Przykro sie czyta posty autora.
Jak bardzo można nie szanować żony i kochanki, żeby robić coś takiego.
A przede wszystkim jak bardzo trzeba nie szanować siebie.
Jak można patrzeć w lustro po seksie z żoną gdy potem wraca sie do kochanki.
Nawet jak nie uprawia sie seksu z kochanką (jej decyzja) to pewnie sa pocałunki czy pieszczoty..
Nie zbiera Cie na wymioty?
Na ile jest szczera "poprawa" żony? Może 1 % , gdy wybierzesz żonę to za jakiś czas da Ci do wiwatu.
Gdy zdecydujesz sie na kochankę, to pewnie w samych portkach zostaniesz.
Wiec kochaneczka raczej nie będzie zbyt zadowolona ze będzie musiała Cie utrzymywać.
Przykro sie czyta posty autora.
Jak bardzo można nie szanować żony i kochanki, żeby robić coś takiego.
A przede wszystkim jak bardzo trzeba nie szanować siebie.
Jak można patrzeć w lustro po seksie z żoną gdy potem wraca sie do kochanki.
Nawet jak nie uprawia sie seksu z kochanką (jej decyzja) to pewnie sa pocałunki czy pieszczoty..
Nie zbiera Cie na wymioty?
Na ile jest szczera "poprawa" żony? Może 1 % , gdy wybierzesz żonę to za jakiś czas da Ci do wiwatu.
Gdy zdecydujesz sie na kochankę, to pewnie w samych portkach zostaniesz.
Wiec kochaneczka raczej nie będzie zbyt zadowolona ze będzie musiała Cie utrzymywać.
On stracił szacunek do siebie kiedy żona robiła mu to co robiła. Zero logiki w kierowaniu autora tylko same emocje. Ale czy powinien mieć pretensje do siebie ze w pewnym momencie zgubił jaja? Mi szkoda tylko Pani Ani, trafiła na niezrównoważonego emocjonalnie męża z jeszcze bardziej niezrównoważoną żoną. Może faktycznie próbuj naprawić związek z żoną bo pasujecie do siebie. Twoje łechtane ego w końcu pęknie. Ciężko mi uwierzyć ze masz 45 lat.
adela 07 napisał/a:Można pomyśleć, że się nieco przeliczyła, ale moim zdaniem nadal ma Cię w garści. Z
Nią chodzisz do łóżka, Anię w ten sposób ranisz i to bardzo ( swoją drogą- co ona na to?), co daje Jej przewagę, także, chłopie no nie zazdroszczę Ci. Ona i tak dalej manipuluje Tobą, jak może.Przewagą Ani jest to, że jest to niezwykle silna i stabilna osobowość. Ona ma nadzieję na wspólną przyszłość i ja tego na tym etapie nie wykluczam. Żona zresztą sama mówi, że ma tą świadomość, że piłka jest w grze.
Tak naprawdę, gdyby nie dzieci i tak długi staż z wieloma dobrymi wspomnieniami, to sprawę bym już dawno zakończył od ręki.
,, Teraz żona widzi, że połączyło mnie jednak z Anią coś więcej" do tego to co napisałeś wyżej że nie wykluczasz związku z Anią, jak dla mnie coś tu się nie trzyma kupy. Żona dała Ci nieźle w kość, poznałeś fajną kobietę a przy pierwszej lepszej okazji ulegasz żonie i się z nią bzykasz. Jeśli Twoja żona miała coś za uszami to już robisz sobie pod górę. Nastąpilo znów pożycie małżeńskie w razie rozwodu może to nieźle namieszać. Dwa, stojąc w takim rozkroku może być że zostaniesz sam i dodatkowo będziesz rozpaczać jeszcze po Ani. Nikt normalny długo nie wytrzyma takiej sytuacji. Powtórzę pytanie Adeli, co Ania na to wszystko?
69 2022-08-01 17:22:53 Ostatnio edytowany przez Clash (2022-08-01 17:26:55)
Kwestie finansowe w moim przypadku nie są żadnym problemem, mógłbym spokojnie utrzymać jedną i drugą, choć nie muszę, bo jedna sama się utrzymuje, a druga lada chwila też stanie na nogi.
Na patrzenie w lustro pomaga mi fakt, że staram się być z obiema szczery tak mocno jak to możliwe, nie owijać w bawełnę i nie obiecywać czegokolwiek mówiąc jednocześnie jak sytuacja wygląda. Obydwie mówią niezależnie to samo - żebym posłuchał własnego serca i tego staram się trzymać. Naprawdę patrząc z boku myślałbym podobnie jak Wy, że co to za problem przeciąć ten gordyjski węzeł. Otóż przeciąć jest go niezwykle trudno i prawo do oceny tej sytuacji dałbym przede wszystkim osobom, które przeszły przez coś podobnego.
Psycholog na niby: masz rację - żona systematycznie rozjeżdżała mi psychikę walcem bardzo długo i straciłem do siebie szacunek. Ja wiem, że wybielanie jest łatwe, ale gdybym od niej nie usłyszał wielokrotnie, że będę lepiej pasował do kogoś innego itp, i że to jest koniec, po czym zaczęliśmy żyć osobno, to nigdy w życiu nie dopuściłbym do takiej sytuacji. Nie jestem typem kobieciarza i nawet w niewinne flirty się nigdy nie wdawałem.
Morfeusz: Ania czeka spokojnie na moją decyzję, której nie jestem teraz w stanie podjąć, bo trzyma mnie dom z dziećmi, sentyment i też mimo wszystko dalej jakieś uczucia do niej. Moja żona jest dosyć przebiegłą osobą i wiedziała jak mnie szybko zawinąć z powrotem pod skrzydła, tyle że nie przypuszczała, że tym razem będzie o niebo trudniej.
70 2022-08-01 17:41:41 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-08-01 17:47:47)
Akurat nikt, kto miał taką sytuację, jak Twoja nie wypowiadał się w tym wątku. Może jeszcze się znajdzie?
Halo! Panowie/ Panie stojące w podobnym do Clashowego rozkroku, poradzicie coś!
Rozumiem, Autorze, że szukasz" bratniej duszy", ale czy naprawdę sądzisz, że otrzymasz inne odpowiedzi, niż to, że musisz się zdecydować?
Teraz doczytałam: "Ania czeka spokojnie na moją decyzję...."
Taak, zapewne ze spokojem mnicha buddyjskiego stara się ignorować to, że bzykasz dalej swoją żone- w końcu i tak kochasz je obie.
adela: zauważ, że ja na samym początku napisałem, że tak naprawdę wystarczy mi się tu wygadać, bo rada "zdecyduj się" jest przecież oczywista. Ale tak - jedna i druga wiedzą co teraz się dzieje i jakoś nie biją mnie po łbie za to. Taka to dziwna sytuacja.
72 2022-08-01 18:00:59 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-08-01 18:15:17)
Akurat nikt, kto miał taką sytuację, jak Twoja nie wypowiadał się w tym wątku. Może jeszcze się znajdzie?
Halo! Panowie/ Panie stojące w podobnym do Clashowego rozkroku, poradzicie coś!Rozumiem, Autorze, że szukasz" bratniej duszy", ale czy naprawdę sądzisz, że otrzymasz inne odpowiedzi, niż to, że musisz się zdecydować?
Teraz doczytałam: "Ania czeka spokojnie na moją decyzję...."
Taak, zapewne ze spokojem mnicha buddyjskiego stara się ignorować to, że bzykasz dalej swoją żone- w końcu i tak kochasz je obie.
Nie szanując siebie samego to nie za bardzo będzie się kochać dwie osoby,to jakieś potężne złudzenie w początkowej fazie zauroczenia po przejściach nie rozwiązanych w małżeństwie.
Jedyny wartościowy wątek który mi przychodzi na myśl z odrobinę podobną sytuacją to wątek Hrefiego
z tym że Hrefi miał dłużej ukryty romans ,sam się żonie w pewnym momencie przyznał do tego i go zakończył.Jego opowieść jest o tym co dalej było jak został z żoną tytuł to "Czy romans zmienia rzeczywistość"
Z kolei wątek Katarzyny88 "Życie w trójkącie" opowiada o problemach poliamorycznego autentycznego związku
po początkowym zachwycie formą swingowania i trwaniem tego układu przez jakiś czas,nadszedł spory kryzys
,ale tam zbyt wiele różnic jest.
A po ostatnich akcjach i "czystkach moralnych" na forum to mało prawdopodobne, żeby ktoś się chciał spowiadać i przyznał bez bicia
do takich historii
Oko opatrzności czuwa i notuje kto kiedy i z kim .
W odpowiedniej chwili wszystko wypomni nawet po latach
Paslawek: ja na pewno bym nie nadawał się do ukrytych romansów z kłamstwami, to nie dla mnie, dlatego właśnie od razu im powiedziałem jak sytuacja wygląda.
Naprawdę chciałem zacząć sobie już układać życie z Anią, ale nie dało się tego zrobić nie przechodząc przez ten mechanizm realnego poczucia straty u żony, który ją nagle obrócił o 180 stopni. Powiedziałem jej, ze wcale się nie cieszę, choć cóż, znów zadziałała na mnie jak za dawnych czasów i mnie od razu wciągnęła do łóżka. Słaby ja, ale większość facetów by uległa, bo to piękna kobieta.
Nie odwróciła się ode mnie nawet wtedy, gdy powiedziałem o Ani.
Ania nie odwróciła się też jak nagle powiedziałem co zrobiła żona.
I teraz mam to co mam.
Im później podejmiesz decyzję tym gorzej dla nich i dla Ciebie. To nie jest zwykły układ, gdzie obie będą spokojnie czekać w nieskończoność. Którejś z nich dziś być moze każdego dnia rozrywa serce. Może obu. I trudno będzie o tym rozrywanym każdego dnia sercu zapomnieć. O tym że to przedłużałes i nie potrafiles zdecydować. Wiem że jest Ci trudno podjąć decyzję. Sygnalizuje tylko że dla kogoś z kim zostaniesz będzie trudno kiedyś zrozumieć że w sytuacji krytycznej nie było od razu jasne dla Ciebie kogo wybierzesz. Choćby najmocniej ta osoba Cię kochała.
Autorze, Ania nie czeka spokojnie na Twoją decyzję, tylko będąc z Tobą robi dobrą minę do złej gry, ponieważ nie chce wywierać na Tobie presji i pokazywać, jak bardzo czuje się zawiedziona rozwojem sytuacji.
Odkąd z Twojej wieloletniej przyjaciółki stała się kimś więcej nie minęły jeszcze nawet trzy miesiące.
Pierwsze trzy miesiące to czas szczególny dla nowo zrodzonych par, ponieważ wszystko co najpiękniejsze zdarza się właśnie w ciągu tych pierwszych trzech miesięcy. Ania w ciągu tych miesięcy przeżyła piękne chwile i także te dramatyczne. Dowiedziała się bowiem, że Twoje małżeństwo jednak nie jest zakończone i jakby tego było mało usłyszała, że żona jest Ci bardzo bliska itd, już nie mówiąc o seksie z żoną.
Dostarczyłes jej więc ogromnych emocji i tych wspaniałych, i tych złych, dołujących.
W ten sposób, zupełnie mimowolnie sprawiłeś, że ona już teraz czuje się uzależniona od emocji, których dostarcza jej układ z Tobą. Wcześniej żyła sobie spokojnie sama i tak naprawdę była pogodzona ze swoim losem, nie liczyła na żadne relacje osobiste.
Pojawiłeś się Ty.
Napisałeś, że Anna jest całkowicie niezależna osobą, świetnie radzi sobie w życiu i na nikim nigdy, ani tym bardziej teraz, nie musiała polegać.
To kobieta wolna, absolutna pani swojego życia.
Do czego zmierzam?
Czy mógłbyś napisać jak to dokładnie jest z Twoja żoną? Czy jest tak samo samodzielna i niezależna jak Anna?
To dość istotna kwestią, ponieważ decydując się na życie z Anną całkowicie zmienisz styl życia. Już nie będziesz głową domu, lecz przyjdzie Ci odnaleźć się w związku partnerskim, w którym kobieta przyzwyczajona jest do stanowienia o sobie samej i to pod każdym względem.
Zniesiesz coś takiego?
Nie będzie brakowało Ci domowych pieleszy, do których zapewne jesteś przyzwyczajony?
Pisze o tym, gdyż uważam, że powinieneś dobrze zastanowić się także nad tą kwestią, by za rok albo dwa nie robić wielkich oczu i żałować, że źle wybrałeś.
Czego będzie brakowało Ci najbardziej, jeśli zostaniesz z żoną?
Czego będzie brakowało Ci, jeśli pójdziesz do Anny?
Potem nie będzie już odwrotu.
Niebieska: pewnie masz rację, ale jestem tylko człowiekiem i nie potrafię dokonać wyboru, przynajmniej nie teraz. To skomplikowana sytuacja, do której dołączonych jest wiele szczegółów, o których tu nie piszę.
Kocham je obie i na pewno nie jest mi z tym dobrze, obie są tak samo mi bliskie i ważne o czym też dobrze wiedzą.
Rozumiem. Nie będę pisać dalej, bo nie mam dystansu do tej sytuacji. Brzmi to wszystko bardzo, jak coś co sama pamiętam . W każdym razie życzę Ci jak najlepiej.
Niebieska: pewnie masz rację, ale jestem tylko człowiekiem i nie potrafię dokonać wyboru, przynajmniej nie teraz. To skomplikowana sytuacja, do której dołączonych jest wiele szczegółów, o których tu nie piszę.
Kocham je obie i na pewno nie jest mi z tym dobrze, obie są tak samo mi bliskie i ważne o czym też dobrze wiedzą.
ojojojo ale z ciebie dobry człowiek,
tyle dobroci dajesz temu niewdzięcznemu światu
a ten świat zły i niedobry tak się źle z tobą obchodzi...
aż płakać mi się chce...ze śmiechu.
a może ty człowieku im trójkąt zaproponuj?
Będziesz miał swoja anie i żonę, może machniesz sobie tez 3 dzieci z Anią dla równowagi i wszyscy będą zadowoleni.
Mnie się chyba raz zdarzyło "kochać" dwóch na raz. Na szczęście z żadnym w związku nie byłam i to chyba najlepsze wyjście. Ani jeden, ani drugi. Same kłopoty tylko
W Twojej sytuacji hmm... Ania kiedyś tam nawaliła, bo wybrała innego a Ty sobie krążyłeś bezpiecznie w Pasie Kuipera dopóki żona nie nawaliła i nie wystrzeliła Cię na pas planetoid z którego się urwałeś i miałeś przywalić w Wenus ale... Teraz masz klopsa w sumie i czekasz aż one zadecydują. A mnie ciekawi co jedna i druga, panie sentymentalne, by powiedziały na to gdybyś sobie znalazł trzecią, nową miłość, niesentymentalną ale świeżą jak powietrze pełne ozonu po dobrej burzy
A z czyjej padło to pytanie: co słychać?
Tylko nie mów że nie pamiętasz..
jesli dobrze zrozumialam nawalila komunikacja (Zona nie sugerowala wczesniej, ze cos jest nie tak? czy to olewales?) +brak czasu dla niej?
Jeżeli autor " jest pewien", że żona nie miała romansu i odstawiala takie szopki, to jest zwykłym frajerem. Teraz mu odbiło, bo dwie dupy za nim latają, więc myśli, że on taki przystojny, a prawda jest taka, że jego przedymanej żonie włączył się pies ogrodnika, a ta Ania to zwyczajnie laska po przejściach, co to za młodu olała autora dla innego. No super kobiety - lądowanie na mordę będzie bardzo bolesne.
Ale żeś sobie piwa nawarzył. Ja bym na twoim miejscu odszedł od żony, ale z Anią zawiesił kontakty. Nie łudź się, twoja przebiegła żona jak poczuje, że ma cię w garści znów zacznie tobą pomiatać. A teraz będzie gorzej, bo jeszcze romans będzie wypominać.
Z Anią dajcie sobie chwilę na wstrzymanie, przynajmniej do momentu złożenia pozwu. Tylko nie wiem, co w nim napiszesz, skoro nie ma trwałego (min. 6 mies.) rozkładu pożycia małżeńskiego.
Decyzja należy do ciebie i sam decyduj, to ty będziesz ponosił konsekwencje swoich wyborów.
team#Ania... zona prędszej czy później zapewni powtórkę z rozrywki.... dzieci odchowywane wiec nie ma co sie wkręcając tylko ruszać za czymś nowym
85 2022-08-02 06:32:51 Ostatnio edytowany przez Clash (2022-08-02 06:50:49)
Deepandblue: ciekawy komentarz, ale trzeciej opcji nie mam zamiaru szukać, na Anię się zdecydowałem tylko dlatego, bo wiem dobrze jaką jest osobą, a nie mam ochoty na nieodkryte karty z Tindera/czegokolwiek innego, które w ładnym opakowaniu mogłyby mieć schowaną bombę atomową taką, jaką ma moja żona. Ja wiem, że może by miały, a może i nie, ale dzięki, przygód w tej chwili to i tak mam już pod korek.
ulle: robiłem już sobie w pamięci rachunek zysków i strat, jakkolwiek bym nie wybrał to oczywistym jest, że będę musiał z czegoś zrezygnować. Ania jest w pełni niezależną osobą i przy takiej kobiecie bez problemu mogę funkcjonować na równi. Żona jest jeszcze ode mnie zależna, ale też zaczęła robić wszystko w tym kierunku, żeby sama mogła stanąć na nogi, co uważam że jest jak najbardziej rozsądne. Bardzo możliwe, że gdyby wcześniej ogarnęła się ze sobą to już dawno miałaby odwagę pomachać mi na pożegnanie.
Jeszcze odnośnie tej głowy domu. Normalnym układem jest to, że mężczyzna zajmuje się jednym, a kobieta drugim. Ania mieszka w domu sama i wszystkie męskie zadania musi ogarniać sama. Wiadomo, że i z tym można sobie poradzić, bo co za problem zadzwonić do hydraulika, czy kogoś od składania mebli, ale ostatnio jej trochę pomagałem w domu i na ogrodzie i wyznała mi, że doświadczyła wręcz niespotykanej ekstazy, gdy mogła zobaczyć emocjonalnie już blisko związanego z nią faceta, który wykonuje w domu "zwyczajne" męskie czynności. Podejrzewam, że gdybym ja mieszkał sam przez parę lat i przyszłaby do mnie kobieta i ugotowała mi fajny obiad to też bym odleciał, przynajmniej za pierwszym razem.
Ela210: to pytanie padło z jej strony, ale nie dopatrywałbym się w tym jakiś głębszych przemyśleń
blueangel: tak właśnie było. Ja dawałem 100% z siebie, a dowiedziałem się, że to nawet nie była połowa. Oczywiście jak już było po herbacie.
bekaśmiechu: nie myślę, że mogłoby cokolwiek zaboleć mnie jeszcze bardziej, mam już wprawę w przyjmowaniu ciosów, co nie oznacza że mam skłonności masochistyczne
andrianolette: ta wizja powtórki z rozrywki właśnie oddala mnie od żony, pomimo tego że ona teraz przeprasza (ale też wypominając mi moje potknięcia) i twierdzi, że jak wyjdziemy z tego na prostą to nasz związek zostanie już zabetonowany na amen.
Skoro Ania jest taka samodzielna, to może niech za Ciebie decyzję podejmie?
Chłopie, to wszystko zależne jest od Ciebie. Motyle w brzuchu masz do Ani, widać jak na dłoni, a z małżeństwa nie wiesz jak się wyplątać... tak po prostu. Bądź dorosły i zdecyduj.
Stawiam też, że jeżeli masz zamiar żyć z którąkolwiek z tych kobiet... to czeka Cię terapia z tą osobą, żeby to przepracować. W innym przypadku to i tak pierdutnie.
Swoją droga uwielbiam te śluby czystości: gdy sypiał z kochanką, to z żoną wówczas nie, teraz sypia z żoną - to z kochanką nie. Jak to dumnie i rycersko brzmi
Tak myślałam, że z jej,
Sytuację masz dokładnie taką:
Żona pisa ogrodnika i ma Cię gdzieś
Ania spuściła Cię po brzytwie kiedyś i robisz u niej za plaster.
A jeśli się w Tobie zakochała, to teraz po powrocie do żony powinna zostawić jak ma chociaż trochę rozumu
Dziwne ze myslisz że ona czeka.
Prawdopodobnie nie masz iu gdzie wracać bo wybraleś.
Deepandblue: ciekawy komentarz, ale trzeciej opcji nie mam zamiaru szukać, na Anię się zdecydowałem tylko dlatego, bo wiem dobrze jaką jest osobą, a nie mam ochoty na nieodkryte karty z Tindera/czegokolwiek innego, które w ładnym opakowaniu mogłyby mieć schowaną bombę atomową taką, jaką ma moja żona. Ja wiem, że może by miały, a może i nie, ale dzięki, przygód w tej chwili to i tak mam już pod korek.
ulle: robiłem już sobie w pamięci rachunek zysków i strat, jakkolwiek bym nie wybrał to oczywistym jest, że będę musiał z czegoś zrezygnować. Ania jest w pełni niezależną osobą i przy takiej kobiecie bez problemu mogę funkcjonować na równi. Żona jest jeszcze ode mnie zależna, ale też zaczęła robić wszystko w tym kierunku, żeby sama mogła stanąć na nogi, co uważam że jest jak najbardziej rozsądne. Bardzo możliwe, że gdyby wcześniej ogarnęła się ze sobą to już dawno miałaby odwagę pomachać mi na pożegnanie.
Jeszcze odnośnie tej głowy domu. Normalnym układem jest to, że mężczyzna zajmuje się jednym, a kobieta drugim. Ania mieszka w domu sama i wszystkie męskie zadania musi ogarniać sama. Wiadomo, że i z tym można sobie poradzić, bo co za problem zadzwonić do hydraulika, czy kogoś od składania mebli, ale ostatnio jej trochę pomagałem w domu i na ogrodzie i wyznała mi, że doświadczyła wręcz niespotykanej ekstazy, gdy mogła zobaczyć emocjonalnie już blisko związanego z nią faceta, który wykonuje w domu "zwyczajne" męskie czynności. Podejrzewam, że gdybym ja mieszkał sam przez parę lat i przyszłaby do mnie kobieta i ugotowała mi fajny obiad to też bym odleciał, przynajmniej za pierwszym razem.
Ela210: to pytanie padło z jej strony, ale nie dopatrywałbym się w tym jakiś głębszych przemyśleń
blueangel: tak właśnie było. Ja dawałem 100% z siebie, a dowiedziałem się, że to nawet nie była połowa. Oczywiście jak już było po herbacie.
bekaśmiechu: nie myślę, że mogłoby cokolwiek zaboleć mnie jeszcze bardziej, mam już wprawę w przyjmowaniu ciosów, co nie oznacza że mam skłonności masochistyczne
andrianolette: ta wizja powtórki z rozrywki właśnie oddala mnie od żony, pomimo tego że ona teraz przeprasza (ale też wypominając mi moje potknięcia) i twierdzi, że jak wyjdziemy z tego na prostą to nasz związek zostanie już zabetonowany na amen.
Skoro żona jest już prawie o krok od uniezależnienia się bytowego od Ciebie, to zaczynasz mieć sytuację coraz bardziej klarowna.
Może to i prawda, że gdyby ona już dwa lata temu, zanim zaczęła szaleć i czepiać się Ciebie zatruwając życie rodzinne na każdym kroku, miała satysfakcjonujące życie zawodowe, to wymierzyłaby Ci kopa.
A skoro tak, to znaczyłoby to tylko tyle, że teraz trzyma Cie przy sobie z obawy przed jutrem. Ona po prostu nie wie czy da sobie radę sama zarabiając na życie, jak wyjdzie to wszystko i dlatego jej miłość tak wybuchła.
Autorze, wybrnales jakoś z moich pytań, Twoje odpowiedzi świadczą o tym, że i takie praktyczne kwestie sobie przemyślałeś.
Jednak ja poruszę kolejna kwestię.
Po wszystkim rozumiem, że zamieszkasz u Anny? Zamieszkasz więc u kogoś.
Jak będziesz czuł się mieszkając w cudzym domu?
Czy będziesz miał motywację do tego, by robić coś w tym domu wiedząc, że prawnie nie masz tam żadnych praw?
Czy nie będzie Ci przykro, gdy uświadomisz sobie, że zostawiłeś własny dom, własny dorobek życia i skończyłeś u kogoś?
Mnie przeszkadzałoby coś takiego.
No chyba że bedzuesz dzielił dotychczasowy dorobek życia między siebie a żonę i potem układał się z Anną tak, byś i Ty czuł się z Anną jak u siebie?
Pytam o to, bo są to ważne sprawy niestety jeśli rzecz ma się udać, to należy brać pod uwagę także i takie kwestie.
Dalej.
Czytając to, co na bieżąco piszesz w tym wątku można odnieść wrażenie, że przechylasz się jednak w stronę Anny.
Głównym powodem jest fakt, że bardzo boisz się powtórki z rozrywki ze strony swojej żony. Ma gorący temperament i szybciej mówi niż myśli przez co jest trudna we współżyciu, chociaż potrafi być też cudowna, najbardziej spontaniczna i naturalna jest w łóżku.
Anna natomiast jest kobieta stabilna emocjonalnie, wyważona i przewidywalna w swoich reakcjach.
Już teraz jesteś pewny, że będziesz z nią bardzo szczęśliwy - tak napisałeś.
Będziesz żył z kobietą, która znasz od lat, która kochasz i która fascynuje Cię pod każdym względem. Przy niej czujesz się bezpieczny i wiesz na czym stoisz i na czym stać będziesz nawet za pięć czy dziesięć lat.
Z żoną to zawsze byłaby jedna wielka niewiadoma i póki byłoby dobrze, to super, ale przecież w każdej chwili jej mogłoby vis odwalić, bo ma ciężki charakter, taki bardziej południowy.
Strasznie jestem ciekawa, jak potoczy się to wszystko dalej.
To jest jak w piosence Wilków:
To już koniec baby, skończyło się love story
Jestem już zmęczony, wracam dziś do żony
Ja tam Autorowi współczuję. Żona walnęła go w rogi (przynajmniej emocjonalnie) - inaczej w życiu by od niej takich słów nie usłyszał. Z bocznym nie wyszło, a autor przy okazji za szybko dla niej stanął na nogi.
Popełnił duży błąd nie składając papierów od razu po poznaniu Ani, ale mleko się rozlało. Ja w takiej sytuacji rzuciłbym obie, wyjechał na jakiś czas w świat i wtedy pomyślał, z którą chciałbym się budzić u boku.
91 2022-08-02 08:59:44 Ostatnio edytowany przez GOSTY (2022-08-02 09:03:16)
Po 20 latach? Psuć się zaczęło? Coś?
Hehe... tak to skomentuję.
Sorry, ale tego posta przeczytać się nie da.
Podziel to na paragrafy czy coś, bo mnie oczy bolą.
Ciężko czytać, coś takiego... nie dam raczej rady.
Popełnił duży błąd nie składając papierów od razu po poznaniu Ani
Żonka jest dużo sprytniejsza od niego. Nie wywaliła wszystkiego na widok. Po poznaniu Ani Autor, już był przegrany, bo to on będzie obarczony winą za rozpad małżeństwa.
Niestety kobiety mają przyzwolenie na chwile słabości. Można opowiadać jak to mąż źle traktował, no i co ona bidula miała zrobić, jak nie szukać niewinnego wsparcia bocznika.
Z Anią to już co innego. To typowa zdrada małżeńska.
To on głownie utrzymuje rodzinę i to on będzie płacił po rozwodzie grubą kasę. Znaczy zostanie puszczony w skarpetkach. Bo dzieci to jeszcze trzeba wykształcić, a to nie są tanie rzeczy jak mawiał klasyk. Żonka też mu nie odpuści niczego.
Myślę też, że gdy Ania zrozumie w jakiej sytuacji jest Autor, jej miłość też może osłabnąć. Na forum jest sporo opowieści kobiet, które bardzo kochały rozwodników. Ale te alimenty, te zobowiązania spowodowały, że zaczęły się zastanawiać.
93 2022-08-02 09:19:49 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-08-02 09:22:28)
Szkoda tej Ani. Małżonkowie sobie toczą bitwy i bitewki, a kobieta po rozwodzie i tak trafiła.
Pytanie, dlaczego żona, w której uczucie wygasło, powróciła do męża. Pytanie następne, dlaczego mąż śpiący dotychczas na kanapie, znalazł sobie inną kobietę, a potem powrócił do żony. Jakaś magia czy co?
Najdziwniejsze jest to, że one czekają aż autor się zdecyduje, którą woli. W najlepszej komedii tego nie ma.
94 2022-08-02 10:35:41 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-08-02 11:47:30)
Odłożę na chwilę kwestie życiowe, praktyczne, bytowe po prostu i teraz skupię się na tych bardziej duchowych, kwestiach etycznych związanych z poczuciem winy oraz odpowiedzialności za własne decyzje i idące za tym konkretne działania.
Wieloletnie małżeństwo, trójka nastoletnich dzieci i piękne oraz szczęśliwe pożycie małżeńskie przez 90% czasu trwania małżeństwa, życia rodzinnego.
Bo byłeś przecież przez długie lata szczęśliwym mężem, ojcem i generalnie szczęśliwym człowiekiem.
Mniej więcej dwa lata temu coś zaczęło się psuć, z dnia na dzień było coraz gorzej, aż powstało istne piekło w domu, ponieważ żona zaczęła mieć ostre schizy.
Doszło do katastrofy, nawet do zamrożenia życia seksualnego. Nie mogłeś znieść takiej atmosfery w domu.
Prawdę mówiąc przez wszystkie te lata Waszego małżeństwa żona zaliczyła ostre potknięcie tylko raz. Wcześniej wszystko funkcjonowało świetnie.
Ciężka kara za jej błąd, fakt że niemały.
Ona teraz twierdzi, że jeśli uda Wam się wyjść na prostą z tych wszystkich zawirowań, to taka próba scementuje Wasz związek na amen, czyli że potem nic Wam już nie zagrozi.
Osobiście uważam, że żona ma rację, ponieważ faktem jest, że ciągle kochacie się i łączy Was udane współżycie seksualne.
Z drugiej jednak strony pojawiła się kochanka, też spoko kobieta, która niestety troszkę się pospieszyła wchodząc w osobiste relacje z żonatym facetem. Ciebie ona akurat znała i wiedziała, że nie jesteś bajerantem, który niczego nie ma w głowie, tylko obce baby. Zaufała Ci więc i poszła, że tak powiem, na całość.
Szybko jednak sytuacja odmieniła się i wyszedł z tego ambaras.
Od tej pory obie trwają i przeżywają te chora sytuację, która spadła na nie niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba. Na Ciebie też wszystko to spadło nagle, ale przecież przez cały ten czas nie byłeś witką na drzewie, która poddaje się podmuchom wiatru.
One obie też nie były, chociaż żona z całej Waszej trójki nie miała żadnego wpływu na to, co dzieje się za jej plecami.
To wygląda tak, jakby zabrakło w tym wszystkim jednej mądrej osoby, która powiedziałaby dość i zatrzymała ten szalony pociąg.
Z etycznego punktu widzenia nie ma tu żadnego dobrego rozwiązania, by i wilk był syty, i owca cała, gdyż wszystko za daleko zaszło.
Ty autorze nie potrafisz podjąć żadnej decyzji, ponieważ wypuściłes z rąk wszystkie nitki, za które przez jakiś czas pociągałes. Zrobiłeś za duży bałagan i nie wiesz od czego zacząć. To tak jak sprzątanie po wielkim remoncie- człowiek stoi i gapi się bezradnie na cały ten syf i główkuje, od czego by tu zacząć.
I tak źle, i tak niedobrze, i jakbyś się nie obrócił cztery litery zawsze z tyłu.
Konia z rzedem temu, kto będąc na Twoim miejscu potrafiłby podjąć właściwą decyzję.
Moim zdaniem pierwszeństwo ma żona, a kochanka powinna stać się ofiarą Waszego kryzysu małżeńskiego i swojej własnej lekkomyślności.
Twoja historia może być modelowym przykładem na to, jak nie należy postępować będąc w związku małżeńskim.
Wiem, że dość surowo odniosłam się do Twoich spraw, jednak przy całym zrozumieniu tego, co było pierwotna iskrą wywołującą to wszystko nie da się teraz postąpić tak, by nie było ofiar.
Poniekąd wszyscy tak czy siak jesteście i będziecie ofiarami, za którymi stoją konkretne racje, ale niestety niczego autorze nie osiągniesz bez ostrego cięcia, które kogoś zaboli najbardziej.
Najbardziej musi zaboleć Annę, przykro mi.
Po wszystkim pewnie wszyscy wylądujecie na swoich terapiach, ale niestety taka jest cena ludzkich błędów.
Musi boleć.
Było miło i wesoło, ale dość tego dobrego.
Prędzej czy później należy poddać się tej operacji i lepiej prędzej niż później.
Rany będziecie leczyć wszyscy jeszcze długo, ale da się z tego wyjść obronną ręką.
Ulle, przecież on je obie kocha, a one tak samo, przy tym autor nie wie, jaką ma podjąć decyzję.
Uważam, że w podjęciu tej decyzji pomoże żona, bo to jej bardziej zależy, mogę się mylić.
Nie kocha żadnej. Boi się po prostu pogorszenia jakości życia.
Ulle, przecież on je obie kocha, a one tak samo, przy tym autor nie wie, jaką ma podjąć decyzję.
Uważam, że w podjęciu tej decyzji pomoże żona, bo to jej bardziej zależy, mogę się mylić.
Musi podjąć decyzję, bo teraz zdąży jeszcze uratować chociaż jeden z tych związków.
Jeśli będzie zwlekał straci obie te kobiety i potem będzie musiał żyć z poczuciem straty.
Ma szukać jeszcze innej?
Na jakiej podstawie?
Miłość miłością, a żyć przecież trzeba.
Na tym polega dorosłość, że czasem trzeba z czegoś zrezygnować, by ocalić coś innego i ciągle mieć poczucie sensu swojego życia.
Nie kocha żadnej. Boi się po prostu pogorszenia jakości życia.
Nie Be, tak może zdarzyć się w życiu, że człowiek do pełni szczęścia potrzebuje mieć dwie osoby, szczególnie gdy te dwie osoby są tak skrajnie różne od siebie i wnoszą w życie tak różne wartości.
Niestety, tak się nie da.
Ktoś musi z tej gry odpaść.
#TeamŻona
Ania też może zrobić Autorowi powtórkę z rozrywki sprzed lat. Raz już go olała na rzecz innego i zrobiła to na serio, po całości, nie jak żona, która zrobiła to na pół gwizdka. Ania to teraz piąte koło u wozu i na jej miejscu sama bym się wycofała całkowicie aby małżeństwo mogło dojść do ładu (albo nieładu) samodzielnie, bez kochanki pomocy. Jej rola jakby już się wypełniła
Żonę i Autora łączy zdecydowanie więcej niż tylko sentymenty z lat młodości, bo lata wspólnego życia, dzieci i jakaś współzależność oraz seks A Ania to chyba wiedziała w co się pakuje? Nie za mądre jej posunięcie jeśli liczyła na coś więcej niż tylko chwilowa karetka emocjonalna dla Autora.
Autor stojąc w takim rozkroku między dwiema tylko się rozdrabnia, rozmydla, rozwarstwia jak stara płyta pilśniowa. Jedyne co może go poskładać do jednego kawałka to odważna decyzja. Odważna gdyż życie mu nie zagwarantuje miękkiego lądowania. To ryzyko, które trzeba podjąć. Aczkolwiek mentalna poduszka moim zdaniem to możliwość iż jeśli się zdecyduje na jedną i nie wyjdzie to być może druga go przygarnie A jeśli nie to trzecia opcja też jest możliwa. Zatem czego się tu bać?
Nawet lepiej by było gdyby sam zdecydował np złamać serduszko Ani, tak jak ona kiedyś jemu niż to ona miałaby pójść po rozum do głowy i się sama wycofać, bo ileż trzeba będzie czekać na jej ogarnięcie się? To może potrwać. Nie lepiej załatwić to w miarę humanitarnie, czyli ostre cięcie, zamiast ją tam wykrwawiać powoli zardzewiałym pogrzebaczem? Nie wiem. Pytam tylko
Czytam sobie Twój wątek i widzę w nim wiele podobieństw do mojej historii. Z tym, że ja jestem jakby w roli Twojej żony.
Dlaczego odeszłam po 18 latach małżeństwa skoro nie było kłótni, dramatów, zdrady? Dlaczego odeszłam skoro wszyscy uważali nas za zgodne małżeństwo? Odeszłam, bo czułam, że nasze drogi się rozeszły. O ile połączyła nas prawdziwa miłość, to brak rozmów, brak bliskości i brak szczerości w wielu drobnych sprawach spowodował, że przestałam kochać męża. Wielokrotnie próbowałam rozmawiać z nim na ten temat, ale zawsze kończyło się albo moim monologiem albo obróceniem wszystkiego w żart i stwierdzeniem, że to nieprawda. Jakby nie dopuszczał do siebie, że mamy problem. Jakby bał się skonfrontować z rzeczywistością. Po kilkunastu latach przestałam nawet próbować rozmawiać, bo po co? I wiesz co usłyszałam od niego kiedy odchodziłam? Że nigdy nie zgłaszałam żadnych problemów :-D Z perspektywy czasu wiem, że być może gdybym rzuciła talerzem o ścianę, pokazała więcej emocji, to wtedy może by dostrzegł wagę problemu. Ale to nie mój typ zachowania. Ja wolałam wszystko na spokojnie załatwić w rozmowie. Niestety, do rozmowy trzeba dwóch stron. Kiedy nastał czas, że był już mi kompletnie obojętny, zaczęłam rozważać różne opcje. Nie chciałam odchodzić, bo się bałam nowego. Więc i mi przyszedł do głowy pomysł otwartego związku. Bo przecież każde z nas ma swoje potrzeby, a tłumienie potrzeb to nic dobrego. Każdego dnia dogadywaliśmy się w podstawowych sprawach, był całkiem przyzwoitym współlokatorem, mieliśmy syna, wygodne życie i wspólne interesy. Tylko uczucia między nami już nie było. A ja potrzebowałam bliskości i bycia tak zwyczajnie zaopiekowaną w takich prozaicznych, codziennych sprawach. I też chciałam móc decydować o swoim życiu, a nie wiecznie ustępować. A na to ze strony męża nie mogłam liczyć. Nigdy nie odważyłam się powiedzieć tego wprost: żyjmy razem, ale znajdź sobie kochankę. Raczej między słowami i w żartach. Być może to był także błąd z mojej strony. Może trzeba było tym walnąć mu prosto w twarz tak jak zrobiła to Twoja żona, żeby dotarło do niego z jakim poważnym problemem się mierzymy. Patrząc na zachowanie Twojej żony z mojej perspektywy to ona jeszcze jakoś walczy o Ciebie. Może nieudolnie, może w oczach innych jest tylko psem ogrodnika, ale to znaczy, że jeszcze jej zależy. Czy chodzi o jej uczucia czy o wygodne i poukładane życie? Prawdopodobnie nawet ona sama nie zna odpowiedzi. A może zna, tylko trzeba ją o to zapytać?
Piszesz, że zawsze byłeś zapatrzony w żonę jak w obrazek i jedyne co sobie możesz zarzucić to nadmiar pracy. Wiesz, każdy związek opiera się na akcji i reakcji. To się nie wzięło znikąd, że twoja żona stwierdziła, że chce rozstania. Usiądź na spokojnie w fotelu albo najlepiej wyjedź sam na weekend i zastanów się sumiennie, dlaczego Twoje małżeństwo doszło do takiego etapu. Przeanalizuj swoje zachowanie wobec żony, może posłuchaj jakiś sensownych trenerów relacji na YT. Czasami takie filmiki mogą nam uświadomić jakie błędy popełniamy w relacjach z innymi ludźmi. Jak często kierujemy się schematami wyniesionymi z rodzinnego domu. Zastanów się czego Ty potrzebujesz żeby być szczęśliwym? Spróbuj spojrzeć na swoje relacje z kobietami z perspektywy osoby postronnej. To nie jest proste i bezbolesne, ale jest Ci to potrzebne aby uniknąć powtarzania tych samych błędów. Dopiero wtedy będziesz mógł zdecydować czy zostajesz z żoną czy tworzysz związek z Anią czy też chcesz być sam. Powodzenia
101 2022-08-02 13:14:52 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-08-02 13:20:36)
#TeamŻona
![]()
Ania też może zrobić Autorowi powtórkę z rozrywki sprzed lat. Raz już go olała na rzecz innego i zrobiła to na serio, po całości, nie jak żona, która zrobiła to na pół gwizdka. Ania to teraz piąte koło u wozu i na jej miejscu sama bym się wycofała całkowicie aby małżeństwo mogło dojść do ładu (albo nieładu) samodzielnie, bez kochanki pomocy. Jej rola jakby już się wypełniła
![]()
Żonę i Autora łączy zdecydowanie więcej niż tylko sentymenty z lat młodości, bo lata wspólnego życia, dzieci i jakaś współzależność oraz seks
A Ania to chyba wiedziała w co się pakuje? Nie za mądre jej posunięcie jeśli liczyła na coś więcej niż tylko chwilowa karetka emocjonalna dla Autora.
Autor stojąc w takim rozkroku między dwiema tylko się rozdrabnia, rozmydla, rozwarstwia jak stara płyta pilśniowa. Jedyne co może go poskładać do jednego kawałka to odważna decyzja. Odważna gdyż życie mu nie zagwarantuje miękkiego lądowania. To ryzyko, które trzeba podjąć. Aczkolwiek mentalna poduszka moim zdaniem to możliwość iż jeśli się zdecyduje na jedną i nie wyjdzie to być może druga go przygarnie
A jeśli nie to trzecia opcja też jest możliwa. Zatem czego się tu bać?
Nawet lepiej by było gdyby sam zdecydował np złamać serduszko Ani, tak jak ona kiedyś jemu
niż to ona miałaby pójść po rozum do głowy i się sama wycofać, bo ileż trzeba będzie czekać na jej ogarnięcie się? To może potrwać. Nie lepiej załatwić to w miarę humanitarnie, czyli ostre cięcie, zamiast ją tam wykrwawiać powoli zardzewiałym pogrzebaczem? Nie wiem. Pytam tylko
Kochanka/ kochanek to zawsze persony non grata, bo tylko ich brakuje, żeby rozwalić jakąś rodzinę już tak doszczętnie.
Ja rozumiem, że ta akurat kochanka jest fajnym człowiekiem i posiada wiele zalet, ale jako empatyczna i dojrzała kobieta po wielu osobistych przejściach sama powinna zdawać sobie sprawę z tego, że niczego nie ułatwia, lecz wszystko komplikuje.
To nieważne, że ma zaproszenie i przyzwolenie autora.
Ona powinna być jakby ta mądrzejsza i sama powinna czuć wewnętrznie, że jej rola dobiegła końca.
Tymczasem ona dość sprytnie poluzowała smycz autorowi, do niczego go nie zmusza, nie namawia, no skądże? Jakżeby mogła robić coś takiego?
Ona przysiadla tylko skromnie w kąciku i czeka na wyrok.
Widać, że ta kobieta, chociaż pełna zalet i przesympatyczna w sposobie bycia jest bardzo sprytnym graczem. Widać, że nie z jednego pieca chleb jadła.
Tymczasem żona?
Jakie ma szanse? No niby ogromne, bo mąż ciągle ja kocha i pragnie jako kobiete, ale żona przez lata była tylko w jednym związku, cały czas była tylko żona autora, więc teraz jest po prostu sobą.
Dalej popełnia błędy, jest spontaniczna i naturalna. Przeprasza męża, błaga go o wybaczenie i na różne sposoby próbuje trafić z powrotem do jego serca. Raz łasi się do niego, a innym razem robi mu wyrzuty. Błądzi po prostu, jak każdy człowiek. Przez zmienność swoich zachowań jakby pokazuje mężowi, że ciągle jednak jest niestabilna, że za jakiś czas znowu będzie przeżywała jakieś jazdy.
Ona nie wie, że sama troszkę się pogrąża. Jest prosta w obsłudze
Inaczej jest z Anną. Tamta wie, co robi.
Na chłodno odmówiła autorowi seksu, jest dla niego cudowna opoką i psychicznym wsparciem, ponieważ ona zna historię małżeństwa autora i wie o tym, że jemu potrzebny jest teraz przede wszystkim spokój oraz poczucie bezpieczeństwa. Chcesz, to masz, już ona zadba o to, żeby autor wyraźnie dostrzegł różnice, jakie występują między nią a żoną. Opanowana ciepła kochanka i zwariowana żona, która czasami ma niewyparzony język.
Szczerze?
Każda przyzwoita kobieta wycofałaby się z takiego układu znając tak dobrze sytuację.
Pierwsza odezwała się do autora i jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności sprawy szybko zaczęły się toczyć.
Może mam skłonności do tego, żeby najpierw widzieć czarna stronę człowieka, zanim dojrze te jasną, ale dla mnie pachnie tu celowym zapolowaniem na fajnego żonatego faceta. Za dużo bowiem jest tu dziwnych zbiegów okoliczności.
Tymczasem normalnie było - znana sprawa w środowisku było, że źle dzieje się w małżeństwie autora. Pojawiła się więc okazja, żeby ustrzelić fajnego faceta.
Plan powiódł się świetnie, jednak Anna nie przewidziała tego, że żona za szybko dowie się o wszystkim i że zamiast pogonić męża będzie o niego walczyć, ponieważ jak się okazało uczucie między małżonkami ciągle żyło a nawet rozpaliło się z tego wielkie ognisko.
Przepraszam autorze, ale tak o tym wszystkim myślę.
102 2022-08-02 13:32:34 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-08-02 13:34:38)
Bardzo dobrze czyta się ten wątek. Jakby oglądać film, widząc wydarzenia z różnych punktów widzenia. A interpretacjom sprzyja to, że tak mało wiemy o bohaterkach dramatu. O ich przeszłości, motywacjach, charakterach.
Ulle- jestem pod wrażeniem Twojej wnikliwości.:)
Wpis Titty także dał dużo do myślenia.
Niebieska: pewnie masz rację, ale jestem tylko człowiekiem i nie potrafię dokonać wyboru, przynajmniej nie teraz. To skomplikowana sytuacja, do której dołączonych jest wiele szczegółów, o których tu nie piszę.
Kocham je obie i na pewno nie jest mi z tym dobrze, obie są tak samo mi bliskie i ważne o czym też dobrze wiedzą.
ale jak nie potrafisz? Przecież zdecydowałeś wracając do sypialni żony! Wiesz ja bym nawet zrozumiała trudność w podjęciu decyzji. Ale w takiej sytuacji nie sypiam z żadną. Może nawet się wyprowadzam i przez jakiś czas żadnej nie zawracam doopy! No i w jakim celu informowałeś Anie że sypiasz z żoną? Jak powiesz że chciałeś być uczciwy to wstanę do Ciebie!!! Piszesz że Ania taka dobra… super to żeś zeszmacił ją człowieku. Odechce jej się facetów na amen. I co? Za miesiąc rzucisz żonę a Ania ochoczo Cię przyjmie i nie będzie miała za zle, że leczyłeś stres związany z jakże trudną życiową sytuacją leżąc między nogami żony…. ta jakoś tego nie widzę ale moze mam słabą wyobraźnię.
Żonka powiem Ci kuta na 4 łapy… Ona chce sprawdzić czy Ciebie „w dobre ręce oddaje…”. A Ty niedorozwinięty jesteś??I to jej bujanie, co chwila inna decyzja, jedna propozycja głupsza od poprzedniej. Może ma kryzys wieku średniego.
No ale warto byłoby ciś doradzić zamiast łajać. Wyprowadziłabym się z domu, odcięła na chwilę, z żadną nie sypiała i nie dała się wodzić za nos (żonka poradniki mogłaby pisać w tym temacie). Z Ania chyba nie wyjdzie bo do niej będzie wracać to jak ją teraz wyru.chałeś. Z żoną może wyjdzie ale musisz pokazać jaja bo ona po tym wszystkim chyba faceta w Tobie nie widzi i manipuluje jak chce bo wcześniej godziłeś się na wszystko co chciała. Terapię doradzam wspólną i indywidualną bo warto żeby jej z boku ktoś powiedział jakie qurestwo odwala.
@M!ri „umrzyj” poważnie?? chyba upał ci zaszkodził. wiem że internet daje anonimowość ale chyba nie zwalnia z poczucia przyzwoitości. zgłaszam twój komentarz i mam nadzieje że cię zablokują
104 2022-08-02 13:39:19 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-08-02 13:41:13)
Czytam sobie Twój wątek i widzę w nim wiele podobieństw do mojej historii. Z tym, że ja jestem jakby w roli Twojej żony.
Dlaczego odeszłam po 18 latach małżeństwa skoro nie było kłótni, dramatów, zdrady? Dlaczego odeszłam skoro wszyscy uważali nas za zgodne małżeństwo? Odeszłam, bo czułam, że nasze drogi się rozeszły. O ile połączyła nas prawdziwa miłość, to brak rozmów, brak bliskości i brak szczerości w wielu drobnych sprawach spowodował, że przestałam kochać męża. Wielokrotnie próbowałam rozmawiać z nim na ten temat, ale zawsze kończyło się albo moim monologiem albo obróceniem wszystkiego w żart i stwierdzeniem, że to nieprawda. Jakby nie dopuszczał do siebie, że mamy problem. Jakby bał się skonfrontować z rzeczywistością. Po kilkunastu latach przestałam nawet próbować rozmawiać, bo po co? I wiesz co usłyszałam od niego kiedy odchodziłam? Że nigdy nie zgłaszałam żadnych problemów :-D Z perspektywy czasu wiem, że być może gdybym rzuciła talerzem o ścianę, pokazała więcej emocji, to wtedy może by dostrzegł wagę problemu. Ale to nie mój typ zachowania. Ja wolałam wszystko na spokojnie załatwić w rozmowie. Niestety, do rozmowy trzeba dwóch stron. Kiedy nastał czas, że był już mi kompletnie obojętny, zaczęłam rozważać różne opcje. Nie chciałam odchodzić, bo się bałam nowego. Więc i mi przyszedł do głowy pomysł otwartego związku. Bo przecież każde z nas ma swoje potrzeby, a tłumienie potrzeb to nic dobrego. Każdego dnia dogadywaliśmy się w podstawowych sprawach, był całkiem przyzwoitym współlokatorem, mieliśmy syna, wygodne życie i wspólne interesy. Tylko uczucia między nami już nie było. A ja potrzebowałam bliskości i bycia tak zwyczajnie zaopiekowaną w takich prozaicznych, codziennych sprawach. I też chciałam móc decydować o swoim życiu, a nie wiecznie ustępować. A na to ze strony męża nie mogłam liczyć. Nigdy nie odważyłam się powiedzieć tego wprost: żyjmy razem, ale znajdź sobie kochankę. Raczej między słowami i w żartach. Być może to był także błąd z mojej strony. Może trzeba było tym walnąć mu prosto w twarz tak jak zrobiła to Twoja żona, żeby dotarło do niego z jakim poważnym problemem się mierzymy. Patrząc na zachowanie Twojej żony z mojej perspektywy to ona jeszcze jakoś walczy o Ciebie. Może nieudolnie, może w oczach innych jest tylko psem ogrodnika, ale to znaczy, że jeszcze jej zależy. Czy chodzi o jej uczucia czy o wygodne i poukładane życie? Prawdopodobnie nawet ona sama nie zna odpowiedzi. A może zna, tylko trzeba ją o to zapytać?
Piszesz, że zawsze byłeś zapatrzony w żonę jak w obrazek i jedyne co sobie możesz zarzucić to nadmiar pracy. Wiesz, każdy związek opiera się na akcji i reakcji. To się nie wzięło znikąd, że twoja żona stwierdziła, że chce rozstania. Usiądź na spokojnie w fotelu albo najlepiej wyjedź sam na weekend i zastanów się sumiennie, dlaczego Twoje małżeństwo doszło do takiego etapu. Przeanalizuj swoje zachowanie wobec żony, może posłuchaj jakiś sensownych trenerów relacji na YT. Czasami takie filmiki mogą nam uświadomić jakie błędy popełniamy w relacjach z innymi ludźmi. Jak często kierujemy się schematami wyniesionymi z rodzinnego domu. Zastanów się czego Ty potrzebujesz żeby być szczęśliwym? Spróbuj spojrzeć na swoje relacje z kobietami z perspektywy osoby postronnej. To nie jest proste i bezbolesne, ale jest Ci to potrzebne aby uniknąć powtarzania tych samych błędów. Dopiero wtedy będziesz mógł zdecydować czy zostajesz z żoną czy tworzysz związek z Anią czy też chcesz być sam. Powodzenia
Twój były już mąż titty przegapił po prostu moment, kiedy mógł Cię jeszcze chwycić mocno, żebyś mu nie uciekła.
Tak, popełniłas błąd. Należało uderzyć w niego mocno, jeszcze wtedy gdy czułaś, że jest co ratować. Ty natomiast nie potrafisz spraw załatwiać, że tak powiem ordynarnie, po chamsku, tylko tłumaczyłas mu i delikatnie pukalas do ogromnej bramy.
Nie mógł Cię usłyszeć. Należało użyć ciężkiej koladki.
Żona autora chwyciła właśnie taką koladke do ręki i bez pardonu waliła w zamknięta w dobrym samopoczuciu męża bramę.
Usłyszał ja, ale nie zrozumiał jej.
Ujrzał tylko rozjuszona wariatkę, która czepia się go bez powodu
Po burzy nastała cisza.
Autor został złapany przez inną kobietę, a żona z przerażeniem odkryła, że jej rodzina naprawdę się rozwaliła.
Wpadła w rozpacz i rzuciła się by ratować swoje małżeństwo.
U Ciebie titty nie ma już czego ratować, ale ci ludzie, jak słusznie zauważyłaś, ciągle mają szansę.
Pierwsza odezwała się do autora i jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności sprawy szybko zaczęły się toczyć.
Tak jak zwykle zgadzam się z tym co piszesz to skąd tym razem wzięłaś tą historyjkę o wyrachowanej kobiecie polującej na cudzych mężów?
Co z tego, że ona zapytała “Co słychać?”. Tak się pisze “setce innym znajomym” zwłaszcza jako odpowiedź na życzenia od autora na JEJ urodziny:
Jedyny kontakt mieliśmy na święta czy urodziny składając sobie zwykłe życzenia, jak to się składa setce innym znajomym. Ania miała niedawno urodziny i padło wtedy pytanie "co słychać".
Szczerze?
Każda przyzwoita kobieta wycofałaby się z takiego układu znając tak dobrze sytuację.
Może nie potrafi wycofać się bo:
Obydwie teraz są we mnie zakochane po uszy
a autor nawinął jej romantyczny makaron na uszy…
...natrafiłem na kogoś, kto mi w brzuchu wzburzył motyle, które drzemały tam ponad 20 lat i nie jest to klasyczny plaster z Tindera, ... W moim przypadku mogła to zrobić tylko jedna osoba na świecie - właśnie Ania.
Moje intencje wobec niej są naprawdę gorące i szczere.
uczucia moje wobec niej zapłonęły miłością wielką i prawdziwą
Nie kocha żadnej. Boi się po prostu pogorszenia jakości życia.
Autor kocha tylko siebie. Inaczej nie pozwoliłby na cierpienie tych kobiet i szybko skończyłby romans albo małżeństwo.
Powiedziałem Ani o tym, a ona ze smutkiem odpowiedziała, że czuje, że mnie traci...
Żona przyjęła to z płaczem
Teraz żona robi wszystko, żeby mnie odzyskać,
jeżdżę co kilka dni do Ani na legalu, co wiem, że powoduję cierpienie u mojej żony (nie chcę tego robić po kryjomu).
ulle napisał/a:Pierwsza odezwała się do autora i jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności sprawy szybko zaczęły się toczyć.
Tak jak zwykle zgadzam się z tym co piszesz to skąd tym razem wzięłaś tą historyjkę o wyrachowanej kobiecie polującej na cudzych mężów?
Co z tego, że ona zapytała “Co słychać?”. Tak się pisze “setce innym znajomym” zwłaszcza jako odpowiedź na życzenia od autora na JEJ urodziny:
Clash napisał/a:Jedyny kontakt mieliśmy na święta czy urodziny składając sobie zwykłe życzenia, jak to się składa setce innym znajomym. Ania miała niedawno urodziny i padło wtedy pytanie "co słychać".
ulle napisał/a:Szczerze?
Każda przyzwoita kobieta wycofałaby się z takiego układu znając tak dobrze sytuację.Może nie potrafi wycofać się bo:
Clash napisał/a:Obydwie teraz są we mnie zakochane po uszy
a autor nawinął jej romantyczny makaron na uszy…
Clash napisał/a:...natrafiłem na kogoś, kto mi w brzuchu wzburzył motyle, które drzemały tam ponad 20 lat i nie jest to klasyczny plaster z Tindera, ... W moim przypadku mogła to zrobić tylko jedna osoba na świecie - właśnie Ania.
Clash napisał/a:Moje intencje wobec niej są naprawdę gorące i szczere.
Clash napisał/a:uczucia moje wobec niej zapłonęły miłością wielką i prawdziwą
Be. napisał/a:Nie kocha żadnej. Boi się po prostu pogorszenia jakości życia.
Autor kocha tylko siebie. Inaczej nie pozwoliłby na cierpienie tych kobiet i szybko skończyłby romans albo małżeństwo.
Clash napisał/a:Powiedziałem Ani o tym, a ona ze smutkiem odpowiedziała, że czuje, że mnie traci...
Clash napisał/a:Żona przyjęła to z płaczem
Clash napisał/a:Teraz żona robi wszystko, żeby mnie odzyskać,
Clash napisał/a:jeżdżę co kilka dni do Ani na legalu, co wiem, że powoduję cierpienie u mojej żony (nie chcę tego robić po kryjomu).
M!ri, uważam, że zapolowano na niego. Skąd o tym wiem? M!ri ja wiem, a Ty uwierz w to.
Ja też zazwyczaj zgadzam się z Twoimi poglądami i podoba mi się, że nie ma z Tobą żadnych kumpli, gdy masz wyrobione konkretne zdanie. Jestem do Ciebie podobna.
To prawda, że autor kocha przede wszystkim siebie, chociaż z drugiej strony bardzo też siebie nie kocha, skoro dopuścił do tego, że stał się marionetka w rekach dwóch kobiet.
Bardziej sklaniasz się ku Annie, ja kibicuje raczej żonie, mimo wszystko żonie, ponieważ żona nie gra. Wszystko co teraz robi i czuje jest szczere, naturalne i prawdziwe.
Ona jest po prostu sobą, mała zagubiona i przerażona kobieta, której życie się sypie niczym domek z kart, a ona nie wie, za którą kartę chwycić, by uratować rodzinę.
Anna natomiast? No cóż?
Życzę jej jak najlepiej, bo niczego złego mi nie zrobiła, ale żona autora też niczego złego nigdy wcześniej jej nie zrobiła. Widząc rozpacz żony i jej desperacka walkę powinna coś poczuć i nie mam na myśli uczuć do autora.
U Ciebie titty nie ma już czego ratować, ale ci ludzie, jak słusznie zauważyłaś, ciągle mają szansę.
My już pół roku po rozwodzie. Ale u Autora jeszcze można spróbować powalczyć. I jemu i jej zależy. I obecność w tym wszystkim Anny nie pomaga. Zresztą chętnie dowiedziałabym się jakie są jej pobudki, bo po poinformowaniu mnie przez potencjalnie przyszłego partnera, że ponownie sypia ze swoją żoną spawa byłaby jasna. A tak mam zagwozdkę. Po co on jej o tym mówił i dlaczego ona po usłyszeniu tej nowiny nie zakończyła z nim relacji?
Bardziej sklaniasz się ku Annie, ja kibicuje raczej żonie, mimo wszystko żonie, ponieważ żona nie gra. Wszystko co teraz robi i czuje jest szczere, naturalne i prawdziwe.
Żona sama sobie zasłużyła na to co ją spotkało. Bo albo była idiotką, która uważała, że szantażem coś dla siebie ugra (grając właśnie), albo jest niepoczytalna skoro jej uczucia tak nagle się odmieniły.
ulle napisał/a:U Ciebie titty nie ma już czego ratować, ale ci ludzie, jak słusznie zauważyłaś, ciągle mają szansę.
My już pół roku po rozwodzie. Ale u Autora jeszcze można spróbować powalczyć. I jemu i jej zależy. I obecność w tym wszystkim Anny nie pomaga. Zresztą chętnie dowiedziałabym się jakie są jej pobudki, bo po poinformowaniu mnie przez potencjalnie przyszłego partnera, że ponownie sypia ze swoją żoną spawa byłaby jasna. A tak mam zagwozdkę. Po co on jej o tym mówił i dlaczego ona po usłyszeniu tej nowiny nie zakończyła z nim relacji?
No widzisz i już prawie doszłaś sama do odpowiedzi na to pytanie.
Sprawa jest jasna.
A słyszałaś o takim przypadku, żeby kochanka poszła sobie z własnej woli w siną dal, jeśli uważa, że dany facet warty jest włożenia w niego nieco większego wysiłku?
A co Anna ma do stracenia teraz?
Taka sytuacja może przecież trwać sobie i latami, no chyba że po drodze napatoczyłby się jakiś inny godny spojrzenia facet.
ulle napisał/a:Bardziej sklaniasz się ku Annie, ja kibicuje raczej żonie, mimo wszystko żonie, ponieważ żona nie gra. Wszystko co teraz robi i czuje jest szczere, naturalne i prawdziwe.
Żona sama sobie zasłużyła na to co ją spotkało. Bo albo była idiotką, która uważała, że szantażem coś dla siebie ugra (grając właśnie), albo jest niepoczytalna skoro jej uczucia tak nagle się odmieniły.
M!ri, nikt nie zasługuje na zdradę.
Bez względu na to, jakie błędy popełniła w przeszłości nie powinna mieć teraz na karku kochanki męża.
Nikt nie powinien przechodzić przez coś takiego, bo przeżywanie zdrady to jedna z najciezszych traum, jakie człowiek może przeżyć w życiu. Zdrada jest uważana za niemal identyczny stres, jaki przeżywa się po śmierci bliskiej osoby albo przy okazji doświadczenia śmiertelnej choroby.
To coś strasznego.
M!ri napisał/a:ulle napisał/a:Bardziej sklaniasz się ku Annie, ja kibicuje raczej żonie, mimo wszystko żonie, ponieważ żona nie gra. Wszystko co teraz robi i czuje jest szczere, naturalne i prawdziwe.
Żona sama sobie zasłużyła na to co ją spotkało. Bo albo była idiotką, która uważała, że szantażem coś dla siebie ugra (grając właśnie), albo jest niepoczytalna skoro jej uczucia tak nagle się odmieniły.
M!ri, nikt nie zasługuje na zdradę.
Bez względu na to, jakie błędy popełniła w przeszłości nie powinna mieć teraz na karku kochanki męża.
Nikt nie powinien przechodzić przez coś takiego, bo przeżywanie zdrady to jedna z najciezszych traum, jakie człowiek może przeżyć w życiu. Zdrada jest uważana za niemal identyczny stres, jaki przeżywa się po śmierci bliskiej osoby albo przy okazji doświadczenia śmiertelnej choroby.
To coś strasznego.
A dawanie komuś złudnych nadziei jest ok? Moim zdaniem autor zachował się mocno nie w porządku jakby motyle nim rządziły a nie on sam. (Sposób narracji przywodzi mi na myśl zarysy powieści, ale może mylne to wrazenie?)
112 2022-08-02 15:06:41 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-08-02 15:08:49)
Dawanie komuś złudnych nadziei jest też ciosem poniżej pasa, tylko tylko że autor nie zrobił tego specjalnie i z rozmysłem. On sam siebie ugodził najmocniej. W tamtej chwili nie mogl przewidzieć, że tak wyjdzie.
Naprawde wierzył w to, że jego małżeństwo już nie istnieje.
Kochanka była balsamem na jego zraniona duszę.
Ten wątek jest bardzo smutny, bo gdybyśmy mieli tu do czynienia z takim rasowym lowelasem, który od lat lajdaczy się za plecami poczciwej żony, to każdy miałby natychmiast jasno wyrobione zdanie i nikt nie miałby watpliwisci.
Tu jednak nie mamy do czynienia z takimi ludźmi.
I to jest w tym wszystkim takie przykre, bo może przydarzyć się nawet w najlepszym domu, może przydarzyć się każdemu.
Mi to od początku wygląda na nowelę...
Taki kochający żonę ponad życie, co już jest chore, wyrzucony poza nawias, płacze po nocach... po czym zakochuje się w Ani.
Naiwnie prawdomówny, wszystko mówi żonie i wierzy w podpisany papierek...
Mentalność dziecka. I to ma być ojciec trójki dzieci o którego walczą dwie kobiety... Nie mogę w to uwierzyć.
114 2022-08-02 15:59:40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-08-02 16:00:07)
Titty, to się zdecyduj, bo raz piszesz że prowadziłaś wielokrotnie rozmowy szczere, a potem, że może trzeba było mu powiedzieć prosto w twarz.
To się kłóci że sobą.
Wg mnie jeżeli ktoś jest zaskoczony, a ma jakieś tam IQ to dlatego że ta druga strona bala się że wynik konfrontacji będzie dla niej niekorzystny więc jej unikalną zachowując wiele dla siebie.
I to nie jest wina partnera.
Autorze, zostaw te kobiety obie, bo jakby w którymś układzie była miłość to nie było by tematu
Duzo kobiet kocha Piotrusia Pana . Swiat wokolo przeciez jest taki bajkowy:)
Nikt nie powinien przechodzić przez coś takiego, bo przeżywanie zdrady to jedna z najciezszych traum, jakie człowiek może przeżyć w życiu. Zdrada jest uważana za niemal identyczny stres, jaki przeżywa się po śmierci bliskiej osoby albo przy okazji doświadczenia śmiertelnej choroby.
To coś strasznego.
Nie zdrada. Rozwód.
Rozwód pod kątem stresu jest nad drugim miejscu po śmierci współmałżonka. Na kolejnym separacja.
https://www.doz.pl/czytelnia/a12679-10_ … ji_w_zyciu
To właśnie zgotowała mu żona. Co z tego, że papierka jeszcze nie dostali jeżeli powiedziała mu że go nie kocha, dywagowała jak przygotować dom na sprzedaż, u kogo będą dzieci. Ona go porzuciła pierwsza. Prawie spakowała mu walizki, a teraz mamy uwierzyć, że nagle dotarło do niej, że jednak go kocha?
Dostała to co chciała.
Autor pasuje do żony, oboje niedojrzali. Tylko niech zostawi Anię w spokoju. Już wystarczająco ją skrzywdził.
Kto sieje wiatr zbiera burzę. Twoja żona wywołała tę całą sytuację tym, że jej było za przeproszeniem za dobrze. Z nadmiaru tego spokoju i życia we względnym komforcie zaczęło jej być tęskno za czymś, co w jej mniemaniu jej umyka. Jako kobieta w pewnych latach i mocno już dojrzała, pewnie zdała sobie sprawę że jej życie obraca się tylko wokól dzieci, domu i w jej mniemaniu nudnego męża, pogrążonego przede wszystkim na zarabianiu kasy na dom. Chciała pewnie jeszcze jakiś emocji, czegoś nieuchwytnego i ubzdurała sobie, że wystarczy się rozwieść aby to wszystko o czym marzy zaczęło się dziać naprawdę. W sumie potraktowała cię jak zużyty mebel, który choć jeszcze nadaje się do użytku, to jednak wizualnie już tak spowszedniał i zbrzydł, że myśli się tylko o sprawieniu sobie nowego, takiego "z katalogu".
W pewnych kwestiach zrobiłeś sobie autorze mocne "kuku", bo jeśli powiedziałeś "A" wdając się w romans z Anią, to po jaki gwizdek wyhamowałeś i stworzyłeś tę głupią sytuację z tym pożal się Boże trójkątem? Mówisz o uczuciach do Ani, a sypiasz z żoną, sorry ale to kompletna dziecinada i brak jakiegokolwiek szacunku do siebie i do Ani. Żona już powiedziała kim dla niej jesteś, dwa miesiące spałeś na wycieraczce i tak się zachłysnąłeś tym, że znowu udostępniła ci swoje wdzięki? Przecież ona zrobiła to, aby pokazać tobie i Ani, że to ona rozdaje karty w tym związku i wystarczy że gwizdnie, a przylecisz jak pies z wywieszonym jęzorem do jej nogi. Po prostu sprawdziła jeszcze raz jaki ma na ciebie wpływ i niestety, wie już że ogromny.
Dopiero zobaczysz jaka żona jest gdy zechcesz opowiedzieć się po stronie swojego nowego związku. Piekła to ty jeszcze nie miałeś, ono dopiero cię czeka.
W sumie to dziwię się Ani, bo normalna kobieta to po takim czymś co ty jej zrobiłeś powinna tak cię kopnąć w zadek, żebyś zakrętu nie wyrobił. Nawijałeś jej makaron na uszy o swoim nieszczęsliwym małżeństwie, nie sypianiu z żoną, nieuchronnym rozwodzie na horyzoncie, a teraz odgrywasz powracającego na łono rodziny mężusia. Klasyk oszustów matrymonialnych tak z boku patrząc.
ulle napisał/a:Nikt nie powinien przechodzić przez coś takiego, bo przeżywanie zdrady to jedna z najciezszych traum, jakie człowiek może przeżyć w życiu. Zdrada jest uważana za niemal identyczny stres, jaki przeżywa się po śmierci bliskiej osoby albo przy okazji doświadczenia śmiertelnej choroby.
To coś strasznego.Nie zdrada. Rozwód.
Rozwód pod kątem stresu jest nad drugim miejscu po śmierci współmałżonka. Na kolejnym separacja.
https://www.doz.pl/czytelnia/a12679-10_ … ji_w_zyciuTo właśnie zgotowała mu żona. Co z tego, że papierka jeszcze nie dostali jeżeli powiedziała mu że go nie kocha, dywagowała jak przygotować dom na sprzedaż, u kogo będą dzieci. Ona go porzuciła pierwsza. Prawie spakowała mu walizki, a teraz mamy uwierzyć, że nagle dotarło do niej, że jednak go kocha?
Dostała to co chciała.Autor pasuje do żony, oboje niedojrzali. Tylko niech zostawi Anię w spokoju. Już wystarczająco ją skrzywdził.
No skrzywdził, ale mimowolnie, przecież nie zrobił tego zlosliwie.
Miał i nadal ma dobre intencje, chociaż słusznie kiedyś powiedziano, że dobrymi chęciami piekło jest brukowane. Wyszło oczywiście bardzo niefajnie i każde z tej trójki jest ofiarą.
Któreś z nich, jak napisałam wcześniej, będzie ofiarą największą.
Żona wypisała się z tego małżeństwa już znacznie wcześniej - to prawda.
Napisała nawet zgodę na to, że mąż może żyć z kimś innym, jeśli taka jego wola.
Wyszło jednak inaczej, jak to zwykle w życiu bywa i zrobiło się bardzo paskudnie.
Autor musi nabrać zdrowego dystansu do całej tej sprawy, najlepiej żeby wyjechał na dłużej i w spokoju pomyślał, co robić dalej
To ważny moment w jego życiu, bo od tej decyzji zależeć będzie jego przyszłość.
Ja optowalabym za tym, żeby kochanka sama wymiksowala się z tego związku, ponieważ jej będzie najłatwiej i niczego tak naprawdę nie straci. Dalej będzie sobie spokojnie żyła, pracowała i cieszyła się życiem. To był tylko krótki epizod w jej życiu
Autor zostałby z żoną, która kocha, a ona jego i powoli mogliby wrócić do rzeczywistości, gdyż mają ku temu odpowiednie warunki.
Trzeba to kupować cala mleczarnię, żeby napić się szklanki mleka?
Ja nie wiem, bo być może bardzo się mylę, ale życie nauczyło mnie, że lepiej kierować się rozumem oraz zdrowym rozsądkiem niż jakimś tam uczuciem, a zresztą w tym akurat przypadku miłość między mężem a żona jest przecież.
Rozumiem, że ciągnie go do kochanki, ale jaka przyszłość mialby związek z nią?
Wielu już było takich, którym wydawało się, że świat do góry nogami ogonem przewrócą, a nie minął rok albo dwa, a już w skrytości serca żałowali tego, co mieli wcześniej. Każdy niesie swój krzyż, prędzej czy później przychodzą różne problemy.
Od proxy życia chyba nikomu jeszcze nie udało się wymiksowac.
Trzeba po prostu dorosnąć i tyle, a nie szukać wiatru w polu.
Dajcie spokój już z tą biedną Anią.
Została sama, to zrobiła listę odrzuconych kochasiów i trafiło na niego.
On jest Tak skolowany przez żonę że bierze za dobrą monetę wszystko.
Żoną z kolei, no za brzuch się trzymam jak opowiadacie jak to ratowała małżeństwo.
Chłopie, jeszcze czas poznać Kobietę.
120 2022-08-02 17:44:27 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-08-02 17:45:36)
Może i tak właśnie rzecz się skończy, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci skorzysta.
Chociaż raczej w to wątpię.
Oni będą się tak ciągać razem jeszcze dlugo, dopóki któraś z tych dwóch kobiet nie zakończy tego na dobre.
Wszystko będzie zależało od pieniędzy i różnych innych wydarzeń, które zadzieja się po drodze, bo póki co, oni na wyspie bezludnej nie żyją.
A ja się pytam co złego autorze zrobiłeś w życiu sobie, że tak Cię potraktowała? Przypomnę że dwukrotnie.
A Ania dlaczego Ciebie wtedy nie wybrała? Pamiętasz?
A nawet jakby to były głupie błędy młodości A ta kobieta dostrzegła w Tobie partnera i Ty w niej, to dlaczego nie jestescie teraz razem?
Zrobilbyś to kobiecie którą byś kochał? Nie.
Więc ustalimy fakt nr 1: nie kochasz Ani.
Kochasz żonę, ale wątpię czy ona Ciebie.
Ja tam Autorowi współczuję. Żona walnęła go w rogi (przynajmniej emocjonalnie) - inaczej w życiu by od niej takich słów nie usłyszał. Z bocznym nie wyszło, a autor przy okazji za szybko dla niej stanął na nogi.
Popełnił duży błąd nie składając papierów od razu po poznaniu Ani, ale mleko się rozlało. Ja w takiej sytuacji rzuciłbym obie, wyjechał na jakiś czas w świat i wtedy pomyślał, z którą chciałbym się budzić u boku.
Też mi się tak wydaje a że umiała kłamać i oszukiwać to boczniak niewidoczny dla autora który myśli że kobiecie ot tak coś odwaliło. Nie słyszałem że jakaś małżonka odchodzi od męża bez przyczyny. Zawsze z czasem okazuje się że był kochaś lub męża ma przemocowca bo łatwiej i taniej się mieszka. Co zmienia nagle decyzję kobiety co do męża któremu zakomunikowała że już nie kocha i chce rozstania ? Nagłe wycofanie się bolca lub ochłodzenie kontaktu albo kalkulacja finansowa że romeo oprócz gadki to nic nie ma i nie pracuje.
WindyBoy napisał/a:Ja tam Autorowi współczuję. Żona walnęła go w rogi (przynajmniej emocjonalnie) - inaczej w życiu by od niej takich słów nie usłyszał. Z bocznym nie wyszło, a autor przy okazji za szybko dla niej stanął na nogi.
Popełnił duży błąd nie składając papierów od razu po poznaniu Ani, ale mleko się rozlało. Ja w takiej sytuacji rzuciłbym obie, wyjechał na jakiś czas w świat i wtedy pomyślał, z którą chciałbym się budzić u boku.Też mi się tak wydaje a że umiała kłamać i oszukiwać to boczniak niewidoczny dla autora który myśli że kobiecie ot tak coś odwaliło. Nie słyszałem że jakaś małżonka odchodzi od męża bez przyczyny. Zawsze z czasem okazuje się że był kochaś lub męża ma przemocowca bo łatwiej i taniej się mieszka. Co zmienia nagle decyzję kobiety co do męża któremu zakomunikowała że już nie kocha i chce rozstania ? Nagłe wycofanie się bolca lub ochłodzenie kontaktu albo kalkulacja finansowa że romeo oprócz gadki to nic nie ma i nie pracuje.
Albo co gorsze, ma żonę i dwójkę dzieci
124 2022-08-02 22:49:24 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-08-02 22:50:51)
WindyBoy napisał/a:Ja tam Autorowi współczuję. Żona walnęła go w rogi (przynajmniej emocjonalnie) - inaczej w życiu by od niej takich słów nie usłyszał. Z bocznym nie wyszło, a autor przy okazji za szybko dla niej stanął na nogi.
Popełnił duży błąd nie składając papierów od razu po poznaniu Ani, ale mleko się rozlało. Ja w takiej sytuacji rzuciłbym obie, wyjechał na jakiś czas w świat i wtedy pomyślał, z którą chciałbym się budzić u boku.Też mi się tak wydaje a że umiała kłamać i oszukiwać to boczniak niewidoczny dla autora który myśli że kobiecie ot tak coś odwaliło. Nie słyszałem że jakaś małżonka odchodzi od męża bez przyczyny. Zawsze z czasem okazuje się że był kochaś lub męża ma przemocowca bo łatwiej i taniej się mieszka. Co zmienia nagle decyzję kobiety co do męża któremu zakomunikowała że już nie kocha i chce rozstania ? Nagłe wycofanie się bolca lub ochłodzenie kontaktu albo kalkulacja finansowa że romeo oprócz gadki to nic nie ma i nie pracuje.
Albo co gorsze, ma żonę i dwójkę dzieci, tylko od dłuższego czasu jej "po głowie chodził"
Twój wątek Clash pokazuje jak działa mechanizm racjonalizacji i przesuwania granic dla własnego interesu i pokarmienia wygłodniałego ego. Żona z piekła rodem (a jakże inaczej), w sumie to jej wina, że jesteś w takiej sytuacji (=możesz bujać się na dwa fronty, bo nie Ty to zacząłeś), Ty nie chciałeś i nie szukałeś ale tak wyszło...Ja tu widzę mechanizm taki, że po prostu Ci spodobało się że są dwie kobiety, a Ty wybierasz i szukasz powodu, żeby dalej to ciągnąć. Stąd gadki o tym, że to tylko żona winna, że Ciebie zaskoczyła ta Ania i tak dalej.
Prawda jest taka, że jest Ci wygodnie plus ego się cieszy. Have fun
Każde z Was trojga popełniło błędy i przyjdzie Wam za to zapłacić.
Trwanie w trójkącie rani obie kobiety. To trzeba zakończyć.
Jeśli z jedną sypiasz a do drugiej jeździsz na legalu to wykorzystujesz i ranisz obie. Zdrada emocjonalna jest równie bolesna co fizyczna, więc tak naprawdę obie czują, że są zdradzane.
To że obie kochasz nie usprawiedliwia przedłużania sytuacji. Dopóki się nie zdecydujesz przestań uprawiać seks z żoną i jeździć do Ani by zapewniać ją o swoim uczuciu.
Bo to taki casting. Najpierw poruchał jedną. Teraz drugą. Obie zdradził - sprawdza reakcję na stres. Na koniec porówna czyj schabowy smaczniejszy, podliczy punkty i wyjdzie mu zwycięzca.
128 2022-08-03 01:24:36 Ostatnio edytowany przez Inocynt (2022-08-03 01:27:57)
Głupiś, autorze, jak but. Żona zakończyła wasze małżeństwo (nie prawnie, ale faktycznie), ty znalazłeś inną. OK, do tego momentu jest tak, jak być powinno. Ale co ty dalej za szopki odwalasz? Informujesz żonę o tej drugiej? Naprawdę chcesz rozwodu ze swojej winy? Wracasz do żony, czy raczej półwracasz? Po co? Dwa razy już ci taki kabaret odwaliła, chcesz dać jej szansę na trzeci numer?
Widzisz, prawnie ta twoja relacja z Anią nie jest przyczyną rozpadu związku, ani żadną twoją winą - to twoja żona zakończyła związek, a sądu nie interesuje nic, co było po zakończeniu związku. Tylko że ty pewnie nie jesteś w stanie udowodnić, że żona uznała, że to koniec waszego małżeństwa...
Zacznij myśleć odpowiednim organem.
A pisaniną kobiet się nie przejmuj, tu jest wiele takich sekutnic, jak twoja ślubna, to się solidaryzują. Czasami nie łykaj tych chorych bredni, że zdradziłeś żonę - żona związek zakończyła, byleś wolnym człowiekiem.
Titty, to się zdecyduj, bo raz piszesz że prowadziłaś wielokrotnie rozmowy szczere, a potem, że może trzeba było mu powiedzieć prosto w twarz.
To się kłóci że sobą.
Nigdy nie powiedziałam wprost: jeśli nic się nie zmieni, to ja odejdę. Nigdy nie groziłam rozwodem. A do mężczyzny trzeba krótko i konkretnie. Teraz już to wiem.
Tak, trzeba mówić to co się myśli, a nie myśleć o tym co by się powiedziało. Szok...