Salomonka napisał/a:Nie interesuje się zbytnio konfliktami zbrojnymi, ale zdaje się to Argentyna zaatakowała zbrojnie Falklandy. Chyba że Margaret była z Argentyny.
Faraonica Hatszepsut, panująca w starożytnym Egipice w latach ok. 1503 p.n.e. do 1482 p.n.e., co najmniej pięć wypraw wojennych do Nubii, Palestyny i Syrii.
Po śmierci Aleksandra Wielkiego w Macedonii wybuchła wojną o władzę, a szefowymi przeciwnych stronnictw były Olimpias (matka Aleksandra) oraz Eurydyka III (kuzynka i szwagierka Aleksandra). Wygrała Olimpias, Eurydykę zmusiła do popełnienia samobójstwa, a jej męża Filipa III (niepełnosprawny umysłowo przyrodni brak Aleksandra Wielkiego) kazała zamordować. Wcześniej Olimpias kazała zamordować Kleopatrę Eurydykę (Olimpias była pierwszą żoną Filipa II, a Kleopatra Eurydyka trzecią).
Wojny toczyła też słynna Kleopatra VII, królowa Egiptu (kochanka najpierw Cezara, a potem Marka Antoniusza), m.in. wysłała swoje wojska z pomocą Antoniuszowi, co zakończyło się klęską w bitwie pod Akcjum.
Katarzyna Sforza, babka naszej królowej Bony, najpierw stłumiła bunt w Forli, a następnie kazała wymordować swoich przeciwników. Ponieważ uważała, że kat miejscowy jest zbyt niefachowy, ściągnęła w tym celu słynnego na całe północne Włochy specjalistę od tortur i zabijania.
Królowa Angielska Maria I doczekała się nawet przydomka Krwawa (Bloody Mary). Anglia była już protestancka, a Maria próbowała ponownie zapędzić Anglików do katolicyzmu. Stąd co chwila wybuchały bunty krwawo przez nią tłumione. Jeszcze bardziej wojownicza była siostra i następczyni Marii, Elżbieta I, która nie tylko krwawo tłumiła bunty w Anglii, ale też w Irlandii, np. wojna dziewięcioletnia.
W XIV wieku w Czechach była wojna domowa zwana wojną dwóch królowych, bo głowami przeciwnych stronnictw były Elżbieta Ryksa (córka naszego króla Przemysła II) i jej pasierbica, także Elżbieta.
Więc nie, nie widać, żeby kobiety rządziły jakoś bardziej pokojowo. Za to widać u kobiet garnących się do polityki pewien rys fanatyzmu połączony z mizerią merytoryczną. Bo która kobieta podnosi jakość naszej polityki? Szydło? Mazurek? Jachira? Nowacka? Leszczyna? Senyszyn? Spurek? Nie kojarzę kobiety, która wnosiłaby coś pozytywnego do polskiej polityki.
Co do przemocy domowej. Najczęściej jest tak, że skazywany jest mężczyzna, bo kobieta bardziej oberwała. Ale jakiś czas temu w USA wprowadzono prawo nakazujące dociekać pierwotnego sprawcy (czyli nie kto bardziej oberwał, tylko kto zadymę zaczął). I nagle proporcje sprawców zaczęły wyrównywać się między płciami...