Grasse
tu jak widze dalej nie ma tematu do dyskusji. Ten nick jest proroczy.
Ponieważ nie mam ochoty zaśmiecać wątków czytelniczych - krótko o obu ksiązkach. Żadnej nie skończyłam, mam paskudny zwyczaj czytać po kilka na raz. Mieszając tematyke i jezyki.
Najpierw chciałam użyć cudzysłowu gdy opisywałam Radzik. Czyli katolicka "feministka". Wydawało mi się że to oksymoron. Jednak nie, to też nurt feminizmu. Książka wydaje się uczciwie napisana, nie ma pustosłowia i ideologii. Tylko suche fakty - rzeczywisty udział kobiet w strukturach władzy i tworzeniu ideologii katolickiej. Z nazwiskami, datami. I właściwie to wystarczy - udział kobiet w praktyce zerowy, czytelnik sam ten wniosek może wyciągnąć.
Natomiast ksiązka Roxane Gay jest tylko przez nią redagowana. Są to wspomnienia róznych osób, nie tylko kobiet.
Ksiązka ma tą samą wade co wiekszośc amerykańskich pseudointelektualnych utworów. Kiszą się we własnym sosie, myślą wszyscy powinni brać z nich przykład, że są miarą wszechrzeczy. I w tej książce to jest słabo zaznaczone, ale jest. Wygląda jak pisane na jakiś konkurs literacki, gdzie wszystko musi być artystyczne- czyli udziwnione. Część opowiadań faktycznie coś tam mówi, częśc jest przeintelektualizowana, a właściwie pseuo - przeintelektualizowana. Czyli takie literackie pierdu pierdu. Przykro że ksiązka która ma poruszać ważny temat zamieniła się w zbiór opowiadań erotycznych. A pornografia to dla mnie jest przede wszystkim umysłowa. Obnaża głupote tego spoleczeństwa.
Natomiast ksiązka Roxane Gay jest tylko przez nią redagowana. Są to wspomnienia róznych osób, nie tylko kobiet.
Akurat ja miałem w mojej byłej pracy, dużej, politpoprawnej korporacji sytuację, gdzie na imprezie, po pijaku, przełożona dosłownie wymacała mnie po cyckach. Potem komentarze typu "nie żryj" bo utyjesz. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że w odwrotnej sytuacji, zawiasy minimum.
No i czego to dowodzi? Jak się to ma do mojej wypowiedzi?
Mogłą bym podać wiele takich anegdotycznych dowodów. Wyobraz sobie że mnie spotkały znacznie gorsze rzeczy. W Polsce. Nikt zawiasów nie dostał. Nawet tego zgłosić się nie da.
Byłam świadkiem sytuacji gdy grupa Polaków pracujących "na polskich warunkach" oskarżyła jednego faceta o gwałt. Nie wiem jak to było, ja tylko jako tłumacz starałam się mu pomóc. On twierdził że grupa się na niego uwzieła, i zgłosili - świadectwo kilkunastu osób. Zgłosili nie na policje - i tak nie znali żadnego języka- tylko polskiemu koordynatorowi. Facet nawet nie miał się jak bronić - dzwoniłam w jego imieniu na policje i obiecali że przyjadą, pózniej bo muszą załatwić tłumacza. Firma podstawiła busa, facet wykwaterowany, musiał wracać do Polski. Firma wolała pozbyć się jednego niż mieć problem z grupą.
Dziewczyna naprawdę zgwałcona na kwaterze przez Polaków w Holandii wyleciała na tej samej zasadzie - szumujesz to wypad. Nie wyrzucą całej grupy bo się nie opłaca. Na policje nie zgłoszą bo ich działalność na pół legalna.
No i czego to dowodzi? Jak się to ma do mojej wypowiedzi?
Mogłą bym podać wiele takich anegdotycznych dowodów. Wyobraz sobie że mnie spotkały znacznie gorsze rzeczy. W Polsce. Nikt zawiasów nie dostał. Nawet tego zgłosić się nie da.
Byłam świadkiem sytuacji gdy grupa Polaków pracujących "na polskich warunkach" oskarżyła jednego faceta o gwałt. Nie wiem jak to było, ja tylko jako tłumacz starałam się mu pomóc. On twierdził że grupa się na niego uwzieła, i zgłosili - świadectwo kilkunastu osób. Zgłosili nie na policje - i tak nie znali żadnego języka- tylko polskiemu koordynatorowi. Facet nawet nie miał się jak bronić - dzwoniłam w jego imieniu na policje i obiecali że przyjadą, pózniej bo muszą załatwić tłumacza. Firma podstawiła busa, facet wykwaterowany, musiał wracać do Polski. Firma wolała pozbyć się jednego niż mieć problem z grupą.
Dziewczyna naprawdę zgwałcona na kwaterze przez Polaków w Holandii wyleciała na tej samej zasadzie - szumujesz to wypad. Nie wyrzucą całej grupy bo się nie opłaca. Na policje nie zgłoszą bo ich działalność na pół legalna.
To naprawdę straszne to co piszesz.
niby 21 wiek, niby cywilizacja...
A okazuje się że można bezkarnie pomówić kogoś o gwałt, i zniszczyć takiemu człowiekowi życie.
Kary za pomówienia o gwałt powinny byc takie same jak za gwałt.
Z drugiej strony mamy historie tej zgwałconej dziewczyny, które praktycznie została obwiniona za tą sytuacje,tylko ja spotkała kara.
w obcym państwie, weź teraz człowieku idź na Policje i staraj się doprowadzić do skazania.
Niech już przylecą kosmici.
To naprawdę straszne to co piszesz.
niby 21 wiek, niby cywilizacja...
A okazuje się że można bezkarnie pomówić kogoś o gwałt, i zniszczyć takiemu człowiekowi życie.
Kary za pomówienia o gwałt powinny byc takie same jak za gwałt.Z drugiej strony mamy historie tej zgwałconej dziewczyny, które praktycznie została obwiniona za tą sytuacje,tylko ja spotkała kara.
w obcym państwie, weź teraz człowieku idź na Policje i staraj się doprowadzić do skazania.Niech już przylecą kosmici.
Przede wszystkim przy tego typu sprawach powinna być zachowana EKSTREMALNA dyskrecja - zarówno dla dobra ofiary, jak i ewentualnej osoby fałszywie oskarżonej. Niestety, owa dyskrecja, w naszej rzeczywistości jest czystą abstrakcją. Znałem kiedyś urzędniczkę - pracowała przy wydawaniu 500+, rent chorobowych, ogólnie mówiąc, przy danych wrażliwych. Swego czasu, kiedy byłem z nią w bliższych kontaktach, to w temacie swoich petentów to chyba tylko peselu mi nie wyśpiewała.