Grasse napisał/a:Clue. Historycznie, przywileje męskie (władza, edukacja) obejmowały mniejszość społeczeństwa, podczas gdy przywileje żeńskie (ochrona, niższe kary za przewinienia) obejmowały całość.
.
Przywilej męski czyli wg. ciebie włada i edukacja nie obejmowały tylko mniejszości społeczeństwa, bo władza to nie tylko miejsce w rządzie, ale też codzienność, taka np. rodzinna, gdzie jeszcze nie tak dawno kobieta była pozbawiona praw prawie zupełnie. Natomiast nigdy nie było tak, że kobiety miały jakieś przywileje i ochronę jeśli chodzi o przewinienia. Były karane na równi z mężczyznami a często nawet surowiej, bo ich wina filtrowana była jeszcze dodatkowo przez pryzmat kodeksu moralności panującego w społeczeństwie. Przywołam choćby po karę ucięcia nosa za pozamałżeński romans. Oszpecenie kobiety miało na celu odebranie jej urody i przy okazji zniechęcenie do kolejnych igraszek za plecami męża. Jak na ironię, mężczyźni za cudzołóstwo płacili drobną karę pieniężną.
Co do wojen, to biorąc pod uwagę fakt, że wojny wywołują mężczyźni, to niestety konsekwencje spadają na wszystkich; począwszy od niemowlaka, przez kobiety, mężczyzn, staruszków, ludzi chorych, niedołężnych którzy tak naprawdę sprawczości mają przysłowiowe "0" a jednak w tych wojnach giną, jeśli nie w okopach to z głodu, chorób, w obozach zagłady itp.
Nigdy też nie jest tak że wojna nie dotyczy ludności cywilnej, bo dotyczy zawsze, choćby pośrednio. Nie inaczej było w czasie I WŚ. Tak samo było w Polsce i to nie tylko sto lat temu, ale przez wieki. Mężczyźni wyruszali na wojny, a kobiety zazwyczaj zostawały w domach. Nie wszystkie oczywiście, bo kobiety też walczyły na frontach i czasami dzielniej niż niektórzy mężczyźni. Wszyscy koncentrowali się więc na mężczyznach, na niebezpieczeństwach na nich czyhających z dala od domu, na głodzie i braku higieny w wojskowych okopach. Co w tym czasie robiły kobiety? Nie przykładano do tego większej wagi. Tymczasem kobiety – te, które pozostawały w domach – musiały borykać się z wieloma, często dramatycznymi problemami.
Czasem traciły dach nad głową, źródło utrzymania, a miały pod opieką gromadki dzieci, które trzeba było nakarmić, starych rodziców, innych krewnych. Pracowały więc na kilka etatów. Bez centralnego ogrzewania, pralek i mikrofal, organizowały dla rodziny wikt i opierunek i jednocześnie pracowały zawodowo, bo ktoś musiał przecież zarobić na chleb.Dodatkowo stawały się często ofiarami gwałtów, poniżania, upodlenia, bo wojna ma swoje prawa o ile prawem można cokolwiek w czasie wojny nazwać.
Dla mnie natomiast co innego w dzisiejszym feminizmie bardziej niepokoi; To, że kobiety wraz z równouprawnieniem stają się podobne do mężczyzn. Współczesny feminizm stał się rozkrzyczany, brutalny, wulgarny i nienawistny, podobnie jak inne ideologie mówiące o tolerancji, a same jej nie stosujące. Mówię oczywiście o jakimś odłamie feminizmu, bo dzięki bogom nie wszystkie kobiety które chcą równouprawnienia czy praw dla siebie z tą radykalnością się zgadzają czy ją popierają. Każdy ruch w obronie czegoś lub kogoś w końcu dobija do punktu, w którym dochodzi do rozłamu poglądów, to nastąpiło także w tym wypadku. Jedne kobiety chcą spokoju i praw, inne zaczęły sięgać po przywileje niejednoznaczne lub definitywnie złe moralnie (z chrześcijańskiego punktu widzenia). Nie wszystko w świecie męskim warte jest naśladowania
Wg radykalnych feministek silna kobieta powinna obrazić się za przytrzymanie drzwi przy wejściu do sklepu, albo o inny dżentelmeński gest. A przecież do esencji kobiety należy bycie piękną i uwielbianą. To z kolei rodzi u mężczyzn chęć wychodzenia kobiecie naprzeciw, bycia szamranckimi i romantycznymi adoratorami. I znowu pytanie; w którą stronę to "pofaluje"? Obawiam się, że w nienajlepszą i tym sposobem zostanie wylane dziecko z kąpielą
Mam tylko nadzieję że ja już tego nie dożyję i będę mogła do końca swoich dni się cieszyć tym, że otaczają mnie mężczyźni którzy mają dojrzały światopogląd, dla których kobieta jest partnerem a nie podczłowiekiem któremu trzeba bez przerwy udowadniać jej niższość. Jednocześnie fajnie mi się trafiło wstrzelić we fragmencik historii, w którym mogę żyć jak chce i decydować, z jakim rodzajem mężczyzn chcę mieć osobiście do czynienia. 