Dracarys napisał/a:olga1234a napisał/a:Dracarys napisał/a:A ile kosztuje dziecko w wieku 14 lat? I dlaczego odnosisz się akurat do kwoty 10 tys?
5tts zł od ojca to połowa kosztów czyli w sumie 10tys zł.
Nie ma czegoś takiego jak połowa kosztów. Alimentacja może też polegać na podejmowaniu przez matkę osobistych starań względem dziecka, takich jak np.:
- pielęgnacja w chorobie,
- przygotowywanie posiłków,
- odprowadzanie na zajęcia szkolne,
- pomoc w nauce,
- dbanie o czystość,
- wspólne zabawy,
- codzienna troska i
- wychowanie – co polega na zapewnieniu odpowiedniego kształcenia, rozwoju i rozrywek.
Prawidłowy przebieg procesu wychowawczego, polegającego na oddziaływaniu na osobowość dziecka uzależniony jest zarówno od zapewnienia środków utrzymania, jak i od osobistego starania o wychowanie dziecka. Stąd też ustawodawca uznał, że obowiązek alimentacyjny może polegać także na osobistych staraniach o utrzymanie i wychowanie dziecka
Podstawę prawną w powyższym zakresie stanowi art. 135 § 2 KRO, zgodnie z którym:
Wykonanie obowiązku alimentacyjnego względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie może polegać w całości lub w części na osobistych staraniach o utrzymanie lub o wychowanie uprawnionego; w takim wypadku świadczenie alimentacyjne pozostałych zobowiązanych polega na pokrywaniu w całości lub w części kosztów utrzymania lub wychowania uprawnionego.
Coś takiego jak "połowa kosztów", to tylko powielane, nieprawdziwe wymysły.
No, uważałbym z takimi wywodami, bo tu akurat pomogłaś prędzej autorce. Dlaczego? Bo jeśli była narzeczonego autorki jest dobrze płatną lekarką, to nie oszukujmy się: ta kasa nie bierze się znikąd i wszystko co wymieniłaś raczej po jej stronie leży, przez brak czasu i zmęczenie. Ergo: to własnie taka mamusia-dobrze płatna lekarka będzie musiała swój wkład równoważyć kasą, a nie staraniami.
Notabene Twoja lista to wręcz świetna podkładka dla mnie gdybym chciał OBNIŻYĆ płacone przez siebie alimenty gdyż:
- była córce poświęca znikomą ilość czasu, przeważnie nie ma jej w domu, bo jest albo w pracy albo u fagasa
- pomoc w nauce: praktycznie żadna, regularnie odsyła córkę do mnie;
- sprzątać też prawie nie sprząta, wszystko zwala na córkę (przegięła gdy naskoczyła na córkę ża to że ta nie wysprzątała mieszkania na przyjście gości czyli jej fagasa; niech sobie sama dla niego sprząta, mojego dziecka nie będzie do tego gonić!);
- wspólne zabawy, troska? Bez jaj. Jedyna rozrywka to jak ją weźmie na zakupy, bo SAMA czegoś potrzebuje.
- sama nie gotuje, wręcz córkę zagania do gotowania; córka często stołuje się u mnie, praktycznie jak tylko jestem w domu.
- pielęgnacja w chorobie? Ta egoistka zrobiła córce karczemną awanturę gdy ta się struła czymś i nie pojechała ze mną na planowany wyjazd w czasie wakacji(każdy głupi by się domyślił że musiała odwołać swój cichy wyjazd z fagasem i to był prawdziwy powód wściekłości)
Do tego różne rzeczy też córce dokupuję i to nie raz, nie trzy i nie 10 razy w roku.
Nie, nie zamierzam podważać wysokości alimentów, ale jak była przegnie, to mam argumenty. Tym bardziej że to ona lepiej zarabia.
123qwerty123 napisał/a:Dokładnie. Tak się umówili i Tobie nic do tego. Pewnie Cię boli, że na Ciebie nie wydaje takiej sumy co miesiąc 
te 5 tys. nie musi być wcale wydawane co do złotówki w ciągu miesiąca. Górka sobie rośnie. Będzie hajs na studia albo na mieszkanie. Dziecko żyło w domu w którym co miesiąc rodzina miała do wydania 40 tys. Tu nie ma mowy o zapewnianiu podstawowych potrzeb dziecka. Ono żyło na wysokim poziomie i będzie na takim poziomie żyć również po rozwodzie rodziców. Wycieczki, markowe ciuchy itp. Być może ta kwota ma też w jakiś sposób zadośćuczynić brak ojca. i tak jak ktoś napisał wyżej. Dziecko mieszka u matki więc ona zapewnia mu opiekę, wychowuje. Nie muszą się składać po połowie na utrzymanie. Być może przed rozwodem również on ponosił większe koszty utrzymania rodziny. Ich wydatki i ich decyzje.
Oczywiście gdyby pan zrobił Tobie dziecko i porzucił to byś nie żądała 5 tys. tylko 1500 zł
by zapewnić tylko i wyłącznie podstawowe potrzeby dziecka 
Małe ad vocem z mojej strony: będzie żyło jeśli sytuacja rodziców po rozwodzie dalej będzie na to pozwalać. Wiadomo że razem jest łatwiej zebrać większą górkę kasy, po rozwodzie koszty życia nieco rosną bo się już nie jedzie w ramach jednego gospodarstwa. Tu powiedzmy że jeszcze pozwalają, ale nie wszędzie i nie zawsze tak jest i sąd to też uwzględnia.