Pan Bóg miłosieny? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Pan Bóg miłosieny?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 93 z 93 ]

66

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:

. Czy jesteś w stanie oddać życie za moje grzechy?

No musiałbyś najpierw przybliżyć jej, co to miałby oznaczać, bo posługujesz się hermetycznym językiem branżowym. Ludzie z zewnątrz nie koniecznie muszą to rozumieć.
No i musiałbyś jej zagwarantować, że po oddaniu dalej będzie żyła, bo przecież ten brodaty cwaniaczek o tym wiedział, więc łatwo mu przychodziły popisy.

67

Odp: Pan Bóg miłosieny?
kajmanka napisał/a:
Legat napisał/a:

. Czy jesteś w stanie oddać życie za moje grzechy?

No musiałbyś najpierw przybliżyć jej, co to miałby oznaczać, bo posługujesz się hermetycznym językiem branżowym. Ludzie z zewnątrz nie koniecznie muszą to rozumieć.
No i musiałbyś jej zagwarantować, że po oddaniu dalej będzie żyła, bo przecież ten brodaty cwaniaczek o tym wiedział, więc łatwo mu przychodziły popisy.

No i wpadłaś smile
Teraz Legat będzie Ci kładł do głowy,żebyś posłuchała jego cennych rad i zluzowała majty- tekst gimbazy smile i że to wszystko szkodzi zdrowiu smile
Trzeba naprawdę poważnie się zastanowić zanim Legatowi odpowiesz bo będzie tak mendził jak i mi-jak tylko coś napisałam to on od razu tu był smile
Może to jakaś toksyczna miłość, a Ty jesteś kolejną ofiarą? XD Uważaj na siebie smile

68 Ostatnio edytowany przez KarminowaRóża (2022-10-20 17:09:45)

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Tamiraa napisał/a:

Ludzie od wieków podpierali się imieniem Boga. Wiem, że chodzi o to jak Bóg może być miłosierny skoro pozwala na wojny i okrucieństwa. W moim przekonaniu wojny wszczynają ludzie, i to oni gotują innym okrutny los. Oprócz tego jest masa  nieuleczalnie chorych, sporo się dzieje niesprawiedliwości na świecie. Spytacie, gdzie jest w tym wszystkim Bóg. Ja nie czuję się kompetentna, żeby odpowiadać  na takie pytania, A czy Biblia na to odpowiada? No, może Księga Hioba może być odpowiedzią.

Tak Biblia odpowiada: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana...,"

" Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!"

Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.

Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa.

Ja rozumiem w ten sposób, że my jako słudzy naszego Boga mamy Go naśladować w cierpieniu, ponieważ cierpienie jest jedynym sposobem którym wybawia się dusze od wiecznego potępienia. My składając ofiarę Bogu z naszego cierpienia w połączeniu z modlitwą możemy ocalić nas samych, naszych bliskich i inne dzieci Boga od zguby wiecznej.
Za to będzie w niebie nagroda, jak powiedział św. Paweł zachwycony do trzeciego nieba.
Pan Jezus powiedział do św. Conchity "O gdybyś wiedziała jaką chwałę ci szykuję w niebie - nigdy nie poprosiłabyś o zabranie ci cierpienia."
Cierpienie niewinnych podtrzymuje istnienie świata.

Ja widzę w ten sposób miłosierdzie Boga:
po pierwsze stworzył mnie - a więc powołał z nicości do bytu. Czyż mógł mi dać większy dar niż moje istnienie?
po drugie - kocha mnie, stworzył mnie do miłości, tylko po to istniejemy, aby kochać i na sądzie będziemy sądzeni z miłości - tylko to ma zasługę co uczynimy z miłości do Boga lub do drugiego człowieka;
przychodzi w życiu każdego człowieka taki czas, że zdaje sobie w końcu sprawę, że tak naprawdę jest tam gdzieś w środku sam - to znaczy, że jego bliscy wcale nie są z nim aż tak blisko, kiedy zdaje sobie sprawę jak niewiele na tym świecie jest prawdziwej bezinteresownej miłości, najbliższa ideału jest miłość matki i dziecka, czasami zdarza się między małżonkami i wtedy kiedy przychodzi smutek - ta ogromna potrzeba bycia kochanym tylko dla nas samych a nie da korzyści jakie ktoś z nas ma - tę potrzebę wypełnia Chrystus - tylko On za mnie wycierpiał okrutną mękę duchową i cielesną, trwogę śmierci i konanie w bólu. Kiedy o tym myślę, wiem że jest ktoś kto mnie kocha i ja Mu wierzę, w jego miłosierdzie dla mnie grzesznej, bo powiedział do dobrego łotra "dziś ze mną będziesz w raju".

69

Odp: Pan Bóg miłosieny?
KarminowaRóża napisał/a:

Pan Jezus powiedział do św. Conchity "O gdybyś wiedziała jaką chwałę ci szykuję w niebie - nigdy nie poprosiłabyś o zabranie ci cierpienia."
Cierpienie niewinnych podtrzymuje istnienie świata.

.

Mogłabyś rozwinąć, czemu uważasz, że cierpienie niewinnych podtrzymuje istnienie  świata?

70

Odp: Pan Bóg miłosieny?
KarminowaRóża napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Ludzie od wieków podpierali się imieniem Boga. Wiem, że chodzi o to jak Bóg może być miłosierny skoro pozwala na wojny i okrucieństwa. W moim przekonaniu wojny wszczynają ludzie, i to oni gotują innym okrutny los. Oprócz tego jest masa  nieuleczalnie chorych, sporo się dzieje niesprawiedliwości na świecie. Spytacie, gdzie jest w tym wszystkim Bóg. Ja nie czuję się kompetentna, żeby odpowiadać  na takie pytania, A czy Biblia na to odpowiada? No, może Księga Hioba może być odpowiedzią.

Tak Biblia odpowiada: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana...,"

" Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!"

Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.

Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa.

Ja rozumiem w ten sposób, że my jako słudzy naszego Boga mamy Go naśladować w cierpieniu, ponieważ cierpienie jest jedynym sposobem którym wybawia się dusze od wiecznego potępienia. My składając ofiarę Bogu z naszego cierpienia w połączeniu z modlitwą możemy ocalić nas samych, naszych bliskich i inne dzieci Boga od zguby wiecznej.
Za to będzie w niebie nagroda, jak powiedział św. Paweł zachwycony do trzeciego nieba.
Pan Jezus powiedział do św. Conchity "O gdybyś wiedziała jaką chwałę ci szykuję w niebie - nigdy nie poprosiłabyś o zabranie ci cierpienia."
Cierpienie niewinnych podtrzymuje istnienie świata.

Ja widzę w ten sposób miłosierdzie Boga:
po pierwsze stworzył mnie - a więc powołał z nicości do bytu. Czyż mógł mi dać większy dar niż moje istnienie?
po drugie - kocha mnie, stworzył mnie do miłości, tylko po to istniejemy, aby kochać i na sądzie będziemy sądzeni z miłości - tylko to ma zasługę co uczynimy z miłości do Boga lub do drugiego człowieka;
przychodzi w życiu każdego człowieka taki czas, że zdaje sobie w końcu sprawę, że tak naprawdę jest tam gdzieś w środku sam - to znaczy, że jego bliscy wcale nie są z nim aż tak blisko, kiedy zdaje sobie sprawę jak niewiele na tym świecie jest prawdziwej bezinteresownej miłości, najbliższa ideału jest miłość matki i dziecka, czasami zdarza się między małżonkami i wtedy kiedy przychodzi smutek - ta ogromna potrzeba bycia kochanym tylko dla nas samych a nie da korzyści jakie ktoś z nas ma - tę potrzebę wypełnia Chrystus - tylko On za mnie wycierpiał okrutną mękę duchową i cielesną, trwogę śmierci i konanie w bólu. Kiedy o tym myślę, wiem że jest ktoś kto mnie kocha i ja Mu wierzę, w jego miłosierdzie dla mnie grzesznej, bo powiedział do dobrego łotra "dziś ze mną będziesz w raju".

Mam wrażenie,że nieco sobie zaprzeczasz.
Bóg Cię stworzył do cierpienia a nie do miłości - tak na początku napisałaś.
Serio,z miłości można komuś zadawać tak straszną karę jak wieczny niebyt?
Powiedz mi tak szczerze- co to znaczy,że on wycierpiał za Ciebie mękę? Czyli,że Ty tej męki nie będziesz cierpieć? Czy tak każdy sobie będzie cierpiał i może to pomoże jakiemuś człowiekowi? Napisałaś,że trzeba go naśladować w cierpieniu-czyli właściwie po co cierpieć? Bo to komuś pomoże? W czym? W sumie Twój bóg już za wszystkich ludzi cierpiał- a jakoś nie pomogło to umierającym na wojnach, w ciężkich chorobach,wypadkach.

71

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Tamiraa napisał/a:

Mogłabyś rozwinąć, czemu uważasz, że cierpienie niewinnych podtrzymuje istnienie  świata?

Wpis KarminowaRóża jest bardzo mądry, ale trzeba zapewne do niego małego wyjaśnienia.
My ludzie żyjemy w złudzeniu i błędnym przeświadczeniu o sobie. Wpis Karminowej zaczyna się od zdania o słudze i panu. Człowiekowi często wydaje się, że jest panem, a sługą jest Bóg. Że to on może rozporządzać i żądać wiele od Boga.
Pozycja człowieka teraz w tym życiu, jest jeszcze gorsza. Nie ma nic, jest goły i wesoły. Wszystko dostał od Boga: życie, talent, możliwości. Ale tego nie rozumie. Nadal wydaje się mu, że to on jest  panem. Do tego człowiek często urabia Boga na swoje podobieństwo, wiele Bogu zarzuca, często gardzi nim.
Bóg jest wszechmocny, do niego należy wszystko i z jego punktu widzenia, takie zachowanie człowieka, to niewdzięczność, często niegodziwość.
Przy duchowym podejściu, jest scena między Bogiem, a Szatanem. Szatan mówi do Boga widzisz jacy są ci ludzie? Wredni, grzeszni, niewdzięczni. Trzeba z nimi wreszcie skończyć. Bóg pokazuje ogromną cierpliwość, ale też zgadza aby Szatan mógł wykazać swoje twierdzenie. Sam Bóg twierdzi, że co by się nie działo, to i tak człowiek przynajmniej niewielu przy nim wytrwa, nie będzie Bogu mówiąc kolokwialnie podskakiwał. Dlatego cierpienie tych niewielu niewinnych pozwala Bogu, wygrać z Szatanem.

72 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2022-10-21 09:54:36)

Odp: Pan Bóg miłosieny?

big_smile

73

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Mogłabyś rozwinąć, czemu uważasz, że cierpienie niewinnych podtrzymuje istnienie  świata?

Wpis KarminowaRóża jest bardzo mądry, ale trzeba zapewne do niego małego wyjaśnienia.
My ludzie żyjemy w złudzeniu i błędnym przeświadczeniu o sobie. Wpis Karminowej zaczyna się od zdania o słudze i panu. Człowiekowi często wydaje się, że jest panem, a sługą jest Bóg. Że to on może rozporządzać i żądać wiele od Boga.
Pozycja człowieka teraz w tym życiu, jest jeszcze gorsza. Nie ma nic, jest goły i wesoły. Wszystko dostał od Boga: życie, talent, możliwości. Ale tego nie rozumie. Nadal wydaje się mu, że to on jest  panem. Do tego człowiek często urabia Boga na swoje podobieństwo, wiele Bogu zarzuca, często gardzi nim.
Bóg jest wszechmocny, do niego należy wszystko i z jego punktu widzenia, takie zachowanie człowieka, to niewdzięczność, często niegodziwość.
Przy duchowym podejściu, jest scena między Bogiem, a Szatanem. Szatan mówi do Boga widzisz jacy są ci ludzie? Wredni, grzeszni, niewdzięczni. Trzeba z nimi wreszcie skończyć. Bóg pokazuje ogromną cierpliwość, ale też zgadza aby Szatan mógł wykazać swoje twierdzenie. Sam Bóg twierdzi, że co by się nie działo, to i tak człowiek przynajmniej niewielu przy nim wytrwa, nie będzie Bogu mówiąc kolokwialnie podskakiwał. Dlatego cierpienie tych niewielu niewinnych pozwala Bogu, wygrać z Szatanem.

Przedstawiasz jakoby Bóg karcił człowieka  poprzez zadawanie mu cierpień.

74

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Tamiraa napisał/a:

Przedstawiasz jakoby Bóg karcił człowieka  poprzez zadawanie mu cierpień.

Tu jest kłopot z perspektywą patrzenia na to wszystko. My ludzie mamy z tym duży problem. Najczęściej wykładamy się na zdaniu: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana". No jak to? Przecież ja sobie pan i władca. A za tym idzie uczłowieczenie Boga, pretensje itd.

75 Ostatnio edytowany przez kajmanka (2022-10-21 11:04:26)

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:

Sługa nie jest większy od swego pana

Więc po co się stawiać w jakieś poniżającej relacji sługa-pan. Nikt miłosierny nie chciałby być w takiej relacji, więc lepiej się tam nie wpychać. Chyba pcha tam tylko resentyment smile

76

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Przedstawiasz jakoby Bóg karcił człowieka  poprzez zadawanie mu cierpień.

Tu jest kłopot z perspektywą patrzenia na to wszystko. My ludzie mamy z tym duży problem. Najczęściej wykładamy się na zdaniu: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana". No jak to? Przecież ja sobie pan i władca. A za tym idzie uczłowieczenie Boga, pretensje itd.

Człowiekowi dana została wolna wola, nie jest sługą, bo może sam wybrać. Jeśli służy to znaczy, że sam chce.

77

Odp: Pan Bóg miłosieny?

Tamiraa ale to nie o to chodzi. Ok zostawmy to.

78

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Tamiraa napisał/a:
Legat napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Przedstawiasz jakoby Bóg karcił człowieka  poprzez zadawanie mu cierpień.

Tu jest kłopot z perspektywą patrzenia na to wszystko. My ludzie mamy z tym duży problem. Najczęściej wykładamy się na zdaniu: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana". No jak to? Przecież ja sobie pan i władca. A za tym idzie uczłowieczenie Boga, pretensje itd.

Człowiekowi dana została wolna wola, nie jest sługą, bo może sam wybrać. Jeśli służy to znaczy, że sam chce.

"Tamiraa ale to nie to chodzi". Któż może lepiej wiedzieć o co chodziło Karminowej Róży jak nie Legat?
Zadałaś jej pytanie- odpowiedział Ci Legat.
Ostatecznie dodał,że nie o to chodzi i nie będzie z Tobą dyskutował. big_smile

79 Ostatnio edytowany przez KarminowaRóża (2022-10-21 18:41:50)

Odp: Pan Bóg miłosieny?

Pojawiło się wiele aspektów, spróbuję się odnieść.

Cierpienie niewinnych.
Właśnie to zagadnienie od zawsze mnie nurtowało. Dlaczego Pan Bóg pozwala na cierpienie niewinnych np. dzieci?
Bardzo trudno było doszukać się tu odpowiedzi nawet u kompetentnych osób. Ostatecznie łącząc wypowiedzi różnych świętych oraz moje rozważania w całość doszłam do wniosku, że aby usunąć ze świata to cierpienie Bóg musiałby uczynić nas czymś na kształt robotów lub niewolników. Ta wizja wydaje mi się tak straszna, że trudno mi ją opisać słowami. Nie, nigdy nie chciałabym być istotą z góry zaprogramowaną. Wtedy nic nie miało by sensu, nie byłoby ani zasług, ani nagród, ani miłości, ani wolności, a może i świadomości.

Jedna kwestia mnie uderza to znaczy takie zestawienie - z jednej strony człowiek mówi jaki to Bóg jest okrutny, bo pozwala na cierpienie niewinnych, a zarazem ten człowiek mówi: tak można zabijać dzieci w łonach matek - czyli sam popiera jedną z największych zbrodni, odebranie życia niewinnej istocie w bestialski sposób. Kto tu jest okrutny: Bóg czy człowiek?

Ta formuła, że cierpienie niewinnych podtrzymuje losy świata, pojawiała się w wypowiedziach różnych świętych. Ja rozumiem ją tak, że jest przeciwwagą dla zbrodni którymi spływa świat. Jeśli ciężar ludzkich grzechów i zbrodni przewyższy dobro ludzi i duchowe ofiary cierpień niewinnych, wtedy Bóg zakończy bieg tego świata. Osobiście myślę na podstawie wiedzy zdobytej przez lata, że ci którzy na tej ziemi wycierpieli dużo i niewinnie jak dzieci, jak osoby które przyjmują cierpienie świadomie i ofiarowują za zbawienie innych otrzymają w niebie nagrodę przewyższająca wszelki umysł i przewyższającą wielokrotnie to cierpienie które przeszli.

Patrząc na to jak stworzony jest organizm człowieka, jakimi prawami np. fizyki i chemii rządzi się świat poznaję że mój Bóg jest wszechmogący i nieskończenie mądry - tu jest miejsce na moje zaufanie - a więc wierzę, że jeśli cierpienie jest na świecie to tak musi być i wierzę, że to niezawinione oraz przyjęte zostanie wynagrodzone nieskończoną szczęśliwością.

Jest jeszcze kwestia odpowiedzi na wezwanie osobiste Boga - czy zgodzisz się przyjąć cierpienie, aby ocalić np. naród, aby skrócić czas wojny i jej zbrodnie. Na takie wezwanie TAK odpowiedziały np. dzieci z Fatimy, Marta Robin, Faustyna. To do Faustyny Jezus powiedział - jedna jest cena za którą kupuje się dusze - to jest ofiara z cierpienia duchowego lub cielesnego.

Inny wymiar cierpienia np. ktoś ma brata/ ojca/żonę którzy są zatwardziałymi grzesznikami i bluźniercami, lecz on kocha tę bliską osobę i chce dla niej nieba a nie piekła, wtedy mówi do Boga - proszę Cię ocal ją a ja za to poniosę ofiarę i wtedy przychodzi to dobrowolne i świadomie podjęte cierpienie na wzór Chrystusa i sprawia, że ktoś się nawraca i staje się gorliwym katolikiem. Jest ocalony na wieki.

Tak, Bóg karci ludzi za grzech już tu na ziemi - po prostu pozwala ponosić ludziom konsekwencje swojego złego postępowania. To tak jak rodzic, który czasem musi być surowy dla dobra dziecka. I to jest Jego miłosierdzie, albowiem kiedy człowiek spotyka się z trudnościami, cierpieniem, wtedy zaczyna rozważać swoje postępowanie, co źle robi, zaczyna szukać rozwiązań i zbliża się do Boga, a więc do zbawienia swej duszy. Niejednokrotnie trudna droga jest dobra dla człowieka, ponieważ hartuje w dobrym jego charakter. Ten co ma wszystko i życie usłane różami często zapomina o Bogu i zbliża się do wiecznego potępienia.

Gdybyśmy nie grzeszyli nie trzeba byłoby zadośćuczynienia za grzech.
Chrystus, swoją śmiercią i krwią zapłacił za wszystkie grzechy świata od pierwszego, aż do ostatniego - zadość uczynił Bogu za te wszystkie zbrodnie, bluźnierstwa i świętokradztwa. Przed śmiercią w Ogrójcu ujrzał wszystkie te grzechy i naszą niewdzięczność i zdrady i odejścia, nawet wybranych. Pomyślcie sobie teraz jak straszny i odrażający to musiał być widok. Mimo to zdecydował się umrzeć za nas. Nie znaczy to jednak, że zdejmuje z nas odpowiedzialność osobistą za nasze postępowanie. Cóż by to było jakby i zbrodniarz i sprawiedliwy szli prosto do nieba. Jezus swoją śmiercią otworzył nam możliwość powrotu do Boga - bo my grzesząc mówimy Bogu NIE - dobrowolnie odwracamy się od Niego. Natomiast żałując i wyznając grzech z pokorą w sakramencie pokuty - wracamy do Boga i tu właśnie Bóg okazuje nam miłosierdzie - wybacza nam ciągle na nowo.

Bóg stworzył nas do miłości, po to byśmy odwzajemniali Jego miłość i kochali siebie nawzajem, ponieważ to daje nam szczęście. Cierpienie pojawiło się gdy człowiek zgrzeszył.

Wieczny niebyt nie jest karą - to piekło jest karą - a więc wieczne cierpienie i brak Boga. Człowiek sam to wybiera, swoim życiem mówi Bogu - nie chcę Cię, nie chcę Twoich przykazań, nie chcę czynić dobra, chcę czynić zło i Złemu służyć. W chwili śmierci ma ostateczną szansę wybrać Boga- ale czy będzie miał na tyle pokory skoro zawsze był egoistą? Pokora i pycha - oto dwie różne drogi, dwa różne źródła, jedno - cnót, drugie - grzechu.

Powołanie do życia z niebytu - tu mam na myśli, że przecież mogłabym nigdy się nie narodzić, ani żaden człowiek, a jednak jestem i cieszę się z tego, z tej szansy na życie tu na ziemi i na wieczne niebo, gdzie będzie tylko miłość, radość i piękno. Po prostu nie chciałabym nigdy nie zaistnieć. Dla mnie moje życie to największy dar.

80

Odp: Pan Bóg miłosieny?

Karminowa Różo, przeczytałam twój wywód. jednak jak dla mnie nic nowego nie wnosi i wcale mnie nie przekonuje. Średniowieczny Bóg jest karcący. A jednocześnie piszesz, że cierpienie to skutek grzechu.

81 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-10-22 12:49:01)

Odp: Pan Bóg miłosieny?
KarminowaRóża napisał/a:

Chrystus, swoją śmiercią i krwią zapłacił za wszystkie grzechy świata od pierwszego, aż do ostatniego - zadość uczynił Bogu za te wszystkie zbrodnie, bluźnierstwa i świętokradztwa. Przed śmiercią w Ogrójcu ujrzał wszystkie te grzechy i naszą niewdzięczność i zdrady i odejścia, nawet wybranych. Pomyślcie sobie teraz jak straszny i odrażający to musiał być widok.

Ja wróciłbym do trochę innego podejścia do szatana, jakie ukształtowało się w chrześcijaństwie, o którym już pisałem powyżej. Występuje on w roli oskarżyciela ludzi. Który ciągle wykazuje Bogu, że się pomylił odnośnie ludzi. Ci są wredni, egoistyczni, zdradzają, działają tylko dla własnej korzyści. I pyta: jeśli Bóg nie chce ich zgładzić, ukarać na co zasłużyli. To kto za te wszystkie niegodziwości zapłaci, bo sprawiedliwie być musi. Inaczej się Bogu nie godzi.

Tamiraa napisał/a:

Średniowieczny Bóg jest karcący.

Wtedy była zupełnie inna ludzka mentalność. Dodatkowo na szeroką skalę zaczęły działać, rózne grupy religijne (dziś nazwalibyśmy je sektami), szerzące różne herezje. Typu występujący również w Polsce biczownicy, wzywający do pokuty i wieszczący rychły koniec świata.

82 Ostatnio edytowany przez KarminowaRóża (2022-10-22 19:57:46)

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:

Ja wróciłbym do trochę innego podejścia do szatana, jakie ukształtowało się w chrześcijaństwie, o którym już pisałem powyżej. Występuje on w roli oskarżyciela ludzi.

Tak, diabeł to oskarżyciel:
- podsuwa myśli typu: Bóg ci tego nie wybaczy, nie zasługujesz na miłosierdzie, aby doprowadzić człowieka do rozpaczy;
- u św. Brygidy jest opis diabła jako oskarżyciela na sądzie, który przechodzi człowiek przed Bogiem, ma on zapisane wszystkie złe uczynki, a anioł stróż wszystkie dobre.

83 Ostatnio edytowany przez KarminowaRóża (2022-10-22 19:56:40)

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:

... bo sprawiedliwie być musi. Inaczej się Bogu nie godzi.

Oczywiście, że Bóg jest nie tylko miłosierny, ale i sprawiedliwy. Dopóki człowiek żyje zawsze może uciec się do  miłosierdzia Bożego, zawołać: Boże żałuję, wybacz mi, bo zginę na wieki. Natomiast po śmierci czeka nas  już tylko sprawiedliwość, za każde zło kara i za każde dobro nagroda.

Tu na ziemi też chcemy, aby przestępca poniósł karę. Owszem możemy mu wybaczyć, ale karę musi ponieść i dać zadośćuczynienie. To jest sprawiedliwe i wychowawcze. I dobre dla niego samego.
U Boga nic nie zginie ani się nie zatrze - jest napisane: pomsta należy do Boga - dlatego nie musimy się martwić, że np. nasza krzywda nie zostanie wyrównana - Bóg odda nam sprawiedliwość.

84

Odp: Pan Bóg miłosieny?

Św. Paweł przypomina w Liście do Rzymian:
„Bóg mówi do Mojżesza: Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, nad kim się lituję. Wybranie więc nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. Albowiem mówi Pismo do faraona: Po to właśnie cię wzbudziłem, aby okazać na tobie moją potęgę i żeby rozsławiło się moje imię po całej ziemi. A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym. (Rz 9,15-18).
Ciekawa jestem, jak to zinterpretujecie?

85

Odp: Pan Bóg miłosieny?

Pewne prawdy duchowe nie da się wytłumaczyć tylko lokalnie, to znacznie z punktu ludzkiego widzenia. W Biblii występują sprzeczności, bo przedstawiana jest też boska perspektywa.
Dobrym przykładem jest śmierć człowieka, która z naszego ludzkiego punktu widzenia często jest dramatem, ciężkim przeżyciem bliskich. Z boskiego punktu widzenia, to konieczność. A z technicznego to zmiana nośnika informacji.
Podobnie jest z faraonem. Z ludzkiego punktu widzenia, kierował nim egoizm, chciał utrzymać swoich niewolników, przez co podjął walkę z Bogiem, której wygrać nie mógł.
Z boskiego punktu widzenia, jego upór i egoizm został wykorzystany, do zamiarów Boga.

86

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Misinx napisał/a:

Jeśli w ogóle Bóg istnieje, to jest dla mnie bytem beznamiętnym. Tak jak prawa przyrody, prawa fizyki. To człowiek go próbuje humanizować, nadając mu ludzkie cechy, ale moim zdaniem to całkowicie błędne podejście.

Dlaczego tak sądzisz?

87 Ostatnio edytowany przez KarminowaRóża (2022-10-23 14:22:24)

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Tamiraa napisał/a:

Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, nad kim się lituję. [..]A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym.

W wielu miejscach Pisma Św. jest mowa o tym, że Bóg daje łaskę wybranym, że Duch Św. rozdaje swe dary komu chce i jak chce, że wielu jest powołanych, a mało  wybranych i że jedni są przeznaczeni do chwały a inni na zatracenie.

Wszyscy powołani jesteśmy do świętości. Święci - oni dostają największe łaski i najliczniejsze, ale też nie dzieje się to od razu. Jeśli nie odpowiadają na łaski im wyświadczone - wtedy nie postępują w świętości, nie rozwijają się duchowo, a więc marnują je, za co będą rozliczani po śmierci. Jeśli natomiast są wytrwali i odpowiadają swoją pokorą, modlitwą nocną, na kolanach, przed Najświętszym Sakramentem, znoszeniem trudów i przykrości dnia codziennego  w milczeniu, składając tym samym ofiarę Bogu - wtedy dostają coraz to nowe łaski. Pojawiają się zachwycenia w Bogu, objawienia, stygmaty, ocalenie wielu dusz od piekła. Jest to droga wybranych - ale i odpowiedzialność ogromna, bo jest napisane: "komu wiele dano, od tego wiele żądać będą".

Teresa Wielka powiedziała, że każdy kto codziennie poświęcał by czas na  modlitwę  i rozważanie o Bogu, a byłby przy tym pokorny, wnet doszedłby do wielkiej świętości.

I odwrotnie - jeśli człowiek popełnia grzech ciężki - traci łaskę, oddala się od Światła i Źródła Mądrości i gdy będzie dokładał grzech do grzechu - jego serce stanie się zatwardziałe - zawładnie nim pycha i zaćmi się jego umysł na tyle, że odrzuci Boga, twierdząc że on sam wie wszystko lepiej i sam siebie postawi na piedestale.

A więc wzrost w łasce czy też zatwardziałość serca nie są z automatu dane komuś, lecz są konsekwencją współpracy z Bogiem lub sprzeciwianiem się jego przykazaniom.

Bóg jest poza czasem, jest w wiecznym teraz, a więc On wie kto odpowie na łaskę, wie też kto ją zmarnuje.

Niektórzy dostają łaskę w tak spektakularny sposób jak św. Paweł, do którego Jezus przemówił: "Szawle dlaczego mnie prześladujesz?" I otrzymał łaskę wiary. Odkupił swoje winy i stał się świętym. Oddał życie. Mówi się, że wiara wyrasta na krwi męczenników.

Wiara też jest łaską. Bóg daje ją komu chce. Można też wymodlić tę łaskę wiary dla kogoś. Człowiek który szczerze poszukuje Boga, również Go odnajdzie. Natomiast ludzi zatwardziałych nie da się przekonać używając najbardziej trafnych argumentów. Jak mówi pismo: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”.

88

Odp: Pan Bóg miłosieny?

W Biblii jest takie bardzo ciekawe podejście do działania Boga. Tak jakby on nie był jedną osobą. Warto na to zwrócić uwagę. Tutaj łączy się działanie Boga i człowieka. Taka wypadkowa: z jednym wychodzi tak, a z innym inaczej. Takie złączenie 2 woli w jedną. Jednemu okazuje miłosierdzie, a innemu zatwardza serce.

89

Odp: Pan Bóg miłosieny?
KarminowaRóża napisał/a:

W wielu miejscach Pisma Św. jest mowa o tym, że Bóg daje łaskę wybranym, że Duch Św. rozdaje swe dary komu chce i jak chce, że wielu jest powołanych, a mało  wybranych i że jedni są przeznaczeni do chwały a inni na zatracenie.

Wszyscy powołani jesteśmy do świętości. Święci - oni dostają największe łaski i najliczniejsze, ale też nie dzieje się to od razu. Jeśli nie odpowiadają na łaski im wyświadczone - wtedy nie postępują w świętości, nie rozwijają się duchowo, a więc marnują je, za co będą rozliczani po śmierci. Jeśli natomiast są wytrwali i odpowiadają swoją pokorą, modlitwą nocną, na kolanach, przed Najświętszym Sakramentem, znoszeniem trudów i przykrości dnia codziennego  w milczeniu, składając tym samym ofiarę Bogu - wtedy dostają coraz to nowe łaski. Pojawiają się zachwycenia w Bogu, objawienia, stygmaty, ocalenie wielu dusz od piekła. Jest to droga wybranych - ale i odpowiedzialność ogromna, bo jest napisane: "komu wiele dano, od tego wiele żądać będą".

Teresa Wielka powiedziała, że każdy kto codziennie poświęcał by czas na  modlitwę  i rozważanie o Bogu, a byłby przy tym pokorny, wnet doszedłby do wielkiej świętości.

Teresa Wielka była teologiem.
Cóż, wracamy do początku dyskusji:)

Legat napisał/a:

W Biblii jest takie bardzo ciekawe podejście do działania Boga. Tak jakby on nie był jedną osobą

Staram się zrozumieć, co chcesz przekazać, chyba chodzi o walkę dobra ze złem?

90

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Tamiraa napisał/a:
Legat napisał/a:

W Biblii jest takie bardzo ciekawe podejście do działania Boga. Tak jakby on nie był jedną osobą

Staram się zrozumieć, co chcesz przekazać, chyba chodzi o walkę dobra ze złem?

A czyją wolę wykonywał faraon?

91

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
Legat napisał/a:

W Biblii jest takie bardzo ciekawe podejście do działania Boga. Tak jakby on nie był jedną osobą

Staram się zrozumieć, co chcesz przekazać, chyba chodzi o walkę dobra ze złem?

A czyją wolę wykonywał faraon?

A, to...
A ostatnio na  stronie Archidiecezji Krakowskiej, a tam "Czy naprawdę nie ma nic za darmo?" Boga się nie kupi, choćby się bardzo chciało.https://www.youtube.com/watch?v=OTZ2s4Sxcx4

92

Odp: Pan Bóg miłosieny?
Legat napisał/a:

W Biblii jest takie bardzo ciekawe podejście do działania Boga. Tak jakby on nie był jedną osobą.

Bóg jest jeden, ale w Trzech Osobach. To Tajemnica Trójcy Świętej.

Jeśli mogę spytać. Jakiego wyznania jesteś Legat?

93

Odp: Pan Bóg miłosieny?

W odniesieniu do tematów założonych przez Wielbiciela LB, a także do naszych rozmów o miłosierdziu i sprawiedliwości Boga, cierpieniu i miłości oraz aniołach, wklejam linki do bardzo porywających słów ks. Dominika Chmielewskiego, na które się dzisiaj natknęłam. Ten ksiądz był dawno temu mistrzem wschodnich sztuk walki, a dziś jest Wojownikiem Maryi i zrzesza mężczyzn wokół tej wielkiej sprawy.

Posty [ 66 do 93 z 93 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Pan Bóg miłosieny?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024