... Śpij dobrze
Nie wiem, ale to przecież oczywiste, że oczywiste
W Turcji sam nie byłem nigdy. Zawsze leciałem z kimś, dlaczego miałbym tam latać sam? Podróżowanie w pojedynkę jest nudne Ostatnio byłem tam w 2017 roku, trochę już minęło, ale w ostatnich latach obieram jakieś inne kierunki wakacyjne.
Nie ma co uogólniać, bo ludzie bywają różni w Polsce, czy to w Turcji.
Jeśli miałbym podać jedną cechę pozytywna i negatywną Polaków, to powiedziałbym o gościnności, a o złej, to na pewno zazdrość. Gościnności nie trzeba tłumaczyć, ale i zazdrości chyba też nie. Jak komuś się lepiej wiedzie, ma dom/mieszkanie, jeździ dobrym autem, dobrze się ubiera i stać kogoś na wakcje dwa razy w roku, to jest złodziejem i kombinatorem, bo przecież pracą na pewno tego nie osiągnął. O Turkach tak naprawdę trudno mi się wypowiadać, bo tam nie mieszkam, a w czasie jak tam mieszkałem, to byłem dzieckiem i nie zastanawiałem się nad tym jacy my Turcy jesteśmy. Tak na szybko co mi teraz przyszło do głowy, to to, że wyglądają na szczęśliwszych, czy bardziej uśmiechniętych. W Polsce jak się do kogoś usmiechniesz na ulicy, to zostaniesz uznany za kogoś dziwnego, bo wszyscy są zabiegani przez co wyglądają może na smutnuch, w Turcji tak nie ma, ale to tak na szybko mi przyszło teraz do głowy. Obudziłem się chwilę temu, to jeszcze trudno mi się myśli, a po drugie jestem głupi, to nie wymagaj ode mnie zbyt mądrych odpowiedzi, a po trzecie ja, to Ty, a Ty to ja, jak ktoś tu zauważył, czyli sama sobie odpowiedz na swoje pytanie hahaha
Nie miałem nigdy chęci na samotne wakacje, ale może czas najwyższy to zmienić? Sam nie wiem, ale też pewnie zacząłbym od Polski.
Namawiaj chłopa na Turcję, choć zastanawiające jest to, że przez tyle czasu tam nie byliście, skoro on jest Turkiem. Madera chyba ciekawy kierunek, ale polecić nie mogę, bo nie byłem.
Może spróbuję, ale nie wiem, czy mi się to uda. Z tego co piszesz, to może miałoby to sens. Nie wiem gdzie miałbym jechać tak naprawdę, ale to chyba najmniejszy problem
On wie, a Ty nie. Ja bym chciał pokazać żonie kawałek świata, z którego pochodzę. Jeśli teraz pojedziecie na Madere, to powiedz, że następne wakacje Ty plajunesz i będzie to Turcja myślisz, że zgodziłby się od razu, czy by się raczej wykręcał?
Wątpię, że ma kompleks z powodu pochodzenia. Turcy, czy ogólnie muzułmanie praktycznie zawsze są dumni ze swojego pochodzenia, ale ludzie są różni i nie wiem jak jest w jego przypadku.
Rozważę to nigdy nie bylem, ale wydaje mi się, że można się zanudzić. Chyba, że może od razu poznałbym kogoś
ale to już nie miałoby sensu, bo nie byłyby to samotne wakacje.
Bardzo dobrze, ja też jestem dumny z pochodzenia.
Dzieci nie mam, żony/partnerki też nie. Nikt mnie nie potrzebuje od rana, to mogę spać
Obowiązki małżeńskie, jak ładnie napisane przed 7 rano takie rzeczy, to wcześnie. Tak jak teraz żyję, to nie wiem, czy miałbym tyle siły na takie rzeczy o takiej porze
Może masz rację, ale przecież jeszcze są wieczory
Nie wiem, czy nic się nie chce, bo nie byłem w takiej sytuacji, ale wierzę, że tak jest
Z doświadczenia wiem, że wieczory mogą być tak samo fajne jak i ranki, ale nie o 5 rano
Rozumiem jednak, że później nie ma kiedy i to jedyny czas dla Was
Haha dobre i co ja wtedy będę sobie myślał?
Ritaaaaa, wywróżyłaś!!!!! ? generalnie ten Twój nick pasuje właśnie do takiej wróżki, czy innej czarownicy z wielkim nosem i taką wielką bulwą na nim, jak to w bajkach zawsze było przedstawiane
Nigdy nie miałem Tindera, ani niczego podobnego. Stawiałem zawsze na poznawanie kobiet na żywo i jakoś mi tam to nawet nieźle wychodziło. Nawet teraz nie rozważam, żeby w coś takiego się bawić. Wydaje mi się dziwne takie przebieranie w ludziach, jak na straganie szukanie najładniejszych jabłek a Ty? Miałaś? Jak tak, to jakie są Twoje odczucia?
Nie łatwiej Wam przejść na priv?
Od razu wiedziałem, że ten nick, to nie przypadek
Mam podobne zdanie. Może wśród młodzieży Tinder ma racje bytu, ja wolę starą szkołę poznawania kobiet, czyli na żywo. Mam jednak doświadczenie w poznawaniu kogoś przez internet, o czym pisałem, ale nigdy nie były to portale randkowe.
Sukowaty wyraz twarzy - fajnie, brzmi jak wyzwanie dla mężczyzny ciekawe jak Twój mąż do Ciebie trafił, hmmm
No co? Tak by było, mówię Ci
Jednak taka jest prawda, bo na koniec pakujemy zabawki i każde idzie w swoją stronę
Nie chcę, aby to źle zabrzmiało, ale byłaś pewnie dla niego pewnego rodzaju wyzwaniem, które zakończyło się sukcesem
Brawo on!
I bardzo dobrze
Pewnie nie na narzeka jakby mu nie zależało, to by się nie starał, prawda?
"I teraz ma co ma!" Brzmi jakby miał źle