Związek a osobne wyjscia/wyjazdy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 21 ]

Temat: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Hej,

Dziś przychodzę z następującym problemem: mieszkam z dziewczyną od roku, w związku jesteśmy od 2 lat, ja mam 25 lat, ona 28, raczej rzadko wyjeżdżamy gdzieś osobno, natomiast czasami się to zdarza, np. do rodziny, gdy druga strona nie ma czasu/ochoty (moja rodzina mieszka dość daleko od naszego miejsca zamieszkania, jej blisko) i niemalże za każdym razem kończy się to dość dużą awanturą. Ja nie mam problemu z kilkudniową rozłąką, natomiast dla mojej dziewczyny jest to katorga - za każdym razem gdy mam jechać gdzieś sam to przed wyjazdem wszystko zaczyna jej przeszkadzać, kilka dni przed wyjazdem niemal nie mam nic do powiedzenia, bo zawsze kończy się to tekstem "zostawiasz mnie samą, a zachowujesz się tak tak i tak". Szczególny problem ma z odwiedzinami w moim domu rodzinnym, przykładowo, sytuacja z tego weekendu - niedawno miałem urodziny, w związku z czym oboje dostaliśmy zaproszenie do mnie do domu na weekend, z przyczyn niezależnych ona nie mogła pojechać, w związku z czym pojechałem sam, a kilka dni wcześniej musialem pojechać na 2 dni na wyjazd służbowy. I zaczęły się problemy, że "ciągle" ja zostawiam (ostatnio raz byłem w domu w czerwcu, później pojechałem w sierpniu na weekend do dobrego kumpla), że ona czuje się samotna itd. I że mam wracać z samego rana w niedzielę, na co się nie mogłem zgodzić, chciałbym powiedzieć dłużej z rodzicami, poswiętowac urodziny z bliskimi, co oczywiście wywołało historię, ostatecznie umówiliśmy się, że wrócę około 16. W międzyczasie w domu okazało się, że moje siostra może przyjechać dopiero w niedzielę, w związku z czym chcąc i z nią spędzić trochę czasu zapowiedziałem dziewczynie, że wrócę nieco później, ok 19. Oczywiście wyniknęła z tego niemała awantura, mówiła, że jestem żałosny, nieslowny, nie mam własnego zdania i że moja rodzina mnie źle traktuje (??), dowiedziałem się, że mógłbym już tu zostać i najlepiej żebym nie wracal, przeszkadzało jej, że dziś korzystając z okazji, że jestem w mieście, to pomogłem koledze z przeprowadzka i w ogóle to wszyscy są ważniejsi od niej. Trochę mi ręce opadły, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, kocham ją i rozumiem, że ludzie mają różny styl przywiązywania, ale czasami duszę się w takiej relacji, gdzie nie mogę zostawić jej na 2 noce samej... Dodam, że z wychodzeniem że znajomymi też bywały problemy - ona raczej ma niewiele koleżanek, w dodatku wszystkie mieszkają w innych miastach, z rodziną też nie ma najlepszego kontaktu. Nie wiem już totalnie co robić...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Zostawić ją.
Skoro ona ma problem z tym, że raz na kilka miesięcy odwiedzisz rodzinę, teraz gdy jest twoją dziewczyna to pomyśl sobie co będzie odwalała gdy zostanie żona.
skoro potrafi Ci psuć krew nawet przez kilka dni przed wyjazdem to  myślisz że potem będzie lepiej?
Widać że ma problemy ze sobą.
Skoda zdrowia na nią.
Po co ci ktoś tak zaborczy??

3

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Jeśli próbuje ograniczać Ci kontakty i jest na tyle inwazyjna, że kurczowo próbuje Cię trzymać przy sobie to Twoja dziewczyna jest BLUSZCZEM. Totalnie Cię osaczyła i demonstruje Ci swoje uwielbienie w krzywdzący sposób. Uzależnia się od Ciebie i ogranicza Cie i to się raczej nie zmieni, bo dziewczyna chyba mocno hołduje modelowi związku symbiotycznego.
To się dobrze nie skończy.
Dobrze napisano powyżej - pomyśl Autorze co by było, gdyby ona była Twoją żoną. Jak wyobrażasz sobie taką relację za 10 lat oraz siebie i Twoje kontakty społeczne przy takiej kobiecie?

4 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-09-25 09:24:19)

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Już poprzedni twój wątek, wywołał niemałe poruszenie na forum. Okazuje się, że dalej jesteś z tą kobietą, która jak może walczy o twoją uwagę, skutecznie utrudniając ci życie. A kompletnie nie chce zmienić nic, w swoim podejściu do siebie i do życia. No ale twierdzisz, że ją kochasz i jak w poprzednim związku, tak i teraz, nasze pisanie niewiele zapewne zmieni. Zatem jeśli kochasz, to cierp.

5

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
Legat napisał/a:

Już poprzedni twój wątek, wywołał niemałe poruszenie na forum. Okazuje się, że dalej jesteś z tą kobietą, która jak może walczy o twoją uwagę, skutecznie utrudniając ci życie. A kompletnie nie chce zmienić nic, w swoim podejściu do siebie i do życia. No ale twierdzisz, że ją kochasz i jak w poprzednim związku, tak i teraz, nasze pisanie niewiele zapewne zmieni. Zatem jeśli kochasz, to cierp.

Generalnie, zaczynam sobie uświadamiać pewne rzeczy. W moim poprzednim poważnym, acz szczeniackim związku (większość czasu na odległość) byłem z indywidualistką (może nieco narcystyczną), wychowaną w duchu własnej wyjątkowości. Chcąc zatrzymać ją przy sobie, zwrócić jej uwagę sam wykazywałem zachowania toksyczne, dążąc do symbiozy, a im bardziej chciałem jej przy sobie, tym bardziej oddalała się ode mnie.
Po rozstaniu spędziłem trochę czasu sam ze sobą i choć okres bycia singlem nie trwał u mnie długo (8 miesięcy), to okoliczności (pandemia) sprawiły, że mogłem dobrze poznać swoje potrzeby, zrozumieć błędy i polubić własne towarzystwo. Odbudowałem zaniedbane relacje ze znajomymi, poznawałem nowych ludzi, generalnie robiłem to, co powinien robić 20-kilku latek - korzystałem z życia.
Moja obecna dziewczyna zaintrygowała mnie swoją interesującą osobowością, niezależnością i zaradnością.
Świetnie się dogadywaliśmy, była między nami iskra. Początkowo spotykaliśmy się w weekendy, bo mieszkaliśmy 70 km od siebie. Wreszcie, zdecydowaliśmy się zamieszkać wspólnie (z jej inicjatywy).
W pewnym momencie mocno zaczęły irytować mnie jej codzienne aluzje dotyczące tego, że nie jest najważniejszą osobą w moim życiu. Wcześniej ignorowałem podobne zachowania, traktując je jako przejaw miłości i przywiązania, krótko mówiąc myślałem, że jej po prostu bardzo zależy (sam postępowałem podobnie w poprzedniej relacji).
Natomiast w momencie, gdy każde moje wyjście z kumplami, czy samotne wyjazdy wywoływały w niej uczucie lęku, przez co okres przed tymi wydarzeniami poprzedzały kłótnie i wywoływanie we mnie poczucia winy, zacząłem się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego.
Bardzo często, gdy zabierałem ją do znajomych, czy rodziny kończyło się to jej komentarzami i pretensjami, że rzekomo nikt nie zwracał na nią uwagi, nie zagadywał, przez co czuła się niekomfortowo.
W obliczu kłótni wspominała ciągle o "koleżkach" - "idź do koleżków lepiej", "tak to mów swoim koleżkom, a nie mi", lub o rodzinie - przedstawiając mnie jako maminsynka (co absolutnie nie jest prawdą, w domu bywam raz na 1/2 miesiące, z rodzicami rozmawiam raz w tygodniu), podczas gdy ona potrafi codziennie wisieć z ojcem na telefonie.
Wyrażała w ten sposób chyba swego rodzaju żal - jej nieliczni znajomi mieszkali w innych miastach, z rodzicami ma dość toksyczną relację - są bardzo zaborczy, nie znoszą sprzeciwu, psycholog później określił ją jako DDD.
Zauważyłem też, że jej niezależność prysła, potrzebowała ciągłej uwagi, gdy gdzieś wyjeżdżałem musieliśmy wcześniej wspólnie jechać na zakupy, bo sama by nie poszła, ani nic nie ugotowała. Praktycznie nigdzie nie jeździła sama, musiałem jeździć z nią dosłownie wszędzie. Przez przeszło rok wspólnego mieszkania ani razu nie miałem "wolnej chaty", to chyba o czymś świadczy.
Spędzamy mnóstwo czasu razem, a dodatkowo oboje pracujemy zdalnie, poza moimi wyjściami i wyjazdami praktycznie się nie rozstajemy. Wydaje mi się, że to dla niej cały czas mało. Ciągle wymaga ode mnie dowodów na moje przywiązanie. Po miesiącu mieszkania w pierwszym mieszkaniu powiedziała, że chce się wyprowadzić, bo nie czuje się tu dobrze - wymagała ode mnie wypowiedzenia umowy i rychłej wyprowadzki, mimo że dopiero się wprowadziliśmy, po długich tygodniach poszukiwań mieszkania na wynajem. Później zaczela przebąkiwać o tym, że bardzo chce, żebyśmy się wyprowadzili do innego miasta (kilkaset kilometrów dalej, bez konkretnego powodu), bo "będąc związku mamy tworzyć własną codzienność, to że znajomi i rodzina nie będą w pobliżu nie powinno mieć dla mnie żadnego znaczenia. Ostatnio pojawiły się nagminne aluzje odnośnie pierścionka, bo na co mamy czekać.
Próbowaliśmy już nawet terapii dla par, byliśmy na dwóch spotkaniach, ale nie przypasowała jej pani psycholog - wg mojej dziewczyny była stronnicza.
Ja jestem w kropce, z jednej strony sporo "zainwestowalem" w tę relację, potrafi być między nami naprawdę bardzo dobrze, ale bardzo często się po prostu duszę. Z kolei, nie wiem czy umiałbym to przerwać, ona jest bardzo emocjonalna, boję się jakby to przyjęła, wielokrotnie widziałem próbkę jej histerycznych relacji, nie chciałbym ostatecznie jej skrzywdzić, z drugiej strony nie chcę zatracić siebie...

6

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Niestety, ale jej nie zmienisz, nie da się tak normalnie żyć, powiedz jej, że wytrzymujesz tej zaborczości... w związku trzeba mieć też swoje życie.
Ona Cię tresuje... Dlatego nie ulegaj, bądź sobą, stawiaj na swoim, jak nie zrozumie, pozostaje się rozstać.

Być może ta dysfunkcyjna rodzina pozostawiła piętno, ale to jej problem, nie Twój, nic z tym nie zrobisz.

7 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-09-25 13:58:35)

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
Adam200901 napisał/a:
Legat napisał/a:

Już poprzedni twój wątek, wywołał niemałe poruszenie na forum. Okazuje się, że dalej jesteś z tą kobietą, która jak może walczy o twoją uwagę, skutecznie utrudniając ci życie. A kompletnie nie chce zmienić nic, w swoim podejściu do siebie i do życia. No ale twierdzisz, że ją kochasz i jak w poprzednim związku, tak i teraz, nasze pisanie niewiele zapewne zmieni. Zatem jeśli kochasz, to cierp.

Generalnie, zaczynam sobie uświadamiać pewne rzeczy. W moim poprzednim poważnym, acz szczeniackim związku (większość czasu na odległość) byłem z indywidualistką (może nieco narcystyczną), wychowaną w duchu własnej wyjątkowości. Chcąc zatrzymać ją przy sobie, zwrócić jej uwagę sam wykazywałem zachowania toksyczne, dążąc do symbiozy, a im bardziej chciałem jej przy sobie, tym bardziej oddalała się ode mnie.
Po rozstaniu spędziłem trochę czasu sam ze sobą i choć okres bycia singlem nie trwał u mnie długo (8 miesięcy), to okoliczności (pandemia) sprawiły, że mogłem dobrze poznać swoje potrzeby, zrozumieć błędy i polubić własne towarzystwo. Odbudowałem zaniedbane relacje ze znajomymi, poznawałem nowych ludzi, generalnie robiłem to, co powinien robić 20-kilku latek - korzystałem z życia.
Moja obecna dziewczyna zaintrygowała mnie swoją interesującą osobowością, niezależnością i zaradnością.
Świetnie się dogadywaliśmy, była między nami iskra. Początkowo spotykaliśmy się w weekendy, bo mieszkaliśmy 70 km od siebie. Wreszcie, zdecydowaliśmy się zamieszkać wspólnie (z jej inicjatywy).
W pewnym momencie mocno zaczęły irytować mnie jej codzienne aluzje dotyczące tego, że nie jest najważniejszą osobą w moim życiu. Wcześniej ignorowałem podobne zachowania, traktując je jako przejaw miłości i przywiązania, krótko mówiąc myślałem, że jej po prostu bardzo zależy (sam postępowałem podobnie w poprzedniej relacji).
Natomiast w momencie, gdy każde moje wyjście z kumplami, czy samotne wyjazdy wywoływały w niej uczucie lęku, przez co okres przed tymi wydarzeniami poprzedzały kłótnie i wywoływanie we mnie poczucia winy, zacząłem się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego.
Bardzo często, gdy zabierałem ją do znajomych, czy rodziny kończyło się to jej komentarzami i pretensjami, że rzekomo nikt nie zwracał na nią uwagi, nie zagadywał, przez co czuła się niekomfortowo.

Wyrażała w ten sposób chyba swego rodzaju żal - jej nieliczni znajomi mieszkali w innych miastach, z rodzicami ma dość toksyczną relację - są bardzo zaborczy, nie znoszą sprzeciwu, psycholog później określił ją jako DDD.
Zauważyłem też, że jej niezależność prysła, potrzebowała ciągłej uwagi, gdy gdzieś wyjeżdżałem musieliśmy wcześniej wspólnie jechać na zakupy, bo sama by nie poszła, ani nic nie ugotowała. Praktycznie nigdzie nie jeździła sama, musiałem jeździć z nią dosłownie wszędzie. Przez przeszło rok wspólnego mieszkania ani razu nie miałem "wolnej chaty", to chyba o czymś świadczy.
Spędzamy mnóstwo czasu razem, a dodatkowo oboje pracujemy zdalnie, poza moimi wyjściami i wyjazdami praktycznie się nie rozstajemy. Wydaje mi się, że to dla niej cały czas mało. Ciągle wymaga ode mnie dowodów na moje przywiązanie. Po miesiącu mieszkania w pierwszym mieszkaniu powiedziała, że chce się wyprowadzić, bo nie czuje się tu dobrze - wymagała ode mnie wypowiedzenia umowy i rychłej wyprowadzki, mimo że dopiero się wprowadziliśmy, po długich tygodniach poszukiwań mieszkania na wynajem. Później zaczela przebąkiwać o tym, że bardzo chce, żebyśmy się wyprowadzili do innego miasta (kilkaset kilometrów dalej, bez konkretnego powodu), bo "będąc związku mamy tworzyć własną codzienność, to że znajomi i rodzina nie będą w pobliżu nie powinno mieć dla mnie żadnego znaczenia. Ostatnio pojawiły się nagminne aluzje odnośnie pierścionka, bo na co mamy czekać.
Próbowaliśmy już nawet terapii dla par, byliśmy na dwóch spotkaniach, ale nie przypasowała jej pani psycholog - wg mojej dziewczyny była stronnicza.
Ja jestem w kropce, z jednej strony sporo "zainwestowalem" w tę relację, potrafi być między nami naprawdę bardzo dobrze, ale bardzo często się po prostu duszę. Z kolei, nie wiem czy umiałbym to przerwać, ona jest bardzo emocjonalna, boję się jakby to przyjęła, wielokrotnie widziałem próbkę jej histerycznych relacji, nie chciałbym ostatecznie jej skrzywdzić, z drugiej strony nie chcę zatracić siebie...

No, i właśnie. Za dużo jej u ciebie i nie dajesz rady. Z kolei jej pasuje, żebyście cały czas byli razem. W mojej ocenie wygląda to tak, że ty chciałbyś  się wreszcie urwać, a ona przeciwnie, wszystko mieć pod kontrolą. Obydwoje dorośnijcie. Ty zdecyduj czy naprawdę odpowiada ci taki stan rzeczy. Dziewczyna musi sama zdobyć przekonanie, że nie zawsze możecie być razem, a ona w tym czasie, kiedy ciebie nie ma, może robić mnóstwo ciekawych rzeczy, o których teraz nawet nie pomyśli.  Jeśli jej nie odpowiadają twoi znajomi, to też coś znaczy.
Może idźcie na terapię z innym psychologiem?

8

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Zachowanie Twojej dziewczyny jest niedojrzałe. Taka zaborczość, zwlaszcza, jesli chodzi o kontakty z rodziną, nie sa normalne.
Postaw na siebie, i swoje potrzeby, nie pozwalaj sie ograniczać, bo to nie słuzy ani Tobie, ani jej.
Terapia dla niej, a jesli nie zechce, rozstanie.

9

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Jasne, wszystko, co piszecie jest prawdą, natomiast pytanie brzmi, jak zakończyć tego typu relację. Moja partnerka od kilku miesięcy bierze antydepresanty, potrafi momentalnie wybuchnąć, krzyczeć, że mnie nienawidzi, po czym rozpłakać się histerycznie mówiąc, że jest świadoma tych wszystkich rzeczy, ale po prostu jestem jedyną osobą, z którą może porozmawiać, bo nie ma nikogo, do kogo może się odezwać, poza tym czuje sie bardzo samotna i nic nie sprawia jej radości, często mówi też, że nie widzi sensu i celu w życiu. Z każdą tego typu sytuacją coś we mnie umiera i najchętniej spakowałbym walizki i wyprowadziłbym się, natomiast blokujenie wizja tego, że ona tego nie wytrzyma.

10

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
Adam200901 napisał/a:

Jasne, wszystko, co piszecie jest prawdą, natomiast pytanie brzmi, jak zakończyć tego typu relację. Moja partnerka od kilku miesięcy bierze antydepresanty, potrafi momentalnie wybuchnąć, krzyczeć, że mnie nienawidzi, po czym rozpłakać się histerycznie mówiąc, że jest świadoma tych wszystkich rzeczy, ale po prostu jestem jedyną osobą, z którą może porozmawiać, bo nie ma nikogo, do kogo może się odezwać, poza tym czuje sie bardzo samotna i nic nie sprawia jej radości, często mówi też, że nie widzi sensu i celu w życiu. Z każdą tego typu sytuacją coś we mnie umiera i najchętniej spakowałbym walizki i wyprowadziłbym się, natomiast blokujenie wizja tego, że ona tego nie wytrzyma.

O, to już koniecznie psycholog dla niej. Ona w ten sposób walczy, żebyś nie odszedł. Czyli ona normalnie by mogła być inna, ale uważa, że ma tylko ciebie.  A to wcale nie musi być prawdą. Może kup jej psa?

11

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
Tamiraa napisał/a:
Adam200901 napisał/a:

Jasne, wszystko, co piszecie jest prawdą, natomiast pytanie brzmi, jak zakończyć tego typu relację. Moja partnerka od kilku miesięcy bierze antydepresanty, potrafi momentalnie wybuchnąć, krzyczeć, że mnie nienawidzi, po czym rozpłakać się histerycznie mówiąc, że jest świadoma tych wszystkich rzeczy, ale po prostu jestem jedyną osobą, z którą może porozmawiać, bo nie ma nikogo, do kogo może się odezwać, poza tym czuje sie bardzo samotna i nic nie sprawia jej radości, często mówi też, że nie widzi sensu i celu w życiu. Z każdą tego typu sytuacją coś we mnie umiera i najchętniej spakowałbym walizki i wyprowadziłbym się, natomiast blokujenie wizja tego, że ona tego nie wytrzyma.

O, to już koniecznie psycholog dla niej. Ona w ten sposób walczy, żebyś nie odszedł. Czyli ona normalnie by mogła być inna, ale uważa, że ma tylko ciebie.  A to wcale nie musi być prawdą. Może kup jej psa?

To absolutnie nie jest prawdą, ma 2 przyjaciółki, z tym, że mieszkające daleko. Gdy proponuję jej, że jeżeli chce, to możemy częściej wychodzić że znajomymi parami, to może złapie z kimś kontakt, to fuka na mnie, że nie jest desperatką... Co do zwierzaka, to ostatnio poszedłem tym tropem i od 2 tygodni ma kota

12

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Pytanie jest, czy chcesz z nią byc, czy konczyc związek, bo to nie wynika z twoich postow.

Adam200901 napisał/a:

Gdy proponuję jej, że jeżeli chce, to możemy częściej wychodzić że znajomymi parami, to może złapie z kimś kontakt, to fuka na mnie, że nie jest desperatką...

A w czym ona tu widzi desperację?

13

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Ma dziewczyna problem i to się nie zmieni.
Na co konkretnie bierze antydepresanty, leczy się u psychiatry?

Powinieneś myśleć głównie o sobie, czy chcesz się męczyć w takiej relacji czy nie, więc się z tym pogódź, albo pomału się odsuwaj.

14

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Jak powinieneś zakończyć? Czytając o jej problemach nasuwa mi się tylko to - szybko, zdecydowanie i odciąć się w 100%. Czym dłużej będziesz zwlekał tym gorzej.

15

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
KoloroweSny napisał/a:

Jak powinieneś zakończyć? Czytając o jej problemach nasuwa mi się tylko to - szybko, zdecydowanie i odciąć się w 100%. Czym dłużej będziesz zwlekał tym gorzej.

Tak by było najlepiej, ale na to autor nie jest gotowy, dlatego wg mnie na początek lepiej być sobą i nie ulegać jej presji, ignorować lamenty, wtedy jest szansa, że sama dojdzie do wniosku, że taki związek nie dla niej...

16

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
wieka napisał/a:
KoloroweSny napisał/a:

Jak powinieneś zakończyć? Czytając o jej problemach nasuwa mi się tylko to - szybko, zdecydowanie i odciąć się w 100%. Czym dłużej będziesz zwlekał tym gorzej.

Tak by było najlepiej, ale na to autor nie jest gotowy, dlatego wg mnie na początek lepiej być sobą i nie ulegać jej presji, ignorować lamenty, wtedy jest szansa, że sama dojdzie do wniosku, że taki związek nie dla niej...

Racja. Na pewno ignorować lamenty, spodziewam się niezłej akcji. Ale on też nie może wiecznie czekać, aż będzie dobry moment. Jakoś nie wiem, przemyśleć, zebrać się w sobie i zdecydowanym ruchem odciąć się totalnie.

17 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-09-27 11:34:08)

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
Szeptuch napisał/a:

Skoro ona ma problem z tym, że raz na kilka miesięcy odwiedzisz rodzinę, teraz gdy jest twoją dziewczyna to pomyśl sobie co będzie odwalała gdy zostanie żona?

To nie do końca prawda. smile
Gdy ja sobie pomyślę co odwalałam przez pierwsze 2 lata związku z mężem (jeszcze wtedy chłopakiem), gdy ten jechał gdzieś sam, to mi wstyd. big_smile
Owszem, zgadzałam się, ale chodziłam smutna, a potem - gdy wyjechał na weekend - dzwoniłam np. w sobotę i obrażałam się o byle głupotę oczekując że od razu wróci, choć miał wrócić w niedzielę.

Potem mi po prostu przeszło i obecnie sama go wyganiam żeby gdzieś jechał, pakuję go, daję buziaka i życzę dobrej zabawy, ciesząc się że pobędę sama. W czasie jego wyjazdu nigdy do niego nie dzwonię, bo namiętnie korzystam z wolnej chaty big_smile (w tym sensie że robię co chcę, głośno śpiewam, nie robię obiadów itd.)

Teraz jest wręcz odwrotnie. Ja akurat nigdy nie wyjeżdżam na parę dni, ale bywam u mamy na parę godzin, to mąż dzwoni i pyta kiedy wracam bo dziwnie mu samemu.

18

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Madoja.
W takim razie cofam to co napisałem.

Ale myślę ze bardzo dużo zależy w jakiej jest to formie, jaka jest tego intensywność, no i przede wszystkim jak to odbiera partner.
Widocznie twój mąż odbierał to(jak się okazało słusznie) jako przejaw twojej wielkiej miłości do niego, a nie jako forma kontroli czy wręcz despotii.
Tak samo jak przejawy zazdrości mogą być odbierane jako coś uroczego, potwierdzającego uczucie albo jak cos toksycznego wprawiające w nerwice.
To gdzie leży granica jest sprawą indywidualna.
A akurat w tej sprawie, autor czuje sie przytłoczony zachowaniem partnerki.
U mnie z kolei ten telefon zawsze jest.
Jak ja czy żona jedziemy gdzieś w swoim gronie przyjaciół czy na jakieś kursy/szkolenia to żadne z nas nie uśnie bez tego jednego telefonu tuz przed snem.

19

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
Szeptuch napisał/a:

Ale myślę ze bardzo dużo zależy w jakiej jest to formie, jaka jest tego intensywność, no i przede wszystkim jak to odbiera partner.
Widocznie twój mąż odbierał to(jak się okazało słusznie) jako przejaw twojej wielkiej miłości do niego, a nie jako forma kontroli czy wręcz despotii.

Sądzę że wówczas mój mąż odbierał to trochę jak tyranię, bo za każdym razem pytał CZY MOŻE gdzieś jechać. Nie chciałam być suką, więc zgadzałam się, ale jednocześnie byłam smutna, zła, czepialska, wciąż mu to wypominałam. Miałam nadzieję że dzięki moim fochom zrezygnuje z wyjazdu. smile

Teraz już nie pyta czy może, ale informuje że wtedy i wtedy wyjeżdża. A ja zacieram ręce. cool
Pamiętam jak dawno temu koleżanka-mężatka mi powiedziała "zobaczysz, za jakiś czas będziesz się cieszyła gdy będzie gdzieś wyjeżdżał", a ja sobie myślałam "nigdy!". A jednak naprawdę tak jest.

Sądzę że często w "świeżym" związku są takie napady zazdrości, oburzenie gdy druga osoba wyjeżdża sama. Bo jest to wtedy jeszcze niepewny grunt, nie wiadomo czego się spodziewać. Jest to też ta faza związku, gdy jesteśmy gorąco zakochani i chcemy spędzać z tym kimś każdą wolną chwilę, smuci że ktoś bawi się dobrze bez nas. A w długim związku nie tylko wiemy już jaki ktoś jest, ufamy mu w 100%, to jeszcze tęsknimy za paroma dniami samotności.

Szeptuch napisał/a:

Jak ja czy żona jedziemy gdzieś w swoim gronie przyjaciół czy na jakieś kursy/szkolenia to żadne z nas nie uśnie bez tego jednego telefonu tuz przed snem.

Mój mąż akurat wyjeżdża zawsze w miejsca, gdzie będzie pił. Są to albo zloty facetów z jakiejś gry komputerowej, albo integracje z pracy. Więc nie zawracam mu dupy, tym bardziej przed snem, gdy jest pijany. Kiedyś to byłoby dla mnie nie do pomyślenia, a teraz mu ufam.

20

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy
madoja napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Ale myślę ze bardzo dużo zależy w jakiej jest to formie, jaka jest tego intensywność, no i przede wszystkim jak to odbiera partner.
Widocznie twój mąż odbierał to(jak się okazało słusznie) jako przejaw twojej wielkiej miłości do niego, a nie jako forma kontroli czy wręcz despotii.

Sądzę że wówczas mój mąż odbierał to trochę jak tyranię, bo za każdym razem pytał CZY MOŻE gdzieś jechać. Nie chciałam być suką, więc zgadzałam się, ale jednocześnie byłam smutna, zła, czepialska, wciąż mu to wypominałam. Miałam nadzieję że dzięki moim fochom zrezygnuje z wyjazdu. smile

Teraz już nie pyta czy może, ale informuje że wtedy i wtedy wyjeżdża. A ja zacieram ręce. cool
Pamiętam jak dawno temu koleżanka-mężatka mi powiedziała "zobaczysz, za jakiś czas będziesz się cieszyła gdy będzie gdzieś wyjeżdżał", a ja sobie myślałam "nigdy!". A jednak naprawdę tak jest.

Sądzę że często w "świeżym" związku są takie napady zazdrości, oburzenie gdy druga osoba wyjeżdża sama. Bo jest to wtedy jeszcze niepewny grunt, nie wiadomo czego się spodziewać. Jest to też ta faza związku, gdy jesteśmy gorąco zakochani i chcemy spędzać z tym kimś każdą wolną chwilę, smuci że ktoś bawi się dobrze bez nas. A w długim związku nie tylko wiemy już jaki ktoś jest, ufamy mu w 100%, to jeszcze tęsknimy za paroma dniami samotności.

Szeptuch napisał/a:

Jak ja czy żona jedziemy gdzieś w swoim gronie przyjaciół czy na jakieś kursy/szkolenia to żadne z nas nie uśnie bez tego jednego telefonu tuz przed snem.

Mój mąż akurat wyjeżdża zawsze w miejsca, gdzie będzie pił. Są to albo zloty facetów z jakiejś gry komputerowej, albo integracje z pracy. Więc nie zawracam mu dupy, tym bardziej przed snem, gdy jest pijany. Kiedyś to byłoby dla mnie nie do pomyślenia, a teraz mu ufam.

Ale tu nie ma kalki, zachowywałaś się iracjonanie, ale nie awanturowałaś się. Oni mieszkają rok ze sobą i nic się nie zmienia w tej kwestii i nie zmieni, i nie ma nic wspólnego z miłością. Tu chodzi też o podporządkowanie. I dziewczyna nie ma wlasnego życia, uwiesiła się/oplotła bluszczem... Można się udusić w takim związku.

21

Odp: Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Madoja:
Wiesz, ani ja ani zona czy nasi przyjaciele nie pijemy alkoholu więc nie ma problemu z rozmową na koniec dnia.
Czy tow ogóle chodzi o zaufanie czy jego brak?
Wydaje mi sie ze nie.
Jakoś naturalne dla nas jest to że zadzwonimy że dojechaliśmy już na miejsce.
Czy właśnie ten telefon przed snem aby usłyszeć swój głos i po prostu chwile porozmawiać "jak minął dzień"
Moja żona straciła swojego poprzedniego męża w wypadku, wiec poprosiła mnie "żebym sie meldował" jak jadę gdzieś dalej samochodem.
I tak zostało.

Posty [ 21 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek a osobne wyjscia/wyjazdy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024